Go down
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Sob Sty 02, 2016 8:51 pm
To dlatego Maggie zaszyła się właśnie tutaj. I chociaż z całego, martwego serca nienawidziła lochów i wszystkiego co przypominało Ślizgonów, wiedziała, że te miejsca w podziemiach Hogwartu są najmniej użytkowane. Duszyczka nie miała ochoty na pogaduszki i plotki. Chciała zostać sama.
Skrzywiła się nieco słysząc "dobrą radę" z ust towarzyszki.
- Nie upiję się, bo nie mogę. Obiecałam temu komuś, że będę go unikać. Nie wiem co mam teraz zrobić, a nie mam przyjaciół, którzy mogliby mi doradzić. Nikt nie lubi gadać z ponurą Maggie.
Po raz kolejny skrzywiła się, przewracając przy okazji oczami. Nie mogła nawet jeść, nie wspominając już o piciu. Nie żeby jej to jakoś specjalnie przeszkadzało, ale chciałaby jeszcze poczuć smak jedzenia, albo alkoholu. Pozbierała się w końcu w sobie i wstała z posadzki nad którą lewitowała. Z westchnięciem zaczęła bawić się skrawkiem swojej przezroczystej szaty, wzrok wlepiając w swoje obuwie.
- A ty? Co tu robisz? Przyszłaś do lochów, żeby pomarznąć?
Zapytała po dłuższej chwili uporczywej ciszy, mierząc Alexandrę od stóp do głów, zaciekawionym, chociaż nadal smutnym i przygnębionym spojrzeniem.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Sob Sty 02, 2016 9:25 pm
Pogaduszki i plotki są głupie w 90% spędzanego na nich czasu. Chodzi raczej o to, że można znaleźć sobie naprawdę istotną rzecz do robienia. Dla ducha szczególnie ważne powinno być doznanie wzrokowe, czyż nie? W lochach nie ma na co popatrzeć. To naprawdę gówniane miejsce dla kogoś takiego, jak Maggie. Ona może zaszyć się w odosobnionych miejscach z widokiem, co często jest niedostępne dla takich zwykłych uczniaków, jak Alex. I ej! Dobra rada nigdy nie jest zła, trzeba ją tylko zrozumieć w szerszym kontekście.
- Hogwart jest ogromny, ale szansa na to, że tej osoby nie spotkasz mimo wszystko jest marna. Skoro nie masz przyjaciół to lepiej byłoby ich poszukać. Ponurzy ludzie mają wzięcie wbrew pozorom. Wszyscy chcą im pomagać lub dokopać, żeby się ruszyli. W obu przypadkach jest ciekawiej niż tutaj - A kto by nie chciał? To panna Grace nie przemyślała tej części. Z zasady miała rady dla żywych, więc nie można się na nią obrażać. Stara się, no halo! Naprawdę chciała mimo wszystko pomóc.
- Czasami dobrze jest pomarznąć, by docenić jakie to wspaniałe uczucie, gdy jest ciepło - Poetka się z niej zrobiła nie ma co. Nie lubiła kłamać, a to była przystępna metafora samotności, którą ona rozumiała, a słuchacz się musiał. Tak, zdecydowanie pół środek jest całkiem niezłym wyjściem.
- Nie smuć się. Cokolwiek się wydarzyło w twoim... eee... mogę powiedzieć życiu? Nie chcę obrażać, a nie wiem, jak to powiedzieć. Grunt to to, że możesz wszystko naprawić. Wystarczy, że uśmiechniesz się i pomyślisz, że zawsze jest jakieś rozwiązanie. Nadzieja umiera ostatnia. I tak, jest matką głupich, ale to debile żyją najdłużej i mają ciekawsze życie - Nie ma to jak elokwencja. Szkoda, że ona nią nie gardzi. Ostatecznie jednak w tej paplaninie coś jest. Głębia ukryta pod stosem piachu to zawsze coś.
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Sob Sty 02, 2016 10:09 pm
Duszyczka przez ostatnie osiemnaście lat nie robiła nic innego oprócz rozmów. Plotkowała z obrazami, bo tylko to jej pozostało, kiedy pojawiła się w niematerialnej postaci. Przez pierwsze lata po jej śmierci śledziła uważnie Irytka, kiedy ten psocił i denerwował czarodziei. Po jakimś czasie i to okazało się nudne, jeśli nie mogła brać w tym czynnego udziału. Bierność nie leżała w jej naturze. Może gdyby sama potrafiła obracać kartki papieru, urozmaicałaby sobie nadmiar czasu czytając książki. A zważywszy na to, że nie musiała spać, mogła robić to, aż do końca świata. A przynajmniej dopóki nie skoczyłyby się książki w bibliotece...
Właściwie można było przyjąć, że Maggie karała się w ten sposób. Przecież mogła trzymać ten swój niewyparzony język za zębami! Tak to jest, kiedy najpierw się mówi, a dopiero potem myśli. Wybrała lochy, bo było tam smutno i ponuro. Tak też się właśnie czuła.
- Nie wiesz o co i o kogo chodzi. Gdybyś wiedziała mówiłabyś zupełnie inaczej...
Irytka mogła spotkać wszędzie. A przecież obiecała mu schodzić z drogi. A co jeśli by go nie zaważyła na czas? Znów złamałaby obietnicę...
Panna Sulivan nie czuła chłodu, ani przeszywającego zimna. Mogła przynajmniej siedzieć w komnacie tyle czasu ile chciała.
- Wydaje mi się, że słowo"istnienie" byłoby odpowiedniejsze... Nie żyje już od osiemnastu lat...
Poprawiła dziewczynę.
- Tego się nie da naprawić.
Odetchnęła głęboko, wracając do swojej ściany przy której wcześniej siedziała. Cała ta sytuacja powoli przerastała biedną duszyczkę, która nie wiedziała co ma ze sobą począć.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sty 03, 2016 12:57 pm
Rozmowa, a nic nieznaczące pogaduszki o niczym to dosyć istotna różnica. Można tracić czas na jakiś bzdetach albo wykorzystać go na coś użytecznego. Dyskusje, debaty na poziomie są z pewnością rzeczą pożądaną w przeciwieństwie do tego, co zostało wspomniane. Do tego wcale nie trzeba czegoś dotykać, by być użytecznym. Czasami wystarczy mieć coś w głowie, by brać czynny udział w czymś ciekawym. Mózg operacji zawsze się przydaje. Głównym powodem dla którego sporo akcji się nie powodzi to właśnie jego brak. I oczywiście, można wybrać masę książek zamiast tego. Są o tyle ciekawsze, że zawsze opowiadają jedną historię to za drugim razem, gdy w nie spojrzymy jest tam dokładnie to samo. Z ludźmi jest inaczej. Każda ich strona jest tak nieprzewidywalna, że próbując powrócić do poprzedniej... cóż, nagle okazuje się, że chyba jednak już jej tam nie ma. Jest to także powód dla którego kochamy przebywać ze sobą. Można przeczytać wszystkie księgi z biblioteki, a nawet na świecie, ale ona nigdy nie zmieni swojego myślenia, patrzenia na świat, w magicznym świecie się nawet odezwie, ale nie przesadzajmy, nawet jakby tańczyła i potrafiła stepować to nie zastąpi istoty myślącej.
Ale żeby tak od razu iść w cierpienie? Męczenników jest naprawdę wielu. Po tym zamku chodzi połowa uczniów z taką depresją, że czasami człowiek się zastanawia, czy naprawdę mają taki problem, czy po prostu lubią taplać z nimi niczym w jakimś bagnie. Pierwsza zasada zdrowego podejścia do życia - kiedy jest ci smutno nie idź na cmentarz, nie chowaj się po kątach i nie szlochaj w ciemnościach tylko idź tam, gdzie jest jasno. Spróbuj znowu żyć. Łatwe? Oczywiście, ale nie dla kogoś kto właśnie ma wrażenie, że jego życie (bądź nieżycie) się skończyło.
- Nie sądzę. Z zasady jestem okrutnie powtarzalna, jeśli chodzi o takie rzeczy - Chciała powiedzieć, że jeśli ta osoba nie próbowała jej zabić to się dogadają, ale gdyby rzeczywiście te słowa rozbrzmiały w tym pomieszczeniu to byłaby chyba najbardziej okrutną osobą na świecie. Nie chciała tego, ale naprawdę tak uważała. Bo co niby może być gorsze od tego? Nic przecież, a skoro nie ma niczego gorszego to wszystko można wybaczyć. Może to idiotyczne podejście, ale naprawdę sądziła, że we wszystkich istotach jest coś dobrego. Wystarczy to z nich wyciągnąć.
- Wiesz, ja tak nie uważam. Jak dla mnie to wszystko żyje. Zresztą wy, duchy jesteście często bardziej żywi od tych, którzy egzystują. Jeśli ma to dla ciebie jakiekolwiek znaczenie - To naprawdę poważne oświadczenie. Wierzyła, że świat nie jest tworem martwym. Jeśli coś jest w stanie czuć i zachodzą w nim jakieś procesy to nie może być nieżywe, prawda?
- Nie mów hop zanim nie przeskoczysz! Praktycznie wszystko się da naprawić przy dobrych staraniach. Nie daj się smutkowi, a pójdzie łatwiej - Mówi ci to osoba, której sporo czasu zabrało zrozumienie tego. Ale się udało, hej! Siedzi tu z tobą, choć marzną jej ręce! I naprawdę uśmiecha się do ciebie serdecznie, bo wie, że sobie poradzisz, jeśli tylko zechcesz.
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sty 03, 2016 4:32 pm
Problem z czytaniem u Maggie polegał na tym, że potrzebowała kogoś, kto przewijałby jej kartki. Niestety nikogo takiego na pełny etat nie mogła znaleźć. Sama jedynie mogła przeniknąć przez podręcznik, albo cały czas czytać jedną i tą samą stronę. Nie pozostało jej nic innego jak wysłuchiwanie, czasem nudnych, opowiadań portretów. Wbrew pozorom uwielbiała słuchać ich historii, nawet jeśli miały okazywać się bzdetami i bajkami.
Męczeństwo w jej wypadku nie mogło się spełnić. Nawet jeśli chciałaby skończyć ze swoim... życiem nie mogła tego zrobić. Teoretycznie nic nie mogło jej zabić. Niestety praktycznie odczuwała ból porzucenia? Tak... Można było to tak nazwać, chociaż sama się w niego wpędziła. To ona kazała Irytkowi zapomnieć. To ona powiedziała, że będzie go unikać. Porzuciła go i to ona uciekła (znowu) i to wszystko była jej wina!
Nie mogła od tak, zacząć funkcjonować na nowo. Może Gryfonka, którą przed nią stała, opanowała tą umiejętność, ale duszyczka nie zdążyła się jeszcze tego nauczyć.
- Myślisz, że unikanie Irytka jest takie łatwe? Może kiedyś spróbujesz?
Prychnęła w końcu, zaplatając dłonie na piersi. Na Rudzielca można było się natknąć zawsze i wszędzie. Zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie. Wiedźma zapewne wiedziała jak ciężko było go unikać. Nawet jeśli nie zaznała jego psikusów na własnej skórze, zapewne często słyszała plotki na jego temat.
- Uwierz mi... Nie chciałabyś się zamienić...
Przewróciła oczami, wzdychając. Dałaby naprawdę dużo żeby przynajmniej przez kilka godzin stać się człowiekiem. Wystarczyłaby jej nawet niecała godzina! Chciałaby znów poczuć. Zimno, gorąco, cokolwiek. Chciałaby uwolnić się z zamku i zabawić się tak jak każda, normalna nastolatka w jej wieku.
- Tego co powiedziałam chyba nie da się odkręcić...
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sty 03, 2016 4:57 pm
Zawsze znalazłby się ktoś, kto przerzuciłby stronę za dnia. Gorzej z nocą, ale to jednak coś. Tylko ile można czytać bez przerwy książki? Tak naprawdę wykonywanie ciągle tej samej czynności może tylko człowieka poważnie zmęczyć, a nie sprawiać mu przyjemność. Nie mówiąc o ciągłym skupianiu się na tej samej stronie. Przecież przy takim czymś to po prostu można oszaleć. Rozmowa zaś zawsze może być interesująca. Rozmowa, taka zwyczajna i na poziomie, a nie piszczenie sobie do uszu bez większego przekazu. To jest okropieństwo, a nie miłe doznanie.
Żeby umrzeć wcale nie trzeba koniecznie stać się duchem. Martwi chodzą po korytarzach, wyglądają zwyczajnie. Mają czasami przylepione te sztuczne uśmiechy, które mają wskazywać na to, jak to "wszystko jest w porządku". Tyle, że nie jest. Są martwi w środku. Egzystują, ale nie żyją. Oddychają, ale to nie równa się byciu. Jestestwo składa się na coś więcej niż dotykanie przedmiotów, ludzi i funkcjonujący organizm. Ból jest możliwy u każdej istoty. Najgorzej mają te myślące, ponieważ zastanawiają się dlaczego cierpią. Co więcej najczęściej one mają największy problem z tym, by przetrwać swój ból godnie.
Gryfonka, która przed nią stała musiała przejść na takie działanie. Kiedy była dzieckiem miała wypadek w którym prawie zginęła. Nie tak znowu dawno poszła rozmawiać z nauczycielem, bo chciała pomóc osobie, którą uważa za przyjaciela. Nauczyciel poranił ją i wyprowadził w las. Poszła do Zakazanego Lasu ponownie, by przekonać się, że to wszystko się skończyło. Nie doszła do tamtego miejsca. Natomiast widziała śmierć swoich rówieśników z rąk jakiejś wiedźmy po to, by stchórzyć i zostać skopana przez jednego ze swoich. Pamiątkę po nim ma do dzisiaj. A wspominałam już o tym, że martwy nauczyciel, który ją wcześniej ładnie urządził rzucił na nią klątwę? No tak, otóż to zrobił. Na dokładkę poszła z przyjacielem na peron, bo była pewna, że to raczej bezpieczne miejsce. Wtedy zostali zaatakowani. Pewnego dnia była tez na wzgórzu z dziewczyną ze swojego domu, a ta prawie spadła z niego. Co oczywiście znowu mogło skończyć się śmiercią. Gdyby panna Grace nie nauczyła żyć się tak, by mieć nadzieję... cóż, raczej wiadomo, jakby się to skończyło. Czy gdyby ta duszyczka znała te fakty byłoby jej łatwiej? Być może. Tyle, że Alexandra się z nimi pożegnała. Żegna się z nimi codziennie, żeby móc wstać i ruszyć dalej.
- Uważam, że to niemożliwe, więc takie działanie jest bezsensowne - odpowiedziała jej spokojnie i pewnie, bo czemu nie? Skoro to niewykonalne to po co próbować? Zapętliła się, potwierdzając tylko, że Gryfonka jakkolwiek bezpośrednia by nie była, ma rację.
- Masz rację. Nie chciałabym. Ale nie można odbierać wam tego, że tu jesteście. Rozmawiasz ze mną, czujesz. Nazwanie cię martwą jest co najmniej niewłaściwe w świetle tego, że masz duszę. Jesteś nią - Wiadomo, że dziewczyna woli mieć skórę i kości. Ale z pewnością nie mogła zgodzić się z tym, żeby nazywać żywe istoty martwymi. Bo oni na swój sposób mimo wszystko (nie)żyją.
- Zawsze się da. Wystarczy dobrać odpowiednie słowa - Złota rada to ponoć ta najprostsza. Coś w tym jest.
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sty 03, 2016 5:42 pm
Z doświadczenia wiedziała, że mało uczniów bez konkretnej zapłaty nie zgodziłoby się na charytatywne przerzucanie kartek, martwej Maggie. Czarodzieje i czarodziejki mieli własne życie, problemy, naukę i wiele prac domowych, i jedna, zanudzona duszyczka nie zaliczała się do grona osób, którym warto było pomóc. Nawet ona, będąc jeszcze człowiekiem, bezinteresownie nie poszłaby zapewne na taki układ.
Dla Sulivan przeczytanie chociażby jednej książki byłoby wspaniałym przeżyciem. Często włóczyła się po szkolnej bibliotece, aby przeczytać losową stronę z podręcznika, który został porzucony przez biegnącego gdzieś w pośpiechu ucznia. Właściwie... Dlaczego nie zaszyła się w bibliotece? Irytek tam nie przesiadywał, bo zdawał sobie sprawę, że zazwyczaj wieje tam niewyobrażalną nudą. Jest cicho, spokojnie i nie musiałaby się martwić, że natknęłaby się na poltergeista. Biblioteka wydawała się zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż przerażające lochy, których zawsze się bała.
"Martwi" chodzący po korytarzach mieli szansę się zmienić. Odmienić swoje życie, aby było bardziej kolorowe, mniej monotonne. Maggie nie mogła tego zrobić. Po śmierci wybrała bezczynne krążenie po zamku, bez żadnego celu. Powinna odejść, tak jak robią to normalni ludzie, kiedy spotyka ich niewyobrażalna tragedia.
- Jesteś dziwna. Mówił ci to już ktoś?
Zmarszczyła czoło, mrużąc lekko oczy. W ciszy okrążyła uważnie Gryfonkę, nie dowierzając jak ta bezpośrednia, ale zawiła czarownica dostała się do jej dawnego domu.
- To była moja decyzja, że się tu dostałam. Jedna, głupia, krótka myśl i puf! Widziałam swoje martwe ciało z lotu ptaka. Nie mogłam tego cofnąć, ani nawet być na swoim pogrzebie. Nie mogę się wydostać z tego przeklętego zamku i tego mi najbardziej brakuje!
Westchnęła, zatrzymując się w końcu w miejscu.
- A co jeżeli... Ktoś nie będzie chciał mnie słuchać? Nie chcę się pogrążyć jeszcze bardziej...
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sty 03, 2016 6:02 pm
Z pewnością znalazłby się ktoś, kto zaczepiony w drodze zgodziłby się przerzucić kartkę. Może to jedna na sto innych osób, ale to zawsze jakaś szansa. Alexandra przerzuciłaby jej kartkę, to nie kosztuje przecież wiele wysiłku. Wśród bandy dzieciaków na pewno znalazłby się ktoś miły. Ponoć tacy jeszcze nie wymarli. Do tego w bibliotece jest jeszcze pani, która pilnuje tych książek i sama ma tam tak nudno, że szkoda słów. Też mogłaby się czasami pofatygować i coś spróbować dobrego zrobić. I szkoda, że pobyt tam nie wpadł jej wcześniej do głowy. Gryfonka natychmiast przyznałaby jej rację. Biblioteka to miejsce idealne do ukrywania się i w dodatku jest z niej widok. I nawet jeśli pojedyncze strony to zawsze jest to lepsze od ścian lochów.
Z martwymi sytuacja wygląda tak, że ci chodzący z zasady szybko pozbywają się problemu. Niektórzy zaś do końca swych dni nie zmieniają nastawienia. Duch ma ten luksus, że ma na to wieki. W dodatku jej krążenie bez celu łatwiej uzasadnić. Żywi są piętnowani, jeśli nie chcą żyć. A przecież nie zmusisz nikogo do tego, by pokochał swój los. To jak wkładanie komuś do buzi znienawidzonego cukierka. Choćbyś się dwoił i troił to nic nie wskórasz.
- Słyszałam wiele epitetów jeśli chodzi o moją osobę, ale ten zdecydowanie podoba mi się najbardziej - wydusiła to z siebie pomiędzy śmiechem, którego nie była w stanie powstrzymać. Teraz oficjalnie może uchodzić za wariatkę. Ale w sumie czemu miałaby nią nie być? Tak dawno się nie śmiała, że to uczucie było wręcz magiczne. Co z tego, że z obrazy tak w sumie.
- Wyobraź sobie, że już nigdy byś go nie zobaczyła. Nigdy rozmów. Żadnych ludzi. Wierzę, że coś jest dalej, ale... jeśli tego nie ma? Nie możemy rozpatrywać swojej sytuacji z myślą czego nie mamy. Czasami warto docenić tylko to, co się ma. Bo być może ktoś nie posiada nawet tego - Nie chciała jej denerwować, serio. Pragnęła tylko uświadomić, że choć jej problem teraz wydaje się ogromny to tak naprawdę nie jest największym cierpiętnikiem tego świata. Wszyscy czują ból.
- Czasami trzeba ludzi pomęczyć słowami, jeśli uważasz, że są tego warci
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sty 03, 2016 6:55 pm
Problem polegał na tym, że Maggie nie lubiła się prosić. W jej naturze nie należało błaganie, chociażby o odwrócenie kartki w książce. Podczas nauki w Hogwarcie, ani razu nie poprosiła o spisanie zadania domowego. To zawsze ona była tą, która te prace dawała komuś innemu.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Uśmiechnęła się niemrawo. Nie było jej do śmiechu. Żałowała, a smutek dało się wyczuć w powietrzu.
Zastygła w powietrzu uważnie zastanawiając się nad słowami nastolatki. A co jeśli Gryfonka miała rację? Nie mogła pozwolić, aby nigdy więcej nie zobaczyła Irytka. Chociaż planowała nigdy więcej go nie spotkać. Może w jakiś sposób uda jej się go przeprosić i wymusić na nim to, żeby jednak nie zapominał?
- Może masz rację...
Odpowiedziała szeptem i miała niezmierną ochotę przytulić czarownicę za jej słowa. Z wiadomych przyczyn nie było to jednak takie łatwe.
- Masz rację... Muszę z nim pogadać... Muszę...
Nie dokończyła, bo w pośpiechu przeniknęła przez najbliższą ścianę w poszukiwaniu poltergeista. Wróciła jednak równie szybko, co uciekła.
- Dziękuję. Wielkie dzięki.
Dodała pospiesznie, znowu znikając.

[z.t]

Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Pon Sty 04, 2016 7:02 pm
Czasami trzeba poprosić chociaż spadając gwiazdkę o pomoc, jak już nie ma kogo. Praktycznie żadna istota nie jest w stanie funkcjonować bez jakiegoś wsparcia ze strony innych. Nawet jeśli chodzi o przekładanie kartek, przytrzymanie drzwi wejściowych, czy coś innego mniej istotnego. Nie da się jednak ukryć, że są ci, którzy ciągle potrzebują ten pomocy i ci, którzy bardzo dobrze jej unikają.
W swym życiu była naprawdę wszystkim i znalezienie w słowniku słów, które jeszcze w jej kierunku nie padły, jeśli chodzi o epitety... cóż, jest ich stosunkowo niewiele, więc to niezłe wyzwanie. I jeszcze ktoś przyznał jej rację. Naprawdę, co jak co, ale tego by się nie spodziewała. Z zasady wszyscy uznają je za tak beznadziejne, że chyba starają się natychmiast zapomnieć, że takie farmazony doszły do ich uszu. Była zszokowana tak, że odpowiedziała duchowi tylko krótkie "nie ma za co", ale chyba nawet tego nie usłyszała, tak szybko zniknęła. Alexandra więc skorzystała z okazji, by móc wreszcie wyjść z lochów i pójść się gdzieś ogrzać.
/zt
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Lut 21, 2016 4:01 am
(ranek 4) 12 maja 1978 roku

Wbiegła do jednego z opuszczonych lochów. Drżała na całym ciele. Ledwie trzymała się na nogach. Chwyciła się jednej z ławek.
Jest źle. Jest cholernie źle.
Zamknęła oczy, usiłując się uspokoić, ale niewiele to dawało. Jej twarz wykrzywiła się w paskudnym śmiechu.
- Dlaczego zawsze tak jest? Próbujesz kogoś chronić, to za chwilę musi się coś spieprzyć - wysyczała do siebie i ledwie skończyła, a po sali rozniósł się jej histeryczny chichot.
- Tak. Jest bardzo źle. - Zadrżała, ale tym razem ze śmiechu.
Nie była pewna, czy chce się teraz opanować, czy raczej delektować ogarniającym ją szaleństwem.
Nie siedziała przy tym drzewie aż tak długo, ale jednak mocno to na nią wpłynęło. Ale czy tylko to? Niee. Tu chodziło o pewną specyficzną mieszankę. Stres. Irytacja. Narastające od kilku dni kłopoty. Skażony teren. Próba trzymania się jakoś przy Felice, która wyczerpała resztki zapasów.
Oblizała spierzchnięte wargi.
Felice. Ciekawe jak wyglądałaby jej twarz, gdybym zafundowała jej Chelsea Smile. Cóż, uśmiech nie schodziłby jej z buźki.
Zaśmiała się i upadła na kamienną podłogę.
- Chyba powinnam zainwestować w jakiś eliksir uspokajający - stwierdziła nieco bardziej racjonalna część jej psychiki, jednak ton na to bynajmniej nie wskazywał. Nadal wydawała się niebezpiecznie rozbawiona, a jej ciałem co jakiś czas wstrząsały dreszcze.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Lut 21, 2016 4:22 am
Nudził się i szukał towarzystwa. Szukał Natalie. Oczywiście w lochach, bo gdzieżby indziej? To ślizgonka, mieszkała tam, a w sypialni znalazł tylko wylegująca się Salomeę. Coś jednak mówiło mu, że powinien udać się właśnie w tę opustoszałą część podziemia i nim się spostrzegł, już maszerował ciemnym korytarzem. Nie leciał, o dziwo, ale zdawał się tego zupełnie nie zauważać. I choć o wiele szybciej byłoby zniknąć i pojawić się na miejscu, to tym razem piechotą skręcił w odpowiedni zakamarek i z zaskoczeniem ujrzał osobę, którą chciał znaleźć. Tylko... dlaczego na podłodze?
- Co cię tak cieszy? - nie mógł powstrzymać cisnącego mu się na usta, nienaturalnie szerokiego uśmiechu. Darkówna wyglądała jakby miała jakiś atak i bredziła coś o eliksirach, ale mimo to wydawała się świetnie przy tym bawić i poltergeist zapragnął do niej dołączyć. W mgnieniu oka zjawił się tuż przed nią i gdy przyglądał się z góry na burzę jej czarnych włosów, nawiedziło go wspomnienie masowego pogrzebu, który wyciągnął na błonia nawet takiego domatora jak on. Dlaczego teraz? Przecież od tamtej pory minęło już trochę czasu, podczas którego nie poświęcił na ten temat ani jednej myśli. Przechylił głowę na bok, ani na moment nie pozbywając się przyklejonego do twarzy wyszczerza. Powoli ukucnął przy ślizgonce i bez pytania sięgnął jej twarzy by podnieść za podbródek i nakierować fioletowe tęczówki na własne. - I jak, zdecydowałaś się już? Wiesz czego tak właściwie chcesz? - to pytanie mogło brzmieć jak wyrwane z kontekstu. Mogło, ale nie musiało...
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Lut 21, 2016 4:39 am
Nie miała pojęcia, ile potrwa ten atak. Zwykle jakoś sobie z nimi radziła. W walizce miała nawet mugolskie środki uspokajające, gdyby było naprawdę źle. W księgach z eliksirami jakoś nie odnalazła jeszcze satysfakcjonującej metody na powstrzymanie tego typu "ataków".
Właściwie, to nie były tak naprawdę ataki, a raczej faza przejściowa między grzeczną i ułożoną Natalie, a żądną chaosu istotą, którą tak skrzętnie na co dzień ukrywała. Cóż, jeśli coś było skrywane przez bardzo długi czas, to chciało się wydostać z pompą, czyż nie?
Usłyszała kroki dobiegające z korytarza, więc jej śmiech nieco przycichł, jednak chichotu nie była jeszcze w stanie powstrzymać.
Nie, nie on.
Pokręciła wolno głową, gdy dojrzała twarz poltergeista.
No to będzie ciekawie.
Przestała się na moment śmiać, jednak dziwny, niesymetryczny uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy. Po prostu się w niego wpatrywała aż do chwili, gdy na moment jej zniknął. Wtedy jej głowa znów się zwiesiła, a oczy podążyły na posadzkę, by po chwili wpatrywać się w buty rudzielca.
Nawet nie drgnęła, gdy przy niej przykucną i chwycił ją za podbródek, by móc znów jej spojrzeć w twarz. Uśmiechnęła się do niego, gdy ich oczy się spotkały.
Nie była tą samą Natalie, z która zwykle miał do czynienia. Można to było rozpoznać już po samym błysku w jej fioletowych oczach. Każdy, kto miał choć odrobinę instynktu samozachowawczego, patrząc w jej ametystowe ślepia słyszałby z tyłu głowy cichy głosik "wiej".
Zachichotała.
- Oj, nie powinno cie tu teraz być... - Pokręciła głowa na tyle, na ile pozwalał jej jego uchwyt.
Dziewczyna była w tej chwili jednym wielkim chaosem. Przekrzywione ubrania, rozczochrane włosy, niespójne myśli i pragnienia, rozchwiane emocje, drżące mięśnie, przyspieszone tętno i nieregularny oddech. Wszelkie próby zanalizowania jej w jakikolwiek sposób musiałyby teraz zawieść. No, może jeden wynik byłby całkiem trafny. Szaleństwo.
- Ooo. Chcę wielu rzeczy - odpowiedziała w końcu, uśmiechając się zawadiacko i lustrując całą jego twarz i zatrzymując się na moment przy ustach.
Nie powinieneś być tak blisko...
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Lut 21, 2016 4:55 am
Była inna niż zwykle, a jednak tak dziwnie znajoma... Musiał przyjrzeć się z bliska by mieć pewność i to był błąd za który miał zapewne kiedyś zapłacić.
- Mnie? - parsknął śmiechem. Była pyłem panoszącym się po jego zamku i śmiała twierdzić, że nie powinno go tu być? Nie ładnie i to nawet bardzo. Choć zawsze uznawał takie teksty za żarty i nie przejmował się nimi w nawet najmniejszym stopniu, teraz zapragnął dać dziewczynie nauczkę. Zanim jednak zaczął się zastanawiać nad słusznością takiego postępku, ślizgonka niepostrzeżenie wciągała go w swe słowne gierki. - Tak, wielu? - zmrużył ślepia wyraźnie zaintrygowany. Wciąż nie puszczał jej podbródka i tym samym nie pozwalał jej odwrócić twarzy czy odsunąć się. Sam tymczasem zbliżył się na tyle, iż niemal stykali się nosami, zapatrzony w fiolet jej oczu, doszukując się w nich odpowiedzi. - Na przykład jakich, hmm? Czegóż takiego mogłaby pragnąć śliczna panienka Dark? - dogryzał jej oczywiście, to były zwykłe uszczypliwości. Musiała mieć tego po uszy, zawsze świetnie ułożona i dobrze wychowana, idealna mała kobietka, prawdopodobnie córeczka tatusia i duma rodziców. On wiedział, że nie była taka idealna... i uwielbiał w niej to.
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Lut 21, 2016 5:15 am
I.. się nie odsunął.
Skwitowała krótko w myślach. Ale czy naprawdę spodziewała się jakiegoś innego obrotu sprawy? Przecież nawet w takim stanie była w stanie racjonalnie oceniać sytuację i wyciągać wnioski (może nie do końca zwracając uwagę na konsekwencje). Powiedziała Irytkowi, że nie powinien czegoś robić bez racjonalnej i przekonującej go argumentacji, która uświadomiłaby mu, że wyjdzie na tym lepiej. Nie było szans, by w takim wypadku zrezygnował, ale czy ona w ogóle chciała, aby odchodził.
Nie. Dziś nie. Dziś mam gdzieś, co "powinno" być i co jest "lepsze". Dziś wolę się skupić na tym, czego ja chcę i nie obchodzą mnie inni.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem.
Co zabawne. To własnie jego pojawienie się pozwoliło jej na uporządkowanie myśli i skupieniu ich na jednym temacie. Na tej grze słownej. Poltergeist zawsze wymagał od niej bardzo dużo uwagi, więc jakże mogłaby mu jej dzisiaj nie poświęcić?
Znów spróbowała przechylić nieco głowę, ale z marnym skutkiem. Zamiast tego oparła ja po prostu z większym ciężarem na jego kciuku. Mimowolnie przygryzła dolną wargę, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Chyba nie opowiedziałam ci wszystkiego o mojej wizji z lustra. - Nie czuła potrzeby dopowiadania o jakie konkretnie lustro chodzi. Tego akurat powinien się domyślić jeśli nie od razu to z kontekstu.
- Widzę tam siebie taką jak teraz. Bez hamulców i bez zasad. Właściwie... - Przechyliła lekko głowę, tym razem opierając ją na drugim palcu. - Uczę się tak wiele tylko po to, by mieć dość siły aby nikt nie mógł mnie powstrzymać. By móc zrobić wszystko i śmiać się z tych, którzy spróbują mi się sprzeciwić. - Nachyliła się nieznacznie (na ile jej pozwalał uścisk), przekrzywiając głowę by ich nosy znalazły się równolegle i nie przeszkadzały. - To dość egoistyczne, nie sądzisz? - wyszeptała mrużąc oczy i zaśmiała się.
Sponsored content

Opustoszały loch - Page 9 Empty Re: Opustoszały loch

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach