Kto ma najzabawniejszy strój?
- Maggie Sulivan
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Pią Lis 06, 2015 3:07 pm
Spojrzała zaskoczona na Irytka, słysząc jego słowa. Miała zrobić coś szalonego?
- Ja... Nie umiem. Myślę... Myślę, że już dawno wyszłam z wprawy.
Powiedziała zmieszana, wykręcając sobie przy okazji palce. Pamiętała czasy, kiedy razem z rodzeństwem wygłupiali się w ogrodzie, potem na błoniach w Hogwarcie. Od kiedy była duchem nie miała możliwości, żeby zrobić coś...fajnego, jak nazwał to poltergeist. Była jedną z młodszych duszyczek w zamku i nie miała z kim się bawić, a Marta nie wydawała się najlepszą przyjaciółką.
Z utęsknieniem wlepiła spojrzenie w Wielką Salę, gdzie uczniowie jedli, wygłupiali się i rozmawiali. Brakowało jej rozmów z osobami w jej wieku.
- Ja... Nie umiem. Myślę... Myślę, że już dawno wyszłam z wprawy.
Powiedziała zmieszana, wykręcając sobie przy okazji palce. Pamiętała czasy, kiedy razem z rodzeństwem wygłupiali się w ogrodzie, potem na błoniach w Hogwarcie. Od kiedy była duchem nie miała możliwości, żeby zrobić coś...fajnego, jak nazwał to poltergeist. Była jedną z młodszych duszyczek w zamku i nie miała z kim się bawić, a Marta nie wydawała się najlepszą przyjaciółką.
Z utęsknieniem wlepiła spojrzenie w Wielką Salę, gdzie uczniowie jedli, wygłupiali się i rozmawiali. Brakowało jej rozmów z osobami w jej wieku.
- Irytek
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Pią Lis 06, 2015 3:29 pm
EHHHH...
Westchnął głośno, chociaż przecież wcale nie musiał oddychać. Lubił jednak udawać ludzkie odruchy, a ten idealnie pasował do jego reakcji na niepoprawne zachowanie zjawy. Ona była niereformowalna... Czemu jeszcze tu z nią siedział? A zresztą, przecież miał przed sobą całą wieczność, więc moment w jej towarzystwie, choć niewątpliwe nudny jak flaki z olejem, nie robił mu wielkiej różnicy.
- Właśnie to miałem na myśli! - jęknął i podleciał do niej. - Użalasz się, zamiast ruszyć tę swoją szarą kiecę i zakosztować odrobiny rozrywki! - złapał ją za rękę i okręcił parę razy w piruecie, po czym wygiął do tyłu w klasycznej tanecznej pozie. Gdy ją równie nagle puścił i nie upadła, dalej wisząc w powietrzu, westchnął ponownie. "Właśnie dlatego ludzie są ciekawsi." Przeszło mu przez myśl. - Jesteś martwa, co ci szkodzi co inni pomyślą? I tak ci nic nie zrobią. Powinnaś korzystać z tego, a nie spoglądać na innych tymi swoimi wielkimi, smętnymi oczami.
Westchnął głośno, chociaż przecież wcale nie musiał oddychać. Lubił jednak udawać ludzkie odruchy, a ten idealnie pasował do jego reakcji na niepoprawne zachowanie zjawy. Ona była niereformowalna... Czemu jeszcze tu z nią siedział? A zresztą, przecież miał przed sobą całą wieczność, więc moment w jej towarzystwie, choć niewątpliwe nudny jak flaki z olejem, nie robił mu wielkiej różnicy.
- Właśnie to miałem na myśli! - jęknął i podleciał do niej. - Użalasz się, zamiast ruszyć tę swoją szarą kiecę i zakosztować odrobiny rozrywki! - złapał ją za rękę i okręcił parę razy w piruecie, po czym wygiął do tyłu w klasycznej tanecznej pozie. Gdy ją równie nagle puścił i nie upadła, dalej wisząc w powietrzu, westchnął ponownie. "Właśnie dlatego ludzie są ciekawsi." Przeszło mu przez myśl. - Jesteś martwa, co ci szkodzi co inni pomyślą? I tak ci nic nie zrobią. Powinnaś korzystać z tego, a nie spoglądać na innych tymi swoimi wielkimi, smętnymi oczami.
- Maggie Sulivan
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Pią Lis 06, 2015 4:46 pm
Spojrzała na niego z ukosa, kiedy westchnął, chociaż nie musiał. Pamiętała jak zazwyczaj jej mama wzdychała, widząc jej ubranie ubrudzone błotem i trawą. Zazwyczaj była wtedy na nią zdenerwowana. Czy Irytek też był na nią zły? Nie chciała go wkurzyć.
Zaczęła chichotać, kiedy poltergeist złapał ją za rękę i tanecznym krokiem okręciła się kilkakrotnie wokół własnej osi. Zawisła w powietrzu, kiedy ją przechylił i na moment została w takiej pozycji. Dopiero po jakimś czasie ponownie się wyprostowała.
- Co bym mogła zrobić? Ty przynajmniej możesz łapać rzeczy, a ja przez wszystko przenikam.
Zademonstrowała mu, przechodząc przez solidny, marmurowy świecznik.
- Widzisz... Nie ma w tym nic szalonego.
Wzruszyła ramionami i tym razem to ona okrążyła Irytka w powietrzu.
Zaczęła chichotać, kiedy poltergeist złapał ją za rękę i tanecznym krokiem okręciła się kilkakrotnie wokół własnej osi. Zawisła w powietrzu, kiedy ją przechylił i na moment została w takiej pozycji. Dopiero po jakimś czasie ponownie się wyprostowała.
- Co bym mogła zrobić? Ty przynajmniej możesz łapać rzeczy, a ja przez wszystko przenikam.
Zademonstrowała mu, przechodząc przez solidny, marmurowy świecznik.
- Widzisz... Nie ma w tym nic szalonego.
Wzruszyła ramionami i tym razem to ona okrążyła Irytka w powietrzu.
- Irytek
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Pią Lis 06, 2015 5:00 pm
Do złości było mu daleko, zwłaszcza z radosną dzieciarnią za ścianą. Do tego trzeba przyznać, ze znał się na tańcu, choć rzadko miał okazję to zademonstrować. Mimo wszystko nie było wiele chętnych do potańcówek z nim, nawet na corocznych balach zmarłych organizowanych przez Nicka. Zazwyczaj w ogóle nie miał tam wstępu, ale i tak przychodził, żeby zepsuć wszystkim zabawę i po chwili nieogarniętego chaosu odejść w swoją stronę. Gdy przypatrywał się jak Maggy demonstruje mu swoją ograniczoną cielesność, zastanowił się.
- Niby tak... - zmrużył oczy. Pamiętał jak sam był za słaby na poruszenie choćby zasłoną. Gdyby miał skórę, z pewnością przeszłyby go ciarki; tak bardzo nie przepadał za tamtym okresem. - Ale nawet jeśli nie możesz wycinać numerów dzieciakom, to zawsze są inne duchy. Jesteś tu już trochę czasu, a częściej gadasz z tymi durnymi malunkami, niż ze swoimi. - zatrzymał ją wyciągając rękę i przytrzymując jej ramię, zanim zrobiła pełne kółko wokół niego, jakby w ten sposób przypominał jej o możliwościach jakie niosła ze sobą jej niefizyczna powłoka. - W przeciwieństwie do żywych, ty możesz dotykać duchów. - uśmiechnął się na zachętę. Już sobie wyobrażał miny innych, gdy niepozorna Meg zaczęłaby robić im kawały. To byłby dopiero ubaw!
- Niby tak... - zmrużył oczy. Pamiętał jak sam był za słaby na poruszenie choćby zasłoną. Gdyby miał skórę, z pewnością przeszłyby go ciarki; tak bardzo nie przepadał za tamtym okresem. - Ale nawet jeśli nie możesz wycinać numerów dzieciakom, to zawsze są inne duchy. Jesteś tu już trochę czasu, a częściej gadasz z tymi durnymi malunkami, niż ze swoimi. - zatrzymał ją wyciągając rękę i przytrzymując jej ramię, zanim zrobiła pełne kółko wokół niego, jakby w ten sposób przypominał jej o możliwościach jakie niosła ze sobą jej niefizyczna powłoka. - W przeciwieństwie do żywych, ty możesz dotykać duchów. - uśmiechnął się na zachętę. Już sobie wyobrażał miny innych, gdy niepozorna Meg zaczęłaby robić im kawały. To byłby dopiero ubaw!
- Maggie Sulivan
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Pią Lis 06, 2015 5:35 pm
Maggie odwiedziła bal zorganizowany przez Nicolasa, tylko raz czy dwa. Nie czuła się zbyt komfortowo w towarzystwie duchów z całego zamku. Poza tym, gdyby nie niespodziewana obecność Irytka, chyba umarłaby drugi raz z nudów. Ileż można rozmawiać co roku o śmierci?
Zatrzymała się, kiedy ręka Irytka wylądowała na jej ramieniu. Zamyśliła się głęboko, zawieszona w powietrzu. Po prostu stała nieruchomo, mocno się nad czymś zastanawiając z oczami wlepionymi w poltergeista. Tak na dobrą sprawę, nie pamiętała ile czasu minęło od jej śmierci.
Dopiero po jakimś czasie na jej twarzy wykwitł, szeroki, promienny uśmiech.
- Masz na przykład na myśli... Schowanie gdzieś notatek Binns'a? Przecież po tylu latach powinien już znać swoje lekcje na pamięć... Hm... Z głową Nicolasa nic nie zrobię...
Zastanowiła się ponownie, podpierając podbródek na zaciśniętej pięści.
Zatrzymała się, kiedy ręka Irytka wylądowała na jej ramieniu. Zamyśliła się głęboko, zawieszona w powietrzu. Po prostu stała nieruchomo, mocno się nad czymś zastanawiając z oczami wlepionymi w poltergeista. Tak na dobrą sprawę, nie pamiętała ile czasu minęło od jej śmierci.
Dopiero po jakimś czasie na jej twarzy wykwitł, szeroki, promienny uśmiech.
- Masz na przykład na myśli... Schowanie gdzieś notatek Binns'a? Przecież po tylu latach powinien już znać swoje lekcje na pamięć... Hm... Z głową Nicolasa nic nie zrobię...
Zastanowiła się ponownie, podpierając podbródek na zaciśniętej pięści.
- Irytek
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Pią Lis 06, 2015 5:52 pm
Nie wydawała się kupować jego pomysłu i już miał zrezygnować z nic niewnoszących prób rozkręcenia martwej nastolatki, gdy nagle uśmiechnęła się szeroko, jakby z opóźnieniem ogarniając to wszystko co jej właśnie powiedział.
- Dokładnie! - zaśmiał się i położył jej rękę na ramieniu. - Wyobraź sobie ich miny, gdy zobaczą, ze to twoja sprawka! I ten chaos, kiedy ja zajmę się ludźmi, a ty duchami w tym samym momencie. Ale będzie zabawa! - puścił ją i zerknął czy przypadkiem nie byli podsłuchiwani przez obraz, jednak jego ramy wciąż pozostawały puste. Powrócił spojrzeniem w błękitne oczy, uśmiechając się do Meg. - Jestem ciekaw co wymyślisz. - odsunął się od niej i zniknął, tak nagle jak zwykł się pojawiać. Pod osłoną niewidzialności odleciał, zamierzając samemu coś przygotować.
[zt]
- Dokładnie! - zaśmiał się i położył jej rękę na ramieniu. - Wyobraź sobie ich miny, gdy zobaczą, ze to twoja sprawka! I ten chaos, kiedy ja zajmę się ludźmi, a ty duchami w tym samym momencie. Ale będzie zabawa! - puścił ją i zerknął czy przypadkiem nie byli podsłuchiwani przez obraz, jednak jego ramy wciąż pozostawały puste. Powrócił spojrzeniem w błękitne oczy, uśmiechając się do Meg. - Jestem ciekaw co wymyślisz. - odsunął się od niej i zniknął, tak nagle jak zwykł się pojawiać. Pod osłoną niewidzialności odleciał, zamierzając samemu coś przygotować.
[zt]
- Maggie Sulivan
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Pią Lis 06, 2015 6:24 pm
- Masz rację. Nie będą wiedzieli o co chodzi.
Najchętniej przybiłaby mu teraz piątkę, jednak szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Rzuciła jeszcze jedno spojrzenie w kierunku Wielkiej Sali, jednak nie było to spojrzenie przepełnione tęsknotą i żalem.
- Irytku... Dziękuję.
Powiedziała jeszcze w nicość z szerokim uśmiechem na ustach i zniknęła za jedną ze ścian.
z.t
Najchętniej przybiłaby mu teraz piątkę, jednak szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Rzuciła jeszcze jedno spojrzenie w kierunku Wielkiej Sali, jednak nie było to spojrzenie przepełnione tęsknotą i żalem.
- Irytku... Dziękuję.
Powiedziała jeszcze w nicość z szerokim uśmiechem na ustach i zniknęła za jedną ze ścian.
z.t
- Felice Felicis
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Wto Lut 09, 2016 10:58 pm
(przed śniadaniem) 11 maja 1978 roku
Poranek przy książce był zdecydowanie najlepszym, jaki mogła sobie wymarzyć Felice. Pojawił się jednak problem natury technicznej - wszystkie książki, które miała wypożyczone, już przeczytała. Jedynym rozwiązaniem było pójść do biblioteki i wybrać coś nowego.
Wybrała się tam grubo przed śniadaniem, ale przeglądając tytuły zaczytała się w jakiejś powieści i oczywiście była spóźniona. Niewiele sobie z tego robiła, ale mimo wszystko na śniadanie pójść należało. Historia była na tyle wciągająca, że Felice całą drogę z biblioteki do Wielkiej Sali przebrnęła z nosem w książce.
To było fascynujące... Nie spodziewała się znaleźć w szkolnej bibliotece powieści! Sama nauka nauka zaklęcia eliksiry i bum! Opis prawdziwej przygody! Smoki, skarby, walki... Jakaś wojownicza część Krukonki wołała, żeby wyjść ze świata pergaminu i zacząć robić coś naprawdę, na przykład... Koło pojedynkowe! Tak, mają tu coś takiego! Ale najpierw trzeba skończyć rozdział...
Poranek przy książce był zdecydowanie najlepszym, jaki mogła sobie wymarzyć Felice. Pojawił się jednak problem natury technicznej - wszystkie książki, które miała wypożyczone, już przeczytała. Jedynym rozwiązaniem było pójść do biblioteki i wybrać coś nowego.
Wybrała się tam grubo przed śniadaniem, ale przeglądając tytuły zaczytała się w jakiejś powieści i oczywiście była spóźniona. Niewiele sobie z tego robiła, ale mimo wszystko na śniadanie pójść należało. Historia była na tyle wciągająca, że Felice całą drogę z biblioteki do Wielkiej Sali przebrnęła z nosem w książce.
To było fascynujące... Nie spodziewała się znaleźć w szkolnej bibliotece powieści! Sama nauka nauka zaklęcia eliksiry i bum! Opis prawdziwej przygody! Smoki, skarby, walki... Jakaś wojownicza część Krukonki wołała, żeby wyjść ze świata pergaminu i zacząć robić coś naprawdę, na przykład... Koło pojedynkowe! Tak, mają tu coś takiego! Ale najpierw trzeba skończyć rozdział...
- Natalie Dark
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Wto Lut 09, 2016 11:29 pm
(śniadanie) 11 maja 1978 roku
I kolejny poniedziałek. Za kilka godzin zaczynały się lekcje, uczniowie niechętnie zwlekali się z łóżek i gromadami udawali się do Wielkiej Sali na śniadanie.
A co w tym czasie robiła Natalie? Biegała. Jak co rano, gdy tylko cisza nocna dobiegła końca, panna Dark opuściła zamek by udać się na trening. Był to jej zdaniem jeden z najlepszych sposobów na rozpoczęcie dnia. Zwłaszcza, gdy przed wejściem z powrotem do dormitorium można było jednym machnięciem różdżki się wyczyścić. Gdyby miała po powrocie zabłocić cały korytarz i dywan w pokoju, to ten dzień nie byłby już taki przyjemny.
Jednak zaklęcia to nie wszystko. Ślizgonka musiała się też przebrać i umyć dla własnego komfortu. Był to jeden z powodów dla których zawsze docierał na śniadanie jako jedna z ostatnich.
Nie przeszkadzało jej to zbytnio. Jedzenia nigdy tu przecież nie brakowała, więc nie musiała się martwić, że koleżanka zwinie jej sprzed nosa ostatnią ciepłą bułeczkę. Brak towarzyszy przy posiłku też nie był dla niej problemem, gdyż i tak nie była fanką ploteczek z przyjaciółkami. Właściwie, ona nie miała nawet przyjaciółek.
Wchodząc do sali, wypatrzyła pewną piegowatą buzię. Przyspieszyła kroku by się z nią zrównać.
- O, Felice. Witaj - zwróciła się do niej przyjaźnie i z lekkim uśmiechem. Nie chciała być nachalna, więc zachowała sporą lecz naturalną odległość.
- Wiesz, wczoraj wydawało mi się, że z kimś mi się kojarzysz - powiedziała spokojnie, maskując targające nią emocje.
Kim ty do cholery jesteś i dlaczego wyglądasz jak ona?
Dopiero wieczorem, przeglądając pamiętnik, przypomniała sobie z kim. Wyjęła wtedy przysłane jej przez wuja zdjęcia rodziców i wpatrywała się w nie długo, nie mogąc uwierzyć. Dlatego też podeszła do niej teraz. Musiała się upewnić.
Powiesz jej i co dalej?
Nie mam pojęcia.
I kolejny poniedziałek. Za kilka godzin zaczynały się lekcje, uczniowie niechętnie zwlekali się z łóżek i gromadami udawali się do Wielkiej Sali na śniadanie.
A co w tym czasie robiła Natalie? Biegała. Jak co rano, gdy tylko cisza nocna dobiegła końca, panna Dark opuściła zamek by udać się na trening. Był to jej zdaniem jeden z najlepszych sposobów na rozpoczęcie dnia. Zwłaszcza, gdy przed wejściem z powrotem do dormitorium można było jednym machnięciem różdżki się wyczyścić. Gdyby miała po powrocie zabłocić cały korytarz i dywan w pokoju, to ten dzień nie byłby już taki przyjemny.
Jednak zaklęcia to nie wszystko. Ślizgonka musiała się też przebrać i umyć dla własnego komfortu. Był to jeden z powodów dla których zawsze docierał na śniadanie jako jedna z ostatnich.
Nie przeszkadzało jej to zbytnio. Jedzenia nigdy tu przecież nie brakowała, więc nie musiała się martwić, że koleżanka zwinie jej sprzed nosa ostatnią ciepłą bułeczkę. Brak towarzyszy przy posiłku też nie był dla niej problemem, gdyż i tak nie była fanką ploteczek z przyjaciółkami. Właściwie, ona nie miała nawet przyjaciółek.
Wchodząc do sali, wypatrzyła pewną piegowatą buzię. Przyspieszyła kroku by się z nią zrównać.
- O, Felice. Witaj - zwróciła się do niej przyjaźnie i z lekkim uśmiechem. Nie chciała być nachalna, więc zachowała sporą lecz naturalną odległość.
- Wiesz, wczoraj wydawało mi się, że z kimś mi się kojarzysz - powiedziała spokojnie, maskując targające nią emocje.
Kim ty do cholery jesteś i dlaczego wyglądasz jak ona?
Dopiero wieczorem, przeglądając pamiętnik, przypomniała sobie z kim. Wyjęła wtedy przysłane jej przez wuja zdjęcia rodziców i wpatrywała się w nie długo, nie mogąc uwierzyć. Dlatego też podeszła do niej teraz. Musiała się upewnić.
Powiesz jej i co dalej?
Nie mam pojęcia.
- Felice Felicis
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Wto Lut 09, 2016 11:54 pm
Ahhh, jakie to fascynujące! Postać wchodzi do pokoju, wyciąga nóż, wpada w pułapkę, ściągają mu kaptur i....!
- Mordercą jest Drake! - wypaliła głosem pełnym emocji do kogoś, kto się do niej odezwał. To była taka ważna informacja, przecież każdy w królestwie musi się dowiedzieć, że Sir Ryan jest niewinny! Ale... Co? Em. Pomyłka. Stała przecież przed Wielką Salą w swojej aktualnej szkole.
Odchrząknęła, tuszując wcześniejsze zbicie z tropu i udając, że nic nie zaszło, powiedziała nienaturalnie obojętnym tonem:
- Witaj. Ładny dziś dzień, nieprawdaż?
Kto to...? Ah. Natalie. Przecież sporo o niej cały wczorajszy wieczór. Wyobrażała sobie, że obie wpadły w portal czasoprzestrzenny i będąc zdane tylko na siebie musiały sobie wzajemnie zaufać, a przecież znały się tylko z imienia i nazwiska... To były krwawe wyobrażenia pełne wojen, dworskich spisków i... "Wróć na ziemię Felice. Ogarniamy się. No już."
- Oh, naprawdę? A z kim? Nie spotkałam jeszcze nikogo podobnego do mnie.
"Może mam tajemniczego sobowtóra, który..." Felice znowu popłynęła na fali górnolotnych marzeń.
- Mordercą jest Drake! - wypaliła głosem pełnym emocji do kogoś, kto się do niej odezwał. To była taka ważna informacja, przecież każdy w królestwie musi się dowiedzieć, że Sir Ryan jest niewinny! Ale... Co? Em. Pomyłka. Stała przecież przed Wielką Salą w swojej aktualnej szkole.
Odchrząknęła, tuszując wcześniejsze zbicie z tropu i udając, że nic nie zaszło, powiedziała nienaturalnie obojętnym tonem:
- Witaj. Ładny dziś dzień, nieprawdaż?
Kto to...? Ah. Natalie. Przecież sporo o niej cały wczorajszy wieczór. Wyobrażała sobie, że obie wpadły w portal czasoprzestrzenny i będąc zdane tylko na siebie musiały sobie wzajemnie zaufać, a przecież znały się tylko z imienia i nazwiska... To były krwawe wyobrażenia pełne wojen, dworskich spisków i... "Wróć na ziemię Felice. Ogarniamy się. No już."
- Oh, naprawdę? A z kim? Nie spotkałam jeszcze nikogo podobnego do mnie.
"Może mam tajemniczego sobowtóra, który..." Felice znowu popłynęła na fali górnolotnych marzeń.
- Natalie Dark
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Sro Lut 10, 2016 12:11 am
Brwi Natalie momentalnie powędrowały w górę, gdy usłyszała nagłą i dość... niekonwencjonalną odpowiedź na swoje powitanie. Zaraz potem melodyjnie zachichotała.
- Pasjonująca lektura? - zapytała domyślnie, nie przejmując się specjalnie tym zajściem. Właściwie to było całkiem zabawne. Brakowało tylko, by panna Felicis się zaczerwieniła dla pełniejszego efektu.
- Tak, podobno - mruknęła, odwracając twarz w kierunku, gdzie za ścianami znajdowały się główne drzwi wejściowe. Szybko jednak wróciła wzrokiem do rozmówczyni.
- Dziś znów wychodzi słońce, ale ja chyba wolę się zaszyć w zamku z książkami. - Wzruszyła ramionami i pognała myślami dalej.
Podobieństwo...
Znów utrzymywała uprzejmy wyraz twarzy, choć pod jej czaszką pałętało się sporo pochmurnych myśli. Jak zwykle, kiedy wspominała rodziców. Wszystkie pozytywne wspomnienia o nich z czasem były wypierane przez zmartwienia, jakie się na nią zwaliły, gdy oboje odeszli i choć ostatnimi czasy było dobrze, bo ich nie wspominała, tak teraz wszystko wróciło. Musiała się dowiedzieć.
Heh. I pewnie nie spotkasz.
Uśmiechnęła się smutno w myślach, ale nie pozwoliła wydostać się tym słowom i uczuciu na zewnątrz. Zamiast tego pogrzebała chwilę w bocznej kieszeni torby i wyjęła z niej fotografię.
- Może nie ma piegów i ma jaśniejsze włosy, ale... - zaczęła, wpatrując się w twarz swojej matki. Nie pamiętała jej takiej. Niezbyt dobrze. To zdjęcie zostało wykonane jeszcze przed jej narodzinami, gdy była zaręczona z ojcem Darkówny.
Zmarszczyła brwi.
- Z resztą, sama zobacz. - Wyciągnęła w jej stronę starą, podniszczoną fotografię, zrobioną mugolskim aparatem.
- Pasjonująca lektura? - zapytała domyślnie, nie przejmując się specjalnie tym zajściem. Właściwie to było całkiem zabawne. Brakowało tylko, by panna Felicis się zaczerwieniła dla pełniejszego efektu.
- Tak, podobno - mruknęła, odwracając twarz w kierunku, gdzie za ścianami znajdowały się główne drzwi wejściowe. Szybko jednak wróciła wzrokiem do rozmówczyni.
- Dziś znów wychodzi słońce, ale ja chyba wolę się zaszyć w zamku z książkami. - Wzruszyła ramionami i pognała myślami dalej.
Podobieństwo...
Znów utrzymywała uprzejmy wyraz twarzy, choć pod jej czaszką pałętało się sporo pochmurnych myśli. Jak zwykle, kiedy wspominała rodziców. Wszystkie pozytywne wspomnienia o nich z czasem były wypierane przez zmartwienia, jakie się na nią zwaliły, gdy oboje odeszli i choć ostatnimi czasy było dobrze, bo ich nie wspominała, tak teraz wszystko wróciło. Musiała się dowiedzieć.
Heh. I pewnie nie spotkasz.
Uśmiechnęła się smutno w myślach, ale nie pozwoliła wydostać się tym słowom i uczuciu na zewnątrz. Zamiast tego pogrzebała chwilę w bocznej kieszeni torby i wyjęła z niej fotografię.
- Może nie ma piegów i ma jaśniejsze włosy, ale... - zaczęła, wpatrując się w twarz swojej matki. Nie pamiętała jej takiej. Niezbyt dobrze. To zdjęcie zostało wykonane jeszcze przed jej narodzinami, gdy była zaręczona z ojcem Darkówny.
Zmarszczyła brwi.
- Z resztą, sama zobacz. - Wyciągnęła w jej stronę starą, podniszczoną fotografię, zrobioną mugolskim aparatem.
- Felice Felicis
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Sro Lut 10, 2016 12:33 am
- Książki są dobre i w zamku na błoniach. - powiedziała z zapałem Felice. Ona mogła czytać książki wszędzie, nawet dyndając w powietrzu, powieszona za nogę pod sufitem w lochach. Uwaga o pasjonującej lekturze wywołała lekkie zmieszanie Krukonki, ale nie dała tego po sobie poznać. - A owszem, pasjonująca. Polecam, jeśli nie przeszkadza ci zdradzone zakończenie.
Nie ma piegów i ma jaśniejsze włosy? A więc nici z tajemniczego sobowtóra... Pewnie ta dziewczyna jest totalnie inna i...
" Merlinie..."
To, co zobaczyła na fotografii sprawiło, że krew z jej twarzy odpłynęła. Ona... ona była identyczna. Prawie. To znaczy... Fotografia była w sepii, więc kolory były niejednoznaczne, ale... O Merlinie. Takie same oczy, takie same podbródki, takie same usta, kości policzkowe, szyja...
Niepokojąca myśl zaczęła świtać w głowie Felice, myśl głęboko skrywana, zepchnięta w najdalszy kąt umysłu.
- Kto jest na tym zdjęciu? - spytała ostrożnie.
Nie ma piegów i ma jaśniejsze włosy? A więc nici z tajemniczego sobowtóra... Pewnie ta dziewczyna jest totalnie inna i...
" Merlinie..."
To, co zobaczyła na fotografii sprawiło, że krew z jej twarzy odpłynęła. Ona... ona była identyczna. Prawie. To znaczy... Fotografia była w sepii, więc kolory były niejednoznaczne, ale... O Merlinie. Takie same oczy, takie same podbródki, takie same usta, kości policzkowe, szyja...
Niepokojąca myśl zaczęła świtać w głowie Felice, myśl głęboko skrywana, zepchnięta w najdalszy kąt umysłu.
- Kto jest na tym zdjęciu? - spytała ostrożnie.
- Natalie Dark
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Sro Lut 10, 2016 12:47 am
Pokazała dziewczynie zdjęcie i patrzyła, jak wyraz jej twarzy momentalnie się zmienia.
A więc Natalie się nie pomyliła i podobieństwo rzeczywiście było widoczne, a nie było jedynie jej urojeniem. Felice była łudząco podobna do jej matki. Gdyby panna Dark nie była święcie przekonana, że kobieta nie żyje i nie miała związku z magią, zaczęłaby się teraz zastanawiać czy przypadkiem jej rodzicielka nie odnalazła sposobu na reinkarnację, jednak to nie było możliwe. Nawet w świecie magii.
Uśmiechnęła się kwaśno, wiedząc jak zabrzmi to, co teraz powie i wbiła oczy w kobietę na zdjęciu.
- To moja zmarła wiele lat temu matka - wyszeptała.
Zdawała sobie sprawę, że sama jej specjalnie nie przypomina. Inne włosy, inne oczy, inna sylwetka... Chyba tylko zarys szczęki był podobny. Dziewczyna ewidentnie wdała się w ojca pod każdym możliwym względem. Zarówno charakterem jak i ogólnymi cechami wyglądu go przypominała.
Zabawne, że jakaś przypadkowo napotkana dziewczyna bardziej ją przypomina niż ja.
Uśmiechnęła się smutno, w zamyśleniu wpatrując się w zdjęcie.
A więc Natalie się nie pomyliła i podobieństwo rzeczywiście było widoczne, a nie było jedynie jej urojeniem. Felice była łudząco podobna do jej matki. Gdyby panna Dark nie była święcie przekonana, że kobieta nie żyje i nie miała związku z magią, zaczęłaby się teraz zastanawiać czy przypadkiem jej rodzicielka nie odnalazła sposobu na reinkarnację, jednak to nie było możliwe. Nawet w świecie magii.
Uśmiechnęła się kwaśno, wiedząc jak zabrzmi to, co teraz powie i wbiła oczy w kobietę na zdjęciu.
- To moja zmarła wiele lat temu matka - wyszeptała.
Zdawała sobie sprawę, że sama jej specjalnie nie przypomina. Inne włosy, inne oczy, inna sylwetka... Chyba tylko zarys szczęki był podobny. Dziewczyna ewidentnie wdała się w ojca pod każdym możliwym względem. Zarówno charakterem jak i ogólnymi cechami wyglądu go przypominała.
Zabawne, że jakaś przypadkowo napotkana dziewczyna bardziej ją przypomina niż ja.
Uśmiechnęła się smutno, w zamyśleniu wpatrując się w zdjęcie.
- Felice Felicis
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Sro Lut 10, 2016 10:58 am
Jej matka? Czemu wygląda jak czyjaś matka a nie jak swoja własna? Zwłaszcza jak rodzona córka tamtej kobiety jest do niej w ogóle nie podobna... Felice spojrzała na smutny uśmiech Ślizgonki i coś jej się przekręciło w żołądku.
Ale właściwie... Czy kobieta na zdjęciu i Natalie musiały być jej zupełnie obce? Przecież od dawna była świadoma, że jej rodzice tak naprawdę są wujkiem i ciocią... Wiedziała to, ale nie grało to dla niej większej roli. Wychowała się z nimi, znała ich, kochała ich jak ojca i matkę. Nie zawsze im się układało i nie mieli wspólnego języka, ale mimo wszystko...
Przypomniała sobie rozmowę sprzed lat, kiedy dowiedziała się prawdy. Rodzice jej wtedy powiedzieli, że ją kochają i że jest ich dzieckiem, chodź urodził ją ktoś inny. Usłyszała też, że teraz jest za mała, żeby wszystko zrozumieć i że obiecują opowiedzieć jej wszystko co wiedzą jak będzie dorosła. Od tamtego czasu dowiedziała się tylko tyle, że jej tata i biologiczny ojciec to bracia, ale nic prócz tego nie udało się jej wyciągnąć już żadnych informacji. Biologiczni rodzice stanowili więc dla niej wyłącznie pole do rozległych fantazji niemożliwych do rzeczywistego spełnienia...
- Jeśli... Jeśli to nie jest żart... - zaczęła ostrożnie Felice, choć uważała taką opcję za mało prawdopodobną. - Muszę napisać list do rodziców. Może...
Nie chciała wyjść na wścibską, ale jeśli miały wpaść na jakiś pomysł skąd to podobieństwo, to potrzebowała dowiedzieć się nieco więcej o tej kobiecie ze zdjęcia.
- Ja wiem... niewiele o swojej matce. Muszę się dowiedzieć więcej. Myślisz... Czy to możliwe, że jesteśmy spokrewnione?
"I jeśli tak, to kim dla siebie jesteśmy? Dalekimi kuzynkami? Siostrami bliźniaczkami, różnymi od siebie i wcześnie rozdzielonymi? To drugie byłoby takie... Jak z powieści..."
Ale właściwie... Czy kobieta na zdjęciu i Natalie musiały być jej zupełnie obce? Przecież od dawna była świadoma, że jej rodzice tak naprawdę są wujkiem i ciocią... Wiedziała to, ale nie grało to dla niej większej roli. Wychowała się z nimi, znała ich, kochała ich jak ojca i matkę. Nie zawsze im się układało i nie mieli wspólnego języka, ale mimo wszystko...
Przypomniała sobie rozmowę sprzed lat, kiedy dowiedziała się prawdy. Rodzice jej wtedy powiedzieli, że ją kochają i że jest ich dzieckiem, chodź urodził ją ktoś inny. Usłyszała też, że teraz jest za mała, żeby wszystko zrozumieć i że obiecują opowiedzieć jej wszystko co wiedzą jak będzie dorosła. Od tamtego czasu dowiedziała się tylko tyle, że jej tata i biologiczny ojciec to bracia, ale nic prócz tego nie udało się jej wyciągnąć już żadnych informacji. Biologiczni rodzice stanowili więc dla niej wyłącznie pole do rozległych fantazji niemożliwych do rzeczywistego spełnienia...
- Jeśli... Jeśli to nie jest żart... - zaczęła ostrożnie Felice, choć uważała taką opcję za mało prawdopodobną. - Muszę napisać list do rodziców. Może...
Nie chciała wyjść na wścibską, ale jeśli miały wpaść na jakiś pomysł skąd to podobieństwo, to potrzebowała dowiedzieć się nieco więcej o tej kobiecie ze zdjęcia.
- Ja wiem... niewiele o swojej matce. Muszę się dowiedzieć więcej. Myślisz... Czy to możliwe, że jesteśmy spokrewnione?
"I jeśli tak, to kim dla siebie jesteśmy? Dalekimi kuzynkami? Siostrami bliźniaczkami, różnymi od siebie i wcześnie rozdzielonymi? To drugie byłoby takie... Jak z powieści..."
- Natalie Dark
Re: Wejście do Wielkiej Sali
Sro Lut 10, 2016 8:15 pm
Czy ta zagadka naprawdę jest warta takiego odsłaniania się?
Nie lepiej było sobie darować i zapomnieć?
To może nie być nic poważnego. Zwykły zbieg okoliczności, a ja narażam swoją anonimowość.
W głowie Natalie kłębiło się wiele myśli. Ciągle nie była pewna tego, w co się właśnie pakuje, choć przecież zdecydowała już o tym w momencie, gdy wspomniała jej o podobieństwie. Nie mogła się teraz cofnąć.
Podniosła na nią swoje fiołkowo-szare oczy.
- Nie należę do osób, które wkręcają ludzi na tego typu numery. - Uśmiechnęła się do niej jednym kącikiem ust. Właściwie, Darkówna rzadko porywała się na robienie innym kawałów. Chyba tylko gdy jej podpadli, a ta Krukonka nic jej przecież nie zrobiła. Poza tym, były granice, których Natalie by nie przekraczała ot tak. Jedną z rzeczy, których nigdy by nie wykorzystała byli jej rodzice. Oni byli dla niej tematem tabu, którego chyba nigdy sama z siebie nie poruszała. Informacja o nich kończyła się zwykle na stwierdzeniu: "Nie żyją od dawna."
Ślizgonka zmarszczyła brwi i wzięła z powrotem zdjęcie. Zamyśliła się.
- To możliwe. Nie znam dobrze rodziny matki. Jak się nad tym zastanowić, pamiętam tylko jak wspominała o siostrze i rodzicach. Mówiła, że mieszkają daleko i dlatego do nich nie jeździmy. - Znów spojrzała w oczy Felice.
- To może być zwykły zbieg okoliczności albo naprawdę jesteśmy jakoś powiązane. Napiszę do wuja. Jeśli ktoś ma coś wiedzieć o historii mojej matki, to tylko on przychodzi mi na myśl. - Nagle sobie o czymś przypomniała. Odwróciła zdjęcie.
- Właśnie. Moja matka nazywała się Anastasia d'Alouette, jeśli to ci jakoś pomoże. - Znów ściągnęła brwi.
- To jakieś obce nazwisko... Francuskie..? - Nie była pewna. Nigdy specjalnie nie interesowała się innymi krajami, a co dopiero pisownią imion w ich językach albo nazwiskami.
Teraz stawiała na Francję ze względu na trudność, jaką sprawiła jej próba wymówienia tego nazwiska. Lingwistyka nie była dla niej. Znała angielski i częściowo łacinę. To jej do szczęścia wystarczało.
Nie lepiej było sobie darować i zapomnieć?
To może nie być nic poważnego. Zwykły zbieg okoliczności, a ja narażam swoją anonimowość.
W głowie Natalie kłębiło się wiele myśli. Ciągle nie była pewna tego, w co się właśnie pakuje, choć przecież zdecydowała już o tym w momencie, gdy wspomniała jej o podobieństwie. Nie mogła się teraz cofnąć.
Podniosła na nią swoje fiołkowo-szare oczy.
- Nie należę do osób, które wkręcają ludzi na tego typu numery. - Uśmiechnęła się do niej jednym kącikiem ust. Właściwie, Darkówna rzadko porywała się na robienie innym kawałów. Chyba tylko gdy jej podpadli, a ta Krukonka nic jej przecież nie zrobiła. Poza tym, były granice, których Natalie by nie przekraczała ot tak. Jedną z rzeczy, których nigdy by nie wykorzystała byli jej rodzice. Oni byli dla niej tematem tabu, którego chyba nigdy sama z siebie nie poruszała. Informacja o nich kończyła się zwykle na stwierdzeniu: "Nie żyją od dawna."
Ślizgonka zmarszczyła brwi i wzięła z powrotem zdjęcie. Zamyśliła się.
- To możliwe. Nie znam dobrze rodziny matki. Jak się nad tym zastanowić, pamiętam tylko jak wspominała o siostrze i rodzicach. Mówiła, że mieszkają daleko i dlatego do nich nie jeździmy. - Znów spojrzała w oczy Felice.
- To może być zwykły zbieg okoliczności albo naprawdę jesteśmy jakoś powiązane. Napiszę do wuja. Jeśli ktoś ma coś wiedzieć o historii mojej matki, to tylko on przychodzi mi na myśl. - Nagle sobie o czymś przypomniała. Odwróciła zdjęcie.
- Właśnie. Moja matka nazywała się Anastasia d'Alouette, jeśli to ci jakoś pomoże. - Znów ściągnęła brwi.
- To jakieś obce nazwisko... Francuskie..? - Nie była pewna. Nigdy specjalnie nie interesowała się innymi krajami, a co dopiero pisownią imion w ich językach albo nazwiskami.
Teraz stawiała na Francję ze względu na trudność, jaką sprawiła jej próba wymówienia tego nazwiska. Lingwistyka nie była dla niej. Znała angielski i częściowo łacinę. To jej do szczęścia wystarczało.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|