Strona 1 z 19 • 1, 2, 3 ... 10 ... 19
- Mistrz Labiryntu
Biblioteka
Pon Wrz 02, 2013 1:30 pm
Jest ogromnym pomieszczeniem z tysiącami rzędów, regałów, półek i książek. Po prawej stronie znajduje się biurko zawalone woluminami, w głębi zaś stoi kilkanaście stolików i krzeseł, tworząc przytulną czytelnię. Nad porządkiem czuwa Pan Ezechiel Yaxley wraz z praktykantką, Irmą Pince.
- Mistrz Gry
Re: Biblioteka
Sro Lis 20, 2013 8:04 pm
Dzisiaj rozpoczynało się zebranie kółka korepetycji mającego na celu pomoc tym, którzy tego potrzebowali. Mogli wszakże przystawać do niego uczniowie, którzy tej pomocy udzielali, jak i Ci, którzy nie dawali sobie z czymś rady. Pojawiło się już kilka osób, które rozglądały się po bibliotece zdenerwowane. Byli to zwłaszcza młodsi uczniowie, którzy po prostu sobie nie radzili w sporządzeniu jakiegoś eliksiru, czy też nie potrafili nic napisać o powstaniu czarodziejów z 1723 roku. Czy ktoś się zjawi? Czy może jednak odpuszczą sobie?
- Lily Evans
Re: Biblioteka
Czw Lis 21, 2013 9:46 pm
Pojawiła się, choć nadal nie najlepiej się czuła. Ale postanowiła, a kiedy sobie coś postanowi nie wycofuje się z tego tak łatwo. Taka już była ta panna Evans, która ciągle z namiętnością zaczytywała w coraz to cięższych tomiszczach. Chciała pomóc tym, którzy nie rozumieli pewnych zagadnień, poza tym dzięki temu mogło jej wpaść kilka złotych monet do sakiewki na pachnące nowością książki.
Odgarnęła rude kosmyki z czoła i rozejrzała się po bibliotece. Kilka osób już było na miejscu. Zajęła jeden ze stolików i założyła nogę na nogę, czekając na to,co będzie dalej.
Odgarnęła rude kosmyki z czoła i rozejrzała się po bibliotece. Kilka osób już było na miejscu. Zajęła jeden ze stolików i założyła nogę na nogę, czekając na to,co będzie dalej.
- Dorcas Meadowes
Re: Biblioteka
Czw Lis 21, 2013 10:19 pm
Dorcas lubiła być wszędzie. Wciskać swój nosek we wszystkie możliwe sprawy. Drużyna, klub redakcyjny, kółko korepetycji - nie traciła żadnej okazji, by poznać nowych ludzi i zająć czymś dłonie. Co uważniejsi mogliby zauważyć, że zrobiła się szczególnie aktywna po śmierci ojca, gdy usiłowała odgonić od siebie ponure myśli właśnie przez takie działania. Im więcej było wokół niej ludzi, zabawy i śmiechu, tym łatwiej jej było zmierzyć się z własnymi demonami.
Trwała w podjętych dwa lata temu postanowieniach i kontynuowała swoją działalność na rzecz wszystkich szkolnych zgrupowań, których była członkinią. Fakt, czasem była nieco zabiegana, ale chyba to jeszcze bardziej ją cieszyło. I mniej miała czasu na myślenie tym lepiej.
Wpadła do biblioteki niemal w biegu, ścigana myślą o spóźnieniu. Na szczęście, gdy tylko wpadła między regały i dopadła do stolików okazało się, że jeszcze prawie nikogo nie ma. Oddychając ciężko zatrzymała się obok krzesła panny Evans.
- Cześć, Liluś. - przywitała ją, jednocześnie pochylając się i całując przyjaciółkę w sam czubek rudej głowy. Potem ciężko klapnęła na krzesło i uśmiechnęła się jednym ze swoich najbardziej radosnych uśmiechów.
- O rany, już myślałam, że się spóźniłam. - zaśmiała się cicho i z pewnym trudem, bo jej pierś wciąż unosiła się szybko w górę. Odgarnęła niedbale ciemne włosy z czoła, wyplątała się z szalika, który jak to zwykle bywało niedbale okrywał jej szyję (miała częste problemy z krtanią) i wyciągnęła z torby podręcznik do transmutacji. Tym się właśnie tutaj zajmowała - tłumaczyła ludziom transmutację najbardziej ludzkim językiem jaki tylko był możliwy.
Trwała w podjętych dwa lata temu postanowieniach i kontynuowała swoją działalność na rzecz wszystkich szkolnych zgrupowań, których była członkinią. Fakt, czasem była nieco zabiegana, ale chyba to jeszcze bardziej ją cieszyło. I mniej miała czasu na myślenie tym lepiej.
Wpadła do biblioteki niemal w biegu, ścigana myślą o spóźnieniu. Na szczęście, gdy tylko wpadła między regały i dopadła do stolików okazało się, że jeszcze prawie nikogo nie ma. Oddychając ciężko zatrzymała się obok krzesła panny Evans.
- Cześć, Liluś. - przywitała ją, jednocześnie pochylając się i całując przyjaciółkę w sam czubek rudej głowy. Potem ciężko klapnęła na krzesło i uśmiechnęła się jednym ze swoich najbardziej radosnych uśmiechów.
- O rany, już myślałam, że się spóźniłam. - zaśmiała się cicho i z pewnym trudem, bo jej pierś wciąż unosiła się szybko w górę. Odgarnęła niedbale ciemne włosy z czoła, wyplątała się z szalika, który jak to zwykle bywało niedbale okrywał jej szyję (miała częste problemy z krtanią) i wyciągnęła z torby podręcznik do transmutacji. Tym się właśnie tutaj zajmowała - tłumaczyła ludziom transmutację najbardziej ludzkim językiem jaki tylko był możliwy.
- Lily Evans
Re: Biblioteka
Pią Lis 22, 2013 11:09 pm
- Mówiłam Ci już, żebyś nie mówiła na mnie Liluś. Źle mi się to kojarzy - wzdrygnęła się, marszcząc nos. Na jej twarzy pojawił się dziwny grymas, który zapewne dla postronnych obserwatorów musiał być komiczny. Oczywiście, że lubiła wszelkiego rodzaju spotkania - zwłaszcza w bibliotece. Kiedy mogła uczestniczyła w jakiś inicjatywach naukowych, starając się pomóc tym, którzy tego potrzebowali i sama przy tym utrwalić wiedzę, lub nauczyć się czegoś nowego. Dlatego tutaj była. I doskonale wiedziała, że Dor lubiła biegać z jednego miejsca do drugiego, tracąc przy tym zupełnie poczucie czasu.
Uśmiechnęła się do przyjaciółki, przyciągając bliżej siebie Historię Magii, oraz resztę potrzebnych podręczników.
- Spokojnie. Dopiero się zaczyna - powiedziała cicho, rozglądając się wokoło. Kilka osób patrzyło w jej stronę - reszta zajęła się sobą. Widziała sporo Krukonów i kilku Puchonów oraz Ślizgonów.
- Widziałaś może gdzieś Remusa? Powinien już tu być - dodała lekko zmartwionym tonem.
I ciekawe co z Syriuszem i z Jamesem. Nie myśl o tym, Evans! Nie możesz ciągle się zamartwiać. Jesteś w Hogwarcie. Tu jest bezpiecznie...
Uśmiechnęła się do przyjaciółki, przyciągając bliżej siebie Historię Magii, oraz resztę potrzebnych podręczników.
- Spokojnie. Dopiero się zaczyna - powiedziała cicho, rozglądając się wokoło. Kilka osób patrzyło w jej stronę - reszta zajęła się sobą. Widziała sporo Krukonów i kilku Puchonów oraz Ślizgonów.
- Widziałaś może gdzieś Remusa? Powinien już tu być - dodała lekko zmartwionym tonem.
I ciekawe co z Syriuszem i z Jamesem. Nie myśl o tym, Evans! Nie możesz ciągle się zamartwiać. Jesteś w Hogwarcie. Tu jest bezpiecznie...
- Mistrz Gry
Re: Biblioteka
Pon Lis 25, 2013 7:39 pm
A jednak! Ktoś się pojawił, ktoś był chętny by zdobyć te kilka galeonów do kieszeni i być może coś więcej. Ależ kto to wiedzieć może - nie zbadane są wyroki Mistrza Gry! Kilka młodszych uczniów podeszło do stolika Lily i Dorcas.
- Mmmoże mogłybyście nam pomóc z Transmutacją i z Eliksirami? Ja i moi koledzy nie dajemy sobie z tym rady - zapytał nieśmiało czwartoklasista z Hufflepuffu. Kilka jego kolegów pochodzących z różnych domów, wpatrywało się z nadzieją w dziewczyny. - Oczywiście zapłacimy.
Zgodzą się? Czy może jednak odpuszczą? Co z tego że przyszły? Co z tego, że wyrażały chęć pomocy, skoro na przykład mógł im nie przypaść do gustu wygląd, czy też zapach tych uczniów? Niektórzy nawet mieli czelność wpatrywać się w okrągłości malujące się pod szatami dziewczyn.
- Mmmoże mogłybyście nam pomóc z Transmutacją i z Eliksirami? Ja i moi koledzy nie dajemy sobie z tym rady - zapytał nieśmiało czwartoklasista z Hufflepuffu. Kilka jego kolegów pochodzących z różnych domów, wpatrywało się z nadzieją w dziewczyny. - Oczywiście zapłacimy.
Zgodzą się? Czy może jednak odpuszczą? Co z tego że przyszły? Co z tego, że wyrażały chęć pomocy, skoro na przykład mógł im nie przypaść do gustu wygląd, czy też zapach tych uczniów? Niektórzy nawet mieli czelność wpatrywać się w okrągłości malujące się pod szatami dziewczyn.
- Dorcas Meadowes
Re: Biblioteka
Wto Lis 26, 2013 6:08 pm
- Wolisz jak mówię, Evans? - parsknęła śmiechem brunetka, a potem pieszczotliwym gestem owinęła sobie wokół palca kosmyk rudych włosów przyjaciółki. Jak zwykle w jej oczach pojawiła się odrobina zazdrości, bo ogromnie kochała się we włosach Lily. Nigdy się z tym jednak nie kryła, więc jej zachowanie nie powinno być niczym nowym dla pani prefekt. Podobnie jak pieszczotliwe zdrobnienia i liczne czułe gesty. Meadowes kilka razy w żartach rzuciła, że gdyby lubiła kobiety, podkochiwałaby się w Evans. Była jednak (dość) zdecydowaną heteryczką i póki co jej uczucia względem Lily były czysto siostrzane. Nie można jednak ukrywać, że tak jak i wszystkie inne emocje Dorcas, te również wydawały się nadzwyczaj intensywne. Nieznajomych mogło to zniechęcać, ale jej przyjaciele zdawali się być już do tego przyzwyczajeni.
- Luniek? - puściła kosmyk rudych włosów i uniosła wzrok. Rozejrzała się wokół jakby spodziewała się, że kolega z domu zaraz pojawi się obok nich, niby przywołany jej głosem. Na jej piegowatym licu pojawił się wyraz konsternacji, gdy uświadomiła sobie, że faktycznie w bibliotece brakuje standardowego elementu wystroju jakim był Lupin. Gdzież się podziewał pan prefekt?
- Może włóczy się gdzieś z resztą? - wysnuła szybką hipotezę, choć sama nie wydawała się być przekonana. To było takie nie w stylu Remusa. Zazwyczaj informował o swojej nieobecności ze sporym wyprzedzeniem, zupełnie tak jakby planował swoje życie... no nie wiem? Z co najmniej miesięcznym wyprzedzeniem. Jeszcze przez moment wyglądała na strapioną, a jej oczy błądziły po bibliotece, choć tak naprawdę nic nie widziała. Dorcas, uciekła gdzieś na moment myślami, ale na ziemię przywołały ją głosy młodszych uczniów. Jej powieki zatrzepotały szybko, jakby właśnie obudziła się ze snu, a na usta wkradł się nieco drapieżny uśmieszek.
- Jasne, siadajcie. - pełnym nonszalancji ruchem wskazała chłopcom wolne krzesła przy ich stoliku. Dorcas mrugnęła do przyjaciółki wyraźnie rozbawiona spojrzeniami jakie rzucała im cała gromada. Szybko jednak jej dobry humor mógł się zmienić w mały huragan, więc lepiej niech wyrostki będą ostrożne. Igranie z Dorcas to kiepski pomysł.
- Luniek? - puściła kosmyk rudych włosów i uniosła wzrok. Rozejrzała się wokół jakby spodziewała się, że kolega z domu zaraz pojawi się obok nich, niby przywołany jej głosem. Na jej piegowatym licu pojawił się wyraz konsternacji, gdy uświadomiła sobie, że faktycznie w bibliotece brakuje standardowego elementu wystroju jakim był Lupin. Gdzież się podziewał pan prefekt?
- Może włóczy się gdzieś z resztą? - wysnuła szybką hipotezę, choć sama nie wydawała się być przekonana. To było takie nie w stylu Remusa. Zazwyczaj informował o swojej nieobecności ze sporym wyprzedzeniem, zupełnie tak jakby planował swoje życie... no nie wiem? Z co najmniej miesięcznym wyprzedzeniem. Jeszcze przez moment wyglądała na strapioną, a jej oczy błądziły po bibliotece, choć tak naprawdę nic nie widziała. Dorcas, uciekła gdzieś na moment myślami, ale na ziemię przywołały ją głosy młodszych uczniów. Jej powieki zatrzepotały szybko, jakby właśnie obudziła się ze snu, a na usta wkradł się nieco drapieżny uśmieszek.
- Jasne, siadajcie. - pełnym nonszalancji ruchem wskazała chłopcom wolne krzesła przy ich stoliku. Dorcas mrugnęła do przyjaciółki wyraźnie rozbawiona spojrzeniami jakie rzucała im cała gromada. Szybko jednak jej dobry humor mógł się zmienić w mały huragan, więc lepiej niech wyrostki będą ostrożne. Igranie z Dorcas to kiepski pomysł.
- Lily Evans
Re: Biblioteka
Pią Lis 29, 2013 10:26 am
- Wystarczyłoby po prostu... Lily - westchnęła z rezygnacją, po czym kąciki jej warg delikatnie zadrgały na widok tego, co wyczyniała Dorcas. W sumie i tak się już do tego przyzwyczaiła - nie było to dla niej żadną nowością, że panna Meadowes miała tendencję do bawienia się jej włosami.
- Być może. Ostatnio nawet tej reszty nie widziałam - mruknęła, marszcząc czoło. No nic, trzeba było po prostu się przyzwyczaić do nagłego znikania czwórki wszystkim dobrze znanym Gryfonów. No ale niepokoiła się też o Erin, której dawno nie widziała, tak samo jak Mary. Dawno też nie urządzały sobie babskiego wieczoru w swoim dormitorium. Wygładziła rękaw szaty i spojrzała przed siebie.
Uniosła jedną brew do góry na widok grupki uczniów, a kiedy Dorcas do niej mrugnęła rozbawiona, rudowłosa przyjrzała się im uważniej.
Kiedy zauważyła spojrzenie jednego z chłopaków, jej oczy się zwęziły. Oj, nie radziłabym zadzierać również z tym ognistym wulkanem pasji, jak to zwykł mawiać Potter w pewnym okresie swego życia.
- Tak, siadajcie - powiedziała, a w oczach pojawił się dziwny błysk. - To jak się dzielimy, Dor? Ja Eliksiry, Ty Transmutacja? Czy może po prostu jakoś na zmianę?
- Być może. Ostatnio nawet tej reszty nie widziałam - mruknęła, marszcząc czoło. No nic, trzeba było po prostu się przyzwyczaić do nagłego znikania czwórki wszystkim dobrze znanym Gryfonów. No ale niepokoiła się też o Erin, której dawno nie widziała, tak samo jak Mary. Dawno też nie urządzały sobie babskiego wieczoru w swoim dormitorium. Wygładziła rękaw szaty i spojrzała przed siebie.
Uniosła jedną brew do góry na widok grupki uczniów, a kiedy Dorcas do niej mrugnęła rozbawiona, rudowłosa przyjrzała się im uważniej.
Kiedy zauważyła spojrzenie jednego z chłopaków, jej oczy się zwęziły. Oj, nie radziłabym zadzierać również z tym ognistym wulkanem pasji, jak to zwykł mawiać Potter w pewnym okresie swego życia.
- Tak, siadajcie - powiedziała, a w oczach pojawił się dziwny błysk. - To jak się dzielimy, Dor? Ja Eliksiry, Ty Transmutacja? Czy może po prostu jakoś na zmianę?
- Mistrz Gry
Re: Biblioteka
Pon Gru 02, 2013 9:01 pm
Trochę przestraszeni, ale mimo wszystko opanowani zajęli posłusznie miejsca wskazane przez dziewczyny. I tak zaczęło się przygotowywanie młodszych uczniów z Transmutacji i z Eliksirów, aż w końcu jeden z chłopaków, zezując na cycki Dorcas bezczelnie się odezwał.
- Nie zapłacę Ci.
Reszta rozejrzała się po sobie, a jeden wyciągnął jedną z dziwnych książek. Chłopak, który spytał się o to, czy udzielą im korków, nagle zbliżył się do Evans.
- Pomożesz mi poszukać pewnej książki?
Coś dziwnego zaczynało się dziać...
Co zrobią panna Meadowes i panna Evans? Zwłaszcza, że bibliotekarka gdzieś zniknęła.
- Nie zapłacę Ci.
Reszta rozejrzała się po sobie, a jeden wyciągnął jedną z dziwnych książek. Chłopak, który spytał się o to, czy udzielą im korków, nagle zbliżył się do Evans.
- Pomożesz mi poszukać pewnej książki?
Coś dziwnego zaczynało się dziać...
Co zrobią panna Meadowes i panna Evans? Zwłaszcza, że bibliotekarka gdzieś zniknęła.
- Mistrz Gry
Re: Biblioteka
Wto Gru 24, 2013 8:55 pm
W końcu cała sytuacja dobiegła końca, dziewczyny pomogły i uzyskały zapłatę za poświęcony młodszym kolegom czas. Nie było jednak łatwo, lecz udało się i wszyscy rozeszli się w swoje strony.
[za długo trwający wątek]
Lily Evans: +2 galeony
Dorcas Meadowes: +2 galeony
[za długo trwający wątek]
Lily Evans: +2 galeony
Dorcas Meadowes: +2 galeony
- Alex White
Re: Biblioteka
Czw Sty 09, 2014 5:13 pm
Jak dobrze móc wrócić do tego, co się zna. Do tej przystani, która przez ostatnie lata służyła jako schronienie przed resztą świata, a którą tak potwornie się zaniedbało. Biblioteka... Ukochane miejsce Alex. Jeszcze rok temu bywała tu codziennie. Skryta pomiędzy pułkami, otoczona grubymi tomiskami uczyła się, czytała, pisała i myślała nad tym co działo się w jej życiu.
Szczególnie umiłowała sobie to miejsce, ze względu na to co przytrafiło jej się na pierwszym roku, zaraz po rozpoczęciu nauki w Hogwarcie. Pamiętała dobrze, że ciotka napisała jej wtedy w liście, jak bardzo jest zawiedziona z powodu tego, że jej bratanica trafiła do Ravenclaw. Stwierdziła również, że jeśli jej wyniki w nauce nie będą zadowalające, zostanie przeniesiona do Francji.
Musicie zrozumieć, jak groźby starej jędzy były dla jedenastoletniej dziewczynki przerażające. W końcu wiedziała, że krewniaczka nie żartuje, a wylądowanie z dala od ojca, czyli jedynej osoby, którą kochała całym sercem, było wizją nie do zniesienia.
Tak więc odpuściła sobie tamtego słonecznego popołudnia oglądanie treningu Quidditcha i udała do biblioteki aby nabazgrać choć odrobinę na temat Ciamarnic. Oczywiście odnalezienie się w tak wielkim pomieszczeniu było niemal niemożliwe bez pomocy blibliotekarki. Choć nawet i z jej pomocną radą, White zamiast na Ciamarnice, natrafiała na o wiele ciekawsze tematy. No bo pomyślcie sami... Co interesującego może być w tych stworzeniach?!
Właśnie wtedy spędziła tam dobre kilka godzin, wchłaniając wiedzę jak gąbka. Jak się potem okazało, wiedzę całkowicie bezużyteczną, ale za to jak pasjonującą! Była tym tak zajęta, że zupełnie zapomniała o swoich wszystkich zmartwieniach, jak i o zadanym wypracowaniu.
Sześć lat później, Alex siedziała przy swoim ulubionym stoliku, który przykryty był otwartymi na różnych stronach księgami. Musiała w końcu nadrobić wszystkie zaległości. Niedługo zacznie się jej szlaban, a wtedy nie będzie miała na nic czasu. Dlatego teraz robiła dokładne notatki, zapisując wszystko drobnym maczkiem na kawałku pergaminu. Azkaban, Azkaban, Azkaban... Przeklęta Historia Magii!
Co kilka minut zerkała tęsknie na stosik książek w czarnej, skórzanej oprawie. Na samym szczycie leżał zbiór baśni "Dawno, dawno temu...". Darzyła tę księgę szczególnym sentymentem. Kiedy była mała, ojciec czytał jej ją na dobranoc. Oczywiście nie ten konkretny egzemplarz. Swój zostawiła niestety w domu. Szkoda.
Niechętnie zwróciła wzrok na swoją pracę. Krótka, zwięzła i na temat. Może załapie się na Powyżej Oczekiwań. Poza tym to było nieistotne. Już nie... Odkąd dowiedziała się, że jej ojciec nie żyje, wypełnianie szkolnych obowiązków było pustym przyzwyczajeniem, które miało się niedługo skończyć.
Zatrzasnęła kilka ksiąg i machnięciem różdżki odesłała na ich miejsce. Zostały przed nią jedynie te oprawione w ciemną skórę i wydanie Proroka Codziennego. Gazeta nie była pierwszej świeżości, ale całą pierwszą stronę zajmowały dwa zdjęcia. Poszukiwany zbieg Jonathan Avery Sr. i gruzy budynków na fotografii ze zniszczonego Londynu. Wsparła głowę na ręce, wzdychając cicho.
Szczególnie umiłowała sobie to miejsce, ze względu na to co przytrafiło jej się na pierwszym roku, zaraz po rozpoczęciu nauki w Hogwarcie. Pamiętała dobrze, że ciotka napisała jej wtedy w liście, jak bardzo jest zawiedziona z powodu tego, że jej bratanica trafiła do Ravenclaw. Stwierdziła również, że jeśli jej wyniki w nauce nie będą zadowalające, zostanie przeniesiona do Francji.
Musicie zrozumieć, jak groźby starej jędzy były dla jedenastoletniej dziewczynki przerażające. W końcu wiedziała, że krewniaczka nie żartuje, a wylądowanie z dala od ojca, czyli jedynej osoby, którą kochała całym sercem, było wizją nie do zniesienia.
Tak więc odpuściła sobie tamtego słonecznego popołudnia oglądanie treningu Quidditcha i udała do biblioteki aby nabazgrać choć odrobinę na temat Ciamarnic. Oczywiście odnalezienie się w tak wielkim pomieszczeniu było niemal niemożliwe bez pomocy blibliotekarki. Choć nawet i z jej pomocną radą, White zamiast na Ciamarnice, natrafiała na o wiele ciekawsze tematy. No bo pomyślcie sami... Co interesującego może być w tych stworzeniach?!
Właśnie wtedy spędziła tam dobre kilka godzin, wchłaniając wiedzę jak gąbka. Jak się potem okazało, wiedzę całkowicie bezużyteczną, ale za to jak pasjonującą! Była tym tak zajęta, że zupełnie zapomniała o swoich wszystkich zmartwieniach, jak i o zadanym wypracowaniu.
Sześć lat później, Alex siedziała przy swoim ulubionym stoliku, który przykryty był otwartymi na różnych stronach księgami. Musiała w końcu nadrobić wszystkie zaległości. Niedługo zacznie się jej szlaban, a wtedy nie będzie miała na nic czasu. Dlatego teraz robiła dokładne notatki, zapisując wszystko drobnym maczkiem na kawałku pergaminu. Azkaban, Azkaban, Azkaban... Przeklęta Historia Magii!
Co kilka minut zerkała tęsknie na stosik książek w czarnej, skórzanej oprawie. Na samym szczycie leżał zbiór baśni "Dawno, dawno temu...". Darzyła tę księgę szczególnym sentymentem. Kiedy była mała, ojciec czytał jej ją na dobranoc. Oczywiście nie ten konkretny egzemplarz. Swój zostawiła niestety w domu. Szkoda.
Niechętnie zwróciła wzrok na swoją pracę. Krótka, zwięzła i na temat. Może załapie się na Powyżej Oczekiwań. Poza tym to było nieistotne. Już nie... Odkąd dowiedziała się, że jej ojciec nie żyje, wypełnianie szkolnych obowiązków było pustym przyzwyczajeniem, które miało się niedługo skończyć.
Zatrzasnęła kilka ksiąg i machnięciem różdżki odesłała na ich miejsce. Zostały przed nią jedynie te oprawione w ciemną skórę i wydanie Proroka Codziennego. Gazeta nie była pierwszej świeżości, ale całą pierwszą stronę zajmowały dwa zdjęcia. Poszukiwany zbieg Jonathan Avery Sr. i gruzy budynków na fotografii ze zniszczonego Londynu. Wsparła głowę na ręce, wzdychając cicho.
- Lily Evans
Re: Biblioteka
Wto Sty 14, 2014 10:16 pm
Biblioteka to było dla niej miejsce niemalże święte, gdzie spędzała praktycznie każdą wolną chwilę, czy to przy książkach związanych z zajęciami, czy też ciekawych, pochłaniających ją bezgranicznie historiach. Była romantyczką i marzycielką, a to tworzyło razem dość niebezpieczne połączenie. Spytacie; jakie? Otóż sprawa jest dosyć prosta - często bowiem Lily uciekała w świat fikcji, nie mogąc przestać. Erin i Dorcas nieraz żartowały, że gdyby mogła to zamieszkałaby w bibliotece i choć rzucała im oburzone spojrzenia, wiedziała że jest to po części prawda. Zwłaszcza ostatnio to miejsce było dla niej azylem. Wszyscy wszak znają powody. A przynajmniej większość. Ale nie będę się na ten temat rozpisywać, choć przecież robię to nieustająco, nie mogąc się powstrzymać.
Poprawiła swój kok, oraz mundurek i weszła do środka, targając ze sobą "mały" stosik, który musiała oddać. Zresztą dzisiaj zamierzała trochę posiedzieć i popracować w spokoju. Nie dość, że nauczyciele nie dawali im wytchnąć, to coraz bliżej były OWUTEMY, a Evans nie zamierzała siedzieć bezczynnie w dormitorium, kiedy tak mało czasu zostało. No i jeszcze te wszystkie sprawy z atakami, tu jeszcze ten nieszczęsny zakazany korytarz i inne dziwne zjawiska. I to wszystko tworzyło się w jedną dużą całość.
Wybrała kilka potrzebnych jej tomiszczy i zajęła jeden ze stolików, przy którym jak się okazało siedziała Krukonka. Oczywiście, Lily kojarzyła ją z widzenia, coś też obiło jej się o uszy i z pewnością nieraz zdarzyło się im wymienić kilka słów.
- Cześć - wyszeptała cicho, by nie usłyszała ją bibliotekarka i delikatnie się uśmiechnęła. - Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzać moja obecność. Praktycznie wszystkie stoliki są już pozajmowane.
Poprawiła swój kok, oraz mundurek i weszła do środka, targając ze sobą "mały" stosik, który musiała oddać. Zresztą dzisiaj zamierzała trochę posiedzieć i popracować w spokoju. Nie dość, że nauczyciele nie dawali im wytchnąć, to coraz bliżej były OWUTEMY, a Evans nie zamierzała siedzieć bezczynnie w dormitorium, kiedy tak mało czasu zostało. No i jeszcze te wszystkie sprawy z atakami, tu jeszcze ten nieszczęsny zakazany korytarz i inne dziwne zjawiska. I to wszystko tworzyło się w jedną dużą całość.
Wybrała kilka potrzebnych jej tomiszczy i zajęła jeden ze stolików, przy którym jak się okazało siedziała Krukonka. Oczywiście, Lily kojarzyła ją z widzenia, coś też obiło jej się o uszy i z pewnością nieraz zdarzyło się im wymienić kilka słów.
- Cześć - wyszeptała cicho, by nie usłyszała ją bibliotekarka i delikatnie się uśmiechnęła. - Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzać moja obecność. Praktycznie wszystkie stoliki są już pozajmowane.
- Alex White
Re: Biblioteka
Sob Sty 25, 2014 12:20 pm
Spojrzała obojętnie na dziewczynę. Dając jej znak ręką, aby siadała. Wiedziała dobrze kim była owa istotka. Panna Evans, pogromczyni Pottera. Alex zazwyczaj miała w dupie dramaty innych. Zwłaszcza te miłosne. Wolała się w nie nie zagłębiać, dość miała swoich problemów. Jednak Hogwart był jednym wielkim teatrem, pełnym aktorów i scen. Czasem po prostu nie można przegapić przedstawienia. Zwłaszcza jeśli na każdym kroku widzi się reklamujące bilbordy.
Chyba wszyscy w szkole byli świadomi tego, co działo się pomiędzy Evans, a Potterem. White też się coś obiło o uszy. Jednak zwyczajnie ją to bawiło. Zwykły kabaret, ot co! Mogła sobie dać rękę uciąć, że w końcu będą razem.
Nie to co ona i Arsen. Oni z góry skazani byli na rozstanie. Czasem kiedy czegoś jest zbyt wiele i wszystko wydaje się takie perfekcyjne, staje się to niedoskonałe i w końcu umiera. Polubiła go, nie powie, że nie. Jednak to nie to, czego szukała. Była tą, która uwielbiała książkowe romanse. I wcale nie chodziło o "Żyli długo i szczęśliwie...". Raczej o coś bardziej tragicznego. Ułożone życie, to nudne życie.
- Jak idą przygotowania do balu?- zagadnęła, nie mając ochoty siedzieć w ciszy. Miała wrażenie, że to nienaturalne.
Chyba wszyscy w szkole byli świadomi tego, co działo się pomiędzy Evans, a Potterem. White też się coś obiło o uszy. Jednak zwyczajnie ją to bawiło. Zwykły kabaret, ot co! Mogła sobie dać rękę uciąć, że w końcu będą razem.
Nie to co ona i Arsen. Oni z góry skazani byli na rozstanie. Czasem kiedy czegoś jest zbyt wiele i wszystko wydaje się takie perfekcyjne, staje się to niedoskonałe i w końcu umiera. Polubiła go, nie powie, że nie. Jednak to nie to, czego szukała. Była tą, która uwielbiała książkowe romanse. I wcale nie chodziło o "Żyli długo i szczęśliwie...". Raczej o coś bardziej tragicznego. Ułożone życie, to nudne życie.
- Jak idą przygotowania do balu?- zagadnęła, nie mając ochoty siedzieć w ciszy. Miała wrażenie, że to nienaturalne.
- Random Random
Re: Biblioteka
Sro Sty 29, 2014 10:31 pm
Młoda dziewczyna przemierzała korytarze Hogwartu, dawnego zamku warownego, które jest obecnie domem wielu adeptów magii. Skręciła następnie w prawo a po korytarzu niosło się dudnienie jej trzewików odbijało się głuchym echem po niemal pustych korytarzach, gdzie jedynym towarzystwem mogła być jakaś średniowieczna zbroja. Znalazła się naprzeciw drzwi do biblioteki czyli była dokładnie tam, gdzie się chciała znaleźć. Pchnęła dość ciężkie, drewniane drzwi z metalowymi okuciami i znalazła się w swoim małym raju, miliony miliardów książek, które czekały aż tylko młoda panienka Wintson zechce je przeczytać lub z grubsza przewertować. Zaczęła błądzić po regałach, szukała czegoś o historii magii oraz historii Hogwartu, znalazła dwie może trzy książki. Nie były tu tylko podręczniki i pomoce naukowe, lecz i tuziny książek fabularnych, fantastycznych. Właśnie w tym typie najbardziej gustowała. Bądź co bądź, literatura mugolska jeśli już o takiej należy mówić była bogata w różne wyobrażenia na temat magicznych istot, czarów. Ciekawe było to jak zwykli ludzie postrzegali takie kwestie jak magia w życiu. Sposób jaki ujmowali te zjawiska często bardzo odbiegał od realiów, ale niekiedy bywały to bardzo zbieżne opisy z tymi w podręcznikach szkolnych. W końcu niesamowitym by było faktem, gdyby cały świat magii dałoby się ukryć przed ludźmi niemagicznymi. Dajmy na to taki smok, to nie mysz, że nikt jej nie zauważy na niebie. Pewnie ci co widzieli takowe gady, opisali je w jakiejś książce. Dziewczyna usiadła przy pustym stoliku i zaczęła się zastanawiać. Co by było, gdyby była zwykłą dziewczyną, jak jej życie by teraz wyglądało?
- Caroline Rockers
Re: Biblioteka
Czw Sty 30, 2014 10:49 am
Czyż bale nie bywają rozkoszne...? Zwłaszcza jak się obrywa tak mocno zaklęciem, że dostaje się krwotoku wewnętrznego godnego samego szarlatana średniowiecznego!
Tutaj istotnie należą się głębokie pokłony w stronę Collinsa - nie myśl, że zapomnę, że odpuszczę Ci choć na chwilę.
Mimo że była słaba i jej zdrowie szwankowało; wszak powinna nadal leżeć w Skrzydle Szpitalnym i dać się całkowicie wyleczyć to jednak to nie powstrzymało jej przed łażeniem po zamku.
Dwa dni, kilka obrzydliwych łyków eliksiru uzdrawiającego i myśli że wystarczy?
Zabawne.
Skrzydła bolą cholernie, nawet nie mogła się dobrze wyprostować.
Odgarnęła czarne kosmyki z czoła i rzuciła wyzywające ostre spojrzenie w stronę jakieś grupki, która przechodziła nieopodal niej. I jeszcze świadomość, że Mung wisiał nad nią, niczym nieprzyjemne widmo!
Też mi coś.
Też... mi coś.
Wsadziła dłonie głęboko w kieszenie szaty, czując jak zmęczenie i znużenie ogarnia ją całą.
Ale to nie powód by odpuścić, tak? Wszak tyle duszyczek niewinnych czeka!
I zagadkowe spojrzenia i uśmiechy, a gdzieś tam czai się Król Węży. Jakże wiele by dała za zdolność rozmawiania z wężami!
Tyle możliwości! Tyle perspektyw!
Weszła do biblioteki spokojnym krokiem i obrzuciła całe pomieszczenie gorączkowym spojrzeniem, by zręcznie ominąć Śnieżkę i Evans i ruszyć w stronę Winston.
Usiadła przy jej stoliku i wyciągnęła z torby książkę o Eliksirach.
Nie zwróciła nawet na niej zbytniej uwagi.
Zwyczajnie nie miała na to ochoty.
Tutaj istotnie należą się głębokie pokłony w stronę Collinsa - nie myśl, że zapomnę, że odpuszczę Ci choć na chwilę.
Mimo że była słaba i jej zdrowie szwankowało; wszak powinna nadal leżeć w Skrzydle Szpitalnym i dać się całkowicie wyleczyć to jednak to nie powstrzymało jej przed łażeniem po zamku.
Dwa dni, kilka obrzydliwych łyków eliksiru uzdrawiającego i myśli że wystarczy?
Zabawne.
Skrzydła bolą cholernie, nawet nie mogła się dobrze wyprostować.
Odgarnęła czarne kosmyki z czoła i rzuciła wyzywające ostre spojrzenie w stronę jakieś grupki, która przechodziła nieopodal niej. I jeszcze świadomość, że Mung wisiał nad nią, niczym nieprzyjemne widmo!
Też mi coś.
Też... mi coś.
Wsadziła dłonie głęboko w kieszenie szaty, czując jak zmęczenie i znużenie ogarnia ją całą.
Ale to nie powód by odpuścić, tak? Wszak tyle duszyczek niewinnych czeka!
I zagadkowe spojrzenia i uśmiechy, a gdzieś tam czai się Król Węży. Jakże wiele by dała za zdolność rozmawiania z wężami!
Tyle możliwości! Tyle perspektyw!
Weszła do biblioteki spokojnym krokiem i obrzuciła całe pomieszczenie gorączkowym spojrzeniem, by zręcznie ominąć Śnieżkę i Evans i ruszyć w stronę Winston.
Usiadła przy jej stoliku i wyciągnęła z torby książkę o Eliksirach.
Nie zwróciła nawet na niej zbytniej uwagi.
Zwyczajnie nie miała na to ochoty.
Strona 1 z 19 • 1, 2, 3 ... 10 ... 19
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|