Go down
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 4:53 pm
- Tak…- odpowiedziałem słabym głosem nachylając się bardziej do przodu niż zwykle. Naprawdę było mi słabo. Mój pot mieszał się z deszczem, który przybrał na swoje sile mocząc moje ubrania. Chciałem stąd iść. Nie chciałem nawet już słuchać słów tych ludzi. Nie chciałem czuć tej okropnej magii. Ludzi było tu coraz więcej. Każdy napakowany negatywnymi emocjami, smutkiem, żalem, bezradnością, wściekłością, strachem, złością, obojętnością. Ziemia naładowana złem, śmiercią i nienawiścią poległych, a ja byłem tylko jeden, słaby, nic nie widzący – czujący zbyt wiele. Obok pojawiła się dwójka osób. Znam tą magię, ale teraz nie potrafiłem sobie przypomnieć kim oni byli. No kim? To nie ważne.
Złapałem Alex za dłoń. Była zimna i drżąca. Już chciałem się podnieść, kiedy usłyszałem głos dyrektora. Nie, zaczęło się. Czy teraz możemy wyjść? Czy tak wypada?
- Ch-chyba już za późno – szepnąłem do niej i oparłem się o krzesło przymykając oczy. Zrobiło mi się ciepło.
Nie miałem siły nawet niczego słuchać. Skupiłem się na Alex. Ona musi mi dać chociaż małe światełko ciepła, promyk, który zabierze to cholerne zło głębiące się w tym miejsce, wokół tych wszystkich ludzi, tych trupów. Tego Puchona. Miał dziwną aurę.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 7:17 pm
Kyo nie miał za wielkiej ochoty prowadzić dalszej konwersacji z tym ślizgonem, dlatego też odsunął się od niego na stosunkowo bezpieczną odległość, chociaż najpewniej i tak będzie nadal słyszał to co do niego tam gadał. I nawet jak bardzo chciał to jakoś nie mógł wyłączyć sobie słuchu i kompletnie olać jego słów. Był po prostu tak bardzo irytujący sam w sobie, a fakt, że pochodził z domu węża wcale nie ułatwiał sprawy. Dlatego też chwycił jakiś pierwszy lepszy kamień. Cóż nie chciał jeszcze wyżywać się na chłopaku, dlatego też wolał sobie rzucić tym że kamykiem gdzieś w przestrzeń. I pech chciał, że musiał trafi w tego cholernego ducha. Irytek dostał kamieniem centralnie w głowę, na szczęście był duchem, przez co pocisk przeleciał tylko przez jego nos i upadł na trawę.
-Cholera- Mruknął cicho, i po prostu udał, że nie ma pojęcia o co chodzi. Naturalnie czyn ten spowodował jeszcze jedną reakcję. Parę głów w tylnych rzędach odwróciło się i popatrzyło na niego.
-I na co się gapicie- Mruknął i wsadził sobie ręce do kieszeni. No kompletnie tego nie rozumiał. Czy oni na pogrzebie nigdy nie odczuwali potrzeby porzucania sobie kamykami. Przecież to było takie normalne. Niech się cieszą, że trafił w tego ducha, a nie w ślizgona z którym gadał przed chwilą. Bo najpewniej by dla kolejnej osoby trzeba było robić trumnę. Gdyby trafił tak celnie jak w Irytka, no mógł by niezłych szkód narobić. Dlatego też było tutaj szczęście w nieszczęściu. Nieszczęście jego polegało na tym, że ten poltergeist najpewniej zaraz się do niego przyczepi i będzie dręczyć swoją osobą, a może raczej swoją martwą osobą...
Maverick Mulciber
Oczekujący
Maverick Mulciber

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 7:21 pm
Wiatr coraz mocniej targał moimi włosami i sprawił, że na moich ramionach pojawiła się gęsia skórka. Było zimno a chmury wydawały się wręcz krzyczeć, że zaraz lunie z nich deszcz. Lubiłem taką pogodę, zwłaszcza wtedy, gdy miałem na sobie sweter, którego mi w tej chwili brakowało. Spojrzałem na Azjatę, który w przeciwieństwie do mnie wydawał się od środka gotować. I jeszcze kazał mi się opanować! Skandal, byłem niezwykle spokojny i wyciszony.
-Uuu, ktoś inny chyba powinien się opanować - Szepnąłem z rozbawieniem, a z moich ust nadal nie zszedł uśmiech. Lubiłem prowokować ludzi, a ten tutaj chyba miał słabe nerwy i nie powiem, że nie sprawiało mi to pewnej satysfakcji.
Zacząłem odnosić wrażenie, że zaraz się na mnie rzuci - czyżby zapowiadała się bójka na pogrzebie? W sumie moją opinią niezbyt się przejmowałem, niektórzy ludzie już coś gadali, gorzej być nie mogło. Jednak z drugiej strony co to za impreza bez mordobicia?
Nagle usłyszałem za sobą głos jakiegoś innego chłopaka. Przewróciłem oczami i zerknąłem na niego. Wydawało mi się, że był to chłopak o nazwisku Zabini.
-Ojojoj, spokojnie - Powiedziałem z rozbawieniem i westchnąłem ciężko. No proszę, nawet Ślizgoni mnie nie znosili.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 7:37 pm
Śmiesznie było czuć zimno spadających kropel, ich dotyk i spływanie po ciele, a raczej materii imitującej skórę. Pierwszy raz miał okazję tego doświadczyć, a obróciło się to przeciwko niemu. Durny Potter, co mu odwaliło? Udało mu się pochwycić poltergeista, istotę nieuchwytną, energię beztrosko materializującą się po raz pierwszy od dziesiątek, jeśli nie setek lat. Już od dawna nie korzystał z tej zdolności, a przynajmniej nie w tak dużym stopniu. A żeby doznać choć minimalnego kontaktu fizycznego z istotą żywą? Pamiętał tylko jeden taki incydent i nie przypuszczał, że kiedykolwiek się jeszcze powtórzy.
Wzium! Coś przeleciało przez niego tak nagle i niespodziewanie, że wyrwało go z zamyślenia i skłoniło do rozejrzenia wokół siebie. Kamień... Serio? Kamieniem go trafili? Myślał, że takie rzeczy przytrafiają się tylko duchom, które ku uciesze uczniów nie mogą z tym za wiele zrobić, ale żeby jego... Spojrzenie czerwonych oczu zawędrowało na podejrzanie zachowującego się puchona. Kyohei, tak, kojarzył go. Nie był ulubionym celem jego dowcipów, ale teraz Irytek był w wyjątkowo zaczepnym nastroju i nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Już on mu pokaże na co go stać...
Zniknął, dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Uwielbiał to robić, miał wtedy wspaniałe pole do manewru; nie wyczuwalny i nie zauważalny. Podleciał do Takano i złapał go za nadgarstek, jego dłoń zaciskając w pięść. Wyglądało to wyjątkowo naturalnie, jakby chłopak po prostu dalej się czymś irytował, a dla samej ofiary uczucie owładnięcia można by porównać do zaklęcia unieruchamiającego, które nie dawało mu większych szans na wyrwanie czy ucieczkę.
- Nie trafiłeś tam, gdzie trzeba. - szepnął do niego, tak by nikt poza puchonem go nie usłyszał i wycelował pięścią młodego czarodzieja w ślizgona z którym i tak zdawał się mieć jakieś porachunki. Głuchy odgłos uderzenia nie miał szans przejść niezauważony. Co innego Irytek, który odsunął się, wciąż niewidzialny, oczekując rozwoju wydarzeń.
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 8:09 pm
No i stało się. Oczywiście musiał się wkurzyć, ale to było stosunkowo proste do przewidzenia.
-Wręcz przeciwnie. Wcelowałem idealnie- Z jednej strony w sumie czuł satysfakcję, ale z drugiej strony doskonale wiedział, że sobie przejebał, i bardzo szybko przekonał się o tym jak bardzo. Jego ręka sama się uniosła i zacisnęła w pięść, a ten cholerny byt niematerialny zaczął go popychać do tego ślizgona. Zamach i ten odgłos uderzenia w twarz. I dopiero po tym incydencie Kyo odzyskał władzę nad swoimi kończynami. Dlatego też kompletnie olał tego ślizgona.  Irytek był celem jego wściekłości. Ale był jeden, jedyny problem. Duch zniknął.
-NIECH JA CIĘ DORWĘ TY... POPIEPRZONY DUCHU- Nie panował już nad sobą. Kyo miał bardzo cienką granicę swojej wytrzymałości. Niezwykle łatwo było go zirytować. Ślizgon odpalił tą bombę a Irytek tylko doprowadził do wielkiego wybuchu.
-Pokaż się ty gnoju- Zaczął łazić w lewo i w prawo machając rękami dookoła próbując wyczuć znaczący spadek temperatury, chociaż w obecnej chwili nie było to łatwe. Dzięki temu deszczu który padał temperatura na dworze spadła znacznie, przez co znalezienie tego ducha było równoznaczne z cudem.
-Taki odważny. Pokaż się i wtedy zobaczymy jaki z ciebie bohater.- Nie chciał prowokować dalszych wydarzeń, ale już nie myślał logicznie. Pogrzeb i wszyscy płaczący ludzie po prostu dla niego przestali istnieć. Chciał dorwać tylko tego ducha i sprawić aby umarł jeszcze raz na jego oczach.
avatar
Oczekujący
Lyrae Fletcher

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 8:18 pm
Niedługo nadejdzie świt.
Opowiem ci historię o lepszych czasach,
o miejscu, które kiedyś znaliśmy.

Przejrzała się jeszcze raz w stojącym przy łóżku lustrze. Jeszcze raz zatrzepotała ciemnymi rzęsami, sprawdzając, aby jej mimika zdradzała jak najmniej. Nie miała wiele szczęścia. Jej oczy ciągle mówiły po cichu, że jest osobą, która wie więcej, niż inni oczekiwali od niej. Zawsze to mówiły, nawet gdy nie wiedziała. Podświadomie prosiły się o nadanie tej jednej, niepewnej siódmorocznej Ślizgonce więcej pewności o sensie jej jestestwa. A ona miała tylko siebie, swoje uszy i jak mały, nieznaczący nic cień przesuwała się po różnych miejscach, wchodząc w głowy innych ludzi bez pytania.
Nie było po niej widać tego, co stało się tamtego dnia w dormitorium. Zaleczyła małe skaleczenia, choć ręce nie do końca zagoiły się po ostatniej wyprawie w Hogsmeade. Dlatego tkwiła nadal nań cienka warstwa bandaży, ułożona na nasmarowane odpowiednią ilością maści oparzenia. Tego ranka jeszcze te same dłonie sumiennie pisały wyczerpujący list do jej rodziców, o tym co dzieje się w Hogwarcie. Nie będzie ukrywać, że zamek przesiąknął zapachem śmierci. Ukryła jedynie to, że zabójcę miała przed swoimi oczami i za każdym razem gdy patrzyła jak Caroline Rockers zasypiała (bo jej się to nie udawało, póki nie była pewna, że ciemnowłosa nie odpłynęła już w morfeuszowe objęcia), rozumiała, że się nie boi. Mimo iż dziewczyna pokręcona jak jej własne włosy, uważająca się za pożal się boże, królową niczego, mogła unieść się ze swojej pościeli i wraz ze swoim pięknym cisem stanąć nad koleżanką, która wiedziała za dużo, zabić i zapomnieć... Lyrae Fletcher wiedziała, że tak się nie stanie.
Ponieważ ona nie była tą złą.
Uśmiech się cisnął na usta, kiedy uświadamiała sobie jak bardzo Caroline musiała bać się tej wolności, którą sama sprowadzała na ludzi. Dlatego nie mogła być złą. Po tym właśnie ocenia się ludzi. Po strachu. Jeśli się nie boisz - jesteś głupi.
Nie przyszła tu w odświętnych szatach czarodziejskich. Wcisnęła się jedynie w ciemną spódnicę za kolano, ciemne podkolanówki, koszulę, której nawet nie wcisnęła za pasek, a na szyi widniał krawat Slytherinu. Włosy spięła w kucyk, tak, aby każdy fragment jej stalowo poważnej twarzy był widoczny. Oczy miała znużone, niechętne, jak zwykle. Zbieranina ludzi, którzy przyszli tutaj na pokaz ją obrzydzała. Nawet ona by tu nie przyszła, chociaż miała dwie ofiary w dormitorium... Ale był pewien powód, dla którego ustawiła się gdzieś na uboczu, daleko od grupy psycholi, niepoważnych idiotów (włączając w to Irytka), a tym bardziej daleko od dorosłych.
Nie przyszła tu dla żadnego z wielkiego rodu. Nie przyszła tutaj, aby coś udowodnić Caroline Rockers. Nie przyszła tutaj, aby słuchać ckliwych słów. Przyszła tu, aby zapamiętać. Przyszła tu, aby stanąć nad ciałem jeszcze raz, przypomnieć sobie oczy jak papierosowy dym, różne od jej własnych, a mimo wszystko jak odbicie pokazujące jej uczucia. Dla jego osoby tu była. Dlatego, że on nie mordował. Nie był psycholem, który mógłby wycelować w nią różdżką i zabić, dlatego, że śmiała nosić mugolskie nazwisko. Nie był tym, który za krzywdę potrafił zniszczyć. Nie był tym, na którego kilka słów zmarli mogli powstać z grobu. Nie był tym, który wróci zza grobu. Dlatego chciała o nim pamiętać. Miała dość psycholi, popaprańców, idiotów.
A zostawił po sobie tylko ciemne włosy przesiąknięte zapachem palącego się papierosa.
Nie miejcie jej tego za złe, ale... trzy słowa przemowy wystarczyły, aby straciła tym zainteresowanie.
Więc otwórz oczy,
Wyruszajmy w drogę.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 8:41 pm
Głupi świat, głupi ludzie, głupie wszystko... Przed chwilą popadała w dziwnego rodzaju melancholię (ciężko stwierdzić, co to tak dokładnie było, ponieważ na mieszankę wszystkiego nikt jeszcze określenia nie znalazł), a teraz? Teraz chciała im wszystkim przerwać. Zack wyglądał... cóż, wszystko krąży teraz wokół tego, że właśnie nie wygląda. Sprawiał wrażenie kogoś, kto odczuwa to milion razy bardziej. I nie tylko śmierć. Tych wszystkich ludzi.
Alex, kretynko! Przecież tak dokładnie jest!
Taak, późno to do niej dotarło, ale jednak. Przecież on jej o tym mówił. Jak mogła tak wolno kojarzyć fakty? Ach, normalnie, taki urok. Koniec końców opamiętała się i jeszcze bardziej przeraziła. Jak wiele można znieść takiego miksu? Przecież to wszystko było takie trudne samo w sobie, a z takim bagażem to praktycznie niemożliwe do wytrzymania. W jej głowie było już tylko to, by wyjść stamtąd. Zabrać swojego Anioła Stróża jak najdalej od tego wszystkiego. Okrutny świecie, dlaczego krzywdzisz w taki sposób? Przecież zabrałeś już tyle! Masz 11 u siebie, dlaczego łapczywie pragniesz zabrać więcej? On nic złego nie zrobił! Tak, winiła jakąś wyimaginowaną (a może i nie?) siłę o złe, potworne, niedobre samopoczucie przyjaciela. I miała głęboko w poważaniu, czy wolno im tak po prostu wyjść.
- Nigdy nie jest za późno - stwierdziła i mocniej ścisnęła jego dłoń. To było dziwne, ale wydawało się w tym przypadku... właściwe. Nienawidziła dotyku, ale każda zasada ma swój wyjątek. Była pełna troski o niego i nic więcej nie miało znaczenia. Słuchała co się dzieje dookoła, ale to tylko ją stresowało. Tu przemowy, a ktoś tam dalej podnosi głos. Ani to właściwe ani normalne. W sumie wszystko co się działo nie było normalne, ale zmarli zasłużyli chociaż na jeden dzień spokój, spóźniony ale jednak.
- Możemy odejść gdzieś daleko od ludzi. Będziemy stać w oddali, dobrze? Uczcić czyjąś pamięć można w każdym miejscu na Ziemi. Nie trzeba siedzieć wokół smutnych i tych, którzy takich udają. Pójdziemy teraz stąd razem Zack i będzie to najwłaściwsza rzecz jakąś dzisiejszego dnia zrobiliśmy - Nie chciała go zmuszać do wyjścia. Nie wybaczyłaby sobie jednak takie bezczynnego siedzenia, gdy widziała, że dzieje się źle z nim. Może to niewiele, ale chciała móc mu się odpłacić za pomoc, jaką otrzymała. Człowiekowi któremu już raz zaufała nie dałaby zrobić krzywdy bez podjęcia próby ratunku. Do tego nie chciała tam siedzieć. Miała wrażenie, że zaraz znowu wróci wszystko z czego próbowała ostatnim czasem wyjść.
Pozostało jej jednak czekać na decyzję Zacka. Ona już lekko wstała, dalej trzymając jego rękę. Pytanie tylko, czy ten ruszy się, czy też ściągnie ją znowu na krzesło. Wszystko zależne od jego woli.
Maverick Mulciber
Oczekujący
Maverick Mulciber

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 8:50 pm
Nie umknęło mojej uwadze, że Puchon zacisnął dłoń w pięść, a w następnej chwili wziął zamach... no i stało się. Jego dłoń perfekcyjnie wymierzona w moje oko niemal od razu wywołała nieprzyjemny ból w czaszce. Skóra na wysokości brwi zaczęła pulsować i robić się czerwona. Chłopiec zdecydowanie przesadził, nie mogłem mu tego odpuścić.
-Teraz przesadziłeś, gnojku – warknąłem ze złością zaciskając zęby. Jeszcze zaczął się wydzierać do jakiegoś ducha! Niewyobrażalne! Przywalić komuś i liczyć, że odpuści, bo się zwali całą winę na ducha? Ludzie, miejmy chociaż odrobinę honoru i jak już coś zrobimy, to miejmy odwagę liczyć się z konsekwencjami.
Ruszyłem energicznym krokiem w kierunku Azjaty i mocno zacisnąłem palce na jego nadgarstku. Pociągnąłem go na tyle mocno, że odwrócił się w moją stronę, a drugą rękę położyłem na jego szyi.
-Trzymaj łapy przy sobie, szlamo, bo nie mam ochoty rozkwaszać ci buzi na oczach tych wszystkich ludzi – syknąłem tak, aby słyszał to tylko on i zacząłem powoli zaciskać palce na jego szyi. Przyznam szczerze, że odrobinę puściły mi nerwy. Chciałem go tylko odrobinę rozdrażnić, niekoniecznie robić krzywdę, gdy wszyscy dookoła tak bardzo rozpaczali. Byłem spokojny, ale do czasu i lepiej, żeby chłopak jeszcze bardziej mnie nie prowokował, jeżeli nie chciał znaleźć się w dwunastej trumnie na błoniach.
Patricia J. Crafword
Oczekujący
Patricia J. Crafword

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 8:57 pm
Tyle smutku, żalu i rozpaczy w jednym miejscu, tak blisko siebie.
Na dodatek jeszcze klimatyczna burza. Scena idealna jak na pogrzeb.
Dziewczynie zdecydowanie udzielił się ten ponury nastrój. Powolnym krokiem przybyła na miejsce. Minęła po drodze Kyo, z którym ostatnio spotkała się w pokoju wspólnym. Z tego co zdążyła zobaczyć, chłopak wdał się w jakąś awanturę.
Kto by się spodziewał...
Ruszyła dalej w poszukiwaniu miejsca. Patrzyła pod nogi, nie miała najmniejszej ochoty spotkać się wzrokiem z przyjaciółmi zmarłych, nie chciała oglądać trumien...
W samotności wysłuchała przemowy dyrektora. Po chwili znalazła dla siebie kawałek ziemi, gdzieś na uboczu. Zaczynało mocniej padać, a grzmoty były częstsze i głośniejsze. Zmusiła się aby podnieść wzrok i wychwycić z tłumu znajome osoby. W rezultacie ujrzała tylko wiele zrozpaczonych twarzy...
Kyohei Takano
Oczekujący
Kyohei Takano

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 8:58 pm
Szukał, i szukał aż ktoś w końcu mu przerwał. Poczuł uścisk na swoim nadgarstku a zaraz potem na szyi. Pomimo tego, że wcześniej nie widział kto to, to i tak już się domyślał.
-A co... zabolało... przepraszam, miało być mocniej, ale ten duch ma coś mało siły- Warknął i przymrużył swoje oczy, przez co jego źrenice się zwężały.
-Proszę Szlamo, jakie bogate słownictwo, chcesz się pochwalić tym nowym słówkiem. Ale muszę ciebie dziecinko rozczarować. To brzydkie słowo i takim dzieciom jak ty nie wolno ich używać- Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale czuł jak jego ręka zaciska się na jego szyi. Co z nim było nie tak. Chciał kolejnego trupa tutaj. A nawet jeśli to i tak było mu wszystko jedno. Chłopak wyciągnął szybko różdżkę z tylnej kieszeni spodni i wycelował prosto w brzuch chłopaka.
-Rictusempra- Wydyszał przez brak powietrza aby jakoś uwolnić się z tego zaiste kiepskiego położenie, i miał o tyle szczęścia, że zaklęcie się udało. Trafiło prosto w jego brzuch, a chłopak mógł poczuć ulgę, po czym opadł na ziemię łapiąc łapczywie oddech.
-Pojebało cię- Powiedział prostując się kiedy wreszcie doszedł do siebie. Nie rozumiał skąd tacy ludzie jak on się brali. Był chyba niezrównoważony psychicznie. Puchon dalej trzymał mocno różdżkę w ręku na wypadek gdyby temu chłopakowi przyszło do głowy ponownie rzucić sie na niego.
-Powtarzam ci, że to nie ja ciebie uderzyłem. Chociaż żałuję. Szukaj tego ducha- Naprawdę nie chciał tutaj żadnych burd, ale najwyraźniej życie zdecydowało zupełnie inaczej.


Ostatnio zmieniony przez Kyohei Takano dnia Nie Cze 07, 2015 9:02 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 8:58 pm
The member 'Kyohei Takano' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 21 Dice-icon
Result : 3, 6
Irytek
Poltergeist
Irytek

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 9:23 pm
Nie spodziewał się aż tak przesadnej reakcji ze strony puchona. Podobno ci z Hufflepuffu są najmilsi... A Kyo? Wyzwał go od ducha i zaczął po omacku szukać miejsca w którym stał, co było zupełnie bezcelowe, bo nawet po znalezieniu - czego chciał dokonać? Strzelić w powietrze? Bezsensu. Oh, i jeszcze więcej wyzwisk, mało wymyślnych. "Co ja tu robię?" To pytanie nie dawało mu dziś spokoju. Nie był tego świadomy, nie wiedział co go tak ciągnęło do zgromadzenia pełnego rozemocjonowanych nastolatków, ale w rzeczywistości był to pierwotny instynkt z którym nie mógł walczyć. I choć znudziło go oglądanie tej całej szopki, jakoś nie mógł zdobyć się na odejście. Do tego im bardziej złościł się Kyo, tym bardziej Irytkowi zależało na tym by się mu odgryźć. Tylko jak? Każdego normalnego dnia sięgnąłby do swojej kieszeni pełnej psotnych gadżetów i znalazł amunicję, która bardziej zażenowałaby cel ataku niż skrzywdziła. Teraz właściwie nie miał nawet czasu się zastanowić, gdyż sytuacja rozwiązała się sama. Ah, ci Ślizgoni, zawsze myślą masą, a nie logiką. Chyba za to tak bardzo lubił sobie stroić z nich żarty. Uśmiechnął się lekko, powoli odzyskując neutralny humor. Odleciał jeszcze dalej, woląc obserwować zajście zza pleców innych. Przy okazji, wykorzystując moment w którym Mulciber nie patrzył w jego stronę, przybrał na powrót normalną, ludzką postać i stanął na ziemi, z zamiarem ponownego wtopienia się w tłum. Pocieszała go myśl, że akurat z domem Slytherina spędzał najmniej czasu, więc logicznym było, że mogli go nie poznać, zwłaszcza poza murami szkoły, w normalnym ubraniu. Co do Kyo, jeśli tylko puchon zwróciłby się w jego stronę, sprawca całego zamieszania był i tak jedynie projekcją, nie formą cielesną, więc mógł co najwyżej dostać kolejnym kamieniem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 9:50 pm
Po poście Mulcibera, uprzejmie proszę o wstrzymanie się postami przez:
- Kyoheia Takano.
- Mavericka Mulcibera.
- Irytka.


Ponieważ Mistrz Gry potrzebuje czasu na zareagowanie. Nie dostosowanie się do polecania Mistrza Gry, grozi ostrzeżeniem.
Maverick Mulciber
Oczekujący
Maverick Mulciber

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 10:08 pm
Zaśmiałem się po raz kolejny. Szósto czy tam piątoklasista o brudnej jak szlam krwi mówił do mnie dziecinko. Trochę było to żałosne. Zaczynałem mieć ochotę się stąd ewakuować. Nie dość, że bolała mnie głowa, to jeszcze ten gówniarz mnie wkurzał. Skąd się biorą tacy ludzie? Chciałem uciąć sobie nieszkodliwą pogawędkę, a po chwili jakiś inny uczeń rzucił się na mnie z pięściami, tłumacząc się, że to duch. Jakiś absurd! Ta szkoła schodziła na psy, w Hogwarcie nie dość, że przestało być bezpiecznie, to jeszcze zrobili szkołę dla obłąkanych. Wielkie szczęście, że zbliżał się już koniec roku, a wraz z nim moment opuszczenia przeze mnie tej placówki.
Już otwierałem usta, aby coś powiedzieć, kiedy Puchon rzucił we mnie zaklęciem. I to o mnie mówili, że jestem niezrównoważony? Cholera jasna, oczywiście, jak zwykle to Ślizgon musi być wariatem, który wszystkich chce pozabijać.
-Protego! - Zareagowałem od razu usiłując się bronić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Nie Cze 07, 2015 10:08 pm
The member 'Maverick Mulciber' has done the following action : Rzuć kością

#1 'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 21 Dice-icon
#1 Result : 3

--------------------------------

#2 'Pojedynek' :
Stary Dąb  - Page 21 Dice-icon
#2 Result : 5
Sponsored content

Stary Dąb  - Page 21 Empty Re: Stary Dąb

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach