- Zack Raven
[uczeń] Zack Raven
Wto Lis 04, 2014 5:54 pm
Imię i nazwisko: Zack Raven
Data urodzenia: Nieznany jest dzień, ale urodził się w czerwcu 1962 roku. Mimo to obchodził urodziny 29 lipca, gdyż tego dnia został znaleziony pod drzwiami sierocińca
Czystość krwi: Nieczysta
Dom w Hogwarcie: Chciałabym, aby był w Gryfindorze. Jeśli nie pasuje to chcę wiedzieć co mam dodać, lub zmienić.
Różdżka: Olcha, Łza Cerbera, 11,5 cala
Widok z Ain Eingarp:
Stoję przed lustrem, którego nie widzę.
Patrzę, a raczej mam oczy skierowane przed siebie, lecz nic nie widzę.
Ciemność.
Podnoszę swoją dłoń w kierunku rzekomego lustra, które powinno tam być.
Dotykam.
Czuję chłód szkła.
Co tam jest? Czy ktoś mi powie?
Nikt mi nie powie, bo tylko ja mogę zobaczyć swoje pragnienie, ale podejrzewam, że są tam moi rodzice i ja, ale nie jestem niewidomy.
Widzę.
Bawię się.
Ale nie jestem pewny, bo jestem ślepy i nie widzę tego, co się dzieje przede mną.
Odwracam się i na bosych stopach ruszam w kierunku wyjścia.
Skąd wiem gdzie jest?
Magia mi mówi.
Nie wiem jak, ale w jakiś sposób potrafię wyczuć to, co się dzieje wokół mnie, mimo że nie widzę.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Pierwszy rok mojej nauki był słaby. Nie mogłem się zaaklimatyzować, mimo to wiele osób mi pomagało. Nie tak, jak mugole ze sierocińca. Tam mnie unikali. Tu mi pomagają. Jestem szczęśliwy, ale wróćmy do nauki.
Wszedłem razem z resztą osób w moim wieku na salę. Po szmerach, szeptach i innych rzeczach zrozumiałem, że jest ona duża. Nie bałem się tak, jak inni. Nie czuję strachu, bo nic nie widzę, ale przeczuwam, gdzie się wszystko znajduję.
Ktoś położył mi na głowie dużą czapkę, która odezwała się i powiedziała do którego domu należę. Podszedłem do chłopaka, który czekał na mnie przeczuwając, że trafię do tego samego domu i pomógł mi dojść do odpowiedniego stolika.
Nic mi nie wychodziło. Nie potrafiłem żadnych zaklęć, nie potrafiłem wyważyć odpowiedniego eliksiru, nie potrafiłem nic. Każdy wiedział dlaczego, ale wszyscy podejrzewali, że nie jestem czarodziejem. Mimo to miałem różdżkę, która mnie wybrała.
W końcu zacząłem ćwiczyć. Po nocach w pokoju wspólnym. Kolega mi pomagał. Nauczyłem się zaklęć i udało się. Zdałem i nie było żadnych wątpliwości, że jestem czarodziejem.
Następne lata też były dla mnie trudne, ale sobie radzę. Czuję nadal tą samotność. Wiem, że jestem inny, ale nikt mnie nie odrzuca. Dziwnie się z tym czuję.
Moja nauka stoi pod wielkim znakiem zapytania. Mimo to powtórzę jeszcze raz – radzę sobie. Kolega próbuje mi pomóc znaleźć eliksir, który pozwoli odzyskać mi wzrok.
Moja nauka nie jest zła, ale nie jest też dobra.
Przykładowy Post:
Nie wiem jak wyglądam, ale kolega mówi, że jestem wysokim brunetem o szarych oczach. Zapuściłem sobie włosy odrobinę, ale podobno do mnie pasują. Mam jasną karnację. Nie wiem jak wygląda brązowy, ani jaki to jest jasny. Mam w głowie mnóstwo barw, ale nie wiem, jak się te barwy nazywają.
Zawsze chciałem zobaczyć chmury. Jestem ciekawy, czy są naprawdę takie jak owce. No tak, nie wiem, jak wyglądają owce.
Wszedłem na piętro i usłyszałem, jak ktoś się ze mną wita.
- Witaj – odpowiedziałem. Nigdy nie słyszę tego głosu na lekcji, ani u mnie w domu. Mój przyjaciel twierdzi, że rozmawiam z duchem, ale nie wierzę mu.
Ona ma taki piękny głos. Lubię z nią przebywać. Nigdy nie zapytałem, czy jest duchem. Za bardzo bałem się odpowiedzi.
Czuję się wykolejeńcem, ale mam w sobie charyzmę i odwagę. Mimo mojej wady, którą jest ślepota uśmiecham się i żartuję. Dużo osób mnie lubi. Często to ja idę na zwiady, gdy moi koledzy chcą zrobić komuś jakiś żart, bo tylko ja jedyny potrafię wyczuć kogoś, kto się zbliża. Nie wiem jak to się dzieje, ale dzięki magii czuję wszystko to, co dzieje się wokół mnie. To dlatego wśród mugoli byłem dziwakiem. Nigdy nie potrzebowałem tego badyla do poruszania się, a jak byłem wściekły działy się wokół mnie dziwne rzeczy, których nie rozumiałem.
Usiadłem na ziemi i wbiłem tępy wzrok przed siebie.
- Powiedz mi jak tutaj wygląda – szepnąłem, ale nie czułem żadnych drgań. Tak jakby nikogo tu nie było. Wiem, że ona nie żyje, ale jednak chcę myśleć, że jest dziewczyną… żywą dziewczyną.
- Wąski, szary korytarz, na ziemi czerwony dywan, wszędzie obrazy i posągi pod ścianą z pochodniami. Ładnie tu, Zack – szepnęła mi na ucho. Moje powieki opadły.
Jej głos był taki piękny.
- Zack!- usłyszałem wołanie mojego przyjaciela. Wstałem.
- Jest tu jeszcze?- zapytałem.
- Nie – usłyszałem smutek w jego głosie. Nie wiedziałem, dlaczego go dobija myśl, że jej nie ma.
- Chodź. Idziemy do siebie. Chłopacy znowu coś wymyślili – uśmiechnąłem się szeroko i ruszyłem za nim.
Nie jestem ciotą, nie jestem łamagą, czy też płaczliwym chłopcem. Staram się, jestem odważny, wesoły i szczęśliwy, że tu trafiłem, bo tu jest więcej magii niż wśród mugoli i to pomaga mi w poruszaniu się.
A! Zapomniałem wspomnieć, że zawsze poruszam się na bosych stopach.
Data urodzenia: Nieznany jest dzień, ale urodził się w czerwcu 1962 roku. Mimo to obchodził urodziny 29 lipca, gdyż tego dnia został znaleziony pod drzwiami sierocińca
Czystość krwi: Nieczysta
Dom w Hogwarcie: Chciałabym, aby był w Gryfindorze. Jeśli nie pasuje to chcę wiedzieć co mam dodać, lub zmienić.
Różdżka: Olcha, Łza Cerbera, 11,5 cala
Widok z Ain Eingarp:
Stoję przed lustrem, którego nie widzę.
Patrzę, a raczej mam oczy skierowane przed siebie, lecz nic nie widzę.
Ciemność.
Podnoszę swoją dłoń w kierunku rzekomego lustra, które powinno tam być.
Dotykam.
Czuję chłód szkła.
Co tam jest? Czy ktoś mi powie?
Nikt mi nie powie, bo tylko ja mogę zobaczyć swoje pragnienie, ale podejrzewam, że są tam moi rodzice i ja, ale nie jestem niewidomy.
Widzę.
Bawię się.
Ale nie jestem pewny, bo jestem ślepy i nie widzę tego, co się dzieje przede mną.
Odwracam się i na bosych stopach ruszam w kierunku wyjścia.
Skąd wiem gdzie jest?
Magia mi mówi.
Nie wiem jak, ale w jakiś sposób potrafię wyczuć to, co się dzieje wokół mnie, mimo że nie widzę.
Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie:
Pierwszy rok mojej nauki był słaby. Nie mogłem się zaaklimatyzować, mimo to wiele osób mi pomagało. Nie tak, jak mugole ze sierocińca. Tam mnie unikali. Tu mi pomagają. Jestem szczęśliwy, ale wróćmy do nauki.
Wszedłem razem z resztą osób w moim wieku na salę. Po szmerach, szeptach i innych rzeczach zrozumiałem, że jest ona duża. Nie bałem się tak, jak inni. Nie czuję strachu, bo nic nie widzę, ale przeczuwam, gdzie się wszystko znajduję.
Ktoś położył mi na głowie dużą czapkę, która odezwała się i powiedziała do którego domu należę. Podszedłem do chłopaka, który czekał na mnie przeczuwając, że trafię do tego samego domu i pomógł mi dojść do odpowiedniego stolika.
Nic mi nie wychodziło. Nie potrafiłem żadnych zaklęć, nie potrafiłem wyważyć odpowiedniego eliksiru, nie potrafiłem nic. Każdy wiedział dlaczego, ale wszyscy podejrzewali, że nie jestem czarodziejem. Mimo to miałem różdżkę, która mnie wybrała.
W końcu zacząłem ćwiczyć. Po nocach w pokoju wspólnym. Kolega mi pomagał. Nauczyłem się zaklęć i udało się. Zdałem i nie było żadnych wątpliwości, że jestem czarodziejem.
Następne lata też były dla mnie trudne, ale sobie radzę. Czuję nadal tą samotność. Wiem, że jestem inny, ale nikt mnie nie odrzuca. Dziwnie się z tym czuję.
Moja nauka stoi pod wielkim znakiem zapytania. Mimo to powtórzę jeszcze raz – radzę sobie. Kolega próbuje mi pomóc znaleźć eliksir, który pozwoli odzyskać mi wzrok.
Moja nauka nie jest zła, ale nie jest też dobra.
Przykładowy Post:
Nie wiem jak wyglądam, ale kolega mówi, że jestem wysokim brunetem o szarych oczach. Zapuściłem sobie włosy odrobinę, ale podobno do mnie pasują. Mam jasną karnację. Nie wiem jak wygląda brązowy, ani jaki to jest jasny. Mam w głowie mnóstwo barw, ale nie wiem, jak się te barwy nazywają.
Zawsze chciałem zobaczyć chmury. Jestem ciekawy, czy są naprawdę takie jak owce. No tak, nie wiem, jak wyglądają owce.
Wszedłem na piętro i usłyszałem, jak ktoś się ze mną wita.
- Witaj – odpowiedziałem. Nigdy nie słyszę tego głosu na lekcji, ani u mnie w domu. Mój przyjaciel twierdzi, że rozmawiam z duchem, ale nie wierzę mu.
Ona ma taki piękny głos. Lubię z nią przebywać. Nigdy nie zapytałem, czy jest duchem. Za bardzo bałem się odpowiedzi.
Czuję się wykolejeńcem, ale mam w sobie charyzmę i odwagę. Mimo mojej wady, którą jest ślepota uśmiecham się i żartuję. Dużo osób mnie lubi. Często to ja idę na zwiady, gdy moi koledzy chcą zrobić komuś jakiś żart, bo tylko ja jedyny potrafię wyczuć kogoś, kto się zbliża. Nie wiem jak to się dzieje, ale dzięki magii czuję wszystko to, co dzieje się wokół mnie. To dlatego wśród mugoli byłem dziwakiem. Nigdy nie potrzebowałem tego badyla do poruszania się, a jak byłem wściekły działy się wokół mnie dziwne rzeczy, których nie rozumiałem.
Usiadłem na ziemi i wbiłem tępy wzrok przed siebie.
- Powiedz mi jak tutaj wygląda – szepnąłem, ale nie czułem żadnych drgań. Tak jakby nikogo tu nie było. Wiem, że ona nie żyje, ale jednak chcę myśleć, że jest dziewczyną… żywą dziewczyną.
- Wąski, szary korytarz, na ziemi czerwony dywan, wszędzie obrazy i posągi pod ścianą z pochodniami. Ładnie tu, Zack – szepnęła mi na ucho. Moje powieki opadły.
Jej głos był taki piękny.
- Zack!- usłyszałem wołanie mojego przyjaciela. Wstałem.
- Jest tu jeszcze?- zapytałem.
- Nie – usłyszałem smutek w jego głosie. Nie wiedziałem, dlaczego go dobija myśl, że jej nie ma.
- Chodź. Idziemy do siebie. Chłopacy znowu coś wymyślili – uśmiechnąłem się szeroko i ruszyłem za nim.
Nie jestem ciotą, nie jestem łamagą, czy też płaczliwym chłopcem. Staram się, jestem odważny, wesoły i szczęśliwy, że tu trafiłem, bo tu jest więcej magii niż wśród mugoli i to pomaga mi w poruszaniu się.
A! Zapomniałem wspomnieć, że zawsze poruszam się na bosych stopach.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach