Go down
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Sob Lis 22, 2014 11:49 pm
Poprawka, "dziewczyna chodzi po prostu wszędzie... gdzie on!". Po niej można było się spodziewać, że będzie dalej kontynuować swój ironiczny ton wypowiedzi, dlatego też przestał brać udział w jej grze, wraz z wypowiedzeniem tekstu o swojej cudownowości. Niby powiedział to tak niechętnie, to jednak czasem zwracał uwagę na jej wygląd, a nie tylko na jej magiczne pojawianie się zawsze tam, gdzie on jest. Czyżby mu się spodobała? Raczej wątpliwe, bo mu nie w głowie dupy, romanse i śluby. Nie nadaje się do tego i dobrze o tym wie, po prostu twierdzi, że jest ładna, ale i tak u niej szans nie ma, więc nie ma co próbować. Co złego to nie on, raczej.
- Jak nos? - zmienił momentalnie temat. Czyżby się o nią martwił? Może trochę, w sumie to na jego oczach się wykrwawiła i gdyby nie jego brawurowo-bohatersko-cudowno-zajebista interwencja, to byłoby z nią krucho... Takie tam pierdolenie, nic złego by jej się nie stało, ale jednak udzielenie pierwszej pomocy jakoś go podbudowało, najwidoczniej potrafi jeszcze komuś pomóc i się czymś przejąć. To był dobry krok ku normalności... do której jednak nie chciał dążyć. Nie kosztem celu.
- Powiedz mi jedno... dlaczego znasz wszystkie te miejsca, w których chcę pobyć sam? - jeśli był na takiej liście, to z pewnością zajmował pierwszą lokatę w miejscu bandy indywidualistów, jaką miała zapewne sporządzoną. Powoli zaczynało go to martwić, że kończą mu się miejsca do spożytkowania wolnego czasu w samotności. W końcu, ile może być w tym wszystkim przypadku? Znając życie, jak zacznie chodzić korytarzami, to wtedy też ją będzie spotykać. Co w niej tak cudownego, że pojawia się zawsze, kiedy Giotto de facto jej potrzebuje, czego oczywiście nie przyzna? A no tak, ona.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 12:01 am
Skoro nie on to zło to gdzie ono jest? Hmm... Z drugiej zaś strony bądźmy szczerze, że jemu nie w głowie panie, a Alex? Ona to ten typ człowieka, który nie żyje takim czymś. Co za wykluczające się wartości. Nadzieja, wiara - tak. Jednakże głębsza relacja? To coś skomplikowanego i niezrozumiałego. Nigdy nie wystąpiło w jej słowniku. Nie było na to czasu ani nikogo komu mogło zaleźć. Inny świat. Tak już zostało. Do tego jej wygląd nie uznawany był za coś robiącego wrażenie. Nawet na niej samej. Jest sobie i tyle. Treść i tak ważniejsza niż forma, więc jest szczegółem. Świat oczekuje pomocy i poświęcenia. Pierw musi być dobroć i to założenie jej przyświecało kompletnie nie przeszkadzając jej. Sama, mimo bycia wśród ludzi.
- Tak jak zwykle. Zebrał się do kupy - Udzielenie tej pomocy było po prostu zachowaniem ludzkim. Coś o czym wielu zapomina. Gubią się, a potem nie ma powrotu do normalności. Stawiają krzyżyk, ale to w rzeczywistości koło, które zatacza się za każdym podejściem do wyjścia.
- Skąd wiesz, że sama nie potrzebuję jakichś samotni? - W sumie było to pytanie od czapy. Ona zawsze była samotna. Pierwszą osobą więc była ona sama. Tyle, że jej samotność to jednocześnie najlepsza przyjaciółka, która nie ciągnie na dno, a pomaga żyć dla innych, nawet jeśli to odrzucają. To było w niej takiego. Nie dawała zabijać swojego losu i nadziei samotności, jak niektórzy.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 12:21 am
Giotto sam w sobie nie był zły, nigdy nie szukał zwady, nigdy nie prowokował, chyba, że w kwestii czysto sportowej, dla rywalizacji. Życie jednak zostawiło poważne piętno na jego historii, więc minie dużo wschodów słońca, zanim chłopak zajmie się sobą i tym co będzie istotne dla jego przyszłości. Teraz jest mu wszystko obojętne, a wszystko to dlatego, że najważniejsza osoba w jego życiu po prostu odeszła. Według niego samego, nikt nie przeżył nigdy czegoś podobnego co on i nikt tak naprawdę nie będzie potrafił go zrozumieć. Dlatego też zamknął się w sobie i tak już zostanie, gdyż nie zrozumie Cię ktoś, kto tylko domyśla się, co mogło Cię zranić. Z takiego przynajmniej założenia wychodził... jakże błędnego.
- Co Cię gryzie? - nadzieja... była dla niego obcym słowem. Stracił ją wraz ze swoim bratem. Miał tyle planów na przyszłość, chciał mu dorównać, a jednak wszystko jak krew w piach. Skończyło się, finito! On wybrał bycie samotnym właśnie z tego i kilku innych, mniejszych powodów. Stąd też wybierał właśnie takie miejsca na opatrywanie swoich ran wewnętrznych, z miernymi skutkami oczywiście. Był jednak ciekaw co ona mogła tu robić, pamiętajmy, że to Hogwart i tu każdy może mieć problemy, różnej maści dodajmy.
- Z resztą, nie mów jeśli nie chcesz. I tak nie potrafiłbym Ci pomóc... - może by potrafił, ale nie chciał. Jest dla niej nikim, więc nie powinien się wtrącać w jej życie. Jest niezależna, sama sobie poradzi z problemami, przynajmniej z takiego założenia wychodził Giotto. Postrzegał ją jako silną osobistość, a one radzą sobie ze swoimi kłopotami i myślami. Że też nie może być taki jak ona...
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 12:35 am
- To nie żadna tajemnica. Po prostu ludzie. Niby nic, a jednak aż tak wiele - Ona nauczyła się walczyć dla siebie. Tylko i wyłącznie. Nie dorównywać komuś, tylko być lepszą od wczorajszej siebie. Tylko ona. Ewentualnie walka za kogoś, by potem mógł samemu sobie poradzić. Przestało liczyć się cokolwiek innego. Ile razy oberwie, tyle wstanie. Byleby się nie poddać. Nie odchodzić jak tchórz. Nie jej bajka całe to odpuszczanie. Nadzieja jest jej drugim tlenem. Różdżką w duchowym świecie, kompasem. Jej problemem nie była krzywda doznana kiedyś tam w dzieciństwie. Odpuściła rodzinnie, sąsiadom. Nie czuła nienawiści, nie. Ten etap minął. Nauczyła się wybaczać każdemu. Problem w tym, że ludzie gryźli ją codziennie bez względu na to i wciąż to robią. Nie wierzą jej, skreślają. Sprowadzają do niczego, nie chcą słuchać, a jedyne czego ona pragnie to pomóc. Pomóc im znaleźć znowu to, co było dla nich ważne. Jej obowiązek, wyznaczony przez nią samą. Udzielać pomocy. Dlaczego jej nie chcą? Czemu sami wystawiają osąd nie próbując składać odwołania do wyroku?
- Masz rację. Mi się nie da pomóc. Nie ma w czym - stwierdziła dalej się uśmiechając. Nie czuła żeby trzeba było jej pomagać. Jedyne czego nie potrafiła to nawiązywać bliskich relacji. Ale to nie utrudniało jej życia, bo nigdy tego nie chciała. Nie dostrzega tego, więc nie sprawia bólu. Nie czuła, że to jakoś ją krzywdziło. Miała powinność wobec świata, by spłacić kredyt jaki dostała. Nie roni nawet łez. Od wielu lat. Jakby nie czuła bólu. Nie tego własnego. Jakby nie istniał. Niby społeczna, ale aspołeczna. Specyficzna, jak już padło. Jeśli bólu nie ma, nie da się go leczyć i tak było z nią. Nie potrzebuje pomocy. Jeszcze nie. A może dopiero?
- Samotnie mam, żeby pomyśleć o tym, co się dzieję. Wiesz, nie chcę zwariować. Czasami swoje opinie muszę powiedzieć w myślach. No i przypominać sobie kim jestem. Nie można o tym zapomnieć
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 1:26 am
Ludzie dawali jej w kość? Co by nie mówić, bycie samotnym pozwalało na to, by ten problem nie istniał. Nie istniały relacje, nie było przywiązania, dzięki temu nie było też problemów. To było bardzo istotne w trybie życia, który sobie obrał. Za wszelką cenę dążyć do celu, nie ograniczać się ludźmi, gdyż są oni niepotrzebni i tylko Cię stopują. Wiadomo, kiedyś może będzie potrzebować pomocy, ale teraz liczy się dla niego tylko jedno - prawda, którą odkryje prędzej czy później.
- Wierzę, że jesteś zaradną kobietą. - potwierdził jej słowa odnośnie braku potrzeby pomocy. Ktoś taki jak Alex na pewno radził sobie z problemami na swój sposób. Nie tyle co specyficzny, co w miarę normalny. Jej wystarczyło przyjść, poukładać rzeczy w głowie i już, dalej jest tą samą uroczą damą, która zagaduje ludzi na imprezach i potyka się o śnieg, uszkadzając sobie kolejne części ciała. To był jej urok, a zarazem sposób na życie. Widać po niej, że był trafiony, bo była szczęśliwa, żyjąc właśnie takim życiem. I to najważniejsze, nie popaść w paranoję, iść do przodu, nie patrząc w przeszłość. Szkoda, że wcześniej nie miał okazji jej poznać...
- Akurat ja jestem ostatnią osobą, której powinnaś tłumaczyć po co się chodzi w takie miejsca... - tym razem miał rację. W tym przypadku rozumiał ją jak nikt inny, on wiecznie przebywał w takich miejscach, bo nigdy nie mógł dojść do kompromisu z własnymi myślami. Ciągle błądził, szukał odpowiedzi, układał to co się dzieje w głowie na zewnątrz. Wszystko po to, by nie zwariować. Gorzej tylko, że on zapomniał kim właściwie jest... wewnątrz. Maska przyległa do niego na tyle mocno, że tylko coś naprawdę ważnego mogłoby ją zdjąć i zobaczyć jego prawdziwe oblicze, o którym już chyba nawet nie pamięta.
- Wiele bym dał, by sobie o tym przypomnieć... - w tym momencie poszedł chyba o krok za daleko. Jasno wyraził swoje zagubienie, kompletnie nie wiedząc o tym, że właśnie to zrobił. Był to jakiś moment słabości, który ukazał się właśnie w tej chwili, gdy on tak po prostu opierał się o barierkę i rozmyślał. Że też akurat teraz...
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 9:21 am
A jednak żył w niej. Nie potrzebowała niczyjego oddania, czy uznania. Musiała mieć ludzi obok. Człowiek z założenia jest istotą społeczną, a ona nie jest wyjątkiem. Lubi dosiadać się do każdego, uśmiechnąć się i porozmawiać. Oni są jej celem. Haczyk tkwi tylko w tym, że nie chcą jej słuchać. Irytuje ich morałami, uznają za przepełnioną nadzieją, która nie jest możliwa. Niewychowaną i wpychającą się w nie swoje sprawy. Ludzie nie oczekują pomocy, więc gdy ją spotykają to zamykają jej drzwi przed nosem. Alex wierzy w prawdą, oddycha nią, karmi się. Stara się żyć tymi cechami, które sam Gryffindor cenił. Może chociaż on docenia jej próby? Bo w większości ludzie nie chcą jej widzieć, a tym bardziej słuchać. To wywołuje ten ból. Bezsilność, kiedy chcę się uratować chociaż jedno istnienie. Pokazać wartości o którym zapomniano, pokazać. Niewypowiedziane słowa, dopowiedzieć. Za to chcą się jej pozbyć. A ona tak bardzo czuję w sobie potrzebę mówienia istotnych rzeczy... Tyle, że słuchaczy praktycznie żadnych.
Trzeba mieć na takie rzeczy sposoby. Własne, unikatowe i skuteczne. Ona miała.
- Nie wolno zapomnieć. Nie rób tego. Nie odrzucaj przeszłości, ale nie zatrzymuj się w niej na zawsze. Niech z niej wynika teraźniejszość, ale nie pozwól wpływać na przyszłość - Krótkie przemówienie, żeby jeszcze się nie rozpływać nad niczym za bardzo. Miała wrażenie, że gdy mówi krócej to akurat jemu w głowie coś jeszcze zostanie.
- Pokaże Ci sposób z którego korzystam, dobrze? Tylko się nie denerwuj i nie mów jaka jestem nieodpowiedzialna. To zajmie chwilkę i pamiętaj, że nie robię tego pierwszy raz - Nie czekała na odpowiedź tylko zrobiła swoje. Zaczepiła się nogami i... puściła ręce. Przy czym opuściła się ku dołowi. Wisi na balkonie, głową w dół. I nie, nie jest szalona.
Patrzyła z otwartymi oczami przed siebie. Na okryty śniegiem świat. Piękny świat.
- Nazywam się Alexandra Maria Grace. Jestem córką mugoli, Josepha i Jane Grace. Urodziłam się w Szkocji w miejscu narodzin Marii Stuart i Jakuba V- Linlithgow. Moje imię znaczy "obrońca ludzi" i taka powinnam być. Broniąca prawdy i drugiego człowieka. Noszę je po babci. Drugie imię mam na cześć wspomnianej królowej. Nigdy nie byłam ułożona i kulturalna. Chcę pomagać ludziom, bo kiedyś zostałam potrącona i prawie umarłam. Wtedy moje relację z rodziną się poprawiły, a ja zrozumiałam, że żyć to nie znaczy tylko oddychać. Swoje życie trzeba przeżyć. Jedyne co zostało mi po tym wydarzeniu to blizna na karku. Obecnie jestem uczennicą V roku w domu Gryffindor'a. Nie wolno mi o tym wszystkim zapomnieć. Walczę o nadzieję i jestem dumna z tego, kim jestem. Nazywam się Alexandra Maria Grace... - powtórzyła całość tylko dwa razy, bo wiedziała, że ma towarzystwo. Zamknęła oczy i uniosła się, łapiąc za barierki.
- Tak ja przypominam sobie, co przeżyłam i o co mi w życiu chodzi. Przypominam światu, że nie zapomniałam i nie zapomnę. U mnie działa. Gdy tak powtarzam... wraca do mnie każdy szczegół i moment. Ból i radość. Potem zaś jest już tylko spokój. Lubię go. Mówiąc to, co mamy w sercu otwieramy się na wszystko inne - Słowa to moc, którą trzeba tylko poznać. Do tego dostępna dla praktycznie każdego.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 7:46 pm
Gdyby to było takie łatwe... Niestety Giotto został wychowany w innej atmosferze, w domu panowały inne zasady, przeżył co innego, więc teraz ciężko byłoby mu się stać takim jak Alex. Cenił ją za to, że jest silna i dojrzała jak na swój wiek, jednakże nie zawsze jej rady mogły pomóc, przynajmniej nie każdemu, bo on się zaliczał do tych, którzy czegokolwiek by nie zrobili, są więźniami własnej przeszłości. Tak też nawet jeśli chciałby być jednym z jej słuchaczy, to niestety nie może nim zostać. Są pewne granice, których nie można przekroczyć, przynajmniej nie teraz. Jeśli miałby ruszyć do przodu, to tylko wtedy, gdy dowie się prawdy o swoim bracie, a do tego jeszcze szmat czasu, o ile nie wieczność...
- To nie jest takie proste... - wtrącił, gdy Alex rozkręciła się już na dobre. Z początku został niby poinstruowany do tego, by nie reagować jakoś gwałtownie, jednakże jej powietrzne skillsy nie były dla niego jakoś specjalnie satysfakcjonujące. Odruchowo wykonał coś w stylu łapania jej, gdyż widział, że powoli kieruje się ku dołowi, jednakże szybko opuścił gardę, gdy dostrzegł, że to wszystko zaplanowane. Wsłuchał się w to wszystko co ona mówi i prawdę mówiąc - była w tym siła. On by tego nie potrafił, nie teraz. Największym paradoksem tej samotności było to, że on sam siebie nie zna. Nie wie, nie umie, nie chce, wszystko przeciw niemu, a to dlatego, że pogubił się już dawno w tym wszystkim i myślał tylko o swoim celu.
- Ciesz się, że masz jak radzić sobie z problemami. - skwitował to wszystko jednym zdaniem, chcąc sprawić wrażenie takiej osoby, do której to kompletnie nie dotarło. Było wręcz przeciwnie, przyjął do serca wszystko to, co chwilę wcześniej padło z jej ust, jednakże nie wiadomo, czy będzie mógł kiedykolwiek z tego skorzystać. Czasem cel i ambicja nie pozwalają na to, by być sobą. Tak jest w tym przypadku. Minie wiele dni i nocy zanim Giotto zrozumie, że przeszłość nie powinna mieć wpływu na przyszłość. A przynajmniej, nie powinna mieć złego wpływu...
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 8:04 pm
Świat jest prosty. Wszystko jest banalne. Każda blokada tkwi w mózgu. Nic nie przychodzi łatwo. Nie bądźmy naiwni - szybko jej nie poszło to wszystko. Stawanie się tą Alex to była jak droga przez mękę. Z drugiej zaś strony prawda wyzwala lub zabija. Za nim się po nią sięga trzeba być pewnym, że przyjmie się ją, jakakolwiek by ona nie była. Czasami odpowiedzi są po samym nosem. A innym nad naszymi głowami, ale my szukam aż za wysoko, by ją dostrzec.
Magia słów to chyba najsilniejsze źródło mocy. Nie zastąpione niczym innym. Nie wspominając już o tym, że jej mantra wcale nie wyszła jej od razu. Nie ma ludzi idealnych, którzy natychmiast wszystko wiedzą, niestety.
- Ty też znajdziesz sposób. Nie będzie łatwo, ale wyjdzie. Ja tą "przemowę" do własnego wnętrza układałam przez 3 lata. Na początku składała się z trzech pierwszych zdań, bo nie mogłam dojść do tego kim jestem. Czy mam coś więcej niż imię. Ale mamy. Każdy z nas ma. A potem wszystko się zmienia. Wiesz, jakbyś znalazł jedną odpowiedź i zaświeciło światełko, wskazujące następne. Wystarczy dobrze zadać pytanie - Nie robiło jej różnicy, czy do niego dotarło. Ludzie mieli tak mocno gdzieś, co mówi, że nie widziała potrzeby walczenia o ich uwagę. Nie w ten sposób. Będzie mówić, mówić, a kiedy pękną sami sobie poradzą i znajdą klucz do odpowiednich drzwi. Potem będzie mogła zniknąć, a jakaś istota znajdzie ukojenie i swoje szczęście. Jak dobra wróżka, która nic nie ma ze swojej roboty i wszyscy po skończonej bajce mają ją gdzieś, ale gdyby nie ona to historii by nie było.
- Zadaj sobie najłatwiejsze pytania, bo to na nie najciężej odpowiedź - Tak właśnie pozory mylą. Zmieniając jednak klimat, bo nie chciała wymuszać niczego na chłopaku, który pewnie przed chwilą pomyślał, że zaraz będzie zbierał zwłoki pewnej Gryfonki przeszła na inny grunt. Taki rozmowy, bo tak to wciąż siedziała na barierce.
- Błonia są piękne zimą, nie uważasz? - Zachwycała się widokiem za każdym razem. Wróć, czym ona się nie zachwyca? Unikając jednego odpowiedzi na to pytanie trzeba powiedzieć, że po prostu lubiła obserwować. Ludzi bardziej, ale i przyroda nie jest jej obojętna.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 8:22 pm
Słowem kluczowym jest właśnie ta blokada. Trzeba być gotowym na to, by przyjąć własne "ja" do siebie i współistnieć z nim. Jedni potrafią być sobą, inni muszą udawać kogoś innego, z różnych względów. On nie udaje nikogo, bo tak naprawdę jest nikim. Niczego nie osiągnął, owinięty kajdankami z własną przeszłością, jego życie prowadzi donikąd. Niestety jest zbyt późno by wytłumaczyć mu, jak bardzo jego ambicja i martwa więź z bratem, przesłania mu to co ma na wyciągnięcie ręki - szczęśliwe życie w świecie magii, u boku jakiejś cudownej kobiety.
- Nie wiem, czy będę go szukać... - nie mógł potwierdzić jej słów, wyszedłby wtedy na totalnego idiotę. Musiał udawać, że nie rozumie tego o czym ona mówi, mimo tego, że było zupełnie odwrotnie. Jest różnica między nie rozumiem, a nie chcę, a on nie chciał być taki jak ona. Była zbyt silna, Giotto nigdy taki nie będzie i doskonale o tym wiedział. Jej chęć życia pochodzi ze środka, żyje dla siebie i po to, żeby zapewnić sobie godny byt. On zaś żyje przeszłością i będzie nią żyć do końca swoich dni, jeśli nie uda mu się skończyć tego, co zaczął wraz ze śmiercią Alaude. Zamyślił się, gdy Alex powiedziała o najprostszych pytaniach, z letargu wyrwało go jednak jej pytanie, dzięki czemu mógł chociaż na chwilę odsunąć od siebie wszystkie te myśli, które przez kilka minut rozmowy z Grace, nagromadziły się i chcą by je rozważyć.
- Dla mnie to tylko część szkoły, nie wiem co w tym pięknego. - tym razem mówił prawdę. Nie dostrzegał wielu rzeczy, w tym piękna błoni o tej porze roku. Nie można go jednak za to winić, nie był aż tak uczuciowy i nie zwracał uwagi na większość rzeczy. Co innego mówić o pięknej kobiecie, a co innego o przyrodzie. Czasem więcej czynników określa się pięknem, aniżeli tylko wygląd zewnętrzny.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 8:36 pm
To już czcze gadanie. Znowu - tak bardzo ludzka sprawa, robienie z siebie męczenników. Umartwionych i nieszczęśliwych. Prawda taka, że wszyscy siadają na swoich czterech literach i stwierdza, że jest nikim. Wybaczcie, ale kimś trzeba się stać, a rodzimy się z pustymi kartami.
Nigdy nie jest za późno na zmiany. Tyle, że jak się ich nawet nie chcę to ciężko, by nadeszły. Martwym trzeba dać spokój. Pamiętać, ale większość z nich widząc, co się dzieję z ludźmi po ich śmierci pewnie sama rozszarpałyby na kawałki.
Jej chęć życia pochodzi właśnie od śmierci. Mogło jej nie być, a jest, taki prezent dostała. Trzeba coś stracić, żeby docenić. Ona była dla innych. Masz cel, dążysz do niego i tylko to się liczy. Droga do niego jest w końcu najpiękniejszą częścią przygody.
- Patrzysz, ale nie widzisz. To zabawne. Chcemy, by inni widzieli piękno w nas, ale sami nie możemy dostrzec go chociaż w tej białej powłoce - Ale ile trudu wymaga, by zobaczyć piękno w brzydkim człowieku? Niewiele jeśli patrzy się prawdziwymi oczami. Znowu każdy z osobna ma pole do popisu. Może zdecydować o tym, co postrzega. Alex nie jest wylewna. Nie tuli wszystkiego, co się rusza, nie całuje każdego żyjątka, ani nie głaszcze. Takie rzeczy nie są dla niej. Po prostu jej serce jest wrażliwe na wszystko, co zostało podarowane ludzkości. Nawet przeklęty mróz, który chociaż doskwiera wszystkim to daje równie wiele możliwości.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 9:23 pm
Być może Alex postrzegała to właśnie w ten sposób. On jednak miał inny punkt widzenia. Nie robił z siebie męczennika specjalnie, los do tego go zmusił, a to, że nie umiał sobie poradzić z brakiem swojego idola to już druga sprawa. Giotto wybrał to świadomie, wiedząc, że tylko tak będzie mógł dotrzeć do prawdy w jak najszybszy sposób. Liczył się czas i postępy, nie koszty jakie za sobą to niesie. Chłopak postawił wszystko na jedną kartę, na samotność, dzięki czemu może się skupić tylko na tym, co dla niego jest istotne.
- Zaraz nie będzie taka biała, jak pierdolniesz łbem o ziemię. Zejdź już... - to już była trochę przesada. Kilkanaście sekund ok, ale ona już tak sobie wisi kilka minut i ani myśli zejść na dół. Z jej talentem może się to skończyć naprawdę tragicznie, stąd też woli sobie tego oszczędzić. Po co mu widok Alex leżącej gdzieś pizdyliard metrów na dole? Lepiej niech nie kusi losu, bo tylko głupi mają szczęście, a ona nie była głupia.
- Kto chce widzieć to piękno, zobaczy je. Nigdy nie uważałem się za kogoś szczególnie pięknego... co innego, zajebistość. - dodał, patrząc na wiszącą Alex. Martwił się o nią, a to już coś. Niesamowita ta Gryfonka, doprawdy.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 9:38 pm
Nawet jeśli będzie chciał odkryć prawdę będzie potrzebował do tego innych. Nie ma opcji, że sobie wszystko sam znajdzie i załatwi. A jeśli tak myśli to jest naiwny. Wiara w cuda nie jest zła, ale we własny brak granic już z pewnością przeciwnie.
- Każdy jest piękny. Nie koniecznie twarzą. A ja mam się tutaj świetnie - Ostatnio raczej nazwał ją głupią, niech się chłopaczyna zdecyduję. Za to wprowadził ją w nastrój dosyć niebezpieczny. I jaki typowy dla Gryfonów. Wstała na barierkę. Utrzymywała równowagę niczym gimnastyczka. Nawet się zaśmiała robiąc krok dalej. No i co na to pan Nero?
- Teraz czas na super lekcję. Czyli jak rozwiązywać problemy. Gotowy? - Po jej minie już było widać, że knuje coś. Najgorsze jednak jest to, że wiadomo iż posunie się do wszystkiego. To Alex, spodziewaj się niespodziewanego.
- Więc Giotto słuchaj uważnie. Masz 5 sekund. Akcja, reakcja. 4. Pamiętaj, nie zastanawiaj się za długo. 3. Nie szukaj dziury w całym. 2. Czasami wszystko jest banalnie proste. 1. Tak jak teraz. ZERO! - krzyknęła i uśmiechnęła się do niego. Co było potem? Cofnęła nogę za barierkę. A potem na drugiej podskoczyła. I... była już za balkonikiem. Giotto miał ułamki sekund. Co z nimi zrobi?
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 10:03 pm
Otóż Giotto jest samowystarczalny. To nieuniknione, że do zrobienia kilku rzeczy będzie potrzebował innych, ale od czego jest veritaserum, imperius czy tradycyjne wyrywanie paznokci? Nero jest zdolny do wszystkiego, byleby tylko osiągnąć swój cel. To się nazywa chora ambicja, więc można by rzec, że Giotto jest chory psychicznie. Już nie mógł sobie żadnej innej wybrać, tylko właśnie to. Dziwni ludzie chodzą po tym świecie, jednakże brunet łączył to razem z tajemniczością i specyficznością. Jak widać, zamiast ograniczać grono swoich zwolenników, wciąż ich zyskuje, o ile tak można nazwać zwyczajne rozmowy z Alex czy ostatnio z Florence.
- Gotowy...? - sam nie wiedział co ma odpowiedzieć, dlatego odrobinę się zająknął. Odwrócił głowę w stronę Alex, która... stanęła na barierce i zaczęła udawać gimnastyczkę! Musiał teraz wyglądać komicznie, gdy jego szczęka lekko opadła, a usta utworzyły charakterystyczny okrąg. Mało tego jego oczy nie dość, że zmieniły kolor z zieleni na fiolet, to jeszcze same nie mogły uwierzyć w to co widzą. Nie zastanawiał się zbyt długo i ruszył od razu za nią, gdyż doskonale wiedział, co dziewczyna chce zrobić. W ostatniej chwili złapał ją za uda, obejmując ją mocno tuż pod pośladkami i nogą odbił się od jednej z barierki, lecąc tym samym na ziemię, a pannie Grace fundując w miarę łagodny upadek na jego ciało. Wszystko ładnie pięknie, tylko szkoda, że głowa Giotto wylądowała akurat między dwoma piersiami gryfonki, co nie dało perfekcyjnego efektu końcowego. Ale grunt, że ją uratował! Całe szczęście nie zarył o podłogę zbyt mocno, dzięki czemu nie skończyło się to jakoś tragicznie dla niego, ona to miała all inclusive, bo i miękko wylądowała i się trochę pośmiała i nie była duszona przez cycki, co innego biedny Gio, który nie zasłużył sobie na tak... przyjemne duszenie.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 10:16 pm
Efekt zaskoczenia jest świetny. Sprzyja rozwojowi każdej ciekawej sytuacji. Nie mówiąc już o tym, że Alex to synonim słowa niemożliwe. Ta oto sytuacja była dokładnie tym. Codzienność jest nudna, ale to przebiło wszystkie doświadczenia. Dziewczyna ogarnęła się i przerwała jakże bliski kontakt z ciałem Giotto, a raczej jego z jej ciałem (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Mimo tego była usatysfakcjonowana dokonaniem. I tym, że żyje, ale bez ryzyka nic się nie ma, czyż nie?
- Dobra, lekcja nie miała być o anatomii, ale cóż. Pomijając to zrobiłeś dokładnie to co miałeś. A wiesz dlaczego ja to zrobiłam? - Pytanie retoryczne, ale fajnie je zadać, by wzbudzić napięcie umysłu i wysilić szare komórki drugiego człowieka tak dla czystej satysfakcji i wyższości. Mimo to śmiała się, więc nie wyszło jej to super poważnie. Nie, nie jest psychopatką. Po prostu jej metody pokazywania ludziom prawdy są... niebezpieczne, ultra nieodpowiedzialne i powalone.
- Tak jak poradziłeś sobie z tym problemem tak i z innymi powinieneś. Zamiast biec w poszukiwaniu dla mnie liny po prostu mnie złapałeś. Większość spraw tak powinno się rozwiązywać. Najprostszą drogą jaką tylko się da. A nie jeszcze robić trylionowe, dodatkowe okrążenie - I żeby to wszystko pokazać musiała prawie zginąć i poobijać biednego Ślizgona. Mają jednak wspólną cechę - nie poddają się. I to za wszelką cenę. Pewnie ją sam zabiję za taką pomysłowość, ale było warto, a tak raczej jej główka uznała.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Nie Lis 23, 2014 10:38 pm
Efekt zaskoczenia jest świetny, ale nie gdy chodzi o twoje życie. A co by było, jakby jej zwłoki pokazali w 997? Na jakim świecie ona żyje? To jest znęcanie się nad Giotto i to jawne. Najwidoczniej Alex uwielbia pakować się w kłopoty, a z niego robić swojego rycerza na białym koniu, który uratuje ją pierdyliard razy ile będzie wymagała tego sytuacja. Kiedy już jego głowa nie mogła podziwiać z bardzo bliskiej odległości miękkich walorów Alex, również podniósł się z ziemi, otrzepując kurz z kurtki, którą ówcześnie dziewczyna mu oddała.
- Z drugiej strony, powinnaś jebnąć się w cymbał i więcej nie skakać. Jesteś mi coś winna za to... - to się nazywa bezczelność, ale uzasadniona! Owszem, Alex była specyficzną osóbką, która miała różne dziwne metody wychowawcze, o ile tak można nazwać to co właśnie przed nim zaprezentowała, to jednak nie mógł pozwolić na to, by aż tak wtrącała się w jego sprawy wewnętrzne.
- Zrozum jedną rzecz... nie pomożesz wszystkim... mi nie pomożesz... - przegryzł wargę i oparł lędźwie o poręcz, z której jeszcze chwilę wcześniej urządziła sobie skoki narciarskie Alex. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i westchnął, odwracając głowę w przedziwną stronę do Grace. Wyglądał teraz doprawdy żałośnie.
Sponsored content

Szczyt wieży - Page 2 Empty Re: Szczyt wieży

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach