Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
- Marcowy Zając
Re: Stół Kapelusznika
Wto Mar 17, 2015 10:42 pm
Do niektórych rzeczy nigdy nie można się przyzwyczaić, mimo iż są długo i znane im od lat, wieków, miesięcy... Minut. Właściwie nie wiedzieli, ile trwa ich egzystencja w tym przedziwnym, magicznym świecie, gdzie nic nie było proste. Po prostu tu byli, wiedzieli, wszystko wydawało się odpowiednie i znane. Wszystko wokół, zupełnie jakby narodzili się w tym świecie. I od razu stali się dorosłymi istotami, znającymi swoją rolę...
Tak, Marcowa znała ją doskonale! Bez wątpienia, wiedziała, co ma robić w tym świecie! Ciągle uciekać, bawić się, walczyć i pić herbatę. Oddawać jej cześć, razem z Kapelusznikiem u boku i śpiącym Susłem, który całą swoją świadomość oddawał ukochanej herbatce.
Ponoć każdy odczuwał jej smak inaczej, czy to nie prawda?
Ile radości sprawilo Zającowi, kiedy Szalony wrócił do siebie! Niemal od razu rozpromieniła się jak ciepłe słoneczko, uniosła dłonie i zaraz filiżaneczki zaczęły ustawiać się na swoich miejscach, imbryczki napełniały je herbatą, a wielki tort znów podzielił się na babeczki. Ustawił w wielki, wspaniały stosik.
Szli na bal! Cudowny bal!
- Panienko droga, cóż za okropnie nieodpowiednio panienka się wybrała! Bal cudowny bal wspaniały! Nie można iść tak, o nie! - powiedziała Marcowa, po czym wyciągnęła swój ukochany imbryczek. Ach, wyglądał on jeszcze zgrabniej niż inne, miał swoje cudowne, okrągłe kształty, a na samym środku białej porcelany przechodził typowo zajęczy, brązowy wzorek.
Stanęła tuż przy dziewczynie i porcję herbaty wylała wprost na nią! Herbata, moi drodzy, moc ma wielką, nieokiełznaną. I zamiast zmoczyć całkowicie zwyczajną dziewczynkę, całkowicie ją.. zmieniła! Sukienkę zmieniła na kolorową, cudowną, w kropki, kratki, których wszystkie kolory się trzymały, fartuszek na niefartuszkowy, a buty na dwa różne. No i maska. Tak, maska znalazła się na jej oczach.
Maski dla niej i dla Kapelusznika były już zupelnie inne, bo zrobione z babeczek, które nawinęły się po drodze. Czerwone, ozdobne, które założyć mieli na nos. Podała jedną z nich Kapelusznikowi, a sama poczęła się szykować. Przesunęła dłonią po uszach, rozczochrała włosy, wyciągnęła z nich gałęzie. Ubranie, zupełnie idealnie niedopasowane do siebie, tylko poprawiła, bo przecież było doskonałe - zarówno ciężkie buty, z wojska wręcz wyjęte, jak i kraciaste podkolanówki, ciemne spodenki, niebieska koszulka na ramiączkach i brązowa marynarka. Do tego najróżniejsze ozdoby... Cudownie, idealnie na bal.
I jeszcze tylko maska, którą wsunęła na twarz, po czym wzięła dziewczynę za ramię, pod rękę.
- Pędźmy! Nie można pozwolić czekać Królowej!
[robię wam zt x3, następna akcja juz na balu]
Tak, Marcowa znała ją doskonale! Bez wątpienia, wiedziała, co ma robić w tym świecie! Ciągle uciekać, bawić się, walczyć i pić herbatę. Oddawać jej cześć, razem z Kapelusznikiem u boku i śpiącym Susłem, który całą swoją świadomość oddawał ukochanej herbatce.
Ponoć każdy odczuwał jej smak inaczej, czy to nie prawda?
Ile radości sprawilo Zającowi, kiedy Szalony wrócił do siebie! Niemal od razu rozpromieniła się jak ciepłe słoneczko, uniosła dłonie i zaraz filiżaneczki zaczęły ustawiać się na swoich miejscach, imbryczki napełniały je herbatą, a wielki tort znów podzielił się na babeczki. Ustawił w wielki, wspaniały stosik.
Szli na bal! Cudowny bal!
- Panienko droga, cóż za okropnie nieodpowiednio panienka się wybrała! Bal cudowny bal wspaniały! Nie można iść tak, o nie! - powiedziała Marcowa, po czym wyciągnęła swój ukochany imbryczek. Ach, wyglądał on jeszcze zgrabniej niż inne, miał swoje cudowne, okrągłe kształty, a na samym środku białej porcelany przechodził typowo zajęczy, brązowy wzorek.
Stanęła tuż przy dziewczynie i porcję herbaty wylała wprost na nią! Herbata, moi drodzy, moc ma wielką, nieokiełznaną. I zamiast zmoczyć całkowicie zwyczajną dziewczynkę, całkowicie ją.. zmieniła! Sukienkę zmieniła na kolorową, cudowną, w kropki, kratki, których wszystkie kolory się trzymały, fartuszek na niefartuszkowy, a buty na dwa różne. No i maska. Tak, maska znalazła się na jej oczach.
Maski dla niej i dla Kapelusznika były już zupelnie inne, bo zrobione z babeczek, które nawinęły się po drodze. Czerwone, ozdobne, które założyć mieli na nos. Podała jedną z nich Kapelusznikowi, a sama poczęła się szykować. Przesunęła dłonią po uszach, rozczochrała włosy, wyciągnęła z nich gałęzie. Ubranie, zupełnie idealnie niedopasowane do siebie, tylko poprawiła, bo przecież było doskonałe - zarówno ciężkie buty, z wojska wręcz wyjęte, jak i kraciaste podkolanówki, ciemne spodenki, niebieska koszulka na ramiączkach i brązowa marynarka. Do tego najróżniejsze ozdoby... Cudownie, idealnie na bal.
I jeszcze tylko maska, którą wsunęła na twarz, po czym wzięła dziewczynę za ramię, pod rękę.
- Pędźmy! Nie można pozwolić czekać Królowej!
[robię wam zt x3, następna akcja juz na balu]
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach