Strona 2 z 2 • 1, 2
- Mistrz Gry
Re: Dormitorium chłopców z VI roku
Sob Paź 17, 2015 6:04 pm
The member 'Gabriel Foks' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 4, 3
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 1
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 4, 3
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 1
- Sahir Nailah
Re: Dormitorium chłopców z VI roku
Sob Paź 17, 2015 6:24 pm
Cios sięgnął celu - ale, naprawdę, mógłby nie sięgnąć? Naprawdę? O tyle dobrze, że nie rozległ się dźwięk kruszonej kości pod uderzeniem wampira, który bez kozery przywalił zdecydowanie drobniejszemu od siebie Krukonowi w twarz z całej siły - ten padł na poduszki, uratowany tym, że znajdował się na łóżku i miał przynajmniej miękkie lądowanie - to zdecydowanie pochłonęło większość część tego "ataku", o ile to atakiem w ogóle można było nazwać, a nie zwykłą napaścią - ale czego tu oczekiwać, że Nailah by po prostu się uśmiechnął i powiedział "stary, przecież nic się nie stało"? Albo może że schowałby się w kącie, takie biedny i skulony, że sobie z niego kpią i wyśmiewają go? Przykro mi, to tak nie działało - zapraszam wszystkich chętnych hejterów, niech czerpią pożywkę z tego stołu zastawionego przysmakami - tylko proszę się nie zdziwić, jeśli już nie wstaniecie z kuszących miękkością krzeseł - stąd nie wychodziło się żywym - stąd wypływało się w łodzi wikingów na tarczy. Och, miało być bez mitologii? To nie mitologia, to religia wikingów - heh, co z tego że jedno z drugim jest powiązane... Shhh, przecież to nie o pogrzeby (jak na razie) nam tutaj chodzi...
Nailah zachwiał się na krześle - zaparł nogami o podłogę, by odchylić w tył - a wraz z nim odchyliło się krzesło, stając na tylnych nogach - przytrzymał się dłonią biurka, by nie upaść, kiedy uchylił się przed niecelnym ciosem wymierzonym na oślep w ramach riposty - również w jego twarz - doprawdy, jakby wszyscy się ostatnio na ciebie zmówili i chcieli ci dobitnie powiedzieć, że twój ryj im się po prostu nie podoba - i pewnie nie podobał, biorąc pod uwagę jak wiele negatywnych plotek na twój temat krążyło w tych murach - i dobrze. Niech ta nienawiść kipi. Ta nienawiść, która zamieniała się w siłę i syciła wnętrze niczym ambrozja... ups - znowu mitologia~.
Krzesło opadło znów na cztery nogi i w tym samym momencie wampir się z niego zerwał, by złapać blondyna za fraki i podciągnąć w górę jakby nic nie ważył, gniotąc materiał na wysokości kołnierza, by znowu przywalić mu z prawego sierpowego w policzek, dokładnie w to samo miejsce - och, to dość nie fair z jego strony - w końcu Lisy były zdecydowanie słabsze od Wilków... Ale miały tą zaletę przebiegłości, czyż nie?
Jak to z tobą jest, Lisku?
Mordobicie - 6,5
Nailah zachwiał się na krześle - zaparł nogami o podłogę, by odchylić w tył - a wraz z nim odchyliło się krzesło, stając na tylnych nogach - przytrzymał się dłonią biurka, by nie upaść, kiedy uchylił się przed niecelnym ciosem wymierzonym na oślep w ramach riposty - również w jego twarz - doprawdy, jakby wszyscy się ostatnio na ciebie zmówili i chcieli ci dobitnie powiedzieć, że twój ryj im się po prostu nie podoba - i pewnie nie podobał, biorąc pod uwagę jak wiele negatywnych plotek na twój temat krążyło w tych murach - i dobrze. Niech ta nienawiść kipi. Ta nienawiść, która zamieniała się w siłę i syciła wnętrze niczym ambrozja... ups - znowu mitologia~.
Krzesło opadło znów na cztery nogi i w tym samym momencie wampir się z niego zerwał, by złapać blondyna za fraki i podciągnąć w górę jakby nic nie ważył, gniotąc materiał na wysokości kołnierza, by znowu przywalić mu z prawego sierpowego w policzek, dokładnie w to samo miejsce - och, to dość nie fair z jego strony - w końcu Lisy były zdecydowanie słabsze od Wilków... Ale miały tą zaletę przebiegłości, czyż nie?
Jak to z tobą jest, Lisku?
Mordobicie - 6,5
- Mistrz Gry
Re: Dormitorium chłopców z VI roku
Sob Paź 17, 2015 6:24 pm
The member 'Sahir Nailah' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 5, 2
'Pojedynek' :
Result : 5, 2
- Gabriel Foks
Re: Dormitorium chłopców z VI roku
Sob Paź 17, 2015 8:44 pm
Jaki był z tego powodu zaskoczony, jaki wściekły, że nie trafił w twarz bruneta, a jedynie wycelował w pustą przestrzeń, jak to się mogło stać?! Zbytnio nabuzowany, w za dużym szoku, może za szybko zerwał się z poduszek? Może nie popatrzył dobrze? Nie pomyślał? Może...może...
Zachwiał się niebezpiecznie nad pustą przepaścią, jednak szybko wycofał się w tył, by jak kompletny idiota nie upaść na twardą ziemię i nie skompromitować się jeszcze bardziej. Jaki on był wściekły, dlaczego się nie udało?! Ta cała sytuacja kompletnie zbiła go z tropu, nie potrafił powiedzieć dlaczego tak się stało, jego dobry humor i plany pójścia spać, właśnie poszły się jebać na tym pierdolonym biurku, przy którym jeszcze przed chwilą siedział Krukon, tak, TEN Krukon, który teraz skutecznie go nabuzował. Blondyn czuł jak przepływa przez niego coraz większa agresja, z którą nie miał co zrobić, był tak niemożliwie wściekły, tak okropnie zły. Jakaś niewidzialna siła uparła się, by ten Lis miał jak najbardziej przerąbane, w tej szkole, w świecie mugoli i nawet we własnym dormitorium, a on jeden nie potrafił sobie z tym poradzić, jakoś tego zmienić. Fakt jego słabości wygryzał go od środka, był uporczywy jak robaki pod czaszką, które niegdyś pewna dziewczynka ze slumsów próbowała sobie wydrapać przez nos.
Dopiero później dowiedział się, że miała schizofrenię.
Co za beznadzieja losu.
Jego złość została jednak szybko zneutralizowana, gdy ot tak, haha, został podniesiony w górę. Jego bluza podciągnęła się wyżej i skutecznie odsłoniła także jego brzuch, +5 do marznięcia, zajebiście. Wszystko było kwestią chwili, gdy ta pierdoła po raz kolejny odczuła piekący ból na swoim policzku - uderzenie, przez które aż kaszlnął.
Powtórzył sobie - naplucie mu w twarz było tego BARDZO warte. Bo było.
Wziął głęboki haust powietrza, ktoś tu wspomniał o Lisie? Akurat zrozumiał, że jego nogi haczyły jeszcze o łóżko, postanowił to wykorzystać i po prostu stanął na pościeli, tym samym podrywając się w górę.
Skorzystał z jakże sprzyjającej okazji i zgiął kolano, by uderzyć owego bruneta w szczękę - miał duże nadzieje, że tym razem mu się uda.
Zachwiał się niebezpiecznie nad pustą przepaścią, jednak szybko wycofał się w tył, by jak kompletny idiota nie upaść na twardą ziemię i nie skompromitować się jeszcze bardziej. Jaki on był wściekły, dlaczego się nie udało?! Ta cała sytuacja kompletnie zbiła go z tropu, nie potrafił powiedzieć dlaczego tak się stało, jego dobry humor i plany pójścia spać, właśnie poszły się jebać na tym pierdolonym biurku, przy którym jeszcze przed chwilą siedział Krukon, tak, TEN Krukon, który teraz skutecznie go nabuzował. Blondyn czuł jak przepływa przez niego coraz większa agresja, z którą nie miał co zrobić, był tak niemożliwie wściekły, tak okropnie zły. Jakaś niewidzialna siła uparła się, by ten Lis miał jak najbardziej przerąbane, w tej szkole, w świecie mugoli i nawet we własnym dormitorium, a on jeden nie potrafił sobie z tym poradzić, jakoś tego zmienić. Fakt jego słabości wygryzał go od środka, był uporczywy jak robaki pod czaszką, które niegdyś pewna dziewczynka ze slumsów próbowała sobie wydrapać przez nos.
Dopiero później dowiedział się, że miała schizofrenię.
Co za beznadzieja losu.
Jego złość została jednak szybko zneutralizowana, gdy ot tak, haha, został podniesiony w górę. Jego bluza podciągnęła się wyżej i skutecznie odsłoniła także jego brzuch, +5 do marznięcia, zajebiście. Wszystko było kwestią chwili, gdy ta pierdoła po raz kolejny odczuła piekący ból na swoim policzku - uderzenie, przez które aż kaszlnął.
Powtórzył sobie - naplucie mu w twarz było tego BARDZO warte. Bo było.
Wziął głęboki haust powietrza, ktoś tu wspomniał o Lisie? Akurat zrozumiał, że jego nogi haczyły jeszcze o łóżko, postanowił to wykorzystać i po prostu stanął na pościeli, tym samym podrywając się w górę.
Skorzystał z jakże sprzyjającej okazji i zgiął kolano, by uderzyć owego bruneta w szczękę - miał duże nadzieje, że tym razem mu się uda.
- Mistrz Gry
Re: Dormitorium chłopców z VI roku
Sob Paź 17, 2015 8:44 pm
The member 'Gabriel Foks' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 2, 4
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 4, 3
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 2, 4
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 4, 3
- Sahir Nailah
Re: Dormitorium chłopców z VI roku
Nie Paź 18, 2015 3:09 pm
Niesprawiedliwe - na tym zacznę ten post. I na tym go zakończę w swoim czasie. A wszystko przez to, że kac jest po prostu niesprawiedliwy. Boli cię głowa i ledwo żyjesz, a musisz chodzić w miejsca i robić rzeczy. Ewentualnie stać w miejscach i napierdalać w rzeczy. Albo ludzi. Nie ważne. I niesprawiedliwe jest też to jak wszyscy się pastwili nad biednym, miłym Sahirkiem, który przecież chciał tylko porozmawiać sobie z kolegą z dormitorium i pożartooować sobie z nim, pouśmieeechać sięęę, pośmiaaać i porozmawiać o pięknych loszkach kręcących się po korytarzach, które po swych płynnych, zmysłowych ruchach zostawiały ulotny zapach perfum, szamponu i mydła, dając w zamian bukiet warty zapamiętania. Był tutaj tylko biedną, niewinną ofiarą, która przyparta do muru musiała złapać swojego kolegę za kołnierzyk i poklepać go lekko po policzku, żeby się ocucił i przestał być niemiły. Mocno poklepać. W zasadzie - sklepać. Czy to jakaś różnica?
Jak to widzicie?
Kto tu był ofiarą, kto napastnikiem? O zgrozo - wydawało się to takie oczywiste... przecież lisy miały takie słodkie, delikatne pyszczki, takie piękne złote oczy, które tak szczerze spoglądały na każdego, tak uroczo kładły po sobie uszy i piszczały, kiedy czegoś chciały... A jak wyglądał czarny wilk z okrwawioną paszczą i boskim gniewem w oczach? No kiepsko - ale tak jak w każdym wyścigu, w każdej konkurencji, tak i w naturze walki drzemała jedna bardzo ważna zasada - nie ważne, o ile wygrasz - wygrana to wygrana.
Zwyciężonych nikt nie pyta, czy mieli rację. To było jedno z bardzo wielu mądrych słów, które udało się Hitlerowi wypowiedzieć.
Uniesione kolano przesunęło się po policzku czarnowłosego, który zdołał uchylić częściowo głowę i sam szarpnął raz jeszcze Bogowi (Sahirowi chyba) winnemu Gabrielem, by z całej siły przyciągnąć go do drewnianego, kanciastego sługa od baldachimu - zachowywanie równowagi na materacu jeszcze z jedną nogą uniesioną? - kiepski plan - i kiedy to zrobił puścił Lisa najzwyczajniej w świecie, słysząc czyjeś kroki na korytarzu, by odsunąć się i obnażyć kły w grymasie niezadowolenia, kiedy poprawiał swój płaszcz - przecież o każdej porze dnia i nocy trzeba zachowywać klasę, czyż nie..? Przejechał kciukiem po policzku, po linii szczęki, o którą zahaczyło kolano Gabriela, spoglądając na swoją dłoń - i tak po prostu odwrócił się i wyszedł. Zupełnie jakby nic się tutaj nie wydarzyło. Jakby nie było potrzeby dopowiadania niczego więcej. A była?
Świat zwierząt i ludzi był banalny - stroszyć pióra warto tylko wtedy, gdy ma się szansę na wygraną - choć przecież społeczeństwo wykształciło takie cudowne bzdury jak duma, honor czy moralność...
[/zt]
Unik - 5,6
Wpierdol - 6,5
Gabriel Foks +5PD, -15%PŻ
Sahir Nailah +5PD
Jak to widzicie?
Kto tu był ofiarą, kto napastnikiem? O zgrozo - wydawało się to takie oczywiste... przecież lisy miały takie słodkie, delikatne pyszczki, takie piękne złote oczy, które tak szczerze spoglądały na każdego, tak uroczo kładły po sobie uszy i piszczały, kiedy czegoś chciały... A jak wyglądał czarny wilk z okrwawioną paszczą i boskim gniewem w oczach? No kiepsko - ale tak jak w każdym wyścigu, w każdej konkurencji, tak i w naturze walki drzemała jedna bardzo ważna zasada - nie ważne, o ile wygrasz - wygrana to wygrana.
Zwyciężonych nikt nie pyta, czy mieli rację. To było jedno z bardzo wielu mądrych słów, które udało się Hitlerowi wypowiedzieć.
Uniesione kolano przesunęło się po policzku czarnowłosego, który zdołał uchylić częściowo głowę i sam szarpnął raz jeszcze Bogowi (Sahirowi chyba) winnemu Gabrielem, by z całej siły przyciągnąć go do drewnianego, kanciastego sługa od baldachimu - zachowywanie równowagi na materacu jeszcze z jedną nogą uniesioną? - kiepski plan - i kiedy to zrobił puścił Lisa najzwyczajniej w świecie, słysząc czyjeś kroki na korytarzu, by odsunąć się i obnażyć kły w grymasie niezadowolenia, kiedy poprawiał swój płaszcz - przecież o każdej porze dnia i nocy trzeba zachowywać klasę, czyż nie..? Przejechał kciukiem po policzku, po linii szczęki, o którą zahaczyło kolano Gabriela, spoglądając na swoją dłoń - i tak po prostu odwrócił się i wyszedł. Zupełnie jakby nic się tutaj nie wydarzyło. Jakby nie było potrzeby dopowiadania niczego więcej. A była?
Świat zwierząt i ludzi był banalny - stroszyć pióra warto tylko wtedy, gdy ma się szansę na wygraną - choć przecież społeczeństwo wykształciło takie cudowne bzdury jak duma, honor czy moralność...
[/zt]
Unik - 5,6
Wpierdol - 6,5
Gabriel Foks +5PD, -15%PŻ
Sahir Nailah +5PD
- Mistrz Gry
Re: Dormitorium chłopców z VI roku
Nie Paź 18, 2015 3:09 pm
The member 'Sahir Nailah' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 2, 3
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 6, 2
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 2, 3
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 6, 2
- Gabriel Foks
Re: Dormitorium chłopców z VI roku
Nie Paź 18, 2015 6:00 pm
Nawet teraz, ledwo co udało mu się przelecieć kolanem po policzku bruneta, ale... co z tego? Ważne, że go przynajmniej dotknął, ten malutki fakt po cichutku bardzo go rozweselał, chociaż tak naprawdę własnie dostawał w mordę. Who cares?! Cieszmy się z małych rzeczy i te inne sprawy, rozumiecie.
Długo jego radość jednak nie potrwała, bo odczuł jak przemiły Krukon przyciska go do kanciastego słupa baldachimu, przez co ten nieprzyjemnie wbił się w jego plecy i wywołał u blondyna atak kaszlu. Lis nawet nie próbował się jakoś sprzeciwiać, odeprzeć, znowu zaatakować, by mieć złudne nadzieje, że tym razem mu się uda. On po prostu zamknął oczy i wziął głęboki wdech, tam gdzieś głęboko wiedząc, że wykorzystał już swoje wszystkie siły, które żałośnie zebrał resztkami trzeźwego umysłu, jakoś wtedy, gdy w końcu na niego napluł. Starczy, już koniec, basta.
Mały, słodki Lisek, który zaraz położy uszka i przymili się do kogoś, ponieważ zawsze jest czas na jakieś minimalistyczne pieszczoty i skomlenie nad jego poobijanym cielskiem. Ej, ale wiecie co? On się uśmiechnął, mimo że go bolało. Tak, uśmiechnął się, nawet szeroko, dlaczego? Dalej widział w tym wszystkim jeden wielki plus - uwielbiał się przeciwstawiać. Nie ważne jak bardzo za to dostanie, ile razy i za co konkretnie, bo on czuł się wtedy wolny. To była rzecz, która słodziła mu to życie i dodawała skrzydeł, bo skrycie wiedząc, że nie uległ żadnym słowom, nie spłaszczył się i zachował swoją postawę - była dla niego ważniejsza, niż jakiekolwiek obrażenia fizyczne. Sam nie dbał o swoje ciało, co mu po tym, że ktoś potrząśnie nim jeszcze kilka razy? Zobaczcie jak duży wpływ wywarło na niego hipiskie i punkowe społeczeństwo mugolskie.
Dostał w mordę, ale był z siebie dumny. Co za idiota.
Nawet nie zauważył jak brunet szybko się ulotnił, uchylił wtedy swoje śpiące powieki i przeczesał wolnym tempem wnętrze pokoju. Nie było go - i dobrze, skurwiel. Ponownie krótko odkaszlnął i zsunął się po drewnianym pale na swoją zbawienną pościel, ułożył głowę na miękkiej poduszce i zasłonił twarz ramionami. To nie była jakaś nowość, nic takiego, poleży i samo się zagoi. Zawsze tak było, więc dlaczego nie tym razem?
- Chuj.
Warknął sam do siebie, no i gdzie są jego plasterki w słoneczka?
[z/t]
Długo jego radość jednak nie potrwała, bo odczuł jak przemiły Krukon przyciska go do kanciastego słupa baldachimu, przez co ten nieprzyjemnie wbił się w jego plecy i wywołał u blondyna atak kaszlu. Lis nawet nie próbował się jakoś sprzeciwiać, odeprzeć, znowu zaatakować, by mieć złudne nadzieje, że tym razem mu się uda. On po prostu zamknął oczy i wziął głęboki wdech, tam gdzieś głęboko wiedząc, że wykorzystał już swoje wszystkie siły, które żałośnie zebrał resztkami trzeźwego umysłu, jakoś wtedy, gdy w końcu na niego napluł. Starczy, już koniec, basta.
Mały, słodki Lisek, który zaraz położy uszka i przymili się do kogoś, ponieważ zawsze jest czas na jakieś minimalistyczne pieszczoty i skomlenie nad jego poobijanym cielskiem. Ej, ale wiecie co? On się uśmiechnął, mimo że go bolało. Tak, uśmiechnął się, nawet szeroko, dlaczego? Dalej widział w tym wszystkim jeden wielki plus - uwielbiał się przeciwstawiać. Nie ważne jak bardzo za to dostanie, ile razy i za co konkretnie, bo on czuł się wtedy wolny. To była rzecz, która słodziła mu to życie i dodawała skrzydeł, bo skrycie wiedząc, że nie uległ żadnym słowom, nie spłaszczył się i zachował swoją postawę - była dla niego ważniejsza, niż jakiekolwiek obrażenia fizyczne. Sam nie dbał o swoje ciało, co mu po tym, że ktoś potrząśnie nim jeszcze kilka razy? Zobaczcie jak duży wpływ wywarło na niego hipiskie i punkowe społeczeństwo mugolskie.
Dostał w mordę, ale był z siebie dumny. Co za idiota.
Nawet nie zauważył jak brunet szybko się ulotnił, uchylił wtedy swoje śpiące powieki i przeczesał wolnym tempem wnętrze pokoju. Nie było go - i dobrze, skurwiel. Ponownie krótko odkaszlnął i zsunął się po drewnianym pale na swoją zbawienną pościel, ułożył głowę na miękkiej poduszce i zasłonił twarz ramionami. To nie była jakaś nowość, nic takiego, poleży i samo się zagoi. Zawsze tak było, więc dlaczego nie tym razem?
- Chuj.
Warknął sam do siebie, no i gdzie są jego plasterki w słoneczka?
[z/t]
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach