- Sahir Nailah
Re: Błonia
Pon Lis 03, 2014 11:40 pm
Nie zastanawiałeś się, po co ta prowokacja, bo nie było nad czym się zastanawiać - każdy ma swoje powody, w każdym może się gotować krew, którą pragnie się ostudzić - przecież gorączka nie była czymś pożądanym, co chcielibyśmy łapać... Lecz z drugiej strony czy on naprawdę był opętany gorączką, którą rozumiałeś doskonale? Nie, z tej perspektywy widziałeś tylko bezczelnego chłopaka, którego było ci żal - bo czemu niby miałbyś się na niego gniewać? Próbował cię urazić, zresztą całkowicie nieskutecznie, nie potrafiłeś po prostu realnie odebrać takiego sposobu protekcjonalnego wyrażania się jako czegoś, czemu warto by było poświęcić chwilę, a wraz z tym swoje nerwy - bardziej nie rozumiałeś tych, co na takie zaczepki odpowiadali - przecież to oczywiste, że skoro odpowiadasz w tym samym tonie, równoznacznie ze stroną, która zaczęła chcesz doprowadzić co najmniej do kłótni.
- Być może, jednak sugeruję nie bujać w obłokach podczas wycieczek po błoniach. - Odparłeś w tej samej intonacji - byłeś jak zaklęta oaza spokoju, przynajmniej z zewnątrz tak to wyglądało, bardziej jak duch, niż realna istota, którą można dotknąć i która, jakby chciało się mieć pewność, stoi przed nami i zaraz nie rozpłynie się wśród śniegu, odziana w czerń sylwetka o bladej skórze, która nie lubiła blasku słońca. - Każdy czasami potrzebuje chwilę odpoczynku od używania szarych komórek. - Uśmiechnąłeś się, zdecydowanie można było ten uśmiech przyporządkować do ciepłych i miłych.
Nie było agresywnych odpowiedzi, nie było odpyskowywania, choć tak naprawdę kiedy ktoś coś sobie ubzdura i szuka na siłę bójki, to wszystko uzna za docinkę - nie mniej jednak nie było w Sahirze sarkazmu, kpiny, płynął czysty przekaz, taki oczywisty - tylko czy Kyo miał na tyle czysty umysł, by go jasno odebrać? Bardzo wątpliwe i zdawałeś sobie z tego sprawę.
- Tym bardziej, kiedy rozmawia się z taką uroczą niewiastą. - Dokończyłeś, wskazując dłonią na Kim i spoglądając na nią równocześnie. Wcale cię nie dziwiło, że dawała ci więcej lat, niż na to wyglądałeś - nie bez powodu mówi się, że cały sekret ludzkości drzemie w oczach, a twoje... te otchłanie, te niezmierzone przestrzenie kosmiczne, w których tak łatwo było zatonąć, wydawały się widzieć więcej, niż oczy niejednego dorosłego. - Szukam jakiejś ostoi i spokoju... Chociaż kto wie, jak powiodą ścieżki życia... - Czarnowłosy skierował czerń, w której nie można było się przejrzeć, jak w każdym innym lustrze ludzkiej duszy, oczu na Kyoheia, o którym wiedział tyle, że był. I to chyba tyle. Trudno powiedzieć, żebyś był chodzącą encyklopedią uczniów, potrafiłeś zapamiętać ludzi po twarzy, a mimo wszystko twarz Kyo była dość charakterystyczna ze swymi azjatyckimi rysami, no i... wyróżniał się choćby tym, że niemal nie bywał na lekcjach.
- Być może, jednak sugeruję nie bujać w obłokach podczas wycieczek po błoniach. - Odparłeś w tej samej intonacji - byłeś jak zaklęta oaza spokoju, przynajmniej z zewnątrz tak to wyglądało, bardziej jak duch, niż realna istota, którą można dotknąć i która, jakby chciało się mieć pewność, stoi przed nami i zaraz nie rozpłynie się wśród śniegu, odziana w czerń sylwetka o bladej skórze, która nie lubiła blasku słońca. - Każdy czasami potrzebuje chwilę odpoczynku od używania szarych komórek. - Uśmiechnąłeś się, zdecydowanie można było ten uśmiech przyporządkować do ciepłych i miłych.
Nie było agresywnych odpowiedzi, nie było odpyskowywania, choć tak naprawdę kiedy ktoś coś sobie ubzdura i szuka na siłę bójki, to wszystko uzna za docinkę - nie mniej jednak nie było w Sahirze sarkazmu, kpiny, płynął czysty przekaz, taki oczywisty - tylko czy Kyo miał na tyle czysty umysł, by go jasno odebrać? Bardzo wątpliwe i zdawałeś sobie z tego sprawę.
- Tym bardziej, kiedy rozmawia się z taką uroczą niewiastą. - Dokończyłeś, wskazując dłonią na Kim i spoglądając na nią równocześnie. Wcale cię nie dziwiło, że dawała ci więcej lat, niż na to wyglądałeś - nie bez powodu mówi się, że cały sekret ludzkości drzemie w oczach, a twoje... te otchłanie, te niezmierzone przestrzenie kosmiczne, w których tak łatwo było zatonąć, wydawały się widzieć więcej, niż oczy niejednego dorosłego. - Szukam jakiejś ostoi i spokoju... Chociaż kto wie, jak powiodą ścieżki życia... - Czarnowłosy skierował czerń, w której nie można było się przejrzeć, jak w każdym innym lustrze ludzkiej duszy, oczu na Kyoheia, o którym wiedział tyle, że był. I to chyba tyle. Trudno powiedzieć, żebyś był chodzącą encyklopedią uczniów, potrafiłeś zapamiętać ludzi po twarzy, a mimo wszystko twarz Kyo była dość charakterystyczna ze swymi azjatyckimi rysami, no i... wyróżniał się choćby tym, że niemal nie bywał na lekcjach.
- Kyohei Takano
Re: Błonia
Pon Lis 03, 2014 11:55 pm
Kyohei może nie był za bystrym chłopakiem, co nie zmieniało faktu, że nie lubił kiedy ktoś mu mówił co powinien był robić, albo co było by dla niego lepsze. Jego nozdrza uniosły się nieznacznie ku górze, a brwi ściągnęły się. Zbliżył się do chłopaka i chwycił go za jego klamoty.
-Nie bądź taki arogancki...- Mruknął cicho i zmierzył chłopaka chłodnym wzrokiem od stóp do głów.
-Po za tym ta pewność siebie kiedyś ciebie zgubi- Oczywiście u Kyo na groźbach przeważnie się kończyło. Tam gdzie mógł uniknąć bójki to próbował to robić. Chyba, że ktoś już domagał się tego aby poczuć siłę chłopaka to już trudno, Kyo wtedy spełniał tylko czyjeś życzenie.
Obecność dziewczyny nadal była mu po prostu kompletnie obojętna. Zachowywał się zupełnie tak jak by po prostu nie istniała. Nie zaszczycił jej ani spojrzeniem, ani co więcej nawet jednym słowem. Po prostu była dla niego powietrzem. W tej chwili rozmawiał z tym cwaniakiem i tylko jego istnienie dostrzegał.
Czy Kyo specjalnie lubił prowokować innych. Cóż raczej nie. Co więcej gdyby ktoś go znał wcześniej nigdy by nie przypuszczał, że człowiek może zmienić się tak bardzo. Cóż może siłą usiłuje nadrobić sobie to, że psychicznie po prostu już dawno wysiadł. Nie radził sobie ze swoim życiem, ze swoimi wspomnieniami, ze sobą samym nie umiał sobie poradzić. Dlatego w sumie traktował wszystkich jak wrogów którzy mogą mu tylko zaszkodzić. Pewnie dlatego, że przez ten cały czas nie spotkał się z ani jedną życzliwą duszą. Kiedy wierzył w przyjaźń, ale ta wiara została zachwiana. Sądził, że nie ma takiej rzeczy która jest w stanie przerwać tą najsilniejszą więź jaka potrafi pojawić się między grupką ludzi. Cóż widocznie się pomylił i to nawet bardzo.
-Naprawdę nie chcesz mnie dzisiaj irytować jeszcze bardziej- Dodał po chwilce milczenia, jednak nadal go trzymał mocno wbijając swoje oczy w jego.
-Nie bądź taki arogancki...- Mruknął cicho i zmierzył chłopaka chłodnym wzrokiem od stóp do głów.
-Po za tym ta pewność siebie kiedyś ciebie zgubi- Oczywiście u Kyo na groźbach przeważnie się kończyło. Tam gdzie mógł uniknąć bójki to próbował to robić. Chyba, że ktoś już domagał się tego aby poczuć siłę chłopaka to już trudno, Kyo wtedy spełniał tylko czyjeś życzenie.
Obecność dziewczyny nadal była mu po prostu kompletnie obojętna. Zachowywał się zupełnie tak jak by po prostu nie istniała. Nie zaszczycił jej ani spojrzeniem, ani co więcej nawet jednym słowem. Po prostu była dla niego powietrzem. W tej chwili rozmawiał z tym cwaniakiem i tylko jego istnienie dostrzegał.
Czy Kyo specjalnie lubił prowokować innych. Cóż raczej nie. Co więcej gdyby ktoś go znał wcześniej nigdy by nie przypuszczał, że człowiek może zmienić się tak bardzo. Cóż może siłą usiłuje nadrobić sobie to, że psychicznie po prostu już dawno wysiadł. Nie radził sobie ze swoim życiem, ze swoimi wspomnieniami, ze sobą samym nie umiał sobie poradzić. Dlatego w sumie traktował wszystkich jak wrogów którzy mogą mu tylko zaszkodzić. Pewnie dlatego, że przez ten cały czas nie spotkał się z ani jedną życzliwą duszą. Kiedy wierzył w przyjaźń, ale ta wiara została zachwiana. Sądził, że nie ma takiej rzeczy która jest w stanie przerwać tą najsilniejszą więź jaka potrafi pojawić się między grupką ludzi. Cóż widocznie się pomylił i to nawet bardzo.
-Naprawdę nie chcesz mnie dzisiaj irytować jeszcze bardziej- Dodał po chwilce milczenia, jednak nadal go trzymał mocno wbijając swoje oczy w jego.
- Kim Miracle
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 3:44 pm
Słuchała na tą wymianę zdań, a gdy Sahir wspomniał o niej nieświadomie się zarumieniła chowając nos w szaliku. Przypomniała sobie o czapce, która leżała na ziemi. Podniosła ją szybko, oczyściła z śniegu i wciągnęła na głowę. Teraz prawie w ogóle nie było widać jej twarzy, jedynie oczy jako tako można było zauważyć. Podskoczyła lekko, gdy chłopak złapał Sahira za płaszcz. Spojrzała na niego spod byka. Co jak co, ale ona nie lubiła, gdy ktoś bez powodu wszczynał bójki. Czuła się też winna i odrobinę odpowiedzialna za zachowanie Kyo. W końcu był od niej młodszy, pochodził z tego samego domu i stawiał w złym świetle Puchonów. Podeszła do nich chwytając lekko nadgarstek azjaty.
- Kyohei – zaczęła.- O co ci teraz chodzi? Bójką niczego nie rozwiążesz wiem coś o tym – mruknęła.- A teraz swoim zachowaniem pokazujesz, że nie jesteś dojrzały – spojrzała na chłopaka swoimi niebieskimi oczami.
Spodziewała się też tego, że chłopak mógł ją odepchnąć, ale ona już tyle razy upadała, tyle razy wpadała w bójki, że jej to nie przeszkadzała. Była oswojona z bólem fizycznym, ale zawsze byli przy niej jej przyjaciele i wiedziała, że nic się jej nie stanie.
- Kyohei – zaczęła.- O co ci teraz chodzi? Bójką niczego nie rozwiążesz wiem coś o tym – mruknęła.- A teraz swoim zachowaniem pokazujesz, że nie jesteś dojrzały – spojrzała na chłopaka swoimi niebieskimi oczami.
Spodziewała się też tego, że chłopak mógł ją odepchnąć, ale ona już tyle razy upadała, tyle razy wpadała w bójki, że jej to nie przeszkadzała. Była oswojona z bólem fizycznym, ale zawsze byli przy niej jej przyjaciele i wiedziała, że nic się jej nie stanie.
- Sahir Nailah
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 4:09 pm
Ludzie byli tak żałośnie wolni... Wszystko w nich było żałosne, proste, niedopracowane, nawet jeśli mieli swoje charaktery i każdy był pod tym względem innym, to fizycznie i umysłowo leżeli na samym dnie - zadziwiające więc, że to oni rządzili światem, prawda? Nawet nie czarodzieje, którzy byli potężniejsi od mugolów, a właśnie mugole. Gdzie był sekret? Mówiło się, że w kupie siła i tylko na tym można jak na razie opierać całą teorię dotyczącą tego, dlaczego najsłabsi dyktują wszystkie warunki - mimo to trzeba przyznać, że respektowali świat magiczny i Minister Magii potrafił się z nimi dogadywać tak, żeby nimi wstrząsało, lecz nadal to My się ukrywaliśmy, nie oni. Sięgając wyżej - przecież wampiry i wilkołaki były najdoskonalsze. Powinny podzielić się po równo światem i nie patrzeć na nic - dla was wszak ludzie byli bydłem, chodzącym obiadem...
Zamknąłeś oczy, pozwalając Kyohei'owi złapać się za płaszcz, lecz nie drgnąłeś ani na milimetr, żadna zmarszczka na twojej twarzy nie drgnęła - dopiero gdy wreszcie usłyszałeś głos Kim i rozchyliłeś na nowo powieki, pozwalając, by blask dnia na nowo zaglądnął w nieprzeniknioną otchłań twych oczu, kąciki twych warg drgnęły na nowo - bez żadnej obawy, bez niepotrzebnego gniewu - ta dwójka nie zdawała sobie nawet sprawy, jak źle mogłoby się skończyć to, gdybyś nad sobą nie zapanował. Jedyne, co się zmieniło, to powietrze wydawało się mocniej kąsać policzki swym mroźnym tchnieniem. Łagodna aura zniknęła, pozostawiając po sobie jedynie niezrozumiałą, enigmatyczną pustkę, ograniczającą się do sylwetki czarnowłosego Krukona.
- Owszem, nie chcę. Jednakowoż ty irytujesz samego siebie, podczas gdy ja próbuję znaleźć pokojowe wyjście z sytuacji.
Nie miałeś na sobie szalika, czapki, twój płaszcz sięgający kostek był rozpięty, dłonie trzymałeś wsunięte w jego kieszenie - odpowiadałeś spojrzeniem na spojrzenie, nawet nie mrugając - wąż w twojej duszy poruszył się i zacisnął supłem na organach, teraz niemal się prosząc o to, by jednak Kyohei zechciał rozpocząć bójkę - jesteś w końcu tak blisko jego szyi, wystarczyłoby złapać jego ręce, objąć go...
- Gdybyś nie zaślepiał się prowokacyjnymi gierkami, widziałbyś, że przemawia przeze mnie uprzejmość, nie aroganckość. Nie szukam zwady.
Właśnie, to apropo tego, że niektórzy dojrzewają szybciej, inni później, a niektórzy nie chcąc dorosnąć wcale. Lub to, co czaiło się w ich przeszłości, nie pozwala im o tej dojrzałości myśleć.
Zamknąłeś oczy, pozwalając Kyohei'owi złapać się za płaszcz, lecz nie drgnąłeś ani na milimetr, żadna zmarszczka na twojej twarzy nie drgnęła - dopiero gdy wreszcie usłyszałeś głos Kim i rozchyliłeś na nowo powieki, pozwalając, by blask dnia na nowo zaglądnął w nieprzeniknioną otchłań twych oczu, kąciki twych warg drgnęły na nowo - bez żadnej obawy, bez niepotrzebnego gniewu - ta dwójka nie zdawała sobie nawet sprawy, jak źle mogłoby się skończyć to, gdybyś nad sobą nie zapanował. Jedyne, co się zmieniło, to powietrze wydawało się mocniej kąsać policzki swym mroźnym tchnieniem. Łagodna aura zniknęła, pozostawiając po sobie jedynie niezrozumiałą, enigmatyczną pustkę, ograniczającą się do sylwetki czarnowłosego Krukona.
- Owszem, nie chcę. Jednakowoż ty irytujesz samego siebie, podczas gdy ja próbuję znaleźć pokojowe wyjście z sytuacji.
Nie miałeś na sobie szalika, czapki, twój płaszcz sięgający kostek był rozpięty, dłonie trzymałeś wsunięte w jego kieszenie - odpowiadałeś spojrzeniem na spojrzenie, nawet nie mrugając - wąż w twojej duszy poruszył się i zacisnął supłem na organach, teraz niemal się prosząc o to, by jednak Kyohei zechciał rozpocząć bójkę - jesteś w końcu tak blisko jego szyi, wystarczyłoby złapać jego ręce, objąć go...
- Gdybyś nie zaślepiał się prowokacyjnymi gierkami, widziałbyś, że przemawia przeze mnie uprzejmość, nie aroganckość. Nie szukam zwady.
Właśnie, to apropo tego, że niektórzy dojrzewają szybciej, inni później, a niektórzy nie chcąc dorosnąć wcale. Lub to, co czaiło się w ich przeszłości, nie pozwala im o tej dojrzałości myśleć.
- Kyohei Takano
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 4:21 pm
Cóż w czeluściach serca Kyo było zbyt wiele żalu, smutku, gniewu.... tak zdecydowanie najwięcej było tego ostatniego. Był wściekły na matkę która wolała oddać go do bidulca niż zajmować się takim dziwolągiem. Co więcej jak miał się czuć jeżeli dla swojej własnej matki był nikim, dosłownie nikim. Przyjaciele którzy tak łatwo o nim zapomnieli. Do tego wszystkiego dochodzili jeszcze ci zwyrodnialcy którzy pozbawili go tak naprawdę jedynej miłości jaką posiadał w życiu.
Trzeba zmagać się, brać na klatę coraz więcej problemów i jeszcze kurwa nie wolno zapomnieć być pogodnym.
-Nie irytowałem się do momentu aż ty nie stanąłeś na mojej drodze- Zacisnął swoją rękę mocniej na jego płaszczu a druga bez jego kontroli zacisnęła się w pięść. Kiedy tylko poczuł jak dziewczyna łapie go za nadgarstek zwinnie wywinął rękę z jej uścisku.
-Możesz się zamknąć i nie wtrącać się w nie swoje sprawy- Warknął w jej kierunku. Zawsze podkreślał to, że dziewczyny zawsze miały lepiej. Najwyżej usłyszą parę przykrych słów, ale przynajmniej nie stracą swojej urody. Nie był damskim bokserem, jakieś resztki godności to on zachował.
-Ja ciebie nie prowokuję i nawet nie próbuję.- Co on mówi... miał tak naprawdę wielką ochotę komuś przywalić, albo przynajmniej czemuś. Chciał jakoś rozładować tą swoją złość.
-Po prostu samo twoje istnienie jest wielce irytujące- Mruknął cicho i wypuścił powietrze s płuc które od razu przybrało postać białego obłoczku który po chwilce rozmył się na powietrzu.
Trzeba zmagać się, brać na klatę coraz więcej problemów i jeszcze kurwa nie wolno zapomnieć być pogodnym.
-Nie irytowałem się do momentu aż ty nie stanąłeś na mojej drodze- Zacisnął swoją rękę mocniej na jego płaszczu a druga bez jego kontroli zacisnęła się w pięść. Kiedy tylko poczuł jak dziewczyna łapie go za nadgarstek zwinnie wywinął rękę z jej uścisku.
-Możesz się zamknąć i nie wtrącać się w nie swoje sprawy- Warknął w jej kierunku. Zawsze podkreślał to, że dziewczyny zawsze miały lepiej. Najwyżej usłyszą parę przykrych słów, ale przynajmniej nie stracą swojej urody. Nie był damskim bokserem, jakieś resztki godności to on zachował.
-Ja ciebie nie prowokuję i nawet nie próbuję.- Co on mówi... miał tak naprawdę wielką ochotę komuś przywalić, albo przynajmniej czemuś. Chciał jakoś rozładować tą swoją złość.
-Po prostu samo twoje istnienie jest wielce irytujące- Mruknął cicho i wypuścił powietrze s płuc które od razu przybrało postać białego obłoczku który po chwilce rozmył się na powietrzu.
- Kim Miracle
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 4:42 pm
- Okej – warknęła w stronę chłopaka, odsunęła się i poprawiła czapkę na głowie.
Nie lubiła, gdy ktoś się w ten sposób do niej zwracał. Nie słuchała już na nich, tylko odeszła kawałek i przyglądała się im, po chwili wpadła na jakiś dziecinny pomysł. Miała dość ludzi, którzy zachowywali się jak bogowie. Jakby nie mogli odrobinę spasować i przyznać się do błędu. Nikt nie jest idealny, a teraz Kyo robił z siebie pajaca, bo przecież to on wpadł na Sahira, to on zaczął mu pyskować. Kim chciała tylko załagodzić sprawę, a nic z tego wyszła.
Podniosła trochę śniegu z ziemi i zaczęła robić kulki, układała je obok swoich stóp. Chciała sobie przypomnieć jak to było, gdy spędzała ferie z chłopakami, więc porzuca sobie śnieżkami, a że Kyo ją wkurzył to proszę bardzo.
- Kyohei, łap – nie czekając, aż chłopak się odwróci i rozumie o co jej chodzi trafiła w jego plecy śmiejąc się pod nosem.- Powinno się mieć chociaż odrobinę szacunku dla starszych, obcych i dziewczyn oraz odrobinę pokory – krzyknęła w jego stronę i podniosła następną śnieżkę rzucając nią w jego stronę, ale niestety ta już nie trafiała.
Nie lubiła, gdy ktoś się w ten sposób do niej zwracał. Nie słuchała już na nich, tylko odeszła kawałek i przyglądała się im, po chwili wpadła na jakiś dziecinny pomysł. Miała dość ludzi, którzy zachowywali się jak bogowie. Jakby nie mogli odrobinę spasować i przyznać się do błędu. Nikt nie jest idealny, a teraz Kyo robił z siebie pajaca, bo przecież to on wpadł na Sahira, to on zaczął mu pyskować. Kim chciała tylko załagodzić sprawę, a nic z tego wyszła.
Podniosła trochę śniegu z ziemi i zaczęła robić kulki, układała je obok swoich stóp. Chciała sobie przypomnieć jak to było, gdy spędzała ferie z chłopakami, więc porzuca sobie śnieżkami, a że Kyo ją wkurzył to proszę bardzo.
- Kyohei, łap – nie czekając, aż chłopak się odwróci i rozumie o co jej chodzi trafiła w jego plecy śmiejąc się pod nosem.- Powinno się mieć chociaż odrobinę szacunku dla starszych, obcych i dziewczyn oraz odrobinę pokory – krzyknęła w jego stronę i podniosła następną śnieżkę rzucając nią w jego stronę, ale niestety ta już nie trafiała.
- Sahir Nailah
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 5:06 pm
Nie odpowiedziałeś nic na jego pierwsze słowa, jedynie uważnie się mu przypatrując, bo przecież nie było nic do powiedzenia - cóż, tak to bywa, że ścieżki ludzkie przecinają się wzajemnie, gdyby tak nie było, świat musiałby być pusty, w zasadzie nawet gdy było tylko dwóch ludzi, Ewa i Adam, jakoś się na siebie natknęli, pomimo takiego ogromu, nieskończonych przestrzeni raju - więc to kwestia przeznaczenia, przypadku, czy może boskie widzi-mi-się? Stanowiło to dowód, że obojętnie, jak mała liczba danej rasy by nie wynosiła, zawsze jest szansa, że się na siebie natkną - tym nie mniej prawda, ty stałeś na ścieżce, którą akurat Kyohei zdecydował się iść, a że nie patrzył, gdzie idzie, to już inna broszka. Życie natomiast uczyło, że w ostatecznym rozrachunku nie ma różnicy, czy twoim przeciwnikiem jest niewiasta, czy mężczyzna, bo zarówno jeden, jak i drugi, może z banalną łatwością rzucić między łopatki zaklęciem mniej przyjemnym, lub nawet śmiertelnym w swych skutkach - jednak tak się już przyjęło, że niewiastom okazywało się szacunek, tak wymagały podstawy dobrego wychowania, w końcu były płcią piękną, słabszą zarazem i wypadało o nie zadbać, przynajmniej tak Nailah do tego podchodził, co nie znaczy, że wszyscy to respektowali - dobrze, że chociaż Kim nie uderzył...
- Trudno mówić, że to nie jej sprawa, skoro przerwałeś nam w rozmowie i wykazujesz oznaki agresji... - Nadal się nie poruszyłeś, pozwalając mu wciąż cię trzymać, bo niby dlaczego nie? Skoro tak bardzo mu się to podobało, co wyglądało dość dziwnie, może Kyohei nie należał do najmniejszych, ale był niższy od ciebie, typowe dla Japończyków, nie mniej ani trochę ci to nie przeszkadzało. Skoro to mu pozwalało uspokoić samego siebie i nie prowadzić do rękoczynów, to niech sobie twoją szatę trzyma, nie będziesz mu wszak żałował.
Zamknąłeś oczy, uśmiechając się kątem, bardziej do samego siebie, niż do kogokolwiek innego, kiedy wypowiedział ostatnie zdanie. Jakież było to lekkie ujęcie wszystkiego, czego się nasłuchałeś... Niemal cię to bawiło.
- Spójrz na samego siebie, Kyohei i na to, co robisz... Zachowaj resztki godności i dojrzałości, bo nie chcę wątpić, że taką posiadasz. - Dopiero teraz podejrzanie szybko, jak dla przeciętnego śmiertelnika, z podejrzaną mocą, machnąłeś ręką, odcinając od siebie uścisk mężczyzny i wsunąłeś znów dłoń do kieszeni płaszcza - owszem, miałeś ogromne pokłady cierpliwości i nadal ta cierpliwość spokojnie w tobie drzemała, jednak zdecydowanie już za długo chłopak znajdował się blisko ciebie i nieświadomie wodził cię na pokuszenie, poza tym... Skoro miłe słowa do niego nie docierają... Do niektórych można przemówić tylko pięścią. Odsunąłeś się w kierunku swojej torby i oglądnąłeś na Kim, kiedy się odezwała, obserwując, jak śnieżka zderza się z jego plecami. Coś dla ochłody, chyba mu się przyda.
- Może zaczniemy od początku tą znajomość? - Zaproponowałeś, siadając na odgarniętej części ławki, obok swojej torby.
- Trudno mówić, że to nie jej sprawa, skoro przerwałeś nam w rozmowie i wykazujesz oznaki agresji... - Nadal się nie poruszyłeś, pozwalając mu wciąż cię trzymać, bo niby dlaczego nie? Skoro tak bardzo mu się to podobało, co wyglądało dość dziwnie, może Kyohei nie należał do najmniejszych, ale był niższy od ciebie, typowe dla Japończyków, nie mniej ani trochę ci to nie przeszkadzało. Skoro to mu pozwalało uspokoić samego siebie i nie prowadzić do rękoczynów, to niech sobie twoją szatę trzyma, nie będziesz mu wszak żałował.
Zamknąłeś oczy, uśmiechając się kątem, bardziej do samego siebie, niż do kogokolwiek innego, kiedy wypowiedział ostatnie zdanie. Jakież było to lekkie ujęcie wszystkiego, czego się nasłuchałeś... Niemal cię to bawiło.
- Spójrz na samego siebie, Kyohei i na to, co robisz... Zachowaj resztki godności i dojrzałości, bo nie chcę wątpić, że taką posiadasz. - Dopiero teraz podejrzanie szybko, jak dla przeciętnego śmiertelnika, z podejrzaną mocą, machnąłeś ręką, odcinając od siebie uścisk mężczyzny i wsunąłeś znów dłoń do kieszeni płaszcza - owszem, miałeś ogromne pokłady cierpliwości i nadal ta cierpliwość spokojnie w tobie drzemała, jednak zdecydowanie już za długo chłopak znajdował się blisko ciebie i nieświadomie wodził cię na pokuszenie, poza tym... Skoro miłe słowa do niego nie docierają... Do niektórych można przemówić tylko pięścią. Odsunąłeś się w kierunku swojej torby i oglądnąłeś na Kim, kiedy się odezwała, obserwując, jak śnieżka zderza się z jego plecami. Coś dla ochłody, chyba mu się przyda.
- Może zaczniemy od początku tą znajomość? - Zaproponowałeś, siadając na odgarniętej części ławki, obok swojej torby.
- Kyohei Takano
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 5:19 pm
Kiedy śnieżka uderzyła w jego plecy postanowił to kompletnie olać. Nie miał najmniejszego zamiaru dać się wciągnąć w jakieś dziecinne zabawy typu rzucanie się śnieżkami.
-Ależ ja patrzę na siebie i widzę jak się zachowuje, a tobie nic do tego- Odbąknął mu i wsadził ręce do kieszeni.
-Typowe, na kulturze to się kurwa każdy zna- Dodał i w końcu odsunął się gdzieś na bok. Już dawno nauczył się, że ludzie mówią jedno a robią drugie. W szkole cały czas nauczyciele truli mu o współpracy, i pomocy, ale kiedy on tego potrzebował jakoś nagle nikogo nie było obok. Wszyscy woleli udawać, że nic nie widzą. Więc jeżeli ktoś mu mówi co to jest dobre wychowanie to najpewniej ta osoba sama nie wiele o tym wie. Z resztą charakter Kyo uległ wielkiej zmianie i raczej bardzo ciężko będzie przywrócić go do poprzedniego stanu. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że graniczyło by to prawie z cudem.
-Znajomość?... - Wymruczał pod nosem i uśmiechnął się kpiąco.
- Nie odczuwam potrzeby nawiązywania z wami jakiej kolwiek znajomości- Dodał i popatrzył na dziewczynę która ponownie próbowała trafić w niego śnieżką.
-A szczególnie z jakimiś gówniarami- Tak słowa te zdecydowanie były skierowane do dziewczyny, z resztą nie trudno się zorientować, ponieważ chłopak patrzył teraz prosto na nią.
-Ależ ja patrzę na siebie i widzę jak się zachowuje, a tobie nic do tego- Odbąknął mu i wsadził ręce do kieszeni.
-Typowe, na kulturze to się kurwa każdy zna- Dodał i w końcu odsunął się gdzieś na bok. Już dawno nauczył się, że ludzie mówią jedno a robią drugie. W szkole cały czas nauczyciele truli mu o współpracy, i pomocy, ale kiedy on tego potrzebował jakoś nagle nikogo nie było obok. Wszyscy woleli udawać, że nic nie widzą. Więc jeżeli ktoś mu mówi co to jest dobre wychowanie to najpewniej ta osoba sama nie wiele o tym wie. Z resztą charakter Kyo uległ wielkiej zmianie i raczej bardzo ciężko będzie przywrócić go do poprzedniego stanu. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że graniczyło by to prawie z cudem.
-Znajomość?... - Wymruczał pod nosem i uśmiechnął się kpiąco.
- Nie odczuwam potrzeby nawiązywania z wami jakiej kolwiek znajomości- Dodał i popatrzył na dziewczynę która ponownie próbowała trafić w niego śnieżką.
-A szczególnie z jakimiś gówniarami- Tak słowa te zdecydowanie były skierowane do dziewczyny, z resztą nie trudno się zorientować, ponieważ chłopak patrzył teraz prosto na nią.
- Kim Miracle
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 5:36 pm
Ruszyła w ich kierunku z uśmiechem. Przypomniło się jej jak kiedyś rozmawiała z Danielem, ale ona z nim zawsze rozmawiała, to szczegół – mówił jej pod wpływem alkoholu, że ludzie to robaki, które nie wiedzą co to szczęście, a jednak zawsze mówią, że wiedzą co to szczęśćie. On mówił to powtarzając ciągle jedno słowo. Przytulił ją i wyszeptał jej słowa, aby nigdy nie przestała się uśmiechała.
Nie interesowało ją to, że chłopak pomyśła, że jest gówniarą. Uśmiechnęła się tylko do niego i usiadła obok Sahira.
- Jestem Kim, a nie gówniara – zmrużyła lekko oczy. Też była spokojna, chociaż chwilę temu mogłaby zbombardować go kulkami śniegu.- Miałam w ciebie rzucić zaklęciem? Chyba dobrze, że była to śnieżka - stwierdziła.
Zombie – pomyślała, jak czapka zasłoniła jej oczy. Zawsze sobie wyobrażała, że zombie poruszają się w taki sam sposób jak człowiek, ale który nic nie widzi.
- Wkurzyłam się, że mnie w ten sposób potraktowałeś – wzruszyła ramionami.- A tak poza tym. Skoro nie chcesz z nami zawierać znajomości, mogłeś zwyczajnie nas zignorować, a nie nam przerywać – nadal uśmiechała się przyjaźnie i poprawiała czarną czapkę z kocimi uszami.
Kyo wydawał się być ciekawą osobą, gdyby tylko dał szansę innym. Gdyby tylko przestał każdego w ten sposób traktować.
Jeśli tracisz przyjaciół powinieneś się podnieść, spojrzeć im w twarz i pochwalić się nową grupą znajomych. Kim tak twierdziła. Ludzi na świecie jest miliardy i wystarczy dać każdemu szansę, a znajomych będziesz miał pod dostatkiem. Ona daje każdemu szansę, ale to inni nie traktują ją tak jak ona by chciała. Ma tylko trójkę prawdziwych przyjaciół. Niestety oddala się od nich, ale to z własnej woli, bo tak będzie lepiej.
Nie interesowało ją to, że chłopak pomyśła, że jest gówniarą. Uśmiechnęła się tylko do niego i usiadła obok Sahira.
- Jestem Kim, a nie gówniara – zmrużyła lekko oczy. Też była spokojna, chociaż chwilę temu mogłaby zbombardować go kulkami śniegu.- Miałam w ciebie rzucić zaklęciem? Chyba dobrze, że była to śnieżka - stwierdziła.
Zombie – pomyślała, jak czapka zasłoniła jej oczy. Zawsze sobie wyobrażała, że zombie poruszają się w taki sam sposób jak człowiek, ale który nic nie widzi.
- Wkurzyłam się, że mnie w ten sposób potraktowałeś – wzruszyła ramionami.- A tak poza tym. Skoro nie chcesz z nami zawierać znajomości, mogłeś zwyczajnie nas zignorować, a nie nam przerywać – nadal uśmiechała się przyjaźnie i poprawiała czarną czapkę z kocimi uszami.
Kyo wydawał się być ciekawą osobą, gdyby tylko dał szansę innym. Gdyby tylko przestał każdego w ten sposób traktować.
Jeśli tracisz przyjaciół powinieneś się podnieść, spojrzeć im w twarz i pochwalić się nową grupą znajomych. Kim tak twierdziła. Ludzi na świecie jest miliardy i wystarczy dać każdemu szansę, a znajomych będziesz miał pod dostatkiem. Ona daje każdemu szansę, ale to inni nie traktują ją tak jak ona by chciała. Ma tylko trójkę prawdziwych przyjaciół. Niestety oddala się od nich, ale to z własnej woli, bo tak będzie lepiej.
- Sahir Nailah
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 5:47 pm
Może rzeczywiście patrzył, nie zamierzałeś się przeciwko temu buntować, ani wmawiać sobie czegokolwiek innego - interpretacje czyjejś osobowości interpretacjami, ale jeśli chodziło o narzucanie komuś czegoś, czego mieć w sobie nie mogli, to już druga sprawa. Nie wiedziałeś, co krąży po głowie Kyohei'a, ani co drąży się w jego sercu, jakie emocje nim rządzą - przynajmniej się uspokoił i przestał fikać, ciągając cię za szmaty - to naprawdę niby nic, pewnie gdybyś był człowiekiem nic by ci to nie przeszkadzało, ale zbyt długa bliskość fizyczna, zapach ciała, wyraźne bicie serca kogoś, kto mógłby być ci obiadem... Zamknąłeś oczy i oparłeś łokieć na oparciu ławki, by na dłoni położyć czoło i tak zamrzeć, pozwalając im zataczać się w swojej rozmowie, nie czując żadnej potrzeby wtrącania się w danej chwili - mógłbyś bronić honoru Kim, gdy została nazwana gówniarą, ale nie było tu czego bronić, bo gówniarą nie była...
- Jeśli chcesz kogoś obrażać, dobieraj sensowniejsze przezwiska. Kim jest od ciebie starsza o rok. - Zauważyłeś, dając Kyohei'owi taką maleńką podpowiedź, jeśli chce, to skorzysta, jeśli nie chce, to nie, bo to twoja sprawa? Większość nie jest taka odporna na wszelakie głupoty i prowokacje, jak ty, po tobie to po prostu spływało, a może to wina tego, że w każdym, patrząc na samego siebie, doszukiwałeś się usprawiedliwienia dla takich, a nie innych czynów... gdy zaś już uznałeś kogoś za wroga i wyciągałeś przeciwko niemu różdżkę, wtedy już zawsze był to wróg, którego zamierzałeś zabić. Nie mniej, nie bardziej - wrogów należy mordować, by nie zdołali oni posłać cię do piachu jako pierwszego. Tak ci szeptał instynkt do ucha, a ty nie zamierzałeś się mu w większej części opierać. Już nie.
- Jeśli chcesz kogoś obrażać, dobieraj sensowniejsze przezwiska. Kim jest od ciebie starsza o rok. - Zauważyłeś, dając Kyohei'owi taką maleńką podpowiedź, jeśli chce, to skorzysta, jeśli nie chce, to nie, bo to twoja sprawa? Większość nie jest taka odporna na wszelakie głupoty i prowokacje, jak ty, po tobie to po prostu spływało, a może to wina tego, że w każdym, patrząc na samego siebie, doszukiwałeś się usprawiedliwienia dla takich, a nie innych czynów... gdy zaś już uznałeś kogoś za wroga i wyciągałeś przeciwko niemu różdżkę, wtedy już zawsze był to wróg, którego zamierzałeś zabić. Nie mniej, nie bardziej - wrogów należy mordować, by nie zdołali oni posłać cię do piachu jako pierwszego. Tak ci szeptał instynkt do ucha, a ty nie zamierzałeś się mu w większej części opierać. Już nie.
- Kyohei Takano
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 6:01 pm
Cóż chłopak nie wiedział ile lat ma dziewczyna bo tak naprawdę z nikim nie był blisko. Od chwili kiedy tutaj został przeniesiony nie zbliżył się do nikogo. Przez co tak naprawdę inni uczniowie z jego domu byli mu kompletnie obcy.
-Nie wiek, a doświadczenie jest istotne- Cóż pomimo tego, że chłopak miał dopiero to szesnaście lat przeżył naprawdę dużo, przynajmniej jak na przeciętnego człowieka.
-Dobrze prześlij mi swoje zażalenie, że zraniłem twoje uczucia złym traktowaniem, a rozpatrzę je kiedy uporam się z tysiącami innych- Nie ona jedna mówiła, że źle ją potraktował. Wiele osób mu na to zwracało uwagę i tyle, ale gdyby tylko wiedzieli czym to jest spowodowane może by spojrzeli na tą sprawę trochę inaczej. W końcu każde medal ma dwie strony.
-Cóż... zaklęcie było by chyba zdecydowanie bardziej dojrzałe- Chłopak zaczął się zastanawiać po co tutaj jeszcze stoi i wchodzi z nimi w jakieś tak naprawdę bezsensowne dyskusje które i tak staną na niczym.
-A dlaczego was nie zignorowałem. Między innymi dlatego, że jakiś dupek po prostu stał mi na drodze- Głupi powód?... fakt naprawdę idiotyczny, ale dla chłopaka każdy powód był dobry aby tylko zniechęcić do siebie drugą osobę. Może i nie był w stanie zrobić wszystkiego, ale postawa buntownika któremu wszystko przeszkadza, i który został tak bardzo pokrzywdzony przez życie odstrasza skutecznie. Oczywiście, że chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że nie tylko on miał ciężko. Gdyby nie musiał dusił by w sobie tą całą złość, ale musiał pozbyć się ludzi ze swojego otoczenia. Miał w tym tak naprawdę dwa cele. Nie chciał ranić innych (odpychał ich po przez ranienie ich uczuć... ciekawy paradoks) i sam nie chciał zostać zraniony.
-Nie wiek, a doświadczenie jest istotne- Cóż pomimo tego, że chłopak miał dopiero to szesnaście lat przeżył naprawdę dużo, przynajmniej jak na przeciętnego człowieka.
-Dobrze prześlij mi swoje zażalenie, że zraniłem twoje uczucia złym traktowaniem, a rozpatrzę je kiedy uporam się z tysiącami innych- Nie ona jedna mówiła, że źle ją potraktował. Wiele osób mu na to zwracało uwagę i tyle, ale gdyby tylko wiedzieli czym to jest spowodowane może by spojrzeli na tą sprawę trochę inaczej. W końcu każde medal ma dwie strony.
-Cóż... zaklęcie było by chyba zdecydowanie bardziej dojrzałe- Chłopak zaczął się zastanawiać po co tutaj jeszcze stoi i wchodzi z nimi w jakieś tak naprawdę bezsensowne dyskusje które i tak staną na niczym.
-A dlaczego was nie zignorowałem. Między innymi dlatego, że jakiś dupek po prostu stał mi na drodze- Głupi powód?... fakt naprawdę idiotyczny, ale dla chłopaka każdy powód był dobry aby tylko zniechęcić do siebie drugą osobę. Może i nie był w stanie zrobić wszystkiego, ale postawa buntownika któremu wszystko przeszkadza, i który został tak bardzo pokrzywdzony przez życie odstrasza skutecznie. Oczywiście, że chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że nie tylko on miał ciężko. Gdyby nie musiał dusił by w sobie tą całą złość, ale musiał pozbyć się ludzi ze swojego otoczenia. Miał w tym tak naprawdę dwa cele. Nie chciał ranić innych (odpychał ich po przez ranienie ich uczuć... ciekawy paradoks) i sam nie chciał zostać zraniony.
- Kim Miracle
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 6:30 pm
- Za dużo roboty z tym zażaleniem - machnęła ręką.- A zaklęciem, bym nie rzuciła, bo mi nie zagrażałeś, a z tak marnego powodu nie będę w kogoś rzucać zaklęciami – uśmiechnęła się i spojrzała przed siebie.
Była już zmęczona całym tym zdarzeniem. Nie rozumiała postępowania Kyo. Ona też miała problemy, może nie były związane z odrzuceniem przez matkę (bo nawet o tym nie wiedziała), ale codziennie martwiła się o to, że jej ojciec już nigdy do niej nie napisze. Ta świadomość ją zjadała od środka i często w nocy nie spała, bo miała wrażenie, że dzieje się coś złego.
Przewróciła oczami na wspomnienie o dupku i westchnęła ciężko. To już było dla niej nudne. Przez to, że tyle czasu spędziła w Hogwarcie to rzadko spotykała osoby, które w ten sposób się zachowywały i zapomniała już jakie to jest męczące. Mugole często wszczynali kłótnie z błahych powodów jakby nie mieli nic innego do roboty, ale może tak ma każdy człowiek? Może nie potrafią żyć bez konfliktów?
Oparła się wygodnie o ławkę jeszcze bardziej chowając nos i policzki w szaliku.
- Jesteś zabawny Kyo – mruknęła, a patrząc się w jej oczy można by zauważyć, że dziewczyna się uśmiechała. Nie mówiła tego, aby chłopaka obrazić. Po prostu wydał się jej zabawny, a ona często mówiła o innych, to co myślała. Był zabawny, bo ciągle upierał się twierdząc, że nic nie zrobił, chociaż nie miał racji. Wina była po obu stronach, co się wyrównywało.
Była już zmęczona całym tym zdarzeniem. Nie rozumiała postępowania Kyo. Ona też miała problemy, może nie były związane z odrzuceniem przez matkę (bo nawet o tym nie wiedziała), ale codziennie martwiła się o to, że jej ojciec już nigdy do niej nie napisze. Ta świadomość ją zjadała od środka i często w nocy nie spała, bo miała wrażenie, że dzieje się coś złego.
Przewróciła oczami na wspomnienie o dupku i westchnęła ciężko. To już było dla niej nudne. Przez to, że tyle czasu spędziła w Hogwarcie to rzadko spotykała osoby, które w ten sposób się zachowywały i zapomniała już jakie to jest męczące. Mugole często wszczynali kłótnie z błahych powodów jakby nie mieli nic innego do roboty, ale może tak ma każdy człowiek? Może nie potrafią żyć bez konfliktów?
Oparła się wygodnie o ławkę jeszcze bardziej chowając nos i policzki w szaliku.
- Jesteś zabawny Kyo – mruknęła, a patrząc się w jej oczy można by zauważyć, że dziewczyna się uśmiechała. Nie mówiła tego, aby chłopaka obrazić. Po prostu wydał się jej zabawny, a ona często mówiła o innych, to co myślała. Był zabawny, bo ciągle upierał się twierdząc, że nic nie zrobił, chociaż nie miał racji. Wina była po obu stronach, co się wyrównywało.
- Sahir Nailah
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 6:48 pm
- Zaklęcie zdecydowanie byłoby o wiele mniej dojrzałe. - Rozchyliłeś powieki, ponownie uśmiechając się pod nosem i spojrzałeś na chwilę na Kim, która dosiadła się do Ciebie. Takie bezprecedensowe zachowanie było patetyczne, męczące i nudne, taka prawda, próba udowodnienia, jaki to ja jestem zły, lub jaki to ja nie jestem pokrzywdzony, chociaż wszyscy wokół mieli swoje problemy i każdy z czymś się użerał. Nie chodzi o to, kogo krzywda jest większa, każdy odbiera wszystko na swój sposób i zarówno utrata rodziców, jak i utrata ukochanego psa może równie źle na psychikę wpłynąć - wszystko zależy od systemu wartości, jaki sami sobie ustalamy, a już jakie ścieżki rysują się przed nami, to tylko kwestia tego, jakimi ludźmi się otoczymy i jak sami siebie pokierujemy, zwalczając przeciwności losu wychodzące nam naprzeciw.
- Jedynie małe dzieci rzucają bezmyślnie zaklęcia na prawo i lewo bez przyczyny. - A tutaj niby miała być jakaś przyczyna? Znowu twoje spojrzenie wylądowało na ciekawym okazie, jakim Kyo był - miotał się jak taka małpka w zoo, to niesamowite, że niektórzy mieli w sobie aż tyle syfu - czy ty też byłbyś taki, gdyby... nie, nie byłbyś, po prostu miałeś inny charakter, ty uciekłeś w zblazowanie, w kompletną, bez emocjonalną pustkę przez to, co przeżyłeś i to, przez co nadal będzie ci dane przechodzić. Bo problemy się tylko nawarstwiały, zamiast znikać.
Pokręciłeś głową z politowaniem i westchnąłeś, podnosząc się.
- Będę się zbierał, do zobaczenia, Kim. - Założyłeś torbę na ramię i posłałeś niewieście ostatni uśmiech - przyjemnie się z nią rozmawiało, ale zdecydowanie miałeś lepsze rzeczy do roboty, niż użeranie się z tym chłopakiem. - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś porozmawiamy w normalny sposób, Kyo. - Zatrzymałeś się przy Azjacie, jemu również posyłając smutny, zmęczony uśmiech, taki sam, jak blondynce i uniosłeś rękę, by położyć ją na czubku czupryny chłopaka, by lekko ją potargać, co najmniej jak młodszemu, zbuntowanemu braciszkowi, bo jakbyś miał go odebrać? Na poważnie? Nie dało się, zachowywał się jak rozkapryszony pięciolatek, który próbował wymusić na rodzicach cukierka. Cofnął dłoń szybciej, niżby reakcja Kyo pozwoliłaby mu zareagować i go odtrącił, po czym minął go i uniósł ją, by pomachać towarzystwu na pożegnanie.
W końcu twoja Krucza, czarna sylwetka zniknęła na horyzoncie, za murem zamczyska.
[z/t]
- Jedynie małe dzieci rzucają bezmyślnie zaklęcia na prawo i lewo bez przyczyny. - A tutaj niby miała być jakaś przyczyna? Znowu twoje spojrzenie wylądowało na ciekawym okazie, jakim Kyo był - miotał się jak taka małpka w zoo, to niesamowite, że niektórzy mieli w sobie aż tyle syfu - czy ty też byłbyś taki, gdyby... nie, nie byłbyś, po prostu miałeś inny charakter, ty uciekłeś w zblazowanie, w kompletną, bez emocjonalną pustkę przez to, co przeżyłeś i to, przez co nadal będzie ci dane przechodzić. Bo problemy się tylko nawarstwiały, zamiast znikać.
Pokręciłeś głową z politowaniem i westchnąłeś, podnosząc się.
- Będę się zbierał, do zobaczenia, Kim. - Założyłeś torbę na ramię i posłałeś niewieście ostatni uśmiech - przyjemnie się z nią rozmawiało, ale zdecydowanie miałeś lepsze rzeczy do roboty, niż użeranie się z tym chłopakiem. - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś porozmawiamy w normalny sposób, Kyo. - Zatrzymałeś się przy Azjacie, jemu również posyłając smutny, zmęczony uśmiech, taki sam, jak blondynce i uniosłeś rękę, by położyć ją na czubku czupryny chłopaka, by lekko ją potargać, co najmniej jak młodszemu, zbuntowanemu braciszkowi, bo jakbyś miał go odebrać? Na poważnie? Nie dało się, zachowywał się jak rozkapryszony pięciolatek, który próbował wymusić na rodzicach cukierka. Cofnął dłoń szybciej, niżby reakcja Kyo pozwoliłaby mu zareagować i go odtrącił, po czym minął go i uniósł ją, by pomachać towarzystwu na pożegnanie.
W końcu twoja Krucza, czarna sylwetka zniknęła na horyzoncie, za murem zamczyska.
[z/t]
- Kyohei Takano
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 9:50 pm
Ludzie mieli naprawdę wiele masek, ale czy jaki kolwiek człowiek jest gotowy pokazać swoją prawdziwą twarz... dla Kyo było to conajmniej nie możliwe, przynajmniej nie na tą chwilę. Po za tym chłopak nigdy nie potrafił zrozumieć jednej rzeczy. Czy wszyscy ludzie muszą chodzić uśmiechnięci i zadowoleni z życia. Społeczeństwo utworzyło sobie jakiś taki chory obraz człowieka, wręcz ideału. Jeżeli znalazła się jakaś czarna owca która odważyła się wyjść po za ten ideał... cóż taki człowiek był z miejsca traktowany niemalże z pogardą. Dla Azjaty osoby które wiecznie się uśmiechały były conajmniej dziwne i po prostu sztuczne. Już nie chodziło o to, że on dawno przestał się uśmiechać, jego twarz po prostu zapomniała jak ma napiąć mięśnie aby powstał szeroki i szczery uśmiech. Wedle niego w życiu nie przytrafiło mu się nic z czego mógł być zadowolony.
Zmierzył tylko zimnym spojrzeniem chłopaka który właśnie się oddalał, a po chwilce powrócił spojrzeniem na dziewczynę którą przed chwilą nazwał "gówniarą". Oczywiście nie miał najmniejszego zamiaru wycofywać swojego słowa, bo przez tą krótką chwilę nic się nie zmieniło. Kyo nigdy nie lubił rozmów w cztery oczy. Wiedział, że rozmówca mógł wtedy zadać każde pytanie, a i mu będzie naprawdę ciężko się wymigać od odpowiedzi. Chociaż z puchona to przebiegła bestia i na pewno by sobie poradził. Bał się po prostu samego pytania. Ludzie myśleli, że to tylko krótkie zdanie z pytajnikiem na końcu. Nie domyślali się, że właśnie tych pytajników ludzie boją się najbardziej. Najpewniej dlatego, że potrafiły rozharatać dopiero co zabliźnione rany, chociaż w wypadku Kyo one nadal krwawiły i to bardzo intensywnie.
-A ty z kolei żałosna z tym swoim przyklejonym uśmieszkiem.- Takie osoby przeważnie próbowały tym uśmiechem zaczarować jakoś swoją szarą rzeczywistość. Łudzili się, że to pomoże im w życiu. On znał ten patent aż za dobrze. Sam go nie raz stosował, aż w końcu po prostu mu się znudziło, ale i zrozumiał, że oszukiwał tylko samego siebie. Po przez uśmiech nic się nie zmieniło. Cały czas otaczała go ta smutna rzeczywistość z którą po prostu musiał podać sobie rękę, ale nigdy nie był w stanie jej zaakceptować, i może to był główny jego problem?
Zmierzył tylko zimnym spojrzeniem chłopaka który właśnie się oddalał, a po chwilce powrócił spojrzeniem na dziewczynę którą przed chwilą nazwał "gówniarą". Oczywiście nie miał najmniejszego zamiaru wycofywać swojego słowa, bo przez tą krótką chwilę nic się nie zmieniło. Kyo nigdy nie lubił rozmów w cztery oczy. Wiedział, że rozmówca mógł wtedy zadać każde pytanie, a i mu będzie naprawdę ciężko się wymigać od odpowiedzi. Chociaż z puchona to przebiegła bestia i na pewno by sobie poradził. Bał się po prostu samego pytania. Ludzie myśleli, że to tylko krótkie zdanie z pytajnikiem na końcu. Nie domyślali się, że właśnie tych pytajników ludzie boją się najbardziej. Najpewniej dlatego, że potrafiły rozharatać dopiero co zabliźnione rany, chociaż w wypadku Kyo one nadal krwawiły i to bardzo intensywnie.
-A ty z kolei żałosna z tym swoim przyklejonym uśmieszkiem.- Takie osoby przeważnie próbowały tym uśmiechem zaczarować jakoś swoją szarą rzeczywistość. Łudzili się, że to pomoże im w życiu. On znał ten patent aż za dobrze. Sam go nie raz stosował, aż w końcu po prostu mu się znudziło, ale i zrozumiał, że oszukiwał tylko samego siebie. Po przez uśmiech nic się nie zmieniło. Cały czas otaczała go ta smutna rzeczywistość z którą po prostu musiał podać sobie rękę, ale nigdy nie był w stanie jej zaakceptować, i może to był główny jego problem?
- Kim Miracle
Re: Błonia
Wto Lis 04, 2014 10:17 pm
Spojrzała na Sahira i uśmiechnęła sie do niego szczerze. Po lubiła go, ale nie wiedziała o nim nic, mimo to fajnie się z nim rozmawiało, więc to jej nie przeszkadzało.
- Do zobaczenia. - doprowadziła chłopaka wzrokiem, a potem spojrzała na Kyo.
Zaśmiała się z jego słów i oparła głowę o oparcie ławki. Nie interesowało ją jego zdanie na temat jej uśmiechu. Jeśli chciała to się uśmiechała. Ona w ten sposób sobie radziła z problemami. Nie chciała być smutna, bo ludzie nie chcą widzieć smutku. Musieliby wtedy zapytać, czy wszystko w porządku, a to ich zbyt wiele kosztuje.
- Przynajmniej mam spokój, ludzie o nic się nie czepiają - spojrzała na szare niebo. Z ust zszedł uśmiech. Zakryła oczy powiekami.
- Ten uśmiech nie jest przyklejony - szepnęła.- Ten uśmiech jest częścią mnie.
Uniosła głowę i znowu spojrzała na niego. Też był żałosny. Każdy człowiek jest w takim razie żałosny, bo każdy inaczej radzi sobie z problemami, jedni udają, że ich nie mają, drudzy - pokazują je innym i proszą o pomoc, trzeci ukrywają kontakt z innymi, a czwarci poddają się wpadając tym samyn w depresję. To jest też żałosne. Kyo też jest żałosny.
- Do zobaczenia. - doprowadziła chłopaka wzrokiem, a potem spojrzała na Kyo.
Zaśmiała się z jego słów i oparła głowę o oparcie ławki. Nie interesowało ją jego zdanie na temat jej uśmiechu. Jeśli chciała to się uśmiechała. Ona w ten sposób sobie radziła z problemami. Nie chciała być smutna, bo ludzie nie chcą widzieć smutku. Musieliby wtedy zapytać, czy wszystko w porządku, a to ich zbyt wiele kosztuje.
- Przynajmniej mam spokój, ludzie o nic się nie czepiają - spojrzała na szare niebo. Z ust zszedł uśmiech. Zakryła oczy powiekami.
- Ten uśmiech nie jest przyklejony - szepnęła.- Ten uśmiech jest częścią mnie.
Uniosła głowę i znowu spojrzała na niego. Też był żałosny. Każdy człowiek jest w takim razie żałosny, bo każdy inaczej radzi sobie z problemami, jedni udają, że ich nie mają, drudzy - pokazują je innym i proszą o pomoc, trzeci ukrywają kontakt z innymi, a czwarci poddają się wpadając tym samyn w depresję. To jest też żałosne. Kyo też jest żałosny.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach