Go down
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Sro Lip 27, 2016 11:53 pm
Szła za nim bez najmniejszego zawahania. Gdy kazał być ostrożnym, starała się zachować ostrożność. Zresztą starała się to bardzo adekwatne określenie, bo ostrożność nie szła z Pamcią nigdy w parze. Nie kwestionowała tego, gdzie ją ciągnie. Kiedy zbłądzili na trzecim piętrze, nie widziała w tym nic dziwnego. Cóż, zdarza się. Skwitowała to jedynie radosnym uśmiechem. Taki smaczek w podróży, ot co. Może i nie rozumiała do końca pośpiechu chłopca, niemniej nie przeszkadzało jej to w żadnym stopniu. Kolejny dodatek. Niespodzianka. Tajemniczość. Idealnie!
Na barana.
Na barana – właśnie ten magiczny zwrot padł z ust Gryfona. Pamela aż podskoczyła w miejscu i zaklaskała. Wydawało jej się to takie kochane z jego strony. Zamierzała to skomentować, ale wpierw sprawnie wskoczyła na jego plecy. Chciała zamachać nogami, lecz pohamowała się, bo jeszcze by go kopnęła.
Ups.
Może jednak zamachała. Jedynie tak lekko. Nie mogła się powstrzymać.
- Ku nowej przygodzie! - wykrzyknęła z entuzjazmem.
Wręcz zarządziła.
Bertram miał rację, Pam była niezwykle szczęśliwa w tym momencie. Może i chciałaby się kłócić, że na nogach byłoby szybciej... ale na barana było zbyt wygodnie i zbyt  fajniście. Tak, takie słowo znajdowało się w jej słowniku i to gdzieś na szczycie listy, wśród najbardziej przydatnych słów.
Co poza tym? Jakby chcąc mu okazać swą sympatię i aprobatę dla jego pomysłu, pogłaskała go po włoskach.
- Uwielbiam cię, wiesz? Jesteś uroczy – powiedziała z dziecinną niewinnością.
Tak też myślała. O ile kochała wszystkich dookoła, to przecież nie każdy próbował nosić ją na barana i zabierać na nocne wyprawy. Bercik stanowczo zapunktował w skali przyjaźni. Naturalnie nadal nietoperki ogrywały go swą słodyczą i niesamowitością, jednak znacznie podskoczył w rankingu!
Na pewno by się ucieszył z tego podsumowania...
Na pewno!

Ostatecznie dotarli na miejsce.
Koniec wiatru we włosach, koniec bycia ponad wszystkimi... poczucie wielkości zniknęło, kiedy znowu stanęła na ziemi...
Lecz było okej.
Okej.
Właśnie, tylko okej.
Po czym w końcu zerknęła na roztaczający się przed nimi widok.
Wow.
Był piękny. Brakowało jej słów. W jej oczach pojawił się zachwyt.
Definitywnie lepiej niż okej.
Jezioro, zdające ciągnąć się w nieskończoność, w siną dal, do innych magicznych krain, aktualnie odbijało ostatnie promienie słońca, będąc zabarwione ciepłymi barwami spływającymi prosto z nieba. Kompozycję zamykały wielkie góry, które świadczyły o tym, jak ogromną potęgą jest to, co nas otacza. Mogły przytłaczać, ale w tej zapierającej dech w piersiach scenerii sprawiały jedynie, że serce człowieka miękło jeszcze bardziej i napełniało się uczuciem. Czymś pozytywnym, czymś radosnym, czymś nie do opisania. Te drzewa, te rośliny, ta atmosfera. Wszystko było wspaniałe!
- Nie odwrócę – zapewniła gorliwie.
Jednak odezwała się dopiero po dłuższej chwili. Minęły sekundy, minuty, godziny? Nie wiedziała. Warto było tu przyjść. Nawet ona to doceniała.
- Chciałabym, by wszyscy mogli to teraz zobaczyć i poczuć się tak szczęśliwi!
Cała Pam.
Kolejną jej myślą było to, że coś by zjadła, bo zgłodniała od tej całej wzniosłości.
Najlepiej coś słodkiego.
Czemu nic ze sobą nie zabrała? Była taka głupia... Ale nie, nie.
Nagle potrząsnęła głową (otrzepała się?) i nadal przyglądała się krajobrazowi. Powinna się cieszyć z tego, co ma, a nie narzekać. Dostrzeganie pozytywnych stron.
O.
I znowu.
Szczery uśmiech i pełne szczęście.
To naprawdę nie takie trudne.
Bertram Smith
Gryffindor
Bertram Smith

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Sro Lip 27, 2016 11:54 pm
Ucieszył się bardzo, kiedy nazwała go uroczym. Na jego ustach tańczył uśmiech, choćby nie wiadomo co się stało, postanowił, że w tym magicznym miejscu, humor go nigdy nie opuści. Położył plecak na kępce trawy. Zerknął w stronę swej młodszej koleżanki. Wyglądała cudnie, a krajobraz w okół niej aż dech zapierał. Są sprawy ważne i ważniejsze. Skarcił siebie w myślach. Rozpiął plecak, z którego wyjął, uprzednio zwinięty koc. Wolał co jakiś czas pilnować, czy Pam się nie odwraca. Jednak widoki skutecznie ją uciszyły i zafascynowały do tego stopnia, że usłyszany szmer za sobą, mogła pomyśleć, że to wiatr. Ułożył koc na trawie, w pobliżu i zaczął go rozwijać, po dwóch szybkich ruchach był rozłożony. Przestawił plecak z trawy na kocyk, wyjął pudełko ciastek, które ustawił na derce. Usłyszał również to, jak mówiła, że pragnęłaby takiego widoku dla każdego, by mógł poczuć jak to jest obserwować piękno. Przemilczał to, nie chcąc zakłócić jej kontemplacji. Z plecaka wyciągnął dwa pudełka czekoladowych żab, jedno dla niego, drugie z zamiarem wręczenia dziewczynie. Podszedł do niej, dech mu w piersiach zaparło. Widok, który się przed nim roztaczał był magiczny. Słońce już prawie usnęło, zostawiając niewielką poświatę nad horyzontem. Na niebie coraz jaśniej zaczynał świecić księżyc. Magiczna noc, coś niesamowitego. Objął dziewczynę w pasie i złożył całus na jej lokowanej główce.
- Proszę, to dla Ciebie. - wręczył jej pudełko z czekoladową żabą.
Kontemplował to co widział, miał niewyobrażalne szczęście, że trafił tak wspaniale. Nawet będąc czarodziejem, cuda jakie tworzy natura potrafią zachwycić nie jedną osobę.
- A wracając do tego, że chciałabyś by każdy się tak poczuł, to zawsze możesz tu kogoś przyprowadzić. Pamiętaj o bezchmurnej nocy i najlepiej w ciepłych miesiącach - przerwał na chwilę. - A teraz chodź, usiądziemy sobie, popatrzymy na gwiazdy i zjemy ciasteczka. - wskazał na niebo, a później na koc i ciastka.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Sro Lip 27, 2016 11:55 pm
Nie sądziła, że chłopak za nią coś knuje, nie słyszała też, jak krzątał się z tyłu. Gdy podszedł z powrotem do niej, była lekko zaskoczona. Objęta w pasie, oparła się o Gryfona. Uśmiech na jej twarzy poszerzył się.
- Oooo... dla mnie? - Zerknęła na ten niecodzienny podarunek. Jedzenie! - Czekoladowa żaba! - wykrzyknęła uradowana. Tak, to był bardzo dobry prezent. Zwłaszcza że była głodna. - Dziękuję!
Kiedy on kontemplował nad swym niewyobrażalnym szczęściem, ona nie potrafiła oderwać swych zachwyconych oczu od ładnie opakowanego kawałka czekolady, który przed chwilą otrzymała. To było to. Właśnie to dawało najwyższą radość. Na dodatek skutecznie odwracało jej uwagę od widoków i czegokolwiek innego.
- Mhmm... - mruknęła, wyrywając się z zamyślenia. No, tak. Sprawy ważne i ważniejsze. - Jasne! Na pewno będę pamiętać i kogoś tu przyprowadzę! Innym na pewno się tutaj spodoba! - Normalnie już widziała te wycieczki... Odsunęła się od niego, by spojrzeć za siebie w miejsce, które wskazywał. - Kocyk! - Te emocje. Tyle emocji... Tyle emocji co gwiazd na niebie. I tyle uczuć co księżyców... a nie, to chyba nie tak szło. Ciekawe ile planet ma księżyce?
Zresztą nieważne. Ruszyła w stronę rozłożonego materiału. Zadowolona. Położyła się na plecach z rękami pod głową i spojrzała w gwiazdy. Aż przypominała jej się astronomia... na której zwykle spała.
Zmrużyła oczy, które w końcu przymknęła.
I niedługo potem szybko otworzyła!
Nie ma spania!
Podniosła się gwałtownie do siadu. Lepiej skupić się na ciastkach.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Czw Lip 28, 2016 5:39 pm
Słońce coraz mocniej chyliło się ku zachodowi a na niebie pojawiały pierwsze gwiazdy, oczarowując młodych gryfonów swoim subtelnym blaskiem. Zmierzch jednak nie był porą ludzi. Zmierzch był porą krwiopijców, a wasza dwójka nie zdawała sobie nawet sprawy ze swojego wielkiego szczęścia. Główny nietoperz tego zamku był aktualnie daleko, być może nie zdając sobie nawet sprawy z Waszego istnienia, nie oznaczało to jednak, że nie znajdujecie się w zasięgu innych stworzonek... I nie, nie mówię tu o komarach.
Nietoperze wyruszyły na żer.
Oczywiście nie polowały na Was. Nawet im to do głów nie wpadło! Tak się niestety złożyło, że kiedy Pamela postanowiła tak nagle zmienić pozycję, jeden z nich wpadł na nią, a konkretniej w jej poskręcane włosy. Utknął tam - biedaczek - na dobre, a jego skrzydlaci towarzysze otoczyli Was kręgiem, skrzeczącym odgłosem nawołując swojego przyjaciela.

Bertram Smith
Gryffindor
Bertram Smith

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Pią Lip 29, 2016 5:02 pm
Był szczęśliwy, że udało mu się sprawić, by w tych kochanych oczkach pojawiło się jeszcze więcej szczęścia, a myślał, że to po prostu awykonalne. Sam zjadł swoją czekoladową żabę, była całkiem smaczna.
Na niebie było coraz więcej gwiazd, kolejne konstelacje zaświecały się w czystej harmonii. Było spokojnie, do pewnego czasu. Gdy Pam chciała się położyć nadleciały nietoperze, jeden biedaczek trafił prosto w jej rozczochraną główkę. W okół pary Gryfonów zebrała się chmara braci tego nieszczęśnika. Bert początkowo nie wiedział co zrobić. Hmm, chyba trzeba go wyplątać.
- Lubisz nietoperze Pam? Właśnie jeden zaplątał Ci się we włosach, co z nim zrobimy? - spójrz w górę. - Tu jeszcze więcej nietoperzy, ciekawe. - zdziwił się skąd ich tyle.
Niebo pokryło się już na prawdę licznymi gwiazdami, mieli wyjątkowe szczęście tej nocy, na niebie nie było ani jednej chmurki. Zza drzew można było dostrzec poświatę innego ciała niebieskiego, księżyca, który świecił dość jasno.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Pią Lip 29, 2016 11:11 pm
- AAAAAAAAAAAAAAAA!
Nie wiedziała, co się działo. Coś dziwnego szarpało ją za głowę. Bolało.
Dopiero po chwili dotarło do niej, co widzi.
Nietoperki!
Ucieszyła się niezmiernie, niemniej zaraz zorientowała się, że jeden siedzi jej we włosach. Jasne, często jej się coś tam zaplątywało, ale żeby żywe stworzenie?!
- Oczywiście, że lubię! Ale żaden nie powinien być w moich włosach – odpowiedziała energicznie. Rozejrzała się i zobaczyła, że dookoła nich zebrała się ich cała chmara. - Jakie one cudowne! Najwspanialsze stworze... AU.
No tak, nietoperz chciał wydostać się na wolność, logiczne. Nawet dla niej. Skoro było mu niewygodnie, trzeba było pomóc. W innym wypadku nie oponowałaby i posłusznie została jego gniazdem.
Podniosła rączki i pomacała się po głowie.
Ok. Czuje skrzydła i aaaa... to jest mokre.
Uroczo.
Zaczęła wyplątywać bardzo delikatnie nietoperka.
Umierała ze szczęścia.
Umierała z rozkoszy.
A jednak żyła nadal.
To się nazywa sukces.
Vilia Edwards
Oczekujący
Vilia Edwards

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Sob Lip 30, 2016 9:07 am
Czy to ptak?
Czy to samolot?
A może miotła?
Nie! To Vivi!

Choć bynajmniej nie leciała, a twardo stąpała po ziemi. Ale nie to było ważne!
O nie, nie.
Ważne było to, co Vivi dostrzegła w oddali, a mianowicie... stadko nietoperzy!

I jakieś dwa ludzkie punkciki, ale kto by się przejmował takimi szczegółami... Przecież to było oczywiste, że jeśli ma do wyboru ludzi i jakieś zwierzątka, to wybierze zwierzątka. Chociaż pewnie z powodów, które w tym wypadku niektórym mogłyby się nie spodobać.
Chociaż chyba nie spodobałyby się innym w żadnym wypadku.
No cóż...

Ślizgonka ruszyła w stronę swoich ofiar truchcikiem, już ciesząc się w duchu na zabawę, jaka miała ją czekać. No bo kurcze...
Nie miała jeszcze okazji robić sekcji nietoperzowi!

Dopiero będąc bliżej nieco zwolniła, a wręcz zaczęła się skradać. Dla Bertrama i Pameli mogło to wyglądać komicznie, bo Vivi niczym przyczajony kot starała się nie rzucać w oczy nietoperzom, a istoty ludzkie po prostu ignorowała.
Kiedy była już dość blisko, potrząsnęła kuperkiem na boki, a potem rzuciła się w górę, w stronę najbliższego nietoperza, próbując go pochwycić.

- Haijaaaa!

Chyba zapomniała, że powinna być cicho.
No ale było już za późno...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Sob Lip 30, 2016 9:49 am
W czasie gdy Bertram sprawnie ocenił sytuację, przy okazji uznając ją chyba jako średnio wartą jego zaangażowania, Pamela przystąpiła do akcji. Dla postronnego obserwatora od razu stałoby się jasne, że panienka Winston ma doświadczenie z nietoperzami. Działała naprawdę delikatnie, zwierzątko w jej włosach było niestety przerażone, a wyplątując je na ślepo pociągnęła w końcu nie to pasmo włosów co trzeba... Pisk jego braci przybrał na sile, a Alfred - co to w końcu za głupi przesąd, że nietoperze nie nadają sobie nawzajem imion? - zatopił swoje małe kiełki w jej wskazującym palcu. Tylko na chwilę, zaraz też zaczął szarpać się mocniej. W tym samym czasie Vivi postanowiła w końcu zdradzić się ze swoją obecnością i tu pozostanie zagadką czy zwierzęta wcześniej jej nie zauważyły czy zwyczajnie nie były zainteresowane ślizgonką. Teraz jednak ściągnęła na siebie ich uwagę... Benio, którego usiłowała złapać uciekł gdzieś do góry, a ojciec Benia - Zygfryd, nietoperz naprawdę potężny - szybko ruszył w kierunku jej twarzy.


Pamela: - 4PŻ za ugryzienie i ogólny dyskomfort. Rana na palcu nie jest głęboka, istnieje jednak ryzyko zakażenia jeśli później odpowiednio się nią nie zajmiesz.
Bertram Smith
Gryffindor
Bertram Smith

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Sob Lip 30, 2016 9:29 pm
Widząc, że nietoperz ugryzł Pam w palca, włączył mu się tryb opiekuńczy, odczuł wrażenie, że był odpowiedzialny za tą małą żądną przygód Gryfonkę.
-Wszystko w porządku? Jak wrócimy to pójdziesz do skrzydła szpitalnego, pani Pomfrey powinna Ci to odkazić - spytał się jej. - Mam wrażenie, że ktoś oprócz nas i nietoperzy jest w pobliżu.
Po tym jak wymówił te słowa, zobaczył kształt, który rzucił się do góry. Stadko nietoperzy rozproszyło się, jeden akurat leciał w stronę, z której nadeszło stworzenie. Po wydanym odgłosie stwierdził, że to może być człowiek, gdyż artykułowaną mową posługują się tylko ludzie, ewentualnie papugi, lecz kreatura była za duża jak na papugę. Namacał dłonią różdżkę, wyciągnął ją. Podniósł się, rozejrzał i wycelował w istotę, która się właśnie pojawiła.
-Wyłaź, widzę Cię. - trzymał swój magiczny patyk, tak aby móc go w razie potrzeby użyć.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Nie Lip 31, 2016 12:48 am
Alfred ją ugryzł!
Alfred... może znał Bruce'a...
Imiona się zgadzały.
Niestety Pam o tym nie wiedziała, a na pewno by się ucieszyła.
Poczuła naturalnie ból, ale nie przejęła się tym. Priorytety. Była wyjątkowa. Ten nietoperz ją wybrał. Może niedługo nauczy zmieniać się w nietoperze?! Będzie jak wampir!
Była jeszcze jedna przyczyna tego, że nawet nie spojrzała na tę niewielką ilość krwi. Mianowicie taka, że często miewała różne przygody i małe otarcia czy ugryzienia to nie było nic wielkiego. Szkoda tylko, że czasami za bardzo je bagatelizowała... niemniej zazwyczaj ktoś dopilnowywał, by choć trochę o siebie zadbała.
Nie zastanawiając się jednak na tym, chciała znów wrócić do wyplątywania nietoperza... kiedy zauważyła Vivi! Wyglądała śmiesznie, tak się skradając, a przecież późny wieczór, z racji bezchmurnego nieba, był dość jasny. Pamela pomachała jej energicznie, wręcz zapominając już o małej rance, która przypominała o sobie jedynie lekkim, aczkolwiek nieprzyjemnym pieczeniem.
- Hej, Vivi! - wydarła się radośnie. - Mam nietoperza na włosach! I jeden mnie ugryzł! Czaisz?! Tak, właśnie! Nietoperze są super, kocham je! - Taka była prawda. Ostatecznie nie bez powodu była w posiadaniu zwierzaka z tego gatunku. - A, no i jak chcesz je przytulić, to delikatniej! - dodała żywo, wręcz rozpływając się z zachwytu. Bo właśnie tak zinterpretowała zachowanie Ślizgonki. Nie posądzając jej o złe zamiary, z góry założyła, że ta również jest ich fanką i stara się któregoś zabawić czy też dopieścić. Jak to miło z jej strony.
Gryfonka, tak tym wszystkim zaaferowana, zupełnie zignorowała Bertrama. Była w końcu człowiekiem akcji! Kontrastowało to z jego spokojem i brakiem zaangażowania. Lecz po chwili zerknęła na niego. Nie wiedząc czemu, wyciągnął swą różdżkę i celował nią w Vivi. Źle się czuł? Możliwe...
- Ej, ej...
Chciała już coś powiedzieć zaskoczona, jednak ponownie dał o sobie znać biedny nietoperz, nadal uwięziony w jej włosach. Jej zaplanowane przemówienie, przerwał więc kolejny okrzyk bólu. Dlatego też odcinając się od wszystkiego dookoła, wróciła do wyswobadzania go. Z podejrzaną, jak na nią, cierpliwością. Ale w tym momencie to umęczone stworzenie było najważniejsze. Na dodatek jasnym było, a przynajmniej jasnym dla niej, że gdy go uwolni, reszta jego braci także odzyska opanowanie i razem będą mogli z powrotem lecieć do swego miejsca przeznaczenia. Gdziekolwiek by to nie było.
Alfred był jedynym, co obecnie zajmowało jej uwagę.
Vilia Edwards
Oczekujący
Vilia Edwards

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Nie Lip 31, 2016 1:26 pm
Ooo! Waleczne!
Ooooooo! Jaki duży!
Oooooooooo!

Vivi skakałaby pewnie z radości, gdyby nie to, że - po pierwsze - właśnie leciał na nią nadopiekuńczy tatuś i - po drugie - od strony wcześniej zignorowanych ludzkich jednostek usłyszała nawoływanie. Nawet jakieś takie znajome.
A, Pam. To wiele wyjaśnia.
Tylko tyle zdążyła zanotować w swoim ślizgońskim móżdżku, bo była zbyt zajęta Zygfrydem. Leciał na nią, a dokładniej mówiąc na jej twarz. Ciekawe czego chciał? Może się przytulić? To chyba to. Tak, na pewno. Albo po prostu był stary i wolał eutanazję swoją, niż swojego dziecka.
Swoją drogą miał fantastyczne imię.
Gdyby Vivi je znała, to na pewno by je doceniła!
Na bank.
A, właśnie, bank... Ciekawe jak się miało ich stypendium.
Aaaa! Nietoperz!

Ślizgonka wyciągnęła ręce przed siebie, próbując pochwycić stworzonko. Bardzo się starała, choć - niestety! - jej uwaga została rozproszona przez Bertrama. Dziewczyna rozejrzała się gwałtownie, zupełnie zapominając o nietoperzach.

- Gdzie?! Gdzie ktoś jest?!

Ale nikogo nie widziała.
A przecież było jasno, bo nie było chmur i księżyc wszystko rozjaśniał.
To jak? Miał przewidzenia czy co?

Aaa! Nietoperz!
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Nie Lip 31, 2016 6:41 pm
Pamela wciąż pozostawiona była samej sobie i -mimo najszczerszych chęci - bezradna. Zwierzątko utknęło w kręconych włosach na dobre, każdym swoim szarpnięciem unieruchomiając się jeszcze bardziej i coraz mocniej szarpiąc włosy gryfonki. Drobniutkie, umęczone serduszko waliło bardzo szybko a Alfred powoli opadał z sił. W końcu skrzeknął naprawdę przenikliwie, a jego skrzydlata rodzina poszła jego śladem... Tak głośno nie było na błoniach od kwietnia.
Lecący na Vivi Zygfryd zatrzymał się tuż przed jej twarzą, szczerząc kły i prychając. Jednocześnie kreślił skrzydłem w powietrzu jakieś niezrozumiałe symbole. Niezrozumiałe przynajmniej dla zebranych tu ludzi, Benio bowiem doskonale wiedział o co chodzi. Kiedy Zygfryd - wciąż prychając i ewidentnie nie zgadzając się na eutanazję - chwycił Vivi za kołnierz i zaczął ciągnąć ją w stronę Pameli i Alfreda, najmłodszy z nietoperzy zatrzymał się nad głową Bertrama i... popuścił.




Pamela: - 2PŻ, pamiętaj o odejmowaniu ich z profilu.

Bertram: Rzucasz jedną kością.
Kości 1 i 2 - Benio trafił Cię w głowę
Kości 3 i 4 - Benio trafił Cię w ubranie
Kości 5 i 6 - Zdołałeś umknąć Beniowi
Bertram Smith
Gryffindor
Bertram Smith

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Nie Lip 31, 2016 7:24 pm
Zaczynał być mocno skołowany. Nagle Pam zaczęła gadać do ślizgonki, która miała na imię Vivi. Bert trochę się uspokoił, lecz nadal miał wycelowaną w nią różdżkę. Najpierw zwrócił się do swojej towarzyszki.
- Może Ci pomóc? Dasz radę sama go wyplątać? - zapytał się jej.
Jego wzrok powędrował teraz na dziewczynę z domu węża.
- Może łaskawie powiesz co tu robisz? Skąd się tu wzięłaś? - ton Gryfona był szorstki, pozbawiony jakichkolwiek uczuć.
Po chwili poczuł jak coś kapnęło mu na głowę.
No po prostu świetnie, nietoperz nasrał mi na łeb.
Ta noc z ciekawej i przyjemnej zaczęła robić się dziwna, sam nie miał pomysłu dlaczego.
Trzymając ślizgonkę na celowniku, podszedł do pobliskiego krzaka, urwała kilka listków i starł kupę ze swojej czupryny. Nie wiedział czy był on może trujący czy nie. Ważne, że był czysty. Czekał również na reakcję Vivi, zastanawiał się co ją przywiodło w te miejsce.


Ostatnio zmieniony przez Bertram Smith dnia Nie Lip 31, 2016 7:52 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Nie Lip 31, 2016 7:24 pm
The member 'Bertram Smith' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Błonia           - Page 13 Dice-icon
Result : 2
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Pon Sie 01, 2016 2:23 am
Pamela była pochłonięta swymi staraniami uwolnienia zwierzaka, więc nie zauważyła tego wszystkiego. Nie zauważyła Vivi, która w końcu się nimi zainteresowała. Nie zauważyła Bertrama, który oberwał śmierdzącym pociskiem po głowie... co może ostudzi nieco jego zapał. Nie zauważyła kompletnie nic. Jedynie bezradnie rozłożyła ręce, słysząc ten przejmujący dźwięk, wydawany przez stado nietoperzy. Łamało jej to serce. Naprawdę. Pozwoliłaby zamieszkać nietoperzowi w swoich włosach, ale on wyraźnie tego nie chciał i właśnie opadał z sił.
Co zrobić... co zrobić...
Czuła się taka bezradna. Jej oczy były coraz bardziej szkliste. To właśnie najgorsze uczucie, kiedy niewinne istoty muszą cierpieć. Pragnęła jakoś pomóc i je wyzwolić. Wiedziała, że najważniejszy jest teraz biedny Alfred w jej włosach. Może powinna pozbyć się włosów? Gdyby tylko znała właściwe zaklęcie, zapewne bez wahania by go użyła. Lecz nie znała, musiała radzić sobie bez czarów. Była mugolakiem, to nie mogło być takie trudne! No tak... Nie trzeba było tego nawet wspominać. Zaraz wpadła na bardzo głupi pomysł...
Przecież cały czas byli nad jeziorem.
Jasne, musiała zejść ze wzniesienia i to z nietoperzem na głowie...
Bertram był zajęty...
Vivi to samo...
Mogło się udać.
Podniosła się, starając się jak najmniej ruszać głową. Skierowała się w odpowiednią stronę, po czym szybko i sprawnie odeszła w kierunku obranego przez siebie celu.
Miała nadzieję zanurzyć się (kogo obchodzi możliwość przeziębienia... poza tym było ciepło!) i swoje włosy. Te powinny się w takim przypadku trochę rozplątać, co stworzy nietoperzowi łatwiejszą drogę wyjścia. Było pewne ryzyko... Nietoperze pływały, niemniej nie nurkowały. Musiała być bardzo delikatna.
Aczkolwiek nie mogła stać bezczynnie.
Woda.
Tak, woda była odpowiedzią.
Była tego równie pewna jak tego, że ten nietoperz w innych okolicznościach by ją polubił.
A miała trochę tej wiary w siebie, więc ruszyła na spotkanie z jeziorkiem. Jej nowy towarzysz, Alfred, chcąc nie chcąc, musiał robić za jej eskortę.
Tylko jak zareaguje na brak rąk gmerających we włosach i nagłe przemieszczanie?
Oto było pytanie za sto punktów...
Najlepiej dla Gryffindoru.
Sponsored content

Błonia           - Page 13 Empty Re: Błonia

Powrót do góry
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach