Go down
Suzanne L. Blanchard
Oczekujący
Suzanne L. Blanchard

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Kwi 05, 2016 11:43 pm
Dziewczyna nie miała zamiaru zakłócać spokoju poltergeista. Pragnęła tylko dowiedzieć się czegokolwiek o tym co tu robi. Może to nie był dobry patent, ale starała się jakoś do niego dotrzeć. Nie ukrywała, że był bardzo trudny, ale za chęci nic jej nie zrobi. No może i zrobi, ale ona nie chciała dla niego źle. Po prostu w jej naturze wypisane było pomaganie innym, a Irytek według jej obserwacji potrzebował rozmowy. Może nie kwapił się do tego, ale widać było w nim smutek, którego Su nie mogła zdzierżyć.
Na odpowiedź Irytka zachichotała. Uznała ten komentarz za dość zabawny, lecz jej się zawało, że on nie koniecznie. Może śmianie się tego nie było na miejscu, ale rudowłosa nie chciała w żaden sposób go urazić.
Za moment poprawiła się i spojrzała na niego uśmiechając się szczerze.
- Dobrze, a więc czemu stoisz tutaj, na tym balkonie sam? - zapytała wciąż z bardzo dobrym humorem.
Wiedziała, że to nie poprawi samopoczucie ducha, ale nie mogła się powstrzymać. Jej pozytywne myślenie i radość przebijała się za każdym razem. Nie potrafiła być po prostu inna. Zawsze podchodziła do wszystkiego w taki sposób. Jeśli chodzi o Suzanne, trzeba się do tego zwyczajnie przyzwyczaić.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 10:57 am
Czy ona się z niego wyśmiewała...? Kolejna bezczelna, jak praktycznie każdy w tej szkole. Niby grzeczna do przesady, a jednak pod warstwą kurtuazji kryje się małe, wredne dziecko. On przynajmniej nie udawał miłego i z miejsca komuś pojeżdżał. Nawet zły humor nie mógł go powstrzymać od przemożnego pragnienia do zgaszenia tego radosnego uśmieszku.
- A czemu cię to interesuje, hmm? Piszesz elaborat o tym miejscu, czy może zżera cię ciekawość, dokładnie ta sama, która jest pierwszym stopniem do piekła? - teraz już zupełnie odwrócił się w jej stronę, opierając plecami o balustradę i wbijając chłodne spojrzenie czerwonych oczu w uczennicę.
Była wścibska, a on nie domyślał się kierujących nią motywów. Ktoś miałby się o niego martwić? Błagam, to się nie zdarzało, nie na tym świecie! Nawet ci, którzy zdawali się być ku temu skłonni, ostatecznie okazywali się jedynie marnować czas poltergeista, którego może i miał pod dostatkiem, a jednak nie chciał dłużej trwonić na krótkotrwałe nadzieje.
Jedno spojrzenie na trzymaną w rękach rudej książkę i już jedna brew Irytka poleciała do góry.
- Słabo ci idzie nauka tych eliksirów. Jesteś pewna, że po to tu przylazłaś?
Suzanne L. Blanchard
Oczekujący
Suzanne L. Blanchard

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 11:09 am
Spokój wciąż przemawiał przez Suzanne. Docinki poltergeista nic nie wskórają w tym wypadku. Dziewczyna jest zbyt odporna psychicznie na takie rzeczy. Uśmiech na jej twarzy gości nawet w najgorszych sytuacjach. Momentami nawet miała wrażenie, że jest najsilniejszą osobą w rodzinie, bo tylko ona zachowała dostateczne opanowanie podczas śmierci swojego brata. Oczywistym był trud, z którym borykała się przez tak długi czas. Niestety świadomość nieuniknionej śmierci dawała się we znaki na tyle, że wolała pomóc Louisowi odejść spokojnie niż by narażać go na większą rozpacz.
Uśmiechnęła się do Irytka bardzo przyjaźnie. Nie chciała go zrazić do siebie wybuchem śmiechu, uważała, że po prostu to był dość zabawny komentarz. Nie trudno było zauważyć, że unika odpowiedzi. Postanowiła nie zmuszać go do spowiedzi.
- Zwykła ciekawość, ale nie będę cię zmuszać do odpowiedzi. Raczej chciałam... - zawahała się przez chwilę i spojrzała uważnie na poltergeista.
Jaki miało sens tłumaczenie mu jakie są jej motywy. Może i go nie znała, ale po tej krótkiej wymianie zdań zdążyła zorientować się, że nie obchodzi go co ona myśli.
Zamiast dokończyć zdanie, odpowiedziała na drugie pytanie od Irytka.
- Przyszłam tu z zamiarem zmuszenia się do nauki, ale eliksiry to nie jest moja najmocniejsza strona. - odpowiedziała uroczo marszcząc nos - Z chęcią bym to zamieniał na inny przedmiot, ale ten akurat sprawia mi najwięcej problemów.
Wyjaśniła mu i spojrzała przed siebie. Słońce już powoli zachodziło, ale spokojnie miała jeszcze z godzinkę aż zrobi się tak ciemno, że nie będzie mogła nic przeczytać.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 11:21 am
Suzanne, jak większość osób, które zechciały zamienić parę normalnych zdań z poltergeistem, nie zamierzała zmuszać go do wyznań na które on wyjątkowo się nie kwapił. To dobry, choć łatwy wybór. W niektórych przypadkach zdziałało to więcej złego niż dobrego, ale tu już była mowa o bardziej skomplikowanych relacjach, a nie zwykłej pogawędce na balkonie. Na takiej posiadówce lepiej było powstrzymać ciekawość. Chyba, że było się najbardziej wścibskim stworzeniem w tym zamku...
- "Raczej chciałaś" co? - nie dokończyła i to momentalnie przykuło jego uwagę. Był gotów dręczyć ją resztę jej pobytu, byle tylko wymusić zeznania, choćby miały okazać się czymś błahym. To był jeden z niezawodnych sposobów zwrócenia na siebie uwagi Irytka. Sulivan coś o tym wiedziała...
Cała reszta jej wypowiedzi obeszła go bokiem. Kiedy krukonka spojrzała w stronę zachodzącego słońca, rudzielec zniknął by za moment stanąć tuż przed nią, nachylając się i spoglądając prosto w oczy. Z widocznym zainteresowaniem ponaglił uczennicę.
- No? Słucham...
A miał już z nikim nie zacieśniać więzi...
To nie tak. Zwykła rozmowa, nic poza tym. Przecież nie ma sensu znowu wszystkich unikać.
To i tak nie wychodziło mu w praktyce.
Suzanne L. Blanchard
Oczekujący
Suzanne L. Blanchard

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 11:32 am
Może nie domyślała się takiej reakcji ze strony Irytka, ale było to do przewidzenia. Ciekawość nie tylko ją dopada, ale także on chce wiedzieć o czym miała zamiar powiedzieć. Rozbawiło ją to, ale nie chciała tym razem śmiać się z poltergeista. Postanowiła zachować się normalnie. W końcu każdy ma prawo do tego by dociekać i pytać. Ona już wystarczająco straciła chęci na czytanie podręcznika.
Odłożyła lekturę na bok by spojrzeć na ducha, który nagle znalazł się na przeciwko niej. Uniosła brew pytająco i uśmiechnęła się uroczo. Nawet takie zbliżenie nie robiło na niej wrażenia.
- Czyli nie tylko ja tu jestem ciekawska - powiedziała wciąż ukazując swoje ząbki.
Nie wiedziała czy powinna mu powiedzieć co tak właściwie chciała. Moze i to by coś dało, ale skończyła by się zabawa między nimi. Nagle wzbudziła jego zainteresowanie, co o dziwo uszczęśliwiło Krukonkę. Właśnie do tego dążyła.
Postanowiła więc zachować się tak samo jak on.
- Unikanie odpowiedzi nie jest dobrą metodą na rozmowę, prawda? W takim razie czemu ja mam ci powiedzieć, skoro ty nie udzieliłeś mi odpowiedzi na moje pytanie... - zapytała poprawiając się delikatnie by nie przestraszyć poltergeista, ale wciąż unosząc jedną brew.
Może i Suzi nie wiedziała w co się pakuje, ale nie czuła zagrożenia. Podejście może nie było zbyt dobre, ale taka właśnie była. Przepełniona pozytywną energią i radością.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 11:47 am
Miała go. Komentarz na jaki sobie pozwoliła był mu mocno nie w smak, ale przecież nie mógł dać jej spokoju, dopóki nie zaspokoi jego ciekawości! Odpadały nawet zmiana tematu i udawanie, że nie wie o co się jej rozchodzi. To wszystko dałoby jej szansę na kolejne unikanie odpowiedzi. Lecz kiedy odezwała się ponownie, z tym swoim zwycięskim wyrazem słodkiej buźki... No po prostu prawie go szlag trafił.
- Pomyślmy... Może dlatego, że ja mogę cię zmusić do gadania, a ty mnie nie?
Jeszcze do niedawna nie rozumowałby w takich kategoriach, jednak agresywne zachowania 'weszły mu w krew' odkąd zaczął spędzać tak wiele czasu z Darkówną. A to, że krukonka mogłaby nie być równie wyrozumiała co Natalie i wygadać innym do czego zaczął się posuwać? Cóż, najwyżej zamkną tą budę, bo jego i tak nie są w stanie przepędzić. W tej chwili mało go to wszystko obchodziło.
Na razie trzymał ręce przy sobie, a dokładniej skrzyżowane na plecach. Dawał jej szansę, której nastolatka nijak nie mogła docenić, nie wiedząc o ostatnich wybrykach z jego strony. Każdy w Hogwarcie (i liczni poza nim) wiedział, że Irytek to wyjątek od reguły poltergeistów i jest zdolny co najwyżej do głupich dowcipów, nigdy jednak nikogo nie krzywdząc. To, że ostatnio nieco się to zmodyfikowało, miało dopiero wyjść na jaw...
Zmrużył oczy, nie odwracając od niej wzroku. Niewnoszącym sprzeciwu, dosadnym tonem powtórzył wcześniej zadane pytanie, które zaczynało zżerać go z ciekawości.
- Co takiego "raczej chciałaś"?
Suzanne L. Blanchard
Oczekujący
Suzanne L. Blanchard

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 11:59 am
Zaczęłam mu się przyglądać uważniej. Widziała w nim taką ciekawość jakiej jeszcze nie wyrażał. Nie wiedziała w sumie co ma z tym zrobić. Nie miała problemu z powiedzeniem poltergeistowi co tak właściwie myślała, ale to co powiedział delikatnie podjudziło to wszystko. Dziewczyna nikomu nie chciała robić na złość, pragnęła jedynie zaspokoić także swoją ciekawość. Niestety nie miała pojęcia czy na Irytka mogła w ogóle liczyć. Raczej po tym co próbował zrobić nie powinna.
- Wolisz wyciągnąć ze mnie informację siłą niż porozmawiać? To nie ma najmniejszego sensu. - zapytała milutkim głosikiem.
Krukonka w ogóle się go nie bała. To ewidentnie prowadziło do zguby, ale nie znała na tyle ducha by wiedzieć do czego jest zdolny. Chciała być kochana i nie zmuszać go do odpowiedzi, ale sam sprawił, że ma argument również na niego.
- Dlaczego nie odpowiesz mi na moje pytanie? - zadała kolejne pytanie wciąż wpatrując się w Irytka.
Odetchnęła ciężko i złączyła swoje ręce. Oczywiście wzroku nie spuszczając z poltergeista. Nie miała zamiaru poddać się temu wszystkiem. Może i był silny i starał się w jakiś sposób jej zagrozić, ale na nią to nie działało.
- Ja nie mam problemu by dokończyć zdanie, którego się domagasz, ale chciałabym by działało to w dwie strony. To powiesz mi, ja tobie. Taki czysty układ - uśmiechnęła się do niego przyjaźnie proponując rozwiązanie sporu.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 12:16 pm
Co to miało niby znaczyć? Oczywiście, że sensowniej było wyciągnąć informacje na siłę niż zniżać się do odpowiadania na niewygodne pytania! I jeszcze ta mała śmiała proponować mu układy! Przecież to ona zakłóciła jego spokój i zaczęła dociekać bez powodu. Była mu winna przynajmniej wyjaśnienie sytuacji, a zamiast tego bawiła się w kotka i myszkę. Cóż, ten kotek miał już dość zabawy na dziś i w mgnieniu oka złapał niczego niespodziewającą się nastolatkę za szyję, zaciskając na niej przemieniające się w szpony palce.
- Skorzystaj z tego, że jeszcze nie masz problemu dokończyć zdania i zrób to.
Wiecie czym jest hipokryzja? Stwierdzaniem, że nie można nikogo do niczego zmusić, po czym grożenie mu, jeśli nie chce zrobić tego o co się go prosiło. Irytek był niestety ucieleśnieniem chaosu, egoizmu i hipokryzji, co było widać już po pierwszym spotkaniu. I nawet pozytywne podejście i wewnętrzny spokój Suzanne nie ratowały jej przed eskalującą szybko sytuacją. Po ochrzanie od panienki Dark i liście od Maggie, poltergeist zdołał zamknąć się w sobie jeszcze bardziej, uniemożliwiając niemal zupełnie wpływ emocji pojedynczej osoby na jego zachowanie. W tym wypadku nie było to nic dobrego.
Suzanne L. Blanchard
Oczekujący
Suzanne L. Blanchard

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 12:29 pm
Nagle zniknął uśmiech z twarzy dziewczyny. Gdy poczuła ucisk na szyi. Niestety, aż tak to nie podziałało jak Irytek by tego pragnął. Strachu po niej nie było widać, ale raczej... zawód. Spodziewała się po nim czegoś innego, lepszego. Rozumiała jego nerwy, ale nie miała zamiaru pozwolić siebie tak traktować.
- Tak bardzo chciałeś to masz... - wychrypiała przez ucisk - Chciałam dowiedzieć się czemu jesteś smutny, bo mnie to zmartwiło. Zadowolony? - powiedziała beznamiętnie.
Złapała jego ręce splecione na szyi. Wpatrywała się w niego bez radości, która w niej zawsze iskrzyła. Nie okazywała żadnej słabości w tej sytuacji. Trochę ją zaskoczył, ale to nie był powód do strachu.
- Mógłbyś mnie już puścić, bo chciałabym stąd pójść. - wycedziła przez brak możliwości powrotu do swojego normalnego głosu.
Nie wiedziała co ma myśleć o Irytku. W większości widziała w nim chaos i zagubienie. Jakby duch był zrozpaczony tym co się działo w jego życiu. Nie miała do niego wielkiego żalu to jego zachowanie, ale także nie chciała puścić tego płazem.
Czekała spokojnie na jego reakcję.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 12:46 pm
Znowu to zrobił. Znowu wszystko schrzanił. Zrozumiał to dopiero, gdy doczekał się odpowiedzi, która okazała się czymś czego wcale się nie spodziewał, zwłaszcza po niemal obcej osobie. Zdenerwowanie widoczne dotąd w jego czerwonych ślepiach, nagle przemieniło się w rozżalenie, gdy rudzielec puścił dziewczynę i zniknął, zjawiając się znowu przy balustradzie, odwrócony do niej plecami.
Nie odezwał się, nie zdawał się nawet nasłuchiwać czy faktycznie odeszła. Pozbawiony dawnej, rozpoznawalnej u niego ikry wpatrywał się beznamiętnie już nawet nie w horyzont, tylko w nieokreślony punkt na ziemi.
Kiedy to wszystko się tak pokomplikowało? W którym momencie zaczął się staczać? Tu nie chodziło tylko o ostatnie zdarzenia, to ciągnęło się już od wielu lat. Od chwili w której przybrał ten wizerunek... Czy powinien go zmienić? Czy miałoby to jakikolwiek sens? Już nic nie zdawało się warte zachodu, bo i tak prowadziło do jednego - wieczności w tym nudnym zamczysku bez ani jednej przyjaznej duszy ani możliwości wyboru. I tak czegokolwiek się nie podejmował, to prędzej czy później obracało się przeciwko niemu.
Suzanne L. Blanchard
Oczekujący
Suzanne L. Blanchard

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 1:00 pm
Gdy Irytek ją uwolnił, poczuła się od razu lepiej. Masowała spokojnie szyje po ucisku. Schowała podręcznik do swojej torby i już miała się podnosić kiedy spojrzała w stronę Irytka.
Ahh, dlaczego znów musisz być smutny... Przed chwilą mi groziłeś, a teraz wzbudzasz moją nadopiekuńczość... Co ja właściwie mam zrobić? Może jednak zostać i go wesprzeć?
Stanęła na równe nogi i zbliżyła się do niego. Oczywiście nie przekraczała odpowiedniej odległości by jak coś mieć bezpieczną ucieczkę.
- Irytku, dlaczego tak postępujesz? - zapytała zatroskana, lecz doskonale wiedziała, że nie otrzyma odpowiedzi.
Zmiany w jej postępowaniu nie następowały, ona po prostu taka była. Nie potrafiła zostawić ludzi w takich sytuacjach, a tu widziała, że potrzebuje pomoc. Bardzo chciała z nim o tym wszystkim porozmawiać i poszukać rozwiązania. Nie wiedziała tylko jak sie do tego zabrać.
- Zostałam, bo zmartwił mnie twój smutek. - zaczęła wyjaśniać - Chciałam w jakiś sposób pomóc i miałam nadzieje, że rozmowa jest odpowiednia. Niestety przeliczyłam się... - dokończyła marszcząc brwi.
Niestety na jej twarzy już nie gościł uśmiech. Radość wciąż płynęła, bo nawet tym wszystkim poltergeist nie zraził jej do siebie. Coraz bardziej mu współczuła.
- Nie będzie ci już przeszkadzać. - powiedziała z lekkim uśmiechem
Jeszcze raz spojrzała na Irytka, lecz nie odwrócił się do niej. W takim razie ruszyła do wyjścia.

[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Suzanne L. Blanchard dnia Sro Kwi 06, 2016 2:22 pm, w całości zmieniany 1 raz
Irytek
Poltergeist
Irytek

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Sro Kwi 06, 2016 1:15 pm
Kolejne pytanie, tym razem przynajmniej nieoczekujące odpowiedzi. Jakby mało miał na głowie, krukonka celnie dobiła go poczuciem winy za niedocenioną pomoc z jej strony. Gdy ruszyła ku wyjściu, nie próbował jej zatrzymywać. Zaczekał aż znowu zostanie sam i przymknął ślepia, namyślając się.
Za bardzo rzucam się w oczy.
O to mu zawsze chodziło; by było go widać, słychać i nie dało się obejść jego osoby w spokoju. Teraz jednak przeczuwał, że nie ma sił na kolejne takie sceny jak ta z krukonką sprzed chwili. Znikać na dłużej nie lubił nigdy, więc wybrał ponownie formę zwierzęcą, która pozwalała mu swobodnie się poruszać bez obawy o zaczepki ze strony uczniów. Nietoperz dawał większe pole do manewru i jakoś ostatnio mocniej mu przypasował, więc przemienił się w latającego szczura i przeniknął przez ścianę, odlatując w jakieś bardziej odosobnione miejsce. I tak zaraz będzie noc, to może chociaż wtedy dadzą mu spokój.

[zt]
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Pon Kwi 11, 2016 9:52 pm
Cyganka zaraz po spotkaniu ze ślizgonem, skierowała swoją postać dokładnie w to miejsce. Nie wiedzieć dlaczego właśnie tutaj chciała się znaleźć. A przecież to miejsce wcale nie sprawiało, że chciało się jej żyć, co nie zmieniało faktu, że zostały tutaj zamknięte jedno z lepszych jej wspomnień. Jakie by ono nie było. Chciała wyrwać się... chciała uwolnić, ale z drugiej strony nie była do końca pewna czy chciała by od tak zostawić chłopaka. Przywiązała się i do jednego i do drugiego. Niestety doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że taka zabawa na dwa fronty nie może trwać w nieskończoność. A może by tak pozwolić aby sprawy same się toczyły swoim torem. Nie próbując ingerować w to w żaden sposób. Po prostu odegrać swoją rolę, tak jak zawsze to robiła. Uśmiechać się delikatnie, patrzeć głęboko w oczy, czasami uronić łzę żalu, czy smutku. Jeszcze raz rozwinąć ten swój teatr, na nowo spróbować zabawić się iluzjami. Tylko pytanie kto jeszcze raz się na to nabierze. Stała w tej chwili przy barierce spoglądając gdzieś w dal, zastanawiając się nad tym który momenty jej życia doprowadził ją właśnie do tego miejsca. Próbowała sobie przypomnieć dlaczego to wszystko zrobiła, w imię czego. Czy ona tego chciała, czy może było to tylko odbicie pragnień Sahira. Miała za złe całemu światu, że nikt nie poinformował jej o cenie jaką przyjdzie jej zapłacić za to co się stało, ale przecież fakt jest taki, że takową cenę znała od samego początku. Tylko nie wiedzieć dlaczego za każdym razem starała się negocjować z tym który tą cenę ustalił. Niestety na nic to się zdało. I chociaż z pozoru mogło by się wydać, że wszystko się ułożyło, jest Ventus... ktoś kto będzie przy niej, przybędzie na każde zawołanie. Wierny niczym pies, ale... no właśnie zawsze było jakieś "ale". Czy to jest to czego pragnęła ta dziewczyna. Czy w tej chwili chciała tylko zabawić się kosztem ślizgona, albo spełnić jego marzenie, nic po za tym. Podarować mu chwilę szczęścia, aby miał potem co napisać w pamiętniku. Czy ona w ogóle potrafiła kochać tak szczerze, bez żądnych głupich gierek, bez tej bezsensownej maskarady. I chociaż jej serce mogło wydać się tak bardzo gorące, to w tej chwili ona sama czuła, że tak nie było. Pierwszy raz czuła chłód... ten przenikliwy chłód, który po raz kolejny upomniał się o jej osobę. Wraz ze zachodzącym słońcem, ona sama ponownie wyruszała w ciemność aby przeżyć jeszcze jedną przygodę.
Esmeralda w końcu uklękła na podłożu czując przyjemy chłód kamienia. Pochwyciła swoimi rączkami drabinki które wyrastały z barierek. Wpatrywała się tak gdzieś przed siebie nieobecnym wzrokiem. Nie myślała teraz, nie czuła... można powiedzieć, że nawet przestała oddychać, bo jej oddech był tak cichy i delikatny, że każdy kto by obok niej teraz ustał, mógł by stwierdzić, że dziewczyna właśnie odeszła z tego świata. Nie myślała... nie chciała tego robić teraz, martwić się tym co być może nigdy się nie zdarzy... to kompletnie nie miało sensu. Z resztą jak by nad tym głębiej się zastanowić to nie robiła nic złego. Ślizgon miał to czego pragnął, a i ona to otrzymała... chociaż przez ta chwile. Pieprzona matka Teresa... wybawczyni tego świata... wielka Esmeralda, która tak naprawdę nigdy nie była tym za kogo się podawała. A więc kim była?
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Kwi 12, 2016 10:48 am
Esmeralda Moore. Wampirzyca, która była po prostu piękna – która wznosiła się, jak ten Niebiański Ptak, na firmamencie, by cieszyć wzrok innych – jednak, jak każdy Rajski Ptak – przelatywała i nie pozostawiała po sobie nic prócz tęsknego wspomnienia – gdyby ktoś mógł ją dosięgnąć, nie byłaby już tak unikalna – gdyby ktoś mógł zrobić jej zdjęcie, uwiecznić ją, zakląć w czasie i przestrzeni, sprawiając, że każdy mógłby tera zna nią spoglądać i jej dotykać, nie byłaby taka wyjątkowa. A jednak jedna osoba złapała ją, powyrywała pióra i przywiązała do siebie złotym łańcuszkiem sprawiając, że nie była w stanie się od niego oderwać – i wcale nie przestała być przez to Rajskim Ptakiem. Przecież nikt z zewnątrz tego łańcuszka nie widział, więc było w porządku, prawda? Ta osoba, która stanęła w progu starego balkonu, na którym jeszcze nigdy się Nailahowi nie zdarzyło kogoś spotkać – kogoś poza Esmeraldą – a lubił tutaj przychodzić chyba właśnie przez to, jak puste i zniszczone to miejsce było, niemal idealnie stapiając go ze sobą i sprawiając, że granice między ciałem a otoczeniem przestawały się wzajemnie ograniczać. Może Esmeralda właśnie dlatego tutaj przychodziła. A może przyszła tu tylko dlatego, że wspomnienie, mocne i wyraziste, zmieniające całkowicie jej życie i rzeczywistość, nie dawało jej odsapnąć i mamiło, wołało do siebie, przyciągało z mocą, której nie dało się oprzeć. Może. W jej głowie kryło się tyle myśli, a każda jak gwiazda na niebie – niby nikła, wątła, niby liczna, a jednak każda z osobna i pojedyncza – czystym spojrzeniem nie dało się ich od siebie oddzielić i każdej nazwać odpowiednio – pewnie dlatego wszyscy przy Esme po kolei błądzili – bo w końcu, chcąc nie chcąc, i ona sama w swoich myślach błądziła, topiąc się w ogromnie niepewności i możliwości, jakie świat przed nią kładł – możliwości, które były w większości ułudą... nie koniecznie tworzoną przez nią samą.
- To dobra pozycja. Na kolanach. - Czarnowłosy oderwał wzrok od pleców Esmeraldy zamarłej w bezruchu, jak piękna rzeźba, która dobrowolnie zrezygnowała z czynności oddychania i pozwoliła własnemu sercu, cudowi daru życia, zamrzeć i zamienić się w jeden z tych kamieni, bez żadnego żalu, bez żadnych wątpliwości. Chłopak zaplótł ręce na klatce piersiowej i oparł się ramieniem o kamienną framugę, unosząc wzrok przed siebie, na morze zieleni, na falujący, Zakazany Las, który przez bogactwo drzew iglastych pozostawał zielony nawet zimą – tak w śmiesznym żarcie, by pokazać, ile życia jest w czymś, co tak chętnie wszelakie życie pochłaniało za pomocą różnych narzędzi – a tych Zakazany Las miał pod dostatkiem.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Wto Kwi 12, 2016 3:23 pm
Co każdy przeciętny człowiek widział, kiedy patrzył na tą ptaszynę. Cóż... widział delikatną, niewielką dziewczynkę która wydawała się, że pod jakim kolwiek mocniejszym naciskiem po prostu złamie się, ale pozory mylą i to bardzo. W końcu wierzyć oczom to była jedna z głupszych wiar. Cyganeczka wcale nie była taka delikatna, i bezbronna jak mogło by się wydawać. Wytrzymała naprawdę dużo. Nawet ty... samozwańczy panie ciemności jej nie zabiłeś. Nadal tutaj była, oddychała, uśmiechała się kiedy ty tego nie widziałeś. Dalej zachwycała swoim tańcem, ale on nie był przeznaczony dla ciebie. Nie miała zamiaru ofiarować ci niczego pięknego. Nie otrzymałeś w prezencie nawet minimalnej ilości jej światła. Po prostu nauczyła się przy tobie ukrywać ją w taki sposób abyś nie mógł dostać w swoje zimne dłonie tego co dla niej było najważniejsze.
Kiedy do uszu dziewczyny doszedł znajomy głos, ta nawet nie drgnęła. Słyszała ciebie, rozpoznawała twoje kroki aż za dobrze. Tak samo jak znała już twój ton głosu, oraz twoją grę którą postanowiłeś rozpocząć. Pozwoliła ci być tym który rozkłada tutaj karty, a może po prostu tobie tak się wydawało, że robiłeś to co chciałeś. A może to ona wciągnęła ciebie do swojej gry, której mimo wszystko do tej pory do końca nie pojmujesz. I niby między wami wszystko już dawno było ustalone, niby każdy znał swoje zadanie i miejsce w szeregu a, jednak nadal pozostawało wiele pytań bez odpowiedzi.
-Dla ciebie nie powinna być to żadna nowość...- Odpowiedziała cicho po dłuższej chwili milczenia, przerywając tą ciszę, która z każdą sekundą zaczęła coraz głośniej dzwonisz w uszach.
-Ile razy w swoich myślach sprowadzałeś mnie do tej pozycji?... kilka, kilkanaście, a może kilkadziesiąt... tak czy inaczej, ty się na to napatrzyłeś wystarczająco wiele razy, ale i tak za każdym razem będę ciebie zachwycać... prawda. Taka uległa, bezbronna, ale jednocześnie pewna tego co chcę osiągnąć- Jej zielone oczy nawet nie raczyły na ciebie spojrzeć. Jej wzrok w tej chwili przebijał się przez ciemność która ponownie nadchodziła, a dwa szmaragdowe szkiełka zostały utkwione w gładką taflę wody, która tylko cichym szmerem przypominała o swoim istnieniu.
Sponsored content

Zniszczony balkon z posągiem Cliodny - Page 5 Empty Re: Zniszczony balkon z posągiem Cliodny

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach