Go down
Mercedes Bélanger
Gryffindor
Mercedes Bélanger

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Czw Paź 08, 2015 9:21 pm
Oh, żartował sobie z tego. Mercedes nie lubiła podchodzenia do takich tematów z pobłażliwością. Nastolatkom wydawało się czasami, że byli już dorośli i mogli wszystko - na przykład chodzić z rozwiązanymi sznurowadłami.
- Możesz sobie z tego drwić, kolego, ale kiedyś mój brat spadł przez to ze schodów i złamał sobie rękę. A to były bardzo, bardzo małe schody! - Sahirek był najwyraźniej typem anarchisty. Mercedes już znała takie przypadki. Zaczynali od niechlujnego wiązania butów i unikania porannej owsianki, a kończyli na upuszczaniu mydła w więzieniach o zaostrzonym rygorze. Zupełnie jak wujaszek Truck! Resocjalizację krukona postanowiła więc rozpocząć już teraz. Takie przypadki wymagały gwałtownych interwencji, robienia rano kanapeczek do pracy i trzymania przydługich włosów podczas wymiotowania do wiadra, które, jak się niedawno okazało, było efektem ubocznym odstawienia.
Spojrzała mu w te przesiąknięte bólem i śmiercią oczyska uśmiechnięta do granic możliwości. Błękitne tęczówki skryły się pod rzęsami, kiedy wesoło nimi zatrzepotała i powiedziała z niedowierzaniem, tak cicho jak tylko mogła: Jeżeli masz kłopoty z ich wiązaniem, to nie bój się pytać o pomoc. Mój braciszek, ten od złamanej ręki, też nauczył się bardzo późno. To się zdarza. Mrugnęła do niego przymilnie, pozbawiona jakichkolwiek obaw wobec tak uprzejmego na pierwszy rzut oka jegomościa. Sahir nigdy jej się przecież nie naprzykrzał. Był raczej jednym z cieni, które mijała codziennie na korytarzu. Zajęty swoimi sprawami.
- Zapomniałam się przedstawić. Mercedes Bélanger. Oglądałam wasz mecz tydzień temu. Krukonów znaczy się. To było bardzo miłe, kiedy zabrałeś ranną koleżankę z boiska. - zapamiętaj to imię chłopcze. Może się jeszcze okazać, że jest seryjnym mordercą. Właśnie tacy ludzie w najmniej odpowiednich momentach wybiegają na ciebie z maczetą.
Rzecz jasna jak słońce - zabranie dziewczyny do skrzydła szpitalnego zapamiętała dobrze. Gorzej z próbą przyfasolenia komuś pałką w twarz. Quidditch był taki brutalny...
Jeffrey Woods
Slytherin
Jeffrey Woods

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Pią Paź 09, 2015 3:24 pm
Spodziewał się każdego odwarknięcia, ba nawet pyskówki albo kolejnej bójki na krzesł... na sztachety! Ale tym razem Woods nie zamierzałby kończyć jej tak szybko, po ledwie kilku siniakach, a doprowadzić do stanu, w którym przygniecie wreszcie tego pozbawionego emocji żelbetonowego kloca do ziemi. No homo. Ale aktualna odpowiedź kompletnie go rozbroiła i rozbudziła na jego japie drzemiący jak dotąd serdeczny uśmiech.
- To bardzo dobrze. Bardzo. Bo jak schodziłeś... o przepraszam; staczałeś się z podestu, to ponoć bliski byłeś zwymiotowaniu śniadania. Albo kilku organów. - odparł i lekkim krokiem, może nawet nadmiernie sprężyście, pokonał dzielący ich dystans, po czym oparł się plecami o chropowatą ściankę drewnianej... to chyba była szopa albo coś szopo-podobnego. Nie ściągał wiercącego, na dłuższą metę niemożliwie wkurwiającego spojrzenia ciemnych oczu ze swojej teraźniejszej ofiary. - I nadal wyglądasz niewyraźnie i chyba... - wyciągnął na moment szyje w jego stronę i poniuchał powietrze znajdujące się już na terenie prywatnej strefy Gryfona, zupełnie jakby oceniał jego perfumy. - Mmmm... czuje delikatną woń czegoś nadtrawionego z dużą ilością cynamonu, niechybnie jakiś płyn, który wczoraj umilił ci dzionek. I co, trafiłem? - cofnął się błyskawicznie jak klaun na sprężynie, wyskakujący z pudełka i ściszył głos do konspiracyjnego szeptu. - Chyba nadal jesteś pijany o'Connell, jak taki grzeczny uczeń może okazywać taki brak szacunku trudzącemu się nad zajęciami nauczycielowi? Byłoby bardzo niefajnie, mogliby cię stąd nawet... no nie wiem... wywalić, jakby ktoś na głos to zauważył. Albo jakbyś się z tym kimś następnym razem nie podzielił. - przygryzł wargę aż do białości i oparł mocniej ciężar ciała na ścianie, niżej krzyżując ze sobą nogi w kostkach.
David o'Connell
Oczekujący
David o'Connell

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Pią Paź 09, 2015 6:53 pm
Był niewzruszony jak głaz. Słowa nigdy nie potrafiły zrobić na nim wrażenia, a teraz jeszcze był przytępiony kacem i przez to jeszcze bardziej niż zwykle obojętny. Popatrzył w tą wykrzywioną uśmiechem twarz, a zdania ledwie do niego docierały. Żeby chociaż szukał dzisiaj zaczepki, może odpowiedziałby coś prowokującego, jednak zwyczajnie mu się nie chciało.
Chłopak bardzo dużo mówił. Wszyscy, których ostatnio poznawał, mówili bardzo dużo. Wystawił naprzeciw świdrującemu spojrzeniu wzrok bystry mimo dzisiejszego stanu, ale leniwy i lekko znużony. Prawie nie docierał do niego sens, który tak zawzięcie chciał mu przekazać Ślizgon.
- Niewyraźnie. - Powtórzył sucho, wciąż tym samym, przechlanym głosem. Potem na jego twarzy zagościła pewna zmiana - brwi zmarszczyły się, kiedy rozmówca zbliżył się na chwilę, żeby go... Powąchać.
- Nie jestem pijany. - Rzucił. Nawet, jeśli miał jeszcze jakieś procenty we krwi, to nie czuł tego. Za to zdecydowanie nie podobało mu się, że ktoś zakłóca jego przestrzeń osobistą. - I mam niejasne wrażenie, że próbujesz mnie szantażować. - Dodał. Nie miał coś ostatnio szczęścia do spokojnego przeżywania historii z używkami w roli głównej. Nie miał też najmniejszego zamiaru ulegać jakiemuś wymuszeniu.
Mephisto Lataner
Nauka
Mephisto Lataner

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Sob Paź 10, 2015 8:36 am
-Gyfoni na zachód, ślizgoni na wschód, północ krukoni, południe Huffelpuff - zarządził donośnym głosem Mephisto pojawiając się jakby znikąd pomiędzy uczniami. W rzeczywistości, najzwyczajniej w świecie przywlókł się z Zakazanego Lasu, jednak uczniowie byli tak zajęci sobą, że po prostu go nie zauważyli.
Gdy brać uczniowska w końcu, po małym zamieszaniu i siłowym oddzieleniu Woods'a od o'Connel'a, ustawiła się we właściwych miejscach zagrody do Opieki nad Magicznymi Stworzeniami, na małą połać ziemi weszły cztery... konie? krowy? Bogowie raczą wiedzieć cóż to. Miały dwa rogi na czubku głowy i wyglądały właściwie niegroźne... dopóki jeden z nich nie otworzył paszczy i nie próbował zjeść dłoni Mephistophelesa gdy ten przechodził obok. Zwierzaki miały spore zębiska, które na pewno nie służyły do spokojnego przeżuwania trawy.
- Dziś lekcja powtórkowa dla trzech roczników. Jak wszyscy wiecie, nie cierpię lekcji powtórkowych... Więc nie będę dziś specjalnie miły - tu nastąpił niezbyt zachęcający uśmiech. - Cóż to za zwierzęta wam sprowadziłem i skąd się wzięły? Krótka charakterystyka, bardzo proszę. I nie wszyscy na raz, dwie osoby.

/Dwie pierwsze osoby mogą odpowiedzieć, reszta - sorry, prawo dżungli.
Zajęcia będą w grupach, oceniane domami, więc zmobilizujcie się i trochę zintegrujcie, bo będę oceniał całość, nie jednostkę.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Sob Paź 10, 2015 9:44 am
Biegła. Biegła jak szalona, jak łania przez dużą część błoni byleby tylko być na czas. Nienawidziła się spóźniać, zwłaszcza że mieli zajęcia z dość nowym profesorem. Jej rude włosy, które zostały dzisiaj potraktowane złotą wstążką łomotały na wietrze niczym flaga Gryffindoru. Kiedy już w końcu znalazła się w zagrodzie w której zazwyczaj mieli zajęcia ONMS, odetchnęła z ulgą. Rozejrzała się szybko i przywitała się z częścią zgromadzonych - nie było zresztą zbytnio czasu na wstępne rozmowy. Poprawiła swój krawat i szatę a także torbę, która spadała jej z ramienia i skierowała wzrok na profesora, który właśnie wychodził z Zakazanego Lasu. Zwierzęta, które miał ze sobą były dość... niezwykłe, ale Evans kojarzyła je. Widziała je z całą pewnością w jednej z książek, które dotyczyły magicznych stworzeń. Dwa charakterystyczne rogi, przywodzące na myśl konie... i ostre zębiska. Zgodnie z poleceniem nauczyciela poszła na zachód z resztą Gryfonów i jak tylko zadał pytanie, jej ręka automatycznie wystrzeliła do góry. Gryffindor ostatnio poważnie spadł w rankingach a ona nie zamierzała dopuścić do tego by całkowicie stracili szansę na Puchar Domów. Nie ma mowy. Nie w tym roku, kiedy kończyła Hogwart!
- To są dwurożce. Występują na całej ziemi w tym w Zakazanym Lesie. Przywodzą na myśl konie i krowy z powodu swej masywnej postury i wielkości. Z ich czół wyrastają dwa rogi, które są używane jako składnik eliksirów takich jak Eliksir Wielosokowy. Ich na pozór spokojne zachowanie bywa nieraz mylące, tak samo jak urzekający wygląd zwłaszcza młodych osobników. Mają bardzo ostre zęby, które pozwalają im bez problemów pożywiać się mięsem... - odpowiedziała na pytanie profesora, dodając do tego kilka szczegółów. Co prawda miała ochotę powiedzieć jeszcze więcej, ale stwierdziła, że na razie się wstrzyma.
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Sob Paź 10, 2015 12:35 pm
Dzisiejszego dnia Giotto postanowił olać wszystko i wszystkich, skupiając się tylko wyłącznie na swoich skarpetkach, które dostał niedawno od swojej kochanej mamusi razem z listem pełnym ciepła i troski. Nie przejął się tym zbytnio, albowiem ostatnio dostał zaskakująco dużo korespondencji, więc jakiegoś dużego szału nie było. Problem tkwił w jego dzisiejszym nastawieniu do wszystkiego - jeden pierdolony leniuszek. Nie miał ochoty kompletnie na nic, nie zastanawiał się nad niczym, po prostu leżał na łóżku w swoim dormitorium i czekał na to, aż dzień minie, a jemu wrócą jakiekolwiek siły. Gapił się w sufit bez konkretnego celu, chcąc by czas zleciał możliwie jak najszybciej. W pewnej chwili przypomniało mu się, że dziś są zajęcia powtórkowe z opieki nad magicznymi stworzeniami dla trzech ostatnich roczników Hogwartu. Nie był jakimś super zwolennikiem tego przedmiotu, aczkolwiek i tak lekcje miały miejsce bardzo rzadko, więc wypadało się na nich pojawić. Jednakże, nie chciało mu się. Nie znalazł żadnej siły, która pchnęłaby go ku zagrodzie na błoniach. Postawił więc na los, wziął do ręki monetę, podniósł się do siadu i zamierzał zagrać w "orzeł czy reszka". W przypadku pierwszego zostaje, gdy wypadnie drugie - zmusi się i pójdzie na zajęcia. Położył więc monetę na kciuku, który opierał się na palcu wskazującym zwiniętym w pięść i zrobił szybki, ale delikatny ruch swoim pierwszym palcem. Złapał w tą samą rękę przedmiot i przechylił na drugą pięść, odsłaniając przy tym wynik - reszka.
Podniósł się leniwie z łóżka, wziął podręcznik, nałożył na siebie szatę i udał się na błonia, gdzie miała mieć miejsce lekcja opieka nad magicznymi stworzeniami. Jak się okazało, na miejscu była już znaczna część roczników V, VI i VII, a on przybył tutaj jako jeden z ostatnich. Nawet nauczyciel wjebał się na majka szybciej. Widząc podział wokół zagrody, dołączył natychmiast do grupy pod banderą Salazara Slytherina i wymienił porozumiewawcze spojrzenia z kilkoma osobami, które kojarzył z jakiejkolwiek rozmowy. Nie było ich zbyt wiele, więc się również nie namęczył. Stanął obok Gwendoline i oparł się dwoma rękami o ogrodzenie, patrząc przy tym na wymądrzającą się Evans.
- Dużo mnie ominęło? - spytał jakby od niechcenia, kierując swoje słowa w stronę Tichy, z którą jako jedyną w tym towarzystwie, miał jakiekolwiek tematy do rozmowy. I tak sprowadzi się to pewnie do ich obojętności wobec tego przedmiotu, no ale lepszy rydz niż nic.
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Nie Paź 11, 2015 1:00 pm
Pojawianie się na czas nigdy nie wychodziło jej wybitnie dobrze. Prawdę powiedziawszy, to z reguły - tragicznie. Nawet, jeśli rozchodziło się o jej ukochany przedmiot. Po prostu musiało być to coś w genach, co nie pozwalało opuścić ot tak ciepłego łóżka. Ale udało się, wstała i to był jej osobisty sukces, którym chełpiła się niemal codziennie. Nawet troszeczkę wcześniej jak zazwyczaj, ale w tym pomógł jej ostatecznie Żądełko, skacząc czarownicy na twarz.
Przy zagrodzie zjawiła się oczywiście spóźniona. Ale tylko trochę. Nauczyciel zdążył już rozdzielić ich na grupy i Isma stała teraz, przez dłuższą chwilę odosobniona, nie ogarniając co się dzieje. Albo raczej chwilowo postanowiła skupić się na jego ostatnich słowach, a nie tym, gdzie dokładnie powinna się umiejscowić.
Dwie osoby, tak? Puchonka spojrzała na Lily, która zabrała głos jako pierwsza, delikatnie wykrzywiając wargi w wyrazie niezadowolenia. Gdyby tylko była wcześniej, to ona mogłaby zabrać głos jako pierwsza i może zagarnąć parę punktów dla domu. Tymczasem odsunęła się powoli w kierunku swojej czarno-żółtej grupki, zajmując miejsce przy samej zagrodzie.
- Tak jak zostało już powiedziane, to dwurożce. Uznawane są powszechnie za stworzenia agresywne i niebezpieczne dla człowieka. Nazwa wzięła się od dwóch rogów, które posiadają i które są składnikami eliksirów. Dwurożce zrzucają rogi raz na rok, a wtedy są one zbierane i przetwarzane. Umaszczeniem nie różnią się od koni, jednak są o wiele bardziej masywne. Do tego ich zęby przystosowane są do spożywania mięsa.
Powtarzała się, oczywiście. Trudno było nie scharakteryzować owych zwierząt w sposób podobny jak gryfonka, ale swoje parę groszy do tematu dodała. W końcu... wiedziała o czym mówi, a przynajmniej takie miała przeświadczenie. Od zawsze.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Nie Paź 11, 2015 1:54 pm
Mogę już tu śmiało powiedzieć - ten uśmiech, który się na jego wargach pojawił, był drwiną - to tak apropo jej powiedzenia, że drwić sobie mógł, dostając błogosławieństwo od niewiasty o Płonących Włosach rozsypujących się po jej drobnych ramionach - wydawało się, że wystarczy je mocniej złapać i pękłyby pod naporem siły, a jednocześnie wygięłaby te swoje usteczka w podkówkę i powiedziała "ała, co robisz?" - z tak niewinną intonacją, że nie byłoby sposobu, by trzymać samego siebie na uwięzi konieczności połamania jej - została obdarzona tego rodzajem oczu, które spoglądają i widzą - rozumieją rzeczy w sposób banalny - a ta banalność nie sprawiała, że stawały się one gorsze - widziała oczywistości, które większość pomija, nader do nich przyzwyczajona, aż w końcu dostrzegała barwy, które umykały tym, co biegli, śpiesząc się przed siebie - i tak ona swobodnie i powoli wędrowała swoim własnym rytmem, nadając na innych falach, ujęta w inne idiomy - polaryzacja jej aury przenikała - nienachalnie, ale sumiennie zdobywała serce - to ten rzadki dar, z którym się trzeba urodzić, a który jest operatywny dzięki pewnej cudnej cesze - skromności, która wcale nie musiała się kłócić z pewnością siebie - dobrze dopasowane uzupełniały siebie wzajem... Więc łamać ją? Nie sposób.
Jak? Jak kiedy chciało się stanąć obok niej na jej baśniowej drodze, by zobaczyć świat takim, jakim widziały go te duże, szczere oczy?
I tak poddałeś się, głaskany z włosem, kucając, by zawiązać glany, nim znowu się podniosłeś, z rozbawionym uśmiechem spoglądając na jej okrągłą twarz osadzoną na łabędziej szyi.
- Już lepiej? - Wymruczałeś z tańczącym na granicach możliwości pojawienia się śmiechem - tylko że śmiech się nie pojawił. Oglądnąłeś się na nauczyciela, który zaczął rozporządzać uczniami zapowiadając jakże miłą imprezkę i odszedłeś od Mercedes, której miano zapisałeś w swojej pamięci - właśnie jako to, które może na ciebie wybiec z maczetą z dzielnicy czarnych kiedy najmniej się tego spodziewasz - i powędrowałeś w tym przestawianiu się ludzi na nieszczęsną, najzimniejszą północ - Neve również tam trafiła, ulotnie spoglądając na Coletta, a potem Ismael nieopodal - nie to, żeby punktacja Krukonów nie wymagała poprawienia... ale do tego trzeba jeszcze chcieć.
Minabi Izumi
Martwy †
Minabi Izumi

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Nie Paź 11, 2015 7:13 pm
Łapię chwile ulotne jak ulotka. Można by tak ładnie zacząć, prawda? A bo czemu by nie? Łapanie jest w porządku. I nieważne, co to jest, ważne że po prostu się coś robi, że się działa, chociaż mogłoby być uważane to za bezsensowne. Ale przecież życie jest takie wspaniałe! Po prostu idzie się do przodu, przecina się wszelkie leśne szlaki by odnaleźć kolejne niezwykłe kwiaty, odkryć te nieznane krainy i i ich mieszkańców - w to śmiało zaliczało się stworzenia mniejsze i większe, mugolskie i czarodziejskie, cały piękny świat, który gotów był do przyjęcia podróżników. I takim podróżnikiem był Minabi, który krążył po całym zamku w poszukiwaniu tych pozornie nieistotnych przedmiotów, miejsc i ludzi. Białe światło lśniącego jak jasne złoto śmiechu było tak zachęcające i ciepłe - po prostu nie dało się po to nie sięgnąć. Wędrował od jednego piętra do drugiego, gubiąc się z kilka razy po drodze, bo zapatrzył się na coś niewidocznego zwykłym ludzkim okiem, które nie było przyzwyczajone do szukania cudów, które były w zasięgu ręki. Ale Izumi nie winił ich - ba! - zawsze bronił ludzi i szukał dla nich wytłumaczenia, chcąc po prostu wskazywać im odpowiednią drogę. Niczym pokrętny drogowskaz stał na środku drogi i rękoma błądził po powietrznej przestrzeni palcami strzelając: w prawo, w lewo, w górę i w dół. Albowiem wydawało się mu to słuszne.
Poluzował swój niebieski krawat w brązowe pasy, podwinął rękawy białej koszuli na wysokość łokci i ruszył dziarskim krokiem przez szkolne błonia, zupełnie nie przejmując się dzisiejszą pogodą. Gwizdał sobie wesoło pod nosem, aż przeskoczył ogrodzenie zagrody i wylądował miękko obok Ismael. Wyszczerzył się do dziewczyny a następnie zgodnie z poleceniem profesora, które jakoś dotarło do jego uszu, udał się na północ, gdzie królowali Starko... Krukoni. Pokazał Neve uniesionego do góry kciuka a następnie przystanął przy Sahirze, którego klepnął beztrosko w plecy.
- No cześć, dawno Cię nie widziałem. Widzę, że jesteś w znakomitej formie! - Przywitał się jak gdyby nigdy nic ze swoim ulubionym współlokatorem, patrząc jednak na jednego z dwurożców. - Myślisz, że będziemy mogli je dosiąść?
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Nie Paź 11, 2015 9:53 pm
Pytania zadane Mercedes zniknęły gdzieś w eterze, bo odpowiedzi na nie Kaylin nigdy się nie doczekała. Z resztą, podobnie było z postacią samej Gryfonki, która wiedziona jakimś dziwnym i raczej upośledzonym (przynajmniej według Wittermore) instynktem wpadła prosto w paszczę Sahira, którego przecież Krukonka kojarzyła. Byłoby dziwnie, gdyby tego nie robiła - w końcu byli z tego samego domu. Prawdę mówiąc, dziewczyna bała się go prawie tak bardzo, jak postaci Fleur, której na szczęście nigdzie nie widziała. Nie wiedziała, czy dziewczyna chodziła na zajęcia z ONMS, w końcu rzadko miewali łączone zajęcia, ale cieszyła się, że jej z nimi nie ma.
Co do samych zajęć - miała mieszane odczucia. Opieka była czymś, co bardzo mocno ją rajcowało, a jednocześnie płakała na myśl, że będą je mieli wszystkimi rocznikami. Przez to spodziewała się dużo większego tłumu i niestety, nie pomyliła się.
Uczniowie zaczęli się zbierać, a brak kogokolwiek z kim mogłaby porozmawiać sprawił, że ponownie zagłębiła się w podręczniku. To wtedy właśnie przegapiła pojawienie się pana Warpa, któremu mogłaby chociaż pomachać. Z resztą, nie mialaby na to wystarczająco czasu, gdyż wkrótce pojawił się sam nauczyciel rozporządzając ich położeniem. Na sam dźwięk "Krukoni na północ" jęknęła przeciągle zdając sobie sprawę, że będzie musiała znaleźć się w otoczeniu członków tego samego domu. W dodatku, wszyscy byli starsi, przez co zadrżała. Mimo to, choć bardzo niechętnie, podniosła się z miejsca i ustawiła kilka kroków od Sahira, by jednak nie czuć jego przytłaczającej aury. Na szczęście jednak, niebawem pojawił się także Minabi, którego pozytywna energia rozluźniła ją nieco i mogła bez strachu się do niego przysunąć.
Ponowne pojawienie się nauczyciela zostało przywitane przez nią cichym jękiem radości, który wymsknął jej się z ust na widok Dwurożców. Oczywiście, że wiedziała, czym one są. Jaki mają styl życia, czym się żywią i do czego się je wykorzystuje. Nim jednak zdążyła się odezwać (co mogło się odbyć dopiero po kilkudziesięciu sekundach podniecenia wywołanego widokiem tychże stworzeń), na terenie zagrody pojawiła się spóźniona Lily Evans, którą znała jedynie jako przyjaciółkę Remusa i odpowiedziała, na zadane pytanie. Niezadowolona mina Kaylin musiała być dosyć wymowna, lecz nic już nie mogła na to poradzić. Mruknęła coś pod nosem, bardziej do siebie i czekała, aż nauczyciel ponownie zabierze głos. Cały czas była zła, bo wiedziała, że przecież nie były to wszystkie informacje na temat tych przepięknych stworzeń, na które w tej chwili patrzyła.
Po chwili zastanowienia podniosła jednak rękę chcąc dodać coś jeszcze do wypowiedzi koleżanek. Czekała więc na reakcję nauczyciela nie chcąc się mu narażać. Musiała zacząć uważać na swoje postępowanie. Koniec roku zbliżał się wielkimi krokami, a Krukoni znajdowali się chyba na samym końcu tabeli wyników.
Mephisto Lataner
Nauka
Mephisto Lataner

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Nie Paź 11, 2015 10:41 pm
Mephistopheles pokiwał głową na słowa Evans i poczekał na zakończenie wypowiedzi Blake. Obie dziewczyny udzieliły poprawnych odpowiedzi, Blake oczywiście trochę już powtarzała, ale niewiele można było więcej powiedzieć o dwurożcach.
- Świetnie dziewczyny, po pięć punktów dla Gryffindoru i Huffelpuffu - poklepał jednego z dwurożców po kłębie, zupełnie jakby to jego chwalił, nie dziewczęta. - Na dzisiejszych zajęciach... Och, Wittermore, chcesz coś dodać?
Oczywiście, że chciała. Był nieco zaskoczony, że to nie ona jako pierwsza wyrwała się do odpowiedzi, ale może chciała tym razem dać innym dojść do głosu na jego zajęciach...? Patrząc na jej wyciągniętą rękę powstrzymywał rozbawienie. Najwyraźniej albo rękę wyciągnęła wcześniej i czekała na udzielenie jej głosu, albo blask jego osoby (ewentualnie dwurożców) sprawił, że nie zdążyła się odezwać na czas.
Zaskakujące było ile krukonka potrafiła wyciągnąć z książek.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Nie Paź 11, 2015 11:02 pm
Nie, Kaylin zdecydowanie nie była typem, który pozwalał innym się wyprzedzić. Czuła wewnętrzne niezadowolenie z tego, że Evans i Blake były szybsze. Zdecydowanie bardziej odpowiednią interpretacją sytuacji był widoczny zachwyt dwurożcami, jaki pochłoną ją na dobre pół minuty podczas których wszystko się rozegrało. Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie miała czegoś do dodania i na szczęście... Mephisto jej na to pozwolił.
Twarz, na której jeszcze przed chwilą malował się grymas niezadowolenia rozjaśniała od szerokiego uśmiechu. Chrząknęła cicho po czym spoglądając prosto w oczy nauczyciela zaczęła referować.
- Nie wiele, bo większość i tak już została powiedziana. Pytał pan o pochodzenie tych stworzeń i o ile moje koleżanki poradziły sobie z tym bardzo dobrze, tak naprawdę określiły tylko ich występowanie. Pochodzenie bowiem nie jest do końca znane, wiadomo jedynie, że pojawiały się już w starożytnych mitologiach, z których czerpiemy pierwsze wzmianki na ich temat. Ludzie dawniej wierzyli, że Dwurogi to tak naprawdę przerażające kreatury, które posilały się dobrymi, oddanymi mężami. Żeby było zabawniej, w mitologii istniała też wersja żeńska żerująca na żonach. Nic więcej jednak nie wiadomo na ten temat. Nic dziwnego, skoro to tak odległe czasy, że nie wszystkie źródła się zachowały. - Powiedziała głosem spokojnym, choć gdzieś tam można było usłyszeć nutę ekscytacji. Lubiła czytać praktycznie wszystko, co wpadało jej w ręce. To właśnie któregoś dnia, gdy natknęła się na księgę o mitologicznych stworzeniach doczytała tę informację i jakoś tak wyszło, że zapamiętała.
Zadanie wykonane, a uśmiech zadowolonej Krukonki był po prostu bezcenny.
Mephisto Lataner
Nauka
Mephisto Lataner

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Nie Paź 11, 2015 11:26 pm
Uśmiech zagrał na ustach nauczyciela. Krukoni - kto ich zrozumie? Ekscytacja z powodu jakiejś wzmianki na temat jakichś tam zwierzątek... to tylko wychowankowie Roweny Ravenclaw mogli przeżyć. Pokręcił głową, powstrzymując wybuch śmiechu i pogładził się po potylicy, bująjąc się na piętach jak jakiś uczniak.
- I co ja mam z tobą zrobić, Wittermore? No nic, dziękuję za uzupełnienie - Schwycił wodze jednego z dwurożców i poprowadził go w stronę krukonów. - Dzisiejsze zajęcia sprawdzą nie tylko waszą wiedzę, ale i umiejętności. Wszystkie z tych dwurogów są przed zrzuceniem rogów. Waszym zadaniem będzie pobranie ich tak, by ich nie uszkodzić, nakarmienie zwierząt, oraz ogólna higiena. Zadanie nie jest proste, ale wybraliście ten przedmiot nie dlatego że jest prosty, mam nadzieję, tylko dlatego że go potrzebujecie. Do dzieła.
Po chwili wszystkie zwierzęta - nieco niespokojne i na pewno głodne były w odpowiednich miejscach przy grupach uczniów. Mephisto krążył tylko wokół pilnując by nikt nie dał zjeść swojej ręki, ani innej ważnej części ciała jak tyłek. Reszta, która nie dotyczyła bezpośrednio zwierząt mało go interesowała, w tym docinki między grupami. Poruszał się między grupkami, przystając i obserwując, nie odzywał się jednak ani słowem, ani też nie pomagał.

/Zadania wykonujecie w sposób losowy, w grupie. Pobranie rogów jest najtrudniejszym zadaniem, więc będziecie rzucać kostkami. Oczywiście każdy dom musi pobrać rogi tylko raz.
Jeśli wyrzucicie:
1,6 - udało się wam bez problemu pobrać rogi.
2 - 5 - próbujecie jeszcze raz
Jeśli jedna osoba, np. Jeffrey dwukrotnie wyrzuci tę samą liczbę oczek np. 4 - automatycznie niszczy rogi u danego zwierzaka, zadanie będzie więc niewykonane.

Każdy może próbować pobrać rogi tylko raz na post, po za Lily Evans, Ismael Blake, Kaylin Wittermore - wy trzy macie dwie próby przy jednym poście.
Te trzy panny oraz Mercedes Belanger, Matthias Rokkur, Gwendoline Tichy i Kim Miracle - nawet jeśli wyrzucicie podwójnie tę samą liczbę oczek nie zniszczycie rogu, wszystko dzięki waszemu umiłowaniu do ONMS C:
Powodzenia!

Uwaga od MG: zamiłowanie do ONMS jest ustalane tak zwaną specjalizacją - przy jej braku to, czy ktoś lubi ten przedmiot, czy nie, nie wpływa mechanicznie na kości. ~S.N.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Pon Paź 12, 2015 7:42 am
Chyba dobrze, że w tym wszystkim pojawił się Minabi - Krukon, który nawet jakby się postarał to chyba nie mógłby wzbudzać przerażenia - wszystko przez to, że nawet gdyby chciał się skryć w półmroku to z góry skazane było to na porażkę - przecież był świetlikiem o każdej porze doby, w pogodzie i niepogodzie, na wylanej asfaltem trasie i na bezdrożach - był widoczny, magiczny, a jednocześnie nienachalny - chyba ostatnio nadużywam tego zwrotu, ale jakoś nawet mi to pasuje zważywszy na fakt, ile nagle się outsiderów wszędzie porobiło - niedługo w salach od zajęć będzie brakowało kątów, w którym będą mogli się chować - w sumie już brakowało, ale zawsze pozostawała jeszcze lewitacja w kącie pod sufitem - lepsze takie wyjście niż żadne. Wracając jednak do kwestii "szczęścia" i "nieszczęścia" jakie tutaj wychodziło na wierzch - nieszczęście (mierzone wizją Kaylin) polegało na tym, że oczy Nailaha zwróciły się na nią na moment - i tu zaczynało się "szczęście" - bo te oczy odwróciły się właśnie tylko "na moment" - wszystko przez pojawienie się tego Świetlika, co zaraz zaczął zawracać dupę czarnowłosego bzycząc mu tuż pod nosem i wymuszając na nim skupienie swej uwagi na jego osobie - przymrużył drapieżnie oczy i wygiął wargi z niezadowoleniem, kręcąc głową w kierunku "znajomego", by zaraz zwrócić twarz w kierunku profesora, który rozpoczął na dobre zajęcia. Tak i wypadało podejść do tego dwurożca - heh, a teraz wyobraźcie sobie, że stają naprzeciwko siebie dwa drapieżniki. I wiecie co? Żaden drapieżnik nie lubił, kiedy ten drugi mu wchodził w paradę. Kolejne skrzywienie się było więc naturalne, powodowane spojrzeniem w kierunku rumaka - tak, są piękne, to prawda - ale są jednocześnie jeszcze nie spotkałeś żadnego zwierzęcia, zwłaszcza mięsożercy, który nie starałby się ciebie zabić na miejscu. Och, okej - testrale. Ale wyjątki potwierdzają regułę, prawda?
Tak czy siak przejąłeś lejce zwierzęcia od nauczyciela, by przytrzymać dwurożca nie zrywając z nim kontaktu wzrokowego.
No i takiego wała - 4 poszła i rzeczy zaczęły się dziać.

Dwurożec "wręczony" przez nauczyciela ONMS Krukonom, mimo swej niespokojności, w jakiś sposób był przystosowany do obcowania z czarodziejami - nie oszukujmy się, że co jakiś czas odbywały się zajęcia, na których przychodziło do prezentacji tych stworzeń - tym nie mniej temu wybitnie się chyba nie spodobało, że i tym razem jego róg będzie narażony na ewentualne zniszczenie - wystarczyło, że nauczyciel się oddalił, a bestia stanęła na zadnich kopytach, wyciągając prężne, muskularne nogi przed siebie i zaczęła bić nimi w powietrzu wydając z siebie przeciągające się rżenie - w jego ślepiach zapalił się gniew, furia - a za nim poszły następne dwurożce. Zwierzęta zaczęły się szarpać, podskakiwać, kłapać paszczami w powietrzu najwyraźniej chętne do odgryzienia ręki każdemu, kto był blisko nich.
Ten jeden natomiast wyrwał się trzymającemu go Sahirowi z ręki i zaszarżował na Ismael.


Ostatnio zmieniony przez Sahir Nailah dnia Pon Paź 12, 2015 7:46 am, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Pon Paź 12, 2015 7:42 am
The member 'Sahir Nailah' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Zagroda              - Page 10 Dice-icon
Result : 4
Sponsored content

Zagroda              - Page 10 Empty Re: Zagroda

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach