Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sob Lip 30, 2016 12:42 pm
The member 'Amelia Wright' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Klasa Eliksirów - Page 19 Dice-icon
Result : 2, 6
Livia Edwards
Oczekujący
Livia Edwards

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sob Lip 30, 2016 1:30 pm
Przesunęła dłońmi po skroniach. Łączone zajęcia nie należały do jej ulubionych. Zdecydowanie wolała mniejsze zbiorowiska ludzkie. Na całe szczęście dostrzegła jednak w tłumie siostrę. Oczywiście. Gdyby ta nie pojawiła się na eliksirach, zapewne oznaczałoby to koniec świata. Był to chyba jedyny przedmiot, do którego ślizgonka podchodziła poważnie. Co więcej, Liv zaryzykowałaby stwierdzenie, że Vivi radziła sobie na eliksirach lepiej od niej. Cóż jednak mogła poradzić, babranie się w wątpliwej jakości składnikach nie leżało w jej pedantycznej naturze. Teorię miała przecież w małym palcu. Dlatego też, kiedy w milczeniu podeszła do nauczyciela i wylosowała zadanie przygotowania eliksiru minimalizującego, zamiast powrócić na poprzednio zajmowane miejsce, przysiadła się do bliźniaczki. Tak na wszelki wypadek, gdyby trzeba było skrajać jakieś flaki.
-Cześć...- powiedziała tylko cicho, w milczeniu zabierając się za rozstawanie swoich rzeczy na blacie. Skrzywiła się delikatnie, uświadamiając sobie, że najprościej byłoby jej chyba zająć się eliksirem skurczającym. Jednak na myśl o śledzionie szczura i włochatych gąsienicach już zrobiło jej się słabo. Cóż. Przepis zaczynał się jednak od fig abisyńskich, więc póki co nie powinno być problemu...


Ostatnio zmieniony przez Livia Edwards dnia Sob Lip 30, 2016 1:59 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sob Lip 30, 2016 1:30 pm
The member 'Livia Edwards' has done the following action : Rzuć kością


'Pojedynek' :
Klasa Eliksirów - Page 19 Dice-icon
Result : 1, 1
Ismael Blake
Hufflepuff
Ismael Blake

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Nie Lip 31, 2016 2:14 pm
Gdzieś tam z tyłu jej głowy obijało się, z kim dokładnie ma do czynienia. Gilderoy, czy coś mniej więcej w tym guście. Krukon, ten sam rocznik. Brawo, proszę pani, zdobywa pani punkty. Dziewczyna miała to szczęście, że mniej więcej udawało jej się kojarzyć poszczególnych uczniów, szczególnie ze swojego rocznika. A Gildery Lockhart należał do tego typu osobników, których nie dało się pominąć. I nie chodziło tutaj o jego wygląd: prezentował się lepiej jak poprawnie, jednak to jego zachowanie najbardziej zapadało dziewczynie w pamięć. Zdawał się być ponad innymi. Sposób jego wyrażania się wydawał jej się nieco śmieszny: dopracowany, dokładny. Słowa lepiły się do siebie w przyjemnych tonach, ubarwiane odpowiednią mimiką twarzy, nie mówiąc już o pochwałach do samego siebie. Taki troszkę młody dandys. Tego typu osobliwości było dość mało w szkole magii i czarodziejstwa. Nic więc dziwnego, że krukon był w miarę rozpoznawalny. Nie wspominając już o stadku wielbicielek, które kręciły się za nim, robiąc niepotrzebny szum. Troszkę jak za Blackiem. Tyle, że tamten miał charakter podobny do rudej i brał dziewczęta raczej na szelmowski uśmiech.
Ona natomiast patrzyła na wszystkich osobników płci męskiej w Hogwarcie tak samo. Z reguły obojętnie. Nie było jej pstro w głowie i miała lepsze rzeczy do roboty jak uganianie się za chłopakami w tym kontekście. Oczywiście - mogła biegać za nimi, żeby uczynić z nich partnerów w zbrodni, ale był to jedyna definicja uganiania się w jej kontekście.
- Oh. - westchnęła, wyłapując słowo klucz. - Memoretyczne? To tak jak ja. - posłała mu uroczy uśmiech osoby, która zdawała się nieco oszołomiona tym co działo się wokół niej i co zrobić miała. - Mam nadzieję, że nam się uda. - kolejny uśmiech, nieco jednak słabszy, bo puchonka wreszcie oderwała wzrok od towarzysza i spojrzała sceptycznie na kociołek prezentujący się przed nią.
Eliksiry memoretyczne. Jedyne co przychodziło jej do głowy, do eliksir zapomnienia. Delikatnie przygryziona w tym momencie przez nią warga sugerowała, że na moment wyłączyła się całkowicie, zastanawiając się nad tym co w ogóle powinna sobie przygotować do tego zadania. Po dłuższej chwili sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła swoją różdżkę, kładąc ją na ławce obok kociołka. No. To będzie na pewno potrzebne. Następnie podniosła się, rozejrzała wyraźnie rozkojarzona i poszła po potrzebne ingrediencje. Wróciła z wodą z rzeki Lete, walerianą, jagodami jemioły i składnikiem standardowym. Ustawiła je obok kociołka. To chyba wszystko.
Vilia Edwards
Oczekujący
Vilia Edwards

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Nie Lip 31, 2016 2:33 pm
Kiedy Livia znalazła sobie miejsce obok bliźniaczki, Vivi dopadła jej i aż podskoczyła z uciechy.
No bo... Liv chyba nie spodziewała się spokoju, prawda?
Ha! Hahaha!

- Loteria! Super, co nie? Mam nasenne, a ty? Wiesz już, jaki eliksir robisz? Bo ja już wiem! Pomóc ci?

Była teraz w stanie pomiędzy hajem i ostrym nakręceniem, a tym trudno było walczyć.
Właściwie to walka nawet nie miała sensu, ale to jej siostra powinna już wiedzieć.
Chyba...
Vilia z namaszczeniem poukładała swoje narzędzia. Równo, w określonej kolejności.
Czyste i błyszczące, na ile tylko mogły być.
Perfekcyjne.
Jej stanowisko pracy na Eliksirach, przynajmniej na początku zajęć, było tak odbiegające od wszystkich innych przedmiotów, że to aż musiało innych boleć.
Ale nie Vivi.

- To co? Pomóc ci coś? Pokroić? Zmiażdżyć? Utrzeć?

Szeroki uśmiech malujący się na jej twarzy świadczył jasno o tym, że naprawdę chciała pomóc siostrze.
Bardzo.

A potem.
A potem zabrać się do pracy.
O taaaak....
Gilderoy Lockhart
Ravenclaw
Gilderoy Lockhart

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Nie Lip 31, 2016 7:04 pm
Uśmiechnęła się czarująco. Do mnie. Czyli jak zawsze mój niezawodny urok działał. Wyglądała mi jednak na taką, która tak łatwo nie poradzi sobie z tym zadaniem. Może należała do tej grupy osób, dla których będzie to problem? Westchnąłem nad tą niedoskonałością ludzi i w ramach swej wspaniałomyślności jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że trzeba jej pokazać, co i jak należy zrobić. Wytłumaczyć powoli, nauczyć ją. Dzielenie się wiedzą z mniej inteligentnymi ode mnie od dawna już leżało w mych obowiązkach, które jako wzorowy uczeń na siebie przyjąłem.
- Oczywiście, że nam się uda – powiedziałem z pewnością siebie, gdy ta jakby się nad czymś zastanawiała. No, naprawdę, to nie był czas na marzeniach o mojej osobie, w końcu stałem zaraz obok niej! Mogłaby bardziej uważać i niecierpliwie oczekiwać kolejnych mądrości wychodzących z mych pięknie skrojonych ust. - Skoro masz ten sam eliksir, moja pomoc będzie jeszcze prostszym zadaniem. Wystarczy, że będziesz robić to co ja i... - Nagle otworzyłem szerzej swe przepełnione blaskiem, wręcz nie z tego świata, oczy.
Nie słuchała mnie. Nadal poniekąd oddalona od tego miejsca, zatopiona w snach na jawie, nawet posunęła się dalej w swej bezczelności. Po prostu odeszła. Jak przypuszczałem, udała się po składniki, jednak nie zwalniało jej to z żadnej odpowiedzialności! Niewychowana dziewczyna! Chociaż... nie, na pewno mnie nie zignorowała. Wyglądała na rozkojarzoną. Na pewno trudno jej było przebywać w mym towarzystwie i nie omdleć z wrażenia. Na pewno po prostu się wstydziła. Ech. Niektórzy powinni popracować nad nawiązywaniem kontaktów interpersonalnych. Jestem zmuszony łagodnie jej pokazać, że nie musi się bać prosić mnie o pomoc i sugestie. Ma wiedza jest tak wielka, że byłoby zbrodnią, gdybym nie dzielił się nią z innymi.
Niestety nie mogąc zbyt długo skupiać swej uwagi na niej (naturalnym jest, że musiałem zająć się moim zadaniem, które ostatecznie było znacznie istotniejsze), również się podniosłem. Jak zawsze poruszając się z niebywałą gracją, skierowałem się w stronę szafek, w których mogłem znaleźć odpowiednie ingrediencje. Jeżeli znacie się choć trochę na eliksirach, zapewne już domyśliliście się, moi drodzy, że mój wybór padł na eliksir zapomnienia. Na szczęście miałem szczegółowo opisane w swych pierwszorzędnych zapiskach, jak ów twór się sporządza. Dlatego też zaraz zgarnąłem składnik standardowy, gałązki waleriany (których nie chciałem za długo dotykać, okropne zielsko) oraz niewielką fiolkę z wodą z rzeki Lete. Rozejrzałem się jeszcze za jagodami z jemioły. Wiecie co? Jemioła to w ogóle tak ciekawa roślina. Pod nią już niejedna z mych wielbicielek starała się skraść mój pocałunek. Jednak te jedwabiste wargi nie są dla pierwszej lepszej fanki, myślącej, że tak marną zachętą cokolwiek zdziała. Niemniej muszę przyznać, że zdarzało się to nader często. Zwłaszcza w walentynki i w okresie przedświątecznym. Cóż poradzić? Sława. Nie winiłem ich za nadgorliwość, która była w pełni uzasadniona, jeżeli chodziło o moją osobę. Och, ale koniec tych wspominek. Znalazłem jagody, więc mogłem wracać na miejsce, gdzie nadal nad swą miksturą zastanawiała się poczciwa Puchonka.
Stanąłem przed swoim kociołkiem i odłożyłem obok wszystko, co zebrałem. Podciągnąłem rękawy. Byłem gotowy do pracy. Otworzyłem notatki.
- Wiem, że bywam onieśmielający... - zacząłem. Widzicie tę skromność? Powinna ją docenić - zbieram się na nią tylko po to, żeby lepiej się poczuła. Inaczej nie użyłbym zaledwie słowa „bywam”... w końcu ja zawsze jestem onieśmielający. - Lecz nie musisz się tego obawiać. Jako wielkoduszny kolega z roku muszę dzielić się swym niezmierzonym doświadczeniem, poszerzającym me możliwości. Wiem, to bardzo szlachetne z mojej strony, ale taki już jestem. - Zaśmiałem się dźwięcznie. Po raz kolejny odsłoniłem śnieżnobiałe ząbki w uśmiechu, podbijającym miliony serc. Poprawiłem (tym razem raczej bezwiednie) włosy i powróciłem do swego przemówienia, patrząc rudej uczennicy prosto w oczy. - Patrząc po składnikach, przygotowujemy to samo. Sposób wykonania tego eliksiru dzieli się na dwie części. - (Wcale nie przeczytałem tego przed chwilą w zeszycie, od początku to wiedziałem!) - Najbardziej rozsądnym będzie, nie czekać zbyt długo z rozpoczęciem pierwszej części tegoż zadania, gdyż potem kociołek musi odczekać prawie godzinę. Wtedy zaś swój czas wolny będziesz mogła wykorzystać na bliższe zapoznanie mej osoby. - Naturalnie tak tylko mówiłem... na pewno wiedziała już o mnie wszystko. Mam doświadczenie z fankami, a przed nimi niewiele się ukryje. Ja na dodatek zazwyczaj niechętnie skrywam jakiekolwiek tajemnice, lepiej dzielić się ze światem mymi licznymi osiągnięciami!
Nie czekając nawet szczególnie na jej odpowiedź, która mogła być tylko jedna, rozpocząłem sporządzanie mikstury. Tak, tak, kociołek już był. Sprawdziłem tylko czy nikt przy nim nie majstrował, niemniej na szczęście okazało się, że nie. Zabrałem się do dzieła, opisując wszystko krok po kroku dla koleżanki (jak to nie pytałem czy tego chce?! Oczywiście, że musi chcieć!).
- Na początku dodaję dwie krople wody z rzeki Lete, które podgrzewam przez dwadzieścia sekund... - (Wcale się nie zagapiłem, dostrzegając swe odbicie w jednej z powierzchni płaskich! Dwie sekundy w te czy we wte nie robią różnicy). - Następnie dodaję dwie gałązki waleriany. - Naturalnie z gracją. - Dalej trzeba pomieszać trzy razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, zadziałać odpowiednio różdżką i pozostawić do zaparzenia się na niecałą godzinę. Proste. Teraz, gdy to wszystko widzisz, na pewno sobie poradzisz. Z takim mentorem jak ja, nie mogło być inaczej.
Nagrodziłem ją następnym z moich uśmiechów. Miała szczęście, że trafiła na mnie.


Ostatnio zmieniony przez Gilderoy Lockhart dnia Sro Sie 03, 2016 9:35 pm, w całości zmieniany 1 raz
Riley Acquart
Oczekujący
Riley Acquart

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Pon Sie 01, 2016 11:09 am

Magiczne mikstury typu maksymalizującego nie były trudne do uwarzenia. Wiele takich eliksirów jest sporządzanych w początkowych fazach edukacji, jak na przykład Eliksir Rozdymający, bądź Mikstura Zwiększająca Objętość Włosów. Problem polegał na tym, że profesor Slughorn wymagał od uczniów czegoś więcej niż proste wywary z drugiego roku nauczania. I tu dla naszej małej łobuziary zaczęły się schody, bowiem nic ciekawego nie przychodziło jej do głowy. Błądziła wzrokiem po klasie szukając olśnienia, jednak jedyne co dostrzegła, to widok rówieśników pracujących już nad swoimi eliksirami. Było to mega dołujące. Wszyscy uwijali się przy kociołkach, kroili alchemiczne badziewia, szukali w szafach odpowiednich składników... a Riley nic. Zupełnie nic. Dziewczyna zamknęła oczy i opadła lekko na ławkę, głową uderzając głośno w blat. Nie pozostało jej nic innego jak drzemka, a ostatnia ławka jak zawsze była do tego najlepsza. Mimo starań brunetka nie zasnęła. Chłodna sala uparcie trzymała ją przy świadomości i to właśnie dzięki dreszczykowi zimna umysł Gryfonki nagle się rozjaśnił. Młoda czarownica uniosła głowę ponad ławkę, a na jej twarzy widniał maleńki uśmiech. Wiedziała już co ma zrobić, a mianowicie...
Uwarzy Wywar Powiększający Biust.
Była to kompozycja kilku ziół, mniej lub bardziej dostępnych, a bazą wywaru był oczywiście alkohol. Riley w końcu podniosła się z miejsca i ruszyła do szkolnej szafy w poszukiwaniu alchemicznych składników. A potrzebne jej będą... Pueraira Mirifica, Angelica sinesis, Foeniculum vulgare, Cnicus benedictus, Taraxacum officinale, kwiaty chmielu oraz woda i spirytus. Skompletowanie badziewia zajęło dziewczynie troszkę czasu, ale na szczęście znalazła wszystko. Dobrze wiedziała co będzie jej potrzebne, bo w ubiegłe wakacje przygotowywała ten wywar w domu. Oczywiście wówczas coś poszło jej nie tak, ale dziś będzie inaczej. Miała taką nadzieję.
Riley związała swoje niesforne potargane włosy w bujną kitkę i przystąpiła do pracy. Ustawiła kociołek na palniku, wlała do niego litr źródlanej wody i odczekała aż pojawią się pierwsze bąble...
Bertram Smith
Gryffindor
Bertram Smith

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 02, 2016 7:04 pm
Wciąż wertował swe notatki, na czole pojawiły się pierwsze krople potu, jednak z jego twarzy nie znikał uśmiech. Inni mogliby pomyśleć, że opił się eliksiru szczęścia albo naćpał jakimiś czarodziejskimi proszkami, jednak powód był zupełnie inny, był po prostu szczęśliwy z dnia dzisiejszego, przestał mu przeszkadzać odór, którym wypełniła się klasa. Jest, znalazłem. W końcu jego poszukiwania dotarły końca, nie do końca zgrabnymi literami zapisana była notatka, która została opatrzona tytułem Wywar żywej śmierci. Podszedł do półki ze składnikami, z której zgodnie ze swoją kartką wziął nalewkę z piołunu, sproszkowany korzeń asfodeliusa, korzeń waleriany, mózg leniwca i dwanaście fasolek Sopophorusa, podszedł z nimi do kociołka, w którym już znajdowała się odmierzona ilość wody. Wlał do niej nalewkę z piołunu. Następnie wsypał sproszkowany korzeń asfodeliusa, zamieszał dwa razy w prawo i chwilę zaczeka na dodanie kolejnych składników...
Livia Edwards
Oczekujący
Livia Edwards

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 02, 2016 8:39 pm
-Eliksir skurczający...- odpowiedziała krótko siostrze, ostrożnie ustawiając na blacie wszystkie niezbędne składniki. Usiłowała robić to z kamienną twarzą, opanowana i niewzruszona, ale przy kilku obrzydliwych składnikach zwyczajnie jej się to nie udało. Pijawki wiły się przecież w słoiku na tyle obrzydliwie, że wydanie z siebie krótkiego jęku i drżące ręce były jak najbardziej uzasadnione. Włochate gąsienice były zdecydowanie zbyt żwawe, więc posyłanie im niespokojnych spojrzeń także nie powinno dziwić. Śledziona szczura zaś... Liv na moment schyliła się i głęboko zaczerpnęła powietrza. Stokrotki, skupić się na stokrotkach, one także są w przepisie.
-Potrzebuję wycisnąć sok z pijawek...- powiedziała w końcu słabo, przenosząc na bliźniaczkę spojrzenie, w którym lśniło coś na kształt błagania. Była więcej niż pewna, że tego fragmentu przepisu nie przeskoczy. I chociaż miała też wielką chęć poprosić także o pomoc z gąsienicami i wnętrznościami gryzonia, powstrzymała się. Należało zabrać się do pracy...

Zaczęła od dokładnego wyciśnięcia soku z dwóch abisyńskich fig. W zasadzie nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby rubinowa barwa nie przywodziła na myśl krwi. A jeszcze ta lepkość... Krukonka skrzywiła się delikatnie i wlała substancję do kociołka, starając się nie rozlać ani kropli. Motywacją nie była jednak wcale chęć dokładnego wykonania eliksiru. Chodziło zwyczajnie o to, żeby się nie upaćkać. Dalej było całkiem znośnie, bo przez moment należało jedynie powoli mieszać w kociołku. To była w stanie zrobić bez większych kłopotów. Na jej nieszczęście ponownie należało się jednak ubabrać. Westchnęła delikatnie, włączyła palnik pod miksturą, by ostrożnie ogrzać płyn i zabrała się za dokładne siekanie korzeni stokrotek. Potrzebowała czterech sztuk. Zapach był nawet przyjemny, jednak Liv nie potrafiła się zrelaksować pamiętając o tym co ją za chwilę czekało. Powoli wsypała posiekane korzonki do kociołka, usiłując jak najdłużej odwlec kolejny etap. Nie było jednak taryfy ulgowej. Wyjęła z szaty białą chustkę, owinęła ją wokół dłoni i chwyciła słoik z włochatymi gąsienicami. Musiała jakoś wrzucić pięć sztuk do kociołka... Może jeśli potrząśnie w odpowiedni sposób, nie będzie musiała tałatajstwa wcale dotykać! Mocno przygryzła wargę i zabrała się za trzęsienie słoiczkiem. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć... Drgnęła niespokojnie, kiedy jej nerwowe ruchy omal nie wrzuciły do kociołka szóstego, nadprogramowego stworzenia. Gwałtownie odwróciła się więc chcąc ratować swą pracę. Prawa fizyki zrobiły resztę. Pozostałe w słoiczku gąsienice udało się powstrzymać od wpadnięcia do kociołka tylko dlatego, że przy obrocie krukonki wystrzeliły z naczynka jak z procy i poszybowały w różne strony klasy. Liv zamarłą na dobrą chwilę. W końcu zaś odstawiła pusty słoik, odwróciła się z powrotem do swojego stanowiska i z kamienną twarzą zabrała się za wstrząsanie piołunem, który należało dodać w następnej kolejności. Nic się nie stało. Nic a nic!
Jeffrey Woods
Slytherin
Jeffrey Woods

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 02, 2016 9:13 pm
Carney nie zaciskał zębów, nie rzucał niby-spokojnych-ale-tak-naprawde-nieziemsko-wkurwionych spojrzeń – siedział i nudził obok jakiejś lasencji, z którą rozmowa mu się nie kleiła. Bycie normalnym nie pasowało do jego twarzy uwalonej świrem po samą czuprynę. A mimo to siedział tam i odprężał się jak w salonie SPA z hydromasażem z głupiego pierdolenia nauczyciela i reszty uczniów. I tak trafił na mroczną listę jednoosobowej mafii i wzbogacił o betonowe buty. Z tym, że była to zaledwie czerwona kartka, jeśli był to prezent darowany z daleka od dużych zbiorników wodnych.
Na początku Gryfon nawet nie skumał, że jego obuwie zmieniło kolor, fakturę i wagę. Nie na długo – w końcu musiał wstać i odebrać swoje błogosławieństwo. I wstał. ...prawie. Czarnowłosy parsknął wtedy pod nosem i pochylił się, chowając głowę do połowy za szerokim ramieniem szaty, częściowo kładąc się na ławce i nie ściągając świdrującego spojrzenia z uziemionego kolegi. Utwardzonego. Skamieniałego. Sztywnego jak ta lala. Twardego i chropowatego. Zimnego jak skała. Et cetera. Ślizgon trząsł się coraz bardziej w miarę jak wydłużał się dystans czasowy pomiędzy pierwsza próbą wydostania się Davida ze swojego aktualnego miejsca pobytu, a zajarzeniem co jest aktualnie fuck. W końcu chłopak zaczął się chichrać jak hiena, prawie płacząc, kiedy po prostu widział jak ta subtelna, wewnętrzna harmonia Lwa opada ciężkimi kawałami na ziemię, sypiąc się dookoła kamiennych buciorów. Książę Wpierdlu miotał się dłuższą chwilę ze swoim problemem, a Jaszczur krztusił się i dusił, nie mogąc przestać się rechotać, aż zaczął się stopniowo i sukcesywnie zsuwać z krzesła, by ostatecznie pacnąć w ciszy dupskiem na podłogę. Pan O'Connell odkrył naturę swojego aktualnego problemu. Śmiechom nie było końca. Wszyscy śmiali się i dokazywali.
Ale nadal reakcja Carneya nie była dość dobra. Po prostu naprawił go i poszedł odebrać swój kawałek karteczki, o który wszyscy się dopraszali. Jeff chrząknął i powolutku wrócił na swoje miejsce, odsuwając nieużywany kociołek na bok i wyrywając ze swojego zwoju z notatkami jeden smutny i niewielki kawałeczek, sięgnął po pióro i zaczął skrobać coś nim zawzięcie, co chwile zerkając na bruneta. Jeszcze tylko jeden prąd. Jedna iskra...
Poskładał rogi karteczki i przygryzając zębami wysunięty jęzor w grymasie głębokiego skupienia i uformował z niej całkiem niezgorszy samolocik. Emiratów Arabskich nie sięgnie, ale do ławki Pana Mielonki powinien trafić. Woods wycelował i pozwolił, by tajemnicza wiadomość z szurnięciem wbiła się w czuprynę Gryfona. A potem jakby nigdy nic, z powagą na mordzie wrócił do ciskania do wnętrza kociołka jakiś losowych rzeczy. Kompletnie się nie starał.

„Dokończymy to, w czym ostatnio nam przerwali? Właśnie teraz nie ma na korytarzach nieomal nikogo – nauczycieli tym bardziej.

Dobrze wiem, że na to czekasz. Lubisz to.

...suczko.
xoxo”
David o'Connell
Oczekujący
David o'Connell

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Wto Sie 02, 2016 10:37 pm
Co miał w notatkach? Przeglądał je raz po raz, a przejrzenie całości nie zajmowało za dużo czasu. W notatkach miał chaos. Było tam trochę wszystkiego, trochę niczego, ale na pewno nie zawierały opisu eliksiru z wybranej kategorii. Ale nie będzie przecież siedział bezczynnie. Lepiej mieć zły eliksir, niż nie mieć wcale.
Wzrok Carneya padł na nazwę wywaru, którą podkreślił podczas zapisywania - teraz już kompletnie nie pamiętał, dlaczego. Niby można by mu przypisać coś wspólnego z wylosowaną kategorią, więc nawet prawie pasowało, a David nie miał zamiaru narzekać.
Starał się skupić na zadaniu. Nie było to łatwe - większość zaczęła robić eliksiry przed nim, więc zajęło mu sporo czasu szukanie składników, a kiedy już wrócił na miejsce oberwał gradem włochatych gąsienic od siedzącej niedaleko przed nim bliźniaczki. Nie wiedział której.
Wysypał z kociołka te kilka osobników, które przypadkiem tam wpadło, zadowolony, że jeszcze nie zdążył nalać wody.
Chwilę później przygotował już wrzątek, pokroił część składników i poukładał je sobie w (wydawało mu się) odpowiedniej kolejności, po czym znów czymś oberwał. Akurat próbował rozczytać swoje notatki i w pierwszej chwili nie wiedział, skąd przyleciał przedmiot. Rzucił krótkie spojrzenie Vilii i Livii, kiedy wyplątywał obiekt z włosów, ale wyglądało na to, że tym razem nie były to wesoło rozrzucane przez nie składniki eliksirów. Była to notatka.
Starając się, żeby nikt (szczególnie siedząca najbliżej koleżanka) nie zobaczył treści rozwinął ją, przeczytał, zwinął w kulkę, potem znowu rozwinął i włożył między swoje notatki, a notatki wcisnął pod poukładane składniki. Przez chwilę siedział w bezruchu, potem oddarł kawałek losowej strony swoich zapisków, nabazgrał na niej kilka słów pismem, którego odczytanie graniczyło z cudem. PotemNastępnie odwrócił się do Pam.
- Przepraszam, ale na chwilę zostawię Cię samą. - Powiedział, zupełnie jakby jego milcząca obecność robiła jakąś różnicę, albo co najmniej, jakby byli w środku rozmowy. Było widać, że po notatce zaszła w nim pewna zmiana - trochę, jakby nagle zrobił się spokojny i... Wesoły? Oczywiście wciąż ukrywając wszystko pod niezmiennym wyrazem twarzy. Wstał.
- Muszę na chwilę wyjść, panie profesorze. - Zwrócił się do Horacego, po czym nie czekając na odpowiedź nauczyciela wyszedł z sali, po drodze na tyle dyskretnie, na ile było to możliwe kładąc na biurku Jeffa nabazgraną przez siebie wiadomość:

Wieża Zachodnia



[z/t na chwilę]
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 03, 2016 1:48 am
Nie miała zbyt dużego wyboru wśród eliksirów. Jeśli patrzyło się na poprzednie roczniki to nie było w nich zbyt szczególnego, a nawet i na tym roku nie było niczego związanego z minimalizowaniem. Była bliska posłania profesorowi pełnego niedowierzania spojrzenia, gdy wspomniał, że oczekuje, iż oni, VII-klasiści stworzą jakąś miksturę zbliżoną do ich standardów. Caroline jedynie westchnęła, podciągnęła rękawy swojej szaty na wysokość łokcia i włosy związała za pomocą różdżki w finezyjną cebulę, która zapewne wzbudziłaby u jej matki skrzywienie jej warg w gest najwyższego obrzydzenia. Wyrzuciła to z głowy, skupiając się na swojej pracy i kociołku, który czekał na jej kolejne poczynania. Zaznaczyła jedynie "Eliksir Rozdymający" w swoich notatkach z III roku i przeszła do wyciągnięcia z szafki odpowiednich składników.
Pokrzywa... oczy diabła morskiego... śledziona nietoperza...
Chmurne tęczówki szukały gorączkowo tych składników, a gdy w końcu je znalazły, bez obrzydzenia, ale i ostrożnie sięgnęła po nie swoimi rękoma. Od pokrzywy już pojawiły się pierwsze bąble, ale miała to w głębokim poważaniu. Taki rodzaj pracy i to indywidualnej jej nie zniechęcał.
Wyciszyła się na całą głośną grupę uczniów i rozpoczęła od wlania odrobiny wody za pomocą zaklęcia Aquamenti. Podgrzewanie jeszcze nie było konieczne, zwłaszcza, że składnik, który miała wrzucić do wody był jeszcze nie gotowy. Sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła swój moździerz, wrzucając do nich dwie porcie pokrzyw, które wcześniej potraktowała odpowiednio zaklęciem by przyspieszyć okres suszenia i bez skrzywienia się wrzuciła odliczone trzy oczy diabła morskiego, by następnie rozdrobnić to na proszek, którego drobinki nie będą ani za duże ani za małe, choć na jej oko ciężko było stwierdzić, czy rzeczywiście udało jej się uzyskać pożądany efekt. Odetchnęła i wzięła przyrząd do odmierzania miarek, po czym pod kociołkiem wyczarowała ogień, a następnie odłożyła swoją różdżkę na bok wrzucając do kociołka dwie miarki. Zerknęła na zegarek, po czym na kociołek i sięgnęła ponownie po różdżkę by po dwudziestu sekundach pomachać nią nad kotłem w geście wymieszania robiącego się eliksiru. Gdy skończyła etap pierwszy, usiadła na swoim krześle i sprawdziła godzinę, pamiętając też o tym, że to zwykły kociołek, bo ulepszony przecież nie był jej potrzebny. I teraz? Teraz, no cóż, płaciła za to tym, że musiała czekać 60 minut, aż będzie mogła dodać śledzionę nietoperza.
Najwyżej zostanie chwilę po lekcji.
Pamela Winston
Gryffindor
Pamela Winston

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 03, 2016 2:28 am
Znowu działo się coś dziwnego. Mimo że była pochłonięta swoimi myślami i tak zauważyła, jak David po raz kolejny czarował... Hmm... może wolał zaklęcia czy tam transmutację? Chociaż nadal zdawał się być bardzo pilny, skoro ćwiczył to nawet na eliksirach! Gdy wrócił z powrotem, chciała go podpytać, co miał, ale jakoś... nie wyszło.
Poza tym znowu nie była pewna, jaki eliksir sama ma zamiar przyrządzić. Taka niezdecydowana! Może ostatecznie postawić na coś, na czym w miarę się znała? Albo na kolory... kolory to było to... przy robieniu eliksiru wiggenowego miało się praktycznie tęczę, a jakby dodać tam jeszcze sok z granatu i barwnik spożywczy...
Uśmiechnęła się do swoich myśli.
To może się udać!
Z zapałem poszła po losowe składniki. Miała i te do eliksiru wiggenowego (o którym uczyli się dość dawno, więc zamierzała improwizować) plus parę nadprogramowych - nigdy nie wiadomo, co się może przydać. No i gąsienice, które przyleciały od strony bliźniaczek. Zachowała je, bo to przecież musiał być znak, że miała ich użyć! Hmm... W rezultacie miała porozkładane przed sobą na ławce dużo różnych śluzów, jakieś soki, które niekoniecznie rozróżniała, krew, miętę, żądła, tojad nawet się znalazł... kora, jakieś owocki, które nie wiadomo do czego jej były... i parę innych, za długo by wymieniać. Choć woda miodowa była warta uwagi, ciekawe czy była smaczna...
Nie roztrząsając już tak tego, miała się wreszcie zabrać do roboty, lecz zauważyła problem kolegi, siedzącego obok. Uśmiechnęła się do niego pogodnie, chcąc mu jakoś dodać otuchy.
On to jednak prawdopodobnie wolał zaklęcia. Każdy w czymś w końcu był dobry, a w czymś nie... chyba że się tak ukrywał, by jej nie było przykro! Genialne. W jej oczach dostrzec można było coraz większy podziw. I faktycznie. Niebawem chłopak zaczął wszystko sobie przygotowywać, więc na pewno znał się na rzeczy. Na pewno.
Szkoda, że zaraz jego wysiłki zostały niesprawiedliwie powstrzymane. Kiedy w jego włosach utknął samolocik, Pamela bardziej zainteresowana była tym niż lekcją... i nadal nie zaczęła swego eliksiru. Przecież to mogło być o wiele ciekawsze! Sekrety! Tajemnice!
Niestety próbując dojrzeć, co jest napisane na notatce, jedynie straciła równowagę (siedząc) i nic nie dostrzegła. Dobrze się z tym krył. Na dodatek właśnie ją opuszczał.
- A-ale... - Próbowała zaprotestować. Czyżby coś zrobiła, że Gryfon od niej uciekał? Momentalnie posmutniała i zastanowiła się nad swoim zachowaniem. Może za mało z nim rozmawiała? Tak, to na pewno to. Będzie musiała mu potem wyjaśnić, że naprawdę go lubiła (jak i większość uczniów tak na dobrą sprawę, ale to nieistotne) i nie chciała po prostu przeszkadzać. Pragnęła nawet pójść za nim, niemniej rozproszyła się, będąc przy pierwszych ławkach. Zdążył wyjść. Szkoda.
Rozejrzała się.
Stała akurat przy ławce sióstr Edwards.
- Vivi – wykrzyknęła radośnie. Jej siostrę mniej kojarzyła, ponadto Krukonka przeżywała chyba nienajlepsze chwile ze składnikami. Pam nagle wpadło coś do głowy. - Wiesz, co to są granusy? - zapytała niespodziewanie. Wszak to słowo miała napisane na swej karteczce i nadal nie wiedziała, co się za nim kryło.
Bardzo rozsądnie, nie dając nawet odpowiedzieć Vilii, pędem powróciła na swoje miejsce. Coś zrozumiała. Znalazła odpowiedź. Granat był dobry na problemy z trawieniem... Miał właściwości lecznicze... Czyli... powinna zabarwić eliksir na granatowo, a wtedy wszyscy poczują się lepiej!
Była geniuszem.
Była bardzo dumnym z siebie geniuszem.
Zagotowała wrzątek i na początek wlała tam sok z granatu oraz barwnik. Tak. Na tym można było pracować - teraz na pewno wszystko wyjdzie.
A jak nie...
...to doda się więcej granatowego!

Jeffrey Woods
Slytherin
Jeffrey Woods

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 03, 2016 10:50 am
Odebrał tajemniczą karteczkę jak super-tajniak-008 i rozwinął ją uwalonymi w sadzy z kociołka paluchami, ścierając czarne odciski palców z kawałka popsutych notatek z wiadomością krótszą niż ta jego. A mógł przypuszczać, że Carney jest literacko i piśmiennie bardziej rozwinięty i rozmowny. Ślizgon zgniótł dowód i wepchnął go sobie [s]do dupy[/s] do kieszeni, przez moment jeszcze rozważając zjedzenie jej, ale sadza chyba nie podziałałaby zbyt dobrze na jego cerę. Dobrze, że miał w sobie na tyle taktu i rozwagi, że nie wyleciał za tym sępem od razu, tylko postanowił z angielską kurtuazją wrzucić jeszcze zgniecione w paluchach skrzydełka muchy siatkoskrzydłej i jakiegoś gluta do swojej apetycznie zalatującej już i gotującej się zupci. Aromat mógł wytruć nawet najbardziej zaprawione w rynsztokowym życiu szczury wędrowne, więc uczniów siedzących najbliżej jego ławki można by zaliczyć albo do ćpunów nie posiadających gustu, albo do denatów. Zatarł łapy, grzejąc je w toksycznych oparach i doliczył wreszcie do dwustu.
- Panie profesorze! - jego słodki, słowiczy trel przeleciał lotem koszącym przez klasę i ze snajperską precyzją trafił nauczyciela między oczy. - Bardzo chce mi się siku. Zaraz wracam~!
Dodał na końcu niemal śpiewnie i wyskoczył z ławki, zapominając zdjąć swój trujący obiad z ognia.

[z/t na chwilę]
Nauczyciele
Nauka
Nauczyciele

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Sro Sie 03, 2016 11:10 am
Horacy kiwał głową za każdym razem, kiedy kolejny chętny do niego podchodził i powoli opróżniał cylinder z jego zawartości. Przy okazji większość nie omieszkała już na wstępie poinformować jaki typ został jej przydzielony przez los. Górowały Memoretyczne i Nasenne. Całe szczęście nikt nie wylosował Czarnomagicznych - niby były one na swój sposób wpisane w tok nauczania (a przynajmniej poinformowanie, że takowe istnieją), ale przyrządzanie ich, nawet w kontrolowanych warunkach w klasie, mogłoby przynieść niezamierzone efekty i nawet samym zapachem przytruć jakiegoś ucznia.
Kiedy ostatnia osoba w postaci Gryfona zebrała swój los, Horacy zdjął cylinder z biurka i rozsiadł się na swoim fotelu, chwytając za książkę. Musiał dać swoim adeptom nieco czasu na spokojną pracę, więc sam zajął się powiększaniem swojej, konfrontując wiedzę z kolejną księgą o temacie eliksirów  i praw ich warzenia. Co jakiś czas odklejał wzrok od przewracanych mozolnie stornic, by obserwować klasę, ale tak tylko wsłuchiwał się w przyciszone szepty rozmów, szuranie przesuwanych trójnogów z kociołkami, szelesty składników i szuranie butów przemieszczających się po sali uczniów. Przyjemny spokój przerwał nagle całkiem uprzejmy głos wcześniej wspomnianego Gryfona, który nagle chyba poczuł zew natury.
- Tak, tak, oczywiście, Panie... - belfer chrząknął. Nie miał głowy do jak Pan Ollivander. - Byle nie na zbyt długo! - polecił, jeszcze zanim drzwi się zatrzasnęły i zatopił w lekturze.
Znowu nie na długo.
Choć tym razem, po uwadze Ślizgona z tylnych rzędów jego brew przysunęła się bliżej lekko już łysiejącej linii włosów.
- Nie musiał Pan nas informować o tym tak głośno. Ma pan pięć minut. - odparł bardziej sucho i pokręcił głową, kiedy chłopak opuścił klasę. Ciężko było skupić się w takiej chwili na czytanym tekście, więc profesor wstał z jęknięciem krzesła i zaczął powoli przechadzać się po klasie, bez słowa przystając przy losowych stolikach i przyglądając się warzonym miksturom.
Sponsored content

Klasa Eliksirów - Page 19 Empty Re: Klasa Eliksirów

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach