Go down
Ciril Hootcher
Oczekujący
Ciril Hootcher

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Sro Kwi 08, 2015 5:36 pm
Wszystko co robiła, każdy jej ruch wydawał się być niezaplanowany. Już dawno przestałby myśleć, ze jest wariatką, jeśli dałaby mu ku temu jakiś powód. Jak na razie wiedział o niej tyle, co nic, a fakt, że światło jej przeszkadzało, był jedynym pewnikiem w jego rękawie.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem, gdy uświadomił sobie, że droczy się z nim, jak z małym dzieckiem. O zgrozo! Co więcej, ona czerpała z tego przyjemność. Z tego jak wygląda, jak się zachowuje i jakie znaki daje ludziom. Jakby to jej w ogóle nie przeszkadzało. No, ale jak to mogło nie odciskać na niej żadneo piętna. Przecież wyglądała na kobietę z zaburzeniami psychicznymi... i do tego nie dawała żadnych znaków, że tak nie jest.
Zmniejszył działanie zaklęcia, gdy go o to poprosiła. Chyba na razie nie miał ochoty się nad nią znęcać. Zastanawiał się jaka historia kryje się za tą osobą. Co ciekawego kryje w zakamarkach umysłu. Może są tam odpowiedzi na jego przemyślenia. Może nie jest taka nijaka, jak mogło to się wydawać Hootcherowi. W każdym bądź razie, ma zamiar z niej to wyciągnąć. Ciekawska natura młodego zwyrodnialca zaczęła przejmować władzę nad jego zachowaniem.
Odszedł dwa kroki do tyłu nie spuszczając jej z pola widzenia. Światło słabo oświetlało jej rysy twarzy, teraz kojarzyła mu się jedynie ze zmizerniałą babuszką, której czasu nie zostało wiele, aby pożegnać się z tym ziemskim padokiem
- Czemu się tu chowasz? - zapytał wkładając rękę w swoje kręcone kudły. - Aż tak bardzo cię męczą tam na górze?- usiadł na zimnej podłodze. Dreszcz przeszył jego ciało, gdy uświadomił sobie, jak lekko była ubrana. Czy nie było jej zimno? Przecież to miejsce to kostnica... Dosłownie.
- Jestem Ciril, Gryffindor przysłał mnie na misję uratowania twej nędznej dupy.- rzucił jakby znał ją już od dawna.
Jasmin Lane
Oczekujący
Jasmin Lane

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Pon Maj 04, 2015 8:38 pm
Dziewczyna zasiadła naprzeciwko ciebie, jednak po drugiej stronie sali. Wpatrywała się w ciebie uważnie, zastanawiając się między innymi nad tym samym co ty. Lata milczenia nauczyły Jasmin patrzeć na ludzi, zadawać sobie pytania, i znajdować na nie odpowiedzi. Ludzie nie doceniali siły ciszy. Można było się od niej dowiedzieć znacznie więcej niż w chwili gdyby prowadziło się skomplikowane dialogi. Sposób poruszania się, ubiór, barwa głosu, jego siła, sposób patrzenia, a nawet uczesanie, to wszystko mówiło o człowieku.
-Świat się znęca... szkoda tylko, że od niego nie da się uciec- Nabazgroliła szybko. Trzeba było jej przyznać, że jak na szybkie pisanie, w półmroku, i to jeszcze na kolanie jej charakter pisma był naprawdę ładny. Już po tym można było wywnioskować, że dziewczyna musiała posługiwać się takim sposobem komunikacji już od naprawdę długiego czasu.
-Skąd ta pewność, że potrzebuję pomocy. Gdyby tak było sama bym o nią poprosiła- To fakt, Jasmin należała do osób które potrafią prosić, ale w tym wypadku... cóż po prostu nie mogła. Uznała, że to co ją spotkało to jest kara z to co być może kiedyś zrobiła w poprzednim wcieleniu, a może po prostu sama w sobie była zła. Tak czy inaczej przyjęła w milczeniu tą karę, i chociaż nie raz łzy płynęły jej po twarzy, to z jej ust nie wydobyło się nawet słowo sprzeciwu.
-Pewność siebie to dobra cecha... ale w pewnych chwilach bardzo zgubna.- Widzisz prowadzicie dialog, dziwny, i być może niespotykany, ale czym on się różni od tych innych dialogów które prowadziłeś do tej pory? Tak czy inaczej ta pewność chłopaka w jakiś dziwny sposób przygniatała ją do tej posadzki, dlatego też pojawiła się w niej chęć ucieczki. Jej milczenie było zbyt słabe w stosunku do jego słów. Dlatego też po prostu nie mówiąc nic (chociaż w tym wypadku o mówieniu ciężko mówić O.o) odwróciła się na pięcie i wyszła z sali pozostawiając chłopaka samego ze sobą.
z/t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Pią Lip 10, 2015 1:48 pm
[z/t dla Cirila]
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sie 30, 2015 3:34 pm
To opustoszałe miejsce mogło wydawać się być jedynym miejscem w którym naprawdę można było zaznać odrobinę spokoju. Być może innym to się udawało, ale nie mieli tego szczególnego daru jaki posiadał Kyo. Nie ważne gdzie się uda zawsze, ale to dosłownie zawsze ktoś przypałęta się do niego. A w chwili kiedy on potrzebował chwili spokoju to obecność drugiej osoby w jego otoczeniu nigdy nie kończyła się dobrze. Chyba wszyscy w tej szkole już doskonale znali jego temperament, i wiedzieli, że lepiej nie wchodzić mu w drogę. Oczywiście naturalną koleją rzeczy było to, że z jakich kolwik konfliktów to on wychodził najbardziej poszkodowany. I nie istotne było wtedy to czy to on był głównym sprawcą czy też nie. Dlatego też nie ma co się dziwić, że już dawno przestał się bronić, bo i niby po co. Ludzie wierzyli w to w co chcieli wierzyć, widzieli to co chcieli widzieć. I jego zapewnienia niewiele by w tej kwestii tak naprawdę zmieniły.
Od samego rana chłopak miał dzisiaj na głowie strasznie problematyczny problem (Wut O.o). Po przeczytaniu swojego planu zajęć zauważył, że nieubłaganie zbliża się obrona przed czarną magią. Zajęcia które sprawiały, że odechciewało mu się dosłownie wszystkiego. A wszystko przez to, że chciał tylko na nich świętego spokoju. Przecież wtedy nie zrobił tak naprawdę nic złego. Był zmęczony to chciał się przespać. A skończyło się to tym, że stał się królikiem doświadczalnym. I na tych zajęciach dopiero przejrzał na oczy. Ludzie to szuje, którzy wykonują polecenia nie zastanawiając się nawet nad ich większym sensem. A ten kto odważył się wyłamać z tej gromadki... cóż lądował właśnie na takim miejscu na jakim był w tej chwili Kyo. Wrzucony gdzieś do jakiegoś worka z napisem "śmieci". I stąd też był problem. Mógł nie stawić się na lekcje, ale biorąc pod uwagę, że z tym nauczycielem miał wyjątkowo na pieńku to był by to raczej głupi pomysł. A stawienie się... gwarantowało mu kolejne upokorzenia, które będzie musiał jakoś znosić.
-I tak źle, i tak niedobrze- Mruknął cicho do siebie i oparł głowę o ścianę. Wyciągnął sobie spokojnie nogi na ziemi na której aktualnie siedział i wbił wzrok gdzieś w pustkę. Był jeszcze jeden problem. Po tych wszystkich przeszukiwaniach zauważył wyraźne braki w swoich "zapasach". Dlaczego nie był wtedy w swoim dormitorium? cóż nie miał najmniejszego zamiaru się tłumaczyć z niczego. A temu nauczycielowi najmniej był winien jakie kolwiek wyjaśnienia.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sie 30, 2015 3:59 pm
Wiecie co jest najnudniejsze na tym świecie? Sens. Wszystko co go nie posiadało, było lepsze i ciekawsze, na przykład taki Irytek, który w mrocznym, opustoszałym lochu urządził herbaciany podwieczorek dla pierwszej osoby jaka się tu zapuści. Urocze stoliki z haftowanymi obrusikami, miniaturowymi krzesełkami i zestawem kwiecistej porcelany były zapełnione siedzącymi przy nich pluszakami podebranymi z dormitoriów pierwszoroczniaków. Tylko jedno miejsce było wolne, specjalnie dla jakiegoś ucznia, bądź pracownika szkoły, który uznałby za dobry pomysł spacerowanie o tej porze po podziemiach zamku, prawdopodobnie szukając spokoju i ponurej atmosfery. Nic z tego! Na dźwięk kroków poltergeist złapał za przyszykowane wiadro różowego atramentu z domieszką brokatu i celnie wylał jego zawartość w twarz niczego niespodziewającego się... Kyo? Oh, jak oni dawno się nie widzieli! Gdyby rudzielec miał serce, to już jakiś czas temu pękłoby z żalu, ale cóż, nie posiadał organów wewnętrznych. Ani sumienia.
- Słodkich szesnastych nieurodzin! Wyprawiłem ci przyjęcie by uczcić długą listę twych niepowodzeń~! Chciałem zaprosić twoich przyjaciół, ale okazało się, że żadnych nie masz... - odłożył opróżnione wiadro i sięgnął po pluszowego zająca, podleciał z nim do puchona i uwieńczył jego głowę pluszowym zadkiem. - Pan Miękki Ogonek musi ci wystarczyć.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sie 30, 2015 4:42 pm
No tak... czasami brak spokoju przychodził do niego, a czasami to on przychodził do braku spokoju. W tym wypadku niestety sprawdził się ten drugi scenariusz. I pewnie zniósł by to znacznie lepiej gdyby nie fakt, że wpadł prosto na Irytka. A może raczej na jego cholerne wiadro. Na szczęście na skutek tylu problemów w jakie wpadał wyrobił sobie całkiem niezły refleks. Dlatego też w chwili kiedy zobaczył jakiś obiekt który leciał prosto na niego, szybko uchylił się, i dzięki temu nie miał całej twarzy w tym cholerstwie, ale za to jego ubranie wyglądało znacznie gorzej.
-DO KURWY NĘDZY...- Krzyknął wyraźnie zdenerwowany tym wszystkim co się właśnie teraz stało. A kiedy się wyprostował ujrzał głównego sprawcę tego całego zamieszenia.
-Irycie... no tak... mogłem się domyślić- Warknął i próbował rękami jakoś doprowadzić swoje rzeczy do jako takiego wyglądu, ale niestety gruba warstwa atramentu na skutek jego pocierania rozmazywała się tylko jeszcze bardziej i szybko zasychała, tworząc na jego rzeczach piękny różowy wzór, który do jego osobowości w ni cholerę nie pasował.
-No to mamy coś co nas łączy. I pewnie się zdziwisz, ale dobrze mi z tym, że ich nie mam i niech tak zostanie- Chciał odgarnąć ręką swoje włosy z oczu, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. jeszcze tego by brakowało aby włosy zmieniły mu kolor na różowy.
-Jeżeli sądzisz, że mnie sprowokujesz to jesteś w błędzie. Jeden raz ci się udał, ale nigdy więcej ci to już nie wyjdzie- Warknął i zrzucił z swojej głowy pluszaka i zmierzył Irytka swoimi brązowymi oczami. Jego sytuacja była zbyt kiepska aby teraz odwalać jakieś głupoty. To był dla niego prawdziwy test cierpliwości, której jak by na to nie patrzeć nie posiadał.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sie 30, 2015 5:18 pm
Ah, ta sława, nie da się przed nią uciec~! Może gdyby zmienił wygląd i udawał śmiertelnika to zwiódłby w pole większość nieogarniętych uczniów, ale wcale mu na tym nie zależało. Wszak im bardziej o nim pamiętano, tym pewniejszy się czuł!
- A ty od razu z tą prowokacją... - nie wiadomo kiedy pojawił się w powietrzu tuż za chłopakiem i zaczął zawiązywać mu warkoczyki na przydługich włosach. Zapieczętował je wyżutą gumą, zamiast gumką, najwidoczniej nie widząc jakiejś specjalnej różnicy, ewentualnie nie mając tego drugiego pod ręką. - To już jakaś obsesja, Takano-chan. Popracuj nad tym, bo nigdy nie znajdziesz chłopaka i zostaniesz starą panną. - mógł się szamotać i próbować uciekać, ale szybkość i zwinność jedynie na wpół materialnego bytu bez przeszkody pozwoliły ukończyć co najmniej trzy, jeśli nie więcej warkoczy, a dla oszołamiającego efektu końcowego, również na gumę, Iryś doczepił chłopakowi pluszowe królicze uszy. Wybacz, panie Miękki Ogonek. Trzeba pocierpieć by być pięknym!
Odleciwszy na kilkumetrową odległość, tak aby wygodnie ocenić swe dzieło z daleka, stanął na ziemi i uśmiechnął się perfidnie.
- Oh, nikt ci się nie oprze! Zrobisz furorę po powrocie do dormitorium.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sie 30, 2015 7:44 pm
Oj szamotał się strasznie, a w chwili kiedy poczuł, że jest wolny zaczął zbierać ze swoich włosów gumę do żucia. Cóż nie było to łatwe, bo niestety ta substancja bardzo szybko zaprzyjaźniła się z jego włosami, ale plus był taki, że przynajmniej te cholerne warkoczyki zniknęły, a grudki gumy łatwo było zakryć innymi włosami. Zerwał różowe uszy które w tej chwili sprawiały, że wyglądał naprawdę dziwacznie.
-IRYCIE DO CHOLERY JASNEJ... DOROŚNIJ W KOŃCU- A podobno to on zachowywał się czasami dziecinnie. Być może coś w tym było. Ale w porównaniu z poltergeistem był naprawdę dojrzałym osobnikiem. Jego komentarz co do jego stanu po prostu zignorował. Nie miał najmniejszego zamiaru wdawać się w jakieś głupie dyskusje, szczególnie z nim. Z tym który nie ma nic mądrego do powiedzenia.
-Oj uwierz mi, że na pewno będą umierać ze śmiechu. Ale wiesz co. Mnie to już dawno przestało obchodzić. Bo jeżeli wrócę do dormitorium to w takich godzinach kiedy wszyscy będą spać.- Najpierw wypada zapoznać się z trybem życia swojej ofiary a dopiero potem wprowadzać swoje plany w życie. Kyo całe dnie siedział gdzieś sam, i wychodził dopiero w chwili kiedy gwar w szkole zaczynał zamierać. Więc cały nikczemny plan Irytka w tej chwili niestety schodził na psy.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sie 30, 2015 8:48 pm
Cała jakże ciężka praca na nic... co za niewdzięczny osobnik! Do tego ten jego niewyparzony język! Irytek miał za dobry humor by się nim teraz przejmować, chociaż tekst z dorastaniem miał szansę ugryźć go w najmniej oczekiwanej chwili. Był za blisko jednego z mniej ulubionych tematów poltergeista, ocierał się o kilka niewygodnych wspomnień. Gdy w zamku zrobi się nerwowo, z pewnością uwaga Kyoheia nabierze nowych sił, chociaż puchon zdąży o niej dawno zapomnieć.
- Właściwie to skąd przyszło ci do głowy, że dokładnie wtedy ich nie obudzę? - "Do tego prawdopodobnie twoim kosztem." Wystarczyło go popchnąć na wcześniej przygotowaną wierzę brudnych naczyń, a nie tylko oberwie za bycie innym, lecz również za wyrywanie kolegów ze snu. Może również koleżanek, jeśli hałas poniesie się echem do ich części sypialnej. Szach i mat.
Och, ale on nie był okrutny! Naprawdę nie zależało mu na wywaleniu tego dzieciaka ze szkoły! Jednak pewną siebie postawę czarodzieja odebrał jak wyzwanie, a kiedy szczerze nie miał nic lepszego do roboty, takie prowokacje potrafiły go nieźle nakręcić. Najgorszy w tym wszystkim był jego brak hamulców. Nie wiedział kiedy odpuścić, gdzie kończy się granica między żartem, a upadlaniem. Dlatego najlepiej było go unikać, albo zwyczajnie nie wdawać się w dyskusje. Niektórzy potrafili nawet znaleźć z nim wspólny język, co otwierało przed nimi szereg możliwości. Były to jednak pojedyncze przypadki i jeśli ktoś i bez Irytka miał masę problemów na głowie, naprawdę nie powinien nadwyrężać swoich szans.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sie 30, 2015 10:40 pm
-Ależ przyszło mi to do głowy jak najbardziej- Mruknął cicho i przeciągnął się leniwie rozglądając się uważnie po pomieszczeniu. I chociaż z zewnątrz w tej chwili wydawał się być oazą spokoju to w środku walczył z tym aby nie sięgnąć po różdżkę i nie cisnąć w niego jakimś zaklęciem.
-I powiem ci coś czego pewnie się nie spodziewasz. Mam w to wyjebane- Mruknął i oparł się o zimną ścianę próbując zignorować ten piękny róż który w tej chwili miał na sobie.
-Dosłownie, wisi mi to czy ktoś się będzie śmiać czy nie. Nie jestem kimś kto ma dobrą reputację. I jak sam powiedziałeś całkiem długą listę niepowodzeń. Więc jeszcze jeden punkt nie zrobi nic złego- Taki był fakt. Kolejna porażka, upokorzenie co to dla niego. W końcu przeżywał to przez całe życie. Był już przyzwyczajony i nauczył się jakoś sobie z tym radzić. Wszystkie śmiechy, obelgi jakie w niego trafiały odbijały się od niego w postaci zaklęcia które wyleciało prosto z jego różdżki. Mało istotne było to czy zaklęcie do sięgnęło celu czy też nie. Chodziło o sam fakt, i po takiej wymianie, Kyo jak gdyby nic wracał do swojego normalnego życia, czekając aż znowu coś się wydarzy. W taki sposób stworzył sobie błędne koło, które nigdy się nie przerwie.
-Więc daj sobie spokój. Próbujesz poniżyć kogoś kto sam już dawno to zrobił, twoje starania obawiam się, że idą na marne- Spokój... tylko to mogło go w tej chwili uratować. Gdyby zaczął się rzucać, ciskać w niego zaklęciami dałby mu to czego chciał, a tak... cóż chyba pokrzyżuje jego plany.
-I naprawdę uważam Irytku, że czas spoważnieć. Dojrzałe już z ciebie... coś i takie dziecinne wygłupy wcale tobie powagi nie dodają, a w oczach wielu ludzi jesteś po prostu dużym dzieckiem, ale na szczęście nieszkodliwym- To był fakt. Te głupie żarty w żaden sposób nikomu nie szkodziły, a może tylko jemu nie mogły zaszkodzić.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sie 30, 2015 11:19 pm
Dobra, miał go. Nie spodziewał się "wyjebania" na gniew czy też śmiech całego domu, nawet ze strony takiego zatwardziałego badassa jak Kyohei. Uśmiech zniknął z jego bladego oblicza, gdy przysłuchiwał się wywodom puchona, o dziwo nie wcinając mu się w pół zdania. Kiedy Kyo zamilkł, Irytek dalej przyglądał mu się z zainteresowaniem, pomieszanym z czymś więcej. Czymś czego sam jeszcze nie umiał określić.
- Nigdy nie zależało mi na poniżaniu. - zaczął powoli, wspominając kilka mniej radosnych przypadków jakie miał okazję zaobserwować. Nie był wprawdzie odpowiedzialny tamtym tragediom, lecz zaiste miały one ścisły związek z aktywnym upokarzaniem i nie skończyły się najciekawiej. Nastroje jakie panowały za tamtych czasów w szkole były nie do zniesienia i poltergeistowi wcale nie uśmiechało się powtarzanie tego w najbliższym czasie. Prychnął z niesmakiem, dochodząc do niezadowalających go wniosków. - Nie moja wina, że tak łatwo was urazić. Przejmujecie się opinią innych i nie dostrzegacie komizmu sytuacji. - skrzyżował ręce, a prześmiewczy uśmieszek znowu wypełzł na jego usta. Mimo to czerwone tęczówki dalej ziały chłodem. - Powaga jest nudna, do tego podobno zabija. Zresztą, chyba lepiej natknąć się w lochu na trochę atramentu, który jednym czarem możesz z siebie zmyć, niż mieć do czynienia z faktycznie niebezpieczną sytuacją zagrażającą twojemu zdrowiu? Wiesz, mógłbym być bardziej szkodliwy, ale wtedy zamknęliby Hogwart i nie miałbym nic do roboty. - "Wystarczy, że macie wakacje i ferie świąteczne." Na tą myśl zaśmiał się pusto. Żaden śmiertelnik nigdy tego nie zrozumie, nawet wampiry miały łatwiej pod względem pożywienia. Jeśli żerowanie na energii otoczenia można nazwać jedzeniem, rzecz jasna. Poza tym ciężko było stuprocentowo panować nad sobą, gdy nastrój i prawie cała osobowość zależały od emocji zbieraniny losowych dzieciaków. W czasie corocznego przydzielania pierwszaków do domów ekscytacja sięgała zenitu i Iryt nie mógł w miejscu usiedzieć, co dopiero zachowywać się dorośle i zgodnie z ludzką etykietą. Jak się nad tym zastanowić, to wiele z jej zasad nie rozumiał, lub nie znał, więc czego Takano od niego niby oczekiwał?
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Nie Sie 30, 2015 11:34 pm
Cóż, czasami nie ma sensu przejmować się czymś na co nie mamy wpływu. A czy Kyo był zatwardziały. To jest bardzo dobre pytanie. Czy kto kolwiek wiedział jak on jest. Inni wydzieli tylko to na co on pozwalał. Można powiedzieć, że każdy kto go znał znalazł się w jego grze którą stworzył zupełnie przez przypadek. A może raczej życie podsunęło mu pomysł. Zostały stworzone zasady, a może tylko jedna zasada "Kyo jest tutaj mistrzem gry, i on decyduje co widzicie". Niestety jakoś nikt nie potrafił się dostosować do tej zasady. A szkoda. Wtedy wszystkim grało by się znacznie łatwiej. I ci słabi gracze odpadli by na samym początku.
-Możliwe, ale z mojej perspektywy nie jesteś wcale lepszy od tych wszystkich kretynów od ślizgonów którzy próbują na każdym pokazać kim to oni nie są- Tak to widział. Na niego te żarty Irytka nie wiele wpłyną. Pośmieją się i przestaną, ale inni... gdyby Sharon ta istota wywinęła taki numer, to chyba by nie puścił mu tego płazem. Po tym jak poznał tą puchonkę aż bał się pomyśleć jak by na nią wpłynął taki dowcip.
-Wiesz... jeżeli ofiarami twoich żartów padają ludzie bez problemów... fakt śmieją się. Ale szkoda, że częściej obierasz sobie tych słabszych, i bardziej zakompleksionych. Wcale nie dziwię się, że im nie jest do śmiechu.- Czyżby powiedział o dwa słowa za wiele. Czy ten Kyo który ogłasza dookoła, że przejmuje się tylko sobą kłamał troszeczkę. Bo gdyby tak było nie prowadził by z nim teraz tej rozmowy.
-Irytku... obawiam się, że w tej chwili rozmawiasz z nie tą osobą. Gdyby coś zagrażało mojemu zdrowiu poleciał bym tam jak najszybciej- Taka była prawda. Poszedł by w to niebezpieczne miejsce z nadzieją, że coś skończy jego życie. Z drugiej strony cały czas czuł, że ma tutaj coś do załatwienia. Nie wiedzieć dlaczego pojawiły się osoby do których się w jakiś dziwny i niezrozumiały dla siebie sposób przywiązał, i nie chciał ich zostawiać.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Pon Sie 31, 2015 12:11 am
Porównanie Irytka do dzieci Salazara było zarazem obraźliwe, jak i zabawne. Biedny Salazar pewnie w grobie się przewracał na tą uwagę, chociaż poltergeista niespecjalnie ona zabolała. W przeciwieństwie do ludzi, on nie dbał o opinię innych tak długo jak go w ogóle dostrzegali. Nie ma nic gorszego od ignorancji. Istota tak złakniona uwagi jak Iryt była zdolna do najgorszych czynów, byle tylko potwierdzić swój byt. Kiedy zaś przychodziło o reakcję otoczenia, to właściwie każda była mniej lub bardziej zadowalająca. Mógł udać obrażonego, bo przecież nie był zdolny do faktycznych emocji i jedynie naśladował to co podpatrzył u magów, lecz nie zostawało mu to na dłużej niż kilka chwil. Błogosławiona niech będzie nieumiejętność do chowania i pielęgnowania urazy.
- Nie wnikam co cię tak ciągnie do zagrożenia, ale może w takim razie poszukaj przygód w lipcu czy sierpniu? - usiadł w powietrzu po turecku i oparł głowę na lewej ręce. - I tak jest tu trochę duchów, nie potrzeba kolejnych. - właściwie to mogłoby być nawet zabawnie z takim Takano jako stałym mieszkańcem Hogwartu. Osobiście Irytek nie widział nic złego w śmierci, której gatunkowo był ironicznie bliższy niż Prawie Bezgłowemu Nickowi. Zdawał sobie jednak sprawę z tego jak wysoko ludzie cenili sobie życie, w dodatku nie tylko swoje, więc nie dyskutował na ten temat i dawał im samym podjąć ostateczny wybór. Byle nie wiązało się to z zamknięciem szkoły, bo to naprawdę nie było mu na rękę.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Pon Sie 31, 2015 7:37 pm
Puchon uśmiechnął się tylko lekko pod nosem.
-Widzisz... to jest właśnie sedno dorośnięcia o którym ci mówiłem. Po za mną są jeszcze inni ludzie... i nie zawsze mogę robić to co ja chcę- Czyżby, przecież dookoła siebie roztaczał właśnie taką aurę. Osoby która nic nie musi, i wszystko może. To, że był opryskliwy, nie oznacza, że nie było w tym zamku nawet jednej duszyczki na której mu zależało. Cóż jedna nawet zamieszkała tutaj na stałe jako duch. A on cały czas robił sobie z tego powodu wyrzuty. Obwiniał się za to co jej się stało. Gdyby wtedy zachował się inaczej, gdyby w kuchni nie pozwolił sobie na wybuch emocji, sprawy potoczyły by się zupełnie inaczej. Gdyby przy niej chociaż na chwilę zainteresował się jej osobą, a nie mówił wiecznie o tym jakie to jego życie jest beznadziejne. Nadal by tutaj była.
Dziewczyna którą kocha ponad wszystko, ta za którą oddał by własne życie gdyby tak była potrzeba. Przez to, że bał się, że historia znowu się powtórzy. Zostawił ją, i pewnie tym samym złamał serce. Sharon... jedyna osoba której jeszcze w jakiś sposób nie skrzywdził, ale cały czas bał się przebywać w jej towarzystwie. Bał się do niej odezwać, bo nie wiedział co wyjdzie z jego ust. Jak widać nie do końca był sam bo życie tak postanowiło. Był sam bo on tak zdecydował. I w sumie dobrze. Tak było lepiej, bezpieczniej dla innych i dla niego.
-Z resztą... nie oszukujmy się nic o tym nie wiesz. Nie masz nikogo... nie masz o kogo się martwić. Wiec w sumie to moje gadanie i tak na nic się nie zda- Westchnął cicho zdając sobie dopiero teraz z tego sprawę. Aby pomyśleć o spoważnieniu w jakimś stopniu, trzeba mieć najpierw dla kogo.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Pon Sie 31, 2015 8:09 pm
Ta rozmowa robiła się nudna. Rudzielec wolną ręką zaczął kłapać niczym Kyo jadaczką, przedrzeźniając go w ten sposób, jakoś niechętny do wysłuchiwania jego jakże odkrywczych spostrzeżeń. Tak, tak, nie można robić wszystkiego co się chce, bo są też inni. Oczywiście, nie miał o kogo się troszczyć, więc nie groziło mu dorośnięcie. Doprawdy, gdyby to było takie proste... Nie zapomniał jednak, że ma do czynienia z dzieckiem, które jeszcze setki razy zmieni zdanie, za każdym razem pewien, że to on wie wszystko najlepiej. Ziewnął ostentacyjnie, namyślając się nad tym co wie na temat puchona. Skoro tak się wymądrzał, to pewnie sam troszczył się o innych bardziej niż to okazywał, tylko z kim on spędzał czas? Irytek stawiał na uczniów z Hufflepuffu. Dzielili razem dormitorium, musiał znaleźć tam chociaż jedną osobę, która nie zalazła mu za skórę. Kogoś kto był zbyt niewinny i słaby, kto mógłby wzbudzać litość w prześladowanym chłopaku, ale też mieć w sobie pozytywną energię, która zachęcałaby do lepszego poznania. "Chyba widziałem go kiedyś z Gallagher..." Uśmiechnął się bezczelnie, niby obojętnie na głos zastanawiając się nad planami na resztę dnia.
- Dawno nie trafił mi się naprawdę śmieszny puchon. - zaczął niewinnie, kładąc się wygodnie w powietrzu i przepływając obok Kyoheia. - Jednak wątpię byście wszyscy byli takimi nudziarzami. O! - uniósł palec w górę. - Sharon łatwo nastraszyć. Jak myślisz, co powie na pobudkę w łóżku wypełnionym larwami much? A może powinienem doprawić jedną z jej przekąsek? Ma mocny głos, jej pisk słychać byłoby na całym piętrze~! - zerknął na bruneta, czekając na jego reakcję. Jeśli się mylił i puszysta puchonka nie była dla niego nikim specjalnym, mógł zgadywać dalej, mając zarazem ciche przyzwolenie na sprawdzenie jej cierpliwości. A nóż okaże się mieć większy dystans do siebie niż niektórzy?
Sponsored content

Opustoszały loch - Page 7 Empty Re: Opustoszały loch

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach