- Kyohei Takano
Re: Mała sala
Nie Lis 30, 2014 10:05 pm
Chłopak popatrzył na ślizgona z nie małą pogardą. Nie kojarzył jego imienia bo co go to tak naprawdę obchodziło. Wystarczył fakt, że nosił tą zieloną plakietkę na piersi, i jeszcze obnosił się z tym jak by to był jakiś powód do dumy. Gdyby on trafił do ślizgonów sam by skoczył z wieży i by mu po prostu ułatwił sprawę.
-Nawet tak nie mów... - Sama myśl, że mógł tutaj przyjść z jego powodu napawała go obrzydzeniem.
-To już bym wolał aby przypełzła tutaj jakaś sklątka, albo inne obrzydliwe stworzenie- I tak by pewnie wzbudzało by mniejsze obrzydzenie w Kyo niż ten chłopak teraz.
-A co... wolałbyś abym wyżywał się na innych... a najlepiej na mugolakach co- On akurat do czegoś takiego jeszcze nigdy się nie posunął. Co więcej, był w stanie stanąć w obronie takich osób, chociaż tak naprawdę nie wiązało o z nimi kompletnie nic.
-Nie mierz ludzi własną miarą- Puchon kiedy czuł, że za chwilę wybuchnie po prostu zaszywał się w jakiś odludnych miejscach i tam wyładowywał swoją złość. Chociaż nie zawsze to było możliwe. Zdarzało mu się wyżyć na kimś, a potem czuł się z tym naprawdę paskudnie.
-Nawet tak nie mów... - Sama myśl, że mógł tutaj przyjść z jego powodu napawała go obrzydzeniem.
-To już bym wolał aby przypełzła tutaj jakaś sklątka, albo inne obrzydliwe stworzenie- I tak by pewnie wzbudzało by mniejsze obrzydzenie w Kyo niż ten chłopak teraz.
-A co... wolałbyś abym wyżywał się na innych... a najlepiej na mugolakach co- On akurat do czegoś takiego jeszcze nigdy się nie posunął. Co więcej, był w stanie stanąć w obronie takich osób, chociaż tak naprawdę nie wiązało o z nimi kompletnie nic.
-Nie mierz ludzi własną miarą- Puchon kiedy czuł, że za chwilę wybuchnie po prostu zaszywał się w jakiś odludnych miejscach i tam wyładowywał swoją złość. Chociaż nie zawsze to było możliwe. Zdarzało mu się wyżyć na kimś, a potem czuł się z tym naprawdę paskudnie.
- Regulus Black
Re: Mała sala
Pon Gru 01, 2014 6:51 pm
- Na przykład mugol? - spytał uszczypliwie. - Obrzydliwości sie przyciągają.
Nigdy nie był milutki dla takich jak on. Jego zdolności były nieszczęśliwym przypadkiem, a Black dodatkowo uważał, że nie należały się mugolakowi.
- Nie zwykłem wyżywać moich emocji na innych stworzeniach. - zaczął, przyglądając się chłopakowi. Mrużył przy tym lekko oczy i marszczył ciemne brwi. Wyglądał na zamyślonego. Prawda, znecał sie nad nieczystymi czarodziejami, ale nie po to, aby poczuć się lepszym ani żeby się wyładować.
Nigdy nie potrzebował wyładowywać swoich emocji. Czuł się dobrze, mając je takie jakie są i nawet jeśli stresował sie czy nie był pewien swoich postępowań, trzymał to głęboko i nigdy, nawet w samotności nie okazywał tego światu. Dlatego jego wzrok był taki opanowany, idealnie skrywał wszelkie odczucia. W połączeniu z pogardliwym uśmieszkiem wyglądał, jakby go wyzywał.
- Nie mierz mnie swoją miarą, szlamo. - dodał, powtarzając jego słowa. Złapał za lekko poszkodowane, ale całe krzesło i usiadł na nim, stawiając oparcie przed swoją twarzą. Możemy się trochę pobawić...
Nigdy nie był milutki dla takich jak on. Jego zdolności były nieszczęśliwym przypadkiem, a Black dodatkowo uważał, że nie należały się mugolakowi.
- Nie zwykłem wyżywać moich emocji na innych stworzeniach. - zaczął, przyglądając się chłopakowi. Mrużył przy tym lekko oczy i marszczył ciemne brwi. Wyglądał na zamyślonego. Prawda, znecał sie nad nieczystymi czarodziejami, ale nie po to, aby poczuć się lepszym ani żeby się wyładować.
Nigdy nie potrzebował wyładowywać swoich emocji. Czuł się dobrze, mając je takie jakie są i nawet jeśli stresował sie czy nie był pewien swoich postępowań, trzymał to głęboko i nigdy, nawet w samotności nie okazywał tego światu. Dlatego jego wzrok był taki opanowany, idealnie skrywał wszelkie odczucia. W połączeniu z pogardliwym uśmieszkiem wyglądał, jakby go wyzywał.
- Nie mierz mnie swoją miarą, szlamo. - dodał, powtarzając jego słowa. Złapał za lekko poszkodowane, ale całe krzesło i usiadł na nim, stawiając oparcie przed swoją twarzą. Możemy się trochę pobawić...
- Kyohei Takano
Re: Mała sala
Sro Gru 03, 2014 11:48 pm
-Uwierz mi... mugole są znacznie mniej obrzydliwi niż ty- Mruknął cicho, chociaż doskonale wiedział, że ten komentarz był kompletnie zbędny. Chłopak i tak się tym nie przejmie i spłynie to po nim jak po rybie. Wielkiej oślizgłej i śmierdzącej rybie... bleeee. Dla Kyo znęcanie się było znęcaniem bez względu na to co się chciało osiągnąć. Chłopak znał trochę inne drogi do tego, siły czy to słownej czy fizycznej używał już w razie ostateczności.
-Och jakie to oryginalne. Był byś chociaż na tyle inteligentny i dodał byś sobie jakiegoś koloru za miast wtapiać się w tą bandę bezbarwnych baranów- Określenie typu "ty szlamo" tak naprawdę nigdy na niego nie działało. Z jednego bardzo prostego powodu. Nie wiele go interesowało to co inni myślą na jego temat.
-Interesuje mnie tylko jedno. jaki jest sens w nienawidzeniu takich osób. Przecież oni nie mieli żadnego wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzą. A i takie gadanie nie sprawi, że ich krew nagle stanie się czysta, o ile taka w ogóle istnieje- Dla niego ten podział brudna krew i czysta był bardzo oklepany, przez co naprawdę ciężko mu było uwierzyć, że coś takiego jest. Z resztą jak by tak dokładniej pogrzebać w rodach "czystokrwistych" to ciekawe czy dalej byli by tacy bez żadnej skazy... no ale to nie jego zadanie i nie miał kompletnie zamiaru się tym zajmować, bo za wiele pracy by go to kosztowało.
-Och jakie to oryginalne. Był byś chociaż na tyle inteligentny i dodał byś sobie jakiegoś koloru za miast wtapiać się w tą bandę bezbarwnych baranów- Określenie typu "ty szlamo" tak naprawdę nigdy na niego nie działało. Z jednego bardzo prostego powodu. Nie wiele go interesowało to co inni myślą na jego temat.
-Interesuje mnie tylko jedno. jaki jest sens w nienawidzeniu takich osób. Przecież oni nie mieli żadnego wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzą. A i takie gadanie nie sprawi, że ich krew nagle stanie się czysta, o ile taka w ogóle istnieje- Dla niego ten podział brudna krew i czysta był bardzo oklepany, przez co naprawdę ciężko mu było uwierzyć, że coś takiego jest. Z resztą jak by tak dokładniej pogrzebać w rodach "czystokrwistych" to ciekawe czy dalej byli by tacy bez żadnej skazy... no ale to nie jego zadanie i nie miał kompletnie zamiaru się tym zajmować, bo za wiele pracy by go to kosztowało.
- Regulus Black
Re: Mała sala
Czw Gru 04, 2014 4:16 pm
Banda bezbarwnych baranów. Ładnie określone. On jednak wiedział, że bycie właśnie w tej grupce było określone potrzebą przynależności do czegoś większego niż jednostka. Każdy wokół oczekiwał od niego, że właśnie to takiej a nie innej zbiorowości będzie należał.
- Nie śmiej mówić do mnie w ten sposób. - syknął, marszcząc prosty nos. Porównanie do sklątki byłoby dla niego mniej obraźliwe niż porównanie do mugola.
Zanim odpowiedział chłopakowi zastanowił sie chwilę nad tym tematem. Właściwie nigdy o tym nie myślał. Nienawiść do mugoli i ich potomków była wpajana w jego umysł od najmłodszych lat, a on niczym gąbka chłonął słowa rodziców, ciotek, dziadków i wujków, wszystkich czystokrwistych czarodziei Blacków. Na przykładzie brata widział, że inne poglądy przekreśliłyby go w rodzinie... A nawet miłość jego matki zostałaby ograniczona.
Jednak tego, że wymaga się od niego takiej nienawiści nie mógł mu powiedzieć.
- To przez ukrywanie. - zaczął, kiedy uznał, że to może być ostateczny wynik. - Nienawidzę mugoli za ich niewiedzę, za ich chciwość, za to, że zepchnęli nas do podziemi, gdzie musimy żyć ukrywając się przed nimi. Za to, że gdybyśmy się nie ukrywali, zniszczyliby nas. Za to, że głównym wyznacznikiem potęgi w ich świecie są pieniądze.
- Nie śmiej mówić do mnie w ten sposób. - syknął, marszcząc prosty nos. Porównanie do sklątki byłoby dla niego mniej obraźliwe niż porównanie do mugola.
Zanim odpowiedział chłopakowi zastanowił sie chwilę nad tym tematem. Właściwie nigdy o tym nie myślał. Nienawiść do mugoli i ich potomków była wpajana w jego umysł od najmłodszych lat, a on niczym gąbka chłonął słowa rodziców, ciotek, dziadków i wujków, wszystkich czystokrwistych czarodziei Blacków. Na przykładzie brata widział, że inne poglądy przekreśliłyby go w rodzinie... A nawet miłość jego matki zostałaby ograniczona.
Jednak tego, że wymaga się od niego takiej nienawiści nie mógł mu powiedzieć.
- To przez ukrywanie. - zaczął, kiedy uznał, że to może być ostateczny wynik. - Nienawidzę mugoli za ich niewiedzę, za ich chciwość, za to, że zepchnęli nas do podziemi, gdzie musimy żyć ukrywając się przed nimi. Za to, że gdybyśmy się nie ukrywali, zniszczyliby nas. Za to, że głównym wyznacznikiem potęgi w ich świecie są pieniądze.
- Kyohei Takano
Re: Mała sala
Sob Gru 06, 2014 5:16 pm
-Sory... taka prawda. Najgłupszy i najokrutniejszy mugol, ma w sobie więcej szlachetności niż ty- Mruknął ze stoickim spokojem. Chłopak normalnie nie był osobą która lubiła kogoś obrażać, ale jeżeli przed nim stawała osoba której wręcz nienawidziły to słowa jakoś same my wylatywały z ust, a on sam kompletnie nie patrzył na ewnetualne konsekwencje.
-Wy też nie jesteście święci. Jesteście wredni i ranicie innych bez powodu... w sumie powód jest, ale wy sobie ubzduraliście, że to jest jakaś wielka zbrodnia. Chlubicie się swoim bogactwem jak by to innych w jakimś stopniu miało zacząć interesować. W naszym świecie wyznacznikiem jest czysta krew... na jedno wychodzi- Przynajmniej dla niego nie było żadnej różnicy. Nie rozumiał jak można potępiać kogoś za jakieś zdarzenie na które nie miał żadnego wpływu. Ci wszyscy ludzie nie urodzili się mugolami bo takie było ich życzenie, bo mieli niby jakiś wybór.
-Pieprzysz po prostu bez ładu i składu. To wszystko kupy się nie trzyma, no ale nie będę psuł twojego świata bo w sumie po co- A niech sobie żyje z tymi klapkami na oczach co chłopakowi do tego. Jeżeli zobaczy, że robi komuś krzywdę pewnie wejdzie w środek akcji... taka już była jego natura.
-Wy też nie jesteście święci. Jesteście wredni i ranicie innych bez powodu... w sumie powód jest, ale wy sobie ubzduraliście, że to jest jakaś wielka zbrodnia. Chlubicie się swoim bogactwem jak by to innych w jakimś stopniu miało zacząć interesować. W naszym świecie wyznacznikiem jest czysta krew... na jedno wychodzi- Przynajmniej dla niego nie było żadnej różnicy. Nie rozumiał jak można potępiać kogoś za jakieś zdarzenie na które nie miał żadnego wpływu. Ci wszyscy ludzie nie urodzili się mugolami bo takie było ich życzenie, bo mieli niby jakiś wybór.
-Pieprzysz po prostu bez ładu i składu. To wszystko kupy się nie trzyma, no ale nie będę psuł twojego świata bo w sumie po co- A niech sobie żyje z tymi klapkami na oczach co chłopakowi do tego. Jeżeli zobaczy, że robi komuś krzywdę pewnie wejdzie w środek akcji... taka już była jego natura.
- Regulus Black
Re: Mała sala
Sob Gru 06, 2014 5:29 pm
Usta młodego Blacka momentalnie przyozdobił gorzki uśmiech.
- Po co ja Ci w ogóle cokolwiek mówiłem? Nawet nie liczyłem na to, że zrozumiesz.
Wstał z krzesła i przesunął je gdzieś daleko w kąt sali, po czym minął Kyoheia, przymykając oczy ze zrezygnowaniem. Nie ze złością, czy nienawiścią.
- Sądzisz, że mój świat trzyma się kupy tak? To ja Ci powiem tylko jedno... żyjemy w tym samym świecie. Jedynie patrzymy na niego inaczej.
Wyszedł z sali, nie chcąc nawet już rozmawiać z młodym Japończykiem, świadom, że to nie ma najmniejszego sensu. Nie uważał, że ten go zrozumie, a już szczególnie jego wewnętrzne rozdarcie, pomiędzy jego pragnieniami, a oczekiwaniami wszystkich wokół. Dorastał w przekonaniu, że jest to dokładnie to samo, jednak z wiekiem to się zmieniało i w końcu sam już nie wiedział czego chce tak naprawdę...
[z/t]
- Po co ja Ci w ogóle cokolwiek mówiłem? Nawet nie liczyłem na to, że zrozumiesz.
Wstał z krzesła i przesunął je gdzieś daleko w kąt sali, po czym minął Kyoheia, przymykając oczy ze zrezygnowaniem. Nie ze złością, czy nienawiścią.
- Sądzisz, że mój świat trzyma się kupy tak? To ja Ci powiem tylko jedno... żyjemy w tym samym świecie. Jedynie patrzymy na niego inaczej.
Wyszedł z sali, nie chcąc nawet już rozmawiać z młodym Japończykiem, świadom, że to nie ma najmniejszego sensu. Nie uważał, że ten go zrozumie, a już szczególnie jego wewnętrzne rozdarcie, pomiędzy jego pragnieniami, a oczekiwaniami wszystkich wokół. Dorastał w przekonaniu, że jest to dokładnie to samo, jednak z wiekiem to się zmieniało i w końcu sam już nie wiedział czego chce tak naprawdę...
[z/t]
- Kyohei Takano
Re: Mała sala
Sob Gru 06, 2014 6:03 pm
Chłopak do końca nie wiedział co właśnie miało miejsce. Kiedy ten po prostu odwrócił się i trzasnął drzwiami, Kyo stał jak wmurowany w ziemię. Zamrugał kilka razy powiekami.
-Ehhh... obraził się- Nie wiedzieć dlaczego jakoś to wszystko poprawiło mu trochę nastrój. Cała ta sytuacja była conajmniej zabawna... no przynajmniej z jego punktu widzenia. Nie miał pojęcia, że prawda może sprawić, że ktoś się obrazi... no, ale co go to obchodziło. W końcu i tak nie lubił tego człowieka to czym on się będzie przejmować. Westchnął tylko cicho i wsadził sobie ręce do kieszeni. Więc dom węża jest chyba z lekka przereklamowany jeżeli chodzi o ich pyskatość. Więc może tiara się pomyliła przydzielając go do puchonów. Wzdrygnął się na samą myśl, że mógłby nosić te szaty z zieloną plakietką. Nie tego by chyba nie przeżył.
Stwierdzając, że w sumie nic tu po nim podszedł do drzwi i uchylił je delikatnie wślizgując się w szparę między nimi a framugą. I po prostu po chwilce już go tutaj nie było.
z/t
-Ehhh... obraził się- Nie wiedzieć dlaczego jakoś to wszystko poprawiło mu trochę nastrój. Cała ta sytuacja była conajmniej zabawna... no przynajmniej z jego punktu widzenia. Nie miał pojęcia, że prawda może sprawić, że ktoś się obrazi... no, ale co go to obchodziło. W końcu i tak nie lubił tego człowieka to czym on się będzie przejmować. Westchnął tylko cicho i wsadził sobie ręce do kieszeni. Więc dom węża jest chyba z lekka przereklamowany jeżeli chodzi o ich pyskatość. Więc może tiara się pomyliła przydzielając go do puchonów. Wzdrygnął się na samą myśl, że mógłby nosić te szaty z zieloną plakietką. Nie tego by chyba nie przeżył.
Stwierdzając, że w sumie nic tu po nim podszedł do drzwi i uchylił je delikatnie wślizgując się w szparę między nimi a framugą. I po prostu po chwilce już go tutaj nie było.
z/t
- Nolan Fawley
Re: Mała sala
Pią Sty 30, 2015 4:30 pm
Pokonał ostatnie stopnie, próbując walczyć ze sporą zadyszką. Najwyraźniej jeszcze nie odzyskał kondycji po świętach, mimo że minęło już kilka miesięcy. Ze złością spojrzał się na swój brzuch, ale ten jakby przeczuwając niechęć właściciela, zdawał się być jeszcze mniejszy niż w rzeczywistości. Nolan westchnął i wszedł do niewielkiego pomieszczenia na Wieży Zachodniej.
Na szczęście było puste, miał więc pewność, że w najbliższym czasie nic mu nie przeszkodzi. Nic zresztą dziwnego, biorąc pod uwagę wyjątkowo późną, żeby nie powiedzieć że typowo nocną porę, gdy cały zamek był pogrążony we względnej ciszy. Względnej, bo od czasu do czasu nawet tutaj, na szczytowe miejsce wieży dochodziły głuche pomruki z dołu, które wzbudzały w chłopaku nieprzyjemne dreszcze.
Wyciągnąć z niewielkiej torby pergamin, pióro i dziwny przyrząd, który po rozłożeniu okazał się mini teleskopem. Rozłożył przybory na stoliku, który podstawił pod okno i wycelował teleskop w górę. Miał wymówkę i zabezpieczenie na wypadek, gdyby ktoś jednak chciał wtargnąć do sali, w końcu chyba nikt rozsądny nie będzie dociekał, co Krukon z siódmego roku robi tak późno na wieży, wpatrzony w niebo. Owutemy były doskonałą wymówką dla Filcha i całej masy nauczycieli, którzy od czasu do czasu zadawali sobie trud patrolowania korytarzy.
Tym razem jednak celem Nolana nie była obserwacja gwiazd. Z kieszeni szaty wyciągnął różdżkę, machnął nią kilka razy, wyczarowując parę manekinów i ustawił je w różnych częściach sali. Miał ochotę poćwiczyć trochę zaklęć atakujących, a pusta sala w środku nocy była do tego najlepszym, choć może niezbyt mądrze wybranym, miejscem.
Na szczęście było puste, miał więc pewność, że w najbliższym czasie nic mu nie przeszkodzi. Nic zresztą dziwnego, biorąc pod uwagę wyjątkowo późną, żeby nie powiedzieć że typowo nocną porę, gdy cały zamek był pogrążony we względnej ciszy. Względnej, bo od czasu do czasu nawet tutaj, na szczytowe miejsce wieży dochodziły głuche pomruki z dołu, które wzbudzały w chłopaku nieprzyjemne dreszcze.
Wyciągnąć z niewielkiej torby pergamin, pióro i dziwny przyrząd, który po rozłożeniu okazał się mini teleskopem. Rozłożył przybory na stoliku, który podstawił pod okno i wycelował teleskop w górę. Miał wymówkę i zabezpieczenie na wypadek, gdyby ktoś jednak chciał wtargnąć do sali, w końcu chyba nikt rozsądny nie będzie dociekał, co Krukon z siódmego roku robi tak późno na wieży, wpatrzony w niebo. Owutemy były doskonałą wymówką dla Filcha i całej masy nauczycieli, którzy od czasu do czasu zadawali sobie trud patrolowania korytarzy.
Tym razem jednak celem Nolana nie była obserwacja gwiazd. Z kieszeni szaty wyciągnął różdżkę, machnął nią kilka razy, wyczarowując parę manekinów i ustawił je w różnych częściach sali. Miał ochotę poćwiczyć trochę zaklęć atakujących, a pusta sala w środku nocy była do tego najlepszym, choć może niezbyt mądrze wybranym, miejscem.
- Kim Miracle
Re: Mała sala
Pią Sty 30, 2015 5:56 pm
Patrol. Patrol. Patrol. Babeczka. Mniam. Patrol. Patrol. Patrol. Lucky, domaga się głaskania, więc głaszcze. Co ona miała? A tak: patrol, patrol.
Wybiegła z pokoju wspólnego i poszła po schodach na wierze. Tam ma patrol. Nie mogła się go doczekać. Lubiła te patrole, mimo że rzadko co się tam działo, a jak działo to dużo hałasu i niewiele osób chciało ją słuchać. Dobrze, że była uparta, bo jakby inaczej sobie tu poradziła? Bardzo cieszyła się, że została prefektem naczelnym. To doświadczenie, które jest jej potrzebne. Weszła na korytarz i zobaczyła Mathiasa. Podeszła do niego i zaczęła rozmowę. jak zwykle dużo mu opowiadała, ale oczywiście była czujna. W pewnym momencie usłyszała dziwne dźwięki dobiegające z sali. Pociągnęła w tamtą stronę chłopaka i otworzyła drzwi. Zobaczyła Nolana, który chodził z nią na parę zajęć. Już myślała, że to jakiś potwór, bo ostatnio dziwne rzeczy się dzieją w zamku i wchodząc do środka czuła serce w krtani, ale na szczęście odetchnęła z ulgą.
- Nolan!- krzyknęła.- Co ty tu robisz o tej porze?- zapytała spokojnie.- Dobrze wiesz, że nie wolno się poruszać po ciszy nocnej po zamku, a poza tym to niebezpieczne - mruknęła.- Musze cię zaprowadzić do profesora Flitwicka - powiedziała pewnie.
- Mati, ty zajmij się korytarzem, a ja przypilnuję, aby trafił tam gdzie trzeba - zwróciła się do Mathiasa, który zaraz poszedł na korytarz.
//Pisałam tutaj o Mathiasie za jego zgodą, jakieś pytania co do tego to pytać na PW ^.^\\
Wybiegła z pokoju wspólnego i poszła po schodach na wierze. Tam ma patrol. Nie mogła się go doczekać. Lubiła te patrole, mimo że rzadko co się tam działo, a jak działo to dużo hałasu i niewiele osób chciało ją słuchać. Dobrze, że była uparta, bo jakby inaczej sobie tu poradziła? Bardzo cieszyła się, że została prefektem naczelnym. To doświadczenie, które jest jej potrzebne. Weszła na korytarz i zobaczyła Mathiasa. Podeszła do niego i zaczęła rozmowę. jak zwykle dużo mu opowiadała, ale oczywiście była czujna. W pewnym momencie usłyszała dziwne dźwięki dobiegające z sali. Pociągnęła w tamtą stronę chłopaka i otworzyła drzwi. Zobaczyła Nolana, który chodził z nią na parę zajęć. Już myślała, że to jakiś potwór, bo ostatnio dziwne rzeczy się dzieją w zamku i wchodząc do środka czuła serce w krtani, ale na szczęście odetchnęła z ulgą.
- Nolan!- krzyknęła.- Co ty tu robisz o tej porze?- zapytała spokojnie.- Dobrze wiesz, że nie wolno się poruszać po ciszy nocnej po zamku, a poza tym to niebezpieczne - mruknęła.- Musze cię zaprowadzić do profesora Flitwicka - powiedziała pewnie.
- Mati, ty zajmij się korytarzem, a ja przypilnuję, aby trafił tam gdzie trzeba - zwróciła się do Mathiasa, który zaraz poszedł na korytarz.
//Pisałam tutaj o Mathiasie za jego zgodą, jakieś pytania co do tego to pytać na PW ^.^\\
- Nolan Fawley
Re: Mała sala
Pią Sty 30, 2015 6:06 pm
Był właśnie w połowie rzucanego zaklęcia, kończąc jego formułę i celując różdżką w manekina stojącego tuż obok drzwi, gdy te gwałtownie się otworzyły. Z początku nie wiedział, kto w nich stanął i w pierwszym odruchu chciał dokończyć zaklęcie, kierując je w intruza, gdy ten nagle się odezwał. Po głosie Nolan poznał, że to dziewczyna i to nawet taka którą znał. Co samo w sobie było sporym osiągnięciem, bo jako zawzięty Krukon więcej czasu spędzał na nauce niż z ludźmi, nie mówiąc już o tym, że towarzystwo dziewczyn nieco go przerażało.
Teraz więc też się cofnął. Raz powodowany nagłym szokiem z powodu pojawienia się dziewczyny (dziewczyny!), dwa, że prawie rzucił na nią groźne zaklęcie, a trzy z powodu słów, które padały z jej ust. Był stuprocentowo pewny, że o tej porze wieża będzie całkowicie pusta, ale nawet nie pomyślał, że właśnie tą część zamku dwójka prefektów wybierze sobie na miejsce swojego patrolu. Westchnął zrezygnowany i opuścił różdżkę. Sytuacja była klarowna, ale postanowił negocjować.
- Podejrzewam, że profesor już dawno śpi i naprawdę nie ma potrzeby go budzić z tak błahego powodu - uśmiechnął się swoim idealnym uśmiechem, podchodząc bliżej dziewczyny i kątem oka odprowadzając kolegę Krukona, który jak posłuszny piesek wyszedł z sali po rozkazie Kim. - Na pewno możemy się jakoś dogadać, przecież to żadne poważne wykroczenie. Zbiorę swoje rzeczy i pójdę do dormitorium, a wy zapomnicie, że mnie tu widzieliście.
W żadnym razie nie uśmiechało mu się wysłuchiwać reprymendy od Flitwicka. Profesor był opiekunem jego domu i nie dałby skrzywdzić żadnego Krukona, a już na pewno nie wymyśliłby mu żadnej strasznej kary, ale Nolan za bardzo go lubił, by martwić go swoimi wybrykami.
Teraz więc też się cofnął. Raz powodowany nagłym szokiem z powodu pojawienia się dziewczyny (dziewczyny!), dwa, że prawie rzucił na nią groźne zaklęcie, a trzy z powodu słów, które padały z jej ust. Był stuprocentowo pewny, że o tej porze wieża będzie całkowicie pusta, ale nawet nie pomyślał, że właśnie tą część zamku dwójka prefektów wybierze sobie na miejsce swojego patrolu. Westchnął zrezygnowany i opuścił różdżkę. Sytuacja była klarowna, ale postanowił negocjować.
- Podejrzewam, że profesor już dawno śpi i naprawdę nie ma potrzeby go budzić z tak błahego powodu - uśmiechnął się swoim idealnym uśmiechem, podchodząc bliżej dziewczyny i kątem oka odprowadzając kolegę Krukona, który jak posłuszny piesek wyszedł z sali po rozkazie Kim. - Na pewno możemy się jakoś dogadać, przecież to żadne poważne wykroczenie. Zbiorę swoje rzeczy i pójdę do dormitorium, a wy zapomnicie, że mnie tu widzieliście.
W żadnym razie nie uśmiechało mu się wysłuchiwać reprymendy od Flitwicka. Profesor był opiekunem jego domu i nie dałby skrzywdzić żadnego Krukona, a już na pewno nie wymyśliłby mu żadnej strasznej kary, ale Nolan za bardzo go lubił, by martwić go swoimi wybrykami.
- Kim Miracle
Re: Mała sala
Pią Sty 30, 2015 6:50 pm
Spojrzała na chłopaka z swoim miłym i wesołym uśmiechem. W prawdzie nie chciała dawać mu kar, bo wiedziała, że Krukoni nie grzeszą bez powodu, ale nikt nie może tak o, ominąć kary - to byłoby wbrew jej samej. Westchnęła i cofnęła się trochę, gdy chłopak się do niej zbliżył. Musiała zachować dystans i nie dać się zwieść. może i jest naiwna, ale nie da sobie w kaszę dmuchać. Wysłuchała jego słów. Jak zwykle to samo.
- Nie masz pojęcia ile razy słyszę to samo - westchnęła.- Wybacz. Trzeba było pomyśleć zanim się tu zjawiłeś o tej porze, a co jeśli po drodze coś ci się stanie? Wszystko pójdzie na nas, bo źle pilnowaliśmy. Wolę abyś trafił do profesora Flitwicka. Jemu się wytłumaczysz. On na pewno cię zrozumie - powiedziała.- Naprawdę przepraszam, a teraz chodź - uśmiechnęła się miło.
Nienawidziła tego uczucia. Zawsze wtedy nie wiedziała co miała robić, bo było jej szkoda tych osób, których była pewna, że nie robią nic złego i że to rzadko im się zdarza. Jednak nie przestawała się ciepło uśmiechać. Zawsze tak robiła i jej uśmiech wcale nie był wredny, czy coś. Ona chciała mu pokazać, że nie jest złą osobą i nie robi tego specjalnie.
Stała już blisko drzwi, które były tylko lekko uchylone.
- Nie masz pojęcia ile razy słyszę to samo - westchnęła.- Wybacz. Trzeba było pomyśleć zanim się tu zjawiłeś o tej porze, a co jeśli po drodze coś ci się stanie? Wszystko pójdzie na nas, bo źle pilnowaliśmy. Wolę abyś trafił do profesora Flitwicka. Jemu się wytłumaczysz. On na pewno cię zrozumie - powiedziała.- Naprawdę przepraszam, a teraz chodź - uśmiechnęła się miło.
Nienawidziła tego uczucia. Zawsze wtedy nie wiedziała co miała robić, bo było jej szkoda tych osób, których była pewna, że nie robią nic złego i że to rzadko im się zdarza. Jednak nie przestawała się ciepło uśmiechać. Zawsze tak robiła i jej uśmiech wcale nie był wredny, czy coś. Ona chciała mu pokazać, że nie jest złą osobą i nie robi tego specjalnie.
Stała już blisko drzwi, które były tylko lekko uchylone.
- Nolan Fawley
Re: Mała sala
Pią Sty 30, 2015 8:26 pm
Zdusił w sobie jęk rezygnacji płynącej z samego środka jego duszy. Praworządni Puchoni, wydawało się, że absolutnie nic nie przekona do zmiany decyzji. Jeśli jakiś punkt regulaminu mówił A, to nie było opcji, by oni postąpili według scenariusza B. Żałował, że Mathias wyszedł na korytarz, bo na pewno szanse dogadania się Krukona z Krukonem było o wiele większe niż Krukona z Puchonem. Obrzucił dziewczynę jeszcze jednym spojrzeniem i głośno odetchnął, pakując do torby wszystkie swoje rzeczy. Nie miał zamiaru tak łatwo się poddać.
- Jeśli odprowadzisz mnie prosto do mojej wieży, to na pewno nic mi nie będzie groziło - zaczął ostrożnie, poprawiając swoją szatę, ale nie ruszając się nawet o krok. - A profesor Flitwick ma jutro rano bardzo ważne zajęcia z piątym rokiem i chyba nie chciałby być budzony tylko po to, by spojrzeć na mnie tym swoim łagodnym spojrzeniem i poklepać po ramieniu w geście zawodu - spróbował jeszcze użyć kolejnego argumentu.
O ile znał dziewczyny, większość z nich przejawiała typowo macierzyński instynkt, pragnąc się opiekować małymi zagubionymi chłopcami. A Nolan doskonale potrafił udawać małego i zagubionego chłopca, który z radością oddałby się pod opiekę delikatnych dziewczęcych dłoni. Przekrzywił lekko głowę, całą swoją postawą wyrażając wręcz baranią potulność i łagodność.
- Jeśli odprowadzisz mnie prosto do mojej wieży, to na pewno nic mi nie będzie groziło - zaczął ostrożnie, poprawiając swoją szatę, ale nie ruszając się nawet o krok. - A profesor Flitwick ma jutro rano bardzo ważne zajęcia z piątym rokiem i chyba nie chciałby być budzony tylko po to, by spojrzeć na mnie tym swoim łagodnym spojrzeniem i poklepać po ramieniu w geście zawodu - spróbował jeszcze użyć kolejnego argumentu.
O ile znał dziewczyny, większość z nich przejawiała typowo macierzyński instynkt, pragnąc się opiekować małymi zagubionymi chłopcami. A Nolan doskonale potrafił udawać małego i zagubionego chłopca, który z radością oddałby się pod opiekę delikatnych dziewczęcych dłoni. Przekrzywił lekko głowę, całą swoją postawą wyrażając wręcz baranią potulność i łagodność.
- Kim Miracle
Re: Mała sala
Sob Sty 31, 2015 12:33 pm
Wiedziała, że Krukon się tak łatwo nie podda. Też miała już była tym załamana. Nie lubiła upartych osób w takich chwilach, bo Kimi ma za dobre serduszko. Jego słowa dały jej trochę do myślenia. Zastanowiła się chwilę. Wiedziała, że Krukon nie jest zły, ale miny małych, ciapowatych baranków jej nie przekonają. Często jej znajomi w Londynie tego próbowali. Ci chłopcy znali inny sposób, aby im uległa, a mianowicie zawsze ją tulili i na wszystko się zgadzał, ale tu miała przewagę, ponieważ chłopak jej nie znał. Uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Mam lepszy pomysł. Ty wybierzesz sobie karę - powiedziała stanowczo.- Albo odejmę wam punkty, a dużo ich nie będzie i odprowadzę cię do wieży, albo zaprowadzę do profesora, co ty na to?- zapytała.
Kim zawsze była ugodową osobą, ale nigdy nie zmieniała swojej decyzji. Jeśli postanowiła dać jakąś karę to tak było, ale chciała pokazać, że nawet Krukona obowiązują zasady tej szkoły. Nie obchodziło ją to, że osoby z tego domu zawsze są grzeczne i najmniej mają kłopotów. Wiedziała, że gdyby ktoś spotkał Puchona to on też by dostał karę i nie byłoby żadnej ugody.
- A skąd wiesz, że profesor nie ma czasem dzisiaj jakiegoś zajęcia i jeszcze nie śpi?- zapytała tak sama dla siebie.
- Mam lepszy pomysł. Ty wybierzesz sobie karę - powiedziała stanowczo.- Albo odejmę wam punkty, a dużo ich nie będzie i odprowadzę cię do wieży, albo zaprowadzę do profesora, co ty na to?- zapytała.
Kim zawsze była ugodową osobą, ale nigdy nie zmieniała swojej decyzji. Jeśli postanowiła dać jakąś karę to tak było, ale chciała pokazać, że nawet Krukona obowiązują zasady tej szkoły. Nie obchodziło ją to, że osoby z tego domu zawsze są grzeczne i najmniej mają kłopotów. Wiedziała, że gdyby ktoś spotkał Puchona to on też by dostał karę i nie byłoby żadnej ugody.
- A skąd wiesz, że profesor nie ma czasem dzisiaj jakiegoś zajęcia i jeszcze nie śpi?- zapytała tak sama dla siebie.
- Nolan Fawley
Re: Mała sala
Sob Sty 31, 2015 12:45 pm
Po słowach dziewczyny zapłonęła w nim mała iskierka nadziei. Sam miałby wybrać sobie karę? Hm... Przez jego myśli w jednej sekundzie przemknęły dziesiątki różnych scenariuszy, ale żaden z nich nie bazował na niczym, co mogłoby chociaż przypominać sprzątanie, polerowanie albo czyszczenie. Dziewczyna na pewno nie dałaby się przekonać do puszczenia go wolno bez żadnych konsekwencji, ale skoro dotychczasowe negocjacje okazały się bardzo owocne, to postanowił to dalej ciągnąć. Podszedł do niej, od niechcenia przesuwając palcami po swojej brodzie i patrząc na dziewczynę w zamyśleniu.
- Mam sobie sam wybrać karę? - zapytał, udając zaskoczenie, chociaż w głębi duszy był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Oj tak, już ja sobie wybiorę karę. Milczał chwilę, szukając w myślach zajęcia, przy którym nie bardzo by się napracował, a które jednocześnie mogłoby być namiastką jakiejś kary. W końcu się rozjaśnił. - Mógłbym przez kilka dni udzielać korepetycji jakimś idio... uczniom z problemami w nauce - powiedział, nie spuszczając z dziewczyny wzroku. Sam pomysł nie był zły, mimo że istniał w Hogwarcie klub korepetytorów, to oni jednak za swoją pomoc dostawali pewne profity. Jego działalność miałaby z kolei wymiar typowego wolontariatu: poświęcałby swój wolny czas na wpajanie jakiejś wiedzy tym osobom, które niezbyt sobie radzili w nauce.
- A Flitwick zawsze chodzi wcześnie spać - wyszczerzył zeby w uśmiechu. Doskonale znał opiekuna swojego domu, który praktycznie zawsze, gdy zapadał mrok, pakował się do swojego łóżka i udawał że go nie ma aż do samego rana.
Podświadomie miał też nadzieję, że jedną z osób, która mogłaby skorzystać z takiej pomoc, był pewien Ślizgon. Taaaak, to byłaby bardzo dobra opcja, wystarczyło tylko, żeby Puchonka przystała na jego propozycję i już więcej go nie męczyła.
- Mam sobie sam wybrać karę? - zapytał, udając zaskoczenie, chociaż w głębi duszy był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Oj tak, już ja sobie wybiorę karę. Milczał chwilę, szukając w myślach zajęcia, przy którym nie bardzo by się napracował, a które jednocześnie mogłoby być namiastką jakiejś kary. W końcu się rozjaśnił. - Mógłbym przez kilka dni udzielać korepetycji jakimś idio... uczniom z problemami w nauce - powiedział, nie spuszczając z dziewczyny wzroku. Sam pomysł nie był zły, mimo że istniał w Hogwarcie klub korepetytorów, to oni jednak za swoją pomoc dostawali pewne profity. Jego działalność miałaby z kolei wymiar typowego wolontariatu: poświęcałby swój wolny czas na wpajanie jakiejś wiedzy tym osobom, które niezbyt sobie radzili w nauce.
- A Flitwick zawsze chodzi wcześnie spać - wyszczerzył zeby w uśmiechu. Doskonale znał opiekuna swojego domu, który praktycznie zawsze, gdy zapadał mrok, pakował się do swojego łóżka i udawał że go nie ma aż do samego rana.
Podświadomie miał też nadzieję, że jedną z osób, która mogłaby skorzystać z takiej pomoc, był pewien Ślizgon. Taaaak, to byłaby bardzo dobra opcja, wystarczyło tylko, żeby Puchonka przystała na jego propozycję i już więcej go nie męczyła.
- Kim Miracle
Re: Mała sala
Sob Sty 31, 2015 5:15 pm
Zaśmiała się lekko i przyjemnie.
- Nie tak szybko. Ja ci szlabanu nie mogę dać. Masz wybrać pomiędzy odjęciem punktów, a szlabanem od Flitwicka - powiedziała szybko, aby się tak nie napalał.
Nie rozumiała, czy ona serio mówi nie zrozumiale dla innych, czy to przez przypadek. Często ludzie jej nie rozumieją, albo po prostu nie chcą. W końcu jest zbyt lekkim duchem, którego nie da rady brać na poważnie. Przewróciła oczami, gdy chciał nazwać te osoby idiotami, głupia nie jest, ale już tego nie skomentowała. Wiedziała, że Krukoni mają za bardzo wygórowane ego jeśli chodziło o naukę. Pod tym względem ich nie lubiła, ale nie odrzucała ich. każdy z nich miał jakieś zalety, które u nich szukała. W tym chłopaku zaletą było to, że był naiwny iż Kim zgodzi się go puścić tak, o bez niczego. Każdy zasługuje w takiej sytuacji na prezent.
- To teraz się obudzi. Nic złego się nie stanie - powiedziała stanowczo.
- Wybacz, Nolan, ale nie mogę traktować was ulgowo. masz do wyboru szlaban od Flitwicka, albo odjęcie punktów waszemu domu. Może Flitwick zgodzi się dać ci taki szlaban z korepetycjami - powiedziała. jej głos jak zawsze był delikatny i spokojny.
- Nie tak szybko. Ja ci szlabanu nie mogę dać. Masz wybrać pomiędzy odjęciem punktów, a szlabanem od Flitwicka - powiedziała szybko, aby się tak nie napalał.
Nie rozumiała, czy ona serio mówi nie zrozumiale dla innych, czy to przez przypadek. Często ludzie jej nie rozumieją, albo po prostu nie chcą. W końcu jest zbyt lekkim duchem, którego nie da rady brać na poważnie. Przewróciła oczami, gdy chciał nazwać te osoby idiotami, głupia nie jest, ale już tego nie skomentowała. Wiedziała, że Krukoni mają za bardzo wygórowane ego jeśli chodziło o naukę. Pod tym względem ich nie lubiła, ale nie odrzucała ich. każdy z nich miał jakieś zalety, które u nich szukała. W tym chłopaku zaletą było to, że był naiwny iż Kim zgodzi się go puścić tak, o bez niczego. Każdy zasługuje w takiej sytuacji na prezent.
- To teraz się obudzi. Nic złego się nie stanie - powiedziała stanowczo.
- Wybacz, Nolan, ale nie mogę traktować was ulgowo. masz do wyboru szlaban od Flitwicka, albo odjęcie punktów waszemu domu. Może Flitwick zgodzi się dać ci taki szlaban z korepetycjami - powiedziała. jej głos jak zawsze był delikatny i spokojny.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|