Strona 2 z 18 • 1, 2, 3 ... 10 ... 18
- Rose Madder
Re: Błonia
Wto Lut 04, 2014 6:37 am
Razem na zajęcia...? Rose próbowała odszukać w pamięci obraz wspólnej lekcji... ale nie mogła. Nie mogła skojarzyć chłopaka. No trudno, przecież to żaden problem. Uśmiechnęła się bezradnie, tłumacząc, że go nie kojarzy, ale mimo to, chętnie pozna. Podała mu dłoń i potwierdziła fakt, że nazywa się Rosie. Mróz zaczynał jej powoli doskwierać, bo kiedy Madder podała dłoń Puchonowi, przeszedł ją dreszczyk spowodowany falą ciepła, płynącego z jego dłoni. To uczucie było przyjemne i miała ochotę nie puszczać tej ciepłej dłoni, ale w końcu to uczyniła po krótkiej chwili. Zrobiło jej się trochę głupio.
- Masz takie ciepłe dłonie, że brak chęci by je puścić! - tłumaczyła, odrobinę śmiejąc się przy tym.
(Mike, dłuższe posty, pls xD chociaż odrobinkę!)
- Masz takie ciepłe dłonie, że brak chęci by je puścić! - tłumaczyła, odrobinę śmiejąc się przy tym.
(Mike, dłuższe posty, pls xD chociaż odrobinkę!)
- Mike Jerkins
Re: Błonia
Czw Lut 06, 2014 8:12 pm
♠ Autor:
Nie umiem pisać zbyt długich wypowiedzi. Musisz mi to wybaczyć. xD
~`~
-Za to Ty wręcz przeciwnie. Masz zimne jak lody.- skomentował z uśmiechem ściągając rękawiczki.-Masz, załóż, bo jeszcze odmrozisz sobie palce.-powiedział podając jej ciepłe bawełniane rękawice.
Nie umiem pisać zbyt długich wypowiedzi. Musisz mi to wybaczyć. xD
~`~
-Za to Ty wręcz przeciwnie. Masz zimne jak lody.- skomentował z uśmiechem ściągając rękawiczki.-Masz, załóż, bo jeszcze odmrozisz sobie palce.-powiedział podając jej ciepłe bawełniane rękawice.
- Rose Madder
Re: Błonia
Pią Lut 07, 2014 6:53 am
Z przebaczeniem będzie ciężko!
Na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech, który skierowany był do chłopaka. To bardzo miły gest, pomyślała i założyła jego rękawiczki. Rozglądała się dookoła, przez co weszła w sporą zaspę, a fakt, że była średniego wzrostu, spowodował, że śnieg sięgał jej po kolana. Wybuchnęła śmiechem, czując się jak krasnoludek. Podniosła śnieg, który słabo się lepił. Ogromna śnieżka poleciała w stronę chłopaka, prawie go trafiając w twarz. Dookoła nikogo nie było, czyżby było aż tak zimno? Rose tego nie czuła.
Na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech, który skierowany był do chłopaka. To bardzo miły gest, pomyślała i założyła jego rękawiczki. Rozglądała się dookoła, przez co weszła w sporą zaspę, a fakt, że była średniego wzrostu, spowodował, że śnieg sięgał jej po kolana. Wybuchnęła śmiechem, czując się jak krasnoludek. Podniosła śnieg, który słabo się lepił. Ogromna śnieżka poleciała w stronę chłopaka, prawie go trafiając w twarz. Dookoła nikogo nie było, czyżby było aż tak zimno? Rose tego nie czuła.
- Mike Jerkins
Re: Błonia
Sob Lut 08, 2014 7:59 pm
♠ Autor:
No weź, nie bądź taka! xD
~`~
-Ejże!-roześmiał się kiedy oberwał w twarz śniegową pigułą, po czym schylił się, nabrał garść sypkiego śniegu w dłonie i rzucił w nią, parskając śmiechem, rozbawiony.
No weź, nie bądź taka! xD
~`~
-Ejże!-roześmiał się kiedy oberwał w twarz śniegową pigułą, po czym schylił się, nabrał garść sypkiego śniegu w dłonie i rzucił w nią, parskając śmiechem, rozbawiony.
- Rose Madder
Re: Błonia
Pon Lut 10, 2014 6:50 am
Prawie ją trafił, jednak refleks Rose pozwolił jej na uniknięcie śnieżki. Zgrabnie się pochyliła, kiedy owa śnieżka, przeleciała w miejscu, gdzie chwilę wcześniej była jej głowa. Posłała chłopakowi zawadiacki uśmiech, który wręcz prowokował do rzucenia jej w zaspę śniegu. Oby nawet o tym nie pomyślał!
- Co Ty tu tak właściwie robisz? Jest zimno i nie ma nikogo na zewnątrz. - stwierdziła, oceniając sytuację dookoła. Faktycznie. Było cicho, a jedyny dźwięk, który w tej chwili można było usłyszeć, to szum wiatru, który powodował, że sypki śnieg wzbijał się w górę i leciał prosto w ich oczy.
- Co Ty tu tak właściwie robisz? Jest zimno i nie ma nikogo na zewnątrz. - stwierdziła, oceniając sytuację dookoła. Faktycznie. Było cicho, a jedyny dźwięk, który w tej chwili można było usłyszeć, to szum wiatru, który powodował, że sypki śnieg wzbijał się w górę i leciał prosto w ich oczy.
- Mike Jerkins
Re: Błonia
Pon Lut 10, 2014 8:11 pm
-Masz niezły refleks.-skomentował z uśmiechem, kiedy dziewczyna zrobiła zwinny unik przed lecącą w jej stronę śnieżką.-A tak wyszedłem trochę się przewietrzyć po zajęciach. Miałem dziś dwa trudne sprawdziany, toteż uznałem, że trochę świeżego powietrza dobrze mi zrobi.-wyjaśnił z uśmiechem wycierając mokre, zmarznięte dłonie w kurtkę, po czym wsadził je do kieszeni.-No, a Ciebie co tu sprowadza w tak mroźny dzień?-spytał z zaciekawieniem.
- Mistrz Gry
Re: Błonia
Sob Lut 15, 2014 3:26 pm
Zakończenie sesji pomiędzy Amber a Dorcas z powodu zwlekania z postami.
[z/t dla Dorcas i Amber]
[z/t dla Dorcas i Amber]
- Rose Madder
Re: Błonia
Sob Lut 15, 2014 9:03 pm
Wzruszyła ramionami. W sumie nic ważnego jej tutaj nie sprowadziło. Czuła potrzebę wyjścia na zewnątrz, więc to uczyniła. Nic bardziej logicznego.
- Miałam ochotę na spacer... - odparła. Nie dodała, że miała ochotę spędzić ten czas samotnie. Uznała to za zbyt niegrzeczne. Po za tym, zmieniła zdanie. Można powiedzieć, że towarzystwo Puchona całkiem poprawiło jej humor.
(proszę, ślicznie proszę, nieco dłuższe, bo ja już naprawdę nie wiem jak mam wydłużyć post:< )
- Miałam ochotę na spacer... - odparła. Nie dodała, że miała ochotę spędzić ten czas samotnie. Uznała to za zbyt niegrzeczne. Po za tym, zmieniła zdanie. Można powiedzieć, że towarzystwo Puchona całkiem poprawiło jej humor.
(proszę, ślicznie proszę, nieco dłuższe, bo ja już naprawdę nie wiem jak mam wydłużyć post:< )
- Mike Jerkins
Re: Błonia
Pon Lut 17, 2014 8:44 pm
♠ Autor:
Ale ja naprawde nie wiem co pisać mam. xD
~`~
-To tak samo jak ja.-uśmiechnął się.-To może przejdziemy się nad jezioro?-zaproponowal.
Ale ja naprawde nie wiem co pisać mam. xD
~`~
-To tak samo jak ja.-uśmiechnął się.-To może przejdziemy się nad jezioro?-zaproponowal.
- Mistrz Gry
Re: Błonia
Pią Mar 14, 2014 7:29 pm
Z powodu krótkich postów Mike'a i długiego odstępu czasowego, sesja zostaje zakończona.
[z/t x2]
[z/t x2]
- Lily Evans
Re: Błonia
Czw Kwi 17, 2014 4:49 pm
Rok 1978 trwał w najlepsze i zbliżała się ta nieunikniona data OWUTEMÓW, oraz zakończenia 7 lat edukacji w Hogwarcie. Musiała powoli wybierać, decydować o swojej przyszłości i o tym, co dalej miało ją czekać, oprócz Sami-Wiecie-Kogo i jego rosnącej w siłę armii. Może... może jednak będzie dobrze? Może jakoś wszystko samo się ułoży i ta droga stanie się prosta i w miarę możliwa do przejścia? Ciężko było to stwierdzić, nawet jej, choć przecież od zawsze potrafiła znaleźć jakieś wyjście z każdej sytuacji. Teraz okazało się, że jednak niekoniecznie. Lily westchnęła i ze zdziwieniem odnotowała pojawienie się jej sówki Rose w dormitorium. To było dziwne, jakoś nie spodziewała się od nikogo listu. Zwierzątko zajęło miejsce na jej stoliku i wysunęło nóżkę z listem, czekając aż jego właścicielka go odwiąże. Kiedy rudowłosa zaczęła czytać, Rose uszczypnęła ją przyjaźnie w dłoń i odleciała z powrotem do sowiarnii.
W końcu Lily przeczytała list, zresztą wiadomość była stosunkowo krótka i dziewczyna nie wiedziała, co ma o niej myśleć. Czyżby ktoś stroił z niej żarty? A może to Huncwotom się nudzi? Ciężko było to stwierdzić. Podniosła się więc z łóżka, ubrała płaszcz, czapkę oraz rękawiczki i ruszyła na błonia. Może to było coś ważnego? Nie zaszkodzi zobaczyć, kto był adresatem, a jeśli coś będzie nie tak zawsze może użyć różdżki, nie była przecież bezbronna! Kiedy już znalazła się na błoniach, chłodne powietrze objęło jej ciało i podążało z nią, aż do drzewa przy którym Evans postanowiła poczekać.
Nie wiedzieć czemu pomyślała o Potterze. Czyżby to on chciał się z nią spotkać?
Nie! To przecież niemożliwe!
Skarciła się w duchu, ale zdradziecka iskierka nadziei rozbłysła w jej sercu.
Naprawdę zdradziecka iskierka.
W końcu Lily przeczytała list, zresztą wiadomość była stosunkowo krótka i dziewczyna nie wiedziała, co ma o niej myśleć. Czyżby ktoś stroił z niej żarty? A może to Huncwotom się nudzi? Ciężko było to stwierdzić. Podniosła się więc z łóżka, ubrała płaszcz, czapkę oraz rękawiczki i ruszyła na błonia. Może to było coś ważnego? Nie zaszkodzi zobaczyć, kto był adresatem, a jeśli coś będzie nie tak zawsze może użyć różdżki, nie była przecież bezbronna! Kiedy już znalazła się na błoniach, chłodne powietrze objęło jej ciało i podążało z nią, aż do drzewa przy którym Evans postanowiła poczekać.
Nie wiedzieć czemu pomyślała o Potterze. Czyżby to on chciał się z nią spotkać?
Nie! To przecież niemożliwe!
Skarciła się w duchu, ale zdradziecka iskierka nadziei rozbłysła w jej sercu.
Naprawdę zdradziecka iskierka.
- Severus Snape
Re: Błonia
Czw Kwi 17, 2014 6:13 pm
Wysławszy pomyślnie list, Snape skierował się do dormitorium. Chciał przygotować coś specjalnego dla Lily, ale brakowało mu pomysłów. Brak kreatywności u ślizgona przysparzał mu dodatkowych problemów. Chciał, by Evans czuła się przy nim wyjątkowo, ale jak miał to sprawić? Co takiego powinien jej podarować? Jakiś prezent, może kwiaty? Nie, zbyt banalne. Kwiatki to mógł jej podrzucać parszywy James, a nie Severus. On chciał by poczuła się niezwykła, by czuła się jak rozkwitający kwiat wiosną.
Więc może... jakiś rysunek, albo list? O, napisze jej wiersz chwalący jej urodę. Nie, lepiej! Serenadę. Tak, napisze jej serenadę i ją zaśpiewa... A ona wzruszy się i rzuci w jego ramiona. Tak właśnie będzie.
Sev pacnął się w głowę, jak gdyby to miało pomóc mu wyrzucić tę myśl z głowy. Jego wyobraźnia w jednej sekundzie przybrała gigantyczny rozmiar, tak, że pozbawiła go trzeźwego myślenia. Poza tym, skąd u diabła takie myśli w jego głowie? Nie będzie pisał żadnej serenady i nie zrobi z siebie pośmiewiska. Lily to jego jedyna przyjaciółka, a takim zachowaniem mógłby spieprzyć relację między nimi. Zawstydził się swych myśli, które penetrowały jego umysł. Sevcio już sam nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. W jednej chwili wszystkie uczucia, które w nim tkwiły, prysnęły jak bańka mydlana. Chciał być obojętny, chciał zachowywać się normalnie, jak przyjaciel. Wiedział, że Lily i James mają się ku sobie, więc ślizgon nie miałby najmniejszej szansy w starciu z huncwotem. Skąd więc u niego ta nadzieja? Skąd myśli, że może jednak się uda? W dzieciństwie matka powtarzała mu, że jeśli chce się osiągnąć jakiś cel, to trzeba włożyć wiele sił w pracę nad nim. I właśnie słowa matki spowodowały, że Sev uśmiechnął się pod nosem. Jeżeli ktoś tu ma być spisany na straty, to tylko i wyłącznie Potter. Już on mu to udowodni.
Kiedy spostrzegł, że czas najwyższy pójść na błonia, poderwał się jak oparzony i wybiegł z dormitorium. Nie chciał się spóźnić i denerwować gryfonki zbyt długim czekaniem. Zwolnił tempo, gdy znalazł się na zewnątrz. Nie musiał długo się rozglądać, rudowłosą spostrzegł od razu. Z każdej odległości, nieważne jak wielkiej, rozpoznałby jej włosy. Snape zorientował się, że niczego dla niej nie ma. Tyle się nad tym głowił, a wybrał to banalne rozwiązanie - zatrzymał się i zerwał parę kwiatków, które rosły nieopodal.
- Cześć, Evans. - zagadnął do niej nieśmiało. - Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo. Pewnie nie mnie się spodziewałaś, co? - zaśmiał się, ale jego śmiech był bardziej wymuszony, niż szczery.
Więc może... jakiś rysunek, albo list? O, napisze jej wiersz chwalący jej urodę. Nie, lepiej! Serenadę. Tak, napisze jej serenadę i ją zaśpiewa... A ona wzruszy się i rzuci w jego ramiona. Tak właśnie będzie.
Sev pacnął się w głowę, jak gdyby to miało pomóc mu wyrzucić tę myśl z głowy. Jego wyobraźnia w jednej sekundzie przybrała gigantyczny rozmiar, tak, że pozbawiła go trzeźwego myślenia. Poza tym, skąd u diabła takie myśli w jego głowie? Nie będzie pisał żadnej serenady i nie zrobi z siebie pośmiewiska. Lily to jego jedyna przyjaciółka, a takim zachowaniem mógłby spieprzyć relację między nimi. Zawstydził się swych myśli, które penetrowały jego umysł. Sevcio już sam nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. W jednej chwili wszystkie uczucia, które w nim tkwiły, prysnęły jak bańka mydlana. Chciał być obojętny, chciał zachowywać się normalnie, jak przyjaciel. Wiedział, że Lily i James mają się ku sobie, więc ślizgon nie miałby najmniejszej szansy w starciu z huncwotem. Skąd więc u niego ta nadzieja? Skąd myśli, że może jednak się uda? W dzieciństwie matka powtarzała mu, że jeśli chce się osiągnąć jakiś cel, to trzeba włożyć wiele sił w pracę nad nim. I właśnie słowa matki spowodowały, że Sev uśmiechnął się pod nosem. Jeżeli ktoś tu ma być spisany na straty, to tylko i wyłącznie Potter. Już on mu to udowodni.
Kiedy spostrzegł, że czas najwyższy pójść na błonia, poderwał się jak oparzony i wybiegł z dormitorium. Nie chciał się spóźnić i denerwować gryfonki zbyt długim czekaniem. Zwolnił tempo, gdy znalazł się na zewnątrz. Nie musiał długo się rozglądać, rudowłosą spostrzegł od razu. Z każdej odległości, nieważne jak wielkiej, rozpoznałby jej włosy. Snape zorientował się, że niczego dla niej nie ma. Tyle się nad tym głowił, a wybrał to banalne rozwiązanie - zatrzymał się i zerwał parę kwiatków, które rosły nieopodal.
- Cześć, Evans. - zagadnął do niej nieśmiało. - Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo. Pewnie nie mnie się spodziewałaś, co? - zaśmiał się, ale jego śmiech był bardziej wymuszony, niż szczery.
- Lily Evans
Re: Błonia
Czw Kwi 17, 2014 8:16 pm
Severus powinien się więc cieszyć, że jednak odpuścił sobie serenadę, lub romantyczne wiersze. Lily kojarzyło się to bowiem z Potterem, a jak coś jej się kojarzy z nim to... niekoniecznie jest dobrze. Może albo się zamyślić i posmutnieć, albo wybuchnąć niekontrolowanym żalem i gniewem. Była ponoć żywiołem nad którym nie można było zapanować i to ponoć idealnie oddawało jej różny od innych osób charakter. Już miała wyciągnąć różdżkę i wyczarować sobie płomyk, żeby się ogrzać, kiedy znajomy głos do niej przemówił. Uniosła głowę i spojrzała na chłopaka, tracąc przy tym tę ostatnią iskierkę. Nie, to nie James. To Severus. Jej przyjaciel. Jej... były w sumie przyjaciel, ciężko zresztą było stwierdzić kim są dla siebie tak naprawdę, zwłaszcza po tym wszystkim. Przygryzła delikatnie dolną wargę i zmrużyła zielone oczy w kształcie migdałów. Miał rację, nie spodziewała się jego. Spodziewała się kogoś zupełnie innego, kogoś o kim Snape raczej nie chciałby słyszeć. Jak dobrze, że Ślizgon nie czytał w jej myślach, przynajmniej o tyle dobrze. Uśmiechnęła się do niego nieco zakłopotana całą sytuacją, jakby nie wiedząc co mu odpowiedzieć.
- Cześć, Sev. Od kiedy to zwracasz się do mnie per Evans, co? Muszę przyznać, że dziwnie to brzmi w Twoich ustach - odparła cicho, przyglądając się jego bladej twarzy. - Owszem, nie spodziewałam. Rzeczywiście jestem...zaskoczona. Powiesz mi co to za niespodzianka? - Zapytała go, czując że te słowa brzmią nieco głupio. Ta sytuacja była po prostu dziwna, niewiarygodna wręcz. Stoją sobie na tych zaśnieżonych błoniach i starają się normalnie rozpocząć rozmowę, choć przecież tyle się wydarzyło ostatnimi czasy. Lily zdawała sobie sprawę, że Severus nadal przyjaźni się z tymi podejrzanymi typami, takimi jak Rosier, czy Avery. Po chwili poprawiła jednak kosmyk rudych włosów, jakby wszystko było takie jak kiedyś i znowu uśmiechnęła się do niego tym razem przyjaźnie, żeby dodać mu otuchy.
- Cześć, Sev. Od kiedy to zwracasz się do mnie per Evans, co? Muszę przyznać, że dziwnie to brzmi w Twoich ustach - odparła cicho, przyglądając się jego bladej twarzy. - Owszem, nie spodziewałam. Rzeczywiście jestem...zaskoczona. Powiesz mi co to za niespodzianka? - Zapytała go, czując że te słowa brzmią nieco głupio. Ta sytuacja była po prostu dziwna, niewiarygodna wręcz. Stoją sobie na tych zaśnieżonych błoniach i starają się normalnie rozpocząć rozmowę, choć przecież tyle się wydarzyło ostatnimi czasy. Lily zdawała sobie sprawę, że Severus nadal przyjaźni się z tymi podejrzanymi typami, takimi jak Rosier, czy Avery. Po chwili poprawiła jednak kosmyk rudych włosów, jakby wszystko było takie jak kiedyś i znowu uśmiechnęła się do niego tym razem przyjaźnie, żeby dodać mu otuchy.
- Severus Snape
Re: Błonia
Czw Kwi 17, 2014 9:20 pm
Rozczarowanie, które malowało się na twarzy Lily wcale nie dodało mu otuchy. Speszył się, cholernie się speszył i zaczął żałować, że w ogóle wysłał jej ten liścik. Oczekiwała tego cholernego Pottera, a zamiast niego spotkała marnego Severusa, który niczym jej nie zaskoczył. Brak uśmiechu na jej twarzy był ciosem, który bolał bardziej niż zasztyletowanie. Mógł przewidzieć, że tak będzie, ale wolał się łudzić. Łudzić, że mimo wszystko Gryfonce zrobi się ciepło na sercu i obdarzy go nieco serdeczniejszym spojrzeniem. Lecz czego można się spodziewać, gdy rozsądek chowa się do kieszeni?
- Lubię twoje nazwisko. - palnął, nie zastanawiając się co mówi. Ah, kolejne głupstwo płynące z jego ust.
Niespodzianka? Cholera, z tego wszystkiego zapomniał o podarunku dla niej. Głowił się nad tym cały dzień, żeby końcowym efektem było... nic. Zrobiło mu się jeszcze głupiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Poczuł się zmieszany i zawstydzony, bo nie wiedział co odpowiedzieć. Lilcia, czemu musisz być taka chłodna?
- W sumie nie mam dla Ciebie żadnej niespodzianki. Po prostu miałem ochotę się z Tobą spotkać i zrehabilitować nasze stosunki. - powiedział rzeczowo, bez zbędnych emocji.
Naprawdę chciałby aby było jak dawniej. Chciałby czasem po prostu się z nią spotkać, bez powodu. Pospacerować, porozmawiać. Szczerze, bez kłamstw i kitów. Sam nie wiedział na ile może sobie pozwolić w obecnej sytuacji. Dawniej najnormalniej w świecie zdjąłby swoją kurtkę i dał jej, bo widział, że jej chłodno. Ale teraz... Teraz nie mógł przewidzieć rekacji Gryfonki i bał się cokolwiek robić czy mówić.
Ale może jakoś uda im się ocieplić tę relację?
- Lubię twoje nazwisko. - palnął, nie zastanawiając się co mówi. Ah, kolejne głupstwo płynące z jego ust.
Niespodzianka? Cholera, z tego wszystkiego zapomniał o podarunku dla niej. Głowił się nad tym cały dzień, żeby końcowym efektem było... nic. Zrobiło mu się jeszcze głupiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Poczuł się zmieszany i zawstydzony, bo nie wiedział co odpowiedzieć. Lilcia, czemu musisz być taka chłodna?
- W sumie nie mam dla Ciebie żadnej niespodzianki. Po prostu miałem ochotę się z Tobą spotkać i zrehabilitować nasze stosunki. - powiedział rzeczowo, bez zbędnych emocji.
Naprawdę chciałby aby było jak dawniej. Chciałby czasem po prostu się z nią spotkać, bez powodu. Pospacerować, porozmawiać. Szczerze, bez kłamstw i kitów. Sam nie wiedział na ile może sobie pozwolić w obecnej sytuacji. Dawniej najnormalniej w świecie zdjąłby swoją kurtkę i dał jej, bo widział, że jej chłodno. Ale teraz... Teraz nie mógł przewidzieć rekacji Gryfonki i bał się cokolwiek robić czy mówić.
Ale może jakoś uda im się ocieplić tę relację?
- Lily Evans
Re: Błonia
Sob Kwi 19, 2014 7:50 pm
Zaśmiała się cicho, kiedy to powiedział. W sumie zabawnie to zabrzmiało, a nie głupio, więc Snape nie powinien się tak tym przejmować. Po chwili uspokoiła się i oparła o dość sędziwe drzewo, które czekało z utęsknieniem na wiosnę. Lily też w sumie wolała wiosnę, choć lubiła obserwować zimę, siedząc na parapecie z parującym kubkiem gorącej czekolady i z kocem na ramionach. To było niesamowite i magiczne móc oglądać spadające płatki śniegu.
Nic niestety nie mogła poradzić na swoje uczucia, zresztą nie wiedziała nic o tym, co czuje wobec niej Severus. Dla niej to spotkanie, choć krępujące z powodu ochłodzenia ich relacji było całkiem...normalne. Nie bała się spoglądać na jego twarz, jej głos nie drżał, a serce nie biło mocniej. Może gdyby wiedziała o jego uczuciach, może to by coś zmieniło, cokolwiek. A tak? Dała się złapać w pułapkę z której nie ma póki co wyjścia. Czy żałowała tego, że dała możliwość rozwinięcia się temu uczuciu? I tak i nie. Zresztą to nie było ważne, Pottera nic to nie obchodziło i ona sama powinna dać temu spokój. W końcu jej się uda. Oby.
- Cieszę się. Chyba - odparła z małym uśmiechem i spojrzała w niebo. - Jak tak dalej pójdzie to ten śnieg całkowicie Nas zasypie.
W gruncie rzeczy nie oczekiwała niczego od niego, po prostu była ciekawa, w końcu w jakimś celu zaproponował te spotkanie, czyż nie? Musiała przyznać, że tęskniła za nim. Bo mimo, że bywało między nimi różnie, to jednak był przy niej, odkąd byli małymi dziećmi. Kiedy Petunia zaczęła jej dogryzać, to właśnie Severus ją pocieszał, kiedy Potter zaczął na nią "polować", to właśnie Severus rozbawiał ją komentarzami o Huncwotach.
Rudowłosa zamyśliła się po raz kolejny, marszcząc przy tym czoło. Kucnęła i chwyciła trochę śniegu w ręce, po czym nic nie mówiąc rozsmarowała go na jego zaczerwienionej twarzy.
- Jesteś taki czerwony, że zaczynasz przypominać kafla - zaśmiała się i pobiegła przed siebie, a fala rudych włosów ruszyła za nią.
Przecież każdy ma w sobie dziecko, czyż nie? A Lily nie widziała potrzeby, żeby ciągle to tłumić.
Nic niestety nie mogła poradzić na swoje uczucia, zresztą nie wiedziała nic o tym, co czuje wobec niej Severus. Dla niej to spotkanie, choć krępujące z powodu ochłodzenia ich relacji było całkiem...normalne. Nie bała się spoglądać na jego twarz, jej głos nie drżał, a serce nie biło mocniej. Może gdyby wiedziała o jego uczuciach, może to by coś zmieniło, cokolwiek. A tak? Dała się złapać w pułapkę z której nie ma póki co wyjścia. Czy żałowała tego, że dała możliwość rozwinięcia się temu uczuciu? I tak i nie. Zresztą to nie było ważne, Pottera nic to nie obchodziło i ona sama powinna dać temu spokój. W końcu jej się uda. Oby.
- Cieszę się. Chyba - odparła z małym uśmiechem i spojrzała w niebo. - Jak tak dalej pójdzie to ten śnieg całkowicie Nas zasypie.
W gruncie rzeczy nie oczekiwała niczego od niego, po prostu była ciekawa, w końcu w jakimś celu zaproponował te spotkanie, czyż nie? Musiała przyznać, że tęskniła za nim. Bo mimo, że bywało między nimi różnie, to jednak był przy niej, odkąd byli małymi dziećmi. Kiedy Petunia zaczęła jej dogryzać, to właśnie Severus ją pocieszał, kiedy Potter zaczął na nią "polować", to właśnie Severus rozbawiał ją komentarzami o Huncwotach.
Rudowłosa zamyśliła się po raz kolejny, marszcząc przy tym czoło. Kucnęła i chwyciła trochę śniegu w ręce, po czym nic nie mówiąc rozsmarowała go na jego zaczerwienionej twarzy.
- Jesteś taki czerwony, że zaczynasz przypominać kafla - zaśmiała się i pobiegła przed siebie, a fala rudych włosów ruszyła za nią.
Przecież każdy ma w sobie dziecko, czyż nie? A Lily nie widziała potrzeby, żeby ciągle to tłumić.
Strona 2 z 18 • 1, 2, 3 ... 10 ... 18
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach