- Ismael Blake
Re: Zagroda
Pon Sie 08, 2016 10:25 pm
Dla kontrastu Ismael czuła się tak, jakby po bardzo długiej i mroźnej zimie, mogła pierwszy raz wystawić twarz na słoneczne promienie. Ich ciepło ogrzewało powoli, wypełniając ją całą i pobudzając do działania cały organizm, dając niezbędną do życia energię. Oczy błyszczały radośnie, a policzki różowiły się delikatnie, jak zawsze, gdy mogła znaleźć się w towarzystwie jakiegoś stworzenia: czy to magicznego, czy zwykłego. Co prawda nie wyzbywała się w swoich zamiłowania uprzedzeń do wszelkiego typu robactwa, ale wszystko, w czego żyłach płynęła krew i posiadało układ kostny, mogło liczyć na jej szczerą sympatię i fascynację.
Pasja, zaszczepiona w niej jeszcze za dziecka, ani razu nie osłabła, w równej sile towarzysząc jej przez całe życie. Zmuszała do ciągłego rozwijania się, jednak niekoniecznie pod czujnym okiem belfrów i osób starszych doświadczeniem - dążyła do odkrywania na swoich własnych zasadach, co często prowadziło do sytuacji podbramkowych czy wręcz niebezpiecznych.
Mimo szeptanych słów, w kierunku ucha jej towarzyszki, wzrok wciąż skierowany miała w jednym kierunku. Utkwiony w czarnych, kościstych sylwetkach, które trzymały się wciąż w nieznacznym oddaleniu, nie pozwalał w pełni skupić się na Alice, która przeżywała w tym momencie coś rudowłosej zupełnie obcego.
Nie chodziło o to, że dziewczyna nie bała się. To uczucie towarzyszyło jej dosyć często. Nie raz, nie dwa przeradzając się w przerażenie, które na moment odbierało jej wszelaką władzę nad ciałem, które nieznośnie tkwiło wtedy w miejscu: bezwolne i bezbronne. Znała strach bardzo dobrze, jednak należała do grona osób, które wykonywały odwrót nie dlatego, że się bały, a dlatego, że uznawały to za najlepsze rozwiązane w danej chwili. Kiedy czuła to charakterystyczne uczucie na sercu, robiła krok do tyłu, tylko po to, by zaraz ponownie ruszyć do przodu, z właściwą sobie brawurą i dumą, która nie pozwalała jej się tak po prostu cofnąć i skapitulować, gdy miała szansę na... cokolwiek.
A smutek? Ten dojmujący, który przenikał każdy skrawek ciała? Znała go. Poczuła jego smak już dawno temu, gdy straciła najbliższą sobie osobą. Towarzyszył mu jednak gniew i żal - niezrozumienie i próba obwinienia o tragedię kogokolwiek i to one dominowały.
Nie miała jednak problemów ze sprecyzowaniem swoich emocji.
Zawsze były jasne i klarowne - wyraziste i mocne, żywe. Mieszały się ze sobą i przenikały, owszem, ale rzadko kiedy pojawiały się w miałkiej, niezdecydowanej i niewyraźnej postaci.
Obudziła się tak na prawdę w momencie, gdy Alice podniosła się gwałtownie, odpychając ją od siebie. Zaskoczone, lekko zaciekawione spojrzenie powędrowało ku góry, na jej odwróconą tyłem głowę. Dziewczyna szybko jednak zorientowała się, że pani prefekt wcale nie zamierza jej słuchać. Nie zamierza także tutaj z nią siedzieć, a jej słowa spowodowały, że na wargach rudowłosej pojawił się delikatny, prowokujący uśmiech.
- Czego nie powinnam robić? - zapytała, podnosząc się sama i rozkładając ręce. Jej rozmówczyni nie widziała tego jednak, zajęta czubkami swoich butów. - Przyprowadzać cię tutaj? Skoro się czegoś boisz, to walcz z tym Alice, a nie uciekaj. - podnosił nieznacznie głos z każdym słowem, by odchodząca puchonka mogła ją słyszeć. - Jeśli tak uważasz, to proszę, powiedz im to.
Odprowadziła dziewczynę wzrokiem, po czym pokręciła głową, wzdychając cicho. Przesadziła? Możliwe. Nie mogła jednak oprzeć się pokusie. Nie rozumiała, a Hughes wcale nie zamierzała jej nic wyjaśniać. Drażniło ją to nieco, jednak gdy jej uwagę na powrót przykuły obecne stworzenia, odsunęła od siebie wszystko. Skuloną przed chwilą Alice, jej twarde, stanowcze słowa i szybki krok. To, jak żałośnie wyglądała w jej ramionach. Jak bezbronnie.
Uśmiechnęła się delikatnie, sięgając po kolejny kawałek mięsa i rzucając go w kierunku testrali. A potem kolejny. Nie minęła dłuższa chwila, jak jej zapasy skończyły się, a ona sama złapała za swoją torbę i przerzuciła przez ramię. Podeszła jeszcze do jednej z klaczy, którą odnajdywała jako najłagodniejszą i przylgnęła na moment do jej szyi, gładząc po skórze. Ta bliskość pozwalała jej ukoić gnające myśli i uspokoić się. W końcu oderwała się i odeszła w stronę zamku, a testrale odeszły wgłąb lasu.
[z/t]
Pasja, zaszczepiona w niej jeszcze za dziecka, ani razu nie osłabła, w równej sile towarzysząc jej przez całe życie. Zmuszała do ciągłego rozwijania się, jednak niekoniecznie pod czujnym okiem belfrów i osób starszych doświadczeniem - dążyła do odkrywania na swoich własnych zasadach, co często prowadziło do sytuacji podbramkowych czy wręcz niebezpiecznych.
Mimo szeptanych słów, w kierunku ucha jej towarzyszki, wzrok wciąż skierowany miała w jednym kierunku. Utkwiony w czarnych, kościstych sylwetkach, które trzymały się wciąż w nieznacznym oddaleniu, nie pozwalał w pełni skupić się na Alice, która przeżywała w tym momencie coś rudowłosej zupełnie obcego.
Nie chodziło o to, że dziewczyna nie bała się. To uczucie towarzyszyło jej dosyć często. Nie raz, nie dwa przeradzając się w przerażenie, które na moment odbierało jej wszelaką władzę nad ciałem, które nieznośnie tkwiło wtedy w miejscu: bezwolne i bezbronne. Znała strach bardzo dobrze, jednak należała do grona osób, które wykonywały odwrót nie dlatego, że się bały, a dlatego, że uznawały to za najlepsze rozwiązane w danej chwili. Kiedy czuła to charakterystyczne uczucie na sercu, robiła krok do tyłu, tylko po to, by zaraz ponownie ruszyć do przodu, z właściwą sobie brawurą i dumą, która nie pozwalała jej się tak po prostu cofnąć i skapitulować, gdy miała szansę na... cokolwiek.
A smutek? Ten dojmujący, który przenikał każdy skrawek ciała? Znała go. Poczuła jego smak już dawno temu, gdy straciła najbliższą sobie osobą. Towarzyszył mu jednak gniew i żal - niezrozumienie i próba obwinienia o tragedię kogokolwiek i to one dominowały.
Nie miała jednak problemów ze sprecyzowaniem swoich emocji.
Zawsze były jasne i klarowne - wyraziste i mocne, żywe. Mieszały się ze sobą i przenikały, owszem, ale rzadko kiedy pojawiały się w miałkiej, niezdecydowanej i niewyraźnej postaci.
Obudziła się tak na prawdę w momencie, gdy Alice podniosła się gwałtownie, odpychając ją od siebie. Zaskoczone, lekko zaciekawione spojrzenie powędrowało ku góry, na jej odwróconą tyłem głowę. Dziewczyna szybko jednak zorientowała się, że pani prefekt wcale nie zamierza jej słuchać. Nie zamierza także tutaj z nią siedzieć, a jej słowa spowodowały, że na wargach rudowłosej pojawił się delikatny, prowokujący uśmiech.
- Czego nie powinnam robić? - zapytała, podnosząc się sama i rozkładając ręce. Jej rozmówczyni nie widziała tego jednak, zajęta czubkami swoich butów. - Przyprowadzać cię tutaj? Skoro się czegoś boisz, to walcz z tym Alice, a nie uciekaj. - podnosił nieznacznie głos z każdym słowem, by odchodząca puchonka mogła ją słyszeć. - Jeśli tak uważasz, to proszę, powiedz im to.
Odprowadziła dziewczynę wzrokiem, po czym pokręciła głową, wzdychając cicho. Przesadziła? Możliwe. Nie mogła jednak oprzeć się pokusie. Nie rozumiała, a Hughes wcale nie zamierzała jej nic wyjaśniać. Drażniło ją to nieco, jednak gdy jej uwagę na powrót przykuły obecne stworzenia, odsunęła od siebie wszystko. Skuloną przed chwilą Alice, jej twarde, stanowcze słowa i szybki krok. To, jak żałośnie wyglądała w jej ramionach. Jak bezbronnie.
Uśmiechnęła się delikatnie, sięgając po kolejny kawałek mięsa i rzucając go w kierunku testrali. A potem kolejny. Nie minęła dłuższa chwila, jak jej zapasy skończyły się, a ona sama złapała za swoją torbę i przerzuciła przez ramię. Podeszła jeszcze do jednej z klaczy, którą odnajdywała jako najłagodniejszą i przylgnęła na moment do jej szyi, gładząc po skórze. Ta bliskość pozwalała jej ukoić gnające myśli i uspokoić się. W końcu oderwała się i odeszła w stronę zamku, a testrale odeszły wgłąb lasu.
[z/t]
- Livia Edwards
Re: Zagroda
Wto Sie 23, 2016 8:32 pm
Opieka nad magicznymi stworzeniami. Kolejny przedmiot udręka. Sierść, łajno, insekty i inne wydzieliny... Słabo robiło jej się na wspomnienie zajęć sprzed kilku lat, kiedy to została niebotycznie ośluzowana przez gumochłona. Miała wielką nadzieję, że tym razem będą pracowali z czymś przyjemniejszym... I mniej obślizgłym. Cóż... Przynajmniej pogoda była łaskawa. Słońce świeciło w najlepsze, więc nie musiała obawiać się żadnego błota. Na zajęcia przyszła nieco wcześniej, jak to miała w zwyczaju, nawet jeśli w tym przypadku oznaczało to samotne sterczenie jak przysłowiowy kołek pośrodku zadupia zwanego zagrodą. Poprawiła wiszącą na ramieniu torbę, która przez swój ciężar zapewne pokaźnie pokrzywiła jej już kręgosłup, rozejrzała się dokładnie, chcąc się upewnić, czy na pewno przyszła jako pierwsza, a w końcu przymknęła oczy i zaczęła w myślach powtarzać informacje z poprzedniej lekcji. Lepiej było zrobić coś pożytecznego niż się nudzić.
- Pamela Winston
Re: Zagroda
Wto Sie 23, 2016 9:43 pm
Opieka nad magicznymi stworzeniami! Drugi ulubiony przedmiot Pameli, zaraz obok zielarstwa. Gryfonka, podskakując ze szczęścia, skierowała się w stronę zagrody. Po drodze dotykała liści, których udało jej się dosięgnąć. Wdrapała się też w pewnym momencie na drzewo, gdzie posiedziała chwilę, po czym z niego zeskoczyła. Nie mogła się przecież spóźnić!
W zagrodzie, jak się okazało, pojawiła się jako jedna z pierwszych. Widziała już bliźniaczkę Vivi, której wesoło pomachała, niemniej dziewczyna wydawała się być czymś mocno zajęta, więc nie chciała jej szczególnie przeszkadzać. Rozejrzała się tylko dookoła, szukając sobie jakiegoś dogodnego miejsca. Ostatecznie usiadła na płotku, rozważając potencjalne tematy lekcji. Miała nadzieję, że poznają jakieś fajne stworzenia! Na przykład gigantycznego kraba! Albo żółwia rzucającego kulami ognia! W końcu w szkole magii wszystko było możliwe... Choć tak naprawdę to zadowoliłaby się czymkolwiek. ONMS to jeden z tych nielicznych przedmiotów, na które czytała podręczniki... nawet z lekkim wyprzedzeniem. Robiła to dla siebie, szukając dodatkowych informacji. Nie po to by poradzić sobie w szkole, na zajęciach czy egzaminach, nie. Chodziło najzwyczajniej w świecie o to, że ją to interesowało. Interesowało ją to, że toksyczki były wielkimi ślimakami bez muszelek, których śluz jest tak toksyczny, że wypala wszelkie rośliny. Interesowało ją także, że użądlenie żądlibąka powoduje zawroty głowy oraz lewitacje! Albo że widłowęże składają jaja przez otwór gębowy. No, serio, jak się tym nie zainteresować?! Odkąd dowiedziała się o magii i o tym, co się z tym wiązało, nie mogła powstrzymać swej ciekawskiej natury i musiała odkryć jak najwięcej na temat różnych żyjątek. Nadal najważniejsze dla niej było co prawda latanie, ale to także zajmowało niezwykle ważne miejsce w jej sercu.
Nie zagłębiając się jednak tak bardzo w temat, po prostu uwielbiała zwierzęta, rośliny i wszystko, co żyło. Miała dla tego jakiś szacunek i na tym polu najbardziej fascynowały ją różnice pomiędzy znanym jej światem, a czarodziejskim, do którego była przyzwyczajana przez ostatnie lata. Zwykłe ślimaki, które zbierała w dzieciństwie mogły zostać zastąpione przez magiczne bestie gotowe wypalić dziurę w słoiku, do którego próbowałaby je zebrać. Dla niej to było piękne. Zmieniło cały jej świat. Jasne, zaklęcia czy transmutację również lubiła... lecz to nie było to. Tamto nie oddychało, nie miało imienia, nie patrzyło na nią iskrzącymi radośnie oczyma.
Pam wciągnęła ponownie powietrze. Głęboko. Kochała lekcje na wolnym powietrzu. Zwróciła twarz ku niebu i machając beztrosko nogami, oczekiwała na kolejną dawkę niesamowitości w jej życiu.
W zagrodzie, jak się okazało, pojawiła się jako jedna z pierwszych. Widziała już bliźniaczkę Vivi, której wesoło pomachała, niemniej dziewczyna wydawała się być czymś mocno zajęta, więc nie chciała jej szczególnie przeszkadzać. Rozejrzała się tylko dookoła, szukając sobie jakiegoś dogodnego miejsca. Ostatecznie usiadła na płotku, rozważając potencjalne tematy lekcji. Miała nadzieję, że poznają jakieś fajne stworzenia! Na przykład gigantycznego kraba! Albo żółwia rzucającego kulami ognia! W końcu w szkole magii wszystko było możliwe... Choć tak naprawdę to zadowoliłaby się czymkolwiek. ONMS to jeden z tych nielicznych przedmiotów, na które czytała podręczniki... nawet z lekkim wyprzedzeniem. Robiła to dla siebie, szukając dodatkowych informacji. Nie po to by poradzić sobie w szkole, na zajęciach czy egzaminach, nie. Chodziło najzwyczajniej w świecie o to, że ją to interesowało. Interesowało ją to, że toksyczki były wielkimi ślimakami bez muszelek, których śluz jest tak toksyczny, że wypala wszelkie rośliny. Interesowało ją także, że użądlenie żądlibąka powoduje zawroty głowy oraz lewitacje! Albo że widłowęże składają jaja przez otwór gębowy. No, serio, jak się tym nie zainteresować?! Odkąd dowiedziała się o magii i o tym, co się z tym wiązało, nie mogła powstrzymać swej ciekawskiej natury i musiała odkryć jak najwięcej na temat różnych żyjątek. Nadal najważniejsze dla niej było co prawda latanie, ale to także zajmowało niezwykle ważne miejsce w jej sercu.
Nie zagłębiając się jednak tak bardzo w temat, po prostu uwielbiała zwierzęta, rośliny i wszystko, co żyło. Miała dla tego jakiś szacunek i na tym polu najbardziej fascynowały ją różnice pomiędzy znanym jej światem, a czarodziejskim, do którego była przyzwyczajana przez ostatnie lata. Zwykłe ślimaki, które zbierała w dzieciństwie mogły zostać zastąpione przez magiczne bestie gotowe wypalić dziurę w słoiku, do którego próbowałaby je zebrać. Dla niej to było piękne. Zmieniło cały jej świat. Jasne, zaklęcia czy transmutację również lubiła... lecz to nie było to. Tamto nie oddychało, nie miało imienia, nie patrzyło na nią iskrzącymi radośnie oczyma.
Pam wciągnęła ponownie powietrze. Głęboko. Kochała lekcje na wolnym powietrzu. Zwróciła twarz ku niebu i machając beztrosko nogami, oczekiwała na kolejną dawkę niesamowitości w jej życiu.
- Tomas Duncan
Re: Zagroda
Sro Sie 24, 2016 2:48 pm
Nie spieszył się szczególnie idąc w stronę zagrody na kolejne zajęcia. Wyszedł na tyle wcześnie, że był niemal pewny iż się nie spóźni. Cieszył się przyjemną pogodą, w końcu słońce zaczęło przyjemnie grzać. I jak tutaj myśleć o lekcjach, kiedy wszystko wokół mówiło mu "połóż się na trawie i po prostu nie myśl o niczym"?
Cieszył się jednak, że zajęcia z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami odbywały się na świeżym powietrzu, można było dzięki temu poczuć chociaż trochę wolności. Wciągnął głęboko powietrze i uśmiechnął się. Uwielbiał naturę, chociaż wbrew pozorom ONMS nie należała do jego ulubionych zajęć. Znacznie bardziej lubił Zielarstwo czy Astronomie.
Kiedy dotarł na miejsce, okazało się, że był jedną z pierwszych osób. Poza nim w zagrodzie były już dwie dziewczyny z innych domów. Uśmiechnął się do nich przyjaźnie. Zaraz po tym oparł się o ogrodzenie, które zaskrzypiało pod jego ciężarem i zaczął leniwie rozglądać się wokół.
Cieszył się jednak, że zajęcia z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami odbywały się na świeżym powietrzu, można było dzięki temu poczuć chociaż trochę wolności. Wciągnął głęboko powietrze i uśmiechnął się. Uwielbiał naturę, chociaż wbrew pozorom ONMS nie należała do jego ulubionych zajęć. Znacznie bardziej lubił Zielarstwo czy Astronomie.
Kiedy dotarł na miejsce, okazało się, że był jedną z pierwszych osób. Poza nim w zagrodzie były już dwie dziewczyny z innych domów. Uśmiechnął się do nich przyjaźnie. Zaraz po tym oparł się o ogrodzenie, które zaskrzypiało pod jego ciężarem i zaczął leniwie rozglądać się wokół.
- Ismael Blake
Re: Zagroda
Sro Sie 24, 2016 9:55 pm
Od momentu, kiedy rozmawiała tutaj z Alice, nie zbliżała się do zagrody. Było to dziwne i nienaturalne, ale też za specjalnie nie miała ku temu okazji. Wszystko jakoś tak się zazębiało, że pozbawiało ją czasu na te drobne przyjemności, jak obcowanie w czasie wolnym ze stworzeniami, które Hogwart miał pod opieką.
Nadszedł jednak moment, w którym trzeba było stawić się na zajęciach - i to nie byle jakich, bo jej ulubionych. Wstała więc o odpowiedniej godzinie, ubrała się, zjadła śniadanie w Wielkiej Sali, a potem ruszyła na zajęcia. Dziarskim krokiem dotarła do Zagrody, zauważając, że jeszcze nie pojawiło się wiele osób - była jedną z pierwszych. Wyłapała znajomą twarz chłopaka z jej roku i podeszła do niego, uśmiechając się szeroko.
- Cześć Tomas. Co tam? - zaczepiła go, stając obok i opierając się o drewniane ogrodzenie, podobnie jak on.
Nadszedł jednak moment, w którym trzeba było stawić się na zajęciach - i to nie byle jakich, bo jej ulubionych. Wstała więc o odpowiedniej godzinie, ubrała się, zjadła śniadanie w Wielkiej Sali, a potem ruszyła na zajęcia. Dziarskim krokiem dotarła do Zagrody, zauważając, że jeszcze nie pojawiło się wiele osób - była jedną z pierwszych. Wyłapała znajomą twarz chłopaka z jej roku i podeszła do niego, uśmiechając się szeroko.
- Cześć Tomas. Co tam? - zaczepiła go, stając obok i opierając się o drewniane ogrodzenie, podobnie jak on.
- Lily Evans
Re: Zagroda
Czw Sie 25, 2016 12:55 am
Przyszła pora na kolejne zajęcia, więc kiedy tylko Lily się do nich przygotowała, poprawiając przy okazji swoją odznakę Prefekta Naczelnego, która lśniła na jej piersi, udała się do zagrody, gdzie zazwyczaj mieli zajęcia z ONMS. Nie mogła się doczekać, czym będą się zajmować. Pogoda dopisywała, wiatr lekko muskał jej odsłonięte nogi a także twarz, którą wystawiała do słońca. Na miejscu przywitała się skinięciem rudej głowy i małym uśmiechem z tymi, którzy już zdążyli pojawić się na miejscu. Wyciągnęła ze swej torby podręcznik do Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami i zaczęła go studiować. W końcu egzaminy się same nie napiszą.
- David o'Connell
Re: Zagroda
Czw Sie 25, 2016 1:43 am
Pogoda była wyśmienita. W sam raz na rozprostowanie nóg, czy też - w przypadku Davida - skrzydeł. Kiedy przyszedł czas, w którym powinien zbierać się na zajęcia, zamiast pójść schodami w dół wspiął się wyżej, aż na jedno z ostatnich pięter. Tym razem nie opuścił budynku przez balkon. Zostawił za sobą okoliczności wskazujące albo na samobójstwo, albo użycie magii - drzwi łazienki zamknięte od wewnątrz, a w środku szeroko otwarte okno. Biorąc pod uwagę miejsce i okoliczności wątpił, żeby ktoś, kto trafi na ten widok wziął pod uwagę pierwszą opcję.
Krążył nad błoniami. Spłoszył gołębie, pogonił lisa. Latając wysoko nad zamkiem obserwował, jak pierwsze osoby kierują się na zajęcia. Stłumił chęć olania Opieki - robienie tego już weszło mu w nawyk - po czym niechętnie zniżył lot i skierował się na skraj zakazanego lasu. Po upewnieniu się, że na pewno nie ma nikogo w zasięgu wzroku wrócił do ludzkiej postaci. Wygrzebał paczkę goblinich, ale nie zapalił żadnego, tylko zajrzał do środka. Miał ich już za mało, musiał coś szybko wykombinować.
Podszedł do zebranej grupy, zatrzymując się jednak w sporej odległości. Jak zwykle nikogo nie przywitał, tylko wcisnął ręce w kieszenie i zaczął rozglądać się, czy gdzieś w pobliżu nie ma zwierząt, którymi tym razem będą się zajmować.
Krążył nad błoniami. Spłoszył gołębie, pogonił lisa. Latając wysoko nad zamkiem obserwował, jak pierwsze osoby kierują się na zajęcia. Stłumił chęć olania Opieki - robienie tego już weszło mu w nawyk - po czym niechętnie zniżył lot i skierował się na skraj zakazanego lasu. Po upewnieniu się, że na pewno nie ma nikogo w zasięgu wzroku wrócił do ludzkiej postaci. Wygrzebał paczkę goblinich, ale nie zapalił żadnego, tylko zajrzał do środka. Miał ich już za mało, musiał coś szybko wykombinować.
Podszedł do zebranej grupy, zatrzymując się jednak w sporej odległości. Jak zwykle nikogo nie przywitał, tylko wcisnął ręce w kieszenie i zaczął rozglądać się, czy gdzieś w pobliżu nie ma zwierząt, którymi tym razem będą się zajmować.
- Tomas Duncan
Re: Zagroda
Czw Sie 25, 2016 6:24 pm
Uczniowie powoli zbierali się w zagrodzie, wciąż jednak było ich stosunkowo mało. Nie było słychać żadnych rozmów, jedynie delikatny wiatr poruszający liśćmi w lesie blisko nich. Rozglądał się od czasu do czasu, licząc na coś interesującego. Niewiele się jednak działo.
W między czasie chłonął ładną pogodę i uśmiechał się delikatnie, czując ciepłe promienie słońca. Z błogiego stanu wyrwał go znajomy głos. Spojrzał w stronę z której dochodził i zauważył znajomą z roku, Isme. Przywitał ją równie szerokim uśmiechem.
-Niewiele. Zastanawiam się, czy nie ulotnić się z lekcji. - Zażartował stukając palcami o płotek. W rzeczywistości był ciekaw co będą dzisiaj robić, nie zamierzał więc nigdzie uciekać. Jeszcze będzie czas, żeby poleniuchować.
-A u ciebie? - Spytał, przyglądając się dziewczynie.
W między czasie chłonął ładną pogodę i uśmiechał się delikatnie, czując ciepłe promienie słońca. Z błogiego stanu wyrwał go znajomy głos. Spojrzał w stronę z której dochodził i zauważył znajomą z roku, Isme. Przywitał ją równie szerokim uśmiechem.
-Niewiele. Zastanawiam się, czy nie ulotnić się z lekcji. - Zażartował stukając palcami o płotek. W rzeczywistości był ciekaw co będą dzisiaj robić, nie zamierzał więc nigdzie uciekać. Jeszcze będzie czas, żeby poleniuchować.
-A u ciebie? - Spytał, przyglądając się dziewczynie.
- Ismael Blake
Re: Zagroda
Czw Sie 25, 2016 11:02 pm
Pogodny uśmiech nie schodził z jej twarzyczki, gdy stała tak, oparta o ogrodzenie. Pogoda była przyjemna, do tego miała nadejść jej ulubiona lekcja: jak na razie mało co mogło popsuć jej humor. Parsknęła cicho na słowa Tomasa, mrużąc kolorowe oczy. Ulotnić się z lekcji... - jej nawet w żartach takie okropieństwa nie przychodziły do głowy. Oczywiście tylko, jeśli chodziło o opiekę nad magicznymi stworzeniami. Co do innych punktów planu nauczania nie była taka restrykcyjna i chętna do przestrzegania.
- Ja na całe szczęście nie mam takich porywczych planów. Zastanawia mnie natomiast to, kto poprowadzi nam zajęcia. Ostatni nauczyciel chyba znowu zwiał, a przynajmniej nie widziałam go ostatnio. - jakkolwiek by mu tam nie było - zniknął. Wyparował sobie, pozostawiając uczniów na pastwę pewnie jakiegoś zastępstwa z ministerstwa, które - miała taką szczerą nadzieję - nie okaże się drugą nauczycielką od numerologii. Jeśli taka sytuacja by zaistniała, rudowłosa najpewniej zadusiłaby kogoś gołymi rękoma.
- A ogólnie to muszę ci powiedzieć, że całkiem przyjemnie. Jak tam roztaczająca się przed tobą wizja nadchodzących egzaminów?
- Ja na całe szczęście nie mam takich porywczych planów. Zastanawia mnie natomiast to, kto poprowadzi nam zajęcia. Ostatni nauczyciel chyba znowu zwiał, a przynajmniej nie widziałam go ostatnio. - jakkolwiek by mu tam nie było - zniknął. Wyparował sobie, pozostawiając uczniów na pastwę pewnie jakiegoś zastępstwa z ministerstwa, które - miała taką szczerą nadzieję - nie okaże się drugą nauczycielką od numerologii. Jeśli taka sytuacja by zaistniała, rudowłosa najpewniej zadusiłaby kogoś gołymi rękoma.
- A ogólnie to muszę ci powiedzieć, że całkiem przyjemnie. Jak tam roztaczająca się przed tobą wizja nadchodzących egzaminów?
- Riley Acquart
Re: Zagroda
Pią Sie 26, 2016 8:29 am
Drewniana furtka ponownie zaskrzypiała, a przez próg zagrody przestąpiła filigranowa brunetka. Przystanęła na chwilkę przy wejściu i rozejrzała się leciutko po otoczeniu. W zagrodzie było już kilka uczniów których przywitała delikatnym uśmiechem. Szukała jednak kogoś ze swojego rocznika... a najlepiej kogoś, kto pomógłby jej w tych niewątpliwie trudnych zajęciach. (Dla Riley wszystkie szkolne przedmioty są trudne). Dostrzegła dwójkę Puchonów z szóstej klasy, lecz nastolatka nie miała serca im przerywać. Może byli parą?... Tomas i Ismael ładnie razem wyglądali, a romantycznych chwil nie powinno się zakłócać. Gryfonka wzruszyła więc ramionami i powoli ruszyła przed siebie. Zatrzymała się dopiero przy zielonej kępce koniczynek, którą przez przypadek nadepnęła. Padła na kolana na gołą ziemię i poczęła szukać tej szczęśliwej. Czterolistna Koniczynka przynosiła szczęście nie tylko w świecie magicznym, ale również w świecie mugolskim. Miała moc przyciągania dobra. Nie było to jednak łatwe zadanie. Czterolistna Koniczynka to rzadkość i niewielu udaje się ją znaleźć. Mimo starań i dokładnym poszukiwaniom brunetce nie udało się odszukać szczęścia...
Mimo wszystko czas do rozpoczęcia zajęć mijał jej spokojnie i w otoczeniu pięknej przyrody.
- Tomas Duncan
Re: Zagroda
Pią Sie 26, 2016 10:19 am
-Och, faktycznie, też go nie widziałem. - Potarmosił lekko swe blond kudły, dopiero teraz orientując się, że prawdopodobnie czeka ich zastępstwo. Co prawda nie zdarzały się one często, jednak Tomas nie lubił tych lekcji na których pojawiali się zastępcy z Ministerstwa. Trochę się zmartwił, po ostatnich zajęciach z Zielarstwa liczył na możliwie lekką lekcje, a tak, mógł spodziewać się czegokolwiek.
-Nawet mi nie mów, non stop powtarzam materiał, a czuje jakbym dalej nic nie wiedział. - Jęknął zrezygnowany. Temat egzaminów był dla niego okropny. Nie lubił zwykłych sprawdzianów wiadomości, a co dopiero czegoś tak istotnego w końcowej ocenie. Zawsze kiedy tylko miał trochę wolnego czasu przechadzał się powtarzając w głowie ostatnie lekcje, wciąż jednak denerwował się zbliżającymi wielkimi krokami egzaminami.
-Nawet mi nie mów, non stop powtarzam materiał, a czuje jakbym dalej nic nie wiedział. - Jęknął zrezygnowany. Temat egzaminów był dla niego okropny. Nie lubił zwykłych sprawdzianów wiadomości, a co dopiero czegoś tak istotnego w końcowej ocenie. Zawsze kiedy tylko miał trochę wolnego czasu przechadzał się powtarzając w głowie ostatnie lekcje, wciąż jednak denerwował się zbliżającymi wielkimi krokami egzaminami.
- Ismael Blake
Re: Zagroda
Pią Sie 26, 2016 1:19 pm
- Naprawdę? - zapytała, unosząc ku górze brwi i bezbrzeżnym zdumieniu. Nie była przykładną uczennicą, jeśli chodziło o uczenie się do egzaminów i innych tego typu systemowych sprawdzianów umiejętności. Olewała to konsekwentnie i wcale na tym źle nie wychodziło. Niektóre rzeczy przychodziły jej łatwiej, inne trudniej, jednak pod względem zdobytych umiejętności ufała sobie i nie czuła potrzeby przypominania sobie materiału. Nic więc dziwnego, że gdy natykała się na innych w dormitorium, którzy uczyli się zażarcie, była po prost zaskoczona.
- Ja sobie daruję. Jakoś nie przejmuję się egzaminami. Co będzie to będzie. - odpowiedziała mu, wzruszając drobnymi ramionami i uśmiechając do niego beztrosko. - Jak chcesz, to możemy któregoś razu pouczyć się razem, żebyś poczuł się lepiej. Na pewno umiesz więcej ode mnie. - parsknęła jeszcze, odwracając się do niego bokiem i plecami opierając o drewniane deski ogrodzenia.
- Ja sobie daruję. Jakoś nie przejmuję się egzaminami. Co będzie to będzie. - odpowiedziała mu, wzruszając drobnymi ramionami i uśmiechając do niego beztrosko. - Jak chcesz, to możemy któregoś razu pouczyć się razem, żebyś poczuł się lepiej. Na pewno umiesz więcej ode mnie. - parsknęła jeszcze, odwracając się do niego bokiem i plecami opierając o drewniane deski ogrodzenia.
- Tomas Duncan
Re: Zagroda
Pią Sie 26, 2016 4:40 pm
Skinął głową w formie potwierdzenia. Nie to, żeby zawsze zakuwał wszystko na bieżąco i był nie wiadomo jakim geniuszem - nic z tych rzeczy. Jeśli temat czy ogół zajęć mu nie pasował, zazwyczaj bimbał sobie i niewiele się uczył. Jeśli jednak coś szczególnie mu się podobało i sprawiało mu przyjemność, chciał być jak najlepszy i wiedzieć jak najwięcej. Dlatego starał się skupiać na Eliksirach czy Zielarstwie, nie przykładał jednak podobnej uwagi Starożytnym Runom czy ONMS. Tak już miał, że pracował bardzo wybiórczo.
-Ja mam tendencje do zapominania wszystkiego, a chciałbym zdać egzaminy jak najlepiej. - Wzruszył ramionami i zaczął grzebać czubkiem buta w ziemi, wciąż jednak uśmiechał się delikatnie. Zależało mu, żeby mieć dobre oceny, mogło się to przydać przy staraniu o pracę. A często jako czarodziej z mugolskiej rodziny czuł, że musiał starać się podwójnie mocno, żeby cokolwiek osiągnąć.
-Brzmi super. - Uśmiechnął się nawet szerzej na propozycje dziewczyny. Lubił uczyć się z innymi, nie uważał się przy tym za lepszego w jakiejś dziedzinie. Po prostu często nauka z innymi była przyjemniejsza i więcej można było z niej wynieść.
-Ja mam tendencje do zapominania wszystkiego, a chciałbym zdać egzaminy jak najlepiej. - Wzruszył ramionami i zaczął grzebać czubkiem buta w ziemi, wciąż jednak uśmiechał się delikatnie. Zależało mu, żeby mieć dobre oceny, mogło się to przydać przy staraniu o pracę. A często jako czarodziej z mugolskiej rodziny czuł, że musiał starać się podwójnie mocno, żeby cokolwiek osiągnąć.
-Brzmi super. - Uśmiechnął się nawet szerzej na propozycje dziewczyny. Lubił uczyć się z innymi, nie uważał się przy tym za lepszego w jakiejś dziedzinie. Po prostu często nauka z innymi była przyjemniejsza i więcej można było z niej wynieść.
- Minabi Izumi
Re: Zagroda
Pią Sie 26, 2016 8:14 pm
Minabi uwielbiał zajęcia na świeżym powietrzu i czuł się na nich jak ryba w wodzie, choć przecież nie nurkował i nie miał skrzeli. Na razie. Wszystko przed nim, był o tym zupełnie przekonany, bo przecież jak mogłoby być inaczej. Szedł sobie gwiżdżąc i śpiewając z pięknymi ptakami i innymi stworzeniami, które wydawały rozmaite dźwięki, aż w końcu trafił do zagrody. Dzisiaj krawat miał zawiązany na głowie niczym najdoskonalszą opaskę a kilka guzików białej koszuli odpiętych. Wyszczerzył się radośnie do wszystkich zebranych, po czym niczym nieskrępowany przystanął przy Riley, która zdawała się być idealną towarzyszką na dzisiejsze zajęcia.
- Oooo, a co robisz? Mogę się przyłączyć? - Po czym nie czekając na odpowiedź dziewczyny sam padł na kolana i zaczął szukać wśród koniczynek. Czego? Tego nie wiedział, ale nie zamierzał się tym zniechęcać.
- Oooo, a co robisz? Mogę się przyłączyć? - Po czym nie czekając na odpowiedź dziewczyny sam padł na kolana i zaczął szukać wśród koniczynek. Czego? Tego nie wiedział, ale nie zamierzał się tym zniechęcać.
- Riley Acquart
Re: Zagroda
Pią Sie 26, 2016 9:52 pm
Delikatne listki koniczynek przeplatały się między palcami nastolatki, kiedy ta przyglądała się każdej najdrobniejszej roślince. A każda z nich miała dokładnie trzy zielone płatki. Nie więcej, nie mniej. Odnalezienie czterolistnej koniczynki okazało się trudniejsze niż młoda czarownica zakładała. Na szczęście ktoś postanowił pomóc jej w tych poszukiwaniach. Był to nie kto inny jak Minabi. Chłopak bardzo pozytywnie zakręcony. Kiedy dziewczyna uniosła głowę i dostrzegła azjatyckiego kolegę, na jej twarzy zawitał szczery uśmiech. Krukona nie dało się nie lubić. Był promykiem radości na każdy dzień. Młodzieniec bez wahania padł na kolana na konicznkową polanę i począł w niej przebierać, a brunetka szybko poinstruowała go czego powinien wypatrywać:
- Szukam szczęścia w tych roślinkach. Jest to koniczynka o czterech listach. Bardzo rzadkie ziele. Może tobie uda się ją znaleźć...
Po tych słowach Gryfonka ponowiła poszukiwania, oczywiście od czasu do czasu zerkając na kolegę z roku i sprawdzając jak mu idzie. Dla reszty uczniów widok dwójki nastolatków buszujących łapkami w zielsku mogło wydawać się mega głupotą, ale Riley nie przejmowała się tym. Robiła to co chciała.
- Słyszałam, że osoby które kochają rośliny nie mogą być złymi ludźmi. Jest to teoria, którą wysnuli mugolscy psychologowie... A ty kochasz rośliny, prawda? - zapytała, mimo że domyślała się odpowiedzi Krukona.
– Na ostatnich zajęciach Zielarstwa widziałam jak bardzo dobrze ci szło. Tentakula w ramach przyjaźni objęła cię nawet za szyję. Byłam pod dużym wrażeniem.
- Szukam szczęścia w tych roślinkach. Jest to koniczynka o czterech listach. Bardzo rzadkie ziele. Może tobie uda się ją znaleźć...
Po tych słowach Gryfonka ponowiła poszukiwania, oczywiście od czasu do czasu zerkając na kolegę z roku i sprawdzając jak mu idzie. Dla reszty uczniów widok dwójki nastolatków buszujących łapkami w zielsku mogło wydawać się mega głupotą, ale Riley nie przejmowała się tym. Robiła to co chciała.
- Słyszałam, że osoby które kochają rośliny nie mogą być złymi ludźmi. Jest to teoria, którą wysnuli mugolscy psychologowie... A ty kochasz rośliny, prawda? - zapytała, mimo że domyślała się odpowiedzi Krukona.
– Na ostatnich zajęciach Zielarstwa widziałam jak bardzo dobrze ci szło. Tentakula w ramach przyjaźni objęła cię nawet za szyję. Byłam pod dużym wrażeniem.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|