Go down
Beaumont Rowle
Ministerstwo Magii
Beaumont Rowle

Beaumont Rowle Empty Beaumont Rowle

Pią Lip 20, 2018 8:21 pm
Beaumont "Beau" Rowle
Imiona i nazwiska rodziców: Carwyn Rowle (ojciec), Branwen Rowle (matka, zd. Selwyn)
Data urodzenia: 11 Lipca 1952 r. (26 lat)
Miejsce zamieszkania: ogromna posiadłość rodowa mieszcząca się w Welshpool w Walii
Status majątkowy: bardzo bogaty
Czystość krwi: czysta
Była szkoła: Hogwart; Gryffindor
Różdżka: czarny bez, łza cerbera, 11 cali, bardzo sztywna

Wzrost: 177 cm
Waga: 68 kg (szczupły i smukły)
Kolor włosów: jasny brąz
Kolor oczu: zielononiebieskie

Praca: pracownik Departamentu Tajemnic

Bogin:
Starszy brat pod postacią ożywionego trupa. Earlham zginął w tragicznych okolicznościach nie ukończywszy siedemnastu lat i w ten sposób ukazuje się Beau. W jego martwych oczach nie widać światła życia, a siniejące usta wymawiają bezgłośne "nic nie rozumiesz". Z wyglądu nieco podobny do najmłodszego z braci, który jest obecnie w podobnym wieku.
Amortencja: czyste ubrania z najszlachetniejszego materiału, pergamin, zapach lata towarzyszący jego dorastaniu przy posiadłości w Welshpool: kwitnące w lecie jezioro i wiatr niosący swąd palonego z okazji letniego przesilenia ogniska. Oraz jakieś niezidentyfikowane, letnie kwiaty...

Widok z Ain Eingarp:
Urodzony ze srebrną łyżeczką w buzi Beau może z nadzieją spoglądać w swoją przyszłość. Obraz, jaki ujrzy z zwierciadle nie odbiega zapewne zbytnio od rzeczywistości jaka go czego jako głowę rodu Rowle. Bogactwo, rodzina i miłość. Lecz pośród całego tego przepychu, pośród krewnych spoglądających na niego z cichym uwielbieniem, w oczy rzuca się jedna osoba. Nie jest to pozbawiona tożsamości piękna kobieta u jego boku, czy też pękający z dumy rodzice. Po prawicy Beau stoi bowiem jego młodszy brat; doroślejszy, mądrzejszy, ułożony. Ubrany, uczesany, wyrzeźbiony na jego podobieństwo. Z identyczną manierą, podniesioną wysoką głową, spojrzeniem obojętnych, spoglądających z góry oczu. Na kołnierzu marynarki połyskuje złota przypinka z ozdobną literą R. Brat uznaje jego wyższość i w końcu Beau może odetchnąć z ulgą.
Podsumowanie posiadanej wiedzy i umiejętności
Beaumont był bardzo zdolnym i pracowitym uczniem, który jednak nie przejawiał specjalnego zainteresowania żadną z dziedzin magicznych. Podchodził do nauki bardzo odpowiedzialnie i dobrze radził sobie z każdym z przedmiotów, które zdawał. Gardził jedynie Wróżbiarstwem, a Quidditch był mu całkowicie obojętny. Swoje znakomite oceny zawdzięcza nie tylko talentowi i ciężkiej pracy, ale również wsparciu jakie uzyskiwał ze strony prywatnych nauczycieli w czasie wakacji.
OWUTEMy:
Obrona Przed Czarną Magią - PO
Zielarstwo - PO
Transmutacja - W
Eliksiry - Z
Zaklęcia i Uroki - W
Numerologia - W
Starożytne Runy - PO
Astronomia - Z
Opieka nad Magicznymi Stworzeniami - Z
Historia Magii - PO

Przykładowy post:
Środa, 1 Września 1963 r.
Z domem Salazara Slytherina wiązał się pewien niezaprzeczalny prestiż. Czy było to spowodowane jego niechęcią do szlam, którą podzielał ród Rowle, czy faktem przynależności do niego jego idealnego, starszego brata, tego jedenastoletni Beau nie mógł być pewny. Lecz w jego rodzinie nie brakowało czarodziejów pochodzących ze wszystkich czterech domów Hogwartu i trudno było zgadywać, w którym znajdzie się on sam. Grozę budził u niego wyłącznie Hufflepuff, z którego Earl zawsze szydził. Co to do diabła jest Hufflepuff?! Gdyby tylko Beaumont wiedział w jak niewielkim stopniu pasuje on do owego domu to mniej obawiałby się swojego przydziału. Padło na Gryffindor. Nie miał pojęcia dlaczego zaskoczyło go to aż tak bardzo, on i odwaga? Lecz trudno było Rowle zarzucić brak honoru. Beau był zadowolony z wyboru i nawet jego brat Earlham wydawał się być dumny, gdy zasiadał przy najbardziej oddalonym od niego stole. Podając dłoń nowym kolegom czuł się jakby stąpał po łożu cierni. Tu szlama, tam szlama. Trudno było pozostać arystokratą w takim towarzystwie, lecz Beau wychowywano na gentlemana. Kto wie co też kryło się za tymi pozornie przyjaznymi oczami? Do końca semestru udało mu się oddzielić ziarno od plew, co uczynił tak umiejętnie, że  dla osoby postronnej było prawdziwym zaskoczeniem, gdy odkryła, że wśród jego znajomych znajdowali się wyłącznie czarodzieje czystej, bądź półkrwi. To musiał być czysty przypadek.

Wtorek, 11 Lipca 1965
Beau od zawsze czuł, że jego starszy o trzy lata brat przyćmiewał nawet jego własne narodziny. Earlham odznaczał się talentem tak niezwykłym, że już w niemowlęctwie dawał tego świadectwo. Stosunkowo szybko trzeba było odseparować go od młodszego rodzeństwa, gdyż przez przypadkowe wybuchy magii, Beau nieomal nie stracił palca. Był bardzo mały, lecz choć nie pamiętał samego zdarzenia to jego skóra pozostała w tym miejscu szorstka w dotyku. Jedyna wyraźna niedoskonałość w jego wypielęgnowanej, szlachetnej postaci. Jedyna pamiątka, którą zachował do dziś. Widzisz, Beaumont nie lubił swojego starszego brata. Nie chodziło o nic konkretnego, co Earl zrobił, gdyż oboje z braci byli wszechstronnie uzdolnieni. Starszy postawił jednak poprzeczkę nie do ruszenia, a Beau... cóż, nie lubił przegrywać. Jedyny dzień, w którym nie czuł się w ten sposób były jego urodziny, które akurat obchodził. Była jedenasta rano, gdy odświętnie ubrany trzynastoletni czarodziej siedział przy biurku w swoim ogromnym pokoju, odpisując na niewielki stosik listów urodzinowych zalegających w jego rogu. Do swojego zadania podchodził bardzo namiętnie, jego uroczysty ton zwykle nie odpowiadał swobodnym życzeniom nadesłanym przez kolegów... w gruncie rzeczy była to oznaka jego arogancji. Z tych listów był mniej zadowolony, brakowało w nich tego czegoś, co starał się naprawić, dać im do zrozumienia. Nie potrafił inaczej, musiał mieć kontrolę nad otoczeniem i to była prawdopodobnie jego największa wada.
Beau zaadresował ostatni ze swoich listów i przywiązawszy go do nóżki sowy, podszedł do uchylonego okna, by ją wypuścić. Łagodny letni wiatr rozwiewał jego falowane, brązowe włosy i minęło kilka minut nim chłopiec zdecydował się powrócić na swoje miejsce... nim to jednak uczynił, dostrzegł na niebie ciemną kropkę, która rosła z każdą chwilą. Oczekiwał listu zaadresowanego do niego, lecz sowa minęła jego okno i wleciała do pokoju jego brata. W tym samym czasie, Beau dostrzegł jak Earl biegnie przed podwórze w kierunku drzwi wejściowych i zaintrygowany ruszył do jego pokoju. Nim zamknęły się drzwi pokoju brata, usłyszał na parterze szmer świadczący o jego przybyciu. Pospiesznym krokiem przeszedł przez długość jego pokoju nim nie dopadł jego sowy, która oddała mu list, choć nie bez walki. Zignorował zalegający na biurku brata prezent opakowany w kolorowy papier i czym prędzej rozwinął pergamin, słysząc na korytarzu pospieszne kroki. Gdy drzwi pokoju Earla otworzyły się głośno, a w progu stanął jego właściciel, wiedział już że przybył za późno. Wyraz twarzy Beau zmienił się z kompletnego szoku, na zrozumienie i w końcu... mściwą radość. Jego zimne, zielononiebieskie oczy spoglądały w zielone tęczówki szesnastolatka z pogardą.
- Rodzice wiedzą, że się żenisz? - Zapytał czerpiąc uroczystą radość z przerażenia malującego się na twarzy Earla. Lecz ta panna...  Beau zarejestrował natychmiast, że nie pochodziła z porządnej rodziny, lecz zajęło mu chwilę nim skojarzył twarz z nazwiskiem. Na arystokratycznej twarzy pojawił się wyraz głębokiego obrzydzenia, który przyćmił nieco jego natychmiastową radość z odkrycia sekretu brata. - Robię to dla twojego dobra - powiedział jakby naprawdę wierzył w swoje słowa i ruszył do drzwi. Niespodziewanie jednak, Earl go zaatakował starając się odebrać zgnieciony w jego pięści list. - Nic nie rozumiesz! - Wycedził przez zęby takim tonem jakiego Beau nigdy wcześniej u niego nie słyszał. Rozzłościło go to, gdyż nikt w taki sposób do niego nie mówił. Nikt, nawet jego własny brat. Nawet przyszła głowa jego rodu. Urodziny to był jedyny dzień, w którym Beaumont miał szansę wygrać z Earlhamem, lecz uczyniwszy to doprowadził do jego śmierci. A kto wie, może starszy z chłopców ciągle żył, gdy spanikowany jubilat z zimną krwią wypchnął go przez okno? Od tamtego czasu, rocznica śmierci Earla zawsze miała pierwszeństwo ponad rocznicą narodzin Beau.

15 Października 1965 - Czerwiec 1966 r.
Przez ostatnie tygodnie, Beaumont obserwował z pasją podobną do obsesji koniec stołu Hufflepuffu. Szósty rok, para prefektów. Nie mógł się dziwić bratu, sam to widział i widział . Nie chodziło tylko o wygląd, liczył się całokształt, a jej jedyną wadą była brudna krew. Stanowiła cały ocean różnicy pomiędzy nią a nimi. I była taka zrozpaczona, po prawdzie Beau nie podejrzewał szlamy o ludzkie uczucia. Jej stan nie ulegał jednak poprawie, a co gorsza, udzielał się również jemu... chociaż robił co mógł, by nie dać tego po sobie poznać. Minęły trzy miesiące od śmierci Earla i zarówno ich rodzice, jak i sam Beau udawali, że była wynikiem wypadku. Podejrzewał jednak, że wiedzieli. I choć ukrywali to, aby chronić drugiego z synów to jednocześnie z szacunku dla Earlhama nie pozwolili sobie nazwać jego śmierć samobójstwem. To był wypadek, ich najstarszy syn i dziedzic przez przypadek wypadł z okna własnego pokoju. Po prawdzie to przez swój wiek Beaumont nie do końca to wszystko rozumiał, nie docierała do niego finalność tego wydarzenia. Nie docierał do niego jego własny udział w śmierci brata. Dopiero zobaczywszy bogina na lekcji Obrony Przed Czarną Magią na czwartym roku, zrozumiał to, czego strzegła przed nim jego własna podświadomość. Był mordercą, zabił własnego brata. Koledzy z klasy pocieszali go, gdy spoglądał oniemiały na wychodzące z szafy zwłoki, a umysł podpowiadał mu bez przerwy to ja to uczyniłem. Nauczyciel odbył z nim rozmowę na temat utraty ukochanej osoby, po której doszedł do wniosku, że tak... w pewien sposób kochał on Earla. Być może bardziej teraz, gdy już go nie było. Lecz jego mózg znalazł dziwny sposób na radzenie sobie z tą traumą. Niby przypadkiem, przyrzekł że przypadkiem, znajdował się w tym samym miejscu ze starszą uczennicą. Badające ją oczy przybrały inny, łagodniejszy wyraz, a choć unikała styczności z nim to każde jej spojrzenie wprawiało serce Beau w kołatanie. I zauważył z niemałym zaskoczeniem, że to on nie był dla niej wystarczająco dobry. A dopiero gdy zdał sobie z tego sprawę, jego uczucia stały się dla niego zrozumiałe i zamknął się w sobie. Czarownica nie powróciła do szkoły na siódmy rok nauki.

Rok 1966-67 r.
Nigdy wcześniej mózg Beau nie rozprawiał z taką pasją na tematy będące tak bardzo poniżej jego poziomu. Obdarzał osoby na to nie zasługujące swoją pełną uwagą, obserwował ich starania na lekcji i interakcje przy stole Gryffindoru. Obserwował osoby znane mu od lat i w pewien sposób widział je po raz pierwszy w życiu. W pewnym momencie podniósł się z krzesła odsuwając je z gwałtownym piskiem i opuścił Wielką Salę pod czujnym spojrzeniem dyrektora Hogwartu. Gdy wychodził, jego wzrok mimowolnie padł na wpatrujące się w niego twarze ze stołu Hufflepuffu. Co to do diabła jest Hufflepuff?!

Życie stało się dla Beau bardziej wymagające, od kiedy w pełni stał się następcą swojego ojca, dziedzicem rodu Rowle. Podczas gdy starał się zachować poziom swoich postępów w nauce, doszło do niego wiele innych obowiązków. Co najmniej raz w miesiącu otrzymywał od rodziców sowę z nakazami, zakazami i upomnieniami. Pan Rowle zdecydował, że narzeczona Earla poślubi teraz jego młodszego brata. Ta prawdziwa narzeczona, pochodząca z odpowiedniej rodziny. I w przeciwieństwie do Earlhama, Beaumon miał zamiar zacisnąć zęby i spełnić życzenie rodziców, bo choć od jego śmierci minęło już kilka lat to ich rywalizacja nie umarła wraz z nim. Co więcej, był tak gorliwy, że gdy tylko się o tym dowiedział, chciał od razu do niej napisać i zaprosić ją do swojego domu na wakacje. Zdecydował, całkiem rozsądnie, że nie był to najlepszy pomysł. Musiał pozwolić rodzicom działać, oni wiedzieli najlepiej. Nigdy nie widział jej bowiem w towarzystwie swojego brata, choć może przynajmniej w tym przypadku Earl również nie wiedział co robić? I może właśnie to, w pewien sposób przyczyniło się do jego śmierci?

Wtorek, 11 Lipca 1978 r.
Dopiero gdy drzwi komnaty zatrzasnęły się cicho pozostawiając dwudziestopięcioletniego wówczas Beaumonta Rowle samego, pozwolił on sobie na otwarte okazanie emocji. Wziął kilka łapczywych oddechów i oparł o ścianę jednej z sali Departamentu Tajemnic. Serce biło mu tak szybko, że wstrząsało całym jego ciałem czemu żołądek wtórował grożąc nadciągającymi nieprzyjemnościami. Młody mężczyzna w iście niearystokratyczny sposób przetarł czoło chusteczką i napił się ze swojej piersiówki. Przeszłość, którą pozostawił za sobą wiele lat temu powróciła, aby go dręczyć. Powróciła pod postacią srogiego dyrektora Hogwartu i zażądała pełnej współpracy w zamian za swoje milczenie. I Beau nie mógł oprzeć się wrażeniu, że katalizatorem tego spotkania był jego niedawny awans do Departamentu Tajemnic. Jego rodzice przepowiadali Earlowi karierę Ministra Magii, jemu wróżyli jedynie stołek szefa departamentu. Nie chciał rozmawiać z nimi o pracy. Swoją rolę w Zakonie Feniksa traktował po prostu jako jej część. Beau nigdy wcześniej nie bał się Albusa Dumbledore'a, lecz przy tym nigdy wcześniej nie znalazł się w pozycji adresata jego gniewu. Jako uczeń chroniony był przez moc tego wielkiego czarodzieja, jako dorosły stał się jego pionkiem i szpiegiem. Co takiego znajdowało się w Departamencie Tajemnic, że skłoniło dyrektora Hogwartu do zwerbowania Beau Rowle? Młody arystokrata, który dopiero zaczął pracę jako jego pracownik, jeszcze tego nie wiedział. Czuł jednak, że od jego kolejnych kroków zależała przyszłość nie tylko jego samego, ale również uczęszczającego wciąż do Hogwartu brata. Nie mógł pozwolić sobie na błąd.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Beaumont Rowle Empty Re: Beaumont Rowle

Wto Lip 24, 2018 12:09 am
Witaj na Magicznej Kołysance! Za tak rozbudowaną Kartę Postaci i tak klimatyczne przedstawienie postaci łap pan Wybitny, czyli 20 dodatkowych fasolek.
Na podstawie karty przydzielam ci 6 atutów i 3 słabości.

Atuty:
- Pilność w nauce - świadczy o poświęcaniu dużej ilości czasu wszystkim dziedzinom, nawet tym, które niekoniecznie kogoś interesują. Wszystko w imię upewnienia się, że jest się na stabilnej pozycji.
- Dobra opinia - postać zazwyczaj jest przygotowana do zajęć, punktualna i w ogóle zachowuje się bez zarzutu, dlatego nawet jeśli coś się jej przytrafi, nauczyciele patrzą na nią łagodniej, a o szlaban będzie musiała się naprawdę postarać.
- Zawsze mówię prawdę - postać potrafi tak pięknie i wiarygodnie kłamać, że czasem nawet czarodziej specjalizujący się w legilimencji ma problemy ze stwierdzeniem, czy to prawda czy nie. Mówi że był we Francji a tak naprawdę był w pobliskim parku? Twierdzi, że spotkał Dumbledore'a gdy kupował coś na Nokturnie? Wciśnie to komuś tak, że nigdy się nie zorientuje.
-   Francuski szyk - savoir vivre w małym palcu, a elegancja bije od postaci na kilometr. Potrafi się ubrać, panować nad tonem i wie jak skrytykować kogoś tak, by nie urazić czyjś uczuć.
- Wyciągnę różdżkę zanim policzysz do pięciu - postać jest dobra w zaklęciach, błyskawicznie wyrecytuje zasady jakimi rządzą się pojedynki i nie boi się wciągnąć w wir walki. Warto zaznaczyć, że preferuje ona czarodziejskie sposoby rozwiązywania swoich spraw.
-  Królowa jest tylko jedna - postać wyróżnia się na tle innych. Wszyscy liczą się z jej zdaniem, jest wybierana na przewodniczącego szkolnego koła, kapitana drużyny, prefekta, czy choćby lidera grupy na zajęciach. Rozpoznawalna w całej szkole, wysyłana w delegacje przez pracodawców, bo któż prezentuje się lepiej?

Słabości:
- Oczekiwania rodziny - postać należy do rodziny z konkretnymi planami na jej przyszłość. Za wszelką cenę stara się zrealizować oczekiwania, nie śpi po nocach żeby uzyskać W z Eliksirów, a jeśli zawiedzie, wyrzuty sumienia nie dadzą jej spokoju przez długi czas.
- Koszmary - postać zmaga się z uporczywymi, częstymi koszmarami, które wpływają na jej koncentrację w ciągu dnia i utrudniają zebranie myśli. Worki pod oczami i niewyspanie są jej niemal nierozłącznymi towarzyszami, a spóźnienia na pierwsze w ciągu dnia zajęcia przestają zaskakiwać kogokolwiek.
- Nałogowiec - postać jest mniej lub bardziej uzależniona od pewnych substancji. Może to papierosy, może coś cięższego. Ale wiadomo jedno. Kiedy zabraknie tej esencji jej istnienia, nerwowość, agresja i trudności ze skupieniem murowane.



Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach