Strona 2 z 2 • 1, 2
- Sofia L. Zabini
Re: Bułhakow i Zabini, 1978, MM
Nie Lut 10, 2019 5:18 pm
Czy sama Sofia uważała, że większość kobiet nadaje się tylko do jednego? Do sprzedawania własnego ciała?
Nie zatrzęsła się z irytacji – chociaż wprawione oko Vakela mogło dostrzec, że kobieta lekko się obruszyła. Dała mu jednak dojść do słowa, bo przecież sama zaprosiła go do stolika, co znaczyło, że sama chciała spędzić z nim odrobinę czasu. Nawet jeżeli ten poświęcili na kąśliwe uwagi i picie kawy.
- Może po prostu trafiłeś na te nieodpowiednie. Na te, które wolą żyć w ułudzie przyjemnego, praktycznego życia bez krzty fantazji i namiętności. Masz pieniądze, możesz więc kupić miłość. Skoro właśnie sam przyznałeś, że kobiety nie nadają się do niczego innego. – Odpowiedziała, parafrazując jego własne słowa.
Potem spojrzała na niego, na to co wyrabia z naczyniem. Na ciemne plamy na stoliku. Zmarszczyła brwi, pochylając się, by dojrzeć nic innego jak mazaje, których znaczenia nie potrafiłaby odkryć.
Marna fantazja, marna wyobraźnia panny Zabini zdecydowanie ją ograniczała.
- Co tu widzisz? – Spytała, zmieniając całkowicie temat.
Nie zatrzęsła się z irytacji – chociaż wprawione oko Vakela mogło dostrzec, że kobieta lekko się obruszyła. Dała mu jednak dojść do słowa, bo przecież sama zaprosiła go do stolika, co znaczyło, że sama chciała spędzić z nim odrobinę czasu. Nawet jeżeli ten poświęcili na kąśliwe uwagi i picie kawy.
- Może po prostu trafiłeś na te nieodpowiednie. Na te, które wolą żyć w ułudzie przyjemnego, praktycznego życia bez krzty fantazji i namiętności. Masz pieniądze, możesz więc kupić miłość. Skoro właśnie sam przyznałeś, że kobiety nie nadają się do niczego innego. – Odpowiedziała, parafrazując jego własne słowa.
Potem spojrzała na niego, na to co wyrabia z naczyniem. Na ciemne plamy na stoliku. Zmarszczyła brwi, pochylając się, by dojrzeć nic innego jak mazaje, których znaczenia nie potrafiłaby odkryć.
Marna fantazja, marna wyobraźnia panny Zabini zdecydowanie ją ograniczała.
- Co tu widzisz? – Spytała, zmieniając całkowicie temat.
- Vakel B. Bułhakow
Re: Bułhakow i Zabini, 1978, MM
Pon Lut 11, 2019 1:59 am
Bułhakow spojrzał na nią zdziwiony, ale mina ta szybko z jego twarzy zniknęła, dając miejsce subtelnemu rozbawieniu.
- Miłości nie da się kupić. Namiętność jak najbardziej - mówił spokojnie - ale to dobrze o tobie świadczy, jeżeli tego nie rozumiesz, lub nie chcesz tego zrozumieć.
Z jednej strony zawodziły go jej słowa - z drugiej budowały nić sympatii, której się nie spodziewał. No, ale ostatecznie nie wszyscy musięli żyć i zachowywać się tak jak się tego chciał, chociaż... Z pewnością nie przywykł do świadomości, że czegoś lub kogoś nie zrozumiał lub nie przewidział jego ruchów. Udało mu się za to odnaleźć w tym pewien magnetyzm, którego nie czuł od ludzi z których czytał jak z kartki.
Sofia najwyraźniej nie chciała ciągnąć tematu dalej, więc darował sobie powracanie do niego jeszcze bardziej - po prostu spojrzał na dno kubka unosząc go przy tym lekko do góry i westchnął.
- To las - powiedział krótko - fusy układają się w pionowe linie. Widzisz to?
Odwrócił filiżankę w jej stronę, tak aby mogła lepiej przyjrzeć się jej zawartości. Drugą rękę wysunął w stronę rozmówczyni, jakby czegoś oczekiwał.
- Miłości nie da się kupić. Namiętność jak najbardziej - mówił spokojnie - ale to dobrze o tobie świadczy, jeżeli tego nie rozumiesz, lub nie chcesz tego zrozumieć.
Z jednej strony zawodziły go jej słowa - z drugiej budowały nić sympatii, której się nie spodziewał. No, ale ostatecznie nie wszyscy musięli żyć i zachowywać się tak jak się tego chciał, chociaż... Z pewnością nie przywykł do świadomości, że czegoś lub kogoś nie zrozumiał lub nie przewidział jego ruchów. Udało mu się za to odnaleźć w tym pewien magnetyzm, którego nie czuł od ludzi z których czytał jak z kartki.
Sofia najwyraźniej nie chciała ciągnąć tematu dalej, więc darował sobie powracanie do niego jeszcze bardziej - po prostu spojrzał na dno kubka unosząc go przy tym lekko do góry i westchnął.
- To las - powiedział krótko - fusy układają się w pionowe linie. Widzisz to?
Odwrócił filiżankę w jej stronę, tak aby mogła lepiej przyjrzeć się jej zawartości. Drugą rękę wysunął w stronę rozmówczyni, jakby czegoś oczekiwał.
- Sofia L. Zabini
Re: Bułhakow i Zabini, 1978, MM
Pon Lut 11, 2019 7:41 pm
Nikt nie powiedział, że Zabini będzie idealnym partnerem do rozmowy. Miała swoje zdanie, często błędne, a i z bojowym nastawieniem mogła je przedstawiać.
Nie bała się prawdomówności, nie bała się zdania innych na jej temat. Nie obchodziło ją to czy właśnie spodobała się Vakelowi czy wręcz przeciwnie.
O miłości i związkach nie rozmawiała prawie wcale – nie czuła się za dobrze w tej kwestii, sama nie była od dawna zakochana. Nie czuła do nikogo przywiązana i była zdana jedynie sama na siebie. Co jej oczywiście odpowiadało. W tej chwili jednak Bułkhakowa brała za kogoś, kto pieniędzmi mógł przysłonić świat kobiecie. Co uważała za bezwartościową umiejętność.
Wciąż pochylona, spoglądała na fusy, na dno kubka. Zmrużyła oczy pozwalając lekkiej mgle na pomoc w uformowaniu ciemnych granic, które powoli wyłaniały się z odmętów fantazji.
Minęła chwila, nie wiadomo jednak jak długa zanim mu przytaknęła.
- Faktycznie. Las pełen śmierciożerców na ten przykład. Idealne miejsce na pierwszą, bądź ostatnią randkę. – Zakpiła pod nosem, dopiero później podnosząc czekoladowe spojrzenie na twarz rozmówcy. Uciekła wzrokiem na moment na bok, by dojrzeć wyciągniętą dłoń. Jedna z brwi drgnęła niespokojnie, w oczekiwaniu, może niemym pytaniu. Które lada chwila i tak padnie.
- Chcesz mi powróżyć z dłoni czy…? – Głos jej lekko zadrżał, kiedy wypowiadała to zdanie, by po chwili, pełna ociągania ale i ciekawości wyciągnąć w jego stronę dłoń. Lekko opaloną, o kilku bliznach, paznokciach krótkich, maźniętych czerwonym lakierem.
Nie bała się prawdomówności, nie bała się zdania innych na jej temat. Nie obchodziło ją to czy właśnie spodobała się Vakelowi czy wręcz przeciwnie.
O miłości i związkach nie rozmawiała prawie wcale – nie czuła się za dobrze w tej kwestii, sama nie była od dawna zakochana. Nie czuła do nikogo przywiązana i była zdana jedynie sama na siebie. Co jej oczywiście odpowiadało. W tej chwili jednak Bułkhakowa brała za kogoś, kto pieniędzmi mógł przysłonić świat kobiecie. Co uważała za bezwartościową umiejętność.
Wciąż pochylona, spoglądała na fusy, na dno kubka. Zmrużyła oczy pozwalając lekkiej mgle na pomoc w uformowaniu ciemnych granic, które powoli wyłaniały się z odmętów fantazji.
Minęła chwila, nie wiadomo jednak jak długa zanim mu przytaknęła.
- Faktycznie. Las pełen śmierciożerców na ten przykład. Idealne miejsce na pierwszą, bądź ostatnią randkę. – Zakpiła pod nosem, dopiero później podnosząc czekoladowe spojrzenie na twarz rozmówcy. Uciekła wzrokiem na moment na bok, by dojrzeć wyciągniętą dłoń. Jedna z brwi drgnęła niespokojnie, w oczekiwaniu, może niemym pytaniu. Które lada chwila i tak padnie.
- Chcesz mi powróżyć z dłoni czy…? – Głos jej lekko zadrżał, kiedy wypowiadała to zdanie, by po chwili, pełna ociągania ale i ciekawości wyciągnąć w jego stronę dłoń. Lekko opaloną, o kilku bliznach, paznokciach krótkich, maźniętych czerwonym lakierem.
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|