Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Pokój nr 2 [wolny] Empty Pokój nr 2 [wolny]

Pon Wrz 02, 2013 12:38 pm
Każdy z pokoi McBloom & McMuck wygląda zupełnie inaczej. Zależy to jednak od osoby, która go zajmuje. Gdy jednak pokój nie jest przez nikogo zajęty, w jego środku można jedynie zobaczyć białe ściany, mały stolik, łóżko dla jednej osoby i duże okno wychodzące na jedną z bocznych uliczek Hogsmeade.
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Pokój nr 2 [wolny] Empty Pokój 2

Sob Kwi 18, 2015 3:24 pm
...


Ostatnio zmieniony przez Killian Rackham dnia Czw Lip 16, 2015 6:58 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Nauka
Cornelia Selwyn

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:30 pm
Nie chodziło tu o jej próby udowodnienia jaką to silną i niezależną kobietą jest, płacąc rachunek. Nie próbowała niczego w ten sposób udowodnić! Raczej skreślała jeden mały dług ze swojej nieskończenie długiej listy przysług do oddania. Te ostatnie lata były dla niej trudne. Nie tylko przez wzgląd na samotność, chroniczne zmęczenie i liczne obowiązki. Dość sporą rolę odegrały problemy, można by rzec, bardzo prozaiczne. Z nieustannym brakiem gotówki na czele. Niejednokrotnie więc Killian (i kilku innych dalszych znajomych) pożyczał jej pieniądze. Czasem musiała mu je oddawać siłą - zupełnie tak, jakby sama prośba nie była dla niej wystarczająco upokarzająca! Udowodniła już jednak, że dla dobra Cat potrafi znieść nawet największą hańbę. Zresztą proszenie o pomoc przyjaciela (choćby finansową) nie rani matczynej dumy aż ta bardzo jak głodne dziecko... Była też całkowicie pewna, że w hotelu Killian już za nic nie pozwoli jej zapłacić i te kilka monet dla wścibskiej Rosmerty to jej jedyny wkład w dzisiejszy wieczór.
Oczywiście, gdy tylko przekroczyła próg zaczęła się rozglądać po pokoju. Choć nie wyglądała na szczególnie skupioną na tym co ma przed oczami. Przez jej głowę przemknęła myśl, że wnętrze wygląda przyjemnie i schludnie, ale zaraz potem znów zalała ją fala niepokoju. Nie wiedziała jeszcze dokładnie jak wiele chce i - co może ważniejsze - jak wiele powinna Killianowi powiedzieć. Zresztą pewnie najlepiej byłoby milczeć i zabrać te przeklęte tajemnice do grobu! Przechadzała się po pokoju, zdradzając w ten sposób swoje wewnętrzne rozdarcie. Dopiero jego głos przywołał ją do rzeczywistości. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła lekko w odpowiedzi.
- Ten Ritz, to musi być straszna melina. - zażartowała. Miała pewnie większe pojęcie o mugolskim świecie niż statystyczny czarodziej, ale wciąż kojarzyła hotel Ritz wyłącznie z jednym budynkiem gdzieś w Londynie. Jak wyglądał w środku? Mogła tylko zgadywać. Rozpięty guzik u kołnierzyka i podwinięte rękawy koszuli, były widokiem rozczulająco znajomym, który sprawił, że uśmiechnęła się odrobinę pogodniej. Skoro robiło się już tak swobodnie... Cornelia bez większego zastanowienia zrzuciła ze stóp swoje czarne buciki i usiadła na fotelu, jedną nogę podwijając pod siebie. Było to mało eleganckie, ale tak właśnie było jej najwygodniej. Pierwszą rzeczą, którą robiła wracając do domu było zawsze zdjęcie butów. Uwielbiała chodzić boso. Odgarnęła jeszcze włosy na plecy i lekko potarła zesztywniały kark. Tak, teraz było idealnie. Fotel (zapewne odpowiednio zaczarowany) dopasował się do kształtu jej ciała, więc mogła się wygodnie rozsiąść.
Obserwacja kolejnych poczynań Killiana sprawiła, że jedna z jej ciemnych brwi powędrowała w górę jasno wyrażając jej sceptycznie nastawienie. Jednocześnie gdzieś w kąciku ust błąkał się już kolejny uśmiech. Dobrze, że nie ubrałam gorsetu. - pomyślała z ironią, bo faktycznie ciasny gorset mógłby utrudnić zjedzenia takiej ilości pożywienia, jaka zaraz miała pojawić się na stole. O ile to w ogóle było możliwe!
- Dziesięć kilo?! - powtórzyła z teatralnym oburzeniem. - Nie masz za grosz litości dla mojej sylwetki i dla moich biednych sukni! Będę musiała wszystkie powiększyć! - pokręciła głową w geście dezaprobaty, ale uśmiech nie pozwalał brać jej na poważnie. Swoją drogą... ciekawe jak miał zamiar to sprawdzić?
Wyczuła zmianę atmosfery błyskawicznie i trochę zbyt głośno przełknęła ślinę. Chyba faktycznie przydałby się teraz drink, żeby miała czym przepłukać wyschnięte usta. I dodać sobie odwagi. Nawet jeśli to oznaczałoby zostanie na noc - wracanie po pijaku do zacnej placówki jaką jest Hogwart zwyczajnie nie wchodziło w grę!
Splotła jego palce ze swoimi. Mocno. Tak jakby bała się, że jej ucieknie. Dłonie miała zimne i wciąż nieco drżące. Ona nie tyle się bała, co była przerażona. I zawstydzona. Rzeczy, które chciałaby powiedzieć... nawet jeśli nie zdradzi mu całej prawdy i tak będą wystarczająco haniebne. Przynajmniej w jej własnym odczuciu. Uśmiechnęła się z trudem jakby chciała go przekonać, że wszystko jest pod kontrolą. Jeszcze jeden głębszy wdech.
- Pamiętasz jak powiedziałam Ci, że ojciec Cat jest mugolem? - zaczęła wreszcie. Przez cały czas uważnie obserwowała jego reakcję, gotowa w razie czego przerwać swój monolog. - Że umarł? No to nie była do końca prawda... W zasadzie żyje. I ma się całkiem dobrze. I jest w Hogwarcie. I Merlinie, jestem tym absolutnie przerażona! - stopniowo zaczynała mówić coraz szybciej, aż wreszcie ostatnie zdanie wyrzuciła z siebie niemal jednym tchem. Przygryzła wargę i niespokojnie czekała co jej odpowie na te rewelacje. Póki co jedyną osobą, która znała prawdę była jej matka. Choć ona też nie wiedziała wszystkiego. Wszystkie informacje wciąż posiadała wyłącznie Cornelia. Czasem żałowała, że nie była tamtej nocy jeszcze trochę bardziej pijana. Na tyle by nie pamiętać niczego. Wtedy może byłoby prościej.
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:31 pm
...


Ostatnio zmieniony przez Killian Rackham dnia Czw Lip 16, 2015 6:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Nauka
Cornelia Selwyn

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:34 pm
Ona sama była zaskoczona tym jak skrajne uczucia potrafi odczuwać dokładnie w tym samym momencie. Wyrzucenie z siebie choć części prawdy było jak łyk zimnej wody otrzymany na pustyni. Ulga, która na nią spłynęła była uczuciem tak wspaniałym, że niemal dziwnym. Jednocześnie miała świadomość, że poruszyła zaledwie czubek góry lodowej. Pod powierzchnią kryły się większe i bardziej mroczne sekrety. Zdarzenia, które sprawiały, że wciąż bywały dni, gdy nie mogła spojrzeć w lustro. Gardziła sobą. Czy mogła jednak czuć się inaczej skoro zdradziła tak bliską swojemu sercu osobę? I to, że jej jedyna prawdziwa przyjaciółka nie miała się nigdy o tym dowiedzieć, zupełnie niczego nie zmieniało.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim było chyba to, że Cornelia nie chciałaby cofnąć czasu. Gdyby jej to zaproponowano nie wahałaby się nawet przez sekundę przed odmową. Ten jeden okropny czyn dał jej jednocześnie największe szczęście w życiu. Kochała swoje dziecko tak mocno, że nawet niechęć jaką czasem odczuwała do samej siebie i te wszystkie sekrety... tak wciąż było warto.
Bardzo się starał i niemal uwierzyła, że przyjął te wieści ze stoickim spokojem. Dostrzegła jednak w jego oczach przebłysk czegoś niepokojącego... zawodu? A może złości? Nie mogła być pewna, uczucie zniknęło równie szybko się pojawiło. Cornelia była blada, bardziej niż zwykle - niemal przeźroczysta. Bardzo delikatnie puściła jego dłoń i ukryła twarz przej jego wzrokiem w klatce szczupłych palców. Teraz drżały już nie tylko jej dłonie, ale całe ciało. Nie płakała, oczy miała zupełnie suche. Zresztą wylała już zbyt wiele łez. Ukryła się na kilka sekund, by zastanowić się co dalej. I by dać mu czas do przetrawienia tej sytuacji. Gdzieś obok na stole pojawiało się jedzenie, ale całkiem umknęło to jej uwadze. Podniosła głowę dopiero, gdy się odezwał. Jej usta wygięły się w gorzkim uśmiechu.
- Boże, nie! Nie wie i pod żadnym pozorem nie może się dowiedzieć. - w tym momencie poderwała się na nogi i zaczęła kręcić się po pokoju. Trzy kroki w prawo, obrót i znów trzy kroki. Spacerowała prze nim jak rozeźlona lwica zamknięta w klatce. Potrząsała lekko czarną czupryną i przygryzała zgięty palec, wyraźnie przerażona możliwością, że biologiczny ojciec może dowiedzieć się o istnieniu Cat.
- To nie powinno się było zdarzyć, wiesz? My się nawet jakoś szczególnie nie lubiliśmy. - kolejny szybki zwrot, szara suknia wiruje wokół nagich kostek. Cornelia obejmuje się jedną dłonią w pasie, jakby w obawie, że może z jej wnętrza wypaść coś ważnego. Drugą, zgiętą w łokciu, gestykuluje z coraz większym zaangażowaniem. Ona sama czuje się dziwnie nierealna, bo nagle wypowiada na głos słowa, które układała w myślach od ośmiu lat.
- Bałam się, że kiedy spotkamy się w zamku to przypomni mi tą jedną cholerną noc. Spojrzy mi w oczy i będę to wiedzieć w jego spojrzeniu. Ktoś mu potem powie o moim dziecku, połączy fakty i katastrofa gotowa! - kontynuowała nie zatrzymując się nawet na moment i zerkając na niego tylko kątem oka. - Więc chowałam się w skrzydle szpitalnym, jak tchórz! A potem on się tam pojawił i wiesz co? - zatrzymała się w pół kroku żeby spojrzeć mu w oczy i zaśmiać się szyderczo. - On mnie nie pamiętał. Merlinowi niech będą dzięki! - napięcie zniknęło z jej ramion, gdy wyrzuciła z siebie ostatnie zdanie. Znów uniosła dłonie do twarzy i przesunęła nimi po bladej skórze, jakby coś z niej ścierała. Dłonie ześlizgnęły się na ramiona, a potem niżej. Zatrzymały się na jej tali, którą znów objęła w obronnym geście.
- Błagam tylko nie ucieknij. - uśmiechnęła się blado, jeszcze sekundę temu wzburzona, a teraz znów przestraszona. - Od dawna chciałam Ci powiedzieć, ale nie miałam odwagi.
Stała na wprost niego, krucha i delikatna jak figurka ze szkła. Jakże niewiele by teraz trzeba było, by ją rozbić na kawałki! Stała i patrzyła, jakby czekała na wyrok. Jednocześnie myślała o tym, że zawsze chciała móc powiedzieć: Cat jest Twoja. Jest Twoja i ja też jestem. Zawsze byłam. Ale nie mogłaby go okłamać, nie mogłaby jak kukułka podrzucić mu cudzego dziecka. Nawet jeśli wiedziała, że kocha Cathy jakby była jego rodzoną córką. Nawet jeśli on był jedynym ojcem, którego jej córka znała.
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:36 pm
...


Ostatnio zmieniony przez Killian Rackham dnia Czw Lip 16, 2015 6:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Nauka
Cornelia Selwyn

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:38 pm
Sekundy mijały, a ona znów miała to poczucie odrealnienia. Jakby jedna z jej wyobrażonych rozmów właśnie opuściła sferę imaginacji i po prostu się stała. I nawet zatrzymała się w tym samym momencie, w którym zawsze zamierała w jej myślach. Nigdy nie umiała wyobrazić sobie co mógłby jej na to wszystko odpowiedzieć. Może wcale nie chciała żadnej odpowiedzi? Trudno wszak prosić o zrozumienie, gdy opowiada się o takich sytuacjach. Potrzebowała tylko tego, by ktoś wreszcie jej wysłuchał. I żeby był. Słowa tak naprawdę nie miały już znaczenia, skoro wybrzmiało to co miało zostać wypowiedziane. Zaczerpnęła kolejny oddech, nieco spokojniejszy, nieco głębszy niż wszystkie poprzednie. I była gotowa, by czas znów popłynął. Wszystkie niedokończone scenariusze z jej głowy miały się właśnie skończyć. I oczywiście jak to zwykle z Killianem bywa - nie mogła przewidzieć co się stanie. Choć czuła, że chyba jednak wszystko będzie dobrze. Właściwie ulokowała swoje zaufanie.
Pierwszy krok uczyniła niepewnie, przyglądając mu się z uwagą, oceniając nieustannie czy dobrze go zrozumiała. Drugi przyszedł jej dużo łatwiej. Potem wystarczyło już tylko usiąść i pozwolić, by zaczarowany mebel mógł dopasować się do kształtu ich ciał. Jej spojrzenie wyrażało pewne zawstydzenie. Obnażyła się przed nim w sposób, w jaki nie zrobiła tego jeszcze przed nikim z własnej woli. Oczywistym było, że czuła się teraz trochę nieswojo. Obco z samą sobą. Z tą nową sobą, której było znacznie lżej na duszy. Wciąż milcząc przyjęła podany jej talerz. Żołądek miała ściśnięty w ciasny supeł, ale jedzenie pachniało całkiem ładnie. Zresztą nie miała teraz siły na jakiekolwiek spory. Smaku pierwszego kęsa nawet nie poczuła, ale jej ciało zareagowało z zaskakującym entuzjazmem na nowe źródło energii. Chyba faktycznie zgłodniała przez te wszystkie emocje. Kolejny kęs zdradził, że to co jadła było całkiem poprawnie przyrządzoną jagnięciną z warzywami. Brakowało tylko jakiegoś dobrego rocznika do popicia.
- Nie martw się, dam sobie radę. - odparła cicho, z lekkim uśmiechem błądzącym po ustach. - Po prostu chciałam żebyś wiedział. Mam dość sekretów. - dodała wreszcie znów bez obaw patrząc mu w oczy.
Kolory wracały na jej twarz, ręce przestały drżeć. Jedną odgarnęła kosmyki ciemnych włosów za ucho. Jego zapewnienie było wszystkim czego mogłaby chcieć. Fiołkowe oczy zabłyszczały ciepło, a ramiona zadrżały od tłumionego śmiechu. Jego powaga jeszcze bardziej ją rozczuliła.
- W takim razie wszystko będzie dobrze. - orzekła z radosną pewnością w głosie, a potem w przypływie ciepłych uczuć musnęła ustami jego policzek. Zamieszała w talerzu i wzięła kolejny kęs. Jakimś cudem każdy kolejny smakował lepiej. Z zadowoleniem zauważyła, że ktoś chyba usłyszał jej nieme prośby, bo na stole pojawiła się butelka wina i kieliszki. Nie kłopocząc się wstawaniem, machnęła różdżką i nalała im obojgu. Kiedy zwilżyła usta, czuła się już niemal doskonale.
- No to teraz Twoja kolej żeby coś opowiedzieć. Mogą być mroczne sekrety, albo coś bardziej przyziemnego. Zamieniam się w słuch. - para fiołkowych tęczówek zerkała na niego zza krawędzi kieliszka ze szczerą ciekawością.
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:41 pm
...


Ostatnio zmieniony przez Killian Rackham dnia Czw Lip 16, 2015 6:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Nauka
Cornelia Selwyn

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:42 pm
Swój pusty talerz odstawiła na stół, a on w mgnieniu oka zniknął, zastąpiony koszykiem z pieczywem. Jedzenie pojawiało się i znikało w systemie, którego nie potrafiła i chyba nawet nie chciała próbować zrozumieć. Pokój faktycznie musiał być wyposażony w potężne zaklęcia, które przypominały jej nieco zasadę działania mitycznego Pokoju Życzeń. Choć na pewno były tu jakieś ograniczenia. Kiedy na stole pojawił się malutki talerzyk z czekoladkami, uśmiechnęła się pod nosem, bo z pewnością były one marcepanowe. Miała ogromną słabość do marcepanu. O takich właśnie przed chwilą pomyślała, chcąc sprawdzić działanie pokoju. Miała też zamiar osłodzić sobie czekoladą kolejne godziny rozmowy, ale nim zdołała wyciągnąć rękę w stronę talerzyka sprawy potoczyły się w niespodziewanym kierunku. I Cornelia całkiem zapomniała o jedzeniu...
Zakręciła nadgarstkiem, a wino zawirowało w kieliszku osiadając leniwie na jego ściankach. Robiła to machinalnie, nawet nie patrząc i nie zastanawiając się. Jej wzrok wciąż skupiał się głównie na Killianie. Oczywiście wiedziała, że jego praca wymaga dyskrecji. Nie o wszystkim mogli rozmawiać i nigdy nie stanowiło to dla niej większego problemu. Jednak czym innym była rozmowa o pracy, a czym innym o przekonaniach. Gdyby wiedziała co go dręczy pewnie mogłaby mu powiedzieć jaką ulgą jest zrzucić z siebie tajemnice - albo chociaż ich część! Choć nie naciskałaby ani trochę, bo to powinna być jego własna decyzja. Kto mógłby to zrozumieć lepiej niż ona? Jest jednak więcej niż możliwe, że jego plany i postulaty, to czym się teraz zajmował... Na to Nelia nie mogłaby zareagować dobrze. I nie chodziło nawet o Dumbeldora, bo on na jej poglądy miał niewielki wpływ. Od wczesnej młodości usiłowała się odciąć od arystokratycznego światka, w którym wyrosła (to jak na tym wyszła to już inna historia). Jak nikt inny miała świadomość wszystkich grzeszków i przywar, które kryły się za fasadą pięknych słów o tradycji i czystości krwi. Każda taka gadka sprawiała, że miała ochotę krzywić się z niesmakiem i rzucać w mówiącego paskudnymi klątwami. Nie podejrzewała Killiana o takie sympatie. Skoro sam wyrwał się ze świata mugoli, powinien rozumieć jak wiele to znaczy. I że każdy kto urodził się z magią, powinien mieć taką szansę. Ta różnica poglądów mogłaby się skończyć dziką awanturą.
- Hej, spokojnie. To będzie kiedy tylko chcesz. - odparła miękko, czując jak jej serce ściska się boleśnie na widok jego poważnej i niespokojnej miny. Uśmiechnęła się, chcąc dać do zrozumienia, że nie musi jej się spowiadać ani teraz, ani w najbliższej przyszłości. Może nawet nigdy. Ufała mu. Nie musiała wiedzieć wszystkiego, by ten stan się utrzymał. Wszystkie jego potencjalne mroczne sekrety, szybko wypadły jej z głowy, zastąpione znacznie istotniejszymi w tym momencie rozważaniami. Już pierwsze słowa - ton jakim je wypowiedział! - kazały jej się mieć na baczności. Coś było na rzeczy. Obserwowała go nagle z jeszcze większą uwagą. Bez sporów pozwoliła sobie odebrać kieliszek, na którego dnie czekał jeszcze ostatni łyk wina. W linię jej ramion wkradło się wyraźne napięcie, a palce chwyciły kurczowo jego dłoń, jakby w obawie, że to on puści pierwszy. Jego słowa dosłownie ją zmroziły. Zamarła, zapominając o oddechu i o tym, że powinna jakoś zareagować. Na jej twarzy malowała się bardzo ostrożna nadzieja. Słowa, które miały być jednoznaczne... wcale nie były jednoznaczne dla niej. Kogo miał na myśli? Kto skradł jego uparte urzędnicze serce? Panicznie bała się, że gdzieś w Londynie była jakaś piękna asystentka, która sprawi, że nic już nie będzie takie jak wcześniej. Chciała jego szczęścia, ale zawsze miała cichą nadzieje, że to szczęście będzie też jej. A teraz... Zbyt wiele razy los obiecywał jej wyciągniętą rękę, którą potem wpychał ją w jeszcze większe bagno. Nie mogła uwierzyć bez wahania, że może mówił o niej. Po tych kilku sekundach ciszy, powoli wypuściła powietrze z płuc. Cokolwiek miał na myśli - mogła zrobić w tej chwili tylko jedną rzecz. Na jej usta wkradł się uśmiech, dziwnie smutny w tych przecież radosnych okolicznościach. Wolną dłonią sięgnęła do jego twarzy o pogładziła ją pełnym czułości gestem. A potem nie zwlekając już dłużej pocałowała go. Choć jego usta miały smak ostrych przypraw, to sam pocałunek był słodki. Nieśpieszny. Pełen tęsknoty. Jeśli kochał ją - wystarczy za jej odpowiedź i deklarację. Jeśli jego serce posiadała inna kobieta, Nelia chciała mieć ten ostatni pocałunek dla siebie. Przymknęła oczy i na chwilę pozwoliła sobie odpłynąć. Martwić zacznie się za chwilę, gdy wszystko się wyjaśni.
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:43 pm
...


Ostatnio zmieniony przez Killian Rackham dnia Czw Lip 16, 2015 6:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Nauka
Cornelia Selwyn

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:44 pm
Ten żar, który czuła gdzieś w środku już na początku ich spotkania, a który udało jej się ujarzmić i ugasić, znów zaczął się tlić. Uczucie gorąca rozpełzało się po całym jej ciele, jednocześnie przyjemne i budzące trudne do zaspokojenia pragnienia. Oddał jej pocałunek, wplótł palce w ciemne włosy. Dotyk palców na karku, który zawsze był u niej miejscem niezwykle poddanym na pieszczoty, sprawił, że lekko zadrżała. Serce zaczęło jej bić szybciej, oddech przyspieszył. Czuła, że wszystko zaczyna jej się delikatnie wymykać spod kontroli. Była bardzo bliska tego, by zapomnieć o słowach, które czekały na wypowiedzenie. Naprawdę były teraz ostatnią rzeczą, na jaką mogła mieć ochotę! Zatracić się w doznaniach zmysłowych, pozwolić by wszystko potoczyło się w konkretnym kierunku, tego chciała. I jakież to było kuszące! Jednak jeden pocałunek można jeszcze łatwo posłać w niepamięć, udawać, że się nie zdarzył... Gdyby sprawy zawszy za daleko? Z tego trudniej się wyplątać i łatwo o spore konsekwencje. Na tym Cornelia wszak znała się doskonale, jedna z jej konsekwencji będzie niedługo uczennicą Hogwartu... Zależało jej na nim zbyt bardzo, by pozwolić sobie teraz na fałszywy krok. Dlatego z wyczuwalną niechęcią przerwała pocałunek i odsunęła się, wracając do poprzedniej pozycji. Policzki miała zarumienione, oczy błyszczące, pierś unosiła się w rytm szybszego oddechu. Jednocześnie na jej twarzy malowało się zagubienie. Miała nadzieję, że to coś rozwiąże, ale nadal nie rozumiała. Nadal nie była przekonana, że wie co ten nieznośny, ale cudowny mężczyzna miał na myśli. A to niby kobiety są skomplikowane!
- Wybacz, że Ci przerwałam. - przywołała na usta figlarny uśmieszek, którym zamaskowała swój brak zrozumienia i niepewność. - Bądź teraz łaskaw wyjaśnić co... albo raczej kogo miałeś na myśli. - dodała, splatając dłonie na podołku w kolejnym wyuczonym w domu geście. Często, gdy czuła się niepewnie robiła się nad wyraz uprzejma. Maskowała słabość dobrym wychowaniem. Zdenerwowanie wciąż było jednak widać w jej sztywnych ramionach, z których nienaturalnego napięcia nie zdawała sobie pewnie sprawy. Czekała. I cieszyła się w duchu, że nie mógł zajrzeć do jej głowy i odczytać tych wszystkich skłębionych szaleńczo myśli. Nadzieja mieszała się ze strachem, gdy jakaś część jej świadomości rozpamiętywała chwilowy przejaw bliskości i domagała się więcej. Patrzyła mu uważnie w oczy, skupiając się na tym co musieli wyjaśnić, ale chciała jednocześnie machnąć ręką na konsekwencje i skraść dla siebie kolejny pocałunek. Odrobinę ją to przerażało. Niemal zapomniała jak to jest... pożądać. Od tak dawna odrzucała od siebie istnienie takiego uczucia. No i teraz się to na niej mściło. Czy w razie czego starczy jej sił, by wytrwać do końca wieczoru, a potem odejść? Zachować resztki godności i opanowania, nie zdradzić się z rozczarowaniem? A potem żyć dalej... Miała taką nadzieję.
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:49 pm
...


Ostatnio zmieniony przez Killian Rackham dnia Czw Lip 16, 2015 6:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Nauka
Cornelia Selwyn

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:51 pm
Zazdrość. To było to słowo, którego jej brakowało. Cornelia była zazdrosna, nawet jeśli nie całkiem zdawała sobie z tego sprawę. Gdzieś w jej głowie nieustannie czaił się obraz jakiejś bezimiennej kobiety, które miała jej pewnego dnia odebrać Killiana. Kobieta ta nie miała twarzy, bo była jedynie ideą. Uosobieniem lęków, które panna Selwyn odczuwała w jakimś stopniu od samego początku ich przyjaźni. Równowaga, którą udało im się wypracować była przecież taka krucha! Wystarczyłoby, że w ich układzie pojawiłaby się jedna nowa zmienna i wszystko ległoby w gruzach. Powiedzmy sobie szczerze, jaka kobieta pozwoliłaby swojemu ukochanemu na bliską przyjaźń z byłą kochanką? Zwłaszcza, że między nimi zawsze było coś. Pojawiło się przed laty i nigdy nie zniknęło. Usiłowali nazwać to przyjaźnią, ale często ta nazwa wydawała się niewłaściwa. Albo... niewystarczająca.
Ona nie była tą samą kobietą, tak samo jak on nie był tym samym mężczyzną. Dorośli. Choć przecież wtedy, gdy wszystko się zaczęło, też nie byli dziećmi. Mieli te dwadzieścia-kilka lat i głowy pełne planów na wspaniałą przyszłość. Na ile on zrealizował swoje plany nie jej oceniać. Osiągnął jednak sukces, którego tak pragnął. Dla niej wszystko przewróciło się do góry nogami i teraz, po latach jej życie wyglądało tak, jak nigdy by sobie tego nie wyobraziła. Nie całował tej pełnej złości na świat zbuntowanej arystokratki, którą wtedy była. Ale wnioskując po reakcjach chyba ani trochę mu to nie przeszkadzało...
To takie złośliwe z jego strony! Przedłużanie tej niepewności. Cornelia zrozumiała, że to znów jakaś gra. Kolejna z wielu jakie toczyli między sobą, wiecznie na granicy kpiny i powagi. Jakby powiedzenie pewnych rzeczy wprost było zbyt trudne. Zmrużyła lekko oczy, a jej wdzięcznie złożone dłonie zacisnęły się w pięści, które jednak znów szybko rozluźniła. Skoro chciał, to proszę! Mogą dalej bawić się w kotka i myszkę. Musiała tylko na chwilę zepchnąć swoje lęki na dalszy plan i zapomnieć o czym tak właściwie rozmawiają. Może trochę pozwalała sobie uwierzyć, że wciąż jedyną kobietą, która się liczy jest ona sama. Na Merlina, jeśli za chwile zaproponuje jej zapoznanie z jakąś drugą, chyba będzie musiała go zabić za złamanie jej serca.  
- No popatrz, a to ledwie wstęp do tego na co mnie stać. - mruknęła nieskromnie, a figlarny uśmieszek tylko się powiększył. Pedantycznym ruchem wygładziła materiał szaty, a potem zarzuciła nogę na nogę. Oczywiście przez zupełny przypadek jej stopa lekko musnęła jego łydkę. Raz, a potem drugi. Potem trzeci. Każdy kolejny dotyk był dłuższy i mocniejszy od poprzedniego. Drażniła się z nim.
- Oczywiście, że jesteś specjalnym wybrańcem. - zaśmiała się w odpowiedzi. - Żaden inny mężczyzna nie chciał mi ostatnio zdradzać obiektu swoich uczuć... - łokieć wsparła swobodnie na oparciu fotela i przytuliła policzek do dłoni. Obserwowała go jednak czujnie, zdradzając tym samym, że wcale nie czuje się tak pewnie jak to okazywała.  - Bałam się, że zaraz powiesz, że się z kimś spotykasz, a mam taką zasadę, że nie całuję zajętych mężczyzn. - teraz jej uśmiech zrobił się złośliwy. - Ale nie martw się, to się już nie powtórzy. Możesz spokojnie mówić dalej. Zamieniam się w słuch. - po tych słowach zamilkła wyczekująco. Gdzieś w środku drżała niespokojnie. Czy teraz łaskaw będzie jej coś wyjaśnić? To trochę za dużo wrażeń jak na jeden wieczór.
Killian Rackham
Oczekujący
Killian Rackham

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 3:53 pm
...


Ostatnio zmieniony przez Killian Rackham dnia Czw Lip 16, 2015 6:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Nauka
Cornelia Selwyn

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Sob Kwi 18, 2015 4:31 pm
/nie żebym skasowała sobie cały post przez pomyłkę, skąd.../

Jej spojrzenie było uważne i czujne. Nawet na moment nie odwracała od niego wzroku, jakby w obawie, że w chwili dekoncentracji umknie jej coś istotnego. Jakiś gest czy grymas ust, który mógłby jaj pomóc odszyfrować jego kolejne posunięcie. Przewidzieć, w które miejsce goniec przesunie się na szachownicy. Jakby miała jeszcze nadzieję na zwycięstwo. I nagle uświadomiła sobie jak idiotyczne jest to wszystko. Każdy błąd w tej grze, który można było popełnić - ona ma już za sobą. Odkryła wszystkie karty i zdradziła każdą tajemnicę. Była zazdrosna. Zależało jej. Nie chciała go stracić. Każda z tych rzeczy była już boleśnie oczywista. A my zachowujemy się jak dwójka dzieciaków. - podsumowała w myślach z pewnym zażenowaniem. Ta świadomość, że - po raz kolejny tego wieczoru - zrzuciła z siebie jakieś tajemnice, to zadziałało na nią kojąco. Nie była pewna czy czuje ulgę, czy rezygnację, ale było to lepsze niż strach.
- Mój drogi, czy ktoś obiecywał Ci, że życie będzie proste? - wtrąciła z pewnym rozbawieniem, jednocześnie podciągając obie nogi pod siebie. Miała wrażenie, że jej dotyk wszystko tylko pogarszał. Mącił im obojgu w głowie i wpędzał w konsternację. Trzeba było wreszcie zająć się tym co istotne - słowami. Skoro już tutaj są, mogą to wreszcie rozwiązać jak należy. Siedziała więc po swojej stronie fotela, skulona w pozycji, która może nie była specjalnie elegancka czy wygodna, ale dawała jej pewne poczucie bezpieczeństwa. Westchnęła cicho.
- Oczywiście, że jestem. - odpowiedziała mu tonem sugerującym, że zaczyna wątpić w jego inteligencję. Przynajmniej tą emocjonalną. - Nie lubię się dzielić. Żadna kobieta nie lubi się dzielić. Jak Twoja ukochana zareagowałaby na nasze spotkania? - zapytała retorycznie, nie kryjąc swojego rozgoryczenia na samą myśl o takim rozwoju wypadków. - To wszystko zmienia. A ja nie wiem czy te zmiany mi się spodobają. To strasznie miesza mi w głowie. - jakby na dowód tych słów, potrząsnęła lekko czarną czupryną. Potem wzięła głęboki oddech i wyprostowała się nieco, by dodać kolejnym słowom stosownej powagi.
- A teraz weź się w garść, Rackham i powiedz mi to co masz do powiedzenia. - powiedziała surowym tonem, którym zawsze przywoływała do porządku swoich pacjentów. - Będę już grzeczna. - dodała szybko dla rozładowania tego niemiłego nastroju i uśmiechnęła się zachęcająco. Chciała już mieć to z głowy. Przeżyła wiele strasznych rzeczy, więc z ewentualnym odrzuceniem też sobie poradzi. Kiedyś.
Sponsored content

Pokój nr 2 [wolny] Empty Re: Pokój nr 2 [wolny]

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach