- Alice Hughes
Re: Sala Zaklęć
Czw Kwi 30, 2015 10:04 pm
Ledwie Alice skinęła głową Lily, która już wyplatała się z zaklęcia - kątem oka przyuważyła celującego w jej stronę Jamesa. Odskoczyła machinalnie do tyłu wstrzymując oddech i z rozbawieniem obserwując nikły snop światła który wydobył się z różdżki chłopaka. Złapała się pod boki i parsknęła kręcąc jednocześnie głową.
- Ty pierdołowaty goblinie! Orbis! - Uniosła różdżkę i wycelowała w Gryfona z głośnym śmiechem. Po raz kolejny niebieski snop światła opuścił kawałek topolowego drewna i kołując w powietrzu - wylądował na Jamesie. Wyszczerzyła się do chłopaka czując jednocześnie jak całe napięcie ostatnich dni powoli odpuszcza. Natychmiast odwróciła się jednak do Lily i nie patrząc na to co dzieje się w klasie przygryzła lekko wargę.
- Przepraszam! Jestem już cała twoja! - Parsknęła po raz kolejny, nadal wyraźnie rozbawiona. - Powodzenia!
Posłała w stronę Gryfonki ciepły uśmiech i zamknęła oczy.
- Ty pierdołowaty goblinie! Orbis! - Uniosła różdżkę i wycelowała w Gryfona z głośnym śmiechem. Po raz kolejny niebieski snop światła opuścił kawałek topolowego drewna i kołując w powietrzu - wylądował na Jamesie. Wyszczerzyła się do chłopaka czując jednocześnie jak całe napięcie ostatnich dni powoli odpuszcza. Natychmiast odwróciła się jednak do Lily i nie patrząc na to co dzieje się w klasie przygryzła lekko wargę.
- Przepraszam! Jestem już cała twoja! - Parsknęła po raz kolejny, nadal wyraźnie rozbawiona. - Powodzenia!
Posłała w stronę Gryfonki ciepły uśmiech i zamknęła oczy.
- Mistrz Gry
Re: Sala Zaklęć
Czw Kwi 30, 2015 10:04 pm
The member 'Alice Hughes' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Remus J. Lupin
Re: Sala Zaklęć
Czw Kwi 30, 2015 10:13 pm
Obserwowanie wijącego się pod siłą zaklęcia Jamesa było nader ciekawe. I nie chodziło o sam fakt, że jego przyjaciel wyglądał dość zabawnie, ale o samą obserwację, jak siła mięśni i woli walczy z siłą zaklęcia ukierunkowanego ponoć na przeciwników nieco mniejszych gabarytów. Trzymał różdżkę w pogotowiu, gotowy w każdej chwili cofnąć zaklęcie, ale czuł, że nie będzie to potrzebne. Wewnętrznie przeczuwał, że Jamesowi uda się uwolnić z więzów i nie mylił się, bo już po chwili Gryfon stał przed nim z triumfalnym uśmiechem na ustach, który nieco zbladł, gdy po kolejnej próbie rzucenia zaklęcia różdżka zakaszlała niebieskim pyłem, jakby w geście protestu 'hej, on już oberwał, znajdź sobie inny cel'.
I faktycznie, chwilę potem zaklęcie uderzyło w Kim, kolejne odbiło się od Alice, nie robiąc jej żadnej krzywdy, a potem... Potem Remus chciał zamordować Pottera, zakopać go głęboko, odkopać, zamordować ponownie i powtarzać to do skutku, póki świadomość tego, co się nagle stało, nie uciekłaby z jego myśli.
- Potter, do ja... - wyciągnął różdżkę w jego stronę, automatycznie przechodząc w tryb nazwiskowy, stosowany przy uczniach, których chciał ukarać, ale gwałtownie urwał, gdy Jamesa ugodziło z boku inne zaklęcie, rzucone nie przez nikogo innego, jak przez niepozorną Kim, Puchonkę, która chwilę wcześniej sama padła ofiarą dziwnej zachcianki Gryfona. Nie chciał jednak tego przeciągać i znów uniósł różdżkę, gotowy rozbroić Jamesa, gdy kolejny niebieski błysk przebił powietrze przed nim i James znów został ugodzony Orbisem, tym razem rzuconym przez Alice. Przez sekundę Remus był pod wrażeniem, że Puchonki tak doskonale zgrały swoje ruchy mszcząc się na jego przyjacielu, ale zaraz oprzytomniał.
- Expelliarmus! - wypowiedziane głośno zaklęcie przebiło się przez nagłą ciszę, która zapadła w sali. Różdżka Pottera wystrzeliła z jego dłoni i Remus złapał ją w locie. Wystarczyło ten dzikiej zabawy, jakby stano kun zabawiało się w agreście ganiając za szopami. Rzucił w stronę Puchonek szybkie spojrzenie, ale żadna z nich nie wydawała się zainteresowana atakowaniem Lunatyka.
I faktycznie, chwilę potem zaklęcie uderzyło w Kim, kolejne odbiło się od Alice, nie robiąc jej żadnej krzywdy, a potem... Potem Remus chciał zamordować Pottera, zakopać go głęboko, odkopać, zamordować ponownie i powtarzać to do skutku, póki świadomość tego, co się nagle stało, nie uciekłaby z jego myśli.
- Potter, do ja... - wyciągnął różdżkę w jego stronę, automatycznie przechodząc w tryb nazwiskowy, stosowany przy uczniach, których chciał ukarać, ale gwałtownie urwał, gdy Jamesa ugodziło z boku inne zaklęcie, rzucone nie przez nikogo innego, jak przez niepozorną Kim, Puchonkę, która chwilę wcześniej sama padła ofiarą dziwnej zachcianki Gryfona. Nie chciał jednak tego przeciągać i znów uniósł różdżkę, gotowy rozbroić Jamesa, gdy kolejny niebieski błysk przebił powietrze przed nim i James znów został ugodzony Orbisem, tym razem rzuconym przez Alice. Przez sekundę Remus był pod wrażeniem, że Puchonki tak doskonale zgrały swoje ruchy mszcząc się na jego przyjacielu, ale zaraz oprzytomniał.
- Expelliarmus! - wypowiedziane głośno zaklęcie przebiło się przez nagłą ciszę, która zapadła w sali. Różdżka Pottera wystrzeliła z jego dłoni i Remus złapał ją w locie. Wystarczyło ten dzikiej zabawy, jakby stano kun zabawiało się w agreście ganiając za szopami. Rzucił w stronę Puchonek szybkie spojrzenie, ale żadna z nich nie wydawała się zainteresowana atakowaniem Lunatyka.
- Mistrz Gry
Re: Sala Zaklęć
Czw Kwi 30, 2015 10:13 pm
The member 'Remus J. Lupin' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 4, 3
'Pojedynek' :
Result : 4, 3
- James Potter
Re: Sala Zaklęć
Czw Kwi 30, 2015 10:58 pm
Potter jak skończony idiota, zatrzymywał zaklęcie, które wywołał zupełnie przypadkowo, tak, że całą klasę rozjaśniały błyski z jego świetlistego koła. Był zbyt zaabsorwowany tym widokiem, by przestać. Dopiero, gdy zobaczył, że wcale nie trafił w jakiegoś ucznia, tylko samego profesora zaklęć, szybko cofnął różdżkę. Nie zdążył go jednak wystarczająco przeprosić, ponieważ odwet na nim wzięła właśnie Kim Miracle. Swoją drogą była z niej niezła cicha woda. Poderwało go nawet z ziemi, a zupełnie sekundę wcześniej usłyszał jak Remus zwrócił się do niego po nazwisku, co według prefekta Gryffindoru nie wróżyło niczego dobrego.
- Poczekaj na swoją kolejkę! – Roześmiał się i rozprostował kończyny, kiedy Kim cofnęła zaklęcie. Dosłownie sekundę później oberwał od Alice, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Na dzisiejszej lekcji zaklęć chyba najlepiej i najdokładniej ze wszystkich poczuł na sobie działanie tego zaklęcia. Wyszczerzył zęby do Puchonki i pokazał jej kciuk w górę, za celny urok, ale nie mogła tego dostrzec ponieważ jedyne co mógł w tej chwili zrobić to poruszyć kciukiem. Jego ramiona były spętane i dopiero kiedy Alice skupiła się na Lily, poczuł jak zaklęcie przestaje działać. Ledwo co został oswobodzony, a jego różdżka malowniczo wyskoczyła mu z ręki jakby dołączona była do niej jakaś sprężynka i wylądowała w wyciągniętej dłoni Remusa. James odprowadził ją wzrokiem i wzruszył ramionami, podnosząc ręce do góry jak osaczony przez policjanta bandyta, szczerząc zęby od ucha do ucha.
- Obiecuję, że to więcej się nie powtórzy. - Dodał po chwili, wyciągając rękę po swoją własność.
- Poczekaj na swoją kolejkę! – Roześmiał się i rozprostował kończyny, kiedy Kim cofnęła zaklęcie. Dosłownie sekundę później oberwał od Alice, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Na dzisiejszej lekcji zaklęć chyba najlepiej i najdokładniej ze wszystkich poczuł na sobie działanie tego zaklęcia. Wyszczerzył zęby do Puchonki i pokazał jej kciuk w górę, za celny urok, ale nie mogła tego dostrzec ponieważ jedyne co mógł w tej chwili zrobić to poruszyć kciukiem. Jego ramiona były spętane i dopiero kiedy Alice skupiła się na Lily, poczuł jak zaklęcie przestaje działać. Ledwo co został oswobodzony, a jego różdżka malowniczo wyskoczyła mu z ręki jakby dołączona była do niej jakaś sprężynka i wylądowała w wyciągniętej dłoni Remusa. James odprowadził ją wzrokiem i wzruszył ramionami, podnosząc ręce do góry jak osaczony przez policjanta bandyta, szczerząc zęby od ucha do ucha.
- Obiecuję, że to więcej się nie powtórzy. - Dodał po chwili, wyciągając rękę po swoją własność.
- Caroline Rockers
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 1:33 am
Byli tacy nieznośnie hałaśliwi, że miała wrażenie, że jeszcze trochę, a głowa jej od tego wszystkiego eksploduje. Doprawdy, jakże wspaniała zabawa, żeby walić w siebie co chwilę jednym zaklęciem i zanosić się z tego powodu śmiechem! Przewróciła oczami, kiedy zauważyła, jak radzą sobie Lupin i Potter i postanowiła w końcu się jakoś ruszyć by z kimś poćwiczyć. Wszak takie było zadanie na dzisiejszej lekcji. Widać, że Flitwick nie czuł się tego dnia na siłach - trudno się dziwić, błonia niczym burzowa chmura zawisła nad zamkiem.
Maska beznamiętności została przyodziana, choć w środku była niebezpieczna mieszanka.
W sumie nie czuła się na siłach do niczego, ale skoro trzeba było...no to cóż poradzić. Była zwrócona bokiem w stronę Puchona, która wyraźnie usłyszała jego zaklęcie. Najwyraźniej postanowił się na niej skupić! Znalazła więc kandydata do ćwiczeń! Posłała w jego stronę pytające, a nawet nieco znużone spojrzenie i również wyciągnęła swoją różdżkę, którą w niego wycelowała.
- Orbis! - Wymówiła wyraźnie, powtarzając ruch za nauczycielem Zaklęć i mając nadzieję, że to wypali. A jak nie...to przecież mieli jeszcze sporo czasu. Była tak zupełnie niezdatna do życia, że nawet się nie podniosła. Zaklęcie o dziwo zadziałało, a Rockers posłała mu coś na kształt leniwego półuśmiechu.
To jak, Hope? Bawimy się dalej?
Maska beznamiętności została przyodziana, choć w środku była niebezpieczna mieszanka.
W sumie nie czuła się na siłach do niczego, ale skoro trzeba było...no to cóż poradzić. Była zwrócona bokiem w stronę Puchona, która wyraźnie usłyszała jego zaklęcie. Najwyraźniej postanowił się na niej skupić! Znalazła więc kandydata do ćwiczeń! Posłała w jego stronę pytające, a nawet nieco znużone spojrzenie i również wyciągnęła swoją różdżkę, którą w niego wycelowała.
- Orbis! - Wymówiła wyraźnie, powtarzając ruch za nauczycielem Zaklęć i mając nadzieję, że to wypali. A jak nie...to przecież mieli jeszcze sporo czasu. Była tak zupełnie niezdatna do życia, że nawet się nie podniosła. Zaklęcie o dziwo zadziałało, a Rockers posłała mu coś na kształt leniwego półuśmiechu.
To jak, Hope? Bawimy się dalej?
- Mistrz Gry
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 1:33 am
The member 'Caroline Rockers' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Lily Evans
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 4:09 am
Odetchnęła z ulgą, kiedy Alice zgodziła się być z nią w parze. Bała się, że może trafi jej się James, albo jakiś Ślizgon, z którym z pewnością miałaby problemy w przećwiczeniu tego zaklęcia. Na szczęście nic takiego się nie stało! A skoro mowa o Ślizgonach...zastanawiała się, co też się dzieje z Severusem i dlaczego nie ma go na zajęciach. Nie miała jednak czasu na takie rozmyślania, bo otrzymała liścik od Pottera, przez który jej oczy zrobiły się większe, po czym oblała się rumieńcem i zgniotła kartkę, chowając ją do kieszeni swojej szaty i posyłając mu oburzone spojrzenie, które dobitnie świadczyło o tym, o czym właśnie pomyślała. I to nie było nic związanego z Pokojem Życzeń. Nie mogła uwierzyć, że porusza teraz takie kwestie! Chrząknęła więc i postanowiła opanować nagłe drżenie swoich drobnych dłoni, a także sprawić by czerwień zniknęła z jej policzków. Kiedy wzięła kilka wdechów i wydechów, spojrzała w stronę Alice i posłała w jej stronę nieco zakłopotany uśmiech. Trochę się nie zorientowała w tym, co się stało z Nolanem i Meredith, ale postanowiła dowiedzieć się tego później. Na widok liścika Jamesa po stronie Alice, uniosła zdziwiona rude brwi do góry, ale nie powiedziała nic, zamiast tego pokręciła głową nieco rozbawiona.
- Mdlała? Raczej nie – zmarszczyła czoło, próbując się zorientować w sytuacji, ale było to nieco ciężkie. Posłała kolejny uśmiech w stronę dziewczyny tym razem pełny uznania. – Całkiem nieźle.
Kiedy już minęły skutki zaklęcia Orbis, skierowała w jej stronę swoją różdżkę.
- Orbis!
Niestety, nie udało jej się, ale nie zamierzała się poddać, o nie! Jednak, kiedy próbowała po raz drugi wypowiedzieć zaklęcie, dziwne poruszenie ze strony Remusa i Jamesa, skłoniło ją by w ich stronę skierować spojrzenie. Może by ją rozbawiło, gdyby była taką osóbką, jak Alice, gdyby nie fakt, że James Potter nie trafił w nauczyciela i gdyby nie to, że ostatnimi czasy nie miała humoru, a to, co niedawno miało miejsce w zamku sprawiało, że czuła się gorzej. Stety, czy też niestety, Lily Evans była niezwykle wrażliwą i emocjonalnie podchodzącą do wszystkiego dziewczyną, a na dodatek Prefektem Naczelnym. Ta mieszanka sprawiała, że no cóż...
- Mam nadzieję, że jesteście z siebie dumni! Wspaniale! Widzę, że wracacie do formy! A i Potter...zrób coś dla mnie, dobrze? Zostaw mnie, dopóki nie dorośniesz i nie zrozumiesz, że nie zawsze jest czas na zabawę! – Zawołała w jego stronę, czując jak złość wypełnia jej wnętrze, niczym najgorsza trucizna. Jednak...to nie było najgorsze. Była w sumie zawiedziona. Zawiedziona nim. Zawiedziona zachowaniem Remusa. I przytłuczona tym, że nie potrafią sobie odpuścić choćby na kilka dni, zwłaszcza, że jakby nie patrząc trwała żałoba. Chyba, że to w niej był problem...chyba nie potrafiła na to patrzeć z tej perspektywy, co oni.
Miała dosyć tego, że sami od siebie nie potrafią zrozumieć, że pewnych rzeczy – nawet jeśli są zabawne, nie wypada robić.
- Mdlała? Raczej nie – zmarszczyła czoło, próbując się zorientować w sytuacji, ale było to nieco ciężkie. Posłała kolejny uśmiech w stronę dziewczyny tym razem pełny uznania. – Całkiem nieźle.
Kiedy już minęły skutki zaklęcia Orbis, skierowała w jej stronę swoją różdżkę.
- Orbis!
Niestety, nie udało jej się, ale nie zamierzała się poddać, o nie! Jednak, kiedy próbowała po raz drugi wypowiedzieć zaklęcie, dziwne poruszenie ze strony Remusa i Jamesa, skłoniło ją by w ich stronę skierować spojrzenie. Może by ją rozbawiło, gdyby była taką osóbką, jak Alice, gdyby nie fakt, że James Potter nie trafił w nauczyciela i gdyby nie to, że ostatnimi czasy nie miała humoru, a to, co niedawno miało miejsce w zamku sprawiało, że czuła się gorzej. Stety, czy też niestety, Lily Evans była niezwykle wrażliwą i emocjonalnie podchodzącą do wszystkiego dziewczyną, a na dodatek Prefektem Naczelnym. Ta mieszanka sprawiała, że no cóż...
- Mam nadzieję, że jesteście z siebie dumni! Wspaniale! Widzę, że wracacie do formy! A i Potter...zrób coś dla mnie, dobrze? Zostaw mnie, dopóki nie dorośniesz i nie zrozumiesz, że nie zawsze jest czas na zabawę! – Zawołała w jego stronę, czując jak złość wypełnia jej wnętrze, niczym najgorsza trucizna. Jednak...to nie było najgorsze. Była w sumie zawiedziona. Zawiedziona nim. Zawiedziona zachowaniem Remusa. I przytłuczona tym, że nie potrafią sobie odpuścić choćby na kilka dni, zwłaszcza, że jakby nie patrząc trwała żałoba. Chyba, że to w niej był problem...chyba nie potrafiła na to patrzeć z tej perspektywy, co oni.
Miała dosyć tego, że sami od siebie nie potrafią zrozumieć, że pewnych rzeczy – nawet jeśli są zabawne, nie wypada robić.
- Mistrz Gry
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 4:09 am
The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Neve Collins
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 11:34 am
Bałagan, bałagan - tutaj, choć na początku rządził spokój i melancholijna (albo może depresyjna?) aura Flitwicka, tak na samym końcu nieomal czysty chaos - nie to, żeby Neve to aż zanadto przeszkadzało - uważnie słuchała, uważnie notowała, niczego więcej jej do szczęścia nie było potrzeba - zwłaszcza, że jej partnerka na całe szczęście nie wyrażała przejawów chęci do wzięcia udziału w ataku na nauczyciela (co też przeszło obok Neve bokiem, choć nieznacznie ściągnęła brwi, przypatrując się tej sytuacji, wdzięczna, że Lupin przynajmniej opanował niesfornego Pottera rozbrajając go i najwyraźniej pani prefekt Gryfonów również do uspokojenia ich przyłożyła dłoń - to dobrze, to bardzo nawet dobrze, świadczyło dobrze o doborze kadry na odpowiednich stanowiskach). Śnieżna Wiedźma uśmiechnęła się ciepło do Kim i skinęła głową, wstając ze swojego miejsca, by pójść bardziej... na ubocze, jeśli tak to można ująć - nie chciała się do tego mieszać, tak jak i mimowolnie nie chciała zostać w to zamieszaną, a przecież nowe zaklęcie wypróbować... trzeba.
- Orbis.
- Orbis.
- Mistrz Gry
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 11:34 am
The member 'Neve Collins' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- James Potter
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 2:19 pm
Jedyne co mu się udało skończyć, to zdanie do Remusa, kiedy usłyszał dobrze znany sobie głos należący do Lily Evans. Dobrze wiedział, że się wścieknie, ale nie sądził, że na forum klasy zacznie rozstrzygać prywatne sprawy ich związku, zamiast jak na prefekta naczelnego przystało, przywołać go do porządku. Jak się okazywało, w tym wypadku to Remus był bardziej odpowiedzialny i Potter w tym jednym ułamku sekundy, zanim zabrał głos, zastanawiał się, czy profesor Dumbledore nie popełnił błędu, wręczając tę odznakę dziewczynie, a nie Lunatykowi.
- Oczywiście, że jesteśmy z siebie dumni! Przećwiczyliśmy dokładnie zaklęcie, a z formy nigdy nie wypadliśmy! Zwłaszcza, że Remus nie jest niczemu winny, więc zastosowana w Twojej wypowiedzi - liczba mnoga - nie jest na miejscu. A, i wiesz co? Z R O B I Ę T O z miłą chęcią. Zrobię to dla siebie, zostawię Cię, dopóki sama nie dorośniesz i nie zrozumiesz, pod tą swoją rudą kopułą, że lekcja to nie tylko nie czas na zabawę, ale też nie czas na rozstrzyganie spraw prywatnych w towarzystwie publiczności prawie całego rocznika siódmego roku. Zdaje się, że nie rozróżniasz już swoich obowiązków prefekta od przyzwyczajenia, by mi dokopać! Nie mam pojęcia, co ja w ogóle w Tobie widzę. – Warknął, nie tak głośnym tonem jak Lily, ale powiedział to o wiele dobitniej. Przy okazji stukając się palcem w skroń, jakby wciąż chciał zrozumieć sens swoich ostatnich słów. Był zirytowany i wkurzony i miał dość już swoich starań, by wszystko między nim naprawić, kiedy ona tak naprawdę zdawała się zupełnie tego nie chcieć. Doszedł do wniosku, że nie powinien był rozmawiać z nią w Hogsmeade, ani iść na tą rozmowę. No ale cóż, było, minęło. Wszystko wróciło do „normalności”. Usiadł w ławce bokiem, spoglądając na Remusa, który wciąż trzymał w ręce jego różdżkę.
- Oczywiście, że jesteśmy z siebie dumni! Przećwiczyliśmy dokładnie zaklęcie, a z formy nigdy nie wypadliśmy! Zwłaszcza, że Remus nie jest niczemu winny, więc zastosowana w Twojej wypowiedzi - liczba mnoga - nie jest na miejscu. A, i wiesz co? Z R O B I Ę T O z miłą chęcią. Zrobię to dla siebie, zostawię Cię, dopóki sama nie dorośniesz i nie zrozumiesz, pod tą swoją rudą kopułą, że lekcja to nie tylko nie czas na zabawę, ale też nie czas na rozstrzyganie spraw prywatnych w towarzystwie publiczności prawie całego rocznika siódmego roku. Zdaje się, że nie rozróżniasz już swoich obowiązków prefekta od przyzwyczajenia, by mi dokopać! Nie mam pojęcia, co ja w ogóle w Tobie widzę. – Warknął, nie tak głośnym tonem jak Lily, ale powiedział to o wiele dobitniej. Przy okazji stukając się palcem w skroń, jakby wciąż chciał zrozumieć sens swoich ostatnich słów. Był zirytowany i wkurzony i miał dość już swoich starań, by wszystko między nim naprawić, kiedy ona tak naprawdę zdawała się zupełnie tego nie chcieć. Doszedł do wniosku, że nie powinien był rozmawiać z nią w Hogsmeade, ani iść na tą rozmowę. No ale cóż, było, minęło. Wszystko wróciło do „normalności”. Usiadł w ławce bokiem, spoglądając na Remusa, który wciąż trzymał w ręce jego różdżkę.
- Lily Evans
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 2:39 pm
Sprawy ich związku..? Czyż ona coś takiego powiedziała i dała do zrozumienia? To nie było nic takiego z czym musiałaby się kryć. Poza tym człowiek, który działa pod wpływem emocji raczej nie panuje nad chwilowym impulsem, który bierze nad nim górę. Sądziła, że tymi słowami da mu do myślenia i chłopak się uspokoi - jak widać myliła się. Najwyraźniej nie znała na tyle dobrze Jamesa Pottera, albo zapomniała jaki potrafi być. Skoro Remus zdawał się być bardziej odpowiedzialnym prefektem, to czemuż to zazwyczaj to ona przyłapywała ich na tym, jak coś kombinują w poprzednich latach? A na dodatek w tym roku, pan Lupin postanowił jednak pozwolić sobie na więcej luzu i choć upomniał swojego przyjaciela, to zrobił to po tym, jak było po wszystkim.
Nie odpowiedziała. Zamiast tego słuchała tych gorzkich słów, czując jak drży jej dolna warga. Nie zamieszała odstawiać szopki przy całej klasie i jeszcze przy profesorze, który zapewne już zupełnie nie rozumiał, co się dzieje. Słowa gorączkowo krążyły pod jej włosami, domagając się jakiegokolwiek ujścia. Miała już naprawdę dosyć tej całej chorej sytuacji, a na dodatek uważała, że jego wypowiedź jest niesprawiedliwa. Lily posiadała naprawdę sporo argumentów, którymi mogłaby się posłużyć. Jednak nie, postanowiła to zostawić. Nie widziała sensu w tym, żeby cokolwiek tłumaczyć komuś, kto najwyraźniej wiedział lepiej. Przynajmniej upewniła się w przekonaniu, że postąpiła odpowiednio nie dając mu odpowiedzi od razu - to mogłoby tylko skończyć się niepotrzebnym dodatkowym zawodem. A ich już miała dosyć. Miała o wiele ważniejsze rzeczy na głowie, niż dawać się podporządkować jego zasadom.
Zwyczajnie należeli do zbyt różnych światów, by mogli wzajemnie się zrozumieć. Zacisnęła mocniej palce na różdżce i wstrzymała na dłużej oddech, kiedy wycelowała w Alice.
- Orbis!
Koniec z dramatami na dzisiaj.
Nie odpowiedziała. Zamiast tego słuchała tych gorzkich słów, czując jak drży jej dolna warga. Nie zamieszała odstawiać szopki przy całej klasie i jeszcze przy profesorze, który zapewne już zupełnie nie rozumiał, co się dzieje. Słowa gorączkowo krążyły pod jej włosami, domagając się jakiegokolwiek ujścia. Miała już naprawdę dosyć tej całej chorej sytuacji, a na dodatek uważała, że jego wypowiedź jest niesprawiedliwa. Lily posiadała naprawdę sporo argumentów, którymi mogłaby się posłużyć. Jednak nie, postanowiła to zostawić. Nie widziała sensu w tym, żeby cokolwiek tłumaczyć komuś, kto najwyraźniej wiedział lepiej. Przynajmniej upewniła się w przekonaniu, że postąpiła odpowiednio nie dając mu odpowiedzi od razu - to mogłoby tylko skończyć się niepotrzebnym dodatkowym zawodem. A ich już miała dosyć. Miała o wiele ważniejsze rzeczy na głowie, niż dawać się podporządkować jego zasadom.
Zwyczajnie należeli do zbyt różnych światów, by mogli wzajemnie się zrozumieć. Zacisnęła mocniej palce na różdżce i wstrzymała na dłużej oddech, kiedy wycelowała w Alice.
- Orbis!
Koniec z dramatami na dzisiaj.
- Mistrz Gry
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 2:39 pm
The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Lyrae Fletcher
Re: Sala Zaklęć
Pią Maj 01, 2015 3:01 pm
Ta lekcja była jednym wielkim paradoksem. Kłótnie, wydarzenia, jakieś głupie wypadki, które jej nie obchodziły i jeszcze musiała kisić się w jednym miejscu z całą tą masą ludzką. Zerkała mimowolnie jak ludzie dobierają się ze sobą w pary. Cóż, są pewne ceny za nie trzymanie się z nikim i siadanie daleko od ludzi. Więc teraz zamiast mieszać się w ich sprawy siedziała na swoim miejscu, powolnie bawiąc się różdżką.
Miała podejść? Po co, skoro i tak będzie jasne, że nikt nie spojrzy na to przychylnie. Za mało rozrywkowa jesteś, Lyrae, tyle. Nie pasujesz. Nazwijcie ją jak chcecie, głupią, nieważną... Tylko dlatego, że zamiast uczestniczyć w zajęciach wolała z mętnym spojrzeniem brązowych oczu obserwować ścianę. I widzieć więcej niż Ci, którzy sobie w zadowoleniu się tłukli. Nie miała zamiaru zajmować się dramatami innych.
Miała podejść? Po co, skoro i tak będzie jasne, że nikt nie spojrzy na to przychylnie. Za mało rozrywkowa jesteś, Lyrae, tyle. Nie pasujesz. Nazwijcie ją jak chcecie, głupią, nieważną... Tylko dlatego, że zamiast uczestniczyć w zajęciach wolała z mętnym spojrzeniem brązowych oczu obserwować ścianę. I widzieć więcej niż Ci, którzy sobie w zadowoleniu się tłukli. Nie miała zamiaru zajmować się dramatami innych.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach