- Cara Rhee
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 04, 2014 2:38 pm
Czasem może nieświadomy jeden niewielki ruch może na zawsze określić danego człowieka. Pan Hucksberry może nie zdawał sobie z tego sprawy, ale to jedno zaklęcie w oczach ich przeciwników, mogło postawić go w takim lub innym położeniu, którego, jak sam uważał, nie był do końca pewien. Cara aż do końca była pewna, że jej towarzysz nie zostanie jednym z aktorów w jej małym przedstawieniu, a będzie tylko wolnym obserwatorem.
Mimo to jego pomoc była bardzo pożyteczna i wielokrotnie zwiększyła jej szanse.
Wyższy Śmierciożerca zamarł w bezruchu, natomiast jego towarzysz z impetem poleciał na bar, powodując przy tym niemałe szkody, co doprowadziło do bardzo nieprzyjemnego humoru u barmanki.
Kobieta przechyliła jedną nogą oparcie krzesła, które miękko opadło na ziemię wraz z nią. Mężczyźni nie wyglądali jakby mieli długo pozostać w tymże stanie, więc doskoczyła do nieruchomego Śmierciożercy i czym prędzej odebrała mu różdżkę. Jednocześnie zaobserwowała, że drugi z nich powoli zaczyna się otrząsać z pierwszego szoku i chce chwycić za broń.
- Expelliarmus!
Czar trafił precyzyjnie i różdżka mężczyzny wypadła z dłoni, po czym potoczyła się gdzieś w stronę najbliższych stolików.
Musiała przyznać, że była bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy. Ciągle kierowała różdżkę w stronę leżącego mężczyzny, który po takim upadku zapewne nawet nie mógł się podnieść, aby jakby co móc rzucić czar... Nie mógł jej uciec.
Poprosiła barmanki, coraz bardziej niezadowolonej, żeby przyniosła linę.
- Byłabym zawiedziona, gdybyś go nie odkrył. - przyznała spokojnie, ale nie odrywała wzroku od swoich przeciwników. Walka nie okazała się tak ciekawa jakby tego chciała, ale przynajmniej udał się plan jak trzeba.
Mimo to jego pomoc była bardzo pożyteczna i wielokrotnie zwiększyła jej szanse.
Wyższy Śmierciożerca zamarł w bezruchu, natomiast jego towarzysz z impetem poleciał na bar, powodując przy tym niemałe szkody, co doprowadziło do bardzo nieprzyjemnego humoru u barmanki.
Kobieta przechyliła jedną nogą oparcie krzesła, które miękko opadło na ziemię wraz z nią. Mężczyźni nie wyglądali jakby mieli długo pozostać w tymże stanie, więc doskoczyła do nieruchomego Śmierciożercy i czym prędzej odebrała mu różdżkę. Jednocześnie zaobserwowała, że drugi z nich powoli zaczyna się otrząsać z pierwszego szoku i chce chwycić za broń.
- Expelliarmus!
Czar trafił precyzyjnie i różdżka mężczyzny wypadła z dłoni, po czym potoczyła się gdzieś w stronę najbliższych stolików.
Musiała przyznać, że była bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy. Ciągle kierowała różdżkę w stronę leżącego mężczyzny, który po takim upadku zapewne nawet nie mógł się podnieść, aby jakby co móc rzucić czar... Nie mógł jej uciec.
Poprosiła barmanki, coraz bardziej niezadowolonej, żeby przyniosła linę.
- Byłabym zawiedziona, gdybyś go nie odkrył. - przyznała spokojnie, ale nie odrywała wzroku od swoich przeciwników. Walka nie okazała się tak ciekawa jakby tego chciała, ale przynajmniej udał się plan jak trzeba.
- Mistrz Gry
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 04, 2014 2:38 pm
The member 'Cara Rhee' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 6, 1
'Pojedynek' :
Result : 6, 1
- Charles Myrnin Hucksberry
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Pią Gru 05, 2014 6:57 pm
Obserwował to o dziwo dość spokojnie, od czasu do czasu udzielając jej małej pomocy. Zresztą zdawać się być mogło, że czarownica sama poradziła sobie całkiem sprawnie. Niemniej dodatkowa różdżka zawsze może się okazać przydatna, prawda? O Charlesa nie należało się w żaden sposób martwić; znajdował wyjście z prawie każdej sytuacji, jeśli chodziło o ratowanie własnych czterech liter i czasem o innych, jeśli zachodziła taka potrzeba. Igrał wręcz z niebezpieczeństwem w żaden sposób się go nie obawiając, w sumie wystarczało to, że bał się samego siebie. Był bowiem zdolny do...różnych rzeczy, więc samokontrola była konieczna. Zwłaszcza, kiedy czasami w głowie pojawia się zmarła narzeczona prawda? I zaczyna do Ciebie mówić różne rzeczy, sprawiając że Twój mózg czuł się wręcz przeciążony. Ale to nie było ważne, bowiem alkohol pomagał. O ile oczywiście Myrnin z nim nie przesadzał. A czasem nawet...i udawało mu się bez alkoholu nie dopuszczać do głosu Delilah. I życie szło jakoś do przodu. Posłał niewyraźny uśmiech Carze, kiedy ta zajmowała się związywaniem Śmierciożerców. Przyglądał się z uwagą obu mężczyznom, niemalże w duchu śmiejąc się, że zatrzymanie ich było takie...banalne. Najwyraźniej zbytnia pewność siebie mogła prowadzić do zguby.
- Nie była to zbyt trudna zagadka do rozwiązania po pokazie, jaki pani urządziła - odparł zdawkowo. - Jak miewam, poradzisz sobie z tą dwójką?
Po czym Hucksberry machnął różdżką i wymówił formułkę, przywracając wszystko do poprzedniego stanu i zbliżył się do niezbyt zadowolonej barmanki. Posłał jej dłuższe spojrzenie, starając się nie zwracać zbytniej uwagi na jej pokaźne atuty, które niezbyt dobrze ukrywała. Był wszak dżentelmenem, a dżentelmeni nigdy nie zachowują się w tak prostacki sposób.
- Poprosiłbym o rachunek, moja pani.
- Nie była to zbyt trudna zagadka do rozwiązania po pokazie, jaki pani urządziła - odparł zdawkowo. - Jak miewam, poradzisz sobie z tą dwójką?
Po czym Hucksberry machnął różdżką i wymówił formułkę, przywracając wszystko do poprzedniego stanu i zbliżył się do niezbyt zadowolonej barmanki. Posłał jej dłuższe spojrzenie, starając się nie zwracać zbytniej uwagi na jej pokaźne atuty, które niezbyt dobrze ukrywała. Był wszak dżentelmenem, a dżentelmeni nigdy nie zachowują się w tak prostacki sposób.
- Poprosiłbym o rachunek, moja pani.
- Cara Rhee
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Pią Gru 05, 2014 9:23 pm
Kobieta z łatwością prowadziła różdżką linę, która ciasno związywała dwóch delikwentów, którzy coś wściekle mruczeli, że ktoś tam ją zabije i zemści się za ich porażkę, ale nawet nich nie słuchała. Musieli nie być zbyt silni, skoro nawet nie dali rady rzucić głupiego zaklęcia.
Po chwili siedzieli na ziemi ze splątanymi nogami, opierając się o siebie plecami. Zatkała im tez usta, bo nie mogła słuchać wywodu, który wygłaszali. Bez różdżki i całkiem splątani raczej nie mogli uciec, więc mogła odetchnąć, ale i tak musiała spieszyć się z dostarczeniem ich przed sąd w Ministerstwie Magii. Mogą przecież wpaść posiłki...
- Tak, wybacz mi ten pokaz, w mojej pracy jest się na służbie o każdej porze dnia i nocy. Musiałam wykreślić ze swojego słownika słowo "wolne". - uśmiechnęła się przyjaźnie do mężczyzny, jednocześnie z odrobiną przeprosin w oczach. Prawdopodobnie musiała zepsuć tym miły wieczór... Ale nie, żeby to nie zdarzało się jej cały czas, szczególnie w tych trudnych czasach. Właściwie każdy mijający ją na ulicy człowiek mógł pragnąć rzucić na nią najgorsze z zaklęć niewybaczalnych, więc musiała mieć się na baczności cały czas.
Dlatego aż dziwnym było, że bez większego strachu, choć zachowując czujność była w stanie podejść do obcego mężczyzny. A przecież widać po złapanych gościach gospody, że nie tylko szlachetni ludzie się tu kręcą.
- Przecież od tego właśnie jestem.
Praca aurora nie była łatwa. Była bardzo określająca i trzeba było ciągle się przemieszczać. Przeciwnicy nie musieli przestrzegać surowych zasad nałożonych przez Ministerstwo. Cara nie miała stałego miejsca - wynajmowała na parę miesięcy i zmieniała na nowo, dlatego wszystkie jej listy przynoszone były przez sowy do skrzynki w budynku Ministerstwa Magii.
- Muszę uciekać, zanim dopadnie mnie więcej takich panów. Spotykam ich więcej niż komarów w lecie.
Wyciągnęła portfel i zapłaciła należną kwotę za swoje drinki, po czym położyła je na naprawionym barze, tuż po tym jak barmanka podała jej cenę. Wykalkulować już mogła w głowie.
- Mam nadzieję, że nasze drogi się jeszcze kiedyś skrzyżują, Charles, więc lepiej, żebyś żył do następnego spotkania.
Stanęła tuż przy trochę już zmęczonych bezowocną próbą uwolnienia, w postaci szarpaniny, mężczyzn. Spojrzała na nich wzrokiem pozornie czułym.
- To jak, nie boicie się rozszczepienia, panowie? - nietrudno było wyczuć rozbawienie w jej tonie, a mimo to poczuła na sobie przerażone spojrzenia. Ułożyła jasne, nieduże dłonie na ich głowach i już po chwili wszyscy rozpłynęli się w powietrzu.
Tej nocy na niebie widać było jedną, błękitną gwiazdkę, co więcej, widoczną tylko z okolic Hogwartu.
[z/t]
Po chwili siedzieli na ziemi ze splątanymi nogami, opierając się o siebie plecami. Zatkała im tez usta, bo nie mogła słuchać wywodu, który wygłaszali. Bez różdżki i całkiem splątani raczej nie mogli uciec, więc mogła odetchnąć, ale i tak musiała spieszyć się z dostarczeniem ich przed sąd w Ministerstwie Magii. Mogą przecież wpaść posiłki...
- Tak, wybacz mi ten pokaz, w mojej pracy jest się na służbie o każdej porze dnia i nocy. Musiałam wykreślić ze swojego słownika słowo "wolne". - uśmiechnęła się przyjaźnie do mężczyzny, jednocześnie z odrobiną przeprosin w oczach. Prawdopodobnie musiała zepsuć tym miły wieczór... Ale nie, żeby to nie zdarzało się jej cały czas, szczególnie w tych trudnych czasach. Właściwie każdy mijający ją na ulicy człowiek mógł pragnąć rzucić na nią najgorsze z zaklęć niewybaczalnych, więc musiała mieć się na baczności cały czas.
Dlatego aż dziwnym było, że bez większego strachu, choć zachowując czujność była w stanie podejść do obcego mężczyzny. A przecież widać po złapanych gościach gospody, że nie tylko szlachetni ludzie się tu kręcą.
- Przecież od tego właśnie jestem.
Praca aurora nie była łatwa. Była bardzo określająca i trzeba było ciągle się przemieszczać. Przeciwnicy nie musieli przestrzegać surowych zasad nałożonych przez Ministerstwo. Cara nie miała stałego miejsca - wynajmowała na parę miesięcy i zmieniała na nowo, dlatego wszystkie jej listy przynoszone były przez sowy do skrzynki w budynku Ministerstwa Magii.
- Muszę uciekać, zanim dopadnie mnie więcej takich panów. Spotykam ich więcej niż komarów w lecie.
Wyciągnęła portfel i zapłaciła należną kwotę za swoje drinki, po czym położyła je na naprawionym barze, tuż po tym jak barmanka podała jej cenę. Wykalkulować już mogła w głowie.
- Mam nadzieję, że nasze drogi się jeszcze kiedyś skrzyżują, Charles, więc lepiej, żebyś żył do następnego spotkania.
Stanęła tuż przy trochę już zmęczonych bezowocną próbą uwolnienia, w postaci szarpaniny, mężczyzn. Spojrzała na nich wzrokiem pozornie czułym.
- To jak, nie boicie się rozszczepienia, panowie? - nietrudno było wyczuć rozbawienie w jej tonie, a mimo to poczuła na sobie przerażone spojrzenia. Ułożyła jasne, nieduże dłonie na ich głowach i już po chwili wszyscy rozpłynęli się w powietrzu.
Tej nocy na niebie widać było jedną, błękitną gwiazdkę, co więcej, widoczną tylko z okolic Hogwartu.
[z/t]
- Mistrz Gry
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Pią Gru 05, 2014 11:04 pm
Rachunek:
Charles Myrnin Hucksberry:
1x Miód Pitny
Razem: 7 sykli i 2 knuty
Cara Rhee:
1x Miód Pitny
2x Wino Porzeczkowe (2 x 6 sykli i 10 knutów)
Razem: 1 galeon, 3 sykle i 1 knut
Charles Hucksberry: +5 PD
Cara Rhee: +5 PD
[z/t dla Charlesa]
Charles Myrnin Hucksberry:
1x Miód Pitny
Razem: 7 sykli i 2 knuty
Cara Rhee:
1x Miód Pitny
2x Wino Porzeczkowe (2 x 6 sykli i 10 knutów)
Razem: 1 galeon, 3 sykle i 1 knut
Charles Hucksberry: +5 PD
Cara Rhee: +5 PD
[z/t dla Charlesa]
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 11:55 am
Już niedługo miał nadejść dzień tak oczekiwany przez uczniów. Wypad do Hogsmead. Liadon nie mogl kłamać, że mu ta wizja się nie podoba. Nareszcie wszyscy uczniowie rozpirzchna się, a i nauczyciele będą zajeci ich opieką. Nadejdzie blogi czas relaksu. Oczywiście pierwsze co zrobil to zarezerwować sobie wolne na ten czas. Potrzebowal tego szczególnie po tych niedawnych wydarzeniach. Zabójstwo jednego z uczniów, i ta cala sprawa z Sahirem...
Gdy dotarl na miejsce zbrodni wszystkie ślady były już niemal zatarte i gówno można było odczytać. Natomiast pijawka?... sama się o to prosiła. Szkoda tylko było ze odkrycie tego wampira pociągnie za sobą szereg kolejnych wydarzeń...
-Miodu poproszę...-powiedzial ledwo zdając sobie sprawę ze już dotarl do Trzech miotel. Jak zwykle miał na sobie przepatny brązowy plaszcz podróżny, z wieloma dziurami i łatami. Długie włosy zamarly w idealnym nieładzie podkreślając surowość twardych rys jego twarzy. Wyglądał na nieco strapionego. W końcu polowa nauczycieli uważała, że to on jest odpowiedzialny za to cale zabójstwo...
Gdy dotarl na miejsce zbrodni wszystkie ślady były już niemal zatarte i gówno można było odczytać. Natomiast pijawka?... sama się o to prosiła. Szkoda tylko było ze odkrycie tego wampira pociągnie za sobą szereg kolejnych wydarzeń...
-Miodu poproszę...-powiedzial ledwo zdając sobie sprawę ze już dotarl do Trzech miotel. Jak zwykle miał na sobie przepatny brązowy plaszcz podróżny, z wieloma dziurami i łatami. Długie włosy zamarly w idealnym nieładzie podkreślając surowość twardych rys jego twarzy. Wyglądał na nieco strapionego. W końcu polowa nauczycieli uważała, że to on jest odpowiedzialny za to cale zabójstwo...
- Cara Rhee
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 1:39 pm
Praca aurora nigdy nie była prosta, a wszyscy ludzie wokół jeszcze ją utrudniali. Zwłaszcza sami aurorzy. Rhee była jednym z najmłodszych wiekiem jak i stażem w swojej profesji. Może i była najbardziej upartym i zmotywowanym z nich, jednak czasem próba otrzymania jakichkolwiek zasług (a to, że człowiek chce być chwalony za swoją pracę jest raczej oczywiste) była zwyczajnie niemożliwa. Właściwie czasem to trochę złe słowo... Dostawały się jej ochłapy misji, bez walk, bez wybuchów, bez niebezpiecznych przeciwników. Przecież nie po to męczyła się na tym morderczym szkoleniu, żeby łapać płoteczki, których da się powalić jednym zaklęciem...
Tak jak teraz! Chociaż, nie była tutaj w celach służbowych, pewien człowiek, którego szanowała i któremu wiele zawdzięczała, ściśle związany z Hogwartem, przeznaczył jej zadanie, które w jej oczach było dokładnie takim ochłapem misji... Głupim ochłapem!
Patrol, cholera jasna! Sprawdzanie czy cała masa jakichś dzieciaków nie odmrozi sobie nosków podczas pobytu w Hogsmeade. Oczywiście, często kręcili się tu śmierciożercy, bardzo lubili Hogsmeade, w końcu nie było tu ani jednego mugola, którymi gardzili. Właściwie tylko stąd ten środek ostrożności. Nie rozumiała tylko dlaczego padło akurat na nią. Znowu ludzie myśleli, że ma za mało doświadczenia, żeby dać sobie radę z trudniejszymi zadaniami?
Do baru weszła, aby trochę ogrzać zmarznięte palce. Wcześniej przybyła tu zwyczajnie z nudów, w końcu miała trochę wolnego czasu, nie otrzymała żadnej misji i uznała, że żadnej nie będzie przyjmować. Oczywiście w pamięci zapisała większość portretów poszukiwanych śmierciożerców i przestępców, aby w razie ich pojawienia się w Hogsmeade zadziałaś jak najszybciej... I może w końcu przydarzy się coś ciekawego.
Siedziała przy barze, popijając ciepłe, kremowe piwo i myślała o jednej z walk, którą stoczyła pod koniec szóstego roku z jednym z rówieśników z Ravenclaw. Ach, Hogwart, to były czasy! Można było wybierać sobie przeciwników do magicznych pojedynków, a w ramach kary zabierano ją do zakazanego lasu, w którym było jeszcze fajniej!
Kiedy nieopodal usiadł nieznajomy mężczyzna, zmrużyła nieznacznie oczy w kolorze lipowego miodu, zza ciemnej grzywki, przyglądając się mu. Nie, nie widziała go wcześniej... Musiała dokładnie ogladać każdego przebywającego tutaj w razie, gdyby pojawili się nieproszeni goście.
Tak jak teraz! Chociaż, nie była tutaj w celach służbowych, pewien człowiek, którego szanowała i któremu wiele zawdzięczała, ściśle związany z Hogwartem, przeznaczył jej zadanie, które w jej oczach było dokładnie takim ochłapem misji... Głupim ochłapem!
Patrol, cholera jasna! Sprawdzanie czy cała masa jakichś dzieciaków nie odmrozi sobie nosków podczas pobytu w Hogsmeade. Oczywiście, często kręcili się tu śmierciożercy, bardzo lubili Hogsmeade, w końcu nie było tu ani jednego mugola, którymi gardzili. Właściwie tylko stąd ten środek ostrożności. Nie rozumiała tylko dlaczego padło akurat na nią. Znowu ludzie myśleli, że ma za mało doświadczenia, żeby dać sobie radę z trudniejszymi zadaniami?
Do baru weszła, aby trochę ogrzać zmarznięte palce. Wcześniej przybyła tu zwyczajnie z nudów, w końcu miała trochę wolnego czasu, nie otrzymała żadnej misji i uznała, że żadnej nie będzie przyjmować. Oczywiście w pamięci zapisała większość portretów poszukiwanych śmierciożerców i przestępców, aby w razie ich pojawienia się w Hogsmeade zadziałaś jak najszybciej... I może w końcu przydarzy się coś ciekawego.
Siedziała przy barze, popijając ciepłe, kremowe piwo i myślała o jednej z walk, którą stoczyła pod koniec szóstego roku z jednym z rówieśników z Ravenclaw. Ach, Hogwart, to były czasy! Można było wybierać sobie przeciwników do magicznych pojedynków, a w ramach kary zabierano ją do zakazanego lasu, w którym było jeszcze fajniej!
Kiedy nieopodal usiadł nieznajomy mężczyzna, zmrużyła nieznacznie oczy w kolorze lipowego miodu, zza ciemnej grzywki, przyglądając się mu. Nie, nie widziała go wcześniej... Musiała dokładnie ogladać każdego przebywającego tutaj w razie, gdyby pojawili się nieproszeni goście.
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 1:58 pm
Wpatrywał się przez chwilę w przestrzeń rozstrzygając w myślach problemy współczesnego świata. Dokładniej mówiąc jego problemy. Cóż miał jednak począć ze sobą, jak zwykle przyszedł czas utopić smutki. Rzadko kiedy potrafiły pływać.
-Dziękuję...- Powiedział gdy tylko odebrał swój miód. Nie gustował w nim, jednak na zimowe wieczory był jak znalazł. Pociągnął mocny łyk trunku. Nie specjalnie czuł by go rozgrzewał. Był wilkołakiem, jego krew była gorętsza od topionej stali, nie mógł jednak odmówić smaku temu trunkowi. Dopiero wtedy kątem oka dostrzegł, że ktoś mu się przygląda. A może to instynkt, już od dawna nie dający o sobie znać, zaalarmował go. Liadon nigdy nie był "sławnym wilkołakiem". Nie lubował się w rozrywaniu swych ofiar, więc to bardziej krwiożerczy pobratymcy zajmowali czas ministerstwa. Mimo to Liadon miał kilka swoich momentów. Nie wspominając o wszystkich łowcach, którzy dybali na jego głowę. O tak profesor Hogwartu miał powody by ufać swemu instynktowi. Zmrużył oczy koncentrując wzrok na kobiecie.
-Tak?- Zapytał mrużąc oczy.
-Dziękuję...- Powiedział gdy tylko odebrał swój miód. Nie gustował w nim, jednak na zimowe wieczory był jak znalazł. Pociągnął mocny łyk trunku. Nie specjalnie czuł by go rozgrzewał. Był wilkołakiem, jego krew była gorętsza od topionej stali, nie mógł jednak odmówić smaku temu trunkowi. Dopiero wtedy kątem oka dostrzegł, że ktoś mu się przygląda. A może to instynkt, już od dawna nie dający o sobie znać, zaalarmował go. Liadon nigdy nie był "sławnym wilkołakiem". Nie lubował się w rozrywaniu swych ofiar, więc to bardziej krwiożerczy pobratymcy zajmowali czas ministerstwa. Mimo to Liadon miał kilka swoich momentów. Nie wspominając o wszystkich łowcach, którzy dybali na jego głowę. O tak profesor Hogwartu miał powody by ufać swemu instynktowi. Zmrużył oczy koncentrując wzrok na kobiecie.
-Tak?- Zapytał mrużąc oczy.
- Cara Rhee
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 2:22 pm
Przesuwała w pamięci wszystkie znane jej wizerunki twarzy. Na pewno nie... Nie, niemożliwe, żeby go znała, a już na pewno nie ze swojej pracy, bardzo dobrze szło jej rozpoznawanie twarzy przestępców (których często goniła bez specjalnego namysłu czy też planu). Mimo to ciągle miała wrażenie, że gdzieś już widziała tę twarz. Poza przeciwnikami czy wrogami... To nie szło jej aż tak łatwo, miała bardziej pamięć słuchową. To jasne jednak, że nie przegapi walki! Dlatego twarze przestępców dobrze tkwiły jej w głowie.
Któregoś razu spotkała koleżankę ze szkoły w Londynie. Po siedmiu latach zajęć w tej samej grupie nawet jej nie poznała. Zabawna zależność, w chwili kiedy jakieś nazwisko mogło u niej przywołać przypływ adrenaliny doskonale zapamiętywała każdy szczegół, który mogłaby wyłapać, a jako kobieta, na sto szczegółów wyłapywała około 95-ciu (ciekawostka - mężczyźni na sto wyłapują pięć), umiała doskonale odpisywać przeciwników z najmniejszymi szczegółami... A twarze jej świętej pamięci ukochanych rodziców trwały w jej pamięci zamazane i gdyby nie zdjęcia, pewnie zapomniałaby nawet koloru ich oczu.
- Hm? - jej tęczówki rozszerzyły się, kiedy usłyszała głos mężczyzny. Zanim się spostrzegła zupełnie zapatrzyła się próbując przypomnieć sobie skąd może znać rysy tej twarzy. Wystarczyło to jedno krótkie słowo i od razu rozpoznała ten głos. Ale nadal nie wiedziała skąd go zna. - Och, wybacz.
Odwróciła wzrok i popiła trochę kremowego piwa.
Któregoś razu spotkała koleżankę ze szkoły w Londynie. Po siedmiu latach zajęć w tej samej grupie nawet jej nie poznała. Zabawna zależność, w chwili kiedy jakieś nazwisko mogło u niej przywołać przypływ adrenaliny doskonale zapamiętywała każdy szczegół, który mogłaby wyłapać, a jako kobieta, na sto szczegółów wyłapywała około 95-ciu (ciekawostka - mężczyźni na sto wyłapują pięć), umiała doskonale odpisywać przeciwników z najmniejszymi szczegółami... A twarze jej świętej pamięci ukochanych rodziców trwały w jej pamięci zamazane i gdyby nie zdjęcia, pewnie zapomniałaby nawet koloru ich oczu.
- Hm? - jej tęczówki rozszerzyły się, kiedy usłyszała głos mężczyzny. Zanim się spostrzegła zupełnie zapatrzyła się próbując przypomnieć sobie skąd może znać rysy tej twarzy. Wystarczyło to jedno krótkie słowo i od razu rozpoznała ten głos. Ale nadal nie wiedziała skąd go zna. - Och, wybacz.
Odwróciła wzrok i popiła trochę kremowego piwa.
- Spoiler:
- Cara była na pierwszym roku w Gryffindorze, kiedy Liadon był na czwartym, pomyślałam, że może znać go z widzenia, ale nigdy nawet się sobie nie przedstawili.
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 3:38 pm
Pamięć Liadona co do ludzi była porównywalna do tej złotej rybki. Może i ich jako tako kojarzył, jednak czasem zdarzało się, że nie pamiętał imion uczniów z którymi chodził na zajęcia przez kilka lat. Taki ten jego urok. Konieczność zapamiętania czyjegoś wyglądu też wykraczała znacznie poza jego zdolności. Nie był to w końcu umysł kobiecy. Jeśli coś było nieważne wylatywało z jego głowy. Jak mógłby pamiętać jakąś mało znaczącą gryfonkę, gdy w czasie szkoły miał dużo więcej na głowie. Przemiany w Wilkołaka, napady łowców, podróż dookoła świata, kończenie nauki... Ehh teraz wiele by oddał by powrócić do tamtych dni. W żadnym razie nie były beztroskie, ale choć jedna rzecz go tam wtedy trzymała.
-Hmm...- Mruknął pod nosem.- Ciężki dzień?
Bardziej stwierdził niż zapytał Liadon.
(Korekta twojej ciekawostki – Mężczyźni nie wyłapują detali nieznaczących dla instynktownie uwarunkowanego dla nich życia. Eksperyment polegający na rozmowie kwalifikacyjnej przy stacji numer 1, a potem odpowiadanie na pytania dotyczące scenerii, wyglądu osób, przedmiotów, tego co się działo i tak dalej udowodnił wyższość męskości w tej dziedzinie. Jedynie 2% mężczyzn uległo efektowi rozmowy tunelowej w porównaniu do 78% kobiet. Przy czym 72% mężczyzn wymieniło wszystkie elementy znajdujące się przy stacji numer 1 do 0% kobiet. Eksperyment udowodnił, że kobiety zapamiętywały lepiej szczegóły anatomiczne oraz ubiór osoby z którą konwersowały. Szczególnie jeśli była to kobieta. O średnio 82% lepiej niż mężczyźni. I 64% kobiet, których CV zostało odrzucone próbowało wszcząć pozew o dyskryminacje do 0% mężczyzn.
Eksperyment przeprowadzony na Uniwersytecie w Leeds.)
100 lat zajęło mi znalezienie tego XD
-Hmm...- Mruknął pod nosem.- Ciężki dzień?
Bardziej stwierdził niż zapytał Liadon.
(Korekta twojej ciekawostki – Mężczyźni nie wyłapują detali nieznaczących dla instynktownie uwarunkowanego dla nich życia. Eksperyment polegający na rozmowie kwalifikacyjnej przy stacji numer 1, a potem odpowiadanie na pytania dotyczące scenerii, wyglądu osób, przedmiotów, tego co się działo i tak dalej udowodnił wyższość męskości w tej dziedzinie. Jedynie 2% mężczyzn uległo efektowi rozmowy tunelowej w porównaniu do 78% kobiet. Przy czym 72% mężczyzn wymieniło wszystkie elementy znajdujące się przy stacji numer 1 do 0% kobiet. Eksperyment udowodnił, że kobiety zapamiętywały lepiej szczegóły anatomiczne oraz ubiór osoby z którą konwersowały. Szczególnie jeśli była to kobieta. O średnio 82% lepiej niż mężczyźni. I 64% kobiet, których CV zostało odrzucone próbowało wszcząć pozew o dyskryminacje do 0% mężczyzn.
Eksperyment przeprowadzony na Uniwersytecie w Leeds.)
100 lat zajęło mi znalezienie tego XD
- Cara Rhee
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 3:58 pm
Wcale się nie dziwiła, gdyby jakiś znajomy ze starszego roku jej nie kojarzył - przez pierwsze kilka lat żyła jak szara myszka, chowając się w cieniu korytarza, żeby nie usłyszeć więcej nieprzyjemnych komentarzy na temat jej wyglądu, bo kiedy się zdenerwowała za bardzo ją ponosiło. Kiedy ktoś nazwał ją Chinką była w stanie wydrapać takiemu samobójcy oczy i czasami dochodziło do bójki. Lepiej zapobiegać niż leczyć, dlatego postanowiła się nie wychylać. Dopiero po piątej klasie zdobyła w szkole sławę jako "ta co się cieszy jak dziecko, kiedy ma być zabrana do zakazanego lasu". Nie to, że się nie bała... Po prostu strach w tym wszystkim był najfajniejszy!
Z perspektywy czasu sama się zastanawiała czy to była fascynacja czy po prostu... głupota.
- Każdy mój dzień jest ciężki. - mruknęła pod nosem. Nie pamiętała już, kiedy przeżyła choć jeden dzień bez jakiejś, nawet najgłupszej troski.
Z perspektywy czasu sama się zastanawiała czy to była fascynacja czy po prostu... głupota.
- Każdy mój dzień jest ciężki. - mruknęła pod nosem. Nie pamiętała już, kiedy przeżyła choć jeden dzień bez jakiejś, nawet najgłupszej troski.
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 4:14 pm
Zakazany las? Dla niektórych uczniów pełnił rolę niemalże domu. To właśnie tam Liadon zawsze czuł się najswobodniej. No do czasu aż nie wpadli na centaury... Albo tamtego razu kiedy próbowali zjeść jednorożca. Choć nie, zdecydowanie najgorszym pomysłem było napadnięcie troli. Mięso było nie smaczne, a i cała akcja była jakaś chora. Mimo to nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmieszku. Nie wypadało jednak wyśmiać młodej damy.
-Coś mi się wydaje, że twój najgorszy dzień to ciepłe popołudnie mojego dzieciństwa...- Powiedział z uśmiechem biorąc łyk miodu. Alkohol potrafił wyleczyć wszystkie rany. No oprócz tych, których nawet wilcza krew nie leczyła.
-Czy my się nie znamy?- Zapytał wprost po chwili. Nie miał pamięci do twarzy, jednak zapachy to co innego. Wrażliwy nos potrafił zapamiętać te bardziej egzotyczne zapachy. A, że nigdy nie udało mu się zapuścić do chin, zapach azjatki był wyjątkowy.
-Coś mi się wydaje, że twój najgorszy dzień to ciepłe popołudnie mojego dzieciństwa...- Powiedział z uśmiechem biorąc łyk miodu. Alkohol potrafił wyleczyć wszystkie rany. No oprócz tych, których nawet wilcza krew nie leczyła.
-Czy my się nie znamy?- Zapytał wprost po chwili. Nie miał pamięci do twarzy, jednak zapachy to co innego. Wrażliwy nos potrafił zapamiętać te bardziej egzotyczne zapachy. A, że nigdy nie udało mu się zapuścić do chin, zapach azjatki był wyjątkowy.
- Cara Rhee
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 4:25 pm
Dla Cary podróż do zakazanego lasu zawsze kończyła się jakimiś ciekawymi i czasem niebezpiecznymi nowościami. Nigdy nie wiadomo było co się tam spotka, przynajmniej dla uczniów i ludzi, którzy spędzali tam czas okazjonalnie. Poza karami za bójki (wolałaby nazywać je pojedynkami) nie zapuszczała się tam, ale kiedy już dochodziło do tego, że musiała, wtedy wręcz z uśmiechem tam wkraczała. Nic dziwnego, że aż do OWTMów kary nie działały.
- Nie oceniaj książki po okładce. - mruknęła cicho. Wprawdzie nieczęsto narzekała na całokształt swojego życia, raczej na małe pojedyncze sprawki, o których zapominało się w ogromie czasu, ale i tak wiedziała, że byli więksi życiowi szczęściarze. Jego też nie znała, więc nie mogła jego ocenić...
- Być może. Twój głos jest znajomy, ale nie mam pamięci do twarzy.
Odwróciła się na krześle, bokiem do lady, a przodem do mężczyzny i znów pozwoliła sobie na dłuższe przyglądanie się jego aparycji, ale nic specjalnego jej to nie dało.
Zapewne nawet gdyby był w Chinach, zapach Cary i tak byłby inny, ponieważ była METYSKĄ. Pół-Koreanką, pół-Brytyjką. Główny powód tego, dlaczego denerwowała się, kiedy nazywano ją Chinką...
- Nie oceniaj książki po okładce. - mruknęła cicho. Wprawdzie nieczęsto narzekała na całokształt swojego życia, raczej na małe pojedyncze sprawki, o których zapominało się w ogromie czasu, ale i tak wiedziała, że byli więksi życiowi szczęściarze. Jego też nie znała, więc nie mogła jego ocenić...
- Być może. Twój głos jest znajomy, ale nie mam pamięci do twarzy.
Odwróciła się na krześle, bokiem do lady, a przodem do mężczyzny i znów pozwoliła sobie na dłuższe przyglądanie się jego aparycji, ale nic specjalnego jej to nie dało.
Zapewne nawet gdyby był w Chinach, zapach Cary i tak byłby inny, ponieważ była METYSKĄ. Pół-Koreanką, pół-Brytyjką. Główny powód tego, dlaczego denerwowała się, kiedy nazywano ją Chinką...
- Liadon Ichimaru
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 8:51 pm
-Czyżbym słyszał wyzwanie?- Zapytał. Cóż tę książkę łatwo było ocenić. Co takiego strasznego mogło przytrafić się takiej dziewczynie? lakier z paznokci zszedł? Może w ogóle paznokieć się złamał.
-Porównajmy twoje najgorsze wspomnienie z tego miejsca, do mojego najlepszego, co?- Powiedział. Chyba było jasne że ten miodek, który tu popijał nie był jego jedynym zapleczem alkoholowym na dziś. Ostatnio coraz częściej zaglądał do butelki, a to wcale nie pomagało. Wzruszył ramionami.
-Porównajmy twoje najgorsze wspomnienie z tego miejsca, do mojego najlepszego, co?- Powiedział. Chyba było jasne że ten miodek, który tu popijał nie był jego jedynym zapleczem alkoholowym na dziś. Ostatnio coraz częściej zaglądał do butelki, a to wcale nie pomagało. Wzruszył ramionami.
- Cara Rhee
Re: Pub Pod Trzema Miotłami
Czw Gru 18, 2014 9:06 pm
Czy wyglądała na osobę, której największą tragedią życiową były niepomalowane paznokcie? Może, chociaż musiałaby teraz strasznie cierpieć, bo lakieru na paznokciach nie miała. Krótkie włosy wprawdzie dobrze były ułożone, ale właśnie ich długość była głównym tego powodem. Nie miała czasu aby długo układać przed lustrem długie, bujne włosy, nigdy nie miała do tego cierpliwości. Jej ubiór też nie wyglądał na ubiór osoby, która ma dużo czasu na strojenie się, chociaż był czysty i... w miarę schludny. Przypominał ukobieconą wersję męskiej garderoby - jasne jeansy, rozszerzające się ku dołowi i nieco przetarte na kolanach, do których w parze była widoczna za połami nierozłącznego brązowego płaszcza, luźna ciemnozielona koszula, pokryta cała motywem gałęzi jarzębiny. Buty mała twarde i ciężkie, ale wygodne.
Jej ciemna brew uniosła się w górę.
- Proszę, pragnę, żebyś zaczął. O najlepszych wspomnieniach mówi się łatwiej niż o trudnych. - powiedziała, po czym ujęła w dłoń kufel z kremowym piwem, którego została już ledwie połowa i upiła z niego nieco płynu.
Jej ciemna brew uniosła się w górę.
- Proszę, pragnę, żebyś zaczął. O najlepszych wspomnieniach mówi się łatwiej niż o trudnych. - powiedziała, po czym ujęła w dłoń kufel z kremowym piwem, którego została już ledwie połowa i upiła z niego nieco płynu.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach