Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
- Mistrz Labiryntu
Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Czw Lut 16, 2017 8:00 pm
Unoszące się w powietrzu stoliki i krzesła, które czekają aż ktoś je zajmie. Wokół jest dużo latających tac z jedzeniem i kielichami wypełnionymi różnymi sokami. Na szczególną uwagę zasługują słodkie tiary, czyli specjalność szkolnych skrzatów. Są powiązane z czterema domami. Osoby z Gryffindoru trafią na smak truskawkowy bądź wiśniowy, z Hufflepuffu na gruszkowy lub cytrynowy, z Ravenclawu na jagodowy lub śliwkowy, a z Slytherinu na jabłkowy bądź kiwi. Dodany został do nich jeszcze pewien tajny składnik, czyli odrobina Wywaru Rozweselającego.
- Giotto Nero
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Pon Lut 20, 2017 2:39 am
Filch nie mógł nic od niego wyczaić, był pewien swego. Po to właśnie zaopatrzyli się z Enzo w tak cwane stroje, by móc bez problemu przemycić to i owo na salę, bez konieczności tłumaczenia się już na wejściu z posiadania różnych używek i trunków. W zasadzie, to martwił się tylko o to ile będzie trwać całe te przeszukiwanie, bowiem ewidentnie nie chciał marnować tam swego cennego czasu. Problem w tym jednak, że nie dostrzegał jeszcze w tłumie gości swojego kuzyna, ani innych bardziej znaczących dla niego znajomych osób - Nate, Nathalie czy ostatnio nawet Lilianny, z którą zaczął trenować oklumencję. Koniec końców jednak nie miał więcej czasu na namysły, gdyż aprobata Slughorna i dość nieprzekonujący wyraz twarzy McGonagall było równoznaczne z pozwoleniem wejścia na salę. Gdy Charlotte ujęła go pod ramię, natychmiast ruszył naprzód, chcąc zająć jak najlepsze miejsca nie tylko dla siebie, ale również dla Enzo, który poprosił go o to, by zarezerwować w razie czego jeszcze jedno krzesło dla gościa specjalnego - Gunthera ze słoikiem majonezu.
- Już Ci to mówiłem. Najlepszą sztuczką szatana było wmówienie ludziom, że nie istnieje. - uśmiechnął się figlarnie, przypominając rozmowę sprzed kilku dni, gdy spotkali się na balkonie widokowym. Te porównanie jak ulał pasowało do aktualnej sytuacji z alkoholem.
Przeszli kilkanaście, może kilkadziesiąt kroków i dorwali się do świetnego stolika przy ścianie, który dzięki swojemu położeniu był chyba najdogodniejszym miejscem na całej sali. Poczekał, gdy krzesło jego partnerki opadło i jak na chłopca z dobrego domu przystało, poczekał aż Gryfonka przysiądzie, a on będzie mógł podsunąć jej krzesło do stołu. Usiadł od razu na miejscu obok niej, mając za plecami ponad metr dalej ścianę i obserwował wszystko to, co dzieje się na balu. Aktualnie było tu zaledwie kilka, może kilkanaście par, które zaczęły zajmować miejsca nie tylko dla siebie, ale również zapewne dla ulubionych znajomych, z którymi będą chcieli spędzić ten wieczór.
Kątem oka zerknął na Charlotte, po czym przysunął się nieznacznie do niej, pozwalając sobie na chwycenie w ręce dwóch kielichów ze specjalnie przygotowaną na tę okazję zawartością.
- Jeśli będziesz coś chciała, mów. Dzisiaj to ja będę się starał. - mrugnął do niej okiem i uśmiechnął się lekko, upijając łyk napoju. Najwidoczniej wstąpiła w niego jakaś dzika ekscytacja, bowiem przeważnie Nero nie zachowywał się w taki sposób. To pewnie przez te opary eliksiru rozweselającego. Z drugiej strony, starał się również zachowywać powagę przez większy czas, co skutecznie odstraszało potencjalnych gości, którzy chcieli dołączyć do ich stołu. Giotto samym wzrokiem skutecznie przepędzał ich, informując niewerbalnie, że poleci avada jak choćby spojrzą na któreś z latających krzeseł.
Wyprostował się na siedzeniu i przeniósł swój wzrok na Macmillan, olewając całkowicie resztę otoczenia. Bardzo źle się czuł, gdy patrzył na kogokolwiek albo cokolwiek innego. Dopiero gdy spotykał się ze spojrzeniem Macmillan, uspokajał się nieco i czuł się wręcz doskonale, jak gdyby działało na niego jakieś zaklęcie.
- Widziałaś jak McGonagall na nas patrzyła? - spytał, przenosząc na moment spojrzenie na opiekunkę Gryffindoru, która wpuszczała kolejnych uczniów na salę.
- Już Ci to mówiłem. Najlepszą sztuczką szatana było wmówienie ludziom, że nie istnieje. - uśmiechnął się figlarnie, przypominając rozmowę sprzed kilku dni, gdy spotkali się na balkonie widokowym. Te porównanie jak ulał pasowało do aktualnej sytuacji z alkoholem.
Przeszli kilkanaście, może kilkadziesiąt kroków i dorwali się do świetnego stolika przy ścianie, który dzięki swojemu położeniu był chyba najdogodniejszym miejscem na całej sali. Poczekał, gdy krzesło jego partnerki opadło i jak na chłopca z dobrego domu przystało, poczekał aż Gryfonka przysiądzie, a on będzie mógł podsunąć jej krzesło do stołu. Usiadł od razu na miejscu obok niej, mając za plecami ponad metr dalej ścianę i obserwował wszystko to, co dzieje się na balu. Aktualnie było tu zaledwie kilka, może kilkanaście par, które zaczęły zajmować miejsca nie tylko dla siebie, ale również zapewne dla ulubionych znajomych, z którymi będą chcieli spędzić ten wieczór.
Kątem oka zerknął na Charlotte, po czym przysunął się nieznacznie do niej, pozwalając sobie na chwycenie w ręce dwóch kielichów ze specjalnie przygotowaną na tę okazję zawartością.
- Jeśli będziesz coś chciała, mów. Dzisiaj to ja będę się starał. - mrugnął do niej okiem i uśmiechnął się lekko, upijając łyk napoju. Najwidoczniej wstąpiła w niego jakaś dzika ekscytacja, bowiem przeważnie Nero nie zachowywał się w taki sposób. To pewnie przez te opary eliksiru rozweselającego. Z drugiej strony, starał się również zachowywać powagę przez większy czas, co skutecznie odstraszało potencjalnych gości, którzy chcieli dołączyć do ich stołu. Giotto samym wzrokiem skutecznie przepędzał ich, informując niewerbalnie, że poleci avada jak choćby spojrzą na któreś z latających krzeseł.
Wyprostował się na siedzeniu i przeniósł swój wzrok na Macmillan, olewając całkowicie resztę otoczenia. Bardzo źle się czuł, gdy patrzył na kogokolwiek albo cokolwiek innego. Dopiero gdy spotykał się ze spojrzeniem Macmillan, uspokajał się nieco i czuł się wręcz doskonale, jak gdyby działało na niego jakieś zaklęcie.
- Widziałaś jak McGonagall na nas patrzyła? - spytał, przenosząc na moment spojrzenie na opiekunkę Gryffindoru, która wpuszczała kolejnych uczniów na salę.
- Charlotte Macmillan
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Pon Lut 27, 2017 3:03 pm
Reakcją Charlotte na powtórzoną sentencji o szatanie było uśmiechnięcie i wywrócenie z rozbawieniem oczami, świadoma, że zapadnie jej ona na dobre w pamięć. I zawsze przez jej pryzmat będzie analizowała wszystko to, czego Giotto kiedykolwiek jeszcze dokona. A była pewna, że chłopak jest zdolny do wielkich rzeczy i nawet jeśli nie będzie go przy nim, to usłyszy o wielu wspaniałościach (naprawdę, naprawdę w to wierzyła), które będą zasługą jego osoby. Nie brała bowiem pod uwagę, że ktoś, kto stał się dla niej tak bliski mógłby być... Zły. Wiedziała, że wiele złego wydarzyło się w życiu Nero, ale nigdy nie była skłonna uwierzyć, że to może sprowadzić go na drogę inną niż dobrego postępowania. I to nie tego "dobrego" uznawanego przez społeczeństwo, ale dobrego kierowanego przez jego własny kodeks etyczny. Wierzyła, że nigdy nie wyrządziłby komuś krzywdy tylko dla wyrządzenia jej.
Z wdzięcznością uśmiechnęła się do Ślizgona, po czym usiadła na swoim miejscu, poprawiając przy okazji suknię mieniącą się lekko w świetle (taką piękną jej znalazłam, wisi mi, że nie jest w stylu lat 70). Także odruchowo rozejrzała się po sali, chociaż osobiście nie wypatrywała nikogo szczególnego, jedyną osobą, której sylwetkę chciała dostrzec była Lena, jednak tak dawno ze sobą rozmawiały, że Charlotte nawet nie miała pewności czy ją tutaj zastanie tego dnia. Miała nadzieję, że tak. Naprawdę przykro by było gdyby kuzynka nie pojawiła się na balu. Tak bardzo przecież wyczekiwała tego wydarzenia...
- Nie poznaję pana, panie Nero. W tak dobrym nastroju nie widziałam cię już dawno. - prawdę mówiąc to nigdy nie widziała go w takim stanie, dlatego też zamierzała z tego korzystać. Niespiesznie ujęła swój kielich i upiła z niego łyk. Gdy jednak dostrzegła jak potencjalni zainteresowani miejscami obok nich rezygnują po jednym spojrzeniu Giotto z jej ust wydobył się cichy chichot, a głową pokręciła z niedowierzaniem. - Jeśli tak będziesz odstraszał wszystkich to cały wieczór będziemy mieli stolik tylko dla siebie. - sama, po wstępnym rozpoznaniu sytuacji i rozejrzeniu się po zgromadzonych osobach nie czuła potrzeby patrzenia na kogokolwiek innego niż na Giotto, do którego uśmiechała się nieustannie, nie mogąc się nijak przed tym powstrzymać. Była szczęśliwa i na pierwszy rzut oka można było to dostrzec.
- Myślę, że wzbudzamy niemałą sensację wspólnym przyjściem na ten bal. I to nie tylko McGonagall tak uważa. - była stuprocentowo pewna, że wiele osób szeptało o tym, że Gryffindor i Slytherin razem, że to łamie wszelkie prawa logiki, że to nie powinno się wydarzyć, ale prawdę mówiąc, Charlotte nie wyobrażała sobie, że mogłaby pojawić się w tym miejscu z kimkolwiek innym. Gdyby ktoś z jej własnego domu czy to też domów zaprzyjaźnionych był jej partnerem, na pewno miło by nie wspominała tego dnia.
Z wdzięcznością uśmiechnęła się do Ślizgona, po czym usiadła na swoim miejscu, poprawiając przy okazji suknię mieniącą się lekko w świetle (taką piękną jej znalazłam, wisi mi, że nie jest w stylu lat 70). Także odruchowo rozejrzała się po sali, chociaż osobiście nie wypatrywała nikogo szczególnego, jedyną osobą, której sylwetkę chciała dostrzec była Lena, jednak tak dawno ze sobą rozmawiały, że Charlotte nawet nie miała pewności czy ją tutaj zastanie tego dnia. Miała nadzieję, że tak. Naprawdę przykro by było gdyby kuzynka nie pojawiła się na balu. Tak bardzo przecież wyczekiwała tego wydarzenia...
- Nie poznaję pana, panie Nero. W tak dobrym nastroju nie widziałam cię już dawno. - prawdę mówiąc to nigdy nie widziała go w takim stanie, dlatego też zamierzała z tego korzystać. Niespiesznie ujęła swój kielich i upiła z niego łyk. Gdy jednak dostrzegła jak potencjalni zainteresowani miejscami obok nich rezygnują po jednym spojrzeniu Giotto z jej ust wydobył się cichy chichot, a głową pokręciła z niedowierzaniem. - Jeśli tak będziesz odstraszał wszystkich to cały wieczór będziemy mieli stolik tylko dla siebie. - sama, po wstępnym rozpoznaniu sytuacji i rozejrzeniu się po zgromadzonych osobach nie czuła potrzeby patrzenia na kogokolwiek innego niż na Giotto, do którego uśmiechała się nieustannie, nie mogąc się nijak przed tym powstrzymać. Była szczęśliwa i na pierwszy rzut oka można było to dostrzec.
- Myślę, że wzbudzamy niemałą sensację wspólnym przyjściem na ten bal. I to nie tylko McGonagall tak uważa. - była stuprocentowo pewna, że wiele osób szeptało o tym, że Gryffindor i Slytherin razem, że to łamie wszelkie prawa logiki, że to nie powinno się wydarzyć, ale prawdę mówiąc, Charlotte nie wyobrażała sobie, że mogłaby pojawić się w tym miejscu z kimkolwiek innym. Gdyby ktoś z jej własnego domu czy to też domów zaprzyjaźnionych był jej partnerem, na pewno miło by nie wspominała tego dnia.
- Nathalie Powell
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Wto Lut 28, 2017 1:16 am
Filch nie był zadowolony z wybuchu jej partnera. No ją rozbawił jego wielce oburzony ton i słowa, ale nie mogła tego pokazać aż tak, bo woźny by jeszcze na nią naskoczył. Zakryła jedynie usta i czekała co się jeszcze może stać. Nie wiedziała, że to wszystko przejdzie jej najśmielsze oczekiwania. Starzec już bardzo poirytowany, podniósł sukienkę Nate'a do góry. Powell automatycznie odwróciła wzrok by przypadkiem nie zobaczyć czegoś co by nie chciała. Czekała cierpliwie na koniec tej szopki, bo jednak czuła, że reszta uczniów w kolejce nie będzie zadowolona z przedłużania.
W momencie gdy sukienka opadła, a woźny trzymał swoją zdobyć w ręku, a Nath spojrzała w stronę partnera. Czekała na wielki ryk triumfu ze strony starca, lecz ten powąchawszy trunek nie był zadowolony ze zdobyczy. Szybko więc oddał właścicielowi piersiówkę i skierowali się do środka.
- No chyba tego jeszcze nie było - powiedziała jakby do siebie - Jesteś doprawdy szalony. Teraz mam pewność, że nie będzie nudno. - uśmiechnęła się do niego.
Nathalie po wejściu do wielkiej sali aż podskoczyła gdy usłyszała wiwaty i okrzyki. Nie spodziewała się tego typu atrakcji. Odebrała swój bukiecik oraz podwiązkę i szybko odeszła by poczekać na swojego partnera/partnerkę... Teraz to już nie wiedziała co ma sądzić, ale z pewnością wyszło bardzo zabawnie. Nie była ani trochę zła na Nathaniela. Odebrała to jako ogromny dystans do siebie i nawet cieszyła się, że wprowadził coś nowego.
Skierowała się w stronę Stolików. Przy jednym z nich zauważyła Giotto w towarzystwie pięknej dziewczyny. Wyglądała jakoś znajomo, lecz nie mogła do końca skojarzyć kim jest. Stwierdziła, że wypada się z nimi przywitać, bo bardzo lubiła Ślizgona i z chęcią pozna jego partnerkę.
Nie czekając na Nate'a, udała się od razu do pary. Zatrzymała się przy jednym z wolnych krzeseł i potrzymała na nim swoje ręce. Wbrew pozorom buty trochę ograniczyły jej ruchy, bo jednak nie była przyzwyczajona do obcasów, ale powoli zaczynała się przyzwyczajać.
- Cześć - powiedziała z ciepłym uśmiechem.
Dopiero po chwili przyglądania się Nero, który prezentował się bardzo dobrze w eleganckim wydaniu, skierowała swój wzrok na dziewczynę. W tym momencie uświadomiła sobie kim jest.
- Oh, Charlotte tak? - ucieszyła się i wyciągnęła dłoń w stronę brunetki - Nathalie Powell. Gio wspominał o tobie.
Powiedziała zgodnie z prawdą, bo tak właśnie było. Nero mówił o tym, że wybiera się z nią na bal, lecz nic więcej nie opowiadał. Z resztą czego się spodziewać po tak skrytej osobie. Według Nathalie, to że chłopak w ogóle wspomniał o kimś przy rozmowie było wielkim zaszczytem, bo musi być dla niego ważna.
- Jak wam przeszła kontrola u Filcha? - zapytała rozbawiona - U nas było ciekawie, bo moja partnerka zrobiła niemałą sensację.
Powiedziała unosząc brwi i wskazując na Nathaniela, który właśnie szedł w ich stronę.
Wciąż nie mogła się przestać naśmiewać z chłopaka. No takich pomysłów to chyba jeszcze nikt nie miał w całej szkole. Nie wiedziała czy powinna wierzyć w tą jego wielkoduszność i łyknąć historyjkę, że zrobił to specjalnie, bo poznał ją zmienioną w chłopaka, ale stwierdziła, że nie warto dociekać.
W momencie gdy sukienka opadła, a woźny trzymał swoją zdobyć w ręku, a Nath spojrzała w stronę partnera. Czekała na wielki ryk triumfu ze strony starca, lecz ten powąchawszy trunek nie był zadowolony ze zdobyczy. Szybko więc oddał właścicielowi piersiówkę i skierowali się do środka.
- No chyba tego jeszcze nie było - powiedziała jakby do siebie - Jesteś doprawdy szalony. Teraz mam pewność, że nie będzie nudno. - uśmiechnęła się do niego.
Nathalie po wejściu do wielkiej sali aż podskoczyła gdy usłyszała wiwaty i okrzyki. Nie spodziewała się tego typu atrakcji. Odebrała swój bukiecik oraz podwiązkę i szybko odeszła by poczekać na swojego partnera/partnerkę... Teraz to już nie wiedziała co ma sądzić, ale z pewnością wyszło bardzo zabawnie. Nie była ani trochę zła na Nathaniela. Odebrała to jako ogromny dystans do siebie i nawet cieszyła się, że wprowadził coś nowego.
Skierowała się w stronę Stolików. Przy jednym z nich zauważyła Giotto w towarzystwie pięknej dziewczyny. Wyglądała jakoś znajomo, lecz nie mogła do końca skojarzyć kim jest. Stwierdziła, że wypada się z nimi przywitać, bo bardzo lubiła Ślizgona i z chęcią pozna jego partnerkę.
Nie czekając na Nate'a, udała się od razu do pary. Zatrzymała się przy jednym z wolnych krzeseł i potrzymała na nim swoje ręce. Wbrew pozorom buty trochę ograniczyły jej ruchy, bo jednak nie była przyzwyczajona do obcasów, ale powoli zaczynała się przyzwyczajać.
- Cześć - powiedziała z ciepłym uśmiechem.
Dopiero po chwili przyglądania się Nero, który prezentował się bardzo dobrze w eleganckim wydaniu, skierowała swój wzrok na dziewczynę. W tym momencie uświadomiła sobie kim jest.
- Oh, Charlotte tak? - ucieszyła się i wyciągnęła dłoń w stronę brunetki - Nathalie Powell. Gio wspominał o tobie.
Powiedziała zgodnie z prawdą, bo tak właśnie było. Nero mówił o tym, że wybiera się z nią na bal, lecz nic więcej nie opowiadał. Z resztą czego się spodziewać po tak skrytej osobie. Według Nathalie, to że chłopak w ogóle wspomniał o kimś przy rozmowie było wielkim zaszczytem, bo musi być dla niego ważna.
- Jak wam przeszła kontrola u Filcha? - zapytała rozbawiona - U nas było ciekawie, bo moja partnerka zrobiła niemałą sensację.
Powiedziała unosząc brwi i wskazując na Nathaniela, który właśnie szedł w ich stronę.
Wciąż nie mogła się przestać naśmiewać z chłopaka. No takich pomysłów to chyba jeszcze nikt nie miał w całej szkole. Nie wiedziała czy powinna wierzyć w tą jego wielkoduszność i łyknąć historyjkę, że zrobił to specjalnie, bo poznał ją zmienioną w chłopaka, ale stwierdziła, że nie warto dociekać.
- Nathaniel Greed
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Wto Lut 28, 2017 3:35 am
Wyjebane. Było to chyba najlepsze słowo opisuje reakcję Nathaniela na zachowanie Filcha. Zapewne gdyby był kobietą to zakończyłoby się to czerwonym śladem w kształcie dłoni na policzku woźnego, w tych jednak okolicznościach było to całkowicie zbędne. Można rzec nawet, że chłopak był z siebie w pewnym sensie zadowolony. Było to spowodowane wybuchową reakcją Filcha. Dodatkową, a nawet całkowicie niespodziewaną wisienką na torcie był wyraz twarzy woźnego po powąchaniu zawartości piersiówki. Co było w środku? Prawda jest taka, że nie wiedział o tym nawet sam Nathaniel. W ich dormitorium wszędzie walały się na wpół puste flakoniki z przeróżnymi eliksirami, toteż zaciekawiony chłopak postanowił po prostu zlać je wszystkie do piersiówki, aby następnie poczęstować tym co to niektórych uczestników balu. Efekty mogły być zdumiewające.
W momencie kiedy usłyszał lekko rozbawiony głosik Nathalie uśmiechnął się. Następnie ujął ją za dłoń i rzekł:
- Jedyny w swoim rodzaju moja droga i nie, nie będzie nudno - to moge Ci obiecać. Wspomnienia z tego balu pozostaną w Twojej pamięci na zawsze.
Po tych słowach razem udali się do środka. Tam spotkali się z gromkimi brawami.. A nie, to jedynie Nathalie spotkała się z ogromnym aplauzem. W przypadku Nathaniela ludzie ograniczyli się do pobąkiwań, wzroków obrzydzenia i pogardy, a także buczeń. Jaka była reakcja chłopaka? Zdumiewająca. Ograniczyła się do podrapania wolną dłonią po lewym biodrze - w tym miejscu sukienka lekko go upinała.
Wspólna podróż nie trwała długo gdyż dziewczyna z daleka dostrzegła stolik, przy kórym znajdował się Giotto ze swoją partnerką. Został nieznacznie wyprzedzony, głównie z tego powodu, że musiał na chwilę zatrzymać się, aby poprawić zasznurowanie swoich butów, a także postanowił po rozlewać trochę mikstury z piersiówki do szklanek przypadkowych osób. Po tym jakże trudnym procederze udał się do stolika. Docierając tam ułożył z palców swojej lewej dłoni literę "W", a następnie spojrzał na Giotto i jego partnerkę. Zachowując pozory kultury najpierw zwrócił się do kobiety:
- Witam. Nathaniel Greed, bardzo miło mi poznać Panią...?
Nate nigdy nie pytał Giotto o laski, z którymi sypiał. Co prawda w jego świadomości przewinęło się pare nazwisk, ale postanowił nie ryzykować, aby nie spierdolić humoru partnerce swojego przyjaciela. Kiedy uzyskał już satysfakcjonującą odpowiedź rzekł do Giotto:
- Yo.
Po tym jakże ckliwym przywitaniu dotknął delikatnie pleców Nathalie i rzekł do niej:
- Pani pozwoli.
Zwrot ten miał przekazać dziewczynie informację o tym, aby cofnęła się od krzesła. Kiedy to uczyniła chłopak cofnął je, a następnie za pomocą odpowiedniego gestu poprosił Nathalie, aby usiadła. Po dosunięciu partnerki do stolika sam zajął miejsce obok niej.
W momencie kiedy usłyszał lekko rozbawiony głosik Nathalie uśmiechnął się. Następnie ujął ją za dłoń i rzekł:
- Jedyny w swoim rodzaju moja droga i nie, nie będzie nudno - to moge Ci obiecać. Wspomnienia z tego balu pozostaną w Twojej pamięci na zawsze.
Po tych słowach razem udali się do środka. Tam spotkali się z gromkimi brawami.. A nie, to jedynie Nathalie spotkała się z ogromnym aplauzem. W przypadku Nathaniela ludzie ograniczyli się do pobąkiwań, wzroków obrzydzenia i pogardy, a także buczeń. Jaka była reakcja chłopaka? Zdumiewająca. Ograniczyła się do podrapania wolną dłonią po lewym biodrze - w tym miejscu sukienka lekko go upinała.
Wspólna podróż nie trwała długo gdyż dziewczyna z daleka dostrzegła stolik, przy kórym znajdował się Giotto ze swoją partnerką. Został nieznacznie wyprzedzony, głównie z tego powodu, że musiał na chwilę zatrzymać się, aby poprawić zasznurowanie swoich butów, a także postanowił po rozlewać trochę mikstury z piersiówki do szklanek przypadkowych osób. Po tym jakże trudnym procederze udał się do stolika. Docierając tam ułożył z palców swojej lewej dłoni literę "W", a następnie spojrzał na Giotto i jego partnerkę. Zachowując pozory kultury najpierw zwrócił się do kobiety:
- Witam. Nathaniel Greed, bardzo miło mi poznać Panią...?
Nate nigdy nie pytał Giotto o laski, z którymi sypiał. Co prawda w jego świadomości przewinęło się pare nazwisk, ale postanowił nie ryzykować, aby nie spierdolić humoru partnerce swojego przyjaciela. Kiedy uzyskał już satysfakcjonującą odpowiedź rzekł do Giotto:
- Yo.
Po tym jakże ckliwym przywitaniu dotknął delikatnie pleców Nathalie i rzekł do niej:
- Pani pozwoli.
Zwrot ten miał przekazać dziewczynie informację o tym, aby cofnęła się od krzesła. Kiedy to uczyniła chłopak cofnął je, a następnie za pomocą odpowiedniego gestu poprosił Nathalie, aby usiadła. Po dosunięciu partnerki do stolika sam zajął miejsce obok niej.
- Enzo Nero
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Sro Mar 01, 2017 8:52 pm
Enzo wszedł ze swoją partnerką na sale gdzie było pełno nauczycieli, Giotto, jego laska, Nathalie oraz Grodzka. Zastanawiał się skąd ona się tu wzięła przecież była posłanką w sejmie. Najwyraźniej kiedy ją wywalili przyszła do Hogwartu się uczyć czarnej magii. Tu rodził się jednak problem gdyż ten przedmiot był tutaj zabroniony. Idąc dalej złapał Marlene za rękę prowadząc ją w stronę swojego brata i reszty tam obecnych dzbanów. Przechodząc za nimi odsunął jej krzesło i dosunął je później do stołu po czym sam uszedł kawałek i usiadł na krześle obok niej. Spojrzał po wszystkich zgromadzonych jeszcze raz po czym westchnął. Nie miał zamiaru z nimi na razie rozmawiać ponieważ szkoda szczępić ryja. Spojrzał tylko porozumiewawczo na starszego z rodu Nero i uśmiechnął się. Wiadomo że chciał mu przekazać coś w stylu "Fajną dziewczynę przyprowadziłeś". Wiedział że Giotto wszystko zrozumie gdyż znali się tak długo że do rozmowy ze sobą nie potrzebowali już nawet słów, wystarczył jeden gest i ten drugi już wiedział o co chodzi.
- A więc może czegoś się napijesz? - Zapytał patrząc na swoją partnerkę.
Z nią akurat było wskazane aby rozmawiał, w sumie z Lottą i Giotto pewnie też zamieni kilka zdań jednak z pozostałą dwójką będzie musiał poczekać na kilka toastów bo nawet nie wie co im powiedzieć aby żadnego z nich nie obrazić. W sumie zastanawiał się kto w tym "związku" nosił spodnie jednak w tym przypadku takie pytanie pewnie zostałoby uznane za głupi żart.
- A więc może czegoś się napijesz? - Zapytał patrząc na swoją partnerkę.
Z nią akurat było wskazane aby rozmawiał, w sumie z Lottą i Giotto pewnie też zamieni kilka zdań jednak z pozostałą dwójką będzie musiał poczekać na kilka toastów bo nawet nie wie co im powiedzieć aby żadnego z nich nie obrazić. W sumie zastanawiał się kto w tym "związku" nosił spodnie jednak w tym przypadku takie pytanie pewnie zostałoby uznane za głupi żart.
- Marlene McKinnon
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Czw Mar 02, 2017 10:14 pm
Gdy weszła na salę jej spojrzenie, jakoś tak całkowicie mimochodem i zupełnie niechcący, spoczęło na jednym ze stolików, który był zajmowany przez ślizgonów. Prawdopodobnie nie powinna była nawet patrzeć w tamtą stronę bo przecież to czy jej znajomy zdecydował się pojawić na balu nie było jej sprawą, ale chciała wiedzieć, tak po prostu. Niestety, pośród nadętej arystokracji nie udało jej się dostrzec nikogo znajomego dlatego nieco rozczarowana powędrowała do stolika, który tego wieczoru miała zajmować razem z Nero i kilkoma innymi osobami.
- Cześć Charlie - na widok kuzynki na twarzy dziewczyny pojawił się naprawdę radosny i szczery uśmiech. Cieszyła się, że Lotta przyszła na ten bal, że siedziała z nią przy jednym stoliku i że jej partnerem był starszy Nero. Marlene od dawna namawiała kuzynkę żeby ta w końcu się z nim umówiła i przestała pieprzyć wszystkim naokoło, że to tylko jej przyjaciel.
Pozostałą trójkę przywitała krótkim skinięciem głowy i usiadła.
- Mhm - pokiwała leciutko głową. - Ale jeśli pozwolisz to zdam się na Ciebie.
- Cześć Charlie - na widok kuzynki na twarzy dziewczyny pojawił się naprawdę radosny i szczery uśmiech. Cieszyła się, że Lotta przyszła na ten bal, że siedziała z nią przy jednym stoliku i że jej partnerem był starszy Nero. Marlene od dawna namawiała kuzynkę żeby ta w końcu się z nim umówiła i przestała pieprzyć wszystkim naokoło, że to tylko jej przyjaciel.
Pozostałą trójkę przywitała krótkim skinięciem głowy i usiadła.
- Mhm - pokiwała leciutko głową. - Ale jeśli pozwolisz to zdam się na Ciebie.
- Giotto Nero
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Pią Mar 03, 2017 10:14 pm
Wielkie rzeczy na pewno nie były ani domeną, ani motorem napędowym życia Giotto Nero. Ślizgon był ambitny, ale jego cele sięgały trochę bliżej, przy czym nie miał żadnej, kompletnie żadnej alternatywy i nie wiedział co później będzie robić, jeżeli cała misja mu się powiedzie i nie wyląduje przy tym w Azkabanie. Miał potencjał, miał moc magiczną, był inteligentny i miał silną osobowość, ale zamierzał korzystać z tego w jakichkolwiek okolicznościach poza własną misją. Wszystkie przygotowania i całe jego ostatnie trzy lata nauki były tylko i wyłącznie ostatnim krokiem przed oficjalnym rozpoczęciem zemsty. Potem było mu już wszystko jedno co się z nim stanie - nie przewidywał bowiem, że uda mu się wrócić w jednym kawałku, a jeśli już, to na pewno nie zostanie długo na wolności. Po co więc planować coś, co skończy się zanim się jeszcze rozpocznie?
Jego nastrój był dobry z kilku względów - po pierwsze, był z Charlotte, po drugie, opary i sama zawartość eliksiru rozweselającego rozcieńczonego w chłodnych napojach ewidentnie szybko na niego oddziaływała, a po trzecie rewizja Filcha zakończyła się powodzeniem z ich strony, czyli pieniądze zostały ulokowane dosyć dobrze. Cały czas obserwował Macmillan dosyć spokojnie, skupiając na niej całą swoją uwagę. Opierał cały czas głowę na otwartej dłoni, która z kolei punktem podparcia był łokieć położony na stół.
- Korzystaj. - powiedział z dużą dozą pewności siebie, ówcześnie przymykając oczy i uśmiechając się nieznacznie kącikiem ust.
Komentarz o odstraszaniu innych był dość trafny, bowiem tylko Macmillan miała okazję dostrzegać łagodniejszą stronę Włocha. Każdy inny był skutecznie karcony wzrokiem, a następnie ze świadomością możliwości oberwania Avadą dusił w zarodku jakiekolwiek chęci dołączenia do stolika, przy którym siedzi Gryfonka ze swoim partnerem. W gruncie rzeczy jednak Giotto pilnował po prostu miejsca dla pozostałych znajomych, którzy oczywiście musieli się spóźnić, jak to oni. Mało tego, chyba tylko Nero z całego towarzystwa miał takie poważanie u wszystkich i taką siłę przebicia, że nie musiał nawet się odzywać, by przekazać wszystkim, że to stolik VIP i bynajmniej nie chodzi tu o vipa biedronkowego.
Widząc jak co raz więcej ludzi zbiera się na sali i zaczynają zajmować poszczególne miejsca, odrobinę cofnął się i rozluźnił na krześle, przyjmując tym razem swoją standardową pozycję - z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Teraz już obserwował nie tylko Charlotte siedzącą na przeciwko, ale również każdego wchodzącego z osobna, co po pewnym czasie stało się trudne, gdyż tłumy nowych ludzi skutecznie przesłaniały mu wgląd na jedyne szersze przejście nieopodal wejścia.
Pokiwał tylko głową na znak zgody, że nie tylko McGonagall jest zapewne zaskoczona akurat taką stworzoną parą. Niemniej jednak jeśli chodzi już o sensacje, to w pewnej chwili na sali zrobiło się niemałe poruszenie, bowiem wszedł chyba ktoś znany. Giotto oczywiście pomyślał najpierw o Guntherze, a następnie o Juriju Stonogencie, obstawiał, że to właśnie któryś z tej dwójki zaszczycił Hogwart. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył Nathaniela Greeda w sukience i to w towarzystwie Nathalie Powell. Nawet komuś tak opanowanemu jak Nero nie udało się ukryć zdziwienia, które objawiło się pod postacią nieznacznego poszerzenia źrenic i szerszego otwarcia powiek. Gdy jednak podeszli do ich stolika, chłopak ogarnął się, zachowując standardowy spokój.
Przeniósł wzrok na Nathalie, która prezentowała się bardzo ładnie - na pewno lepiej niż Nate z tymi zarośniętymi jak pierdolony Jozin z Bazin nogami. Uśmiechnął się kącikiem ust w stronę blondynki, witając się z nią w ten sposób. Przeczekał chwilę, aż jego partnerka balowa Charlotte oraz jego partnerka biznesowa Nathalie zapoznają się, wymienią po dwa trzy zdania i będzie mógł wtrącić się do rozmowy. Na okazję nie trzeba było długo czekać, padło od razu pytanie o Filcha i kontrole. Nero spojrzał na Macmillan i uniósł nieznacznie brwi, uśmiechając się lekko ze wzrokiem typu "pierdole, trzeci raz w postach nie piszę tego fragmentu o szatanie".
- Dość szybko. - skwitował to najlepiej jak mógł, bowiem oczywiście dozorca nic u niego nie wykrył, a on swojego barnabasa miał przelanego do piersiówki schowanej w skrytej kieszonce wewnątrz marynarki.
Kiedy Greed w końcu do nich dołączył, dostrzegł charakterystyczny znak chłopaków z zachodniej strony wybrzeża, który wykonał lewą ręką blondyn. Tylko z grzeczności Nero odparł tym samym, choć miał ochotę najpierw pokazać mu środkowy palec. Ostatecznie jednak był w towarzystwie damy i nie wypadało być chujem, skoro obiecał Charlotte, że będzie grzeczny. Niestety im dalej w las, tym było gorzej, bowiem Ślizgon nie mógł się powstrzymać od tego, co widzi naprzeciwko siebie.
- Gówno jesteś nie Nate, ja Nate znam. Te Filch! To nie jest Nate, to co tu stoi! - krzyknął w kierunku tego karakana, co wpuścił Conchite na bal, ale gość chyba nie słyszał, bo był zajęty sprawdzaniem kolejnych ludzi.
Całe szczęście sprawa szybko ucichła i już po chwili w zasięgu wzroku Giotto pojawił się nie kto inny jak Major MajonEnzo aka. El Presidente. Nero na widok kuzyna, chłopak uśmiechnął się, jednakże szybko to zamieniło się w zdziwienie, gdy dostrzegł z jaką partnerką przybył piątoklasista. Na widok McKinnon Giotto raz jeszcze uniósł brwi oraz nieznacznie otworzył usta, ukazując jak go to zaskoczyło. Szybko jednak spotkał się ze wzrokiem brata w jednym punkcie i uśmiechnął się lekko, wysyłając tą samą treść: "dobra dupa z twarzy" czy coś w ten deseń.
Niestety mina szybko mu zrzedła, gdy okazało się, że Gunthera jednak nie będzie. Poza tym ktoś tam pokazał magiczny list gończy z podobizną Stonogi, co jeszcze bardziej przygnębiło starszego z braci Nero. Żaden z jego idoli najwidoczniej się nie zjawi na balu.
Spojrzał najpierw na Charlotte, a po kilku pierwszych słowach, które wypowiedział, przeniósł wzrok na Enzo.
- Moja i tak najładniejsza. - rzekł po włosku do blondyna, który w tym czasie obsługiwał już swoją partnerkę, uśmiechając się kącikiem ust.
I tak oto po chwili ciszy i spokoju, do stolika przy którym siedzieli Charlotte i Giotto dołączyli kolejno Nathalie, Nathaniel, Marlene i Enzo. Pomimo takiej mieszanki wybuchowej, Giotto poczuł jakieś dziwne ciepełko w okolicach serduszka, bowiem w duchu wyraźnie cieszył się, że posiedzą przynajmniej przez chwilę w takim towarzystwie. Oczywiście nie dał po sobie tego poznać, ale jak już schleje się tym eliksirem rozweselającym, to może zaraz wszystkim zaległe życzenia sprzed piętnastu ostatnich świąt bożego narodzenia zacznie składać, taki będzie szczęśliwy.
Nero spojrzał na Charlotte i uśmiechnął się lekko w jej stronę.
- Nie wiem kto mnie bardziej zaskoczył, oni czy oni. - rzekł spokojnie, tym razem już po angielsku, wskazując najpierw na Nathalie i Nathaniela, a następnie na Marlenę i Enzo.
Jego nastrój był dobry z kilku względów - po pierwsze, był z Charlotte, po drugie, opary i sama zawartość eliksiru rozweselającego rozcieńczonego w chłodnych napojach ewidentnie szybko na niego oddziaływała, a po trzecie rewizja Filcha zakończyła się powodzeniem z ich strony, czyli pieniądze zostały ulokowane dosyć dobrze. Cały czas obserwował Macmillan dosyć spokojnie, skupiając na niej całą swoją uwagę. Opierał cały czas głowę na otwartej dłoni, która z kolei punktem podparcia był łokieć położony na stół.
- Korzystaj. - powiedział z dużą dozą pewności siebie, ówcześnie przymykając oczy i uśmiechając się nieznacznie kącikiem ust.
Komentarz o odstraszaniu innych był dość trafny, bowiem tylko Macmillan miała okazję dostrzegać łagodniejszą stronę Włocha. Każdy inny był skutecznie karcony wzrokiem, a następnie ze świadomością możliwości oberwania Avadą dusił w zarodku jakiekolwiek chęci dołączenia do stolika, przy którym siedzi Gryfonka ze swoim partnerem. W gruncie rzeczy jednak Giotto pilnował po prostu miejsca dla pozostałych znajomych, którzy oczywiście musieli się spóźnić, jak to oni. Mało tego, chyba tylko Nero z całego towarzystwa miał takie poważanie u wszystkich i taką siłę przebicia, że nie musiał nawet się odzywać, by przekazać wszystkim, że to stolik VIP i bynajmniej nie chodzi tu o vipa biedronkowego.
Widząc jak co raz więcej ludzi zbiera się na sali i zaczynają zajmować poszczególne miejsca, odrobinę cofnął się i rozluźnił na krześle, przyjmując tym razem swoją standardową pozycję - z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Teraz już obserwował nie tylko Charlotte siedzącą na przeciwko, ale również każdego wchodzącego z osobna, co po pewnym czasie stało się trudne, gdyż tłumy nowych ludzi skutecznie przesłaniały mu wgląd na jedyne szersze przejście nieopodal wejścia.
Pokiwał tylko głową na znak zgody, że nie tylko McGonagall jest zapewne zaskoczona akurat taką stworzoną parą. Niemniej jednak jeśli chodzi już o sensacje, to w pewnej chwili na sali zrobiło się niemałe poruszenie, bowiem wszedł chyba ktoś znany. Giotto oczywiście pomyślał najpierw o Guntherze, a następnie o Juriju Stonogencie, obstawiał, że to właśnie któryś z tej dwójki zaszczycił Hogwart. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył Nathaniela Greeda w sukience i to w towarzystwie Nathalie Powell. Nawet komuś tak opanowanemu jak Nero nie udało się ukryć zdziwienia, które objawiło się pod postacią nieznacznego poszerzenia źrenic i szerszego otwarcia powiek. Gdy jednak podeszli do ich stolika, chłopak ogarnął się, zachowując standardowy spokój.
Przeniósł wzrok na Nathalie, która prezentowała się bardzo ładnie - na pewno lepiej niż Nate z tymi zarośniętymi jak pierdolony Jozin z Bazin nogami. Uśmiechnął się kącikiem ust w stronę blondynki, witając się z nią w ten sposób. Przeczekał chwilę, aż jego partnerka balowa Charlotte oraz jego partnerka biznesowa Nathalie zapoznają się, wymienią po dwa trzy zdania i będzie mógł wtrącić się do rozmowy. Na okazję nie trzeba było długo czekać, padło od razu pytanie o Filcha i kontrole. Nero spojrzał na Macmillan i uniósł nieznacznie brwi, uśmiechając się lekko ze wzrokiem typu "pierdole, trzeci raz w postach nie piszę tego fragmentu o szatanie".
- Dość szybko. - skwitował to najlepiej jak mógł, bowiem oczywiście dozorca nic u niego nie wykrył, a on swojego barnabasa miał przelanego do piersiówki schowanej w skrytej kieszonce wewnątrz marynarki.
Kiedy Greed w końcu do nich dołączył, dostrzegł charakterystyczny znak chłopaków z zachodniej strony wybrzeża, który wykonał lewą ręką blondyn. Tylko z grzeczności Nero odparł tym samym, choć miał ochotę najpierw pokazać mu środkowy palec. Ostatecznie jednak był w towarzystwie damy i nie wypadało być chujem, skoro obiecał Charlotte, że będzie grzeczny. Niestety im dalej w las, tym było gorzej, bowiem Ślizgon nie mógł się powstrzymać od tego, co widzi naprzeciwko siebie.
- Gówno jesteś nie Nate, ja Nate znam. Te Filch! To nie jest Nate, to co tu stoi! - krzyknął w kierunku tego karakana, co wpuścił Conchite na bal, ale gość chyba nie słyszał, bo był zajęty sprawdzaniem kolejnych ludzi.
Całe szczęście sprawa szybko ucichła i już po chwili w zasięgu wzroku Giotto pojawił się nie kto inny jak Major MajonEnzo aka. El Presidente. Nero na widok kuzyna, chłopak uśmiechnął się, jednakże szybko to zamieniło się w zdziwienie, gdy dostrzegł z jaką partnerką przybył piątoklasista. Na widok McKinnon Giotto raz jeszcze uniósł brwi oraz nieznacznie otworzył usta, ukazując jak go to zaskoczyło. Szybko jednak spotkał się ze wzrokiem brata w jednym punkcie i uśmiechnął się lekko, wysyłając tą samą treść: "dobra dupa z twarzy" czy coś w ten deseń.
Niestety mina szybko mu zrzedła, gdy okazało się, że Gunthera jednak nie będzie. Poza tym ktoś tam pokazał magiczny list gończy z podobizną Stonogi, co jeszcze bardziej przygnębiło starszego z braci Nero. Żaden z jego idoli najwidoczniej się nie zjawi na balu.
Spojrzał najpierw na Charlotte, a po kilku pierwszych słowach, które wypowiedział, przeniósł wzrok na Enzo.
- Moja i tak najładniejsza. - rzekł po włosku do blondyna, który w tym czasie obsługiwał już swoją partnerkę, uśmiechając się kącikiem ust.
I tak oto po chwili ciszy i spokoju, do stolika przy którym siedzieli Charlotte i Giotto dołączyli kolejno Nathalie, Nathaniel, Marlene i Enzo. Pomimo takiej mieszanki wybuchowej, Giotto poczuł jakieś dziwne ciepełko w okolicach serduszka, bowiem w duchu wyraźnie cieszył się, że posiedzą przynajmniej przez chwilę w takim towarzystwie. Oczywiście nie dał po sobie tego poznać, ale jak już schleje się tym eliksirem rozweselającym, to może zaraz wszystkim zaległe życzenia sprzed piętnastu ostatnich świąt bożego narodzenia zacznie składać, taki będzie szczęśliwy.
Nero spojrzał na Charlotte i uśmiechnął się lekko w jej stronę.
- Nie wiem kto mnie bardziej zaskoczył, oni czy oni. - rzekł spokojnie, tym razem już po angielsku, wskazując najpierw na Nathalie i Nathaniela, a następnie na Marlenę i Enzo.
- Charlotte Macmillan
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Sob Mar 04, 2017 2:26 am
Jeśli ktoś się spodziewa, że napiszę takiego tasiemca jak Giotto to proszę porzucić te nadzieje. Tyle tytułem wstępu.
Charlotte z niegasnącym uśmiechem popijała ze swojego kielicha, patrząc na coraz to większą liczbę ludzi zbierających się na sali. Do niektórych machała, innym posyłała wyłącznie szeroki uśmiech, w każdej parze doszukując się ich towarzyszy tego dnia. Kiedy jednak czas gdy byli przy stoliku sami się przedłużał, dziewczyna była skłonna zapytać Giotto na kogo tak naprawdę czekają nie licząc jego kuzyna, jednak wtedy też po sali rozszedł się szmer, a brunetka wraz ze wszystkimi skierowała wzrok na... Blondyna w sukience. I może Giotto był oszczędny w reakcji, Charlotte natomiast nie potrafiła powstrzymać śmiechu, który wydobył się z jej ust. Czegoś takiego prawdę mówiąc się nie spodziewała, chyba nikt się nie spodziewał, i wciąż nie mogąc opanować rozbawienia, które ją ogarnęła przeniosła wzrok na Puchonkę, która podeszła gdzieś między jedną salwą śmiechu Macmillan, a drugą.
- Miło mi cię poznać. - przyznała z uśmiechem, ściskając lekko dłoń blondynki, aby po chwili na moment przenieść wzrok na Giotto, rzucając mu przy tym zaciekawione spojrzenie. - Strach pomyśleć co o mnie mówił. - mimo wszystko poczuła się w jakiś sposób wyjątkowa. W końcu przy niej nie opowiadał praktycznie o nikim, czasem zdawkowo wspomniał o rodzinie. I czy to efekt eliksiru rozweselającego czy też tejże nowiny, Charlotte uśmiechnęła się jeszcze szerzej, przerzucając włosy na drugie ramię. - Muszę przyznać, że masz wyjątkową partnerkę na ten wieczór. - i już chciała coś dodać do informacji o ich kontroli, kiedy to pojawił się blondyn, który momentalnie wywołał duszony przez Gryfonkę śmiech.
- Charlotte Macmillan, miło mi. - sekundę po wypowiedzeniu tych słów nastolatka zagryzła wargi aby nie zaśmiać się Nathanielowi w twarz, a gdy ten zajął się już swoją partnerką, odwróciła głowę aby móc spokojnie nabrać powietrza i chociaż minimalnie się uspokoić. Potrzebowała tlenu od tego wstrzymywania śmiechu, potrzebowała też czasu aby pogodzić się z myślą, że ten wieczór spędzą przy jednym stoliku z chłopakiem w sukience. Jako, że jednak należała do osób tolerancyjnych to już zaraz miało jej przejść. Ale co się uśmiała to jej, nie można zaprzeczyć.
Gdy już ochłonęła ponownie zaczęła wędrować wzrokiem po sali, co sprawiło, że szczęka niemalże do ziemi jej opadła. Gdyby ktoś jej zrobił teraz zdjęcie to bardzo szybko znalazłaby odpowiednie miejsce aby je spalić.
- Giotto, widzisz to samo co ja? - chociaż było to raczej pytanie retoryczne, musiała je wypowiedzieć, oczom nie chcąc uwierzyć, że widzi kuzyna Nero w towarzystwie jej własnej kuzynki. Przez głowę nawet jej przeszło, że to może nie bal, a jakiś dziwaczny wytwór jej wyobraźni, może za dużo czasu spędziła w pracowni eliksirów i nawąchała się jakichś dziwnych oparów? Bo dzisiejszy dzień zaczynał pracować na miano najbardziej absurdalnego w historii Hogwartu.
- Cześć Lena. Dobrze cię widzieć. - i chociaż naprawdę nie chciała wyjść na niekulturalną to jednak nie potrafiła powstrzymać się przed posłaniem blondynce pytającego spojrzenia. Co tutaj zaszło? Co poszło nie tak? Co się wydarzyło, że przyszła w towarzystwie Enzo? Mózg Charlotte nie potrafił tego przetworzyć. Tak samo nie potrafił przetworzyć co też starszy braci po włosku powiedział, więc wyłącznie i jemu posłała krótkie, zaciekawione spojrzenie, nie naciskając jednak na jakiekolwiek wyjaśnienia. Najwyraźniej były to jakieś sprawy między nimi do których nie zamierzała się mieszać.
Nastolatka oparła się w końcu o swoje krzesło, wodząc wzrokiem od Nathalie, przez Nathaniela i Marlene, na Enzo kończąc. Co za dziwna mieszkanka osób. Tego prawdopodobnie nikt się nie spodziewał.
- Chyba zacznę prowadzić ranking. Sprawdzimy która z tych par wygra w konkursie na największe zaskoczenie wieczoru. Wraz z ich pojawieniem się my straciliśmy szanse na ten tytuł. - odparła w kierunku Giotto, uśmiechając się przy tym i kręcąc lekko głową z niedowierzaniem.
Skoro ten wieczór tak się zaczął, to nie była w stanie wyobrazić sobie jakie przyniesie zakończenie.
Charlotte z niegasnącym uśmiechem popijała ze swojego kielicha, patrząc na coraz to większą liczbę ludzi zbierających się na sali. Do niektórych machała, innym posyłała wyłącznie szeroki uśmiech, w każdej parze doszukując się ich towarzyszy tego dnia. Kiedy jednak czas gdy byli przy stoliku sami się przedłużał, dziewczyna była skłonna zapytać Giotto na kogo tak naprawdę czekają nie licząc jego kuzyna, jednak wtedy też po sali rozszedł się szmer, a brunetka wraz ze wszystkimi skierowała wzrok na... Blondyna w sukience. I może Giotto był oszczędny w reakcji, Charlotte natomiast nie potrafiła powstrzymać śmiechu, który wydobył się z jej ust. Czegoś takiego prawdę mówiąc się nie spodziewała, chyba nikt się nie spodziewał, i wciąż nie mogąc opanować rozbawienia, które ją ogarnęła przeniosła wzrok na Puchonkę, która podeszła gdzieś między jedną salwą śmiechu Macmillan, a drugą.
- Miło mi cię poznać. - przyznała z uśmiechem, ściskając lekko dłoń blondynki, aby po chwili na moment przenieść wzrok na Giotto, rzucając mu przy tym zaciekawione spojrzenie. - Strach pomyśleć co o mnie mówił. - mimo wszystko poczuła się w jakiś sposób wyjątkowa. W końcu przy niej nie opowiadał praktycznie o nikim, czasem zdawkowo wspomniał o rodzinie. I czy to efekt eliksiru rozweselającego czy też tejże nowiny, Charlotte uśmiechnęła się jeszcze szerzej, przerzucając włosy na drugie ramię. - Muszę przyznać, że masz wyjątkową partnerkę na ten wieczór. - i już chciała coś dodać do informacji o ich kontroli, kiedy to pojawił się blondyn, który momentalnie wywołał duszony przez Gryfonkę śmiech.
- Charlotte Macmillan, miło mi. - sekundę po wypowiedzeniu tych słów nastolatka zagryzła wargi aby nie zaśmiać się Nathanielowi w twarz, a gdy ten zajął się już swoją partnerką, odwróciła głowę aby móc spokojnie nabrać powietrza i chociaż minimalnie się uspokoić. Potrzebowała tlenu od tego wstrzymywania śmiechu, potrzebowała też czasu aby pogodzić się z myślą, że ten wieczór spędzą przy jednym stoliku z chłopakiem w sukience. Jako, że jednak należała do osób tolerancyjnych to już zaraz miało jej przejść. Ale co się uśmiała to jej, nie można zaprzeczyć.
Gdy już ochłonęła ponownie zaczęła wędrować wzrokiem po sali, co sprawiło, że szczęka niemalże do ziemi jej opadła. Gdyby ktoś jej zrobił teraz zdjęcie to bardzo szybko znalazłaby odpowiednie miejsce aby je spalić.
- Giotto, widzisz to samo co ja? - chociaż było to raczej pytanie retoryczne, musiała je wypowiedzieć, oczom nie chcąc uwierzyć, że widzi kuzyna Nero w towarzystwie jej własnej kuzynki. Przez głowę nawet jej przeszło, że to może nie bal, a jakiś dziwaczny wytwór jej wyobraźni, może za dużo czasu spędziła w pracowni eliksirów i nawąchała się jakichś dziwnych oparów? Bo dzisiejszy dzień zaczynał pracować na miano najbardziej absurdalnego w historii Hogwartu.
- Cześć Lena. Dobrze cię widzieć. - i chociaż naprawdę nie chciała wyjść na niekulturalną to jednak nie potrafiła powstrzymać się przed posłaniem blondynce pytającego spojrzenia. Co tutaj zaszło? Co poszło nie tak? Co się wydarzyło, że przyszła w towarzystwie Enzo? Mózg Charlotte nie potrafił tego przetworzyć. Tak samo nie potrafił przetworzyć co też starszy braci po włosku powiedział, więc wyłącznie i jemu posłała krótkie, zaciekawione spojrzenie, nie naciskając jednak na jakiekolwiek wyjaśnienia. Najwyraźniej były to jakieś sprawy między nimi do których nie zamierzała się mieszać.
Nastolatka oparła się w końcu o swoje krzesło, wodząc wzrokiem od Nathalie, przez Nathaniela i Marlene, na Enzo kończąc. Co za dziwna mieszkanka osób. Tego prawdopodobnie nikt się nie spodziewał.
- Chyba zacznę prowadzić ranking. Sprawdzimy która z tych par wygra w konkursie na największe zaskoczenie wieczoru. Wraz z ich pojawieniem się my straciliśmy szanse na ten tytuł. - odparła w kierunku Giotto, uśmiechając się przy tym i kręcąc lekko głową z niedowierzaniem.
Skoro ten wieczór tak się zaczął, to nie była w stanie wyobrazić sobie jakie przyniesie zakończenie.
- Nathalie Powell
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Sob Mar 04, 2017 1:50 pm
Nathalie nie ukrywała swojego rozbawienia pod względem ubioru jej partnera. Nie wiedziała na jak wiele może sobie pozwolić w jego towarzystwie, bo nie znała go na tyle dobrze. Jednak każda sytuacja i ewentualne reakcje reszty skłaniały ją do tego zachowania. Nie mogła się powstrzymać. Jej nie było trzeba eliksiru rozweselającego czy jakiegoś alkoholu, wystarczyła taka sytuacja jaką stworzył Greed. Dodatkowo słysząc odpowiedź Charlotte, zaśmiała się do niej prowokująco.
- Wyjątkową to mało powiedziane - zwróciła się bezpośrednio do niej.
Gdy Nathaniel podszedł do nich i przywitał się z resztą towarzystwa i zaproponował Nath by usiadła. Ona wdzięcznie zajęła miejsce obok swojego partnera i uśmiechnęła się do reszty. Już chciała nawiązać kolejną rozmowę, lecz po chwili podeszła do nich kolejna para.
Enzo, kuzyn Giotto w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Nie do końca wiedziała kim ona jest, a to jednak dziwne jak dla Powell. Nie musiała jakoś rozmawiać z ludźmi by kojarzyć po twarzach, lecz w tej sytuacji nie mogła rozpoznać kim jest owa partnerka młodszego Nero. Zwróciła swój wzrok na Charlotte, która widocznie była zaskoczona, co skłoniło Nath do refleksji. Sama w tej sytuacji czuła się dość niezręcznie, więc stwierdziła, że pozostanie cicho.
Spojrzała na Nathaniela i uśmiechnęła się do niego.
- Może się czegoś napijemy? - zaproponowała.
Widziała dokładnie, że to dopiero początek balu, więc nie miała się czego obawiać. Z czasem wszyscy się rozkręcą, zacznąć rozmawiać i prawdopodobnie upijać się dziwnym trunkiem Nathaniela. Czuła się dobrze w tym towarzystwie, bo znała chociaż połowę z nich. Nie wyobrażała sobie by usiąść w innym miejscu. Czekała jeszcze tylko na to aż zobaczy swoją kochaną Claire, która najwyraźniej nie spieszyła się by dotrzeć na bal.
- Wyjątkową to mało powiedziane - zwróciła się bezpośrednio do niej.
Gdy Nathaniel podszedł do nich i przywitał się z resztą towarzystwa i zaproponował Nath by usiadła. Ona wdzięcznie zajęła miejsce obok swojego partnera i uśmiechnęła się do reszty. Już chciała nawiązać kolejną rozmowę, lecz po chwili podeszła do nich kolejna para.
Enzo, kuzyn Giotto w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Nie do końca wiedziała kim ona jest, a to jednak dziwne jak dla Powell. Nie musiała jakoś rozmawiać z ludźmi by kojarzyć po twarzach, lecz w tej sytuacji nie mogła rozpoznać kim jest owa partnerka młodszego Nero. Zwróciła swój wzrok na Charlotte, która widocznie była zaskoczona, co skłoniło Nath do refleksji. Sama w tej sytuacji czuła się dość niezręcznie, więc stwierdziła, że pozostanie cicho.
Spojrzała na Nathaniela i uśmiechnęła się do niego.
- Może się czegoś napijemy? - zaproponowała.
Widziała dokładnie, że to dopiero początek balu, więc nie miała się czego obawiać. Z czasem wszyscy się rozkręcą, zacznąć rozmawiać i prawdopodobnie upijać się dziwnym trunkiem Nathaniela. Czuła się dobrze w tym towarzystwie, bo znała chociaż połowę z nich. Nie wyobrażała sobie by usiąść w innym miejscu. Czekała jeszcze tylko na to aż zobaczy swoją kochaną Claire, która najwyraźniej nie spieszyła się by dotrzeć na bal.
- Nathaniel Greed
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Pon Mar 06, 2017 3:40 pm
Z każdą minutą na sali przybywało ludzi. W końcu pojawił sie również i Enzo ze swoją partnerką. Teraz można było uznać, że cała la Familgia jest w komplecie.
Chwilę po wymienienu przywitań i krótkich pytań między wszystkimi do uszu dotarło pytanie Nath tyczące się picia. Patrząc w oczy swojej pięknej partnerki chłopak odrzekł:
- Dla Ciebie wszystko moja droga. Na co masz ochotę?
Kiedy Nath zdecydowała się na to czego pragnie się napić, Nate delikatnym ruchem dłoni przyzwał do ich stolika pożądany trunek. Po upiciu paru łyków odstawił szklankę na stolik i nachylił się w stronę Nathalie, aby po chwili szepnąć jej do ucha:
- Wybacz mi słońce. Zaraz wracam.
Po tych słowach przeprosił wszystkim skinieniem głowy i odszedł od stolika. W sali zebrała się już spora gromadka krukonów, niemniej jednak Nate szukał tylko jednego człowieka, a mianowicie Bożydara Kutajsona - ucznia numer 1 w dziedzinie transmutacji. Kiedy już udało mu się zlokalizować ów jegomościa postanowił poprosić go o przysługę. Podając mu szczegółowy opis swojego garnituru poprosił chłopaka o przetransmutowanie sukienki.
Kiedy ów proceder skończył się - Nate wciąz w swoich trampkach - wrócił do stolika. W momencie kiedy przechodził za Nathalie, przejechał palcem delikatnie po jej barkach. Następnie siadając na swoje miejsce ujął w dłoń pierwszy lepszy lecący kieliszek i rzekł:
- Może zaczniemy od toastu?
Czekał na reakcję wszystkich obecnych.
Chwilę po wymienienu przywitań i krótkich pytań między wszystkimi do uszu dotarło pytanie Nath tyczące się picia. Patrząc w oczy swojej pięknej partnerki chłopak odrzekł:
- Dla Ciebie wszystko moja droga. Na co masz ochotę?
Kiedy Nath zdecydowała się na to czego pragnie się napić, Nate delikatnym ruchem dłoni przyzwał do ich stolika pożądany trunek. Po upiciu paru łyków odstawił szklankę na stolik i nachylił się w stronę Nathalie, aby po chwili szepnąć jej do ucha:
- Wybacz mi słońce. Zaraz wracam.
Po tych słowach przeprosił wszystkim skinieniem głowy i odszedł od stolika. W sali zebrała się już spora gromadka krukonów, niemniej jednak Nate szukał tylko jednego człowieka, a mianowicie Bożydara Kutajsona - ucznia numer 1 w dziedzinie transmutacji. Kiedy już udało mu się zlokalizować ów jegomościa postanowił poprosić go o przysługę. Podając mu szczegółowy opis swojego garnituru poprosił chłopaka o przetransmutowanie sukienki.
Kiedy ów proceder skończył się - Nate wciąz w swoich trampkach - wrócił do stolika. W momencie kiedy przechodził za Nathalie, przejechał palcem delikatnie po jej barkach. Następnie siadając na swoje miejsce ujął w dłoń pierwszy lepszy lecący kieliszek i rzekł:
- Może zaczniemy od toastu?
Czekał na reakcję wszystkich obecnych.
- Mistrz Gry
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Pon Mar 06, 2017 4:02 pm
Wcale nie nazywał się "Bożydar Kutajson", ale Nathaniel jak to on, miał niewybredne poczucie humoru. Również i Luthias o tym wiedział, na swoje nieszczęście. Właśnie pogrążył się w rozmowie na temat nowych rozwiązań w dziedzinie zaklęć leczniczych, gdy na horyzoncie pojawił się Krukon. W sukience. Blondyn nieco zakłopotany podrapał się po karku, patrząc na swojego kolegę.
- Hm... no dobra, ale nie obiecuję, że będzie wyglądał całkowicie tak jak sobie tego życzysz. To jednak już jest bardziej złożone. Postaram się jednak zrobić to, co w mojej mocy - mruknął w odpowiedzi i wyciągnął różdżkę. - Ale będzie Cię to kosztować. Nie chcę pieniędzy, chcę mieć u Ciebie przysługę.
Kiedy Greed się na taki układ zgodził, Luthias przyłożył różdżkę do jego sukienki i skupił się, starając się jak najbardziej dostosować do opisu. Materiał się najpierw wydłużył, następnie rozdzielił się jakby na dwie warstwy i części. Machnął kolejny raz różdżką i z dolnej części powstały spodnie z miękkiego jak sukienka materiału oraz zamek, ale taki dość toporny, jako że elegantsza wersja to byłaby już wyższa szkoła transmutacji. Przy następnym kroku wydłużył mu rękawy jednej warstwy, tworząc z niej szatę koloru fioletowego - w końcu garnitur to była bardziej zawiła sztuka, zresztą średnio się na nich znał. Druga warstwa stała się zaś koszulką, nieco krzywo stworzoną, ale szata ją w większości zasłaniała. Otarł pot z czoła.
- Na więcej nie mam już siły. Starałem się jak mogłem, mam nadzieję, że choć trochę pomogłem - mruknął i sięgnął po swój kielich. - Nie zapomnij o tej przysłudze, Greed.
Przynajmniej Nathaniel wyglądał już lepiej niż poprzednio, choć nadal eleganckie buty mylił z trampkami. No ale kto, co lubi.
- Hm... no dobra, ale nie obiecuję, że będzie wyglądał całkowicie tak jak sobie tego życzysz. To jednak już jest bardziej złożone. Postaram się jednak zrobić to, co w mojej mocy - mruknął w odpowiedzi i wyciągnął różdżkę. - Ale będzie Cię to kosztować. Nie chcę pieniędzy, chcę mieć u Ciebie przysługę.
Kiedy Greed się na taki układ zgodził, Luthias przyłożył różdżkę do jego sukienki i skupił się, starając się jak najbardziej dostosować do opisu. Materiał się najpierw wydłużył, następnie rozdzielił się jakby na dwie warstwy i części. Machnął kolejny raz różdżką i z dolnej części powstały spodnie z miękkiego jak sukienka materiału oraz zamek, ale taki dość toporny, jako że elegantsza wersja to byłaby już wyższa szkoła transmutacji. Przy następnym kroku wydłużył mu rękawy jednej warstwy, tworząc z niej szatę koloru fioletowego - w końcu garnitur to była bardziej zawiła sztuka, zresztą średnio się na nich znał. Druga warstwa stała się zaś koszulką, nieco krzywo stworzoną, ale szata ją w większości zasłaniała. Otarł pot z czoła.
- Na więcej nie mam już siły. Starałem się jak mogłem, mam nadzieję, że choć trochę pomogłem - mruknął i sięgnął po swój kielich. - Nie zapomnij o tej przysłudze, Greed.
Przynajmniej Nathaniel wyglądał już lepiej niż poprzednio, choć nadal eleganckie buty mylił z trampkami. No ale kto, co lubi.
- Enzo Nero
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Pon Mar 06, 2017 7:45 pm
Kiedy zapytał Lenę co chce do picia, a ta odpowiedziała że zdaje się na niego tylko wzruszył ramionami i wlał jej trochę jakiegoś soku który stał niedaleko ich. Po tym jak obsłużył swoją partnerkę wlał również sobie trochę tego soku.
- Ogni granchio, ha la sua luna* - Odpowiedział Giotto oczywiście dalej w języku włoskim tam by nikt nie rozumiał że ich obgadują.
Kiedy Nate poszedł się przebrać westchnął tylko niezadowolony. Teraz nie będzie się już z czego śmiać.
- Teraz nie będzie się z kogo ponabijać - Powiedział głośno po czym spojrzał na Lottę i Gio.
Może zaczną coś odpierdalać ciekawego. Oświadczyny jakieś czy inne śmiesznostki. Później przeniósł wzrok na Nathalie jednak nie widział nigdzie jej szkicownika z kutasami toteż kolejny brak śmieszków. Na końcu zaś spojrzał na swoją partnerkę. Z nią to nie wiedział nawet co ma zrobić. Widział że nie jest zbyt zadowolona z jego towarzystwa i cały czas kogoś wypatrywała.
- Jeśli chcesz to możesz iść i zobaczyć tam - Powiedział i wziął puchar do ręki.
Chciał się już napić kiedy to przyszedł trzeci z trójki mężczyzn i zaproponował toast.
- Kampai! - Powiedział Enzo i uniósł kielich w górę.
Oczywiście znaczyło to zdrowie, tylko sam nie wiedział w jakim języku.
*Każdy krab ma swój księżyc
- Ogni granchio, ha la sua luna* - Odpowiedział Giotto oczywiście dalej w języku włoskim tam by nikt nie rozumiał że ich obgadują.
Kiedy Nate poszedł się przebrać westchnął tylko niezadowolony. Teraz nie będzie się już z czego śmiać.
- Teraz nie będzie się z kogo ponabijać - Powiedział głośno po czym spojrzał na Lottę i Gio.
Może zaczną coś odpierdalać ciekawego. Oświadczyny jakieś czy inne śmiesznostki. Później przeniósł wzrok na Nathalie jednak nie widział nigdzie jej szkicownika z kutasami toteż kolejny brak śmieszków. Na końcu zaś spojrzał na swoją partnerkę. Z nią to nie wiedział nawet co ma zrobić. Widział że nie jest zbyt zadowolona z jego towarzystwa i cały czas kogoś wypatrywała.
- Jeśli chcesz to możesz iść i zobaczyć tam - Powiedział i wziął puchar do ręki.
Chciał się już napić kiedy to przyszedł trzeci z trójki mężczyzn i zaproponował toast.
- Kampai! - Powiedział Enzo i uniósł kielich w górę.
Oczywiście znaczyło to zdrowie, tylko sam nie wiedział w jakim języku.
*Każdy krab ma swój księżyc
- Mistrz Gry
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Sro Mar 08, 2017 1:42 am
Wielka Sala wypełniała się nowymi osobami, z oddali mogliście dostrzec, że coś zaczynało się dziać na scenie. Najwyraźniej Klub Magii Nut przygotowywał się do swojego pierwszego występu. Kilka dziewcząt zdawało się zwracać szczególną uwagę na Giotto, chichocząc i zerkając co jakiś czas w jego stronę, wśród nich znalazła się o dziwo Florence Floyd. Enzo niemniej również przyciągał, co niektóre spojrzenia, zwłaszcza jedna piegowata uczennica z cudacznymi kucykami, co chwila przygryzała wargę, mrucząc coś, co brzmiało jak zaklęcia i koncentrując się wyłącznie na młodszym Ślizgonie.
Co do dziewcząt przy stolikach, Charlotte zdecydowanie górowała w przyciąganiu uwagi jak za sprawą jakiegoś zaklęcia miłosnego. Dostała nawet papierowy liścik z poruszającym się rysunkiem tańczącej pary i inicjały chłopaka. Mogła go kojarzyć z jakichś zajęć.
Po dłuższej chwili rozległ się komunikat, który dotyczył głosowania na króla i królową balu, a także możliwości zapisywania wiadomości, które mają zostać przeczytane na głos.
Co do dziewcząt przy stolikach, Charlotte zdecydowanie górowała w przyciąganiu uwagi jak za sprawą jakiegoś zaklęcia miłosnego. Dostała nawet papierowy liścik z poruszającym się rysunkiem tańczącej pary i inicjały chłopaka. Mogła go kojarzyć z jakichś zajęć.
Po dłuższej chwili rozległ się komunikat, który dotyczył głosowania na króla i królową balu, a także możliwości zapisywania wiadomości, które mają zostać przeczytane na głos.
- Marlene McKinnon
Re: Gwiezdne Stoliki i Krzesła
Sro Mar 08, 2017 2:22 pm
W odpowiedzi na pytające spojrzenie kuzynki Lena delikatnie wzruszyła ramionami i półgłosem powiedziała - później Ci opowiem. Chociaż właściwie nie była pewna czy jakieś później w ogóle nastąpi no bo wiecie, muzyka, tańce, perspektywa rozstania się w niedługim czasie i cała ta atmosfera mogły spowodować, że Charlie i jej partner postanowią wyjść z balu nieco wcześniej, za co Marlene bardzo trzymała kciuki.
W chwili gdy dotarły do niej słowa Nero (te po angielsku, bo na te włoskie zareagowała jedynie pytającym spojrzeniem) odstawiała akurat swój kielich, który pod wpływem tychże właśnie słów został odstawiony nieco mocniej i gwałtowniej niż pierwotnie to planowała. Na twarzy blondynki pojawiły się dzikie rumieńce, a sama Marlene gwałtownie odwróciła wzrok od miejsca w które jeszcze kilka sekund temu tak uporczywie się wpatrywała. - Nie mam pojęcia o co Ci chodzi - zaprotestowała, licząc, że jej kuzynka również nie będzie miała pojęcia o co mu chodzi. Na TEN temat nagadały się już wystarczająco i kolejne zmycie głowy nie było jej zbytnio potrzebne. - Podziwiam dekoracje.
- Nie sądzę, żeby to było konieczne, ale na twoim miejscu chyba wolałabym jej pilnować Nero - zwróciła się do starszego z chłopaków. - To dopiero początek wieczoru, z czasem jej adoratorzy mogą stać się nieco bardziej bezpośredni.
I tak, toast w tej sytuacji był chyba dobrym rozwiązaniem.
W chwili gdy dotarły do niej słowa Nero (te po angielsku, bo na te włoskie zareagowała jedynie pytającym spojrzeniem) odstawiała akurat swój kielich, który pod wpływem tychże właśnie słów został odstawiony nieco mocniej i gwałtowniej niż pierwotnie to planowała. Na twarzy blondynki pojawiły się dzikie rumieńce, a sama Marlene gwałtownie odwróciła wzrok od miejsca w które jeszcze kilka sekund temu tak uporczywie się wpatrywała. - Nie mam pojęcia o co Ci chodzi - zaprotestowała, licząc, że jej kuzynka również nie będzie miała pojęcia o co mu chodzi. Na TEN temat nagadały się już wystarczająco i kolejne zmycie głowy nie było jej zbytnio potrzebne. - Podziwiam dekoracje.
- Nie sądzę, żeby to było konieczne, ale na twoim miejscu chyba wolałabym jej pilnować Nero - zwróciła się do starszego z chłopaków. - To dopiero początek wieczoru, z czasem jej adoratorzy mogą stać się nieco bardziej bezpośredni.
I tak, toast w tej sytuacji był chyba dobrym rozwiązaniem.
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach