- Cathal Raven
Cathal Raven [dorosły]
Czw Mar 12, 2015 5:44 pm
Imię i nazwisko: Cathal Raven
Data urodzenia : 05.07.1952
Czystość krwi: Półkrwi
Była szkoła: Hogwart
Praca: Wolny strzelec, doskonały szpieg
Różdżka: Klon, włos z ogona testrala, 14 cali
Ain Eingarp: Stał na przepięknej, zielonej polanie w sercu lasu. Ptaki nuciły jakąś tęskną melodię, którą skądś znał. Sprawiała, że czuł w sobie jakieś szarpanie, coś na granicy bólu i przyjemności. Poprzez śpiew ptaków przebijał się inny dźwięk, pełen radości śmiech. Odwrócił się w jego kierunku, by ujrzeć widok, na który jego serce szarpnęło się boleśnie w piersi. Złociste promienie słońca przedzierały się przez korony drzew, padając wprost na tańczącą postać. Wysoka, smukła kobieta, o najczarniejszych włosach, jakie kiedykolwiek widział. Sunęła lekko po trawie, ledwo muskając ją stopami. Gdy odwróciła się w jego stronę, zobaczył jakże kochaną przez niego twarz. Jej oczy, pełne miłości i akceptacji, nigdy wyrzutu czy urazy. Wyciągała do niego dłoń. Na jej ustach tańczył figlarny uśmiech. Zapraszała go do wspólnej zabawy. Chciał do niej podejść. Chciał poczuć jej ciepłe ramiona opiekuńczo owinięte wokół jego ciała. Lecz gdy zrobił krok do przodu, cały obraz zaczął niknąć. Znów targnął nim potworny ból. Nie chciał pragnień. One tylko rwały na coraz mniejsze kawałki jego i tak postrzępioną duszę.
Przykładowy post:
Wrzesień, 1963
Wyglądał przez okno pociągu pędzącego do jego nowego domu - Hogwartu. Zastanawiał się, czy tam również będzie tak, jak wcześniej. Nie chciał już być osamotniony, potrzebował przyjaciela, ale jego nieufność do innych nie sprzyjała zawieraniu nowych znajomości. Tęsknił za matką. Chciałby, żeby teraz przy nim była. Chciałby poczuć jej zapach i ciepło uśmiechu. Wrócił myślami do dzieciństwa. W jego wspomnieniach mama była najpiękniejszą kobietą. Zawsze roześmianą. A potem nagle zniknęła. Umarła...
Stał na cmentarzu, otoczony tłumem obcych ludzi. Jego mama leżała w drewnianym pudełku. Spała. Chciał podbiec do niej, szarpać za rękaw i prosić by się obudziła. Ale stanowcza ręka ojca trzymała go w miejscu...
Potrząsnął głową, chcąc pozbyć się tego wspomnienia. Nie chciał pamiętać pogrzebu matki. Ani tego, co stało się po nim, w zaciszu ich domu. Jednak wspomnienia zalały go falą tak potężną, że choć bardzo się starał, nie mógł ich powstrzymać.
Znów miał 6 lat. Leżał w ciemnym pokoju, otulony kocem pachnącym matczynymi perfumami. "Mamo" - załkał. "Wróć do nas". Drzwi pokoju nagle się otworzyły, wpuszczając do środka smugę światła z korytarza. W przejściu stał ojciec, chwiejąc się na nogach i bełkocząc coś niezrozumiale. "Tato?" - niepewnie wyszeptał Cathal. "To ty ją zabiłeś." - wysyczał ojciec - "To przez ciebie ona nie żyje! Przez ciebie i twoje dziwactwo!" Cat skulił się w sobie na te słowa. Chciał odpowiedzieć coś ojcu, ale ten stał już przy nim. Zdążył tylko zarejestrować podniesioną pięść, a później okrutny ból zalał jego ciało. Krzyczał, błagał ojca by przestał, lecz ten go nie słuchał. Wpadł w szał. Bił chłopca, dopóki ten nie stracił przytomności.
Cathal całą siłą woli wyrwał się z tego wspomnienia. Po twarzy płynęły mu łzy. Otarł je wierzchem dłoni, ze złością, że znów do tego dopuścił. A przecież miał być silny. Wyrwał się z tego koszmaru, a ojciec już nigdy go nie skrzywdzi. Nikt go nie skrzywdzi. Przed jego oczami ukazał się kolejny obraz. Jego ojciec - potwór, na nim...
"Do końca swojego parszywego życia będziesz płacił za jej śmierć" - słyszał tak znienawidzony przez niego głos potwora. "A teraz tatuś się zabawi" - mówił potwór ściągając spodnie. Nie zważał na krzyki i prośby swojego syna. Cathal miał już dość tego życia. Od lat ojciec go krzywdził, dzieci w szkole śmiały się z niego. Wszyscy wiedzieli co się dzieje w ich domu, lecz nikt nie chciał mu pomóc. "To już ostatni raz" - wyszeptał. "Ostatni raz mnie krzywdzisz, bydlaku!" - krzyknął, zmuszając całą swoją siłę woli, całą swoją magię, która po kryjomu testował, wyrzucając ją z siebie w stronę ojca. Rozległ się potężny huk, od którego zatrzęsły się ściany. Jego oprawca znieruchomiał, ześlizgnął się z niego i padł na ziemię, spazmatycznie łapiąc powietrze. Chłopiec podszedł do niego, spojrzał oczami pełnymi bólu i nienawiści, szepcząc "zdychaj".
Cathal zaciskał powieki, czekając, aż wizja się skończy. "To już nie wróci" - powtarzał to po cichu jak mantrę. "Jesteś wolny. Jesteś silny. Nic ci nie grozi" - tłumaczył sam sobie. Spojrzał na swoje odbicie w szybie. Patrzył na niego chłopiec, z wojowniczym wyrazem twarzy i stalowym spojrzeniem. "Zaczynasz nowe życie" - rzekł do odbicia. "Nie zniszcz tego."
********
1978
Znów stał na peronie, czekając na przyjazd pociągu. To był jego przyjaciel. Jedyny, stały, niezmienny. Zaprzyjaźnił się z nim gdy miał 11 lat i po raz pierwszy jechał do Hogwartu. Podróż ta oferowała mu nowy start, inne życie. Pamiętał jak dziś te wszystkie lata spędzone za murami starego zamku. To były dobre czasy. Czuł wtedy, że gdzieś należy, mimo iż był samotny. Niektórzy go unikali, widząc jego twarde, niedostępne spojrzenie, inni zazdrościli mu jego talentu na lekcjach transmutacji. W mgnieniu oka potrafił przyswoić sobie kolejne zaklęcia.. Wystarczyło, że chciał się tego nauczyć. Nigdy nie miał problemów w nauce, nawet w szkole mugoli szybko chłonął podawane przez nauczycieli informacje. Pamiętał, jak pomagał kolegom z dormitorium w odrabianiu prac domowych. Wtedy chciał do nich należeć. Chciał stworzyć z nimi grupę przyjaciół. Bardzo szybko jednak zrozumiał, że oni go tylko wykorzystywali, ot, zwykły kujon, który odrobi za nich lekcje. Żaden z nich go nie lubił. Od tamtej pory nie wysilał się już.
Przesuwał w głowie urywki wspomnień, nie skupiając się na żadnym szczególnym. Widział siebie, jako chłopca, którego inni unikali. Widział nastolatka, który walczył o przetrwanie. Przed jego oczami pojawił się moment ukończenia Hogwartu. Zaproponowano mu pracę w Ministerstwie Magii, jednak odrzucił ofertę. Nie potrafił ufać innym, a bez zaufania nie było mowy o dobrej pracy zespołowej. Dlatego został wolnym strzelcem. Przez pierwsze dwa lata po zakończeniu edukacji żył wśród mugoli. Dużo trenował w walce z mieczem. Został zawodowcem. Najlepszym szpiegiem. Jednak nie czuł się wśród nich dobrze. Musiał ukrywać fakt, że jest czarodziejem. Postanowił więc wrócić do Londynu. Do miejsca, które stało się jego domem.
Gdy pociąg nadjechał, wsiadł i ruszył na poszukiwanie pustego przedziału. Wszyscy schodzili mu z drogi. Unikali go, jak gdyby był chodzącą śmiercią. W zasadzie wcale im się nie dziwił. Wiedział, jak wygląda. Muskularny mężczyzna, mierzący 189 cm wzrostu, w czarnym prochowcu. Zimne spojrzenie szaro-niebieskich oczu zatrzymywało innych w miejscu. Mężczyźni czuli się przy nim niepewnie, kobiety lgnęły doń jak muchy do lepu. Jego ogorzała od słońca skóra i mięśnie rozwinięte wskutek ciężkiego treningu działały na nie jak magnes. Jednak teraz nie potrzebował kobiety. Potrzebował pracy.
******
Od kilku godzin błąkał się po ulicach Londynu. Zaczynało robić się chłodno, powoli nad miastem zapadał zmrok. Wsunał dłoń do kieszeni i zacisnął ją na schowanym tam nożu. To był rytualny nóż celtycki, należący do jego rodu od pokoleń. Do rodu jego matki...
Cathal kopnął się mentalnie. Nigdy więcej wspomnień. One nie wróżyły nic dobrego. Chłodny wiatr targnął połami jego płaszcza. Nagle zapragnął znów napić się karmelowego piwa, tak jak kiedyś. Skierował swe kroki w stronę Hogsmeade, ciesząc się, że czeka go taki spacer. Będzie miał czas, by zastanowić się co dalej..
Data urodzenia : 05.07.1952
Czystość krwi: Półkrwi
Była szkoła: Hogwart
Praca: Wolny strzelec, doskonały szpieg
Różdżka: Klon, włos z ogona testrala, 14 cali
Ain Eingarp: Stał na przepięknej, zielonej polanie w sercu lasu. Ptaki nuciły jakąś tęskną melodię, którą skądś znał. Sprawiała, że czuł w sobie jakieś szarpanie, coś na granicy bólu i przyjemności. Poprzez śpiew ptaków przebijał się inny dźwięk, pełen radości śmiech. Odwrócił się w jego kierunku, by ujrzeć widok, na który jego serce szarpnęło się boleśnie w piersi. Złociste promienie słońca przedzierały się przez korony drzew, padając wprost na tańczącą postać. Wysoka, smukła kobieta, o najczarniejszych włosach, jakie kiedykolwiek widział. Sunęła lekko po trawie, ledwo muskając ją stopami. Gdy odwróciła się w jego stronę, zobaczył jakże kochaną przez niego twarz. Jej oczy, pełne miłości i akceptacji, nigdy wyrzutu czy urazy. Wyciągała do niego dłoń. Na jej ustach tańczył figlarny uśmiech. Zapraszała go do wspólnej zabawy. Chciał do niej podejść. Chciał poczuć jej ciepłe ramiona opiekuńczo owinięte wokół jego ciała. Lecz gdy zrobił krok do przodu, cały obraz zaczął niknąć. Znów targnął nim potworny ból. Nie chciał pragnień. One tylko rwały na coraz mniejsze kawałki jego i tak postrzępioną duszę.
Przykładowy post:
Wrzesień, 1963
Wyglądał przez okno pociągu pędzącego do jego nowego domu - Hogwartu. Zastanawiał się, czy tam również będzie tak, jak wcześniej. Nie chciał już być osamotniony, potrzebował przyjaciela, ale jego nieufność do innych nie sprzyjała zawieraniu nowych znajomości. Tęsknił za matką. Chciałby, żeby teraz przy nim była. Chciałby poczuć jej zapach i ciepło uśmiechu. Wrócił myślami do dzieciństwa. W jego wspomnieniach mama była najpiękniejszą kobietą. Zawsze roześmianą. A potem nagle zniknęła. Umarła...
Stał na cmentarzu, otoczony tłumem obcych ludzi. Jego mama leżała w drewnianym pudełku. Spała. Chciał podbiec do niej, szarpać za rękaw i prosić by się obudziła. Ale stanowcza ręka ojca trzymała go w miejscu...
Potrząsnął głową, chcąc pozbyć się tego wspomnienia. Nie chciał pamiętać pogrzebu matki. Ani tego, co stało się po nim, w zaciszu ich domu. Jednak wspomnienia zalały go falą tak potężną, że choć bardzo się starał, nie mógł ich powstrzymać.
Znów miał 6 lat. Leżał w ciemnym pokoju, otulony kocem pachnącym matczynymi perfumami. "Mamo" - załkał. "Wróć do nas". Drzwi pokoju nagle się otworzyły, wpuszczając do środka smugę światła z korytarza. W przejściu stał ojciec, chwiejąc się na nogach i bełkocząc coś niezrozumiale. "Tato?" - niepewnie wyszeptał Cathal. "To ty ją zabiłeś." - wysyczał ojciec - "To przez ciebie ona nie żyje! Przez ciebie i twoje dziwactwo!" Cat skulił się w sobie na te słowa. Chciał odpowiedzieć coś ojcu, ale ten stał już przy nim. Zdążył tylko zarejestrować podniesioną pięść, a później okrutny ból zalał jego ciało. Krzyczał, błagał ojca by przestał, lecz ten go nie słuchał. Wpadł w szał. Bił chłopca, dopóki ten nie stracił przytomności.
Cathal całą siłą woli wyrwał się z tego wspomnienia. Po twarzy płynęły mu łzy. Otarł je wierzchem dłoni, ze złością, że znów do tego dopuścił. A przecież miał być silny. Wyrwał się z tego koszmaru, a ojciec już nigdy go nie skrzywdzi. Nikt go nie skrzywdzi. Przed jego oczami ukazał się kolejny obraz. Jego ojciec - potwór, na nim...
"Do końca swojego parszywego życia będziesz płacił za jej śmierć" - słyszał tak znienawidzony przez niego głos potwora. "A teraz tatuś się zabawi" - mówił potwór ściągając spodnie. Nie zważał na krzyki i prośby swojego syna. Cathal miał już dość tego życia. Od lat ojciec go krzywdził, dzieci w szkole śmiały się z niego. Wszyscy wiedzieli co się dzieje w ich domu, lecz nikt nie chciał mu pomóc. "To już ostatni raz" - wyszeptał. "Ostatni raz mnie krzywdzisz, bydlaku!" - krzyknął, zmuszając całą swoją siłę woli, całą swoją magię, która po kryjomu testował, wyrzucając ją z siebie w stronę ojca. Rozległ się potężny huk, od którego zatrzęsły się ściany. Jego oprawca znieruchomiał, ześlizgnął się z niego i padł na ziemię, spazmatycznie łapiąc powietrze. Chłopiec podszedł do niego, spojrzał oczami pełnymi bólu i nienawiści, szepcząc "zdychaj".
Cathal zaciskał powieki, czekając, aż wizja się skończy. "To już nie wróci" - powtarzał to po cichu jak mantrę. "Jesteś wolny. Jesteś silny. Nic ci nie grozi" - tłumaczył sam sobie. Spojrzał na swoje odbicie w szybie. Patrzył na niego chłopiec, z wojowniczym wyrazem twarzy i stalowym spojrzeniem. "Zaczynasz nowe życie" - rzekł do odbicia. "Nie zniszcz tego."
********
1978
Znów stał na peronie, czekając na przyjazd pociągu. To był jego przyjaciel. Jedyny, stały, niezmienny. Zaprzyjaźnił się z nim gdy miał 11 lat i po raz pierwszy jechał do Hogwartu. Podróż ta oferowała mu nowy start, inne życie. Pamiętał jak dziś te wszystkie lata spędzone za murami starego zamku. To były dobre czasy. Czuł wtedy, że gdzieś należy, mimo iż był samotny. Niektórzy go unikali, widząc jego twarde, niedostępne spojrzenie, inni zazdrościli mu jego talentu na lekcjach transmutacji. W mgnieniu oka potrafił przyswoić sobie kolejne zaklęcia.. Wystarczyło, że chciał się tego nauczyć. Nigdy nie miał problemów w nauce, nawet w szkole mugoli szybko chłonął podawane przez nauczycieli informacje. Pamiętał, jak pomagał kolegom z dormitorium w odrabianiu prac domowych. Wtedy chciał do nich należeć. Chciał stworzyć z nimi grupę przyjaciół. Bardzo szybko jednak zrozumiał, że oni go tylko wykorzystywali, ot, zwykły kujon, który odrobi za nich lekcje. Żaden z nich go nie lubił. Od tamtej pory nie wysilał się już.
Przesuwał w głowie urywki wspomnień, nie skupiając się na żadnym szczególnym. Widział siebie, jako chłopca, którego inni unikali. Widział nastolatka, który walczył o przetrwanie. Przed jego oczami pojawił się moment ukończenia Hogwartu. Zaproponowano mu pracę w Ministerstwie Magii, jednak odrzucił ofertę. Nie potrafił ufać innym, a bez zaufania nie było mowy o dobrej pracy zespołowej. Dlatego został wolnym strzelcem. Przez pierwsze dwa lata po zakończeniu edukacji żył wśród mugoli. Dużo trenował w walce z mieczem. Został zawodowcem. Najlepszym szpiegiem. Jednak nie czuł się wśród nich dobrze. Musiał ukrywać fakt, że jest czarodziejem. Postanowił więc wrócić do Londynu. Do miejsca, które stało się jego domem.
Gdy pociąg nadjechał, wsiadł i ruszył na poszukiwanie pustego przedziału. Wszyscy schodzili mu z drogi. Unikali go, jak gdyby był chodzącą śmiercią. W zasadzie wcale im się nie dziwił. Wiedział, jak wygląda. Muskularny mężczyzna, mierzący 189 cm wzrostu, w czarnym prochowcu. Zimne spojrzenie szaro-niebieskich oczu zatrzymywało innych w miejscu. Mężczyźni czuli się przy nim niepewnie, kobiety lgnęły doń jak muchy do lepu. Jego ogorzała od słońca skóra i mięśnie rozwinięte wskutek ciężkiego treningu działały na nie jak magnes. Jednak teraz nie potrzebował kobiety. Potrzebował pracy.
******
Od kilku godzin błąkał się po ulicach Londynu. Zaczynało robić się chłodno, powoli nad miastem zapadał zmrok. Wsunał dłoń do kieszeni i zacisnął ją na schowanym tam nożu. To był rytualny nóż celtycki, należący do jego rodu od pokoleń. Do rodu jego matki...
Cathal kopnął się mentalnie. Nigdy więcej wspomnień. One nie wróżyły nic dobrego. Chłodny wiatr targnął połami jego płaszcza. Nagle zapragnął znów napić się karmelowego piwa, tak jak kiedyś. Skierował swe kroki w stronę Hogsmeade, ciesząc się, że czeka go taki spacer. Będzie miał czas, by zastanowić się co dalej..
- Cara Rhee
Re: Cathal Raven [dorosły]
Sob Mar 14, 2015 6:31 pm
Po wszystkich ustaleniach ogłaszam, AKCEPT!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach