Go down
James Potter
Oczekujący
James Potter

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Sob Sie 01, 2015 2:44 am
Zmrużył oczy, a gdy tylko mięśnie jego twarzy zbudziły się do życia po długim bezruchu, kąciki ust momentalnie opadły. Nie świadczyło to jednak o tym, że Jamesowi jest do smutno, przykro, ani do płaczu. Nie wiedział czego miał się spodziewać najpierw po listach, a teraz po dosyć wbrew pozorom nieoczekiwanych odwiedzinach. Doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna nie spuszcza go z oczu. Jego wzrok przyzwyczaił się już do ciemności, więc pomimo swojej wady wzroku, od czego miał wszak okulary, widział bardzo wyraźnie. Nawet ruch jej wargi, która zniknęła we wnętrzu ust. Oparł dłoń na łóżku, zaciskając palce w pięść. Milczenie w jej towarzystwie nigdy nie było mu uciążliwe, jednak nie tego się spodziewał po nadesłanym przez nią liście. Wiedział, że powstrzymał ją swoim spontanicznym gestem od zaczęcia rozmowy. Zwłaszcza, że otwierała już usta, z których nie wydobył się żaden dźwięk. Miał ochotę kopnąć się z tego powodu w kostkę, jednak powstrzymał się od tak idiotycznych praktyk. Z fascynacją w oczach przyglądał się jak poprawia sukienkę. Po dłuższej chwili nie wydała mu się już tak kusa jak na początku, gdy tylko ją ujrzał. Jednak różniła się znacząco od ciężkiej szaty, którą zazwyczaj miała na sobie. Jamesowi nie było trzeba wiele do zauważenia tej różnicy. Parsknął. No tak, spodziewał się, że Lily pierwsze co zrobi to zacznie słać jego łóżko. A przecież tak dokładnie przygotował się na jej przyjście. Jednak wgniecenia od leżenia w oczekiwaniu na jej przyjście nie przeszły poza jej uwagą. Przez myśl przemknęła mu piorunująca myśl, której wolał nie wymawiać na głos, by nie odstraszyć dziewczyny, zwłaszcza kiedy zdążyła się już rozluźnić. Posłał jej krzywy uśmiech. Spuścił wzrok na jej dłoń, którą poczuł na swojej zaciśniętej pięści spoczywającej na łóżku. Uścisk momentalnie zelżał, tak jakby nie on nad tym panował, a dotyk jej delikatnych paców z którymi splótł po chwili swoje własne. Pokręcił głową, nie spuszczając oczu z ich splecionych dłoni.
- Zwodzisz mnie, Evans. Znam Cię i widzę, że coś się zmieniło. Gdyby wszystko było w porządku, nie posyłałabyś mi listów. – Odezwał się stłumionym szeptem i tylko pokręcił głową, na dźwięk jej pytania. – Jesteśmy sami, bez obaw. – Odpowiedział, unosząc spojrzenie na drzwi. Nie uprzedzał żadnego z domowników dormitorium, że oczekuje gościa, jednak nie spodziewał się, by prędko ktokolwiek wracał. Poczuł ruch jej kciuka na wierzchu jego dłoni. Oplótł go swoim kciukiem, jednocześnie unieruchamiając jego wędrówkę po skórze. Nie chciał by cokolwiek ją rozpraszało. Uniósł wzrok, wpatrując się w twarz Lily z uwagą. Na jej nieszczęście należał do ludzi niesłychanie cierpliwych. W milczeniu wyczekiwał tego, co miała mu do powiedzenia.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Sob Sie 01, 2015 3:37 am
Niestety, jako że Evans była dziewczyną, której jeszcze trochę brakowało do bycia kobietą - nigdy zresztą jakoś się jej do tego nie spieszyło, choć nieraz reszta dziewcząt rozmawiała o tym, jak to będzie wyglądało ich życie po Hogwarcie i że nie mogą się doczekać zamieszkania ze swoimi wybrankami, podjęciem pracy i bez reszty poświęcaniu się temu, co powinno należeć do zainteresowań młodych panien. Lily zaś ciężko było o tym myśleć, kiedy ostatnio teraźniejszość zajmowała jej więcej czasu, tak jak i rozmyślania o tym, co będzie się działo z tymi, którzy jak ona...są nieczystej krwi. W obliczu tak małych, jak i dużych tragedii, nie trudno było o takie chwile zastanowienia. Niemniej w tym wszystkim było światełko nadziei - nawet więcej niż jedno! - które sprawiało, że robiło jej się cieplej na duszy i odnawiało jej pokłady siły. Mowa tu o przyjaciołach, rodzinie, pięknie świata i...o nim. W końcu, jak to zawsze lubiła podkreślać, był Słońcem, którego promienie dodają otuchy w chłodniejsze dni. Oczywiście to też równało się temu, że czasami świecił za mocno i musiała się, aż przed nim chować by nie spiec się za bardzo od tego gorąca. Obserwowała go ostrożnie, nie chcąc przegapić żadnej zmiany w jego mimice, jakby to było szczególnie ważne w tym właśnie dniu. W międzyczasie w głowie układała zdania, które chciała wypowiedzieć, ale wszystko zdawało się brzmieć niedorzecznie głupio i na samą myśl, zakłopotała się jeszcze bardziej, trzepocząc rzęsami, jak motyl, który próbuje jak najwyżej unieść się w powietrze. Zazwyczaj wkładała sukienki na specjalne okazje, albo też na wakacje, gdy już znajdywała się poza zamkiem, ale stwierdziła, że w sumie...warto. Sama jego mina wystarczała by to wiedziała. Gdy, co jakiś czas jej oczy natrafiały na jego spojrzenie to miała ochotę po prostu cicho zachichotać i zapewne tak by zrobiła, gdyby nie te paraliżujące zdenerwowanie. Na całe szczęście powoli zaczęło z niej uciekać, a regularne wdechy i wydechy znacząco się do tego przyczyniały. Tak, jak i jego komentarze. Palce nadal delikatnie głaskały jego dłoń, gdy splótł je razem. Niby to była mała rzecz, a jednak wprawiało ją w swego rodzaju egoistyczne zadowolenie. Jeden kącik jej warg zadrgał bardziej niż drugi, tworząc na kilka sekund mały dołeczek w pokrytym drobnymi piegami policzku. Nie odpowiedziała, zamiast tego setka różnych obrazów przeszła przed jej oczami. Gdy powiedział, że są sami, odetchnęła cicho, choć szereg ciarek przeszedł przez jej kręgosłup - sama nie wiedziała, czy to dobra, czy też zła wiadomość.
- Nie zwodzę Cię, bądź pewien - wyszeptała w końcu, przełykając głośno ślinę i wracając do niego spojrzeniem. Drugą ręką sięgnęła po kieszeni i wyciągnęła z niej małe zawiniątko. - Minął prawie miesiąc, a ja nie miałam kiedy Ci tego dać, więc...zrobię to dzisiaj.
Delikatnie uwolniła się z jego uścisku - potrzebowała bowiem dwóch rąk by to rozpakować - i zajęła się rozwijaniem woreczka z którego po chwili wyciągnęła misternie wykonany łańcuszek na którym wisiał mały złoty znicz, który zdawał się błyskać tajemniczym blaskiem.
- Spóźnionego wszystkiego najlepszego, James - wypowiedziała te słowa niezwykle miękko, czując jak jej policzki pokrywają się małym rumieńcem. Po chwili uśmiechnęła się i zanim zdążył zareagować, zajęła się zapinaniem łańcuszka na jego szyi. W tym celu przybliżyła się do Gryfona, czując niezwykłego ciepło, które od niego biło i mając wrażenie, że jej serce zaraz wyleci z jej piersi od tych emocji. Drżącą dłonią odgarnęła jego kosmyki by ułatwić sobie zadanie i delikatnie przycisnęła się do jego ciała, by móc dobrze zapiąć łańcuszek. Kiedy skończyła, odsunęła się od chłopaka na bezpieczną odległość, czując gorąco, które opanowało jej twarz. Położyła swoje dłonie na kolanach, które wbijały się w jego kołdrę i chrząknęła, starając się zamaskować to, co czuła w tej chwili, a było to coś niesamowicie silnego i magnetycznego, co tylko czekało na to, by jej samokontrola pękła.
- To...nie jest zwykły łańcuszek. Za każdym razem, gdy ktoś bliski twemu sercu znajdzie się w niebezpieczeństwie, znicz da Ci znać. Zmieni kolor i zacznie delikatnie pulsować... - dodała po chwili, siląc się na spokojny ton. - Nie byłam pewna, czy Ci się spodoba, ale tak pomyślałam, że pewnie wszyscy dadzą Ci coś związanego z Quidditchem, a ja chciałam...chciałam też coś sama od siebie dodać, a znalazłam kilka przydatnych zaklęć w pewnej książce, więc...- robiła krótkie pauzy, nie do końca wiedząc, co powiedzieć, aż w końcu całkiem zapomniała, jak się używa języka więc zamilkła na dłuższą chwilę. Rumieńce nadal nie schodziły z jej policzków, niemniej nie miała odwagi spojrzeć na Pottera. - Więc kupiłam kilka elementów i zrobiłam ten łańcuszek.
Zacisnęła dłonie na swoich kolanach i trwała w bezruchu przez kilka dobrych minut, aż w końcu na niego spojrzała z błyszczącymi i niepewnymi zielonymi oczami.
Nadal jednak nie powiedziała mu tego, po co przyszła.
Chyba nie była jeszcze w stanie.
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Pon Sie 17, 2015 4:17 pm
Black wrócił do dormitorium. Po długim i wyczerpującym, trwającym jakieś trzy minuty, lataniu na miotle. Ta zatrważająca długośc treningu spowodowana była kolejną ulewą, która w połączeniu z dość niską temperaturą nie pozwalała wytrzymać na boisku dłużej niż wspomnianie już trzy minuty. Jasna cholera, przecież jest kwiecień! Wiosna i te sprawy! Gdzie to słońce?! Chociaż moment... Jak to leciało? Kwiecień plecień... coś tam, coś tam, troche lata i zimy... coś tam... Na Merlina, za cholerę się to nie rymuje, ale sens chyba dobry, rozmyślał Syriusz, wlokąc się po schodach. Otworzył drzwi, mając już zamiar zacząć lament do osób, znajdujących się w środku, ale... niespodzianka! Nikogo nie było. Black zazgrzytał zębami, ale szybko się zreflektował. Od kiedy to miał w zwyczaju denerwować się byle czym?
Rzucił się na łóżko w mokrych ciuchach. To był już stary zwyczaj. Gdyby jeszcze przejmował się mokrymi ubraniami i mokrą od nich pościelą to chyba sam zgłosiłby się do pielęgniarki.
Ponieważ jednak leżenie znudziło go jeszcze szybciej niż wrócił do zamku po treningu, usiadł na łóżku, rozglądając się z miną człowieka bardzo do czegoś zdeterminowanego. Potter się gdzieś szlajał, a ostatnio zrobiło się tak nudno, że niemal zaczynał się uczyć! Co do nauki - wszystkich opanował jakiś szał. Oj tam, oj tam, co z tego, że jest kwiecień, a OWUTEMY już niedługo. Oj tam.
Spojrzał na łóżko Pottera. Może to jemu zrobić jakiś żart? Tylko nie mógł wymyślić nic bardziej ambitnego niż to, co przychodziło mu do głowy. Podszedł jednak do łózka przyjaciela i zaczął je oglądać z każdej strony. Może w trakcie coś wymyśli?
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Sro Sie 19, 2015 9:29 pm
Może Syriuszowi wydawało się, że nikogo w środku nie było, lecz prawda była inna. Bo byli. Ona i James, którzy sądzili, że nikt się nie pojawi w czasie jej pobytu tutaj. Niemniej najwyraźniej się pomylili, albo Potter zapomniał jej o czymś powiedzieć, co było bardziej prawdopodobne. Był więc wieczór, a właściwie noc - nawet zegarek głosił, że jest już około dwudziestej pierwszej trzydzieści, a ona zamiast iść do swojego dormitorium, zuchwale siedziała niedaleko okularnika, czekając na jego reakcję odnośnie swojego prezentu. Jednakże ten tkwił na swym miejscu jak zaklęty i kiedy usłyszał czyjeś kroki, i zauważył przestraszony wzrok Gryfonki, sięgnął po swoją pelerynę niewidkę by ich zasłonić. Kiedy drzwi skrzypnęły, rudowłosa wzięła głębszy wdech i mimowolnie przysunęła się do Jamesa, nie do końca wiedząc, co ma w takiej sytuacji zrobić. Sama była sobie winna! Taka pora i do tego jeszcze dormitorium chłopców! Przecież profesor McGonagall dostałaby ataku serca na ten widok! Zagryzła zdenerwowana dolną wargę, słysząc jakieś odgłosy dobywające się z łóżka obok - nie wiedziała kto konkretnie zjawił się w pokoju, ale odetchnęła z ulgą, wiedząc, że nie była to opiekunka Gryffindoru. Kobieta przecież nie ułożyłaby się na czyimś posłaniu! Poczuła jak nikły rumieniec zawstydzenia obejmuje jej policzki, gdy zorientowała się jak blisko Pottera się znajduje - odsunęła się minimalnie na ile pozwalała jej peleryna niewidka o której wiedziała od jakiegoś czasu, bo w końcu chłopak zaprezentował jej ten niesamowity przedmiot przynajmniej raz. Teraz zdawało się być jasne, jakim sposobem udawało im się często wymykać w nocy z zamku i unikać woźnego, i nauczycieli. Postanowiła jednakże póki co powstrzymać się od komentarza i skupić się na Syriuszu, który podszedł niesamowicie blisko łóżka swojego przyjaciela na którym obecnie przebywała ich dwójka, i który zajął się wnikliwą jego obserwacją. Evans otworzyła jeszcze szerzej swoje oczy i ciche westchnięcie wymsknęło się z jej piersi. Zauważyła też, że magiczny płaszcz osuwa się z jej ramion i zanim zdążyła go złapać, było już za późno. Black z pewnością zauważył kawałek jej głowy i ramienia! Udawała jednak, że nic się nie stało i szybko poprawiła materiał, mając nadzieję, że chłopak był na tyle zmęczony, że wziął to za wymysł swojej wyobraźni.

Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Pią Sie 21, 2015 5:53 pm
Czuł jakby zamienił się mózgami z gumochłonem. Nie mógł wymyślić czegoś ciekawego, czego sam nie uznałby za żałosne. Żałosne, pomyślał sam o sobie, mając zamiar tym razem rzucić się na łóżko Pottera. Był już "w połowie drogi", kiedy przed oczami mignęło mu coś dziwnego. Zdążył tylko pomyśleć, że wyglądało to jak kawałek czyjeś głowy (RUDEJ GŁOWY?!) i wpadł na łóżko. Przez chwilę przemkneło mu przez myśl, że coś mu się przywidziało, że świecący za oknem księzyc zrobił mu psikusa, rzucając dziwne światło do środka dormitorium. Jednak to nie był księżyc, bowiem zamiast poczuć pod sobą miękkość materaca, poczuł czyjeś kolano wbijające mu się boleśnie w dół pleców. Zaklął szpetnie, czując rozlewający się na plecach ból. W jednej chwili zorientował się o co chodzi - peleryna-niewidka Pottera! Tam, gdzie na łóżku teoretycznie nic nie było, gdzie dla normalnego człowieka nic nie powinno być, tam właśnie zacisnął dłoń w powietrzu i uśmiechnął się triumfalnie, ściagając pelerynę-niewidkę z dwójki ludzi. Pottera i, oczywiście, Evans.
Syriusz uśmiechnął się dwuznacznie, patrząc na ich twarze. Jego uśmiech niemal sam krzyczał o swoich podejrzeniach, co do tego, co owa para tutaj robiła. Wiedział, że wyraz jego twarzy zirytuje Lily, która raczej nie lubiła, kiedy ktoś podejrzewał ją o tego typu rzeczy. Była dziwną mieszanką pewności siebie i wstydliwości, istna mieszanka wybuchowa!
- No, proszę, proszę! - powiedział tylko, patrząc na nich z błyskiem w oku. Swoją drogą, to miał gdzieś co, gdzie i kiedy robią, chciał się tylko podrażnić.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Pią Sie 21, 2015 11:53 pm
Oto są rzeczy, które utraciłam w Twym ogniu.
Tak mógłby brzmieć początek wiersza, który by napisała dla Niego. Na tym bowiem rozpoczynały się i kończyły ich spotkania. Żar był niszczycielski, potrafił bardzo łatwo brać ją w swoje sidła i doprowadzać do tego, że cała płonęła od tak sprzecznych emocji. Wstydu, dumy, gorączkowego uniesienia gniewu. I może ten ogień już tak intensywnie na nią nie działał, ale nadal był niebezpieczny. Bo teraz całkowicie odwracał się od niej, sprawiając, że była podatniejsza na wpływy Pottera. To dopiero było przerażające! Traciła resztki swojej bariery, o którą tak dbała przez te wszystkie lata. A teraz jakby tego było mało, znajdowała się na tyle blisko Jamesa, by móc policzyć jego zabłąkane pieprzyki na szyi i doskonale zauważyć psotne iskierki w orzechowych tęczówkach. Ta odległość, którą zwiększyła i tak była minimalna! Stykali się kolanami, a jeden gwałtowniejszy ruch wystarczyłby, by na niego upadła całym ciałem. Na dodatek nie byli sami, bo czaił się gdzieś w pokoju Syriusz - przynajmniej tyle dobrego, bo dzięki temu Lily miała pewność, że James nie zrobi niczego nieodpowiedniego. Nawet jeśli Syriusz nie wiedział o tym, że nie przebywa sam w dormitorium. Niemniej jeszcze by tego brakowało by Potter zaczął stosować te...swoje sztuczki przy najlepszym przyjacielu! Wzięła głębszy wdech, kiedy poprawiła szybko pelerynę niewidkę i przyłożyła policzek do ramienia okularnika, mając wielką nadzieję, że udało jej się oszukać wzrok bruneta. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w przystojnego Gryfona. Aż nagle...ten padł na łóżko! Poczuła tylko jak coś nabija się na jej kolano, cicho stęknęła z bólu, przysuwając się jeszcze bardziej do Jamesa, byleby tylko uwolnić się od niechcianego ciężaru Blacka. I wtedy...ten ściągnął z nich pelerynę! Rudowłosa wydała z siebie cichy okrzyk zaskoczenia, po czym bardzo szybko zaczęła poprawiać włosy i się uspokajać. W końcu to tylko Syriusz! A oni nie robili nic złego, tylko chcieli zwyczajnie porozmawiać. Bo przecież...przyjaźnili się. Ona i James. Chociaż...w sumie to nie przyjaźnili się. To była bardziej skomplikowana kwestia, która mimo licznych jej analiz, nadal pozostawała nierozwiązana. Postanowiła więc zlustrować spojrzeniem Blacka i wtedy jej zielone tęczówki zarejestrowały jego uśmiech. Na jej twarzy pojawiło się małe oburzenie, a oczy niebezpiecznie się zwęziły.
- Witaj, Syriuszu. Mamy piękny wieczór, nie uważasz? - Przywitała się z nim pozornie uprzejmym głosem, pod którym kryło się małe ostrzeżenie, że jeśli zacznie niewybrednie komentować całą sytuację, to może się to źle dla niego skończyć. Rzuciła jeszcze szybkie spojrzenie na Jamesa, zarumieniła się nieznacznie, zacisnęła wargi i odsunęła się na bezpieczną odległość, by ten nie zaczął sobie czegoś nieodpowiedniego wyobrażać.
Ostatnio miał do tego bowiem niesamowitą tendencję. Aż na myśl przyszedł jej Pokój Życzeń, ale bardzo skutecznie odepchnęła od siebie te myśli, skupiając się na twarzy młodego Blacka.

Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Wto Sie 25, 2015 1:45 pm
Syriusz wyszczerzył swoje białe ząbki. Widział spojrzenie rudej i słyszał jej pozornie tylko uprzejmy ton, ale nie przejął się tym. Lubił się z nią czasem podroczyć, nie był Potterem, który jednak od czasu do czasu musiał uważać na to, co mówi, by przypadkiem panna Evans nie była zła. Trochę się dziwił, choć i trochę podziwiał tą jego determinację do tego, aby przypodobać się Lily. To trwało niemal od poczatku pierwszej klasy i zdaje się, że Potter chyba nigdy nie spojrzał poważniej na inną z dziewcząt. Właśnie to go dziwiło z tego względu, że przez wiele lat Lily raczej nie wykazywała chęci bliższej znajomości z Potterem. Syriusz już dawno by odpuścił, bo drażniłoby go takie zachowanie. Nie mówił, że Lily nie lubił, wręcz przeciwnie, ale po prostu nie wytrzymałby tyle czasu, starając się o dziewczynę, która często sama nie wie czego chce. Mimo, że obaj byli podobni, to jednak różnili się niektórymi cechami i w tym względzie James był inny. Cieszył się w imieniu przyjaciela, że Evans obecnie była mu bardziej przychylna.
- Och, tak, dla niektórych chyba bardzo piękny, co? - powiedział tym samym tonem, co wcześniej nie zważając na minę Lily i jej oczy, które niemal zaczęły ciskać błyskawice. - Mogę się do Was przyłączyć? - zapytał, rozmasowując sobie plecy. - Pod tą peleryną chyba jest bardzo przytulnie, prawda? - zerknął rozbawiony na Lily.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Wto Sie 25, 2015 2:58 pm
Black miał zdecydowane szczęście, że była w całkiem dobrym humorze i że cała sytuacja zwyczajnie wytrąciła ją z równowagi, bo raczej żaden z nich nie chciałby jej ujrzeć wściekłej - wtedy z pewnością źle by się te spotkanie skończyło. Jeszcze rok wcześniej zapewne zareagowałaby gniewem na to wszystko, urządziłaby im wykład i jak najszybciej opuściłaby dormitorium - zacznijmy zresztą od tego, że w życiu by się tu nie pojawiła z własnej nieprzymuszonej woli! Ale jak widać sporo się od tego czasu zmieniło i teraz siedziała nieco spięta z całych sil, siląc się na spokój. Co najdziwniejsze, James zawsze działał jej bardziej na nerwy niż Syriusz, który choć się z nią droczył, był naprawdę w porządku. Od jakiegoś czasu lepiej się dogadywali i o dziwo potrafili odnaleźć wspólne tematy do rozmowy. Nie było to, co prawda to, co z Remusem, ale Lily nie miała żadnego powodu by narzekać. Sama nieraz się dziwiła z powodu tej dziwnej, wręcz chorej determinacji Pottera, ale wszystko przypisywała jemu potrzebie wykazania się i chęci zdobycia wszystkiego, co stanowiło dla niego jakiekolwiek wyzwanie. Bardzo długo w to wierzyła, aż powoli jej zdanie na jego temat zaczęło się zmieniać i na dobrą sprawę wszystko uległo zmianie w VII klasie. Na dodatek okularnik coraz częściej wymuszał na niej podejmowanie konkretnych decyzji, co z jednej strony ją frustrowało, a z drugiej...była mu za to niesamowicie wdzięczna. Owszem, była mu niesamowicie przychylna i niejednokrotnie zastanawiało ją jak to jest możliwe. Zapewne chłopak posiadał szatańskie moce, których na niej używał. I może brzmiało to zabawnie, ale w chwilach największej słabości, Lily naprawdę w to wierzyła.
- Nie wiem o co Ci chodzi, Syriuszu - odpowiedziała grzecznie rudowłosa, dając kosmyk włosów za swoje ucho. Jej oczy błyszczały ostrzegawczym blaskiem, gdy przypatrywała się brunetowi. - P-Przyłączyć? - Powtórzyła zszokowana, poprawiając szybko swoją sukienkę i czując jak policzki zaczynają jej pulsować od tego dziwnego gorąca, które nagle ją ogarnęło. Nagle zdenerwowana skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, uniosła wyżej głowę i wycofała się do tyłu pod okno, byleby przypadkiem nie musnąć swoim ciałem ani Jamesa, ani Syriusza. - Jak chcecie chłopcy to możecie siedzieć pod peleryną, mi to nie przeszkadza. Ja jednak nie przyłączę się do tej dziwnej...zabawy - i posłała dziwne spojrzenie jednemu i drugiemu. - Wiem, że w tym wieku macie swoje potrzeby - dodała nagle zgryźliwie po czym szybko zasłoniła swoje usta i spojrzała gdzieś w bok, czując, że jeśli tak dalej pójdzie to wybuchnie śmiechem. Sama nie wiedziała jak to możliwe, że tak szybko zmienił jej się humor! Chyba nietypowość tej całej sytuacji tak na nią podziałała.

Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Wto Wrz 01, 2015 5:19 pm
Z Lily przebywało się teraz dużo przyjemniej niż jeszcze przynajmniej rok temu. Teraz droczenie się z nią było większą rozrywką, bo potrafiła się odgryźć żartobliwie i nie obrażała się od razu. Za takie insynuacje pod swoim adresem jeszcze niedawno mógłby, może, dostać w twarz, a już na pewno panna Evans nie darowałaby sobie przywołania ich do porządku i ostentacyjnego opuszczenia dormitorium. Syriusz zapewne wtedy przewróciłby oczami, komentując zachowanie Lily "sztywniackim", na co Potter oburzyłby się, zachwycając się jej stanowczością i tym, jak ładnie wygląda jak się złości... Bla, bla bla. Black nawet nie chciał myśleć ile tego typu tekstów nasłuchał się przez te lata.
Teraz Lily siedziała spokojnie. Syriusz wiedział jednak, że to tylko względny spokój i to jeszcze bardziej go bawiło, ale wiedział też, że dziewczyna się zmieniła i nie musi bać się, że ta wyjdzie obrażona. Często nawet ucinali sobie dłuższe pogawędki zupełnie wolne od kłótni i irytacji. Jeśli to zasługa Pottera to rzeczywiście James mógł posiadać jakieś szatańskie moce.
Syriusz zaśmiał się cicho.
- A ja myslę, że bardzo dobrze wiesz o co mi chodzi - chłopak wyszczerzył się. - Bo skąd by się wzięły rumieńce na tych białych policzkach? - zapytał, chcąc, żeby jeszcze bardziej się zawstydziła.
- Tak, przyłączyć. Wydawało mi się, że dobrze się bawicie i też bym chciał. Och, nie, Lily, nie odchodź! - zawołał, kiedy dziewczyna wstała i podeszła do okna. - W końcu byłaś tu pierwsza - uśmiechnął się łobuzersko. Westchnąl jednak teatralnie i odwrócił się do Pottera. - Przepraszam, stary, muszę Ci wystarczyć - uśmiechnął się zalotnie, a jego brwi poruszały się w górę i w dół, tańcząc taniec godowy.
- A co do potrzeb... Myślę, że są lepsze osoby, które zaspokoją moje potrzeby niż Potter - powiedział, odchylając się do tyłu i opierając nonszalancko o poduszkę. Strasznie bawiła go ta sytuacja i to, że Lily bierze udział w tak dwuznacznej konwersacji.

---
Przepraszam bardzo, że tak długo musiałaś czekać!
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Czw Wrz 03, 2015 8:59 pm
W życiu zawsze następuje taki moment, że człowiek odkrywa, że się zmienił. Wystarczy porównać wydarzenia sprzed roku, dwóch czy pięciu lat z tymi, które miały miejsce właśnie teraz by odkryć, że to, co kiedyś denerwowało i sprawiało wybuchy niezadowolenia, w dniu dzisiejszym potrafi rozbawić. Oczywiście nie wszyscy są w stanie to dostrzec, zresztą zmiany każdego z nas są na zupełnie innych, indywidualnych płaszczyznach. Lily więc ze zdziwieniem odkryła jak jej stosunek do Huncwotów ewoluował przez te wszystkie lata - odkryła w nich coś więcej, niż tylko skłonności do głupich dowcipów. Każdemu przyglądała się z osobna, a swój wzrok zatrzymała dłużej właśnie na Potterze, który najbardziej ją zaskoczył.  Do tej pory nie wiedziała, co ma sądzić o jego dojrzałości, która uaktywniała się, co jakiś czas. Na co dzień nadal był tym, dobrze jej znanym, dużym dzieckiem, który potrzebował uwagi. Syriusz zaś zresztą przypominał go pod tym względem - jeśli szło o charakter śmiało mogliby uchodzić za bliźniaków, z tym wyjątkiem, że Black nie był, aż tak irytujący co okularnik. W niektórych sytuacjach był wręcz bardziej człowieczy od swojego przyjaciela. Tak przynajmniej sądziła rudowłosa.
Zdecydowanie nie miała zamiaru jeszcze opuszczać tego dormitorium. Dawno nie była w takim dziwnym położeniu, a poza tym po jej głowie chodziło dużo, bliżej niesprecyzowanych myśli. Na ponowne słowa Syriusza, prychnęła niczym niezadowolona kotka i spojrzała na niego spod byka.
- To dlatego, że jest tutaj tak gorąco, Syriuszu. Myślę, że... - i odwróciła się do nich plecami, schodząc z łóżka i stając na palcach by dosięgnąć okna i je otworzyć. Po chwili dziewczynie się to udało i przyjemnie chłodny wiatr wdarł się do środka. - Otworzenie okna będzie najlepszym rozwiązaniem.
Nadal nie spoglądała w ich stronę, starając się powstrzymać ten gorąc, który opanował jej twarz. Miała teraz doprawdy wielką ochotę udusić Gryfona!
- Chowanie się razem pod peleryną wcale nie jest takie wygodne i przyjemne jak mogłoby się wydawać  - mruknęła zawstydzona, nie mogąc im spojrzeć w oczy. - Trzeba było mnie nie prowokować!
I w końcu zwróciła się w ich stronę, krzyżując ręce na klatce piersiowej, uważając jednak by zielona sukienka nie uniosła się zbytnio do góry. To byłoby doprawdy niebezpieczne i nie na miejscu. Na widok tego, co zaczął wyczyniać Łapa, nie mogła się powstrzymać i...wybuchnęła śmiechem, szybko jednak zasłaniając sobie usta dłonią. Kiedy się uspokoiła, posłała im błyszczące spojrzenie zielonych oczu.
- Jesteś niepoważny, Syriuszu. James z tego wszystkiego przestał się odzywać. Chyba Twoja technika rzeczywiście działa - dodała, czując jak kąciki jej warg nadal drgają. Po chwili ponownie poczerwieniała i prychnęła z niedowierzaniem. - Jesteś nieodpowiedzialny i niewyżyty, Syriuszu Blacku.
Następnie Lily usiadła na brzegu łóżka Pottera, patrząc to na jednego, to na drugiego.
- Oboje zresztą jesteście. Mało tego zachowujecie się czasem gorzej niż ghule.

~~~~
Nie szkodzi! Jamesa nie pobijesz Nieśmiały Iryt
Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Czw Wrz 10, 2015 3:02 pm
Bo z Huncwotami właśnie tak jest. Niektórym imponują, niektórych bawią, niektórych śmieszą w sposób negatywny, a niektórych wkurzają. Niektórzy uważają ich za rozrywkowych i towarzyskich, a niektórzy za głupków bez nawet kawałka mózgu, widzących tylko czubek własnego nosa. Żeby poznać ich naprawdę trzeba spędzić z nimi trochę więcej czasu, trzeba chciec ich poznać i spojrzeć na nich z innej strony, spojrzeć głębiej, a nie tylko powierzchownie. Huncwoci i tak są lubiani, więc kilka negatywnych komentarzy spływa po nich jak po kaczce. Syriuszowi nigdy nie zależało na aprobacie Evans, za to Potterowi wręcz przeciwnie. Black nigdy nie zamierzał starać się przypodobać Lily, ale cieszył się, że zmieniłą swoje nastawienie do nich i okazała się całkiem fajną dziewczyną. Ją widocznie też trzeba było poznać lepiej, ale ona sama musiała na to pozwolić.
- Ja widziałem, że było tu gorąco - zaśmiał się. Spojrzał za dziewczyną, kiedy podeszła do okna i je otworzyła. - O tak, przyda Wam się ostudzenie zapału - poruszał brwiami. Bardzo bawiła go ta sytuacja i obserwowanie jak na policzkach Lily wykwita rumieniec. Ciekawe, że jeszcze nie opuściła pomieszczenia, żeby nie był narażona na wstydliwe komentarze Syriusza. Trzymała się twardo i Syriusz chciał sprawdzić jej wytrzymałośc.
- Nie jest przyjemne? - zapytał Syriusz, udając zdziwienie. Odwrócił się do Jamesa. - Oj, Potter, musisz się bardziej postarać!
Lily odwróciła się do nich, kiedy Syriusz zaczął "podrywać" Pottera i wybuchnęła śmiechem. Black wyszczerzył się, a po chwili dołączył do dziewczyny w szczerym śmiechu.
- Ha, wiedziałem, że długo nie wytrzymasz w tej poważnej minie! - powiedział triumfalnie. Ciekawe ile wytrzyma w tej zbereźnej konwersacji. Roześmiał się ponownie, słysząc jej słowa.
- Jestem niepoważny, odpowiedzialny i niewyżyty - powtórzył po niej i zastanowił się. - Owszem, masz rację. Ale czy to takie złe? Dobrze mi się z tym żyje. Fajnie być czasem nieodpowiedzialnym - mrugnął do niej i spojrzał na nią znacząco, nawiązując oczywiście do sytuacji sprzed kilku minut. W końcu czy przykładna panienka uważa za odpowiedzialne siedzenie we dwójkę pod peleryną-niewidką z facetem, kiedy oboje mają się ku sobie? To mogło się źle skończyć, gdyby nie Syriusz Black - wybawca i obrońca niewinnych dziewic!
- Oj tam, oj tam, tylko czasem! Ty za to zgrywasz poważniejszą niż w rzeczywistości jesteś, Lily Evans. Porzuć to i bądź z nami gorsza niż ghule! - zawołał.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Sob Wrz 12, 2015 3:45 pm
Przez te wszystkie lata podczas których zdążyła się już przyzwyczaić do ich czwórki, nie powinna się w ogóle dziwić. Zawsze potrafili wzbudzać różne, skrajne emocje - od radości do gniewu. Co do spędzania z nimi czasu...to różnie z tym było, bo wszak nie każdy miał taką okazję by ich złapać i jakoś zorganizować kilka chwil, które mogliby razem spędzić. Nie wszyscy zresztą chcieli, sama wszak starała się ich unikać od ich wspólnej pierwszej podróży pociągiem, ale siłą rzeczy trafiła do tego samego domu, potem została prefektem i...jakoś to poszło. Czy żałowała, że ta znajomość przybrała taką przyjazną, czasami uszczypliwą formę? Raczej nie. Lily wręcz czuła jak może odetchnąć z ulgą po latach spędzonych za gonieniem za nimi, za udzielanie przynajmniej co tygodniowych wykładów i szlabanów, oraz odejmowaniu punktów za znęcanie się nad pierwszorocznymi, Ślizgonami czy też nad szkolnym woźnym. Tych wspomnień było doprawdy wiele i razem tworzyły zadziwiającą całość, która szczegółowo obrazowała ich wspólną historię. Teraz na VII roku byli spokojniejsi i dojrzalsi - o ile można tak było powiedzieć o Syriuszu i Jamesie - a ona sama postanowiła cieszyć się z każdej dobrej rzeczy, która ją spotykała i przestać wszystko analizować. Przynajmniej od czasu do czasu. Odkryła, że Remus, Peter, Syriusz i James są kimś więcej niż bandą wydurniających się chłopaków, którzy z nudów robią wszystkim na złość - choć w sumie nigdy tak do końca nie wpisywała Remusa w tę listę i już wcześniej odkryła, że był inteligentniejszy i dojrzalszy od reszty. Ale teraz dużo rzeczy się zmieniło i stąd też Evans została zamiast uciekać, gdzie pieprz rośnie.
Rudowłosa posłała kolejne ostrzegawcze spojrzenie Blackowi, mrużąc jak obrażona kotka swe zielone tęczówki.
- Tobie również by się przydało Syriuszu, a najlepiej od razu wsadzenie głowy w lodowatą wodę - mruknęła złośliwie i pokazała mu język, gdy zaczął poruszać brwiami. Nie zamierzała się dzisiaj dać sprowokować chłopakowi, poza tym najpewniej nie zostanie tutaj długo. Chodziło przecież o wręczenie spóźnionego prezentu Jamesowi i...tego już nie zamierzała dopowiadać. Na słowa Syriusza, sięgnęła po najbliższą rzecz jaką akurat chwyciła - wypadło na książkę od Transmutacji - i rzuciła nią w jego stronę cała czerwona ze wstydu.
- Ty jak coś powiesz, Black! Niech Cię śmierciotula w nocy dopadnie, Ty...Ty psie! - Zawołała zdenerwowana, po czym kiedy zrozumiała, co właśnie powiedziała, zamrugała oczami i...wybuchnęła śmiechem, przypominając sobie, że przecież Syriusz zamienia się w psa. Zgięła się w pół na łóżku Pottera, czując że jak tak dalej pójdzie to się popłacze ze śmiechu. - Mogłabym, hahaaha, w sumie powiedzieć, hahaaha, kundelku!
Spojrzała jeszcze na Gryfona, który jak nic siedział obok Pottera, który wyglądał jakby przeżywał bardzo ciężki szok. Na słowa Syriusza, ucichła i cała sparaliżowana spoglądała na niego z niezrozumieniem, próbując pojąć o co mu chodzi. Gdy już przyszły jej do głowy odpowiednie wnioski, spojrzała na sufit, czując zakłopotanie.
- Niekoniecznie... - zaburczała pod nosem i podciągnęła kolana pod brodę, opierając na nich swoją głową i z iskrzącymi oczami, przypatrując się chłopakowi. Prychnęła rozbawiona na wypowiedź Blacka i przejechała palcami po swoich rudych kosmykach. - Już wystarczy, że Wam odbija. Ktoś musi zadbać o bezpieczeństwo innych osób, gdy jesteście w pobliżu i nad Wami zapanować. A tak już przy okazji spytam...wiecie gdzie jest Remus i Peter? Czy nie powinni już wrócić do dormitorium? Zwłaszcza martwię się o Petera. Nie sądzicie, że coś jest u niego ostatnio nie tak...? - Jej pytające, nieco zmartwione spojrzenie spoczęło najpierw na Syriuszu, a potem na Jamesie.


Syriusz Black
Oczekujący
Syriusz Black

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Pon Wrz 21, 2015 4:26 pm
Syriusz wyszczerzył się do rudej.
- Evans, mi to już nie pomoże, a Wam i owszem, może pomoże - mrugnął do niej. - Chociaż zapały może nie opadną, dopóki nie znajdą ujścia... - zawiesił głos, spoglądając łobuzersko na Lily. Stwierdził, że może zaraz da jej spokój, bo naprawdę spłonie tu za moment ze wstydu! Szczególnie, że właśnie leciała w jego stronę książka od trasmutacji. W ostatniej chwili zdążył unieść rękę i odepchnąć od siebie narzędzie zbrodni, które jednak niechcący przyrżnęło Potterowi w głowę.
- Aj, przepraszam, stary - powiedział, chichocząc pod nosem. - Widzisz do czego doprowadziłaś? - zapytał. - Idź i daj Potterowi buzi w kuku - nakazał, uśmiechając się złosliwie.
- Ohohoh, to teraz obraziłaś mnie śmiertelnie! - powiedział, po czym dołączył do niej, smiejąc się głośno. - W sumie to dziękuję za komplement - odchrząknął, kiedy przestał się śmiać. Śmiech za to zmienił w prawdziwe psie wycie. - Prawda, że wyszło mi iście po piesku? Staram się - powiedział, spuszczając "skromnie" oczy.
- Kiedy będziesz z nami to nikt nawet nie pomysli, że przebywanie obok jest niebezpieczne - stwierdził. Na pytanie o Remusa i Petera pokręcił głową. - Remus... nie wiem, może w bibliotece? Ostatnio późno wraca. Peter pewnie wlazł do kuchni i pożera zapasy wszystkich skrzatów - powiedział z ironią, ale po chwili spoważniał. - Nie wiem, może masz rację... - powiedział niepewnie, drapiąc się po karku. Nie byłdobry w rozpoznawaniu czy ktoś miał kłopoty, chyba, że było widać to bardzo wyraźnie. Taki los faceta, kobiety są w tym względzie bardziej wyczulone. - A o czym dokładnie mówisz?
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Czw Wrz 24, 2015 1:32 am
Zdecydowanie nie podobał jej się ten wyszczerz. Co prawda, była do niego przyzwyczajona i raczej nic złego Syriusz nie miał na myśli, ale zdecydowanie wzbudzał w niej niepokój i zwiększał niezręczność całej sytuacji, która obecnie panowała w dormitorium chłopców VII roku. Przysunęła się bliżej oparcia, które znajdowało się tuż przy ścianie i oparła się o nie plecami. Ten ruch był odpowiedni, zważywszy na to, że zarówno Potter jak i Black ulokowali się gdzieś na połowie łóżka.
- Nam...? - Zmrużyła nieufnie zielone oczy w kształcie migdałów i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Jednak pojedynczy błysk w tęczówkach zdradzał jej zainteresowanie słowami Gryfona. Dopiero dalsza część jego wypowiedzi i przeanalizowanie jej przez rudowłosą, sprawiło, że dziewczyna zacisnęła wargi, prychając i pozwalając czerwieni na nowo zagościł na jej twarzy. - Nic nie robiliśmy i nie mieliśmy zamiaru robić. A myślę, że... Potter... znaczy się, James... znaczy się, Potter! Tak, Potter... jest w takim wieku, że zdaje sobie sprawę z tego, że... - i jej głos zaczął niebezpiecznie drżeć, a Lily czuła coraz większą potrzebę, by jednak udusić przystojnego młodzieńca o dłuższych włosach. I pomyśleć, ze dała się złapać w tą słowną pułapkę i teraz gorączkowo szukała odpowiednich słów, by móc się jasno wypowiedzieć. Jej wzrok zresztą zatrzymał się na chwilę na posiadaczu orzechowych tęczówek, które zdawały się być równocześnie rozbawione jak i zdezorientowane całą sytuacją. - ... Że są różne sposoby, by znaleźć odpowiednie ujście. Jak na przykład... Quidditch! Quidditch jest dla niego idealnym rozwiązaniem.  Sport to przecież zdrowie!
I tym sposobem zakończyła swoją, jakże konkretną wypowiedź na temat znajdowania ujścia. W międzyczasie dostrzegła jak książka, którą rzuciła, zostaje odepchnięta i trafia w Jamesa. Z początku, będąc w stanie lekkiego szoku, przyglądała się z niesłychanym skupieniem okularnikowi, by nagle otrząsnąć się po słowach Syriusza. Posłała mu spojrzenie godne Bazyliszka i pokazała język.
- Sam mu daj buzi jak tak się o niego martwisz, Black. To Ty odbiłeś książkę w jego stronę - odparła pewnie, podciągając pod brodę swoje kolana i poprawiając pospiesznie zieloną sukienkę. Jednakże późniejszy wybuch śmiechu spowodował, że dziewczyna zagarnęła sporą część huncwockiego łóżka, czując jak zaczyna ją boleć brzuch i łzy napływają do oczu. Reakcja Blacka tylko pogorszyła jej stan. Była wręcz pewna, że teraz jej włosy przypominały rudą szopę. Zdecydowanie powinna się uspokoić i to w trybie natychmiastowym! Kiedy więc w końcu zaczęła wracać do siebie, przetarła oczy i szybko przeturlała się do "swojej" części legowiska.
- Mną się nie zasłaniaj! Nawet jak śpicie, jesteście niebezpieczni. Wszyscy dobrze wiemy, że muszę się nieźle nagimnastykować, żebyście w ogóle łaskawie zaczęli słuchać, co mam do powiedzenia - prychnęła cicho, ale jej oczy nadal błyszczały. - No przynajmniej do tej pory.  Przez ostatni rok staliście się wyjątkowo grzeczni. Całe szczęście. Może wreszcie Gryffindor wygra Puchar Domu.
Potem już tylko przysłuchiwała się Syriuszowi, który zaczął wypowiadać się na temat pozostałej dwójki. James siedział wyjątkowo cicho, nie zamierzając się wtrącić ani jednym zdaniem. No cóż, może książka uszkodziła go bardziej niż się spodziewała.
- Nie interesuje Cię dlaczego wraca tak późno...? W sumie, może to z powodu OWUTEMÓW... - pomyślała na głos, pocierając dłońmi swoje uda. Na słowa o Peterze, Lily nieco spochmurniała. - Nie sądzisz, że powinieneś być dla niego milszy? To w końcu Twój przyjaciel! Może wcale nie lubi jak tak o nim mówisz? Zwłaszcza, że jakoś się nie kryjesz ze swoim zdaniem... Peter jest naprawdę wrażliwy - dodała rudowłosa, rzucając pełne dezaprobaty spojrzenie Blackowi. Po chwili jednak wzrok Evans stał się milszy, kiedy chłopak spoważniał. Wyciągnęła się delikatnie na łóżku Jamesa i skrzyżowała zarówno nogi jak i ręce. - Nie wiem... tak jakoś mi się wydaje, wiesz? Rzadko widuję go z Wami, a kiedy już dochodzi, co do czego to on trzyma się bardziej na uboczu niż zwykle. Zazwyczaj zawsze starał się dotrzymać Wam kroku, wpatrując się w Ciebie, Syriusz - i jej spojrzenie przesunęło się najpierw po Blacku, a potem spoczęło na Potterze. - I w Ciebie, James. A teraz? Teraz wydaje mi się, że się poddał. Może to dobrze a może nie, ale po prostu... pamiętajcie o nim. W końcu Huncwoci to czwórka przyjaciół, a nie trójka czy też dwójka. Jesteście kwartetem, panowie - mruknęła już ciszej, nagle chwytając w swoje dłonie poduszkę i przyglądając się jej z udawanym zainteresowaniem, jakby nie mogła spojrzeć im tak po prostu w oczy. Po chwili spojrzała na zegarek, który znajdował się na jednym ze stolików nocnych, zeszła gwałtownie z łóżka i rzuciła poduszkę w Jamesa.
- Wielkie nieba! Już tak późno?! Muszę iść i to natychmiast... - wymamrotała bardziej do siebie niż do nich, po czym wygładziła swoją sukienkę i rzuciła Syriuszowi i Jamesowi krótkie spojrzenie. - Dobranoc Wam. I nie zapomnijcie o jutrzejszych zajęciach!
A następnie bardzo szybko pokonała tor przeszkód na podłodze, otworzyła drzwi i wyszła, zamykając je przy okazji za sobą.

[z/t x3]
Peter Pettigrew
Sztuka
Peter Pettigrew

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Czw Lis 12, 2015 9:16 pm
Dobra, dość obijania się. Czas wziąć sprawy we własne ręce!
"Musi być gdzieś tutaj, zawsze chowa ją w jednym miejscu..." Peter przeszukiwał kąt Jamesa z nadzieją, że chłopak jak zwykle walnął swoją magiczną pelerynkę w to samo miejsce co zawsze, zbyt pewny siebie by przejmować się jej przypadkowym odkryciem. "I tak tu nikt nie zagląda, kto by grzebał w moich gratach? Nikt z Gryffindoru!" - Rogacz się śmiał, ale jego wiara w przyjaciół mogła okazać się kiedyś zgubna. Oczywiście Pettigrew zamierzał oddać niewidkę jeszcze tej samej nocy, bo wiedział ile znaczy dla jego kumpla, ale co, gdyby jakiś inny gryfon dowiedział się o jej istnieniu i zapragnął ukraść ten cenny artefakt? Było w nim coś pociągającego, możliwości jakie stwarzał i ta potężna, wielowiekowa magia w nim zaklęta. Jeszcze nigdy blondyn nie miał okazji jej pożyczyć od Rogacza, co najwyżej korzystali z niej we czwórkę w czasie swych wybryków. Ta peleryna, wraz z mapą jaką stworzyli, była ich najcenniejszą własnością. Tylko... gdzie ona mogła być? "Przecież nie zabrałby jej na wieczorny trening, nie ryzykowałby latania z nią na miotle, ani zostawienia w szatni." Zmarszczył czoło, zagrzebując się w stercie ciuchów, śmieci i pierdół. "Czyżby zmienił kryjówkę? A może Łapa ją wziął?" Lupina nie podejrzewał, był zbyt sztywny, żeby samemu coś kombinować. Chociaż, kto go tam wie? Peter od dawna nie spędzał czasu z resztą huncwotów. Mogło się tyle wydarzyć, zwłaszcza po tych rozróbach na błoniach... Mogliby nawet nie żyć, a on by nie wiedział!
Dobra, cofnij. Wiedziałby, bo przecież zauważyłby, że w nocy brakuje któregoś chrapiącego pyska. Westchnął, siadając na podłodze w zamyśleniu. Czy ryzykowanie nocnego szwendania się po bibliotece bez Syriusza i Jamesa było dobrym pomysłem? Czego właściwie spodziewał się dowiedzieć z zakazanych ksiąg o swojej mało znanej rodzinie? A jednak chciał spróbować, pójść tam, złapać za spis czarnoksiężników, dotrzeć do tych rodów, których czystość krwi kryła mroczną przeszłość i sprawdzić czy nie było tam przy nich Pettigrewów. Czy może i w jego krwi płynie ambicja, która mogła kosztować jego przodków status, majątek i twarz. Czy było możliwym, aby kiedyś zeszli na złą drogę i dlatego tak mało było na ich temat wiadomo? Nie chciał wierzyć, że należał do aż tak mało interesującej rodziny... Ogromnie się tego obawiał.
Sponsored content

Dormitorium chłopców z VII roku - Page 2 Empty Re: Dormitorium chłopców z VII roku

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach