Go down
Rudolf Greengrass
Gryffindor
Rudolf Greengrass

Rudolf Greengrass  Empty Rudolf Greengrass

Sro Gru 26, 2018 7:09 pm

Karta postaci



Rudolf Greengrass  0fa622b05a56a954f13afc16471a3705

Imię i nazwisko: Rudolf Greengrass
Data urodzenia: 20 marca 1962 r.
Znak zodiaku: Baran
Imiona i nazwiska rodziców: Lunara Abbott, Demetrius Greengrass

Krew: Czysta
Miejsce zamieszkania:  Szkocja/ Glasgow/ duża rezydencja
Dom w Hogwarcie: Gryffindor

Cechy wyglądu



Wzrost: 170 cm
Waga: 70 kg
Kolor włosów: blond
Kolor oczu: niebieskie
Budowa ciała i postura: Na Merilina, a jak może wyglądać chłopak w wieku Rudolfa. Nie jest on wysokim człowiekiem, ani też dobrze zbudowanym. Nigdy nie uprawiał typowego sportu, bo przecież tak dobrze urodzonemu czarodziejowi, to nie przystoi, a przynajmniej takiego zdania był jego ojciec. Dlatego chociaż szczupły, nie jest wyjątkowo umięśniony.
Znaki szczególne: Średniej długości  lekko kręcone blond włosy, lekki zarost.
Preferowany ubiór: Rudolf w szkole na zajęcia naturalnie nosi szatę szkolną, które jest zatwierdzona przez regulamin szkolny, ale w wolnych chwilach nie wzgardzi swetrem, czy skórzaną kurtką lub płaszczem. Kiedy wraca do domu często jest zmuszany do noszenia bardziej eleganckich ubrań, które kolorem i ozdobami często nawiązują do rodowych barw.

Umagicznienie



Specyfikacja różdżki:
Jabłoń, włókno z pachwiny nietoperza, 10 cali, bardzo giętka.

Bogin:

"Nie jesteś godzien, być moim synem"
 Dla wielu obecnych w klasie było szokiem, to w co zmienił się bogin Rudolfa, ale największym szokiem było to dla niego samego. Stał jak osłupiały z opuszczoną różdżką i wpatrywał się w to jak bogin przyjmuje najpierw kształt solidnego mahoniowego biurka, na którym zaczynają walać się różne dokumenty i papiery, a na krześle zaczyna tworzyć się tak dobrze znana mu sylwetka. Śmiechy i rozmowy w klasie momentalnie ustały i uwaga wszystkich została skupiona na tym w co właśnie zmieniał się bogin. Chłodne i beznamiętne szare oczy wpatrywały się w Rudolfa, a on sam momentalnie zesztywniał.
-Nie chcesz słuchać, nie pojmujesz- odezwało się widmo, a chłopak zadrżał na całym ciele. Jego głos był tak realny, tak samo chłodny i stanowczy.
-Ojcze posłuchaj- odpowiedział drżącym głosem, chociaż słyszał  za plecami głos nauczyciela, który starał się mu przypomnieć, że to tylko widmo, złudzenie, którego tak naprawdę tutaj nie ma.
-Twój kuzyn...to jest człowiek w moim guście-  zawsze to słyszał, porównywanie, i ta nuta zawodu w ojcowskim głosie.
-Widzisz tylko człowieka, który odpowiada twoim wyobrażeniom, ale nie dostrzegasz  mnie- Bogin w pewnym momencie grzmotnął swoją wytworzoną dłonią w biurko tak gwałtownie i mocno, iż kilka osób w klasie podskoczyło gwałtownie. Ojciec chłopaka wstał od biurka i zaczął krążyć po sali, nie przerywając kontaktu wzrokowego z Rudolfem.
-Jak wielka jest twoja pogarda, a ty nazywasz to bohaterskim działaniem. Nikt, poza moim własnym synem, nie popełnił wobec mnie takiej zdrady. Jaki powinienem być wobec ciebie? Kiedy rozrywasz nasze rodzinne więzy?- mężczyzna nie krzyczał, nie musiał nawet unosić głosu. Jego ton, postawa, oraz sposób w jaki patrzył na Rudolfa, sprawiało, że nikt nie odważył się mu przerwać. A już na pewno nie był to sam Rudolf. W klasie panowała już zupełna cisza, nawet nauczyciel przez chwilę zaprzestał swoich prób, aby zmusić Rudolfa do działania. Strach blondyna po prostu sparaliżował, a może było to spowodowane czymś innym.
-Czy to jest warte dla ciebie tej ceny?- Upiór dalej w najlepsze kontynuował swój wywód, triumfując najwyraźniej, że ten młody chłopak nie był w stanie się nawet ruszyć.
-Gdybyś tylko...- Chłopak nie dokończył bo mężczyzna uciszył go jednym ruchem dłoni.
-Czy zapłacisz za swoje genialne pomysły? Jesteś moim synem, moim własnym synem, a z tobą łamię tradycje- Czy to był błąd ze strony chłopaka, że ten pragnął iść z duchem czasu? Czy naprawdę krzywdził wszystkich dookoła, tym iż niektóre tradycje uważa za przeterminowane? Czy ojciec również cierpiał na tym, iż czasami dla dobra swojego nazwiska musiał ulegać pomysłom syna? Rudolf w końcu otrząsnął się, dotarło do niego, że to tylko bogin, jego ojca tutaj tak naprawdę nie ma. Zaczął gorączkowo szuka w głowie sposobu na pozbycie się tej zjawy. Jak ośmieszyć ojca, kogoś tak doskonałego w każdym calu, nie wiedział.
-Nie Rudolfie, jesteś w błędzie. Jesteś głupcem! zobacz to wreszcie!- Znał zaklęcie, wiedział jak należy pokonać bogina, a mimo wszystko nie był w stanie. Ojciec w jego umyśle odcisnął tak silne piętno, że chłopak nie był w stanie wyobrazić sobie tego mężczyzny w inny sposób, niż w ten który teraz zobaczyli wszyscy. W pewnym momencie poczuł, jak ktoś silnie pociąga go za skrawek szaty i wciąga w innych uczniów. Rudolf przymknął na chwilę oczy, a kiedy je  otworzył i spojrzał w stronę gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się jego ojciec, odkrył, że już go tam nie ma. Profesor zagnał bogina z powrotem do jego kryjówki.

Amortencja:
Róże - ulubiony zapach perfum jego matki.
Dobrej jakość szkocka whiskey - ten trunek jest obecny w życiu Rudolfa, chociażby przez wzgląd skąd wywodzi się jego rodzina.
Dym cygara- kiedy Rudolf był dzieckiem, i jego relacje z ojcem były w miarę poprawne, ten w przypływach czułości potrafił bawić się z małym chłopcem magicznie ożywionymi żołnierzykami, paląc przy tym zawsze swoje cygara.

Widok z Ain Eingarp:

"Mamo...potrzebuję cię"

Słyszał jedynie plotki, jakieś przyciszone szepty, które opisywały dziwne, tajemnicze lustro, które w swojej szklanej tafli nie pokazywało tylko naszego własnego odbicia. Czego on pragnął? Do czego najbardziej rwało się jego serce? Dużo tego było. Przecież człowiek głównie składa się z pragnień. Na początku sam bił się ze swoimi myślami. Pójść do komnaty gdzie znajdowało się ów tajemnicze lustro. Czasami było lepiej, kiedy nasze pragnienia znajdowały się pod kluczem. Ukryte tak, abyśmy tylko my mogli, je czasami wyciągnąć i im się przyjrzeć, ale Rudolf widział w tym swoją szansę. Tak rzadko ją widział. Od ostatniego ich spotkania mogłoby się wydawać, że minął rok, a przecież nawet jak przebywali w tym samym pomieszczeniu, chłopak odnosił wrażenie, że jej nie ma.
Po skończonych zajęciach, swoje kroki skierował prosto do komnaty, o której w przerwach między zajęciami trochę podpytał niektórych uczniów. Niestety stojąc pod masywnymi drewnianymi drzwiami, trzymając już w dłoni klamkę, zabrakło mu odwagi. Dłoń zadrżała i stanowczo odmówiła dalszej współpracy. Lękał się, nie wiedział co zastanie tam w środku. Wątpliwości przed tym czy dobrze robi były zawsze integralną częścią jego natury. Tylko strach nigdzie nas nie doprowadzi i on o tym wiedział. Do działania, do spełniania własnych celów potrzeba odwagi. Dłoń drgnęła i naparła mocniej na klamkę, naciskając ją, zmuszając tym samym do tego, aby drzwi ustąpił, i odsłonił prze chłopakiem to co skrywały.
Komnata był pusta, przez co wyróżniła się na tle bogato ozdobionych sal Hogwartu. Przez lekko zakurzone okna, nieśmiało przedzierały się nieśmiałe promienie słońca, oświetlając miejscami kamienną posadzką, czy też kolumny, które podtrzymywały sufit. Blondyn wkroczył niepewnie do środka, a dźwięk jego kroków odbił się głuchym echem od kamiennych ścian. Na środku sali stało ono. Wielkie piękne lustro. Pozłacana rama wydawała się wręcz opiewać jego wyjątkowość. Nie było to typowe lustro, jakie Rudolf mijał we własnym domu, kiedy na wakacje wracał ze szkoły. Podchodził do niego bardzo powoli, z wielką dozą nieufności. W końcu stanął naprzeciwko gładkiej lustrzanej tafli, i wpatrywał się w swoje własne odbicie. Nic się nie zmieniło. Nadal miał matczyne rysy twarzy, błękitne oczy, oraz blond lekko kręcone włosy, które okalały boki jego czoła. Tak wiele go łączyło z rodzicielką, a niesprawiedliwy los postanowił oddzielić od siebie osoby najbliżej ze sobą spokrewnione.
Jego odbicie po chwili zaczęło się zmieniać. Chłopak drgnął lekko, ale nie był w stanie się odwrócić. Mięśnie napięły się na tyle mocno, iż sparaliżowały go całego. Jedyne co mógł zrobić to wpatrywać się w to, jak jego odbicie zanika w lustrze, a na jego miejscu pojawia się ktoś inny. Niewysoka drobna kobieta, która uśmiechała się łagodnie w jego stronę. Długie blond loki spływały łagodnie po jej ramionach, a błękitne tęczówki, tak podobne to oczu Rudolfa skrzyły się wpatrując się w niego z radością. Pomachała do niego swoją drobną jasną rączką, a Rudolf otworzył szerzej oczy podchodząc bliżej do lustra. Wyciągnął w stronę gładkiej tafli dłoń, i przystawił ja do chłodnej lustrzanej powierzchni. Chciał jej dotknąć, poczuć ciepło jej dłoni chociaż raz. Marzył, aby ona go objęła, pogładziła po głowie. Widmo również wyciągnęło dłoń w stronę lustra, ale również napotkało przeszkodę w postaci tafli, której ani on ani ona nie byli w stanie przebić. Chłopak oprzytomniał, dotarło do niego, że jest to jedynie odbicie tego co skrywa w sercu.
-Widzisz...tak wygląda nasze życie- wyszeptał, aby szybkim krokiem wyjść z sali, i nigdy więcej do niej nie wrócić. Pragnął obecności matki, ale nawet to lustro skutecznie odbiło wyraźną przeszkodę, która dzieliła chłopaka od kobiety, którą kochał. Widzieli siebie wzajemnie, ale nie byli w stanie do siebie dotrzeć, dzieliła ich gruba szyba, której nie dało się zbić.

Zwierzę totemiczne: Dziobak.

Przeszłość i przyszłość



Podsumowanie posiadanej wiedzy i umiejętności: Rudolf bez wątpienia odebrał staranne wychowanie. Szereg guwernerów czuwało nad tym, aby młody Greengrass posiadł odpowiednią wiedzę do jego statusu społecznego. Chłopak uczył się nie tylko zasad savoir vivre, ale zgłębiał historię swojego rodu, historię magii, oraz uczył się gry na pianinie. W wolnych chwilach ojciec pozwalał mu na lekcje jazdy konnej, którą chłopak umiłował sobie wyjątkowo mocno, głównie przez wzgląd na matkę, która sama kochała konie.  Zadbano również o to, aby Rudolf potrafił się poprawnie wysłowić, co jak się szybko okazało obróciło się przeciwko ojcu chłopaka.
W szkole był raczej przeciętnym uczniem. Tak naprawdę nie osiągał w żadnej dziedzinie magii jakiś niesamowicie wysokich ocen. Oprócz tego, że posiadał dobre nazwisko, na tle innych uczniów nie wyróżniał się absolutnie niczym. No, może oprócz rozległej wiedzy na temat historii magii. Lubił ten przedmiot. Rudolf chciał wierzyć w to, że w postępowaniach innych ludzi, które pozostawiły ślad na kartach historii, można odszukać wskazówki jak należy postępować, a czego trzeba wręcz unikać. Ojciec chłopaka naturalnie wolałaby, aby jego syn osiągał niesamowite wyniki, aby brylował na każdym przedmiocie, ale Rudolf był tylko człowiekiem. Miał swoje słabości, jak i mocne strony. Szkoda tylko, że czystokrwiste rody nie zawsze akceptują fakt, że nie wszyscy są idealni, a właściwie to nikt nie jest.

Koncepcja gracza: Rudolf przyszedł na świat jako pierwszy syn, oraz trzecie dziecko swoich rodziców. Matka chłopca podobnie jak w przypadku pozostałych dzieci została bardzo szybko zwolniona z rodzicielskich obowiązków. Mały Rudolf został bowiem przekazany pod opiekę jak nakazywała to tradycja, specjalnie wyszkolonej mamce, która miała go wykarmić, jak i wychowywać. Rudolf nie widywał często swoich rodziców. Matka była skupiona na sobie, na podróżach, oraz na utrzymywaniu dobrych stosunków z innymi czystokrwistymi rodami. Nie czuła się związana z dziećmi. Natomiast ojciec Rudolfa był człowiekiem twardo stąpającym po ziemi. Bez reszty oddany obowiązkom, przekładał surowość nad ojcowskie uczucie. Rudolf dzieciństwo spędził więc samotnie, pozbawiony kontaktu z rówieśnikami, wychowany przez surowych guwernerów, którzy mieli z wrażliwego chłopca zrobić prawdziwego mężczyznę.
Surowe wychowanie i brak miłości ze strony rodziców przyczyniły się z pewnością do późniejszych problemów emocjonalnych Rudolfa. Pewnego dnia sześcioletni chłopiec został pozostawiony sam w ogrodzie magizoologicznym, jego guwerner wymknął się szybko, krzycząc z daleka: " Uwaga! GRYF!". Przestraszone dziecko głośno krzyczało, a im bardziej było zlęknione, tym dłużej nikt nie przychodził mu z pomocą. Lunara doprowadziła w końcu do tego, że opiekun został zwolniony. Incydent ten nie zbliżył jednak matki do Rudolfa, który cierpiał, nie mogąc widywać jej częściej. Chłopiec wiele cech odziedziczył po matce. Temperament i talenty, fantazję, żywiołowość charakteru, wrażliwość, dowcip oraz dar szybkiego pojmowania. Podobnie jak ona, kochał jazdę konną i miał zbliżone liberalne poglądy. Ich wzajemne stosunki były pomieszaniem miłości i goryczy. Lunara nie miała w zwyczaju ingerować w wychowanie syna, bo zgodnie z tradycją za męskich potomków odpowiadali ojcowie. Natomiast po urodzeniu ostatniego dziecka - córeczki, która zyskała miano jedynaczki, ponieważ zaskarbiła sobie całą miłość i uwagę matki - całkowicie odsunęła syna od siebie. Rudolf rywalizował o względy matki, zdradzał takie same sympatie jak i antypatie co ona. Starał się ją naśladować w najmniejszych szczegółach. Nie szczędził, jednak matce również słów krytyki. Źle oceniał skłonności Lunary na przykład do wróżbiarstwa. Relacje Rudolfa z ojcem, były delikatnie mówiąc trudne. Nie zgadzali się na wielu płaszczyznach. Rudolf był typowym liberalistą, który chciał dać ludziom więcej wolności, marzył o tym, aby społeczeństwo czarodziei zaczęło iść wraz z postępem. Ojciec Rudolfa był tradycjonalistą. Bezwzględnie podtrzymujący, że kobieta powinna była zgadzać się z mężem, a jeżeli miała odmienne zdanie niż on, to powinna zachować je dla siebie. Rudolf z kolei uważał, że ojciec przez swoją nieprzejednaną postawę nie ma ani jednego przyjaciela. Wedle niego przez to, że ojciec otoczył się rzeszą biurokratów i urzędników, oraz innych czystokrwistych czarodziejów, nie mógł mieć pojęcia o tym co dzieje się w życiu przeciętnych czarodziejów.  Chociaż dla Rudolfa w latach dziecięcych ojciec był wzorem, i bohaterem, a jedno spojrzenie od niego znaczyło więcej niż cały świat, z czasem chłopak zaczął uważać swego ojca, z ślepego głupca, który nie ma żadnej wizji. Tematy polityczne, czy chociażby temat sytuacji społecznej, były bardzo często głównym zapalnikiem wszelki kłótni, jakie wybuchały pomiędzy Rudolfem a ojcem.

Rudolf chociaż urodzony w dobrym domu, pomimo tego iż odebrał staranne wychowanie, które obejmowało nie tylko zasady savoir vivre, ale również obszerną wiedzę z dziedziny sztuki, czy chociażby historii magii, to daleko mu do idealnej wizji jego ojca. Chłopak jest rozdarty pomiędzy tradycjonalistycznym ojcem, a tym czego sam chce. Nie umie udawać, że nie widzi zapotrzebowania ludzi na zmiany. To ojciec zawsze powtarzał mu, że urodził się do czegoś więcej. A przecież nawet nie może głośno powiedzieć to co myśli czy czuje. Odrzucony przez matkę, którą kocha i do której lgnie. Pragnienie pozyskania uwagi rodzicielki jest tak wielkie, że chłopak porywa się czasami z motyką na słońce i zdarza mu się podejmować mało przemyślane a i też często ryzykowane działania. Może ojciec słusznie nazywa go marzycielem, którego ślepe sny w żaden sposób nikomu nie są potrzebne.
Rudolf miał mnóstwo pomysłów co chciałby robić w życiu. Od jakiś zupełnie bezsensownych zawodów, takich jak hodowca nargli, po znacznie bardziej poważne jak pracownik Banku Gringotta. Ostatnimi czasy, jednak sercem i myślami jest znacznie bliżej polityki. Chciałby przysłużyć się jakoś ludziom. Gdyby został szefem Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, miałby możliwość zmiany świata, a przynajmniej swojego najbliższego otoczenia. W żartach często mówi też, że zostanie kolejnym Ministrem Magii...cóż od marzeń bardzo często wszystko się zaczyna.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Rudolf Greengrass  Empty Re: Rudolf Greengrass

Pią Gru 28, 2018 5:04 pm

Witaj na Magicznej Kołysance!



Twoja karta została właśnie zaakceptowana. Dobra robota! Możesz odetchnąć, zacząć tworzyć inne tematy techniczne i rozpoczynać pierwsze sesje. Poniżej wrzucam ci listę przydatnych linków oraz przydzielone twojej postaci atuty i słabości. Przypominam również, że gdybyś miał jakiś problem, możesz zawsze zgłosić się do mnie na PW!

Kliknij aby rozwinąć listę przydatnych linków:




Na podstawie karty przydzielam ci 3 atuty i 1 słabość:

Atuty


Przyjmij pomocną dłoń - postać z tą cechą jest zawsze chętna by nieść innym pomoc. Potrafi rzucić wszystko, czym obecnie się zajmuje, byleby tylko wspomóc kogoś swoimi umiejętnościami.
Świat stoi otworem - postać jest ciekawa, głodna informacji na temat otaczającego ją świata i zjawisk. Nie odpuszcza, dopóki nie dowie się czegoś więcej.
Z dobrego domu - postać pochodzi z rodziny, która jest bogata, szlachecka lub po prostu znana. Może jej wujek to Minister Magii? Może matka jest znaną filantropką? Starszy brat wygrał mistrzostwa w Quidditchu? No a nazwisko Malfoy mówi samo za siebie

Słabości


Marzyciel - postaci często zdarza się odpłynąć myślami, czy to w trakcie lekcji czy w trakcie rozmowy. Może mieć to wpływ na naukę, jeśli w trakcie zajęć zamyśli się na niezwiązany z nimi temat.
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach