Strona 2 z 2 • 1, 2
- Rubeus Hagrid
Re: Parkiet
Sro Wrz 14, 2016 7:30 pm
- Eee... Silver... Nu tak. Ładnie. - Półolbrzym kiwnął głową i zaczerwienił się jeszcze mocniej. - A psora Louvela paninka nie widziała przypadkiem? - ojjj, ciężkie to życie, gdy praktykanci wyglądali jak uczennice. Zaprawde ciężkie. No bo i jak tu - gdy widziało się ino czubek głowy - spódniczkę zobaczyć? O ile ta by cokolwiek dała,bo pewny jestem, że nóżek to Louvelowi nie jedna pannica mogła pozazdrościć. - No to ten no... Ja ni będę przeszkadzał. - ukłonił się lekko, jak nakazywały obyczaje i spojrzał na Sharon. - A ty zrowa już? Bardzo dobrze! - Nie czekając na odpowiedź dziewczyny, ruszył między stoliki. I tak się przechadzał, pogryzając winogronka, aż usłyszał coś o króliczych łapkach. I szalikach?
- Zgubiłaś szalik, dziecko drogie? - przystanął nad wyraźnoe zdenerwowaną uczennicą.
- Zgubiłaś szalik, dziecko drogie? - przystanął nad wyraźnoe zdenerwowaną uczennicą.
- Sybilla Trelawney
Re: Parkiet
Pią Wrz 16, 2016 10:58 pm
- MROK OTULIŁ NASZĄ RZECZYWISTOŚĆ! - zawołała, gdy padł na nią cień rzucany przez Rubeusa. Potrząsnęła głową i wielkimi zielonymi oczami obserwowała gajowego. Skończyła już swe rozpakowywanie przydatnych przyborów - na stole przed nią stały szklana kula i różnorakie karty. Kości pozostawiła na razie w torebce. - Dzień dobry panie Hagridzie – powiedziała ciszej, zupełnie ignorując pytanie. - Wiedziałam, że pan do mnie przyjdzie, czułam woń lasu, unoszącą się w powietrzu. Stare popioły chcą wrócić do życia, lecz jest to niemożliwe! - Rozejrzała się na boki, po czym zniżyła głos. Był teraz spokojniejszy, poważniejszy... - Oni nie widzą tego, co mają przed oczami. Chce pan w końcu porzucić swą ślepotę? - Ponownie zaczęła mówić głośniej. - Chce pan zrozumieć swe życie, swą przyszłość? SWE CELE? - Machnęła rękami przed sobą, zataczając kręgi nad kartami. - Czuję bijące od nich ciepło... proszę, proszę którąś wziąć. Podnieść tę, która pana wzywa - jak wybranka. Ukaże ona panu prawdę!
Wróżbitka patrzyła na mężczyznę wyczekująco. Nieco rozbiegane oczy starały się skupić na jego twarzy. Sybilla nie wyglądała na osobę, której powinno się odmawiać - bo to tylko mogło ją jeszcze bardziej wyprowadzić z już i tak wątpliwej równowagi. No właśnie. Gdzie to ona położyła... A! Są. Kadzidła. Znalazła je w swej przepastnej torbie i wyjęła. Niestety nie miała żadnej podkładki. Nie powstrzymało jej to przed grzebaniem w kieszeniach w poszukiwaniu zapałek. Zabawa z ogniem w jej wykonaniu mogła mieć najróżniejsze skutki, niekoniecznie korzystne dla ludzi znajdujących się w jej pobliżu. To był już ich problem. W tym okropnie czystym powietrzu, zanieczyszczonym i przesiąkniętym jedynie ludzkim czy tam czarodziejskim potem, nie dało się wytrzymać. Musiała znaleźć coś innego, co pozwoli opanować jej własne zmysły.
Wróżbitka patrzyła na mężczyznę wyczekująco. Nieco rozbiegane oczy starały się skupić na jego twarzy. Sybilla nie wyglądała na osobę, której powinno się odmawiać - bo to tylko mogło ją jeszcze bardziej wyprowadzić z już i tak wątpliwej równowagi. No właśnie. Gdzie to ona położyła... A! Są. Kadzidła. Znalazła je w swej przepastnej torbie i wyjęła. Niestety nie miała żadnej podkładki. Nie powstrzymało jej to przed grzebaniem w kieszeniach w poszukiwaniu zapałek. Zabawa z ogniem w jej wykonaniu mogła mieć najróżniejsze skutki, niekoniecznie korzystne dla ludzi znajdujących się w jej pobliżu. To był już ich problem. W tym okropnie czystym powietrzu, zanieczyszczonym i przesiąkniętym jedynie ludzkim czy tam czarodziejskim potem, nie dało się wytrzymać. Musiała znaleźć coś innego, co pozwoli opanować jej własne zmysły.
- Rubeus Hagrid
Re: Parkiet
Pon Wrz 19, 2016 12:34 pm
- Popioły? Ale przeca... - Półolbrzym zerknął na swoje łapy. Owszem, palił tego dnia ognisko, ale był pewien, że wszystko starannie domył! Żukowate oczy patrzyły więc na dziewczynę mocno zaskoczone. Zdawała się być nieco wytącona z równowagi, przez co mięśnie gajowego spieły się a guziki koszuli zatrzeszczały. Jak na złość w pobliżu nie było żadnego nauczyciela. A może Hagrid faktycznie ślepł?! No ale jak! Przeca jadł marchewki!
Drapiąc się po zarośniętej brodzie, ostatni już raz omiótł wzrokiem pomieszczenie i z lekkim wahaniem przysiadł na krześle. Mebel zatrzeszczał pod jego ciężarem, więc uniósł się delikatnie, nie chcąc opierać na nim całego ciała.
- No już dziecko już. Pacz, wziołem se. - chwycił pierwszą z brzegu kartę i podsunął ją w stronę dziewczyny. - Ty powinnaś wincyj melisy pić. Potrzebujesz zioła, ziołą są dobre. - kiwnął z przekonaniem głową i uważnie przyglądał się jej zabiegom z zapałkami.
Drapiąc się po zarośniętej brodzie, ostatni już raz omiótł wzrokiem pomieszczenie i z lekkim wahaniem przysiadł na krześle. Mebel zatrzeszczał pod jego ciężarem, więc uniósł się delikatnie, nie chcąc opierać na nim całego ciała.
- No już dziecko już. Pacz, wziołem se. - chwycił pierwszą z brzegu kartę i podsunął ją w stronę dziewczyny. - Ty powinnaś wincyj melisy pić. Potrzebujesz zioła, ziołą są dobre. - kiwnął z przekonaniem głową i uważnie przyglądał się jej zabiegom z zapałkami.
- Sharon Gallagher
Re: Parkiet
Wto Wrz 20, 2016 8:38 pm
Sharon i tak wzięła tą twarz za zwiastun kłopotów, już na samą myśl poczuła jak lepkie stają się jej palce. Szybko skończyła jeść jabłko i starała się nie patrzeć w stronę Ślizgonki. Musiała dać radę. Powinna. Helga Hufflepuff powinna dodać jej w takiej chwili sił, bo inaczej mogłoby się to skończyć dla niej naprawdę źle. Szampon Wspaniały nic nie mogła poradzić na swoje zdenerwowanie, na poczucie wyobcowania i samotności, a przede wszystkim na uczucie strachu, które zaciskało swoje wielgachne palce na jej tęgiej szyi. Nastąpiła seria szybkich wdechów i wydechów po której, dziewczyna zerknęła na jasnowłosą Ślizgonkę, która najwyraźniej się do niej odezwała. Pokręciła jedynie głową, nie wiedząc, co ma właściwie odpowiedzieć i wbiła spojrzenie w stoiska opiekunów. Kolejka nieznacznie się zmniejszyła. Gajowy coś do niej powiedział, ale zanim Gallagher udało się odpowiedzieć, ten już znikł. Została sama.
Ze Ślizgonką.
Niech Merlin ma ją w opiece.
Ze Ślizgonką.
Niech Merlin ma ją w opiece.
- Sybilla Trelawney
Re: Parkiet
Sro Wrz 21, 2016 2:20 pm
Obserwowała uważnie ruchy półolbrzyma... przez chwilę. Jej spojrzenie nie mogło pozostać skupione na długo. Na szczęście odnalazła zapałki i zapaliła kadzidło. Zaraz owionął ją ostry zapach mięty... tak, tego jej było potrzeba. Zaczęła się rozluźniać. Wlepiła już spokojniejszy, aczkolwiek jednocześnie poważniejszy, wzrok w Hagrida.
- Tak, tak... zioła są dobre – powtórzyła za nim z dziwnym uśmiechem malującym się na twarzy. Można było mieć wrażenie, że oboje mówią o czymś zupełnie innym – i byłoby to wrażenie jak najbardziej słuszne. - Dziękuję. - Skinęła głową i obróciła kartę, by zobaczyć, co przedstawia... - ŚMIERĆ! - wykrzyknęła nagle, unosząc się z siedzenia. Podpierała się rękami na stole, patrząc z przerażaniem na gajowego. Ta emocja zaś wnet została zastąpiona przez współczucie. Oj. Pokręciła zamaszyście głową, a krzywo zaplątane warkoczyki w jej włosach żywo podskoczyły. - Przykro mi... bardzo przykro... – powiedziała grobowym tonem, siadając z powrotem na krześle. Spojrzała prosto w oczy Rubeusa. - Ale to jeszcze nie musi być koniec... proszę. Szkielet w czarnej zbroi już cię nie opuści... chorągwie załopoczą na wietrze... nigdy nie idź w prawo! - Zaczęła nieco bełkotać, nieustannie potrząsając głową. - Wszystko co żyje, musi umrzeć. Proszę wziąć drugą kartę. PROSZĘ WZIĄĆ DRUGĄ KARTĘ I ZADECYDOWAĆ O SWOIM PRZEZNACZENIU!
Wyczekiwała. Miała zamiar dać mu pełną wróżbę tego, co się wydarzy, lecz nadal brakowało jej informacji. Odwrócona karta śmierci mogła mieć różne znaczenia w zależności od kart, znajdujących się w sąsiedztwie. Oby było dobrze... choć nie oszukujmy się. Sybilla spisała już na straty tego poczciwego mężczyznę, który mimo jedzenia marchewek, był ślepy. Ślepy i zaślepiony jak wszyscy na tej sali. Niemniej kto wie, może w końcu dzięki niej otworzy oczy na otaczającą ich rzeczywistość?
- Tak, tak... zioła są dobre – powtórzyła za nim z dziwnym uśmiechem malującym się na twarzy. Można było mieć wrażenie, że oboje mówią o czymś zupełnie innym – i byłoby to wrażenie jak najbardziej słuszne. - Dziękuję. - Skinęła głową i obróciła kartę, by zobaczyć, co przedstawia... - ŚMIERĆ! - wykrzyknęła nagle, unosząc się z siedzenia. Podpierała się rękami na stole, patrząc z przerażaniem na gajowego. Ta emocja zaś wnet została zastąpiona przez współczucie. Oj. Pokręciła zamaszyście głową, a krzywo zaplątane warkoczyki w jej włosach żywo podskoczyły. - Przykro mi... bardzo przykro... – powiedziała grobowym tonem, siadając z powrotem na krześle. Spojrzała prosto w oczy Rubeusa. - Ale to jeszcze nie musi być koniec... proszę. Szkielet w czarnej zbroi już cię nie opuści... chorągwie załopoczą na wietrze... nigdy nie idź w prawo! - Zaczęła nieco bełkotać, nieustannie potrząsając głową. - Wszystko co żyje, musi umrzeć. Proszę wziąć drugą kartę. PROSZĘ WZIĄĆ DRUGĄ KARTĘ I ZADECYDOWAĆ O SWOIM PRZEZNACZENIU!
Wyczekiwała. Miała zamiar dać mu pełną wróżbę tego, co się wydarzy, lecz nadal brakowało jej informacji. Odwrócona karta śmierci mogła mieć różne znaczenia w zależności od kart, znajdujących się w sąsiedztwie. Oby było dobrze... choć nie oszukujmy się. Sybilla spisała już na straty tego poczciwego mężczyznę, który mimo jedzenia marchewek, był ślepy. Ślepy i zaślepiony jak wszyscy na tej sali. Niemniej kto wie, może w końcu dzięki niej otworzy oczy na otaczającą ich rzeczywistość?
- Silver Burke
Re: Parkiet
Sro Wrz 21, 2016 7:35 pm
Stała bezradnie oparta o ścianę obserwując poczynania Trelawney, która jak zawsze odstawiała dookoła siebie przedstawienie. Westchnęła ciężko i przewróciła oczami. Przecież wszyscy umrzemy i niech ta szalona wróżbitka nie robi z tego tak wielkiej afery.
- Ta... też mogę coś wywróżyć... dzisiaj w nocy będzie ciemno! - Mruknęła w teatralny sposób udając tę wariatkę z Ravelcawu. Następnie przeniosła wzrok na Puchonkę, która wyglądała jakby miała zamiar zwymiotować. Parsknęła cicho pod nosem, właściwie nie zdając sobie sprawy z tego jak jej obecność wpływa na panienkę Gallagher.
- Tylko mi tu nie mdlej, czy coś. Nie uśmiecha mi się dowiadywać w tak dosadny sposób, co jadłaś na śniadanie. - Stwierdziła z rozbawieniem zanim zdążyła ugryźć się w język. Wtedy ją oświeciło. Przypomniała sobie o czym trąbiła cała szkoła przez ostatni czas. Była to mianowicie wpadka Puchonki na zajęciach zielarstwa, która odbiła się olbrzymim echem w całym Hogwarcie. W tamtym momencie poczuła się głupio i miała ochotę przeprosić dziewczynę, jednak to by mogło przynieść odwrotny efekt i jeszcze bardziej pogrążyć Silver.
- Wiesz co? Musisz mieć gdzieś to, co oni mówią. Wiem, że to niełatwe, ale po prostu ich zlej ciepłym moczem. Jesteś wartościową osobą i nie pozwól, żeby kazali ci myśleć inaczej - stwierdziła szczerze, jednak z typowo Ślizgońską nonszalancją i puściła oczko niewieście. Wsadziła dłonie do kieszeni i ewakuowała się zanim sens słów dotarłby do Sharon. Musiała w końcu wybrać się do nauczycieli i dowiedzieć się w sprawie swojej przyszłej kariery.
[zt]
- Ta... też mogę coś wywróżyć... dzisiaj w nocy będzie ciemno! - Mruknęła w teatralny sposób udając tę wariatkę z Ravelcawu. Następnie przeniosła wzrok na Puchonkę, która wyglądała jakby miała zamiar zwymiotować. Parsknęła cicho pod nosem, właściwie nie zdając sobie sprawy z tego jak jej obecność wpływa na panienkę Gallagher.
- Tylko mi tu nie mdlej, czy coś. Nie uśmiecha mi się dowiadywać w tak dosadny sposób, co jadłaś na śniadanie. - Stwierdziła z rozbawieniem zanim zdążyła ugryźć się w język. Wtedy ją oświeciło. Przypomniała sobie o czym trąbiła cała szkoła przez ostatni czas. Była to mianowicie wpadka Puchonki na zajęciach zielarstwa, która odbiła się olbrzymim echem w całym Hogwarcie. W tamtym momencie poczuła się głupio i miała ochotę przeprosić dziewczynę, jednak to by mogło przynieść odwrotny efekt i jeszcze bardziej pogrążyć Silver.
- Wiesz co? Musisz mieć gdzieś to, co oni mówią. Wiem, że to niełatwe, ale po prostu ich zlej ciepłym moczem. Jesteś wartościową osobą i nie pozwól, żeby kazali ci myśleć inaczej - stwierdziła szczerze, jednak z typowo Ślizgońską nonszalancją i puściła oczko niewieście. Wsadziła dłonie do kieszeni i ewakuowała się zanim sens słów dotarłby do Sharon. Musiała w końcu wybrać się do nauczycieli i dowiedzieć się w sprawie swojej przyszłej kariery.
[zt]
- David o'Connell
Re: Parkiet
Sro Wrz 21, 2016 9:22 pm
Uważał, że spędził w Wielkiej Sali wystarczająco czasu jak na jeden dzień. Już miał kierować się do wyjścia, żeby oddalić się od tego całego cyrku, kiedy usłyszał donośny, histeryczny głos. Niby nic niezwykłego w tych okolicznościach, wiadomo, zamieszanie, presja - jednak zasłyszane słowa zatrzymały Carneya w miejscu, zupełnie, jakby ktoś przykleił mu buty do podłogi. Brzmiały jakoś tak... Znajomo.
Podszedł trochę bliżej, zachowując bezpieczny dystans od stolika, przy którym siedziała głośna dziewczyna (i Hagrid, który zajmował większą część sceny tego dramatu). Z każdym kolejnym wypowiedzianym przez nią słowem nabierał pewności, że dobrze ją skojarzył - był prawie pewien, że to od niej dostał list z przepowiednią śmierci. Stał za jej plecami i w sporym oddaleniu, bystrym wzrokiem przyglądając się rozwojowi wydarzeń. Mówiła na tyle głośno, że nie potrzebował zbliżać się ani kroku bliżej. Liczył na to, że może uda mu się zobaczyć jej twarz. Nie bardzo wiedział, co sądzić o tym, że ktoś obcy nagle interesuje się jego życiem.
Podszedł trochę bliżej, zachowując bezpieczny dystans od stolika, przy którym siedziała głośna dziewczyna (i Hagrid, który zajmował większą część sceny tego dramatu). Z każdym kolejnym wypowiedzianym przez nią słowem nabierał pewności, że dobrze ją skojarzył - był prawie pewien, że to od niej dostał list z przepowiednią śmierci. Stał za jej plecami i w sporym oddaleniu, bystrym wzrokiem przyglądając się rozwojowi wydarzeń. Mówiła na tyle głośno, że nie potrzebował zbliżać się ani kroku bliżej. Liczył na to, że może uda mu się zobaczyć jej twarz. Nie bardzo wiedział, co sądzić o tym, że ktoś obcy nagle interesuje się jego życiem.
- Sharon Gallagher
Re: Parkiet
Czw Paź 06, 2016 1:05 am
Krukonka, którą Sharon kojarzyła z widzenia zaczęła mówić coraz głośniej, ściągając na siebie uwagę grupki ludzi. Pulchna dziewczyna krótko zerknęła w tamtą stronę, po czym ciężko odetchnęła, chowając spocone dłonie do kieszeni szaty. Pobladła na twarzy, na szczęście nie czując chęci zwymiotowania - jeszcze tego by brakowało po tym, co przeżyła na Zielarstwie.
- J-ja... - zaczęła nieco słabym i cichym głosem, więc nie była pewna, czy Ślizgonka w ogóle ją usłyszała, po czym zamilkła, czerwieniąc się ze wstydu. Nie wiedziała czy Burke zrobiła to specjalnie, czy też nie, ale dotknęło ją to. Bardzo. - Nie chciałam tego!
Powiedziała nagle głośniej i to tak, że kilka głów zwróciło się w jej kierunku. Na szczęście, zauważając, że to nic takiego, wracali do swoich spraw. Następne słowa białowłosej bardzo zdziwiły Gallagher. I to tak, że spojrzała na nią szybko, otwierając szerzej usta.
- Ja.. nikt jeszcze... dziękuję... - odpowiedziała, spuszczając głowę i uśmiechając się jakby z ulgą. - Tak się cieszę... jeśli mówisz to szczerze to naprawdę się cieszę.
Gdy w końcu ośmieliła się unieść głowę, dziwnej ślizgońskiej dziewczyny już nie było. Sharon niemniej zyskała dzięki niej dobry humor i nie zwracając większej uwagi na otoczenie, udała się w stronę stoisk przedstawicieli by stamtąd odbić do opiekunki swojego domu.
[z/t]
- J-ja... - zaczęła nieco słabym i cichym głosem, więc nie była pewna, czy Ślizgonka w ogóle ją usłyszała, po czym zamilkła, czerwieniąc się ze wstydu. Nie wiedziała czy Burke zrobiła to specjalnie, czy też nie, ale dotknęło ją to. Bardzo. - Nie chciałam tego!
Powiedziała nagle głośniej i to tak, że kilka głów zwróciło się w jej kierunku. Na szczęście, zauważając, że to nic takiego, wracali do swoich spraw. Następne słowa białowłosej bardzo zdziwiły Gallagher. I to tak, że spojrzała na nią szybko, otwierając szerzej usta.
- Ja.. nikt jeszcze... dziękuję... - odpowiedziała, spuszczając głowę i uśmiechając się jakby z ulgą. - Tak się cieszę... jeśli mówisz to szczerze to naprawdę się cieszę.
Gdy w końcu ośmieliła się unieść głowę, dziwnej ślizgońskiej dziewczyny już nie było. Sharon niemniej zyskała dzięki niej dobry humor i nie zwracając większej uwagi na otoczenie, udała się w stronę stoisk przedstawicieli by stamtąd odbić do opiekunki swojego domu.
[z/t]
- Rubeus Hagrid
Re: Parkiet
Nie Paź 23, 2016 1:06 pm
Znowu śmierć? No prosza ja Was, gdziekolwiek te żukowate oczy się nie obracały, śmierci nie widziały. To rozedrgane dziecko przed nim musiało się mylić! No przeca nic nie mogło się stać w sali pełnej ludzi... Nawet jeśli w środku był też troll a ze szczytu pomarańczowego namiotu buchał prawdziwy ogień. Rubeus - biedaczek - czuł się coraz bardziej zakłopotany i w niczym nie przypominało to uczucia towarzyszącego mu, kiedy spytał Corleone czy pamięta jak była młoda. No ale tatuś przecież wychował go na dobrego półolbrzyma a lata spędzone w zamku wśród młodzieży zrobiły swoje... Dlatego nie wypadało mu po prostu wstać i podziękować dziewczęciu za rozmowę a potem odejść. Gdziekolwiek, byle nie w prawo! Z rumianymi polikami wyciągnął więc przez siebie wielką łapę i chwycił kolejną kartę, podsuwając ją Sybilli pod twarz.
- A ta? Może być? - niepokój coraz bardziej przysłaniał zakłopotanie całą sytuacją.
- A ta? Może być? - niepokój coraz bardziej przysłaniał zakłopotanie całą sytuacją.
- Mistrz Gry
Re: Parkiet
Nie Paź 30, 2016 8:53 pm
Skończyło się, bo oczywiście, że wszystko, co dobre kiedyś się kończy i tak samo było w tym przypadku. Dni Kariery dobiegły końca, wszyscy zdążyli już opuścić Wielką Salę, która stała się nagle taka... pusta. Zupełnie do siebie niepodobna, no może jedynie sufit był nadal taki sam jak zawsze. Chmury powoli się przesuwały, odsłaniając co jakiś czas gwiazdy. Świece unosiły się w powietrzu, na podłodze pozostały pojedyncze elementy, takie jak długa wstążka w kolorze zieleni, drewniany klocek czy chociażby mały fajerwerk, który nadal wyrzucał z siebie iskry, aż w końcu i on znieruchomiał i ucichł. Można było się jednak spodziewać, że jeszcze chwila a wróci woźny ze swoim wyposażeniem by wziąć się do roboty. W końcu bałagan sam się nie posprząta.
[z/t dla wszystkich]
Podsumowanie:
Bardzo wszystkim serdecznie dziękuję za przybycie! Mamy wielką nadzieję, że to przedsięwzięcie przypadło Wam do gustu. Broszury, które tu zdobyliście, należą oczywiście do Was i możecie z nimi zrobić, co tylko chcecie. Nie martwcie się niektórymi wymaganiami są dość umowne, jako że bierze się pod uwagę również inne rzeczy przy praktykach, co zostanie rozpisane w specjalnym temacie - tam również znajdą się odnośniki do ulotek.
Julie Blishwick:
+2 PD, +25 fasolek
Tomas Duncan:
+2 PD, +20 fasolek
Pamela Winston:
+3 PD, +30 fasolek, czerwona peleryna superbohatera, czekoladowy puchar wypełniony chałwą
Caroline Rockers:
+2 PD, +25 fasolek
David o'Connell:
+2 PD, +25 fasolek
Alexandra Grace:
+2 PD, +20 fasolek
Livia Edwards:
+2 PD, +25 fasolek
Gilderoy Lockhart:
+2 PD, +25 fasolek, pudełko magicznych szachów (zwykłych)
Severus Snape:
+2 PD, +20 fasolek
Kyohei Takano:
+2 PD, +25 fasolek
Pomona Sprout:
+6 PD, +50 fasolek
Syriusz Black:
+10 fasolek
Remus Lupin:
+10 fasolek
Ismael Blake:
+2 PD, +20 fasolek
Liv Mendez:
+10 fasolek
Simon Jordan:
+1 PD, +15 fasolek
Giotto Nero:
+1 PD, +15 fasolek
Parker White:
+1 PD, +15 fasolek
Marlene McKinnon:
+2 PD, +20 fasolek
Emmelina Vance:
+2 PD, +20 fasolek
Jessica Smith:
+10 fasolek, jajko z którego wykluje się ruchoma figurka smoka (będzie rosła aż osiągnie wielkość pięści)
Logan Hale:
+10 fasolek, drewniany klocek
Sahir Nailah:
+10 fasolek
James van Dijk:
+2 PD, +20 fasolek
Genevieve Corleone:
+2 PD, +25 fasolek
Charles Myrnin Hucksberry:
+2 PD, +20 fasolek
Lily Evans:
+1 PD, +15 fasolek
Alice Hughes:
+1 PD, +15 fasolek
Silver Burke:
+1 PD, +20 fasolek
Rubeus Hagrid:
+15 fasolek
Sharon Gallagher:
+10 fasolek
Sybilla Trelawney:
+15 fasolek
[z/t dla wszystkich]
Podsumowanie:
Bardzo wszystkim serdecznie dziękuję za przybycie! Mamy wielką nadzieję, że to przedsięwzięcie przypadło Wam do gustu. Broszury, które tu zdobyliście, należą oczywiście do Was i możecie z nimi zrobić, co tylko chcecie. Nie martwcie się niektórymi wymaganiami są dość umowne, jako że bierze się pod uwagę również inne rzeczy przy praktykach, co zostanie rozpisane w specjalnym temacie - tam również znajdą się odnośniki do ulotek.
Julie Blishwick:
+2 PD, +25 fasolek
Tomas Duncan:
+2 PD, +20 fasolek
Pamela Winston:
+3 PD, +30 fasolek, czerwona peleryna superbohatera, czekoladowy puchar wypełniony chałwą
Caroline Rockers:
+2 PD, +25 fasolek
David o'Connell:
+2 PD, +25 fasolek
Alexandra Grace:
+2 PD, +20 fasolek
Livia Edwards:
+2 PD, +25 fasolek
Gilderoy Lockhart:
+2 PD, +25 fasolek, pudełko magicznych szachów (zwykłych)
Severus Snape:
+2 PD, +20 fasolek
Kyohei Takano:
+2 PD, +25 fasolek
Pomona Sprout:
+6 PD, +50 fasolek
Syriusz Black:
+10 fasolek
Remus Lupin:
+10 fasolek
Ismael Blake:
+2 PD, +20 fasolek
Liv Mendez:
+10 fasolek
Simon Jordan:
+1 PD, +15 fasolek
Giotto Nero:
+1 PD, +15 fasolek
Parker White:
+1 PD, +15 fasolek
Marlene McKinnon:
+2 PD, +20 fasolek
Emmelina Vance:
+2 PD, +20 fasolek
Jessica Smith:
+10 fasolek, jajko z którego wykluje się ruchoma figurka smoka (będzie rosła aż osiągnie wielkość pięści)
Logan Hale:
+10 fasolek, drewniany klocek
Sahir Nailah:
+10 fasolek
James van Dijk:
+2 PD, +20 fasolek
Genevieve Corleone:
+2 PD, +25 fasolek
Charles Myrnin Hucksberry:
+2 PD, +20 fasolek
Lily Evans:
+1 PD, +15 fasolek
Alice Hughes:
+1 PD, +15 fasolek
Silver Burke:
+1 PD, +20 fasolek
Rubeus Hagrid:
+15 fasolek
Sharon Gallagher:
+10 fasolek
Sybilla Trelawney:
+15 fasolek
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach