Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Sob Maj 27, 2017 12:36 am
Obecna sytuacja przy dębie

Uśmiechy? Nie było na nie miejsca, to niekoniecznie dobrze może świadczyć o kimkolwiek kto by w takim miejscu unosił kąciki ust. Enzo jednak to zrobił, wydawał się wręcz bardzo podatny na zmiany nastrojów. Chwilę później więc poczuł jak uderza w niego mocny wiatr - jakby się uparł, że musi go zmieść z powierzchni ziemi.
Marlene w tym czasie poczuła jak zaczyna się jej robić gorąco, niewyobrażalnie gorąco, choć przecież padał deszcz i wisiała nad nimi burza. Ale czuła się tak jakby ten nieznośny ogień powoli spalał ją od środka - chyba nawet poczuła dym.
Giotto czuł jak jego gniew rośnie, coraz bardziej i bardziej; a jakby tak zmienić cel i zamiast w drzewo... rzucić w Pottera? To przecież była wszystko jego wina, to on pierwszy się pojawił, przez niego to całe zgromadzenie.... takie myśli atakowały umysł starszego Nero, podsycały w nim najgorsze instynkty.
James poczuł się przygnębiony - może to przez ten deszcz, albo przez to, że byli tutaj zamknięci, ale miał ochotę uciec, schować się przed wszystkimi. Coś naciskało go, podrzucało mu obrazy z pogrzebu siostry, z rozmowy z rodzicami, kiedy musiał ich poinformować, że Erin nie żyje, wyżywającej się na nim Evans... chichot cieni nagle zrobił się głośniejszy.
W momencie wymawiania przez Minabiego inkarnacji, dziesięciu uczniów i jeden praktykant uzyskali już pełne formy.  Patrzyli tylko na nich.
Przy kolejnym grzmocie, Flame przebiegła kawałek i rzuciła się na Enzo, gryząc go w ramię.


Wszyscy rzucają po jednej kości do pojedynku:

1-3 - nie wyrwaliście się spod wpływu
4-6 - udało się wam wyrwać spod wpływu i orientujecie się, co dzieje się wokół


Enzo Nero: -10 PŻ (ugryzienie i zatrucie)
Marlene McKinnon: -3 PŻ (gorączka)
James Potter
Oczekujący
James Potter

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Sob Maj 27, 2017 10:07 pm
Wkurzał go ten japończyk, czy kimkolwiek on był. Po pierwsze skwitował pytanie Pottera głupim uśmieszkiem bez słowa, jakby przyszedł tu sadzić jakieś durne kwiatki i to co wyczyniał rzeczywiście nikogo nie powinno obchodzić. Po drugie, jego odpowiedź na kolejne pytanie, (łał co za łaska!) tylko zagotowała krew w Jamesie, na tak wyrafinowanym egoistyczno-dupkowatym poziomie była. Po trzecie, zachowywał on tak irytujący spokój, jakby znowu: sadził kwiatki, a nie odprawiał jakieś rytuały na przeklętym dębie. I po czwarte: ten psychopata rzeczywiście wcale się nie bawił…
- To po cholerę nas tu uwięziłeś?! – zdenerwował się, a w chwili wybuchu złości skrzywił się. Noga dokuczała mu coraz bardziej, nie wyglądało to najlepiej.
Marlene zaczęła wymiotować więc swoją uwagę znowu skupił na niej. Świetnie. Wyglądała strasznie, potrzebowała pomocy w Skrzydle Szpitalnym, ale nie mógł jej tam zanieść, przecież byli uwięzieni w jakimś głupim kręgu, bo jakiś dureń potrzebował widowni żeby pobawić się opętanym dębem! Paranoja…
- Już dobrze – skłamał, bo nic innego nie przyszło mu do głowy. Wtedy Enzo rzucił, że powinni uważać, a James znowu odwrócił się do drzewa. To co się tam wyczyniało, to dopiero było wariactwo. Jedenaście mglistych postaci. Pottera zamurowało. Czy to ten koleś ich wezwał? A może zdenerwowali się, że zaczął odwalać tu jakieś czary w ich przystani i chcą go przegnać?
Minabi, chociaż James wcale nie wiedział, że właśnie tak nazywał się ten szaleniec, mruczał jednak dalej coś pod nosem i robił jeszcze jakieś inne, niezbyt normalne rzeczy, a duchy…
Enzo rzucił, że ma jakiś plan, zaczął wszystkich rozstawiać po kątach, dobra, tyle że koło nie ma kątów, no ale czaicie o co chodzi, uśmiechał się jakoś dziko i coś powiedział do Japończyka, ale James nie usłyszał co, bo nad nimi akurat zagrzmiało. Usłyszał jednak co tamten mu odpowiedział: to nie są duchy.
Wut?! James znowu przeniósł wzrok na postaci pod dębem i znieruchomiał. Rzeczywiście, wszyscy wyglądali prawie jak żywi... Nie, to nie możliwe… Musieli tak tylko wyglądać, przecież nie da się… A Erin? Czy i ją mógłby przywrócić na ten świat? I wtedy nagła fala załamania spadła mu na serce. Erin… Jego ukochana siostrzyczka… Już jej nigdy nie zobaczy, nigdy nie dotknie jej ręki, nigdy nie usłyszy jej śmiechu… Miał ochotę z bólu zapaść się pod ziemię. Przed oczyma przelatywały mu obrazy z chwili, gdy dowiedział się, że zginęła, z tego jak zobaczył jej martwe ciało, skorupę, bo jej już tam nie było, z jej pogrzebu, z tego jak mówił rodzicom co się stało i Evans… Tak, Evans… Nienawidziła go… Z obrazami wracało całe cierpienie które towarzyszyło mu w tamtych chwilach. A cienie które go opętały, śmiały się z niego, głośno, coraz głośniej…
- Erin… - szepnął, a głos mu się załamał. Dobrze, że lał deszcz, bo możliwe że i łzy ciekły mu po policzkach – Lily, przepraszam… Tak chciałem ją uratować… - szeptał sam do siebie, a w klatce piersiowej czuł ogromne kłucie, rozpacz rozrywała go od środka.
Nagle szydercze chichoty w jego głowie ustały, a jego uszy wypełniła bezdenna cisza. A może tylko mu się wydawało? Czy już? Już koniec? Wręcz przeciwnie… Patrzył na jedenastu żywych, którzy powinni być martwi i nagle ją zobaczył. Dwunastą, to był moment, ale... To ona, prawda?
- Erin – powiedział już głośniej. Był pewny, że ją widział… Mignęła mu przez krótką chwilę, gdzieś z tyłu, ale to musiała, musiała, być ona… Ruszył nagle w ich stronę nie zwracając uwagi na ranną nogę. Zaczął biec, ona tam była, była wśród nich, tak, z pewnością ją widział! A przynajmniej… Wyobrażał sobie, że tak było.


Ostatnio zmieniony przez James Potter dnia Sob Maj 27, 2017 10:56 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Sob Maj 27, 2017 10:07 pm
The member 'James Potter' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 30 Dice-icon
Result : 1
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Nie Maj 28, 2017 1:59 am
Zmarszczyła nos. Ciągłe zawroty głowy i nudności powoli zaczynały ją wykańczać, a ten dym zdecydowanie nie polepszał jej stanu. Znowu zwymiotowała. Czyżby jej się zdawało czy z Zakazanego Lasu w jej stronę powoli zaczęła zbliżać się fala ognia? Nie, na pewno jej się wydawało bo przecież...Ała! - pisnęła słabo i niezdarnie podniosła się do góry. W jednej chwili, ogień, który przecież przed sekundą znajdywał się tak daleko, teraz zaczął sięgać jej dłoni. Było jej gorąco. Chyba powinna zrzucić z siebie sukienkę, prawda? Tkaniny są zdecydowanie zbyt łatwopalne. Merlinie, jak gorąco. Teraz już nie tylko dłoń, ale i całe ciało było spowite w ogniu, chociaż, to dziwne, za każdym razem gdy na dłużej zamykała oczy, po ich otwarciu nie widziała żadnego ognia.
Chciała się stąd oddalić, chciała uciekać, ale noga, którą uszkodziła sobie ostatnio w Zakazanym Lesie wciąż bolała. No i te zawroty głowy. Nie, nie mogła stąd uciec.
- Zabawne - pomyślała histerycznie - jednak jestem prawdziwą wiedźmą. Jestem wiedźmą i spłonę na stosie - ostatnie słowa zakończyła słabym śmiechem śmichem, które brzmiał zupełnie tak, jakby dziewczyna oszalała.


Ostatnio zmieniony przez Marlene McKinnon dnia Pon Maj 29, 2017 10:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Nie Maj 28, 2017 1:59 am
The member 'Marlene McKinnon' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 30 Dice-icon
Result : 3
Giotto Nero
Oczekujący
Giotto Nero

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Pon Maj 29, 2017 10:56 pm
Teren skażony, tak mówili. I jak widać bohaterowie przekonali się o tym po raz kolejny, wpadając w dosyć nieprzyjemną pułapkę zjaw, duchów czy poltergeistów? W zasadzie, to nawet sami nie wiedzieli czego. Widać było jednak, że działa tu czarna magia, która ma to do siebie, że wywołuje różne, nieprzyjemne wręcz w skutkach doznania. Nero miał już za sobą kilka chwil konsternacji i bólu, w dodatku wydawało się, że był nieco lepiej zahartowany niż pozostali, gdyż oberwał, ale mimo to podniósł się, a ból w jego głowie nie był aż tak nieprzyjemny, by przeszkadzać mu w chłodnej analizie sytuacji. Niebezpiecznie było już zawczasu, teraz można bez ogródek stwierdzić, że wkopali się w sam środek walki między białą a czarną magią.
Dosłownie chwilę stał w okręgu wyznaczonym przez Japończyka, aż tu nagle w jego głowie zaczęły pojawiać się dosyć nieprzyjemne, a już na pewno - niemiłe myśli odnośnie jednej z zebranych tu osób. Wewnętrzny głos podpowiadał mu, by skierować cały swój gniew na Jamesa, bo przecież to oni zabawiali się ich kosztem na balu, to on wystawił dziewczynę jego brata i to tak naprawdę jego powinien sprać, a nie Pettigrew, tak? Tak mu się wydawało, przez moment, dopóki nie złapał się za głowę i nie przymknął oczu, zaciskając mocno palce na swojej skórze. Pomachał głową raz, nic to nie dało, pomachał drugi, dalej był pełen agresji. Opierał się jednak, cały czas się opierał, by nie skierować swojej różdżki w stronę świeżo upieczonego absolwenta Hogwartu. I wtedy ryknął, opuszczając ręce, a głowę unosząc ku górze:
- DOŚĆ TEGO! - oswobodził się. W moment wszystkie negatywne uczucia względem Pottera zniknęły, a on sam dopiero odzyskał kontrolę nad swoimi myślami.
Ratunek ten zawdzięcza zapewne treningom legilimencji ze swoim bratem - w końcu sztuka zawładnięcia umysłami wymaga obustronnych ćwiczeń, nawet pomimo tego, że ćwiczył również atak, to podświadomie uczył się też, jak się bronić. Nie była to oczywiście oklumencja w pełnej krasie, ale jakaś namiastka potencjału na pewno mogła się teraz ujawnić.
Rozejrzał się. Zobaczył jedenaście chodzących trupów, które tak naprawdę nie przeraziły go w żaden sposób, ani nie wzmogły w nim żadnych uczuć - byli to przecież dla niego obcy ludzie, totalnie obojętni w dodatku. Następnie spojrzał na każdego z osobna, Potter gnał przed siebie w stronę zjaw, Enzo wydawał się zmieniać cały czas nastrój wokół, a Marlena była niespełna rozumu, szalona. Odetchnął głęboko i wyciągnął różdżkę.
- Moja kolej - rzucił sam do siebie i rozpoczął wdrażanie swojego planu.
Zaczęło się od interwencji w sprawie Jamesa, który wyminął już stojącego Giotto i kulawo biegł w stronę czarnomagicznych tworów, w jego stronę powędrowało zaklęcie Locomotor Wibbly, które miało spowodować drgawki jego nóg, umożliwiające mu dalszy bieg, celem było wyłącznie zatrzymanie Pottera, by nie wyszedł z okręgu wskazanego przez Minabiego. Zaklęcie drasnęło Jamesa, ale było na tyle silne, by z pewnością go zatrzymać.
Wzrokiem powędrował w stronę stojących nieumarłych, którzy jak widać mogli ich zaatakować, co okazało się po kolejnym grzmocie, wtedy Flame rzuciła się na jego brata, gryząc go w ramię. Będąc świadom niebezpieczeństwa, jakie wiąże się za atakiem kolejnych, natychmiast wymierzył w tłum swoją różdżkę i wypowiadając inkantację zaklęcia w myślach, uderzył w nich Confringo, w takim tłumie musiał większość trafić, a rzucanie pojedynczych zaklęć było nieopłacalne, w dodatku trafił ich z dużo większą siłą, niż przeciętna moc tego zaklęcia. Czego to był efekt? Możliwe, że Giotto miał dość już tych gierek i postanowił włączyć się do akcji na całego. Swoją drogą, wyrzucił już nawet fajkę z ust i kapelusz gdzieś na ziemię. To był znak, że zrobiło się naprawdę poważnie.
Kiedy zdobył trochę czasu, skupił się na stojącym nieznacznie przed nim Enzo, który walczył w tym momencie z gryzącą go Flame. Bez chwili zawahania raz jeszcze użył swojej różdżki. Jej koniec zaświecił, a chwilę później wydobyło się z niej zaklęcie Relashio, które miało odepchnąć martwą dziewczynę od Ślizgona, nie robiąc przy tym im żadnej krzywdy. Głównie miał tu na myśli swojego kuzyna, bo oczywiście gdyby Flame stała dalej od niego, najpewniej oberwałaby samym Acidum, ale to już druga sprawa.
Kiedy zakończył używanie zaklęć, westchnął lekko, po czym złapał kilka szybkich oddechów. Biorąc pod uwagę ból głowy, kilka ran, oraz całą aktualną sytuację, trochę go to zmęczyło. Odgarnął nieco włosy do tyłu, gdyż spływająca po jego grzywce woda, zaczęła nalatywać do oczu, przeszkadzając mu tym samym.
Natychmiastowo podbiegł do brata i pociągnął go kilkanaście kroków do tyłu, gdyż stał stanowczo za blisko czarnomagicznych tworów.
- W porządku? - spytał, mając na myśli oczywiście sytuację z atakiem megalodona na jego rękę. Spojrzał też kątem oka na Jamesa, który powinien grzecznie leżeć, albo czołgać się tak niezdarnie, że w trakcie całej tej akcji pokonał może niecały metr.

https://magiclullaby.forumpl.net/t1198p870-rzuc-sobie-koscia#39393 - kostki użyte do czarów (najpierw chciałem się dowiedzieć czy się wyswobodzę, bo bez sensu byłoby pisanie kombinacji, gdyby to nie pykło)

Dla przypomnienia (każda kostka +1 za 200 PD, każda kostka siły zaklęcia +1 za speckę z ofensywnych)
#1 - locomotor wibbly
#2 - confringo
#3 - relashio


Ostatnio zmieniony przez Giotto Nero dnia Pon Maj 29, 2017 11:53 pm, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Pon Maj 29, 2017 10:56 pm
The member 'Giotto Nero' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 30 Dice-icon
Result : 6
Enzo Nero
Slytherin
Enzo Nero

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Wto Maj 30, 2017 11:32 pm
Słysząc że nie są to duchy był zadowolony. Wiedział że nie jest w stanie walczyć z tego typu stworami, jednak jeśli są to żywe, a przynajmniej pół żywe istoty mógł spokojnie dać upust całej swojej nagromadzonej złości. Spojrzał na jedenaście zjaw stojących przed nim. Na początku stały jak wryte, co robiło z nich łatwy cel, jednak atak Flame i zatrucie całkowicie zmieniły jego nastawienie do całej sytuacji. Nagle spoważniał, jednak na jego twarzy dalej gościł ten sam uśmiech co wcześniej. Nie był to taki zwykły uśmiech, bardziej chodziło tu o zadowolenie z powodu ciężkiej, a raczej kłopotliwej sytuacji.
- Ja wiem że chodzą plotki o tym że jestem słodki, ale takie zbliżenie to przesada - Powiedział po czym uderzył dziewczynę pięścią w nos.
Na co dzień nie bił kobiet jednak ta sytuacja tego wymagała. Po tym ciosie starał się ją podpalić używając zaklęcia Incendio jednak nie trafił w nią przez co mógł wywołać pożar, który w połączeniu z wiatrem który próbował go zdmuchnąć mógł dać naprawdę opłakany skutek. Starając się powstrzymać rozrost ognia, Enzo użył Ventusa jednak ten nie zadziałał, tak jakby ktoś tam na górze miał całkowicie inne plany.
- Wszystko ok, tylko nie wiem jak długo - Odpowiedział bratu zdyszany.
Najwyraźniej trucizna plus kilka zaklęć sprawiło że zmęczył się nieco szybciej niż zazwyczaj.


Ostatnio zmieniony przez Enzo Nero dnia Wto Maj 30, 2017 11:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Wto Maj 30, 2017 11:32 pm
The member 'Enzo Nero' has done the following action : Rzuć kością


#1 'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 30 Dice-icon
#1 Result : 1

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 30 Dice-icon
#2 Result : 2, 4

--------------------------------

#3 'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 30 Dice-icon
#3 Result : 1, 3
James Potter
Oczekujący
James Potter

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Czw Cze 01, 2017 2:43 pm
Erin. W tamtej chwili tylko ona się dla niego liczyła. Biegł przed siebie nie zważając ani na ból w nodze, ani na wszystkie szaleństwa które działy się dookoła. Chciał już znaleźć się wśród zjaw, by odnaleźć tam widzianą przed chwilą siostrę. Jej widok, trwający zaledwie krótką chwilę, i, chociaż wtedy tego nie wiedział, stworzony wyłącznie przez jego wyobraźnię pod wpływem czarnej magii, obudził w nim straszną tęsknotę. Byłby gotowy zrobić wszystko by spojrzeć jej jeszcze raz w oczy. Chciał się upewnić, że jest teraz szczęśliwa i nie cierpi jak Szara Dama z którą zaledwie kilka chwil temu rozmawiał w trakcie uczty. Chciał ją po prostu zobaczyć, chociaż ten ostatni raz.
Biegł więc wypatrując jej zawzięcie, gdy nagle nogi się pod nim ugięły, a nim przyrżnął twarzą w glebę zobaczył jedynie błysk pomarańczowego światła. Przez dłuższą chwilę nie miał pojęcia co się w ogóle wydarzyło. Jak dla niego, cały świat mógł się zawalić, oby tylko mógł dotrzeć do Erin, tak więc nie zastanawiając się dlaczego w ogóle upadł, chciał wstać by biec dalej. Niestety jedyne co osiągnął to uniesienie się na łokciach. Jego nogi całkowicie odmówiły mu posłuszeństwa.
- Nie, nie teraz – wymamrotał patrząc w stronę jedenastu. Zaczął się tarzać w ich kierunku, ale nie zatarzał się zbyt za daleko. Ciężko oddychając opadł całkowicie na ziemię i przekręcił się na plecy. Deszcz gromiący go po twarzy i bezsilność sprawiły, że powoli zaczął rozjaśniać mu się umysł. Jeszcze raz spojrzał w stronę zmarłych, jednak Erin dalej tam nie było. Zaczął się zastanawiać, czy w ogóle ją tam widział, czy może to była tylko jego wyobraźnia.
Z początku myślał, że paraliż nóg sprawiły kolce z pnącza które go zaatakowało. Jednak jego nogi dziwnie drgały i były…  galaretowate, poza tym niemoc objęła je obie, a kolce zraniły tylko jedną. I to pomarańczowe światło. To musiało być Locomotor Wibbly. Tylko kto go zatrzymał i dlaczego? Spojrzał w stronę braci Nero, akurat w tej chwili gdy jeden z żywych trupów rzucił się na Enzo, a Giotto w resztę rzucił Confringo. Miał ochotę krzyknąć, jednak wtedy do niego dotarło: Idioto, przecież jej tam nie ma...
Przez chwilę gapił się bezradnie na szkody jakie wywołało zaklęcie ślizgona po czym, korzystając z faktu, że nogi miał jak z galarety, wyjął tkwiące w jednej z nich pnącze. Nie obyło się bez bólu, ale był w wystarczającym szoku by zacisnąć zęby i dokończyć dzieło. Kolce otworzyły rany z których zaczęła sączyć się obficie krew. Nie był pewny, czy było to dobre posunięcie, może powinien je zostawić, tamowałyby chociaż krwawienie dopóki nie będą mogli zwinąć się spod tego przeklętego dębu.
- Consto Cruor - wyszeptał kierując swe zaklęcie na rany, na których po chwili pojawiła się cienka warstwa tamująca krew. Nie był pewny na jak długo mu to pomoże, ale w tamtej chwili musiał się zadowolić takim efektem.
- Dobra... Ktokolwiek to był, może mnie odgalarecić - stwierdził na głos znowu opadając z wyczerpania na ziemię - Już mnie do tych trupów nie ciągnie... - dodał zadzierając głowę w stronę podnoszących się po zaklęciu Giotto żywych nieżywych - Czego nie mogę powiedzieć o nich - znowu dodał widząc jak zombiaki zmierzają w ich stronę za przykładem Flame.


Ostatnio zmieniony przez James Potter dnia Czw Cze 01, 2017 3:03 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Czw Cze 01, 2017 2:43 pm
The member 'James Potter' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 30 Dice-icon
Result : 6, 1
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 04, 2017 2:26 pm
Minabi nie był w stanie odpowiedzieć, był zbyt zajęty starym rytuałem nad którym starał się panować - nie było to łatwe, wymagało przede wszystkim absolutnej uwagi i poświęcenia.  Postacie przed oczami Jamesa się mieszały, już nie wiedział dokładnie, co widzi - tu mignęła mu Erin, tam pojawiły się niechciane wspomnienia, które uderzały realnością, zupełnie jakby pewne wydarzenia odgrywały się na nowo.  Noga pulsowała bólem, krew na nowo zdawała się sączyć. Na niego największą uwagę zwrócili Anna i Grey.
Stan Marlene się nie poprawiał, wciąż była pod wpływem niewidocznego ognia, który nie chciał odpuścić. Zamiast ściągać sukienkę zaczęła ją na sobie rozrywać i... czyż dąb nie przypominał idealnego stosu? A może pójść tam w tamtą stronę? Gdzie grały cienie, gdzie były posągi. To też byłoby zabawne. Tam przecież też płoną wiedźmy. Aida i Lilith. Będzie mogła płonąć z nimi. Zaczęła iść w tamtym kierunku.
Giotto, który oparł się najbardziej szkodliwym działaniom tej części błoni, mógł teraz względnie trzeźwo zacząć działać.  Zaklęcie pierwsze zatrzymało Jamesa, który wylądował na glebie. Flame w tym czasie bardzo kurczowo trzymała się ramienia Enzo. Grupa jeszcze stała, lecz dzięki Confringo część odrzuciło na ziemię, raniąc nieco ich ciała. Rany jednak, czego Giotto nie mógł jeszcze zobaczyć, szybko zniknęły. Enzo nie trafił w nos dziewczyny, która nadal trzymała się na jego ramieniu mocno. Incendio zaś było dość mocne, lecz różdżka latała na inne strony i iskry, a już właściwie mały płomień trafił niedaleko stojącą Aryę. Z początku nic się nie stało, ale chwilę później rozległ się głośny odgłos pękającej gumy i dziewczyna zniknęła. Został też ślad po tajemniczej niewielkiej kuli w glebie. Przy trzecim zaklęciu Giotto Flame została odepchnięta od Nero i wyszczerzyła czerwone od krwi chłopaka zęby.
- Nie macie po co walczyć - rzuciła słodko i niewinnie, jakby mówiła o tym, że nie będzie dziś zajęć. Wytarła usta o rękaw swojej szaty. Ramię Enzo pulsowało, miał wrażenie jakby ktoś wbijał i wyciągał nóż na przemian.
Lilith i Aida wyszły naprzeciw Marlene i otoczyły ją, łapiąc za ręce, nucąc do niej piosenkę o starej nieposłusznej wiedźmie, co to stała się pochodnią. Jeśli Marlene nic nie zrobi, zacznie śpiewać wraz z nimi i pod jej nogami naprawdę pojawi się ogień.
James w końcu zrozumiał, że wśród obecnie dziesięciu nie ma jego siostry, lecz znajdował się teraz naprawdę blisko żywych poległych. Consto Cruor pomimo doskonałego wymierzenia różdżki, nie zadziałał. Anna i Grey zaczęli iść w jego kierunku, uśmiechając się radośnie, jakby nic takiego się nie działo.
- Mamy siebie, mamy siebie. Może nas być jeszcze więcej. Erin umarła sama, ale my nie, wy też nie musicie. Mamy siebie.
Reszta zaczęła iść w stronę Enzo i Giotto.
- Słyszałem, że lubicie się bawić czarną magią. To idealnie się składa, J. jest w tym świetna.
I wtedy Juliet wyciągnęła coś na kształt różdżki i zaczęła wyliczankę.  Wypadło na Giotto.
- Decollatio - zaklęcie zaczęło lecieć w jego stronę.



Przypominam by pamiętać o suwaku. Informacje są dostępne w temacie Magicznej Obrony i Ataku.

Marlene McKinnon: -3 PŻ
Giotto Nero: -3 PŻ
Enzo Nero: -5 PŻ
James Potter: -5 PŻ

Aktualna sytuacja.
Enzo Nero
Slytherin
Enzo Nero

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Wto Cze 06, 2017 12:21 pm
Enzo syknął z bólu po czym padł na kolana trzymając się za ranę i ją uciskając. Ból był nieznośny, a do tego tamowanie poszarpanej przez zęby rany było kłopotliwe no i też niezbyt mądre no ale przecież to pierwszy, mimowolny odruch. Dopiero po chwili gdy trochę ochłonął i zaczął myśleć logicznie oderwał rękaw szaty, który był już osłabiony przez podziurawienie go zębami przez co dało radę go o wiele łatwiej oderwać. Zrobił z niego prowizoryczny opatrunek po czym wstał i spojrzał na gromadę tych popierdułek.
- Teraz to mnie wkurwiliście. VENTUS! - Krzyknął zdenerwowany.
W tym samym momencie kątem oka dostrzegł Lenę. Zaklęcie nie było tak silne jakby tego chciał, jednak pewnie to przez ranę oraz rozproszenie się w ostatnim momencie widokiem idącej w stronę drzewa dziewczyny. Nie wiele myśląc ruszył w jej stronę.
- Ubezpieczajcie mnie jak coś. W ostateczności nie bójcie się nawet użyć bombardy - Powiedział do Giotto oraz Jamesa zatrzymując się w połowie drogi, jednak nie czekając już na ich odpowiedź ruszył by uratować blondynkę.


Ostatnio zmieniony przez Enzo Nero dnia Wto Cze 06, 2017 12:25 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Wto Cze 06, 2017 12:21 pm
The member 'Enzo Nero' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 30 Dice-icon
Result : 4, 3
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Wto Cze 06, 2017 2:30 pm
Idąc, cały czas się śmiała - doprawdy, wszystko to było takie zabawne. [nie zabijajcie za składnię, eksperymentuję sobie] W końcu, po takim długim czasie, po tylu miesiącach niepewności i ciągłych zgryzotach, wreszcie odnalazła swoje miejsce. Spłonięcie tu, na tym stosie, wspólnie ze swoją przyjaciółką  wydawało się być czymś właściwym. - Jeszcze tylko kilka kroków Marlene, kilka kroków i znów się spotkamy - usłyszała, a na jej twarzy, mimo ogromnego bólu, który zawładnął jej ciałem, pojawił się szeroki uśmiech. Chciała tego. Być może gdyby chociaż na chwilę przystanęła, zastanowiła się nad tym co właśnie robi i czego wymaga od niej Lilith, dotarłoby do niej, że to nie Ruda wychodzi jej naprzeciw, że nie Ruda namawia ją do oddania swojego życia w imię...No właśnie - przystanęła - w imię czego? - Przemknęło jej przez myśl, jednak sekundę później, Marlene z wysoko uniesioną brodą, ponownie kroczyła ku swojemu przeznaczeniu.
W końcu dotarła. Dystans, który je dzielił był wprawdzie krótki jednak ze względu na trawiący ją ogień, Marlene nie mogła pokonać go tak szybko jakby tego chciała. Ciało co prawda przyzwyczaiło się już do bólu, ale....Umówmy się, chodzenie w takich warunkach było dość ciężkie. Zatrzymując się kilka kroków przed Lilith, blondynka ostatecznie rozdarła swoją sukienkę. Guziki łączące dwa kawałki materiału, rozsypały się po trawie, a chwilę później, do guzików dołączyła również reszta sukienki. - Och Lilith! - roześmiała się głośno, wychodząc z materiałowego okręgu, który otaczał jej stopy. - Pomóż mi pozbyć się reszty - poprosiła - muszę spłonąć z klasą, jak prawdziwa wiedźma bo przecież jestem... - urwała, marszcząc brwi. Prawdopodobnie gdyby skupiła się dostatecznie mocno wszystkie trybiki zadziałałyby prawidłowo. Fala skojarzeń, rozpoczynająca się na złamanej różdżce, a kończąca się na jej bracie i pewnym ślizgonie, powstrzymałaby ją przed dalszym obnażaniem się i pchaniem w ramiona śmierci, ale...Nie skupiła się. Z głośnym śmiechem odrzuciła na bok swoje tenisówki, a następnie, z całkowicie poważną miną, chwyciła za ręce swoją przyjaciółkę. - Pięknie śpiewasz - zauważyła - ale teraz nie pora na to, za chwilę pośpiewamy razem, ale teraz musisz mi pomóc. Oni po mnie idą Lilith, rozdzielą nas, znowu - nie wiedziała kim byli ci ''oni'', na pewno nie chodziło jej o Enzo, nie mogło jej o niego chodzić bo przecież nie widziała jak chłopak się do nich zbliża po prostu....Jakiś głos w głowie kazał jej się śpieszyć. Naprędce zdjęła więc biustonosz i majtki, chwilę później, stała przed Aidą i Lilith całkowicie już naga. - Zapleć mi warkocza Li - poprosiła, jednocześnie uważnie wsłuchując się w wyśpiewywaną przez nich piosenkę. Nie wiedząc kiedy, sama zaczęła ją nucić.


Ostatnio zmieniony przez Marlene McKinnon dnia Wto Cze 06, 2017 3:21 pm, w całości zmieniany 2 razy
Sponsored content

Stary Dąb  - Page 30 Empty Re: Stary Dąb

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach