Go down
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Pon Sie 31, 2015 8:49 pm
Tak wiem. Kyo powinien był być tym mało myślącym, lekko przygłupim chłopakiem. Który za miast chodzić do szkoły wolał się kręcić po jakich rynsztokach, i rozprowadzać jakieś narkotyki. Idealnie to do niego pasowało prawda? Niestety tak nie było. Myślał i to całkiem sporo. Co do poziomu jego inteligencji... tutaj trzeba rozdzielić to co tyczyło sie szkoły a co codziennego życia. Jego wiedza którą powinien był zdobyć w szkole była nikła. Umiał tam kilka zaklęć, ale już dawno przestawał się okłamywać, że uda mu się zdać egzaminy. Co do inteligencji życiowej. Cóż tutaj zdania tak naprawdę były podzielone. Mi się osobiście wydaje, że ten chłopak żyje takim życiem na jakie się zgodził.
Doskonale wiedział, że Irytka nic to nie obchodzi... więc w zasadzie po co tak naprawdę się produkował. No tak... miał tą znienawidzoną przez siebie cechę, że nigdy nie pozostawiał niczego bez odpowiedzi. Każdy atak słowny był od razu kontrowany. Nie ważne czy miał rację czy nie. To było gadanie dla samej zasady gadania. A teraz o zgrozo całkiem przyjemnie się rozmawiało... no, ale do czasu.
W chwili kiedy usłyszał o Sharon spiął się od razu. Już dawno doszedł do wniosku, że jest dla niego troszeczkę jak młodsza siostra. Nie wiedzieć dlaczego miał takie odczucia. Może dlatego, że ta dziewczyna była taka nieśmiała, że zdawał sobie sprawę z tego jak musi jej być ciężko w chwili kiedy wyróżnia się w tłumie. A mimo wszystko mu to jakoś nie przeszkadzało. Co więcej nawet to lubił. W końcu jedna osoba która nie jest taka jak inni. Ktoś komu nie wydaje się, że już go rozszyfrował i wie o nim wszystko. Po prostu dobra słuchaczka i tyle.
-Odwal się od niej... zrób coś głupiego a gwarantuję ci, że nogi ci z dupy powyrywam- Warknął i zacisnął lekko pięści. Nad nim mógł się znęcać, ale nad nią... nie wiadomo jak by to zniosła. A jeżeli znowu przez jego głupi język nad którym nie umie zapanować coś się spierdoli... nie... tego było by już za wiele.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Pon Sie 31, 2015 9:37 pm
Trafił i to za pierwszym razem, ha! Skoro już dostał to co chciał, nie zamierzał dłużej się droczyć z tym nadzwyczajnie poważnym nastolatkiem. Niby mógł go bardziej zdenerwować, ale nie było widowni, która by mu za to przyklasnęła, a wkurzanie kogoś na osobności i zaciąganie się natężającą atmosferą nie należało do hobby tego poltergeista. Nie był nawet świadomy, że to właśnie na negatywnych uczuciach żerują wszystkie inne osobniki z jego gatunku, ale to tylko lepiej dla Hogwartu. Bezsprzecznie łatwiej znieść głupie docinki i okazjonalne nieszkodliwe figle od celowego skłócania, dręczenia, a co najgorsze; fizycznych ataków. Oberwanie niewidzialnymi pazurami po plecach nie mogło być przyjemne.
- No, już, uspokój się. Masz straszne problemy z agresją, wiesz? - pokazał mu zaczepnie język. Nie będzie bawił się w wyjaśnianie chłopakowi jak nierealne były jego groźby, gdyż i tak zapewne wiedział lepiej i nie przyjąłby do wiadomości zdania "wielkiego dziecka, które nigdy nie dorośnie". Właściwie to ciekawe czy faktycznie znalezienie kogoś do opieki miało wpływ na rozwój. Szczerze w to wątpił, chociaż z biegiem lat przekonał się, że ludzie potrafią zaskakiwać i nigdy nie można być przy nich niczego pewnym. - Myślisz, że Szampon Wspaniały i Snape dogadaliby się, gdyby mieli okazję? Czy może tłuszcz na jego włosach okazałby się za dużym wyzwaniem nawet dla niej? - uśmiechnął się, tym razem już nie w taki wredny i zadziorny sposób jak zwykle. Miał dobry humor, ale co więcej, rzadko bywał na osobności z ludźmi. Bywał wtedy mniej irytujący (sic!) i w dobrych okolicznościach nawet nawiązywał w miarę normalną konwersację.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Wto Wrz 08, 2015 7:13 pm
To, że Kyo miał problemy z agresją wiedział każdy. Co więcej przyczyna tego typu zachowań była stosunkowo oczywista. Wszystko było spowodowane tym, że Kyo pewne sprawy wolała zamieść pod dywan, i w końcu zrobiło się tego tyle, że nawet rzeczony dywan nie dotykał już podłogi. Można by nawet spokojnie stwierdzić, że po prostu lewitował sobie gdzieś nad ziemią. Im więcej było nierozwiązanych jego spraw, tym mniej spokoju mógł doświadczyć. Przez co nawet najmniejsza pierdoła potrafiła go naprawdę zirytować, a to kończyło się różnie.
-Weź się od niej odwal w końcu co- Warknął i wsadził sobie ręce do kieszeni aby przez przypadek nie zamachnąć się. Chociaż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jakie kolwiek próby zranienia Irytka najpewniej skończyły by się niepowodzeniem, a to irytowało jeszcze bardziej. Nie dość, że wkurwiający to jeszcze nietykalny. Jak to się mówi głupi to zawsze ma szczęście. Szkoda tylko, że jego to powiedzenie nie dotyczyło. Może i najinteligentniejszy to on nie był, ale zawsze jak coś się złego działo, to najwięcej batów zbierał on. I wcale nie ważne było to czy to on był prowokantem, czy może raczej niewinną ofiarą. Zawsze mu się dostawało po łbie.
-Ehhh... dajmy sobie z tym spokój- Mruknął wyraźnie zrezygnowany. Irytek nigdy się nie zmieni tak samo jak i on się nie zmieni. Chociaż nigdy nic nie bierze się od tak bez przyczyny, i gdyby tylko miał na to ochotę i czas, oraz odczuwał by jakąś taką potrzebę spróbował by dowiedzieć się co się w życiu tego ducha działo, że w tej chwili jest taki upierdliwy, ale Kyo to nie matka Teresa z Kalkuty aby pomagać wszystkim jak idzie. Co więcej nikomu nie pomagał, dbał tylko o siebie.
Rzucił Irytkowi tylko przelotne spojrzenie po czym bez słowa pożegnania po prostu wyszedł z lochu. Z poltergeistem nie było sensu prowadzić żadnych rozmów bo i tak ten nie weźmie nic na poważnie. A Kyo mógł go tylko próbować unikać.
z/t
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Wto Wrz 08, 2015 7:35 pm
Awww, nie chciał się z nim bawić, a Iryś akurat miał naprawdę niezły humor! Przykre, lecz nie dewastujące, więc poltergeist wzruszył tylko ramionami i zniknął z teraz już dosłownie opustoszałego lochu. Jego niespodzianka wypaliła i nie miał tu więcej do roboty, a sprzątac nie zamierzał - od tego był tutaj Filch. Właściwie ostatnio coś mało go było na zamku, ciekawe co knuł? Lepiej by nie próbował bawić się w egzorcyzmy jak jeden z jego poprzedników, bo to wcale dobrze się nie skończyło. Chociaż trzeba przyznać, że było wyjątkowo ciekawie, a nawet zarobił sobie kapelusz. Gdzieś go miał, chociaż od dawna nie nosił.
[zt]
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Wto Wrz 15, 2015 6:58 pm
17 kwietnia 1978 rok. Piątek.

Chodził po korytarzach w lochach. Strasznie się tego dnia nudził. Było już po lekcjach, więc nie bardzo miał co robić. Do znajomych z swojego domu nie był jakoś przywiązany, a aktualnie doskwierał mu brak papierosów. Westchnął ciężko i stanął przed opustoszałym lochem. Warknął cicho i wszedł do środka rozglądając się dookoła. Z głowy chciał wymazać tego chłopaka i powoli już mu to wychodzi. Dzisiaj testuje swoją wytrzymałość, bo w końcu chce iść po te papierosy do schowka. Długo bez nich nie wytrzyma.
Nikt nie rozumiał tego, dlaczego on tak bardzo pragnie palić. Zaczął się truć mając 13 lat, gdy to przez przypadek zgubił się w Londynie, a to wszystko dzięki jego rodzince. Wtedy spotkał starszych od siebie mugolskich chłopaków i zasmakował w używkach – pierwsze papierosy. Było to dla niego coś nowego. Dziwnie się czuł, gdy nie miał czym oddychać wciągając ten dym i w wakacje częściej zaczął wybywać w domu na spotkania z tymi ludźmi. Trafił w grono ludzi, którzy zaczęli dawać mu używki. Jakby na to nie patrzeć teraz zrozumiał, że oni się z niego nabijali. Byli to ludzie bez określonych zasad, buntowali się przeciw wszystkiemu i Venowi udzieliła się ta sama aura. Do tej pory cieszył się z tego, że udało mu się ich poznać.
Położył się na jednej z ławek i patrzył na swoje drżące dłonie. Mlasnął, bo znowu zaschło mu w ustach. Chłopak nie wyglądał najlepiej. Zielone oczy miał podkrążone, a ciało lekko drżało. W głowie miał tylko zapach nikotyny, a w ustach trzymał jakiś patyk.
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Wto Wrz 15, 2015 7:57 pm
Severus potrzebował ciszy i spokoju. Ostatnio coraz ciężej było znaleźć miejsce, w którym można pomyśleć. Zbliżały się egzaminy, więc biblioteka pękała w szwach. Sale do tej pory puste również się wypełniały. I choć lochy nie były najlepszym miejscem, Ślizgon udał się właśnie tam. Żeby odpocząć od otaczającego go świata i przemyśleć wszystko, co się ostatnio wydarzyło.
Lily. Cóż, cała ta sprawa nie dawała mu spokoju i musiał w końcu powiedzieć, co czuje. Jak się potoczyło - to już inna sprawa. Do tego Birdie zdawała się mieć do niego jakąś sprawę. Musiał jej przyznać, że potrafiła zaintrygować. Do tej pory nie powiedziała, o co jej chodzi, a on... Cóż, na swój sposób umierał z ciekawości.
Opuszczony loch, jak nazwa sama wskazuje powinien być opuszczony. Tym razem jednak nie był i Severus westchnął z rezygnacją. Nie miał jednak zamiaru iść gdzieś indziej. Przede wszystkim dlatego, że nie miał gdzie. Usiadł po drugiej stronie i nie zważając na towarzysza otworzył książkę do Eliksirów chcąc nauczyć się czegoś nowego.
Nie, nie skupił się na tym ani trochę. Mimo to - próbował.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Wto Paź 06, 2015 4:30 pm
Ah dziewczyny. Tak, one potrafią zawrócić w głowie – nawet przytrafiło się to Ventusowi. Esmeralda, jej piękne oczy i to, że potrafi go przejrzeć na wylot. To wszystko sprawia, że nie może o niej zapomnieć. Zapewne tak ma każdy kto spotka tą dziewczynę, bo kto by się oparł jej urokowi. Była przecież idealna, a Ven nie miał szans o niej zapomnieć. Gdyby to zrobił, to by znaczyło, że umarł.
Chłopak był tak zajęty oglądaniem swoich drżących dłoni, że nie zauważył kiedy do Sali ktoś przybył. Nie mógł się skupić jego myśli biegały między dwójką ludźmi, a dymem nikotyny, której łaknął jak wampir ludzkiej krwi. W końcu coś mu nie pasowało. Było tu za głośno. Rozejrzał się, ale nikogo nie zobaczył. W końcu usiadł, ale zakręciło mu się w głowie i strasznie go rozbolała. Schylił się do przodu i złapał za głowę z cichym sykiem.
- Cholera – mruknął cicho i znowu ten dźwięk jak z biblioteki.
Przed oczami pojawił mu się widok Krukona, który wciągnął go na kolana. Pokręcił głową i starał się skupić. Rozejrzał się i wtedy zobaczył postać z książką. Patrzył chwilę na niego marszcząc śmiesznie brwi w skupieniu. Znał go, ale skąd. Kilka prób skojarzenia i zrozumiał, że są w tym samym domu i że to jest koleś, który dużo się uczy.
- Cześć?- mruknął cicho, bo w końcu powinien coś powiedzieć, nie? Zauważył go, a to się równa z uprzejmością. Musiał być miły dla tych ze swojego domu, bo by życia nie miał tam.- Zawsze musisz się uczyć?- mruknął nim zdążył się powstrzymać.- To i tak nic nie da – ziewnął. I przeczesał swoje włosy.
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Sro Paź 07, 2015 8:00 am
Severus nie miał w swoim życiu wielu kobiet. Prawdę mówiąc, miał tą jedną, najukochańszą Gryfonkę bez której nie wyobrażał sobie kokejnych dni. Ona jednak nie była tak bardzo jego, jakby tego chciał. Ludzie mówią, że Ślizgoni nie mają serc i uczuć. On jednak kochał i to tak mocno, jak mało kto na świecie potrafi. Równie mocno jednak cierpiał, obserwując Lily z Potterem, którego nienawidził jeszcze zanim jego przyjaciółka się w nim zakochała.
Siedział wpatrzony w podręcznik i jedyne, co czytał to te jego własne zapiski na marginesach. Choć słowo "czytał" nie jest najlepszym określeniem. On po prostu wodził wzrokiem po pochyłym piśmie spoglądając na wszystkie literki, niekoniecznie łącząc je w jakąś sensowną całość. Obecność Ślizgona zdawała mu się całkowicie nie przeszkadzać, zwłaszcza, że i tak nie miał ochoty na naukę. Cisza była dla niego z jednej strony bardzo przyjemna i na swój sposób zbawienna. Z drugiej jednak zmuszała go do refleksji, a Severus sam nie do końca wiedział, czy powinien o tym wszystkim tyle myśleć. Na szczęście, bądź nie, Ventus w końcu się odezwał i Snape skupił na nim resztki swojej uwagi. Obserwował go przez chwilę na wpół otwartymi oczyma i odetchnął głęboko.
- Cześć. - Zaczął dosyć zdawkowo nie mając ochoty na rozmowę z nikim. Jego towarzysz jednak, siląc się na minimum kultury, spróbował podtrzymać rozmowę i Książę Półkrwi poczuł się zobowiązany.
- I tak nie mam nic lepszego do roboty. Polecam na nudę, podnosi oceny, a przynajmniej masz co robić. - Powiedział cichym, jednak na swój sposób bardzo zdecydowanym głosem. Mimo wszystko, w gronie Ślizgonów nie czuł się tak bardzo wyobcowany. Cała szkoła mogła się z niego śmiać, że nie ma przyjaciół. Nie był jednak tak osamotniony, jak mogło się to wszystkim wydawać.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Sob Paź 17, 2015 5:15 pm
Oboje nie potrafią się skupić. Oboje w innym świecie. Oboje nie zdolni do kontaktu z innymi.
Ven ciągle myśli o papierosach, które wyżerają mu myśli, które go niszczą. Brak tej trucizny strasznie go denerwuje. Nie sądził, że jest uzależniony. Palił, bo to lubił - tak to sobie tłumaczył. Miał teraz tyle tego w głowie, że nie potrafił nawet się uczyć. Nie zależało mu na tym, ale jednak... to wszystko było takie irytujące. To miejsce, te osoby. Westchnął ciężko i zaczął wpatrywać się w pustą przestrzeń starając się być w tej stali, słyszeć tego chłopaka.
Zdaje się, że przypomniał sobie coś jeszcze. Mianowicie był dręczony przez Pottera. Ven nie lubił tego chłopaka i cieszył się za każdym razem, gdy piłka przekierowana przez jego pałkę trafiła w tamtego oklularnika. Nie bardzo wiedział skąd się wzięła ta nie chęć, ale według Zabiniego Potter był na pokaz. Nie był prawdziwy. Był irytujący... tak jak cała społeczność w tej szkole.
- Aktualnie nie jestem zdolny skupić się na nauce - mruknął wyciągając z kieszeni małą wykałaczkę, którą zwędził z śniadania dzisiaj rano. Włożył ją między wargi i zaczął gryźć.
Spojrzał na ślizgona i otaksował jego wygląd. Nic go nie wyróżniało, więc dlaczego Potter widział w nim jakieś zagrożenie? W prawdzie nastolatkowie są dziwni. Wzruszył ramieniem. Co miał powiedzieć? Jak się zachować? Westchnął ciężko i wstał siadając obok chłopaka.
- Co powiesz na małą wędrówkę na szóste piętro do schowka? Zostawiłem tam coś, ty odciągniesz się od tego - popukał w książkę.- A ja odzyskam to co tam zostawiłem - stwierdził obojętnym tonem głosu.

/uznajmy, że to jest czas aktualny, nie chce mi się cofać do tamtego momentu, bo teraz Ven miał akcję z Esme i przesłuchanie, chcę go ruszyć do przodu. Okej?
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Pon Paź 19, 2015 11:18 pm
Brak skupienia doprowadzał go do coraz większej irytacji. Ile bowiem mógł się nad sobą użalać? Nie miał na to ani ochoty ani tym bardziej czasu. Zegar tykał niemiłosiernie przypominając mu o upływie każdej sekundy, minuty, godziny. A to wszystko dzieliło go od przeznaczenia, którego przecież nie znał. Po której stronie się opowie? Jak nakreśli swoją przyszłość? I czy w ogóle będzie miał na to jakiś wpływ?
Birdie mówiła, że tak. Ale co ona mogła wiedzieć? Severus sam cały czas rozmyślał, czy postępował słusznie dając się wmanewrować w plany Krukonki. Plany, których tak naprawdę jeszcze nie poznał i jedynie ciekawość przyciągała go do jej postaci. Nadzieja, że nie musi być ani czarny, ani biały wryła się gdzieś w jego podświadomość i nie chciała go opuszczać ani na chwilę.
Lily należała do tego dobrego świata, on jednak nie pasował do niego całkowicie. Nie był też pogrążony w mroku, jeszcze. To wszystko miało powoli nastąpić i jeżeli miał szansę, chociażby nikłą, chciał spróbować. Spróbować żyć jak najlepiej się da, jednocześnie nie tracąc na tym niczego wartościowego.
- Czyżbyś miał małe problemy z koncentracją, Zabini? - Lekki, dosyć nieprzyjemny uśmiech wypłynął na usta Severusa, gdy tylko zadał to pytanie. Nazwisko towarzyszącego mu Ślizgona wymówił tym tonem, którego bali się wszyscy uczniowie w przedziale wiekowym 11-13. Wyżej pojawiały się co pojedyncze przypadki całkiem odważnych chłoptasiów, bądź nawet dziewcząt, które ani śniły drżeć przed Snapem. No, powiedzmy, że Severus bardzo by chciał w to wierzyć. Mimo to, nie ma wątpliwości, że ton był nieprzyjemny i przede wszystkim - oschły. A jednak, w oczach czarodzieja nie pojawiła się żadna nuta wrogości, zwykła pustka tak dobrze znana tym, którzy od czasu do czasu odważyli się w nie spojrzeć.
Propozycja, która padła z ust chłopaka jeszcze przez chwilę wędrowała po wszelkich zakamarkach myśli Ślizgona po to, by ten ostatecznie podniósł się ze swojej całkowicie niewygodnej pozycji i zatrzasnął książkę z impetem.
- Niech będzie. Spacer może mi się przydać. - Powiedział równie obojętnym głosem, co jego tymczasowy towarzysz niedoli i czekał, aż ten zdecyduje się ruszyć dalej. Nie, nie zrobił tego z dobrego serca. Nie zrobił tego również z jakiegoś super niecnego powodu. Po prostu chciał zabić nudę, która w połączeniu z ciągłymi wyrzutami i jękami w jego głowie stawała się nieznośna.


//No problemo. Jak Ci wygodniej C:
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Sob Paź 24, 2015 1:38 pm
Wpływ na swoją przyszłość? Chyba śmieszny jesteś. Każdy z nas jest marionetką, każdy z nas będzie kiedyś podlegał tym silniejszym. Nie jesteś tylko lalką z sznurkami, za które pociąga ktoś wyższy, ktoś potężniejszy. Ktoś kogo będziesz się słuchał. Ven doskonale o tym wiedział, doskonale znał swoją rolę, znał swoje przeznaczenie. Dobrze wiedział, że kiedyś zostanie bezmózgą marionetką swojego ojca i tego właśnie się bał. Nie chciał tak skończyć, wiedział że to go zniszczy, że to sprawi iż na wieki przestanie istnieć, mimo że będzie się poruszał obok innych. Będzie cieniem samego siebie, będzie każdego dnia coraz bardziej marnieć i nikt mu nie pomoże, bo jak można pomóc takiej osobie jak on? On wie, że będąc przy Esme będzie każdego dnia się niszczyć, będzie dawać jej swoją krew i będzie na każde jej zawołanie. Niestety – jego los to pozostanie na wieki marionetką w rękach innych. A twój Severusie? Zostaniesz marionetką, czy będziesz walczyć o swoją miłość? Będziesz starać się ją zdobyć, czy zostawisz ją w rękach człowieczka na pokaz?
Przynależność do światów? To takie zabawne. Mamy przecież jeden konkretny świat, a ten podział na strony był śmieszny, był fraszką, która jest nie potrzebna, która dzieli i kłóci ludzi. Ven sam nie wiedział, czy był dobry, czy jednak zły.
Był cholernym egoistą, dla którego nic się nie liczyło oprócz jego samego, ale jednak chciał chronić Esme, przy niej ten egoizm chował się jak cień w słońcu. Nie rozumiał siebie samego. To wszystko było takie cholernie głupie. Cholernie przeciwne co do jego charakteru.
Na ton chłopaka nawet nie drgnął. Jedyny jaki głos potrafił sprawić, że stawał się potulnym barankiem należał do jego ojca. Nic więcej nie potrafiło wywołać u niego strach, czy inne emocje. Ven także miał chłodne i puste spojrzenie. Każdego dnia niszczył się i stawał się pusty w środku.
- Może – wzruszył lekko ramieniem i podniósł się z ziemi. W tym chłopaku widział komiczną postać, która nie wywoływała w nim żadnych konkretnych emocji. Gdyby był zdolny do żalu, to może to by do niego czuł? Nie wiedział.
- Okej.
Wyszedł z Sali i skierował się na odpowiednie piętro, do odpowiedniego pomieszczenia. Cholernie nie chciał tam iść. Nienawidził tego miejsca, nienawidził siebie za to, że pozwolił sobie na coś takiego. To było przecież choler, aby on się w ten sposób zachowywał. Wszedł do składziku i rozejrzał. Wzrokiem szukał swoich papierosów. Unikał jednak patrzenia w niektóre miejsca. I czego on się obawiał? Że nagle on się tu pojawi jak duch? Westchnął ciężko. Gdzie on je położył?

[z/t + Sev]

klik
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Sob Sty 02, 2016 1:39 pm
Schowała się tutaj, bo z doświadczenia wiedziała, że to pomieszczenie jest używane najmniej ze wszystkich. Po ostatniej rozmowie z Irytkiem, miała wszystkiego dość. Po raz pierwszy w swoim istnieniu żałowała swoich słów. Nawet miłosne wyznanie w stronę niesfornego poltergeista nie wywołało u niej takiego zachowania.
Postanowiła więc*, że przestanie przechadzać się po zamku, aby nawet przypadkiem, nie natknąć się na rudzielca. Nie mogłaby mu spojrzeć w oczy po tym co mu powiedziała i po swojej ucieczce. Zaszyła się w cichym lochu i mogła spędzić tu kilka dni, miesięcy, a nawet wieków. Nie potrzebowała jedzenia, picia, snu, więc mogła sobie na to pozwolić. Będzie siedziała tu tak długo, dopóki nie postanowi, że młodzieniec o niej zapomniał. Możliwe, że do tej pory oszaleje z nudów, ale przecież jej to nie zabije...


*Takie postanowienie Noworoczne! D:
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Sob Sty 02, 2016 3:58 pm
Wiecie kto jest mistrzem szukania najgorszego miejsca do przebywania w samotności? Tak, to dokładnie ta dziewczyna z Gryffindoru. Miała ochotę posiedzieć sama ze sobą, żeby pomyśleć nad tym, czy już czuje się lepiej. Nie była pewna, co się dzieje dookoła i mózg jej się powolnie resetował. Zaczynała być sobą, niby wszystko jest ok. Pomyślała jednak, że świetnym pomysłem byłoby przemyślenie tego, czy aby na pewno pogodziła się ze swoim kroczącym fatum, czy też po prostu chwilowo ma lepszy humor. Ostatecznie jednak, jak to bywa zawsze, gdy próbuje znaleźć czas na siebie to na kogoś trafia. Sądziła, że jak już w Zakazanym Lesie spotykała uczniów to nic jej nie zadziwi. Cóż, jak widać myliła się. W lochach jest zimno tak, że tylko umarli tam wytrzymują na dłużej. Sądziła, że co, jak co, ale żadnego raczej nie spotka. Jak widać mylenie się to jej domena. Weszła spokojnie z zamyśloną miną, a tu towarzystwo. Świat nigdy nie przestanie zaskakiwać ją swoimi planami.
Jest jej zimno, chciała chwilkę posiedzieć, a zapowiada się na dłuższe spotkanie. Bo przecież z nich dwóch to tylko ona jeszcze może zamarznąć. Świetnie, czyż nie? Nie ma to jak porządne wyziębienie raz na jakiś czas w celu pogadania z kimś. Ale teraz powinna się cieszyć, przynajmniej na tą nieszczęśnice nie zrzuci brzemienia swego pecha, który ewidentnie za nią kroczy.
- Cześć! Czemu tu siedzisz? Rozumiem, że ludzie są czasami wkurzający, ale jest sporo ładniejszych miejsc do siedzenia w nich niż to - Zarzuciła radośnie, bo czemu by nie? Ostatnio nikt nie umarł, ludzie są raczej spokojni... zawsze to jakiś powód do uśmiechu. W końcu trzeba patrzeć na dobre strony i inne takie. Alexandra wierzyła, że to możliwe. Sama trafiła tu przypadkiem, ale pal licho, duchy się raczej nie gubią, czyż nie?
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Sob Sty 02, 2016 7:37 pm
"Siedziała" skulona przy ścianie, obejmując dłońmi swoje kolana, a podbródek kładąc na zgiętych kolanach. Czuła się tu dobrze. O ile można było to tak nazwać. W pobliżu nie było nikogo, kto mógł jej przeszkodzić. Na ścianach wisiały puste ramy. Portrety najwyraźniej siedziały w innych ramach. Komu chciałoby się przesiadywać w pustym lochu, skoro w innych miejscach tyle się działo? Przynajmniej nikt nie wiedział o obecności Maggie w lochu i nikt nie mógł nakablować gdzie przesiaduje przez tyle czasu. Nie poruszyła się, kiedy usłyszała trzask otwierających się drzwi. Uniosła jednak duże oczy, aby zlustrować przybyłą postać. Spojrzała na wchodzącą uczennicę i odetchnęła z ulgą, widząc, że tym razem nie natknęła się na żadnego Ślizgona. Gryfonka wydawała się być w porządku na pierwszy rzut oka. Jednak to, że należała do jej dawnego domu, nie oznaczało, że duszyczka będzie w stanie od razu się przed nią otworzyć i wszystko jej wyjawić. Im mniej osób wiedziało o jej miłości do Irytka tym lepiej. Oszczędzi poltergeistowi dziwacznych scen i kompromitacji, że taki ktoś jak Magg raczył się w nim zakochać. Ona dalej uważała, że była dla niego nieodpowiednia...
- Pokłóciłam się z... kimś.
Wzruszyła ramionami, nie poruszając się nawet o milimetr.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Sob Sty 02, 2016 8:29 pm
Nawet portrety nie są tak głupie, by wierzyć w to, że w pustym lochu może dziać się coś ciekawego. To cały urok tego miejsca. Tutaj ma być pusto i cicho - totalnie i bezapelacyjnie nudno. Super miejsce, by odpocząć od ludzi. Problem taki, że jak nie ludzi to spotyka się ducha. Masz ci los... Ostatecznie jednak się spotkały to cóż zrobić. Cywilizowani ludzie nie wychodzą od tak bez słowa, więc kultura wymagała, by się chociaż przywitać. Alexandra jest okrutnym przeciwieństwem dobrego wychowania, ale zawsze warto próbować skrywania tej nieudolności. Do tego wcale nie chciała, by ktoś koniecznie wylewał w jej ramię łzy. Nauczyła się już, że nikt nie chce pomocy od nieznajomych. Co więcej czasami od przyjaciół też nie. Ostatecznie pozostaje zaledwie możliwość przekonania tego kogoś, że naprawdę można pomóc i dopiero wtedy działać. Na siłę się nie da. Panna Grace przejechała się już na tym, powtórki nie trzeba. Od pewnego czasu stara się postępować chociaż w niewielkim stopniu zgodnie z wolą swych towarzyszy. Ale teraz nie miała jeszcze pojęcia, czym może naruszyć cienką granicę między pomaganiem, a narzucaniem się, czyż nie? Nie znają się, co sprawia, że jest to trudniejsze. Nikt tu nikomu nie czyta w myślach, więc niestety trzeba pogodzić się z faktem, iż łatwo nie będzie. Nigdy nie jest, ale to te uroki przebywania z innymi właśnie. Wóz albo przewóz.
- Wiesz... z zasady, gdy się z kimś kłócisz to raczej idzie się porozmawiać, upić się albo pogadać z kimś, kto ci doradzi, co począć z tym fantem. Siedzenie w lochu to najgorsza możliwa opcja, jaką sobie stworzyłaś - Szczerość to dobra cecha? Jasne, oczywiście że mówienie komuś, że jego postępowanie jest beznadziejne to wspaniały początek znajomości. Ale przecież nie mówiła tego złośliwie. To po prostu wrodzona uczciwość. W życiu nie mogłaby zgodnie ze swoim sumieniem przyznać, że pusty i zimny loch rozwiąże każdą kłótnię, bo tak nie jest. Tutaj można tylko zamarznąć, co jej towarzyszce oczywiście nie groziło, ale jednak takie przesiadywanie tutaj nawet jej nie posłuży. Nikt niczego nie załatwi za nią przecież.
Sponsored content

Opustoszały loch - Page 8 Empty Re: Opustoszały loch

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach