Go down
Zordon Reid
Oczekujący
Zordon Reid

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Pon Lis 10, 2014 9:07 pm
Uch, żeby Carola walnęła Zordona cebulą, Zordon pewnie raczej powinien przestać wąchać śnieg i się podnieść z tej podłogi, w sensie z tej wyimaginowanej trawy. Um. To się podniósł, ładnie usiadł i uśmiechnął się do Rockets, pragnąc powiedzieć jej, że wybacza, że nie ma jej nic za złe i tak dalej i tak dalej.
Niestety nadleciała cebula.
Zordon zawsze wiedział, że w cebuli drzemią wielkie moce, takie które mogą doprowadzić człowieka nawet do płaczu. Nie sądził jednak, że przyjdzie mu się z tymi mocami zetknąć w tak dosłowny i bezlitosny sposób!
Olaboga!
- CZY JA NIE ŻYJĘ CZY JA UMIERAM! - zawołał za Rockets, ale tej już nie był... Miriam chyba też. Został sam ból. I ugryziona cebula.

//kóniec//
Miriam Rovenley
Oczekujący
Miriam Rovenley

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Sro Lis 12, 2014 8:53 am
Nie było mnie dość długo, więc od razu przepraszam. Nie miałam internetu. Widzę, że już wyszliście, ale dobra, zdaję sobie sprawę z tego, że mogło Wam się nie chcieć dłużej czekać. xd
Nagły wybuch Caroline lekko ją zaskoczył. Tak naprawdę, wcale nie uważała, że ona i Zordon mogliby być przyjaciółmi, lecz nie mogła już cofnąć tego, co powiedziała. Cóż, czasem należy ugryźć się w język. Mimo to, nie zależało jej na tym. I tak nie wyglądało na to, by Ślizgonka kiedykolwiek miała przyjaciół... a tym bardziej by Miriam mogła być jedną z nich. Wcale na to nie liczyła. Na pytanie Zordona udała, że nic nie usłyszała. Nie mogła przecież powiedzieć, że nie myśli o nim w podobny sposób. Normalny to on nie był... w każdym razie, niezupełnie. Wyglądało na to, że Caroline chciała już iść, lecz po chwili uderzyła Zordona jego cebulą. Miriam tego się nie spodziewała. Zanim jednak zdążyła jakoś zareagować, Caroline odeszła, a Puchon... wydarł się w jej stronę. Gryfonka przez ułamek sekundy pomyślała, że jakiś nauczyciel ich przyłapie, na co szybko obejrzała się za siebie. Nie dostrzegając nikogo, poza oddalającą się Ślizgonką, zerknęła niepewnie na Zordona.
- No too... cześć. - wymamrotała w jego stronę, po czym szybko skierowała się w stronę zamku.

z/t
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Sob Lis 15, 2014 11:06 pm
Kolejny, pochmurny wręcz, dzień w Hogwarcie powoli mija. Giotto był już po zajęciach, a jako, że nie miał nic na jutro poważniejsze do przygotowania, postanowił wybrać się w jedno ze swoich najbardziej ulubionych, a zarazem najcichszych miejsc w szkole. Ubrany standardowo jak na tę porę roku, w czarną kurtkę, długie spodnie, ciepłe buty, rękawiczki oraz czapkę, która bardzo dobrze chowała jego wrażliwe uszy przed działaniem zimna.
Gdy pojawił się pod starym dębem, niestety odrobinę się zawiódł. O tej porze roku drzewo było prawie puste, wokół leżał śnieg, a wszystko otaczała gęsta mgła, która psuła cały magiczny efekt tego miejsca. Wszakże, Giotto jako jego największe zastosowanie uznawał możliwość kontemplacji w pozycji leżącej, czyli standardowego lenienia się. Aura mu jednak na to nie pozwalała, dlatego tylko stanął przed ogromnym drzewem i westchnął lekko, zwracając uwagę na parę, która wydobywa się z jego ust. O czym mógł myśleć? Jak zwykle o bracie. Spuścił lekko głowę w dół i przymknął oczy, krzyżując opatulone kurtką i rękawiczkami, ręce na klatce piersiowej. Tyle czasu rozważa o jego śmierci, a nic nie idzie do przodu, prywatne śledztwo Giotto stanęło w miejscu, a on nie mógł z tym nic zrobić - pojawiła się swego rodzaju bariera, która nazywała się "ukończenie szkoły". W końcu, jak może przesłuchać kogoś z ministerstwa, skoro prawdę mówiąc nie ma jeszcze do niego tak dużego dostępu, ani tak naprawdę nie wie od kogo zacząć? To było irytujące. Stał tak na przeciwko drzewa, próbując poszufladkować swoje myśli chociaż ten jeden raz, jednakże... był zbyt rozbity, by to zrobić. Gdyby teraz ktoś stał na przeciw niego zamiast dębu, zobaczyłby jedną łzę, która mimo bycia twardym, a przynajmniej takiej postawy, którą pokazywał sam Giotto, musiała się wydostać z jego oka i co więcej, nie wytarł jej, stał w bezruchu jak gdyby zamarzł...
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Sob Lis 15, 2014 11:32 pm
Alex spacerowała sobie po błoniach, oczywiście ubrana kompletnie nie tak, jak powinna. Wychodząc z założenia, że strój to szczegół wyszła ubrana zbyt cienko. Buciki, pięknie, reszta też. Tylko, że nałożonej kurteczce brakowało nieco materiału w środku, by móc ją jakoś ogrzać. Gratulujemy panno Grace wspaniałomyślności. Dziewczyna zignorowała doskwierający chłód i szła dalej przed siebie. Dostrzegła bardzo blisko siebie znajomego. Czy to dobrze? Biorąc pod uwagę, że jest to miejsce raczej nieuczęszczane to wynikiem jest fakt, iż Giotto nie chciał mieć towarzystwa. Punkt drugi zaś brzmiał, że jak ktoś nie chcę towarzystwa to bardzo mocno go potrzebuje. Ostatnie na liście było przeczucie, że zaraz wydarzy się złego. Ledwo co przyjrzała się chłopakowi i o dziwo nie zawiodła jej intuicja. Nie chodziło nawet o to, że miał minę, krzyczącą, że stało się coś potwornego. O nie. To byłby pikuś, naprawdę. Alex po prostu musiała mieć przyjemność spojrzenia na niego i tuż po chwili zahaczenia o coś nogą, by skończyć na ziemi. Co gorsza zawsze jakimś smutny trafem to jej twarz musiała zetknąć się z nią. Czemu jej biedna twarz musi cierpieć za każdym razem najbardziej? Bolesny fakt, ale prawdziwy. Spotkanie ze śniegiem było nieprzyjemne z powodu zimna, ale i bólu. Mimo to natychmiast się podniosła. Pomysł był zły i to bardzo. Odruchowo dotknęła dłonią twarzy. Zostały na niej plamy krwi. Tak samo na białej pierzynie, która przedtem wyglądała tak czysto. Gryfonka była zaskoczona, że aż tyle jej straciła. Zbliżyła dłoń ku skrzywdzonemu aparatowi węchu i miała ochotę go sobie wyrwać. Bolał i to bardzo, wciąż krwawiąc. Niby nic wielkiego, ale wcale nie było przyjemnie. Każdy ból da się znieść. Do tego od zbyt szybkiego podniesienia się kręciło się jej w głowie, co był bardziej irytujące niż durne krwawienie. Postanowiła, że zbliży się do drzewa i oprze się o nie. Szkoda tylko, że jest ON. Nie lubiła być w takich głupich sytuacjach. Zaliczyła glebę i teraz musi się tylko ogarnąć, ale ktoś oczywiście musiał być tego świadkiem. Nic jej nie jest, a wychodzi na sierotę. Porażka. Ruszyła jednak w stronę dębu. W rękach i twarzy od krwi. Uroczo.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 12:57 am
Dobrze, że chociaż śnieg nie padał, dzięki czemu mógł sobie tutaj swobodnie postać, bez martwienia się o to, że prawdziwym wyczynem będzie dotarcie z powrotem do Hogwartu. W tej samej pozycji stał dobre kilka minut, będąc cały czas zamyślonym i co najgorsze, bardzo przybitym. Gdy łza sama już zniknęła, ręką odruchowo wytarł to, czego już tam tak naprawdę nie było, nie chcąc, aby sytuacja się powtórzyła. Westchnął głęboko, znowu zwracając uwagę na, charakterystyczny dla tej pory roku, biały dymek. Z konsternacji wyrwał go dźwięk upadku. Ziemia się co prawda nie zatrzęsła, ale słysząc, że ktoś za nim właśnie zaliczył parter i to bardzo zimny, błyskawicznie odwrócił się, przybierając na twarz swoją maskę bezuczuciowego skurwiela, którą w szkole starał się utrzymywać jak najczęściej.
- Co ty tu kurwa robisz?! - wykrzyczał wręcz w jej stronę, patrząc jak dziewczyna trzyma się za nos, a dłonie ma całe ubrudzone krwią. Natychmiast pomyślał o tym, że mogła sobie złamać nos. Sam już kilka razy był w podobnym stanie, gdyż trenując sztuki walki - jest się narażonym na takie kontuzje, zwłaszcza jeśli trenujesz coś full-contact, dlatego też wie jak to wygląda. Podbiegł do niej, uważając na to, by samemu zaraz nie wyjebać się w chuj i pomógł jej wstać, po czym ustać pod drzewem.
- I ty mówisz, że nie jesteś jak każdy Gryfon? Tylko debile ubierają się w taką pogodę tak jak ty! - najpierw postanowił ją trochę ogrzać, ściągając swoją kurtkę i owijając ją w nią. Był dostatecznie dobrze ubrany, żeby nie odczuć, aż tak mocno panującego zimna. Następne czym się zajął to oczywiście nosem, oglądając go dokładnie i natychmiast wziął się za udzielanie pierwszej pomocy. Rzucił szalik Slytherinu na kupkę śniegu, chcąc, by nasiąkł zimnem. Stanął za nią i siadając tyłkiem na zimne podłoże, usadził ją na swoich kolanach, jednocześnie ręką trzymając jej głowę pochyloną do przodu.
- Weź ten szalik i przyłóż go sobie do nosa... - sam nie mógł tego zrobić, gdyż trzymał ją w tej niewygodnej pozycji dwoma rękami, a przedmiot już dostatecznie dużo nasiąkł wodą, by móc z niego skorzystać w tej chwili. Że też musiała to zrobić właśnie teraz, jakby nie mogła zawracać głowy komu innemu. A właściwie... to czemu on się o nią martwi?!
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 8:46 am
Przypadki i wypadki chodzą po ludziach. Alex tłumaczyła sobie, że jej to wszystko przydarzało się w pewien sposób za karę. Rodzice jej tak mówili. Prawda jest, jednak taka, że to po prostu najzwyczajniejszy pech. Nie pamięta już sama kiedy upadła, oberwała czymś w miejsce, które nie było nosem bądź inną okolicą twarzy. Taki już jej urok, że jak leci to nie zdąży ochronić się przed upadkiem.
- No nie wiem. Zastanówmy się. Biorąc pod uwagę okoliczności to chyba krwawię - Ironia. Cóż, dla niej to nie był koniec świata. Stało się to trzeba się z tym zmierzyć. Wiedziała, że nie połamała nosa, jeśli to kogoś pocieszało, bo wielokrotnie zdarzało się jej to wcześniej, a w całym życiu złamanie miało miejsce, gdy była mała. Do tego przecież teraz nie płakała, więc o co tyle szumu? Nie wspominając, że ona od wielu lat już nie płakała.
- Nie mówiłam, że jestem wybitnie inteligentna. Co więcej debil to nie synonim słowa Gryfon. Po prostu przywiązuje mniejszą wagę do ubioru, ale zapomniało mi się, że jest, aż tak zimno - To byłe głupie wytłumaczenie, ale prawdziwie. Strasznie się zmartwiła jego ubiorem po opatuleniu jej, ale i była zaskoczona. Znowu. Ślizgon udziela jej pomocy.
- Zmarzniesz... - odpowiedziała tylko. Chciała z początku dodać, że plamy krwi nie zejdą, co było tak typowe dla mugoli. Szybko jednak przypomniała sobie, że magia umożliwia wiele rzeczy.
- Dziękuję. Nie dolega mi jednak nic bardzo poważnego, serio - Przyłożyła go do nosa, bo i tak bezpieczniej, ale wiedziała o swoim nosie jedną istotną rzecz. Po tych wszystkich latach jest silny. Tyle przeżyć, że nie mogło być inaczej. Ponad to jest przytomna, oddycha i nie ma bardziej poważnych urazów. Trzeba się tylko cieszyć.
- Miło, że mnie nie zostawiłeś. Po Twojej reakcji sądziłam, że uznasz iż mi się należało - Z nią było już w porządku. Wrzuciła więc szalik znowu na śnieg, by choć trochę pozbyć się z niego krwi. Tym sposobem była czysta. No i trochę obolała.
- Powinieneś się ubrać. Nie chcę musieć się tak szybko odwdzięczać za udzieloną pomoc - Tak już było, iż Alex nawet takie rzeczy traktowała jak listę długów do spłacenia. Nikt nie mógł po spłaceniu długu niczego oczekiwać i to bezpieczna rzecz. Dlatego warto robić to szybko, ale nie miała ochoty walczyć z odmrożeniami lub wychłodzeniem.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 2:07 pm
Akurat w takiej chwili zebrało jej się na ironię. Mogło jej się stać coś naprawdę poważnego, wszakże krew nigdy nie jest pożądanym widokiem, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że po prostu sobie spacerowała. Po co komu takie problemy? Najwidoczniej Alex miała coś za uszami, skoro los potraktował ją właśnie w taki sposób. Albo była za dobra dla wszystkich, albo niedostatecznie dobra, by uniknąć upadku i farby z nosa.
- Masz rację, od teraz debil, a raczej debilka będzie synonimem twojego imienia... - musiał to jakoś porządnie skwitować, bo ona chyba powagi sytuacji nie znała. Najlepsze jest to, że on chyba większe pojęcie miał o jej stanie, niż ona sama. Chłód w tym przypadku akurat pomógł, gdyż mógł zrobić jej zimny okład, jednakże gdyby nie to, że dał jej swoją kurtkę, to mogłaby się wyziębić, w końcu najcieplej to dzisiaj nie jest.
- Mną się nie przejmuj, jestem na tyle ciepło ubrany, że nawet zdejmując kurtkę nie zamarznę... - kiedy już krwawienie zostało zatamowane, odetchnął głęboko i puścił jej głowę, odgarniając dłonią swoje włosy do tyłu. Z tego całego zamieszania nawet nie wziął pod uwagi tego, że dziewczyna cały czas siedzi na jego kolanach. Od kiedy on jest kurwa taki milusi i opiekuńczy? Eh, ten Hogwart niszczy ludzi, nawet tak zajebistych jak Giotto... Więc trzeba go rzucić! Tak!, to jest bardzo dobry pomysł!
- Jak się nie zamkniesz, to naprawdę uznam, że Ci się należało... - on tu udziela jej pomocy, a ona jeszcze sobie dopierdala, zamiast zapomnieć jak najszybciej o tym wszystkim. Wszakże, taka akcja to nie jest tym czym należy się chwalić, przynajmniej w jej przypadku, bo on to by w sumie wyszedł na bohatera Ligi Sprawiedliwych, no poza społecznością Ślizgonów, bo pomaganie Szlamie to nie jest coś dobrego w ich mniemaniu.
- Jedyne czego oczekuję w zamian, to patrz pod nogi... no i ubieraj się cieplej w takie dni. - kiedy już ochłonęli, w końcu postanowił się podnieść, gdyż było mu trochę niewygodnie. Mało tego, trzymanie dziewczyny na kolanach nie było w jego stylu, jeszcze nie daj boże ktoś by sobie tędy przechodził i coś pomyślał. Nie było mu to potrzebne, a i Alex powinna już sobie sama dać radę. Otrzepał się ze śniegu i podniósł swój szalik, który był ubrudzony trochę krwią i mokry od maczania go w białym puchu.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 2:27 pm
Ironia zawsze jest dobra. Do tego było z nią już kiedyś o wiele gorzej. Farba z nosa to pikuś przy tym. Zawsze jest jakiś powód do radości. Niczego nie złamała i wszystko wraca do normy. Powodów do niepokoju brak.
- Jak sobie chcesz - stwierdziła i uśmiechnęła się. Nie czuła się zobowiązana do wpadania w szał po takich słowach. Ani w panikę. Spokój to najlepszy sprzymierzeniec w stresowych sytuacjach.
- Zamarznąć może nie, ale czuć chłód tak. W obu przypadkach to niezdrowe - Rzucenie Hogwart'u to debilny pomysł. Nikt nie będzie chciał współpracować z osobą niewykształconą. Co więcej osobą, która zrezygnowała z nauki z własnej woli. Wezmą ją za buntownika bez wizji, pomysłów i celu. To nigdy takiej osobie niczego dobrego nie wróży.
- Więc ustalmy, że tak jest, bo szansę na moje milczenie jest zerowe - Czy ona tak serio? Tak. Szczerość ponad wszystkim.
- Dajesz rady lepsze niż moi rodzice. Oni pozwalali mi po prostu żyć własnym życiem. Za to ty robisz ze mnie jajko, które trzeba odnieść do kurnika - Wstała i było dobrze, więc połowa sukcesu już jest. Szkoda tylko, że teraz była lekko poirytowana.
- Co tutaj robisz? - Musiała zadać pytanie skoro była już w pełni sił. Mistrzyni kompletnie niesubtelnego zmieniania tematów.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 2:49 pm
W tym przypadku akurat ironia nie była wskazana, jednakże skoro ona już się tym posłużyła, to on nie pozostanie jej dłużny, wszakże może teraz dawać jej rady, pouczać ją i ochrzaniać na wszelkie możliwe sposoby. Mimo tego, że to niepodobne do Giotto, to jednak satysfakcja z traktowania jej jak dziecko była więcej niż satysfakcjonująca.
- Czasem zimny prysznic się przydaje, w tym przypadku za prysznic zrobi wiatr... - on niespecjalnie przejmował się tym, że będzie mu zimno. Nie przywykł do takich warunków co prawda, ale raz na jakiś czas skupienie się na czymś innym, niż na bracie jest bardzo wskazane. Może zaraz zacznie myśleć o tym jak tutaj się ogrzać? Wtedy przynajmniej nie będzie po raz enty rozprawiać odnoście Alaude i tego, czy naprawdę został zamordowany i czy warto dla niego poświęcać każdą swoją chwilę w życiu.
- Nie da się nie zauważyć, że rodzicie nie nauczyli Cię podstaw, skoro wychodzisz tak ubrana na zewnątrz... - skoro już nasunął się temat o rodzicach, to on myślami powrócił do swoich. W jego domu zawsze była dobra atmosfera, wszyscy byli dla siebie życzliwi i od samego początku był wychowany w duchu kultury i szacunku. Całe jego dotychczasowe życie poszło się chrzanić, wraz ze śmiercią jego brata. Od tego czasu, Gio jest zupełnie innym człowiekiem, prawdę mówiąc, dorósł chyba odrobinę za wcześnie, a przynajmniej takie można było odnieść wrażenie.
- Szukałem ciszy i spokoju, musiałem przemyśleć parę rzeczy... - no i mimo swojej woli znowu wrócił do myślenia o swoim bracie. Przyszedł tu po to, by spróbować chociaż poszufladkować kilka myśli, a nie zdążył nic zrobić, gdyż wtrąciła się nieumyślnie Alex. Rozmową co prawda go zajęła odrobinę, ale misja jest w nim tak głęboko zakorzeniona, że nie ma dnia, ani godziny, w której by o tym nie myślał.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 3:02 pm
- Uszy się myję, a nie wietrzy. Tak samo powinno być z innymi rzeczami. Do tego lepiej zawsze brać letni - Niech nikogo nie zmyli ta prostota słów. Sęk w tym, że proste słowa mówią o ważnych rzeczach. W ten sposób próbowała przekazywać coś ludziom. Tyle, że oni bardzo często nie łapią o co się jej rozchodzi. Nie łatwo zrozumieć taki tajemny szyfr stworzony przez kogoś obcego.
- Lepiej od razu stawiać sobie poprzeczkę wysoko. Zrozumiesz trudniejszą sprawą to schodzenie w dół będzie łatwiejsze niż wspinaczka do góry. Może o tym nie wiedzą, ale tego mnie nauczyli. O dziwo są bardzo źli z tego powodu. Czasami trzeba być do wyższych celów i sprzeciwiać się pewnym rzeczą - Od niej oczekiwano przeciętności. Spokoju, cichości, milczenia, obycia. Miała być ich oczkiem w głowie. Rozpieszczonym dzieckiem w pięknych sukienkach, który dygnie, gdy będą chcieli, a jak krzykną hop, podskoczy. Wytworna dama, kulturalna, potulna. Jak bardzo można się pomylić? Ona została stworzona do tego, że krzyczy, gdy inni milczą, bo wie, że inaczej bezgłos poniesie się dalej i wszyscy zapomną o jej głosie. Alex nie miała zamiaru dać innym o sobie zapomnieć. Rodzina w jakimś stopniu zaakceptowała ją taką, jaką jest. Musiała jednak wydarzyć się tragedia, by do tego doszło. Nic w końcu nie dzieję się bez przyczyny.
- Powiesz mi jakie, czy lepiej nawet nie prosić? - Wiedziała, że stąpa po cienkim gruncie. Ludzie nie chcą mówić, bo milczenie jest proste. Umęczenie własnej duszy to taka skłonność każdego. Lubimy cierpieć, bo wtedy wiemy, że jest usprawiedliwienie dla czynów.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 7:13 pm
Alex i te jej porady życiowe. Żeby jeszcze ktoś się do nich stosował... Powoli zaczynała go denerwować prawdę mówiąc. On tu jej daje coś, żeby nie było jej zimno, a ona jeszcze ma ku temu pretensje. Owszem, nie prosiła o nic, ale jednak Nero został wychowany w taki sposób, żeby pomagać damom, nawet tak głupim i nieuważnym, jak ona w tej chwili.
- Nie zapominaj jednak, że aby wskoczyć wyżej, trzeba znać podstawy i mieć punkt odniesienia... - skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przycisnął je lekko do siebie, chcąc nagrzać trochę właśnie te partie ciała. Powoli zaczynał odczuwać panujący mróz na zewnątrz, jednakże bardziej skupił się na niej i na tym co mówi, niż na swoich odczuciach, dzięki czemu aż tak źle nie było. Wtedy musiała go spytać... w gruncie rzeczy, po co on jej o tym w ogóle powiedział? Mógł przecież skłamać, że jest na spacerze i nie byłoby tego głupiego pytania. Momentalnie zdenerwował się, jednakże nie do tego stopnia, by wybuchnąć. Serce zaczęło mu bić szybciej, a on sam schował ręce do kieszeni i przymknął oczy, opuszczając lekko głowę.
- Nie interesuj się tym, zajmij się sobą. - zabrzmiało to wręcz jak groźba i dla samego efektu, ruszył w przód, mijając ją powoli, jednakże nie spojrzał na nią w ogóle. Miał gość tupet, gdyż właśnie zaczął oddalać się w stronę Hogwartu, no ale co się dziwić? Weszła na grunt, na który nikt nigdy nie powinien wejść. Jak sama widzi, rozmowa o tym co ma w głowie, kończy się zawsze tak samo - ucieczką. Powinna wyciągnąć z tego wnioski i podejść w zupełnie inny sposób, niekoniecznie chcąc od razu się wszystkiego dowiedzieć... Tak też chłopak powoli udał się w stronę szkoły magii, zostawiając zakrwawioną Alex ze swoją kurtką tuż przy starym dębie.

zt
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 7:31 pm
Ważne, że Alex się do nich stosuję. Jej bezpośredniość to jedyny powód dla którego ludzie nie mogą jej ostatecznie skreślić. Nie zarzucą jej oszustwa. Nie złapią na kłamstwie. Pretensji o jego zachowanie nie miała. Po prostu się martwiła. Może to domena Puchonów, całe to dbanie o innych, ale każdy człowiek ma na swój pomysł . Zaś ona nie jest damą. Nigdy nią nie była i nie będzie. To inna generacja. Taka w której może nosić spodnie, a nie średniowiecze w którym ma biegać w sukience.
- Zawsze można odbić się od dna - skwitował tylko. Nie tym razem rozwodzenie się nad jej stanowiskiem. Cóż, mógłby jej kłamać. Pytanie tylko, czy by uwierzyła? Chyba jej nie doceniał. Może i ma czasami przykre wypadki, ale wciąż posiada wzrok, mózg i słuch. Działają o dziwo prawidłowo.
Niech się irytuje biedaczek. Problem w tym, że z nią to jak z muchą. Lata Ci koło nosa, pacniesz ją, a ona wciąż swoje.
- Tchórz! - stwierdziła, gdy był już w drodze. Przed nią może sobie uciekać. Biec sprintem, jakim jeszcze nigdy w życiu nie biegł. Problem leży w tym, że przed przeszłością nie da się już zwiać. Mimo, że z zasady jest z tyłu to potrafi wystrzelić tak, że ciągnie się nawet w przyszłości. Jej ślady są jak blizny, których nie da się usunąć.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 9:25 pm
Ubrała w miarę ciepłą kurtkę i wsunęła ręce do kieszeni swojej kurtki. Jakoś nie lubiła za bardzo głośnych hałasów w szkolę. Jednak czasami dobrze jest przejść się po okolicy zamkowych, czasami można spotkać kogoś, albo coś ciekawego. Z reguły do bijącej wierzby nie podchodzi, bo wie, że może się to dla niej źle skończyć. Dlatego stwierdziła, że przychodzenie do starego dębu będzie o wiele bardziej bezpieczne i lepsze. Z jej przemyśleń wyrwał jej głos dziewczyny, który docierał niedaleko starego drzewa.
-Ładnie dziś wygląda. - Powiedziała pod nosem spoglądając na drzewo, stojąc jakieś dwa, dwa i pół metra od ciemnowłosej dziewczyny. Chciała już podejść do dziewczyny, ale zatrzymała się w sporej odległości około dwóch metrów. W tej chwili nie wiedziała co bardziej ją szokowało fakt iż gryfonka jest we krwi czy to, że miała na sobie kurtkę należącą do ślizgona. Nie należała do odważnych i nigdy nie twierdziła, że mogło by być inaczej, przełknęła ciężko śliznę i po chwili refleksji podeszła do gryfonki.
-Co się tutaj stało? - Spytała się jej spokojnym głosem. Była zaskoczona tym co zobaczyła. Zdecydowanie chciała by unikać takich scen jak dzisiaj, jednak nie miała bladego pojęcia co tutaj zaszło, a wolałaby znać odpowiedź. By ewentualnie tutaj coś pomóc.


Ostatnio zmieniony przez Elizabeth Cook dnia Nie Lis 16, 2014 10:24 pm, w całości zmieniany 3 razy
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 9:33 pm
Jedna z dobrych rzeczy - nie widziała zajścia.
Teraz lista złych rzeczy.
1) Śnieg jest od krwi.
2) Śnieg jest od jej krwi.
3) Może nie ma krwi na twarzy, ale została jej na rękach.
4) Siedzi w męskiej kurtce.
5) Ba! Siedzi w męskiej kurtce, należącej do Ślizgona.
6) Punkt 5 jest potworny z faktu, iż ona jest Gryfonką i pewnie jak ktoś się o tym dowie to nie zostanie wpuszczona do dormitorium, bo ludzie są kompletnie niewyrozumiali.

Życie to jednak ciężki kawałek chleba. Co jednak poradzić? Stała sobie i czekała, czy dziewczyna minie ją, czy podejdzie. Nie ma, co uciekać, bo ją weźmie za mordercę i będzie jeszcze gorzej.

- Upadek pewnej frajerki, która ma dwie lewe nogi. Właśnie stoi przed Tobą. Po za tym nic większego - odpowiedziała uśmiechając się. W końcu to nie koniec świata. Głowa do góry i jedziemy dalej. Najwyżej przypłaci to reputacją, której i tak nie posiada.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Nie Lis 16, 2014 10:46 pm
Przewróciła teatralnie oczami na jej wymówkę.
-Jaki upadek co ty bredzisz? Z łaski swojej mogłabyś mi powiedzieć skąd ta krew i kurtka?. - Brodą wskazała na jej ręce i kurtkę co raczej nie leżała od parady. W sumie jeżeli dziewczyna miała zamiar się wykręcać to nic tu po niej nie zamierzała się pakować w żadne kłopoty. A nie była dziewczyną, które owe kłopoty nie lubiła, nie ważne jak duże czy małe one były. Jakoś nieszczególnie podobało się jej to co widziała, ta krew i kurtka. Choć z kurtka to jakoś pół biedy, bardziej się martwiła, że zemdleje na widok tej czerwonej substancji, ale tak się nie stało. Przynajmniej na razie.
-Nie wiem co się stało, ale chyba masz BARDZO przechlapane. - Dodała po chwili unosząc jedną brew do góry.
Sponsored content

Stary Dąb  - Page 7 Empty Re: Stary Dąb

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach