Go down
Bram Heeren
Gryffindor
Bram Heeren

Bram Heeren Empty Bram Heeren

Sro Sie 22, 2018 7:54 pm

Bram Heeren UxGKens

Imię i nazwisko: Bram Heeren
Imiona i nazwiska rodziców: Matka: Lisette Heeren, mugol. Ojciec: William Brown, czarodziej.
Data urodzenia: 15 lutego 1962 r.
Miejsce zamieszkania: Anglia, miasto Norwich, Palace Street 8. Zamieszkują niewielki dom.
Status majątkowy: Ojciec wywodzi się z bogatego, angielskiego rodu, jednakże po poślubieniu Lisette został wydziedziczony (jego rodzina nie wyobraża sobie, żeby czarodziej wiązał się z mugolem). Obecnie pracuje jako tłumacz w wydawnictwie. Matka, Holenderka pracuje w okolicznym szpitalu jako pielęgniarka, co niestety nie przynosi dużych zysków. Babcia (od strony matki), właścicielka domu, jest emerytowaną nauczycielką akademii wojskowej. Dziadek zmarł niedługo po narodzinach Brama, jednakże zostawił po sobie trochę oszczędności. Obecnie ich rodzinę można określić jako średnio bogatą.
Czystość krwi: Krew mieszana
Dom w Hogwarcie: Gryffindor
Różdżka: Palisander, włos północnicy, 11 cali, sztywna

Wzrost: 178 cm
Waga: 69 kg
Kolor włosów: Ciemnobrązowe
Kolor oczu: Szare

Bogin: Mało jest rzeczy, które potrafią naprawdę przestraszyć Brama. Podczas lekcji o boginach całkowicie zlekceważył nauczyciela. "Jestem pewny, że ten cały bogin na mnie nie zadziała!", siedząc na tyłach sali mruczał coś pod nosem. Czuł się niesamowicie pewny siebie, nic więc dziwnego, że bez żadnego oporu podszedł do skrzyni, w której miał znajdować się bogin pod postacią jego największego lęku. Z cynicznym uśmiechem obserwował nauczyciela, który powoli otworzył przed nim skrzynię. Belfer szybko odsunął się na bok, ale przed Bramem nic się nie pojawiło... Chłopak cicho zachichotał, już miał z triumfalnym uśmiechem zwrócić się do reszty klasy, kiedy nagle coś zaczęło się prze nim ukazywać. Nie minęła chwila, gdy naprzeciw niego stanęła średniego wzrostu kobieta z psem. Była ona na swój sposób przerażająca, jednakże budziła bardziej uczucie współczucia, niżeli lęk. Blada z sinymi ustami i polikami, jej jasne oczy ślepo wpatrzone w dal. Ze wszystkim kontrastowały jej czarne, rozpuszczone, mokre włosy, które opadały na równie przemoczoną, ciemną, balową suknie. Towarzyszył jej biały, wychudzony pies przypominający charta. Jego ślepia błyszczały w nieprzyjemnym, pomarańczowym kolorze. Brama sparaliżowało, nie był w stanie ruszyć chociażby jednym palcem u ręki. "Pomóż mi..." Wyszeptała postać wyciągając ku niemu rękę. I zdawało się, że już już miała go dotknąć, kiedy nagle zniknęła. Nauczyciel postanowił zainterweniować. Bram szybko się ocknął, zrobił kilka kroków do tyłu, spojrzał z pretensją na belfra i zacisnął pięści. "Przecież panowałem nad sytuacją!" Warknął w stronę nauczyciela i wielce oburzony wrócił do ławki.
Amortencja: Wanilia, las, piwo.

Widok z Ain Eingarp: Nigdy wcześniej nie widział czegoś podobnego. Zwierciadło pokazywało coś tak wspaniałego, co aż zapierało mu dech w piersi. On i jego siostra, razem. Stali przed sobą, trzymając się za ręce. Patrzyli sobie głęboko w oczy z iście głębokim uczuciem. Oboje ubrani w białe szaty, a ich głowy przyozdabiały wianki z polnych kwiatów. Od tego obrazu biło tak niewyobrażalne szczęście i spokój, jednakże było w tym coś niedorzecznego, coś co powinno pozostać tylko skrytym marzeniem chłopaka.

Podsumowanie dotychczasowej nauki w Hogwarcie: Gdyby ktokolwiek miałby krótko opisać Brama, powiedziałby że jest "zdolny, ale leniwy". Bram nie przepada za siedzeniem nad książkami, woli robić ciekawsze rzeczy, takie jak warzenie eliksirów, które bardzo szybko stało się jego ulubionym zajęciem w szkole. Co prawda nie zawsze słucha się poleceń nauczyciela, co często kończy się ogromnym bałaganem, albo niewielkim zatruciem... Bram jednak ukochał sobie lekcje eliksirów, z którymi najlepiej sobie radzi. Jeżeli przeanalizujemy pozostałe przedmioty, to kiepsko to wygląda... Bram często lekceważy nauczycieli i woli robić wszystko po swojemu, przez co często popada w tarapaty.

Przykładowy post:
- Jesteście parą? - Spytała niewielka dziewczynka, która z ogromnym zainteresowaniem patrzyła na trzymającą się za ręce parę.
- Nie, jesteśmy rodzeństwem. - Odparł nieco speszony Bram, szybko puszczając dłoń siostry.
- Nieprawda! Fuj, rodzeństwo nie trzyma się za ręce! - Dziewczynka wytknęła język i szybko uciekła śmiejąc się pod nosem.
- Wracaj tu, ty mała szlamo! - Bram wyjął zza pasa różdżkę i już ruszał w kierunku małej uciekinierki, jednakże w porę zdążyła zainterweniować jego siostra. Dziewczyna mocno złapała go za rękę w której trzymał różdżkę.
- Oszalałeś?
- Mała szlama... - Wycedził przez zęby i schował różdżkę z powrotem za pas. Patrzył z pretensją jak mały rudzielec znika za niewielkim wzgórzem. Widać było, że coś jest z nim nie tak... Coś go od dawna prześladuje, a takie pozornie niewinne docinki tylko dokładały się do wybuchu. Bram nie lubi przegrywać, zawsze musi mieć rację, nawet jeśli to oznacza użycie siły.
Chłopak westchnął głęboko. - Przepraszam, Vos. - Zwrócił się w stronę siostry. Nie wyglądała na przejętą tą całą sytuacją. Stała nad brzegiem niewielkiego jeziora w długiej, pokaźnej sukni. Powoli podeszła do Brama. Patrzyła na niego z błogim uśmiechem. Przyłożyła dłoń do jego policzka i przybliżyła się do jego twarzy. Sparaliżowało go. W głowie miał tysiące myśli, nie był pewien, czy to się dzieje naprawdę. Czy Vos jest naprawdę tak blisko? Co się teraz stanie?
- Vos... Czekaj... My nie możemy... - Jęknął cicho. Nie wiedział co zrobić, z jednej strony chciał dać się ponieść chwili, jednak wiedział, że jest to niemoralne. On i jego starsza siostra, przecież to niedorzeczne... Jednak...
Bram, wysiadamy!
Chłopak otworzył oczy. Był zszokowany... Czyli to wszystko co się przed chwilą stało... To tylko sen. Nie był z Vos nad żadnym jeziorem, siedział w przedziale pociągu. Vos stała nad nim i nie miała na sobie żadnej pokaźnej sukni, tylko szkolny mundurek. Chłopak szybko zorientował się co się dzieje. Właśnie dojechali do Hogwartu. Bram powoli wstał i wraz z siostrą udali się do wyjścia. Szli równym, szybkim krokiem, przez co bardziej przypominali uczniów szkoły militarnej, niżeli Hogwartu. Patrząc na ich chód można godzinami, coś tak niesamowicie równego i dopracowanego... W końcu wychowywani byli przez babcię – kobietę ze sztywnymi zasadami, która niegdyś pracowała w szkole wojskowej. Sztywne zasady, które panują w ich domu widać nie tylko po ich stylu chodzenia, ale także po manierach przy stole, czy sposobie w jaki zwracają się do obcych. Babcia jest osobą, która zastąpiła im wiecznie nieobecnych rodziców. Podczas gdy ojciec i matka pracują na ich utrzymanie, ta stara, malutka kobieta stara się jak tylko może, żeby wychować ich na ludzi.
- Popatrz, idą niszczyciele rodu! - Ktoś zachichotał cicho, kiedy rodzeństwo weszło do Wielkiej Sali. Bram i Vos doskonale słyszeli żarciki kierowane pod swoim adresem, jednakże nauczyli się nie zwracać na nie uwagi. W końcu nie jest to tajemnicą, że ich ojciec został wydziedziczony przez związek z człowiekiem. Co prawda budzi to wielkie kontrowersje, dużo czarodziejów czystej krwi gardzi Heerenami, twierdząc, że rozbili oni magiczny ród, co nie jest do końca prawdą. William nie jest pierworodnym, miał rodzeństwo, które związało się z czarodziejami czystej krwi.
- Vos! - Kilka dziewcząt gestykulowało, sugerując żeby dziewczyna usiadła obok nich. Spojrzała pytająco na Brama. - Idź, ja pójdę w bardziej męskie towarzystwo. - Uśmiechnął się czarująco i poszedł w stronę znajomych mu osób. Nie jest on za bardzo lubiany, trudno powiedzieć, że oprócz Vos jest w tej szkole ktoś, kto byłby w stanie spędzać z nim dużo czasu. Utarło się twierdzić, że jest on prawdziwym wampirem energetycznym, swego czasu po Hogwarcie krążyły plotki, jakoby umyślnie wysysał z ludzi całą pozytywną energię i trzymał ją we włosach... Tak, we włosach. Jego cechą rozpoznawalną są dość długie jak na chłopaka włosy, sięgają aż do ramion.
- Witaj wampirze! - Przywitał go jeden z jego kolegów, który lepiej od innych znosił humorki Brama.
- Witaj, trollu. - Grzecznie odpowiedział. Wtem nauczyciele poprosili o ciszę, rozpoczęła się ceremonia powitalna połączona z przydziałem do poszczególnych domów. Bram nie był tym zbytnio zainteresowany, widział to co roku przez ostatnie pięć lat. Nic dziwnego, że przez całą ceremonię siedział i patrzył przed siebie. Jego ciemnoszare oczy zatrzymały się na Vos, która podobnie jak on, była niezbyt zainteresowana szkolnym wydarzeniem. Przez chwilę nawiązali kontakt wzrokowy, jednakże szybko odwrócili się w innym kierunku. Było w ich relacji coś takiego, co przyprawiało niektóre osoby o dreszcze, już nie mówiąc o ilości plotek na ich temat. Osoby przyglądające się z boku, pomyślałyby, że są parą. Ich relacja ani trochę nie wskazuje na to, że są zwykłym rodzeństwem...
- A teraz możecie udać się do swoich domów! Spokojnej nocy! - Ceremonia została zakończona. Wszyscy wstali i starając się nie stwarzać chaosu dobrali się w grupy, które po kolei opuszczały salę. Bram ze zniecierpliwieniem przebierał z nogi na nogę czekając, aż tłum chociaż trochę się ruszy.
- Spotkajmy się za kwadrans w wieży północnej. - Słodki głos szepnął mu do ucha, próbując znaleźć właściciela obejrzał się na wszystkie strony, gdy wtem zauważył zalotnie uśmiechającą się do niego Vos.
- Niech będzie...
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Bram Heeren Empty Re: Bram Heeren

Czw Sie 23, 2018 5:23 pm
Witaj na Magicznej Kołysance! Otrzymujesz ode mnie 10 dodatkowych fasolek za rozwiniętą KP!
Na podstawie karty przydzielam ci 3 atuty i 1 słabość.

Atuty:
- Siła płynąca z ducha - postać, jeśli jest pobudzona odpowiednio silnymi emocjami, nabiera większej siły fizycznej niż zazwyczaj. Taka postać dużo lepiej się bije, jeśli buzuje w niej agresja, może też być świetnym pałkarzem, jeśli gra budzi w niej euforię.
- Potrzebujesz tego - postać potrafi wcisnąć innym, co tylko się da, używając siły swojej perswazji. Balon wypełniony wybuchającym eliksirem? Tandetne, atakujące kajdanki z błotyoryja? Łatwizna.
- Eliksirowy świr - jeśli szukasz kogoś, kto wie co robi, potrafi równo kroić korzeń mandragory i z pamięci wyrecytuje ci przepis na Eliksir Niewidzialności to dobrze trafiłeś. Postać z tym atutem zna się na eliksirach, potrafi poświęcać na nie mnóstwo swojego czasu, czasem nawet zdarza jej się z nimi eksperymentować.

Słabość:
Dennis rozrabiaka - to silniejsze od postaci. Widząc czerwony guzik po prostu musi go wcisnąć. Dzień bez dowcipu jest dniem straconym! Przelewitować pinezkę na  krzesło siadającego nauczyciela, wrzucić mydło do fontanny, wpuścić do zamku stado chochlików kornwalijskich… A może otworzyć klatki sklątek tylnowybuchowych? Tylko że wszyscy wiedzą, kto jest odpowiedzialny za psoty, a jeśli postać akurat dziwnym trafem jest niewinna, ciężko będzie to udowodnić.



Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach