- Enzo Nero
Re: Spory Balkon
Czw Lut 02, 2017 3:26 pm
Kiedy tak go uspokajała czuł się jak małe bezradne dziecko które jeszcze nie wie jak powinno postępować.
- Masz rację. Musimy być twardzi - Odpowiedział patrząc jej w oczy.
Miała dar do pocieszania go. Wystarczył sam dźwięk jej głosu i już czuł się o wiele lepiej. Jedno spojrzenie w jej cudowne oczy wróciło mu wiarę w siebie zaś słowa same w sobie udowodniły tylko jak głupia logika nim kierowała. Chłopak przytulił się do Claire i zamknął oczy chcąc jeszcze bardziej móc wyczuć zapach oraz ciepło jej ciała.
- Co ja bym bez Ciebie zrobił - Szepnął cicho.
Był naprawdę wdzięczny gryfonce za wsparcie którego teraz mu brakowało. Po chwili stanął na palcach i dał dziewczynie buziaka.
- Trochę tak dziwnie jest kiedy jesteś wyższa ode mnie - Powiedział z uśmiechem i lekkim rumieńcem.
- Masz rację. Musimy być twardzi - Odpowiedział patrząc jej w oczy.
Miała dar do pocieszania go. Wystarczył sam dźwięk jej głosu i już czuł się o wiele lepiej. Jedno spojrzenie w jej cudowne oczy wróciło mu wiarę w siebie zaś słowa same w sobie udowodniły tylko jak głupia logika nim kierowała. Chłopak przytulił się do Claire i zamknął oczy chcąc jeszcze bardziej móc wyczuć zapach oraz ciepło jej ciała.
- Co ja bym bez Ciebie zrobił - Szepnął cicho.
Był naprawdę wdzięczny gryfonce za wsparcie którego teraz mu brakowało. Po chwili stanął na palcach i dał dziewczynie buziaka.
- Trochę tak dziwnie jest kiedy jesteś wyższa ode mnie - Powiedział z uśmiechem i lekkim rumieńcem.
- Claire Slattery
Re: Spory Balkon
Sob Lut 04, 2017 9:13 pm
Nie mieli innego wyjścia, co z tego, że wszyscy się rozkleją i zaczną użalać nad swoim losem, skoro to nie zmieni ich sytuacji!? Nie mówiła, że okazanie słabości jest złe, ale no muszą to w miarę możliwości ograniczyć. Na łzy (przynajmniej w jej przypadku) będzie czas po wszystkim.
Otoczyła ramionami jego teraz kruchą i wątłą sylwetkę, od razu odczuwała potrzebę chronienia go, bez względu na wszystko. Jakby fakt, że wypuści go z objęć sprawi, że ten rozsypie się na małe kawałeczki co było całkowicie chore i nielogiczne.
-No nie wiem, pewnie byś się tu rozbeczał jak jakaś dziewczyna.- Zaśmiała się, mając nadzieję, że tym razem już całkowicie odgoni ten ponury nastrój. Nie miała nic do płakania, sama często odczuwała potrzebę wyładowania emocji w ten sposób, uważała to za bardzo oczyszczające.
Opuściła trochę głowę pozwalając się pocałować, było to dość zabawne, że gdyby tylko chciała, mogłaby podnieść tylko lekko głowę do góry, a ten już by nie był w stanie dosięgnąć jej ust.
-Akurat ja na to nie narzekam...- Stwierdziła z uśmiechem, który wskazywał na to, że coś knuje.-Tym razem to ja mam wadzę.-Szepnęła mu prosto do ucha, odgarniając splątany kosmyk włosów, chłopak mógł przez dłuższy moment poczuć jej oddech na swojej szyi.
Po chwili zarzuciła sobie go przez ramię, tak że jego głowa zwisała za jej plecami a ona dla bezpieczeństwa oplatała swoje ręce wokół jego ud.
-Mogłabym Cię porwać do mojego dormitorium, ale moje współlokatorki mogłyby mieć coś przeciwko... ale co powiesz na lot z balkonu?- Oczywiście nigdy by go stąd nie zrzuciła, ale postraszyć trochę mogła.
Otoczyła ramionami jego teraz kruchą i wątłą sylwetkę, od razu odczuwała potrzebę chronienia go, bez względu na wszystko. Jakby fakt, że wypuści go z objęć sprawi, że ten rozsypie się na małe kawałeczki co było całkowicie chore i nielogiczne.
-No nie wiem, pewnie byś się tu rozbeczał jak jakaś dziewczyna.- Zaśmiała się, mając nadzieję, że tym razem już całkowicie odgoni ten ponury nastrój. Nie miała nic do płakania, sama często odczuwała potrzebę wyładowania emocji w ten sposób, uważała to za bardzo oczyszczające.
Opuściła trochę głowę pozwalając się pocałować, było to dość zabawne, że gdyby tylko chciała, mogłaby podnieść tylko lekko głowę do góry, a ten już by nie był w stanie dosięgnąć jej ust.
-Akurat ja na to nie narzekam...- Stwierdziła z uśmiechem, który wskazywał na to, że coś knuje.-Tym razem to ja mam wadzę.-Szepnęła mu prosto do ucha, odgarniając splątany kosmyk włosów, chłopak mógł przez dłuższy moment poczuć jej oddech na swojej szyi.
Po chwili zarzuciła sobie go przez ramię, tak że jego głowa zwisała za jej plecami a ona dla bezpieczeństwa oplatała swoje ręce wokół jego ud.
-Mogłabym Cię porwać do mojego dormitorium, ale moje współlokatorki mogłyby mieć coś przeciwko... ale co powiesz na lot z balkonu?- Oczywiście nigdy by go stąd nie zrzuciła, ale postraszyć trochę mogła.
- Enzo Nero
Re: Spory Balkon
Pon Lut 06, 2017 2:16 pm
On nie miał zamiaru płakać, ani teraz ani później. Najważniejsze dla niego jest powrócenie do swojej męskiej formy ponieważ ta żeńska, krucha postura jest naprawdę nieodpowiednia, a biorąc jeszcze pod uwagę jego zbliżającą się podróż ze starszym bratem to już w ogóle było to bardzo nieodpowiednie połączenie które mogłoby się skończyć jego śmiercią. Kiedy dziewczyna go przytuliła położył głowę na jej klatce piersiowej i wsłuchał w bicie jej serca.
- Aż tak źle to raczej by nie było! - Mruknął zadzierając głowę do góry.
Nie płakał by, jedynie może zrobił by sobie większą krzywdę. Gdy miał tak podniesioną głowę starał się pocałować swoją dziewczynę i udało mu się to dzięki temu że ta się lekko nachyliła. Dla niego nie było to zabawne że mogłaby nie dać mu tego zrobić, pewnie bardzo by się wtedy zezłościł i strzelił focha jak to na kobietę przystało.
- Jeszcze jakby coś więcej mi... - Nie skończył kiedy poczuł na szyi jej oddech.
Odruchowo na jego twarzy pojawił się dosyć silny rumieniec który był jeszcze bardziej widoczny na bladych policzkach. Nie miał nawet czasu zareagować i kiedy już się ogarnął zwisał głową w dół za plecami chłopaka.
- Do dormitorium mogę z Tobą iść ale latać to ja nie chcę! - Pisnął lekko przerażony.
Nie wiedział dlaczego chciała go wyrzucić z balkonu jednak w tej pozycji nawet nie miał jak się zbytnio bronić.
- Aż tak źle to raczej by nie było! - Mruknął zadzierając głowę do góry.
Nie płakał by, jedynie może zrobił by sobie większą krzywdę. Gdy miał tak podniesioną głowę starał się pocałować swoją dziewczynę i udało mu się to dzięki temu że ta się lekko nachyliła. Dla niego nie było to zabawne że mogłaby nie dać mu tego zrobić, pewnie bardzo by się wtedy zezłościł i strzelił focha jak to na kobietę przystało.
- Jeszcze jakby coś więcej mi... - Nie skończył kiedy poczuł na szyi jej oddech.
Odruchowo na jego twarzy pojawił się dosyć silny rumieniec który był jeszcze bardziej widoczny na bladych policzkach. Nie miał nawet czasu zareagować i kiedy już się ogarnął zwisał głową w dół za plecami chłopaka.
- Do dormitorium mogę z Tobą iść ale latać to ja nie chcę! - Pisnął lekko przerażony.
Nie wiedział dlaczego chciała go wyrzucić z balkonu jednak w tej pozycji nawet nie miał jak się zbytnio bronić.
- Claire Slattery
Re: Spory Balkon
Pią Lut 17, 2017 7:37 pm
Owszem, to ciało nie było dla niego odpowiednie, ale ona na jego miejscu nie myślałaby o żadnej podróży. W sumie to miał szczęście, że dziewczyna jeszcze o niczym nie wie. Z reszta kiedyś będzie musiał jej o tym powiedzieć, a wtedy co się stanie to już nie wie nikt stąpający na tym padole ziemskim. Tak czy inaczej miło nie będzie.
-Czy ja wiem? Pamiętaj kobiece hormony działają, mówię Ci jeszcze trochę a pojawiłyby się łzy.-Zaśmiała się pod nosem.
Teraz przynajmniej wiedział jak ona się na co dzień czuje, kiedy jest zdana tylko na niego, w momencie gdy chce go pocałować czy coś. Wystarczy, że nie zechce opuścić trochę głowy, albo co gorsze uniesie ją jeszcze trochę w górę. Na jej szczęście taki scenariusz jest mało prawdopodobny, bo nie widziała jeszcze by nie chciał.
Uśmiechnęła się widząc ten rumieniec, dokładnie taką reakcję chciała uzyskać, albo i nawet jeszcze więcej.
Sama nie bardzo wiedziała co ma z nim teraz zrobić...
-Co ty, latanie przecież jest fajne!- Na jej ustach pojawił się zadziorny uśmiech, ale nie był w stanie tego zobaczyć. Po chwili postawiła go tuż przy ścianie, kładąc swoje dłonie po obu stronach jego małej główki i nachyliła się na tyle, że ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
-Masz szczęście, że wolę Cię żywego, dlatego nie polatasz.- Stwierdziła mrugając do niego porozumiewawczo.
-Czy ja wiem? Pamiętaj kobiece hormony działają, mówię Ci jeszcze trochę a pojawiłyby się łzy.-Zaśmiała się pod nosem.
Teraz przynajmniej wiedział jak ona się na co dzień czuje, kiedy jest zdana tylko na niego, w momencie gdy chce go pocałować czy coś. Wystarczy, że nie zechce opuścić trochę głowy, albo co gorsze uniesie ją jeszcze trochę w górę. Na jej szczęście taki scenariusz jest mało prawdopodobny, bo nie widziała jeszcze by nie chciał.
Uśmiechnęła się widząc ten rumieniec, dokładnie taką reakcję chciała uzyskać, albo i nawet jeszcze więcej.
Sama nie bardzo wiedziała co ma z nim teraz zrobić...
-Co ty, latanie przecież jest fajne!- Na jej ustach pojawił się zadziorny uśmiech, ale nie był w stanie tego zobaczyć. Po chwili postawiła go tuż przy ścianie, kładąc swoje dłonie po obu stronach jego małej główki i nachyliła się na tyle, że ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
-Masz szczęście, że wolę Cię żywego, dlatego nie polatasz.- Stwierdziła mrugając do niego porozumiewawczo.
- Enzo Nero
Re: Spory Balkon
Czw Lut 23, 2017 10:31 pm
Póki co nie miał zamiaru jej mówić o podróży. Sam jeszcze do końca nie był pewny jak to wszystko będzie wyglądać dlatego wolał nie denerwować jej jeszcze, bo w sumie wszystko może się jeszcze zmienić.
- No może masz rację ale się nie dowiemy - Powiedział i wytknął jej język.
Prawda. On zawsze miał miał chęć by ją pocałować i nigdy nie miał zamiaru uciekać przed jej ustami. Co więcej, on sam bardzo lubił ją całować. Kiedy niosła go tak w stronę balkonu zaczął panikować i złapał się mocno jej bluzy przez co gdy chciała postawić go pod ścianą było trochę ciężko gdyż wbił paznokcie w jej ubranie.
- Latanie jest fajne tylko na miotle! Bez niej ani rusz! - Pisnął z zamkniętymi oczami.
Kiedy stał tak pod ścianą i otworzył oczy dostrzegł że wcale nie leci, a dziewczyna odcięła mu drogę ucieczki.
- Ja też wolę być żywy bo wtedy mogę zrobić tak - Uśmiecha się i muska jej usta po czym kuca i przemyka się pod jej ręką i tuli się do niej od tyłu.
- A teraz spróbuj mnie złapać - Puszcza ją i dobiega do schodów po czym puszcza buziaka.
z/t oboje
- No może masz rację ale się nie dowiemy - Powiedział i wytknął jej język.
Prawda. On zawsze miał miał chęć by ją pocałować i nigdy nie miał zamiaru uciekać przed jej ustami. Co więcej, on sam bardzo lubił ją całować. Kiedy niosła go tak w stronę balkonu zaczął panikować i złapał się mocno jej bluzy przez co gdy chciała postawić go pod ścianą było trochę ciężko gdyż wbił paznokcie w jej ubranie.
- Latanie jest fajne tylko na miotle! Bez niej ani rusz! - Pisnął z zamkniętymi oczami.
Kiedy stał tak pod ścianą i otworzył oczy dostrzegł że wcale nie leci, a dziewczyna odcięła mu drogę ucieczki.
- Ja też wolę być żywy bo wtedy mogę zrobić tak - Uśmiecha się i muska jej usta po czym kuca i przemyka się pod jej ręką i tuli się do niej od tyłu.
- A teraz spróbuj mnie złapać - Puszcza ją i dobiega do schodów po czym puszcza buziaka.
z/t oboje
- Eileen Gray
Re: Spory Balkon
Wto Kwi 24, 2018 10:50 pm
Od spotkania w wieży zachodniej minęło ładnych kilka godzin. W tym czasie Eileen zdążyła się otrząsnąć ze stresującego uczucia, które zostawił po sobie Ventus, a także przebrnęła przez kilka kolejnych działów książki, dochodząc do całkiem praktycznych zaklęć mających na celu zapobieganie chorobom.
Ze względu na deszczową pogodę jej szczególną uwagę przykuło zaklęcie Impervius, którego moc miała czynić przedmiot wodoodpornym. Miało też kilka innych przydatnych zastosowań, ale to właśnie interesowało ją najbardziej. Potrzebowała jednak dobrego miejsca, a małą salę pod sowiarnią postanowiła na wszelki wypadek omijać szerokim łukiem.
Jako że była Gryfonką i przebywanie w wieżach sprawiało jej radość, wybrała miejsce najodpowiedniejsze jej zdaniem do przeprowadzania testów wodoodporności. Zabrała kilka ubrań, większe kawałki pergaminu i tym podobne pomoce, na które zamierzała rzucać zaklęcia, a następnie udała się na balkon w wieży astronomicznej, z którego łatwo było wystawić przedmiot na działanie deszczu.
Kiedy już dotarła na miejsce, wygrzebała z torby czystą rolkę pergaminu i rozwinąwszy go, wycelowała weń różdżką.
- Impervius... - powiedziała cicho.
//rzuty będą się odnosić do efektów w następnych postach//
Ze względu na deszczową pogodę jej szczególną uwagę przykuło zaklęcie Impervius, którego moc miała czynić przedmiot wodoodpornym. Miało też kilka innych przydatnych zastosowań, ale to właśnie interesowało ją najbardziej. Potrzebowała jednak dobrego miejsca, a małą salę pod sowiarnią postanowiła na wszelki wypadek omijać szerokim łukiem.
Jako że była Gryfonką i przebywanie w wieżach sprawiało jej radość, wybrała miejsce najodpowiedniejsze jej zdaniem do przeprowadzania testów wodoodporności. Zabrała kilka ubrań, większe kawałki pergaminu i tym podobne pomoce, na które zamierzała rzucać zaklęcia, a następnie udała się na balkon w wieży astronomicznej, z którego łatwo było wystawić przedmiot na działanie deszczu.
Kiedy już dotarła na miejsce, wygrzebała z torby czystą rolkę pergaminu i rozwinąwszy go, wycelowała weń różdżką.
- Impervius... - powiedziała cicho.
//rzuty będą się odnosić do efektów w następnych postach//
- Mistrz Gry
Re: Spory Balkon
Wto Kwi 24, 2018 10:50 pm
The member 'Eileen Gray' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Ventus Zabini
Re: Spory Balkon
Sro Kwi 25, 2018 11:38 am
Gdy już uciekł z sali, bo tak się czuł jak tchórz wychodząc wtedy szukał kolejnego samotnego miejsca. Ten dzień był cholernie męczący. Nie dość, że ciągle słyszał w głowie, że jest idiotą to jeszcze zachowanie przy tej dziewczynie. Ciężko westchnął. Musiał znaleść dla siebie jakieś miejsce, coś co pozwoli mu zapomnieć o tym wydarzeniu, ale znając los nigdy się to nie stanie. Będzie palić jego wspomnienia, a on będzie płonąc z tego powodu. Jako że już dawno było po zajęciach, a do ciszy nocnej jeszcze trochę czasu zostało postanowił przejść się znowu na wieżę, ale tym razem na balkon zapalić. Sadził że tam żadnych kujonek nie znajdzie, bo kto lubił czytać w deszczu. Sam osobiście nienawidził wspinać się po schodach, ponieważ za dużo czasu spędzało się na wchodzeniu niż paleniu i nie mijały sekundy, a już musiał iść z powrotem do lochów. Pamiętał jak kiedyś się tu wspinał, jak kiedyś rozmawiał z pewnym chłopakiem i pamiętał jaki sam był wściekły. Do tej pory nie wiedział dlaczego się tak wściekał, ale czuł to, a gdy myślał o tym ta wściekłość wracała. Nie zmienił się aż tak dużo. Czuł, że nadal był tym samym słabym chłopakiem jak kiedyś, ale teraz zasmakował rozkazywania i chciał tego więcej. Kiedyś nienawidził władzy, ponieważ to nie dawało wolności, ale teraz było inaczej. Chciał bym lalkarzem i mieć swoją marionetkę. Czuł, że to kolejny krok ku jego samodestrukcji, ale nie myślał o tym.
Chciał się uspokoić, więc zbliżał się do balkonu, ale w porę zorientował się, że była tam pewna osoba. Poczuł jak że strachu bije mu szybciej serce. Miał zapomnieć o tym uczuciu, ale chciał sprawdzić, czy dziewczyna znowu go usłucha. Chciał poczuć władze. Widział jak dziewczyna rzuca zaklęcie, ale jej się nie udało. Znał je z książek, ale sam go nie znał. Zastanowił się chwile i wycelował w owy przedmiot. Wypowiadając po cichu zaklęcie.
— Impervius – szepnął zaklęcie i czekał na efekt. Gdy dziewczyna już zauważyła jego obecność wyszedł z cienia i zbliżył się do niej. — Może razem potremujemy – powiedział, ale nie brzmiało to na pytanie. Chciał potrenować i tyle.
- Mistrz Gry
Re: Spory Balkon
Sro Kwi 25, 2018 11:38 am
The member 'Ventus Zabini' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Eileen Gray
Re: Spory Balkon
Sro Kwi 25, 2018 12:00 pm
Zaklęcie, które rzuciła, nie zadziałało. Ale to nic, musiała tylko jeszcze raz spróbować.
- Impervius! - znów stuknęła różdżką w pergamin, ale ponownie nic się nie zdarzyło. Coś robiła źle. Tylko co? Czyżby była zbyt rozproszona wcześniejszą sytuacją? Ale przecież nie... Zdążyła się uspokoić, opanować. Więc dlaczego miała wrażenie, że Ślizgon wciąż jest obok?
Bzdura.
I wtedy pergamin zalśnił leciutkim światełkiem, jakby ugodziło weń zaklęcie. Ale co...? Dlaczego? Skąd?
Rozejrzała się szybko, szukając źródła magii i zobaczyła... jego. Jej oczy leciutko rozszerzyły się ze zdumienia. Co on tu robił?! Śledził ją? Nie, przecież sam ostatnio wyszedł... I nie widziała go przez resztę czasu... Aż do teraz.
- Skąd...? - zaczęła, ale urwała pytanie. Chyba nie chciała znać odpowiedzi. Jeśli to był przypadek, zrobiłaby z siebie idiotkę. A jeśli celowo przyszedł tam gdzie ona... Chyba wolała tego nie wiedzieć. Zamiast tego opuściła wzrok na kartkę i po krótkiej chwili namysłu wystawiła ją poza krawędź balkonu. Padało. Krople deszczu ściekały po jej dłoni, materiał szaty delikatnie zmókł. Ale pergamin nie.
- Zadziałało - powiedziała, cofając rękę. Nie patrząc na czarodzieja sięgnęła po następną rolkę pergaminu. - Jak to zrobiłeś?
Coś jej mówiło, że mógł mieć po prostu szczęście. Ale co, jeśli nie? Może jednak znał jakiś sposób?
- Myślę, że możemy - potwierdziła propozycję wspólnej nauki, po czym ponownie wycelowała w pomoc naukową. - Impervius.
- Impervius! - znów stuknęła różdżką w pergamin, ale ponownie nic się nie zdarzyło. Coś robiła źle. Tylko co? Czyżby była zbyt rozproszona wcześniejszą sytuacją? Ale przecież nie... Zdążyła się uspokoić, opanować. Więc dlaczego miała wrażenie, że Ślizgon wciąż jest obok?
Bzdura.
I wtedy pergamin zalśnił leciutkim światełkiem, jakby ugodziło weń zaklęcie. Ale co...? Dlaczego? Skąd?
Rozejrzała się szybko, szukając źródła magii i zobaczyła... jego. Jej oczy leciutko rozszerzyły się ze zdumienia. Co on tu robił?! Śledził ją? Nie, przecież sam ostatnio wyszedł... I nie widziała go przez resztę czasu... Aż do teraz.
- Skąd...? - zaczęła, ale urwała pytanie. Chyba nie chciała znać odpowiedzi. Jeśli to był przypadek, zrobiłaby z siebie idiotkę. A jeśli celowo przyszedł tam gdzie ona... Chyba wolała tego nie wiedzieć. Zamiast tego opuściła wzrok na kartkę i po krótkiej chwili namysłu wystawiła ją poza krawędź balkonu. Padało. Krople deszczu ściekały po jej dłoni, materiał szaty delikatnie zmókł. Ale pergamin nie.
- Zadziałało - powiedziała, cofając rękę. Nie patrząc na czarodzieja sięgnęła po następną rolkę pergaminu. - Jak to zrobiłeś?
Coś jej mówiło, że mógł mieć po prostu szczęście. Ale co, jeśli nie? Może jednak znał jakiś sposób?
- Myślę, że możemy - potwierdziła propozycję wspólnej nauki, po czym ponownie wycelowała w pomoc naukową. - Impervius.
- Mistrz Gry
Re: Spory Balkon
Sro Kwi 25, 2018 12:00 pm
The member 'Eileen Gray' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Ventus Zabini
Re: Spory Balkon
Sro Kwi 25, 2018 5:26 pm
Poczuł małą satysfakcję, gdy dziewczyna zrobiła zaskoczoną minę na jego widok. Miał świadomość, że wyglądało to jakby ją śledził. W końcu już drugi raz tego samego dnia znalazł się w tym samym miejscu, co ona, ale nic sobie z tego nie robił. W pewnym sensie uważał, że jest to zabawny zbieg okoliczności, ale jednocześnie go to przerażało. Co jeśli los kpił sobie z jego życia i właśnie układał mu kolejny horror, który będzie musiał znieść? Co jeśli nie wytrzyma psychicznie? Już tyle razy chciał skończyć ze sobą, aby nikt nie kierował jego życiem, aby nikt nie zwracał na niego uwagi, a teraz był w sytuacji, w której chciał kierować życiem innej osoby, bo mu się spodobało. Nie przyznawał się przed samym sobą, ale podświadomie chciał doprowadzić do kolejnej sytuacji, w której dziewczyna da się zmanipulować.
Nie odpowiadał na jej pytania, ale przyglądał się temu jak sama zaczyna czarować. Uśmiechał się delikatnie, złośliwie pod nosem obserwując jej zachowanie. Znowu się zgodziła. Była bardziej słabsza od niego? Nie wiedział, ale nie narzekał.
— Nieźle – mruknął widząc, że dwa zaklęcia udały się dziewczynie. Gdy przyszła jego kolej skupił się na pergaminie i rzucił zaklęcie. — Impervius. – czekał spokojnie na efekt mając nadzieję, że nie był to tylko przypływ szczęścia. Chciał pokazać dziewczynie, że jest znacznie lepszy oraz potężniejszy od niej.
- Mistrz Gry
Re: Spory Balkon
Sro Kwi 25, 2018 5:26 pm
The member 'Ventus Zabini' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
- Eileen Gray
Re: Spory Balkon
Sro Kwi 25, 2018 6:33 pm
Cóż, w przypadku takiej drobnej istotki jak Eileen, w dodatku niższej od Ventusa o głowę, łatwo było posądzić ją o słabość. Zwłaszcza kiedy ona sama była tak zbita z tropu jego obecnością, że nie zwracała uwagi na takie kwestie. Czy istotnie była słaba? Ciężko stwierdzić, przynajmniej w tym momencie. Choć nie ulegało wątpliwości, że robiła to, czego Ventus chciał. Przynajmniej na razie.
Wyciągnęła zaczarowaną przez siebie kartkę na deszcz i z ulgą stwierdziła, że się powiodło. Ah, jak dobrze! Zależało jej żeby nie zrobić z siebie idiotki przed Ślizgonem. Od razu wyciągnęła też kolejną rolkę i ponownie przećwiczyła na niej zaklęcie. I znów ujrzała leciutkie lśnienie pergaminu.
- Działa! - spojrzała na czarodzieja z błyskiem dumy w oczach, tym bardziej, że wyraził uznanie. Z jakiegoś powodu ją to ucieszyło, jak psiaka który dostał smakołyk za dobrze wykonaną sztuczkę. Kiedy nasunęło jej się to skojarzenie, momentalnie opuściła wzrok, speszona swoją reakcją. Wygrzebała z torby tym razem rękawiczkę, uznając że warto zmienić obiekt ćwiczeń. Położyła ją na dłoni, by Ventus mógł ją zaczarować. Nic się nie stało. I znów.
- Może z materiałem jest trudniej, niż z pergaminem...? - zasugerowała, autentycznie zmartwiona, że mu nie wyszło, choć głos miała po swojemu spokojny. - Spróbuję... Impervius!
Wyciągnęła zaczarowaną przez siebie kartkę na deszcz i z ulgą stwierdziła, że się powiodło. Ah, jak dobrze! Zależało jej żeby nie zrobić z siebie idiotki przed Ślizgonem. Od razu wyciągnęła też kolejną rolkę i ponownie przećwiczyła na niej zaklęcie. I znów ujrzała leciutkie lśnienie pergaminu.
- Działa! - spojrzała na czarodzieja z błyskiem dumy w oczach, tym bardziej, że wyraził uznanie. Z jakiegoś powodu ją to ucieszyło, jak psiaka który dostał smakołyk za dobrze wykonaną sztuczkę. Kiedy nasunęło jej się to skojarzenie, momentalnie opuściła wzrok, speszona swoją reakcją. Wygrzebała z torby tym razem rękawiczkę, uznając że warto zmienić obiekt ćwiczeń. Położyła ją na dłoni, by Ventus mógł ją zaczarować. Nic się nie stało. I znów.
- Może z materiałem jest trudniej, niż z pergaminem...? - zasugerowała, autentycznie zmartwiona, że mu nie wyszło, choć głos miała po swojemu spokojny. - Spróbuję... Impervius!
- Mistrz Gry
Re: Spory Balkon
Sro Kwi 25, 2018 6:33 pm
The member 'Eileen Gray' has done the following action : Rzuć kością
'Lekcja' :
Result :
'Lekcja' :
Result :
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach