Go down
Arthur Oldman
Oczekujący
Arthur Oldman

Arthur Oldman [dorosły] Empty Arthur Oldman [dorosły]

Czw Sty 21, 2016 9:09 pm
Imię i nazwisko: Arthur Oldman
Data urodzenia: 12.04.1918 r.
Czystość krwi: Mugolak z dziada pradziada
Była szkoła: Hogwart; Hufflepuff
Praca: Szef Departamentu Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli
Różdżka: Dereń, Róg Biesa, 9 7/8 cala
Widok z Ain Eingarp:
Każdy, kto znał dobrze tego mężczyznę był w stanie bezbłędnie odgadnąć, co może on widzieć w tym niezwykłym lustrze.
Kobietę piękną, dobroduszną i delikatną. Kobietę, która codziennie czekała na ukochanego męża z obiadem, świeżą gazetą i pięknie wysprzątanym domem. Kobietę, której jeden uśmiech mógł sprawić, że Arthur zapominał o całym świecie by napawać się tym widokiem. Kobietę, dla której czarodziej byłby w stanie zawojować cały świat.
Kobietę, którą bezdusznie mu odebrano. Kobietę, mugolkę zamordowaną przez popleczników Czarnego Pana.

Przykładowy Post:
Budzik na szafce obok łóżka radośnie oznajmił nastanie godziny 6:05. Arthur natychmiast wyłączył urządzenie i bez ociągania się, wstał z posłania by zaraz udać się do łazienki.
Stanął przed lustrem, oglądając swoją starą, pokrytą zmarszczkami twarz i sterczące na wszystkie strony siwe włosy. Przeczesał je palcami, nadając im nieco bardziej uporządkowaną formę, po czym chwycił za brzytwę i zgolił kilkudniowy zarost. Nie mógł sobie pozwolić na tak jawne zaniedbanie swojego wyglądu. Wziął jeszcze szybki prysznic i również tę część porannego planu miał za sobą. Była 6:19.
Wrócił do sypialni, gdzie przywdział na siebie ciemne spodnie, wzorzystą koszulę i nieco starą, ale niezniszczoną marynarkę. Chwycił za teczkę i udał się do kuchni. Była 6:24.
Śniadanie nie było zbyt syte. Lekko przypalone tosty z dżemem i czarna kawa. Jak zwykle nie dopisywał mu apetyt, a szkoda. Spod cienkiej jak pergamin skóry przebijały się już kości, a worki pod oczami spowodowane niewyspaniem wcale nie poprawiały jego wizerunku. Teraz jednak nie było czasu na zastanawianie się nad tym. Sprzątnął naczynia i był gotów do wyjścia równo o 6:32.
Opuścił mieszkanie i udał się pieszo do pracy. Lubił spacery. Uważał je za bardzo oczyszczające. Zwłaszcza przed długim dniem, który miał spędzić w pracy, oglądając jakież to cuda potrafią wymyślić czasem czarodzieje, mając w ręce jeden w produktów autorstwa niemagicznych.
Idąc natknął się na kobietę sprzedającą małe bukieciki. Bez zastanowienia wrzucił jej kilka mugolskich monet i z uśmiechem na ustach przyjął wiązankę polnych kwiatów. Skręcił w sąsiednią ulicę i przebył jeszcze kilka przecznic. Dotarł wreszcie do jednego z przejść do magicznej części miasta. Była 7:28.
Zatrzymał się w kawiarni prowadzonej przez jedną z jego znajomych. Uściskał ją na powitanie i wręczył zdobyty kilkanaście minut temu, bukiet. Kobieta bardzo ucieszyła się ze skromnego podarku i umieściła go w wazonie. Oldman lubił obsypywać ludzi drobnymi upominkami. Uśmiech na ich twarzy zawsze go cieszył. Niestety, nie mógł zatrzymać się na dłużej, gdyż na 7:40 był umówiony u krawca po odbiór połatanej marynarki. Pognał więc dalej.
Stawił się u mężczyzny punktualnie i przyjął ofiarowane ubranie. Przyjrzał mu się uważnie, a na jego twarzy na chwilę zagościło zasępienie. Zwykle to jego kochana żona zajmowała się takimi sprawami i nie musiał prosić o to obcych ludzi. Strasznie mu jej brakowało. Z zamyślenia wyrwał go głos sprzedawcy. Przytaknął, że wszystko jest w porządku i dał mu należne pieniądze. Nie spędził tam wiele czasu, gdyż o 7:46 był już gotów do dalszej drogi.
Na ulicy zatrzymał go jednak niemiły widok. Wygląda na to, że nie tylko mugolskie dzieci lubią czasem wyżyć się na słabszych. Arthur zatrzymał się przy dwóch chłopcach znęcających się nad żabą w jednej z bocznych uliczek. Tym razem dzieciaki miały okazję ujrzeć zupełnie inną z jego twarzy. Był zły, bardzo zły. Podniesiony ton jasno dał im do zrozumienia, że czarodziej nie toleruje takiego zachowania. Odłożyli umęczone zwierzę i pognali do swoich rodziców. Mężczyzna miał szczerą nadzieję, że ten burzliwy wykład ich czegoś nauczy. Nie lubił strzępić języka na darmo. Spojrzał na nakręcany zegarek. Była 7:52. Stracił tutaj 6 minut, ale i tak nie musiał martwić się o spóźnienie. Przecież zawsze przychodził przed czasem.
Tak też było i dzisiaj. Do ministerstwa dotarł równo o 8:04. Wszedł do swojego biura i zasiadł w starym fotelu pokrytym zielonym zamszem. Tak, zapowiadał się długi, ale bardzo ciekawy dzień.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Arthur Oldman [dorosły] Empty Re: Arthur Oldman [dorosły]

Pią Sty 22, 2016 7:33 pm

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach