- Nathalie Deneuve
Nathalie Deneuve [dorosły]
Pią Lut 20, 2015 9:48 am
Imię i nazwisko: Nathalie Deneuve
Data urodzenia: 17.o9.1951 r.
Czystość krwi: Charłak o znikomych zdolnościach magicznych
Była szkoła: University College London
Praca: Nauczycielka Mugoloznastwa
Różdżka: Czarny bez, krew bruxy, 10 ¼ cala - praktycznie nieużywana
Widok z Ain Eingarp:
„ Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie” - odparła żartobliwie blondynka stojąc oko w oko ze swoim odbiciem. Poprawiła niesforny kosmyk włosów zaczesując go za ucho, uśmiechnęła się leciutko i puściła do siebie zaczepne oczko. Po tej drobnej kosmetyce dziewczyna powoli opuściła komnatę z magicznym zwierciadłem. Swoją drogą, dziwna sprawa wynikła z tym zaczarowanym lustrem. Dlaczego Nathalie nie dostrzegła w nim żadnego swojego pragnienia? Czy to dlatego, że była charłakiem... a może dlatego, że w swym postrzeganiu była ideałem.
Przykładowy Post:
Zbudziła się. Serce w jej piersi biło jak szalone. Tłukło się niespokojnie, ani na chwilę nie tracąc na sile. Każde uderzenie odbijało się echem i niczym tsunami rozchodziło po ciele blondynki. Dosłownie słyszała je w swych uszach. Każde uderzenie serca... Raz za razem... Koszmar jaki nawiedził dziewczynę tej nocy musiał być okropny. Naładowany niesłychanie złymi emocjami. Tylko taki zły sen mógł wyrwać ją w samym środku nocy. Wybiła bowiem północ. Mroczna, a zarazem magiczna godzina.
-To tylko sen głuptasie - odparła do siebie szeptem. Wyciągnęła przed siebie dłoń, jakby chcąc rozgonić mrok. Nic z tego. Ciemność nie miała zamiaru ustąpić. Dziewczyna przeciągnęła się gwałtownie zrzucając z siebie pościel i odsłaniając tym samym półnagie ciało śpiocha. Była szczupła, zgrabna, kobieca. Może odrobinę zbyt delikatna. Jakby dopiero co wkraczała w świat dorosłości. Jakby dopiero niedawno przekroczyła pełnoletniość. A lata przecież mijały nieubłaganie. Kobieca, a zarazem dziecinna. Dziwne połączenie. Czas najwidoczniej splatał jej figle. Trudno powiedzieć czy była to wada, czy zaleta. Bez wątpienia mogła podobać się mężczyznom... i nie tylko mężczyznom. Ale to już kwestia upodobań. Charakterystyczną cechą fizyczną, która burzyła dotkliwie urodę blondynki była blizna. Brzydkie znamię długości pięciu cali w okolicy jej serca. Serca, które miotało się wciąż niespokojnie. Po przebudzeniu dziewczyna dźwignęła się z łóżka i po niewielkim wirażu spuściła nogi na drewnianą podłogę. Nie poczuła chłodu, wręcz przeciwnie. Podłoga wciąż trzymała ciepło rozpalonego wieczorem kominka. Teraz kominek ledwo co się żarzył unosząc szary dymek ze spopielałych węgielków. Mimo wszystko w pokoju było ciepło i przytulnie. Serce wiedźmy powoli traciło swą niesamowitą energię. Nie minęło dużo czasu, by w końcu powróciło do naturalnego rytmu. Nathalie, bo tak miała na imię ów czarownica, nie była wstanie zasnąć. Jeszcze nie w tej chwili. Musiała nieco ochłonąć i pozbyć się tych koszmarnych myśli. A jedynym sposobem na orzeźwienie umysłu i załagodzenie sennego napięcia, było zaczerpnięcie świeżego powietrza. No może nie był to jedyny sposób, ale zaglądanie do butelki ognistej whisky nie było dobrym pomysłem. Nie na terenie szkoły.
Podeszła więc ostrożnie do okna i otworzyła je. Zimne powietrze momentalnie wpadło do jej komnaty, poruszając zasłonkami, listkami doniczkowej mandragory oraz jej złotymi włosami. Wiatr był niczym innym jak zwiastunem burzy. To nic nadzwyczajnego w tym okresie. Burzliwy okres w przyrodzie, burzliwy okres w życiu dziewczyny. Wszystko do siebie pasowało. Nawet senny koszmar, mimo że wyimaginowany, to jednak charakteryzujący jej osobowość. Jej wybuchowy charakter i niespokojną duszę. Jej ostry temperament i zmienną naturę.
Zimny dreszcz przeszedł po gładkiej skórze czarownicy. Oczywiście, nazywanie blondynki czarownicą było mocnym nadużyciem. Nathalie była zwykłą charłaczką, która opanowała raptem zaklęcie czyszczące i otwierające. Była beztalenciem w sferze magii i czarów. Ale czy to ważne... Niestety w świecie czarodziei, to cholernie ważne. Tu liczyło się pochodzenie, czystość krwi i zdolności magiczne. Dziewczyna miała tylko jedną z tych rzeczy - pochodzenie. Wsparcie wysoko postawionej rodziny zawsze się przydaje. Nawet w świecie czarów. Galeon otwiera wiele bram i niweluje większość barier. Nathalie nie mogła zaprzepaścić takiej szansy. Żyjąc na pograniczu mugolskiego świata oraz świata czarodziei, brała wszystko to, co było dla niej dostępne. Tak trafiła do Hogwartu. Nie jako uczeń, ale jako nauczyciel.
Dziewczyna potarła ramiona dłońmi by zniwelować zimno. Chłód mocno zadomowił się w jej komnacie, co róż wywołując ciarki na ciele blondynki. Dreszcze był znakiem, że trzeba wracać do łóżka. Zamknęła więc okno i ponownie pomknęła do swojej pościeli z nadzieją na lepszy sen.
Data urodzenia: 17.o9.1951 r.
Czystość krwi: Charłak o znikomych zdolnościach magicznych
Była szkoła: University College London
Praca: Nauczycielka Mugoloznastwa
Różdżka: Czarny bez, krew bruxy, 10 ¼ cala - praktycznie nieużywana
Widok z Ain Eingarp:
„ Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie” - odparła żartobliwie blondynka stojąc oko w oko ze swoim odbiciem. Poprawiła niesforny kosmyk włosów zaczesując go za ucho, uśmiechnęła się leciutko i puściła do siebie zaczepne oczko. Po tej drobnej kosmetyce dziewczyna powoli opuściła komnatę z magicznym zwierciadłem. Swoją drogą, dziwna sprawa wynikła z tym zaczarowanym lustrem. Dlaczego Nathalie nie dostrzegła w nim żadnego swojego pragnienia? Czy to dlatego, że była charłakiem... a może dlatego, że w swym postrzeganiu była ideałem.
Przykładowy Post:
Zbudziła się. Serce w jej piersi biło jak szalone. Tłukło się niespokojnie, ani na chwilę nie tracąc na sile. Każde uderzenie odbijało się echem i niczym tsunami rozchodziło po ciele blondynki. Dosłownie słyszała je w swych uszach. Każde uderzenie serca... Raz za razem... Koszmar jaki nawiedził dziewczynę tej nocy musiał być okropny. Naładowany niesłychanie złymi emocjami. Tylko taki zły sen mógł wyrwać ją w samym środku nocy. Wybiła bowiem północ. Mroczna, a zarazem magiczna godzina.
-To tylko sen głuptasie - odparła do siebie szeptem. Wyciągnęła przed siebie dłoń, jakby chcąc rozgonić mrok. Nic z tego. Ciemność nie miała zamiaru ustąpić. Dziewczyna przeciągnęła się gwałtownie zrzucając z siebie pościel i odsłaniając tym samym półnagie ciało śpiocha. Była szczupła, zgrabna, kobieca. Może odrobinę zbyt delikatna. Jakby dopiero co wkraczała w świat dorosłości. Jakby dopiero niedawno przekroczyła pełnoletniość. A lata przecież mijały nieubłaganie. Kobieca, a zarazem dziecinna. Dziwne połączenie. Czas najwidoczniej splatał jej figle. Trudno powiedzieć czy była to wada, czy zaleta. Bez wątpienia mogła podobać się mężczyznom... i nie tylko mężczyznom. Ale to już kwestia upodobań. Charakterystyczną cechą fizyczną, która burzyła dotkliwie urodę blondynki była blizna. Brzydkie znamię długości pięciu cali w okolicy jej serca. Serca, które miotało się wciąż niespokojnie. Po przebudzeniu dziewczyna dźwignęła się z łóżka i po niewielkim wirażu spuściła nogi na drewnianą podłogę. Nie poczuła chłodu, wręcz przeciwnie. Podłoga wciąż trzymała ciepło rozpalonego wieczorem kominka. Teraz kominek ledwo co się żarzył unosząc szary dymek ze spopielałych węgielków. Mimo wszystko w pokoju było ciepło i przytulnie. Serce wiedźmy powoli traciło swą niesamowitą energię. Nie minęło dużo czasu, by w końcu powróciło do naturalnego rytmu. Nathalie, bo tak miała na imię ów czarownica, nie była wstanie zasnąć. Jeszcze nie w tej chwili. Musiała nieco ochłonąć i pozbyć się tych koszmarnych myśli. A jedynym sposobem na orzeźwienie umysłu i załagodzenie sennego napięcia, było zaczerpnięcie świeżego powietrza. No może nie był to jedyny sposób, ale zaglądanie do butelki ognistej whisky nie było dobrym pomysłem. Nie na terenie szkoły.
Podeszła więc ostrożnie do okna i otworzyła je. Zimne powietrze momentalnie wpadło do jej komnaty, poruszając zasłonkami, listkami doniczkowej mandragory oraz jej złotymi włosami. Wiatr był niczym innym jak zwiastunem burzy. To nic nadzwyczajnego w tym okresie. Burzliwy okres w przyrodzie, burzliwy okres w życiu dziewczyny. Wszystko do siebie pasowało. Nawet senny koszmar, mimo że wyimaginowany, to jednak charakteryzujący jej osobowość. Jej wybuchowy charakter i niespokojną duszę. Jej ostry temperament i zmienną naturę.
Zimny dreszcz przeszedł po gładkiej skórze czarownicy. Oczywiście, nazywanie blondynki czarownicą było mocnym nadużyciem. Nathalie była zwykłą charłaczką, która opanowała raptem zaklęcie czyszczące i otwierające. Była beztalenciem w sferze magii i czarów. Ale czy to ważne... Niestety w świecie czarodziei, to cholernie ważne. Tu liczyło się pochodzenie, czystość krwi i zdolności magiczne. Dziewczyna miała tylko jedną z tych rzeczy - pochodzenie. Wsparcie wysoko postawionej rodziny zawsze się przydaje. Nawet w świecie czarów. Galeon otwiera wiele bram i niweluje większość barier. Nathalie nie mogła zaprzepaścić takiej szansy. Żyjąc na pograniczu mugolskiego świata oraz świata czarodziei, brała wszystko to, co było dla niej dostępne. Tak trafiła do Hogwartu. Nie jako uczeń, ale jako nauczyciel.
Dziewczyna potarła ramiona dłońmi by zniwelować zimno. Chłód mocno zadomowił się w jej komnacie, co róż wywołując ciarki na ciele blondynki. Dreszcze był znakiem, że trzeba wracać do łóżka. Zamknęła więc okno i ponownie pomknęła do swojej pościeli z nadzieją na lepszy sen.
- Colette Warp
Re: Nathalie Deneuve [dorosły]
Sro Paź 21, 2015 4:17 pm
Postać jest niezwykle lekka i ciekawa, zupełnie nie przekokszona, z miejsca bardzo ją polubiłem, mam nadzieje, ze na długo pozostanie w twoich rękach. Akcept i miłej gry!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach