Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Polana Empty Polana

Nie Wrz 24, 2017 2:24 pm
Zielony teren zarośnięty drzewami dookoła. Idealne miejsce do popołudniowych czy wieczornych spacerów, biorąc pod uwagę względną bliskość do miasta. Widać kilka wydeptanych ścieżek, wszystko jednak znika po kilku chwilach, gdy wejdzie się wgłąb, między wcześniej wspomniane drzewa.
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Polana Empty Re: Polana

Nie Wrz 24, 2017 3:06 pm
Dzisiejszy dzień dla Nathalie nie był niczym przyjemnym. Z samego rana została zerwana z wygodnego łóżka i uprowadzona siłą, musiała pojechać razem z ojcem do Doliny Godryka. Sama nie wiedziała dlaczego się zgodziła na tę podróż. Głupie obietnice. Mogła wymyślić jakąś wymówkę, ale jak widzi ten szczęśliwy uśmieszek swojego ojca, to nie może odmówić. Była zbyt miękka. Miała tyle planów, tyle do zrobienia i stworzenia...
Patrzyła na siebie w odbiciu lustrzanym i przeklinała to, że nie potrafi być stanowcza. Czekało ją kilka godzin siedzenia z dwoma szanownymi panami, którzy gadają jedynie o interesach. Musiała coś wymyślić by przypadkiem nie oszaleć.
Po ogarnięciu się i wykąpaniu, zabrała do torby szkicownik i najpotrzebniejsze ołówki. Tylko to ją mogło utrzymać przy życiu. Ubrała się w długie, czarne jeansy, szary sweter i znoszone trampki. Na wszelki wypadek zgarnęła kurtkę przeciw deszczową, bo niebo nie wyglądało zbyć zachęcająco. Była gotowa, lecz wciąż nie miała na to ochoty.
Na peron przyjechali taksówką, która na całe szczęście nie trafiła na korki. Zamyślona mina dziewczyny dawała nieco świadomości jej ojcu, ale nie odzywał się. Wiedział, że jego córka znajdzie sobie zajęcie, a dobrze jest mieć towarzystwo podczas podróży. Mogli równie dobrze się teleportować, ale Robert po prostu chciał spędzić trochę więcej czasu z Nathalie. Ostatnio bardzo dużo pracuje i nie ma dla niej czasu odkąd wróciła z Hogwartu.
O dziwo sama jazda pociągiem przeszła sprawnie. Powellowie rozluźnili się, żartowali i nawet było o czym porozmawiać. Rodzina zawsze miała bardzo dobre stosunki, lecz Nath stawała się coraz starsza i nie mówiła wielu rzeczy ojcu. Okres dojrzewania nie jest łatwy dla nastolatki, a szczególnie jeśli w pobliżu nie ma rodzicielki. Wszystko jest trudne, ale trzeba wierzyć, że się uda.
Na miejscu czekał na nich kolega Roberta, który bardzo uprzejmie ich przywitał i zawiózł do swojego domu. Zjedli coś dorbnego i mężczyźni zajęli się swoimi sprawami. Blondynka nie zamierzała siedzieć z nimi i zastanawiać się nad sensem życia. Wzięła swoją torbę z rzeczami i ubrała kurtkę, bo już kropiło. Ojciec jak zwykle dał jej milion ostrzeżeń by uważała itd. Dziewczyna tylko się uśmiechnęła do niego i wyszła czym prędzej.
W końcu poczuła się lepiej. Nie przepadała za deszczem, ale wiedziała, że to będzie dużo lepsze rozwiązanie. Nie wytrzymała by wiecznej paplaniny o eliksirach, no przecież ile można. Nie dość, że w szkole to jeszcze tu. Ruszyła w stronę lasku, który otaczał Dolinę. Zamierzała znaleźć tam sobie miejsce i rysować przez najbliższe godziny. Nie istotne, że robiło się zimniej, miała ogromną motywację do zrealizowania tego planu.
Zadowolona z siebie przeszła przy wysokich drzewach, które nieco chroniły ją od kropel deszczu. W pewnym momencie skręciła i znalazła się na polanie. Była doprawdy magiczna. Zachwycona tym widokiem, stała przez kilka minut. Mżawka dodawała uroku temu miejscu. Uśmiechnęła się zadowolona z siebie i przeszła pod najbliższe drzewo. Zdjęła kurtkę by móc na niej usiąść i wyjęła potrzebne przedmioty. Rozejrzała się po krajobrazie i zaczęła delikatnie szkicować to co widzi.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana Empty Re: Polana

Nie Wrz 24, 2017 3:35 pm
Jeśli dla Nathalie dzisiejszy dzień nie był niczym przyjemnym, to co on miał powiedzieć o swoich ostatnich dwóch tygodniach? Ciągle na nogach, wiecznie w trasie, przez zaledwie ten tydzień zdążył objechać pół Anglii - od Liverpoolu, w którym mieszkał, przez Londyn, który był pierwszą stacją jego wędrówki, aż w końcu po Dolinę Godryka, gdzie poprowadził go pamiętnik brata. Był sam jak palec, w czasie dnia podróżował, wieczorami zaś przebywał albo w zapyziałych dziurach albo tanich pubach, w których szybciej dostaje się w pysk, niż zamówioną szklankę taniej, ognistej whisky. Przy tym wszystkim musiał cały czas się doskonalić, nie miał do kogo otworzyć ust, a na dodatek jeszcze, musiał cały czas być taki, jak w czasach uczęszczania do Hogwartu - zimny, opanowany i co najważniejsze: nie do rozszyfrowania. Badał wszystko spokojnie i cierpliwie, koniec końców jednak cały czas tkwił w martwym punkcie. Miał jedno nazwisko, niemożliwe do zlokalizowania jak na razie.
Spał zaledwie trzy godziny, około szóstej rano zerwał się na obie nogi i opuścił wynajęty na noc pokój w jakimś tanim moteliku. W czasie dnia oraz całe południe węszył, wszędzie gdzie się da. Wiedział doskonale, że sprawy, które należy wyjaśnić, mogą ciągnąć się latami oraz będzie musiał wchodzić tam, gdzie zwykły czarodziej nie powinien stawiać swoich kroków. Niemniej jednak, mroczny, a zarazem obojętny i oschły Giotto pasował do mrocznych ulic i pubów jak ulał. Na tym kończyły się jednak wszystkie fakty, które się zgadzały, bo w dalszym ciągu pozostawał z niczym.
Kiedy zaczęło padać, był już w drodze do jednej z samotni, które wypatrzył ostatniego dnia. Polana była idealnym miejscem do tego, by poukładać wszystko w głowie, połączyć fakty, a przy okazji nie musieć martwić się o zdemaskowanie. Przy sobie miał swoją torbę bez dna, która w ostatnich tygodniach okazała się być nieoceniona, prawdę powiedziawszy był to najbardziej użyteczny przedmiot ze wszystkich, które ze sobą zabrał. Maski na przykład jeszcze nie użył, gdyż nie trafił na żaden trop. Niemniej jednak cały czas gdzieś z tyłu głowy miał wrażenie, że zbliża się do czegoś.
Jakież było jego zaskoczenie, gdy dostrzegł siedzącą pod drzewem starą znajomą, z którą jeszcze kilka tygodni temu miał okazję bawić się na balu. Spotkanie to było niepożądane przez niego i prawdę mówiąc, nie wprawiło go w osłupienie, a jakiś rodzaj frustracji, czy może nawet gniewu. No bo jak to jest, że ucieka za swoim celem na drugi koniec kraju, a i tak spotyka kogoś, kto potencjalnie może mu w dotarciu do niego przeszkodzić? Przeznaczenie, a może magia? Nie wierzył w przypadki, zbyt wiele już w swoim życiu widział.
Przymknął oczy na moment i westchnął lekko, czując jak pojedyncze krople wody spływają po jego twarzy. Schował ręce do kieszeni i ruszył w przód, chcąc skonfrontować się z Powell.
- To strasznie irytujące, że gdzie nie pójdę, spotykam zawsze ciebie - zaczął spokojnie, przesuwając się cały czas o kilka kroków w przód. - Nigdy się od ciebie nie uwolnię - dodał nieco zirytowany już Nero.
Stanął mniej więcej kilka metrów przed rysującą blondynką i po prostu czekał na odwiedź, trzymając cały czas swoje ręce w kieszeniach. Tutaj, poza Hogwartem nie musiał już udawać, że wszystko jest dobrze, że nikt mu nie przeszkadza i że jest tylko po to, by być. Poza szkołą panowały inne zasady, a on przez te dwa tygodnie dobitnie poznał większość z nich.
Poza tym, widząc Nathalie natychmiast wrócił wspomnieniami do szkoły magii, do której nie chciał wracać. Dla niego był to zamknięty, w dodatku mocno nieszczęśliwy (z paroma wyjątkami) rozdział. Ta konfrontacja ewidentnie nie była mu na rękę, ale przez wzgląd na dawne czasy, postanowił się ujawnić przed nią, nie przywdziewając swojej maski oraz nie celując w nią jakimś czarnomagicznym zaklęciem.
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Polana Empty Re: Polana

Nie Wrz 24, 2017 4:12 pm
Nathalie co jakiś czas zerkając na krajobraz szkicowała dalej. Deszcz zaczynał coraz bardziej padać, a temperatura spadała. Dziewczyna jednak tego nie odczuwała. Totalnie odpłynęła od rzeczywistości i skupiła się na swoim zadaniu. Chciała w pełni odzwierciedlić obraz, który miała przed sobą. Nawet nie przeszkadzała jej ograniczona widoczność. Po prostu jej ręka idealnie współpracowała z ołówkiem, który delikatnie sunął po pergaminie. Była szczęśliwa i spokojna. Robiła to co kochała i z czego nie zamierzała nigdy zrezygnować, gdyby nie to, że usłyszała nagle czyiś głos.
Wyostrzyła wzrok nieco mocniej i rozejrzała się by znaleźć intruza. Wystraszyła się nieco, ale za chwilę na jej horyzoncie ukazała się postać Giotto. Tak, pan Nero. Ten sam, który kilka tygodni temu siedział z nią na błoniach i bawił się na balu. Uśmiechnęła się na to i od razu odsunęła swoje rzeczy by wstać. Jak już wygramoliła się ze swojego miejsca, podeszła do niego dość blisko.
- A cześć to gdzie? - zapytała nieco zadziornie. Lubiła go, chociaż doskonale wiedziała, że chłopak nie należał do najpozytywniejszych osób na świecie. - Aż tak bardzo denerwuje cię moja osoba? Nie przesadzaj, jeszcze nie zdążyłam nic zrobić.
Zaczęła gadać jakby zaplanowali to wszystko i mieli się właśnie tu spotkać. To dość dziwne, że z jej ust nawet na sekundę nie zszedł uśmiech. Nie wiedziała czy to rysowanie sprawiło, że tak bardzo poprawił się jej humor czy może nagłe spotkanie znajomego.
Dopiero po chwili spostrzegła, że Nero nie był w za dobrego formie. Miał podkrążone oczy i nieco bardziej wychudzoną twarzy niż ostatnio jak go widziała. Zamartwił ją nieco ten widok, ale nie chciała pokazać mu tego. Wiedziała, że chłopak nie za bardzo był chętny do rozmawiania na ciężkie tematu, a czuła, że taki właśnie musiał by podjąć gdyby spytała czy coś mu się stało. Postanowiła zostawić to na dalszy plan.
- Co tu robisz? - zapytała spoglądając na jego twarz - Właściwie często wpadałam na ciebie w takich dość odizolowanych miejscach, ale Dolina Godryka?
Sama nie wiedziała czemu była tak bardzo chętna do rozmowy. Właściwie to domyślała się, bo od momentu powrotu z Hogwatu jedyną znajomą osobą, z którą miała do czynienia był Peter. Giotto jednak był trochę inny. Zawsze skryty i zdystansowany, ale nie przeszkadzało jej to. Nigdy jakoś nie był dla niej niemiły, więc zasługiwał na szacunek. Przypadkowe spotkania w szkole też były całkiem przyjemne. Nawet przypomniała sobie, że miała wśród rysunków śpiącego Gio. Oczywiście na odwrocie podpisała go w odpowiedni sposób, ale nie miała zamiaru pokazywać tego Ślizgonowi, bo jeszcze kazałby to zmienić.[/b][/color]
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana Empty Re: Polana

Wto Wrz 26, 2017 2:24 am
Przez ostatnie dwa tygodnie zmieniło się dosyć sporo - Giotto wydoroślał. Widać było to po wszystkim, jego spojrzeniu, tonie wypowiedzi oraz całej prezencji, jaką emanował. Już w Hogwarcie wydawał się być jednym z nielicznych, którzy przygotowani są do życia poza szkołą, ale teraz można było dostrzec, że w ciągu zaledwie tych kilkunastu dni, zdążył tak się zahartować, że tak naprawdę wygląda, jakby żył tak od zawsze. Wszyscy mogą mówić, że to dopiero początek nowego życia, że nic jeszcze nie wie o tym, co rządzi magicznym światem, ale on był świadom tego, co go czeka i był przygotowany nie tylko fizycznie, ale również psychicznie na wszystkie przeciwności losu. Kilkuletni proces treningu i planowania wszystkiego, pozwolił mu szybko zaadaptować się do istniejących tutaj warunków i dlatego mogli się tu teraz spotkać, pomimo tego, że od paru dni Giotto obraca się w tak paskudnych kręgach, że bliżej mu do spotkania brata, niż pomszczenia go.
Nie planował więcej jej spotkać i to nie było wcale trudno mu przyznać. Chociaż tak naprawdę, to nie konkretnie jej, a kogokolwiek ze swojej starej szkoły - wiązało się z tym za dużo wspomnień, przykrych z pewnego względu, bo pomimo serdeczności wszystkich i wsparcia, nie potrafił odwzajemnić tego nawet głupim uśmiechem, co dopiero koleżeństwem, czy przyjaźnią. On to widział właśnie w ten sposób - mógł udawać, że ci wszyscy ludzie go nie obchodzili, ale tak naprawdę, to poniekąd dzięki nim wytrwał w tym wszystkim. Paradoksalnie ich próby dotarcia do niego, przypominały mu chociaż zalążki tego, czym połączony był ze swoim bratem. I pierwszą z tych osób właśnie, była Nathalie, która dotarła do niego najwcześniej i była najcierpliwsza. A czym on ją wynagrodził? Chamskim stwierdzeniem, że irytuje go jej obecność.
Kiedy podeszła do niego, spojrzał na nią z góry, przywdziewając swoją nową, dużo mroczniejszą niż wcześniej maskę. Tutaj rządziły inne zasady, nie musiał martwić się, że mogą się na siebie natknąć. Jeśli w jakiś sposób go zniechęci, to stąd odejdzie i nigdy się więcej nie zobaczą, tak też to nie to samo co Hogwart, gdzie pokłóceni, byliby na siebie skazani przez resztę roku. Niemniej jednak, zasługiwała chociaż na chwilę rozmowy, w końcu pomimo wszystkiego co ukazywał czy mówił, obojętna na pewno mu nie była. Tyle mógł jej dać.
Na pierwsze pytanie nic nie odpowiedział. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i po prostu tak stał, nie przejmując się ani deszczem, ani jej przenikliwym spojrzeniem, ani jej pytaniami, ani też małym dystansem, jaki ich dzielił. Przekręcił głowę w bok i postanowił dopiero odpowiedzieć na drugą kwestię:
- Miejsce jak każde inne - odparł spokojnie, spoglądając na pobliskie drzewo oraz pomijając odpowiedź na pierwsze pytanie.
Nie przyzna jej przecież, że tutaj doprowadziły go notatki brata i chodzi po wszystkich spelunach w okolicy, by dowiedzieć się czegokolwiek o czarnoksiężnikach znających Alaude Nero. Z resztą, powiedział już o tym jednej dziewczynie i co ona dostała w zamian? Łzy, nieszczęśliwą miłość i iluzję tego, że Giotto kiedykolwiek wróci i stworzą szczęśliwą rodzinkę. Takie deklaracje składał w szkole, ale teraz sam już nie wierzył w prawdziwość tych słów. Wiedział, że nie wróci; przecenił nie tylko swoje możliwości, ale też nie docenił swoich przeciwników, którzy na swoim koncie mają zapewne nie tylko brata ex-ślizgona. To była podróż w jedną stronę, dlatego im mniej osób o tym wiedziało, tym lepiej - od Enzo jeszcze wsparcie uzyskał, ale Charlotte złamał serce, dosyć odsłaniania się i wylewania swoich żali. Giotto sam upora się ze wszystkim, tak jak do tej pory i tym samym, nikogo w końcu nie zrani.
- Jesteś głupia - stwierdził nagle po chwili, przysuwając się nieco w jej stronę i napierając na nią.
Pchnął ją delikatnie do przodu, by znaleźli się w jakimś bardziej suchym miejscu, w końcu to żadna potrzeba być przeziębionym przez następne kilka dni. W zasadzie, to nie był to akt uprzejmości, a zwyczajne poirytowanie tym, że nie dba o swoje zdrowie. Może był nieco oschły i wredny, ale ewidentnie nie było mu na rękę mieć na sumieniu kichającą i będącą w stanie gorączkowym Nathalie.
Gdy znaleźli się pod drzewem, przy którym uprzednio usadowiła się puchonka, wytarł twarz z kilku kropel, które zalegały mu na nosie czy pod oczami i westchnął lekko, chowając dłonie do kieszeni.
- Wracaj do swoich rysunków - rzucił, dostrzegając kątem oka wszystkie jej przybory oraz niedokończony obraz krajobrazu przedstawiającego miejsce, w którym właśnie się znajdowali.
Obrócił się nieco i wyminął ją, po czym najzwyczajniej w świecie ruszył przed siebie, kończąc tym samym te ckliwe spotkanie. Po cichu liczył na to, że Nathalie za nim nie pójdzie, z drugiej strony jednak znał Powell na tyle dobrze, by wiedzieć, że jak ta blondynka się uprze, to nawet ustawi ona samego Giotto Nero. Przy niej nawet kunta kinte może nie być zabawne, zwłaszcza jak się wkurzy. A weź jej jeszcze przypomnij śmierć Asha z pierwszego filmu pokemon, wtedy to już naprawdę lepiej nie wracać z tej podróży. Dlatego też ograniczył się do tych kilku słów i ruszył w swoją stronę, wgłąb lasu z nadzieją, że puchonka nie pobiegnie za nim.
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Polana Empty Re: Polana

Wto Wrz 26, 2017 12:05 pm
Nathalie przyglądała się chłopakowi, ale jej mina się nie zmieniła i to świadomie. Zawsze powtarzał, że nie chce litości i ze wszystkim poradzi sobie sam. Był bardzo niezależny, ale wsparcie każdemu jest potrzebne. Mogła dostrzec, że zmienił się trochę od ich ostatniego spotkania. Spoważniał i był jeszcze bardziej zamknięty w sobie. To niby powinno ją odstraszyć, lecz przez to jak wyglądała ich relacja w Hogwarcie, wiedziała, że to jedna z mask Giotto. Nawet miała ochotę go przytulić, bo była bardzo zadowolona ze spotkania właśnie jego. Zachowanie dystansu jednak było kluczem, by jakoś poprowadzić rozmowę z Nero. Dodatkowo nie wiedziała czy to dobry pomysł, bo Ślizgon chyba miał teraz dziewczynę. Ślepy by zauważył, że jego relacja z Charlotte nie kończy się na przyjściu na bal. No ale co ona miała do powiedzenia? Była zwykłą znajomą ze szkoły, z którą spędzał trochę czasu. Nic ważnego...
Nie spodziewała się, że nagle Gio stanie się rozgadany i pełen życia, więc jego odpowiedź nie była zaskakująca. Był tajemniczy jak zawsze i nie zdradzał więcej niż było to konieczne. Pamiętała momenty, w których otwierał się na nią nieco bardziej, ale one bardzo szybko mijały. Nie zmuszała go nigdy go opowiedzenia historii życia, ale chciała go poznać. W tym momencie jednak czuła zwiększony dystans między nimi, chociaż stali tak blisko siebie. To było nieco bolesne, ale nie można tak łatwo zrazić Powell.
- Oboje nie mieszkamy w Dolinie Godryka, więc pobyt tutaj musi być czym uzasadniony - powiedziała, ale raczej bardziej do siebie. Nie oczekiwała, że chłopak to skomentuje.
Musiała przyznać, że nieco zaskoczył ją gest chłopaka. Nawet nie do końca wiedziała dlaczego ją tak nazwał, ale nie czuła się jakoś urażona, bardziej zaszokowana i przy okazji tych słów, przepchnięta w miejsce, w którym siedziała. Nie było jej zimno, a na deszcz już dawno nie zwracała uwagi. Mimo wszystko zrobiła to do czego próbował ją delikatnie zmusić Giotto. Jej twarz nie wykazywała złości, wciąż była dość zadowolona, bo znała Nero i wiedziała, że na swój dziwny sposób martwił się o nią. Jednak nie miała zamiaru odpuścić. Widziała, że coś się dzieje, a on zwyczajnie próbuje uciec od jakiejkolwiek konfrontacji. Zależało jej na nim i on doskonale o tym wiedział. Co do niego nie miała zamiaru odpuścić.
- Nie dość, że mnie wyzywasz, to jeszcze przepychasz jak worek ziemniaków. - powiedziała udając oburzenie - A rysunki mogą poczekać.
Zwróciła uwagę na to, że Nero patrzy na jej rzeczy. Znajdowały się na szczęście w dość bezpiecznym miejscu, więc nie miała o co się martwić, że coś się zamoczy.
Nagle chłopak zrobił coś czego właściwie nie do końca się spodziewała. Po prostu zamierzał odejść. Nie wiedziała do końca jak ma się zachować. Przecież nie wygoniła go ani nie powiedziała nic złego. Domyślała się, że jego zachowanie jest czymś spowodowane, ale nie była niczego świadoma. Pozostawił ją w kompletnej dezorientacji. Z każdą chwilą oddalał się, a w niej narastała złość. Nie wiedziała co ma myśleć, ale nie mogła dać mu odejść jakby nigdy nic. Ruszyła za nim pewnym krokiem i o dziwo dość szybkim, bo w mgnieniu oka znalazła się obok niego. Zagrodziła mu drogę i spojrzała prosto w oczy.
- O co tu chodzi, co? - zapytała poirytowana - Naskakujesz na mnie jakbym ci zrobiła krzywdę. Nie spodziewałam się, że kogoś w ogóle tu spotkam, po prostu... - zawahał się na moment, a w jej oczach pojawiły się złowieszcze iskierki - Zachowujesz się jak urażony pajac i w dodatku uciekasz nie wiadomo przed czym. Nie potrafisz nawet odpowiedzieć mi na proste pytania...
Była już doprawdy wkurzona. Nie wiedziała czemu tak bardzo ją to zirytowało. Nie mogła czuć się winna, bo nic nie zrobiła. Zawsze stara się być dla kogoś uprzejma i miła, ale zna Giotto nie od dziś i wiedziała, że takie ckliwe gadki na niego nie podziałają.
- Dlaczego ty to robisz? Nie rozumiesz, że nie chce byś sobie poszedł? - Zacisnęła usta i spojrzała przez chwilę na swoje buty. Nie trwało to długo, bo nie powinna tracić kontaktu wzrokowego i pokazywać słabości.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana Empty Re: Polana

Wto Wrz 26, 2017 11:31 pm
Przez niego raczej zadowolenie nie przepływało, bardziej czuł się zirytowany faktem, że nie może w spokoju zrobić tego, co planował już od dawien dawna. Oczywiście Nathalie niczym mu nie zawiniła, gdyż dogadywali się stosunkowo dobrze, patrząc na pozostałe relacje Giotto z kimkolwiek ze szkoły, aczkolwiek każde spotkanie kogokolwiek z "poprzedniego życia" na swojej drodze, prowadziło do rozpamiętywania. A on miał już tego dosyć - chciał się całkowicie odciąć od tego, co się działo wcześniej. Stąd też brak kontaktu z kimkolwiek poza Enzo, który jako jedyny był dla niego wsparciem w ostatnich tygodniach. Ale cóż się dziwić, ta dwójka akurat od zawsze się rozumiała, dlatego też swojemu kuzynowi mógł zawierzyć wszystko i nawet jeśli był w błędzie, choćby cały świat miał być przeciwko, Enzo zawsze stawał po jego stronie.
Z drugiej strony, jak inaczej Giotto mógł reagować? Raz się odsłonił, dał się porwać wizji wspólnego życia z Charlotte, tymczasem już po dwóch tygodniach podróży zdołał zrozumieć, że to tylko mrzonki i że nigdy do niej nie wróci. To co jej wtedy wyznał być może było zgodne z prawdą, ale być może zrobił to tylko po to, by dać jej chociaż jakąś iluzoryczną nadzieję. Wszakże nawet on nie potrafił wytrzymać tego całego napięcia, ile czasu mógł ukrywać przed wszystkimi swoje plany? Macmillan o tym wszystkim powiedział i co z tego miał? Świadomość tego, że spieprzył całkowicie do tej pory swoją najlepszą relację z kimś spoza rodziny? Czy wizję tego jak mówi jej, że ją kocha, a koniec końców ucieka i zostawia ją samą? Wyrzuty sumienia były czymś, czego tak łatwo się nie pozbędzie. Jedno jednak wiedział, nie byli razem. Gdyby byli, to nie stawiałby czegokolwiek innego ponad nią.
Nie miał ochoty, by rozmawiać. Chciał po prostu odpocząć, pobyć w ciszy sam, tak jak zawsze miało to miejsce. Przez ostatnie dni jeszcze bardziej odizolował się od społeczeństwa, dlatego nie stać było go nawet na odrobinę kultury i wdzięczności. Rozumiał, że Powell może się martwić o niego i prawdę mówiąc, to go nawet cieszyło - bo przecież, gdy komuś na tobie zależy, to przeważnie poprawia to humor. Sam jednak nie potrafił zdobyć się na odwagę, by podziękować jej za to, że nie zapomniała o nim, że jest dla niego serdeczna i że tak naprawdę, nie daje za wygraną i cały czas próbuje do niego dotrzeć. To nie było w jego stylu, a o styl tu chodzi.
W jego stylu za to było olać całą sprawę i po prostu iść przed siebie, zostawiając wszystkie piękne niewiasty martwiące się o niego z płaczem i złością. No bo jak inaczej wyjaśnić to, że po prostu ją wyminął i się nie pożegnał? Kompletny chujek, Giotto Nero w całej swojej okazałości pozaszkolnej.
Nie wchodził z nią w żadne konwersacje, swoje powiedział i po prostu odszedł, licząc, że Powell jednak się do niego zrazi i nie spróbuje pójść za nim. Poniekąd jednak wiedział, że jest to wizja dosyć daleka od rzeczywistości, gdyż jeśli miałoby to brzmieć realistycznie, to puchonka najpierw mu nawtyka, a przy okazji okaże mu więcej uczuć, czy dostarczy więcej ciepła w tych cierpkich słowach, niż ktokolwiek inny. Nie musiał znać jej długo, by wiedzieć, że jak przez niego przemawia samotność, tak przez nią przemawia miłość do życia.
I jak przewidział, tak się stało. Chwilę później, stała przed nim, tym razem nie z uśmiechem, a z gniewem wymalowanym na twarzy. Czy się przestraszył? Nie. Czy się przejął tą reakcją? Nie. Odebrał to swoim standardowym chłodem, dając jej wylać wszystkie żale.
- Naprawdę mnie irytujesz - rzucił oschle, w swoim stylu.
Był gotów ruszyć znów do przodu, zostawiając ją tu samą i wkurzoną, jednak ostatnie dwa zdania, jakie wypowiedziała, nieco go ruszyły. Nie wiedzieć czemu, serce zabiło mu trochę mocniej. Jej reakcja wskazywała dość dobitnie, że nie był jej obojętny. Sam fakt tego jednak nieco go dobił, gdyż po czymś takim zdecydowanie nie mógł tak po prostu odejść. Z drugiej strony wyjaśnić nic też jej nie mógł, albo nie chciał, jeden chuj.
Uniósł lekko brwi w geście zdziwienia, bowiem zaskoczyła go tak bezpośrednią reakcją. Przymknął po chwili oczy i westchnął lekko.
- Tak jest mi łatwiej - odparł spokojnie. - Lubię Cię, nie chcę Cię ranić i tylko tak umiem to zrobić - dodał po chwili, patrząc na nią.
Ludzkie odruchy były jednak w jego gestii i jak widać, pomimo wszystkich dylematów wewnętrznych, aż do końca nie był jednak takim chujem, na jakiego się kreował. Czy jednak odważy się na więcej wyjaśnień? To już kwestia dalszego toku rozmowy, na razie stoi przed nią i nie ucieka, więc to chyba dobry znak.
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Polana Empty Re: Polana

Wto Paź 03, 2017 3:53 pm
Powell raczej należała do osób ciepłych i pogodnych. Nigdy nie chciała zrobić nikomu krzywdy czy zranić. Mogła się wydawać nawet nudna z powodu jej ogromnej ilości empatii i słabości. Niewiele osób dostrzegało w niej coś wartościowego. Widziała jednak z czasem, że Giotto ją docenia. Docenia jej towarzystwo czy nieme wsparcie, które starała się okazywać. W Hogwarcie było dużo prościej to wszystko zrobić i zapoczątkować. Nie spodziewała się, że w innej sytuacji chłopak tak na nią zareaguje.
Usprawiedliwianie go w swojej głowie w pewnym momencie po prostu straciło sens. Zawsze to robiła, bo wiedziała, że jest trudny. Co z tego, że tak kurczowo chciał się odciąć od swojej przeszłości. Czy to daje mu pozwolenie, by osoby bliskie przez niego cierpiały? Właśnie w tym momencie Gio powinien doceniać takie spotkania, szczególnie, że trafiły się przypadkowo. Możliwe, że za dwadzieścia minut zostanie zupełnie sam i nie będzie miał do kogo gęby otworzyć. Wtedy nie wróci na Polanę w Dolinie Godyrka, bo nie będzie po co. Nie spotka Nathalie, ani nikogo z kim miał kontakt. Może to ostatnia szansa? Czy nie warto by było ją wykorzystać?
Nie oczekiwała wielkiej zmiany w jego zachowaniu. Po prostu nie mogła wytrzymać więcej takiego traktowania. Poczuła się jak zużyta zabawka, którą dziecko znudziło się i rzuciło w kąt. Nikt więcej nie podniesie, nikt więcej się nie zainteresuje. Nie zasłużyła na taki los. Na tyle, na ile znała Nero, wiedziała, że nie jest łatwo się z nim kumplować, ale zawsze uważała, że jest warto. Może okazałby się właśnie tą osobą, z którą mogłaby spędzać godziny i po prostu milczeć bądź porozmawiać.
Powell doskonale wie, że Giotto coś ukrywa. On zawsze ma plan i wie czego chce od życia. Od początku ich znajomości obiecała sobie, że nie będzie dociekać i tego nie robi. Ma po prostu szczerą nadzieję, że on w końcu zrozumie, że warto się trochę przed nią otworzyć. Nathalie nigdy by go nie zatrzymała gdyby wiedziała co się dzieje. Oczywiście, martwiła by się o niego i pewnie jakoś starała się utrzymać kontakt, ale nie zmuszałaby go do niczego. Nero ma prawo do swoich decyzji, bo przecież nie wiąże ich nic tak wielkiego, zwyczajne koleżeństwo. Najgorsza jest ucieczka, którą właśnie teraz próbował zrobić. Odsuwanie się od bliskich osób i całkowite zamknięcie w sobie. To właśnie dlatego blondynka była tak bardzo wściekła.
- Ranisz mnie takim zachowaniem - odpowiedziała wciąż nieco zdenerwowana - Próbuje cię zrozumieć i staram się jak mogę, ale jeśli nie przestaniesz traktować mnie jakbym zrobiła ci krzywdę, to będzie tak jak teraz. Zaufaj mi... Przynajmniej spróbuj...
Nathalie zawsze jest szczera, czasem tylko dla dobra ogółu coś ominie, ale kłamać nie potrafi. Takie sytuacje raczej nie są zbyt częste w jej życiu i nie mogła ukrywać, że Giotto nie jest dla niej ważny. Przy nim czuła się zupełnie inaczej. Nero nie musiał za dużo mówić by wiedziała o tym, że może byś swobodna. Każdą nowo poznaną osobę traktowała w ten sam sposób, ale nie jego. Tutaj robiły się jakieś konflikty, tajemnice, wspólne sprawy... Przyciągało ją to na swój sposób. Nigdy nie miała z kimś takiej relacji i nie chciała jej stracić.
- Usiądźmy, proszę - spojrzała na niego dość pewnie. Nie odeszła od razu, odczekała chwilę by zobaczyć czy wciąż będzie chciał odejść. On jednak stał twardo w jednym miejscu. Miała nadzieję, że tym razem nie ucieknie...
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana Empty Re: Polana

Wto Paź 03, 2017 6:11 pm
Właśnie w tym tkwił problem, Giotto był specyficzny, a Nathalie była wzorowym typem Puchonki, która jest dla wszystkich dobrotliwa i tak naprawdę, zależy jej, by dogadywać się ze wszystkimi. Nero wyznawał trochę inne wartości, bardziej chłodne i zdystansowane - łatwiej było mu uciec, lekceważyć kogoś, albo po prostu nie wtajemniczać, by w ten sposób kogoś nie ranić. Ona tymczasem uważała, że każda prawda, nawet najgorsza, powinna zostać powiedziana, w końcu nie ma nic lepszego, niż szczerość. Problemem jednak było to, że Giotto domyślał się, jaka może być reakcja Powell. Jak by to wyglądało, gdyby powiedział jej o tym, że zabili mu brata, a on chce go pomścić i ma zamiar wejść na ścieżkę, z której potem już nie wróci? Nie był głupi. Charlotte gdy tylko zobaczyła jak Nero uczy się czarnej magii, miała już szklane oczy i po chwili płakała. A teraz on tak po prostu ma wyjawić jej, że zabije kogoś? Nie usprawiedliwiało go nawet to, że prawdopodobnie są to zepsuci do szpiku kości czarnoksiężnicy. Fakt był jeden - miał zamiar zabić, a tym nie należy się chwalić.
Nawet jeśli Nathalie nie zależało na poznaniu prawdy o nim i jego zamiarach, to jednak nie było co się oszukiwać - jeśli chciała go chociaż spróbować zrozumieć, a on miał się otworzyć, wiązało się to właśnie z wyjawieniem wielu faktów, o których wiedzą tylko nieliczni. Domyślał się, że każdy na swój sposób miał przewalone w życiu, ale z perspektywy czasu można dostrzec, że najwidoczniej były Ślizgon otrzymał ten poważny cios w najgorszym możliwym dla siebie momencie. W trakcie kształtowania swojej osobowości, stracił najważniejszą dla siebie osobę, która była jego idolem, oparciem i jednocześnie kimś z tej samej krwi, co zawsze miało znaczenie. Pogłębił się w tej traumie i teraz tylko tak potrafi poradzić sobie z tym.
Jego intencje były szczere - nie chciał jej krzywdzić, ale w tym przypadku, nie miał wyjścia. Zdaniem Nero zlekceważenie jej i ucieczka były mniejszym ciosem niż wyjawienie tego, że nie wróci do Hogwartu, szuka zemsty i prawdopodobnie zginie w czasie tej podróży, przekreślając tym samym możliwy powrót do normalności. Dotychczas unikanie działało, Powell nie wpieprzała się w jego sprawy i dzięki temu mogła być traktowana lepiej przez niego, w końcu nie ciążyła mu w żaden sposób, a on sam mógł dzięki temu się bardziej do niej przekonać. Teraz jednak, gdy był już w trakcie podróży, powiedział sobie, że zrywa wszelkie więzi - jeśli wróci, spróbuje je naprawić, jeśli zginie - prędzej czy później zapomną o nim i dzięki temu nikt nie będzie musiał przeżywać tego co on sam: utraty kogoś bardzo bliskiego.
Westchnął lekko i przez moment patrzył na bok, nie chcąc w żaden sposób utrzymywać kontaktu wzrokowego. Musiał zebrać trochę myśli, by w końcu niewzruszonym tonem odezwać się do niej:
- Nie szukam zrozumienia - rzekł i spojrzał głową w niebo, przesłonięte koronami drzew. - Szukam zemsty - dodał po chwili ciszy, tym samym, chłodnym tonem.
Nero patrzył przez moment w górę, po czym przeniósł spojrzenie z powrotem na Nathalie. Ten widok przeszywał mu serce, ale nie dawał po sobie tego poznać - nigdy nie chciał wprowadzać jej w taki stan, zwłaszcza własną osobą. Była dla niego bardzo ważna, w końcu była to jedyna osoba w szkole, która tak naprawdę chciała mu pomóc i to pod każdym względem. Być może zasłużyła na więcej zaufania, bowiem próbowała zgromadzić dla niego składniki veritaserum, czy po prostu umilać czas, nawet w najgorsze dni. On w zamian dawał jej raz po raz plaskaczem w twarz, uważając, że tak jest lepiej. Był jej cholernie wdzięczny za jej uczucia, w końcu przy niej nie czuł się samotny tak naprawdę, ale ciężko mu było to przyznać i to chyba była największa bariera. Ostatnio odsłonięcie się wywołało całą lawinę zdarzeń, od pocałunku, po różne deklaracje. Bał się, że teraz się to powtórzy - niekoniecznie w ten sam sposób, w końcu raczej nie łączyło ich nic więcej poza przyjaźnią, chociaż im częściej się widywali, tym ciężej było mu określić całą tę relację, ale reakcja mogłaby być taka sama: jakieś deklaracje, obietnice, puste słowa, a koniec końców nigdy by nie wrócił i nie dotrzymał obietnic. To utrwaliłoby się w niej bardziej, aniżeli zwykłe minięcie jej bez słowa "cześć".
Widząc jednak, że był to swego rodzaju moment kulminacyjny, tym razem zmienił zdanie i nie zamierzał już uciekać. Jeśli tak jej zależy na prawdzie, to ten jeden raz może być z nią szczery. Dlatego też, gdy zaproponowała, by usiedli, chwilę się zastanowił i powędrował w stronę drzewa, pod którym było sucho i można było spokojnie porozmawiać. Zdaje się, że przypadkowe spotkanie w Dolinie Godryka może wywołać prawdziwe trzęsienie ziemi w ich życiu. To, że się tutaj spotkali, to na pewno, nie był przypadek.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Polana Empty Re: Polana

Nie Gru 10, 2017 2:32 pm
Zakończenie sesji pomiędzy Giotto a Nathalie z powodu zbyt długiego zwlekania z postami.
[z/t x2]
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana Empty Re: Polana

Sro Gru 27, 2017 8:31 pm
Ostatnie dni dla Giotto nie były zbyt spokojne, bowiem zadecydował się na dość poważne kroki, które równie poważnie się skończyły. Zaczynając jednak od początku: wyruszył w podróż, która miała mu raz na zawsze przynieść odpowiedź na jedno pytanie - kto zabił jego brata? oraz pozwolić mu na dokonanie się zemsty, którą od tak dawna planował. Potem dotarł do pewnego punktu, który mógł się okazać kulminacją tych wszystkich zdarzeń i tak naprawdę, stał się nią. Problem tkwił jednak w tym, że Nero nie był przygotowany na to, co go czekało. Starcie ze śmierciożercą jeszcze jakoś zniósł, wszakże udało mu się wygrać pojedynek i wyciągnąć to, czego od tak dawna szukał. Nie spodziewał się jednak, że będzie to tak trudne oraz że zwieńczone zostanie pożarem lasu, z którego ledwo udało mu się zbiec. W tamtej chwili, gdy jego życie wisiało na włosku, a poplecznik Voldemorta, z którym się starł, zbiegł, zrozumiał, że słowa wszystkich, którzy ostrzegali go przed podróżą, były słuszne. Nie przygotował się, tak jak powinien i za to oberwał.
Minęło kilka dni, zanim on zdążył się pozbierać i choć jego organizm poważnie ucierpiał oraz się wycieńczył, był w stanie jakoś normalnie funkcjonować, jednakże z pewnością dłuższe zwlekanie z pomocą tylko pogorszy jego stan. Czuł bowiem jak boli go każdy kolejny oddech, kaszlał w dosyć dziwny sposób, jakby jakiś niechciany związek chemiczny zalegał mu w płucach, a niekiedy odnosił wrażenie, że się dusi. Mało tego, czuł lekkie oparzenia na twarzy, których może nie było widać, ale przyrumieniły mu skórę do tego stopnia, że odczuwał je.
Usiadł pod drzewem, chcąc znaleźć chwilę wytchnienia. Problem tkwił jednak w tym, że nawet tutaj pośród zieleni i świeżego powietrza, nie był w stanie dotlenić odpowiednio organizmu, co powodowało duszności oraz piekący ból w przełyku. Odkaszlał kilka razy to, co zalegało mu w płucach i sięgnął do swojej torby bez dna po wodę, która od nadmiaru użytkowania kończyła się już, a tylko na dosłownie moment łagodziła wszystkie nieprzyjemności związane z oparzeniami.
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Polana Empty Re: Polana

Sro Gru 27, 2017 9:27 pm
Kiedyś słyszała, że na starość ludzie zaczynają wracać do tego, co jest już przeszłością i nie może wrócić do nich. Idąc przed siebie miała nadzieję, że nie przyszło jej jeszcze wejść w ten etap. W końcu wróciła do jakiś korzeni. Była w domu. Wiadomo, wyniosła się z Doliny Godryka jakiś czas po zakończeniu szkoły, ale jednak coś w tym miejscu pozostało. I wcale nie chodzi tylko o obecność jej rodziców w jej ukochanym domu rodzinnym. To nie jest aż takie proste. Oczywiście było to jeden z powodów dla których tam się właśnie znalazła, w końcu kochała ich nad życie, ale równie dobrze mogłaby tu nigdy nie powrócić. Wiedziała jednak, że nawet jeśli ich by tutaj zabrakło to lubiłaby czasami się tam pojawić. Przejść tymi samymi ścieżkami po których biegała jako mała dziewczynka. To miejsce jest iście magicznie. Z drugiej zaś strony dobrze było się spakować w okolice mugolskie. W ten sposób mogła trochę uwolnić się od tego światka. Wejść w coś zupełnie nowego. Nie zmieniało to jednak przywiązania do spacerów po tych dróżkach, gdzie zaliczyła pierwsze strupy na kolanach i wspinaczki po drzewach. To zawsze będzie coś. Nie chciała jednak, by wskazywało to na to, że zbliża się nieubłaganie jakaś sentymentalna chwila podczas której będzie sobie tylko wspominać to, co nigdy nie powróci. Nie czuła się aż tak stara.
Gdyby była AŻ tak stara to na pewno nie chodziłaby sobie od tak, poznając ludzi. W ogóle nic by tutaj nie robiła prócz karmienia jakiś ptaków, czy czegoś w tym rodzaju. Szybko jednak los dał jej również znać, że wcale nie jest to taka samotna ścieżka. Kaszel. Bardzo nieładny w dodatku. Poszła więc w jego kierunku i wreszcie kogoś zobaczyła. Cóż, ku własnemu zdziwieniu zamiast spotkać starca, który po prostu wypalił zbyt wiele papierosów i zrobił sobie przerwę to napotkała kogoś młodego. Kto również miał przerwę, ale nie była przekonana, czy miał wystarczająco czasu do tego, by tak zniszczyć sobie płuca jakimś świństwem, by w ten sposób kaszleć.
- Jeśli wydajesz z siebie takie dźwięki to radziłabym wizytę u specjalisty - Bo nikt normalny w Twoim wieku nie wydaje takich - tego jednak nie dodała, bo po co jeszcze stresować kogokolwiek? Wiedziała przecież, że sama mogłaby się dowiedzieć, co mu się u licha stało i jak to naprawić. Nie chciała jednak od razu się narzucać. Mogło się jej przecież wydawać. Zresztą nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się pakował w nic nie wiedząc, czy druga osoba w ogóle życzy sobie jakiejkolwiek pomocy. Plus nie miała pewności, kimże on jest. Równie dobrze może być mugolskim chłopcem, a wtedy udzielenie mu pomocy jest troszkę bardziej skomplikowane.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana Empty Re: Polana

Sro Gru 27, 2017 9:53 pm
Sentymentalne ballady filozoficzne i podróże nie były czymś, co dotyczyło Giotto, wszakże on był młody, piękny i trochę opalony ogniem. Na to wszystko przyjdzie jeszcze czas, jednakże zdarzało mu się trochę myśleć o przeszłości. Nawet nie trochę, mocno, skoro żył cały czas śmiercią swojego brata, który w trumnie spoczywa już od dobrych kilku lat. Pewne sprawy jednak wymagają wyjaśnień, a to była właśnie jedna z nich, która i tak cieniem rzuciła się na całe życie Nero. Jak bowiem funkcjonować i żyć teraźniejszością bądź z myślą o przyszłości, skoro przeszłość nie daje ci spokoju? A o spokój tu chodziło: jego brat powinien zostać pomszczony, by mógł bez żalu i niedokończonych spraw udać się tam na górę do Elvisa, Michaela Jacksona, Lesliego Nielsena i Kazika Deyny. To dlatego Giotto był właśnie tutaj, w Dolinie Godryka, która jak na razie przysporzyła mu więcej problemów i zawodów, niż rzeczywistych pozytywów. Jedyne co było dobre, to to, że dowiedział się prawdy o tym, co tak naprawdę było mu już wiadome od lat, musiał tylko to potwierdzić. I potwierdził.
Przez zaaferowanie swoim stanem zdrowia oraz tym, że kaszel nie dawał mu spokoju, nie zauważył, że ktoś zbliża się do niego i tym samym jest on narażony nie tyle co na atak, co na jakąkolwiek interakcję. W tym stanie raczej nie był skory ani do rozmów, ani też do poznawania nowych ludzi. Wcześniej blokował to jego charakter, teraz dochodziło do tego złe samopoczucie.
Kiedy usłyszał głos kobiety, obrócił głowę mimowolnie i zerwał się od razu na obie nogi, nie chcąc dać po sobie pokazać, że jest ranny w jakiś sposób. Prawdziwie męski twardziel, można by rzec, jednakże tak szybko jak wstał, tak szybko został pokarany za to i nawet nie zdążył odpowiedzieć na zaczepkę, gdyż natychmiastowo wykaszlał kolejną warstwę śliny, tym razem z dziwną sadzą wokół niej. To jednak pomogło mu w tym, by choć na te kilka chwil mógł poczuć się w miarę funkcjonalnie, na tyle, by brunetka mogła uzyskać odpowiedź.
- Sam bym na to nie wpadł - odparł niegrzecznie, ale tylko na tyle było go stać.
Przyjrzał się próbce śliny na trawie, która nabrała dziwnej barwy z zewnątrz i schował obie ręce do kieszeni, torbę zaś szybko zamknął, by kobieta nie spostrzegła, że jest to przedmiot magiczny. Natychmiast również założył ją na ramię, by nie wpadło jej do głowy to, by tam myszkować. Kto wie tych mieszkańców Doliny Godryka co im do głów strzeli.
Kaszlnął jeszcze dwukrotnie, tym razem bez dodatkowych elementów i spojrzał ponownie na kobietę, tym razem już z nieco zwilżonymi łzami oczyma. Jak widać, naprawdę się dusił.
- Muszę iść - poinformował brunetkę i obrócił się na pięcie, wykonując kilkanaście kroków do przodu. Na jego nieszczęście musiał poczuć kolejną dawkę bólu w klatce piersiowej, która najpierw go spowolniła, następnie zatrzymała, aż w końcu doprowadziła do tego, że Nero upadł na tyłek i miał problem ze wstaniem. Teraz oddychanie służyło mu tylko po to, by podtrzymać podstawowe funkcje życiowe, o jakichś czynnościach z użyciem ruchu już nie było mowy.
Emmelina Vance
Szpital św. Munga
Emmelina Vance

Polana Empty Re: Polana

Czw Gru 28, 2017 3:07 pm
Jak na kogoś kaszlącego w co najmniej nieodpowiedni sposób to poruszał się całkiem nieźle. Chociaż może wydawać się to dziwne - ten fakt zdecydowanie ją ucieszył. Jeśli ktoś jest w stanie jeszcze się puszyć w jakim on to dobrym stanie nie jest to musi mieć pokłady jakiejkolwiek energii. Zła wiadomość była taka, że skoro wypluwał sadzę i inne mało urocze ciecze to nie jest raczej przykładem poważnego zapalenia oskrzeli. Bardzo chciała wiedzieć jakim cudem mogło mu się przytrafić, ale stwierdziła, że odpuści sobie z dwóch przyczyn. Po pierwsze ludzie naprawdę nie lubią, kiedy ktoś wchodzi im z butami w życie, a po drugie ważniejszą rzeczą było w tej chwili udzielenie mu jakiejkolwiek pomocy zanim któreś odkaszlnięcie się nie uda i zadusi się na jej oczach. Teraz przynajmniej nawet jeśli jest mugolem to mogłaby obronić się jakoś w sądzie. Zresztą pal licho, prawda jest taka, że to Dolina Godryka i tutaj ludzie tylko udają, że nie widzą magii. Nie mówiąc już o tym, że czyjeś zdrowie jest ważniejsze. W takich zaś przypadkach nikt jej krzywdy zrobić nie powinien. Prócz niego. Bo jak niby mugolowi wytłumaczyć czemu chce się machać kijkiem przed jego twarzą? To dopiero wydaje się misją samobójczą.
- Cóż, nie wątpię w to, że masz z tym kłopoty. Wybranie polany zamiast szpitala nie należy do najbardziej rozsądnych decyzji, jakie podjąłeś w życiu. Z całym szacunkiem rzecz jasna - Cóż, nie mogła po prostu tego pojąć i naprawdę nie mówiła tego złośliwie. Słychać było w jej głosie raczej troskę niż naganę. Nie po to poszła pracować w szpitalu, żeby ludzie przed nim uciekali. Oczywiście jego stan jest... różny, ale nie zmienia to faktu, że szybciej tam znajdzie się cokolwiek mogącego pomóc niż pośrodku niczego w jakiejś dziurze. Niestety, chłopak chyba uznał, że świat to będzie dla niego taki łaskawy, że jakoś "mu przejdzie". Przy okazji zdążył ją wystraszyć nie na żarty, kiedy zaliczył glebę. Nie miała wtedy już żadnego wyboru, jak tylko do niego podejść i kucnąć obok, by zrobić cokolwiek.
- Masz dzisiaj wyjątkowe szczęście, ponieważ to specjalista złożył Ci wizytę. Powiedz mi tylko, albo lepiej nie mów tylko pokiwaj głową, czy wiesz co to Quidditch? Druga sprawa niezależna od odpowiedzi -
otwórz usta, żebym mogła pozbyć się Twojego problemu zanim wyplujesz swoje płuca. Liczę na krztę zaufania w tym temacie. Jeśli potem będziesz chciał zgłosić najście, czy cokolwiek innego to nazywam się Emmelina Vance
- Nie znała żadnego innego sposobu na to, by nie powiedzieć zbyt wiele, a dowiedzieć się u licha kimże on jest. Oczywiście teraz nie miało to większego znaczenia tak naprawdę, bo niezależnie od odpowiedzi mu pomoże. Bardziej chodziło o to, czy musi walnąć go w głowę by pozwolił jej pomachać tym patykiem przed twarzą, czy raczej pójdzie na ugodę i pozwoli jej dobrowolnie uratować jego tyłek, a raczej drogi oddechowe. Gorzej jeśli wie co to za sport i i tak nie będzie chciał pomocy.
Tylko czy są aż tak nierozsądni ludzie? Istnieją tacy? Cóż, wcale nie pałał entuzjazmem jak dotychczas, więc spodziewała się i takiej opcji niestety.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Polana Empty Re: Polana

Czw Gru 28, 2017 4:02 pm
Poruszanie się w takiej sytuacji było kwestią samozaparcia i silnej woli, którą Giotto niewątpliwie posiadał. Czuł się jednak coraz gorzej, więc i trudniej było mu zachowywać pozory kontroli tej sytuacji. Od zdarzenia w lesie minęło już kilka dni, a on poza kilkoma zaklęciami łagodzącymi ból oraz jakimś eliksirem, który wcale mu nie pomógł, nie użył tak naprawdę niczego. Miał szczerą nadzieję, że mu to przejdzie, jeśli nie będzie się forsować przez te kilka dni, ale z dnia na dzień było coraz gorzej i im dalej w las, tym pojawiały się bardziej poważniejsze objawy, na początku paliła go tylko skóra i trochę gardło, dopiero od wczoraj kaszle sadzą, a dzisiaj się do tego dusi. Normalny człowiek pewnie zgłosiłby się już dawno do specjalisty, jednakże dumny Giotto Nero nie chciał tego zrobić, bo to przecież kłóciło się z jego stylem twardziela. A o styl tu chodzi przecież.
Jej słowa spłynęły po nim, ale tak naprawdę nawet gdyby je przyjął do siebie, nie potraktowałby ich jako jakiegoś ataku czy sarkazmu. Widać było po niej, że ma dobro wypisane na twarzy i że ostatnie kogo skrzywdziła to koleżankę z przedszkola zabierając jej zabawkę, a później przez miesiąc ją przepraszała za to i dodatkowo oferowała swoją przyjaźń, dostęp do swojej kolekcji lalek oraz kilka innych przyjacielskich udogodnień. Gdy ktoś chce ci pomóc, to się po prostu widzi i w tym przypadku chciała mu pomóc, radą, przewidywalną i prostą, ale jakże pożyteczną.
Przeszedł kilka kroków i upadł, nie dając sobie rady już z obrażeniami, jakich doznał podczas pożaru części lasu w Dolinie Godryka. Nie miał nawet sił czuć się żałośnie, bowiem z trudnością łapał oddech, podtrzymujący jego przytomność, co dopiero zastanawianie się nad postrzeganiem go w oczach brunetki. Nie spodziewał się jednak bezpośredniej pomocy z jej strony, bowiem ludzie w Anglii raczej nie wtryniali nosów w nieswoje sprawy. Szybko jednak połączył wszystkie fakty i dowiedział się mnóstwo o tej kobiecie w zaledwie jednej wypowiedzi: czarownica, medyk i ciepłe serduszko.
Nie miał siły odpowiedzieć, ale za to machnął ręką, otwierając przy tym torbę i ukazał jej na wierzchu jeden egzemplarz proroka codziennego, który był charakterystyczną gazetą świata czarodziejów. To jednoznacznie powinno dać jej odpowiedź, czy ma pojęcie o tym, co mówi. Im dłużej tak siedział, tym trudniej było mu skupić się na czymkolwiek poza utrzymaniem stanu świadomości. Instynkt nakazał mu zastosowanie się do zaleceń Emmeliny i otworzył usta, choć gdyby zapewne obrażenia były mniejsze, na pewno by odmówił. Tym razem jednak i on zrozumiał, że jego życie może wisieć na włosku, a ryzykować nim tylko po to, by utrzymać pozę zimnego indywidualisty, to było zbyt wiele.
Podparł się jedną ręką, gdyż plecy zaczynały już domagać się pomocy i poszerzył nieznacznie otwór gębowy, by nie miała problemu z zastosowaniem odpowiednich zaklęć, nie spodziewał się bowiem po niej jakichkolwiek eliksirów, skoro nie miała przy sobie żadnej torby, ni nic. Chociaż kto wie, dorośli czarodzieje znają mnóstwo przydatnych sztuczek.
Z trudem powstrzymywał kaszel, jednakże było to niezbędne, by mogła mu w tej sytuacji pomóc.
Sponsored content

Polana Empty Re: Polana

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach