Strona 18 z 19 • 1 ... 10 ... 17, 18, 19
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Nie Sty 29, 2017 9:18 pm
To była prawdziwa gratka dla kogoś, kto zamierzał trenować z Gio, gdyż Wayne kompletnie nie miała pomysłu na to, co może mu zaoferować w zamian. Sam Nero zapewne miałby z tym problem, bo poza prawdą, której tak dzielnie poszukiwał, nie interesowało go zupełnie nic. Miał wszystko co chciał poza spokojem od namolnych ludzi, którego jednak nie dało się uzyskać, póki ktoś poza nim jeszcze na tej planecie dycha. Wiedział więc, że jeśli Lilianna zdecyduje się mu coś zaoferować, to będzie to albo coś bardzo przyziemnego, albo coś bardzo uogólnionego.
Westchnął lekko słysząc jej pierwsze pomysły, które oczywiście tyczyły się randki czy po prostu zwykłego spotkania by porozmawiać. Wcześniej zapewnił ją, że nie jest tym zainteresowany i całe szczęście Ślizgonka wzięła sobie to do serca, gdyż wraz ze wstępem do tego tematu, szybko go zanegowała wypowiedzią, w której powtórzyła tylko jego słowa. Całe szczęście. Nie żeby mu się nie podobała, bo jeśli chodzi o urodę była stanowczo w czołówce uczennic w szkole i to nie tylko ze swojego rocznika, ale jakoś nie widziały mu się spotkania z obcą dla niego laską. Z drugiej strony, nawet ze znajomymi mu się nie widziały, więc tutaj akurat wrócili do punktu wyjścia.
Siedział tak w ciszy z zamkniętymi oczami i gdy już skończyła mówić, ponownie spojrzał na nią.
- Zgadzam się. - rzekł pewnie.
Prawdę mówiąc, to był po prostu ciekaw co dziewczyna jest mu w stanie zaoferować. Nie kombinowała, nie starała się wymyślić czegoś na siłę, po prostu poszła po najłatwiejszą, a zarazem najlepszą odpowiedź. W końcu jedna przysługa to nie byle co, zwłaszcza, że nie znał jej i tak naprawdę mógł się po niej wszystkiego spodziewać. A nuż może faktycznie jej pomoc będzie kiedyś nieoceniona.
Przesunął lekko podręcznik, w którym czytał o zaklęciu Acidum, na bok i patrzył na nią cały czas skupiony.
- Ostrzegam tylko, że jest to bardzo trudny trening. - zaczął. - Jest ryzyko, że poznam wszystkie twoje myśli, nawet te najgłębsze. Dobrze się zastanów, bo jeśli zrobiłaś coś, co nie powinno nigdy wyjść na zewnątrz, lepiej się wycofać. Nie żebym miał jakikolwiek interes w działaniu przeciw tobie, ale musisz mieć świadomość tego, że mogę poznać całe twoje życie. No i... to będzie bolało. - ostrzegł ją, gdyż na dobrą sprawę nie chciał, by dziewczyna zbyt pochopnie podejmowała jakiekolwiek decyzje.
Dopiero co zapoznała się z terminem legilimencji i oklumencji, zatem mogła nie mieć pojęcia jak wyczerpujący jest to trening. W dodatku czy kiedykolwiek chciałaby, by jej sekrety, najgłębsze i najbardziej wstydliwe myśli oraz przeszłość poznał jakiś tam chłopak ze Slytherinu?
- Poza tym, sam proces legilimencji jest bardzo bolesny. Porównałbym to do mocnej migreny, która wywołuje z twojej pamięci losowe wspomnienia. Musisz więc mieć na uwadze to, że nie jest to przyjemny proces. - dodał, po raz kolejny ostrzegając ją przed konsekwencjami takiego treningu.
Westchnął lekko słysząc jej pierwsze pomysły, które oczywiście tyczyły się randki czy po prostu zwykłego spotkania by porozmawiać. Wcześniej zapewnił ją, że nie jest tym zainteresowany i całe szczęście Ślizgonka wzięła sobie to do serca, gdyż wraz ze wstępem do tego tematu, szybko go zanegowała wypowiedzią, w której powtórzyła tylko jego słowa. Całe szczęście. Nie żeby mu się nie podobała, bo jeśli chodzi o urodę była stanowczo w czołówce uczennic w szkole i to nie tylko ze swojego rocznika, ale jakoś nie widziały mu się spotkania z obcą dla niego laską. Z drugiej strony, nawet ze znajomymi mu się nie widziały, więc tutaj akurat wrócili do punktu wyjścia.
Siedział tak w ciszy z zamkniętymi oczami i gdy już skończyła mówić, ponownie spojrzał na nią.
- Zgadzam się. - rzekł pewnie.
Prawdę mówiąc, to był po prostu ciekaw co dziewczyna jest mu w stanie zaoferować. Nie kombinowała, nie starała się wymyślić czegoś na siłę, po prostu poszła po najłatwiejszą, a zarazem najlepszą odpowiedź. W końcu jedna przysługa to nie byle co, zwłaszcza, że nie znał jej i tak naprawdę mógł się po niej wszystkiego spodziewać. A nuż może faktycznie jej pomoc będzie kiedyś nieoceniona.
Przesunął lekko podręcznik, w którym czytał o zaklęciu Acidum, na bok i patrzył na nią cały czas skupiony.
- Ostrzegam tylko, że jest to bardzo trudny trening. - zaczął. - Jest ryzyko, że poznam wszystkie twoje myśli, nawet te najgłębsze. Dobrze się zastanów, bo jeśli zrobiłaś coś, co nie powinno nigdy wyjść na zewnątrz, lepiej się wycofać. Nie żebym miał jakikolwiek interes w działaniu przeciw tobie, ale musisz mieć świadomość tego, że mogę poznać całe twoje życie. No i... to będzie bolało. - ostrzegł ją, gdyż na dobrą sprawę nie chciał, by dziewczyna zbyt pochopnie podejmowała jakiekolwiek decyzje.
Dopiero co zapoznała się z terminem legilimencji i oklumencji, zatem mogła nie mieć pojęcia jak wyczerpujący jest to trening. W dodatku czy kiedykolwiek chciałaby, by jej sekrety, najgłębsze i najbardziej wstydliwe myśli oraz przeszłość poznał jakiś tam chłopak ze Slytherinu?
- Poza tym, sam proces legilimencji jest bardzo bolesny. Porównałbym to do mocnej migreny, która wywołuje z twojej pamięci losowe wspomnienia. Musisz więc mieć na uwadze to, że nie jest to przyjemny proces. - dodał, po raz kolejny ostrzegając ją przed konsekwencjami takiego treningu.
- Lilianna Wayne
Re: Mały zakątek między regałami
Nie Sty 29, 2017 9:59 pm
Lily wydała z siebie takie głośne westchnienie jak ktoś komu właśnie ulżyło. Naprawdę ucieszyło ją to, że Giotto postanowił się zgodzić i jej pomóc. Dziewczyna nie dała się ponieść jakiejś ekscytacji. Bez pisków i rzucania na szyję w geście tego jak bardzo jest mu wdzięczna, po prostu skinęła mu głową.
- Dziękuję. - powiedziała jednocześnie spokojnie i...
Teraz już ze skupieniem słuchała tego co mówił. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo ciężkie mogą być to treningi. W końcu gdyby te treningi należały do łatwych, to sporo osób by się tym parało prawda? Wayne zaczęła się zastanawiać nad tym czy dałaby radę, czy po dwóch trzech treningach nie miałaby dość? Nie chciałaby się poddać? To było naprawdę bardzo ciężkie i mogło być kłopotliwe.
- Wiem o tym, w jednej z książek gdzie znalazłam trochę więcej o tych umiejętnościach pisało jaki to trudny proces... liczę się z tym, ale jestem pewna że chce to zrobić. - powiedziała odnośnie bólu. Lily nie miała jakoś super wysokiego poziomu bólu, ale na pewno nie była jakoś bardzo delikatna. Tym bardziej, że to przecież ona chciała się tego nauczyć, dlatego była nastawiona na ból. Patrzyła uwaznie na Nero i... kiedy on zaczął mówić o tym jakich rzeczy może się doszukać w jej umyśle... przez chwilę w jej głowie pojawiło się kilka myśli, których głównym bohaterem był On, ale... szybko się ich pozbyła, jednocześnie ja najbardziej skupiając się na rozmowie.
- Nie mam niczego takiego do ukrycia. Nie robiłam niczego złego, może kilka głupich rzeczy, ale nigdy nie przydarzyło mi się coś, czego bym się okropnie wstydziła. - powiedziała szczerze. Istotnie Lily nie zrobiła nikomu krzywdy, wręcz przeciwnie, czasem nawet komuś pomagała. Nie chciała też ściągać na siebie kłopotów, więc też trzymała się z dala od dziwnych rzeczy tak jak na przykład czarna magia.
Wayne spojrzała na niego uważnie, czyli on sam musiał na sobie doświadczyć tego procesu, skoro go opanował. Może stał się taki przez ból, jaki odczuwał podczas treningów... Lily nie miała za bardzo jak wniknąć w jego umysł, nawet bez zaklęć bo przecież go praktycznie nie znała.
- Jak wygląda taki trening? - Zapytała się dosyć rzeczowo bo fakt faktem nie miała możliwości dowiedzenia się tego wcześniej. W książkach też niczego o tym nie znalazła. A teraz miała możliwość porozmawiania o tym z nim, tym bardziej, że zgodził się na udzielanie jej pomocy w nauce. Poza tym tak jak już mówiła wcześniej, niosło to za sobą korzyści również dla niego, a na początku w sumie głownie dla niego. Lily odgarnęła ponownie włosy i postanowiła rozpuścić je na chwilę, by zebrać je ponownie i związać z tyłu głowy.
- Dziękuję. - powiedziała jednocześnie spokojnie i...
Teraz już ze skupieniem słuchała tego co mówił. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo ciężkie mogą być to treningi. W końcu gdyby te treningi należały do łatwych, to sporo osób by się tym parało prawda? Wayne zaczęła się zastanawiać nad tym czy dałaby radę, czy po dwóch trzech treningach nie miałaby dość? Nie chciałaby się poddać? To było naprawdę bardzo ciężkie i mogło być kłopotliwe.
- Wiem o tym, w jednej z książek gdzie znalazłam trochę więcej o tych umiejętnościach pisało jaki to trudny proces... liczę się z tym, ale jestem pewna że chce to zrobić. - powiedziała odnośnie bólu. Lily nie miała jakoś super wysokiego poziomu bólu, ale na pewno nie była jakoś bardzo delikatna. Tym bardziej, że to przecież ona chciała się tego nauczyć, dlatego była nastawiona na ból. Patrzyła uwaznie na Nero i... kiedy on zaczął mówić o tym jakich rzeczy może się doszukać w jej umyśle... przez chwilę w jej głowie pojawiło się kilka myśli, których głównym bohaterem był On, ale... szybko się ich pozbyła, jednocześnie ja najbardziej skupiając się na rozmowie.
- Nie mam niczego takiego do ukrycia. Nie robiłam niczego złego, może kilka głupich rzeczy, ale nigdy nie przydarzyło mi się coś, czego bym się okropnie wstydziła. - powiedziała szczerze. Istotnie Lily nie zrobiła nikomu krzywdy, wręcz przeciwnie, czasem nawet komuś pomagała. Nie chciała też ściągać na siebie kłopotów, więc też trzymała się z dala od dziwnych rzeczy tak jak na przykład czarna magia.
Wayne spojrzała na niego uważnie, czyli on sam musiał na sobie doświadczyć tego procesu, skoro go opanował. Może stał się taki przez ból, jaki odczuwał podczas treningów... Lily nie miała za bardzo jak wniknąć w jego umysł, nawet bez zaklęć bo przecież go praktycznie nie znała.
- Jak wygląda taki trening? - Zapytała się dosyć rzeczowo bo fakt faktem nie miała możliwości dowiedzenia się tego wcześniej. W książkach też niczego o tym nie znalazła. A teraz miała możliwość porozmawiania o tym z nim, tym bardziej, że zgodził się na udzielanie jej pomocy w nauce. Poza tym tak jak już mówiła wcześniej, niosło to za sobą korzyści również dla niego, a na początku w sumie głownie dla niego. Lily odgarnęła ponownie włosy i postanowiła rozpuścić je na chwilę, by zebrać je ponownie i związać z tyłu głowy.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Nie Sty 29, 2017 11:05 pm
Być może cały ten ich układ okaże się wstępem do nowej ciekawej znajomości dla Giotto, których w Hogwarcie miał przecież jak na lekarstwo. Z pewnością jeszcze kilka miesięcy wcześniej nawet nie zwróciłby uwagi na Wayne, jednakże przygody, które przeżył wspólnie z Charlotte czy Nathalie otworzyły go nieco na szkołę, a co za tym idzie - umożliwiły właśnie takie schadzki jak ta dzisiejsza w bibliotece. Dość powiedzieć, że trochę się zmienił na lepsze, gdyż jeszcze kilka tygodni temu raczej nie pomógłby zranionej Ślizgonce, a on bez chwili zawahania uleczył jej drobne urazy, które pojawiły się na skutek metalowych pazurów jej kruka. Jak widać Giotto zmieniał się z dnia na dzień i blondynka również mogła to zaobserwować, wszakże była już z nim umówiona, co biorąc pod uwagę ich poprzednie spotkanie, raczej było zaskoczeniem.
Uniósł lekko brwi, słysząc jej odpowiedź. Już mu się cisnęło na usta: no mała, jesteś prawdziwą specjalistką, książki wszystko Ci powiedzą na ten temat. Nie chciał być jednak wredny, dlatego ten komentarz zachował dla siebie. Lilianna nie miała w ogóle pojęcia na co się pisze i jak taki trening jest ciężki. Jego jako legilimenty nie był aż tak trudny, jak będzie jej, bo przecież łatwiej jest kogoś zaatakować, niż się tylko bronić.
Obserwował ją uważnie, dlatego dostrzegł, kiedy zaczęła myśleć o swoich wspomnieniach i wizjach, które mogłyby zdradzić jej jakiekolwiek preferencje względem wszystkiego. Ot zwykła obserwacja. Gdy jednak zapewniła go, że nie ma nic do ukrycia, chłopak ostatecznie upewnił się co do sensu takiego treningu.
- To źle. - zaczął. - Powinna być taka rzecz, której się wstydzisz, bądź której nie chcesz ujawnić. Ryzyko zdemaskowania wykrzesałoby z ciebie dodatkowe siły. - dodał po chwili, analizując całą sytuację.
Jeśli Wayne naprawdę nie miała wspomnienia, którego za wszelką cenę nie chciała ujawnić, to potencjalnie jej zacięcie do treningu może być mniejsze, niż nawet sama by tego chciała. Gdyby istniało takie wspomnienie, nawet podświadomość próbowałaby bronić się przed obcym, dlatego mogłaby uzyskiwać dodatkowe siły, gdyby brakło jej już tych standardowych. Nie jest to jednak potwierdzone na sto procent oczywiście. Równie dobrze dziewczyna może znaleźć motywację bez takich wspomnień i dodatkowe bodźce nie są jej potrzebne. Albo może w ogóle nie mieć talentu do oklumencji i nigdy się jej nie nauczy. Podejmuje ryzyko.
Obserwował uważnie jej zielone tęczówki, skupiając się na tym co mówi. Uniósł lekko brwi, słysząc pytanie odnośnie wyglądu treningu.
- W zasadzie to nie różni się to zbyt wiele od tego, co sama proponowałaś. Zaglądam Ci do głowy i wyrzucam losowe wspomnienia, najczęściej takie z ostatnich kilku dni. Im mniej się opierasz i skupiasz się na bólu, tym więcej wspomnień wyciągnę oraz będą one wyraźniejsze. - zaczął. - Pierwsze kilka treningów będzie testem twojej wytrzymałości, siły i odwagi. Praktycznie nie ma szans na to, byś zdołała się oprzeć mojej legilimencji. Efekty treningu poczujesz dopiero po kilku tygodniach i to tylko wtedy, jeśli regularnie będziemy trenować. Pamiętaj jednak, że liczba treningów również ma swoje konsekwencje. Im częściej będziemy się spotykać, tym więcej zacznę z ciebie wyciągać. Tak jak mówiłem, poznam całe twoje życie. - dokończył wypowiedź i odetchnął lekko.
Skupił się całkowicie na niej, obserwując każdą jej reakcję. Normalnie, każda dziewczyna na jej miejscu przestraszyłaby się tej opowieści i zrezygnowałaby. Miał jednak cichą nadzieję, że Wayne nie zraziła się i będzie konsekwentnie dążyć do nauki oklumencji, pomagając mu przy tym rozwijać jego umiejętności czytania ludziom w myślach.
Przymknął oczy i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wracając do poprzedniej pozycji.
- Jeśli jednak czarujesz tak dobrze, jak wyglądasz, to jest szansa, żebyś nauczyła się tego szybciej, niż inni. - stwierdził szczerze.
Problem jednak polegał na tym, że trening oklumencji może zająć jej tygodnie, a na dobrą sprawę, zostało im kilka dni szkoły i Giotto rusza w podróż. Najwyżej po prostu tylko zaczną ćwiczyć, a później Wayne znajdzie już kogoś innego, kto będzie z nią praktykować te czarnomagiczne szutki.
Ponownie spojrzał na nią, ówcześnie rozglądając się po małym zakątku między regałami.
- I oczywiście, nikt nie może wiedzieć o tym treningu. Legilimencja należy do dziedziny czarnej magii, zatem jest zabroniona w szkole. Tak więc nie chwal się koleżankom. - pouczył ją, choć było to tylko ostentacyjne. Wiedział, że dziewczyna nawet nie wpadnie na pomysł, by się z kimś podzielić treścią takich treningów, albo by w ogóle wspominać o czymś takim.
Uniósł lekko brwi, słysząc jej odpowiedź. Już mu się cisnęło na usta: no mała, jesteś prawdziwą specjalistką, książki wszystko Ci powiedzą na ten temat. Nie chciał być jednak wredny, dlatego ten komentarz zachował dla siebie. Lilianna nie miała w ogóle pojęcia na co się pisze i jak taki trening jest ciężki. Jego jako legilimenty nie był aż tak trudny, jak będzie jej, bo przecież łatwiej jest kogoś zaatakować, niż się tylko bronić.
Obserwował ją uważnie, dlatego dostrzegł, kiedy zaczęła myśleć o swoich wspomnieniach i wizjach, które mogłyby zdradzić jej jakiekolwiek preferencje względem wszystkiego. Ot zwykła obserwacja. Gdy jednak zapewniła go, że nie ma nic do ukrycia, chłopak ostatecznie upewnił się co do sensu takiego treningu.
- To źle. - zaczął. - Powinna być taka rzecz, której się wstydzisz, bądź której nie chcesz ujawnić. Ryzyko zdemaskowania wykrzesałoby z ciebie dodatkowe siły. - dodał po chwili, analizując całą sytuację.
Jeśli Wayne naprawdę nie miała wspomnienia, którego za wszelką cenę nie chciała ujawnić, to potencjalnie jej zacięcie do treningu może być mniejsze, niż nawet sama by tego chciała. Gdyby istniało takie wspomnienie, nawet podświadomość próbowałaby bronić się przed obcym, dlatego mogłaby uzyskiwać dodatkowe siły, gdyby brakło jej już tych standardowych. Nie jest to jednak potwierdzone na sto procent oczywiście. Równie dobrze dziewczyna może znaleźć motywację bez takich wspomnień i dodatkowe bodźce nie są jej potrzebne. Albo może w ogóle nie mieć talentu do oklumencji i nigdy się jej nie nauczy. Podejmuje ryzyko.
Obserwował uważnie jej zielone tęczówki, skupiając się na tym co mówi. Uniósł lekko brwi, słysząc pytanie odnośnie wyglądu treningu.
- W zasadzie to nie różni się to zbyt wiele od tego, co sama proponowałaś. Zaglądam Ci do głowy i wyrzucam losowe wspomnienia, najczęściej takie z ostatnich kilku dni. Im mniej się opierasz i skupiasz się na bólu, tym więcej wspomnień wyciągnę oraz będą one wyraźniejsze. - zaczął. - Pierwsze kilka treningów będzie testem twojej wytrzymałości, siły i odwagi. Praktycznie nie ma szans na to, byś zdołała się oprzeć mojej legilimencji. Efekty treningu poczujesz dopiero po kilku tygodniach i to tylko wtedy, jeśli regularnie będziemy trenować. Pamiętaj jednak, że liczba treningów również ma swoje konsekwencje. Im częściej będziemy się spotykać, tym więcej zacznę z ciebie wyciągać. Tak jak mówiłem, poznam całe twoje życie. - dokończył wypowiedź i odetchnął lekko.
Skupił się całkowicie na niej, obserwując każdą jej reakcję. Normalnie, każda dziewczyna na jej miejscu przestraszyłaby się tej opowieści i zrezygnowałaby. Miał jednak cichą nadzieję, że Wayne nie zraziła się i będzie konsekwentnie dążyć do nauki oklumencji, pomagając mu przy tym rozwijać jego umiejętności czytania ludziom w myślach.
Przymknął oczy i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wracając do poprzedniej pozycji.
- Jeśli jednak czarujesz tak dobrze, jak wyglądasz, to jest szansa, żebyś nauczyła się tego szybciej, niż inni. - stwierdził szczerze.
Problem jednak polegał na tym, że trening oklumencji może zająć jej tygodnie, a na dobrą sprawę, zostało im kilka dni szkoły i Giotto rusza w podróż. Najwyżej po prostu tylko zaczną ćwiczyć, a później Wayne znajdzie już kogoś innego, kto będzie z nią praktykować te czarnomagiczne szutki.
Ponownie spojrzał na nią, ówcześnie rozglądając się po małym zakątku między regałami.
- I oczywiście, nikt nie może wiedzieć o tym treningu. Legilimencja należy do dziedziny czarnej magii, zatem jest zabroniona w szkole. Tak więc nie chwal się koleżankom. - pouczył ją, choć było to tylko ostentacyjne. Wiedział, że dziewczyna nawet nie wpadnie na pomysł, by się z kimś podzielić treścią takich treningów, albo by w ogóle wspominać o czymś takim.
- Lilianna Wayne
Re: Mały zakątek między regałami
Nie Sty 29, 2017 11:51 pm
Hmm... czyli Nero pod wpływem kogoś, w sensie pod wpływem jakiejś znajomości, gdy już taką był w stanie nawiązać, potrafił nawet się zmienić sam. Skoro uleczenie jej, jeszcze jako obcej dziewczyny, jeszcze jakiś czas temu absolutnie nie wchodziło w grę, a tutaj proszę jak się zmienił. Może Lily kiedyś też będzie miała na niego jakiś większy wpływ. Chociaż już w tej chwili dziewczyna traktowała, to że zaczął jej opowiadać o treningach jako osobisty sukces. Musiała przyzna, że Nero miał naprawdę przyjemny głos, taki... seksowny. Tak to było dobre określenie. Miał miły męski głos, taki... głęboki. STOP. Koniec dywagacji o jego głosie, czas zejść myślami na ziemię.
Słysząc jego zbesztanie... na chwilę się zamyśliła. Czy była jakaś taka rzecz, którą za wszelka cenę chciałaby ukryć przed kimś obcym? Wszystko zależało od tego co każdy uważał za złe, albo takie by ukryć to w głębi. Lily nigdy nikogo nie zabiła, nie skrzywdziła... czasem zdarzyło się że była wredna i na kogoś naskarżyła, ale to chyba nie było nic takiego. Nie miała też jakiś bardzo wstydliwych wspom.... jej źrenice nieco się rozszerzyły.
- No dobrze... w sumie może mam coś czego nie chciałabym ujawniać... - przyznała z cieniem zwątpienia. Istotnie była taka jedna rzecz. W tej chwili Lily zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo w razie czego będzie bronić tego wspomnienia, aby nie ujrzało ono światła dziennego. Jednak nawet gdyby go nie posiadała i tak by się bardzo starała. Lilianna jak już sobie coś raz postanowiła, miała zamiar się tego trzymać i to osiągnąć, chociaż dla własnej satysfakcji i tego, by jej ojciec był z niej dumny. Na tym jej zależało bardzo. Poza tym... chciała poniekąd zaspokoić swoje pragnienie.
No i potem... musiała przyznać, poczuła na plecach i karku nieprzyjemne ciarki, a na rękach gęsią skórkę. Ponownie zamyśliła się na chwilę nad jego słowami. Czy... była gotowa na ból i regulane z pewnością wyczerpujące treningi? Zdawała sobie sprawę z tego, że będzie ciężko, a sam Giotto nie będzie raczej jednym z tych pobłażających trenerów. Dziewczyna na chwilę przymknęła oczy by się skupić. Ból będzie psychiczny, nie fizyczny... chociaż i jedno i drugie bardzo mocno na siebie oddziałuje. Spojrzała na niego uważnie.
- Liczę się z tym, nie jestem żadną masochistką czy coś, będę miała chociaż motywacje by nauczyć się obrony, żeby nie odczuwać bólu. A i też nie zamierzam ci pozwolić od tak szaleć po moim umyśle. - powiedziała spokojnie z przekonaniem. Teraz już nie było odwrotu, bo po raz kolejny utwierdziła i siebie i jego w tym, że była na to zdecydowana.
Chciała już coś dodać gdy.... komplement usłyszała od niego? Nieco się zdziwiła i... nie nie zawstydziła się, ale skwitowała to lekkim uśmiechem i skinieniem głowy. Teraz jej trybiki w głowie wskoczyły na nieco inny poziom, bo Lily jakby to powiedzieć.... nie chciała go zawieść, chciała mu udowodnić, że miał racje w tym co powiedział i że ona faktycznie jest zdolniejsza niż inni, że poradzi sobie.
- W porządku rozumiem i możesz być spokojny. Nikt się o nich nie dowie. I... skoro Legilimancja jest zła, to Oklumencja też się liczy do czarnej magi? - powiedziała z powagą. Akurat słowa Wayne, można było brać zawsze za pewnik. Jeśli powiedziała, że czegoś nie zrobi, to nie robiła tego. Analogicznie jeśli mówiła, że coś zrobi, wykonywała to. Swoją wypowiedź Lily zakończyła, może dosyć śmiesznym i banalnym pytaniem ale jakoś dziwnie... zwróciła na to uwagę i chciała poznać odpowiedź, bo... samej oklumencji chyba nie można było wykorzystać przeciwko komuś.
Słysząc jego zbesztanie... na chwilę się zamyśliła. Czy była jakaś taka rzecz, którą za wszelka cenę chciałaby ukryć przed kimś obcym? Wszystko zależało od tego co każdy uważał za złe, albo takie by ukryć to w głębi. Lily nigdy nikogo nie zabiła, nie skrzywdziła... czasem zdarzyło się że była wredna i na kogoś naskarżyła, ale to chyba nie było nic takiego. Nie miała też jakiś bardzo wstydliwych wspom.... jej źrenice nieco się rozszerzyły.
- No dobrze... w sumie może mam coś czego nie chciałabym ujawniać... - przyznała z cieniem zwątpienia. Istotnie była taka jedna rzecz. W tej chwili Lily zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo w razie czego będzie bronić tego wspomnienia, aby nie ujrzało ono światła dziennego. Jednak nawet gdyby go nie posiadała i tak by się bardzo starała. Lilianna jak już sobie coś raz postanowiła, miała zamiar się tego trzymać i to osiągnąć, chociaż dla własnej satysfakcji i tego, by jej ojciec był z niej dumny. Na tym jej zależało bardzo. Poza tym... chciała poniekąd zaspokoić swoje pragnienie.
No i potem... musiała przyznać, poczuła na plecach i karku nieprzyjemne ciarki, a na rękach gęsią skórkę. Ponownie zamyśliła się na chwilę nad jego słowami. Czy... była gotowa na ból i regulane z pewnością wyczerpujące treningi? Zdawała sobie sprawę z tego, że będzie ciężko, a sam Giotto nie będzie raczej jednym z tych pobłażających trenerów. Dziewczyna na chwilę przymknęła oczy by się skupić. Ból będzie psychiczny, nie fizyczny... chociaż i jedno i drugie bardzo mocno na siebie oddziałuje. Spojrzała na niego uważnie.
- Liczę się z tym, nie jestem żadną masochistką czy coś, będę miała chociaż motywacje by nauczyć się obrony, żeby nie odczuwać bólu. A i też nie zamierzam ci pozwolić od tak szaleć po moim umyśle. - powiedziała spokojnie z przekonaniem. Teraz już nie było odwrotu, bo po raz kolejny utwierdziła i siebie i jego w tym, że była na to zdecydowana.
Chciała już coś dodać gdy.... komplement usłyszała od niego? Nieco się zdziwiła i... nie nie zawstydziła się, ale skwitowała to lekkim uśmiechem i skinieniem głowy. Teraz jej trybiki w głowie wskoczyły na nieco inny poziom, bo Lily jakby to powiedzieć.... nie chciała go zawieść, chciała mu udowodnić, że miał racje w tym co powiedział i że ona faktycznie jest zdolniejsza niż inni, że poradzi sobie.
- W porządku rozumiem i możesz być spokojny. Nikt się o nich nie dowie. I... skoro Legilimancja jest zła, to Oklumencja też się liczy do czarnej magi? - powiedziała z powagą. Akurat słowa Wayne, można było brać zawsze za pewnik. Jeśli powiedziała, że czegoś nie zrobi, to nie robiła tego. Analogicznie jeśli mówiła, że coś zrobi, wykonywała to. Swoją wypowiedź Lily zakończyła, może dosyć śmiesznym i banalnym pytaniem ale jakoś dziwnie... zwróciła na to uwagę i chciała poznać odpowiedź, bo... samej oklumencji chyba nie można było wykorzystać przeciwko komuś.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Sty 30, 2017 6:58 pm
Dobrze, że Lilianna się zastanowiła i jednak znalazła taką rzecz, której nie chciałaby wyjawiać komukolwiek. Zawsze była to dodatkowa motywacja do treningu, przy czym w przypadku takich zmagań każdy bodziec mógł być na wagę złota. Przed Wayne stało teraz mnóstwo bólu, cierpienia i zmęczenia, które podyktowane będzie nauką oklumencji, dlatego nawet najmniejsze wspomagacze mogą się okazać niezbędne, by mogła w pełni ukończyć ten trening i uzyskać oczekiwane efekty. Ona jeszcze nie miała świadomości jak ciężka jest to przeprawa, wszakże opisał jej to tylko dość ogólnikowo. Po pierwszym razie z pewnością zmieni zdanie i albo wymięknie, albo weźmie już to bardziej na poważnie, dostrzegając swoiste niebezpieczeństwa związane z tego typu praktykami.
Nero widział po niej niepewność oraz lekki strach przed tym co ją czeka, ale było to w pełni uzasadnione. Bardziej zdziwiłby się, gdyby dziewczyna podeszła do tego na pełnym luzie i spokoju, zderzając się potem z przysłowiową ścianą. Tymczasem blondynka już teraz wolała się dopytać co i jak, no i nie wyglądała na zadowoloną, gdy wyjawiał jej co raz więcej tajników praktyk, które mają zamiar ćwiczyć w niedługim czasie. Była pewna siebie, owszem, ale niech nie oczekuje od siebie bóg wie czego. Przez pierwsze kilka, może nawet kilkanaście spotkań, wyłącznie od jego magicznej dyspozycji będzie zależeć ile wspomnień wyciągnie, jej oklumencja zacznie oddziaływać dopiero po tych paru razach, gdy już jako tako przywyknie do obecności ciał obcych między neuronami.
Obserwował ją uważnie, chcąc odpowiedzieć jej na kolejne nurtujące ją pytania.
- Czarna magia polega na wyrządzeniu komuś jak największej krzywdy. Oklumencją nikogo nie zranisz, legilimencją już tak. Sama sobie odpowiedz. - naprowadził ją, nie chcąc wdawać się w szczegóły.
Czytanie w myślach było zakazane i kwalifikowało się na czarną magię, z kolei obrona przed tym nie była zaliczana już do mrocznych mocy już z samej definicji, w końcu chodzi o obronę, nie o atak. Dobrze jednak, że o to spytała, gdyż doprecyzowanie myśli należało teraz do jego obowiązków - musiał jej przecież tłumaczyć jak najwięcej, by przygotowała się nie tylko praktycznie, ale również chociaż w części, teoretycznie.
Ślizgon westchnął lekko i spojrzał na zapaloną nad nimi lampę oliwną.
- Jak mam do ciebie mówić? - spytał bezpośrednio, przypominając sobie sytuację, w której "mała" wyraźnie jej przeszkadzało.
Nie pamiętał jak dziewczyna ma na imię, z nazwiska też jej nie kojarzył, tylko z widzenia, dlatego wolał się upewnić, nie chcąc popełnić jakiejś gafy, którą zraziłby ją do siebie. Albo inaczej - nie na rękę były mu jej fochy i denerwowanie się niepotrzebne, bo to tylko będzie przeszkadzać w treningu.
Nero widział po niej niepewność oraz lekki strach przed tym co ją czeka, ale było to w pełni uzasadnione. Bardziej zdziwiłby się, gdyby dziewczyna podeszła do tego na pełnym luzie i spokoju, zderzając się potem z przysłowiową ścianą. Tymczasem blondynka już teraz wolała się dopytać co i jak, no i nie wyglądała na zadowoloną, gdy wyjawiał jej co raz więcej tajników praktyk, które mają zamiar ćwiczyć w niedługim czasie. Była pewna siebie, owszem, ale niech nie oczekuje od siebie bóg wie czego. Przez pierwsze kilka, może nawet kilkanaście spotkań, wyłącznie od jego magicznej dyspozycji będzie zależeć ile wspomnień wyciągnie, jej oklumencja zacznie oddziaływać dopiero po tych paru razach, gdy już jako tako przywyknie do obecności ciał obcych między neuronami.
Obserwował ją uważnie, chcąc odpowiedzieć jej na kolejne nurtujące ją pytania.
- Czarna magia polega na wyrządzeniu komuś jak największej krzywdy. Oklumencją nikogo nie zranisz, legilimencją już tak. Sama sobie odpowiedz. - naprowadził ją, nie chcąc wdawać się w szczegóły.
Czytanie w myślach było zakazane i kwalifikowało się na czarną magię, z kolei obrona przed tym nie była zaliczana już do mrocznych mocy już z samej definicji, w końcu chodzi o obronę, nie o atak. Dobrze jednak, że o to spytała, gdyż doprecyzowanie myśli należało teraz do jego obowiązków - musiał jej przecież tłumaczyć jak najwięcej, by przygotowała się nie tylko praktycznie, ale również chociaż w części, teoretycznie.
Ślizgon westchnął lekko i spojrzał na zapaloną nad nimi lampę oliwną.
- Jak mam do ciebie mówić? - spytał bezpośrednio, przypominając sobie sytuację, w której "mała" wyraźnie jej przeszkadzało.
Nie pamiętał jak dziewczyna ma na imię, z nazwiska też jej nie kojarzył, tylko z widzenia, dlatego wolał się upewnić, nie chcąc popełnić jakiejś gafy, którą zraziłby ją do siebie. Albo inaczej - nie na rękę były mu jej fochy i denerwowanie się niepotrzebne, bo to tylko będzie przeszkadzać w treningu.
- Lilianna Wayne
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Lut 01, 2017 6:05 pm
Domyślała się, że Giotto nie należy do tych, którzy po prostu w ciemno będą kogoś straszyć, aby ten po prostu zmienił swoje podejście albo plany. Lily wzięła absolutnie na poważnie to co powiedział o tym, że będzie cierpiała i bolała. Magia nie zawsze przecież była przyjemna, pełna kwiatków i króliczków z kapelusza. Magią można było kogoś skrzywdzić i to bardzo. Wayne w sumie sama gdzieś w głębi odetchnęła z ulgą, że będzie miała coś do ukrycia, bo jednak jeśli to miałoby jej dać siłę do szybszego opanowania sztuki oklumencji, to ona była jak najbardziej za tym.
Zdecydowanie całokształt napawał ją... może nie tyle co strachem, ale takim... niepokojem. Bo jednak zdawała sobie sprawę z tego na co się właśnie zapisała. Nero będzie mógł grzebać w jej głowie, a ona będzie cierpiała i tak będzie przynajmniej do momentu, w którym Lilianna nie poruszy w sobie tej oklumencji i nie zacznie się bronić. Nie żeby porywała się z motyką na słońce, ale miała nadzieje, że w ogóle będzie potrafiła się bronić przed tego typu magią.
Kiedy usłyszała odpowiedz, Giotto mógł zobaczyć na jej twarzy widoczną ulgę i taki spokój.
- W porządku, rozumiem i... w sumie nawet dobrze.- powiedziała wyraźnie zadowolona z uzyskanej odpowiedzi. Lily nie miała zamiaru parać się czarną magią. Uważała, że jest już i tak wystarczająco złej magi na świecie i jej różdżka do tego już nie musi być przyłożona, poza tym... nie miała zamiaru nikogo nigdy ranić. Zdecydowanie, gdyby Nero jej odpowiedział, że Oklumencja jest jakimś odłamem czarnej magii to z miejsca by mu podziękowała i tyle w temacie. Jednak... w jej głowie, zupełnie nie wiedząc skąd pojawiła się inna myśl. Dlaczego w taki razie on tak bardzo chciał poznać czarną magie? Czy w zwykłej nie umiał znaleźć odpowiednich dla siebie zaklęć? Spojrzała na niego przez chwilę tak jakby chciała go przeanalizować dokładnie, ale niestety niczego nie wyczytała z niego. Nie znała go praktycznie w ogóle.
- Jestem Lilianna, a jak sobie skrócisz to już twoja inwencja. - powiedziała spokojnie, chociaż odganiając od siebie myśli dotyczące chłopaka i jego zainteresowań, którymi mógłby sobie napytać nie małych kłopotów. A co do imienia, to w sumie była nawet ciekawa, jak będzie do niej mówił. Spotkała się z różnymi zdrobnieniami jej imienia, Lily, Lilka, nawet ktoś do niej Anna mówił, bo zwracał się drugim członem jej imienia, dlatego też Giotto mógł sobie wybrać, co mu lepiej pasowało.
- To kiedy w takim razie zaczniemy? - zapytała się z ponownym zaciekawieniem patrząc na niego uważnie. Na jej twarzy malował się lekki uśmiech, taki naprawdę delikatny i zadowolony z faktu, że udało jej się dopiąć swego i znaleźć sobie kogoś, kto jej pomoże.
Zdecydowanie całokształt napawał ją... może nie tyle co strachem, ale takim... niepokojem. Bo jednak zdawała sobie sprawę z tego na co się właśnie zapisała. Nero będzie mógł grzebać w jej głowie, a ona będzie cierpiała i tak będzie przynajmniej do momentu, w którym Lilianna nie poruszy w sobie tej oklumencji i nie zacznie się bronić. Nie żeby porywała się z motyką na słońce, ale miała nadzieje, że w ogóle będzie potrafiła się bronić przed tego typu magią.
Kiedy usłyszała odpowiedz, Giotto mógł zobaczyć na jej twarzy widoczną ulgę i taki spokój.
- W porządku, rozumiem i... w sumie nawet dobrze.- powiedziała wyraźnie zadowolona z uzyskanej odpowiedzi. Lily nie miała zamiaru parać się czarną magią. Uważała, że jest już i tak wystarczająco złej magi na świecie i jej różdżka do tego już nie musi być przyłożona, poza tym... nie miała zamiaru nikogo nigdy ranić. Zdecydowanie, gdyby Nero jej odpowiedział, że Oklumencja jest jakimś odłamem czarnej magii to z miejsca by mu podziękowała i tyle w temacie. Jednak... w jej głowie, zupełnie nie wiedząc skąd pojawiła się inna myśl. Dlaczego w taki razie on tak bardzo chciał poznać czarną magie? Czy w zwykłej nie umiał znaleźć odpowiednich dla siebie zaklęć? Spojrzała na niego przez chwilę tak jakby chciała go przeanalizować dokładnie, ale niestety niczego nie wyczytała z niego. Nie znała go praktycznie w ogóle.
- Jestem Lilianna, a jak sobie skrócisz to już twoja inwencja. - powiedziała spokojnie, chociaż odganiając od siebie myśli dotyczące chłopaka i jego zainteresowań, którymi mógłby sobie napytać nie małych kłopotów. A co do imienia, to w sumie była nawet ciekawa, jak będzie do niej mówił. Spotkała się z różnymi zdrobnieniami jej imienia, Lily, Lilka, nawet ktoś do niej Anna mówił, bo zwracał się drugim członem jej imienia, dlatego też Giotto mógł sobie wybrać, co mu lepiej pasowało.
- To kiedy w takim razie zaczniemy? - zapytała się z ponownym zaciekawieniem patrząc na niego uważnie. Na jej twarzy malował się lekki uśmiech, taki naprawdę delikatny i zadowolony z faktu, że udało jej się dopiąć swego i znaleźć sobie kogoś, kto jej pomoże.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Lut 15, 2017 8:51 pm
Zawsze trzeba coś poświęcić, w tym przypadku - swoje tajemnice. Nero wytłumaczył Wayne jak przebiega cały proces legilimencji, zatem na pewno nie będzie czuł się źle, jeśli wyczyta coś, czego nie powinien, wszakże sama się na to pisała. Wybrała dość trudną dziedzinę magii do opanowania, dlatego tym bardziej powinna się strzec wszystkiego, co z tym związane. Oczywiście Giotto nie zamierzał jej w żaden sposób krzywdzić, gdyż nie było mu to w żaden sposób potrzebne, jednakże grzebanie w jej głowie może pozostawić trwały ślad np. w postaci strachu przed otwieraniem się na przyszłość. Lilianna może i wmawiała sobie, że jest na to wszystko gotowa, ale osąd przyjdzie wydać dopiero wtedy, gdy będą już po kilku, może nawet kilkunastu spotkaniach.
Dopiero poznał jej imię na dobrą sprawę. Nigdy nie udało im się porozmawiać, aż do ostatniego zdarzenia w pokoju wspólnym Slytherinu, dlatego chłopak niespecjalnie zawracał sobie tyłek jej personaliami, wszakże dotychczas nie było mu to potrzebne. Teraz jednak, gdy będą spotykać się regularnie, o ile oczywiście dziewczyna nie zrezygnuje, musi chociaż wiedzieć, jak blondynka się nazywa, wszakże byłoby to trochę głupie, gdyby nie znał jej imienia. Co do samego skrótu, raczej nie zamierzał bawić się w słowotwórstwo. Zapewne dalej będzie zwracać się do niej "mała" albo ewentualnie "blondyneczko", bo po imionach mówi tylko do kilku osób w szkole, jej (jeszcze) w to nie liczył.
Spojrzał przenikliwym wzrokiem na Ślizgonkę i odezwał się:
- Więc będziesz mała. - stwierdził spokojnie.
Nie miał zamiaru jej prowokować, ani też działać jej na nerwy, po prostu pasowało to do niej, przynajmniej jego zdaniem. Poza tym, było krótkie, zatem można było używać tego w miarę często, przy czym od razu będzie wiadome o kogo chodzi.
Kolejne jej pytanie było dość interesujące, gdyż na dobrą sprawę nie miał pojęcia, kiedy mogą zacząć zmagania. Równie dobrze mogli zacząć od razu, ale z drugiej strony biblioteka nie była do tego odpowiednim miejscem, wszakże słysząc wszystkie stęknięcia, jęki i ewentualne krzyki Lilianny, ktoś mógłby sobie coś dziwnego pomyśleć, a rozgłos nijak był im tutaj potrzebny.
- Zaczniemy, kiedy znajdziesz odpowiednie miejsce do treningu. Nie musi być duże, wystarczy, by było spokojne i by nikt nam tam nie przeszkadzał, to jedyne warunki. - rzekł zdecydowanie, prezentując jej poniekąd swoją wizję treningu.
On na pewno nie będzie zaprzątał sobie głowy znalezieniem tego miejsca, wszakże to jej zależy na treningu, nie jemu, zostawi to zatem dla bardziej zmotywowanej blondynki.
Dopiero poznał jej imię na dobrą sprawę. Nigdy nie udało im się porozmawiać, aż do ostatniego zdarzenia w pokoju wspólnym Slytherinu, dlatego chłopak niespecjalnie zawracał sobie tyłek jej personaliami, wszakże dotychczas nie było mu to potrzebne. Teraz jednak, gdy będą spotykać się regularnie, o ile oczywiście dziewczyna nie zrezygnuje, musi chociaż wiedzieć, jak blondynka się nazywa, wszakże byłoby to trochę głupie, gdyby nie znał jej imienia. Co do samego skrótu, raczej nie zamierzał bawić się w słowotwórstwo. Zapewne dalej będzie zwracać się do niej "mała" albo ewentualnie "blondyneczko", bo po imionach mówi tylko do kilku osób w szkole, jej (jeszcze) w to nie liczył.
Spojrzał przenikliwym wzrokiem na Ślizgonkę i odezwał się:
- Więc będziesz mała. - stwierdził spokojnie.
Nie miał zamiaru jej prowokować, ani też działać jej na nerwy, po prostu pasowało to do niej, przynajmniej jego zdaniem. Poza tym, było krótkie, zatem można było używać tego w miarę często, przy czym od razu będzie wiadome o kogo chodzi.
Kolejne jej pytanie było dość interesujące, gdyż na dobrą sprawę nie miał pojęcia, kiedy mogą zacząć zmagania. Równie dobrze mogli zacząć od razu, ale z drugiej strony biblioteka nie była do tego odpowiednim miejscem, wszakże słysząc wszystkie stęknięcia, jęki i ewentualne krzyki Lilianny, ktoś mógłby sobie coś dziwnego pomyśleć, a rozgłos nijak był im tutaj potrzebny.
- Zaczniemy, kiedy znajdziesz odpowiednie miejsce do treningu. Nie musi być duże, wystarczy, by było spokojne i by nikt nam tam nie przeszkadzał, to jedyne warunki. - rzekł zdecydowanie, prezentując jej poniekąd swoją wizję treningu.
On na pewno nie będzie zaprzątał sobie głowy znalezieniem tego miejsca, wszakże to jej zależy na treningu, nie jemu, zostawi to zatem dla bardziej zmotywowanej blondynki.
- Lilianna Wayne
Re: Mały zakątek między regałami
Czw Lut 16, 2017 3:05 pm
Uznała, że nie będzie się już irytować. Chociaż dalej, denerwowało ją to " mała " taki trochę bez szacunku, ale będzie musiała się po prostu przyzwyczaić. Nie chciała poniekąd wyjść na jakąś irytującą się o byle co panienkę, w końcu to on zgodził się ją uczyć i to on mógł uznać, że nie będzie z nią trenował. Dlatego... lepiej się nie rzucać tylko okazać trochę pokory.
- Jak chcesz. - Skwitowała tylko, aby nie pozostawić tego bez słowa. Następnie zaczęła rozmyślać nad jego kolejnymi słowami. Szczerze, to sądziła, że chłopak ma już jakąś taką miejscówkę, ale rozumiała też, że to na jej barki spadło znalezienie, dla nich dobrego miejsca do ćwiczeń.
Lilka założyła nogę na nogę i podparła policzek na dłoni stukając się lekko palcami również o policzek i się zastanawiając mocno. Wiadomo nikt nie mógł ich nakryć i usłyszeć, bo mogliby mieć kłopoty.
- Łazienka prefektów? - odezwała się w końcu myśląc na głos, ale wiadomo, nie wykrzyknęła tego, ani nie wymruczała pod nosem, tylko ściszyła lekko głos. Zerknęła na Giotto.
- Bo pokój życzeń to zły pomysł, a gdzieś w zakazanym lesie... prędzej ktoś zwróci uwagę na kursujących uczniów poza zamkiem niż w środku niego... a ta łazienka, niby nie wolno nam tam chodzić... przynajmniej na jakiś czas, zanim nie wpadnę na coś lepszego. - Powiedziała przedstawiając mu swój pomysł i wizję tego, gdzie mogliby trenować. W sumie jeśli to uda im się załatwić, a raczej Liliannie, to będą mogli wystartować. No cóż... dziewczyna domyślała się tego, że może być ciężko, ale tak naprawdę przekona się o tym dopiero na własnej skórze za jakiś czas.
- Jak chcesz. - Skwitowała tylko, aby nie pozostawić tego bez słowa. Następnie zaczęła rozmyślać nad jego kolejnymi słowami. Szczerze, to sądziła, że chłopak ma już jakąś taką miejscówkę, ale rozumiała też, że to na jej barki spadło znalezienie, dla nich dobrego miejsca do ćwiczeń.
Lilka założyła nogę na nogę i podparła policzek na dłoni stukając się lekko palcami również o policzek i się zastanawiając mocno. Wiadomo nikt nie mógł ich nakryć i usłyszeć, bo mogliby mieć kłopoty.
- Łazienka prefektów? - odezwała się w końcu myśląc na głos, ale wiadomo, nie wykrzyknęła tego, ani nie wymruczała pod nosem, tylko ściszyła lekko głos. Zerknęła na Giotto.
- Bo pokój życzeń to zły pomysł, a gdzieś w zakazanym lesie... prędzej ktoś zwróci uwagę na kursujących uczniów poza zamkiem niż w środku niego... a ta łazienka, niby nie wolno nam tam chodzić... przynajmniej na jakiś czas, zanim nie wpadnę na coś lepszego. - Powiedziała przedstawiając mu swój pomysł i wizję tego, gdzie mogliby trenować. W sumie jeśli to uda im się załatwić, a raczej Liliannie, to będą mogli wystartować. No cóż... dziewczyna domyślała się tego, że może być ciężko, ale tak naprawdę przekona się o tym dopiero na własnej skórze za jakiś czas.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Sob Lut 18, 2017 9:29 pm
Nie miała co się irytować, wszakże nie obrażał jej w żaden sposób, ani też nie robił jej na złość, przynajmniej nie umyślnie. Zapamięta ją pod kryptonimem "mała", gdyż to pierwsze, co nasunęło mu się na myśl, choć prawdę mówiąc on na większość dziewczyn w szkole mówił właśnie w ten sposób, zwłaszcza gdy nie pamiętał, bądź nie wiedział jak dana niewiasta się nazywa. Być może z czasem zacznie do niej mówić po nazwisku lub nawet po imieniu, ale do tego jeszcze długa droga, a kto wie czy Lilianna wytrzyma cały ten stres związany z nauką oklumencji?
Miejsce, które wybrała na potencjalne treningi nie było zbyt dobre. Łazienka prefektów może i była cichym miejscem, ale zawsze istniało jakieś ryzyko, że jednak kapitanowie drużyn czy też sami prefekci będą chcieli skorzystać z łaźni w ostatnich dniach szkoły, zatem z pewnością nie mogli skorzystać z tego pomysłu.
Giotto westchnął lekko i spojrzał na nią zrezygnowany.
- Zbyt duże ryzyko. - odparł najkrócej, a jednocześnie najbardziej bezpośrednio jak mógł.
Sam był przecież przez wiele lat kapitanem drużyny Slytherinu w Quidditcha, więc znał różne tendencje różnych osób i zazwyczaj korzystanie z łaźni prefektów przed zakończeniem roku było na porządku dziennym. Był to okres, w którym uczniowie mieli już wolne od egzaminów, niektórzy żegnali się ze szkołą, a jeszcze inni w końcu zdobywali się na odwagę, by spróbować tam zawitać, nawet nielegalnie. Stąd też pomysł wydawał się być nieodpowiedni do ich sytuacji, wszakże w tym okresie jest jeszcze większa szansa na wykrycie ich przez kogokolwiek, a tego nie chcą.
Spojrzał na księgę, z której przed kilkoma chwilami uczył się zaklęcia Accidum.
- Musisz znaleźć inne miejsce. - dodał i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, przymykając przy tym oczy. Powoli zaczynało go to wszystko nudzić i najchętniej zaraz stąd wyjdzie, aczkolwiek pozostawała jeszcze kwestia tego, czy blondynka wpadnie na jakieś miejsce, czy będzie potrzebowała jeszcze czasu na namysł.
Miejsce, które wybrała na potencjalne treningi nie było zbyt dobre. Łazienka prefektów może i była cichym miejscem, ale zawsze istniało jakieś ryzyko, że jednak kapitanowie drużyn czy też sami prefekci będą chcieli skorzystać z łaźni w ostatnich dniach szkoły, zatem z pewnością nie mogli skorzystać z tego pomysłu.
Giotto westchnął lekko i spojrzał na nią zrezygnowany.
- Zbyt duże ryzyko. - odparł najkrócej, a jednocześnie najbardziej bezpośrednio jak mógł.
Sam był przecież przez wiele lat kapitanem drużyny Slytherinu w Quidditcha, więc znał różne tendencje różnych osób i zazwyczaj korzystanie z łaźni prefektów przed zakończeniem roku było na porządku dziennym. Był to okres, w którym uczniowie mieli już wolne od egzaminów, niektórzy żegnali się ze szkołą, a jeszcze inni w końcu zdobywali się na odwagę, by spróbować tam zawitać, nawet nielegalnie. Stąd też pomysł wydawał się być nieodpowiedni do ich sytuacji, wszakże w tym okresie jest jeszcze większa szansa na wykrycie ich przez kogokolwiek, a tego nie chcą.
Spojrzał na księgę, z której przed kilkoma chwilami uczył się zaklęcia Accidum.
- Musisz znaleźć inne miejsce. - dodał i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, przymykając przy tym oczy. Powoli zaczynało go to wszystko nudzić i najchętniej zaraz stąd wyjdzie, aczkolwiek pozostawała jeszcze kwestia tego, czy blondynka wpadnie na jakieś miejsce, czy będzie potrzebowała jeszcze czasu na namysł.
- Lilianna Wayne
Re: Mały zakątek między regałami
Nie Lut 19, 2017 8:31 pm
Lilianna przez dłuższą chwilę niczego nie mówiła. Zastanawiała się, nad innym miejscem. Koniec końców, niestety chyba w tej chwili niczego kreatywnego nie wymyśli. To musiało być naprawdę dobre miejsce i takie gdzie będą bezpieczni.
Ślizgonka na tą chwilę postanowiła zawiesić rękawice. Westchnęła ciężko, co było jasnym objawem tego, że zrezygnowała. Chociaż tylko tymczasowo. Ona już coś wymyśli.
- W porządku... w takim razie dam ci znać później, jak już coś znajdę. - powiedziała po prostu spokojnie i wstała.
- Uważaj z tymi zaklęciami. - dodała tylko na pożegnanie. Wiedziała, że Giotto zrozumie o co jej chodziło, naturalnie blondynce chodziło o to, co czytał tam w książce, w chwili gdy ona tutaj przyszła i zakłóciła jego święty niczym nie zmącony spokój. Lilianna oddaliła się kilka regałów dalej, dając mu po prostu owy spokój i zajęła się czytaniem jednej z książek odnośnie eliksirów i sporządzania notatek z interesującego ją działu. Po godzinie dopiero z kilkoma zapiskami w dłoni, po prostu opuściła bibliotekę i udała się do pokoju wspólnego Slytherinu. Chociaż w sumie taki miała plan... kiedy już wychodziła, zauważyła ją jedna z 3 rocznych dziewczyn, która również należała do domu węża. Zawołała ją po imieniu i poprosiła o pomoc, więc Lilka usiadła i zaczęła jej coś tłumaczyć.
Ślizgonka na tą chwilę postanowiła zawiesić rękawice. Westchnęła ciężko, co było jasnym objawem tego, że zrezygnowała. Chociaż tylko tymczasowo. Ona już coś wymyśli.
- W porządku... w takim razie dam ci znać później, jak już coś znajdę. - powiedziała po prostu spokojnie i wstała.
- Uważaj z tymi zaklęciami. - dodała tylko na pożegnanie. Wiedziała, że Giotto zrozumie o co jej chodziło, naturalnie blondynce chodziło o to, co czytał tam w książce, w chwili gdy ona tutaj przyszła i zakłóciła jego święty niczym nie zmącony spokój. Lilianna oddaliła się kilka regałów dalej, dając mu po prostu owy spokój i zajęła się czytaniem jednej z książek odnośnie eliksirów i sporządzania notatek z interesującego ją działu. Po godzinie dopiero z kilkoma zapiskami w dłoni, po prostu opuściła bibliotekę i udała się do pokoju wspólnego Slytherinu. Chociaż w sumie taki miała plan... kiedy już wychodziła, zauważyła ją jedna z 3 rocznych dziewczyn, która również należała do domu węża. Zawołała ją po imieniu i poprosiła o pomoc, więc Lilka usiadła i zaczęła jej coś tłumaczyć.
- Giotto Nero
Re: Mały zakątek między regałami
Pon Lut 20, 2017 11:38 pm
W Hogwarcie ciężko było znaleźć miejscówkę, która dałaby im odpowiednio dużo swobody podczas treningu. Ilość takich placówek można byłoby wymienić na palcach jednej ręki i też nie mieli przecież pewności, że akurat będą tam sami, co było poniekąd warunkiem koniecznym do szlifowania oklumentycznych umiejętności Lilianny. Skoro jednak jej zależało najbardziej na treningu, pozostawił jej znalezienie takowego miejsca, bowiem on i tak miał dość swoich zajęć.
Kiedy przestrzegła go przed "tymi zaklęciami", chłopak spojrzał na nią obojętnie i prychnął niezauważalnie, ukazując tym swoim swoją odmowę. Będzie robił co chce i żadna mała blondyneczka nie będzie mu mówić, że ma uważać. Nie był głupi, znał doskonale wagę swoich działań i wiedział, że gdy już zacznie studiować czarną magię, może nie powrócić z tej ścieżki.
Chwilę siedział jeszcze w bibliotece, po czym jak gdyby nigdy nic, wstał z krzesła, chwycił podręcznik, który czytał jeszcze jakieś dwadzieścia minut temu i bez słowa, wymijając przy okazji Wayne przy między którymiś regałami, udał się w swoją stronę, najpewniej do dormitorium Slytherinu.
zt
Kiedy przestrzegła go przed "tymi zaklęciami", chłopak spojrzał na nią obojętnie i prychnął niezauważalnie, ukazując tym swoim swoją odmowę. Będzie robił co chce i żadna mała blondyneczka nie będzie mu mówić, że ma uważać. Nie był głupi, znał doskonale wagę swoich działań i wiedział, że gdy już zacznie studiować czarną magię, może nie powrócić z tej ścieżki.
Chwilę siedział jeszcze w bibliotece, po czym jak gdyby nigdy nic, wstał z krzesła, chwycił podręcznik, który czytał jeszcze jakieś dwadzieścia minut temu i bez słowa, wymijając przy okazji Wayne przy między którymiś regałami, udał się w swoją stronę, najpewniej do dormitorium Slytherinu.
zt
- Lilianna Wayne
Re: Mały zakątek między regałami
Sob Lut 25, 2017 2:46 pm
Lilianna nie zwróciła już na niego większej uwagi, bo skupiła się na osobie, która poprosiła ją o pomoc. Dziewczyna sama posiedziała w bibliotece jeszcze kilka minut, maksymalnie do godziny, bo gdy spełniła swoje zadanie, czyli wyjaśniła wszystko uczennicy, która ją zaczepiła, po prostu zabrała swoje rzeczy i sama udała się do swojego pokoju w dormitorium. Musiała jeszcze zrobić kilka rzecz. Oczywiście jej głowę cały czas zaprzątało to, czy znajdzie odpowiendnie go ich treningów miejsce i czy uda jej się to w dosyć szybkim czasie. Zdecydowanie nie powinna tego odwlekać i zostawiać do nie wiadomo kiedy. Dlatego gdy szła sobie korytarzem po prostu zastanawiała się, robiąc w głowię listę tego, gdzie mogłaby się udać razem ze starszym Ślizgonem i gdzie oboje w spokoju i ciszy oraz bez strachu, że ktoś ich nakryje będą mogli oddawać się op prostu treningom. Ostatecznie blondynka w końcu opuściła bibliotekę.
z/t
z/t
- Esmeralda Moore
Re: Mały zakątek między regałami
Nie Paź 21, 2018 6:06 pm
8.11.1978
Więc ślizgon chciał na nowo rozpocząć ich małą niewinną grę. Burzyło to poniekąd wyobrażenie cyganki o tym jak ich spotkanie mogłoby wyglądać. Nie spodziewała się tego, że wracają do tej szkoły na nowo będzie musiała rozpoczynać zabawę, która ani dla niej ani dla Ventusa nie zakończy się dobrze. Skąd to wiedziała? przecież już przez nią przeszła. Znała jej następstwa. Najwidoczniej nie jej dane było móc nawiązać z kimś zwykłą i prostą relacje.
Esmeralda przez chwilę obserwowała sylwetkę oddalającego się chłopaka, i grzecznie oraz posłusznie poszła za nim, dzwoniąc tym samym monetkami, które były przytwierdzone do jej chusty. Role trochę się odwróciły. Drapieżnik teraz szedł za ofiarą. Na ustach dziewczyny pojawił się delikatny uśmiech. W końcu nie była to bierna zabawa, Ventus w jej sieci zaczął się szamotać, a to sprawiało, że cyganeczka musiała ją wzmacniać, aby ofiara nie uciekła. Czy Ven chciał doprowadzić do chwili, w której mógłby jej kiedyś wytknąć to, że za nim poszła, że nie odwróciła się od niego zostawiając. Ona sama już dawno doprowadziła do tego momentu. Mogłaby mu wytknąć już wiele chwil w których on jak ostatni kretyn wpadła w jej sidła. Chociaż ona sama z czasem nie musiała się nawet starać, nakierować go na swoją sieć. Sam do niej lgnął niczym uszka owocówka do pięknego jabłka. Pozostaje pytanie czy to z pozoru cudne jabłuszko, nie okaże się spleśniałe.
W końcu dziewczyna zrozumiała gdzie ślizgon ją prowadził. Znała to miejsce, wiedziała jakie wspomnienia są z nim związane. Podeszła do Ventusa i zajęła miejsce naprzeciwko niego i po prostu wpatrywała się w jego oczy.
-Ciekawe, że wybrałeś akurat to miejsce...- Powiedziała łagodnie i uśmiechnęła się lekko. Ta ich wycieczka po zamku, tak pięknie odzwierciedlała to co robiły ich dusze. Goniły za sobą, chciały się wzajemnie złapać, ale co chwila się mijały. Teraz też tak było. Ona i on w jednym miejscu, ale czy kiedyś będą mogli być tak naprawdę razem...raczej nie było to możliwe.
-Chociaż...- Mruknęła po chwilce ciszy, i wstała ze swojego miejsca, aby podejść do chłopaka i po prostu usiąść mu na kolanach. Nie była ciężka...nigdy nie była. Zawsze wydawało się, że gdyby tylko chciała, mogłaby nabrać troszkę powietrza, i po prostu wzbić się w niebo i szybować po nim tak jak miała na to ochotę.
-Teraz jest tak jak powinno być...- Bawili się w odtwarzanie? a może to Ven chciał sprawdzić jej pamięć, to ile zapomniała przez ten cały czas nieobecności...jak widać...nie zapomniała.
Więc ślizgon chciał na nowo rozpocząć ich małą niewinną grę. Burzyło to poniekąd wyobrażenie cyganki o tym jak ich spotkanie mogłoby wyglądać. Nie spodziewała się tego, że wracają do tej szkoły na nowo będzie musiała rozpoczynać zabawę, która ani dla niej ani dla Ventusa nie zakończy się dobrze. Skąd to wiedziała? przecież już przez nią przeszła. Znała jej następstwa. Najwidoczniej nie jej dane było móc nawiązać z kimś zwykłą i prostą relacje.
Esmeralda przez chwilę obserwowała sylwetkę oddalającego się chłopaka, i grzecznie oraz posłusznie poszła za nim, dzwoniąc tym samym monetkami, które były przytwierdzone do jej chusty. Role trochę się odwróciły. Drapieżnik teraz szedł za ofiarą. Na ustach dziewczyny pojawił się delikatny uśmiech. W końcu nie była to bierna zabawa, Ventus w jej sieci zaczął się szamotać, a to sprawiało, że cyganeczka musiała ją wzmacniać, aby ofiara nie uciekła. Czy Ven chciał doprowadzić do chwili, w której mógłby jej kiedyś wytknąć to, że za nim poszła, że nie odwróciła się od niego zostawiając. Ona sama już dawno doprowadziła do tego momentu. Mogłaby mu wytknąć już wiele chwil w których on jak ostatni kretyn wpadła w jej sidła. Chociaż ona sama z czasem nie musiała się nawet starać, nakierować go na swoją sieć. Sam do niej lgnął niczym uszka owocówka do pięknego jabłka. Pozostaje pytanie czy to z pozoru cudne jabłuszko, nie okaże się spleśniałe.
W końcu dziewczyna zrozumiała gdzie ślizgon ją prowadził. Znała to miejsce, wiedziała jakie wspomnienia są z nim związane. Podeszła do Ventusa i zajęła miejsce naprzeciwko niego i po prostu wpatrywała się w jego oczy.
-Ciekawe, że wybrałeś akurat to miejsce...- Powiedziała łagodnie i uśmiechnęła się lekko. Ta ich wycieczka po zamku, tak pięknie odzwierciedlała to co robiły ich dusze. Goniły za sobą, chciały się wzajemnie złapać, ale co chwila się mijały. Teraz też tak było. Ona i on w jednym miejscu, ale czy kiedyś będą mogli być tak naprawdę razem...raczej nie było to możliwe.
-Chociaż...- Mruknęła po chwilce ciszy, i wstała ze swojego miejsca, aby podejść do chłopaka i po prostu usiąść mu na kolanach. Nie była ciężka...nigdy nie była. Zawsze wydawało się, że gdyby tylko chciała, mogłaby nabrać troszkę powietrza, i po prostu wzbić się w niebo i szybować po nim tak jak miała na to ochotę.
-Teraz jest tak jak powinno być...- Bawili się w odtwarzanie? a może to Ven chciał sprawdzić jej pamięć, to ile zapomniała przez ten cały czas nieobecności...jak widać...nie zapomniała.
- Ventus Zabini
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Paź 24, 2018 6:11 pm
Może to po prostu tylko ucieczka. Może nie chciał grać, może po prostu chciał to wszystko przemyśleć. Pogodził się z tym, że odejdziesz, że nigdy już cię nie spotka. Próbował żyć bez ciebie, aby jakoś poradzić sobie samemu. Miał już w głowie plan, pogodził się z tym, że musi pracować ciężko, aby zyskać uznanie w oczach rodziny, a ty? Ty spadłaś jak burza z nieba, rozwaliłaś jego ciepły, solidny domek, zniszczyłaś drzewa wokół niego, aby twardo wylądować i spalić stabilność w jego umyśle. On chce dla ciebie jak najlepiej, ale jest też egoistą i wie, że nie uda mu się ocalić twojej duszy od samotności. Zabini jest jak dziecko, które potrzebuje ręki, która nim się zaopiekuje, ale nie chce tego zrzucać na ciebie. Chciałby, abyś miała kogoś, kto ci pomoże, a nie zniszczy bardziej.
Dźwięk monetek doprowadzał do dreszczy na jego karku. Z każdy krokiem i z każdym dźwiękiem czuł się naprawdę dziwnie. Strach władał jego sercem, a umysł wił się wokół tych chwil, które spędzili razem jako ostatnie. Pocałunek, bliskość jej ciała. Obejmował ją jak nigdy nikogo. Nie bał się, czuł się spokojny, a teraz? Przemierzał korytarze i czekał, aż ona znowu będzie blisko niego. Starał się nie oglądać mimo, że było to naprawdę trudne.
Czy ty słyszysz siebie? Mówisz, że nie jesteś pająkiem, a jednak tkasz sieć wokół niego. Sama nie wiesz kim jesteś w tej historii. Chcesz dobrze, ale próbujesz być bestią. Czy naprawdę chcesz niszczyć sobie i jemu życie? Ventus jest taki podatny na manipulacje. Łatwo go owinąć wokół palca, łatwo zrobić z niego swoją ofiarę, łatwo go zjeść i schować na dnie szafki. Łatwo zrobić z niego swojego sługę, ale mówisz, że chcesz dla niego dobrze. W takim razie... dlaczego wijesz sieć?
Spoglądał na nią milcząc. Ten chłopak zawsze milczał, zawsze ograniczał słowa w swoich wypowiedziach. Nigdy nie marnował na to energii. Sam uważał, że słowa nigdy nie wyrażą tego, co by się chciało. Łatwo nimi manipulować, łatwo zakłamać rzeczywistość. Wiedział to, ponieważ sam dużo naginał prawdy w tym, co o sobie mówił, co o sobie sądził. Miał wrażenie, że nawet myśli czasami zakłamywał.
Objął ją automatycznie, gdy tylko zasiadła na jego kolanach. Może i tego chciał, ale nie spodziewał się, że dziewczyna to zrobi. W końcu wiele ich dzieliło, wiele ich różniło. Oparł podbródek na jej ramieniu i przymknął oczy pozwalając, aby jej zapach omamił jego nozdrza. Było to cudowne uczucie, ale wywoływało u niego ogromny ból serca, które wręcz szalało w jego piersi. Wiedział, że ona to wyczuje, ale nic nie robił. Siedział jak głaz obejmując swoje całe życie w silnych ramionach.
— Opowiedz – szepnął cicho – Opowiedz mi, co się u ciebie działo – ciepły oddech owiał jej zimną skórę na szyi.
— Opowiedz – szepnął cicho – Opowiedz mi, co się u ciebie działo – ciepły oddech owiał jej zimną skórę na szyi.
- Esmeralda Moore
Re: Mały zakątek między regałami
Sro Paź 24, 2018 6:34 pm
Mówisz, że ona sama nie wie kim jest w tej historii, a może to jest jej plan. Może chce ciebie zmylić, aby łatwiej było ciebie omotać, bo nawet w tej chwili wydaje się jej, że za mocno się szamoczesz. Esmeralda Moore, jedyna osoba której udało się połączyć rzeczy, z pozoru sprzeczne ze sobą. Reprezentowała światło, ale potrafiła pokazać iż na dnie jej duszy znajduje się dokładnie taka sama ilość mroku. Tylko kto tak naprawdę dotarł do jej duszy? nikt, chociaż kilku próbowało, ona cały czas wiernie stała na straży swoich własnych tajemnic.
Poczuła jak chłopak objął ja mocno, ale jednocześnie w tym objęciu było coś delikatnego i niewinnego. Na ustach dziewczyny pojawił się tylko delikatny uśmiech a ona sama spuściła głowę w dół, aby pozwolić kruczoczarnym włosom na chwilę przysłonić jej twarz. Ventus z jednej strony chciał od niej uciec, ale z drugiej kiedy tylko dostał taką szansą objął ją...tego pająka, który może doprowadzić do jego zguby. On sam wie, że może to zrobić w każdej chwili, a mimo wszystko dalej w to brnie, wbrew jakiej kolwiek logice.
-Chcesz wiedzieć...- Mruknęła cicho unosząc głowę, ale nie odwróciła się do niego. Wpatrywała się zielonymi oczami gdzieś przed siebie. Znowu mogłeś mieć to złudne wrażenie, że chociaż ona jest w tym miejscu, trzymasz ją w ramionach, to za chwile gdzieś ci ucieknie, zmieni się w mgłę, i przecieknie między palcami. Cyganeczka cofnęła się pamięcią do tych chwil, kiedy była sama, kiedy to straszne uczucie samotności wdzierało się w każdy zakamarek jej ciała.
-Pierwsze miesiące spędzałam po lasach, mają za towarzystwo jedynie wiewiórki i sarny- Ventus oczekiwał jakiejś niesamowitej cygańskiej historii, liczył, że jego cyganeczka spędzała ten czas z uśmiechem na twarzy...nic bardziej mylnego.
-Starałam się przez ten czas ułożyć wszystkie części układanki, zrozumieć...ale nie mogłam- Nadal nie rozumie wszystkiego, ale na pewno zrozumiała, że nie można rozumieć wszystkiego. Niektóre rzeczy po prostu się dzieją, i trzeba je zaakceptować.
-A potem...wróciłam do korzeni. Dałam się ponieść cygańskiej magii, i z każdym kolejnym dniem, ból, żal, nienawiść...odchodziły. Rany się goiły, a ja zapragnęłam na nowo spojrzeć w promienie słońca- Wyrwała się z tego mroku, wyciągnęła ponownie rączkę, aby sięgnąć to światło, i nie rozstawiać się z nim już nigdy.
-Bo widzisz...nie mam ochoty umierać...nigdy nie miałam- Zafascynowała się tym nowym dla niej światem, ale w porę zorientowała się, że na tej zniszczonej ziemi nie utrzyma się żadne życie.
Poczuła jak chłopak objął ja mocno, ale jednocześnie w tym objęciu było coś delikatnego i niewinnego. Na ustach dziewczyny pojawił się tylko delikatny uśmiech a ona sama spuściła głowę w dół, aby pozwolić kruczoczarnym włosom na chwilę przysłonić jej twarz. Ventus z jednej strony chciał od niej uciec, ale z drugiej kiedy tylko dostał taką szansą objął ją...tego pająka, który może doprowadzić do jego zguby. On sam wie, że może to zrobić w każdej chwili, a mimo wszystko dalej w to brnie, wbrew jakiej kolwiek logice.
-Chcesz wiedzieć...- Mruknęła cicho unosząc głowę, ale nie odwróciła się do niego. Wpatrywała się zielonymi oczami gdzieś przed siebie. Znowu mogłeś mieć to złudne wrażenie, że chociaż ona jest w tym miejscu, trzymasz ją w ramionach, to za chwile gdzieś ci ucieknie, zmieni się w mgłę, i przecieknie między palcami. Cyganeczka cofnęła się pamięcią do tych chwil, kiedy była sama, kiedy to straszne uczucie samotności wdzierało się w każdy zakamarek jej ciała.
-Pierwsze miesiące spędzałam po lasach, mają za towarzystwo jedynie wiewiórki i sarny- Ventus oczekiwał jakiejś niesamowitej cygańskiej historii, liczył, że jego cyganeczka spędzała ten czas z uśmiechem na twarzy...nic bardziej mylnego.
-Starałam się przez ten czas ułożyć wszystkie części układanki, zrozumieć...ale nie mogłam- Nadal nie rozumie wszystkiego, ale na pewno zrozumiała, że nie można rozumieć wszystkiego. Niektóre rzeczy po prostu się dzieją, i trzeba je zaakceptować.
-A potem...wróciłam do korzeni. Dałam się ponieść cygańskiej magii, i z każdym kolejnym dniem, ból, żal, nienawiść...odchodziły. Rany się goiły, a ja zapragnęłam na nowo spojrzeć w promienie słońca- Wyrwała się z tego mroku, wyciągnęła ponownie rączkę, aby sięgnąć to światło, i nie rozstawiać się z nim już nigdy.
-Bo widzisz...nie mam ochoty umierać...nigdy nie miałam- Zafascynowała się tym nowym dla niej światem, ale w porę zorientowała się, że na tej zniszczonej ziemi nie utrzyma się żadne życie.
Strona 18 z 19 • 1 ... 10 ... 17, 18, 19
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach