Go down
Snowdrop W. Everett
Oczekujący
Snowdrop W. Everett

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Pon Lut 08, 2016 10:21 pm
Prezenty które dostawała od rodziców, nie były bardzo wymyślne. Zazwyczaj ograniczali się do książek o rożnych gatunkach zwierząt (sporo się już tego zebrało) lub właśnie nowego zwierzaka. A skoro miała już 3 własne zwierzątka i wiele którymi zajmowała się wspólnie z rodzicami, kolejny pupil nie był jej potrzebny do szczęścia - co nie oznacza, że nie chciała kolejnego zwierzaka.
- To już 17 książka o zwierzętach, którą dostałam. Gdybyś kiedykolwiek chciała  jakąś pożyczyć, to złap mnie na korytarzu. - Uśmiechnęła się i odłożyła książkę obok siebie. Wątpiła aby ktokolwiek miał ochotę pożyczyć od niej książkę o zwierzętach lub ich symbolice różnych zjawisk, roślin i kolorów, a to były jedyne, oprócz szkolnych, które posiadała. Fakt, iż Elizabeth jest duchem wcale nie sprawiał, że miała ochotę zmienić zdanie.
- Mogę cię spytać, jak to jest przenikać przez innych? - Powiedziała dosyć niepewnym tonem. Nie chciała jej urazić w żaden sposób, ale to była jej pierwsza rozmowa z duchem i trochę bała się słów wylatujących z własnych ust. Nie wiedziała co Puchonka może uznać za obrazę, a w jej głowie roiło się od pytań. Przecież w Hogwarcie były inne duchy, a mimo to panna Everett wydwała się sądzić, iż okazja do rozmowy z jednym może nie powrócić zbyt szybko.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Sob Lut 20, 2016 2:44 pm
Uniosła lekko brew ze zdziwienia, kiedy usłyszała, że dziewczyna posiada tak wiele książek, sama za życia by chciała tyle mieć,  ale niestety nie mogła. Mimo to na jej ustach zagościł uśmiech.
-Sama bym chciała mieć tak wiele ksiąg wiec gdybym żyła niesamowicie bym ci zazdroscila   - odpowiedziała wesoło i trzymając swoje kostki lekko się kiwala tak, że co jakiś czas częściowo przenikała przez ścianę plecami.
-Hm ja jako tako tego nie odczuwam. Czasami czuje jakby zimno kiedy przechodzę przez ściany czy ludzi lecz szybko stało się dla mnie czymś naturalnym jak dla żyjących oddychanie - wytlumaczyla dziewczynie bez żadnej krempacji, bo to nie była żadna tajemnica, każdy duch w tym zamku tak robił jakby było to coś co mogli po swojej śmierci. Taki tam lvl up.

/najmocniej cie przepraszam że Ci tak długo nie odpisywałam, teraz będę to robić regularnie ^^
Snowdrop W. Everett
Oczekujący
Snowdrop W. Everett

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Nie Lut 21, 2016 11:00 pm
Posiadanie tylu książek było dla niej normalne, chociaż ich tematyka zazwyczaj ograniczała się do magicznych i nie magicznych stworzeń, oraz ich symboliki - która była jej ulubionym tematem rozmów. Bo kto niechciałby usłyszeć czegoś w stylu "Jesteś namiętny jak królik"? Komplement idealny na każdą okazje, gwarancja sukcesu i wiecznego szczęścia w związku.
- Często mi się nudzi, więc dużo czytam... ale to zazwyczaj książki w jednej tematyce... więc w sumie nie jest to jakaś pokaźna... kolekcja... - W pewnym momencie dotarła do niej realność tej rozmowy. Tak, rozmawiała z duchem, lecz Elizabeth też kiedyś żyła. Czysto teoretycznie, Snow rozmawiała właśnie z człowiekiem, co jednocześnie ją przeraziło oraz zdenerwowało. Ogarnięta czymś w rodzaju paniki, co jednak nią nie było, ponieważ jeszcze nie leżała na ziemi i nie zanosiła się płaczem, spojrzała na dziewczynę i przyjrzała się jej.
Miała ręce, miała nogi, potrafiła mówić... tyle wystarczyło aby Gryfonka nagle poczuła nieodpartą chęć powrotu do swojego dormitorium i schowania się pod kocem na resztę miesiąca.
- W-wybaczysz mi... jeśli o-odejdę...? Właśn-nie sobie o czymś... przypo... mniałam... - Uśmiechnęła się nerwowo i pogładziła brzeg książki, jakby głaskała małego zwierzaczka - z czułością i delikatnością. Następnie objęła tom swoimi rękoma, jednoczenie przyciskając go do piersi i wstała z parapetu. Czuła się źle zostawiając Elizabeth samą, a jednak czuła ulge wiedząc, iż niedługo będzie spokojnie mogła pogrążyć się w lekturze, zdala od istot ludzkich.
- Do zobaczenia... Elizabeth...! - Pomachała szybko w stronę dziewczyny, po czym szybkim krokiem ruszyła korytarzem, przeciskając się między stłoczonymi uczniami.

[z.t]
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Pon Lut 22, 2016 12:35 am
Dziewczyna lekko się usmiechnela pod nosem. Książki to fajna rzecz,  szkoda, że teraz nie może tego robić. W końcu nikt nie może posiadać wszystko tego czego pragnie.
- Jasne, że się nic się stanie - odpowiedziała spokojnie widząc iż gdzieś się jej bardzo spieszylo. Pomachała jej na do widzenia. Sama po chwili wstala z parapetu by zaraz przeniknąć przez ścianę i zniknąć.

Z.t
Snowdrop W. Everett
Oczekujący
Snowdrop W. Everett

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Pon Lut 29, 2016 9:49 pm
Parapet na pierwszym piętrze był jej ulubionym miejscem, zaraz po błoniach, do spędzania wolnego czasu. Nic więc dziwnego, że to właśnie tutaj nożna było spotkać ją najczęściej. Zwykle siedzącą bokiem do okna, ponieważ lubiła przez nie patrzeć, z książką na kolanach. Można tylko zastanawiać się co by zrobiła, gdyby nagle nie mogła zagłębić się w lekturze, bo ktoś inny zdążył zająć jej miejsce.
Po pięciu latach ten dzień w końcu nadszedł. Gdy tylko zbliżyła się do parapetu, jej oczom ukazał się szokujący widok - jakąś dziewczyna siedziała na parapecie i rysowała sobie w najlepsze, nawet nie zwracając uwagi na przechodzących uczniów. Najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy, że oprócz niej w Hogwarcie są też inni ludzie, którzy może mają ochotę usiąść na tym głupim kawałku kamienia.
Super, po prostu świetnie.
Idź tam i powiedz jej żeby się przesunęła.
Dasz radę Snow, dasz... Kurczaczki.

Nie miała co zrobić z zaistniałą sytuacją. Mogła jedynie stać i patrzeć jak tyłek tej dziewczyny bezcześci jej ukochany parapet. Bo co ma zrobić? Podejść do niej? Nie , nie, nie. Może właśnie o to w tym wszystkim chodzi! Może wszyscy uczniowie Hogwartu zmówili się, aby sprowokować ją do nawiązania z nimi kontaktu. Chcieli by tak znająca się na zwierzętach osoba jak ona, pomagała im s lekcjach z ONMS. Ona ich już przejrzała... Podstępnie ludzie. Nie dość, że zajmowali jej miejsce, to jeszcze z premedytacją popychali ją przechodząc obok. Niby stoi na środku, niby blokuje przejście. I chociaż rzeczywiście stała na samym środku korytarza, nie ruszyła się. Stała jak kamienny posąg z oczami wplepionymi w rysującą puchonkę.
Dłoń w której trzymała ołówek, ruszała się z taką delikatnością. Trochę jak skrzydła ptaków w locie. Góra i dół, lewo i praaa...
- Aaaa! - Ktoś z całej siły popchnął ją na ścianę. Oczywiście, trochę (a nawet bardzo) zabolało. Ale to był ten przełomowy moment. Ten kopniak którego tak bardzo potrzebowała, by zacząć działać. Rzecz jasna ciągle nie miała zamiaru się odzywać, ale znalazła bardzo skuteczną taktykę bojową - wcisnęła się w kąt parapetu.
Trochę chamsko... Ale jak skutecznie!
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Wto Mar 01, 2016 6:23 pm
Znudzona po zajęciach, które tak ją przytłoczyły. Na całe szczęścia miała kilka swoich ulubionych miejsc w Hogwarcie, w których mogła przebywać po ciężkich dniach. Może akurat parapet na I piętrze nie był najczęściej odwiedzanym przez nią miejscem, ale zaliczał się do tych miłych i dających możliwość rysowania. To jej się bardzo podobało w szkole. Tyle miejsc do odkrycia, tyle zaułków, których jeszcze nie znała. Nie miała zamiaru rezygnować z tej możliwości i po zakończeniu Zielarstwa poszła w stronę okna z widokiem na błonia.
Zasiadła na długim, kamiennym parapecie i po prostu zaczęła rysować to co widziała. Dzisiejszy dzień nie należał do pięknych, bo dosłownie przed chwilą przestało padać. Dzięki temu jednak przebijające słońce dawało idealne światło na drzewa i jezioro. Bez zawahania zaczęła machać ręką, w której trzymała ołówek. Precyzyjnie szkicowała różne kształty.
Ludzie wokół niej przechodzili cały czas. Nie przeszkadzało jej to, bo zdążyła nauczyć się wyłączać w takich sytuacjach. Skupiona na swojej pracy nie zwracała uwagi na nic co się wokół nie działo. Teraz pergamin i ołówek byli jej przyjaciółmi.
Nagle jednak coś ją wyrwało z transu. Podniosła wzrok do góry i ujrzała blondynkę z czerwonymi kolorami na szacie. Dopiero po chwili zorientowała się co mogło się stać (Powell i jej niezwykły orient). Podniosła się szybko z miejsca zostawiając swoje rzeczy i podeszła do Gryfonki.
- Nic ci się nie stało? Wszystko dobrze? - powiedziała nadopiekuńczym głosem.
Zaczęła się martwić o dziewczynę, która była wbita wręcz w parapet. Przyglądała jej się uważnie by dostrzec jakaś reakcję.


Ostatnio zmieniony przez Nathan Powell dnia Nie Lut 12, 2017 2:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
Snowdrop W. Everett
Oczekujący
Snowdrop W. Everett

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Czw Mar 03, 2016 10:16 pm
Nie żeby Snowdrop nigdy nie lubiła być wbijana w parapet, przecież robiła to nałogowo, jednak tym razem jakoś nie czuła się komfortowo. Tyle ludzi patrzyło się na nią, jak na jakiegoś klauna, który właśnie zaprezentował jakąś niezbyt wyszukaną sztuczkę. Starała się nie zwracać na to uwagi. Ba! Wkładała w to całą swoją energię! Nic nie denerwowało jej bardziej, a trzeba przyznać że była osobą cierpliwą i wyrozumiałą, niż to jak bezsensownie zachowywali się ludzie. Wszyscy jak stado sępów obserwowali każdy jej ruch, licząc na jedno małe potknięcie, z którego będą mogli się śmiać do momentu, w którym ktoś inny nie zrobi z siebie kolejnej sensacji.
Powoli podnosząc się, jednocześnie obserwowała uczniów zgromadzonych na około. Nie była jej potrzeba widownia, sama była w stanie poradzić sobie z wstanie z podłogi. Naprawdę, nie była ciapą. Co chyba dotarło do zebranych przy niej spępów, ponieważ wszyscy odeszli, jakby nagle przypominając sobie o milionie zajęć i prac domowych. No prawie wszyscy... została jedna dziewczyna. Owa puchonka, która jeszcze sekundę wcześniej siedziała na parapecie i rysowała sobie beztrosko. Stała tuż obok i pochylała się na Snow i to prawdopodobnie nie po to by lepiej przyjrzeć się pięknie, lub nie, umytej podłodze. Otrzepała swoją szatę i przyjrzała się jej badawczo.
- Ekhm... Nie. - Szybko, krótko i na temat. Tak jak lubiła w rozmowach - ogranicz kontakt do minimum. Przeszła obok puchonki, zręcznie ją mijając i usiadła na parapecie. Szybko wyciągnęła niewielką książeczkę i zaczęła czytać, jednocześnie całkowicie skupiając się na tym, co oznaczają poszczególne rośliny.  Co jakiś czas rzucała tylko szybkie spojrzenia w stronę Nathalie, by upewnić się, że dziewczyna nie podchodzi zbyt blisko, tym samym naruszając jej przestrzeń osobistą.
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Czw Mar 03, 2016 10:46 pm
Reakcja poszkodowanej dziewczyny zupełnie zbiła z tropu Puchonkę. Nie wiedziała, że jest aż tak okropna. Gryfonka, z tego co zdążyła się już zorientować, nie była zbyt uprzejma. Nath rozumiała jeśli ktoś nie miał ochoty na towarzystwo, ale żeby tak. Chciała jedynie pomóc, ale jak widać nie było to potrzebne. Trochę to zaskoczyło blondynkę i nieco poirytowało.
Postanowiła nie zwracać już na to uwagi i ruszyła do swojego miejsca. Na całe szczęście nieznajoma zostawiła trochę miejsca też dla niej. Podniosła swoje papierki i zasiadła ponownie na parapecie. Spojrzała przez okno by kolejny raz objąć dobry kąt. Niestety przez ten moment światło zdążyła się trochę zmienić. Nathalie zacisnęła swoje usta w cienką linię i próbowała naprawić rysunek.
Momentami zerkała na Gryfonkę, bo czuła jej wzrok na sobie, ale gdy tylko unosiła głowę, ta była zasłonięta książką. Nie wiedziała do końca czy to ona ma jakieś zwidy, czy naprawdę ktoś ją obserwuje. Postanowiła jednak nie przejmować się tym faktem. Nawet jeśli w jakikolwiek sposób dziewczyna patrzyła na nią to nie miała zamiaru nic z tym zrobić.
Nie zachowała się do mnie uprzejmie! Nie była nawet na tyle kulturalna by podziękować, że chciałam jej pomóc, że się zmartwiłam! Reszta się jedynie gapiła i nic by nie zrobili! Czemu muszę spotykać na swojej drodze takich ludzi?
Krzyczała, prowadząc monolog wewnętrzny i dalej próbowała nanieść poprawki na swój obrazek, ale nic jej nie wychodziło.
- Szlag! - powiedziała z poirytowaniem i zgniotła pergamin.
Nie patrząc nawet na reakcje towarzyszki, zwróciła wzrok w stronę okna i zastygła tak by móc się uspokoić.
Snowdrop W. Everett
Oczekujący
Snowdrop W. Everett

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Pią Mar 04, 2016 12:42 am
Co prawda Nathalie wyglądała na oburzoną, jednak gryfonce odpowiadało to bardziej niż powinno. Obrażony człowiek to taki, który nie chce z tobą rozmawiać. Idealny człowiek to taki, który nie chce z tobą romawiać. Oznaczało to, że obrażenia ludzie byli tymi idealnymi do towarzystwa. Nic nie powiedzą, poślą groźne spojrzenie i się odwrócą. Jak można wymagać czegokolwiek więcej od życia.
Pochłonięta lekturą nawet nie zwróciła uwagi na to co robi puchonka. Jedynie delikatnie się odsunęła gdy ta usiadła obok. Dobra, była ciekawa co rysuje żółta, jednak właśnie przeżywała szok po przeczytaniu jak niespodziewanie żółta róża okazała się symbolem zazdrości. Zwykła róża - oznaczająca miłość - była tak przewidywalna, iż symbolika różnych jej gatunków wydała jej się niesamowicie fascynująca i zadziwiającą. Kto spodziewał się, że róża w kolorze żółtym będzie symbolem zazdrości. No nikt! Co za zwrot akcji...!
Zamknęła delikatnie książkę, by wyjrzeć przez okno. Oparła głowę delikatnie o szybę i zamknęła oczy. Piękne było wyobrażenie, w którym dostaje od kogoś róże, może nie żółtą, ale na przykład różową czy herbacianą.
Z zamyślenia wyrwał ją szelest papieru. Otworzyła jedno oko by spojrzeć na puchonkę. Dziewczyna chyba właśnie gniotła nieudany rysunek. Snow zawsze starała się zrozumieć artystów - uważała ich za trochę mniej prymitywnych od innych ludzi. Zazwyczaj jej próby kończyły się fiaskiem, tym samym przyznając owym artystom miano wariatów i osób innych. Oczywiście innych w mniemaniu gryfonki - kontrowersyjnych i zbyt głośnych.
Nathalie wyglądała jej na artystkę pokroju zwykłego człowieka. Tak samo nie zdająca sobie sprawy z tego jak ważna jest natura, jednocześnie starając się być tą miłą i kochaną osobą, z utęsknieniem czekającą na moment, w którym będzie mogła obdarzyć cie swą mądrością wynikającą z przykrych wspomnień z dzieciństwa. Może po prostu jej się wydawało, a Nathalie była kolejną niespełnioną nastolatką, marzącą o tym by jej prace były idealne - o tym świadczył pomięty papierek. Snow chciała odkryć co siedzi w tej puchońskiej głowie, tym samym skazała się na męki, jakimi było wypowiadanie słów. Do ludzi. Wyprostowała głowę wlepiając swoje oczy w dłoń blondynki. Wiedziała że był to raczej mało dyskretny sposób na obserwowanie kogoś. Jaka była różnica? I tak robiła to samo, nie ważne czy udając, że nie widzi, czy robiąc to jawnie. No, tylko Nathalie mogła poczuć się trochę niezrecznie.
Nagle dłoń gryfonki drgnęła. Jak wąż szykuący się do ataku. Szybko wyciągnęła ją w stronę puchonki po czym złapała kawałek papieru, który chwilkę temu dziewczyna pogniotła. Patrzyła wprost w oczy żółtej,  podczas gdy jej drobne, jasne dłonie prostowały materiał. Spojrzała szybko na rysunek, który trzymała w dłoniach, po czym wyciągnęła go w stronę Nathalie.
- Rysuj. - Nie chciała brzmieć niemiło, tak jak zazwyczaj. Dzieło wydało jej się na tyle ładne, by spokojnie można było stworzyć z niego rysunek godny światowej sławy artystów. Sam fakt, że ta rozmowa od początku nie miała przyszłość, przynajmniej w oczach Snowdrop, nie czynił z nich wrogów. Raczej mniej nieznajome twarze, które mijane na korytarzach nie będą w stosunku do siebie już tak obojętne.
Bo pierwszy krok do przyjaźni to zrozumieć - tylko czy Nthalie chciała zrozumieć to, czego wszyscy inni się bali? - Inność osoby siedzącej naprzeciw niej.
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Pią Mar 04, 2016 9:04 pm
Jakoś towarzystwo nie sprawiało jej większych problemów, ale troszkę obwiniała Gryfonkę. Nie do końca wiedziała czemu, ale uważała, że to przez jej głupie zainteresowanie. Nie chciała oczywiście oceniać dziewczyny od razu, ale jakoś ta sytuacja ją zdenerwowała. Słyszała kiedyś od swojego ojca, że nie powinna zachowywać się jak Matka Teresa, bo w końcu dostanie solidnego kopa. Ten "piękny" dzień nadszedł właśnie dzisiaj.
W końcu spokojniejsza odetchnęła głośno i spojrzała przed siebie. Drobna dziewczyna trzymała w rękach papier, nie byle jaki papier, to jej rysunek.
Co ona właściwie robi?
Bez pochopnych wniosków stwierdziła, że nie będzie krzyczała. Zdążyła już ujarzmić swoje nerwy, nie chciała ponownie w to popadać. Przyglądała się poczynaniom towarzyszki z zaskoczeniem. Jej mina zmieniła się w lekkie wykrzywienie, które wyrażało, że nie do końca wie co ma powiedzieć. Gryfonka odwinęła papier, który przed chwilą zgniotła Nathalie i zaczęła na niego patrzeć.
Gdy usłyszała wypowiedź dziewczyny, która zdecydowanie nie była długa, lecz brzmiała trochę jak polecenie, zrzedła jej mina. Nie spodziewała się czegoś takiego. W gruncie rzeczy kolejny raz poczuła się lekko urażona, jednak starała się tego nie pokazywać aż tak.
- Nie mogę - powiedziała na tyle spokojnie na ile potrafiła w danym momencie.
Wzięła od niej swoją kartę i położyła ją na kolanach. Spojrzała na światło jakie padało w danym momencie na zewnątrz i ponownie na pergamin. Skrzywiła się lekko określając przy tym, że już nie da rady naprawić zmian jakie zaszły. Zależało jej na tym, bo właściwie tym się zajmowała w rysowaniu. Szkicami, światłocieniem, kontrastem panującym na obrazku.
- Zmienił się kąt światła, wygląda to zupełnie inaczej - powiedziała przyglądając się błoniom i co jakiś czas zerkając na rysunek - Nie można tego już naprawić, jedynie mogłabym przyjść jutro o tej samej porze, a to jest nie możliwe...
Odłożyła papier na bok i ponownie spojrzała na Gryfonkę. Postanowiła nie robić problemu, chciała dać szansę nowej znajomości. W końcu to miała w naturze, nie oceniała ludzi po pierwszym wrażeniu, które w tym wypadku wyszło wyjątkowo marnie.
- Co czytasz? - zapytała lekko unosząc kącik ust, by sugerował, że próbowała się uśmiechnąć.
Snowdrop W. Everett
Oczekujący
Snowdrop W. Everett

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Pią Mar 04, 2016 11:28 pm
Ah...
Widziała zdziwienie, przeplatające się ze złością, na twarzy puchonki. W sytuacji, w której "rozmówca" jest jej całkowicie obojetny, a tak był w przypadku większości "rozmów" przez nią prowadzonych, nie przejęłaby się tym zbytnio - właściwie to wcale. Jednak tak jak prawdopodobnie Nathalie zdążyła zauważyć, że Snowdrop nie jest typową gryfonką, tak Snowdrop zdążyła zauważyć, że Nathalie nie jest typową nastolatką. Było w niej co wywoływało w panie Everett chęć zagłębienia się w myśl, czy nawet uczucia żółtej. Ta sama tajemnicza siła doprowadzała ją do obłędu, którego wcześniej nigdy nie doświadczyła. Bo jak? Nigdy nie chciała - wręcz musiała - poznać kogoś, tak jak tamtą zielonooką blondynkę, jednocześnie czując jak zawarcie bliskiej znajomości z kimkolwiek mogłoby okazać się zgubne dla jej prawdziwego charakteru, a nawet jej samej.
A patrząc w oczy Nathalie, które dokładnie porównując rysunek z aktualnym wizerunkiem błoni, widziała jak źle została odebrana. Nic nowego - codzienność. Ludzie z dziwnych powodów, zazwyczaj tworzonych na potrzebę chwili, próbowali tworzyć nieistniejące wizerunki osób, których nie znali. Nieśmiali stawali się odludkami, mądrzy zwykle zostawali określania jako nudni, a osoby sarkastyczne bez problemów stawały się najśmieszniejszymi osobami - tymi obleganymi. Nic więc dziwnego w sposobie w jaki Snowdrop wyglądała w oczach innych.
Była tylko kolejną nieprzyjemną nastolatką.
Jej źrenice zwężyły się, gdy ponownie spojrzała przez okno. Nathalie nie mogła nic zrobić z rysunkiem? Brednie. Na wszystko jest sposób, wystarczy mocno chcieć... i się postarać, bo same chęci, nawet najszczersze, nie były w stanie nic zdziałać same.
- Eh... Brednie. - Znów to zrobiła, chociaż jej zamiarem nie było obrażenia puchonki, z każdym kolejnym słowem traciła w jej oczach. I nawet gdyby to dostrzegła, pewnie nic z tym nie zrobiła. Ludzie mieli lubić ją za to jaka była, a nie za to ile miłych słówek im posłała. Przyjaźń nie polegała na szukaniu fałszywych komplementów. Raczej chodziło w niej o zaufanie, szczerość i sympatię jaką dążyły się dwie osoby. Brzmi trochę jak opis dobrego związku... lecz czy przyjaźń nie była związkiem, oczywiście w pewnym sensie.
Uniosła lekko brew, jednocześnie nie odrywając wzroku od okna. Jej dłonie mocniej zacisnęły się na niewielkiej książce. Wahała się? Tak. Bardziej jednak bała się tego co ręce puchonki mogą uczynić z jej ulubioną lekturą, niż tego co pomyśli gdy zobaczy to co ona w sobie skrywała. Wyciągnęła zaciśniętą na tomie dłoń, tym samym podając książkę w stronę dziewczyny.
Oby wróciła do mnie cała.
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Sob Mar 05, 2016 10:13 am
Nath starała się zachować normalnie. Akceptowała wiele, ale czy jej cierpliwość nie ma swoich granic? Owszem, jest coś takiego i Gryfonka powoli wchodziła na mroczną ścieżkę.
Gdy tylko usłyszała komentarz dziewczyny, odwróciła wzrok ponownie do okna. Momentami bała się, że już nie zdoła się powstrzymać przed kąśliwym komentarzem. Uniosła wysoko brodę by móc głębiej oddychać. Nath należała do osób spokojnych, nie robiących nikomu problemu. Tym razem jednak trudno jej było powstrzymać emocje, bo bardzo starała się zachować do towarzyszki przyjaźnie. Zadanie było nadzwyczaj trudne, bo blondynka traktowała ją jakby coś jej zrobiła.
Przez okno oglądała błonia, które z chwili na chwilę zmieniały się. Jezioro było tak spokojnie chociaż ludzie chodzili wokół niego bez przerwy. Można było dostrzec roześmiane grupki znajomych, ludzi, którzy się uczyli i też takich, którzy w samotności błąkali się gdzieś w okolicach zamku.
Miejsce na parapecie było świetne pod względem obserwacji. Jeśli ktoś by chciał przyłapać jakiś dowcipnisiów na gorącym uczynku, najlepiej siedzieć tutaj. Sama miała genialny widok na wszystko i wszystkich.
Dosłownie po chwili zorientowała się, że Gryfonka wyciągnęła książkę w jej stronę. Spokojnie zerknęła w jej ciemne oczy by wyłapać zgodę na "zapożyczenie" lektury. Niestety nie potrafiła dostrzec nic przyjaznego, więc stwierdziła, że nie będzie się nad tym zastanawiać.
Skoro daje to bierz!
Ujęła w ręce przedmiot i zaczęła oglądać. Akurat strona, na którą patrzyła była poświęcona symbolice zwierzęcej. Sama nigdy się tym nie interesowała. Przytknęła palec na miejscu gdzie skończyła towarzyszka i powoli wertowała wszystkie strony.
Zwierzęta, zwierzęta, zwierzęta... OOo! Odmiana! Rośliny... rośliny, rośliny rośliny... Kolejne zaskoczenie - kolory! No tego to bym się nie spodziewała...
Gadała do siebie by nie palnąć jakiegoś kąśliwego komentarza do czerwonej. Po przejrzeniu książki oddała ją właścicielce i ponownie wzięła w ręce swój nie dokończony rysunek. Sama doskonale wiedziała, że nie był aż taki zły, ale ona była uparta. Ostatnio dużo pracowała nad tym by światłocień był idealnie zrobiony. Nie chciała by jej starania poszły na marne.
W dodatku co ją obchodziło czy skończę czy nie? To tylko rysunek!
- Zacznę od nowa - powiedziała obojętnym tonem i wyjęła czysty pergamin. Zerknęła kątem oka na błonia by przypomnieć sobie wszystko i już machała ołówkiem nadając kontury.
Snowdrop W. Everett
Oczekujący
Snowdrop W. Everett

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Sob Mar 05, 2016 8:33 pm
Zawsz było tak samo.
Gryfonka starała się okazywać innym tyle uprzejmości, na ile była w stanie sobie pozwolić. Czasem nawet decydowała się na radykalne kroki, by tylko nie wyjść na osobę wredną, mająca głęboko w swoim powrzaniu to co myślą inni. Mimo to często była źle odbierana tylko dlatego, że nie lubiła zbytnio produkować się w rozmowach. Odpowiedź w formie jednego słowa nie jest oznaką braku szacunku, naprawdę.
Uważnie obserwowała jak puchonka ogląda jej ulubioną książkę. Nie spodziewała się jakiejś szczególnej reakcji. Większość uczniów nie interesowała się takimi rzeczami, więc raczej niewielu z nich miałoby ochotę przeczytać lekturę. Znów wyciągnęła rękę w stronę puchonki, tym razem by odebrać swoją własność. Chwilkę jeszcze trzymała ją w swoich dłoniach, po czym położyła ją na parapecie obok siebie. Wydawało jej się, że czytanie w momencie, w którym zdenerwowała swojego rozmówcę, było trochę nie na miejscu. Osobiście nie chciałaby żeby ktoś ignorował ją, podczas gdy ona stara się być miła. Dlatego nie chciała robić tego samego.
- Zacznij. - Kiwnęła delikatnie głową, czując jak znów jej wypowiedź jest conajmniej dwuznaczna i może być źle odebrana. Nie miała siły by tłumaczyć Nathalie dlaczego odpowiada w tak minimalistyczny sposób, jednoczśnie posiadając wewnętrzną potrzebę aby to zrobić. Nie ukrywała swojego antytalentu do rozmawiania z ludźmi. To ludzie go nierozumieli.


[przepraszam za tak krótki post ;_; Zapomniała zapomniałam, że dzieci też muszą jeść i teraz mam mały problem z siostrą ;_;]
Nathalie Powell
Hufflepuff
Nathalie Powell

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Nie Mar 06, 2016 1:59 pm
Zerknęła ukradkiem na swoją "rozmówczynie", która i tak w ciągu czasu, który spędzały... w swoim pobliżu, wypowiedziała zaledwie trzy słowa. Irytowało ją to, że nie mogła pozwolić sobie na nową, czystą znajomość, która do czegoś dążyła. Starała się być miła, starała się nie zwracać na to uwagi, ale widok błoni w końcu przestanie ją uspokajać.
Przełknęła głośno ślinę by zatamować przypływ słowotoku do towarzyszki. Mimo wielkich starań nakłonienia do konwersacji, Gryfonka wciąż broniła się od tego. Momentami w głowie Nath pojawiała się nawet myślę, że może ona taka jest.
Może to nie chodzi o to by być chamską czy bezczelną.
Tłumaczyła sobie zachowanie blondynki. Spojrzała jeszcze raz w jej stronę i wtedy usłyszała jej słowa. Postarała się puścić je mimo uszu. Nie miała zamiaru reagować na nią źle. Nie chciała od razu oceniać negatywnie chociaż sytuacja dobitnie zmuszała ją do takiego kroku. Jeszcze raz wzięła głęboki oddech, który miał na celu uspokojenie jej wewnętrznego krzyku.
Przez cały czas rozmyśleń Puchonka zdążyła już narysować szkic obrazu, który malował się za oknem. Kontynuowała z zaciśniętymi ustami w szparkę. Spojrzała ponownie na pogniecioną kartkę, która leżała obok niej. Przerywając zadanie, które wykonywała, ujęła papier w rękę i wysunęła w stronę towarzyszki.
- Jeśli chcesz to możesz wziąć - powiedziała wskazując na nie dokończony rysunek.
Snowdrop W. Everett
Oczekujący
Snowdrop W. Everett

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Pon Mar 07, 2016 11:13 pm
Właśnie na tym polegał problem. Nathalie chciała prowadzić płynną, pasjonującą rozmowę, co dla Snowdrop było kompletnie irracjonalne. Tak wyglądała jej normalną rozmowa. Szybka, konkretna odpowiedź i jak najmniej angażowania się w relacje międzyludzkie. Te cztery słowa, które wypowiedziała w kierunku puchonki najprawdopodobniej były rekordową ilość słów wypowiedzianych przez Snowdrop, do innego człowieka, w ciągu piętnastu minut - tak jak przystało na wychowanego w lesie dzikuska. Bo Snow była trochę jak Tarzan, ale w wersji zimowej i na dodatek płci żeńskiej. Ludzie ją przerażali, denerwowali i fascynowali jednocześnie. Od bajkowego dzikusa różniła się tylko tym, że on zaprzyjaźnił się z innymi osobnikami swojego gatunku, a gryfonka za wszelką cenę chciała trzymać ich jak najdalej od siebie. Tak, ludzie nieśli zniszczenie i ból. Zabijali dla przyjemności i rozrywki. Musiała przyznać, zdarzały się wyjątki od reguły, lecz mimo tej świadomości ciężko było jej przełamać się.
Od zawsze mieszkała w "hermetycznym" otoczeniu. Odizolowana od ludzi, w tym większości swojej rodziny, nie mogła poznawać coraz to nowszych ludzi. Tym samym im starszą się robiła, tym samym bardziej się izolowała. Wreszcie doszła do punktu kulminacyjnego - mów do mnie przez godzinę, to może łaskawie ci przytaknę. Sama doprowadziła się do tego stanu. Miała możliwość jeżdżenia do miasta. Nie skorzystała z niej.
Tak więc była zadowolona gdy tylko Nathalie zaczęła znów rysować. Nie musiałabym słuchać jejj gadania, ani tym bardziej myśleć nad sensowną, ale nie A długa, odpowiedzią. Patrzyła na błonia. Wyglądały pięknie, nawet trochę przypominały jej dom i to jak w ciągu dnia zajmowała się swoimi zwierzątkami. Bardzo jej ich brakowało - nie miała z kim rozmawiać, spędzać czas. No, może była jedna, czy dwie osoby, z którymi lubiła przebywać, jednak one nie mogły być z nią w każdej chwili dnia i nocy. A szkoda, bo teraz będąc w Hogwarcie, często w stawała wcześnie - taki miała nawyk. Zazwyczaj ten czas spędzała sama lub że swoim kotem, który nie był zbyt rozmkwny.
Znów usłyszała szelest kartki, według niej, zadziwiająco podobny do odgłosu jaki wydają kroki stawiane w śniegu. Może tylko jej się wydawało. Powoli skierowała wzrok w stronę swojej towarzyszki, a raczej w stronę kartki którą ona trzymała. Puchonką wyciągała swój niedokończony rysunek w jej stronę. Trzeba przyzna, bardzo zmyliła tym małego Przebiśniega. Blondynka przez chwilę przyglądała się wyciągniętej dłoni, po czym powoli wzięła rysunek w swoje ręce. Można było porównać ją do szczeniaka niewiedzącego co się dzieje - wielkimi oczami patrzyła to na szkic, to na jego autorkę, próbując zrozumieć co właśnie się wydarzyło.
- D-dziękuję... I-imię? - Delikatny uśmiech przebiegł po jej twarzy. Nie dostała od nikogo rysunku od... nigdy. Cała sytuacja była dla niej nowa. Ktoś chciał być dla niej miły, ofiarowując jej cząstkę siebie, a ona od początku zachowywała się jakby dziewczyna co najmniej zabiła jej ulubionego pupilka i postawiła go wypchanego u siebie na kominku.
Wstyd, właśnie to wtedy czuła. Wstyd i szczęście.
Sponsored content

Kamienny parapet - Page 14 Empty Re: Kamienny parapet

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach