Strona 4 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
- Mathias Rökkur
Re: Łazienka Prefektów
Sro Paź 07, 2015 5:58 pm
Ciarki, podniecenie, adrenalina. Tylko te rzeczy teraz były wyczuwalne w obecności Ievy, kiedy nie sprzeciwiła się temu, co zrobił Krukon, a nawet zaczęła odwzajemniać... To było zbyt piękne... Taka jest nagroda za odwagę wynikającą z nierozwagi? Skoro tak, to Mathias chętnie będzie nierozważny dłuższy czas. Ta chwila była po prostu cudowna i nieziemska...
Rokkur niespiesznie podtrzymywał pocałunek motywowany dotykiem Ślizgonki i chciał ją zapewnić, że nie jest dla niej zagrożeniem, a wręcz przeciwnie.
Oj tak... to był surrealizm pełną gębą. Ta błogość chwili i świadomość, że nikt tu nie wkroczy zbyt prędko... Byli skazani na siebie, a Ieva ponosiła konsekwencje swej nierozwagi, choć chyba nie narzeka z tego, co widać.
Sekundy stawały się minutami, a bariera powoli rozpadała się. Uniesienie, ekscytacja, zaspokojona ciekawość... Byłoby co wymieniać, co w tej chwili czuje chłopak... Liczy się z tym, że może mieć przechlapane przez ten numer, ale dzięki temu pocałunkowi przekonał się, że było warto już teraz... Pozostało jedynie jakoś udobruchać Pannę Greengrass, a postanowił spróbować tego w taki sposób, że kiedy powoli przerywał ten piękny moment i wargi powoli, choć niechętnie oddalały się, to chłopak czule przytulił koleżankę do siebie i tym samym, równie przeszywającym szeptem wypełniał jej ciało.
- Dziękuję za ten piękny moment. To było cudowne... Dla takich chwil warto żyć... -
Ogrzewał Ievę swoim ciałem i swoimi dłońmi ogrzewał jej plecy lekko je gładząc, kiedy mówił te słowa i lekko mruczył kocicy do ucha w nadziei, że będzie mniej skrępowana. Skoro wyczuł odwzajemnienie, to nie chciał teraz podpaść Ślizgonce mocniej, a wręcz przeciwnie. Miał nadzieję, że dzięki temu momentowi będzie się lepiej dogadywać... przynajmniej z czasem.
Może i Mathias zaryzykował bardzo dużo tym momentem, ale udowodnił i sobie i Ievie, że potrafi być nieprzewidywalny... A to już dużo, czyż nie?
Rokkur niespiesznie podtrzymywał pocałunek motywowany dotykiem Ślizgonki i chciał ją zapewnić, że nie jest dla niej zagrożeniem, a wręcz przeciwnie.
Oj tak... to był surrealizm pełną gębą. Ta błogość chwili i świadomość, że nikt tu nie wkroczy zbyt prędko... Byli skazani na siebie, a Ieva ponosiła konsekwencje swej nierozwagi, choć chyba nie narzeka z tego, co widać.
Sekundy stawały się minutami, a bariera powoli rozpadała się. Uniesienie, ekscytacja, zaspokojona ciekawość... Byłoby co wymieniać, co w tej chwili czuje chłopak... Liczy się z tym, że może mieć przechlapane przez ten numer, ale dzięki temu pocałunkowi przekonał się, że było warto już teraz... Pozostało jedynie jakoś udobruchać Pannę Greengrass, a postanowił spróbować tego w taki sposób, że kiedy powoli przerywał ten piękny moment i wargi powoli, choć niechętnie oddalały się, to chłopak czule przytulił koleżankę do siebie i tym samym, równie przeszywającym szeptem wypełniał jej ciało.
- Dziękuję za ten piękny moment. To było cudowne... Dla takich chwil warto żyć... -
Ogrzewał Ievę swoim ciałem i swoimi dłońmi ogrzewał jej plecy lekko je gładząc, kiedy mówił te słowa i lekko mruczył kocicy do ucha w nadziei, że będzie mniej skrępowana. Skoro wyczuł odwzajemnienie, to nie chciał teraz podpaść Ślizgonce mocniej, a wręcz przeciwnie. Miał nadzieję, że dzięki temu momentowi będzie się lepiej dogadywać... przynajmniej z czasem.
Może i Mathias zaryzykował bardzo dużo tym momentem, ale udowodnił i sobie i Ievie, że potrafi być nieprzewidywalny... A to już dużo, czyż nie?
- Mistrz Gry
Re: Łazienka Prefektów
Sro Paź 07, 2015 6:11 pm
-Miau, Miau...- Usłyszeliście już z oddali ten cichy koci głosik którego lękali się wszyscy uczniowie, możecie być pewnie, że nie była to zapowiedź niczego miłego. Do łazienki weszła Pani Norris, kotka znanego nam wszystkim woźnego tej szkoły. Jedni po prostu się z niego naśmiewali, inni wręcz przeciwnie lękali się go wyjątkowo, bowiem słynął w całej szkole z wyjątkowo obrzydliwych szlabanów, co więcej... w całej szkole nie było osoby która mogła by pochwalić się taryfą ulgową u tego charłaka. Dlaczego taki był... cóż nikt nie wiedział, i domyślam się, że nikt nie zawracał sobie tym głowy. Każdy wychodził z założenia, że ten człowiek miał już taką osobowość od samego początku. Dokładnie... urodził się i od razu z porodówki wysłał swoją matkę na szlaban.
Pomiaukiwania były coraz głośniejsze aż w końcu w łazience pojawiła się kotka, zwykły pręgowany dachowiec, który bez wątpienia swoimi przenikliwymi kocimi oczami wpatrywał się prosto w waszą dwójkę. Gdyby przyjrzeć się jej uważnie, w tych oczętach można było dostrzec obrzydzenie do tego obrazka który właśnie zastała. I nic dziwnego, że po chwilce ciszy zaczęła nawoływać swojego właściciela. Nie trwało to bowiem długo, bo już po kilku sekundach usłyszeliście szybkie kroki, trochę nierówne jak by ktoś utykał na jedną nogę.
-Kochana moja... czyżbyś coś znalazła?- Usłyszeliście głos... ten głos, zachrypnięty, i czujny, cichy stukot kija od mopa odbijał się echem od ścian, tak bez wątpienia przybył właściciel kota, a w chwili kiedy stanął w drzwiach i ujrzał waszą dwójkę zaskrzeczał, przywodząc na myśl ropuchę.
-PREFEKCIIII.... PREFEKCIIII... ROBIĄ NIEPRZYZWOITE RZECZY... TO JEST ŁAZIENKA... A NIE POKÓJ SCHADZEK...- I pewnie wszystko by rozeszło się po kościach gdyby Filchowi nie przypomniała się jedna rzecz.
-WY NICPONIE... PRZED CHWILĄ TUTAJ SPRZĄTAŁEM...-Jego krzyki niosły się po całej łazience i najpewniej zahaczały się o jakąś część zamku. Musicie wiedzieć, że człowiek ten nie lubi robić dwa razy tego samego, a wy właśnie zniszczyliście jego pracę.
-WODA... WSZĘDZIE WODA... PRZYZNAJCIE SIĘ, TO IRYTEK WAS NASŁAŁ, WY... WY... CHULIGANI. PRZEZ TAKICH JAK WY TA SZKOŁA KIEDYŚ W KOŃCU UPADNIE, A JA NIE BĘDĘ TEGO SPRZĄTAĆ O NIEEEEE...- Krzycząc tak, nie panował kompletnie nad potokiem śliny która w tej chwili pryskała na wszystkie strony świata, w tym też na mokrą, i niedawno wypucowaną przez niego podłogą, a najgorsze było to, że zbliżał się do was niebezpiecznie, a w ręku mocno ściskał drewniany kij od mopa. Lepiej będzie jak znajdziecie jakiś poważny powód dla którego tak bardzo zlekceważyliście jego ciężką pracę.
Pomiaukiwania były coraz głośniejsze aż w końcu w łazience pojawiła się kotka, zwykły pręgowany dachowiec, który bez wątpienia swoimi przenikliwymi kocimi oczami wpatrywał się prosto w waszą dwójkę. Gdyby przyjrzeć się jej uważnie, w tych oczętach można było dostrzec obrzydzenie do tego obrazka który właśnie zastała. I nic dziwnego, że po chwilce ciszy zaczęła nawoływać swojego właściciela. Nie trwało to bowiem długo, bo już po kilku sekundach usłyszeliście szybkie kroki, trochę nierówne jak by ktoś utykał na jedną nogę.
-Kochana moja... czyżbyś coś znalazła?- Usłyszeliście głos... ten głos, zachrypnięty, i czujny, cichy stukot kija od mopa odbijał się echem od ścian, tak bez wątpienia przybył właściciel kota, a w chwili kiedy stanął w drzwiach i ujrzał waszą dwójkę zaskrzeczał, przywodząc na myśl ropuchę.
-PREFEKCIIII.... PREFEKCIIII... ROBIĄ NIEPRZYZWOITE RZECZY... TO JEST ŁAZIENKA... A NIE POKÓJ SCHADZEK...- I pewnie wszystko by rozeszło się po kościach gdyby Filchowi nie przypomniała się jedna rzecz.
-WY NICPONIE... PRZED CHWILĄ TUTAJ SPRZĄTAŁEM...-Jego krzyki niosły się po całej łazience i najpewniej zahaczały się o jakąś część zamku. Musicie wiedzieć, że człowiek ten nie lubi robić dwa razy tego samego, a wy właśnie zniszczyliście jego pracę.
-WODA... WSZĘDZIE WODA... PRZYZNAJCIE SIĘ, TO IRYTEK WAS NASŁAŁ, WY... WY... CHULIGANI. PRZEZ TAKICH JAK WY TA SZKOŁA KIEDYŚ W KOŃCU UPADNIE, A JA NIE BĘDĘ TEGO SPRZĄTAĆ O NIEEEEE...- Krzycząc tak, nie panował kompletnie nad potokiem śliny która w tej chwili pryskała na wszystkie strony świata, w tym też na mokrą, i niedawno wypucowaną przez niego podłogą, a najgorsze było to, że zbliżał się do was niebezpiecznie, a w ręku mocno ściskał drewniany kij od mopa. Lepiej będzie jak znajdziecie jakiś poważny powód dla którego tak bardzo zlekceważyliście jego ciężką pracę.
- Ieva Greengrass
Re: Łazienka Prefektów
Sro Paź 07, 2015 6:40 pm
Trochę oszołomionym spojrzeniem spoglądała na drugiego prefekta. Dała się nawet przytulić, sama nie wiedząc czemu. Powinna go przecież odepchnąć. A nie pozwalać na coś takiego. Na taką... poufałość, na którą wcale a wcale nie wyraziła zgody.
-Nie ma za co...- mruknęła wybitnie niepewnie, za cholerę nie wiedząc, jak się w tej chwili zachować. Nadal była spięta, ale tak jakby trochę mniej. Jakby surrealizm uspakajał, informując głowę, że przecież to wszystko nie ma prawa się dziać. I któż to wie, co panna Greengrass zrobiłaby następnie, jak dalej potoczyłyby się ich losy, gdyby ten wścibski woźny z jeszcze gorszym, wyleniałym kotem nie przerwał tej jakże przyjemnej sytuacji.
Ieva prawie natychmiast odzyskała zdrowy rozum i jak przystało na pannę z dobrego domu, wypuściła z siebie wiązankę przekleństw w ojczystym języku. Po czym nie widząc najmniejszej możliwości zasłonięcia się, ukryła się za plecami Krukona. Cóż, wyjątkowo opłaciło się być drobną i niską kobietką. Odetchnęła głęboko. "Ja go po prostu zamorduję, jak tylko stąd wyjdziemy. Zamorduję z zimną krwią." pomyślała pod adresem Rokkura. Wzdrygnęła się, słysząc jazgoczący głos woźnego. Nigdy więcej nie pójdzie do łazienki prefektów. Nigdy. Milczała jednak, nie wiedząc, co mogłaby powiedzieć temu cholernemu woźnemu. Zresztą. To Mathias zawinił, prawda? Ona tylko przyszła się wymoczyć w wodzie. To wszystko wina Rokkura. Po co zabierał jej różdżkę? No po co, ja się pytam? Gdyby grzecznie wyszedł, nie byłoby całej tej sytuacji i nie musiałaby oglądać paskudnej mordy woźnego.
-Nie ma za co...- mruknęła wybitnie niepewnie, za cholerę nie wiedząc, jak się w tej chwili zachować. Nadal była spięta, ale tak jakby trochę mniej. Jakby surrealizm uspakajał, informując głowę, że przecież to wszystko nie ma prawa się dziać. I któż to wie, co panna Greengrass zrobiłaby następnie, jak dalej potoczyłyby się ich losy, gdyby ten wścibski woźny z jeszcze gorszym, wyleniałym kotem nie przerwał tej jakże przyjemnej sytuacji.
Ieva prawie natychmiast odzyskała zdrowy rozum i jak przystało na pannę z dobrego domu, wypuściła z siebie wiązankę przekleństw w ojczystym języku. Po czym nie widząc najmniejszej możliwości zasłonięcia się, ukryła się za plecami Krukona. Cóż, wyjątkowo opłaciło się być drobną i niską kobietką. Odetchnęła głęboko. "Ja go po prostu zamorduję, jak tylko stąd wyjdziemy. Zamorduję z zimną krwią." pomyślała pod adresem Rokkura. Wzdrygnęła się, słysząc jazgoczący głos woźnego. Nigdy więcej nie pójdzie do łazienki prefektów. Nigdy. Milczała jednak, nie wiedząc, co mogłaby powiedzieć temu cholernemu woźnemu. Zresztą. To Mathias zawinił, prawda? Ona tylko przyszła się wymoczyć w wodzie. To wszystko wina Rokkura. Po co zabierał jej różdżkę? No po co, ja się pytam? Gdyby grzecznie wyszedł, nie byłoby całej tej sytuacji i nie musiałaby oglądać paskudnej mordy woźnego.
- Mathias Rökkur
Re: Łazienka Prefektów
Sro Paź 07, 2015 7:14 pm
Uśmiechnął się delikatnie, kiedy tylko otrzymał w miarę spokojną odpowiedź, ale to przeklęte miauczenie Pani Norris było zwiastunem awantury... Na szczęście nic wielkiego się nie działo, ale Avernus instynktownie podrzucił Matowi i Ievie ich różdżki zanim pojawił się Pan Filch, z którym nie było żartów... Schował szybko swoją różdżkę za plecy i jakoś tak dziwnie się poczuł, kiedy zasłaniał koleżankę... Nie umiał opisać tego stanu, ale postanowił to wszystko na spokojnie spróbować rozwiązać z Panem Filchem. Westchnął, zebrał myśli i spokojnym tonem odpowiedział za nich dwoje.
- Panie Filch... Po prostu mieliśmy małą wymianę zdań... Koleżanka była smutna i nieco zdenerwowana... Jak to kobiety, sam Pan rozumie... Ale obiecuję, że posprzątam całą tą łazienkę. Proszę się nie martwić, Panie Filch... Szanuję Pana pracę i nawet gdyby Pan się nie pojawił, to i tak posprzątałbym to pomieszczenie. Zapewniam Pana, że nic tu nieprzyzwoitego się nie działo, a i dopilnuję, żeby to miejsce było w należytym porządku. -
Ze spokojem na twarzy i lekkim, kulturalnym uśmiechem kierował te słowa do Pana Filcha w nadziei, że nie będzie taki zły i przekona się, że nie każdy uczeń tej szkoły jest zdemoralizowany i chuligani... Poza tym Krukon jednak w większości przypadkach jest gwarantem kompetencji, czyż nie?
- Panie Filch... Po prostu mieliśmy małą wymianę zdań... Koleżanka była smutna i nieco zdenerwowana... Jak to kobiety, sam Pan rozumie... Ale obiecuję, że posprzątam całą tą łazienkę. Proszę się nie martwić, Panie Filch... Szanuję Pana pracę i nawet gdyby Pan się nie pojawił, to i tak posprzątałbym to pomieszczenie. Zapewniam Pana, że nic tu nieprzyzwoitego się nie działo, a i dopilnuję, żeby to miejsce było w należytym porządku. -
Ze spokojem na twarzy i lekkim, kulturalnym uśmiechem kierował te słowa do Pana Filcha w nadziei, że nie będzie taki zły i przekona się, że nie każdy uczeń tej szkoły jest zdemoralizowany i chuligani... Poza tym Krukon jednak w większości przypadkach jest gwarantem kompetencji, czyż nie?
- Mistrz Gry
Re: Łazienka Prefektów
Sro Paź 07, 2015 7:33 pm
-STYKALIŚCIE SIĘ USTAMI... KIEDY WYMIENIA SIĘ ZDANIA, NIE ROBI SIĘ TEGO TAK DOSŁOWNIE.... PO ZA TYM... TO NIEHIGIENICZNE, ZARAZKI ROZSIEWACIE, PIELĘGNIARKA I BEZ WASZEJ POMOCY MA PEŁNE RĘCE ROBOTY... WY RECYDYWIŚCI... DONIOSĘ O WSZYSTKIM DO WASZYCH OPIEKUNÓW... JUŻ ONI ZNAJDĄ WAM DOSTATECZNIE INTERESUJĄCE ZAJĘCIA ABYŚCIE NIE NUDZILI SIĘ NA TYLE...- Krzyczał tak głośno, i tak szybko, że bardzo ciężko było zrozumieć co mówi, a potoki śliny pryskały na wasze twarze, za to ręka w której trzymał mopa wskazywała prosto na was i rzekomy kij kiwał się na różne strony, ocierając się o krukona, całe szczęście, że ten woźny nie ma w sobie tyle siły, bo w przeciwnym razie skutki takiej energicznej gestykulacji były by opłakane.
-TY BYŚ POSPRZĄTAŁ... TY CHCESZ DOPROWADZIĆ DO UPADKU TEJ SZKOŁY. JESTEM PEWIEN, ŻE TYLKO LICZYSZ NA TO ABYM SOBIE POSZEDŁ I ZNOWU ZACZNIESZ SNUĆ SWOJE SZATAŃSKIE PLANY, ALE JA WAS PRZEJRZAŁEM...- Obawiam się drogi Mathiasie, że Filch ma głęboko w poważaniu to czy jesteś gwarancją kompetencji, czy raczej nie. Dla niego byłeś kolejnym uczniem który na pewno za tym przyjemnym uśmieszkiem skrywa twarz prawdziwego złoczyńcy, i mistrza intrygi. Mężczyzna patrzył na swoje dzieło z wyraźnym wyrzutem i im dłużej temu się przyglądał tym częściej wydawał ze swojego gardła nieprzyjemne pomruki.
-Naturalnie, że DOPILNUJECIE TEGO...- Zaznaczył wyraźnie ostatnie zdanie, i w łapy ślizgonki wcisnął swojego mopa, po czym na chwilkę zniknął, ale kotka dalej dzielnie stała na straży uniemożliwiając im drogę ucieczki. Po chwili wrócił ze swoimi podręcznymi środkami do czyszczenia. Mathiasowi wręczył w dłoń szczotkę do ubikacji i czekał... cóż chyba nic więcej tutaj mówić nie trzeba było. Nie miał najmniejszego zamiaru sobie stąd iść, po prostu będzie stał wam nad głowami i obserwowała czy sprzątacie tak jak on sobie tego życzył.
z/t dla Ievy i Mathiasa
-TY BYŚ POSPRZĄTAŁ... TY CHCESZ DOPROWADZIĆ DO UPADKU TEJ SZKOŁY. JESTEM PEWIEN, ŻE TYLKO LICZYSZ NA TO ABYM SOBIE POSZEDŁ I ZNOWU ZACZNIESZ SNUĆ SWOJE SZATAŃSKIE PLANY, ALE JA WAS PRZEJRZAŁEM...- Obawiam się drogi Mathiasie, że Filch ma głęboko w poważaniu to czy jesteś gwarancją kompetencji, czy raczej nie. Dla niego byłeś kolejnym uczniem który na pewno za tym przyjemnym uśmieszkiem skrywa twarz prawdziwego złoczyńcy, i mistrza intrygi. Mężczyzna patrzył na swoje dzieło z wyraźnym wyrzutem i im dłużej temu się przyglądał tym częściej wydawał ze swojego gardła nieprzyjemne pomruki.
-Naturalnie, że DOPILNUJECIE TEGO...- Zaznaczył wyraźnie ostatnie zdanie, i w łapy ślizgonki wcisnął swojego mopa, po czym na chwilkę zniknął, ale kotka dalej dzielnie stała na straży uniemożliwiając im drogę ucieczki. Po chwili wrócił ze swoimi podręcznymi środkami do czyszczenia. Mathiasowi wręczył w dłoń szczotkę do ubikacji i czekał... cóż chyba nic więcej tutaj mówić nie trzeba było. Nie miał najmniejszego zamiaru sobie stąd iść, po prostu będzie stał wam nad głowami i obserwowała czy sprzątacie tak jak on sobie tego życzył.
z/t dla Ievy i Mathiasa
- Natalie Dark
Re: Łazienka Prefektów
Pon Lut 22, 2016 10:32 pm
(późny wieczór) 12 maja 1978 roku
Odłożyła ubrania na półkę obok i podeszła do wielkiej, wypełnionej wodą i pianą wanny. Weszła do niej. Była strasznie roztargniona i musiała odpocząć.
Na ogół nie korzystała z tego przywileju i się tu nie kąpała jednak dzisiaj uznała, że może to nie jest taki zły powód. Dlatego też odłożyła książki na bok i zastąpiła szybki prysznic, nurzaniem się w tym małym basenie, wypełnionym przyjemnie ciepłą wodą.
Marnotrawstwo. Ciekawe, czy na duże zużycie wody też jest jakiś magiczny sposób.
Westchnęła, próbując oczyścić w końcu umysł. To był ciężki dzień. Zdecydowanie.
Nie powinnam była robić dzisiaj wielu rzeczy. Muszę znaleźć lepszy sposób na panowanie nad sobą w chwilach załamania. Za którymś razem mogę stracić znacznie więcej.
Wypuściła wolno powietrze i zanurzyła się głębiej pod wodę, jednak wróciła do poprzedniej pozycji z niezadowoleniem.
Piana. Płyn. Nie da się nurkować.
Westchnęła.
Odłożyła ubrania na półkę obok i podeszła do wielkiej, wypełnionej wodą i pianą wanny. Weszła do niej. Była strasznie roztargniona i musiała odpocząć.
Na ogół nie korzystała z tego przywileju i się tu nie kąpała jednak dzisiaj uznała, że może to nie jest taki zły powód. Dlatego też odłożyła książki na bok i zastąpiła szybki prysznic, nurzaniem się w tym małym basenie, wypełnionym przyjemnie ciepłą wodą.
Marnotrawstwo. Ciekawe, czy na duże zużycie wody też jest jakiś magiczny sposób.
Westchnęła, próbując oczyścić w końcu umysł. To był ciężki dzień. Zdecydowanie.
Nie powinnam była robić dzisiaj wielu rzeczy. Muszę znaleźć lepszy sposób na panowanie nad sobą w chwilach załamania. Za którymś razem mogę stracić znacznie więcej.
Wypuściła wolno powietrze i zanurzyła się głębiej pod wodę, jednak wróciła do poprzedniej pozycji z niezadowoleniem.
Piana. Płyn. Nie da się nurkować.
Westchnęła.
- Irytek
Re: Łazienka Prefektów
Pon Lut 22, 2016 10:43 pm
Minęło już chyba dostatecznie dużo czasu by ulubiona ślizgonka Irytka powróciła do swych zmysłów. Poleciał sprawdzić w dormitorium, ale jej nie było. Lekcje skończone, biblioteka też nie została zaszczycona jej obecnością... Nie wpadł sam na pomysł szukania jej w łazience, zwyczajnie kręcił się w kółko próbując ją zlokalizować, gdy mijał te pomieszczenie i obojętnie zerknął ciekaw kto korzysta ze swoich przywilejów. Uśmiechnął się paskudnie na widok znanej mu burzy ciemnych loków.
- Szukałem cię, wiesz? - pojawił się za jej plecami, stojąc tuż przy brzegu wanny. W rękach obracał różdżkę, JEJ różdżkę, podczas, gdy reszta rzeczy ślizgonki pozostawała bezpiecznie na półce przy drzwiach. Z zainteresowaniem studiował rzeźbione drewno, ale tylko krótką chwilę, akurat na tyle by zdążyła się odwrócić, kiedy to napotkała jego krwiste spojrzenie. Oczy po chwili zawiesiły się niżej, z pewnością nie na twarzy Natalie.
- Jak twoje ramię? - zapytał niewinnie.
- Szukałem cię, wiesz? - pojawił się za jej plecami, stojąc tuż przy brzegu wanny. W rękach obracał różdżkę, JEJ różdżkę, podczas, gdy reszta rzeczy ślizgonki pozostawała bezpiecznie na półce przy drzwiach. Z zainteresowaniem studiował rzeźbione drewno, ale tylko krótką chwilę, akurat na tyle by zdążyła się odwrócić, kiedy to napotkała jego krwiste spojrzenie. Oczy po chwili zawiesiły się niżej, z pewnością nie na twarzy Natalie.
- Jak twoje ramię? - zapytał niewinnie.
- Natalie Dark
Re: Łazienka Prefektów
Pon Lut 22, 2016 11:02 pm
Odrobina spokoju.
Myśli wreszcie jej się uspokajały. Cały ten chaos wracał do normy. Ściany nie zalewały się już w marzeniach krwią, a myśli podczas konwersacji nie kręciły się już wokół tortur, jakim mogłaby poddać rozmówcę.
Wzięła głęboki wdech. Wiedziała, że jutro nie będzie jeszcze zupełnie normalna, ale przynajmniej nie będzie się musiała obawiać, że znowu złamie komuś nos. Miała naprawdę farta, że zdołała przekonać tego Gryfka, że przyznawanie się, iż pobiła go dziewczyna, nie jest dobrym pomysłem i on wyjdzie na tym gorzej niż Ślizgonka.
Była tu sama. Nareszcie. Tak dla odmiany.
Niestety, to nie trwało długo.
Krzyknęła i doznała małego zawału, gdy tuż za sobą usłyszała czyjś głos. Kij z tym, że znajomy. Ktoś tu wszedł, a ona tego nie zarejestrowała.
Zerwała się z miejsca, jednak nie na tyle, by poziom wody ją jakoś specjalnie odsłonił. Cały czas miała w głowie tę świadomość, że nie powinna się z niej ruszać, bo nie skończy się to najlepiej dla jej dumy.
Odwróciła się gwałtownie, by znów natrafić na dobrze znane czerwone tęczówki.
O nie...
Chwilę później jej wzrok powędrował na różdżkę, która choć powinna leżeć tuż koło wanny, pod jej ręką, była teraz w łapskach poltergeista.
Ty nie masz litości i skrupułów, nie?
Jak widać, było to pytanie retoryczne.
Nawet nie wiedziała kiedy, odruchowo podkuliła nogi i zakryła rekami klatkę piersiową.
- I nie mogłeś sobie znaleźć lepszego momentu - wydukała wolno i najspokojniej, jak tylko w tej sytuacji mogła.
Oddychała głęboko, żeby tylko nie wybuchnąć i nie pogarszać sytuacji. Tym bardziej, że miała dziwne wrażenie, że jeśli puszczą jej emocje, to może zapomnieć o powodzie, dla którego nie wolno jej teraz wstać i go stąd wyrzucić.
Kolejny głęboki oddech.
- Nic mi nie jest - oświadczyła chłodno, nawet nie zerkając na zranione rano miejsca. Była pewna, że już sobie z nimi poradziła.
Widząc, gdzie zbiegły jego oczy, skuliła się jeszcze bardziej by mieć pewność, że nie ma szans nic wypatrzyć.
Była w wodzie. Była piana. Zasłaniała się. Nic jej nie groziło, prawda? Na razie.
- Musisz mnie nachodzić w łazience? - pisnęła w końcu, marszcząc brwi.
Myśli wreszcie jej się uspokajały. Cały ten chaos wracał do normy. Ściany nie zalewały się już w marzeniach krwią, a myśli podczas konwersacji nie kręciły się już wokół tortur, jakim mogłaby poddać rozmówcę.
Wzięła głęboki wdech. Wiedziała, że jutro nie będzie jeszcze zupełnie normalna, ale przynajmniej nie będzie się musiała obawiać, że znowu złamie komuś nos. Miała naprawdę farta, że zdołała przekonać tego Gryfka, że przyznawanie się, iż pobiła go dziewczyna, nie jest dobrym pomysłem i on wyjdzie na tym gorzej niż Ślizgonka.
Była tu sama. Nareszcie. Tak dla odmiany.
Niestety, to nie trwało długo.
Krzyknęła i doznała małego zawału, gdy tuż za sobą usłyszała czyjś głos. Kij z tym, że znajomy. Ktoś tu wszedł, a ona tego nie zarejestrowała.
Zerwała się z miejsca, jednak nie na tyle, by poziom wody ją jakoś specjalnie odsłonił. Cały czas miała w głowie tę świadomość, że nie powinna się z niej ruszać, bo nie skończy się to najlepiej dla jej dumy.
Odwróciła się gwałtownie, by znów natrafić na dobrze znane czerwone tęczówki.
O nie...
Chwilę później jej wzrok powędrował na różdżkę, która choć powinna leżeć tuż koło wanny, pod jej ręką, była teraz w łapskach poltergeista.
Ty nie masz litości i skrupułów, nie?
Jak widać, było to pytanie retoryczne.
Nawet nie wiedziała kiedy, odruchowo podkuliła nogi i zakryła rekami klatkę piersiową.
- I nie mogłeś sobie znaleźć lepszego momentu - wydukała wolno i najspokojniej, jak tylko w tej sytuacji mogła.
Oddychała głęboko, żeby tylko nie wybuchnąć i nie pogarszać sytuacji. Tym bardziej, że miała dziwne wrażenie, że jeśli puszczą jej emocje, to może zapomnieć o powodzie, dla którego nie wolno jej teraz wstać i go stąd wyrzucić.
Kolejny głęboki oddech.
- Nic mi nie jest - oświadczyła chłodno, nawet nie zerkając na zranione rano miejsca. Była pewna, że już sobie z nimi poradziła.
Widząc, gdzie zbiegły jego oczy, skuliła się jeszcze bardziej by mieć pewność, że nie ma szans nic wypatrzyć.
Była w wodzie. Była piana. Zasłaniała się. Nic jej nie groziło, prawda? Na razie.
- Musisz mnie nachodzić w łazience? - pisnęła w końcu, marszcząc brwi.
- Irytek
Re: Łazienka Prefektów
Pon Lut 22, 2016 11:20 pm
Jej krzyk był niczym melodia dla jego uszu. Dobrze jej tak za to jak śmiała go olać rano. Ale to nie wszystko... Nie byłby sobą, gdyby zakończył tylko na małym nastraszeniu jej.
- Skoro tak uważasz. - jego uśmiech poszerzył się niebezpiecznie. Gdy ona zajęta była kuleniem się i jęczeniem z niezadowolenia, on zniknął na krótki moment, po którym już siedział obok niej w wannie. Objął ją nagim ramieniem, gdyż tym razem nie miał na sobie marynarki, ani koszuli, ani chyba nawet spodni... Chociaż nie mogła tego dostrzec przez pianę, miał slipy, żeby nie było! A w slipach coś czego przecież nie odważyłaby się sięgnąć... czyli jej różdżkę. Tego też nie widziała, ale mogła się domyślać. Wsadził ją jak tania dziwka za gumkę od gaci, ale pilnował wolną ręką by przypadkiem nie zechciała jej odebrać. Gotów w każdej chwili jej to uniemożliwić, napawał się zawstydzeniem ślizgonki.
- Ano nie muszę, ale chcę. Czy to źle? - wbił spojrzenie w jej ozdobioną bliznami szyję. - W końcu obiecałem, że wrócę jak ochłoniesz by kontynuować zabawę, którą, tak swoją drogą, sama zaczęłaś.
- Skoro tak uważasz. - jego uśmiech poszerzył się niebezpiecznie. Gdy ona zajęta była kuleniem się i jęczeniem z niezadowolenia, on zniknął na krótki moment, po którym już siedział obok niej w wannie. Objął ją nagim ramieniem, gdyż tym razem nie miał na sobie marynarki, ani koszuli, ani chyba nawet spodni... Chociaż nie mogła tego dostrzec przez pianę, miał slipy, żeby nie było! A w slipach coś czego przecież nie odważyłaby się sięgnąć... czyli jej różdżkę. Tego też nie widziała, ale mogła się domyślać. Wsadził ją jak tania dziwka za gumkę od gaci, ale pilnował wolną ręką by przypadkiem nie zechciała jej odebrać. Gotów w każdej chwili jej to uniemożliwić, napawał się zawstydzeniem ślizgonki.
- Ano nie muszę, ale chcę. Czy to źle? - wbił spojrzenie w jej ozdobioną bliznami szyję. - W końcu obiecałem, że wrócę jak ochłoniesz by kontynuować zabawę, którą, tak swoją drogą, sama zaczęłaś.
- Natalie Dark
Re: Łazienka Prefektów
Wto Lut 23, 2016 12:01 am
Co? Chwila. To miało być pytanie retoryczne, co ty...
Nie dokończyła myśli, gdyż już po chwili z jej gardła wydobył się kolejny pisk. Być może na tyle głośny, by zaalarmować od razu cały korytarz, ale i tak na pewno zabawny dla poltergeista. Jak widać nawet opanowana panna Dark, nie była w stanie powstrzymać czasem dziewczęcych pisków.
Odruchowo starała się odskoczyć, ale nie było to łatwe, kiedy znajdowało się w tak niestabilnej pozycji jak ona i nie specjalnie można było pomagać sobie kończynami.
Ja cię kiedyś zabiję. Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale cię zabiję.
W sumie, próbę ucieczki podjęła jeszcze zanim zdała sobie sprawę z tego, że zmienił nieco swój ubiór. Kiedy to do niej dotarło, skuliła się jeszcze bardziej, jakby próbując pozbyć się jego dotyku na skórze.
- Odsuń się - wysyczała przez zęby, z szeroko otwartymi w panice oczami.
Ratunku. Za jakie grzechy...
Przypomniał jej się ranek, co tylko przyspieszyło, już i tak mający się kiepsko puls.
Nie wiem czym ty paskudo w mojej głowie jesteś, ale ciebie też kiedyś za to zabiję.
Na jej skórze, mimo ciepła zaczęła się pojawiać gęsia skórka.
Czuła się naprawdę dziwnie, kiedy był tak blisko.
Nie dokończyła myśli, gdyż już po chwili z jej gardła wydobył się kolejny pisk. Być może na tyle głośny, by zaalarmować od razu cały korytarz, ale i tak na pewno zabawny dla poltergeista. Jak widać nawet opanowana panna Dark, nie była w stanie powstrzymać czasem dziewczęcych pisków.
Odruchowo starała się odskoczyć, ale nie było to łatwe, kiedy znajdowało się w tak niestabilnej pozycji jak ona i nie specjalnie można było pomagać sobie kończynami.
Ja cię kiedyś zabiję. Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale cię zabiję.
W sumie, próbę ucieczki podjęła jeszcze zanim zdała sobie sprawę z tego, że zmienił nieco swój ubiór. Kiedy to do niej dotarło, skuliła się jeszcze bardziej, jakby próbując pozbyć się jego dotyku na skórze.
- Odsuń się - wysyczała przez zęby, z szeroko otwartymi w panice oczami.
Ratunku. Za jakie grzechy...
Przypomniał jej się ranek, co tylko przyspieszyło, już i tak mający się kiepsko puls.
Nie wiem czym ty paskudo w mojej głowie jesteś, ale ciebie też kiedyś za to zabiję.
Na jej skórze, mimo ciepła zaczęła się pojawiać gęsia skórka.
Czuła się naprawdę dziwnie, kiedy był tak blisko.
- Irytek
Re: Łazienka Prefektów
Wto Lut 23, 2016 12:24 am
Och, jaki ona miała prześliczny głosik, gdy tak wyła niczym do księżyca! Próbowała się odsunąć, ale gdzie niby chciała wiać? Nie wyjdzie z wody, nie odważyłaby się. A on nie był z cukru i mógł sobie z nią do woli siedzieć, nie zważając zupełnie na jej... rozkazy? Błagam, jakby była teraz w pozycji do dyrygowania nim!
- Dlaczego? Rano to ty się do mnie przysuwałaś. A nawet więcej... - zbliżył twarz do jej i szepnął na uszko. - Powiedz mi, od kiedy niby jestem w twoim typie, hmm? - przejechał lodowatym przegubem dłoni po jej policzku. - I co zamierzasz z tym zrobić? - zaintrygowała go z rańca tym niespodziewanym buziakiem. Zaprzeczał on całej ich dotychczasowej relacji. Wtedy dał jej spokój, ale teraz pragnął wyjaśnień i zamierzał maltretować ją tak długo, aż wszystko mu powie... albo wyśpiewa. Skoro już brało ją na piski i jęki...
To co jej wtedy powiedział było prawdą. Widział ją w tym przeklętym zwierciadle, ale uznał, że była w tej wizji przyjaciółką, nikim więcej. Jak się zastanowić to równie bliskim przyjacielem był mu Potter, a jego jakoś tam nie dostrzegł, nawet w tle. Intrygujące, choć nie domyślał się znaczenia za tym ukrytego, o ile faktycznie jakieś było. W końcu był bardziej złożoną istotą od ludzi i Ain Eingarp miało prawo gorzej go odczytywać. Pewnym jednak było, że po tym co działo się tego dnia w lochach mógł myśleć już tylko o niej, zafascynowany nagłą zmianą i niespodziewanym zachowaniem. Chciał koniecznie wyciągnąć z niej prawdę, a jak lepiej to uczynić, niż... pocałunkiem? Namiętnym, zupełnie nieoczekiwanym.
- Dlaczego? Rano to ty się do mnie przysuwałaś. A nawet więcej... - zbliżył twarz do jej i szepnął na uszko. - Powiedz mi, od kiedy niby jestem w twoim typie, hmm? - przejechał lodowatym przegubem dłoni po jej policzku. - I co zamierzasz z tym zrobić? - zaintrygowała go z rańca tym niespodziewanym buziakiem. Zaprzeczał on całej ich dotychczasowej relacji. Wtedy dał jej spokój, ale teraz pragnął wyjaśnień i zamierzał maltretować ją tak długo, aż wszystko mu powie... albo wyśpiewa. Skoro już brało ją na piski i jęki...
To co jej wtedy powiedział było prawdą. Widział ją w tym przeklętym zwierciadle, ale uznał, że była w tej wizji przyjaciółką, nikim więcej. Jak się zastanowić to równie bliskim przyjacielem był mu Potter, a jego jakoś tam nie dostrzegł, nawet w tle. Intrygujące, choć nie domyślał się znaczenia za tym ukrytego, o ile faktycznie jakieś było. W końcu był bardziej złożoną istotą od ludzi i Ain Eingarp miało prawo gorzej go odczytywać. Pewnym jednak było, że po tym co działo się tego dnia w lochach mógł myśleć już tylko o niej, zafascynowany nagłą zmianą i niespodziewanym zachowaniem. Chciał koniecznie wyciągnąć z niej prawdę, a jak lepiej to uczynić, niż... pocałunkiem? Namiętnym, zupełnie nieoczekiwanym.
- Natalie Dark
Re: Łazienka Prefektów
Wto Lut 23, 2016 1:20 am
- Weź mi nawet nie przypominaj - mruknęła.
Natalie rzadko miała wyrzuty sumienia lub czegoś żałowała, ale jeśli już się to działo, było najczęściej związane właśnie z jednym z takich załamań. Po czasie, kiedy nic jej nie obchodziło, nie miała hamulców i robiła wszystko, na co miała ochotę, przychodził wreszcie moment otrzeźwienia i wielki kac moralny. Najgorsze, że czasem nawet zamknięcie się w odosobnieniu nie pomagało na jej Hyda, bo kiedy już myślała, że wszystko ma mimo wszystko pod kontrolą, to przychodził taki Irytek i wszystko szło się paść, a ona pakowała się w kłopoty.
Odsunęła się, uwalniając jedną rękę by go od siebie odepchnąć. Nie zrobiła tego mocno, To był tylko gest. Akurat dałaby tu radę wskórać coś siłą.
Poczuła, jak coś jej się przewraca w żołądku.
Czy ona zawsze musi coś gadać i mi to robić?
Nazywanie tamtej siebie inną osobą zawsze było łatwiejsze. To nie ona się pakowała w tarapaty. To tamta to robiła, a Natalie musiała to później odkręcać. Dzięki temu nie musiała się przed samą sobą przyznawać do wielu strasznych rzeczy. Ona była ta dobra. Opanowana i chroniąca ludzi przed swoim Hyde'm. Nie chciała być zła.
Z drugiej strony. Czy to aby przypadkiem nie była jedna z masek? Ta główna? Moralność. Tak często używana, że aż zdawało się, że jest prawdziwa.
Próbowała się od niego odsunąć, ale nie bardzo miała na to jakiekolwiek szanse. Uda jej się? On się znowu przysunie. Nawet próba odwrócenia twarzy, gdy przejechał po niej chłodną ręką niewiele dała.
I znów gęsia skórka. Był zimny. Tak nienaturalnie zimny mimo siedzenia w wannie wypełnionej gorącą wodą.
No tak. Tu nie obowiązywały prawa fizyki. Jego ciało ot tak znikało i się pojawiało, zmieniało się wedle widzimisię, mogło nic nie ważyć i pewnie parę innych. Paradoksy doprowadzające do szału logiczny umysł dziewczyny. Chaos. Nienawidziła go. Był taki nieuporządkowany.
Dobre pytanie.
Co zamierzała zrobić? Jakoś się uratować! Jak? Tu już nie potrafiła odpowiedzieć. Sytuacja była patowa. Ileż by dała za swoją różdżkę i ubrania. Niestety, nie było szans na jej odzyskanie. Oj nie. Zbyt duże szanse na niepowodzenie i wpakowanie się w jeszcze gorsze tarapaty.
Właśnie się nad tym zastanawiała, rozważając dokładnie wszystkie opcje, gdy poltergeist zbliżył się niespodziewanie, nie dając jej czasu na reakcję i wpił się w jej usta. Jej ręka jakoś pozostawała w okolicach jego piersi, jednak nie zdążyła zareagować na tyle szybko, by ją uratować.
Co? Nie... Co ty robisz? Nie.
Niekontrolowany chaos w głowie z pewnością nie był tym, co Darkówna lubiła. Znacznie utrudniał jakąkolwiek reakcję, gdy przez całe życie było się przyzwyczajonym do posiadania chociażby najprostszego planu.
Ta druga część panny Dark podniosła niespiesznie głowę i uśmiechnęła się do niej, pokazując ostre ząbki, prawie jak miał to ostatnio w zwyczaju Irytek. Zaczęła ją mentalnie szturchać w ramię. Troche, jakby chciała powiedzieć: "Wiesz, jak tak bardzo nie podoba ci się ta sytuacja, to zawsze mogę cię zamienić.."
I ta wizja ją otrzeźwiła. Szarpnęła się do tyłu, na ile pozwalało jej na to ułożenie, jego uścisk i starania, by nie odsłonić swoich kobiecych atrybutów.
- Przestań - kolejne słowo wypowiedziane nieco zbyt wysokim głosem.
Serce waliło jej już jak oszalałe.
Jest w ogóle jakiś sposób na ucieczkę, skoro go nie dostrzegam?
Natalie rzadko miała wyrzuty sumienia lub czegoś żałowała, ale jeśli już się to działo, było najczęściej związane właśnie z jednym z takich załamań. Po czasie, kiedy nic jej nie obchodziło, nie miała hamulców i robiła wszystko, na co miała ochotę, przychodził wreszcie moment otrzeźwienia i wielki kac moralny. Najgorsze, że czasem nawet zamknięcie się w odosobnieniu nie pomagało na jej Hyda, bo kiedy już myślała, że wszystko ma mimo wszystko pod kontrolą, to przychodził taki Irytek i wszystko szło się paść, a ona pakowała się w kłopoty.
Odsunęła się, uwalniając jedną rękę by go od siebie odepchnąć. Nie zrobiła tego mocno, To był tylko gest. Akurat dałaby tu radę wskórać coś siłą.
Poczuła, jak coś jej się przewraca w żołądku.
Czy ona zawsze musi coś gadać i mi to robić?
Nazywanie tamtej siebie inną osobą zawsze było łatwiejsze. To nie ona się pakowała w tarapaty. To tamta to robiła, a Natalie musiała to później odkręcać. Dzięki temu nie musiała się przed samą sobą przyznawać do wielu strasznych rzeczy. Ona była ta dobra. Opanowana i chroniąca ludzi przed swoim Hyde'm. Nie chciała być zła.
Z drugiej strony. Czy to aby przypadkiem nie była jedna z masek? Ta główna? Moralność. Tak często używana, że aż zdawało się, że jest prawdziwa.
Próbowała się od niego odsunąć, ale nie bardzo miała na to jakiekolwiek szanse. Uda jej się? On się znowu przysunie. Nawet próba odwrócenia twarzy, gdy przejechał po niej chłodną ręką niewiele dała.
I znów gęsia skórka. Był zimny. Tak nienaturalnie zimny mimo siedzenia w wannie wypełnionej gorącą wodą.
No tak. Tu nie obowiązywały prawa fizyki. Jego ciało ot tak znikało i się pojawiało, zmieniało się wedle widzimisię, mogło nic nie ważyć i pewnie parę innych. Paradoksy doprowadzające do szału logiczny umysł dziewczyny. Chaos. Nienawidziła go. Był taki nieuporządkowany.
Dobre pytanie.
Co zamierzała zrobić? Jakoś się uratować! Jak? Tu już nie potrafiła odpowiedzieć. Sytuacja była patowa. Ileż by dała za swoją różdżkę i ubrania. Niestety, nie było szans na jej odzyskanie. Oj nie. Zbyt duże szanse na niepowodzenie i wpakowanie się w jeszcze gorsze tarapaty.
Właśnie się nad tym zastanawiała, rozważając dokładnie wszystkie opcje, gdy poltergeist zbliżył się niespodziewanie, nie dając jej czasu na reakcję i wpił się w jej usta. Jej ręka jakoś pozostawała w okolicach jego piersi, jednak nie zdążyła zareagować na tyle szybko, by ją uratować.
Co? Nie... Co ty robisz? Nie.
Niekontrolowany chaos w głowie z pewnością nie był tym, co Darkówna lubiła. Znacznie utrudniał jakąkolwiek reakcję, gdy przez całe życie było się przyzwyczajonym do posiadania chociażby najprostszego planu.
Ta druga część panny Dark podniosła niespiesznie głowę i uśmiechnęła się do niej, pokazując ostre ząbki, prawie jak miał to ostatnio w zwyczaju Irytek. Zaczęła ją mentalnie szturchać w ramię. Troche, jakby chciała powiedzieć: "Wiesz, jak tak bardzo nie podoba ci się ta sytuacja, to zawsze mogę cię zamienić.."
I ta wizja ją otrzeźwiła. Szarpnęła się do tyłu, na ile pozwalało jej na to ułożenie, jego uścisk i starania, by nie odsłonić swoich kobiecych atrybutów.
- Przestań - kolejne słowo wypowiedziane nieco zbyt wysokim głosem.
Serce waliło jej już jak oszalałe.
Jest w ogóle jakiś sposób na ucieczkę, skoro go nie dostrzegam?
- Irytek
Re: Łazienka Prefektów
Wto Lut 23, 2016 1:43 am
Nie ogarniał. Po prostu... Zwyczajnie w świecie nie rozumiał. Jej, siebie, Meggs, nikogo. Zawsze jak się zaangażował, to coś się spieprzało. Pierwsza droga jemu sercu osoba, która miała być na zawsze i zawsze, któregoś dnia bez słowa zniknęła i tyle jej było. Potem zdarzało się to już nagminnie. O, nowy przyjaciel! Skończył szkołę i nawet nie napisał. Która sowa nie odnalazłaby Hogwartu? Serio, list to niewiele, a on mógł spokojnie złapać za pióro i naskrobać kilka słów, które ten ptak odesłałby swemu właścicielowi. Ale nie, po co. Dalej było inne życie do którego poltergeist nie miał wstępu. Jakieś prace, rodziny, czy co oni robili po zdaniu szkoły. Mógł to sobie wyobrażać, ale przecież nie zobaczyć. I nawet nie usłyszeć. Ale nie narzekał, bo to by nic nie zmieniło. Byli następni i następni. Ostatnio głównie następne. Mercedes? Pięć minut zachwytów i więcej się nie pojawiła. Kaylin? Zawsze ją bez problemu znajdywał, a od wycieczki do Hogsmade jakby przepadła. Meggs niby była od jakiegoś czasu i miała pozostać na zawsze, ale zmieniała zdanie co pięć minut, a on nie potrafił jej nawet wyczuć. Najpierw chce by znowu robił kawały, a potem ma pretensje, gdy się tego podejmuje. Mówi, że go kocha, potem by zapomniał, a za chwilę znowu chce z nim być. Chociaż Natalie mu wszystko tłumaczyła i nawet powiedział jej którędy przedostać się do zamku z zewnątrz z cichą nadzieją, że faktycznie go odwiedzi po wakacjach. Była tą ostoją, niezmienną cząstką, którą chciał mieć przy sobie jak najdłużej i która pomagała mu w pierwszym związku, dając tym samym szansę na szczęśliwą wieczność.
A potem go pocałowała. I jeszcze raz. Bez słowa wyjaśnienia, bez żadnych podstaw ku temu skłaniających. Stała się jedną wielką tajemnicą, która okręciła go sobie wokół małego paluszka i nie pozwalała skupić się na czymkolwiek innym. Początkowo chciał to wykorzystać, ale kiedy ją zobaczył w łazience, zapragnął czegoś więcej. Tylko, że ona zdążyła już zmienić zdanie, jakby zmieniła się w kolejną Sulivan. No, do cholery jasnej...
- Dobra! - zniknął, zjawiając się oparty o najdalszą ścianę. Już ubrany, z jej różdżką wystającą z kieszeni spodni, wyraźnie podminowany. Spojrzenie jakim ją obarczał było pełne wyrzutów i niezrozumienia. Przecież spodziewał się, że jak wytrzeźwieje z tego czegoś co ją trzymało rano to będzie znowu chłodna i zdystansowana. A jednak... Jednak i tak miał pretensje. Oraz żal, lecz również do siebie, bo powiedział jej za wiele. Przyznał się do czegoś z głębi serca nie biorąc pod uwagę późniejszych konsekwencji. Może już nie pamiętała, a może ją przestało to obchodzić? Nawet się nie dowie, bo przywdziała swoją pruderyjną maskę, która dotąd nigdy mu nie wadziła, a teraz boleśnie przeszkadzała.
A potem go pocałowała. I jeszcze raz. Bez słowa wyjaśnienia, bez żadnych podstaw ku temu skłaniających. Stała się jedną wielką tajemnicą, która okręciła go sobie wokół małego paluszka i nie pozwalała skupić się na czymkolwiek innym. Początkowo chciał to wykorzystać, ale kiedy ją zobaczył w łazience, zapragnął czegoś więcej. Tylko, że ona zdążyła już zmienić zdanie, jakby zmieniła się w kolejną Sulivan. No, do cholery jasnej...
- Dobra! - zniknął, zjawiając się oparty o najdalszą ścianę. Już ubrany, z jej różdżką wystającą z kieszeni spodni, wyraźnie podminowany. Spojrzenie jakim ją obarczał było pełne wyrzutów i niezrozumienia. Przecież spodziewał się, że jak wytrzeźwieje z tego czegoś co ją trzymało rano to będzie znowu chłodna i zdystansowana. A jednak... Jednak i tak miał pretensje. Oraz żal, lecz również do siebie, bo powiedział jej za wiele. Przyznał się do czegoś z głębi serca nie biorąc pod uwagę późniejszych konsekwencji. Może już nie pamiętała, a może ją przestało to obchodzić? Nawet się nie dowie, bo przywdziała swoją pruderyjną maskę, która dotąd nigdy mu nie wadziła, a teraz boleśnie przeszkadzała.
- Natalie Dark
Re: Łazienka Prefektów
Wto Lut 23, 2016 1:59 am
Zniknął. To było dla niej zaskoczenie w tym momencie. Zastosował się do jej prośby.
Rozejrzała się gwałtownie, szukając go wzrokiem. Przecież nie mógł sobie ot tak pójść, prawda?
Niby brzmiał na zirytowanego, ale... po prostu nie.
Pokazarał się w końcu przy ścianie, a Natalie o dziwo odetchnęła z ulgą. Naprawdę aż tak nie chciała go urazić?
Zamknęła na chwilę oczy. Kiedy wreszcie się trochę odsunął i przestał ją atakować, mogła wreszcie zebrać myśli i przypomnieć sobie, dlaczego tak często rozmawiali. On tak wiele nie rozumiał. Wiedział chociaż, jak ważne granice właśnie przekroczył? Musiała się uspokoić.
Potarła brwi, jak to miała w zwyczaju i wzięła głęboki oddech.
Skup się.
- Przepraszam - wymamrotała w końcu.
Wypuściła z siebie powietrze, nieco się rozluźniając i jak zwykle w takich sytuacjach spychając obecną sytuację i jego przewinienia na dalszy plan.
Jeszcze jeden wdech.
Tylko spokojnie.
Mogła wreszcie to nieco uporządkować. Nadal miała w głowie chaos, jednak przynajmniej w odpowiednich przegródkach, którym nadała jakieś nazwy. To już coś! Prawda?
- Przepraszam za to, jak się zachowywałam rano. Nie panowałam nad sobą. To moja wina. - Musiała się do tego w końcu przyznać, jakkolwiek źle by to dla niej nie brzmiało. Wspomnienia miała nieco przytłumione, ale jednego była pewna, on nie mógł mieć pojęcia, co jej odwaliło.
Rozejrzała się gwałtownie, szukając go wzrokiem. Przecież nie mógł sobie ot tak pójść, prawda?
Niby brzmiał na zirytowanego, ale... po prostu nie.
Pokazarał się w końcu przy ścianie, a Natalie o dziwo odetchnęła z ulgą. Naprawdę aż tak nie chciała go urazić?
Zamknęła na chwilę oczy. Kiedy wreszcie się trochę odsunął i przestał ją atakować, mogła wreszcie zebrać myśli i przypomnieć sobie, dlaczego tak często rozmawiali. On tak wiele nie rozumiał. Wiedział chociaż, jak ważne granice właśnie przekroczył? Musiała się uspokoić.
Potarła brwi, jak to miała w zwyczaju i wzięła głęboki oddech.
Skup się.
- Przepraszam - wymamrotała w końcu.
Wypuściła z siebie powietrze, nieco się rozluźniając i jak zwykle w takich sytuacjach spychając obecną sytuację i jego przewinienia na dalszy plan.
Jeszcze jeden wdech.
Tylko spokojnie.
Mogła wreszcie to nieco uporządkować. Nadal miała w głowie chaos, jednak przynajmniej w odpowiednich przegródkach, którym nadała jakieś nazwy. To już coś! Prawda?
- Przepraszam za to, jak się zachowywałam rano. Nie panowałam nad sobą. To moja wina. - Musiała się do tego w końcu przyznać, jakkolwiek źle by to dla niej nie brzmiało. Wspomnienia miała nieco przytłumione, ale jednego była pewna, on nie mógł mieć pojęcia, co jej odwaliło.
- Irytek
Re: Łazienka Prefektów
Wto Lut 23, 2016 2:14 am
Tak, to była jej wina. To ona wszystko schrzaniła. Czuł się poszkodowany, zupełnie nie zauważając swojej winy, która przecież też jakaś była i to wcale nie mała. Po pierwsze i najważniejsze, mógł nie odwzajemniać drugiego pocałunku. Po drugie, mógł nie szukać kontynuacji. Był takim kretynem, że nawet do niego to docierało w jakimś stopniu. Miał już ukochaną i pamiętał, że miał zostawić na nią niektóre zachowania. Natalie wyraźnie mu to wyjaśniła... chociaż potem zmieniła zdanie, zupełnie go kołując. I w tym samym momencie roznieciła coś za co teraz śmiała przepraszać, jakby bez problemu dało się to zakryć i zdusić. Była opanowana i to tylko trzymało go na wodzy, bo osobiście zupełnie nie było mu do śmiechu, a nawet wręcz przeciwnie. Jej słowa bolały. Dlaczego one bolały? Cholerna kokietka, do diabła z nią i z całą resztą!
- Może powiedz jeszcze "to był błąd" i "zapomnijmy o tym"? - prychnął z pustym śmiechem.
- Och, i jeszcze "nie mów Sulivan, bo to ją zrani". Jakby wtedy cię to cokolwiek obchodziło, to może bym uwierzył, że masz ją w jakimkolwiek poważaniu. - nie mógł dłużej na nią patrzeć, ani nawet być w jej towarzystwie. A że był mściwy...
- Miłej kąpieli. - mruknął znikając na dobre, razem z jej różdżką. Ubrania z regału również zniknęły, zaś drzwi rozwarły się na oścież. Chciała je odzyskać? Powodzenia w szukaniu go.
[zt]
- Może powiedz jeszcze "to był błąd" i "zapomnijmy o tym"? - prychnął z pustym śmiechem.
- Och, i jeszcze "nie mów Sulivan, bo to ją zrani". Jakby wtedy cię to cokolwiek obchodziło, to może bym uwierzył, że masz ją w jakimkolwiek poważaniu. - nie mógł dłużej na nią patrzeć, ani nawet być w jej towarzystwie. A że był mściwy...
- Miłej kąpieli. - mruknął znikając na dobre, razem z jej różdżką. Ubrania z regału również zniknęły, zaś drzwi rozwarły się na oścież. Chciała je odzyskać? Powodzenia w szukaniu go.
[zt]
Strona 4 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach