Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
- Mistrz Gry
Męska łazienka
Czw Gru 11, 2014 10:11 pm
Zwykła męska łazienka, znajdują się w niej kabiny i umywalki. Na tym piętrze jest to jedyna łazienka, z której się korzysta - żeńska jest nawiedzana przez Jęczącą Martę.
- Remus J. Lupin
Re: Męska łazienka
Sro Lut 04, 2015 8:58 pm
Merlinie, ile by oddał za wygodne łóżko, zimny kompres i puste wiadro obok... No dobrze, może sam za wiele nie posiadał, więc i dużo by nie mógł oferować, ale przecież liczy się gest. Świadomość, że ma do przejścia jeszcze spory kawałek i że owe przejście blokowane jest przez Ślizgona, nie działała na Remusa krzepiąco. Przez małą przewrotną chwilę miał ochotę po prostu położyć się na środku korytarza i poczekać, aż palące od środka wnętrzności wyjdą na zewnątrz, dając mu upragnione ukojenie. To na pewno te podwędzone z kuchni klopsiki, czuł jak mu ciążą w żołądku i podchodzą do gardła. Może jednak warto rozważyć opcję przejścia do skrzydła szpitalnego i się już nie męczyć?
Nie zdążył nawet dokończyć myśli, gdy ręce Regulusa dość brutalnie zacisnęły się na jego kołnierzu i mocno szarpnęły, ciągnąc go za sobą. W pierwszym odruchu myślał, że chłopak go po prostu zaatakował, ale nawet gdyby tak było, Remus nie miał siły, aby sięgnąć po różdżkę. Naprawdę, królestwo za lodowaty kompres! Jakąś cząstką swojej świadomości zarejestrował na szczęście, że Ślizgon nie tylko go nie zaatakował, ale ciągnie go w stronę upragnionej łazienki. O rety, byleby tylko nie wybrał tej z dodatkiem w postaci Marty. Co innego, gdy świadkiem puszczania uroczego pawia jest nieprzychylnie nastawiony Ślizgon, a co innego, gdy podgląda cię dziewczyna. Nawet jeśli jest martwa. To po prostu nie uchodzi.
Skrzypnięcie otwieranych drzwi zabrzmiało jak przepiękna muzyka dla uszu, a chłód muszli przyjemne przenikał jego dłonie, gdy czułym gestem przytulił się do niej, oddając jej całego siebie, jakby byli złączoną na wieki parą kochanków. Zaraz, stop, fuj, Remusie... Czy nie możesz po prostu w spokoju wymiotować i patrzeć, jak żołądek z nerkami przepływają Ci przez gardło i materializują się w uroczym plusku zebranej w sedesie wody?
Kilkanaście minut później, gdy w końcu zmaltretowany poczuł, że chyba nie zostało mu w środku za wiele, odsunął się od muszli i oparł o ścianę, łapiąc ciężko oddech. Paskudny posmak żółci w ustach budził obrzydzenie, więc chcąc czy nie, musiał się podnieść i doczłapać do umywalki, w której porządnie wypłukał usta i obmył twarz lodowatą wodą. Dopiero wtedy przypomniał sobie o obecności Ślizgona. Miał nadzieję, że młody Black po prostu sobie pójdzie, gdy już przytarga Remusowe truchło do łazienki, ale nie; stał pod ścianą, rzucając w jego stronę nieodgadnione spojrzenie. Świetnie, Lunatyku, mogłeś jeszcze poprosić, by ci trzymał spięte na karku włosy. Odwrócił się w jego stronę i zmierzył go równie nieodgadnionym spojrzeniem.
- Dzięki - rzucił, mimo wszystko wdzięczny nie tyle za obecność Regulusa w tej dość upokarzającej chwili, co za fakt, że Ślizgon przytargał go tu w błyskawicznym tempie. - Ale teraz możesz już iść. Jeszcze by cię ktoś zobaczył w towarzystwie Gryfona - nie mógł sobie darować tego małego dodatku.
Nie zdążył nawet dokończyć myśli, gdy ręce Regulusa dość brutalnie zacisnęły się na jego kołnierzu i mocno szarpnęły, ciągnąc go za sobą. W pierwszym odruchu myślał, że chłopak go po prostu zaatakował, ale nawet gdyby tak było, Remus nie miał siły, aby sięgnąć po różdżkę. Naprawdę, królestwo za lodowaty kompres! Jakąś cząstką swojej świadomości zarejestrował na szczęście, że Ślizgon nie tylko go nie zaatakował, ale ciągnie go w stronę upragnionej łazienki. O rety, byleby tylko nie wybrał tej z dodatkiem w postaci Marty. Co innego, gdy świadkiem puszczania uroczego pawia jest nieprzychylnie nastawiony Ślizgon, a co innego, gdy podgląda cię dziewczyna. Nawet jeśli jest martwa. To po prostu nie uchodzi.
Skrzypnięcie otwieranych drzwi zabrzmiało jak przepiękna muzyka dla uszu, a chłód muszli przyjemne przenikał jego dłonie, gdy czułym gestem przytulił się do niej, oddając jej całego siebie, jakby byli złączoną na wieki parą kochanków. Zaraz, stop, fuj, Remusie... Czy nie możesz po prostu w spokoju wymiotować i patrzeć, jak żołądek z nerkami przepływają Ci przez gardło i materializują się w uroczym plusku zebranej w sedesie wody?
Kilkanaście minut później, gdy w końcu zmaltretowany poczuł, że chyba nie zostało mu w środku za wiele, odsunął się od muszli i oparł o ścianę, łapiąc ciężko oddech. Paskudny posmak żółci w ustach budził obrzydzenie, więc chcąc czy nie, musiał się podnieść i doczłapać do umywalki, w której porządnie wypłukał usta i obmył twarz lodowatą wodą. Dopiero wtedy przypomniał sobie o obecności Ślizgona. Miał nadzieję, że młody Black po prostu sobie pójdzie, gdy już przytarga Remusowe truchło do łazienki, ale nie; stał pod ścianą, rzucając w jego stronę nieodgadnione spojrzenie. Świetnie, Lunatyku, mogłeś jeszcze poprosić, by ci trzymał spięte na karku włosy. Odwrócił się w jego stronę i zmierzył go równie nieodgadnionym spojrzeniem.
- Dzięki - rzucił, mimo wszystko wdzięczny nie tyle za obecność Regulusa w tej dość upokarzającej chwili, co za fakt, że Ślizgon przytargał go tu w błyskawicznym tempie. - Ale teraz możesz już iść. Jeszcze by cię ktoś zobaczył w towarzystwie Gryfona - nie mógł sobie darować tego małego dodatku.
- Regulus Black
Re: Męska łazienka
Czw Lut 05, 2015 11:29 am
No i tyle było z bycia zimnym, oschłym Ślizgonem i dupkiem. Czasami kilka cech jego charakteru bardzo go denerwowało. A przynajmniej nie pasowało do wizerunku, który chciał stworzyć. Jego wzrok, postawa, zachowanie, to, jak się uczył, wszystko mówiło, że poza własnym tyłkiem ma wszystko gdzieś. Mógł sobie spokojnie zostawić Remusa na pastwę zawartości jego żołądka aż w końcu złapie go Filch i przywlecze do tej łazienki, co w końcu pasowałoby do roli woźnego. Ale nie, jak zwykle go ruszyło.
Przypomniała mu się sytuacja z Grace, kiedy przyłapała go na próbie pomocy hipogryfowi. Pomaganie zwierzętom, a ludziom to zupełnie co innego! Musiał tylko upewniać się, że nikt jednej z tych sytuacji nie zobaczy, przez to ludzie odkrywali w nim namiastkę wrażliwości, a ona... zwyczajnie nie pasowała! Jak... Różowa sukienka do Rockers! Po prostu nie. A teraz jeszcze zapewne Alexandra będzie wyobrażała sobie nie wiadomo co...
Trzymanie chłopakowi włosów nie wchodziło w grę. Wolał być daleko od tego, co z niego wychodziło oraz od dźwięków, które wydawał, bo aż samemu Regulusowi robiło się niedobrze. A miał całkiem niezły żołądek i jego śniadanie (owsianka z miodem) czuła się tam bardzo dobrze. Właściwie nie pamiętał kiedy ostatnio dopadły go takie problemy, a nawet jeśli, on nie zwlekał z pójściem po pomoc kogoś, kto się na tym zna. Najwyraźniej tylko Lupin był tak lekkomyślny. Powinien od razu pójść do Skrzydła, a nie szlajać się po korytarzach.
Black przystanął przy ścianie i czekał aż chłopak dokończy. Ciągle wmawiał sobie, że dalej mu nie pomoże... I tak, powinien wyjść, ale w domyśle, gdzieś wewnątrz swojej głowy (i to w tej wyjątkowo głupiej części) wiedział, że będzie trzeba go zatachać do pani Pomfrey. Kto to zrobi jak nie on? Hogwart był taki puściutki!
Prychnął cicho, a na twarz Ślizgona wstąpił lekki uśmiech. Huh, Lupin znał jego zachowania lepiej niż sam Regulus, ciekawe.
- Jak jakiś nauczyciel zobaczy mnie w towarzystwie prefekta, to wypadnę dość dobrze, nie ma tego złego. - mruknął pod nosem. Chociaż tak, nie powinien być widywany w towarzystwie jednego z koleżków Syriusza. To się bardzo źle skończy...
- Nadal wyglądasz jak śmierć. Czemuś nie poszedł do pielęgniarki?
Nie wyglądał jakby miał zamiar wychodzić.
Przypomniała mu się sytuacja z Grace, kiedy przyłapała go na próbie pomocy hipogryfowi. Pomaganie zwierzętom, a ludziom to zupełnie co innego! Musiał tylko upewniać się, że nikt jednej z tych sytuacji nie zobaczy, przez to ludzie odkrywali w nim namiastkę wrażliwości, a ona... zwyczajnie nie pasowała! Jak... Różowa sukienka do Rockers! Po prostu nie. A teraz jeszcze zapewne Alexandra będzie wyobrażała sobie nie wiadomo co...
Trzymanie chłopakowi włosów nie wchodziło w grę. Wolał być daleko od tego, co z niego wychodziło oraz od dźwięków, które wydawał, bo aż samemu Regulusowi robiło się niedobrze. A miał całkiem niezły żołądek i jego śniadanie (owsianka z miodem) czuła się tam bardzo dobrze. Właściwie nie pamiętał kiedy ostatnio dopadły go takie problemy, a nawet jeśli, on nie zwlekał z pójściem po pomoc kogoś, kto się na tym zna. Najwyraźniej tylko Lupin był tak lekkomyślny. Powinien od razu pójść do Skrzydła, a nie szlajać się po korytarzach.
Black przystanął przy ścianie i czekał aż chłopak dokończy. Ciągle wmawiał sobie, że dalej mu nie pomoże... I tak, powinien wyjść, ale w domyśle, gdzieś wewnątrz swojej głowy (i to w tej wyjątkowo głupiej części) wiedział, że będzie trzeba go zatachać do pani Pomfrey. Kto to zrobi jak nie on? Hogwart był taki puściutki!
Prychnął cicho, a na twarz Ślizgona wstąpił lekki uśmiech. Huh, Lupin znał jego zachowania lepiej niż sam Regulus, ciekawe.
- Jak jakiś nauczyciel zobaczy mnie w towarzystwie prefekta, to wypadnę dość dobrze, nie ma tego złego. - mruknął pod nosem. Chociaż tak, nie powinien być widywany w towarzystwie jednego z koleżków Syriusza. To się bardzo źle skończy...
- Nadal wyglądasz jak śmierć. Czemuś nie poszedł do pielęgniarki?
Nie wyglądał jakby miał zamiar wychodzić.
- Remus J. Lupin
Re: Męska łazienka
Czw Lut 05, 2015 11:51 am
Odwrócił się znów do umywalki, opierając dłonie na jej chłodnej obudowie i patrząc na odbicie Regulusa w lustrze. Mimo że wypłukał usta chyba z milion razy, wciąż miał wrażenie, jakby treść jego żołądka przeniosła się do gardła i nieprzyjemnie je drażniła. Na szczęście nowa fala niechcianych wymiotów nie nadchodziła, a uporczywy ból w brzuchu znacznie przygasł. Cóż, z dwojga złego lepiej tą stroną, pomyślał w przypływie czarnego humoru. Mokrą dłonią przeczesał włosy, by odgarnąć je ze spoconego czoła. Teraz, gdy jego stan się już poprawił, wrócił mu prefektowski ton i postawa.
- Nauczyciele patrolują inną część zamku - powiedział, nie odwracając się do Ślizgona i mierząc go swoim spojrzeniem cały czas przez lustro. Taka forma wydawała mu się bardziej bezpieczna, a przy tym stanowiła pewną granicę między innymi. Zbytnia poufałość ze Ślizgonem - jakimkolwiek zresztą - nie była atrakcyjną opcją dla Lunatyka. - Tutaj możemy się natknąć raczej na uczniów spragnionych chwili samotności.
Wytarł dłonie o szatę i rozpiął ją pod szyją, czując nagły przypływ gorąca. Świetnie, jeszcze tego brakowało, by dostał gorączki i był unieruchomiony w skrzydle szpitalnym. Znając pielęgniarkę, zapewne nie wypuściłaby go przez kilka dni, by nie pozarażał innych uczniów. Z drugiej strony takie rozwiązanie było bardziej niż rozsądne - chodząc po zamku tylko rozsiewał wszędzie ewentualne zarazki i narażał tym swoich kolegów i koleżanki. Znów spojrzał na młodszego Blacka. Cóż, jego przynajmniej by nie żałował.
- Może po prostu zabrakło delikatnych i troskliwych śligońskich dłoni, które by mnie zaprowadziły do pielęgniarki - powiedział z ironią, odwracając się w końcu do niego i krzyżując dłonie na piersiach. - A ty czemu się szwędasz po korytarzu o tej porze? I to sam, bez swojej ślizgońskiej gwardii?
Nie mógł, po prostu nie było opcji, by traktował Ślizgona obojętnie po tym, czego był świadkiem w Skrzydle Szpitalnym. Może miesiąc temu jeszcze jakoś mu się to udawało, bo jedyne co wiedział o Regulusie, to że był bratem Syriusza wciąż wiernym rodzinie i nieodrodnym Ślizgonem ze wszystkimi wężowymi cechami. Nic dziwnego, że brak sympatii, jaki poczuł widząc go z Erin, tak szybko wzrósł: Remus nie miał żadnych powodów, by czuć do Ślizgona cokolwiek innego. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że sam nigdy nie wchodził w zatargi z Regulusem, a i on nie szukał z jego strony żadnej zaczepki. Tak właściwie to nie była nawet milcząca wrogość, ale zwykła obojętność. Oczywiście do chwili feralnego spotkania w szpitalu.
- Nauczyciele patrolują inną część zamku - powiedział, nie odwracając się do Ślizgona i mierząc go swoim spojrzeniem cały czas przez lustro. Taka forma wydawała mu się bardziej bezpieczna, a przy tym stanowiła pewną granicę między innymi. Zbytnia poufałość ze Ślizgonem - jakimkolwiek zresztą - nie była atrakcyjną opcją dla Lunatyka. - Tutaj możemy się natknąć raczej na uczniów spragnionych chwili samotności.
Wytarł dłonie o szatę i rozpiął ją pod szyją, czując nagły przypływ gorąca. Świetnie, jeszcze tego brakowało, by dostał gorączki i był unieruchomiony w skrzydle szpitalnym. Znając pielęgniarkę, zapewne nie wypuściłaby go przez kilka dni, by nie pozarażał innych uczniów. Z drugiej strony takie rozwiązanie było bardziej niż rozsądne - chodząc po zamku tylko rozsiewał wszędzie ewentualne zarazki i narażał tym swoich kolegów i koleżanki. Znów spojrzał na młodszego Blacka. Cóż, jego przynajmniej by nie żałował.
- Może po prostu zabrakło delikatnych i troskliwych śligońskich dłoni, które by mnie zaprowadziły do pielęgniarki - powiedział z ironią, odwracając się w końcu do niego i krzyżując dłonie na piersiach. - A ty czemu się szwędasz po korytarzu o tej porze? I to sam, bez swojej ślizgońskiej gwardii?
Nie mógł, po prostu nie było opcji, by traktował Ślizgona obojętnie po tym, czego był świadkiem w Skrzydle Szpitalnym. Może miesiąc temu jeszcze jakoś mu się to udawało, bo jedyne co wiedział o Regulusie, to że był bratem Syriusza wciąż wiernym rodzinie i nieodrodnym Ślizgonem ze wszystkimi wężowymi cechami. Nic dziwnego, że brak sympatii, jaki poczuł widząc go z Erin, tak szybko wzrósł: Remus nie miał żadnych powodów, by czuć do Ślizgona cokolwiek innego. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że sam nigdy nie wchodził w zatargi z Regulusem, a i on nie szukał z jego strony żadnej zaczepki. Tak właściwie to nie była nawet milcząca wrogość, ale zwykła obojętność. Oczywiście do chwili feralnego spotkania w szpitalu.
- Regulus Black
Re: Męska łazienka
Pią Lut 06, 2015 10:07 pm
Oho, wrócił do normalności. Regulus chyba wolał go przytulonego w miłosnym uścisku do sedesu. Był wtedy nieco mniej irytujący. Prefekt, pf. Młodszy Black miał równie dobre oceny co Remus, choć zapewne Lupinowi łatwiej przychodziło ich zdobywanie. Gdyby brunet wziął na siebie jeszcze zajęcie prefekta Slytherinu, miałby za dużo na głowie i nie dałby rady znaleźć czasu na swoją perfekcyjność.
- Tak, natknąłeś się na mnie. - mruknął, bo uznał za odpowiedź na większość jego wypowiedzi. Poza tą o dłoniach. Cholera, znowu przed jego oczami stanął wizerunek tej wiedźmy, Rockers, po której delikatnym i troskliwym dotyku została ta cholerna blizna - blada, ale zapewne dało się ją dostrzec nawet z bezpiecznej odległości, którą zachowywał Gryfon. Zapewne umiał na tyle dobrze połączyć fakty, że miało to związek z jego wylądowaniem w Skrzydle właśnie tamtej nocy, kiedy z opatrunkiem w miejscu teraźniejszej blizny przyłapał Lupina z Erin.
Te delikatne i troskliwe dłonie przydałyby się Gryfonowi. Czuł od niego wrogość i w sumie jakoś nie był zdziwiony. Miał niesamowity talent do wywoływania u panny Potter sprzecznych emocji w ciągu jednej sekundy. Jednego dnia - przyjaciel, następnego - znienawidzony palant. Nienawiść była bezpieczniejszą opcją w tym wypadku. Nie chciał ranić Erin... Kiedyś go rozumiała. Ale odsunąć ją było łatwiej...
Łatwiej jest roztaczać nienawiść, zwłaszcza będąc tym gorszym Blackiem.
- Gdyby mnie tu nie było, przyozdobiłbyś pawiem najbliższy obraz, naprawdę nie wystarczy Ci? - mruknął pod nosem.
Co za głupie pytania. Gdyby go zostawił, poszedłby do tej biblioteki i miałby wszystko z głowy. A tak trzeba było zająć się tym debilem, bo zapewne zrobi sobie krzywdę. A miał zająć się dawną przyjaciółką Regulusa.
- Jakim idiotą trzeba być, żeby próbować się przypodobać w takim stanie? Powinieneś wrócić do Skrzydła Szpitalnego... W końcu lubisz tam przebywać. - na ustach chłopaka pojawił się ironiczny uśmieszek. Ojej, a nie chciał nawiązywać do wydarzeń z tamtego dnia, jakoś samo się nasunęło. Może to dlatego, że nie miał zbyt wielu perypetii z Remusem...
- Tak, natknąłeś się na mnie. - mruknął, bo uznał za odpowiedź na większość jego wypowiedzi. Poza tą o dłoniach. Cholera, znowu przed jego oczami stanął wizerunek tej wiedźmy, Rockers, po której delikatnym i troskliwym dotyku została ta cholerna blizna - blada, ale zapewne dało się ją dostrzec nawet z bezpiecznej odległości, którą zachowywał Gryfon. Zapewne umiał na tyle dobrze połączyć fakty, że miało to związek z jego wylądowaniem w Skrzydle właśnie tamtej nocy, kiedy z opatrunkiem w miejscu teraźniejszej blizny przyłapał Lupina z Erin.
Te delikatne i troskliwe dłonie przydałyby się Gryfonowi. Czuł od niego wrogość i w sumie jakoś nie był zdziwiony. Miał niesamowity talent do wywoływania u panny Potter sprzecznych emocji w ciągu jednej sekundy. Jednego dnia - przyjaciel, następnego - znienawidzony palant. Nienawiść była bezpieczniejszą opcją w tym wypadku. Nie chciał ranić Erin... Kiedyś go rozumiała. Ale odsunąć ją było łatwiej...
Łatwiej jest roztaczać nienawiść, zwłaszcza będąc tym gorszym Blackiem.
- Gdyby mnie tu nie było, przyozdobiłbyś pawiem najbliższy obraz, naprawdę nie wystarczy Ci? - mruknął pod nosem.
Co za głupie pytania. Gdyby go zostawił, poszedłby do tej biblioteki i miałby wszystko z głowy. A tak trzeba było zająć się tym debilem, bo zapewne zrobi sobie krzywdę. A miał zająć się dawną przyjaciółką Regulusa.
- Jakim idiotą trzeba być, żeby próbować się przypodobać w takim stanie? Powinieneś wrócić do Skrzydła Szpitalnego... W końcu lubisz tam przebywać. - na ustach chłopaka pojawił się ironiczny uśmieszek. Ojej, a nie chciał nawiązywać do wydarzeń z tamtego dnia, jakoś samo się nasunęło. Może to dlatego, że nie miał zbyt wielu perypetii z Remusem...
- Remus J. Lupin
Re: Męska łazienka
Pon Lut 09, 2015 10:13 am
Merlinie, co on tu jeszcze robi? Nie może sobie iść gdzieś gnębić pierwszoroczniaków i dając tym samym Lupinowi powód do zaprowadzenia go do opiekuna domu i patrzenia, jak Black dostaje szlaban? Mało honorowe zachowanie jak na Gryfona, ale od pewnego czasu chłopak był rozdrażniony już na samą myśl o Ślizgonie. Nie miał pojęcia, co łączy go z Erin, nie wiedział, jak wyjaśnić sobie zachowanie ze Skrzydła Szpitalnego, a zapytanie o to dziewczyny było całkowicie niemożliwe. Widział jaką reakcję wywołało samo spotkanie, mógł się więc spodziewać, że temat Regulusa był dla niej dość przykry. Co swoją dawało Remusowi małą satysfakcję, że relacja tej dwójki nie opiera się na czym... poważniejszym.
- Jestem pewien, że każdy przyozdobiony pawiem obraz zostałby wkrótce wyczyszczony prze Filcha... albo przez jakiegoś biednego Ślizgona, który miał nieszczęście podpaść prefektowi - odwarknął w nagłym impulsie irytacji, wcale nie siląc się już na miły lub przynajmniej obojętny ton. Tak łatwo było ponieść się emocjom. Oddać całej swojej frustracji, gromadzonej i duszonej w najciemniejszych zakątkach duszy. Jedno zaklęcie mogło sprowokować bójkę. Rzucone bez powodu, w cichej desperacji i pragnieniu, by znów wrócić do normalności.
Regulus był doskonałą ofiarą, doskonałym katalizatorem - Lupin zawsze mógł się wytłumaczyć, że to Ślizgon go sprowokował albo że bójka była wynikiem prywatnych zatargów. Mimo że rzeczywiste powody, dla których Remus chciał po prostu coś zrobić, gromadziły się w nim od wielu lat. Zawsze się czuł tak przed pełnią; zawsze wychodziło z niego wtedy wszystko, co nieodpowiednie i złe. Ale do tej pory udawało mu się nad tym panować. Tylko że teraz... teraz był zakochany i całą swoją siłę, całą swoją stabilność emocjonalną kierował na to, by opanować to nowe uczucie.
Patrzył przez chwilę na Regulusa z zaciętym wyrazem twarzy, zaciskając zęby. Uspokoił oddech. Może i byłeś wilkołakiem, Remusie, ale jesteś też człowiekiem, który potrafi panować przynajmniej nad swoją ludzką naturą. Zrób to.
Mimo że wspomnienie Skrzydła Szpitalnego znów wzbudziło w nim irytację, zdobył się nawet na lekki uśmiech. Nie miał pojęcia, czy Ślizgon prowokuje go przypadkowo czy też jego działania były w pełni zamierzone, ale w tej chwili nie było to ważne. Nie miał zamiaru dać się sprowokować.
- Może jest jakiś szczególny powód, dla którego lubię tam przebywać - odpowiedział cicho, mierząc Blacka wyzywającym spojrzeniem. - Może jest ktoś... pewna osoba, dla której mógłbym codziennie dawać sobie coś łamać, żeby tylko mnie odwiedzała? - dodał, podchodząc bliżej i po raz pierwszy od bardzo dawna przyjrzał się młodemu Blackowi z bliska. Chłopak się nie cofnął, co ucieszyło Remusa, bo nie chciał konfrontacji z tchórzem, który wycofuje się przy większym kontakcie. - Może jest ktoś, przy kim codzienne wizyty w szpitalu wydają się czymś przyjemnym. O ile nagle ktoś nam nie przeszkadza. Co was łączy, Black? - zapytał ostro.
- Jestem pewien, że każdy przyozdobiony pawiem obraz zostałby wkrótce wyczyszczony prze Filcha... albo przez jakiegoś biednego Ślizgona, który miał nieszczęście podpaść prefektowi - odwarknął w nagłym impulsie irytacji, wcale nie siląc się już na miły lub przynajmniej obojętny ton. Tak łatwo było ponieść się emocjom. Oddać całej swojej frustracji, gromadzonej i duszonej w najciemniejszych zakątkach duszy. Jedno zaklęcie mogło sprowokować bójkę. Rzucone bez powodu, w cichej desperacji i pragnieniu, by znów wrócić do normalności.
Regulus był doskonałą ofiarą, doskonałym katalizatorem - Lupin zawsze mógł się wytłumaczyć, że to Ślizgon go sprowokował albo że bójka była wynikiem prywatnych zatargów. Mimo że rzeczywiste powody, dla których Remus chciał po prostu coś zrobić, gromadziły się w nim od wielu lat. Zawsze się czuł tak przed pełnią; zawsze wychodziło z niego wtedy wszystko, co nieodpowiednie i złe. Ale do tej pory udawało mu się nad tym panować. Tylko że teraz... teraz był zakochany i całą swoją siłę, całą swoją stabilność emocjonalną kierował na to, by opanować to nowe uczucie.
Patrzył przez chwilę na Regulusa z zaciętym wyrazem twarzy, zaciskając zęby. Uspokoił oddech. Może i byłeś wilkołakiem, Remusie, ale jesteś też człowiekiem, który potrafi panować przynajmniej nad swoją ludzką naturą. Zrób to.
Mimo że wspomnienie Skrzydła Szpitalnego znów wzbudziło w nim irytację, zdobył się nawet na lekki uśmiech. Nie miał pojęcia, czy Ślizgon prowokuje go przypadkowo czy też jego działania były w pełni zamierzone, ale w tej chwili nie było to ważne. Nie miał zamiaru dać się sprowokować.
- Może jest jakiś szczególny powód, dla którego lubię tam przebywać - odpowiedział cicho, mierząc Blacka wyzywającym spojrzeniem. - Może jest ktoś... pewna osoba, dla której mógłbym codziennie dawać sobie coś łamać, żeby tylko mnie odwiedzała? - dodał, podchodząc bliżej i po raz pierwszy od bardzo dawna przyjrzał się młodemu Blackowi z bliska. Chłopak się nie cofnął, co ucieszyło Remusa, bo nie chciał konfrontacji z tchórzem, który wycofuje się przy większym kontakcie. - Może jest ktoś, przy kim codzienne wizyty w szpitalu wydają się czymś przyjemnym. O ile nagle ktoś nam nie przeszkadza. Co was łączy, Black? - zapytał ostro.
- Regulus Black
Re: Męska łazienka
Pon Lut 09, 2015 7:21 pm
Przymknął od razu oczy, a wargi ścisnął w wąski pasek. Nagle poczuł mniejszą ilość szacunku do tego człowieka, a przecież darzył go nim. Partolisz sprawę, Lupin, ot co. Kto by pomyślał, że ten przemiły pan prefekt ma ciemną stronę. I to jeszcze tak paskudną.
- Chcesz wykorzystać stanowisko prefekta, żeby załatwiać swoje prywatne sprawy? Niesamowite, jak przemiłym trafem udowadniasz mi, że nie powinieneś tegoż stanowiska mieć! - prychnął głośno. Takie niehonorowe, niedumne zachowanie nie przystawało przedstawicielowi tego domu. To już nie była nawet przestroga, a próżne grożenie. Czy naprawdę uczucie do jednej dziewczyny mogło go doprowadzić do takiego stanu?
Regulus nigdy nie poczuł silnego uczucia do żadnej damy. Był zbyt zajęty sobą i swoimi problemami. Oczywiście, nie było nawet co mówić o Neve Collins, ich relacja była oparta na zupełnie innym uczuciu, choć przyznawał, że było silne. Ale nie takie.
Oczywiście Regulus nie miał prawa wiedzieć, że cykl księżyca może mieć jakikolwiek wpływ na zachowanie Remusa. Skąd? Syriusz nigdy mu się nie zwierzał A tego, że czasem wchodząc do jego pokoju kątem oka mógł zauważyć książki o animagii, nie uważał choćby za coś, co można połączyć z Remusem czy każdym innym z Huncwotów. Nie miał pojęcia też, że te książki mają związek z tym, że jego bratu już się udało. Sądził, że to do szkoły lub zwykłe, próżne zainteresowanie.
Uśmiechnął się prowokacyjnie, nie cofając się ani kroku. Był Ślizgonem, to jasne. Każdy Ślizgon ma swoje ślizgońskie cechy, ale tak samo, jak indywidualne. Chociaż do domu Salazara Slytherina przypisane zostało tchórzostwo, to akurat Regulus się nie uginał przed walką, chociaż osobiście odwaga nie była w każdym przypadku dla niego dobrą cechą. Raczej działanie, krok do przodu. Dlatego jeszcze Remus nie malał w jego oczach.
- Jakie to romantyczne! - zaczął z pogardą w głosie. W duchu jednak czuł iskierkę zadowolenia. Przynajmniej Erin szybko zapomni o przykrości, którą sam jej sprawiał. Miała człowieka, który chciał o nią dbać... To bardzo ważne.
Na twarzy Blacka trwał uśmiech, ale oczy... oczy były zupełnie nieobecne. Przez to ten wyraz twarzy wydawał się jeszcze bardziej wyzywający... Zupełnie jakby mówił Nie wymagasz mojej pełnej uwagi.
- Oślepiło Cię, kiedy tam byłeś? Nienawidzi mnie!
Właśnie tak powinno być.
- A jeśli chcesz więcej szczegółów, dlaczego pytasz mnie? Nie lepiej zapytać jej? Uwierzyłbyś, gdybym powiedział, że ją przeleciałem, a później zostawiłem? - prychnął głośno. To było tak niewiarygodne, że sam nie wierzył w to, co mówi. Mimo to nadal się nie cofał...
- Chcesz wykorzystać stanowisko prefekta, żeby załatwiać swoje prywatne sprawy? Niesamowite, jak przemiłym trafem udowadniasz mi, że nie powinieneś tegoż stanowiska mieć! - prychnął głośno. Takie niehonorowe, niedumne zachowanie nie przystawało przedstawicielowi tego domu. To już nie była nawet przestroga, a próżne grożenie. Czy naprawdę uczucie do jednej dziewczyny mogło go doprowadzić do takiego stanu?
Regulus nigdy nie poczuł silnego uczucia do żadnej damy. Był zbyt zajęty sobą i swoimi problemami. Oczywiście, nie było nawet co mówić o Neve Collins, ich relacja była oparta na zupełnie innym uczuciu, choć przyznawał, że było silne. Ale nie takie.
Oczywiście Regulus nie miał prawa wiedzieć, że cykl księżyca może mieć jakikolwiek wpływ na zachowanie Remusa. Skąd? Syriusz nigdy mu się nie zwierzał A tego, że czasem wchodząc do jego pokoju kątem oka mógł zauważyć książki o animagii, nie uważał choćby za coś, co można połączyć z Remusem czy każdym innym z Huncwotów. Nie miał pojęcia też, że te książki mają związek z tym, że jego bratu już się udało. Sądził, że to do szkoły lub zwykłe, próżne zainteresowanie.
Uśmiechnął się prowokacyjnie, nie cofając się ani kroku. Był Ślizgonem, to jasne. Każdy Ślizgon ma swoje ślizgońskie cechy, ale tak samo, jak indywidualne. Chociaż do domu Salazara Slytherina przypisane zostało tchórzostwo, to akurat Regulus się nie uginał przed walką, chociaż osobiście odwaga nie była w każdym przypadku dla niego dobrą cechą. Raczej działanie, krok do przodu. Dlatego jeszcze Remus nie malał w jego oczach.
- Jakie to romantyczne! - zaczął z pogardą w głosie. W duchu jednak czuł iskierkę zadowolenia. Przynajmniej Erin szybko zapomni o przykrości, którą sam jej sprawiał. Miała człowieka, który chciał o nią dbać... To bardzo ważne.
Na twarzy Blacka trwał uśmiech, ale oczy... oczy były zupełnie nieobecne. Przez to ten wyraz twarzy wydawał się jeszcze bardziej wyzywający... Zupełnie jakby mówił Nie wymagasz mojej pełnej uwagi.
- Oślepiło Cię, kiedy tam byłeś? Nienawidzi mnie!
Właśnie tak powinno być.
- A jeśli chcesz więcej szczegółów, dlaczego pytasz mnie? Nie lepiej zapytać jej? Uwierzyłbyś, gdybym powiedział, że ją przeleciałem, a później zostawiłem? - prychnął głośno. To było tak niewiarygodne, że sam nie wierzył w to, co mówi. Mimo to nadal się nie cofał...
- Remus J. Lupin
Re: Męska łazienka
Pon Lut 09, 2015 8:12 pm
Zignorować go, tylko to się liczyło. Mimo że dłonie Remusa zaciśnięte w pięści stały się praktycznie blade, a usta wąsko zaciśnięte, jeszcze nad sobą panował. Po części sam sprowokował Regulusa do takiej odpowiedzi i był mu wdzięczny, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał, że chłopak mu się odgryzł. To też znaczyło, że gdzieś tam w ślizgońskiej duszy jest jeszcze jakaś niewielka część instynktu samozachowawczego. Może gdyby inne środowisko, inni znajomi... i inna rodzina, z młodego Blacka coś by jeszcze wyrosło. Chociaż i teraz, co Remus niechętnie przyznawał, Ślizgon nie musiał chyba narzekać na brak zainteresowania. Nie dość, że miał całkiem ekhem, przyjemną aparycję, to jeszcze ten jego paskudny, mroczny charakter działał pewnie jak lep na dziewczyny.
Zresztą to chyba było rodzinne, pomyślał, wspominając wianuszek dziewczyn kręcących się wokół Syriusza. Ich chichotanie było niekiedy tak nieznośne, że Lunatyk musiał się ewakuować do biblioteki, by nie wybuchnąć irytacją i złością w Pokoju Wspólnym.
- Panie Black - zaczął, celowo korzystając z oficjalnego tonu, który budował między nimi jeszcze większą barierę. - Nawet pan nie wie, jaką mi sprawił przyjemność tym wyznaniem - sugestywnie akcentował wyrazy, ściszając głos z każdym kolejnym słowem. - Nie, nie oślepłem, wręcz przeciwnie, można nawet powiedzieć, że aż za bardzo widziałem, jak oderwała się ode mnie, gdy tylko zobaczyła biednego, zahukanego Ślizgona. - Złość buzowała w nim tak mocno, że prawie czuł jak przepływa przez żyły, kumulując się w każdym zakątku jego ciała, poruszając nerwy i napinając mięśnie. Pragnienie, by złapać Blacka za fraki i porządnie nim potrząsnąć, posuwając się do przemocy fizycznej, było tak gwałtowne, że przeraziło samego Lupina. Już dawno się tak nie czuł. Właściwie to nigdy się tak nie czuł, nie wliczając w to przemiany. Może gdyby Regulus wiedział, do jakiego stanu doprowadził Gryfona, wykazałby więcej ostrożności.
Zaciśnięte pięści zadrżały.
- Uwierzyć ślizgońskiej gadzinie? - warknął przez zęby, łapiąc go za szatę na piersiach. Przysunął się jeszcze bliżej, mierząc go ostrym, przeszywającym spojrzeniem i walcząc sam ze sobą. Tak łatwo byłoby się poddać, wyciągnąć rękę uzbrojoną w różdżkę albo i drugą, podnieść wysoko, wycelować... i patrzeć, jak arystokratyczna gęba Blacka pokrywa się krwią. Wystarczyły jeden szybki ruch. I może właśnie to powinien zrobić? Już samo wspomnienie możliwości, że Erin mogłaby... Zamknął oczy, oddychając ciężko. Dłonie, zaciśnięte teraz na materiale szaty Regulusa, puściły go i Remus się odsunął, starając się opanować oddech.
- Naprawdę myślisz, że mnie interesuje wasza... więź? - prawie wypluł ostatnie słowo. - Naprawdę myślisz, że pytam po to, by zaspokoić swoją chorą ciekawość? Płakała, Black. Płakała przez Ciebie, a ja nie chcę, by się to powtórzyło. Nie chcę jej wspominać o żałosnym Ślizgonie. Nie chce jej wypytywać o imitację chłopaka, który doprowadził ją do takiego stanu. Chcę, żeby o Tobie zapomniała raz na zawsze. - Nagle poczuł, jak cały balonik w nagromadzonymi emocjami po prostu pękł. Nie czuł już ani złości, ani wściekłości. Miał tego po prostu dość. Wszczynanie kłótni było bezsensowne.
Zresztą to chyba było rodzinne, pomyślał, wspominając wianuszek dziewczyn kręcących się wokół Syriusza. Ich chichotanie było niekiedy tak nieznośne, że Lunatyk musiał się ewakuować do biblioteki, by nie wybuchnąć irytacją i złością w Pokoju Wspólnym.
- Panie Black - zaczął, celowo korzystając z oficjalnego tonu, który budował między nimi jeszcze większą barierę. - Nawet pan nie wie, jaką mi sprawił przyjemność tym wyznaniem - sugestywnie akcentował wyrazy, ściszając głos z każdym kolejnym słowem. - Nie, nie oślepłem, wręcz przeciwnie, można nawet powiedzieć, że aż za bardzo widziałem, jak oderwała się ode mnie, gdy tylko zobaczyła biednego, zahukanego Ślizgona. - Złość buzowała w nim tak mocno, że prawie czuł jak przepływa przez żyły, kumulując się w każdym zakątku jego ciała, poruszając nerwy i napinając mięśnie. Pragnienie, by złapać Blacka za fraki i porządnie nim potrząsnąć, posuwając się do przemocy fizycznej, było tak gwałtowne, że przeraziło samego Lupina. Już dawno się tak nie czuł. Właściwie to nigdy się tak nie czuł, nie wliczając w to przemiany. Może gdyby Regulus wiedział, do jakiego stanu doprowadził Gryfona, wykazałby więcej ostrożności.
Zaciśnięte pięści zadrżały.
- Uwierzyć ślizgońskiej gadzinie? - warknął przez zęby, łapiąc go za szatę na piersiach. Przysunął się jeszcze bliżej, mierząc go ostrym, przeszywającym spojrzeniem i walcząc sam ze sobą. Tak łatwo byłoby się poddać, wyciągnąć rękę uzbrojoną w różdżkę albo i drugą, podnieść wysoko, wycelować... i patrzeć, jak arystokratyczna gęba Blacka pokrywa się krwią. Wystarczyły jeden szybki ruch. I może właśnie to powinien zrobić? Już samo wspomnienie możliwości, że Erin mogłaby... Zamknął oczy, oddychając ciężko. Dłonie, zaciśnięte teraz na materiale szaty Regulusa, puściły go i Remus się odsunął, starając się opanować oddech.
- Naprawdę myślisz, że mnie interesuje wasza... więź? - prawie wypluł ostatnie słowo. - Naprawdę myślisz, że pytam po to, by zaspokoić swoją chorą ciekawość? Płakała, Black. Płakała przez Ciebie, a ja nie chcę, by się to powtórzyło. Nie chcę jej wspominać o żałosnym Ślizgonie. Nie chce jej wypytywać o imitację chłopaka, który doprowadził ją do takiego stanu. Chcę, żeby o Tobie zapomniała raz na zawsze. - Nagle poczuł, jak cały balonik w nagromadzonymi emocjami po prostu pękł. Nie czuł już ani złości, ani wściekłości. Miał tego po prostu dość. Wszczynanie kłótni było bezsensowne.
- Regulus Black
Re: Męska łazienka
Pon Lut 09, 2015 9:08 pm
Czy narzekał na brak zainteresowania? Cóż, nie bardzo, on zwyczajnie je ignorował. Wiedział, że Syriuszowi odpowiadał wianuszek dziewczyn, który za nim gonił, ale Regulus miał do tego zupełnie inne podejście. W tym roku kończył dopiero siedemnaście lat, powinien skupić się na nauce, to po pierwsze (oj, w przyszłości na pewno będzie surowym ojcem), po drugie nie każda dama zasługiwała na jego zainteresowanie. I wcale nie chodziło o urodę, ale o oczytanie, inteligencję, dobre pochodzenie. Po prostu kogoś, z kim dobrze będzie się pokazać. Oczywiście, nie miał pojęcia, w jakim rytmie zatrzepocze jego serce, kiedy spotka dziewczynę pasującą do tego rysopisu. Lub dziewczynę, która byłaby zupełną odwrotnością, a może to ona by wywołała odpowiedni rytm...
Uczucia były zbyt skomplikowaną sprawą, aby chciał się ich tykać. Z resztą, widać do czego doprowadzały.
- Nie jestem tu, żeby sprawiać Ci przyjemność, Lupin. - mruknął, ale niespecjalnie widać było jakąś zmianę stosunku, chociaż pojawiła się ona u Remusa. Nie czuł potrzeby, nadal żywił do niego te same uczucia... Nie lubił go, choć szanował za to, że na siebie pracował. Nawet szlama, która stara się coś ze sobą zrobić zawsze będzie więcej warta niż szlama, która nie robi nic. Tę pierwszą byłby w stanie znieść... Może to było dziwne na taką osobę jak on, ale uważał, że nawet błędy rodziców można w choć małym stopniu ciężką pracą. Najmniej poważania w jego oczach mieli ci, którzy dostali wszystko pod nos i nie umieli z tego korzystać.
- Od początku wiedziałem, że wydychałeś czystą zazdrość. To dobrze... - powiedział, a jego wzrok na chwilę powędrował na podłogę i tam został, póki nie poczuł uścisku na szatach.
Cholera jasna no, pogniótł mu koszulę!
Regulus spojrzał na niego z wściekłością w oczach. Tą samą, która powodowała, że stawał się nieco podobniejszy do Syriusza, czego, swoją drogą, nie cierpiał. Nadal wiele ich dzieliło, ale byli braćmi. Charakteru się nie dziedziczy, więc przedstawiciele młodego pokolenia mogli być kim zechcieli (teoretycznie), ale wygląd nadal zawdzięczali kodowi DNA. A ten otrzymali od tych samych rodziców. Wyciągnął różdżkę z kieszeni, po prostu z powodu impulsywnego działania. Czuł zagrożenie, więc chciał mieć, jak się bronić. Całe szczęście, Remus puścił nim Ślizgon zdążył rzucić na niego zaklęcie.
- Więc po cholerę pytasz, skoro i tak nie uwierzysz w odpowiedź? Mógłbym skłamać. A Ty nie zapytasz Erin, czy to prawda. - sugerował mu to, że sam doprowadziłby do zadręczenia się. Naprawdę mógłby powiedzieć coś, co Remus uznałby za zagrożenie, ze strony Blacka, a Lupin nie chcąc spytać o to Erin, ciągle by o tym myślał... Nic dziwnego.
Odsunął się i niemal od razu poprawił koszulę. Teraz była nieco pognieciona... Zupełnie jak cała maska chłopaka. Poczuł zmianę zachowania Remusa od razu... Emanował innymi emocjami. Uczucia zbyt łatwo go rozpraszały, za łatwo pokazywały jego prawdziwe oblicze. Lupin zrobił coś, czego nawet młody Black nie mógł nie docenić...
W życiu możemy żądać w zamian czegokolwiek, jeśli sami coś od siebie damy. Tak więc... Szczerość za szczerość.
- Też bym tego chciał.
Krótkie zdanie i chwilowe spojrzenie smutnych, ciemnozielonych oczu mogło mówić o nim więcej niż najdłuższe wyznania. Erin była dla niego ważna. Była czy jest?
- Widzę, że lepiej się już czujesz. Ale i tak powinieneś iść do Skrzydła, ja muszę w końcu oddać tę książkę. - mruknął. Właśnie, książka, chyba zostawił ją na parapecie... Albo... gdzieś. Zupełnie o niej zapomniał.
Uczucia były zbyt skomplikowaną sprawą, aby chciał się ich tykać. Z resztą, widać do czego doprowadzały.
- Nie jestem tu, żeby sprawiać Ci przyjemność, Lupin. - mruknął, ale niespecjalnie widać było jakąś zmianę stosunku, chociaż pojawiła się ona u Remusa. Nie czuł potrzeby, nadal żywił do niego te same uczucia... Nie lubił go, choć szanował za to, że na siebie pracował. Nawet szlama, która stara się coś ze sobą zrobić zawsze będzie więcej warta niż szlama, która nie robi nic. Tę pierwszą byłby w stanie znieść... Może to było dziwne na taką osobę jak on, ale uważał, że nawet błędy rodziców można w choć małym stopniu ciężką pracą. Najmniej poważania w jego oczach mieli ci, którzy dostali wszystko pod nos i nie umieli z tego korzystać.
- Od początku wiedziałem, że wydychałeś czystą zazdrość. To dobrze... - powiedział, a jego wzrok na chwilę powędrował na podłogę i tam został, póki nie poczuł uścisku na szatach.
Cholera jasna no, pogniótł mu koszulę!
Regulus spojrzał na niego z wściekłością w oczach. Tą samą, która powodowała, że stawał się nieco podobniejszy do Syriusza, czego, swoją drogą, nie cierpiał. Nadal wiele ich dzieliło, ale byli braćmi. Charakteru się nie dziedziczy, więc przedstawiciele młodego pokolenia mogli być kim zechcieli (teoretycznie), ale wygląd nadal zawdzięczali kodowi DNA. A ten otrzymali od tych samych rodziców. Wyciągnął różdżkę z kieszeni, po prostu z powodu impulsywnego działania. Czuł zagrożenie, więc chciał mieć, jak się bronić. Całe szczęście, Remus puścił nim Ślizgon zdążył rzucić na niego zaklęcie.
- Więc po cholerę pytasz, skoro i tak nie uwierzysz w odpowiedź? Mógłbym skłamać. A Ty nie zapytasz Erin, czy to prawda. - sugerował mu to, że sam doprowadziłby do zadręczenia się. Naprawdę mógłby powiedzieć coś, co Remus uznałby za zagrożenie, ze strony Blacka, a Lupin nie chcąc spytać o to Erin, ciągle by o tym myślał... Nic dziwnego.
Odsunął się i niemal od razu poprawił koszulę. Teraz była nieco pognieciona... Zupełnie jak cała maska chłopaka. Poczuł zmianę zachowania Remusa od razu... Emanował innymi emocjami. Uczucia zbyt łatwo go rozpraszały, za łatwo pokazywały jego prawdziwe oblicze. Lupin zrobił coś, czego nawet młody Black nie mógł nie docenić...
W życiu możemy żądać w zamian czegokolwiek, jeśli sami coś od siebie damy. Tak więc... Szczerość za szczerość.
- Też bym tego chciał.
Krótkie zdanie i chwilowe spojrzenie smutnych, ciemnozielonych oczu mogło mówić o nim więcej niż najdłuższe wyznania. Erin była dla niego ważna. Była czy jest?
- Widzę, że lepiej się już czujesz. Ale i tak powinieneś iść do Skrzydła, ja muszę w końcu oddać tę książkę. - mruknął. Właśnie, książka, chyba zostawił ją na parapecie... Albo... gdzieś. Zupełnie o niej zapomniał.
- Remus J. Lupin
Re: Męska łazienka
Pon Lut 09, 2015 9:59 pm
Poprawiał i macał tą koszulę, jakby była co najmniej ósmym cudem świata. Ciekawe czy codziennie raną z taką skrupulatnością zakłada skarpetki i każdą z nich idealnie układa, by przypadkiem nie ułożyła się źle w bucie. Może i Regulus nie był tu dla jego przyjemności, ale nic nie stało na przeszkodzie, by Remus się dobrze bawił, skoro i tak jest skazany na Ślizgona. Przeklęty gówniarz, że też właśnie wtedy musiał przechodzić korytarzem. Jakby nie mógł go zostawić w spokoju i pozwolić, by nie niepokojony przez nikogo spokojnie zwymiotował do doniczki. Ze złośliwą satysfakcją pomyslał o Filchu, który musiałby to potem sprzątać. Zresztą należało mu się za te wszystkie bezsensowne i bezpodstawne oskarżenia kierowane w stronę Huncwotów.
- Nie wyjdziesz stąd, Black, póki nie przedstawisz mi swojej wersji. Niezależnie od tego, jak szalona, podkoloryzowana czy zmyślona by ona była - powiedział zmęczonym głosem, mierząc Ślizgona spojrzeniem spod półprzymkniętych powiek. - A jeśli się wymkniesz jak ostatni tchórz, to możesz być pewien, że twoje życie stanie się jeszcze bardziej skomplikowane niż dotychczas. Skoro zawlokłeś mnie już do łazienki, budząc w sobie resztki człowieczeństwa, to spróbuj się zmobilizować do większego wysiłku.
Oparł się o ścianę i osunął w dół, siadając po turecku z wyprostowanymi plecami, wciąż nie spuszczając z Blacka wzroku. Postawił wszystko na jedno kartę. Regulus nie miał powodu, by mu o wszystkim mówić, ale jeśli Remus dobrze podejrzewał, to przynajmniej wcześniej jego więź z Erin była na tyle mocna, by jej utrata przyprawiła dziewczynę o łzy. Jeśli Ślizgon pamięta z tego choć odrobinę, to powinien zostać. Jeśli nie z poczucia obowiązku, to przynajmniej z ciekawości. No i nie zaszkodziło zagrać na ego dumie, wspominając o tchórzostwie.
- Prosta sprawa, Black. Jesteśmy sami, nie musimy udawać. Szczerość za szczerość - powiedział, kompletnie nieświadomy, że chwilę wcześniej o tym samym pomyślał Regulus.
- Nie wyjdziesz stąd, Black, póki nie przedstawisz mi swojej wersji. Niezależnie od tego, jak szalona, podkoloryzowana czy zmyślona by ona była - powiedział zmęczonym głosem, mierząc Ślizgona spojrzeniem spod półprzymkniętych powiek. - A jeśli się wymkniesz jak ostatni tchórz, to możesz być pewien, że twoje życie stanie się jeszcze bardziej skomplikowane niż dotychczas. Skoro zawlokłeś mnie już do łazienki, budząc w sobie resztki człowieczeństwa, to spróbuj się zmobilizować do większego wysiłku.
Oparł się o ścianę i osunął w dół, siadając po turecku z wyprostowanymi plecami, wciąż nie spuszczając z Blacka wzroku. Postawił wszystko na jedno kartę. Regulus nie miał powodu, by mu o wszystkim mówić, ale jeśli Remus dobrze podejrzewał, to przynajmniej wcześniej jego więź z Erin była na tyle mocna, by jej utrata przyprawiła dziewczynę o łzy. Jeśli Ślizgon pamięta z tego choć odrobinę, to powinien zostać. Jeśli nie z poczucia obowiązku, to przynajmniej z ciekawości. No i nie zaszkodziło zagrać na ego dumie, wspominając o tchórzostwie.
- Prosta sprawa, Black. Jesteśmy sami, nie musimy udawać. Szczerość za szczerość - powiedział, kompletnie nieświadomy, że chwilę wcześniej o tym samym pomyślał Regulus.
- Regulus Black
Re: Męska łazienka
Pon Lut 09, 2015 11:26 pm
Niby nie wyszedł stąd wcześniej, więc teraz pewnie nie było odwrotu. Sam się na to skazał... Teraz musiał przecierpieć.
Spojrzał na Lupina jak na kompletnego kretyna i uniósł brew w górę. No serio? W takim stanie myślał, że Regulus weźmie na poważnie jego groźby? Przecież z powodu tej przypadłości żołądkowej mógł go spokojnie powalić... Palcem. Zapewne w normalnych warunkach miałby z tym większe problemy, ale Remus był teraz blady i zapewne niezdolny do poważniejszej bitwy. Mógłby go popchnąć i uciec.
Ale miałby później kłopoty.
Najpierw prychnął cichym śmiechem pod nosem, jego usta przyozdobił uśmiech, który zaraz zniknął. Nie było specjalnie logicznego wyjścia z tej sytuacji... Co więc mógł zrobić? Doceniał to, że Gryfonowi zależy na Erin. Ale czy naprawdę mógłby zrobić dla niego wyjątek? Był kumplem jego brata... Jednym z tych, którzy mu go odebrali...
Tak przynajmniej od początku chciał sobie wmawiać, żeby tylko nie dopuścić do zranionego wnętrza tego, że to była jego wina, nawet w małej części. A była.
- Próbujesz mnie sprowokować, abym uniósł się dumą? - spytał po prostu. Trochę mu się udawało, Black nie chciał być w niczyich oczach uznawany za tchórza. Nawet w oczach Huncwota.
Oparł się o ścianę, przymykając oczy lekko i tym zwyczajnym, znużonym wzrokiem spoglądał na Lupina, zastanawiając się co zrobić z jego problemem. Gdzie byli jego kumple, kiedy byli potrzebni? Mógłby wpaść tu Potter, zacząć wyzywać Regulusa i ten miałby pretekst, aby się odgryźć i wybiec, zasłaniając się dumą Blacków i czystością krwi.
Remus burzył odpowiadającą im hierarchię. Huncwot i Regulus Black... Tak nie powinno być.
Z resztą on sam nie wiedział co mu powiedzieć.
- Dobra więc... co chcesz wiedzieć?
Spojrzał na Lupina jak na kompletnego kretyna i uniósł brew w górę. No serio? W takim stanie myślał, że Regulus weźmie na poważnie jego groźby? Przecież z powodu tej przypadłości żołądkowej mógł go spokojnie powalić... Palcem. Zapewne w normalnych warunkach miałby z tym większe problemy, ale Remus był teraz blady i zapewne niezdolny do poważniejszej bitwy. Mógłby go popchnąć i uciec.
Ale miałby później kłopoty.
Najpierw prychnął cichym śmiechem pod nosem, jego usta przyozdobił uśmiech, który zaraz zniknął. Nie było specjalnie logicznego wyjścia z tej sytuacji... Co więc mógł zrobić? Doceniał to, że Gryfonowi zależy na Erin. Ale czy naprawdę mógłby zrobić dla niego wyjątek? Był kumplem jego brata... Jednym z tych, którzy mu go odebrali...
Tak przynajmniej od początku chciał sobie wmawiać, żeby tylko nie dopuścić do zranionego wnętrza tego, że to była jego wina, nawet w małej części. A była.
- Próbujesz mnie sprowokować, abym uniósł się dumą? - spytał po prostu. Trochę mu się udawało, Black nie chciał być w niczyich oczach uznawany za tchórza. Nawet w oczach Huncwota.
Oparł się o ścianę, przymykając oczy lekko i tym zwyczajnym, znużonym wzrokiem spoglądał na Lupina, zastanawiając się co zrobić z jego problemem. Gdzie byli jego kumple, kiedy byli potrzebni? Mógłby wpaść tu Potter, zacząć wyzywać Regulusa i ten miałby pretekst, aby się odgryźć i wybiec, zasłaniając się dumą Blacków i czystością krwi.
Remus burzył odpowiadającą im hierarchię. Huncwot i Regulus Black... Tak nie powinno być.
Z resztą on sam nie wiedział co mu powiedzieć.
- Dobra więc... co chcesz wiedzieć?
- Remus J. Lupin
Re: Męska łazienka
Wto Lut 10, 2015 11:32 am
Ledwo opanował uśmiech. Absurdalność sytuacji go rozbawiła i jednocześnie sprawiła, że przynajmniej dla Remusa atmosfera stała się mniej gęsta. Siedzi sobie jakby nigdy nic w towarzystwie Ślizgona, z którym łączy go co najmniej wroga obojętność. I to chwilę po tym, gdy malowniczo wypluwał swoje płuca za zamkniętymi drzwiami kabiny. Czyż życie nie jest dziwne, a los przewrotny?
- Najwyraźniej nawet nie muszę się posuwać do zbyt wyszukanej prowokacji - wzruszył ramionami, obserwując jak Black opiera swój arystokratyczny tyłek o ścianę. Ten gest był tak podobny do tego, jaki wykonywał Syriusz, że Lupin mimowolnie zaczął porównywać obu braci. Czy jest możliwe, by dwie osoby, krew z krwi, różniły się od siebie tak diametralnie? Nie chciał wnikać w to, co kierowało każdym z nim. On sam i jego rodzina tworzyli szczęśliwy, wiecznie pogodny element społecznej układanki; przynajmniej do czasu, gdy nie został on brutalnie zaburzony, ale i wtedy robili wszystko, by być szczęśliwymi ludźmi. A Blackowie? Czasami miał wrażenie, że sami szukają problemów i rodzinnych komplikacji na siłę.
- Może zacznijmy od tego, że mi wyjaśnisz, dlaczego bywasz niekiedy takim wielkim dupkiem. Twoje spojrzenia rzucane na niewinnych pierwszoroczniaków i nie tylko, mogłyby z powodzeniem zamrozić pół Hogwartu. Po co ten mur, Black?
Zamknął oczy, by Regulus nie dostrzegł w nich rosnącego rozbawienia. Raczej spodziewał się zupełnie innego pytania, może nawet jakiegoś słownego ataku. Ale chyba w żadnym razie nie przypuszczał, że Remus zada mu pytanie tak odległe od tego, o czym chwilę wcześniej dyskutowali. Gryfon nie mógł jednak zrezygnować z szansy, jaką dawał mu los. Od dawna obserwował rodzeństwo Potterów, które choć czasem sobie dogryzało, żyło jednak w całkowitej zgodzie. I widział rodzeństwo Blacków, które, jeśli tylko nadarzyła się okazja, skakało sobie do gardła.
Musiała być jakaś przyczyna. Syriusz jej nie zdradził, bo nie chciał albo nie wiedział sam, co nimi powodowało. A Regulus... Cóż, raczej nie był typem chłopaka, który chętnie by o tym sam opowiedział. Chyba że nagle znalazłby się sam na sam w męskiej łazience z pewnym Gryfonem.
- Najwyraźniej nawet nie muszę się posuwać do zbyt wyszukanej prowokacji - wzruszył ramionami, obserwując jak Black opiera swój arystokratyczny tyłek o ścianę. Ten gest był tak podobny do tego, jaki wykonywał Syriusz, że Lupin mimowolnie zaczął porównywać obu braci. Czy jest możliwe, by dwie osoby, krew z krwi, różniły się od siebie tak diametralnie? Nie chciał wnikać w to, co kierowało każdym z nim. On sam i jego rodzina tworzyli szczęśliwy, wiecznie pogodny element społecznej układanki; przynajmniej do czasu, gdy nie został on brutalnie zaburzony, ale i wtedy robili wszystko, by być szczęśliwymi ludźmi. A Blackowie? Czasami miał wrażenie, że sami szukają problemów i rodzinnych komplikacji na siłę.
- Może zacznijmy od tego, że mi wyjaśnisz, dlaczego bywasz niekiedy takim wielkim dupkiem. Twoje spojrzenia rzucane na niewinnych pierwszoroczniaków i nie tylko, mogłyby z powodzeniem zamrozić pół Hogwartu. Po co ten mur, Black?
Zamknął oczy, by Regulus nie dostrzegł w nich rosnącego rozbawienia. Raczej spodziewał się zupełnie innego pytania, może nawet jakiegoś słownego ataku. Ale chyba w żadnym razie nie przypuszczał, że Remus zada mu pytanie tak odległe od tego, o czym chwilę wcześniej dyskutowali. Gryfon nie mógł jednak zrezygnować z szansy, jaką dawał mu los. Od dawna obserwował rodzeństwo Potterów, które choć czasem sobie dogryzało, żyło jednak w całkowitej zgodzie. I widział rodzeństwo Blacków, które, jeśli tylko nadarzyła się okazja, skakało sobie do gardła.
Musiała być jakaś przyczyna. Syriusz jej nie zdradził, bo nie chciał albo nie wiedział sam, co nimi powodowało. A Regulus... Cóż, raczej nie był typem chłopaka, który chętnie by o tym sam opowiedział. Chyba że nagle znalazłby się sam na sam w męskiej łazience z pewnym Gryfonem.
- Regulus Black
Re: Męska łazienka
Wto Lut 10, 2015 3:17 pm
Rodzina Blacków była specyficzna. W każdym pokoleniu znajdywały się takie przypadki jak on i Syriusz. Kłótnie niszczyły stosunki z rodzeństwem, czasem tylko z powodu powinności rodzinnych, a uczucia wcale nie zanikały.
Czy w tym przypadku zniknęły? Trudno było stwierdzić.
Przewrócił oczami tylko, typowo, po czym westchnął głośno, spoglądając na Gryfona spod na wpół przymkniętych powiek. Naprawdę sądził, że dlatego, iż nie wychodził w tej łazienki, to zapominał, że miał do czynienia z kumplem brata? Nigdy nie przepadał za wszystkimi Huncwotami. Z resztą nigdy nie byli tak dobrzy i cudowni jak to się mogło wydawać. On mógł mu wypominać chłodne spojrzenia, ale jego koledzy nieraz angażowali się w dręczenie niektórych Ślizgonów. Nie byli święci. A Lupin wprawdzie się sam w to nie angażował... Ale na to patrzył.
Jego brwi uniosły sie znacznie, twarz przybrała zdziwiony wyraz.
- Nie miałeś mnie pytać o Erin? - spytał najpierw. Po co w ogóle zadawał takie pytanie? Przecież nic ich nie łączyło. Prawie nic... Jedynie panna Potter i znajomość z Syriuszem, jednak w tym drugim przypadku emocje były bardzo skrajne. W przypadku dziewczyny, Regulus miał o wiele cieplejszą gamę uczuć. Chciał jej szczęścia...
Wiedział za to, że jej szczęście pojawi się wtedy, kiedy dziewczyna o nim zapomni. Na zawsze.
- Co Cię to obchodzi, Lupin? Nie wystarczy Ci, że znasz dobrze swoich koleżków? - prychnął cicho pod nosem. - Poza tym, od kiedy w ogóle interesuje Cię moja osoba? Jesteś tutaj tylko po to, żeby dowiedzieć się co mnie łączy z Erin, a to jest ciekawszy temat.
Czy w tym przypadku zniknęły? Trudno było stwierdzić.
Przewrócił oczami tylko, typowo, po czym westchnął głośno, spoglądając na Gryfona spod na wpół przymkniętych powiek. Naprawdę sądził, że dlatego, iż nie wychodził w tej łazienki, to zapominał, że miał do czynienia z kumplem brata? Nigdy nie przepadał za wszystkimi Huncwotami. Z resztą nigdy nie byli tak dobrzy i cudowni jak to się mogło wydawać. On mógł mu wypominać chłodne spojrzenia, ale jego koledzy nieraz angażowali się w dręczenie niektórych Ślizgonów. Nie byli święci. A Lupin wprawdzie się sam w to nie angażował... Ale na to patrzył.
Jego brwi uniosły sie znacznie, twarz przybrała zdziwiony wyraz.
- Nie miałeś mnie pytać o Erin? - spytał najpierw. Po co w ogóle zadawał takie pytanie? Przecież nic ich nie łączyło. Prawie nic... Jedynie panna Potter i znajomość z Syriuszem, jednak w tym drugim przypadku emocje były bardzo skrajne. W przypadku dziewczyny, Regulus miał o wiele cieplejszą gamę uczuć. Chciał jej szczęścia...
Wiedział za to, że jej szczęście pojawi się wtedy, kiedy dziewczyna o nim zapomni. Na zawsze.
- Co Cię to obchodzi, Lupin? Nie wystarczy Ci, że znasz dobrze swoich koleżków? - prychnął cicho pod nosem. - Poza tym, od kiedy w ogóle interesuje Cię moja osoba? Jesteś tutaj tylko po to, żeby dowiedzieć się co mnie łączy z Erin, a to jest ciekawszy temat.
- Remus J. Lupin
Re: Męska łazienka
Wto Lut 10, 2015 5:10 pm
Widząc reakcję Blacka nie mógł już dłużej kryć swojego uśmiechu. Ślizgoni byli tacy przewidywalni... właściwie to każdy dorastający chłopak był przewidywalny, Remusa też to nie ominęło. Były sytuacje, w których każdy mógł czytać z niego jak z otwartej księgi, chociaż robił wszystko, by je ograniczyć do minimum. Zastanawiał się nawet, czy jeszcze bardziej nie sprowokować Regulusa, ale uznał, że to byłoby bezcelowe. Wystarczyło mu to, co osiągnął do tej pory. Chłopak nie wyszedł. Został i zdawał się nawet podjąć jego grę.
- Jestem tutaj - powiedział Remus z rozbawieniem, obserwując naburmuszoną minę Ślizgona - bo w swojej łaskawości i trosce o bezpieczeństwo obrazów na korytarzach, postanowiłeś mnie tutaj zaciągnąć. Pewnie gdybym ci się nie oparł - zdusił parsknięcie śmiechu - zaprowadziłbyś mnie do pielęgniarki i czuwał przy moim łóżku całą noc, zmieniając mi kompresy i chłodząc rozpalone czoło.
Ta wizja była tak absurdalna, że Regulus nie mógł potraktować słów Gryfona poważnie. Ale Lupin miał już dość tej obojętnej wrogości, a jeśli chciał wydusić ze Ślizgona prawdę o jego znajomości z Erin, nie mógł tego robić bazując na wzajemnych wrogich spojrzeniach. Nie zamierzał się zaprzyjaźniać z Blackiem, ale mógł przynajmniej się postarać, by ich relacja nie groziła zawsze wyciągnięciem różdżek. W końcu mogli porozmawiać jak cywilizowani czarodzieje. No, przynajmniej Remus mógł.
- Żeby zrozumieć twoją znajomość z Erin, muszę najpierw zrozumieć ciebie. A przynajmniej poznać w większym stopniu niż z mdławych wzmianek Syriusza, które kompletnie nic nie wnoszą - powiedział już nieco poważniej, ale oczy wciąż mu się śmiały. - Zastanawiam się po prostu, co zobaczyła w wiecznie zaciętym Ślizgonie, bo może to my się mylimy i wcale nie jesteś takim paskudnym dupkiem, jak mówią.
Spojrzał na niego świdrującym wzrokiem, ledwie sobie uświadamiając, że właśnie przyznał, że on i jego przyjaciele mogli nie mieć racji co do Regulusa. Może to, co opowiadał Syriusz i to, co krążyło po szkole pod postacią plotek, było zbytnią przesadą albo nawet podkoloryzowaną opowieścią?
- Jestem tutaj - powiedział Remus z rozbawieniem, obserwując naburmuszoną minę Ślizgona - bo w swojej łaskawości i trosce o bezpieczeństwo obrazów na korytarzach, postanowiłeś mnie tutaj zaciągnąć. Pewnie gdybym ci się nie oparł - zdusił parsknięcie śmiechu - zaprowadziłbyś mnie do pielęgniarki i czuwał przy moim łóżku całą noc, zmieniając mi kompresy i chłodząc rozpalone czoło.
Ta wizja była tak absurdalna, że Regulus nie mógł potraktować słów Gryfona poważnie. Ale Lupin miał już dość tej obojętnej wrogości, a jeśli chciał wydusić ze Ślizgona prawdę o jego znajomości z Erin, nie mógł tego robić bazując na wzajemnych wrogich spojrzeniach. Nie zamierzał się zaprzyjaźniać z Blackiem, ale mógł przynajmniej się postarać, by ich relacja nie groziła zawsze wyciągnięciem różdżek. W końcu mogli porozmawiać jak cywilizowani czarodzieje. No, przynajmniej Remus mógł.
- Żeby zrozumieć twoją znajomość z Erin, muszę najpierw zrozumieć ciebie. A przynajmniej poznać w większym stopniu niż z mdławych wzmianek Syriusza, które kompletnie nic nie wnoszą - powiedział już nieco poważniej, ale oczy wciąż mu się śmiały. - Zastanawiam się po prostu, co zobaczyła w wiecznie zaciętym Ślizgonie, bo może to my się mylimy i wcale nie jesteś takim paskudnym dupkiem, jak mówią.
Spojrzał na niego świdrującym wzrokiem, ledwie sobie uświadamiając, że właśnie przyznał, że on i jego przyjaciele mogli nie mieć racji co do Regulusa. Może to, co opowiadał Syriusz i to, co krążyło po szkole pod postacią plotek, było zbytnią przesadą albo nawet podkoloryzowaną opowieścią?
- Regulus Black
Re: Męska łazienka
Wto Lut 10, 2015 7:18 pm
Na jego uśmiech Regulus znacznie skrzywił swój prosty, arystokratyczny nos. Pan prefekt zdecydowanie na zbyt dużo sobie pozwalał. Nie zapominajmy, przecież Black nadal był sobą - wrednym, nadętym ślizgonem. Więc niech lepiej ten kretyn przestanie się śmiać.
- Śnisz na jawie. To nawet w ironii nie jest zabawne, Lupin.
Niech Gryfon sobie się śmieje ile chce, brunet tylko patrzył na niego z powagą i niechęcią. Miał ochotę wyciągnąć różdżkę i pacnąć w niego jakimś zaklęciem, które zalepiłoby mu usta.
Co do cholery Erin w nim widziała? Tak właśnie zachowywał się, kiedy był rozluźniony? A może wymioty popłynęły mu do głowy i zastąpiły część szarych komórek?
Kiedy usłyszał imię starszego Blacka zachował się dość... Nietypowo. Momentalnie jego oczy otworzyły się szerzej, głowa niego drgnęła. Zaraz? Syriusz o nim wspominał? Ha... pewnie w SAMYCH superlatywach. Zwłaszcza po tych kilku razach, kiedy wymienili się ostrymi komentarzami. Cóż, ich relacje były napięte i to głównie z inicjatywy młodszego z braci. To on rozpoczął pierwszą kłótnię. Od zawsze miał wrażenie, że Syriusz miał gdzieś czy będą się kłócić czy dogadywać. Do czasu, kiedy odszedł, takie podejście z jego strony dla Regulusa było zbawieniem... Ale później przestało.
Na jego usta wstąpił kpiący uśmiech, jak zwykle ślizgoński. Miał swoje powody, aby być takim, jakim był. Remusowi nic to tego.
- Sądzisz, że tylko dlatego, że uratowałem przed złym prefektem kilka obrazów od razu sprawi, że zacznę Ci się wypłakiwać na ramieniu? - prychnął głośno. - Ty i Twoi koleżcy mylicie się w wielu sprawach. Ty jesteś jedynym z nich, który ma dość szarych komórek, aby to sobie uświadomić.
Tak, mógł uznać to za komplement. Tylko właśnie w tej chwili Regulus przyznał, że był ku niemu bardziej przychylny niż ku innym.
- Śnisz na jawie. To nawet w ironii nie jest zabawne, Lupin.
Niech Gryfon sobie się śmieje ile chce, brunet tylko patrzył na niego z powagą i niechęcią. Miał ochotę wyciągnąć różdżkę i pacnąć w niego jakimś zaklęciem, które zalepiłoby mu usta.
Co do cholery Erin w nim widziała? Tak właśnie zachowywał się, kiedy był rozluźniony? A może wymioty popłynęły mu do głowy i zastąpiły część szarych komórek?
Kiedy usłyszał imię starszego Blacka zachował się dość... Nietypowo. Momentalnie jego oczy otworzyły się szerzej, głowa niego drgnęła. Zaraz? Syriusz o nim wspominał? Ha... pewnie w SAMYCH superlatywach. Zwłaszcza po tych kilku razach, kiedy wymienili się ostrymi komentarzami. Cóż, ich relacje były napięte i to głównie z inicjatywy młodszego z braci. To on rozpoczął pierwszą kłótnię. Od zawsze miał wrażenie, że Syriusz miał gdzieś czy będą się kłócić czy dogadywać. Do czasu, kiedy odszedł, takie podejście z jego strony dla Regulusa było zbawieniem... Ale później przestało.
Na jego usta wstąpił kpiący uśmiech, jak zwykle ślizgoński. Miał swoje powody, aby być takim, jakim był. Remusowi nic to tego.
- Sądzisz, że tylko dlatego, że uratowałem przed złym prefektem kilka obrazów od razu sprawi, że zacznę Ci się wypłakiwać na ramieniu? - prychnął głośno. - Ty i Twoi koleżcy mylicie się w wielu sprawach. Ty jesteś jedynym z nich, który ma dość szarych komórek, aby to sobie uświadomić.
Tak, mógł uznać to za komplement. Tylko właśnie w tej chwili Regulus przyznał, że był ku niemu bardziej przychylny niż ku innym.
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach