Go down
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Sro Maj 21, 2014 9:01 pm

Powoli sączył napój ze swojej szklanki rozglądając się nieco po gospodzie. Za szczeniaka często przychodzili właśnie tutaj. Stary barman był zbyt łasy na te kilka galeonów by im odmówić. Problem polegał tylko na tym że wystarczyło tu zajrzeć przez brudną szybę i od razu można ich było nakryć. Nie to co w trzech miotłach, gdzie z tłumu byłoby ciężko wyłowić, że ktoś pije nie to co trzeba. Tam jednak obsługa była nieco bardziej odpowiedzialna. Cóż wszystko ma dobre i złe strony. Dolał im do szklanki rudawej cieczy. Wziął swoją szklankę i zamieszał nią lekko.
-A Ty uważasz, że on jest całkiem normalny?-Zapytał popijając drinka i rzucając mu krótkie spojrzenie.- Wiadomo, mało jest osób które moge mu dorównać. Tylko ta jego dobroduszność... Założę się, że gdyby mógł to by z łatwością rozwiązał całą ten bałagan z Voldemortem.-Dokończył nieco ciszej i wziął kolejny duży łyk napoju. Alkohol był źródłem ukojenia wielu ludzi, ale ciężko było w nim znaleźć szczęście i radość.
-Ale nie... Nie można zabić tego czy tamtego... Druga szansa... miłość... Jest po prostu za miętki- Powiedział nadąsanym tonem, jak gdyby to właśnie on usłyszał te wszystkie frazesy.- Czasami to poważnie myślę, że kiedyś ten jego charakter wpędzi go do grobu.
Odetchnął głębiej. Nie było to wyssane z palca. W końcu wątpił by ktokolwiek chciał zatrudnić go do rąbania drewna wiedząc o jego przeszłości. Dumbledore natomiast... po prostu był sobą z tymi swoimi dziwnymi poglądami. Liadon odwrócił spojrzenie na Charlsa, odwzajemniając lustrujące spojrzenie.
-A widzisz ja myślę, że to ważne. Robić coś co sprawia nam radość. Chyba nawet najważniejsze w życiu. Tylko, że czasem to co raduje nie jest do końca odpowiednie, zresztą Dumbledore i...
Zawahał się na moment jakby zdał sobie sprawę, że za dużo mówi. Być może wkraczał na grząski temat do rozmowy.
-No na przykład picie Whisky w nowym towarzystwie. Też radość. Do momentu kiedy zaczniemy śpiewać ballady, bo nie zbyt dobrze sobie z tym radzę.
Podniósł szklankę w geście hołdu i opróżnił z zawartości.
-O tak, Minerwa byłaby zachwycona. Może tego nie wiesz, ale ona też lubi niektóre trunki. Słyszałem, że kiedyś ruszyła w tango z Hagridem. Do tego trzeba mieć sporo odwagi, lub alkoholu. A gdybyśmy mieli coś w zamku... Oh cóż by to były za bale i ręczę, że żaden uczeń by się nie poskarżył.
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Wto Maj 27, 2014 11:08 am
Barman wiedział zawsze, jak wykorzystać dobrą sytuację i nic się nie zmieniło ani od czasów Liadona, ani od czasów Charliego, choć w sumie obaj panowie byli dość zbliżeni do siebie wiekiem bodajże. Ale oczywiście tego nie do końca udało się wyczytać z samej postaci Ichimaru, czy też Hucksberry'ego.
A teraz pili sobie dwaj profesorowie Hogwartu, korzystając z wolnego zimowego wieczora. I w sumie to dobrze, bo należało się rozgrzać i odprężyć. Heh, czyż te wszystkie usprawiedliwienia mu się nie znudziły? Najwidoczniej nie. Odkąd nie ma Jamesa, który go pilnował i dbał o jego zdrowie, Charliemu przestało zależeć. Bo przecież... to jest najlepszy sposób by zagłuszyć niechciany słodki dziewczęcy głosik w jego głowie. Może i jest szalony, może i coraz bardziej w pewnych momentach zaczyna mu odbijać, ale kto by się tym przejmował?
Miodowe tęczówki na moment rozbłysły się dziwnym błyskiem, kiedy Myrnin pomyślał o tych wszystkich chwilach, kiedy jedyną 'osobą', która mu towarzyszyła była Dellilah. W jego głowie. Dosłownie. I nie, nie ma zamiaru pójść do Munga by się wyleczyć, bo przecież sam sobie da doskonale radę.
Ach, kogo Ty nabierasz, Charlie?
I rozległ się cichy śmiech, a mężczyzna zacisnął jeszcze mocniej dłonie na szklance, omal jej nie miażdżąc. Ale nie może przecież tego zrobić, zwłaszcza przy nowo poznanym koledze z fachu. Uśmiechnął się więc półgębkiem i oparł swoją kudłatą głowę o dłoń.
- A czy uważasz, że ktoś tu jest całkowicie normalny? Ja wychodzę z założenia, że każdy ma w sobie coś, co czyni z niego wręcz nienormalnego psychopatę... - odrzekł zachrypniętym głosem i wziął kolejny łyk znakomitego trunku. Jego oczy na chwilę zahaczyły o barmana, który się krzątał między stolikami. - Coś co my akurat uważamy za wadę, może okazać się jedną z najmocniejszych stron. Czasami jednak potrafi być nieustępliwy w swych decyzjach, zwłaszcza jeśli dotyczy to Hogwartu.
Po chwili złapał się za brodę i spojrzał gdzieś do góry, by następnie wrócić nimi do swojego towarzysza. Zbliżył się by ten dobrze go usłyszał i zaczął mówić bardzo cicho.
- To nie jest takie proste. Voldemort rośnie w siłę, ma coraz więcej popleczników. Na dodatek zaczynają znikać co ważniejsze figury, co jest dość niepokojące. Na razie jest cicho, lecz na jak długo? Tego nie wiadomo. Dumbledore ma też trochę roboty z tym, co dzieje się teraz w Hogwarcie i potrzebuje profesor McGonagall. Inaczej przecież nie zatrudniłby Cię do pomocy przy prowadzeniu zajęć z Transmutacji, czyż nie?
Po chwili odsunął się od niego, a jego uśmiech powiększył się, zyskując na nieco innym znaczeniu. Na jakim? Tego nie wiedział nawet sam Hucksberry. Wypił resztę duszkiem ze swojej szklanki i dolał sobie kolejną porcję. Jeszcze chwilę i druga butelka też zostanie opróżniona w dość zadziwiającym tempie.
- Chyba nikomu nie wychodzą dobrze ballady po pijaku, coś o tym wiem. Ale jakoś to będzie! Gorzej jeśli w podłym stanie zostaniemy złapani przez Minerwę. Już ona Nam zrobi ładną pogadankę... - skrzywił się na samą myśl, ale jego oczy wręcz się śmiały.
- No cóż, z pewnością wyglądałoby to niebywale efektownie, ale czyż nie byłoby to przesadą? Myślę, że wszyscy póki co mamy dość balów, zwłaszcza po tym zimowym. Nie wiem, czy byłeś już wtedy w zamku, czy może coś słyszałeś na ten temat, ale minął on dość chaotycznie.
Wziął następny łyk, czując jak trochę gorąca wstępuje na jego twarz. Jak tak dalej pójdzie to znowu się opije tak, że będzie wracał do gabinetu jak pod wpływem jakiegoś uroku. No i jeszcze to, co mówił. W sumie dawno tak dość otwarcie nie rozmawiał i to z człowiekiem, który był mu właściwie nieznany.
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Wto Maj 27, 2014 8:50 pm
Alkohol zawsze był przyjacielem mężczyzn. Wraz z bagażem doświadczeń stawał się odskocznią. Jedyny problem jaki tak naprawdę sprawiał to ekonomia. Kiedy ma się 12 lat wystarczy kilka drobny, a gdy ma się dwadzieścia parę... Cóż wtedy to potrzebny był cały majątek. Liadon nie czuł wyrzutów sumienia odnośnie alkoholu. Wśród swych pobratymców miał dość lekką głowę i często odlatywał pierwszy. Wśród ludzi jednak był jednym z twardogłowych. Nawet wspomnienia ukochanej, która zawsze kręciła nosem na te zapędy, nie mogły wywołać wyrzutów. W końcu nie było jej tutaj by go zatrzymać czy wesprzeć.
-Widzisz... Niektórzy są normalniejsi od innych...- Powiedział uśmiechając się jakby miał coś konkretnego na myśli.- Powinienem powiedzieć, że są równi i równiejsi. Tacy którym gdy włącza się psychopata robią kleksy i łamią piorą, ewentualnie rzucą parę upiorogacków. Są też tacy przy których ktoś umiera...
Jednym haustem wypił kolejną szklankę. Wypieki na jego twarzy stawały się coraz bardziej wyraźne, jednak wzrok wydawał się wciąż skoncentrowany i nie zamglony. Przynajmniej nie za bardzo. Zamyślił się wsłuchując w słowa nauczyciela. Voldemort dla wielu magów był przerażającym stworem a jego imię wystarczało by przerazić nie jednego. Liadon jednak nigdy nie odczuwał lęku przed imieniem. Wydawało się to głupie.
-Widzisz... Ja uważam, że jest wręcz odwrotnie.- dolał sobie i jemu Whisky. Zamieszał nią w szklance i wpatrzył się gdzieś w przestrzeń.- Dumbledore...Wydaje mi się, że on mógł Go zatrzymać już wiele lat temu. Myślę, że nawet teraz mógłby to zrobić. Tylko, że on wierzy w drugą szans i takie tam bzdety... Kolokwialnie mówiąc nie ma jaj by zrobić to co należy. Choć może to wszystko jest częścią jakiegoś większego planu... -Wzruszył ramionami jakby sam nie był pewny niczego.- Tacy szaracy jak my i tak pozostaną pionkami w tej rozgrywce.
Drgnął i znowu się napił. Chyba zaczynało to na niego działać. W końcu już trochę wypili. Wydawało się nawet, że towarzystwo się rozluźniło.
-O tak... Minerwa zdążyła mnie trochę pouczyć. Było by kiepsko na nią wpaść. Ona ma ten swój...-Wskazał jakoś pośrednio oczy i głowę.- Taki wiesz... zawsze jest tam gdzie nie powinno jej być...
Gdy temat zszedł na bal zimowy Liadon przyjrzał się nauczycielowi.
-Właściwie to się wprowadzałem, ale słyszałem tylko wiele plotek. Nic konkretnego. Właściwie co się stało?
Dodał pociągając kolejny łyk.
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Pią Cze 06, 2014 1:41 am
Procenty jednak szybko uderzały do głowy, co było typową przeciwwagą do zalet alkoholu. Zwłaszcza mężczyźni ulegali zbyt łatwo jego urokowi. Charles Myrnin von Hucksberry miał o tym doskonałe pojęcie; śmiem twierdzić, że nawet większe, niż Liadon. Dlaczego? Po pierwsze wiek – był starszy i stąd wniosek, że zdecydowanie dłużej w tym siedział. Po drugie – przekonał się o konsekwencjach nie posiadania umiaru na własnej skórze. Dosłownie. Gdyby nie leczenie w mugolskich i czarodziejskich klinikach zapewne skończyłby na ulicy. Ekonomia stanowiła tu najmniejszy problem. Ichimaru nie ma więc do czynienia z pierwszym lepszym ”smakoszem” trunków. Na słowa nauczyciela zmarszczył lekko czoło i cicho się zaśmiał. Był to szczery od dawien dawna śmiech.
- Polemizowałbym z tym. Wierz mi, lub nie, w każdym czai się osobliwy mrok, czy też dobro. Może brzmi to nieco naiwnie i zahacza o poglądy Dumbledore’a, jednakże jest to jak najbardziej aktualne. Normalność w tym przypadku to pojęcie względne, tak jak kilka innych kwestii. Pojmowanie takich rzeczy zależy od naszych zmysłów i poglądów, które mogą być skrajnie różne. Ja na przykład nie uznaje czegoś takiego. Nie uznaje słowa „normalność”. Dla mnie jest to zwyczajnie piękna obłuda, która ma poprawić czyjeś samopoczucie.
Wziął kolejny łyk i zamieszał szklanką, patrząc jak fale trunku uderzają o szklane brzegi. On też jakoś nie lękał się tego imienia, choć miał poczucie, że powinien. To imię stanowiło zakazane tereny na które nikt o zdrowych zmysłach nie wkraczał. Jednak póki co nie przejmował się tym zbytnio, miał bowiem ważniejsze sprawy na głowie. Takie jak przeżycie, próba pozbycia się domniemanej klątwy i zadecydowanie o tym, co będzie dalej. No bo przecież nie będzie wiecznie przesiadywał w barach by pić i stoczyć się na samo dno.
- Masz prawo tak uważać, choć osobiście sądzę, że to nie jest tak, jak myślisz. Mógł, czy nie mógł, nam pozostają tylko spekulacje. Nie jest taki naiwny, mój drogi. Poza tym gdyby nie te, jak twierdzisz ”bzdety”, czy któryś z Nas miałby szansę znaleźć swe miejsce w Hogwarcie? Szkoła wyglądałaby zupełnie inaczej, zwłaszcza, gdy trafiłaby w ręce jednego z tych czystokrwistych maniaków...
Wypił resztę Ognistej, zamyślił się na chwilę, wracając wspomnieniami do swojej rodziny. Już dawno postawili na nim krzyżyk, odkąd odszedł z domu i odciął się od nich praktycznie całkowicie. Na całe swoje szczęście. Przejechał dłonią po swojej gęstej czuprynie i dolał sobie więcej whisky. Zamroczyło go na chwilę, lecz kilkanaście sekund później przeszło mu to. Rzucił dłuższe spojrzenie Liadonowi, skrzyżował nogi i rozprostował ręce.
- Tak. Tak. Miałem niewątpliwą przyjemność dobrze poznać jej niezawodny radar.
Wziął większy haust i posłał mu dziwny uśmiech, kiedy odezwał się po raz kolejny. Jego oczy dziwnie rozbłysły, jakby coś go opętało.
- To Ty nic nie wiesz? Komnata Tajemnic została ponoć otwarta. Ktoś rzucił urok na nieszczęsnego chłopca z I roku by napisał wiadomość swoją krwią na lodowym parkiecie. Na dodatek, jak słyszałem pojawił się olbrzymi wąż i jest niemal na sto galeonów pewne, że był to Bazyliszek. Oprócz tego Minerwa znalazła zakrwawioną Ślizgonkę z VII roku. Niektórzy wariują, inni myślą, że jest to jakiś niesmaczny żart. Na razie jest spokój, czyż nie? Ale sądzę, że to nie potrwa długo. Myślę, że niedługo będzie jeszcze gorzej. Nie chodzi o to, co dzieje się w samym zamku, ale też poza nim.
Nie powiedział nic więcej, po prostu zamilkł i dokończył trunek ze swojej szklanki, dolewając następnie ostatnią porcję z drugiej butelki. Ognista więc się skończyła, a zmierzch już dawno zapadł. Pozostało więc tylko czekać na chęci by udać się na spoczynek do Hogwartu.
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Czw Cze 19, 2014 9:56 pm
Zmrużył oczy nadymając się i powstrzymując beknięcie. Całkiem przyjemnie się mu tutaj siedziało. Alkohol, doborowe towarzystwo, no i przede wszystkim zajęte myśli. Nie trzeba było się zastanawiać zbyt wiele na temat przeszłości, ani przyszłości. Wystarczyło rozmawiać na temat doczesności. Wzruszył ramionami.
-Dla mnie granica normalności jest prosta do narysowania. Ale to jednak kwestia gustu.- Zastanowił się.- No ale taki Dumbledore napewno nie jest normalny...
Napił się kolejny raz skinajac głową w kierunku barmana by przyniósł jeszcze jedną butelkę. Kto zabroni biednym bogato żyć. Liadon nigdy nie lękał się imienia czarnego pana. Z pewnością, dlatego że przeżył już troche okropieństw. Wątpił by mógł mu zrobić większą krzywdę jakiś śmiertelny czarodziejek.
-Cóż, nie podlega wątpliwości że jest wielkim czarodziejem. Robi dużo dobrego i tak dalej. Jednak ja wiem swoje. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wpóściłby takich jak... Znaczy niektórych osobników do szkoły. I to już nie jest kwestia wiary w ich dobroć.
Powiedział nieco nieprzytomnym tonem. Zupełnie jakby zaczął walczyć z ciążącymi mu powiekami. Minerwa by zrobiła niezłą awanturę gdyby się zobaczyła go w takim stanie. Dobrze, że nie odwiedza jego gabinetu. Najwidoczniej ma wiele na głowie. Przytaknął cicho niemal chichocząc. Spojrzał na niego przysłuchując się opowieści. Słyszał kiedyś legendy o tej Komnacie jednak nie potrafiłby odtworzyć pełnej jej historii. Jej otworzenie wydawało się jakimś głupim dowcipem.
-Czyli uważasz, że faktycznie została otworzona? Zeznania uczniaków jakoś do mnie nie przemawiają. Tymbardziej że Bazyliszek to by zabral trochę więcej ofiar niż jedną.
Zamyślił się biorąc od barmana nową butelkę.
-Może miał nadzieję, że wytropie to coś... -Mruknął bardziej do siebie wyciągając butelkę w kierunku towarzysza.
-JEszcze trochę?
Charles Myrnin Hucksberry
Nauka
Charles Myrnin Hucksberry

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Sob Lip 19, 2014 1:08 am
Spojrzał gdzieś w górę, oczekując jakiegoś nagłego objawienia. Nie chciał ciągle stać w jednym miejscu, to nie miało bowiem żadnego sensu, ale też jakoś nie miał w sobie wystarczająco dużo siły by cokolwiek zmienić. Absurdalne, nawet bardzo, zwłaszcza jakby ktoś zajrzał do jego głowy. Wypił ostatni łyk ze szklanki i odłożył ją nieco zbyt gwałtownie, bo barman łypnął na niego niezbyt przyjaźnie. Charles wzruszył nieco zbyt beztrosko ramionami i zwrócił się po raz kolejny do Liadona. Przyjemności przyjemnościami, ale czasu zaczynało brakować na takie pijackie swawole, zwłaszcza, że dość sporo go zmarnowali w tej gospodzie.
- Jak uważasz, jednakże znasz moją opinię na ten temat... - mruknął cicho, bawiąc się w liczenie wiszących skurczonych główek przy barze. Zastanawiał się, czy James jest teraz w lepszym miejscu, czy April w końcu się obudziła i czy może wreszcie spotka go coś dobrego w tym życiu.
I pomyśleć, że to wszystko działo się tak szybko, że coś było i miało trwać wiecznie, a skończyło się nagle i boleśnie, pozostawiając po sobie smak gorszy, niż wódka, bo trwalszy.
Oparł głowę o dłoń, dając się ponieść jakże pozytywnym przemyśleniom po alkoholu. Miało być po nim lepiej, czyż nie? Miało to wszystko uciec z dala od Myrnina, miało mu pozwolić choć na chwilę udawać, że jest z nim całkiem znośnie, że to co w sobie dusi jest przecież nic nie znaczącymi drobiazgami. Jak przez mgłę słyszał słowa Liadona, kiwając co jakiś czas głową dla niepoznaki.
Czas by opuścić te miejsce. Najwyższy czas. To nie skończy się dobrze, nigdy się tak nie kończy przecież.
Uśmiechnął się groteskowo do nowego nauczyciela, zaczesał dłońmi swoje dość długie loki i powoli podniósł się z miejsca, póki jeszcze był na siłach by to uczynić.
- A czy to ważne, co ja myślę? Pewnie niedługo poznamy, co jest prawdą, a co kłamstwem - odparł zachrypniętym głosem i wyciągnął z kieszeni odpowiednią sumę pieniędzy. Akurat wypił około dwóch butelek Ognistej. - Udam się lepiej już na spoczynek do zamku, trochę się tutaj zasiedziałem. Dziękuję za dotrzymanie mi towarzystwa i do zobaczenia niedługo.
Skinął mu głową i przydział płaszcz, po czym wyciągnął różdżkę i gwiżdżąc sobie wesoło opuścił Gospodę Pod Świńskim Łbem, byle nie dać po sobie niczego poznać, zwłaszcza tej wyżerającej go od środka melancholii.

[z/t]
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Sob Lip 19, 2014 1:21 am
[z/t dla Liadona]
Rachunek:

Charles Myrnin Hucksberry:
2x Butelka Ognistej Whiskey (4x 9 sykli i 3 knuty)
Razem: 4 galeony, 4 sykle i 24 knutów

Liadon Ichimaru:
2x Butelka Ognistej Whiskey (4x 9 sykli i 3 knuty)
Razem: 4 galeony, 4 sykle i 24 knutów


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sob Gru 27, 2014 6:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Pon Gru 22, 2014 3:29 pm
Magiczna wioska nic się nie zmieniła od ostatniej wizyty brunetki. Jedyne co rzucało się w oczy, to mniejsza liczba czarodziei przechadzających się po tym miasteczku. A wszystko za sprawą nadchodzącej burzy. Ludzie poukrywali się w pobliskich lokalach, sklepach, czy domach, by przeczekać to co zbliżało się nieubłagalnie. Mrok począł spowijać magiczną krainę, a w oddali co jakiś czas można było usłyszeć pomruk grzmotów. Lada moment, a Hogsmeade stanie w centrum niszczycielskiej mocy przyrody. Oczywiście wiosce nic się nie stanie, a wszystko za sprawą metalowych prętów wystających ponad dachy domostw. Piorunochrony. Trudno powiedzieć czy był to magiczny, czy mugolski wynalazek. Ważne było jednak to, że działał.
Riley przemykała uliczkami Hogsmeade swobodnie, jakby była u siebie. Wiatr wzmógł się nagle utrudniając jej poruszanie. Wiatr był ostatecznym zwiastunem nagłej burzy. Należało się więc gdzieś ulokować, ale gdzie? Prawdę mówiąc dziewczyna nie wiedziała co ze sobą zrobić. Filtch zarekwirował jej wszystkie niecne przedmioty, które pragnęła wykorzystać w wiosce. Między innymi listowne wyjce, które chciała powysyłać anonimowo nauczycielom oraz dyrektorowi z tutejszej poczty. Szkoda, bo było by zabawnie widząc zaczerwienione uszy nauczycieli od krzyków i obelg zaadresowanych w ich kierunku.
„Gospoda Pod Świńskim Łbem”, to tam poniosły ją dziś stopy. Było to dość mroczne i szemrane miejsce, ale jedyne które miało wolne stoliki. „W Trzech Miotłach” pewnie był już taki ścisk, że do szynkwasu stało się w kolejce. Natomiast tutaj... cisza i spokój. Dziewczyna śmiało podeszła do szynkwasu i usiadła na barowym krześle.
- Coś na rozgrzanie poproszę... - odparła do karczmarza dość niskim jak na nią głosem. Udawał nieco starszą niż była w rzeczywistości i może na taką dziś wyglądała. Wiatr tak potargał jej włosy, że była istną młodocianą wiedźmą. Młodocianą, ale pełnoletnią. Ale czy karczmarz nabierze się na to?
Cirilla Turner
Oczekujący
Cirilla Turner

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Sob Gru 27, 2014 9:59 pm
Ciri uwielbiała wypady do Hogsmeade. Wioska była niesamowitym miejscem, a już szczególnie dla niej, jako że w końcu aż do jedenastego roku życia miała do czynienia tylko z mugolami. Ponad to, w wiosce zawsze znajdowała coś, co w jakiś sposób było dla niej inspiracją. Mogła więc napisać piosenkę, albo coś narysować...
Tym razem postanowiła zajrzeć do Gospody Pod Świńskim Łbem. W sumie zaglądała tutaj nawet dosyć często podczas wypadów. Podobało jej się tu, ponieważ nie było tu takiego tłoku jak Pod Trzema Miotłami. No cóż, Ciri już taka była - wiecznie samotna i nie potrafiąca nawiązać kontaktu z innymi ludźmi. Trudno ją winić, w końcu dużo przeszła, więc nic dziwnego, że ma kłopoty z zaufaniem drugiemu człowiekowi. Właściwie, to jedyną żywą istotą, która miała jej pełne zaufanie, była jej kotka Minnie. O tak. To zabawne, ale łatwiej było jej się dogadać ze zwierzęciem niż z człowiekiem.
Tym razem przy jednym ze stolików siedziała jakaś dziewczyna, chyba starsza gryfonka. Normalna osoba pewnie by do niej podeszła, ale na pewno nie Cirilla. Ona już prędzej odwróciłaby się i wyszła z powrotem na zewnątrz. Jednak doskonale zdawała sobie sprawę, że w innych miejscach znajduje się o wiele więcej ludzi, niż tutaj.
Westchnęła i podeszła do baru.
- Poproszę Kremowe Piwo. - powiedziała, uśmiechając się delikatnie do karczmarza. Kremowe Piwo nie było złe, ale o wiele bardziej wolałaby zamówić jakąś czekoladę na gorąco lub herbatę. Tylko że akurat w tym miejscu byłoby to raczej dziwne.
Po chwili wyciągnęła swój zeszyt z rysunkami i wyjęła ołówek, zastanawiając się co takiego mogłaby narysować...
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Nie Gru 28, 2014 1:37 pm
Brunetka cierpliwie czekała na swoje zamówienie, kiedy drzwi od gospody ponownie się otworzyły z niewielkim skrzypnięciem. Riley odwróciła się delikatnie w lekkim niepokoju, by sprawdzić co za czarnoksiężnik, bądź wiedźma przybyła do tego szemranego lokalu. Przecież takie mroczne i oryginalne postacie najczęściej można spotkać właśnie „Pod Świńskim Łbem”. Dziewczyna zdziwiła się lekko, gdy jej oczom ukazała się filigranowa, jasnowłosa osóbka. Żadna z niej wiedźma, a raczej niewinna czarownica. W dodatku uczennica Hogwartu.
Gryfonka nie znała Ciri osobiście, choć widziała ją niejednokrotnie na korytarzu. O ile dobrze kojarzyła, to blondynka należała do domu Roweny Ravenclaw, choć tego nie była w stu procentach pewna. Brunetkę bardzo zaciekawiło, co tak niewinna osóbka robi w takim złowrogim miejscu. Nie mogła od niej oderwać wzroku, choć starała się obserwować ją dyskretnie.
Kiedy Krukonka podeszła do baru i złożyła zamówienie, Riley nie musiała już się gimnastykować z podglądaniem. Siedziały bowiem blisko siebie. Widziała wiec dokładnie co blondynka robi i że namierza się do rysowania. Po chwili wahania dziewczyna postanowiła się przywitać, w końcu Ravenclaw i Gryffindor zawsze pozostawali w przyjaznych stosunkach.
- Cześć koleżanko - odparła półszeptem nachylając się w jej kierunku – co tam szkicujesz?
Początek rozmowy nie był idealny. Co ja mówię, był fatalny. A co najgorsze - pozbawiony manier. Przecież należało się wpierw przedstawić, zapytać czy nie przeszkadza... Było za późno. Brunetka dopiero po czasie zdała sobie sprawę ze swojego błędu i szybko postanowiła to naprawić:
- Przepraszam za swoje maniery. Jestem Riley Acquart. Gryfonka z szóstej klasy. Mam nadzieję że nie przeszkadza ci to, że cię zaczepiłam?
Cirilla Turner
Oczekujący
Cirilla Turner

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Nie Gru 28, 2014 7:12 pm
Może i pojawiały się tu czasem podejrzane osoby, ale przynajmniej było pusto. A poza tym Ciri jak dotąd nie spotkała tu nikogo podejrzanego, więc może też nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, że w takich miejscach jak to jest o wiele bardziej niebezpiecznie niż w Trzech Miotłach? Dostrzegała tylko tyle, że w tym miejscu było znacznie mniej osób niż w innych, co bardzo jej odpowiadało. To nie tak, że Ciri jest kompletnym odludkiem... No dobra, w porządku może troszeczkę. Po prostu miała problem z nawiązywaniem jakichkolwiek znajomości. A w tłumie było milion razy gorzej niż w na przykład trzyosobowej grupie. Dlatego właśnie wolała przebywać w takich miejscach, jak to. Oprócz tego było tu o wiele ciszej i mogła się bardziej skupić na szkicowaniu, lub myśleniu.
Jednak, jak widać, nawet tutaj nie było jej to dane. W ogóle ostatnio gdziekolwiek by się nie wybrała, to zjawiała się jakaś inna osoba. Przypadek? Kto wie... W końcu to świat magii i tutaj niczego nie można być pewnym.
Omal nie podskoczyła, kiedy usłyszała głos gryfonki. Niby przez cały czas była świadoma, że tu jest, ale trochę się zamyśliła, co zdarzało jej się nad wyraz często.
- Jeszcze nic... - powiedziała, odrywając wzrok od pustej kartki papieru. No tak, tyle właśnie przyszło z tego całego rozmyślania. Tyle co zawsze... czyli właśnie nic.
- W porządku. - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. Skoro los już chciał, żeby nie spędzała tyle czasu w samotności, to jakie ma prawo mu się sprzeciwiać? - Cirilla Turner. Krukonka z piątej...
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Nie Gru 28, 2014 8:52 pm
- Miło cię poznać Ciri – odparła półszeptem i odwzajemniła uśmiech dziewczyny. Brunetka mówiła cicho z tego względu, by nikt obcy nie zwracał na nie uwagi. To szemrane miejsce było dlatego tak odosobnione, bo wszystkie mroczne interesy załatwiało się właśnie po cichu. Taka jest magia tego miejsca. Musiały więc zaadaptować się i nie wychylać zanadto. Cirilla choć nieświadoma do końca charakteru tej gospody, wpisywała się to miejsce doskonale. Jej skromna natura i samotny tryb bycia, wpisywał się w ramy niektórych klientów „Świńskiego Łba”.
Oczywiście to miejsce nie wymagało milczenia, więc Riley ponownie wyszeptała:
- Ciri... Cirilla... masz bardzo ładne imię. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z nim. Brzmi tak szlachecko i dostojnie… - brunetka przyjrzała się delikatnym rysom twarzy Krukonki i szybko dodała – Pasuje do ciebie.
Po chwili barman obsłużył dziewczyny, blondynce podając Kremowe Piwo, a brunetce Ognistą Whisky. Oczywiście właściciel podsuwając ów trunki bacznie przyjrzał się klientkom. Jego zimne oczy mogły budzić lęk, choć karczmarz nie był tak złym człowiekiem jak wyglądał. Gryfonka mimo wszystko unikała kontaktu wzrokowego z barmanem i do koleżanki odezwała się dopiero, gdy mężczyzna oddalił się od nich i począł wycierać brudne kufle.
- W tym szkicowniku masz już jakieś rysunki? Pokazała byś mi jakiś?
Riley ciekawa była twórczości dziewczyny. Wiele rysunków odzwierciedla duszę i pragnienia artysty. Brunetka nie tylko była ciekawa talentu, ale również z chęciom zinterpretowałaby niektóre jej dzieła.
Cirilla Turner
Oczekujący
Cirilla Turner

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Nie Gru 28, 2014 10:38 pm
Przez chwilę zastanawiała się dlaczego Riley mówi szeptem… Czy coś z tym miejscem jest nie tak? Poczuła silną pokusę, żeby się rozejrzeć, ale z jakiegoś powodu jednak tego nie zrobiła. Jednak od tej pory również stwierdziła, że lepiej będzie mówić szeptem. W końcu nigdy nic nie wiadomo…
- Na jakiej podstawie stwierdzasz, że do mnie pasuje? – zapytała cicho, lekko marszcząc przy tym brwi. Naprawdę ją to ciekawiło. Sama nie byłaby w stanie określić czy jakieś imię pasuje do danej osoby. Ale bardzo zaciekawiło ją, że imię Cirilla do niej pasuje. Może więc rodzice nadali jej je nie przez przypadek? Może chcieli jej coś przez to przekazać? A jeśli tak, to skąd mogli wiedzieć jaka będzie później, za życia?
Przyjęła kufel piwa i znowu posłała barmanowi lekki uśmiech. Nie wiedziała czemu, ale jakoś wydawał jej się sympatyczny. Owszem, wyglądał trochę zimno i nieco tajemniczo, ale mimo to Ciri wydawało się, że jest całkiem w porządku. Nie wiedziała dokładnie czemu, ale właśnie tak było. Może dostrzegała w nim jakieś delikatne podobieństwo do samej siebie? Kto wie?
- Nawet całkiem sporo… – wyszeptała, otwierając szkicownik losowo, na jednej z początkowych stron. Na rysunku można było zobaczyć widok z wieży astronomicznej, na którą Ciri często chodziła w samotności. Raczej nie było tutaj nic do interpretacji, ale Ciri z jakiegoś powodu podobał się ten rysunek. Był to jeden z pierwszych wykonanych przez nią w tym roku, a narysowanie go zajęło jej trochę czasu. Zawsze zależało jej na tym, żeby uwzględnić jak najwięcej szczegółów.
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Pon Gru 29, 2014 12:29 am
Każde imię ma jakieś znaczenie. Prawie każde. O znaczeniu i historii powstania imienia Cirilla, brunetka nie była świadoma. Jak wspomniała przed momentem, zetknęła się z nim po raz pierwszy. Oceniła je tylko z samego wydźwięku. Odpowiedź na zadane pytanie było więc osobiste. To była jej własna interpretacja:
- Cirilla, to brzmi jak imię bogini. Tajemniczej i pięknej. Natomiast patrząc na ciebie od razu rzuca się w oczy twoja uroda. Pełne kształtne usta o różanym zabarwieniu, zgrabny prosty nosek oraz tajemnicze spojrzenie. To ładne imię, dla ładnej dziewczyny.
Nic dodać, nic ująć. Interpretacja brunetki była może zbyt krótka, lecz ujęła samo sedno swojego spostrzeżenia. Ciekawe było co imię Ciri znaczyło naprawdę...
Chwilę później dziewczyna pokazała Riley jeden ze swoich rysunków. Był piękny. Bardzo szczegółowy o solidnej kresce. Mocno oddawał realny obraz świata z delikatnym rysem autorki. To pewnie jej charakterystyczny i osobisty styl. Nie trzeba było być znawcą sztuki, by wiedzieć że rysunek to małe arcydzieło.
- Masz niesamowity talent – odparła po chwili wciąż wpatrzona w szkic. Mimo że trudno było doszukać się osobistych odczuć autorki, to i tak obrazek robił niesamowite wrażenie.
Riley w zamyśleniu i zapatrzeniu uniosła swą szklankę i zrobiła duży łyk swojego trunku. Za duży. W gardle zapiekło ją okrutnie, że aż dreszcz przeszedł jej po ciele. Po chwili wysunęła język i poczęła go wachlować dłonią. Była to najmocniejsza Whisky jaką w życiu piła.
Cirilla Turner
Oczekujący
Cirilla Turner

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Pon Gru 29, 2014 2:13 pm
Cirilla było na tyle rzadkim imieniem, że ciężko było znaleźć jego znaczenie… Oczywiście, Ciri sprawdzała je wiele razy i jedyne do czego doszła to, że jest najprawdopodobniej żeńska odmiana imienia Cyryl. Jednak na przykład w niektórych językach samo zdrobnienie Ciri oznaczało charakterystyka, charakterystyczny… W każdym razie Ciri na pewno nie miała dokładnej pewności co do pochodzenia i znaczenia swojego imienia. Zresztą, kto wie o czym myśleli jej rodzice, kiedy nadawali jej właśnie to imię? Może właśnie o tym, że jest ono po prostu wyjątkowe i rzadko spotykane?
Kiwnęła głowa, słysząc interpretację Riley. Samej Ciri trudno było powiedzieć coś o swojej urodzie. Zawsze uważała się za raczej przeciętną, a nie jakoś specjalnie niezwykłą. Ale to już chyba zależy od tego, jak kto na kogo patrzy. Akurat Ciri była raczej pesymistką i zauważała o wiele więcej wad niż zalet.
- Dziękuję. – powiedziała, spuszczając trochę wzrok. Nie bardzo przywykła do jakichkolwiek pochwał, zresztą niewielu osobom pokazywała swój zeszyt. Właściwie wiedziały o nim tylko osoby z Klubu Prostej Kreski, Zack… no i teraz Riley. Czasami miała wrażenie, że jej rysunki wydają się po prostu zbyt osobiste, żeby pokazywać je innym. Ale skoro ktoś już zauważył, że rysuje, nie było też sensu udawać, że nie istnieją.
- Co właściwie zamówiłaś? – zapytała, nie mogąc nie zwrócić uwagi na nieco osobliwe zachowanie gryfonki.
Sponsored content

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 3 Empty Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach