Go down
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Pon Sty 19, 2015 8:25 pm
Brudne ręce były niczym dla Stefka, więc zwyczajnie naciągnął znowu sweter na swoje dłonie. Robiło się co raz zimniej. Zaczął w duchu przeklinać tę cholerną pogodę. Zima w końcu powinna ustąpić… Ale może ona nie chciała? Tak samo jak Stefek nie chciał opuszczać Hogwartu? Nastolatek znowu popadł w dziwną melancholię, myślał o przemijaniu oraz ulotności chwil. Przez sekund parę nie odzywał się. Dobrze, że w tym czasie dziewczyna zainteresowała się obłoczkami pary.
- Chcesz być hipopotamem? – Przyjrzał się uważnie jej włosom. – Nigdy nie widziałem różowego hipcia… Ale jeśli to jest Twoje marzenie, niech się tak stanie. Ja tam zawsze chciałem być smokiem. Nie wiem właściwie jakim, ale wiem, że chciałbym zionąć ogniem. – A Anabell pewnie dałaby mu w łeb, bo zaczął gadać o swoich ulubionych magicznych stworzeniach. Na razie opowiadał o nich bezinwazyjnie i nie narzucał Alchemy tego tematu. Miejmy nadzieję, że go nie pociągnie dalej, ponieważ jeśli Stefek się rozgada, nie będzie już odwrotu.
- Chociaż kiedyś czytałem książkę o wewnętrznych zwierzętach. Według tej teorii każdy z nas jest podobny do jakiegoś stworzenia i jego dusza przybiera owy kształt. Nie wiem na ile w tym prawdy. – Wzruszył ramionami. Stefek czytał bardzo wiele podręczników, artykułów i przeróżnych powieści. Zdawał sobie sprawę, że większość informacji jest błędna, więc nie przyjmował ich od tak „na wiarę”.
- Imię to tylko imię? A tutaj bym się z Tobą nie zgodził. Każde imię ma znaczenie i głębszy sens. Twoje imię jest bardzo łatwo odczytać, zaś podobno Steven to „znak zwycięstwa”. – Nie wiedział właściwie w czym zwycięży, ale miał nadzieję, że w życiu.
- Uważam, że ludzi jest rysować najtrudniej, ponieważ trzeba być bardzo uważnym obserwatorem. – Spojrzał raz jeszcze na jej rysunek. – Widzisz? Czasami zapominam, że mam aż tak odstające uszy, a Ty je oddałaś idealnie. – Nie wstydził się swoich wad, zresztą nie miał po co. Tak go już stworzyła matka natura.
- Dzisiaj popołudniu. – Podwinął rękawy swetra, aby zerknąć na zegarek. – Czyli równo za trzy godziny.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Pon Sty 19, 2015 10:10 pm
//dokończenie eventu//

Przyglądał im się z niepokojem, jak gdyby obawiał się, że zajęci swoim towarzystwem kompletnie zapomną o najważniejszej postaci, czyli o nim samym. Ich potajemne wymienianie spojrzeń i myśli cholernie ciekawiło Irytka. O co chodzi tym gówniarzom? Czyżby mieli jakieś prywatne porachunki? Same przyczyny zaistniałej sytuacji mało go interesowały, za to ciekawsze wydawały się być ich wzajemne docinki. Prawdę mówiąc, to oni sami organizowali lepsze show, niż planował zrobić to Irytek. Na pewno zwrócili na siebie uwagę niejednego ucznia, przez co stali się celownikiem ciekawskich spojrzeń.
Gdy już miał wyznaczyć kierunki działań tej biednej dwójce, usłyszał z oddali krzyk. Krzyk dziwny i nieco żałosny, jak gdyby osoba, która wydała go z siebie, potrzebowała pomocy. Czyżby Ślizgoni znów nad kimś się znęcali? A może po prostu jakaś sierota się poślizgnęła i wpadła do jeziora? Iryś czuł, że o może być równie ciekawe, co zmagania z odnalezieniem klucza na dnie jeziora. Z przeogromnym, naprawdę przeogromnym bólem serca Irytek postanowił oddalić się z dziedzińca, co oznaczało automatyczne pęknięcia zawiasów kajdanek. Niech to zdarzenie będzie przestrogą dla kłopotliwej ślizgonki i równie problematycznego krukona - poltergeist nie przepuści okazji, by ponownie ich ze sobą unieruchomić.

Podsumowanie:

Caroline Rockers: +10PD, +20 fasolek, + odwiedzenie pokoju nagród
Sahir Nailah: +10PD, +20 fasolek, + odwiedzenie pokoju nagród
Alchemy Fleagle
Oczekujący
Alchemy Fleagle

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Wto Sty 20, 2015 5:17 pm
Zastanawiała się przez chwilę nad tym, co powiedział. Różowe hipopotamy... To mogłoby być całkiem interesujące. Ciekawe, jaki kolor krwi by miały...?
- Nie, nigdy nie chciałam być hipopotamem. Ty była tylko średniej jakości próba pokazania, dlaczego nie pasuje do mnie miano „Księżniczki". Hipopotam to pierwsze słowo, jakie mi przyszło do głowy. Po powiedzeniu tego wydaje mi się, że to jednak trochę dziwne...
Milczała chwilę, żeby nagle spojrzeć na niego, gwałtownie unosząc głowę.
- Ziać ogniem? Czy to by przypadkiem nie było trochę uciążliwe? Chociaż byłby dobrym mechanizmem obronnym... No cóż, nie można mieć wszystkiego.
Skrzywiła się lekko, kiedy zawiał mocniej wiatr i przysunęła bliżej siebie blok. Węgiel schowała do kieszeni szaty, przedtem owijając go w już wcześniej ubrudzoną chusteczkę.
- Słyszałam o nich. Szkoda, że nie da się tego sprawdzić, byłoby fajnie - zaśmiała się pod nosem. Może i to mógł być mit, ale i tak miała jakąś tam nadzieję, że to jednak prawda. W końcu zawsze można mieć nadzieję, prawda?
- Hm, nie wiedziałam. Jakoś jednak nie wydaje mi się, żeby „Alchemy" miało głębszy sens. To przecież normalnie funkcjonujące słowo... Chyba że moim przeznaczeniem jest zostać alchemikiem, do czego się kompletnie nie nadaję- ponownie się zaśmiała.
- Tu nie trzeba być uważnym, tylko szybko machać nadgarstkiem. Rysujesz to, co widzisz, bo za chwilę tego nie ma. Chociaż może...? Prawdę mówiąc, teraz sama nie wiem, bo nigdy w trakcie rysowania się nad tym nie zastanawiałam. Ty tak mówisz, ale rysowanie budynków też jest trudne. Każ mi narysować najprostszy dom na świecie, a będzie wyglądać jak trzy kwadraty, prostokąt i trapez. Jak w tych ilustracjach z książek dla dzieci. - uśmiechnęła się trochę szerzej. Nie dość, że wyglądały jak drewniane klocki poukładane w kształt domu, to jeszcze Al często źle trzymała linijkę i linie wychodziły krzywe. Bywa.
- Za trzy godziny? Świetnie, czyli będę mogła spokojnie się pojawić. Mam coś zabrać ze sobą?
Znów przechyliła na bok głowę.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Wto Sty 20, 2015 9:37 pm
Skinął głową. Stefek nigdy nikogo nie oceniał pochopnie. Powiedziała hipcio? Niech i będzie hipcio. Wyjaśniła czemu wybrała to zwierzę, a nie inne? Niech więc i tak będzie. Krukon był człowiekiem bardzo niekonfliktowym. Być może z powodu swojego życiowego pecha, przez który wpadał bardzo łatwo w tarapaty. Nie chciał więc mieć na pieńku z innymi.
- Czy ja wiem? Smoki zieją ogniem tylko wtedy, kiedy potrzebują. Coś takiego byłoby naprawdę ekstra. Jak sama zauważyłaś, byłby to niezły mechanizm obronny. W dodatku wszyscy byliby zaskoczeni. O ile oczywiście wcześniej nie wiedzieli, że byłbym do czegoś takiego zdolny. Czasami patrzymy na kogoś i już wiemy, czego się spodziewać. Co prawda ja tam nigdy nie kieruję się stereotypami, bo one są głupie, ale wiedza nabyta to już inna para kaloszy. – Miał nadzieję, że dziewczyna rozumie to, co miał na myśli. Nie mógł wyrazić się jaśniej, ponieważ zwyczajnie tego „nie widział” w swojej głowie inaczej.
- Nie da się sprawdzić? – zastanowił się przez chwilę i zaraz się uśmiechnął. – Da! Patronusy! One przybierają formę zwierzęcą. Jestem pewien, że dana forma jest uzależniona od naszego charakteru, od naszego wewnętrznego zwierzęcia. – Naprawdę był zadowolony ze swojego małego odkrycia. Wcześniej o tym tak nie myślał, ale teraz? Teraz wszystko stawało się bardzo jasne.
- Być może nie nadajesz się na alchemika, ale czy jesteś pewna, że w przyszłości nie będziesz uczestniczką w jakimś wielkim odkryciu z dziedziny eliksirów? I to wcale nie musi być to eksperyment wykonany Twoimi własnymi rączkami. Być może dla kogoś będziesz wielką inspiracją? Coś zrobisz, narysujesz, może coś powiesz? I nagle! Bum! Eureka! To jest to! – Ukazał swoje ząbki w uśmiechu.
- Oh jakbyś zobaczyła jak rysuję ludzi… - Machnął ręką. Podziękował jej za węgiel. Wolał nie próbować rysować portretów. - …wolę to zostawić dla osób, które lepiej się do tego nadają oraz specjalizują się w szkicowaniu postaci. Ja zostanę przy ołówku, linijce oraz domach. Stanowczo. – Podziękował raz jeszcze kiwając głową.
- Jeśli masz ulubiony węgiel oraz rysujesz tylko i wyłącznie w swoim szkicowniku, możesz je zabrać. Ale nie martw się, jeśli zapomnisz czegoś. Klasa jest dobrze wyposażona. W pudełkach znajdziesz wszystko to, czego potrzebujesz. Są również farby i sztalugi.
Alchemy Fleagle
Oczekujący
Alchemy Fleagle

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Czw Sty 22, 2015 4:05 pm
Również nie oceniała ludzi pochopnie, to nie miało sensu. Przecież gdyby kierowała się stereotypami, to nigdy nie byłaby tym, kim jest, prawda? Ludzie zbyt często nie myśleli o tym, że ta druga osoba może być kimś zupełnie innym w środku, niż na zewnątrz. Pokiwała tylko głową, nie odzywając się na ten temat. Miał rację, więc po co dodawać swoje dwa grosze, kiedy wszystko zostało powiedziane?
- Patronusy? No tak! Czytałam kiedyś o nich. Podobno to dość trudne zaklęcie, ale nigdy sama go rzucić nie próbowałam. To by miało sens i zgadzało się z tą teorią. Świetnie! Przynajmniej nie będę się nad tym zastanawiać przez kolejne dni.
Uśmiechnęła się szeroko, unosząc lekko ramiona. Przewróciła potem kilka kartek bloku, zatrzymując się na prawie pustej stronie, na której znajdowało się tylko kilka szkiców motyli. Chwila, nie kilka, tylko masakrycznie dużo szkiców motyli. Wyjęła z innej kieszeni jakiś ołówek i położyła go na kartce, przytrzymując dłonią.
- No nie wiem. Zwykle wolę się nawet nie zbliżać do ludzi, którzy robią cokolwiek z tej dziedziny. I to wcale nie dlatego, że coś jest według mnie z nimi nie tak, ale dlatego, że zawsze coś psuję. Co prawda nie wiem, w jaki sposób, ale tak już jest. Psucie raczej niczego dobrego nie zrobi. Raczej, bo nie wiadomo.
Zaśmiała się dosyć głośno i popatrzyła przez chwilę w niebo. Ilość razy, jaką zniszczyła kociołek na Eliksirach tylko dlatego, że zrobiła żrący kwas, była niezliczona. Już lepiej grała na gitarze, na której kompletnie nie umiała grać! Chociaż patrzenie, jak kwas powoli wyżera dno kotła, jest całkiem interesujące. Co prawda denerwujące, ale zarazem interesujące.
-Z tym się z tobą zgodzę. Lepiej zostawić rzeczy, których się nie potrafi tym, którzy mają przynajmniej o nich pojęcie. Nie oznacza to jednak, że nie można próbować. Chociażby próbowanie nowych stylów. Ostatnimi czasy stało się to niemalże moim hobby i prawie co tydzień coś w swojej kresce zmieniam.- uniosła lekko brwi, wyraźnie myśląc nad czymś. Po chwili wzruszyła do samej siebie ramionami.
-Skoro tak, to tylko wezmę swój pędzel i blok. Może będą tam lepsze farby akrylowe, niż te, które teraz posiadam. Toż to sama woda z barwnikiem. Znaczy oczywiście, z tego się w większości farby składają, ale te wyglądają jak te typowo wodne, a nie jak akrylowe. Mogłam wydać jednak więcej pieniędzy na nie...- westchnęła cicho.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Pią Sty 23, 2015 5:58 pm
- Patronus – powtórzył po dziewczynie kiwając głową. Zastanawiał się bardzo często jaki kształt przybrałby jego patronus, o ile kiedykolwiek udałoby mu się wyczarować go. Teraz nawet nie miał nadziei na otrzymanie delikatnej mgiełki. Nic. Pokręcił głową.
- Nie twierdzę, że musisz siedzieć razem z nimi lub nią lub nim w laboratorium. Czasami niektórzy są naszą inspiracją. Patrzymy na nich i nagle nasz umysł jest pełen pomysłów. W szczególności, jeśli jest się zakochanym. Dla tej drugiej osoby się zrobi wszystko. – Wyjaśnił swój punkt widzenia, być może teraz dziewczyna zrozumie, że nie upierał się, aby to ona tej drugiej osobie pomagała w wymyśleniu eliksiru, ale stała się przyczyną do jego powstania.
- Jestem pewien, że znajdziesz tam dosłownie wszystko, czego będziesz potrzebować. – Kiwnął głową i wstał z ławeczki. Podniósł torbę, którą rzucił na trawę. Uwiesił ją na ramieniu.
- Będę musiał się zbierać, ponieważ obiecałem Anie, że pomogę jej w zadaniu domowym na opiekę nad magicznymi stworzeniami. Było mi niezmiernie Ciebie poznać, Alchemy. Do zobaczenia! Mam nadzieję, że dzisiaj. – Pożegnał się z nią i opuścił dziedziniec.

[Opuszczam temat.]
Alchemy Fleagle
Oczekujący
Alchemy Fleagle

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Pią Sty 23, 2015 11:00 pm
- Kto wie, może masz rację - zaśmiała się cicho. Nie była co do tego przekonana, ale nie będzie się o to kłócić, bo po co?
- Mam nadzieję, patrząc na to, że nie jestem chyba też aż tak wybredna- również kiwnęła głową.
- Tak, do zobaczenia!
Uśmiechnęła się do niego i patrzyła, jak odchodzi. Kiedy zniknął z pola widzenia, od razu wróciła do szkicowania. Co prawda było jej teraz zimniej, niż wcześniej, jednak zbyt podobało się jej otoczenie. Ołówkiem zaczęła dodawać detale i więcej cieni. Po jakimś czasie zdecydowała jednak wrócić do zamku. Włożyła z powrotem ołówek do kieszeni i przycisnęła zamknięty już blok do klatki piersiowej. Powolnym, leniwym krokiem ruszyła w stronę wejścia.

[z/t]
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Nie Sty 25, 2015 9:42 pm
Mimo tych wszystkich wydarzeń nadal nie oduczyła się łażenia po zmroku po błoniach. Traktowała to jako chwilę spokoju, odpoczynku. Westchnęła cicho, kręcąc głową. Jakby się tak zastanowić, Hogwart stawał się coraz mniej bezpiecznym miejscem. Obojętnie, czego by nie mówił dyrektor, to wszystko nie było normalne. Wolnym krokiem weszła na dziedziniec, zamierzając wrócić już do zamku. Szum za sobą jednak zinterpretowała jako jakieś niebezpieczeństwo i gwałtownie odwróciła się, z różdżką w rękach, gotowa rzucić urok.
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Nie Sty 25, 2015 9:58 pm
A za dziewczyną pojawia się Avernus, kruk Rokkura, a za nim... A któż to!? Krukoni mają naczelnego prefekta? A to Ci heca! Chłopak przeciętnego wzrostu, dosyć dobrze zbudowany i ubrany eleganko, z wyglądu typowy krukon, pytanie jak z charakteru. Zerknął na postać.
- Widzę, że lubimy chodzić o zmroku, co?
Ciekawe czy Mathiasowi uda się zaskoczyć koleżankę, bardzo opanowanym krokiem usiadł sobie na jakiejś ławeczce, założył nogę na nogę i przygląda się postaci patrząc na swoją różdżkę, jest bladoszarego koloru, stosunkowo długa i lekko zagięta, tyle widać w zmroku, nie oświetla się, przywykł do przebywania w swoistym mroku, więc czuje się jak ryba w wodzie.
Spojrzał na otoczenie i pogodę.
- Też lubisz taką atmosferę niepewności i mroku?
Zapytał tajemniczym tonem bawiąc się swoją różdżką, obserwuje postać i jej reakcję, kruk po chwili usiadł na ramieniu Mathiasa ujawniając jego położenie.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Nie Sty 25, 2015 10:13 pm
Kruk za nią lazł...? Aaaa. Nie. Już otworzyła usta, żeby zjechać dzieciaka, który ją aż tak straszył i odjąć punkty za swoje szybko bijące serce, gdy dostrzegła, że to po prostu prefekt naczelny Krukonów. Punktów mu nie odejmie, ale zjechać w sumie go może.
-Chodzenie po zmroku uspokaja.- odezwała się spokojnie, uspokajając rytm serca.- Pod warunkiem, że nikomu nie wpadnie do głowy straszyć po nocy. Zwłaszcza po tym, co się ostatnio dzieje w Hogwarcie.- uśmiechnęła się krzywo.
Podeszła do ławeczki, stwierdzając, że nie będzie tak stać. A do zamku jej się wracać nie chciało. Przynajmniej miała powód, żeby tego nie robić. Co nie zmieniało faktu, że prawie jej serce stanęło. Myślała, że to znowu jakiś wilkołak, albo kolejny wampir. W końcu Sahir nie może być jedynym. Przysiadła na ławce, w pewnej odległości od Krukona.
-Szczerze? Nie zwracam na nią uwagi. Atmosfera jest, jaka jest, a moja uwaga czy jej brak wcale jej nie zmieni.- stwierdziła cicho, zastanawiając się nad tym.- Ale chyba jednak coś w tym jest. Jakoś lepiej mi się obecnie myśli.
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Nie Sty 25, 2015 10:37 pm
Obserwował wzrokiem i zaczął mówić aż w końcu usiadła.
- Jestem Mathias tak w ogóle, a mój kruk to Avernus. Niezła jesteś, myślałem, że bardziej się wystraszysz... podziw z mojej strony, większość dziewczyn by się wystraszyła z podskokiem.
Rokkur w mroku właśnie taki był, obojętny, bagatelizujący wszystko, kiedyś się na tym na pewno przejedzie, ale póki co nie miało to miejsca, kruk dodawał uroku czarodziejowi, jeśli Ieva przyjrzy się Mathiasowi, to zobaczy, że ma tak samo głęboko czarne oczy jak jego kruk, w zasadzie obaj mają te same oczy... przypadek czy może jednak nie?
- Ktoś psocił w Błoniach albo widziałaś coś niebezpiecznego? No wiem jakie są teraz czasy... ale w sumie jak tak popatrzeć, to zawsze było mroczno, więc wszystko jedno czy głośniej się o tym mówi czy nie, przyjdzie czas, to się zrobi swoje.
Odparł w swoim tajemniczym, lekko dekadenckim tonie tkwiąc w mroku, w którym się otaczał choć częściowo.
- W mroku mniej rzeczy Cię rozprasza, to normalne.
Odparł na ostatnie słowa dziewczyny tak, jakby to było oczywiste.
- Dawno Cię nie widziałem chociażby przechodzącą... Znam Cię jedynie z widzenia i plotek... Warto byłoby to zmienić w sumie...
I znów ten tajemniczy, trudny do określenia ton. Mrok był domeną Rokkura pomimo faktu, że nie para się czarną magią, wszyscy o tym wiedzieli, tak jak wiedzieli też, że jest jednym z niewielu, który interesował się klątwami i urokami, a szczególnie ich odczynianiem oraz magią nieznaną powszechnie.
Teraz Ślizgonka ma tego gościa obok siebie, zrobi coś z tym fantem czy może jednak nie?
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Nie Sty 25, 2015 10:55 pm
Usiadła, fakt, ale nadal obserwowała go kątem oka, można rzec, że nieco... nieufnie.
-Miło mi Cię poznać.- kiwnęła głową. Wiele rzeczy o nim słyszała, wiadomo, plotki nie zawsze mają coś wspólnego z rzeczywistością. Ale naprawdę, ciekawie byłoby go poznać.- Jestem Ieva. I posiadam jedynie kota, który mi gdzieś zwiał. Wabi się Flame. Jest dość... Puszysty. Natomiast co do strachu... nie jestem taka, jak większość.- dodała spokojnie. Po prostu stwierdziła fakt.
Zdawała sobie sprawę, że nie zachowuje się jak normalne dziewczyny. Unika ludzi, nie ugania się za facetami... Bo i po co? Jak na razie musi wyciągnąć brata z tego bagna, w które się wpakował, a potem może pomyśleć o sobie.
-Nie tak dawno grupka uczniów została zaatakowana przez dwa wilkołaki... Byłam w tej grupce. Niezbyt przyjemne doświadczenie, wierz mi.- wzruszyła ramionami, nie chcąc mówić nic więcej. Przecież nie mogła się przyznać, że wtedy poszła za nauczycielami, podsłuchując ich. Tylko ktoś głupi by się do tego przyznał, a ona głupia nie była.
-Tak... W mroku jest cisza, spokój, a myśli są wyraźne.- kiwnęła głową. Zgadzała się z nim w pełni.
-Nie należy wierzyć w plotki... Zazwyczaj niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Co nie zmienia faktu, że się z Tobą zgadzam i też Cię chętnie poznam.- jeśli plotki o Mathiasie mówiły prawdę, będzie jej łatwiej...
W końcu uczenie się czarnej magii z kimś byłoby prostsze.
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Nie Sty 25, 2015 11:17 pm
Chciał wywołać niepewność u Ievy, dlatego sprawił takie wrażenie, a nie inne.
Wiedział czym jest strata zwierzęcia, Avernus jakby rozumiał słowa o kocie i powoli podszedł do Ievy i usiadł przed nią, był całkowicie spokojny, a nawet wyglądało na to, że dał się pogłaskać, jeśli dziewczyna tylko tego chciała.
- Szukałaś go na pewno... Wiem, jak to jest... w miarę możliwości rozejrzę się za Twoim kociakiem.
Troska u Rokkura... zawsze miał słabość do osób, które przeżywały coś podobnego do niego, dlatego może zadeklarował chęć pomocy.
- Wilkołaki, powiadasz... rozumiem, nie będę wnikać, powiedz mi tylko czy nie podrapał Cię chociaż podczas pełni, żebym nie musiał się obawiać o własne życie.
Jemu nie było spieszno do śmierci, miał ambicje do spełnienia, nad którymi pracuje odkąd tylko pamięta.
- Wiesz, Ievo... plotki plotkami, ale ponoć zawsze jest w nich ziarenko prawdy. Ciekawe jakie to plotki o mnie słyszałaś...
Oznajmił ten fakt tajemniczym tonem, polubił już towarzystwo dziewczyny, niewiele takich, które zna odnajduje się w mroku, zainteresował się osóbką bez wątpienia.
- Skoro lubisz ciemność, to zapewne zwykła magia Cię nie interesuje, co?
Zapytał tak, bo on sam taki był, stąd miał nadzieję, że spotka kogoś hmm... kogoś po fachu tak jakby, choć on sam nie był czarnoksiężnikiem, to miał do czynienia z czarną magią kiedy uczył się i uczy nadal odczyniać klątwy i uroki, a skoro uczy się je odczyniać, to musi je też znać.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Nie Sty 25, 2015 11:38 pm
Na początku jedynie się wystraszyła, a teraz skryła wszystko za chłodną maską. Jak przystało na pewną siebie panią prefekt Slytherinu. Z zaskoczeniem za to patrzyła na kruka, który podreptał do niej. Uśmiechnęła się mimowolnie, wyglądało na to, że kruk chciał ją pocieszyć. Delikatnie pogładziła ciemne pióra, jakoś kruki zawsze ją fascynowały. Może dlatego, że kojarzyły się z czarną magią?
-Szukałam, szukałam. Albo ktoś z nim coś zrobił, albo poleciał do Zakazanego Lasu i za jakiś czas wróci. Co nie zmienia faktu, że brakuje mi tego mruczącego grzejnika.- westchnęła tak nieco tęsknie. W końcu miała Flame'a odkąd poszła do Hogwartu. Ukochane zwierzątko.
Roześmiała się na pytanie Krukona. Było naprawdę zabawne.
-Nic mi nie zrobił. To tylko ja mu przypaliłam futro.- zaśmiała się cicho.- Nikogo nie podrapał, taką mam nadzieję.- dodała, zamyślając się nad tym.
-Ja? O Tobie? Hmm...- oparła głowę na łokciach, zastawiając się jakby.- Że jesteś bardziej niż zaciekawiony czarną magią, a zwłaszcza klątwami i urokami.- spojrzała uważnie na Mathiasa, ciekawa jego reakcji.- Mnie...? To zależy, co nazywasz zwykłą magią.- mruknęła cicho, tajemniczo.
Była zaskoczona, jak ich rozmowa szybko zeszła na tematy tajemnicze i pełne niedomówień, okrążające sedno sprawy, byleby tylko nie zdradzić zbyt wiele, zanim nie pozna się intencji tej drugiej osoby...
Mathias Rökkur
Oczekujący
Mathias Rökkur

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Nie Sty 25, 2015 11:55 pm
Kruk był bratnią duszą Matta... nie wie dlaczego, po prostu tak było, działali jak jedna dusza, jeden umysł, sprawka zaklęcia? Tresury? Przypadek? Dobre pytanie. Jeśli chodzi o motyw maski, znał go bardzo dobrze i często z niego korzystał, tutaj był niczym Ślizgon, żeby tylko nie pokazywać swoich słabości, jedynie siłę, o to chodziło.
Popatrzył na dziewczynę ze smutkiem słuchając o zwierzaku.
- W razie czego możemy go razem poszukać, zawsze raźniej, prawda?
Uśmiechnął się lekko do dziewczyny słysząc odpowiedź na pytanie o "wilkach"
- Czyli lepiej z Tobą nie zadzierać... dobrze, że mi kruka nie spaliłaś na dzień dobry, a w zasadzie dobry wieczór.
Zaśmiał się lekko na te słowa i odnosi się dalej do słów pani prefekt.
- Nie mam ochoty dotykać się do czarnej magii, aczkolwiek mam w planach zostać najlepszym łamaczem klątw, więc muszę znać to, co chcę łamać, czyż nie? A Zwykłą magią dla mnie jest magia... powszechnie używana, jeśli wiesz, co mam na myśli.
Odparł dwuznacznym tonem ciekawy dalszych reakcji Ievy, sam kruk zaś ośmielił się usiąść na ramieniu dziewczyny i oparł główkę o nią... jakże spokojny i opanowany ptak, niczym jego właściciel.
Sponsored content

Dziedziniec - Page 5 Empty Re: Dziedziniec

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach