Go down
Livia Edwards
Oczekujący
Livia Edwards

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Gru 18, 2015 12:56 am
Normalnym ludziom działania Vivi zapewne wydawałyby się zabawne. Liv zmroziło krew w żyłach. W głowie już widziała uciekające punkty Ravenclawu i nadchodzący szlaban. Nigdy wcześniej nie dostała szlabanu. Perspektywa zmienienia tego nawyku po pięciu latach nauki wcale nie należała do przyjemnych.
Nie wiedziała co wydawało jej się większą abstrakcją - teatralne zachowanie bliźniaczki czy fakt, że młodzi krukoni dali się wciągnąć w całą tę farsę. Zdawało się jednak, że dzieciaki nie dostrzegły jeszcze, że miały przed sobą ślizgonkę. Nie mogły. Vivi skutecznie oślepiała ich różdżką. Nawet jeśli byłaby to idealna okazja do tego, żeby pozostawic tożsamość siostry w ukryciu, nie mogła ryzykować oślepienia młodych, bogu ducha winnych uczniów. Zdecydowanym krokiem podeszła do siostry, wyjęła różdżkę i bez zastanowienia wycelowała ją w różdżkę siostry.
-Nox...- powiedziała cicho, acz wyraźnie.
-Ciasto sprzed pięciu lat nie jest istotne. Plato był wtedy ledwie małą sową...- powiedziała, co najmniej jak gdyby chciała coś wytłumaczyć małemu dziecku. Mimo to, była więcej niż pewna, że ślizgonka się tym nie przejmie. Westchnęła głęboko i spojrzała na trójkę młodzików. Pięknie. Teraz musiała jeszcze wchodzić w interakcję z dzieciakami.
-Ma papiery. Żółte papiery.- zwróciła się do pierwszego chłopca.
-Nie musisz sobie przypominać.- zapewniła dziewczynkę.
-Nie musisz nam opowiadać o cieście.- dodała na koniec, uświadamiając sobie jak dziwnie to brzmiało. Zacisnęła usta w wąską kreskę. Już dawno przekroczyła limit średnio wypowiadanych dziennie słów. Nachyliła się ku siostrze, mając nadzieję, że dzieciaki nie usłyszą jej cichego głosu.
-Proponuję sprawdzić dormitorium...

[Wiem, że nie powinnam dokupować czarów w trakcie sesji, ale skonsultowałam to z Vil i uznałyśmy, że będzie lepszy efekt]
Vilia Edwards
Oczekujący
Vilia Edwards

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Gru 18, 2015 12:50 pm
Vilia zamachała różdżką, co najmniej jakby oczekiwała, że ta zaraz włączy się na nowo. Zmarszczyła brwi, popatrzyła ze złością na siostrę i wystawiła jej język.
- Lumos! - zażądała od różdżki, a ta pospiesznie spędziła jej życzenie. Światło znów oślepiło młodzików, przy czym głównie tego, który tak wyraźnie zadeklarował, że 21 stycznia pięć lat temu jadł ciasto we wczesnych godzinach porannych. Lub późnych nocnych, zależy jak na to patrzeć...
- Plato? Co? - Ślizgonka znów zgubiła wątek poszukiwania sowy. - Nie, czekaj, ja chcę wiedzieć, dlaczego jadł ciasto o czwartej rano. I dlaczego zawsze tego dnia je ciasto! - zaprotestowała przeciwko stwierdzeniu, że nie jest to coś istotnego. Dla Vivi było. Nawet bardzo.
Nie przejęła się zbytnio tym, że jest posiadaczką żółtych papierów - bez wątpienia pokolorowanych mugolskimi kredkami. Ani nawet dziewczynką, która nie pamiętała, co robiła pięć lat temu. Zbulwersowało ją stwierdzenie, że chłopaczek nie musi opowiadać o cieście.
- Oczywiście, że musisz. Powiedz wszystko, co wiesz! - zwróciła się do młodzika, opierając mu rękę na ramieniu i popychając go na oparcie fotela. Zrobiła groźną minę, trochę mniej świecąc mu po gałach, a potem czekała. Usta miała zaciśnięte w wąską kreskę, a brwi zmarszczone, całą swoją postawą okazując upór przeciwko opuszczeniu pokoju. I odpuszczeniu tej ważnej sprawy.
Dormitorium i Plankton mogły poczekać!
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Gru 20, 2015 1:55 pm
// Wybaczcie, że tak długo, ale głównie przez to, że... weekend!

Drugi chłopiec zadziwiony tym nagłym zainteresowaniem ze strony starszej dziewczyny, nie odzywał się przez dłuższą chwilę, rysując trójkąty na swoim kolanie, zastanawiając się nad odpowiedzią i nad tym dlaczego akurat to ją zainteresowało. Poczuł nagle jak pada na niego praktycznie całe światło z różdżki i wzdrygnął się lekko. W tym czasie jego towarzysze przyglądali się Vili nieco niepewnie i gdy odezwała się druga dziewczyna to przenieśli swoje oczy właśnie na nią, odkrywając że obie są bliźniaczkami. Pierwszy chłopiec, zwany przez przyjaciół Mike, ułożył usta w podkówkę, dostrzegając że kolor poszczególnych elementów szaty tej, która wcześniej celowała w niego różdżką nieco różni się od tej, która była w Ravenclawie. Przyjął informację o żółtych papierach skinięciem głowy po czym zwrócił się bezpośrednio do Livii.
- Jej nie powinno tutaj być, ona  jest z domu Slytherina - powiedział zadziornie, czując jak wraca mu odwaga.
Dziewczynka w tym czasie sięgnęła po książkę, która leżała na stoliku i szybko zajęła się czytaniem by całkowicie odciąć się od tej sytuacji i się uspokoić. Drugi chłopiec, którego Vilia wciąż pytała o te ciasto nieco zgłupiał i już sam nie wiedział, co ma zrobić. Światło najpierw znikło a potem ponownie się pojawiło, a chwilę później poczuł jak dziewczyna kładzie mu rękę na ramieniu i popycha do tyłu. Krzyknął krótko zaskoczony, odczuwając dyskomfort z powodu niezwykle jasnego światła, które sprawiało, że wręcz miał łzy w oczach.
- Ja... po prostu moja mama zawsze-e je rob-b-bi i 21 stycznia je jem. Czasem jem bardzo wcześnie ciasto i wydaje mi się, ż-że tamtego roku jadłem akurat wcześnie... tak o-o-o 4 - odpowiedział, odwracając gdzieś głowę w bok byleby tylko nie patrzeć w stronę palącej się różdżki.
Livia Edwards
Oczekujący
Livia Edwards

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Pon Gru 21, 2015 4:12 pm
Liv zacisnęła usta w wąską kreskę, co w jej przypadku oznaczało coś bliskiemu irytacji. Jeszcze tego tylko brakowało, żeby kilku młodych krukonów skończyło z uszkodzonym wzrokiem, bo jej szalona siostra zachciała się bawić w detektywa.
-Nox...- rzuciła zaklęcie po raz kolejny, jednocześnie delikatnie pociągając siostrę za rękaw szaty. Jak na kogoś, kto zwykle trzymał się z daleka od kłopotów, był to wyraz nadzwyczajnego zaangażowania. Spojrzała na chłopca, który trafnie zauważył, że Vivi była ślizgonką. Co miała na to odpowiedzieć? Że dziewczyna testowała zaklęcie zmiany koloru? Że to tylko taka dywersja, żeby Slytherin stracił nieco punktów? Że przez wycelowaną w jego oczy różdżkę stał się daltonistą? Że raz w tygodniu Vil ma w zwyczaju zamieniać się ubraniami z koleżnkami z innych domów, tak dla hecy? Liv westchnęła tylko i na moment przymknęła oczy. Możliwości było mnóstwo, mniej lub bardziej wiarygodnych. Problemem był fakt, że znajdowały się w pokoju Ravenclawu. Mówiąc prościej, krukoni nie byli dostatecznie głupi by dać się oszukać. A przynajmniej tak wydawało się Liv.
-Najwyraźniej kołatka z zagadkami nie jest najlepszym rozwiązaniem...- mruknęła jedynie. Nikt nie musiał wiedzieć, że Vivi wślizgnęła się do wieży korzystając z otwartych drzwi. Jeśli pomyślą, że odpowiedziała na zagadkę, może nie pójdą wyżalić się nauczycielom. W końcu, kim byli, by podważać decyzje magicznego strażnika drzwi? Gdyby nie cała ta sytuacja, Liv zapewne byłaby z siebie dumna. Tak na dobrą sprawę wcale bowiem nie skłamała. Zerknęła jeszcze na czytającą dziewczynkę. W zasadzie, najchętniej poszłaby teraz w jej ślady i zakopała się głęboko w fotelu, całkowicie poświęcając się jakiejś lekturze. Niestety nie mogła sobie na to pozwolić. Vivi powodowała tę kategorię kłopotów, której Liv nie mogła ignorować.
Vilia Edwards
Oczekujący
Vilia Edwards

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Gru 22, 2015 8:13 pm
- AHA!
Vivi wydała z siebie triumfalny okrzyk, jakby właśnie odkryła coś bardzo ważnego. Posłała tylko siostrze pełne urazy spojrzenie, kiedy ta ponownie zgasiła jej różdżkę, a potem wróciła wzrokiem do przesłuchiwanego chłopaczka. Ładne rzeczy.
- A więc nie jesteś pewien! - podsumowała, chociaż było to dość oczywiste. - Skoro "wydaje ci się", że tamtego dnia jadłeś ciasto o czwartej rano, to może też wydawało ci się, że Plankton jest twoją sową?!
Ślizgonka wciąż łypała na niego groźnie. Tyle tylko, że teraz przynajmniej wróciła do pierwotnego powodu całego śledztwa, które sprawiło, że się w pokoju Krukonów znalazła. Odsunęła się nieco, by popatrzeć na młodzika z wyższością. Jeśli tylko tknął Planktona, to nie będzie miał lekko!
- No więc? Gdzie jest nasza sowa?
Jej ton jasno wskazywał na to, że jeśli nie usłyszy zadowalającej odpowiedzi, to może się to źle skończyć. Skończyło się bawienie w dobrego glinę. Odgarnęła ciemne włosy na plecy i stała tak, oczekując odpowiedzi.
Nie trzeba było geniuszu, żeby wiedzieć, że nie mogła należeć do Ravenclawu. Jej tok rozumowania był co najmniej upośledzony. W każdym razie Vilia nie przejęła się za bardzo tym, że nie powinno jej być w tym miejscu. Patrzyła tylko na młodzika, zupełnie tak, jakby oczekiwała, że zaraz wyjmie ich sowę z kieszeni.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Gru 27, 2015 12:32 am
Dziewczynka podskoczyła w miejscu, kiedy Vilia krzyknęła. Bardzo powoli zacisnęła swoje drobne dłonie na książce, rzuciła krótkie spojrzenie chłopcom i wymsknęła się szybko do swojego dormitorium zanim bliźniaczki zdążyły zareagować. Po prostu nie wytrzymała już tej atmosfery i skorzystała z sytuacji, kiedy Ślizgonka skupiła się na Danie. Dan, chłopiec, który zawsze jadł tego samego dnia i miesiąca ciasto, nadal uparcie patrzył gdzieś w bok. Dopiero na wzmiankę o jakieś sowie, powoli skierował wzrok ponownie na Vilię. Jego łagodna, nieco pucułowata twarz, została opanowana przez zdziwienie wymieszane ze strachem. Nawet nie śmiał się ruszyć, a co dopiero odpowiedzieć.
W międzyczasie Mike zyskał jeszcze więcej odwagi i sięgnął do kieszeni swojej szaty by wyciągnąć różdżkę i skierować ją na dziewczynę, która nie chciała odpuścić.
- Zostaw go ty... ty OKROPNA SZYSZYMORO! - Wykrztusił z siebie i wykonał odpowiedni ruch nadgarstkiem, rzucając zaklęcie, które niedawno poznał na Obronie Przed Czarną Magią. - Verdillious!
I udało mu się! Zszokowany Mike obserwował jak pojawia się zielony dym pełen iskier, które zaczęły atakować Vilię. Nie myśląc za dużo, chwycił za rękę Dana i szybko ruszył w stronę schodów, prowadzących do dormitorium.
- Uciekajmy, Dan! Szybko!




Livia Edwards
Oczekujący
Livia Edwards

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Gru 27, 2015 1:29 pm
Skończył się czas na rozmyślania. Trzeba było działać. O ile Liv dobrze pamiętała, zaklęcie mogło powodować nieznaczne poparzenia. Dodatkowo, dym jak to dym, mógł zdezorientować. Niewiele myśląc odepchnęła więc siostrę w bok i zdecydowanym ruchem wydobyła z kieszeni różdżkę. Nigdy wcześniej nie próbowała kontrować tego czaru, więc nie wiedziała czy się uda, ale należało spróbować.
-Protego!- zdecydowany ruch dłonią, połączony z wyraźnie wypowiedzianym zaklęciem, bez wątpienia był dla cichej krukonki nietypowy. Chodziło jednak o zapewnienie bezpieczeństwa bliźniaczce, więc sytuacja była wyjątkowa.
[Edit: sromotna porażka edition]
Być może aż nadto wyjątkowa, bo zaklęcie tarczy bez wątpienia nie wyglądało jak coś, z czego Liv mogłaby być dumna. Nie dość, że zadziałało jedynie na kilka marnych iskierek, to jeszcze pojawiło się tylko na krótką chwilę, odbijając nieznacznie szalejące w powietrzu skry. Trudno ocenić czy siłą zaklęcia, czy falą energii powstałą przez nieudolnie rzucony czar. Dalekie było to od zneutralizowania zaklęcia, do którego Liv dążyła. Jej krukońska duma otrzymała potężny cios. Niewiele myśląc zakryła więc głowę rękoma i zaczęła rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby im pomóc. Jeśli nie mogła polegać na magii, może należało zawierzyć bardziej konwencjonalnym metodom? W zasadzie nie martwiła się teraz nawet zbytnio o siebie. W końcu zaklęcie rzucone przez pierwszorocznego nie mogło być wybitnie szkodliwe. Co jednak, jeśli iskry spadną na książki, wzniecą mały pożar? O nie, do tego Liv nie zamierzała dopuścić. Pozostawała też kwestia ślizgonki, która znając życie mogła lada moment zrobić coś głupiego. Problemem był też dym, który zaczynał szczypać w oczy, a nawet zmusił czarodziejkę do lekkiego zakasłania.
-Vivi, odwrót taktyczny, teraz.- zarządziła, mając nadzieję, że choć raz w życiu siostra zdecyduje się jej posłuchać.


Ostatnio zmieniony przez Livia Edwards dnia Nie Gru 27, 2015 5:47 pm, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Nie Gru 27, 2015 1:29 pm
The member 'Livia Edwards' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Pokój Wspólny - Page 16 Dice-icon
Result : 1, 2
Vilia Edwards
Oczekujący
Vilia Edwards

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Pią Sty 01, 2016 4:32 pm
Vivi nie zaszczyciła Mike'a nawet krótkim spojrzeniem, wpatrując się uparcie w Ciastkowego Krukona. Liczyła na to, że jeśli nie będzie mrugać i ciągle będzie się gapić, to chłopak wreszcie przyzna się do winy. Okazało się jednak, że był to błąd.
- Ehe ehe! - Ślizgonka zakaszlała, próbując rękami odgonić denerwujący dym. Myśl o tym, że mogłaby użyć różdżki do odgonienia go nawet nie zaświtała jej w głowie. Miotała więc dłońmi na oślep, póki nie została odepchnięta na bok przez siostrę. To ją trochę "otrzeźwiło".
- Winni! - zawyrokowała, wskazując paluchem za chłopcami, którzy próbowali właśnie uciec do dormitorium. - Gonić porywaczy! - dodała jeszcze, głucha i niewzruszona na słowa swojej biednej siostry. Zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie, chwyciła bliźniaczkę za nadgarstek i pociągnęła ją prosto w gryzący, zielony dym, jakim potraktował je młodszy kolega.
Jej cel był jasny, a wskazywał prosto na schody, które prowadziły do dormitorów.
- Musimy złapać złodziei, zanim uciekną!

Właściwie, jakby się tak nad tym zastanowić, to w pewnym sensie nawet posłuchała siostry. Tyle tylko, że ten odwrót taktyczny to zorganizowała przez sam środek burzy.



//Przepraszam, że tyle zwlekałam z odpisem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Pon Sty 04, 2016 11:43 pm
Zaklęcie Livii nie zadziałało, a dym i iskry nie przestały je atakować. Chłopcom w tym czasie udało się dostać na schody prowadzące do ich dormitorium i pokonując kolejne schodki byli coraz bliżej celu. Kiedy urok Mike'a przestał działać i nic już nie mogło zaszkodzić bliźniaczkom, drugoklasiści zdołali otworzyć drzwi i je bardzo szybko zamknąć. Nie chcieli już mieć nic wspólnego z dwoma dziewczynami, które nie chciały im dać spokoju. Na całe szczęście teraz mogli odetchnąć z ulgą, a tak przynajmniej się im wydawało. Zarówno Livia i Villa nie miały jakichś większych urazów - może jedynie dym nieco podrażnił ich nozdrza, a iskry doprowadziły do powstania kilku małych dziurek na szatach.
Po sowie nie było ani śladu w Pokoju Wspólnym. Nawet jednego pojedynczego piórka.


Livia Edwards:
-4 PŻ
Vilia Edwards: -4 PŻ
Livia Edwards
Oczekujący
Livia Edwards

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Sty 05, 2016 1:57 am
W głowie Liv tłukło się teraz tylko jedno. Powstrzymać siostrę! Wszelkimi możliwymi sposobami. Wbicie do pokoju wspólnego krukonów to jedno, ale wbicie do dormitorium chłopców? Do tego nie zamierzała dopuścić.
-Nigdzie nie uciekną, jesteśmy w wieży...- zauważyła przytomnie, mając nadzieję, że choć na chwilę uda jej się zatrzymać siostrę w miejscu. Dla pewności złapała jednak bliźniaczkę za nadgarstek. Założenie, że bez tego potulnie stanęłaby w miejscu byłoby idiotyzmem. Była gotowa choćby i zaprzeć się całym ciężarem ciała, by uniemożliwić śledzenie "zbrodniarzy". Nie obchodziło jej, że Vivi zacznie jej zaraz wytykać utrudnianie śledztwa. Miała wszystkiego po dziurki w nosie. Nie dość, że zmarnowały całe mnóstwo czasu, przedarły się przez morze sowiego łajna i skończyły z podziurawionymi szatami, to jeszcze wcale nie zanosiło się na to by ślizgonka zamierzała przestać. To był zdecydowanie kiepski dzień. A pomyśleć, że mogła go spędzić siedząc w opustoszałej klasie, obcując jedynie z książkami.
-Opanuj się, błagam...- rzuciła jeszcze tylko, co najmniej jak gdyby to mogło cokolwiek zmienić. W zasadzie przez chwilę kusiło ją, żeby zwyczajnie pozwolić bliźniaczce na pogoń za krukonami, udać się do własnego dormitorium, zakopać pod kołdrą i udawać, że dzisiejszy dzień w ogóle nie miał miejsca. Istniało jednak zbyt wielkie ryzyko, że siostra wpadnie później ją odwiedzić i zacznie dźgać ją różdżką domagając się kontynuacji śledztwa. Sprawę trzeba więc było doprowadzić do końca.
Genevieve Corleone
Nauka
Genevieve Corleone

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Sty 05, 2016 2:14 am
-Ho, ho, ho...- to był jedyny komentarz na jaki było ją stać po wejściu do pokoju wspólnego. Widziała w Hogwarcie wiele dziwnych rzeczy, ale to, co zastała w pokoju wspólnym Ravenclawu przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Dwie uczennice, identyczne, a jednak zupełnie różne, każda usiłująca pociągnąć drugą w przeciwną stronę. Jakby tego było mało, jedna z nich wyglądała niczym wzór cnót wszelakich, z dokładnie związanymi włosami, czystą (choć może nieco podziurawioną) szatą i poważnym wyrazem twarzy, a druga przypominała bardziej umorusane zwierzątko, które zerwało się z uwięzi, wytarzało w gównie i nadal usiłowało psocić. Fakt, że druga pannica była ślizgonką dodatkowo rozbawił Gen, która doszła do wniosku, że gdyby usiłowała całą sytuację komuś zrelacjonować zapewne nikt by jej nie uwierzył.
-Mam nadzieję, że nie usiłujecie się włamać do chłopców na schadzki...- mruknęła, choć miejsce, w którym znajdowały się siostry aż za dobrze wskazywało na to, gdzie usiłowały się dostać. A może należałoby powiedzieć, gdzie jedna z nich usiłowała się dostać.
-W każdym razie... Powstrzymajcie swoje amory, jest sprawa...- to powiedziawszy nauczycielka podniosła prawą rękę, by pokazać swoje znalezisko. W jej dłoni szamotał się ni mniej, ni więcej, zaginiony Plato. Co jednak dziwne, odziany był w swego rodzaju sweterek, za który to kobieta go trzymała.
-Wydaje się, że miał dostarczyć wiadomość do niejakiej Liv z Ravenclawu, ale ten nowy krzyk mody, chyba nie służy lataniu... A z tego co widziałam na pergaminie, chodziło właśnie o pochwalenie się tym sweterkowym cudeńkiem... Biedaczyna turlał się po lochach, to go podniosłam i przytargałam do wieży. To jak dziołchy, pomożecie w znalezieniu właściciela?- zapytała, szczerząc się wesoło. W zasadzie cała ta sprawa nieźle ją ubawiła. W dodatku, przyłapała właśnie ślizgonkę w pokoju krukonów i już snuła związane z tym plany. Póki co jednak, należało rozwiązać sprawę sowy. Przemilczała fakt, że wcześniej niemal na zwierzątko nadepnęła i dlatego fatygowała się ze znalezieniem właściciela.
Vilia Edwards
Oczekujący
Vilia Edwards

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Sty 05, 2016 1:44 pm
Vilia zatrzymała się, pociągnięta przez siostrę. Szybko jednak podjęła dalszą próbę udania się za chłopcami na górę, nawet jeśli usłyszała ciche trzaśnięcie drzwi od ich dormitorium. W ostateczności przecież mogła je rozwalić przy pomocy siły, prawda? Jęknęła cicho z pretensją, patrząc na siostrę i jednocześnie wskazując ręką górę schodów, robiąc przy tym pełnie niezadowolenia miny.
- Ale Plaaaaankt...ups... - urwała, bo odwrócona przodem do siostry zobaczyła nagle, że nie są same w Pokoju Wspólnym. Obecność dorosłej osoby z pewnością nie była czymś, czego Vivi oczekiwała.
Osoba dorosła oznaczała nauczyciela.
Nauczyciel oznaczał kłopoty.
Kłopoty oznaczały szlaban.
Szlaban oznaczał, że siostra nigdy jej tego nie wybaczy.
Chociaż w sumie ona była w swoim dormitorium, więc... Myśli Ślizgonki urwały się równie szybko, jak się zaczęły, kiedy dostrzegła trzymanego przez Genevieve ptaka.
- Plankton! - rzuciła radośnie, a oczy jej błysnęły. Co prawda pojawienie się sowy oznaczało, że jej dedukcja była błędna i zupełnie od czapy, ale dla dziewczyny bardziej liczył się fakt, że sowa wróciła do nich cała i zdrowa. O ile tak to można było powiedzieć.
Bez zastanowienia zabrała ubranego w sweterek biedaka z rąk nauczycielki i przytuliła go do siebie mocno, co najmniej tak, jakby nie widziała go od lat. Wszystko inne przestało mieć znaczenie.
Livia Edwards
Oczekujący
Livia Edwards

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Sty 05, 2016 2:05 pm
Na widok nauczycielki Liv zesztywniała. Nawet jeśli mogłaby teraz powiedzieć siostrze "A nie mówiłam?!", nie odezwała się ani słowem. Wolałaby choć raz być w błędzie. Jakby na to nie patrzeć, obecność kobiety oznaczała bowiem kłopoty. Jej niewesołe rozmyślania zostały jednak przerwane przez niespodziewane odnalezienie się Plato. Krukonka delikatnie zmarszczyła brwi, poluzowała uścisk na nadgarstku siostry i w milczeniu obserwowała rozwój wydarzeń. Jej twarz przybrała dość obojętnego wyrazu, chociaż w głowie prowadziła teraz dokładną analizę. Nie miała wątpliwości. Tylko Vivi mogła wpaść na genialny pomysł odziewania sowy w sweter. Tylko Vivi mogła nie pomyśleć o tym, że taki proceder nie pozwoli zwierzęciu latać. Tylko Vivi mogła radośnie wyrzucić sowę z własnego pokoju, zapewne z jakimś okrzykiem, życząc jej udanej podróży. A w końcu tylko Vivi mogła o tym wszystkim zapomnieć na rzecz spiskowej teorii. To zaś oznaczało, że cały ten koszmarny dzień zawdzięczała siostrze bliźniaczce. Dziewczyna na dobrą chwilę przymknęła oczy, jednocześnie przesuwając palcami po prawej skroni. Większość ludzi na jej miejscu zapewne kipiałaby teraz ze wściekłości, wytykałaby Vilii zmarnowany czas i przeżyte niewygody, a już na pewno z niedowierzaniem komentowałaby absurdalny pokaz sowiej mowy. Nic jednak z tych rzeczy. Wiedziała, że gadanie niczego nie zmieni. Vivi była jaka była i żadne złoszczenie się nic by na to nie poradziło. Zamiast więc komentować coś, co uznała, za klasyczny wybryk w stylu siostry, niepewnie podeszła do nauczycielki.
-Przepraszam za kłopot.- powiedziała po prostu, dodatkowo pochylając głowę. Nie zamierzała się tłumaczyć, wymyślać wymówek, ani wymigiwać się od odpowiedzialności. Należała do tych osób, które z godnością przyjmowały konsekwencje swoich (a częściej siostrzanych) czynów. Dopiero po chwili ponownie spojrzała na ślizgonkę, westchnęła delikatnie i przez moment przyglądała się nieszczęsnej sowie, która usiłowała wyrwać się z żelaznego uścisku.
-Tylko go nie zaduś...- poprosiła cicho. Na myśl o tym, że musiałaby przechodzić przez jakieś skomplikowane ceremonie pogrzebowe wymyślone przez bliźniaczkę, robiło jej się słabo.
Genevieve Corleone
Nauka
Genevieve Corleone

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Wto Sty 05, 2016 2:30 pm
-No proszę. Myślałam, że czeka mnie pasjonujące śledztwo, a zamiast tego znajduję odpowiednie osoby już na samym wejściu. Coś podobnego...- nie wyglądała jednak na zdruzgotaną. Może i szukanie właściciela sowy mało miało wspólnego z klasycznym kryminałem, ale Gen wolała ograniczać rzeczy, które przypominały jej o rodzinnym interesie. Nie zmieniało to faktu, że jeszcze przez chwilę musiała pobawić się w policjantkę.
-No dobrze. Skoro sprawę jak mu tam, Planktona, mamy już za sobą, myślę, że należy mi się parę wyjaśnień...- skrzyżowała ręce na piersi, przybierając wzorem Liv dość obojętny wyraz twarzy. Kiedy chciała, potrafiła wyglądać naprawdę niepokojąco.
-Przeprosiny przeprosinami... Wciąż pozostaje kwestia znęcania się nad zwierzętami...- wyprostowała jeden z palców dłoni, odrywając go od ramienia i w ten sposób zaczęła odliczanie.
-Współpracy z intruzem...- kontynuowała, jednocześnie prostując kolejny palec. W zasadzie chciało jej się śmiać, ale napędzenie stracha uczniom bywało czasem nawet lepszą rozrywką.
-Wtargnięcia na obcy teren...- lista oskarżeń stawała się coraz dłuższa. Na dobrą sprawę Gen mogła to wszystko zignorować, ale zdecydowała się w tej sytuacji coś dla siebie ugrać.
-Próba uwiedzenia nieletnich chłoptasiów, krótko mówiąc, niemoralne zachowanie...- czarownica poderwała dłoń w powietrze i zamachała czterema palcami, jednocześnie przyglądając się twarzom uczennic.
-A w końcu totalny brak modowego gustu. Jak można nie wiedzieć, że sowom dzierga się czapeczki?- zapytała z lekkim uniesieniem brwi. Sądząc po wyglądzie bliźniaczek mogłaby znaleźć jeszcze całe mnóstwo przewinień, ale doszła do wniosku, że póki co tyle wystarczy. Pomachała im więc przed oczami otwartą dłonią. Na koniec zaś, uznając, że nie powinna przesadzać uśmiechnęła się szeroko i w milczeniu oczekiwała na odpowiedź.
Sponsored content

Pokój Wspólny - Page 16 Empty Re: Pokój Wspólny

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach