- Vincent Nightray
Re: Labirynt
Czw Paź 02, 2014 11:38 am
Remus
Dziewczyna objęła cię mocno wątłymi ramionami, jej włosy przesiąknięte były zapachem tego miejsca, a ubranie nieco wilgotne, w dodatku była taka zimna, może to emocje bardziej wyziębiły jej ciało, niż sama chciałaby się do tego przyznać - mimo wszystko była Gryfonką, Gryfoni zawsze mogli się pochwalić przecież odwagą, może to dlatego mimo wszystko po jej policzkach nie płynęły łzy, może to dlatego jej serce wydawało się mocno uderzać, ale znowu nie szalało w klatce piersiowej, zaś oddech się uspokoił zadziwiająco szybko, kiedy wpadła w ramiona Remusa. Wzięła głębszy oddech i przymknęła oczy, mocniej się w niego wciskając, z zadziwiającą siłą zaciskając ręce na jego plecach.- Nic... - Szepnęła. - ...Nic gorszego ode mnie. - Rudowłosa rozchyliła wargi, obnażając dwa długie kły i z prędkością równą mrugnięciu oka wbiła je w szyję... "przyjaciela".
James
Wydawało się, że powietrze zadrżało - obróciłeś się, ale nikogo nie zauważyłeś, chociaż po korytarzu poniosły się szepty, a choć wiatru nie byłeś w stanie odczuć na swoich licach, to błękitne płomienie zadrżały. I szepty. Słyszałeś szepty, które nawarstwiały się jeden przez drugi, nie byłeś w stanie nawet określić, o czym rozmawiały, były ich dziesiątki, męskie, damskie, dziecięce, starsze, zlewały się w jednej intonacji i jedyne, co dawały po sobie odczuć, to niepokój. Mogłeś wyłapać pojedyncze słowa, jak "szuka", "ON", "Władca Nocy", "nie wolno" - ich najwięcej się powtarzało - zupełnie jakby te głosy klepały mantrę, zmienną jedynie w kolejności słów, poza tym stałą i sprawdzoną... jednak mającą w sobie na tyle chaosu, by nie można było uznać, że była wyuczona dawno temu. Zdecydowanie należała do tych improwizowanych.
- Dlaczego mielibyśmy ci pomóc? - Odezwał się ten sam żeński głos, kiedy reszta ucichła - blade światło zagrało w pustej przestrzeni tuż przed twoim nosem, z którego ukształtowała się sylwetka smukłej, wysokiej piękności w długiej, opływającej jej ciało sukni, a obok niej stał jednorożec, równie uloty w swej duchowej formie, na którego boku dama opierała swoją dłoń.
- Vincent Nightray
Re: Labirynt
Sob Lis 01, 2014 4:11 pm
Remus
Poczułeś, że energia z ciebie ubywa, nie miałeś jak wyrwać się z objęć drobnej dziewczyny, były chłodne, żelazne w swym uścisku - w końcu straciłeś przytomność. Nie mogłeś z tym walczyć.Obudziłeś się parę dni później w skrzydle szpitalnym nie mając żadnej rany, a jednak wyraźnie wyczerpany.
Potter
Duchy wyprowadziły cię bezpiecznie z Labiryntu. Czułeś, że miałeś dużo szczęścia.Sesja zakończona z powodu zbyt długiego rozciągnięcia w czasie przez grających.
Nie przysługują żadne nagrody.
- Esmeralda Moore
Re: Labirynt
Nie Gru 07, 2014 7:57 pm
Nikt nie wie gdzie wiatr pogna cygankę. W szkole bardzo trudno było ją znaleźć, co to będzie kiedy skończy szkołę i będzie musiała wyjść do tego wielkiego świata. Była szansa, że wszyscy ci którzy ją widywali, widzą ją po raz ostatni. Z resztą nie wiadomo czy nie zginie przy pierwszej lepszej okazji. Nie chciało się jej wierzyć, że cyganka która nie znała dokładnie swojego statusu krwi w oczach śmierciożerców była by kimś kto nie nadaje się do odstrzału. Ale nie myślała o tym, nie teraz. W końcu co ma się wydarzyć i tak się wydarzy i nikt na to nie miał zbyt wielkiego wpływu. Teraz cyganka chciała pochłonąć to całe życie w siebie, przeżyć je najlepiej jak tylko umiała. Cieszyć się tym co jest tutaj i teraz.
Cyganka znalazła się w tym tajemniczym labiryncie. Nikt nie wiedział czy on istnieje naprawdę czy to też tylko wytwór magii... czy to nie jakieś złudzenie które tworzy się w ludzkich głowach kiedy tutaj wchodzą. Pytanie tylko czy to co dzieje w naszej głownie nie jest na pewno prawdziwe. Cóż to była jedna z tych zagadek które tak naprawdę nigdy nie zostaną rozwiązane. I w sumie może nawet dobrze. Gdyby wszystkie tajemnice świata było tak łatwo rozwiązać było by naprawdę nudno. Żaden dzień nie był by już tak ekscytujący. Romka za nim jednak ruszyła przed siebie wyciągnęła talię kart i zaczęła pojedyncze karty układać na ziemi aby ewentualnie później znaleźć drogę powrotną.
Cyganka znalazła się w tym tajemniczym labiryncie. Nikt nie wiedział czy on istnieje naprawdę czy to też tylko wytwór magii... czy to nie jakieś złudzenie które tworzy się w ludzkich głowach kiedy tutaj wchodzą. Pytanie tylko czy to co dzieje w naszej głownie nie jest na pewno prawdziwe. Cóż to była jedna z tych zagadek które tak naprawdę nigdy nie zostaną rozwiązane. I w sumie może nawet dobrze. Gdyby wszystkie tajemnice świata było tak łatwo rozwiązać było by naprawdę nudno. Żaden dzień nie był by już tak ekscytujący. Romka za nim jednak ruszyła przed siebie wyciągnęła talię kart i zaczęła pojedyncze karty układać na ziemi aby ewentualnie później znaleźć drogę powrotną.
- Alexandra Grace
Re: Labirynt
Nie Gru 07, 2014 8:13 pm
Niby człowiek tak długo chodzi do szkoły. Wszystko ponoć mu znane. Wiadomo, że wie gdzie iść zjeść coś, dotrzeć na znienawidzoną bądź mniej lekcję, czy też gdzie szukać pomocy. Takie oczywiste rzeczy, a przecież te mury mają tyle zakamarków, iż pewnie znana jest nawet samemu dyrektorowi tylko jakaś cząstka tych wszystkich tajemnic. Dlatego warto czasami po prostu iść, a potem nagle sobie gdzieś skręcić. Dostrzec jakiś obraz, który wcześniej był ignorowany przez nas lub sypiąca się cegiełka. Wszystko, choć niewielkie coś znaczy. Więcej lub przeciwnie, ale coś w tym jest. Weźmy na przykład taką Alex. Kręciła się wszędzie. Gdzie by to nie było. Po prostu szła, szła, szła i puff! Tak jak i tym razem. Niby korytarz, jak każdy inny, a zaraz trafia do labiryntu jakiegoś. Super przygoda, czemu by nie skorzystać? I weszła sobie. Bezwiednie zaczęła krążyć po nim, nawet nie myśląc o tym, jak uda się jej wrócić. Ufała czemuś tak okrutnemu, jak los, iż zgodzi się na pewien rozejm raz na jakiś czas. Ile może działać przeciwko niej, no ile? Jakieś ograniczenia są dla wszystkiego, co istnieje. Ograniczony czas i inne takie rzeczy. Tym samym nie przejmując się beztrosko hasała sobie, aż tu nagle kogoś zobaczyła. To dopiero szok. Nie ma chyba miejsc w których nie byłoby kompletnie nikogo. Jakie było znacznie, czy sobie to wymyśliły? Żadne. Są i tyle. A jak się jest to trzeba po prostu sobie z tym radzić. Zbliżyła się do dziewczyny, bo czemu nie? Ludzie nie są tacy straszni. No dobra, nie wszyscy.
- Hej! Miło Cię napotkać - Nie kłamała. Z typową prostotą zaczęła od tak, zwyczajnie rozmawiać. I cieszyła się z spotkania. W końcu każdy człowiek jest fascynujący. Zaś taki, który krąży po takim miejscu i jak zdążyła zauważyć Gryfonka w przeciwieństwie do niej zaznaczyć sobie drogę powrotną to już skarb.
- Hej! Miło Cię napotkać - Nie kłamała. Z typową prostotą zaczęła od tak, zwyczajnie rozmawiać. I cieszyła się z spotkania. W końcu każdy człowiek jest fascynujący. Zaś taki, który krąży po takim miejscu i jak zdążyła zauważyć Gryfonka w przeciwieństwie do niej zaznaczyć sobie drogę powrotną to już skarb.
- Esmeralda Moore
Re: Labirynt
Nie Gru 07, 2014 8:37 pm
Cyganka podskoczyła delikatnie kiedy usłyszała za swoimi plecami czyiś głos. Zdziwiła się, że kogoś tutaj jednak spotkała. W końcu labirynty ludziom nie kojarzyły się najlepiej. Nigdy nie wiadomo gdzie było wyjście i bardzo łatwo było to przełożyć na nasze życie. Było takim labiryntem który prowadził nas nie wiadomo gdzie. Co chwila trafiliśmy na ślepe zaułki i byliśmy niestety zmuszeni ponownie się cofnąć. Wiele osób nad tym ubolewało, ale nie Esmeralda. Ona wiedziała, że w chwili kiedy musi się cofnąć dostaje nową szanse dostrzeżenia czegoś, czego wcześniej nie widziała.
-Cześć...- Powiedziała cicho i posłała dziewczynie przyjazny uśmiech odsłaniając tym samym szereg swoich białych ząbków. Ten kto widział by teraz Esmeraldą na pewno by jej nie posądził o bycie biedną cyganką która tak naprawdę wychowała się na ulicy. Nie przypominała takiej osoby. Była zbyt czysta, i za radosna. Powód był bardzo prosty. Jeżeli człowiek nie był w stanie pokonać jakiejś przeciwności losu powinien był się z nim zaprzyjaźnić. Cyganka wręcz pokonała ten stan rzeczy. Nie przerażało jej to, że po skończeniu szkoły ponownie wyląduje na ulicy, że po raz kolejny bardzo często będzie jej doskwierał głód, że w czasie zimy nie przyjdzie upragnione ciepło. Wszystko to w zielonych szkiełkach dziewczyny miało swój urok, i nie oddała by takiego życia za nic innego na świecie. Była wolna i to jej do pełnego szczęścia wystarczyło...
-Nie wątpię w to... z resztą miło jest spotkać kogo kolwiek i co kolwiek.- Ona też lubiła rozmawiać z ludźmi, ale nie tylko. Zdarzało się jej gadać czasami do drzewa, albo do kwiatka. Przez co w oczach innych ludzi była bardzo zwariowaną cyganką której najpewniej w głowie się poprzewracało od biedy. Ona po prostu patrzyła na ten świat zupełnie inaczej. Dostrzegała znacznie więcej niż przeciętny człowiek i umiała byle pierdółce oddać należyty jej szacunek.
-Cześć...- Powiedziała cicho i posłała dziewczynie przyjazny uśmiech odsłaniając tym samym szereg swoich białych ząbków. Ten kto widział by teraz Esmeraldą na pewno by jej nie posądził o bycie biedną cyganką która tak naprawdę wychowała się na ulicy. Nie przypominała takiej osoby. Była zbyt czysta, i za radosna. Powód był bardzo prosty. Jeżeli człowiek nie był w stanie pokonać jakiejś przeciwności losu powinien był się z nim zaprzyjaźnić. Cyganka wręcz pokonała ten stan rzeczy. Nie przerażało jej to, że po skończeniu szkoły ponownie wyląduje na ulicy, że po raz kolejny bardzo często będzie jej doskwierał głód, że w czasie zimy nie przyjdzie upragnione ciepło. Wszystko to w zielonych szkiełkach dziewczyny miało swój urok, i nie oddała by takiego życia za nic innego na świecie. Była wolna i to jej do pełnego szczęścia wystarczyło...
-Nie wątpię w to... z resztą miło jest spotkać kogo kolwiek i co kolwiek.- Ona też lubiła rozmawiać z ludźmi, ale nie tylko. Zdarzało się jej gadać czasami do drzewa, albo do kwiatka. Przez co w oczach innych ludzi była bardzo zwariowaną cyganką której najpewniej w głowie się poprzewracało od biedy. Ona po prostu patrzyła na ten świat zupełnie inaczej. Dostrzegała znacznie więcej niż przeciętny człowiek i umiała byle pierdółce oddać należyty jej szacunek.
- Alexandra Grace
Re: Labirynt
Nie Gru 07, 2014 9:14 pm
W oczach w zależności od patrzącego w kółko jesteśmy kimś innym. Tylko my sami mamy świadomość, co w nas rzeczywiście siedzi. A człowiek, człowiekowi jest podobny i koniec. Po prostu inaczej wyraża się i w jego duszy świat zbudowany jest w innych barwach. Nie da się jednak powiedzieć, czy to lepiej, czy gorzej. Dzięki tym różnicą w jakimś stopniu świat żyje na swoich zasadach. Nuda przysłoniłaby żywoty, gdyby same klony kręciły się po tych labiryntach. A tak nawet jeśli podobnie skonstruowane to ciekawie jest, gdy inaczej się przez nie przemieszczamy.
Nie mówiąc już o tym, że bieda materialna wcale o niczym nie świadczy. Wnętrzem można być najbogatszą osobą na całym świecie. Dodając do tego inteligencję i mądrość życiową nabytą właśnie przez codzienne trudy powstaje istota, która nie tylko oddycha, ale tlen napędza coś więcej niż organizm. Daje możliwość działania. Do marzeń, które wcale nie są aż tak oddalone od realiów. Może tuż za rogiem czekają by tylko je chwycić? Nie wiadomo, oj nie wiadomo.
- Nazywam się Alex, a ty? Ogólnie to świetny plan z kartami - Naprawdę była tym zachwycona. Genialne w swej prostocie, a zarazem pomysłowe. Tak właśnie można się uczyć od innych. Nawet przez karty na podłodze!
- Ja po prostu tu wpadłam, nawet nie myśląc, że będę kiedyś musiała wyjść - Odwzajemniła uśmiech. Była tak żywiołowa i zakręcona gdzieś pomiędzy własnym móżdżkiem, a innych ludzi, iż takie sprawy były mało istotne. Po prostu była, a jak była to korzystała. Potem się martwiła (a raczej tego nie robiła...).
Nie mówiąc już o tym, że bieda materialna wcale o niczym nie świadczy. Wnętrzem można być najbogatszą osobą na całym świecie. Dodając do tego inteligencję i mądrość życiową nabytą właśnie przez codzienne trudy powstaje istota, która nie tylko oddycha, ale tlen napędza coś więcej niż organizm. Daje możliwość działania. Do marzeń, które wcale nie są aż tak oddalone od realiów. Może tuż za rogiem czekają by tylko je chwycić? Nie wiadomo, oj nie wiadomo.
- Nazywam się Alex, a ty? Ogólnie to świetny plan z kartami - Naprawdę była tym zachwycona. Genialne w swej prostocie, a zarazem pomysłowe. Tak właśnie można się uczyć od innych. Nawet przez karty na podłodze!
- Ja po prostu tu wpadłam, nawet nie myśląc, że będę kiedyś musiała wyjść - Odwzajemniła uśmiech. Była tak żywiołowa i zakręcona gdzieś pomiędzy własnym móżdżkiem, a innych ludzi, iż takie sprawy były mało istotne. Po prostu była, a jak była to korzystała. Potem się martwiła (a raczej tego nie robiła...).
- Esmeralda Moore
Re: Labirynt
Nie Gru 07, 2014 9:44 pm
-Esmeralda... i cóż nie do końca takie genialne- Powiedziała i pomachała jedną, ostatnią kartą która została jej w dłoni, po czym ponownie wylądowała na ziemi.
-No to tutaj moja podróż by się skończyła. Następnym razem wezmę jakąś wełnę czy coś- Owszem dziewczynie do głowy przychodziły sam proste rozwiązania, bo jej umysł nie był ograniczony zbędnymi informacjami które wymuszały by jej umysł do znalezienia jakiś niewiadomo jak skomplikowanych rozwiązań.
-A kto powiedział, że źle byś wtedy zrobiła. Jeżeli nie masz ochoty wracać do wyjścia to po prostu idź przed siebie- W słowach cyganki przeważnie był ukryty jakiś morał... chociaż w sumie nawet nie ukryty bo bardzo łatwo można było dojść do tego co dziewczyna miała w danej chwili na myśli, ale wbrew pozorom nie wiele osób to rozumiało. Romka nigdy nie paplała językiem dla samej zasady paplania, jak już coś mówiła to z zamiarem przybliżenia drugiej osobie samej siebie i swojego świata. Pytanie tylko, że taki człowiek będzie chciał otworzyć szerzej te drzwi które ona uchyliła i wejść do środka czy może raczej tej ucieknie spłoszony. Więcej osób robiło z reguły to drugie przez co Romka czasami czuła się trochę samotna. Odgarnęła swoje czarne niczym heban włosy z ramion na pleców a one posłusznie ześlizgnęły się opadając delikatnie. Położyła sobie spokojnie ręce na biodrach przez co jej chusta zadzwoniła przyjaźnie rozbrzmiewając jeszcze przez chwile w tym miejscu.
-No to tutaj moja podróż by się skończyła. Następnym razem wezmę jakąś wełnę czy coś- Owszem dziewczynie do głowy przychodziły sam proste rozwiązania, bo jej umysł nie był ograniczony zbędnymi informacjami które wymuszały by jej umysł do znalezienia jakiś niewiadomo jak skomplikowanych rozwiązań.
-A kto powiedział, że źle byś wtedy zrobiła. Jeżeli nie masz ochoty wracać do wyjścia to po prostu idź przed siebie- W słowach cyganki przeważnie był ukryty jakiś morał... chociaż w sumie nawet nie ukryty bo bardzo łatwo można było dojść do tego co dziewczyna miała w danej chwili na myśli, ale wbrew pozorom nie wiele osób to rozumiało. Romka nigdy nie paplała językiem dla samej zasady paplania, jak już coś mówiła to z zamiarem przybliżenia drugiej osobie samej siebie i swojego świata. Pytanie tylko, że taki człowiek będzie chciał otworzyć szerzej te drzwi które ona uchyliła i wejść do środka czy może raczej tej ucieknie spłoszony. Więcej osób robiło z reguły to drugie przez co Romka czasami czuła się trochę samotna. Odgarnęła swoje czarne niczym heban włosy z ramion na pleców a one posłusznie ześlizgnęły się opadając delikatnie. Położyła sobie spokojnie ręce na biodrach przez co jej chusta zadzwoniła przyjaźnie rozbrzmiewając jeszcze przez chwile w tym miejscu.
- Alexandra Grace
Re: Labirynt
Pon Gru 08, 2014 7:43 am
- Zwracają się do Ciebie pełnym imieniem, czy jakoś inaczej? - Zapytała z przekory, bo patrząc prawdziwe w oczy to mało kto korzysta z pełnej wersji. Na przykład ona sama. "Alexandro" brzmiało okrutnie poważnie. Nie miała nic przeciwko takiemu zwrotowi, ale zwyczajne Alex było proste, jak ona sama i jego wydźwięk był przyjaźniej odbierany, gdy sama się przedstawia. Całość wykorzystywana przy poważnych rozmowach jak najbardziej. Zaś gdy chciała pokazać, że nie jest jakimś dzikim zwierzem tylko człowiekiem to właśnie z niego korzystała. Znała też ludzi, którzy mieli różnorakie pseudonimy, a chciała uszanować ich wolę. Dlatego wolała się upewnić, jak ma się zwracać do napotkanej dziewczyny.
- Chodzenie przed siebie wcale nie oznacza, że nie chcę się wyjść. Po prostu cofanie się wstecz nikomu nie służy, a po drugiej stronie też musi być koniec - Gryfonka słuchała innych. Ale to, jak rozumie ich słowa to inna bajka. Sama ma dziwną skłonność do budowania w główce własnego świata. Określania go na swoich zasadach. Skutkowało to tym, że tylko ona wie, co jej tam w duszy gra. A szkoda, szkoda... Zrozumieć drugiego - to sztuka dopiero trudna, bo nagle okazuje się, że "wśród ludzi również można czuć się samotnym". Szukać odpowiedzi, kogoś kto wreszcie rozwiąże równanie, które pozornie wydaję się wszystkim dookoła trudne, a gdyby tylko się ktoś przyłożył, zrozumiał podstawowe zasady to wynik zaskoczyłby swoją prostotą. W grę wchodzi zaledwie wytrwałość.
- Chciałabyś pójść dalej bez upewniania się, że możesz wrócić tą samą drogą?
- Chodzenie przed siebie wcale nie oznacza, że nie chcę się wyjść. Po prostu cofanie się wstecz nikomu nie służy, a po drugiej stronie też musi być koniec - Gryfonka słuchała innych. Ale to, jak rozumie ich słowa to inna bajka. Sama ma dziwną skłonność do budowania w główce własnego świata. Określania go na swoich zasadach. Skutkowało to tym, że tylko ona wie, co jej tam w duszy gra. A szkoda, szkoda... Zrozumieć drugiego - to sztuka dopiero trudna, bo nagle okazuje się, że "wśród ludzi również można czuć się samotnym". Szukać odpowiedzi, kogoś kto wreszcie rozwiąże równanie, które pozornie wydaję się wszystkim dookoła trudne, a gdyby tylko się ktoś przyłożył, zrozumiał podstawowe zasady to wynik zaskoczyłby swoją prostotą. W grę wchodzi zaledwie wytrwałość.
- Chciałabyś pójść dalej bez upewniania się, że możesz wrócić tą samą drogą?
- Esmeralda Moore
Re: Labirynt
Pon Gru 08, 2014 8:29 am
oczy cygani delikatnie zaświeciły się chociaż w tym pomieszczeniu tak naprawdę nie było żadnego na tyle mocnego światła aby dwa ogniki mogły zatańczyć w jej oczach.
-Zależy... jedni uważają, że imię Esmeralda jest na tyle piękne i wdzięczne, że grzechem by było skracać je... inni z kolei mówią na mnie Esme albo Es. Wszystko zależy od tego jak ty uważasz za słuszne mnie nazywać- Taka była prawda. Każdy do Romki zwracał się w inny sposób. Były jeszcze osoby które mówili na nią po prostu "cyganko", ale to oczywiście rozumiała, że u dziewczyny kompletnie odpadało. Nie wyglądała raczej na kogoś kto próbuje katalogować ludzi. Chociaż pozory potrafią mylić. Weźmy taką Esmeraldę... piękna dziewczyna i delikatna niczym kwiat róży, ale z drugiej strony nikt nie chciał by jej wkurzyć. Przez swoje piękno była jednym z najgroźniejszych drapieżników jakie mogły chodzić po tej ziemi. Obiecywała schron wszystkim mężczyznom w swoich kruczoczarnych włosach, ale tylko niewielu z nich dostąpiła tego zaszczytu.
-Jestem cyganką... całe moje życie na tym polega. Rzadko idę przed siebie rozkładając karty. W tej chwili zrobiłam to bo chciałam zobaczyć czy będę miała dwa wyjścia. W końcu mogło się stać coś co rozwiało by te karty... ty mogłabyś je pozbierać przez co droga powrotna była by bardzo utrudniona- Dla Romki życie było zabawą. Nie należało brać go na poważnie tylko bawić się, iść tymi ścieżkami które los nam podsuwa i patrzeć gdzie nas doprowadzi.
-Ale jeżeli chcesz... to możemy iść- Ona nie miała nic przeciwko temu. Lubiła przygody, lubiła iść w nieznane nie wiedząc co ją może spotkać na końcu tej drogi.
-Zależy... jedni uważają, że imię Esmeralda jest na tyle piękne i wdzięczne, że grzechem by było skracać je... inni z kolei mówią na mnie Esme albo Es. Wszystko zależy od tego jak ty uważasz za słuszne mnie nazywać- Taka była prawda. Każdy do Romki zwracał się w inny sposób. Były jeszcze osoby które mówili na nią po prostu "cyganko", ale to oczywiście rozumiała, że u dziewczyny kompletnie odpadało. Nie wyglądała raczej na kogoś kto próbuje katalogować ludzi. Chociaż pozory potrafią mylić. Weźmy taką Esmeraldę... piękna dziewczyna i delikatna niczym kwiat róży, ale z drugiej strony nikt nie chciał by jej wkurzyć. Przez swoje piękno była jednym z najgroźniejszych drapieżników jakie mogły chodzić po tej ziemi. Obiecywała schron wszystkim mężczyznom w swoich kruczoczarnych włosach, ale tylko niewielu z nich dostąpiła tego zaszczytu.
-Jestem cyganką... całe moje życie na tym polega. Rzadko idę przed siebie rozkładając karty. W tej chwili zrobiłam to bo chciałam zobaczyć czy będę miała dwa wyjścia. W końcu mogło się stać coś co rozwiało by te karty... ty mogłabyś je pozbierać przez co droga powrotna była by bardzo utrudniona- Dla Romki życie było zabawą. Nie należało brać go na poważnie tylko bawić się, iść tymi ścieżkami które los nam podsuwa i patrzeć gdzie nas doprowadzi.
-Ale jeżeli chcesz... to możemy iść- Ona nie miała nic przeciwko temu. Lubiła przygody, lubiła iść w nieznane nie wiedząc co ją może spotkać na końcu tej drogi.
- Alexandra Grace
Re: Labirynt
Pon Gru 08, 2014 6:38 pm
- Zadałam więc złe pytanie. Jak TY chciałabyś, żebym się do Ciebie zwracała? - Nie zaprzeczyłaby, że to niezwykłe imię. Zakodowała nawet sobie, że musi sprawdzić jego znaczenie. Ponoć imię często może o nas coś powiedzieć, a i że jej własne w jakimś sensie zgadzało się z jej stylem bycia to ufała, iż możliwe jest to w każdym przypadki. Nie konieczne, ale bardzo prawdopodobne. Pozornie wszyscy są tacy zwyczajni. Ni to złe, ni dobre. Dopiero po czasie odkrywamy naturę drugiego. Więc i ta cyganka może być pełną różą. Piękna, ale kująca. Alex gdyby mogła powiedziałaby pewnie, że jest mleczem. Pojmowany jako niby chwast, żółte i często stanowiące pokarm chociażby dla takich żółwi. Potem zamienia się w dmuchawiec i unosi się hen daleko. Wszystko zależy od tego, jak długo poczeka się na kwitnięcie. Chcąc zobaczyć tą wolną i ładniejszą, żyjącą wersję trzeba się poświęcić. Pilnować, by nie zginął w tłumie innych roślin.
- Przezorny zawsze ubezpieczony - A może ubezpieczony to przezorny? Albo jedno i drugie? Los to taka typowa kobieta. Raz robi to, innym to, a podjęcie decyzji nigdy nie jest jednoznaczne. Tym samym rozmyśla się co chwilę i wywołuje wiele wrażeń. Tak to właśnie kieruje nas, a raczej tego nie robi, będąc pochłoniętą swoją grą. Los, to żart!
Alex kompletnie nie maczała paluszków pod te wszystkie dziwne podziały. Cyganka, czy nie to w końcu człowiek, jak ona. Do tego z bogatym dziedzictwem, jak mniemała.
- Z chęcią, ale szkoda trochę Twoich kart. Możesz ich już nie znaleźć - Kuszącym było chodzenie od tak po tym miejscu, ale dziewczyna mogła jeszcze potrzebować swojej talii.
- Przezorny zawsze ubezpieczony - A może ubezpieczony to przezorny? Albo jedno i drugie? Los to taka typowa kobieta. Raz robi to, innym to, a podjęcie decyzji nigdy nie jest jednoznaczne. Tym samym rozmyśla się co chwilę i wywołuje wiele wrażeń. Tak to właśnie kieruje nas, a raczej tego nie robi, będąc pochłoniętą swoją grą. Los, to żart!
Alex kompletnie nie maczała paluszków pod te wszystkie dziwne podziały. Cyganka, czy nie to w końcu człowiek, jak ona. Do tego z bogatym dziedzictwem, jak mniemała.
- Z chęcią, ale szkoda trochę Twoich kart. Możesz ich już nie znaleźć - Kuszącym było chodzenie od tak po tym miejscu, ale dziewczyna mogła jeszcze potrzebować swojej talii.
- Esmeralda Moore
Re: Labirynt
Pon Gru 08, 2014 7:00 pm
Esmeralda była zdecydowanie specyficzną osobą, a może nawet trochę niezwykłą. Wydawało się, że żyła we własnej bajce, ale nie stroniła przed tym aby ciągnąć do niej innych. Miała swoje kolory, całą paletę barw którą malowała coraz to nowsze pejzaże pokazując tym wszystkim ludziom inny świat niż ten który znali do tej pory. Uczyła ich patrzeć ponad to co widać, ale oczywiście nie wszyscy byli pojętnymi uczniami i nad niektórymi trzeba było popracować dłużej.
-Jak bym wolała... hmmmm- Zamyśliła się przez chwilę. Tak naprawdę to jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiała. Przyjmowała takie formy swojego imienia jak ktoś podrzucił.
-Ale chyba najbardziej lubię jak ktoś mówi do mnie Esmeralda- Sama bardzo lubiła to imię i jeżeli dziewczyna postanowi sprawdzić co oznacza cóż może doznać niezłego szoku. W końcu było tak samo tajemnicze jak jej oczy w których cały czas uparcie tańczyły iskierki. A jej uśmiech był bardziej tajemniczy od mroku który spowijał ziemię kiedy zapadła noc.
-Czasami trzeba porzucić coś na rzecz czegoś innego. Taka to już kolej rzeczy, ale nigdy tego nie możemy żałować. Nawet jeżeli spotka nas coś złego wtedy to wspomnienie tej porzuconej rzeczy daje nam wiarę w lepsze jutro- Przynajmniej ona tak myślała. Kiedy jej było smutno wracała zawsze myślami do uliczek Londynu podczas lata, kiedy to biegała po zaułkach nucąc sobie wesoło jakąś muzyczkę, była wolna, może i biedna, często głodna, ale godna... i nigdy nie wstydziła się swojego pochodzenia. Zawsze mówiła otwarcie kim jest. Gdyby zgrywała inną osobę kim by tak naprawdę się stała?, czy nadal by była cyganką, czy może kimś innym, a może po prostu ubrała by kostium zupełnie tak jak dzieci na Halloween które przebierały się za cyganki. Oczy dziecka potrafią być naprawdę niezwykłym zwierciadłem. Nie widzą zła, każdy człowiek dla nich jest szlachetny, bez żadnej skazy... dopiero z wiekiem te rysy zaczynają się pojawiać, a może sami sobie je dorysowujemy?
-Jak bym wolała... hmmmm- Zamyśliła się przez chwilę. Tak naprawdę to jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiała. Przyjmowała takie formy swojego imienia jak ktoś podrzucił.
-Ale chyba najbardziej lubię jak ktoś mówi do mnie Esmeralda- Sama bardzo lubiła to imię i jeżeli dziewczyna postanowi sprawdzić co oznacza cóż może doznać niezłego szoku. W końcu było tak samo tajemnicze jak jej oczy w których cały czas uparcie tańczyły iskierki. A jej uśmiech był bardziej tajemniczy od mroku który spowijał ziemię kiedy zapadła noc.
-Czasami trzeba porzucić coś na rzecz czegoś innego. Taka to już kolej rzeczy, ale nigdy tego nie możemy żałować. Nawet jeżeli spotka nas coś złego wtedy to wspomnienie tej porzuconej rzeczy daje nam wiarę w lepsze jutro- Przynajmniej ona tak myślała. Kiedy jej było smutno wracała zawsze myślami do uliczek Londynu podczas lata, kiedy to biegała po zaułkach nucąc sobie wesoło jakąś muzyczkę, była wolna, może i biedna, często głodna, ale godna... i nigdy nie wstydziła się swojego pochodzenia. Zawsze mówiła otwarcie kim jest. Gdyby zgrywała inną osobę kim by tak naprawdę się stała?, czy nadal by była cyganką, czy może kimś innym, a może po prostu ubrała by kostium zupełnie tak jak dzieci na Halloween które przebierały się za cyganki. Oczy dziecka potrafią być naprawdę niezwykłym zwierciadłem. Nie widzą zła, każdy człowiek dla nich jest szlachetny, bez żadnej skazy... dopiero z wiekiem te rysy zaczynają się pojawiać, a może sami sobie je dorysowujemy?
- Alexandra Grace
Re: Labirynt
Pon Gru 08, 2014 7:49 pm
I prawidłowo! Gdyby każdy się dopasowywał do innych to ludki stałyby się szare, a inni kopiowaliby to. Nudy wieczne zapewnione. A gdy znajdzie się ktoś, kto odróżnia kolory, a jego pędzel wciąż kręci się dookoła to nagle wszystko ma swoją uniwersalną barwę. Z uczniami na tych lekcjach idzie opornie, bo jak miłuje się właśnie nijakie kolory to ciężko zobaczyć piękno tak różne od własnego. Co człowiek to nowy, prywatny świat.
- Więc Esmeralda - Uśmiechnęła się szerzej i co jakiś czas przypominała w myślach samej sobie, że ma to sprawdzić. Szok będzie wtedy, gdy znaczenie pokryje się z rzeczywistością, bo to właśnie lubiła sprawdzać. Czy imię to tylko nazwa, pusta i nieokreślająca, czy może jednak nasza ukryta opowieść? Coś co po nadaniu rozpoczyna i nawiązuje choć delikatnie do naszej własnej opowieści? Czynnik zewnętrzny, czy może zwyczajna część nas samych?
- Zostawić. Porzucanie jest złym słowem. Ma zbytnio negatywne zabarwienie - Londyn? Cóż, kto co woli. Gryfonka miała tam rodzinę, ale to nie jej bajka. Domem zawsze będzie w jej przekonaniu spokojniejsza Szkocja. Niby dwoma językami mówi, krew wymieszana pochodzeniem z obu tych miejsc, ale zawsze sercem zostanie właśnie tam. Nigdzie indziej.
Nakładając maskę, czyli udając nie można już chyba nawet powiedzieć, że jest się kimś. Gra wtedy kręci się dookoła tego, że nie jest się sobą. A nie będąc sobą jesteśmy nikim, nawet jeśli tworzymy jakąś iluzję dla innych, że to KTOŚ. Nie będąc jednak sobą to tworzymy kopię czegoś, ale nigdy się nią nie stajemy. Puste lalki i tyle.
Zdecydowanie sami tworzymy te ultra klapki na oczy. Chociaż nie wszyscy. Taka Alexandra zostawiła w sobie z dziecka to, co zwą naiwnością, a ona sama wiarą i nadzieją.
- Może ktoś je pozbiera? Ja z radością poszłabym dalej
- Więc Esmeralda - Uśmiechnęła się szerzej i co jakiś czas przypominała w myślach samej sobie, że ma to sprawdzić. Szok będzie wtedy, gdy znaczenie pokryje się z rzeczywistością, bo to właśnie lubiła sprawdzać. Czy imię to tylko nazwa, pusta i nieokreślająca, czy może jednak nasza ukryta opowieść? Coś co po nadaniu rozpoczyna i nawiązuje choć delikatnie do naszej własnej opowieści? Czynnik zewnętrzny, czy może zwyczajna część nas samych?
- Zostawić. Porzucanie jest złym słowem. Ma zbytnio negatywne zabarwienie - Londyn? Cóż, kto co woli. Gryfonka miała tam rodzinę, ale to nie jej bajka. Domem zawsze będzie w jej przekonaniu spokojniejsza Szkocja. Niby dwoma językami mówi, krew wymieszana pochodzeniem z obu tych miejsc, ale zawsze sercem zostanie właśnie tam. Nigdzie indziej.
Nakładając maskę, czyli udając nie można już chyba nawet powiedzieć, że jest się kimś. Gra wtedy kręci się dookoła tego, że nie jest się sobą. A nie będąc sobą jesteśmy nikim, nawet jeśli tworzymy jakąś iluzję dla innych, że to KTOŚ. Nie będąc jednak sobą to tworzymy kopię czegoś, ale nigdy się nią nie stajemy. Puste lalki i tyle.
Zdecydowanie sami tworzymy te ultra klapki na oczy. Chociaż nie wszyscy. Taka Alexandra zostawiła w sobie z dziecka to, co zwą naiwnością, a ona sama wiarą i nadzieją.
- Może ktoś je pozbiera? Ja z radością poszłabym dalej
- Esmeralda Moore
Re: Labirynt
Pon Gru 08, 2014 10:43 pm
-Jeżeli ktoś pozbiera to mam nadzieję, że przyniosą temu komuś tyle szczęścia co mi- Dziewczyna nie należała do osób które narzekały z powodu swojego aktualnego położenia. Ludzie nie doceniali dziecinnej fantazji. Ona pozwalała każdy zły los zmienić w dobry. A ludzie woleli zamknąć się w swoim cierpieniu i czekali aż ktoś łaskawie się nad nimi pochyli. No, ale jak było już powiedziane nie każdy musi być taki jak Esmeralda. Nie każdy musi wstawać z miejsca i zacząć tańczyć i pić od tak, bez powodu, tylko dlatego że żyje. Puchonka ceniła sobie swoje życie, ale doskonale wiedziała, że gdyby zaszła by taka potrzeba oddała by je za ten świat. Nawet za to aby między cyganami a przeciętnym zjadaczem chleba zapanował w końcu spokój.
-Mówisz, że porzucanie jest złym słowem. Fakt, jest bolesnym ale ma też drugie dno. Po przez porzucenie rozumiesz rozpoczęcie czegoś nowego. Więc nie powiedziała bym, że to jest takie okrutne.- Chwyciła skrawek swojej tęczowej i zwiewnej spódnicy w kilka palców i zaczęła powoli się cofać wyciągając w kierunku dziewczyny rękę. Na jej usteczkach jawił się delikatny uśmiech. Przypominała teraz jakąś syrenę która usiłowała wciągnąć pod wodę swoją ofiarę aby ją w tych głębinach skonsumować. Takie mogło być wrażenie, ale jakże mylne. Chciała tylko wciągnąć dziewczynę do swojego świata. Do świata gdzie nikt nie znał ani smutku, bólu czy łez. Te pojęcia nie miały tam prawa egzystencji.
-Mówisz, że porzucanie jest złym słowem. Fakt, jest bolesnym ale ma też drugie dno. Po przez porzucenie rozumiesz rozpoczęcie czegoś nowego. Więc nie powiedziała bym, że to jest takie okrutne.- Chwyciła skrawek swojej tęczowej i zwiewnej spódnicy w kilka palców i zaczęła powoli się cofać wyciągając w kierunku dziewczyny rękę. Na jej usteczkach jawił się delikatny uśmiech. Przypominała teraz jakąś syrenę która usiłowała wciągnąć pod wodę swoją ofiarę aby ją w tych głębinach skonsumować. Takie mogło być wrażenie, ale jakże mylne. Chciała tylko wciągnąć dziewczynę do swojego świata. Do świata gdzie nikt nie znał ani smutku, bólu czy łez. Te pojęcia nie miały tam prawa egzystencji.
- Alexandra Grace
Re: Labirynt
Wto Gru 09, 2014 5:46 pm
Szczęśliwe karty... każdy chciałby takie mieć. Chociaż Alexandra chyba robiła z siebie wyjątek. Nie miała symboli, przedmiotów, niczego, co miałoby przynosić jej szczęście. Wyznawała prostą zasadę, że każdy może być szczęściem dla innych, a swojego jest panem. Odrzuci je bądź znajdzie. Zależy od człowieczka. Właśnie tacy potrzebujący łaski pochylenia znajdowali się w momencie wybierania. I żaden talizman ich przed tym nie uchroni. Chyba, że uwierzą, iż może przynosić im owe szczęście. To dopiero jest magia. Sprawie, że myśl jest rzeczywista. Coś jak efekt placebo. Cóż, ważne, że działa.
Przeciętny zjadacz chleba to tak samo cygan, jak inny człowiek. Bez większych różnic. A może Gryfonka była ślepa? Jej życie polegało na odkrywaniu innych, pomaganiu im. Jakoś inne rzeczy nie interesowały jej. Zwyczajny, jak wszyscy, czyli równocześnie nadzwyczajny, bo niepowtarzalny. Nie ma dwóch takich na globie.
- Gdy idę dalej to nie porzucam starego. Ale to już moja filozofia, więc nie będę kłócić się z Twoją - To właśnie takie interesujące w nas wszystkich. Zawsze mamy coś do powiedzenia, a każde usta wydobywają z siebie rozmaite rzeczy.
W sumie syreny bardziej śpiewem niż dłońmi, ale cichutko, przemilczmy fakt. Ta dziewczyna nie znała łez. Smutek? Oczywiście. Ból? Również. Jednak by zauważyć różnice między tymi rzeczami, a radosnymi trzeba wdepnąć każdą ze stron. Alexandra nie chwyciła dłoni Esmeraldy. Sama wyciągnęła jedną przed siebie w jej kierunku.
I co teraz?
Przeciętny zjadacz chleba to tak samo cygan, jak inny człowiek. Bez większych różnic. A może Gryfonka była ślepa? Jej życie polegało na odkrywaniu innych, pomaganiu im. Jakoś inne rzeczy nie interesowały jej. Zwyczajny, jak wszyscy, czyli równocześnie nadzwyczajny, bo niepowtarzalny. Nie ma dwóch takich na globie.
- Gdy idę dalej to nie porzucam starego. Ale to już moja filozofia, więc nie będę kłócić się z Twoją - To właśnie takie interesujące w nas wszystkich. Zawsze mamy coś do powiedzenia, a każde usta wydobywają z siebie rozmaite rzeczy.
W sumie syreny bardziej śpiewem niż dłońmi, ale cichutko, przemilczmy fakt. Ta dziewczyna nie znała łez. Smutek? Oczywiście. Ból? Również. Jednak by zauważyć różnice między tymi rzeczami, a radosnymi trzeba wdepnąć każdą ze stron. Alexandra nie chwyciła dłoni Esmeraldy. Sama wyciągnęła jedną przed siebie w jej kierunku.
I co teraz?
- Esmeralda Moore
Re: Labirynt
Sro Gru 10, 2014 10:53 pm
A więc i ty nie masz tej odwagi aby chwycić jej rękę i dać się wprowadzić w ten tajemniczy świat. Czyżbyś się bała, że gdy to zrobisz ona po prostu ciebie wciągnie w głąb. Czekasz aż to ona chwyci ciebie za rękę obiecując ci, że nie stanie ci się wtedy krzywda. Niestety to jest Romka i takich rzeczy obiecać nie może. W końcu jej świat jest piękny, ale pełen krain które mogą zabić. Ale z drugiej strony kiedy ktoś odważył się tam wejść dziewczyna rozwijała nad tą osobą swoje skrzydła które były odziane w pióra różnymi kolorami, chroniąc tym samym tą biedną istotkę przed złem.
Uśmiechnęła się tylko w kierunku dziewczyny. A w tym uśmiechu było coś tajemniczego, coś co chciał odkryć każdy człowiek, ale tak naprawdę nikomu nie było to dane. Umysł i serce Romki było niczym ocean. Raz spokojne i pozwoliło żeglarzowi dopłynąć do celu, a raz wręcz przeciwnie. Istniał straszny sztorm który wcześniej czy później niszczył statek tego nieszczęśnika, a fale ciągnęły go na samo dno. Ale nawet wtedy kiedy taka osoba szła na dno nie próbowała się wyratować. Wiedziała, że gdzieś na dnie tego oceanu leży prawdziwy skarb w skrzyni. Wielu chciało go odnaleźć, ale każdy niestety kończył tak samo. W zasięgu wzroku miał już tą wielka złota skrzynię, ale nim zdążył sięgnąć swą dłonią w tamtym kierunku zaczynało brakować mu powietrza i opadła na dno. Cyganka wtedy okazywała swoją łaskę i wyciągała biedaka z głębin i popłynęła z nim na bezpieczny ląd gdzie kładła nieprzytomną osobę na miękkim piasku i znikała niczym ta piana morska. A taka osoba musiała rozpoczynać na nowo swoje poszukiwania.
Cyganeczka cofnęła się parę kroków do tyłu i mrugnęła do dziewczyny przyjaźnie. Czyżby miała ochotę na małą zabawę.
-Znajdź mnie- Zachichotała niczym mała dziewczynka i po prostu zniknęła gdzieś między ścianami labiryntu. Jaka była ochrona Elizabeth stworzoną przez romkę. Jej chusta z monetkami która dzwoniła wskazując jej właściwą drogę aby nie straciła dziewczyny z oczy i nie zgubiła się. Wystarczyło tylko się wsłuchać w ten piękny dźwięk aby wiedzieć gdzie ukrywa się dziweczę.
Uśmiechnęła się tylko w kierunku dziewczyny. A w tym uśmiechu było coś tajemniczego, coś co chciał odkryć każdy człowiek, ale tak naprawdę nikomu nie było to dane. Umysł i serce Romki było niczym ocean. Raz spokojne i pozwoliło żeglarzowi dopłynąć do celu, a raz wręcz przeciwnie. Istniał straszny sztorm który wcześniej czy później niszczył statek tego nieszczęśnika, a fale ciągnęły go na samo dno. Ale nawet wtedy kiedy taka osoba szła na dno nie próbowała się wyratować. Wiedziała, że gdzieś na dnie tego oceanu leży prawdziwy skarb w skrzyni. Wielu chciało go odnaleźć, ale każdy niestety kończył tak samo. W zasięgu wzroku miał już tą wielka złota skrzynię, ale nim zdążył sięgnąć swą dłonią w tamtym kierunku zaczynało brakować mu powietrza i opadła na dno. Cyganka wtedy okazywała swoją łaskę i wyciągała biedaka z głębin i popłynęła z nim na bezpieczny ląd gdzie kładła nieprzytomną osobę na miękkim piasku i znikała niczym ta piana morska. A taka osoba musiała rozpoczynać na nowo swoje poszukiwania.
Cyganeczka cofnęła się parę kroków do tyłu i mrugnęła do dziewczyny przyjaźnie. Czyżby miała ochotę na małą zabawę.
-Znajdź mnie- Zachichotała niczym mała dziewczynka i po prostu zniknęła gdzieś między ścianami labiryntu. Jaka była ochrona Elizabeth stworzoną przez romkę. Jej chusta z monetkami która dzwoniła wskazując jej właściwą drogę aby nie straciła dziewczyny z oczy i nie zgubiła się. Wystarczyło tylko się wsłuchać w ten piękny dźwięk aby wiedzieć gdzie ukrywa się dziweczę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach