- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 9:05 am
The member 'Alice Hughes' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 3
'Pojedynek' :
Result : 3
- Julie Blishwick
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 9:06 am
Trzecia tentakula i... Julie odskoczyła od świstających ze wszystkich stron macek. Spojrzała, ile tym razem ziarenek udało jej się zdobyć i uśmiechnęła się z radości. Z dumą sięgnęła do swojej kieszeni. Miała 13 nasionek, nawet więcej niż miała zdobyć. Nie podskoczyła, choć niewiele brakowało. Nie pasowało to do niej.
Szybko poszła w stronę gajowego z dwiema garściami nasionek. Miała nadzieje, że już więcej nie będzie musiała zbierać, bo bolało ją ramię od walki z roślinami.
- Em... Przepraszam - powiedziała nieco za cicho do odwróconego od niej wielkoluda. - Hagridzie! - już prawie krzyknęła, aby jej słowa dotarły do wysoko umieszczonych uszu i nieco przesłoniętych przez gęste włosy. - Mam już 13 nasionek.
Wręczyła mu ziarenka delikatnie, aby nie wysypać. Jej dłonie wyglądały jak orzechy włoskie przy jego wielkich łapach.
Szybko poszła w stronę gajowego z dwiema garściami nasionek. Miała nadzieje, że już więcej nie będzie musiała zbierać, bo bolało ją ramię od walki z roślinami.
- Em... Przepraszam - powiedziała nieco za cicho do odwróconego od niej wielkoluda. - Hagridzie! - już prawie krzyknęła, aby jej słowa dotarły do wysoko umieszczonych uszu i nieco przesłoniętych przez gęste włosy. - Mam już 13 nasionek.
Wręczyła mu ziarenka delikatnie, aby nie wysypać. Jej dłonie wyglądały jak orzechy włoskie przy jego wielkich łapach.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 9:06 am
The member 'Julie Blishwick' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 6
'Pojedynek' :
Result : 6
- David o'Connell
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 10:50 am
Przez chwilę patrzył na Pam bez słowa. Czy wiedział coś o nasionach tentakuli? Nie wiedział. A powinien. Znowu nie skomentował pytania dziewczyny, chyba ciągle przekonany, że w końcu pójdzie szukać lepszego towarzystwa.
Kiedy jednak wypowiedziała, a przynajmniej zaczęła następne zdanie, poddał się. Spojrzenie mu złagodniało - nie była to duża zmiana, ale na pewno zauważalna. Gryfonka wydawała mu się sporo młodsza, ale wiedział, że różnica między nimi nie może być większa niż nieco ponad rok. Słuchał jej całej wypowiedzi, nie przerywając ani na moment.
- Że chciałem co? - W zasadzie nawet nie oczekiwał, że usłyszy jakąś odpowiedź. - Nie, nie mam już powodu. - Wypowiedział kłamstwo łagodnie. Nie chciał, żeby dziewczyna się przestraszyła, dlatego nie miał zamiaru przyznawać się, że denerwuje go wszystko i bez przerwy. Doskonale rozumiał, jak miotła albo odludne miejsce mogą poprawić humor - sam przecież uwielbiał latać, chociaż nie potrzebował do tego Zamiatacza czy co tam teraz było modne. Z tym, że dla niego na dłuższą metę to było za mało. Potrzebował ryzyka... Jak powietrza.
To też przemilczał.
- Dzięki. - Nie miał zamiaru korzystać z zaoferowanej pomocy, ale Pam nie musiała o tym wiedzieć. Tego tylko brakowało, żeby w chwili mocnego zdenerwowania na własne życzenie widział się z dziewczyną. Aż tak sobie nie ufał. Ale podziękowanie zabrzmiało szczerze - w końcu nie na co dzień ktoś przejmował się na tyle, żeby wypowiadać takie słowa. A już na pewno nie Carney.
Zamilkł, kiedy pojawił się Hagrid, ale najwyraźniej nie oznaczało to początku lekcji. Nie minęło jednak dużo czasu, zanim zjawiła się również profesor Sprout. Rozpoczęła zajęcia, podchodząc do stojącej blisko tentakuli - David odsunął się jej z drogi bez słowa. Słuchał, jakie czeka ich zadanie. Nie notował.
Spodobało mu się, co mieli robić. Było to zdecydowanie bardziej pasjonujące, niż przesadzanie jakichś magicznych ziółek czy obrywanie im liści.
Podszedł do najbliższej rośliny. Przez chwilę wyglądał, jakby chciał zabrać się za zadanie bez rękawiczek, ale w porę sobie o nich przypomniał. Naciągnął szkolną parę (w kolorze raczej damskim, ale innych już nie znalazł). Były trochę małe, ale nie przeszkadzały mu na tyle, żeby się tym przejął. Bezceremonialnie władował jedną rękę w sam środek tentakuli, żeby odsunąć macki, a drugą sięgnął po nasiona. Delikatność nie była jego dobrą stroną, dlatego spora ich część spadła na ziemię, bezpowrotnie się niszcząc. Na dłoni Carneya zostały jedynie dwa. Nie cofnął się nawet, żeby odpocząć przed drugą próbą, tylko dalej gmerał przy bulwie. Nie wyglądało na to, żeby jego starania przynosiły jakieś efekty.
Kiedy jednak wypowiedziała, a przynajmniej zaczęła następne zdanie, poddał się. Spojrzenie mu złagodniało - nie była to duża zmiana, ale na pewno zauważalna. Gryfonka wydawała mu się sporo młodsza, ale wiedział, że różnica między nimi nie może być większa niż nieco ponad rok. Słuchał jej całej wypowiedzi, nie przerywając ani na moment.
- Że chciałem co? - W zasadzie nawet nie oczekiwał, że usłyszy jakąś odpowiedź. - Nie, nie mam już powodu. - Wypowiedział kłamstwo łagodnie. Nie chciał, żeby dziewczyna się przestraszyła, dlatego nie miał zamiaru przyznawać się, że denerwuje go wszystko i bez przerwy. Doskonale rozumiał, jak miotła albo odludne miejsce mogą poprawić humor - sam przecież uwielbiał latać, chociaż nie potrzebował do tego Zamiatacza czy co tam teraz było modne. Z tym, że dla niego na dłuższą metę to było za mało. Potrzebował ryzyka... Jak powietrza.
To też przemilczał.
- Dzięki. - Nie miał zamiaru korzystać z zaoferowanej pomocy, ale Pam nie musiała o tym wiedzieć. Tego tylko brakowało, żeby w chwili mocnego zdenerwowania na własne życzenie widział się z dziewczyną. Aż tak sobie nie ufał. Ale podziękowanie zabrzmiało szczerze - w końcu nie na co dzień ktoś przejmował się na tyle, żeby wypowiadać takie słowa. A już na pewno nie Carney.
Zamilkł, kiedy pojawił się Hagrid, ale najwyraźniej nie oznaczało to początku lekcji. Nie minęło jednak dużo czasu, zanim zjawiła się również profesor Sprout. Rozpoczęła zajęcia, podchodząc do stojącej blisko tentakuli - David odsunął się jej z drogi bez słowa. Słuchał, jakie czeka ich zadanie. Nie notował.
Spodobało mu się, co mieli robić. Było to zdecydowanie bardziej pasjonujące, niż przesadzanie jakichś magicznych ziółek czy obrywanie im liści.
Podszedł do najbliższej rośliny. Przez chwilę wyglądał, jakby chciał zabrać się za zadanie bez rękawiczek, ale w porę sobie o nich przypomniał. Naciągnął szkolną parę (w kolorze raczej damskim, ale innych już nie znalazł). Były trochę małe, ale nie przeszkadzały mu na tyle, żeby się tym przejął. Bezceremonialnie władował jedną rękę w sam środek tentakuli, żeby odsunąć macki, a drugą sięgnął po nasiona. Delikatność nie była jego dobrą stroną, dlatego spora ich część spadła na ziemię, bezpowrotnie się niszcząc. Na dłoni Carneya zostały jedynie dwa. Nie cofnął się nawet, żeby odpocząć przed drugą próbą, tylko dalej gmerał przy bulwie. Nie wyglądało na to, żeby jego starania przynosiły jakieś efekty.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 10:50 am
The member 'David o'Connell' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2
'Pojedynek' :
Result : 2
- Tomas Duncan
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 11:22 am
Przez cały czas stał w ciszy, starając możliwie jak najbardziej nie zwracać na siebie uwagi. Uśmiechnął się jedynie półgębkiem widząc półolbrzyma, który najwidoczniej również pojawił się na zajęciach. Chwilę później również i pani Sprout, nauczycielka Zielarstwa oraz opiekunka domu puchonów zjawiła się na miejscu. Zaczęła szybko coś tłumaczyć, usłyszał pytanie które zadała, jednak za nim zdążył się odezwać, kilku innych uczniów niemal wystrzeliło z odpowiedzią. Wzruszył więc ramionami i sięgnął do torby.
-Cholera. - Jęknął, orientując się, że chociaż pamiętał o okularach, nie wziął swoich rękawic. Niechętnie zabrał więc parę szkolnych i wsunął na dłonie. Zaraz po tym podeszła do niego znajoma osóbka.
-Hej Alice. - Uśmiechnął się szczerze do dziewczyny i nieomal potknął się o jakiś wystający korzeń. Podrapał się po głowie zażenowany. Szybko jednak na jego usta znów wstąpił uśmiech, a on zbliżył się do jednej z donic. Zagryzł wargę, dość nieuważnie słuchał słów profesorki, nie był więc teraz w stu procentach pewien jak powinien zabrać się do roboty. Nieudolnie objął macki, te jednak szybko zbuntowały się i pacnęły go w szyję. Skrzywił się, wciąż jednak próbował sięgnąć w stronę bulwy. Co prawda udało mu się jej dotknąć, jednak za późno opuścił dłoń i wszystkie nasionka wylądowały na ziemi.
-No niee... - Puścił roślinę i cofnął się, a dłonią odzianą w rękawiczkę potarł bolące miejsce na szyi. Musi spróbować jeszcze raz.
-Cholera. - Jęknął, orientując się, że chociaż pamiętał o okularach, nie wziął swoich rękawic. Niechętnie zabrał więc parę szkolnych i wsunął na dłonie. Zaraz po tym podeszła do niego znajoma osóbka.
-Hej Alice. - Uśmiechnął się szczerze do dziewczyny i nieomal potknął się o jakiś wystający korzeń. Podrapał się po głowie zażenowany. Szybko jednak na jego usta znów wstąpił uśmiech, a on zbliżył się do jednej z donic. Zagryzł wargę, dość nieuważnie słuchał słów profesorki, nie był więc teraz w stu procentach pewien jak powinien zabrać się do roboty. Nieudolnie objął macki, te jednak szybko zbuntowały się i pacnęły go w szyję. Skrzywił się, wciąż jednak próbował sięgnąć w stronę bulwy. Co prawda udało mu się jej dotknąć, jednak za późno opuścił dłoń i wszystkie nasionka wylądowały na ziemi.
-No niee... - Puścił roślinę i cofnął się, a dłonią odzianą w rękawiczkę potarł bolące miejsce na szyi. Musi spróbować jeszcze raz.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 11:22 am
The member 'Tomas Duncan' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 1
'Pojedynek' :
Result : 1
- Severus Snape
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 11:34 am
Naprawdę cieszył się, mając przy sobie Gryfonkę. Nie zależało mu na nikim innym, tylko na niej. Spojrzał więc ukradkiem na rudą stojącą obok niego. Słuchał w spokoju jej słów, nie odzywał się jednak. Nawet wtedy, kiedy zauważył nieznaczny cień przechodzący przez twarz dziewczyny. Co cię trapi? spytał ją w myślach, nie potrafiąc wypowiedzieć tych słów na głos.
-Puchar domów to tylko niepotrzebna rywalizacja. - Mruknął spoglądając na tentakule niespokojnie ruszającą się w doniczce. Owszem, zawsze preferował Slytherin i otwarcie okazywał swoje poglądy na ten temat, dużo jednak się zmieniło odkąd był dzieckiem. Nie był jak inni Ślizgoni, walczący o to żeby pokonać we wszystkim inne domy, a przede wszystkim Gryffindor. Znudziło mu się to. Wolał pozostać z boku, gdzie nikt nie zawracał mu głowy.
Uniósł wzrok i z uznaniem spojrzał na zbiory Lily. Wiedział, że doskonale sobie poradzi. Powstrzymał się od pogłaskania jej po głowie, w miejscu gdzie macka wyrwała kilka rudych włosów.
-Gratuluję panno Evans. - Uśmiechnął się ledwie widocznie i pochylił nad rośliną. Ponownie objął ją ramieniem, był jednak zbyt niespokojny, a tentakula szybko wyczuła jego niepewność. Syknął czując jak smagnęła go macką w policzek. Odsunął się przyciskając dłoń do twarzy, jednocześnie orientując się, że wszystkie poprzednio zebrane nasionka wypadły mu z ręki.
-Chyba jestem dzisiaj przegranym. - Mruknął trąc policzek i spoglądając smętnie na leżące na ziemi nasionka.
-Puchar domów to tylko niepotrzebna rywalizacja. - Mruknął spoglądając na tentakule niespokojnie ruszającą się w doniczce. Owszem, zawsze preferował Slytherin i otwarcie okazywał swoje poglądy na ten temat, dużo jednak się zmieniło odkąd był dzieckiem. Nie był jak inni Ślizgoni, walczący o to żeby pokonać we wszystkim inne domy, a przede wszystkim Gryffindor. Znudziło mu się to. Wolał pozostać z boku, gdzie nikt nie zawracał mu głowy.
Uniósł wzrok i z uznaniem spojrzał na zbiory Lily. Wiedział, że doskonale sobie poradzi. Powstrzymał się od pogłaskania jej po głowie, w miejscu gdzie macka wyrwała kilka rudych włosów.
-Gratuluję panno Evans. - Uśmiechnął się ledwie widocznie i pochylił nad rośliną. Ponownie objął ją ramieniem, był jednak zbyt niespokojny, a tentakula szybko wyczuła jego niepewność. Syknął czując jak smagnęła go macką w policzek. Odsunął się przyciskając dłoń do twarzy, jednocześnie orientując się, że wszystkie poprzednio zebrane nasionka wypadły mu z ręki.
-Chyba jestem dzisiaj przegranym. - Mruknął trąc policzek i spoglądając smętnie na leżące na ziemi nasionka.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 11:34 am
The member 'Severus Snape' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 1
'Pojedynek' :
Result : 1
- Pamela Winston
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 1:07 pm
Zauważyła, że Gryfon stał się... przystępniejszy? Pogodniejszy? Nie potrafiła tego określić, ale zmiana w jego spojrzeniu stanowczo podniosła ją na duchu i tylko bardziej poprawiła jej nastrój. Niemniej tak wciągnęła się w swoją gadaninę, że nie była w stanie przypomnieć sobie, o co jej wcześniej chodziło... przez co nie odpowiedziała na pierwsze pytanie chłopaka. Z tego też powodu na chwilę zmarkotniała, lecz gdy usłyszała rzucone przez niego krótkie kłamstwo, na którym się nie poznała, powrócił jej dobry humor. Jak widać, u niej bycie kulką szczęścia jest najzwyklejszym stanem, do którego stale powracała. Zdawać by się mogło, że nie potrafiłaby inaczej, nawet gdyby musiała...
Słysząc podziękowanie, jej uśmiech, o ile to możliwe, jeszcze się poszerzył. Młoda czarownica wręcz promieniowała pozytywnymi emocjami i po czymś takim wzięła sobie pewnie za punk honoru sprawdzanie, czy Carneyowi niczego nie będzie potrzeba. Fałszywa uprzejmość jedynie ją zachęcała do dalszych starań... choć i tak nie wiadomo czy bezpośrednie odrzucenie by coś zdziałało i sprawiło, że się zniechęciła. Czasami jak sobie coś ubzdurała, nie była w stanie porzucić swego pomysłu.
Kiedy nauczycielka się pojawiła, Pamela musiała odsunąć się od tentakuli. Zrobiła to (przeskakując nieco dalej), z zaciekawieniem słuchając pani profesor. Na zadane pytanie chciała zaraz odpowiedzieć, ale szybko ją uprzedzili, a niedawno się nauczyła, że próba przekrzyczenia wszystkich, nie zawsze kończy się odpowiednio... Na dodatek była dumna ze ślizgońskiej przyjaciółki, która już nie pierwszy raz popisała się wiedzą z zakresu tego przedmiotu. Nie dostrzegła przedtem Vivi, teraz zaś pomachała jej żywo na przywitanie, po czym ponownie starała się skupić na tym, na czym powinna.
Okej.
Nasionka.
Włożyła własne (dość brudne) rękawiczki i stanęła obok Davida, by wpierw zobaczyć, jak on się do tego zabiera. Widząc, jak brutalnie obchodzi się z roślinkami, aż wciągnęła głośniej powietrze i prędko się do niego przysunęła.
- Nie, nie, nie – wyszeptała i złapała go za rękę, jakby chcąc go powstrzymać przed dalszym gmeraniem przy bulwie. Źrenice miała lekko rozszerzone. Wpatrywała się w niego z mieszanką zaskoczenia i odrobiny reprymendy. Musiało to stanowić niecodzienny widok. Nie pomagał również fakt, że była taka mała, roztrzepana i nikt by się nią raczej nie przejął. Zwłaszcza o wiele większy od niej chłopak. - Postaraj się to robić znacznie delikatniej! - powiedziała z większą mocą.
Sama sięgnęła do doniczki i powoli, acz stanowczo, oplotła macki tentakuli. Następnie jej celem stała się bulwa, którą niezbyt mocno przycisnęła. Na jej dłoń spadły zaledwie dwa nasiona, co nie było żadnym wyczynem ani godną pozazdroszczenia liczbą, nic to jednak nie zmieniało. Przyjrzała im się z zachwytem.
- Niewiele potrzeba, by osiągnąć tu sukces. Jasne, może to zająć trochę dłużej tym sposobem, ale czasem trzeba się ździebko pohamować, by nikogo po drodze nie skrzywdzić. - Na jej twarzy malował się spokój, gdy wypowiadała te słowa. Po chwili dopiero spojrzała znowu na kolegę, by sprawdzić jego reakcję.
O-o. A co jeżeli go zdenerwowała tym pouczaniem?
Słysząc podziękowanie, jej uśmiech, o ile to możliwe, jeszcze się poszerzył. Młoda czarownica wręcz promieniowała pozytywnymi emocjami i po czymś takim wzięła sobie pewnie za punk honoru sprawdzanie, czy Carneyowi niczego nie będzie potrzeba. Fałszywa uprzejmość jedynie ją zachęcała do dalszych starań... choć i tak nie wiadomo czy bezpośrednie odrzucenie by coś zdziałało i sprawiło, że się zniechęciła. Czasami jak sobie coś ubzdurała, nie była w stanie porzucić swego pomysłu.
Kiedy nauczycielka się pojawiła, Pamela musiała odsunąć się od tentakuli. Zrobiła to (przeskakując nieco dalej), z zaciekawieniem słuchając pani profesor. Na zadane pytanie chciała zaraz odpowiedzieć, ale szybko ją uprzedzili, a niedawno się nauczyła, że próba przekrzyczenia wszystkich, nie zawsze kończy się odpowiednio... Na dodatek była dumna ze ślizgońskiej przyjaciółki, która już nie pierwszy raz popisała się wiedzą z zakresu tego przedmiotu. Nie dostrzegła przedtem Vivi, teraz zaś pomachała jej żywo na przywitanie, po czym ponownie starała się skupić na tym, na czym powinna.
Okej.
Nasionka.
Włożyła własne (dość brudne) rękawiczki i stanęła obok Davida, by wpierw zobaczyć, jak on się do tego zabiera. Widząc, jak brutalnie obchodzi się z roślinkami, aż wciągnęła głośniej powietrze i prędko się do niego przysunęła.
- Nie, nie, nie – wyszeptała i złapała go za rękę, jakby chcąc go powstrzymać przed dalszym gmeraniem przy bulwie. Źrenice miała lekko rozszerzone. Wpatrywała się w niego z mieszanką zaskoczenia i odrobiny reprymendy. Musiało to stanowić niecodzienny widok. Nie pomagał również fakt, że była taka mała, roztrzepana i nikt by się nią raczej nie przejął. Zwłaszcza o wiele większy od niej chłopak. - Postaraj się to robić znacznie delikatniej! - powiedziała z większą mocą.
Sama sięgnęła do doniczki i powoli, acz stanowczo, oplotła macki tentakuli. Następnie jej celem stała się bulwa, którą niezbyt mocno przycisnęła. Na jej dłoń spadły zaledwie dwa nasiona, co nie było żadnym wyczynem ani godną pozazdroszczenia liczbą, nic to jednak nie zmieniało. Przyjrzała im się z zachwytem.
- Niewiele potrzeba, by osiągnąć tu sukces. Jasne, może to zająć trochę dłużej tym sposobem, ale czasem trzeba się ździebko pohamować, by nikogo po drodze nie skrzywdzić. - Na jej twarzy malował się spokój, gdy wypowiadała te słowa. Po chwili dopiero spojrzała znowu na kolegę, by sprawdzić jego reakcję.
O-o. A co jeżeli go zdenerwowała tym pouczaniem?
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 1:07 pm
The member 'Pamela Winston' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2
'Pojedynek' :
Result : 2
- Sharon Gallagher
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 1:16 pm
Zdecydowanie szczęście jej dzisiaj nie sprzyjało, nawet bardziej niż w pozostałe dni. No cóż, Szampon Wspaniały już tak miał, że nawet pozornie łatwe zadanie stawało się trudniejsze. Gdyby wiedziała, że to tak się skończy to wzięłaby po prostu te nasiona i nie zbliżała się ponownie do tentakuli... ale. No właśnie. Ale. Pulchniejsza Puchonka wzięła głębszy oddech by się uspokoić i modląc się w duchu, żeby tentakula współpracowała, podeszła bliżej. Wydawało jej się, że złapała wszystkie macki i już zbliżała się do bulwy by ją nacisnąć i wydobyć nasionka, gdy nagle jedna z macek wytrąciła jej wcześniejsze zdobycze i wykorzystując zaskoczenie dziewczyny, reszta macek się uwolniła. Zanim Sharon udało się odsunąć, tentakula zaatakowała. Gallagher oberwała w brzuch i zrobiła parę kroków do przodu, starając się powstrzymać odruchy wymiotne.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 1:16 pm
The member 'Sharon Gallagher' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 1
'Pojedynek' :
Result : 1
- Riley Acquart
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 1:22 pm
Przyszedł czas na drugą próbę. Dziewczyna złapała kilka głębszych wdechów i ponownie podeszła do toksycznej roślinki. Tak jak przy pierwszej próbie nastolatka wylądowała na kolanach i wzięła doniczkę między uda. Ścisnęła ją mocno nogami, by unieruchomić naczynko, a po dokładnym rozpoznaniu przeszła do ataku. Nie da się zaprzeczyć że Riley to zwinna uczennica i w mgnieniu oka pochwyciła wszystkie macki. Co prawda miała je w obu dłoniach, ale powolutku starała się przełożyć wijące badyle do jednej ręki. Kiedy jej się to udało młoda czarownica przystąpiła do łapania nasionek. Pogmerała wolną dłonią przy bulwie roślinki i odnalazła wpierw jedno ziarenko, a po chwili drugie. Miała na oku już trzecie ziarenko, jednak na jej nieszczęście jedna z macek wyswobodziła się z uścisku dziewczyny i poczęła śmiało sobie poczynać z Gryfonką. Zbyt śmiało. Jak się okazało umieszczenie doniczki między udami nie było dobrym pomysłem, bowiem zwinna macka od razu skierowała się w kierunku jej spódniczki. Podwinęła ją odrobinę i szubko ruszyła w kierunku bielizny...
- SPADAJ ZBOCZEŃCU! - wypaliła nagle brunetka i błyskawicznie odsunęła się od rośliny. Nic dziwnego że w pewnych kręgach tentakulę nazywają MackamiGwałtu. Brunetka omal się o tym nie przekonała na własnej skórze. Wstała na równe nogi i poprawiła swoją pomiętą spódniczkę. Po tym całym zdarzeniu na jej policzkach wystąpił mały rumieniec. Na szczęście nastolatce udało się zdobyć kolejne dwa nasionka. W sumie miała już ich cztery.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 1:22 pm
The member 'Riley Acquart' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2
'Pojedynek' :
Result : 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach