Go down
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Kwi 12, 2016 5:15 pm
Ależ nie musiała mu pozwalać – chciała czy nie chciała posiadał władzę nad jej ciałem jako jej stworzyciel i chciała czy nie chciała musiała go słuchać, jeśli wyda jej polecenie głosem tą moc mu dającą – ale tego nie robił – głównie dlatego, że wbrew wszystkiemu, co sobie uroiła w głowie, wcale nie sprowadzał jej do roli ścierki podłogowej – gdyby tak było, nie obdarzałby jej tym życiem wiecznym – życiem, którym nie powinien był jej dawać – ten ciężar najwyraźniej był dla niej niemożliwym do uniesienia – niestety co się stało to się nie odstanie i nie był w stanie jej już przywrócić do poprzedniej formy – jedyne, co mógł dla niej zrobić, to to życie odebrać. Tylko że nie wydawało mu się, by to było coś, czego potrzebowała. Jednocześnie nigdy bym nie napisał, że Nailah był święty – bo niewątpliwie sięgające gardzieli łapska sadyzmu pchały do różnych czynności, których ani przez chwilę nie żałował – no, może czasami, zgoda, nie można powiedzieć w końcu, że był zupełnie bez serca... prawda?
- Tylko raz i ten raz klęknęłaś. - Proste i banalne jak budowa cepa, nie zawierające żadnych haczyków. - Tak się zastanawiam... powinienem odebrać twoją krew w zamian zadośćuczynienia, czy może twojego kochasia, którego smród unosi się za tobą na kilometry? - Bardzo luźno i niezobowiązująco postawione pytanie.
Spójrz na siebie, Nailah.
Kim się zaczynałeś stawać - niemal z dnia na dzień coraz... lepszy.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Kwi 12, 2016 5:36 pm
Czyż to nie jest zabawny zbieg okoliczności. Obydwoje dostaliście to co było wam potrzebne w danej chwili aby odbić się od dna, ale w tej chwili tylko cyganka wdawała się to rozumieć i doceniać. Chociaż jej poczynania wcale na to nie wskazywały.
-Nie Sahir... nie ten jeden raz...- W jej pamięci tych razów znajdowało się znacznie więcej, a może w tej chwili był to tylko wytwór jej chorej wyobraźni. Powoli już przestawała rozróżniać rzeczywistość która ją otaczała, od tego co siedziało w jej głowie.
-Ale pewne jest jedno... ostatni raz... i nigdy przed tobą- Dodała po chwilce milczenia, po czym wstała z ziemi. Chusta z jej monetkami zadzwoniła gniewnie, a spódnica i włosy zerwały się do tańca w chwili kiedy powiał delikatny wiatr. Zieleń oczu dziewczyny przecięły ciemność i zostały skierowane prosto na chłopaka. Na jej usteczkach zakwitł tylko delikatny uśmiech. Zupełnie tak jak by kompletnie nic sobie nie robiła ze słów chłopaka.
-No proszę Nailah... czyżbym słyszała w twoim głosie nutkę zazdrości- Wyszeptała cicho opierając się o barierkę.
- Czy ty naprawdę myślałeś, że będę wieczność sterczeć w miejscu czekając aż ty łaskawie przypomnisz sobie o mnie, albo jakiś nieszczęśliwy zbieg okoliczności ponownie postawi ciebie przy mnie- Nie traktowałeś jej jak jakiejś pierwszej lepszej szmaty, którą wytarło się już tyle plam z ziemi, że ciężko było stwierdzić jakiego koloru była to szmata. To który z twoich gestów w jej kierunku można wnioskować, że była dla ciebie kimś znacznie cenniejszym. Niby to, że w przypływie jakiegoś genialnego planu postanowiłeś jej dać życie wieczne. Nie... nie było w tym nic kompletnie specjalnego.
-Nie mam czasu iść za twoimi śladami krwi, i stać na straży twojej zbolałej duszy...- Musiała zadbać o samą siebie, bo na niego liczyć nie mogła. Pod tym kątem byli podobni. Obydwoje gnali gdzieś, nie wiadomo gdzie, i bardzo często zapominali o całym świecie dookoła. Zapominali o ludziach, którymi powinni byli się zająć, ale dla własnych celów umniejszali ich wartość.
-A ten kochaś mój drogi... a z resztą... co ja się będę wysilać... i tak masz to gdzieś- Westchnęła spokojnie odchylając głowę w tył, na skutek czego jej kruczoczarne włosy spłynęły kaskadą z jej ramion na plecy, po czym zaczęły powiewać zwisając po za barierką.
-To, że dla ciebie czas się zatrzymał, wcale nie oznacza, że świat stanął w miejscu... wszystko się zmienia... i chcesz czy nie tak właśnie się stało. Przyszła wiosna... wszystko budzi się do życia... no... wszystko po za tobą- Zakończyła swój wywód. Nie... nie bała się mówić mu tego wszystkiego. Nigdy się nie bała powiedzieć mu prosto w oczy jak się sprawy mają. Bo po nim w końcu i tak to spłynie jak po rybie.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Kwi 12, 2016 10:10 pm
- Zazdrości? - Odbił wzrokiem od układającego się niemal u jego stóp lasu, by znów spocząć nim na wampirzycy, która się uniosła i oparła o barierkę – jej uśmiech, z tej perspektywy, był dla niego nie dostrzegalny, jednak zaraz się odwróciła w jego kierunku i pozwoliła go dojrzeć – wcześniej zakryty welonem czarnych włosów, jakby zaraz miała podążyć na czyjś pogrzeb – tylko aura się nie zgadzała, tylko nastrój nie bił dzwonów potrzebnych – lecz to nic, zawsze można było sprawić, by te dzwony zaczęły bić.
Obojętnie, dla którego z nich.
Odbił się barkiem od kamiennej framugi i przeszedł te dwa kroki, trzy kroki, które go dzieliły od niewiasty, by stanąć przed nią i sięgnąć do tego welonu palcami, by przeciąć go, sięgnąć dalej, by dotknąć opuszkami palców szyi... i odsunąć ten welon, obnażając szyję.
- Miesiąc przeleżałem w szpitalu od naszego ostatniego spotkania. Myślisz, że jestem w najlepszym nastroju? - Nie spoglądał w jej oczy – badał fakturę jej skórę, pulsujące żyły i tętnicę, która zapraszała swoich ciepłem. - Ach twoje słodkie obietnice o braku opuszczenia, o tym, że będziesz wierzyć, trwać... - Przeciągnął palce tak, by złożyć je na jej szyi, jakby chciał ją przydusić, ale dotyk był delikatny – nie ranił – i dopiero wtedy podniósł wzrok, by odpowiedzieć na jej spojrzenie. - Powinienem cię zabić, Cyganeczko?
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Kwi 12, 2016 10:25 pm
-Nie pamiętam abyś kiedy kolwiek był w dobrym nastroju- Mruknęła cicho, starając się odszukać w pamięci chociaż jedną chwilę, kiedy ten zachowywał się jak każdy normalny uczeń tej szkoły. No, ale przecież on nie był normalny sam w sobie, nie można było tego od niego wymagać.
-Ja przez ten cały czas starałam się wyrzucić to wydarzenie z pamięci... za bardzo niszczyło mój idealny świat, i cóż... jak widać z sukcesem- Odpowiedziała mu nie wykazując nawet najmniejszego zainteresowania tym jak w tej chwili się czuł. Przestało ją obchodzić to czy był na nią zły czy nie. Nie zastanawiała się nad tym poczuciem winy, które jeszcze do niedawna rozrywało jej serce na kawałeczki. To wszystko w tej chwili stało się tak mało istotne, że Esmeralda kompletnie nie widziała sensu w tym aby rozpamiętywać tego co było.
-Obietnice... Sahir... jakiś ty głupi... ja nigdy niczego nie obiecywałam... to jak interpretujesz moje słowa zależy tak naprawdę tylko od ciebie- Nigdy nie powiedziała, że go nie zostawi, nie przyrzekła mu wiecznej wiary w to, że gdzieś w jego sercu nadal znajduje się płomyk światła.
Kiedy Esmeralda poczuła na swojej szyi zimną rękę chłopaka, zadrżała delikatnie jego dotyk zawsze na nią tak działał, i chociaż nauczyła się żyć bez niego, to nie zmieniało to faktu, że jego twarz... te czarne oczy nadal gdzieś krążyły.
-Podstawowe pytanie kogo chcesz zabić. Esmeraldę... która tak naprawdę nigdy nie istniała, czy mnie... bo jeżeli to drugie to obawiam się, że już dawno to zrobiłeś. Nie da się zabić czegoś co już nie żyje. Z resztą, kiedyś zginę, ale jeszcze nie teraz... nie w chwili kiedy mogę ci się jeszcze przydać. Widzę to w twoich oczach.- Nie widzisz tego, jej iluzja naprawdę aż tak ciebie wciągnęła, że nie słyszałeś jej serca które z każdym kolejnym dniem biło coraz wolniej.
-Jednak, nim się namyślisz co chcesz zrobić... pozwól zadać mi podstawowe pytanie... za co? cóż ja ci uczyniła, że chcesz posunąć się do takiego czynu- To czy on był mordercą czy nie, nie miało dla niej najmniejszego znaczenia w tej chwili, czy był winny śmierci tych wszystkich ludzi na błoniach, to również jej nie interesowało. Ważne było to co chce zrobić teraz, czy skarze siebie już na wieczne potępienie, czy mimo wszystko jakieś hamulce w nim istnieją. Zielone oczy dziewczyny bez lęku wpatrywały się w te dwa czarne węgielki. Oczekiwała, tego co powie, co zrobi.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Kwi 12, 2016 10:55 pm
Heh, no właśnie, był? Pewnie był – pewnie i złożono obietnice, które wtedy w sercu obietnicami były, nie warto przywoływać słów, ale które nigdy nie zostały zapisane – rozpłynęły się w eterze, więc pewnie i złych słów użył Nailah, jednak jakoś nie potrafił się tym przejąć – i to nie dlatego, że nie dbał, och nie – dlatego, że złe słowa były złymi słowami, a on był rozproszony i nie zamierzał grzebać w zasobach zdań, by układać te najpiękniejsze i najbardziej baczne – to i tak mijało się przy Cygance z celem, a może po prostu zbyt lekko się przy niej czuł i potrzeba ta zanikła gdzieś po drodze – we wszystkich świństwach, które sobie wzajem zrobili i we wszystkich czułościach, które ogniem przelały się po skórze, ale był to ogień na oceanie – bardzo szybko niknął bez śladu i nie pozostawał po nim nawet popiół – lecz czy żal przez to przychodził? Przez to, ile wspomnień zostało zbudowanych? Żal było tylko jednej decyzji – w całym tym złu, którego ziarna zostały zasiane i których rośliny teraz bujały się pod pustym niebem – i może faktycznie w końcu przyjdzie paru więcej odżałować. Czasem tak było. Czasem przychodziło przepraszać Boga za poczynione krzywdy, ale nie teraz. To nie był ten czas.
- Nie przydasz. - To już nie była ta sama Esmeralda – niewiasta zawsze zagubiona w swych własnych iluzjach – ale teraz te iluzje były iście toksyczne – przegniłe i zepsute – teraz ten Rajski Ptak nie miał uczucia – i nie chodziło o uczucie do niego, tak silne, co darło i telepało jej delikatnym sercem – popatrz, sądziłeś, że coś się zmieni – że faktycznie będzie pięknym Rajskim Ptakiem, dla którego zatrzymasz czas – znów zerwałeś z nią kontakt wzrokowy i pochyliłeś się do drugiej strony szyi, na której nie zaciskały się palce, będąc tak blisko, niemal dotykając swoją klatką piersiową jej klatki, gdy drugą ręką odgarnąłeś jej włosy za plecy – przysunąłeś nos do jej skóry, ale jej nie dotknąłeś – zabawne, teraz już nawet tak słodko nie pachniała.
Pachniała ludzkim szczenięciem.
Zignorowała prośbę, którą do niej skierowałeś.
Heh, czy to dziwne?
Nowonarodzony wampir – sam jeszcze pamiętałeś, jakie to było uczucie...
Wystarczyło zerwać krzyż na jej piersi i spłonęłaby w świetle dnia.
- To będzie tylko dokończenie aktu, jak sama zauważyłaś. - Odsunął się od jej szyi, by znów nawiązać z nią kontakt wzrokowy. - Chcesz żyć?
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Kwi 12, 2016 11:09 pm
Oh... jej iluzje trwały, i trwać zawsze będą, ona również w nich się zagubi, jak to miała w zwyczaju. Była tym samym ptakiem którego tak bardzo lubiłeś oglądać kiedy ta posłusznie siedziała w swojej złotej klatce, i dalej tam była. Czyż nie wydaje ci się, że w tej chwili ta jej obojętność, ten chłód był aż za bardzo wyreżyserowany. Każdy kto poznał ją chociaż w minimalnym stopniu wiedział, że nigdy nie była by w stanie ciebie odrzucić, czy też pozostawić samemu sobie. Po prostu lubiła patrzeć kiedy próbowałeś zapanować nad tą falą paniki która zalewała twoje ciało. A zaraz potem ponownie otulała ramionami i uspokajała.
-Wszystko zależało od ciebie. Miałeś pełną władzę nad tą historią... mogłeś napisać sam scenariusz, ale ty... zniknąłeś, jak zawsze, jak to miałeś w zwyczaju. Jak myślisz dlaczego poszłam do niego. Dał mi poczucie bezpieczeństwa... marne to fakt, krótkotrwałe być może również, ale przynajmniej jakieś. Ciebie nie było...- Powtórzyła aby ten dobrze przyswoił sobie sens tych słów. Stworzył coś, i potem to odrzucił, jak dziecko które znudziło się swoją nową zabawką. Dokładnie tak w tej chwili się czuła... jak twoja nowa zabaweczka, która od czasu do czasu zyskiwała jakąś wartość.
-Każdy chce żyć... dosłownie, nawet ty. I chociaż sam próbujesz wszystkich przekonać, że nic ciebie tutaj nie trzyma to mimo wszystko nadal stoisz- Wyszeptała po czym wplotła swoje palce w jego kruczoczarne włosy. Czy jesteś w stanie podtrzymać ten płomień który w niej jeszcze się tli, czy może po prostu ponownie ją zostawisz pozwalając na to aby wszelkie światło w niej zgasło. Może jeszcze nie jest za późno, może jeszcze nie straciłeś jej, może jest w stanie ponownie zasiąść na twoim ramieniu na twoje wyraźne zawołanie.
-Co nie zmienia faktu, że cieszę się, że widzę ciebie całego i zdrowego- Wyszeptała mu prosto do ucha. Zmieniło się w niej coś, nie była dzieckiem które przepraszało za wszystko. Była kobietą która wiedziała o co prosi, i nawet teraz, chociaż nie mówiła tego na głos, to na podstawie jej dotyku twoich włosów mogłeś się domyślać czego oczekiwała od twojej osoby.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 13, 2016 8:30 pm
To byłoby takie kobiece, prawda? Doprowadzać mężczyznę do stanu, w którym ten wątpi, czy ta kocha nadal – więc goni i pyta, a ta tylko ciągnie, szarpie za struny, by wyciągnąć z jego ust, z jego czynów więcej, by testować... lub by wzmacniać to, co on sam do niej czuje – tak bardzo kobiece i tak bardzo... nie w stylu Sahira. Gonić. Albo własnie w jego pieskim stylu? W tym prawdziwym wnętrzu, które wcale nie miało wyjebane i goniło jak pieseczek, machając ogonkiem, za każdym, kto okazał mu trochę serca? To chyba zależało wciąż od czasu i godziny – zupełnie jak z tym żalem – gdy spoglądało się na kogoś, kogo emocjonalne uporządkowanie nie dotyczyło – heh, ale co do teraz..? Teraz trudno mi mówić o żalu, droga Esme. O gonieniu, panice i uczucie straty. Teraz było tylko ciało, ciepłe w dotyku, które wydawało się krzywe – jak odbite w złym, przełamanym zwierciadle – sylwetka kobiety... dziewczyny... wili.
Więc czy warto było się z nią przekrzykiwać o to, dlaczego cię nie było? O to, gdzie znikałeś i gdzie byłeś? Nie było warto – może nawet dlatego, że gra nie była teraz tego warta – za dużo kłębiło się już i tak wokół słów – słów, których nie znosiłeś, w gruncie rzeczy, które o wiele lepiej brzmiały... kiedy nie wybrzmiewały – a Esmeralda miała ich zbyt dużo do powiedzenia – nie było sensu dokładać jej kolejnych, gdy opowieść była długa i nużąca... no i wiecie, ponoć to tylko winni się tłumaczą.
Nailah nie z własnej woli przez większość czasu nie mógł stać u boku Cyganeczki.
- Nieaktualna informacja. - Życie? Heh...
Chciałeś żyć.
Miałeś po co żyć.
Dla kogo żyć.
I pragnienia kogoś, kogo kiedyś nienawidziłeś, coraz bardziej zatruwały twoje wnętrze...
Zdjął dłoń z jej szyi i pozwolił, by jej własna ręka wpleciona w krucze kosmyki przyciągnęła go do siebie – prosto do tej szyi, która była zamknięta w żelaznych kajdanach jego własnej dłoni – chociaż takich delikatnych kajdanach – ta wizja była rozmyta – wizja tego, kto przed nim stał – czy to była Esmeralda, czy może Dziecko Nocy, które stworzył i które winno być jego narzędziem? - czy to Cyganeczka czy już zranione wampirzyca, która plotła tory swej własnej historii? I w końcu czy ty to ten chłopak w Wieży Zegarowej, w Komnacie Luster, który spotkał na swej drodze Rajskiego Ptaka, czy może Władca tej Nocy, co wyciągała łagodne ręce Śmierci do wszystkich – nawet tych, którzy o nią nie wołali.
Obnażył kły i wbił je w łabędzią szyję, opierając się jedną dłonią o kamienną barierkę, przylegając całym ciałem do smukłego ciała wili – akcja czyniła reakcje – było zdarzenie, które Esmeralda starała się wymazać z pamięci, a które wciąż wędrowało z jego cieniem, więc musiała nadejść i kara, napełniająca gniewem jego wewnętrzną Bestię domagającej się odpłaty za poczynione spustoszenie – więc byli.
Kim?
Heh, pewnie dwójką... schorowanych przyjaciół.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 13, 2016 8:57 pm
Ona nie była uległa, już nie. Powinieneś był wymazać z głowy tą Esmeraldę która była niewinnym dzieckiem, które błądziło po tym świecie. W tej chwili miałeś poznać zupełnie inną stronę tej dziewczyny. A mianowicie tą która tak łatwo nie wybacza. To ty popełniłeś błąd. W chwili kiedy na tym balkonie ją przemieniłeś, to ty powinieneś był się za nią uganiać, anie ona za tobą. Z resztą to było naprawdę niepoważne. Ile można było grać w tą samo grę, rozgrywać po raz setny ten sam scenariusz. Nadszedł czas aby wprowadzić małe zmiany co do zasad ten gry.
W chwili kiedy dziewczyna poczuła jak kły chłopaka przebijają jej skórę syknęła tylko cicho, i chociaż z początku dezorientacja wzięła nad nią górę, to nagle w tych zielonych oczach zabłysnął płomień, który ostrzegł każdego przed tym, że nikt nigdy nie może niczego od niej wziąć bez jej wyraźnego zezwolenia. Tylko nieliczni mieli prawo dotykać jej płatków. Sahir załamał jedną z podstawowych zasad panujących w jej ogrodzie, który to zaczynał tętnić na nowo życiem. W białej dłoni wampirzycy pojawiła się momentalnie różdżka, która bez chwili namysłu została wycelowana prosto w brzuch Sahira. Wszystko teraz zależało od jej umiejętności w rzucaniu zaklęć. Dlatego też zaczęła w duchu modlić się o to aby te wszystkie zajęcia na które przybyła okazały się wielce użyteczne.
-Petrificus Totalus- Wyszeptała tylko cicho, celując dalej koniec różdżki w brzuch wampira który przyssał się do niej niczym pijawka. Próba... jedna jedyna jaką mogła podjąć, co potem się stanie... nie wiedziała. Czy zapłaci za to jeszcze większą cenę... cóż być może. Nie chciała mu wcale zrobić krzywdy, jedynie upomnieć o to, że wszystko miało swoją cenę. Nawet ona, i nie mógł jej traktować tak bezwartościowo.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 13, 2016 8:57 pm
The member 'Esmeralda Moore' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Dice-icon
Result : 5, 6
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 13, 2016 9:23 pm
Kilka krople więcej krwi - och, to naprawdę była tak wielka cena za całe litry jej przelanej? - nie, oczywiście, że nie - ale nie było obiektywnego sędziego, który cennik mógłby wyznaczać - prawo rwano tu kłami i pazurami, wydzierano z oczu i egzekwowano, co można, a czego nie można - i to prawo nie leżało w dłoniach tej, która się buntowała, tylko niby co szkodziło próbować? Tak to zawsze działało - ci o silnym duchu, którzy czuli na sobie smak łańcuch, co szemrały nieprzyjemnie w uszach swoim dźwiękiem przy każdym ruchu, nie mogli znieść kajdan - och, On to rozumiał najlepiej, więc czemu, czemu...
To wszystko się działo?
Słodki smak krwi wypełnił usta i zabarwił wargi szkarłatem, elektryzując wszystkie mięśnie słodką posoką - i napełniając siłą, która miast zadowalać prosiła o więcej - i tak liski kontakt na więcej pozwalał - przekroczenie granic, co? - heh, to żaden problem, przecież tutaj i tak nie mogło zrodzić się żadne zdrowe zboże, pośród wszystkich tych zepsutych kłosów - więc nie ma się czego obawiać? - niech granice nadal się zacierają w tym pokracznym tańcu, który był tu odstawiany, gdzie nijak nie widać było prowadzącego.
Przecież powiedziałem - akcja dawała reakcję.
Był wystarczająco blisko - wystarczająco blisko, by czuć każdą zmianę jej mięśni - och, jak słodko brzmiało to, że był zbyt stary, by dać się na to nabrać - zbyt stary? - przecież milenijny... - milenijny? - to tylko paręnaście lat... - zbyt dobrze wiedział, jak funkcjonują młode wampiry... - wiedział? - przecież to tylko trzy lata... - i wyczuł, jak szarpie swoją rękę, jak sięga nią - nie ważne, po co - po różdżkę, czy sztylet, który przy sobie ongiś zawsze trzymała - jej akcja, więc i jego reakcja - jedną rękę poderwał, by odtrącić tą, co się poruszyła - moc zaklęcia przeszyła piskiem jego uszy, paraliżując na sekundę, dwie, tą rękę, która odtrąciła jej dłoń dzierżącą różdżkę, przez co pełnia zaklęcia zatonęła w murze ściany - walcząca o swój kawałek Nieba Cyganeczka - a on odczuł ledwo jego przesunięcie się po skórze - wystarczające, by zadziałało - zaś jego druga ręka w tym samym czasie zacisnęła się na łańcuszku, na którym nosiła krzyż - więc i śmiało, niech teraz próbuje się wyrwać, uciec, w przeciągu tych dwóch sekund - by skończyć z rozerwanym gardłem i zerwanym krzyżem, który jako jedyny chronił ich przed padającymi na balkon promieniami dnia.
- Upuść różdżkę. - Odezwał się, och, jakże spokojnie! - bez najmniejszego napięcia, bez żadnej zmiany - ale jego ciało zareagowało - mięśnie były napięte, dopiero teraz się rozluźniły, gdy oderwał swoje wargi od jej szyi i wypowiedział te dwa krótkie słowa TYM tonem. I TYM tonem kontynuował,, który nie pozwalał jej się sprzeciwić żadnemu ze słów. - Jestem Twoim Panem. Nigdy więcej nie podniesiesz dłoni ani nie spróbujesz w jakikolwiek sposób zaszkodzić swemu Panu. - To wszystko, czego nie chciał jej robić - to wszystko, co jej zostawił - wolność, jej własną drogę - to wszystko, co trzeba było teraz naprawić.
Zabić ją.
Zniszczyć nieudany, pokrzywiony twór.
Czarnowłosy odsunął się od niej na tyle, by spojrzeć w jej oczy, niemal dotykając swoim krańcem nosa jej nos.
Zepsute narzędzie.
Nie miała być tylko narzędziem.
Złamana przyjaźń.
Palce, które były zaciśnięte na krzyżu, pociągnęły go mocniej - łańcuszek ledwo wytrzymywał, był gotów pęknąć w każdej chwili.
- Napiszemy Twój ostatni list pożegnalny, zanim umrzesz, Esmeraldo? Żeby Twój śmiertelnik nie był smutny...
Nightray popełnił ten błąd - przez swoją słabość pozwolił Ci żyć - Ty nie zamierzałeś pozwolić żyć swojej słabości, która mogłaby ci wbić sztylet w plecy.
Niestety twoje własne życie stało się dla ciebie zbyt cenne, by je teraz tracić.
Zbyt wiele rzeczy było do zrobienia.


Ostatnio zmieniony przez Sahir Nailah dnia Czw Kwi 14, 2016 1:44 am, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 13, 2016 9:23 pm
The member 'Sahir Nailah' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Dice-icon
Result : 1, 1
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Czw Kwi 14, 2016 6:39 am
Różdżka dziewczyny potoczyła się po ziemi, a jej zielone oczy wpatrywały się prosto w tą czerń która za każdym razem wciągała ją coraz silniej. Nie miała najmniejszego zamiaru mu zaszkodzić, a już tym bardziej skrzywdzić. Dlatego też była to tylko różdżka, a nie sztylecik, który mógł by narobić troszkę większych szkód. Gdyby naprawdę chciała by mu coś zrobić, nie bawiła by się w rzucanie tak beznadziejnych zaklęć. Nie wyrywała się, nie krzyczała, nie błagała o wybaczenie. To było tak bardzo do niej nie podobne. Z resztą... kim by była gdyby jej czyny byłyby aż tak bardzo oczywiste. Więc po co to zrobiła? aby wprowadzić w ich życie coś nowego. Aby jeszcze odrobinę bardziej zabarwić tą wstęgę która łączyła ich nadgarstki?, a może po to aby pozyskać od niego chociaż tą chwilę bliskości której tak bardzo potrzebowała. Chora masochistka, która za chwile cierpienia zadanego z jego ręki oddała by tak naprawdę wszystko.
-Oczywiście, że ci nie zaszkodzę...- Wyszeptała cicho wpatrując się spokojne prosto w jego twarz. Czuła jak łańcuszek wrzyna się coraz mocniej w jej szyję, ale mimo wszystko dalej stała dzielnie w miejscu. Nie czując żadnego zagrożenia.
-Gdybym chciała ci zaszkodzić, nie pomagałabym ci wtedy... nie narażała się na przyłapanie przez pielęgniarkę. Mimo wszystko coś mi zawdzięczasz, mogłam wtedy ciebie zostawić, abyś się wykrwawił. Mimo wszystko tego nie zrobiłam... dlaczego? odpowiedź sobie sam na to pytanie- Nie była taka jak ty, popełniłeś błąd, a ona wzięła go na siebie. Pozwoliła aby dręczące wyrzuty sumienia trawiły jej duszę kawałek po kawałku. Ty... nawet tym się nie przejąłeś.
-Po za tym chciałam coś jeszcze sprawdzić. Byłam ciekawa czy nadal jesteś tym samym Sahirem którego niegdyś poznałam, bo ostatnio aż przykro to mówić coś skapcaniałeś, a przecież mówiłam ci kiedyś, żebyś się nie zmieniał- Wyszeptała opierając swoje czoło o czoło chłopaka, a druga ręka powędrowała do jego ręki która aktualnie straszyła ją zerwanym krzyżem z szyi.
-Chcesz mnie mieć przy sobie... oczywiście, że możesz tego dokonać, ale aby tak się stało trzeba coś od siebie jeszcze dać. Po prostu pozwól na stworzenie jeszcze jednej iluzji...- Ah ta mała czarownica, doskonale wiedziała jak wykorzystać to co miała najlepszego. Wiedziała jak kusić,co zrobić aby zawsze było postawione na jej.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Pią Kwi 15, 2016 2:18 am
Ciężko było stwierdzić, co chodziło po głowie Esmeraldy - ale to zawsze ciężko było stwierdzić, nic nowego - cokolwiek kryło się pod kopułą czarnego welonu jej włosów było spaczone, chore i niezdrowe - coś, z czym nikt nie powinien mieć do czynienia - z pewnością nie ktoś równie niezrównoważony... równie? Chyba nie. Niezrównoważony emocjonalnie ale w zupełnie innym kierunku, niż Ona - wykrzywiona wizją Czarnej Wdowy, która plecie swe sieci by przyduszać ofiary, by szamotali się w nich zupełnie bezradnie - on też się w jakiś sposób tam kiedyś kołysał, tak mu się tak przynajmniej teraz wydawało, z perspektywy czasu - albo oboje byli po prostu inni..? Czy może jednak Ona wcale się nie zmieniła, a tylko Ty przeskoczyłeś całe mile gorzkich wód, które was od siebie oddzieliły, Ona tylko stała w tym samym miejscu, a zmienił się twój punkt spoglądania na nią? Nie. Ona też się zmieniła. Straciła coś bardzo cennego... ale to chyba przez Ciebie, tak mi się wydaje. Tak tobie się w tym momencie wydawało, kiedy spoglądałeś w jej oczy wciąż ze spokojem - tylko spokojem przeciętym rozbudzoną Bestią, która leniwie przepełzała pod skórą, nasycona słodkością krwi.
Popełniłeś błąd i należało wziąć za niego pełnię odpowiedzialności na swoje barki - przestać uciekać... Kiedyś trzeba spoglądnąć w twarz wszystkim popełnionym grzechom bez strachu - heh, tylko najgorzej, kiedy brakowało również jakiejkolwiek skruchy za czyny, którymi zapisało się historię i słowa, którymi postawiło się parę kropek i wykrzyknień - niesłusznie jednak zostało powiedziane, że Sahir mógł cokolwiek zmienić na kartach historii Esmeraldy Moore.
W końcu każdy z nas żył tak, jak śnił.
Samotnie.
Szlachetny Wódz Wampirów w ciele siedemnastolatka - to nie mogło mieć dobrego zakończenia, tak jak i nie miało dobrego początku - uniósł brwi do góry w akcie zdumienia - ale takiego minimalnego - w akcie... niemalże uprzejmego zainteresowania, czy raczej - niedowierzania tym, co właśnie usłyszał - tym, że właśnie Esmeralda próbowała obrócić wszystko na swoją stratę, na swoje wielkie narażanie się "przyłapania przez pielęgniarkę", bo mogła go zostawić tam na śmierć - mogła, nie zrobiła tego - może to był jej błąd? Może to właśnie był ten moment, kiedy powinna była wziąć pióro do swej ręki i dopisać parę swoich zdań? Jednak powiedzenie, że coś jeszcze jej zawdzięczasz... było tutaj jakimś wielkim faux pas. Wielkim nieporozumieniem.
Chciałeś pociągnąć za ten krzyż i zakończyć ten koszmar raz na zawsze - tylko to nie mogło być takie proste... nie gdy każdy krok mógł się zakończyć Azkabanem, na który nie mogłeś sobie pozwolić. Nie chciałeś... a może chciałeś? Może wreszcie przyszłoby tam chociaż minimalne odkupienie..?
Nie pozwolił jej na zbliżenie swojej twarzy do siebie - cofnął się na pół kroku tak, że ich ciała przestały być ze sobą zetknięte - tylko krzyża nie puścił, bo ta dłoń została przytrzymana przez wampirzycę - ale tylko na chwilę, bo zaraz wisior puścił i znów przeniósł palce na jej szyję, znów pojawiła się na nich ta stalowa obręcz - tylko że tym razem była mocna - tak jak i mocne było pchnięcie ramienia Nailah'a, gdy przycisnął wampirzycę do barierki, zaciskając szczęki - zły, heh, zdecydowanie zły - tak właśnie gubiły się resztki spokoju.
- Chyba nie rozumiesz swojej sytuacji. - Kropla toksyczności, odrobina napięcia mięśni drapieżnika w naturalnej, zwierzęcej potrzebie dominacji nad stadem - tak właśnie kończyły wielkie, kompetentne wampiry, uważające się za lepsze od wilkołaków... ale jak winić siedemnastolatka, że nie miał nad tą starą krwią żadnej kontroli? Pewnie bardzo prosto - w końcu to on wypowiadał te wszystkie słowa i to on prowadził do tych wszystkich akcji.
Było w tym coś smutnego.
W niedalekiej przyszłości, która została zapisana dłonią Sahira - wreszcie jego, tak jak Esmeralda sobie życzyła...
Tak miało być?
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Maj 24, 2016 9:52 pm
Nieee... ona nigdy niczego nie stawiała na swoją szkodę, nigdy nie robiła ofiary losu. Ty ją taką widziałeś. Nigdy nie chciałeś spojrzeć na nią jak na osobę która doskonale zdaje sobie sprawę z tego po jakim świecie chodziła. To ty kupiłeś te jej wszystkie kłamstwa o jakiś niebiańskich ptakach które od czasu do czasu schodzą na ziemię aby pomagać tym którzy tego potrzebowali. Po raz kolejny dałeś się w tak bardzo prosty sposób oszukać. Zupełnie jak dziecko, które niedawno co przyszło na ten świat. Może i kupiłeś jej kłamstwa bo nie obchodziła ciebie wcale ona... zrobiłeś to zupełnie od niechcenia, a może po prostu nie byłeś wcale taki zły za jakiego siebie miałeś, albo mieli ciebie inni. Może, jednak gdzieś tam w głębi nadal chciałeś wierzyć w dobro drugiego człowieka, jego bezinteresowaność. niestety natrafiłeś na tą Romkę, której nie dało się w żaden sposób przejrzeć. Jej charakter był tak bardzo zmienny, za każdym razem kiedy patrzyła na ciebie robiła to w zupełnie inny sposób.
Owszem cyganka mogłaby napisać w tym scenariuszu parę słów od siebie, mimo wszystko tego nie zrobiła. Ta cała zabawa za bardzo ją wciągnęła aby od tak pozwoliła sobie na jej nagłe zakończenie. I mogłabym tutaj wszystko zrzucić na jej dobre serce, gdyby takowe posiadała. Wyhodowała sobie w swojej piersi przez te wszystkie lata coś co przypominało ten narząd, ale był zupełnie bezużyteczny. Nie było w nim miejsca na żadne uczucie skierowanie do konkretnej osoby. Jedyne chwilowe uniesienia, które znikały równie szybko co noc, która przychodziła za każdym razem aby spowić świat w mroku. Przywiązała do siebie tyle osób... Ventus... kim był, czymś więcej niż przyjacielem, czymś mniej niż partnerem. Sahir w końcu kimś kto sprawił, że cyganka przestała się tak bardzo nudzić w tym swoim teatrze.
-Masz rację Sahir... nie rozumiem... bo ciebie nie sposób zrozumieć, i dlatego dotarliśmy razem do tego miejsca. Pod tym kątem jesteśmy do siebie aż za bardzo podobni- Dwie istoty, które były kompletnie nie zrozumiałe przez świat, chociaż w głębi duszy wcale tego nie potrzebowały. Podjęły próbę zrozumienia siebie na wzajem. Aby mieć chociaż ten zalążek pewnego gruntu. Mimo wszystko chęci tak naprawdę nigdy nie wystarczają. Do pełnego sukcesu należało również dołożyć samego siebie.
Romka spojrzała spokojnie swoimi wielkimi zielonymi oczami prosto w tą czerń która teraz spoglądała na nią gniewnie. Czuła jak jego ręka zacisnęła się na jej szyi, a jej drobne ciało zostało przygniecione do barierki. Nie wiedzieć dlaczego nie czuła lęku, może dlatego, że była jaka była. Nie rozważna, lekko myślna, ślepo wierząca w dobroć innych ludzi. Nic się pod tym kątem nie zmieniło... kompletnie nic.
-kamaw tut- Wyszeptała cicho. Co to słowo oznaczało to pozostanie tak naprawdę tylko jej słodką tajemnicą. Romski bowiem nie był jawny dla tych którzy nie urodzili się cyganami, a przynajmniej nie w dzisiejszych czasach. Każdy cygan zazdrośnie pilnował swojej kultury, języka, opowieści, oraz pieśni. Może Sahir kiedyś dowie się co to słowo oznaczało, ale na pewno nie dzisiaj.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Lip 05, 2016 1:09 pm
Tu był nasz problem, moja kochana - problem w tym, że chyba każdy człowiek kochał Rajskie Ptaki - i Sahir też chciał w nie wierzyć otoczony obłudą, fałszem, brzydotą i krwią, która zaczynała już śmierdzieć, rozkładając się w jego pogiętym świecie istnienia. Bo przecież chciał wierzyć w to, że Esmeralda jest tą osobą, która gotowa będzie trwać przy jego boku przez tą wieczność, która jeszcze do niedawna rysowała się w jego umyśle abstrakcją, a teraz była zupełnie realna - wreszcie przeszedł przez bramę tego, za czym tak długo gonił - dosięgnął Nieskończoność. Niby miało o to chodzić, że nie wazne, czy ona zdradzi, czy nie, ale czy On sobie z tym poradzi - tak, w tym bardzo egoistycznym spojrzeniu na świat - bo w końcu w tej rzeczywistości ona nie była nikim innym jak nim samym - krew z jego krwi, ha! - według prawideł wampirów jej stwórca... Ten, który ją przeklął, chociaż mógł ją zostawić - niektórym chyba przeszkadzało to, że oboje nauczyli się latać, bo przecież te skrzydła były tak naprawdę ciężarem przez lata, które rozciągały się dla ludzkich stworzeń na zbyt wielką długość, co w oczach Dzieci Nocy nie miały żadnej wartości - a jednak, tak przyziemnie, ten czas na nich wpływał mimochodem.
Niszczył.
Te wszystkie sekrety...
Czarnowłosy wypuścił mocniej powietrze z płuc i puścił szyję cyganki - wolno i z oporami - już raz jej dał tą szansę przez wzgląd na stare czasy... to miała być ta kolejna..? Czy tylko przedłużenie podjętego już wyroku na jej życie? Teraz, gdy kręciła się wciąż w Ministerstwie sprawa błoni... I ta dłoń przesunęła się z jej szyi na jej ramię, zahaczając znów palcami o krzyż...
Szarpnął drobnym ciałem dziewczyny, odrywając ją od barierek, by pchnąć ją w objęcia cieni chłodnego budynku - tam, do wyjścia, tam, ku drodze ucieczki.
- Ostatnia szansa. A teraz zejdź mi z oczu. - I nie spojrzał jej już nawet w oczy, obracając się w kierunku szykujących się do snu błoni.
[/zt]
Sponsored content

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 6 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach