Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Wierzba Bijąca Empty Wierzba Bijąca

Pon Wrz 02, 2013 2:35 pm
Bijąca Wierzba - jest to dosyć stara wierzba posadzona na błoniach Hogwartu. Strzeże tajemnego przejścia do Wrzeszczącej Chaty, jednak gdy się do niej zbliży, można po prostu oberwać w głowę gałęzią.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Pią Lis 01, 2013 3:43 am
Wilkołakowi nie potrzeba było dużo czasu by znalazł się koło Wierzby Bijącej. Zaczął wąchać i węszyć w poszukiwaniu pożywienia. Nie musiał długo czekać, lecz zapomniał o jednym. O Bijącej Wierzby, która wykorzystała moment i zamachnęła się swoimi ciężkimi gałęziami. Wilkołak oberwał i ruszył tam, gdzie wyczuwał najsilniejsze skupisko zapachów - w stronę grzątek Hagrida. A pies nadał był w jednym miejscu...

[z/t]

Remus Lupin : -10 PŻ
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Czw Sty 30, 2014 7:31 pm
Pełnia.
Czyż księżyc nie wyglądał wtedy cudownie? Taki duży i jasny widniejący na nocnym niebie obsypanym gwiazdami. Zaczęła się właśnie wyliczanka o wasze życia - a jeśli chcecie przeżyć, nie wychodźcie lepiej na błonia. Przynajmniej nie teraz. Magnetyzująca moc, a wraz z nią wycia na zmianę to jednego to drugiego wilkołaka. A gdzie towarzysze jednego z nich? Gdzie jeleń, szczur i pies? Bo coś ich nie widać.
Może uda się im dołączyć, o ile nie będą zbyt zajęci bazyliszkiem w Wielkiej Sali.
Noc pełna dziwów i niezrozumiałych zdarzeń. Kto zostanie dziś zwycięzcą, a kto przegra? Stawką jest życie.
Jeszcze trochę i skończą się cierpienia...


Remus Lupin: -20 PŻ
Liadon Ichimaru: -12 PŻ
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Czw Sty 30, 2014 8:46 pm
Od tysięcy już lat, nie ustanie ten sam cykl nadawał rytm życia. Już starożytni odmierzali czas srebrną tarczą księżyca, która dzisiejszego dnia wysoko na niebie zalewała swym blaskiem błonia. W tych czasach nie wiele ceniło lunę tak bardzo jak niegdyś, byli jednak i tacy, którzy wciąż z trwogą spoglądali w niebo. Jednym z nich był właśnie Liadon.
Likantropia, okropna choroba na którą mężczyzna zapadł w wieku dziecięcym. Chociaż zapadł to raczej złe słowo. Został zarażony czego konsekwencje znosił do dzisiaj. Za każdym razem gdy blady księżyc zapełniał się przechodził okropną transformację. Wszystkie jego kości pękały, rozrastały się a ciało wypełniał nieznośny ból. Było to naprawdę okropne, nawet po tylu latach.
Dziś jednak, gdy jako dwumetrowy basior przechadzał się wokół bijącej wierzby, nie mógł narzekać. Bycie wilkołakiem nie raz uratowało mu skórę. Przede wszystkim kto mógł się równać z brutalną siłą tego stworzenia? Był doskonałym łowcą, albo raczej mordercą. Zawsze gotowy by rozerwać jakiegoś nieszczęśnika.
Zaciągnął się powietrza a jego nozdrzy dobiegł zapach uczty odbywającej się w zamku. Odległe krzyki, tłumione rozmowy no i oczywiście muzyka. O tak bycie Wilkołakiem miało swoje zalety. Słyszało i czuło się dużo więcej. Nie wspominając już o tym, że Kłaki biły tylko dwa razy. Raz w mordę, a raz gwóźdź do trumny. Równoważyło to bolesną transformację, jednak było coś jeszcze. Coś co sprawiało, że nikt nie chciał stać się jednym z nich.
Liadon stanął na dwóch łapach nabierając powietrze, by za chwilę zawyć przeciągle w stronę księżyca. Jakby winiąc go, że omija taką wyśmienitą fiestę. Większość jego pobratymców nie myślała by o takich rzeczach w tej sytuacji. On był jednak inny. Od lat panował nad sobą w czasie przemiany, a eliksir dodatkowo go zabezpieczał. To był bowiem największy problem. Niepoczytalność bestii, która uwolniona mocą księżyca chciała tylko zabijać.
Basior kręcił się w tę i nazad. Jego ciemna sierść idealnie wtapiała się w ciemność. Za wyjątkiem lewego przedramienia. Te było srebrne. Zmatowiałe, nie widoczne w ciemnościach, ale wciąż srebrne.
Ciszę na błoniach przerwał kolejne wycie, które wzbiło setki ptaków z drzew.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Sob Lut 01, 2014 6:03 pm
Widać, że Liadon skrywa w sobie więcej, niż jego uczniowie mogliby podejrzewać i nie tylko oni. Przede wszystkim, zarówno on nie wiedział o Remusie, jak i Remus o nim. Wszak swoją posadę nauczyciela zyskał dopiero niedawno i tak na dobrą sprawę to była jego pierwsza pełnia tutaj. Pierwsza od dłuższego czasu.
Rozległo się głośne wycie Lupina, który poruszał się blisko obrzeży Zakazanego Lasu by potem uciec w jego głąb. Możliwe, że niedaleko pewnej jaskini...
On nie potrafił się kontrolować. Nie miał takiej mocy, a eliksiry zdolne mu pomóc były na dobrą sprawę niedostępne. Ba, dopiero taki eliksir był w fazie testowania, a zanim zostanie wypuszczony na rynek... no cóż trochę czasu upłynie.
Ale coraz bliżej byli właściwego tropu, co dobrze rokowało na najbliższą przyszłość.
Jednakże sprawa z profesorem Ichimaru wyglądała nieco inaczej. Wędrował sobie po błoniach swobodnie, nie mogąc nic poradzić na to, co właśnie działo się w zamku. A teraz właśnie był decydujący moment.
I jeszcze brakowało Dumbledore'a. Ministerstwo wybrało świetny moment, żeby go wezwać, nie ma co.
Szkoda, że kiedy dyrektor wreszcie spotka się z ministerstwem okaże się, że ta sowa nie była od niego.
Ale wtedy będzie już za późno.
Przyroda również była niespokojna. Ale jeszcze trochę i w końcu wszystko ucichnie. Nie na długo, ale ucichnie. Ale to raczej będzie cisza przed burzą.
Wierzba bijąca poruszyła się i zamachnęła gałęziami na wilkołaka, odrzucając go na pewną odległość.
Nadal stanowił niebezpieczeństwo przecież, a ona spełniała pewne określone zadanie.
Co dalej, Liadonie? Co dalej?
Nadal masz trochę czasu, zanim księżyca czar przestanie na Ciebie działać.
Spróbujesz dostać się do Wrzeszczącej Chaty? Uciekniesz do Zakazanego Lasu? Czy też będziesz nadal poruszał się po błoniach?


Liadon Ichimaru: -5 PŻ
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Sob Lut 01, 2014 10:50 pm
Podskoczył jak kopnięty prądem ryknąwszy w kierunku drzewa. Irytująca sadzonka, kiedyś wyrwie ją z korzeniami. Pokręcił jednak łbem rzucając swymi wściekle zielonymi oczyma po błoniach. W oddali słyszał różne dźwięki, jeden jednak się przebił nad nimi. Było to wycie innego Wilkołaka. Czyżby w szkole był jeszcze ktoś obdarzony tym przeklętym darem? Stanął na tylnich łapach prostując w całej okazałości. Ponad kilku metrowy basior z szeroką klatką piersiową unosił wysoko łeb węsząc, starając się złapać jakiś trop. Być może swego pobratymca, kto wie. Do jego nozdrzy dobiegło wiele zapachów, które tylko podrażniały jego instynkty. Pochylił się rycząc raz jeszcze dając znak, że nadchodzi. Następnie skoczył rzucając się na przednie łapy i ruszył biegiem w kierunku zakazanego lasu. Mimo ogromnego cielska łapy nie uderzały w ziemie z hukiem. Każdy sus był cichy jakby to jakiś mały gryzoń, być może jelonek przemykał leśną ścieżką.
z.t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Wto Mar 25, 2014 7:24 pm
Nie od dziś było wiadomo, kim jest czwórka Gryfonów zwana siebie Huncwotami. Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz zawsze uczynni doradcy do spraw zabawy i dowcipów ostatnio byli zdecydowani za cicho. I jak niby mieli nieść piękne i wysoko lotne ideały, w które tak głęboko wierzyli? Dorosłość? Poważna i dumna postawa? To przecież nie dla nich! Ta szkoła ich potrzebowała i nie mogli jej zawieść, zwłaszcza że był to ich ostatni tutaj rok. Ostatni rok by coś po sobie pozostawić, by zarówno uczniowie i nauczyciele o nich pamiętali, by mury tego zamku nosiły ich pamiątki. I co z tego, że każdy miał swoje osobiste problemy? I co z tego, że nastały ciężkie czasy, że zbliżały się te cholerne OWUTEMY, że pod względem emocjonalnym nie było u nich najlepiej? Byli przyjaciółmi, byli wielką czwórką, byli Huncwotami. A to COŚ znaczyło. Nawet wiele. Dlatego nie przejmując się tym, że stary Filch, jego głupia kotka, któryś z nauczycieli, czy też prefektów, a może jakaś inna zmora ich przyłapie zajęli się realizacją "bombowego" zakończenia roku 1977 w imię ich świętych spraw. Wszystko było już zapięte na ostatni guzik, łącznie z zestawem fajerwerków ze sklepu Zonka, alkoholi na wspaniałe after party oraz innymi duperami, wśród których znaczącą rolę odgrywały peleryna niewidka Jamesa i ich mapa.
- Myślisz, że bardzo się wściekną? - Zapytał Remus, czując zastrzyk adrenaliny, której tak mu ostatnimi czasy brakowało.
- No mam nadzieję, nie po to się tak staraliśmy, żeby miało się to odbić bez echa - wyszczerzył się Black, przymocowując część sprzętu do swojej miotły.
- Już widzę skrzywioną minę Evans - dodał rezolutnie dumny z nich Potter.
- Filchowi pęknie żyłka - zaśmiał się Peter, podskakując do góry na samą myśl.
Kiedy już skończyli, James i Syriusz wskoczyli na miotły, a Lupin i Pettigrew zajęli miejsca z tyłu; mieli bowiem mieć oko na to, by nic się nie odpięło. Miotły uniosły się do góry i ruszyli przez otwarte okna w ciemną noc. Może nie było za ciepło, ale wszystko było warte tego przedstawienia, które zamierzali urządzić. Najpierw zaczarowali błonia tak, że pojawiły się wywijające śnieżnymi rękami bałwany i mające na celu atakować każdego śnieżkami, kto tylko podejdzie bliżej. Potem Huncwoci otworzyli drzwi do sali wejściowej i porozrzucali łajnobomby, oczywiście "przypadkiem" więcej poleciało do lochów, tak żeby urozmaicić dzień Ślizgonom. A co było dalej? Otóż zaczarowali panią Norris, tak że teraz latała sobie po korytarzu w stroju świnki, a jeden z młodszych Krukonów i to "przypadkowo" ten, który uważał się mądrzejszego od innych przy każdym zdaniu, które wypowiedział musiał wybekać "Witaj, Nowy Roku!", co szczególnie bawiło Jamesa i Syriusza. Ale czy jednak już to był koniec? Oczywiście, że nie! Najlepsze bowiem Huncwoci zostawili sobie na koniec, wracając znowu na błonia i lądując niedaleko Wierzby Bijącej, którą za pomocą tajnego sposobu unieszkodliwili. Chichocząc, ściągnęli fajerwerki z mioteł i za pomocą różdżek odpalili, patrząc jak zjawiskowo lecą w stronę nieba i wybuchają lawiną różnorodnych iskier, które mienią się wszystkimi kolorami tęczy, a co niektóre układały się w różnorakie kształty, czy też napisy. A w jakie? To sami już musicie zgadnąć, jednak ten ostatni ułożył się w szczególny napis: "Nowy Rok witają z Wami Huncwoci!". Z pewnością każdy zauważył ten niezwykły pokaz na nocnym niebie Hogwartu. Na większości twarzach zagościł uśmiech, zachwyt, lub też niedowierzanie, a na innych zazdrość, lub jak w przypadku Argusa Filcha wściekłość, bo to oznaczało jedno. Koniec spokoju od dowcipów Huncwotów.


[z/t]
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Sro Wrz 24, 2014 1:29 pm
Liadon bardzo się ucieszył ze swego krótkiego urlopu. Zazwyczaj z niechęcią opuszczał granice Hogwartu. Nawet okazjonalne wypady do Hogsmead były raczej konieczną rzadkością w celu uzupełnienia swych zapasów antydepresantów wysokoprocentowych. Charles z pewnością ucieszyłby się na taką wieść, jednak cel wycieczki był zupełnie inny. Do nauczyciela dotarły plotki na temat dawno zaginionej rodziny. Właściwie nie pamiętał dlaczego i kiedy ich stracił, jednak chęć odkrycia prawdy towarzyszyła mu przez całe życie.
Dlatego gdy tylko pojawiła się iskierka nadziei Wilkołak bez wahania poprosił o kilka dni wolnego. Podróż na nieprzychylną gościom Syberię była bardzo męcząca, choć to praktycznie była przyjemna wędrówka w porównaniu z tym co go spotkało na miejscu.
Teraz z trudem powracał. Wygrzebując się z tunelu pomiędzy korzeniami Bijącej Wierzby wyglądał, jak gdyby był jedną nogą w grobie. Przepastny brązowy płaszcz był porwany i powypalany w niektórych miejscach. W innych przesiąknięty był czerwonymi plamami krwi. Poprzez dziury w materiale na lewym przedramieniu prześwitywały mdłe srebrne blaski. Również twarz wędrowca była znaczona ogromnymi trudami. Gdzieniegdzie poprzecinana świeżymi bruzdami, obficie znaczona krwią. Włosy zazwyczaj w nieładzie tańczyły na wietrze teraz posklejane były od potu i krwi, która wciąż się wolno sączyła z tylnej części głowy. W takim stanie wygrzebywał się z pomiędzy korzeni sapiąc ciężko. Całym ciężarem opadł na jeden z wystających sęków nim jeszcze drzewo zdążyło opaść w jego kierunku. Znieruchomiało a mężczyzna z kolejnym stęknięciem odepchnął się od niego postępując kilka chwiejnych kroków w kierunku zamku. Błonie były całkowicie opustoszałe, nikogo w zasięgu wzroku. Zbliżający się zmierzch i dość ponura pogoda nie sprzyjały zabawą na świeżym powietrzu. Może to i lepiej... Każdym krokiem znaczył swą drogę kolejnymi kroplami gorącej krwi, która kwitła na śniegu jak najpiękniejsza róża. Po kilku kolejnych krokach Liadon po prostu opadł na kolana a następnie całym sobą na chłodny miękki puch, który przyniósł mu tak wielką ulgę.
Clarissa Jonson
Oczekujący
Clarissa Jonson

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Sro Wrz 24, 2014 4:56 pm
Clarie miała w zwyczaju spacerować po błoniach, gdy zbliżał się zmierzch, nie przeszkadzał jej śnieg, czy też mróz. Musiała spędzić trochę czasu z dala od innych i tylko to się liczyło. Błonia o tej porze roku i tej godzinie były idealnym miejscem. Rzadko kiedy zdarzało się by przebywał na nich ktoś jeszcze oprócz niej, gdy była taka pogoda, jak dziś. Jej kompletnie to nie przeszkadzało, potrzebowała teraz ciszy i spokoju. Chciała pobyć sama. Konkretnej przyczyny takiego zachowania nie miała, po prostu czasem potrzebowała samotności. Zdarza się, że po pewnym czasie ludzie ją denerwują i musi od nich odpocząć. Szła w kierunku bijącej wierzby. Chciała by zaczął padać śnieg z deszczem, zmyłby z niej te wszystkie wymysły i problemy, wtedy znów mogłaby być tą dziwną dziewczyną, która cały czas się uśmiecha. Zauważyła kogoś w pobliżu, postanowiła jednak się nie zbliżać, no bo jeśli ta osoba pragnęłaby towarzystwa, nie znajdowałaby się tutaj, w taką pogodę. Jednak gdy postać zniknęła jej z pola widzenia, szybkim krokiem poszła w tamtą stronę. Na wszelki wypadek wolała sprawdzić co się stało, a nie obwiniać się potem w zamku. Była już zaledwie parę kroków od postaci, po sylwetce wiedziała że jest to mężczyzna. - Nic się nie stało? - zapytała, karcąc się w myślach, przecież oczywiste jest to, że coś się stało, co za głupie pytanie. Podeszła jeszcze bliżej i spojrzała na mężczyznę, był to nauczyciel. Zrobiło jej się trochę głupio, mężczyzna na pewno nie chciał by się zbliżała i wtrącała w nie swoje sprawy. Podejrzewała, że może jej się nieźle za to dostać, jednak nadal stała na swoim miejscu nie ruszając się nigdzie. Mężczyzna wyglądał okropnie, jednak nie powiedziała mu tego, w końcu nie wypadało. Miała tylko nadzieję, że jej mina również nic nie zdradziła.
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Sro Wrz 24, 2014 8:50 pm
Ciche skrzypienie śniegu zmusiło go do ponownego skupienia. Błogość, którą dawał chłodny śnieg nie minęła. Wciąż czuł przyjemne odrętwienie, które tłumiło najgorsze bóle. Na dźwięk słów dziewczyny ze stęknięciem przewrócił się na plecy.
Niebo wciąż było zachmurzone i stawało się coraz ciemniejsze wraz z nadciągającym zmierzchem. Czarny podkoszulek, który ściśle przylegał do ciała był w niektórych miejscach podziurawiony. Jak gdyby ktoś go próbował czymś przebić. Z kilku ran wciąż wystawały kawałki srebrnego metalu. Posoka powoli sączyła się z nich plamiąc wszystko na czerwono.
-Mój gabinet...- Wydyszał nieco chrapliwie. Chyba jedno z płuc wypełniało się powoli krwią.- Potrzebuje Heliusa...


/Przepraszam za opóźnienia i mały post. Dziś akórat tysiąc rzeczy wypadło.
Clarissa Jonson
Oczekujący
Clarissa Jonson

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Sro Wrz 24, 2014 9:31 pm
Przyjrzała się dokładniej nauczycielowi, widząc w jakim stanie jest, cieszyła się, że postanowiła sprawdzić co się dzieje. Przecież mężczyzna był w okropnym stanie i nie wiadomo kiedy ktoś inny by go zauważył. Leżał przed nią na plecach, wiedziała że będzie musiała nauczyciela jakoś przenieść do jego gabinetu, tak jak on sam powiedział. Miała nadzieję, że jej się uda. W końcu mężczyzna jakiś drobny nie jest, a ona aż tak silna. No ale trzeba myśleć pozytywnie. "Dam sobie radę i wszystko będzie dobrze." - pomyślała. Już miała zapytać, czy da radę wstać. Jednak w ostatniej chwili powstrzymała się, przecież odpowiedź była oczywista. Nie ma co się oszukiwać, Clarie nie często zdarza się spotkać na swojej drodze osobę w takim stanie, dlatego do końca nie wiedziała jak ma się zachować. - No dobrze. - odpowiedziała. - To teraz pomogę panu wstać i zaprowadzę do gabinetu. - kucnęła obok, pomagając wstać mężczyźnie. Starała się być delikatna, ale chyba nie szło jej to, aż tak jakby chciała. Po paru próbach udało jej się podnieść nauczyciela. Zmęczyła się nieco, nie ma co się oszukiwać, chyba będzie musiała zacząć ćwiczyć. - Może mam kogoś zawołać po drodze? - zapytała, spoglądając na niego przerażonym wzrokiem. Miała nadzieję, że bez żadnych przeszkód dojdą do zamku, a tam wpadną na kogoś kto im pomoże.
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Czw Wrz 25, 2014 3:59 pm
Mężczyzna wciąż ciężko oddychał. Jego spojrzenie było mocno rozkojarzone, jakby z największym trudem udawało mu się skupić wzrok. Gdy jednak dziewczyna kucnęła obok niego wyciągnął w jej kierunku lewą rękę. Dłoń zacisnęła się zaskakująco mocno jak na kogoś w takim stanie. Mogłaś poczuć jak ramię drętwieje od stalowego uścisku. Po kilku próbach, wspólnymi siłami udało się powstać. Liadon niemal całym ciężarem zwisał na dziewczynie otaczając jej drobną szyję ramieniem. Chłód zalewał kark uczennicy, jakby przyłożono tam kawałek lodu. Pierwszą myślą, która dopadła dziewczynę było zwątpienie. Nauczyciel wydawał się dużo cięższy niż wskazywałby na to jego wygląd. Nie uszli nawet 5 metrów gdy nogi krukonki zaczęły drżeć i niebezpiecznie chwiać się. Ciężki gorący oddech, który omiatał jej twarz również nie był przyjemny. Przepełniał go zapach świeżej krwi. A może to właśnie najbardziej przeszkadzała posoka teraz spływająca gdzie nie gdzie również na dziewczę.
-...W nogach...-Wydyszał dużo ciężej niż poprzednio.- Potrzebuje Heliosa...
Powtórzył znowu zaczynając się nieco szamotać co dodatkowo osłabiło ich równowagę. Coś wyciągnął z za pazuchy i kurczowo ściskał palcami prawej dłoni. Złoty łańcuszek ginął pomiędzy zamkniętymi palcami. Pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym ściskał mocno coś co przypominało wyryty w marmurze płomień. Czyżby gwizdek? Spróbował w niego gwizdnąć, ale oprócz cichego charkotu nic się nie stało.
Clarissa Jonson
Oczekujący
Clarissa Jonson

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Nie Wrz 28, 2014 7:43 pm
Nie uszli zbyt daleko, Clary nie potrafiła utrzymać mężczyzny, był dla niej za ciężki. Przystanęła po chwili, ledwie trzymając się na nogach. - Przepraszam - powiedziała cichym głosem, nie była pewna czy mężczyzna ją usłyszał. - Chyba nie dam rady. - wyszeptała. Nie wiedziała co zrobić nikogo w pobliżu nie ma, jest tu sama z nauczycielem, który ledwo jest przytomny. Nadal czuła ból w ramieniu, nie podejrzewała, że ranny może mieć tyle siły. Na przemian czuła chłód i gorący oddech nauczyciela. Czuła lekkie dreszcze, bała się że nie uda jej się dotrzeć do zamku. Przecież przeszli zaledwie parę metrów, a ona już miała dość, jej oddech stał się szybszy, a na czole można było zauważyć krople potu. Odwróciła twarz w stronę mężczyzny, gdy usłyszała jego głos. - W nogach? - powtórzyła nie rozumiejąc. - Heliosa? - zapytała, nie wiedząc o kogo chodzi nauczycielowi. Gdy zaczął czegoś szukać, złapała go mocniej, starając się nie stracić równowagi. Nie mogli upaść wiedziała, że wtedy byłaby szansa, że już nie wstaną ponownie. Przyglądała się uważnie mężczyźnie, spojrzała na przedmiot spoczywający w dłoni nauczyciela. Czy to był gwizdek? Tak, dobrze podejrzewała, spróbował zagwizdać, nie udało mu się. - Może ja spróbuję? - zapytała, wyciągając w jego stronę lewą dłoń.
Liadon Ichimaru
Nauka
Liadon Ichimaru

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Sro Paź 01, 2014 6:51 pm
Kłaczek wciąż zwieszał się na dziewczynie całym ciężarem. Próbował co sił w płucach, ale wydawał z siebie cichy charkot dysząc przy tym ciężko. Każda próba wydawała się zaś walką o życie. Dlatego bez wahania, ale drżącą ręką podał jej mały wisiorek. Tera z bliska mogła zobaczyć, że faktycznie był to mły pięknie wyrzeźbiony płomyk. Można by pomyśleć, że ręcznie ale w tych czasach chyba wszystko było magiczne. Zadrżeli mocniej gdy nogi Kłaka ugięły się bardziej opierając ciężar ciała w jeszcze większym stopniu na dziewczynie.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Wto Lis 04, 2014 12:39 pm
W końcu nastała pełnia. Lupin cierpiał, przechodząc swoją przemianę, ale u boku miał przyjaciół, którym udało się wywołać w zwierzęciu ludzki pierwiastek, dzięki któremu łatwiej mu było przeczekać owy czas. Oczywiście nie było to zwyczajne czekanie. Wiele ryzykowali wypuszczając się nocą poza obręb Wrzeszczącej Chaty, ale nie mysleli o tym. Bez ryzyka nie ma zabawy. Gdyby coś się stało wymyśliliby coś na miejscu, na razie nie ma co przewidywać najgorszych scenariuszy.
Lupina odprowadziła już pielęgniarka szkolna, więc oni czekali w ukryciu, aby zarejestrować moment, kiedy kobieta wróci do zamku, a oni będą mogli przekraść się do Hogsmeade. W końcu nadszedł ten czas, poczekali chwilę, aż pielęgniarka zniknie w zamku i ruszyli w tamtą stronę. Na razie nie mieli konkretnych planów do tego jak spędzą ową noc, ale na pewno coś wymyślą, aby nie zanudzić się na śmierć. Dotarli do Wierzby Bijącej i już mieli się zmieniać, aby wykonać tak znane im czynności, kiedy w oddali Syriusz usłyszał jakieś głosy. Spojrzał na Jamesa i Petera pytającym wzrokiem.
- Słyszeliście? Czyżby ktoś poza nami znajdował się poza szkołą o tej nielegalnej godzinie? - uśmiechnął się kątem ust, rzucając okiem w kierunku, z którego pochodziły głosy. Targały go wątpliwości. Z jednej strony chciał najszybciej znaleźć się u Remusa, ale z drugiej... Wykonał półkroku w tamtą stronę, ale zaraz się cofnął.
- Sprawdzamy to? - zapytał, przygryzając wargę z zastanowieniem. W końcu machnął ręką.
- I tak jesteśmy wcześniej! Sprawdźmy szybko co tam się dzieje i wrócimy do Luniaka - powiedział i stanowczo ruszył w kierunku, z którego słyszał głosy. Nie mógłby przeboleć tego, że usłyszał coś tajemniczego i nie sprawdził co to.
Sponsored content

Wierzba Bijąca Empty Re: Wierzba Bijąca

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach