Go down
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Czw Gru 28, 2017 10:34 pm
Emmelina nie mogła wierzyć własnym oczom, ale musiała. Kompletnie nie mieściło jej się w głowie, że komuś może przyjść do głowy takie rozwiązanie sytuacji! Jak w takim stanie można przyczłapać się w miejsce, gdzie szansa odnalezienia przez kogokolwiek jest niewielka!? Wolała w ogóle sobie nie wyobrażać scenariusza w którym po prostu się tutaj nie pojawia, a przecież był on całkiem możliwy. Zresztą sytuacja wcale nie jest aż tak kolorowa, jakby chciała. W szpitalu najbezpieczniejszym rozwiązaniem byłoby ograniczanie ilości zaklęć. W końcu nie każde musi się udać. Eliksiry dawałyby jej większy spokój w działaniu, ale niestety nie należała do osób, które noszą ze sobą całe wyposażenie w torbie. Miała nauczkę na przyszłość, że jej praca tak naprawdę nigdy się nie kończy. Teraz więc musiała trochę zaryzykować. Trochę? Pewnie bardzo, w końcu jedno drgnięcie ręki i będą musieli się troszkę bardziej namęczyć, ale co zrobić? Ona go nie prosiła o przesiadywanie samotnie w trawie, żeby mógł się spokojnie udusić w ładnej trawce. Zresztą jej zawód był zawsze objęty ryzykiem niepowodzenia. Nie żeby Emmelina przyjmowała do siebie możliwość, że jej się nie uda. Prędzej, czy później coś musi z tego wyjść, a bez tego i tak będzie tylko gorzej, więc żaden wybór tutaj nie pozostaje. Tylko mógł być łatwiejszy. Ale niestety, duma niektórych sprowadza właśnie do takich punktów, kiedy już nie ma żadnych decyzji do podjęcia tak naprawdę.
- Spróbujemy od czegoś prostego, czyli pozbycia się tego syfu, który bardzo kulturalnie nazbierałeś w trakcie oczekiwania na cud uzdrowienia. Ja rzucam zaklęcie, tym mi powiesz, czy coś się po nim zmieniło. Jeśli to się uda w jakimkolwiek stopniu to spróbujemy pozbyć się oparzeń. Potem ewentualną resztę, która Ci zalega gdzieś tam w środku powinieneś być już samodzielnie wykaszleć w przyszłości, co nie będzie zbyt przyjemne, ale lepiej nie będzie. Pierw jednak musisz w ogóle być w stanie oddychać w stopniu znacznym, bo inaczej nie ma sensu pozbywać się oparzeń, skoro możesz się w trakcie zakrztusić - Sama wiedziała, jak bardzo nie lubi nie rozumieć, co się dzieje więc w bardzo szybkim tempie postarała się przedstawić mu plan działania. Nie żeby był jakiś porywający, ale wolała, żeby nie stracił przytomności w trakcie, a tak chociaż może się skupić na celu, który ma. Ma myśleć o tym, czy jego drogi oddechowe chociaż trochę uwolniły się od tego, co w nich się zebrało. Wszystkim to ułatwi żywot. Ona będzie mogła spokojnie robić swoje, a on nie utraci resztek dumy, które doprowadziły do tej sytuacji. Każdy wyjdzie szczęśliwy.
- Anapneo - Pierwsze zaklęcie i zobaczymy efekty. Od czegoś trzeba zacząć, a oddychanie wydaje się nadrzędną czynnością wobec innych. Teraz pozostawało jej tylko wyczekiwać jego reakcji i liczyć na to, że coś pójdzie po jej myśli. Jak to się uda to już jakiś mały sukces otwierający drogę do jakiejkolwiek normalności w przyszłości. Wierzyła w to, że się uda, w końcu nie było z nim aż tak źle.
Zawsze może być gorzej. Zawsze. Nie ma więc przypadków aż tak beznadziejnych, by człowiek nie mógł podejść do niego optymistycznie, prawda? Najwyżej zacznie na nią kaszleć sadzą dokładnie tak samo, jak przed chwilą i będzie zmuszona rzucić zaklęcie znowu. Byleby w trakcie nie odpłynął. O tyle los mógłby okazać się uprzejmym.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Czw Gru 28, 2017 10:34 pm
The member 'Emmelina Vance' has done the following action : Rzuć kością


#1 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#1 Result : 1

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#2 Result : 2
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Pią Gru 29, 2017 12:17 am
Medykiem Giotto nie był, a że zawsze radził sobie w jakiś sposób ze swoimi kontuzjami sam, to nie musiał liczyć na innych. Wyjątkiem były oczywiście spotkania z tłuczkami podczas meczów wcześniej wspomnianego Quidditcha, ale dla niego były to też rany niegroźne, stłuczenia czy zwinięcia, które koniec końców zawsze same się goiły. Nie miał żadnej awersji czy strachu przed znachorami, ale na początku, gdy się jeszcze w miarę dobrze czuł po pożarze w lesie, postawił na to, by nie tracić czasu i udać się tam, gdzie powinien, a konkretniej: miał wrócić do Londynu, chcąc opracować nowy plan działania. Niestety jednak każda kolejna godzina powodowała, że stan zdrowia Giotto się pogarszał, do czego on sam nie chciał się przyznać nawet przed własnym odbiciem. Cud sprawił, że trafił na uzdrowicielkę, która w dodatku zaoferowała mu swoją pomoc.
Wysłuchał uważnie poleceń Emmeliny, które nie były trudne do zapamiętania, a jednocześnie były bardzo przemyślane. Kompleksowo leczyć kolejne strefy jego dróg oddechowych, by mógł chociaż w spokoju oddychać, co w tym wypadku było najistotniejsze. Skinął głową na znak zrozumienia całej treści i otworzył usta, by Vance mogła wyswobodzić jego gardło z resztek sadzy, którą kaszlał przez ostatnie kilkadziesiąt minut. Kiedy jednak ona wypowiedziała zaklęcie, a różdżka zaświeciła charakterystycznym światłem i nic się nie stało, nieco się zmartwił, gdyż przyszła mu do głowy myśl, że kobieta może być zwykłą kanciarą, albo po prostu mogła nie mieć odpowiednich umiejętności i tylko podawała się za lekarza, którym być może nie była, ale zwyczajnie chciała być.
Nie pozostało mu jednak nic innego jak pokiwać przecząco głową, by oznajmić kobiecie, że zaklęcie nie zadziałało. Dał radę zdusić sobie palącą potrzebę wykaszlenia kolejnej dawki, byleby tylko jak najszybciej mogła przeprowadzić drugą próbę oswobodzenia jego dróg oddechowych. Pokazał jej, że jest gotowy i znowu otworzył usta, bo w końcu co mu zostało? Wstać nie ma sił, wyciągnąć różdżkę tym bardziej, a i nie zna przecież zaklęć uzdrawiających, więc był zdany na jej łaskę.
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Sob Gru 30, 2017 3:46 pm
Wbrew temu, co się właśnie wydarzyło to jednak trzeba uwierzyć (a w sumie to nie trzeba, a wypadało by), że Emmelina nie jest największym oszustem Doliny Godryka i nie wmawia ludziom, że jest uzdrowicielem. Po prostu nim jest. Równocześnie jednak, prawdopodobnie ku własnemu niepocieszeniu również, jest też człowiekiem, a magia bywa kapryśna. Nie miała więc większego wpływu na to, że coś poszło nie tak. Po prostu, rzęsa w oku, mucha w gardle, piśnięcie jakiegoś żyjątka w lesie - wszystko się może zdarzyć. Miejsce też nie sprzyja za bardzo precyzyjności, kiedy dookoła każda rzecz krzyczy, by człowieka rozproszyć. Zresztą hej, co jak co, ale na świeżego absolwenta Hogwartu to ona nie wygląda, więc raczej jak osoba dorosła nie stwierdziłaby, że to super pomysł ratować kogoś na własną rękę, jeśli nie wierzyłaby w to, iż może to zrobić dobrze, prawda?
- Cóż, nie umierasz, więc nie ma pośpiechu, prawda? - Chwała Merlinowi za to, że nie mogła wiedzieć, że takie to myśli straszne przychodzą chłopakowi do głowy, bo przynajmniej nie czuła się w obowiązku, by go przepraszać milion razy i tłumaczyć z własnego niepowodzenia. Tak zaś mogła po prostu z lekkim żalem do siebie, ale spróbować ponownie. Przy okazji próbowała okazać chociaż trochę entuzjazmu mówiąc do niego cokolwiek. W końcu jeszcze się trzyma, więc jest mały powód do radości. Plus chciała nabrać pozytywnej energii do kontynuowania. Zniechęcenia nigdy nie służy nikomu, a teraz potrzebowała skupić całą swoją uwagę na zaklęciu.
- Anapneo - Starała się, by poszło lepiej. Spokojniej, próbując wyłączyć wszystkie zewnętrzne dźwięki i obrazy ze swojej głowy. Jaki był efekt? Cóż tylko on może jej to powiedzieć, czy pomachać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Sob Gru 30, 2017 3:46 pm
The member 'Emmelina Vance' has done the following action : Rzuć kością


#1 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#1 Result : 3

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#2 Result : 1
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Wto Sty 02, 2018 2:50 am
Dobre sobie. Jak nie umiera, to nie trzeba się spieszyć. Co tam, że gość ledwo oddycha, nie może prawie przełykać śliny, ma więcej siarki niż potrzeba na rekrutację Czarnego Smoka w Heroes 3, a w dodatku uwierzył jej na słowo, że kobieta jest uzdrowicielem. Dodał sobie gdzieś tam jednak w głowie, że uzdolnionym i wykwalifikowanym, co jednak w tym przypadku raz po raz się nie sprawdzało. No bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że druga próba rzucenia tego samego zaklęcia spełzła na niczym? Giotto poczuł tam jakieś mrowienie w gardle, ale było ono tak słabe, że po sekundowej rejestracji tego, drogi oddechowe wróciły do poprzedniej męki: przeraźliwego bólu. Nero pomimo tego, że ledwo był przytomny i skupiał się tylko i wyłącznie na tym, by oddychać w jakikolwiek sposób, potrafił też pomyśleć o tym, jak bardzo go brunetka w tym momencie zawodziła.
Kiwnął głową przecząco, zamykając usta, kolejny raz oznajmiając tym samym, że zaklęcie się nie powiodło. Prawdę mówiąc, gdyby był w pełni sił, to pewnie skwitowałby to jakimś marnym westchnieniem albo ciętym komentarzem, który jednocześnie sprowadziłby Vance do parteru. Niemniej jednak chciała mu pomóc, a on sam nie był w stanie nawet podnieść się do pozycji stojącej, co dopiero spróbować wyleczyć drogi oddechowe i dotrzeć do jakiegoś bardziej zaludnionego terenu.
Kaszlnął kilkukrotnie, wypluwając raz jeszcze ślinę z domieszką sadzy, bowiem męczyło go to już od kilku chwil i tylko samozaparcie pozwalało mu na opanowanie tego okropnego uczucia wyduszania z siebie wszystkiego co złe. Zaczynały boleć już go płuca, co oznaczało, że nie jest z nim dobrze, wszakże do tej pory chodziło tylko o drogi oddechowe i gardło, tymczasem teraz poczuł kłucie w klatce piersiowej, czego nawet on pomimo silnej woli nie dał rady ukryć.
Chwycił się dłonią za szatę i odciągnął ją od siebie, próbując sprawić tym samym, że same poluzowanie dostarczy mu trochę więcej powietrza albo jakiegokolwiek ukojenia. Tak się jednak nie stało i zanim wykaszlał całą serię okropnych chemikaliów, minęło kilkadziesiąt długich sekund. Poczuł się jednak na moment lepiej, gdyż udało mu się choć na moment zebrać trochę więcej powietrza.
- Duszę się - rzekł spokojnie, choć zachrypniętym głosem. Oznajmił jej to, bowiem liczył na to, że większa presja zadziała na nią motywującą. W końcu co miał do stracenia? Życie, gdyby nie kopnął jej w tyłek.
Otworzył usta ponownie, by jeszcze raz spróbowała udrożnić mu drogi oddechowe, co byłoby początkiem do jakiegokolwiek normalnego funkcjonowania.
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Wto Sty 02, 2018 10:34 pm
Próbowała być najzwyczajniej w świecie optymistyczna. Nic innego ich nie mogło teraz uratować. Mogła rzucać tak zaklęcia do czasu wyjdzie i nic innego. Znajdują się na świeżym powietrzu, a nie w pomieszczeniu. Nie ma tutaj nawet nic na tyle higienicznego, by mogła spróbować tego dokonać jakąś mniej magiczną metodą. Nie mówiąc już o eliksirach. Mogła mu co najwyżej wepchać trawę do gardła za to, że zamiast przyjść do szpitala wybrał sobie łąkę do umierania. Nie żeby miała mu to bardzo za złe. Pewnie gdyby chciała swojej śmierci to też preferowałaby obecność przyrody. Tyle, że jego jeszcze na śmierć skazywać nie trzeba, wystarczy mu dobrze pomóc, a to wyjątkowo trudne normalnie, a w niesprzyjających warunkach? Tutaj wszystko może pójść nie tak. Od tego, że może stracić przytomność, po udławienie się, aż po śmierć w wyniku pogorszenia się stanu reszty jego organizmu z braku tej najlepszej ilości tlenu. Zdawała sobie z tego sprawę, nie jest głupia i zdecydowanie jest uzdrowicielem. Po prostu nie miała czasu, żeby mu udowadniać swoją wiedzę. Ponad to opowiadanie mu, że jego los nie jest najlepszy... cóż, nikomu to nie pomaga. Była od urodzenia optymistką, bo nawet jeśli czasami było to ubarwienie rzeczywistości to ludziom się to należy. Należy im się wizja spokojnego pracownika, który prędzej, czy później sobie poradzi. Inaczej nie wzbudzaliby żadnego zaufania. Przerażaliby tym, że są tak samo emocjonalni przez co mogą być roztargnieni. Gdyby teraz spanikowała jej zaklęcia szły by jeszcze gorzej niż dotychczas.
Oczywiście, wiedziała, że ludzie, którzy wymagają pomocy chcą jej na już, na teraz. Tyle, że ona tego nie wybiera. Gdyby decydowała udawałoby się natychmiast. Tak się jednak nie dzieje, taka uroda magii i życia w ogóle - nie wszystko może pójść cudownie. Denerwowanie się tym nie pomogłoby. Jej samozaparcie już samo w sobie dawało jej w kość, bo kurczaczki no - jest uzdrowicielem, nie ma miejsca na błąd, można to zrobić lepiej, musi to zrobić lepiej! Presja wywiera na niej większe poczucie winny za to, że jest człowiekiem. Czy pomaga jej w pracy? Raczej nie. Trzeba hamować to uczucie. Uczucia to najgorszy doradca, jeśli chcesz wykonać coś poprawnie. Nie można pozwolić sobie na rozżalenie do świata i samego siebie tylko robić, co do nas należy. Taką miała filozofię pracy. Praca i tylko pracy. Kiedy jest praca to nie może być świata.
- Widzę, wierz mi - Dłuższej konwersacji nie mógł się spodziewać. Jej zapewnienia niewiele by mu dały, a straciliby tylko czas, który jest tutaj tak cenny, przynajmniej w tej pierwszej części. Plan znał, niczego więcej nie musi. Gdyby był młodszy to mówiłaby do niego na okrągło, wierzyła jednak w to, że jako nieco starszy chłopczyk poradzi sobie i z tym, że musi być cierpliwy. Niczego więcej mu nie mogła zaoferować.
- Anapneo - Skupienie. Magia. Siła. Włożyć w to jak najwięcej energii i konkretne ruchy różdżką. Czy los jej sprzyjał przy tej kolejnej próbie?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Wto Sty 02, 2018 10:34 pm
The member 'Emmelina Vance' has done the following action : Rzuć kością


#1 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#1 Result : 2

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#2 Result : 1
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Sro Sty 03, 2018 9:20 pm
Optymizm nie był niczym złym, bo było to tylko podejście i reagowanie na pewne sprawy, jednakże Giotto jako realista nie mógł idealizować wszystkiego albo sprowadzać do dobrej bądź złej sytuacji. Musiał być precyzyjny, odpowiednio zawyżać i obniżać swoje wymagania, dostosowując to okoliczności i koniec końców nigdy raczej nie był zawiedziony, czy kopany w tyłek. Znał wszelakie realia i polegał wyłącznie na sobie, dzięki czemu nie musiał frustrować się z powodu niewiedzy czy nieumiejętności kogokolwiek poza nim samym. Z drugiej strony spychało go to w pewien rodzaj samotności i indywidualizmu, który właśnie w takich sytuacjach okazywał się być problematyczny. Gdyby nie interwencja Emmeliny być może zdechłby tu na miejscu otoczony trawą i drzewami, a jego ciało zostałoby odnalezione za kilka czy nawet kilkanaście tygodni. Miał szczęście, ale musiał polegać na jej umiejętnościach, samozaparciu i podejściu, jak na razie dawało to marne efekty.
Wszystkie siły koncentrował na tym, by być cały czas przytomnym, robić jak najmniej rzeczy i wykorzystywać jak najkorzystniej swój oddech, którego zaczynało mu brakować, a sam Nero zdawał się mieć coraz gorszą sytuację przed sobą: nie dość, że okropnie bolało go gardło i drogi oddechowe, to jeszcze w dodatku kręciło mu się w głowie, nie miał na nic siły i zaczynał się dusić. Widok był paskudny i chyba tylko fakt jakiegokolwiek zahartowania organizmu pomagał mu utrzymać stan świadomości, każdy inny na jego miejscu pewnie by zemdlał już.
Ponownie pokiwał przecząco głową, nie mając już siły ani na to, by otworzyć znowu szerzej usta, ani też na to, by cokolwiek wypowiedzieć. Kaszlnął kilka razy, wypluł sadzę, podparł się ręką z tyłu pleców i lekko kiwał, mając problem z utrzymaniem równowagi. W końcu położył się na trawie i przekręcił głowę w lewo, wypluwając kolejną dawkę śliny wymieszanej z chemikaliami, co o dziwo mu pomogło. Jak widać pozbył się takiej warstwy flegmy, że mógł w końcu odetchnąć swobodniej, co było widać po ruchach jego klatki piersiowej oraz tego, że wydał z siebie pewien dźwięk ulgi. To była dobra okazja, by ponownie spróbować udrożnić jego drogi oddechowe.
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Nie Sty 07, 2018 2:56 pm
Odróżnienie samodzielności od budowania muru oddzielającego od ludzi to mimo wszystko znaczna różnica. Która nie wiadomo czemu coraz bardziej się zaciera. Chociaż może wynika to z rzeczywistości w której przyszło im żyć? Gdzie równie dobrze najlepszy przyjaciel może działać na naszą niekorzyść? Gdzie wyjście na ulice może skończyć się starciem na śmierć i życie? Oczywiście, pewnie wiele osób w to wierzy. Inni zaś lubią okazywać swoją niezależność. Pytanie tylko, czy jest to warte uduszenia się na przykład? Emmelina przeklinała efekty swojej pracy, a raczej ich brak. Naprawdę robiła wszystko, co mogła. W szpitalu podałaby mu eliksiry, są bezpieczniejszą i szybszą formą pomocy. Przez niego do końca życia będzie odwiedzała apteki i nosiła ze sobą milion flakoników na takie wypadki, jak znalezienie jakiegoś chłopaka w trawie, który ledwo zipie. O ile zarobi kiedyś na takie ekscesy. Chociaż widząc to, co się dzieje... choćby miała się zadłużyć to pewnie w przyszłości to załatwi.
Czuła się okropnie, kiedy nie mogła nic więcej. Zawodziła siebie, swoją duchową misję, swoich wszystkich nauczycieli i nawet pracodawców. Bo o czym niby świadczy takie coś? Powiedzenie, że była beznadziejna to mało powiedziane. Poczucie winy mogło ją jednak rozproszyć. Praca. Praca. Praca. Szukała w głowie spokoju i pozytywów, bo nie było innego wyjścia, jeśli chcesz zachować spokój. Oczywiście, równie dobrze mogłaby rzucić jakimś przekleństwem i pokazać, że jest jednak człowiekiem i rzeczywiście przejmuje się tak żałosną sytuacją, jak ta która im się właśnie przydarza. Tyle, że to nie jest rozwiązanie jego problemów, więc miała głęboko w poważaniu taką opcję. Uśmiechała się do niego szczerze, z wiarą, że jeszcze nie skończyli. Była lekko przerażona faktem, że się rozłożył, bo może mu to po prostu ułatwić odlot do krainy nieprzytomnych i mniej zdenerwowanych, a to już jest najgorszy scenariusz, jaki może być. I to jednak zignorowała. Zaklęcie. Celność. Jego siła.
- Anapneo! - rzuciła i tuż po tym patrzyła na niego z jeszcze większa uwagą niż wcześniej. Musiało się udać. Bo inaczej co? Będą tak do śmierci próbować?
- Spróbuj mi powiedzieć jak się nazywasz. Niezależnie od tego, czy mi się udało czy nie. Miło by było móc Cię nazywać we własnej głowie lepiej niż "on" lub "chłopak" - Może to ułatwiłoby jej sprawę? Stałby się nieco bardziej realny niż ta sytuacja.
Człowiek leżący pod drzewem nie wiadomo z jakiego powodu, a ona nagle tutaj, tak bardzo pozbawiona eliksirów i warunków spokojnych, szpitalnych. Bez zbędnych dźwięków, zapachów. Rozproszenia. I jak na złość ze złym dniem na rzucanie zaklęć.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Nie Sty 07, 2018 2:56 pm
The member 'Emmelina Vance' has done the following action : Rzuć kością


#1 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#1 Result : 1

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#2 Result : 6
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Pon Sty 08, 2018 1:24 am
W przypadku Giotto, budowa muru wokół siebie była jedyną sensowną możliwością, w której mógł się odnaleźć. Bo jak to inaczej nazwać, że do kogokolwiek się nie przywiązuje, to później wszystko się sypie? Rodzice od dawna są jego rodzicami na papierze, tylko i wyłącznie, żyją przeszłością, tak jak z resztą sam Nero; kuzyni odstają od niego poziomem, nie powinien ich mieszać w swoje sprawy, dlatego jest tu sam; przyjaciół nigdy nie miał zbyt wielu, a jednak i oni się nie ostali; no i miłość... temat dość trudny dla Giotto - nie rozumiał jej i choć myślał, że ją przeżył, tak naprawdę wszystko sprowadziło się tylko do zwykłego zauroczenia i chwili dekoncentracji, do wyznań, które padły w czasie balu, a nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości; wszystko to pozwalało mu myśleć, że jest i powinien być sam, dlatego w jego przypadku nie można było mówić o zacieraniu granic między odcinaniem się od wszystkiego, a zwykłym ograniczaniem grona zaufanych ludzi - wybrał swoja drogę, nie ma po co, ani dokąd wracać.
Nero już całkowicie zwątpił w jakiekolwiek umiejętności Emmeliny, jednakże nie mógł w żaden sposób zareagować, bo ledwo trzymał się na nogach. Gdyby był w lepszym stanie i jego życie nie wisiało na włosku, z pewnością podziękowałby jej za współpracę i odciąłby się od niej tak, jak od każdej innej osoby. Na jego nieszczęście musiał powierzyć jej swoją przyszłość i tak naprawdę jest teraz jego jedynym ratunkiem. On będzie się starał utrzymać świadomość jak najdłużej, ale tego też nie można nadużywać, w końcu dusi się od dobrych kilkunastu minut i tylko jakakolwiek samokontrola oraz instynktowne reakcje organizmu, pozwalają mu na "wspieranie" jej w wysiłkach.
Nie miał siły się już podnieść, zbyt wiele sił kosztowało go utrzymywanie pozycji siedzącej, dlatego też nie mógł powrócić do poprzedniego stanu. Wykrztusił z siebie jeszcze troszkę sadzy oraz śliny i znowu złapał więcej oddechu, co pozwoliło mu na odpowiedź.
- Giotto Nero - odparł zachrypniętym głosem.
Emmelina mogła kojarzyć nazwisko, bowiem jeden z kuzynów Giotto jest przecież członkiem Zakonu Feniksa, o czym sam szesnastolatek nie wiedział, ale kobieta, która go leczyła, już powinna. Nie sądził jednak, by wprowadziło to jakieś większe kontrowersje, bowiem dla większości magicznego świata sprawy rodziny Nero były nic nieznaczące.

(brat będzie robić postać w Zakonie, więc założyłem, że wasze postacie będą się znać i pozwoliłem sobie już coś o nim wspomnieć, żeby się nie wykręcił z robienia postaci XD)
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Pon Sty 08, 2018 8:23 pm
Ludzie przychodzą i odchodzą. To raczej naturalny proces, który prędzej, czy później dopadnie każdego. Jedyna rzecz, która decyduje tak naprawdę o tym, co dalej z tym fantem to ludzkie nastawienie. Prawdopodobnie, gdyby nie założył sobie, że odcinanie się od ludzi jest drogą odpowiednią to jego żywot wyglądałby inaczej. Tak jednak można mówić o wielu przypadkach, prawda? W końcu każdy podejmuje się podróżowania przez życie na różny sposób. Trudno osądzać, które sposoby są lepsze, a które gorsze. Każdy z pewnością jest inny, ale co to ostatecznie dla nich oznacza? Prócz możliwości filozoficznych rozważań, rzecz jasna. Poza nimi niewiele pozostawało. Próba tłumaczenia się z własnego stylu życia to kłopotliwa sprawa. Jeszcze zaś trudniej jest je zmienić. A może to w ogóle niewykonalne?  W końcu jesteśmy, kim jesteśmy. Wpływamy na swoje decyzje, możemy podejmować je nawet wbrew sobie, ale czy dałoby się trwale zmienić to, co czujemy tak naprawdę?
Po takich przygodach, jak ten chłopak z nią teraz ma to prawdopodobnie sama (idąc za głosem rozsądku) w życiu już nie chciała pomocy uzdrowiciela. Jeśli robi ciągle to samo, a wciąż wychodzi GORZEJ NIŻ ŹLE to niestety, wzbudzała tyle zaufania, co zamaskowany mężczyzna w czarnej pelerynie z różdżką w ręku i eliksiru w drugim w jakiejś ciemnej alejce na Nokturnie po północy. Idealna kandydatura. Na jej szczęście był po prostu na nią skazany, więc musiał oczekiwać na jakiś cud albo na to, że wreszcie się jej coś uda. Ewentualnie na śmierć, jeśli do rana się uda się jej wyrzucić wszystkich zaklęć, a on wreszcie się zadławi i udusi. Prędzej, czy później jednak powinno jej wyjść chociaż przypadkiem, tak chyba działa prawdopodobieństwo.
- Nietypowe nazwisko. Brzmi dumnie, jak na kogoś, kto właśnie wypluwa z siebie sadzę. Moje przynajmniej pasuje do wizji średnio zdolnego uzdrowiciela - Oczywiście nie była złośliwa. Nie próbowała mu też wyjawić, że jest kłamcą, co było słychać w jej głosie. Po prostu chciała nastroić go chociaż troszkę optymistycznie do swojej osoby. Nawet jeśli nie miał do niej krzty zaufania ani wiary w jej zdolności to, cóż... troszkę to jeszcze potrwa Miała tylko nadzieję, że krócej niż się zapowiada.
Nie po to wkłada w to tyle serca i skupienia, żeby przynosiło to tak marne efekty!
Mogła oczywiście spróbować zagadać o jego krewnego, bo cóż, takie sprawy zawsze są interesujące. Zdecydowała jednak, że teraz pewne sprawy są ważniejsze niż takie przyjemności, jak pogawędka o niczym. Szczególnie, kiedy towarzystwo ledwo może cokolwiek powiedzieć. Miała też dosyć swojej propozycji "stopniowo zwalczajmy problem", bo jak widać przynosiło to ohydnie słabe efekty jak dotychczas.
- Pewnie zauważyłeś, że efekty mojej dzisiejszej pracy są beznadziejne, więc spróbuję po prostu rzucić też zaklęcie na wyleczenie twoich oparzeń. Może uda nam się przy takiej odmianie - Cóż, warto próbować różnych opcji, czyż nie? Może zmęczyły ją próby i taka zmiana wyjdzie im na lepsze?
- Alius cretum - rzuciła na (miejmy nadzieję) dobry nowy początek.
-   Anapneo - spróbowała następnie, kolejny raz, bo nic innego im nie pozostało.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Pon Sty 08, 2018 8:23 pm
The member 'Emmelina Vance' has done the following action : Rzuć kością


#1 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#1 Result : 5, 3

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Polana - Page 2 Dice-icon
#2 Result : 1, 5
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Pon Sty 08, 2018 10:51 pm
Przemijanie jest wpisane w naturę człowieka, jednakże to właśnie w czasach nastoletnich powinno zdobywać się doświadczenie związane z odejściem i zmianami. Giotto jako dziecko przeżył największą życiową traumę, która rzuciła cień na całej jego życie. On zdecydowanie za wcześnie musiał zaakceptować fakt, że jego najbliżsi mogą kiedyś odejść. Dziecko inaczej zareaguje niż nastolatek czy osoba dojrzała, bo jest w trakcie tworzenia swojej osobowości, preferencji i charakteru. Nero był zbyt młody, by poradzić sobie ze wszystkimi problemami i dlatego musiał wytworzyć coś, co chociaż pozornie dawało mu możliwość jakiegokolwiek funkcjonowania. Nienawiść jest jego motorem napędowym, to dlatego tyle wie, tak silnym czarodziejem jest i dlatego jest sam. Samotność, nienawiść i cel; te trzy rzeczy pozwalały mu na funkcjonowanie w życiu i osiąganie tego, o czym inni mogli tylko pomarzyć. Choć z drugiej strony, z perspektywy czasu wolałby być kimś przeciętnym, kto ma wszystko to, czego on nie ma, czyli jakąkolwiek przyszłość.
Jeśli kiedykolwiek w życiu przyjdzie mu się męczyć z uzdrowicielami raz jeszcze, to najpewniej strzeli sobie w łeb, włoży różdżkę do nosa, albo skoczy w jakąś przepaść, bo to co przeżył tutaj, to był stonogowy dramat. Gdyby tylko miał siły, by powiedzieć jej jak bardzo się dusi, to w piety by jej poszło i porzuciłaby pracę medyka na rzecz głodnych dzieci w Afryce, których dokarmiałaby powietrzem. Niestety, dusił się przez większą część ich interakcji, dlatego raczej nie mógł jej tego powiedzieć.
Spojrzał na nią tym samym, gniewnym wzrokiem co na wszystkich innych i odrzekł:
- Marnego uzdrowiciela.
Kiedy jednak pierwsze zaklęcie w historii używania zaklęć przez Emmelinę wyszło, nie mógł wyjść z udawanego podziwu. Tak naprawdę to spodziewał się, że w końcu musi jej coś wyjść, dlatego gdy tylko poczuł, że poparzenia zostały zniwelowane, nabrał więcej sił i dzięki temu był też skinąć głową w geście podziękowania. Czuł, że większość sadzy została usunięta i razem z tym również jego oddech się nieco poprawił.
- Już lepiej - odetchnął z ulgą, gdy tylko mógł złapać dodatkowych kilka oddechów. Co prawda miał jeszcze tendencję do zakrztuszeń, ale wobec tego, że jego drogi oddechowe zostały uleczone, mógł czuć nieco więcej komfortu w tej słabej sytuacji. - Kontynuuj - rzucił w jej stronę i otworzył usta, po czym kaszlnął kilka razy, jednakże czuł jakikolwiek przepływ powietrza w klatce piersiowej i to go podbudowało.
Sponsored content

Polana - Page 2 Empty Re: Polana

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach