- Minabi Izumi
Re: Przedcieplarnia
Nie Sie 21, 2016 10:06 pm
Gdyby tylko wiedział, że David tak go dobrze pamięta z pewnością by się rozpromienił! Och tak! Minabi był pełen nieuzasadnionego entuzjazmu i radości, ale to po prostu życie było takie wspaniałe. I że tyle ludzi go otaczało i zapamiętało. Pomachał wesoło do gajowego za którego ogromnie przepadał i wyszczerzył się jak dziecko. W sumie to przecież był dzieckiem, co prawda swoich rodziców, ale uważał się jeszcze za dziecię całej Ziemi, cudownej Matki Natury i dlatego takie zajęcia były dla niego rajem.
- Zaraz powinna być - odezwał się wesoło. Gdy tak patrzył na Gilderoya obok siebie, stwierdzał, że to naprawdę niesamowite, że może dzielić dormitorium z takimi pełnymi życia osobami jak on i Sahir. Naprawdę. Skrzywienie się blondyna uznał za uśmiech i rozpromienił się. Ściągnął w końcu rękę i klasnął w dłonie, nie mogąc się doczekać znakomitej zabawy z roślinkami. Kosmyki co chwilę muskały jego twarz a on rozglądał się jakby był tu po raz pierwszy.
- Zgodzę się, wysłanniku Erosa. Doprawdy niezwykła energia, wyczuwam ją tu swoim sercem. Sprzyja ci - przyjrzał się koledze i kiwnął energicznie głową. Jeśli chodziło o Riley, Minabi był naprawdę pod wrażeniem. - Dostojnie niczym kuna! Widziałeś to, wysłanniku Erosa, prawda?
I pewnie coś jeszcze by powiedział, gdyby nie to, że przyszła już profesor Zielarstwa. Zasalutował i poprawił swój krawat tak jak powinien. Po czym gdy pojawiło się pytanie i inni zaczęli już odpowiadać, on również dodał trochę od siebie.
- Pani profesor! Ale jeszcze jest inna metoda. Jest nieszablonowa, dlatego też nie każdy z niej korzysta... - zawiesił na chwilę głos, żeby zrobić odpowiedni nastrój, po czym z błyszczącymi oczami zaczął kontynuować. - To tak zwana metoda niebezpiecznych bulw. Trzeba postawić dwie doniczki obok siebie, doniczki z tentakulami i nacisnąć bulwy i szybko się odsunąć, a jak macki będą się szybko poruszać i nasionka strzelać to rzucić zaklęcie, które będzie ziarenka tak odbijać by trafiły do doniczki obok. Czyli ziarenka z prawej muszą trafić do doniczki po lewej, a ziarenka z lewej do doniczki po prawej. I jeszcze najlepiej poruszać się przy tym jak jedna z macek tentakuli! Dla lepszego rozwoju!
I przez chwilę zobrazował ten ruch, by następnie przejść do wyciskania nasionek. Rękawiczki założył - miał je w kieszeni zmniejszone, a potem po prostu powiększył - i przeszedł do jednej roślinki wraz z Gilderoy.
- No już, już, groźna pięknotko. Przyszliśmy tylko po parę ziarenek - wyszeptał zachwycony i dał mackom objąć jego nogę i rękę by móc nacisnąć małą bulwę i zdobyć dwa ziarenka.
- Zaraz powinna być - odezwał się wesoło. Gdy tak patrzył na Gilderoya obok siebie, stwierdzał, że to naprawdę niesamowite, że może dzielić dormitorium z takimi pełnymi życia osobami jak on i Sahir. Naprawdę. Skrzywienie się blondyna uznał za uśmiech i rozpromienił się. Ściągnął w końcu rękę i klasnął w dłonie, nie mogąc się doczekać znakomitej zabawy z roślinkami. Kosmyki co chwilę muskały jego twarz a on rozglądał się jakby był tu po raz pierwszy.
- Zgodzę się, wysłanniku Erosa. Doprawdy niezwykła energia, wyczuwam ją tu swoim sercem. Sprzyja ci - przyjrzał się koledze i kiwnął energicznie głową. Jeśli chodziło o Riley, Minabi był naprawdę pod wrażeniem. - Dostojnie niczym kuna! Widziałeś to, wysłanniku Erosa, prawda?
I pewnie coś jeszcze by powiedział, gdyby nie to, że przyszła już profesor Zielarstwa. Zasalutował i poprawił swój krawat tak jak powinien. Po czym gdy pojawiło się pytanie i inni zaczęli już odpowiadać, on również dodał trochę od siebie.
- Pani profesor! Ale jeszcze jest inna metoda. Jest nieszablonowa, dlatego też nie każdy z niej korzysta... - zawiesił na chwilę głos, żeby zrobić odpowiedni nastrój, po czym z błyszczącymi oczami zaczął kontynuować. - To tak zwana metoda niebezpiecznych bulw. Trzeba postawić dwie doniczki obok siebie, doniczki z tentakulami i nacisnąć bulwy i szybko się odsunąć, a jak macki będą się szybko poruszać i nasionka strzelać to rzucić zaklęcie, które będzie ziarenka tak odbijać by trafiły do doniczki obok. Czyli ziarenka z prawej muszą trafić do doniczki po lewej, a ziarenka z lewej do doniczki po prawej. I jeszcze najlepiej poruszać się przy tym jak jedna z macek tentakuli! Dla lepszego rozwoju!
I przez chwilę zobrazował ten ruch, by następnie przejść do wyciskania nasionek. Rękawiczki założył - miał je w kieszeni zmniejszone, a potem po prostu powiększył - i przeszedł do jednej roślinki wraz z Gilderoy.
- No już, już, groźna pięknotko. Przyszliśmy tylko po parę ziarenek - wyszeptał zachwycony i dał mackom objąć jego nogę i rękę by móc nacisnąć małą bulwę i zdobyć dwa ziarenka.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Nie Sie 21, 2016 10:06 pm
The member 'Minabi Izumi' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2
'Pojedynek' :
Result : 2
- Sharon Gallagher
Re: Przedcieplarnia
Nie Sie 21, 2016 10:06 pm
Wolała się nie wychylać, bo jak to tak przy takim olśniewającym... stop, zdecydowanie nie powinno tak to wyglądać. To prawda, Gilderoy był dość przystojny i mógł onieśmielać, ale to niczego nie znaczyło. Niczego. Dlatego, dlatego... powinna wziąć się w garść i skupić na lekcji. Dokładnie. Nie widziała zbytnio by ktoś zwrócił na nią uwagę i może to i lepiej, dzięki temu, nie będzie musiała się zbytnio zamartwiać. Podeszła bliżej profesorki by posłuchać, co ma do powiedzenia, po czym gdy ta poinformowała o rękawiczkach, Sharon odkryła, że nie wzięła swoich. Palnęła się w czoło tak, że ją zabolało i robiąc dość nieszczęśliwą minę poszła do skrzyneczki po parę szkolnych. Skupiła się na kolejnych słowach pani Sprout i kiwnęła głową na znak, że rozumie, żeby nie było nieporozumień. O takie to zawsze łatwo. Przystanęła przy jakieś grupce, żeby sięgnąć do jednej z tentakul i jakoś zdobyć te strzelające ziarenka. Bo wypadałoby, poza tym Zielarstwo zawsze było dla niej całkiem przyjemne. Szampon Wspaniały lubiła takie klimaty. Nie odpowiedziała nic o rozmnażaniu, bo było za późno, więc tylko westchnęła i skupiła się na tych mackach i bulwach. Powtórzyła ruchy pani profesor swoją silną ręką i w końcu nacisnęła tę bulwę i pojawiły się ziarenka. I udało się. UDAŁO SIĘ ZDOBYĆ 5 ZIARENEK.
Odsunęła się pospiesznie, puszczając pędy tentakuli - ale chyba za szybko, bo jedna z macek trafiła ją w brzuch. Nie groźnie, ale jednak.
- Aaaaaaaaaaaa, och nieeee - nieomal puściła pawia, ale udało się. Zrobiła jeszcze krok do tyłu i zerknęła szybko na Gilderoya. Miała tylko nadzieję, że nie jest zielona na twarzy.
Odsunęła się pospiesznie, puszczając pędy tentakuli - ale chyba za szybko, bo jedna z macek trafiła ją w brzuch. Nie groźnie, ale jednak.
- Aaaaaaaaaaaa, och nieeee - nieomal puściła pawia, ale udało się. Zrobiła jeszcze krok do tyłu i zerknęła szybko na Gilderoya. Miała tylko nadzieję, że nie jest zielona na twarzy.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Nie Sie 21, 2016 10:06 pm
The member 'Sharon Gallagher' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 5
'Pojedynek' :
Result : 5
- Gilderoy Lockhart
Re: Przedcieplarnia
Nie Sie 21, 2016 10:18 pm
Nie mogłem poddawać się temu negatywnemu uczuciu. Przecież prostym jest, iż inni przywłaszczali sobie ludzką uwagę tylko na chwilę, żeby ostatecznie oddać ją mnie. Minabi miał rację. Niezwykła energia towarzyszyła mi, a dziś była szczególnie aktywna. Dlatego też, gdy mówił, skinąłem głową z aprobatą. Niech wie, że pochwalam jego zdanie i liczę się z nim... w końcu pokrywa się z moim, czyli jest należyte. Stosownym również było to, że dziewczyna, która wcześniej omal na nas nie wpadła, teraz zalotnie mrugnęła. Czyli jak sądziłem, była jedną z fanek. Mój osąd nigdy nie był mylny.
Moja uwaga została rozproszona przybyciem nauczycielki. Wszystko wracało do normy. Od początku miałem rację i nie ma co się temu dziwić. Profesor Sprout. Tak, stanowczo była dogodniejszym rozwiązaniem niż Rubeus Hagrid, niemniej zdawało mi się, że za mało zwracała się do mnie. Ale tak, tak, wiem, trzeba utrzymywać pozory, że inni uczniowie są tak samo zdolni czy istotni... albo przynajmniej, że posiadają potencjał na podobnym poziomie. Godząc się z tą myślą od tylu już lat, wysłuchałem, co do powiedzenia miała znawczyni ziół.
Prawidłowo. Praca z roślinami aż tak mi nie przeszkadzała, póki człowiek się nie ubrudził. Aczkolwiek dziś stała przede mną pewna niedogodność. Olbrzymia niedogodność. Nie wziąłem własnych rękawic, więc musiałem udać się po te szkolne. Widząc w jakim są stanie, jęknąłem. Znaczy... z gracją wyraziłem swoje niezadowolenie. Ktoś to nosił! I było to wyraźnie widoczne. Niestety nie miałem co z tym zrobić i z niechęcią założyłem je na me cudowne dłonie, które nie powinny zostać skażone tak niechlubnym aktem. Będę musiał je potem porządnie zdezynfekować. Koniecznie! Widzicie, jakie czekają mnie tu poświęcenia?! Lecz to jedynie świadczy o wielkości mej osoby - poradziłem sobie z napotkaną trudnością bardzo zręcznie, (pozwolę sobie na tę niewielką grę językową).
Wracając do mego kolegi z dormitorium, przyjrzałem mu się. Kiedy ja poszedłem po rękawiczki, on odpowiadał na pytanie profesorki (poza tym przynajmniej poprawił ten krawat). I chociaż ściągał na siebie uwagę, to przyznaję, że robił to w sposób tak nieszablonowy, iż na me usta wkradł się szczery i ciepły uśmiech. Powoli rozkwitł, by oślepić swym blaskiem każdego, kto akurat był skłonny spojrzeć w mym kierunku. Przymrużając oczy, rozglądałem się dookoła, by sprawdzić, jaki efekt wywołałem, po czym postanowiłem zabrać się do pracy (tak, wiem, powinienem mieć od tego ludzi... ale na wszystko przyjdzie pora).
Najpierw zerknąłem na Krukona obok. Dwa ziarenka.
- Możesz uczyć się, jak się to robi – oświadczyłem, podchodząc do tentakuli. Z pewnym niesmakiem odsuwałem od siebie macki i lekko nacisnąłem małą bulwę... z której wypadły cztery nasiona. Dwa razy więcej niż u niego. - Widziałeś? - (Że niby w którym miejscu pobladłem?! Znowu te kłamstwa!) - Mówiłem. Ode mnie można się wiele nauczyć, z chęcią wszystko ci zademonstruję, a jak na razie możesz spróbować powtórzyć me nienaganne ruchy...
Odsunąłem się na chwilę od rośliny (wcale tego nie potrzebowałem, po prostu dawałem innym szansę!) i rozejrzałem się po uczniach. Czasami diabeł tkwił w szczegółach i warto było wiedzieć, co się dzieje. I nie oszukujmy się, w takich przypadkach istniało prawdopodobieństwo znalezienia powierzchni, nadającej się do kontrolnego przejrzenia się. Naturalnie zawsze wyglądam perfekcyjnie, już o tym wspominałem, niemniej nie mogę pozwolić, by rozwichrzone przez wiatr włosy... były rozwichrzone w nieodpowiedni sposób. Wszystko musi być zaplanowane i ułożone. Na wszelki wypadek ponownie obdarzyłem otoczenie olśniewającym uśmiechem, gdy mój wzrok spoczął na biednej dziewczynie, która właśnie dostała macką w brzuch. Puchonka. Musiałem użyć wszystkich swych sił, by się nie skrzywić i odwrócić wzrok. Jak dobrze, że nie mnie to spotkało...
Moja uwaga została rozproszona przybyciem nauczycielki. Wszystko wracało do normy. Od początku miałem rację i nie ma co się temu dziwić. Profesor Sprout. Tak, stanowczo była dogodniejszym rozwiązaniem niż Rubeus Hagrid, niemniej zdawało mi się, że za mało zwracała się do mnie. Ale tak, tak, wiem, trzeba utrzymywać pozory, że inni uczniowie są tak samo zdolni czy istotni... albo przynajmniej, że posiadają potencjał na podobnym poziomie. Godząc się z tą myślą od tylu już lat, wysłuchałem, co do powiedzenia miała znawczyni ziół.
Prawidłowo. Praca z roślinami aż tak mi nie przeszkadzała, póki człowiek się nie ubrudził. Aczkolwiek dziś stała przede mną pewna niedogodność. Olbrzymia niedogodność. Nie wziąłem własnych rękawic, więc musiałem udać się po te szkolne. Widząc w jakim są stanie, jęknąłem. Znaczy... z gracją wyraziłem swoje niezadowolenie. Ktoś to nosił! I było to wyraźnie widoczne. Niestety nie miałem co z tym zrobić i z niechęcią założyłem je na me cudowne dłonie, które nie powinny zostać skażone tak niechlubnym aktem. Będę musiał je potem porządnie zdezynfekować. Koniecznie! Widzicie, jakie czekają mnie tu poświęcenia?! Lecz to jedynie świadczy o wielkości mej osoby - poradziłem sobie z napotkaną trudnością bardzo zręcznie, (pozwolę sobie na tę niewielką grę językową).
Wracając do mego kolegi z dormitorium, przyjrzałem mu się. Kiedy ja poszedłem po rękawiczki, on odpowiadał na pytanie profesorki (poza tym przynajmniej poprawił ten krawat). I chociaż ściągał na siebie uwagę, to przyznaję, że robił to w sposób tak nieszablonowy, iż na me usta wkradł się szczery i ciepły uśmiech. Powoli rozkwitł, by oślepić swym blaskiem każdego, kto akurat był skłonny spojrzeć w mym kierunku. Przymrużając oczy, rozglądałem się dookoła, by sprawdzić, jaki efekt wywołałem, po czym postanowiłem zabrać się do pracy (tak, wiem, powinienem mieć od tego ludzi... ale na wszystko przyjdzie pora).
Najpierw zerknąłem na Krukona obok. Dwa ziarenka.
- Możesz uczyć się, jak się to robi – oświadczyłem, podchodząc do tentakuli. Z pewnym niesmakiem odsuwałem od siebie macki i lekko nacisnąłem małą bulwę... z której wypadły cztery nasiona. Dwa razy więcej niż u niego. - Widziałeś? - (Że niby w którym miejscu pobladłem?! Znowu te kłamstwa!) - Mówiłem. Ode mnie można się wiele nauczyć, z chęcią wszystko ci zademonstruję, a jak na razie możesz spróbować powtórzyć me nienaganne ruchy...
Odsunąłem się na chwilę od rośliny (wcale tego nie potrzebowałem, po prostu dawałem innym szansę!) i rozejrzałem się po uczniach. Czasami diabeł tkwił w szczegółach i warto było wiedzieć, co się dzieje. I nie oszukujmy się, w takich przypadkach istniało prawdopodobieństwo znalezienia powierzchni, nadającej się do kontrolnego przejrzenia się. Naturalnie zawsze wyglądam perfekcyjnie, już o tym wspominałem, niemniej nie mogę pozwolić, by rozwichrzone przez wiatr włosy... były rozwichrzone w nieodpowiedni sposób. Wszystko musi być zaplanowane i ułożone. Na wszelki wypadek ponownie obdarzyłem otoczenie olśniewającym uśmiechem, gdy mój wzrok spoczął na biednej dziewczynie, która właśnie dostała macką w brzuch. Puchonka. Musiałem użyć wszystkich swych sił, by się nie skrzywić i odwrócić wzrok. Jak dobrze, że nie mnie to spotkało...
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Nie Sie 21, 2016 10:18 pm
The member 'Gilderoy Lockhart' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 4
'Pojedynek' :
Result : 4
- Vilia Edwards
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 6:41 am
Vivi z zadowoleniem popatrzyła na swoje dwa zdobyte przy pierwszej próbie nasionka. Wyszczerzyła się z zadowoleniem i gapiła się na nie niczym na zaczarowaną fasolę, od czasu do czasu tylko unosząc rękę w odpowiednim momencie, aby przybić tentakuli piąteczkę.
Jakoś tak bardzo się dopraszała atencji.
Oj, ktoś tu był niedopieszczony.
Trzeba było to zmienić! No bo jakże tak!
Znów zabrała się do roboty, zbliżając się do roślinki. Sięgnęła ręcami, złapała, wycisnęła.
Hopsa!
Odruchowo uniosła rękę w chwili, w której tentakula bardzo chciała zdzielić ją w łeb, ponownie przybijając piątkę.
Idealnie!
Akurat tyle nasionek udało jej się zdobyć!
To już miała...
Siedem!
Jakoś tak bardzo się dopraszała atencji.
Oj, ktoś tu był niedopieszczony.
Trzeba było to zmienić! No bo jakże tak!
Znów zabrała się do roboty, zbliżając się do roślinki. Sięgnęła ręcami, złapała, wycisnęła.
Hopsa!
Odruchowo uniosła rękę w chwili, w której tentakula bardzo chciała zdzielić ją w łeb, ponownie przybijając piątkę.
Idealnie!
Akurat tyle nasionek udało jej się zdobyć!
To już miała...
Siedem!
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 6:41 am
The member 'Vilia Edwards' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 5
'Pojedynek' :
Result : 5
- Riley Acquart
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 7:21 am
Uśmiech jaki posłał nastolatce Gilderoy wskazywał na to, że jej krótkie przeprosiny zostały przyjęte. W sumie nic takiego się nie stało, mimo wszystko dobrze jest załagodzić drobne nieporozumienia miłymi gestami. Ona również posłała chłopakom zaczepne oczko, po czym w zamyśleniu poczekała na rozpoczęcie zajęć. A zajęcia zaczęły się zaraz po przybyciu dwójki pracowników szkoły. Z początku widok półolbrzyma nieco zaskoczył młodą czarownicę, ale nadejście profesor Sprout szybko rozwiało jej zdziwienie. Rubeus Hagrid miał bowiem tylko pomóc nauczycielce w przygotowaniu zajęć.
Ćwiczenia praktyczne z Zielarstwa nie zawsze były łatwe. Tym razem również trafiło im się trudne zadanie, a mianowicie zdobycie nasionek z toksycznej rośliny. Riley na samym początku podeszła do szkolnej skrzyneczki by zgarnąć dla siebie jakieś przyzwoite ochronne rękawiczki i dopiero po ich założeniu przystąpiła do pracy nad tentakulą. Podeszła do pierwszej wolnej roślinki i padła przed nią na kolana. Wzięła doniczkę między uda i mocno ją ścisnęła. Musiała po prosu zadbać o dobre pole manewru i przygotować się do ataku. Mimo że rękawiczki które przed momentem zdobyła były troszeczkę za duże, to nastolatka nie miała problemu z pochwyceniem wszystkich macek ruchliwej roślinki. Zwinnie złapała je jedną dłonią, natomiast drugą zaczęła dobierać się do nasionek tentakuli.
Kiedy pierwsze nasionka wskoczyły do dłoni brunetki, toksyczna roślina poczęła silnie wyrywać się z uścisku dziewczyny, dlatego Riley nie zwlekała ani minutki... Puściła doniczkę i oddaliła się od złośliwego krzaczyska.
Po pierwszej próbie nastolatce udało się zdobyć jedynie dwa ziarenka. Ale to tylko pierwsze podejście... za chwilę Gryfonka ponownie wkroczy do akcji.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 7:21 am
The member 'Riley Acquart' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2
'Pojedynek' :
Result : 2
- Julie Blishwick
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 8:08 am
Dziewczyna miała niepowtarzalne szczęście. Ledwo utrzymywała te ohydne macki swoimi słabymi rękoma. W zaparte szła od jednej rośli do kolejnej. Nie przyglądała się za bardzo pozostałym uczniom. Mogłaby wtedy, albo stracić zapał, albo zazdrościć, albo się przerazić, że co niektórzy mieli rany na rękach i buzi. Nic poważnego, za to z pewnością bolało i utrudniało zadanie. Posłusznie powiększała swoją garść nasion, w której obecnie było 7 sztuk. Ciekawiło ją, co się wydarz, gdy wylądują w ogniu.
Aj, nie dość, że trudno było dorwać się do samych ziarenek, to one same lekko podskakiwały w dłoni. Nie miała, gdzie je schować, więc włożyła do kieszeni mundurka z cichą nadzieją, że zaraz wszystkie nie powyskakują i nie znikną.
Aj, nie dość, że trudno było dorwać się do samych ziarenek, to one same lekko podskakiwały w dłoni. Nie miała, gdzie je schować, więc włożyła do kieszeni mundurka z cichą nadzieją, że zaraz wszystkie nie powyskakują i nie znikną.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 8:08 am
The member 'Julie Blishwick' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 3
'Pojedynek' :
Result : 3
- Livia Edwards
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 8:39 am
Wszystko szło jak najlepiej, do momentu, w którym jedna z macek tentakuli zaryła w ziemię na tyle gwałtownie, by obsypać krukonkę deszczem ziemi. Liv najpierw zamarła, a potem gwałtownie wypuściła z prawej dłoni roślinę, by pośpiesznie wytrząść grudki z włosów. To był błąd. Uwolniona macka z głośnym plaśnięciem przydzwoniła dziewczynie w sam środek twarzy. Trzymane wcześniej w lewej dłoni nasiona poszybowały w powietrze i poupadały na ziemię, a sama krukonka boleśnie pacnęła tyłkiem w ziemię, mimo desperackich prób utrzymania równowagi - to jest komicznego i gwałtownego machania rękami. Livia pospiesznie odsunęła się na bezpieczną odległość i ze świeczkami w oczach zabrała się za rozmasowywanie obolałego nosa. Wiedziała, że szło jej zdecydowanie za dobrze. Nie było jednak czasu na użalanie się nad sobą. Trzeba było szybko zabrać się do pracy, tym bardziej, że należało zacząć od nowa. Krukonka rzuciła ostatnie spojrzenie na zmarnowane nasiona, lekko przygryzła wargę i strzepując z szaty resztki ziemi zaczęła ponownie zbliżać się do tentakuli. Nie lubiła zielarstwa.
- Mistrz Gry
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 8:39 am
The member 'Livia Edwards' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 1
'Pojedynek' :
Result : 1
- Alice Hughes
Re: Przedcieplarnia
Pon Sie 22, 2016 9:05 am
Przez krótką chwilę przyglądała się pracy innych, usiłując wywnioskować czym właściwie się dzisiaj zajmują. O dziwo perspektywa zajęć praktycznych całkiem ją ucieszyła. Prawie tak jak możliwość oberwania żywotną macką w policzek. No...
Upewniła się, że rękawy czarnej szaty są dokładnie schowane w rękawiczkach i klęknęła obok Tomasa, posyłając mu lekki uśmiech.
Raz kozie śmierć!
Z głową ukrytą między ramionami zanurkowała pod roślinkę.
Upewniła się, że rękawy czarnej szaty są dokładnie schowane w rękawiczkach i klęknęła obok Tomasa, posyłając mu lekki uśmiech.
Raz kozie śmierć!
Z głową ukrytą między ramionami zanurkowała pod roślinkę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach