- Sahir Nailah
Biblioteka w zamku Bestii
Nie Lut 01, 2015 8:32 am
Pomieszczenie wypełnione masą ksiąg, bledną przy niej wszystkie księgarnie w pobliskim miasteczku razem wzięte. Charakterystyczny dla tego pokoju jest zapach starego pergaminu i widok wysokich ścian pokrytych półkami z książkami aż po sam sufit. Aby się do nich dostać należy użyć drabiny.
- Bestia
Re: Biblioteka w zamku Bestii
Pią Mar 27, 2015 4:39 pm
Odetchnąłeś mocniej powietrzem wypełnionym po brzegi wonią starych ksiąg – tych bardziej starych i tych młodszych – nie pamiętasz, kiedy ostatni raz wychodziłeś z tego zamku, by przejść się po ulicach wielkich miast i wybierać kolejne nowe tomy, poszukiwać tych bardziej zapomnianych i płacić za nie majątek, byle tylko przyswoić większą wiedzę, byle uzupełnić kolekcję o jeszcze jednego Białego Kruka – przecież kochałeś je zbierać – lubiłeś, kiedy cię otaczały jak dobre przyjaciółki i przyjaciele, których nigdy nie miałeś, bo nie dało się ciebie polubić... albo nawet dało? Nie pamiętasz, żebyś kiedykolwiek chciał być polubiony – kochałeś tylko samego siebie i swoje pieniądze, za które, jak uważałeś, można było kupić wszystko, a teraz... teraz nie byłeś w stanie kupić czegokolwiek. Zakupy ograniczały się do zamawiania u przejezdnych kupców pożywienia, przechowywanego w wielkich spiżarniach – kurz, jaki zalegał w każdym kącie zamku doskonale świadczył o tym, jaka strość doznań osiadła w każdych jego kątach, kiedy pamiętał świetlne czasy, nie zaś pajęczyny i pająki zasaidające przy suficie, oraz mole które zamykały się w nieużywanych już pomieszczeniach gościnnych. Tylko jeden z pokoi został posprzątany – ten, który przysługiwał Belli, jak to Bestia się dowiedział jej imienia, a do którego on sam nie zaglądał, nie mając żadnego interesu w tym, by jakkolwiek zaznajamiać się z tą niewiastą. Minęło już sporo dni, odkąd ją tutaj przyprowadził, nie to, że celowo jej unikał, szukanie miejsca, w którym jej jednak nie było, wydawało się całkowicie naturalne – może siedziała ciągle zamknięta w pokoju? Może jednak dawała się służbie oprowadzać, a może odwiedzała swojego ojca przed porą obiadową (bo tylko wtedy pozwalałeś jej tam siedzieć, potem sam do niego szedłeś, nadzorujc prace i starając się pozbyć przekleństwa, które zmęczeniem opadało na twe barki i pewnie rysowałoby cienie pod oczyma, gdyby twoja twarz nie przypominała... pyska potwora) – nie wiedziałeś, co robi, gdzie jest – poza wyraźnym zakazem, by wychodzić poza ogrodzenie Zamkowe i do wkraczania w twoje skrzydło zamkowe, gdzie lokował się twój pokój, mogła chodzić dosłownie wszędzie i to nawet razem z ojcem – tak długo, jak nie uciekali, niech sobie będą... tak długo, jak ten alchemik pracował dla ciebie i wywiązywał się chyba nawet chętniej z zadania, kiedy jego córka została tutaj przyprowadzona... gdy już przeminął pierwszy jego słaby bunt z błaganiami, byś j wypuścił. Nie zamierzałeś jej wypuszczać... Tak naprawdę w sumie było ci to obojętne. W końcu – czy ona do czegokolwiek może być przydatna..? Czy to sprawiedliwe, że włóczy się po kątach twojego własnego więzienia i pozostawia po sobie kwiatowy zapach, który tylko rozdrażniał twoje myśli świadomością, że po twoim domu kręci się ktoś obcy?
Trzasnęła książka, którą zamknąłeś i odłożyłeś na stolik, zapadając się w fotelu i spoglądając na płomienie, w których tonąłeś, pozwalając się oczarować ich magicznemu tańcowi. Piękne. Były przecież piękne... tak i nie bardzo nawet wiedziałeś, kiedy twoje myśli zatopiły się w nim tka głęboko, że aż uleciały i ogarnęła cię ciężka senność.
Trzasnęła książka, którą zamknąłeś i odłożyłeś na stolik, zapadając się w fotelu i spoglądając na płomienie, w których tonąłeś, pozwalając się oczarować ich magicznemu tańcowi. Piękne. Były przecież piękne... tak i nie bardzo nawet wiedziałeś, kiedy twoje myśli zatopiły się w nim tka głęboko, że aż uleciały i ogarnęła cię ciężka senność.
- Bella
Re: Biblioteka w zamku Bestii
Pią Mar 27, 2015 8:49 pm
Przygoda. Chciała kiedyś przeżyć tą, którą spotykała w swoich codziennych lekturach. Jak widać los chcąc zakpić z jej pragnień ukarał ją w bardzo prostu sposób - spełnił marzenie. Podróż do tego miejsca i to w dodatku samotna i piesza wcale nie należała do łatwych ani przyjemnych, a jej zakończenie, które sprowadziło ją do tego zamku... cóż, nie napawało optymizmem. Bella jednak choć czuła, że jest uwięziona w tych murach wśród zaniedbanych pomieszczeń to wiedziała, że tak po prostu być musiało. Nie zostawiłaby przecież ojca i choć niewiele czasu mieli dla siebie, bo ten pracował nad czymś (nie miała pewności, o co chodzi, gdyż usilnie unikał tego tematu, a ona wolała nie męczyć już strapionego człowieka) to mało jest zdecydowanie czymś większym niż nic, prawda? Zresztą choć nie mogła udawać się tam gdzie chciała na zewnątrz to miał pobyt tu swoje plusy. Tak, nawet gdy ktoś, kto Cię tu sprowadził zdecydowanie Cię nie lubi. Pewnie stwierdziłaby, że nie wie za co, ale gdyby zastanowiła się głębiej to miała świadomość, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Gdyby nie była tylko taka przepełniona pewnością, co do swego sposobu myślenia to zapytałaby co takiego się tutaj wydarzyło, że ten człowiek skończył tak, jak skończył. Gdzieś w środku miała chęć odkrycia tej tajemnicy,, Każda historia jest warta poznania o ile ma się na nią ochotę. Ona jednak widząc, że jest obojętna mu kompletnie, zrezygnowała z prób. Zamek krył w sobie tyle ciekawych rzeczy, że pobyt w nim mimo niezbyt dobrych warunków nie był zły. Była daleko od pustych, zadufanych w sobie ludzi, którzy ją oczerniali, miasta, które żyło tylko plotkami i co więcej poznawała coś nowego, gdy już udało jej się to odkurzyć. Spacerowała więc długo po korytarzach, tak by nie wpadać na pana owego miejsca, co by go nie zezłościć bardziej. Nigdy nie przypuszczała, że sama jej obecność może tak negatywnie na kogoś wpływać. Miała wrażenie, że jej jedyną winą jest to, że w ogóle żyje. Chociaż może to duża sprawa. Żyła sobie po prostu. Zastanawiała się tylko, co pocznie gdy już pozna całe to miejsce. Pewnie stanie się więzieniem zbyt dobrze znanym. Myślenie długotrwałe o tym wykończyłoby ją, więc mknęła po nowych zakamarkach, by unikać i tego. Z dziecięcą wręcz ciekawością otwierała kolejne drzwi.
No i miała wreszcie się napatoczyć i naprzykrzyć, bo jakby inaczej.
Ten jednak wyglądał tak spokojnie... miejsce zaś było urokliwe. Przynajmniej dla niej, bo gdy kocha się książki to ciężko nie przyznać, iż ta biblioteka była piękna z samego względu na swoje zasoby. Nie wiedziała tylko, czy może sobie tu po prostu wejść bez pozwolenia, tym bardziej gdy tam jest. Co teraz? Wrócić się, czy iść dalej licząc na to, że ten będzie trwał w stanie w jakim obecnie się znajdował? Ciężka decyzja, ale dobrej chyba nie było między nimi. Powoli i najciszej, jak potrafiła poszła przed siebie. Zawsze jest szansa, że nie zwróci na nią uwagi, a ona tylko spojrzy na te wspaniałości na półkach, chociaż tyle... W jej oczach było widać fascynację. Kochała czytać, tylko tam w lekturach wszystko wydawało się być na swoim miejscu.
No i miała wreszcie się napatoczyć i naprzykrzyć, bo jakby inaczej.
Ten jednak wyglądał tak spokojnie... miejsce zaś było urokliwe. Przynajmniej dla niej, bo gdy kocha się książki to ciężko nie przyznać, iż ta biblioteka była piękna z samego względu na swoje zasoby. Nie wiedziała tylko, czy może sobie tu po prostu wejść bez pozwolenia, tym bardziej gdy tam jest. Co teraz? Wrócić się, czy iść dalej licząc na to, że ten będzie trwał w stanie w jakim obecnie się znajdował? Ciężka decyzja, ale dobrej chyba nie było między nimi. Powoli i najciszej, jak potrafiła poszła przed siebie. Zawsze jest szansa, że nie zwróci na nią uwagi, a ona tylko spojrzy na te wspaniałości na półkach, chociaż tyle... W jej oczach było widać fascynację. Kochała czytać, tylko tam w lekturach wszystko wydawało się być na swoim miejscu.
- Bestia
Re: Biblioteka w zamku Bestii
Nie Mar 29, 2015 2:34 am
Ooch, przeżywanie przygód, droga Bello, tych bezpiecznych, po których odkrywamy, że wciąz żyjemy i nie jest to wielkim zdziwieniem, to tylko i wyłącznie na kartach ksiąg lub pod pędzlem znanego malarza, co na płótno naniesione zostaje - nigdzie indziej tego nie znajdziesz, moja miła, bo przecież nagle, kiedy mamy okazję wyrwać się z rutyny codzienności i trafić w inne miejsce, tak jak w tym przypadku, jak tu i teraz, okazuje się, że te nasze wymarzone "przygody", o których tak wiele rozmyślamy, jeśli najemy się zbyt wielu bzdur wyszłych spod pióra pisarza, okazują się bardzo kłopotliwą i problematyczną sprawą. W zasadzie - tam, w lesie, obawiałaś się utraty życia, byłaś bliska śmierci, twoja szansa na powrót do miasteczka była zerowa, zdawałaś sobie z tego sprawę - to, że trafiłaś na zwierzę o ludzkiej posturze, które w dodatku potrafiło się porozumiewać i jak widać - kochało książki - to czyste zbawienie... a może właśnie największe przekleństwo? W końcu pomimo niepokoju żyjesz tutaj, jadasz smaczne, gorące posiłki, masz wiele miejsc do zwiedzania i eksploracji, nie cierpisz też na samotność - służba jest na każde skinienie... nawet jeśli w większości wydaje się zlękniona i podejrzliwie do ciebie podchodzi. Bardziej bajkowa jednak atmosfera kiedyś na pewno się skończy, dobrze przewidujesz, zwłaszcza, że jak do tej pory Pan Zamku się tobą nie zainteresował - czyli chyba nie zadecydował, co w zasadzie z tobą zrobić. Więc to akt miłosierdzia, czy kara za... w zasadzie trudno szukać powodu, dla którego karma miałaby zbierać swe żniwo, prawda? Pomimo swoich skłonności do bajdurzenia nie byłaś wszak złą osobą. Miałaś czyste serce, skłonne do pomocy potrzebującym. Ciekawe, co by zrobił Bestia, gdyby o tym wiedział. Czy w ogóle by coś zrobił. Czy zechciałby Cię poznać, czy stwierdziłby, że jesteś ciekawą osobą... Gdybać sobie można, niestety gdybanie nigdy nie prowadziło do zmian, dopóki nie przeradzało się to w przemyślenia nad ewentualnymi drogami na przyszłość, za ten rodzaj uskuteczniany w tym momencie jest jedynie zapychaczem czasu. Jakimiś bajdurzeniami w umyśle śpiącego, który, gdy się już przebudzi, i tak nie będzie pamiętać, co też umysł zapętlał pod czaszką. Nawet nie będzie chciał sobie przypominać.
Mężczyzna miał bardzo lekki, bardzo płytki sen - przynajmniej w tym momencie, gdy zmysły zaalarmowały go o zbliżających się krokach, nie podobnych do wszystkich innych, do jakich twoje ucho nie nawykło - poruszyłeś nim automatycznie, ale nie zrobiłeś żadnego ruchu w celu uświadomieniu zbliżającej się, żeś się przebudził i jesteś świadom jej obecności, ciekaw, czy cię w ogóle dostrzega i czy z racji tego się wycofa - było to zaciekawienie na poziomie pragnienia, by po prostu, przysłowiowo, brała nogi za pas...
Ona szła dalej.
Dziewczyna nie znająca granic, dla której liczyły się tylko jej własne prawdziwe, proste zasady i silny blask w oku nawet w przypadku wielkiego zagrożenia, taki jak widziałeś, kiedy dojrzała cię pomiędzy drzewami i zakwitła w niej nadzieja, że jesteś w stanie zaprowadzić ją do ojca...
Czy to jest naiwność..? Chyba właśnie nie...
Rozchyliłeś powieki, kiedy cię przeminęła i wbiłeś zimne ślepia pomiędzy jej łopatki.
- Co tu robisz? - Odpowiedź wcale nie była dla ciebie taka oczywista - głos był spokojny, ale zdystansowany, rozbrzmiewał membranowym pomrukiem w bębenkach usznych.
Mężczyzna miał bardzo lekki, bardzo płytki sen - przynajmniej w tym momencie, gdy zmysły zaalarmowały go o zbliżających się krokach, nie podobnych do wszystkich innych, do jakich twoje ucho nie nawykło - poruszyłeś nim automatycznie, ale nie zrobiłeś żadnego ruchu w celu uświadomieniu zbliżającej się, żeś się przebudził i jesteś świadom jej obecności, ciekaw, czy cię w ogóle dostrzega i czy z racji tego się wycofa - było to zaciekawienie na poziomie pragnienia, by po prostu, przysłowiowo, brała nogi za pas...
Ona szła dalej.
Dziewczyna nie znająca granic, dla której liczyły się tylko jej własne prawdziwe, proste zasady i silny blask w oku nawet w przypadku wielkiego zagrożenia, taki jak widziałeś, kiedy dojrzała cię pomiędzy drzewami i zakwitła w niej nadzieja, że jesteś w stanie zaprowadzić ją do ojca...
Czy to jest naiwność..? Chyba właśnie nie...
Rozchyliłeś powieki, kiedy cię przeminęła i wbiłeś zimne ślepia pomiędzy jej łopatki.
- Co tu robisz? - Odpowiedź wcale nie była dla ciebie taka oczywista - głos był spokojny, ale zdystansowany, rozbrzmiewał membranowym pomrukiem w bębenkach usznych.
- Bella
Re: Biblioteka w zamku Bestii
Pon Mar 30, 2015 8:23 pm
Wiedza ponoć jest przydatna. Oni się nie znali, ale kwestia braku lub obecności informacji o sobie chyba niewiele by zmieniała. Obecny czas był dziwny i to z pewnością dla nich obojga. W końcu po jego zamku panoszyła się jakaś obca, a ona mimo wszystko w życiu nie była w budynku tak wielkim, więc nie można powiedzieć, żeby czuła się znowu tak spokojna. Zawsze przecież mógł być jakiś powód dla którego trzyma ją tutaj. Zawsze istnieje jakaś wątpliwość. Jednak czy dużo można na to poradzić? Nie bardzo. Przecież nie usiądą sobie z uśmiechami na twarzach rozmawiając o pogodzie... Chociaż, czy to była taka odległa wizja? Bella miała w sobie sporo zaufania do ludzi, a raczej wiary w nich. Można powiedzieć, że się na nich zna, ale nigdy nie wyklucza, że może coś jeszcze w nich dobrego jest i mogą się zmienić. Tym z miasteczka po tylu latach jeszcze się to nie zdarzyło i raczej na to się nie zapowiada, ale czy on by nie mógł? Koniec końców ona nie ma nawet pojęcia jaki tak naprawdę jest, więc czy ma prawo tak łatwo sądzić? Jej serce mówiło jasno, że choć nie potraktował jej jakoś wybitnie dobrze to przecież zły człowiek pozbyłby się jej, znęcał, zabił, głodził, a ona po prostu sobie tutaj żyła. I choć dziwnie jej nie móc iść tam, gdzie nogi mogłyby ponieść to czy rzeczywiście jest jej źle? Zawsze mogło być gorzej przecież. A tak odnalazła ojca i nie umarła z wycieńczenia w lesie. Czyżby jakieś historie miewały chociaż dobre rozwinięcia? Chwalić dnia przed zachodem nie wolno, ale docenienie tego, że może nadejście jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Do tego pewności nie miała ile takich dobrych momentów doczeka. Świat to wielka niewiadoma.
- Obecnie zachwycam się tym miejscem. Przepraszam jeśli przeszkodziłam w czymś - Co miałaby powiedzieć? A może krzyczeć? Trudno rozgryźć jakiej odpowiedzi oczekiwał. A może nie chciał jej wcale? To było dla Belli coś zdecydowanie nowego. Taka trudność w zrozumieniu człowieka. Nie miała wielu okazji, by go rozpoznać, pomyśleć o tym, co mu w duszy może grać. Nie poznali się wcale. I nie wiedziała co z tym zrobić. Co począć, poprosić o rozmowę? Nie, to zbyt głupie. Wpadać niezapowiedziana? Oj nie, nie była wśród tych, co decydowali się naprzykrzać innym. Unikać? Przecież to zbyt okrutne, by ktoś żył samotnie obok innych. Z drugiej zaś strony ta niewiadoma ją przerażała na swój sposób. Że może pewnego dnia podejmie się jakieś kroki wobec niej - pozbędzie się jej. Albo gorzej - jej ojca! Albo, że ludzi z miasteczka będą jej szukać. I co wtedy? Jeśli tu dotrą? O tym też chciałaby porozmawiać. W końcu co by jej przyszło z tego, że zamek by został zniszczony albo jakiś jego mieszkaniec skrzywdzony? A jej powrót tam? Przecież wtedy będzie znowu wariatką, która ma zostać ozdobą pustego mężczyzny bez serca. Nie o tym marzyła. Popadała w swe sny głęboko i choć ciężko określić o co tam w nich chodzi to pewne są dwie rzeczy - miłość jej do książek i to, że jeśli Bestia wykaże choć trochę chociaż tolerancji jej obecności to mogliby się jakoś dogadać. W innym wypadku to Bella pewnie sama na siebie jakieś nieszczęście sprowadzi tą swoją pewnością.
- Jest tu tyle ksiąg... - To bardziej do siebie wymamrotała, bo z zachwytu jeszcze się nie otrząsnęła. Podziwiała je z daleka, jakby były cenniejsze niż majątki wszelakie.
- Obecnie zachwycam się tym miejscem. Przepraszam jeśli przeszkodziłam w czymś - Co miałaby powiedzieć? A może krzyczeć? Trudno rozgryźć jakiej odpowiedzi oczekiwał. A może nie chciał jej wcale? To było dla Belli coś zdecydowanie nowego. Taka trudność w zrozumieniu człowieka. Nie miała wielu okazji, by go rozpoznać, pomyśleć o tym, co mu w duszy może grać. Nie poznali się wcale. I nie wiedziała co z tym zrobić. Co począć, poprosić o rozmowę? Nie, to zbyt głupie. Wpadać niezapowiedziana? Oj nie, nie była wśród tych, co decydowali się naprzykrzać innym. Unikać? Przecież to zbyt okrutne, by ktoś żył samotnie obok innych. Z drugiej zaś strony ta niewiadoma ją przerażała na swój sposób. Że może pewnego dnia podejmie się jakieś kroki wobec niej - pozbędzie się jej. Albo gorzej - jej ojca! Albo, że ludzi z miasteczka będą jej szukać. I co wtedy? Jeśli tu dotrą? O tym też chciałaby porozmawiać. W końcu co by jej przyszło z tego, że zamek by został zniszczony albo jakiś jego mieszkaniec skrzywdzony? A jej powrót tam? Przecież wtedy będzie znowu wariatką, która ma zostać ozdobą pustego mężczyzny bez serca. Nie o tym marzyła. Popadała w swe sny głęboko i choć ciężko określić o co tam w nich chodzi to pewne są dwie rzeczy - miłość jej do książek i to, że jeśli Bestia wykaże choć trochę chociaż tolerancji jej obecności to mogliby się jakoś dogadać. W innym wypadku to Bella pewnie sama na siebie jakieś nieszczęście sprowadzi tą swoją pewnością.
- Jest tu tyle ksiąg... - To bardziej do siebie wymamrotała, bo z zachwytu jeszcze się nie otrząsnęła. Podziwiała je z daleka, jakby były cenniejsze niż majątki wszelakie.
- Bestia
Re: Biblioteka w zamku Bestii
Wto Mar 31, 2015 4:24 pm
Mężczyzna przymrużył złote ślepia wbite w postać kobiety, która miękkim krokiem przechodziła kolejne metry, donikąd się nie śpiesząc - nie, nie zrozumcie mnie źle, on wcale nie próbował odgadnąć, co kryło się w jej głowie, wcale nie obchodziło go, czemu tu przyszła ze względu na nią samą - to były czysto-egoistyczne pobudki, w postaci tego, jak można pytać o coś w stylu "dlaczego zakłócasz mi spokój?" - to więc jeno pozory, które i tak nie wnosiły niczego wartościowego w sensie pozytywnym. Wszak coś tutaj skrzyło, powietrze było ciężkie nie z powodu wiedzy, jaka zalegała na półkach, a z powodu przedziwnej aury, jaka jawnie dawała znać o tym, że ta niewiasta nie powinna się czuć bezpieczna w towarzystwie kogoś takiego, jak pan tych włości i powinna raczej omijać go z daleka, niż szukać kontaktu... A może to on tak naprawdę tego kontaktu szukał? Mimo dziwnego owalu, który wydawał się odpychać na całe kilometry, wszak to ty pierwszy się odezwałeś, zamiast wstać i stąd odejść, albo po prostu ją wygonić, skoro tak bardzo i wielce winna się ciebie bać... jednak nadal siedzisz. Więc? Zaprzeczysz? Która z tych wersji będzie twoją prawdziwą, a która okaże się niepotrzebnie przybieraną, wszystko komplikującą maską? Ta prawda leżała gdzieś po środku, bardzo trudno ją było wyczuć, nie wińcie więc go o to, że nie zdecydował się jeszcze na jej poszukiwania.
-Taaak... Miejsce kultu wiedzy. - Odpowiedziałeś gładko, lodowatym tonem, lekko się krzywiąc: wszystko sobie tutaj przeczyło, nic nie było do końca jasne: ona nie była jasna, on nie był jasny... Poplątanie, poplątanie! Masę możliwości rozdzielenia charakterów i zabawy w układanie puzzli, to poniekąd pociągało, zwłaszcza tych, którzy nie chcieli mieć zamkniętego umysłu i pragnęli ciągle doszukiwać się na podłożu mentalnym nowych doznań... - Chciałbym, żebyś zebrała stąd swojego ojca i wróciła do miasteczka. - Obwieścił nagle po dłużącej się ciszy przecinanej jedynie trzaskającym ogniem w kominku.
-Taaak... Miejsce kultu wiedzy. - Odpowiedziałeś gładko, lodowatym tonem, lekko się krzywiąc: wszystko sobie tutaj przeczyło, nic nie było do końca jasne: ona nie była jasna, on nie był jasny... Poplątanie, poplątanie! Masę możliwości rozdzielenia charakterów i zabawy w układanie puzzli, to poniekąd pociągało, zwłaszcza tych, którzy nie chcieli mieć zamkniętego umysłu i pragnęli ciągle doszukiwać się na podłożu mentalnym nowych doznań... - Chciałbym, żebyś zebrała stąd swojego ojca i wróciła do miasteczka. - Obwieścił nagle po dłużącej się ciszy przecinanej jedynie trzaskającym ogniem w kominku.
- Bella
Re: Biblioteka w zamku Bestii
Sro Kwi 01, 2015 2:08 pm
Niespodzianki na każdym kroku. Spodziewaj się niespodziewanego to chyba jedyna zasada, którą człowiek powinien się kierować. Nie była pewna, jak zareagować. Jak zwykle nie miała pojęcia, jakie zachowanie jest w tej chwili podejrzane. Nieczęsto przystawała z ludźmi, więc może stąd wynikają te braki w obyciu? Kto to może wiedzieć... Teraz jednak sprawa nie była dla niej prosta, bo choć wierzyła w to, że świat wcale nie jest taki skomplikowany na jaki wygląda to to nie było normalne. No bo ktoś więzi ludzi, a potem od tak ich wypuszcza? A może Bestia ma w swym sercu coś dobrego i dlatego zapragnął zwrócić im wolność? O co tak naprawdę chodzi? Trudne... oj, nawet bardzo.
- Ja... oczywiście, że opuścimy zamek, jeśli tego chcesz - Mówiła to niepewnie, bo ten bieg wydarzeń był dla niej sporym zaskoczeniem. W końcu takie rzeczy nie dzieją się codziennie. Wszystko, co się zdarzyło po zniknięciu jej ojca okazywało się niezwykłe i niecodzienne. Zadziwiano ją, aż zbyt często tym wszystkim.
- Uważaj tylko na ludzi z wioski. Są... to nie są mili ludzie. Słyną ze swoich opowieści o niezwykłych rzeczach i stworzeniach. Mogą Cię szukać nawet jeśli powrócimy zwyczajnie - Akt dobroci? Tym razem bardzo szczery z jej strony. Nie jest potworem, by nie ostrzec przed ludźmi z miasteczka kogokolwiek. Nie potrafią żyć ze sobą nawzajem, a gdy już mają jakąś sensację to robią wielki bałagan. Nie mają ani krzty zrozumienia, ofiarności. Nawet jeśli on tylko dla próby stwierdził, że mają powrócić to Bella była przekonana o tym, że musi być uczciwa, bo w końcu żyje. Nic złego jej się nie działo.
- I czy mój ojciec wykonał swoje zadanie? W końcu nie bez powodu się tu znalazł - Jej ojczulek nie był człowiekiem wielkich czynów. A nie przynajmniej bardzo. Był poczciwym mężczyzną w kwiecie wieku, który zajmował się wręcz wszystkim dla swojej własnej radości. Pracował ciężko i starał się odkrywać, co nie zostaje doceniane. Mało kto liczy się z tymi, którzy wybrali podróż intelektualną, bo to przecież nic spektakularnego w porównaniu z głupotą i chęcią zysku Gastona... oj tak, ludzie nie umieli doceniać chociażby szczerego uśmiechu. Takich błędów popełniać nie chciała. W końcu istnieje na świecie coś więcej niż czubek własnego nosa.
- Ja... oczywiście, że opuścimy zamek, jeśli tego chcesz - Mówiła to niepewnie, bo ten bieg wydarzeń był dla niej sporym zaskoczeniem. W końcu takie rzeczy nie dzieją się codziennie. Wszystko, co się zdarzyło po zniknięciu jej ojca okazywało się niezwykłe i niecodzienne. Zadziwiano ją, aż zbyt często tym wszystkim.
- Uważaj tylko na ludzi z wioski. Są... to nie są mili ludzie. Słyną ze swoich opowieści o niezwykłych rzeczach i stworzeniach. Mogą Cię szukać nawet jeśli powrócimy zwyczajnie - Akt dobroci? Tym razem bardzo szczery z jej strony. Nie jest potworem, by nie ostrzec przed ludźmi z miasteczka kogokolwiek. Nie potrafią żyć ze sobą nawzajem, a gdy już mają jakąś sensację to robią wielki bałagan. Nie mają ani krzty zrozumienia, ofiarności. Nawet jeśli on tylko dla próby stwierdził, że mają powrócić to Bella była przekonana o tym, że musi być uczciwa, bo w końcu żyje. Nic złego jej się nie działo.
- I czy mój ojciec wykonał swoje zadanie? W końcu nie bez powodu się tu znalazł - Jej ojczulek nie był człowiekiem wielkich czynów. A nie przynajmniej bardzo. Był poczciwym mężczyzną w kwiecie wieku, który zajmował się wręcz wszystkim dla swojej własnej radości. Pracował ciężko i starał się odkrywać, co nie zostaje doceniane. Mało kto liczy się z tymi, którzy wybrali podróż intelektualną, bo to przecież nic spektakularnego w porównaniu z głupotą i chęcią zysku Gastona... oj tak, ludzie nie umieli doceniać chociażby szczerego uśmiechu. Takich błędów popełniać nie chciała. W końcu istnieje na świecie coś więcej niż czubek własnego nosa.
- Bestia
Re: Biblioteka w zamku Bestii
Sro Kwi 01, 2015 2:35 pm
Człowiek, czy też nie człowiek - ważne, by stworzenie było myślące, prawda? Nie tylko ludzie mieli zapewnione niespodzianki na każdym kroku w swoim nudnym, rutynowym życiu - wszystko zależy od tego, jak bardzo samych siebie pozwolimy zaskakiwać i czy nasze starania są w stanie sprostać możliwością, jakie daje otwarta rzeczywistość: w sumie któż by się spodziewał, że Bella trafi do takiego magicznego, z pewnością starego miejsca, o czym chociażby świadczyła ilość kurzu zastałego po kątach? Nawet jeśli było to miejsce ponure, to właściwie należało do jednego z tych, o których pisze się w cudownych książkach, które opiewają romantycy w swych dziełach o przeklętych, zżartych własnymi słabościami istotach... takie dramaty nigdy nie kończyły się dobrze. Na ich końcu musiała być ofiara i nigdy nie można było uciec przed złym fatum kładącym się na głowie tego, do którego pleców przyklejone było od początku: tak też miało być tutaj, w rzeczywistości, która ponoć księgą nie jest... prawda? Niby tak, a niby nie... W pokręconym schemacie zdarzeń, jaki zdążył się tutaj odegrać, wszystko układało się tak, jak nie powinno - myśli i serce tego, który teraz spoczywał w miękkim fotelu, przyglądając się delikatnym, zmysłowym wdziękom, wcale nie wulgarnym: wyglądała bardzo bezbronnie, bardzo naiwnie, sprawiając, że Bestia nie potrafiłby podnieść na nią ręki i uderzyć - wręcz przeciwnie, jego instynkty (nie zwalaj tego na instynkty, to po prostu twe myśli...) nakazywały jej bronić, tak jak i chciałeś obronić wszystkich mieszkańców tego miejsca. Czy to jednak będzie możliwe? Koniec końców i tak stawiałeś na swe własne, egoistyczne myśli, pnąc się po nadziei, że to wszystko, czego dokonał alchemik, na coś się zda, że te wszystkie eksperymenty, w których brałeś z nim udział, nie pójdą na marne... To tylko nadzieja. Bardzo marna, w którą sam chyba nie wierzyłeś, ale nie mogłeś nie spróbować. Po prostu nie mogłeś.
- Im szybciej się stąd wyniesiecie, tym lepiej. - Bestia podniósł się ze swego fotela powolnym ruchem, czując jak jego ciało jest podatne na prawa grawitacji - cóż, alchemik ostrzegał, że to wszystko nie obejdzie się bez skutków ubocznych, ale to nic, ledwo migrena, ledwo słabość, która przeminie wraz z tym, jak zniknie to przekleństwo, a cały świat rozpłynie się w dobrodusznej czerni... Kochałeś tą ciszę i ten spokój. Kochałeś samotność... I mimo całego rozdrażnienia równie łatwo przyzwyczaiłeś się do obecności kogoś obok. Przecież kiedyś ten zamek tętnił życiem. Girlandy lśniły blaskiem klejnotów, przepych cieszył oczy w stonowanych dodatkach, by nie przytłaczały, a jedynie były doskonałymi znacznikami bogactwa, służba krzątała się w tę i spowrotem, by sprostać wymogom ucztujących, wszyscy byli uśmiechnięci... Tak było, czy to twoja imaginacja? Wszak wszyscy tutaj cię nienawidzili...
- Wiem, jacy są ludzie z tej wioski. - Nie raz się z nimi zetknąłeś, prości wieśniacy bez krzty rozsądku... Podniosłeś książkę, którą położyłeś na blacie i podszedłeś do Belli, wyciągając ją w jej kierunku; książką tą była "Illiada" Homera. - Weź ją. To prezent. - Odparłeś miękko... Tylko że ten lodowaty ton nie znikał, tak samo jak złote ślepia nie przestawały ciąć niczym diamentowe ostrze, nauczone do tego, że rozkazy się wykonuje i nie zwykło ich kwestionować.
- Nie. - Nasunąłeś płaszcz na ramionach, wykrzywiając się w grymasie... niby niezadowolenia. Ale było w tym czymś jeszcze. Chyba nuta żalu. Rozczarowanie. Nie rozczarowanie tego rodzaju, w którym winimy kogoś za jego niepowodzenie, a to, w którym po prostu zapadamy się w sobie, nie dowierzając, że sami nie sprostaliśmy swoim wymogom i wszystko, na co mieliśmy nadzieję, rozprysło się w drobny ma.
- Macie czas do jutrzejszego ranka. Powód będzie czekał na dziedzińcu. - Odparł, znikając w drzwiach Biblioteki niczym cień, który stapia się doskonale ze ścianami posiadłości.
[z/t]
- Im szybciej się stąd wyniesiecie, tym lepiej. - Bestia podniósł się ze swego fotela powolnym ruchem, czując jak jego ciało jest podatne na prawa grawitacji - cóż, alchemik ostrzegał, że to wszystko nie obejdzie się bez skutków ubocznych, ale to nic, ledwo migrena, ledwo słabość, która przeminie wraz z tym, jak zniknie to przekleństwo, a cały świat rozpłynie się w dobrodusznej czerni... Kochałeś tą ciszę i ten spokój. Kochałeś samotność... I mimo całego rozdrażnienia równie łatwo przyzwyczaiłeś się do obecności kogoś obok. Przecież kiedyś ten zamek tętnił życiem. Girlandy lśniły blaskiem klejnotów, przepych cieszył oczy w stonowanych dodatkach, by nie przytłaczały, a jedynie były doskonałymi znacznikami bogactwa, służba krzątała się w tę i spowrotem, by sprostać wymogom ucztujących, wszyscy byli uśmiechnięci... Tak było, czy to twoja imaginacja? Wszak wszyscy tutaj cię nienawidzili...
- Wiem, jacy są ludzie z tej wioski. - Nie raz się z nimi zetknąłeś, prości wieśniacy bez krzty rozsądku... Podniosłeś książkę, którą położyłeś na blacie i podszedłeś do Belli, wyciągając ją w jej kierunku; książką tą była "Illiada" Homera. - Weź ją. To prezent. - Odparłeś miękko... Tylko że ten lodowaty ton nie znikał, tak samo jak złote ślepia nie przestawały ciąć niczym diamentowe ostrze, nauczone do tego, że rozkazy się wykonuje i nie zwykło ich kwestionować.
- Nie. - Nasunąłeś płaszcz na ramionach, wykrzywiając się w grymasie... niby niezadowolenia. Ale było w tym czymś jeszcze. Chyba nuta żalu. Rozczarowanie. Nie rozczarowanie tego rodzaju, w którym winimy kogoś za jego niepowodzenie, a to, w którym po prostu zapadamy się w sobie, nie dowierzając, że sami nie sprostaliśmy swoim wymogom i wszystko, na co mieliśmy nadzieję, rozprysło się w drobny ma.
- Macie czas do jutrzejszego ranka. Powód będzie czekał na dziedzińcu. - Odparł, znikając w drzwiach Biblioteki niczym cień, który stapia się doskonale ze ścianami posiadłości.
[z/t]
- Bella
Re: Biblioteka w zamku Bestii
Czw Kwi 02, 2015 11:57 am
Nie mogła pozbierać niczego w logiczną całość. Poczuła nawet dziwny, ogarniający ją powolnie smutek. Czyżby przywiązała się do tego miejsca? Nie da się ukryć, że z pewnością nie powinna na nie narzekać. Wśród wszystkich złych rzeczy jakie ją w życiu spotkały ta wcale nie była straszna. Teraz nadszedł czas na powrót, a przynajmniej pan tych włości tak orzekł. I nie mogła zrozumieć dlaczego, ale może nie powinna? Powróci do miejsca, gdzie życie toczy się ponuro, sztucznie i źle, bo tylko tak można określić miasteczko. Znowu zacznie się ucieczka od rzeczywistości w karty ksiąg, trudy codzienności i historie wyssane z palców mieszkańców, pragnących tylko sensacji. Była to wizja niezbyt miła ani zachęcająca, bo w porównaniu z tym życie w zamku było dobre. Nie była głodna, miała z kim porozmawiać, bo i Ci mieszkańcy naprawdę okazywali się towarzyszami godnymi i interesującym mimo swych specyficznych form. Nawet sam zarządca zamku, czyli jego właściciel nie wydawał się Belli już złym człowiekiem, ponieważ nikogo nie skrzywdził, a przynajmniej nie ją samą. Czuła się bezpiecznie w murach w momencie, gdy już musiała je opuścić. Chyba będzie jej brakować tego miejsca. Nie będzie już tajemnic, ludzi do poznania, ciekawych rzeczy do zobaczenia. Ciężko nazwać to przygodą, ale z pewnością było to doświadczenie inne od wszystkich. Niezwykłe i warte zapamiętania. Choć mógł przerażać zewnętrzną powłoką to przestał ją trwożyć jego charakter. Przynajmniej chwilowo, bo czujność gdzieś szeptała, że ludzie to dziwne stworzenia i przybierają wiele masek, ale na ten moment postanowiła nie próbować dociekać do podłoża sytuacji i jej powodów. Oby tylko miał pojęcie, co się wydarzyć może, jeśli przyjdą, bo owa sprawa nurtowała Bellę od dłuższego czasu.
- Dziękuję - odpowiedziała radosną nutką wymieszaną z zaskoczeniem i dygnęła pochylając głowę w geście wdzięczności. Niespodzianki... tak, nieodłączna część życia, która potrafi nieźle namącić.
- Przykro mi. Jeśli kiedyś potrzebowałbyś czegoś jeszcze od nas to nie wahaj się ani chwili. Mam nadzieję, że uda Ci się osiągnąć to, czego potrzebujesz - Pewnie gdyby mówił to ktoś z miasteczka sama nie uwierzyłaby w ani jedno słowo. Ona jednak nie była jak oni. Nie widziała sensu w kłamstwach i bezwzględności, bieganiu za sławą i bogactwem. Była prosta w innym znaczeniu niż oni - dostrzegała od razu wiele spraw i nie utrudniała ich, szczerze podchodziła do życia, nie oczekiwała, że ktoś to zrozumie. A teraz zakuło ją coś, że ta istota wypuszcza ich tylko dlatego, że już po prostu nie ma wyjścia, a jest lepsza w swym obyciu niż taki Gaston chociażby.
A potem zniknął, a ona zabrała się do ojca, by mogli zacząć się zbierać ze swej chwilowej przystani w poczuciu, że sprawiedliwość na świecie nie istnieje.
/zt
- Dziękuję - odpowiedziała radosną nutką wymieszaną z zaskoczeniem i dygnęła pochylając głowę w geście wdzięczności. Niespodzianki... tak, nieodłączna część życia, która potrafi nieźle namącić.
- Przykro mi. Jeśli kiedyś potrzebowałbyś czegoś jeszcze od nas to nie wahaj się ani chwili. Mam nadzieję, że uda Ci się osiągnąć to, czego potrzebujesz - Pewnie gdyby mówił to ktoś z miasteczka sama nie uwierzyłaby w ani jedno słowo. Ona jednak nie była jak oni. Nie widziała sensu w kłamstwach i bezwzględności, bieganiu za sławą i bogactwem. Była prosta w innym znaczeniu niż oni - dostrzegała od razu wiele spraw i nie utrudniała ich, szczerze podchodziła do życia, nie oczekiwała, że ktoś to zrozumie. A teraz zakuło ją coś, że ta istota wypuszcza ich tylko dlatego, że już po prostu nie ma wyjścia, a jest lepsza w swym obyciu niż taki Gaston chociażby.
A potem zniknął, a ona zabrała się do ojca, by mogli zacząć się zbierać ze swej chwilowej przystani w poczuciu, że sprawiedliwość na świecie nie istnieje.
/zt
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach