Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Przedział dla prefektów Empty Przedział dla prefektów

Wto Wrz 03, 2013 9:09 pm
Odbywają się tu zebrania prefektów.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Pią Cze 23, 2017 12:40 am
Koniec. Nadszedł ten dzień, w którym trzeba się do tego przyznać. Trzeba przyznać, że to co dobrze zawsze się kończy. Zawsze i chociaż to słowo miało tyle znaczeń, mogło sprawić niewyobrażalny ból, ale także przecudowną radość. Pragnął mieć na własność zmieniacz czasu, cofnąć go o kilka dobrych lat i zacząć wszystko jeszcze raz. Nie. Nie podjąłby innych decyzji, gdyż nie uważał, że te były w jakikolwiek sposób błędne lub niewłaściwe. Chciał tylko przedłużyć swój pobyt tutaj, w tym zamku gdzie spędził najwspanialsze chwile swojego życia. I przeżył też tragedię. Nie przypuszczał, że po takim okresie znowu ją wspomni, a miecz jaki przeszył jego serce był równie mocny i ostry co za pierwszym razem. Powoli docierało do niego, że Erin nigdy nie ukończy szkoły. Nigdy nie popłynie już łódką, nie zaśpiewa pożegnalnego hymnu Hogwartu. Nie ma jej i nigdy nie będzie. Czuł się teraz straszliwie samotny, ale wiedział, że z czasem będzie coraz łatwiej.
W całej szkole panował chaos. Niektórzy naprędce pakowali jeszcze swoje ostatnie rzeczy, a jeszcze inni tłoczyli się już przy wyjściu na stację w Hogsmeade, by zająć jak najlepsze miejsca w pociągu. Remus się nie spieszył, musiał jeszcze pomóc chłopakom porozstawiać i pożegnalny prezent dla potomnych. Z początku kręcił nosem na te całe fajerwerki martwiąc się, że podpalą szkołę, ale na szczęście Jamesowi jakoś udało się Lupina przekonać i gdy już wszyscy Gryfoni opuścili wieżę razem z pozostałymi Huncwotami porozstawiał sztuczne ognie w ich dawnym już teraz dormitorium. Rzucili odpowiednie czary opóźniające ich zapłon i chwilę potem płynęli po raz ostatni łódką przed hogwardzkie jezioro pełne trytonów i druzgotek. Chociaż uśmiech miał na twarzy jak przyklejony, to nie mógł się nie roześmiać, kiedy zaczęła się akcja pożegnalna. Rozległ się głośny świst, a potem jedna po drugiej zaczęły się przez okno wylatywać fajerwerki dając godny każdego Huncwota popis. Nie trwał on długo, ale był na tyle spektakularny, by zapadł w pamięć dość długo. A potem nagle wszystko się zepsuło. Ku przerażeniu Remusa w wieży Gryffindoru pojawił się dym i wcale nie pochodził on od sztucznych ogni. Lupin zmarszczył czoło i wpatrywał się intensywnie w okna dormitorum Domu Lwa, by po chwili dostrzec nieśmiałe języku ognia. Usłyszał jak ktoś krzyczy o pożarze Hogwartu i poczuł wyrzuty sumienia, że nie przemyśleli dobrze tego pożegnania. Po chwili stwierdził jednak, że nauczyciele na pewno sobie z tym poradzą w mgnieniu oka. Mimo wszystko jednak było mu przykro, że już tu nie wróci, że nie zobaczy Filcha, który będzie narzekał na wieczny bałagan i pałętających się wszędzie uczniów. Tyle lat i wszystko się teraz kończy...
Dobili do brzegu i ustawili się w kolejce do wyjścia na peron w Hogsmede. Lunatyk na chwilę odłączył się od grupki i kiedy nikt nie widział wyczarował bukiet herbacianych róż i czarną wstążką i napisał na niej ,,na zawsze w moim sercu, Erin'' po czym położył kwiaty przy bramie wyjściowej. Chociaż tyle mógł zrobić, by uczcić jej pamięć. Rzucił ostatnie spojrzenie na zamek i ruszył na dworzec. Chciał od razu iść z Jamesem i znaleźć dla siebie przedział, gdy przypomniało mu się, że musi jeszcze stawić się na spotkanie z pozostałymi prefektami w przeznaczonym dla nich przedziale. Nie miał w sumie na to ochoty, ale w ostateczności zdecydował się tam pójść. Musiał przejść prawie cały pociąg zanim tam dotarł, gdyż pomieszczenie to znajdowało się w ostatnim wagonie. Otworzył drzwi i spostrzegł, że jeszcze nikogo nie ma.
- Świetnie - powiedział do siebie niezadowolony, bo podejrzewał, że tylko on był takim naiwnym osłem, by się tu pokazać. Postanowił dać pozostałym jeszcze piętnaście minut i jak nikt się nie zjawi, on sam sobie stąd po prostu pójdzie. Usiadł więc na kanapie najbliżej okna i czekał, obserwując jednocześnie stłoczonych wciąż na zewnątrz uczniów, którzy powoli zaczęli wchodzić do Express-Londyn.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Sob Lip 01, 2017 4:23 am
Biedny, naprawdę biedny Remus, że siedział w tym przedziale tyle czasu sam. Gdyby wiedziała, że przyjdzie wcześniej to od razu skierowałaby tutaj swoje kroki, zamiast szukać sobie gdzieś miejsca i przy okazji sprawdzać, gdzie ulokowały się znane jej twarze. Nie była i tak w stanie zweryfikować położenia choćby dziewczyn z dormitorium, dlatego szybko sobie to odpuściła i przesiedziała trochę czasu w przedziale Julesa. O śmierci Erin i innych trudnych rzeczach wolała na razie nie wspominać - i tak przecież przez ostatnie dni sporo się zamartwiała, zadręczała, przypominała te straszne rzeczy, których była świadkiem. Nie, nie potrzebowała więcej. Zwłaszcza nie teraz. Lily wiedziała, że nie powinno to tak wyglądać, że nie tego Potter by się po niej spodziewała. Jeśli zaś chodziło o fajerwerki to nieco kręciła nosem, zwłaszcza, że ich wieża zaczęła się od nich dymić - jak nic Huncwoci spowodowali pożar. I tak jak wspominała w swojej głowie wcześniej, choć zrobiło to na niej jakieś wrażenie, nie zamierzała okazywać żadnych uczuć by przypadkiem sobie nie pomyśleli, że zezwala na takie zachowania. W końcu ktoś tutaj miał być tym głosem rozsądku. Zauważyła Remusa, zapukała do drzwi przedziału, po czym weszła do środka, posyłając mu delikatny uśmiech.
- Cześć - przywitała się, poprawiając pasek torby. - Widzę, że na razie będziemy tylko we dwójkę. Sądzę, że reszta pewnie przyjdzie za jakieś 10 minut. Iiii od razu Ci mówię, że nie pochwalam tego numeru z fajerwerkami!
Pokręciła głową, a rudy warkocz musnął jej policzki, po czym z błyszczącymi zielonymi oczami zajęła miejsce naprzeciw niego. Pociąg już od jakiegoś czasu jechał, widok za oknem się zmieniał, łąki i pagórki co jakiś czas ustępowały małym miasteczkom. Było już całkowicie jasno i słońce wpadało do środka.
- Duszno dzisiaj, nie? Może otworzymy okno?




Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Sob Lip 01, 2017 11:35 am
Przedział dla prefektów... Może to będzie dobre miejsce na to, by nieco sobie jeszcze spędzić w relatywnie dobrej atmosferze miejsce. W końcu Mathias miał jak najbardziej prawo się tu znaleźć, prawda? Mimo, że kończy szkołę. Może nie był tak widoczny, jak inni prefekci, ale działał. W ukryciu.
Po chwili jednak, jak w istocie Evans stwierdziła, po paru minutach pojawił się Krukon, przywitał się na początku skinieniem głowy, zajął miejsce przy wyjściu zaraz po tym, jak uchylił nieco okno.
- Cześć. Nie macie chyba nic przeciwko, żeby było otwarte oko, hm? - Rozsiadł się wygodnie wraz z towarzyszem na ramieniu, no i lekkim uśmiechem spojrzał na obecnych towarzyszy. - Chyba jeszcze nigdy nie miałem okazji z wami pogadać przez te 7 lat... Aż dziw bierze. - Uznał ze zdumieniem i rozczarowaniem zarazem. Niby odnajdywał się we własnym towarzystwie, przygotowywał się psychicznie do tego, co planował, ale i tak siłą rzeczy każdy człowiek potrzebuje jakiegoś towarzystwa... Nawet, jeśli ma się bratnią duszę na ramieniu. Potrzeba po prostu czasami... Odmiany. Tak, odmiana jest dobrym określeniem na tą sytuację.
- Jeśli planujecie zostać sami... To wiecie, mówcie śmiało. - Posłał im delikatny i sugestywny uśmiech. Ciekawe, jak odbiorą te jego dwuznaczne słowa, heh.
Kudłaty chaos i jego ptasi brat zakorzenili się. Na razie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Pon Lip 03, 2017 2:06 am
Remus, Lily i Mathias mogli zauważyć jak kilka osób zbliża się do ich przedziału. Byli to właśnie pozostali prefekci, którzy przyszli akurat w samą porę. Wśród nich dziarsko weszła dziewczyna z VI roku z Hufflepuffu - piegowata blondynka, która na ich widok uśmiechnęła się przyjaźnie.
- O! Remusie, Lily, Mathiasie, widzę, że przyszliście dzisiaj wyjątkowo wcześnie! - zajęła jedno z wolnych miejsc, a za jej przykładem zrobili to pozostali. Prefekci Slytherinu nie mieli jednak zbyt zachęcających min i usiedli tam, gdzie mogli być najdalej od Anastacii, czyli od dziewczyny, która przywitała dwójkę Gryfonów i Krukona. Chwilę później wyciągnęła notatnik, a jej pióro samo uniosło się w powietrzu. Rozejrzała się wokół, ze skupieniem marszcząc czoło.
- Hm... nie widzę, Alice ani Gilderoya. No nic, najwyżej trochę ich ominie, a jak dołączą to powie się im, co i jak - poprawiła się w miejscu i założyła nogę na nogę. - Dzisiaj to ja dzierżę różdżkę władzy i nieważne jak absurdalnie to brzmi, no ale spokojnie, w beczce Was nie zamknę.
Zrobiła pauzę, a jej pióro coś zanotowało, zapewne imiona osób, które w przedziale prefektów się znajdowali.
- No nieważne, przejdźmy do poważniejszych rzeczy. Jak zapewne wiecie to jest standardowa procedura z powodu zakończenia roku szkolnego, podróży powrotnej i tak dalej. Po tym co się stało na początku roku, nauczyciele się obawiają i w sumie słusznie, było straszne zamieszanie, głównie właśnie w naszym przedziale, szukali Shane'a... - i zrobiła pospieszny znak w stylu "świeć Panie nad jego duszą". - No i nie znaleźli, więc zrobili się nieco agresywni. Na szczęście sytuacja została opanowana, ale pewien strach pozostał. Teraz jest lepiej, bo więcej nauczycieli z nami wraca. Wiecie niby nic, ale to zawsze bezpieczniej pluuus jesteśmy my! A przecież przy odrobinę chęci jesteśmy naprawdę zgraną ekipą, prawda?
Spojrzała po wszystkich, jej ciemne brązowe oczy na dłużej zatrzymały się przy Ślizgonach, którzy nie okazywali żadnych emocji. Cicho westchnęła i klasnęła się w uda.
- Dlatego i teraz musimy być czujni, tak samo na peronie. Na wakacjach... cóż, to już sprawa indywidualna, ale też warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Jeśli zdarzy się coś podejrzanego, warto interweniować. Wiecie jak to ja, kocham wszystkich, ale też nie mogę udawać, że nic złego się nie dzieje, kiedy się dzieje. I mam nadzieję, że macie tak samo, niezależnie od tego co czujecie i... jakie macie poglądy. Każdemu potrzebującemu trzeba pomóc!
Pióro w tym czasie odhaczało coś w notatniku. Anastasia dużymi oczętami wypełnionymi nadzieją i zaangażowaniem wpatrywała się w resztę prefektów.
- Jeśli coś będzie nie tak, od razu informujcie nauczycieli. Przedział mają kawałek dalej od naszego. Co by tu jeszcze... - zastanowiła się, mrużąc oczy. - Ach. Oczywiście porządek przy opuszczaniu pociągu, posprawdzanie przedziałów po wszystkim, bo często coś zostaje, zwłaszcza pierwszoroczni zapominają... I tak! Jeszcze jedno najważniejsze zanim przejdziemy do wniosków, pytań, obiekcji. Chciałabym z tego miejsca podziękować Prefektom Naczelnym i wszystkim prefektom, którzy na ten moment już są absolwentami Hogwartu. Wasza pomoc była nieodzowna. Teraz odchodzicie od nas, ale nie zapomnimy tego, co zrobiliście. Remusie, Mathiasie, Lily, Mavericku, Connie, Natalie, Gwendoline... jeszcze powinna zostać wspomniana Alice, ale nie dotarła bidula, więc... DZIĘKUJEMY! - I zaczęła klaskać, a po chwili dołączyła reszta. - Mam nadzieję, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie, że po wyjściu z pociągu jeszcze zdarzy nam się gdzieś zobaczyć, porozmawiać. Więc chętni niech rzucają swoimi pytaniami, obiekcjami i propozycjami, a ja w tym czasie rozdam drobne upominki.
Drzwi przedziału się otworzyły i pojawiła się sympatycznie wyglądająca pani sprzedająca łakocie.
- Coś z wózka, kochaneczki?
- Ja, ja płacę! I to oficjalnie z funduszy szkolnych za zgodą profesora Dumbledore'a i opiekunów domów - Anastasia wyskoczyła do przodu i wzięła po trochę łakoci, choć i tak przeważały musy-świstusy, czekoladowe żaby czy fasolki wszystkich smaków.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Pon Lip 03, 2017 11:32 am
Minuty powoli mijały, a jeszcze nikt się nie pojawił. Zerknął na swój kieszonkowy zegarek i stwierdził, że zostało mu jeszcze pięć minut do opuszczenia przedziału. Nie będzie przecież siedział tu sam jak palec. Był nieco naiwny sądząc, że ktokolwiek przyjdzie się pożegnać i powspominać dyżury i różne wspólne sprawy, które ich tak łączyły. Idąc tutaj widział w jednym z przedziałów Jamesa, więc na pewno do nich za chwilę dołączy. Poczuł, że w przedziale zrobiło się trochę duszno i miał zamiar wstać i uchylić okno, kiedy zobaczył za szybą drzwi Lily, usłyszał jak do nich puka, po czym wchodzi do środka. Na jego ustach od razu pojawił się szeroki uśmiech na widok przyjaciółki.
- Cześć - odpowiedział na przywitanie. - Mam nadzieję, ale teraz też już jest dobrze. Siedziałem t dziesięć minut i obiecałem sobie, że jak minie kolejnych pięć, to wracam do Jamesa - odparł, a na wzmiankę o fajerwerkach niewinnie się uśmiechnął. - Kochana, o renomę trzeba dbać. Przecież nie mogliśmy opuścisz szkoły tak po prostu... - dodał i wzruszył ramionami.
Nie chciał się jej przyznać, że z początku też nie pochwalał tego pomysłu, ale dał się chłopakom przekonać, w końcu kończyli szkołę i powinni odejść z hukiem. Chociaż numer z podpaleniem dormitorium trochę wymknął się z pod kontroli, bo w ogóle nie było go w planie, ale to taki drobny już szczegół.
- Jasne, nie ma problemu - zgodził się rudowłosą i wstał, by je otworzyć, a w momencie gdy podniósł się z kanapy wszedł ktoś inny. Niejaki Mathias, o ile dobrze kojarzył. - Cześć. Nie, właśnie miałem zamiar je otworzyć - odpowiedział pogodnie przyglądając się ptakowi na jego ramieniu. Powinien być raczej w klatce zamiast tutaj, bo może przecież nieco nabrudzić, ale skoro taka jego wola. Przeniósł wzrok na okno i uchylił je, by wpuścić trochę świeżego powietrza. Zajął miejsce obok Lily. - Tak, to dziwne. Zwłaszcza, że jesteśmy prefektami i czasem mieliśmy wspólne dyżury - zauważył Remus poprawiając sznurowadło od buta, bo nieco mu się rozwiązało.
- Co? - spojrzał na niego z rozbawieniem, a potem rzucił to samo spojrzenie w kierunku Evansówny. - Nie. Nie planujemy - dodał z szerokim uśmiechem. Doprawdy, czego to ludzie nie wymyślą. Niby on i Lily? Bo tak odebrał słowa chłopaka do nich skierowane.
Nagle do przedziału wkroczył ktoś jeszcze. Dość spora grupka pozostałych prefektów, łącznie z tymi ze Slytherinu, których absolutnie się tutaj nie spodziewał. Co innego jechać do szkoły, a co innego z niej wracać i ją kończyć. Odwzajemnił uśmiech blondynce, która zdawała się kierować wszystkimi i czekał, aż każdy zajmie dla siebie miejsce. Obserwował jak Puchonka wyjmuje notatnik i zbiera się w sobie, zanim zacznie. Potem uważnie jej słuchał, z każdym kolejnym słowem jego czoło coraz bardziej się marszczyło w znaku niemego zaskoczenia i zadumy. Przecież to logiczne, że są odpowiedzialni za podróż jako najstarsi uczniowie i w dodatku absolwenci Hogwartu, nie przypuszczał, że trzeba o tym komukolwiek przypominać, ale skoro takie dostała procedury i to za pewne od samych nauczycieli, nie pozostało mu nic innego jak tylko przytaknąć.
Drgnął, gdy usłyszał imię, zarówno swoje jak i innych i gdy dotarły do niego słowa podziękowania, aż wreszcie nawet oklaski. Speszył się nieznacznie, nie przywykł jeszcze do tego. Niby za co im dziękują? Przecież takie były ich obowiązki, czyż nie?
Zerknął na panią z wózkiem sprzedającą słodycze. Nie miał szczególnej ochoty na coś słodkiego, a w dodatku jeszcze kiedy ktoś za niego płacił. Nie ważne czy były to fundusze szkolne czy jej własne.
- Spodziewamy się ataku w pociągu? - zapytał Remus nieco poważnym tonem zwracając się do ogółu. W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe i nie wolno tracić czujności nawet na chwilę.
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Pon Lip 03, 2017 8:08 pm
Rozmowy z Gryfonami Mathias nie dał rady za bardzo nawiązać z prostego powodu. Wizyty młodszych prefektów, których przywitał skinieniem głowy, ale nadal utrzymał tą samą pozycję, w której się "zakorzenił". Nie zabrał głosu, dopóki nie wysłuchał wszystkiego, co dziewczyna miała do powiedzenia. Ewidentnie była wygadana, ale i mówiła z sensem, więc nie było czego się czepiać. Co do zaś Collinsa i słowach o nich... Rokkur nie miał z nim żadnej relacji, traktował go neutralnie, niemniej był zdania, że jeśli coś odwalił i przy tym zginął... To lepiej, że jest jednego nierozsądnego człowieka mniej... Brutalne, ale szczere.
Uśmiechnął się ironicznie słysząc podziękowania idące w jego kierunku. Jasne, gdzieś tam był i funkcjonował, ale... No nie był tak aktywny, jak inni prefekci, zdawał sobie z tego sprawę. Spełniał swoje obowiązki, ale za bardzo starał się o stopnie końcowe kosztem obowiązków prefekta.
- Niestety nie jest tak różowo, jak by się wydawało, fakt... Są momenty, kiedy trzeba odrzucić światopogląd na bok, ale nie zawsze to jest możliwe... Moim zdaniem podziękowania należą się bardziej im. - Wskazał na dwójkę gryfonów i innych prefektów. - Osobiście ostatnio nie byłem tak aktywny, jak kiedyś, ale mam nadzieję, że przynajmniej nie utrudniałem innym prefektom zadań. Cieszę się mimo wszystko, że mogłem spędzić kilka lat w Hogwarcie mimo tego, że były miejscami bardzo burzliwe. Sam również liczę, że się jeszcze spotkamy. W lepszych okolicznościach. - Odparł z lekkim uśmiechem chcąc nieco poprawić atmosferę pomimo nieco realistycznej wypowiedzi. Nie chciał owijać w bawełnę, nie chciał mówić słodkich, fałszywych rzeczy, po prostu mówił, jak jest i potrafił również się przyznać do pewnych niekompetencji w niektórych zakresach.
Zerknął na Remusa zdziwiony zadając to pytanie, na które parsknął. - Człowieku. Teraz to wszędzie musimy uważać. Niedawno mijałem Rockers. Gdyby mogła, to by zabiła wzrokiem. - I gestem głowy wskazał na przedział, w którym siedziała. - Razem ze Snapem zresztą. - Dodał po chwili, a potem wrócił do młodszych - Cieszycie się, że będzie nieco wolnego od szkoły? - Zagadał ich obserwując całe otoczenie i lekkie zamieszanie.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Czw Lip 06, 2017 9:55 pm
- Nie mamy nic przeciwko, żeby oko lub też okno było otwarte - rzuciła żartobliwie Evans na powitanie. - W sumie... o ile dobrze kojarzę, kilka razy nam się zdarzyło porozmawiać, choć oczywiście nie za często.
Nie wiedziała jak to mieć taką prawdziwą bratnią duszę i to jeszcze przy sobie. Przez dłuższą część życia była związana z Erin, wcześniej nawet odrobinę ze swoją starszą siostrą, Petunią, no i jeszcze ze swoją sówką Rose czy Severusem... ale tak silne powiązanie z kimś lub czymś? Nie była do końca przekonana. No cóż, nie zamierzała się jednak wtrącać w relację Krukona z jego krukiem. Na kolejne słowa zmarszczyła nieco czoło, jakby do końca nie wiedziała o co chodzi Rokkurowi, aż pojęła. A przynajmniej tak jej się wydawało.
- Godryku kochany! Nie! Przecież to po pierwsze, przedział prefektów, po drugie jesteśmy po to by uczestniczyć w zebraniu, po trzecie to nie jest zabawne - mruknęłaby stanowczo, czując się nieco niezręcznie. Dobrze, że Remus też zabrał głos. Na szczęście sytuację uratowało przyjście reszty prefektów. Lily wyprostowała się gotowa do słuchania Anastasii, która najwyraźniej dzisiaj nimi przewodziła. W głowie wszystko sobie notowała, oczywiście byli uczeni by pamiętać o takich rzeczach, ale każdy przecież kiedyś zapomina, a odświeżenie pewnych informacji z pewnością bywa przydatne. Poprawiła swojego rudego warkocza i oparła dłonie o kolana. Przy "zgranej ekipie" pokiwała krótko głową na znak, że zgadza się z tym stwierdzeniem - bo tak rzeczywiście było i z autopsji wiedziała, że nie wszyscy Ślizgoni byli źli. Zadbać o porządek w pociągu również miała zamiar, ale dobrze, że ktoś to powiedział na głos - przynajmniej będzie pewność, że wszyscy prefekci zmobilizują się by i na koniec było bezpiecznie i zgodnie z przyjętymi zasadami. Przy podziękowaniach zarumieniła się nieco, nie wiedząc, co właściwie powiedzieć.
- Mhm, również dziękujemy - powiedziała i uśmiechnęła się do wszystkich. Na słowa Remusa jednak uśmiech zszedł jej z twarzy. - Nie, to jest wręcz niewykonalne. Po pierwsze, sam pociąg jest dobrze zabezpieczony, po drugie wraca z nami sporo nauczycieli, po trzecie... chyba by aż tak nie ryzykowali, prawda?
Na odpowiedź Mathiasa zacisnęła nieco wargi, zwłaszcza na wspomnienie jej przyjaciela.
- To nie jest zabawne, Mathiasie - dodałaby nieco buntowniczo i sama sięgnęłaby po czekoladową żabę od Anastasii.
- Myślę, że sama nie mam zbytnio nic do dodania. Było mi niezmiernie miło być prefektem, a potem prefektem naczelnym, pomimo nałożonych na mnie obowiązków. Będę dobrze wspominać te siedem lat i na pewno wykorzystam nabytą w Hogwarcie wiedzę. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej, również i dla Was. Życzę Wam sukcesów i cierpliwości, przynajmniej nie będzie już Huncwotów, więc trochę odetchniecie, choć w ostatnim roku byli i tak wyjątkowo grzeczni.
James Potter
Oczekujący
James Potter

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Pon Lip 10, 2017 9:35 pm
(...)
- Widzieliście co jej zrobił?! Nawet się nie zawahał, po prostu wymierzył w nią różdżkę i… - dosłyszał, a serce zabiło mu szybciej.
Lily! Paniczna myśl przeszyła jego umysł. A jeżeli to ją skrzywdził?! James go wkurzył, a Evans jest mugalaczką… Czy dwa powody to za mało? Zerwał się spanikowany i zaczął wyglądać jej w tłumie. No gdzie jesteś… Proszę, żebyś to tylko nie była ty… Przepychał się wśród zebranych, nie zważając na niezadowolone uwagi. Zapomniał, że krwawił z nosa, zapomniał o wszystkich dolegliwościach które odezwały się po wczorajszym wieczorze. Musiał ją znaleźć. Natychmiast.
- Uważaj! – ktoś warknął i pchnął go na kolejne drzwi. Przedział prefektów. Otworzył je gwałtownie i zatrzymał swoje spanikowane spojrzenie dopiero na Lily. Była tu. Cała i zdrowa. To nie ją Evan zaatakował… Adrenalina momentalnie powędrowała mu w dół, a on odetchnął czując jak wszystkie odczucia bólowe znowu przedostają się do jego świadomości. Nie miało to jednak najmniejszego znaczenia. Liczyło się tylko, że Lily jest bezpieczna. Może ktoś go wtedy wyminął w drzwiach wybiegając na korytarz, może nie, nie zwracał na to uwagi. Gdy upewnił się, że Evans nic nie grozi, przeniósł swe spojrzenie na chwilę na Remusa, później zerknął przez ramię i rzucił jedynie – Już chyba wszystko pod kontrolą… - przynajmniej tak to wyglądało. Ktoś krzyknął, że Rosier nawiał, ktoś inny wtargnął do prefektów narzekając, że skradziono mu miotłę. Potter odwrócił i bez słowa wrócił do swojego przedziału. (...)

[z/t]
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Wto Lip 11, 2017 2:55 pm
Anastasia i kilku innych prefektów spojrzało na Remusa, kiedy tylko to pytanie padło z jego ust.
- Nieee, to niemożliwe. Nie przy tych zabezpieczeniach - odparła dziwnie stanowczo, płacąc za słodycze. Chwilę później wypowiedziała się Lily, tym samym potwierdzając jej słowa. Niektórzy ze Slytherinu wymijali między sobą kilka pospiesznych uwag, zapewne odnośnie dość kontrowersyjnego tematu. Pani z magicznymi słodkościami odjechała, a chwilę później i Mathias oraz ponownie Lily zabrali głos w sprawie potencjalnego ataku.
Ślizgońscy prefekci jedynie przewrócili oczami. Zgodnie. No bo jakby inaczej mieli zareagować na te stereotypy? Na głos przecież nie powiedzą, co o tym tak naprawdę sądzą.
- No dobrze. Skupmy się na czymś przyjemniejszym - dodała Anastasia i rozdała słodycze, po czym gdy kilku młodszych prefektów Hufflepuffu i Ravenclawu powiedziało, że i owszem, cieszą się na myśl o wolnym, rozplanowane zostały strefy porządku, głównie chodziło tu o spokojne opuszczanie Expressu Hogwart przez uczniów. Kiedy już kończyli do środka wparował James Potter i... cały hałas z korytarza dotarł i do nich. Anastasia spojrzała po prefektach i zaczęła od razu mówić, gdzie i kto powinien się udać. Z dwóch młodszych skierowała do przedziału poszkodowanej o której trąbiono dosyć wyraźnie, kilku by pomogli nauczycielom w uporządkowaniu bałaganu i odkryciu, co tak naprawdę się stało, a reszcie wyznaczyła uspokajanie tłumu podenerwowanych młodych czarodziejów.
Prefekci się pożegnali i od razu ruszyli.

[z/t dla wszystkich]

Piszecie tam, gdzie chcecie. W poście jest zaznaczone, co można zrobić.
Amelia Wright
Hufflepuff
Amelia Wright

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Pią Lut 23, 2018 3:32 pm
Nie wiedziała gdzie iść. To znaczy, wiadomo nie pierwszy raz była na peronie 9 i 3/4, nie pierwszy raz szukała sobie miejsca, ale przecież TO TEN PIERWSZY RAZ, kiedy sprawuje jakąś funkcję. Poczuła się wyjątkowo odpowiedzialna, a przynajmniej to, iż powinna taka właśnie być. Nie za bardzo też wiedziała, co teraz, kiedy wszyscy są w pociągu. Spotkanie innego prefekta może by jej coś dało? Nie chciała, żeby okazało się, że przeoczyła jakikolwiek obowiązek, jaki na niej spoczywa. A że wiedziała, iż często ludzkość nie informuje o niczym w sposób prosty i jasny to weszła do przedziału tak na wszelki wypadek. Jakby ktoś się miał pojawić z jakąś sprawą. Jeśli nie to cóż... chyba nie miała już nic do zrobienia, tak? Cieszyła się, że teraz podróżując do szkoły miała jakiś cel. Tylko czy ten cel nie jest przypadkiem zbyt wielki? Z ogromnymi wątpliwościami, co do swojej decyzji, jak i życia w ogóle (bo co to za życie Amelki bez stresu?) gapiła się w okno czekając na jakiś znak od świata, żywą duszę, która powinna się zaraz pojawić albo po prostu sen, czy cokolwiek innego.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Sob Lut 24, 2018 4:55 pm
Przed samym odjazdem pociągu do przedziału wpadł zdyszany Gilderoy Lockhart, prefekt naczelny. Szybko jednak się ogarnął, stanął wyprostowany i machinalnie poprawił włosy ręką chociaż były tak sztywne od brylantyny, że gdyby nawet pociąg pomylił je z torami to nic by im się nie stało.
- Och… - mruknął sam do siebie, widząc że jesteś tu sama – Witaj, nikogo więcej nie ma? – stwierdził retorycznie, spotkanie prefektów zwykle odbywało się pod koniec podróży, ale Gilderoy i tak był zawiedziony, że nie może brylować wśród tłumu najwyżej ustawionych uczniów i wdzięczyć się jako ten NAJ. Jedna dziewczyna do popisów? Trochę mało, ale zawsze to coś… - Jesteś nowa, co nie? – rozsiadł się dumnie na siedzeniu naprzeciwko i rzucił obok siebie swą, zbyt elegancką jak na faceta, torbę – Nie obawiaj się… Wiesz, zawsze możesz zwrócić się do mnie o radę, służę pomocą – uśmiechnął się kokieteryjnie i niby od niechcenia skierował swe spojrzenie na widok za oknem. Lało, grzmiało, a w blasku błyskawic włosy Gilderoya błyszczały niczym psu jajca na wiosnę. Przymknął oczy byś mogła wpatrywać się w niego w tej niesamowitej aurze bez skrępowania, a emanował czymś takim że… nieświadomie rzeczywiście się w niego wpatrywałaś.
Wtedy jednak pojawiło się coś jeszcze… Coś cienkiego, długiego i różowego wysunęło się spod siedzenia Gilderoya i ciągnęło się do góry, i do góry, i coraz bliżej jego twarzy, wydawałoby się, że nie miało końca, aż w końcu… Zanurzyło swój koniuszek w jego nosie, na co Gilderoy zerwał się z krzykiem jak poparzony i wskoczył na swe siedzenie.
- Co to za paskudztwo!!! Zabierz to ode mnie!!! Natychmiast!!! – piszczał teraz jak baba i przeskoczył na twój fotel, a różowy jęzor znowu skierował się w kierunku jego nosa.

__________
Jeżeli zerknęłaś pod fotel Gilderoya, mogłaś dostrzec za nim szczelinę i trochę wystającego z niej puszystego, jasnego futerka, a obok niego, wysuwający się kolejny różowy język.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pon Lut 26, 2018 11:00 pm, w całości zmieniany 1 raz
Jules Nox
Ravenclaw
Jules Nox

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Sob Lut 24, 2018 7:38 pm
Powrót do Hogwartu. Tym razem będzie on wyglądał zupełnie inaczej, a to ze względu na to, w jaki sposób go spędzi.
Będzie siedział w przedziale razem z innymi prefektami - trochę przerażała go ta wizja.Nie wszystkich znał, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego.
Dobrze, że będzie tutaj Gilderoy ktoś z jego domu na pewno będzie stanowić dla niego podporę i wsparcie w tych pierwszych dniach, więc w razie czego mu pomoże i może bronić, aby pozostali nie zjedli go żywcem.
Przedział piąty, czwarty, trzeci... I oto jest, przedział numer dwa! Rozsunął drzwi i niepewnie rozejrzał się po zebranych.
-Cześć! - przywitał się wesoło, bo poczuł się lepiej, kiedy ujrzał znajome twarze. Zatrzasnął drzwi i usiadł na którymś z wolnych miejsc w którym miał spędzić podróż.
- Jak minęły wakacje?
Amelia Wright
Hufflepuff
Amelia Wright

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Pon Lut 26, 2018 9:27 pm
Amelia niestety za tłum uchodzić nie mogła. Nie była też najlepszym towarzystwem do szalenie długich i ekscytujących rozmów, przynajmniej nie wobec obcych. Nie znali się na tyle, by mogło to być doniosłe zdarzenie. Cieszyła się jednak z towarzystwa, więc nie miała na co narzekać. Lepsze to niż kompletnie samotna podróż, prawda? Odpowiedziała więc nie za ciche, nie za głośne "witaj" i starała się śledzić jego poczynania. Bo kto wie, co takiego zacznie wyczyniać albo mówić. Co jeśli padną istotne słowa, a ona się nie skupi wystarczająco? Toż to nie mogłaby sobie darować, gdyby nagle ośmieszyła się przez własną nieuwagę! Takie bajery to nie dzisiaj.
- Dziękuję, na pewno będę o tym pamiętać - I nigdy nie skorzystam - Tych słów jednak już nie dodała. Wiedziała jednak, że takie proszenie pokazałoby jaka jest nieporadna, a czas najwyższy zmieniać ten fałszywy pogląd. W końcu Puszki nie są aż tak strachliwe i nieudolne. Tylko ona jest takim prawie przypadkiem beznadziejnym. Większość ma więcej zdolności społecznych, a ona potrafiła tylko udzielać stosunkowo krótkich odpowiedzi i odwzajemniać uśmiech. To wszystko do czasu, aż coś - czymkolwiek było - zaczęło wyłazić i włazić na jej towarzysza. Szybko więc poszła w jego ślady i podskoczyła na siedzenie. Prócz tego do całej akcji wkroczył również inny koleżka, który wszedł i przywitał się, jakby wcale nie zastał ich w co najmniej niecodziennej sytuacji.
- Wyśmienicie minęły, ale teraz mamy większy problem! - Pisnęła za głośno i to zdecydowanie, ale cóż miała począć. Żaden z niej Batman, Merlin, czy inny Robin Hood, żeby uciśnionych próbować ocalić. Marzyła raczej o byciu ratowaną, jakaś rola Królewny Śnieżki, czy coś w tym rodzaju - to jest jej przeznaczenie. Będąc już jednak na siedzeniu i próbując trwać w jakimś bezruchu, co by istotka nie przyszła i jej odwiedzić znalazła swoją różdżkę. Tylko co teraz?
Dlaczego świat oczekiwał od panienki Wright takich wyczynów? Toż to jej serce jeszcze trochę i wysiądzie przy takich emocjach! Nogi jej na tym siedzeniu latały jak galareta, jeśli nie spadnie z niego to będzie cud. Inna sprawa, że już jeden miał miejsce. Ma ten magiczny patyk w rączkach.
Tylko nie chciała przy okazji zabić siebie albo tego żyjątka źle rzuconym zaklęciem. Nie wybaczyłaby sobie tego. Albo innego prefekta. Strach więc nie tyle przed potworkiem, co przed błędem powstrzymał ją chwilowo przed podjęciem jakiegokolwiek działania.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Pon Lut 26, 2018 11:31 pm
Jules, jeżeli liczyłeś na wsparcie ze strony Gilderoya to trafiłeś na trochę kiepski moment. Gdy wszedłeś do środka, Lockhard podskakiwał jakby chciał co najmniej odlecieć z tego przedziału i wręcz obsesyjnie zasłaniał sobie dłońmi wszystkie otwory w głowie. Bełkotał przy tym jakieś niezrozumiałe zdania i tylko od czasu do czasu odważył się zerknąć w stronę zagrożenia, którym okazały się dwie długie, różowe witki ciągnące się po przedziale i próbujące dostać się do nosów obecnych już prefektów. Tak, tak, Amelia… Jeden z różowych języczków już lawirował w twoją stronę.
W międzyczasie z pod fotela wynurzył się kolejny różowy terminator i zaczął zmierzać w stronę Julesa. Ten jednak osobnik wolał chyba patrzeć na to co je, ponieważ śmiało wyszedł z dziury pod siedziskami i stanął na środku przedziału. Waszym oczom ukazała się puszysta, kremowoszara kulka o błyszczących oczkach. To jak Nox, może ty się okażesz wybawicielem od wygłodniałych Pufków?

__________
Osoba która pierwsza odpisze rzuca jedną kością do pojedynku na rozwój sytuacji:
1 – Gilderoy mdleje na widok Pufka i osuwa się na siedzenie
2 – Języczki rezygnują z podjadania gilów i zaczynają przeszukiwać wasze torby
3 – Z pod fotela wynurza się kolejny języczek
4 – Gilderoy widząc Pufka przestaje panikować i zaczyna wzdychać iż jest on przeuroczy
5 – Języczki smyrają was po twarzy
6 – Z pod fotela wychodzi kolejny Pufek
Sponsored content

Przedział dla prefektów Empty Re: Przedział dla prefektów

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach